Ryokan Shiro Usagi
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Ryokan Shiro Usagi
Coś zjeść, może się napić, na pewno spać...
Bo po cóż innego idzie się do ryokanu?
Malec był tak pobudzony informacją o tym, że gdzieś tam czeka na niego słodkie dango, że kolejnym swoim gestem bardzo zaskoczył samego medyka. Złapał go bowiem za rękę. Tak samo jak Sagę? Trochę go to zbiło z tropu, ale co miał zrobić? Chwycił chłopaka tak samo, przecież go nie puści, nie chce wywoływać jakichś złych reakcji. W milczeniu, lecz z uśmiechem na ustach, podążył za Ryujinem i Sagisą do ryokanu, w którym się zatrzymali. Zerknął też na nią. Ona na niego. By podzielić się tym niezręcznym, aczkolwiek szczerym uśmiechem. Idąc tak, ciągnięci przez malca, wyglądali jak...
Ryokan pod Białym Królikiem, bardzo wdzięczna nazwa. Akarui'ego cieszyło to, że był oddalony od głównych ulic Watarimono, bardziej na uboczu, choć nie tak daleko od samej areny. Tu też przy recepcji się rozdzielili. Zrozumiałym było, że Sagisa musi się przynajmniej wysuszyć i przebrać. Ale żeby kolejny raz zostawiać mężczyźnie swojego synka pod opieką? No nic, raz dał radę, może uda się i drugi? Teraz poziom zadania rósł. Chłopiec był całkiem przytomny.
Spojrzał w te dwukolorowe oczka wpatrzone w samego Tozawę i próbował z nich wyczytać myśli chłopca. Ten obracał w rękach wcześniej kupioną zabawkę i chyba sam też czekał na kolejny ruch mężczyzny. Cóż, trzeba się zachować jak ten dorosły. Schylił się do chłopaka, wyciągnął ku niemu rękę i śpiewnie rzekł: - To jak Ryujin-kun, pójdziemy zająć mamie miejsce? Chłopak radośnie kiwnął głową i podał swoja malutką rączkę medykowi. Ruszyli razem, by znaleźć jakiś miły stolik w części jadalnej.
Szybko znalazł się jeden wolny stolik w sam raz dla trójki, a nawet i czwórki, gdyby jeszcze chciała do nich dołączyć Aira. Jeszcze szybciej podeszła obsługa chcąca przyjąć zamówienie. Akarui jeszcze nie wiedział, czy chłopak wszystko je, czy można mu już teraz zamówić dango, czy ma zjeść najpierw coś innego. Wolał więc się wstrzymać z większym zaleceniem, więc zamówił tylko zieloną herbatę dla wszystkich obiecując małemu, że kupią dango bądź coś innego jak tylko wróci mama.
Długo nie musieli czekać. Sagisa również szybko ich znalazła. Zastała ich bawiących się razem nowo zakupioną zabawką, która przepychali między sobą po stole, gdzie z boku już stała herbatka. Na pytanie płomiennowłosej medyk przytrzymał zabawkę i spojrzał na nią. Nie wyglądało to zbyt dobrze, blada, z rumieńcami na policzkach, z zaczerwienionym noskiem i przeszklonymi oczami. Na jej pytanie padła wyraźna odpowiedź od strony medyka: - Dla Ciebie? Na pewno gorące i tłuściutkie ramen, na rozgrzanie. I ja też chyba zamówię. Na razie mamy zieloną herbatę, pij, póki ciepła! Gdy ta usiadła, dodał: - Nie zamawiałem na razie dango. I nigdzie nie widzę Airy... Wrócił do zabawy z siedzącym naprzeciw niego chłopakiem, jednak nadal rozmawiał z jego mamą: - Jak się czujesz?
Bo po cóż innego idzie się do ryokanu?
Malec był tak pobudzony informacją o tym, że gdzieś tam czeka na niego słodkie dango, że kolejnym swoim gestem bardzo zaskoczył samego medyka. Złapał go bowiem za rękę. Tak samo jak Sagę? Trochę go to zbiło z tropu, ale co miał zrobić? Chwycił chłopaka tak samo, przecież go nie puści, nie chce wywoływać jakichś złych reakcji. W milczeniu, lecz z uśmiechem na ustach, podążył za Ryujinem i Sagisą do ryokanu, w którym się zatrzymali. Zerknął też na nią. Ona na niego. By podzielić się tym niezręcznym, aczkolwiek szczerym uśmiechem. Idąc tak, ciągnięci przez malca, wyglądali jak...
Ryokan pod Białym Królikiem, bardzo wdzięczna nazwa. Akarui'ego cieszyło to, że był oddalony od głównych ulic Watarimono, bardziej na uboczu, choć nie tak daleko od samej areny. Tu też przy recepcji się rozdzielili. Zrozumiałym było, że Sagisa musi się przynajmniej wysuszyć i przebrać. Ale żeby kolejny raz zostawiać mężczyźnie swojego synka pod opieką? No nic, raz dał radę, może uda się i drugi? Teraz poziom zadania rósł. Chłopiec był całkiem przytomny.
Spojrzał w te dwukolorowe oczka wpatrzone w samego Tozawę i próbował z nich wyczytać myśli chłopca. Ten obracał w rękach wcześniej kupioną zabawkę i chyba sam też czekał na kolejny ruch mężczyzny. Cóż, trzeba się zachować jak ten dorosły. Schylił się do chłopaka, wyciągnął ku niemu rękę i śpiewnie rzekł: - To jak Ryujin-kun, pójdziemy zająć mamie miejsce? Chłopak radośnie kiwnął głową i podał swoja malutką rączkę medykowi. Ruszyli razem, by znaleźć jakiś miły stolik w części jadalnej.
Szybko znalazł się jeden wolny stolik w sam raz dla trójki, a nawet i czwórki, gdyby jeszcze chciała do nich dołączyć Aira. Jeszcze szybciej podeszła obsługa chcąca przyjąć zamówienie. Akarui jeszcze nie wiedział, czy chłopak wszystko je, czy można mu już teraz zamówić dango, czy ma zjeść najpierw coś innego. Wolał więc się wstrzymać z większym zaleceniem, więc zamówił tylko zieloną herbatę dla wszystkich obiecując małemu, że kupią dango bądź coś innego jak tylko wróci mama.
Długo nie musieli czekać. Sagisa również szybko ich znalazła. Zastała ich bawiących się razem nowo zakupioną zabawką, która przepychali między sobą po stole, gdzie z boku już stała herbatka. Na pytanie płomiennowłosej medyk przytrzymał zabawkę i spojrzał na nią. Nie wyglądało to zbyt dobrze, blada, z rumieńcami na policzkach, z zaczerwienionym noskiem i przeszklonymi oczami. Na jej pytanie padła wyraźna odpowiedź od strony medyka: - Dla Ciebie? Na pewno gorące i tłuściutkie ramen, na rozgrzanie. I ja też chyba zamówię. Na razie mamy zieloną herbatę, pij, póki ciepła! Gdy ta usiadła, dodał: - Nie zamawiałem na razie dango. I nigdzie nie widzę Airy... Wrócił do zabawy z siedzącym naprzeciw niego chłopakiem, jednak nadal rozmawiał z jego mamą: - Jak się czujesz?
0 x
MOWA
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Ryokan Shiro Usagi
Wrócił do ryokanu, w którym zatrzymał się na czas turnieju. Szybko przemknął przez główną salę, zamówił sobie posiłek i napitek do pokoju i nie spędzając przy stoliku w restauracji ani minuty poszedł od razu "do siebie". Popołudnie i wieczór trzeciego dnia turnieju miał zamiar spędzić w tych czterech ścianach, nie wychodząc na zewnątrz. Poza tym, chciał spędzić chwilę na uporządkowaniu sobie ekwipunku i zorganizowaniu go w taki sposób, aby trochę powiększony nie stracił na swojej poręczności i funkcjonalności. Zanim jednak usiadł na spokojnie przy torbie i zwojach zdjął zbroję, umył się i posilił. Mimo że nie było aż tak ciężko, to sędziowanie dostarczyło mu sporej dawki emocji, które teraz chciał w samotności i spokoju odreagować. Gdy już tak się stało, spokojnie i metodycznie zabrał się do pracy, ciesząc się nowymi nabytkami, a niepotrzebne żelastwo popieczętował w zwojach na czarną godzinę.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Ryokan Shiro Usagi
Lubię?
Śmiałość chłopaka była inspirująca. Nie zawahał się, chwycić za rękę medyka, którego spotkał ledwo dzień wcześniej. Nie bał się siedzieć w sali jadalnej mając tylko marionetkarza za znajoma twarz. Nie bał się rozłąki z mamą. Bawił się z nowo poznanym mężczyzną i grzecznie czekał na swoją mamę. Choć wcale nie w ciszy. Cóż, Ryujin jeszcze nie wiedział jak owijać temat w bawełnę, walił prosto z mostu i między oczy wszystko to, co mu leżało na serduszku. Tak jak teraz, pytając się o uczucia, jakie się pojawiają między dwojgiem dorosłych osób.
Na początku go trochę zatkało. Kiedyś, za młodu, mógłby o uczuciach rozmawiać godzinami. Stroił kolejne słowa w kolejne piórka, ubierał w epitety i inne środki stylistyczne, wszystko w celach podrywu. A teraz? Zatykało go przy jednej kobiecie. Chłopczyk jednak czekał na odpowiedź: - Ja... Jasne że tak, bardzo lubię! Reszta informacji była bardziej zastanawiająca. Osoby wymienione przez chłopaka można by zliczyć na palcach jednej ręki, i to dodając dorosłych, którzy opiekowali się maluchami na trybunach. A o jej uśmiechu... Przecież tak często się śmiała! Choć każda z tych sytuacji była właśnie w obecności Akarui'ego... - Jesteś pewien? Bo ja widziałem, jak się śmieje tez do Ciebie! Z resztą, w Sogen ani chybi czekają na nią jacyś przyjaciele. Wasi sąsiedzi może? Tak to mijał czas medykowi na rozmowie z małym, przeplatanym zabawą drewnianym konikiem. Aż nie wróciła Ona.
Wspólne ustalenie potraw na kolację przebiegło bardzo szybko, więc jak tylko Akarui zauważył kogoś z obsługi, natychmiast złożył zamówienie. Dwie miski ramen, smażona rybka z ryżem dla malucha i dango na deser. Sagisa w tym czasie zajęła miejsce obok synka, po przeciwnej stronie stołu. W międzyczasie rozwinęła się tez między synkiem i mamą ciekawa rozmowa dotycząca osoby trzeciej. Ze zdziwieniem na twarzy medyk spytał Płomiennowłosą: - Pan Rekin? Odebrał galopującego konika, sam chwilę nim pokłusował wzdłuż stołu, po czym stanął na jego tylnych kopytkach i dodał od siebie krótkie rżenie: - Iiihhhhaha, prrrrrch! Po czym podał figurkę chłopcu.
Medyk mógł się teraz lepiej przyjrzeć Sagisie. Te dwie walki kosztowały ją sporo energii, a dodając do tego wyziębienie organizmu przez wpadnięcie do lodowatej wody... Tozawa mógł zaobserwować, jak z minuty na minutę rozwija się w niej jakieś choróbsko. Najlepiej by było, gdyby dziewczyna wskoczyła do bani z gorącą wodą, trochę olejków aromatycznych, rumianek, mięta pieprzowa, imbir... Na razie jednak musi wystarczyć napar z zielonej herbaty i ramen. Podniósł rękę i wyciągnął ją do twarzy dziewczyny, chcąc dotknąć jej czoła. Musiał? Chyba nie. Stan Ori'ego przecież ocenił samą obserwacją. Wiec czemu teraz to zrobił? Takie pytanie nawet nie pojawiło się w jego głowie. Ważniejsze, czy Sagisa oprze swoje czoło o jego dłoń?
Śmiałość chłopaka była inspirująca. Nie zawahał się, chwycić za rękę medyka, którego spotkał ledwo dzień wcześniej. Nie bał się siedzieć w sali jadalnej mając tylko marionetkarza za znajoma twarz. Nie bał się rozłąki z mamą. Bawił się z nowo poznanym mężczyzną i grzecznie czekał na swoją mamę. Choć wcale nie w ciszy. Cóż, Ryujin jeszcze nie wiedział jak owijać temat w bawełnę, walił prosto z mostu i między oczy wszystko to, co mu leżało na serduszku. Tak jak teraz, pytając się o uczucia, jakie się pojawiają między dwojgiem dorosłych osób.
Na początku go trochę zatkało. Kiedyś, za młodu, mógłby o uczuciach rozmawiać godzinami. Stroił kolejne słowa w kolejne piórka, ubierał w epitety i inne środki stylistyczne, wszystko w celach podrywu. A teraz? Zatykało go przy jednej kobiecie. Chłopczyk jednak czekał na odpowiedź: - Ja... Jasne że tak, bardzo lubię! Reszta informacji była bardziej zastanawiająca. Osoby wymienione przez chłopaka można by zliczyć na palcach jednej ręki, i to dodając dorosłych, którzy opiekowali się maluchami na trybunach. A o jej uśmiechu... Przecież tak często się śmiała! Choć każda z tych sytuacji była właśnie w obecności Akarui'ego... - Jesteś pewien? Bo ja widziałem, jak się śmieje tez do Ciebie! Z resztą, w Sogen ani chybi czekają na nią jacyś przyjaciele. Wasi sąsiedzi może? Tak to mijał czas medykowi na rozmowie z małym, przeplatanym zabawą drewnianym konikiem. Aż nie wróciła Ona.
Wspólne ustalenie potraw na kolację przebiegło bardzo szybko, więc jak tylko Akarui zauważył kogoś z obsługi, natychmiast złożył zamówienie. Dwie miski ramen, smażona rybka z ryżem dla malucha i dango na deser. Sagisa w tym czasie zajęła miejsce obok synka, po przeciwnej stronie stołu. W międzyczasie rozwinęła się tez między synkiem i mamą ciekawa rozmowa dotycząca osoby trzeciej. Ze zdziwieniem na twarzy medyk spytał Płomiennowłosą: - Pan Rekin? Odebrał galopującego konika, sam chwilę nim pokłusował wzdłuż stołu, po czym stanął na jego tylnych kopytkach i dodał od siebie krótkie rżenie: - Iiihhhhaha, prrrrrch! Po czym podał figurkę chłopcu.
Medyk mógł się teraz lepiej przyjrzeć Sagisie. Te dwie walki kosztowały ją sporo energii, a dodając do tego wyziębienie organizmu przez wpadnięcie do lodowatej wody... Tozawa mógł zaobserwować, jak z minuty na minutę rozwija się w niej jakieś choróbsko. Najlepiej by było, gdyby dziewczyna wskoczyła do bani z gorącą wodą, trochę olejków aromatycznych, rumianek, mięta pieprzowa, imbir... Na razie jednak musi wystarczyć napar z zielonej herbaty i ramen. Podniósł rękę i wyciągnął ją do twarzy dziewczyny, chcąc dotknąć jej czoła. Musiał? Chyba nie. Stan Ori'ego przecież ocenił samą obserwacją. Wiec czemu teraz to zrobił? Takie pytanie nawet nie pojawiło się w jego głowie. Ważniejsze, czy Sagisa oprze swoje czoło o jego dłoń?
0 x
MOWA
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Ryokan Shiro Usagi
Spostrzegawczy malec i jego rybka.
Po tym można poznać prawdziwe uczucie syna do jego mamy. Na pewno spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, skoro chłopak był w stanie zauważyć różne typy uśmiechu swojej mamy. Widział, kiedy była naprawdę szczęśliwa, a kiedy nie. Ale żeby nawet przy swoich rodzicach i znajomych nie mogła zaznać jakiejś radości? Informacja, że jej oczy "błyszczą się" na widok Akarui'ego było bardzo miłe. Ciepłe. na pewno sam się uśmiechnął, ciut szerzej niż do tej pory. Czyżby kolejny rodzaj tego grymasu? Czy Ryujin też go rozpozna? Szybko jednak i on spełzł z twarzy, na wspomnienie Tensy. Żałoba związana ze stratą tak bliskiej osoby powinna długo trwać. Ale minęły już cztery lata. Czy nie pora ruszyć dalej?
Sprawa z panem Rekinem dość szybko się rozwiązała. Lekki żart sytuacyjny przerodził się w cichy i przyjemny chichot Sagisy, z którego zrodziło się krótkie wyjaśnienie. Tajemniczy człowiek ryba okazał się członkiem klanu Hoshigaki, pierwszym ze swojej wyspiarskiej rodziny, którego poznał mały Ryujin. Wygląd obcego mógł być mocno kojarzony z tymi podwodnymi zwierzętami. Szara bądź niebieska skóra przypominająca łuski, ostre zęby, skrzela na szyi, nieludzkie, puste oczy. Chłopczyk pewnie przy pierwszym spotkaniu się wystraszył, skoro aż sam spytał, czy Hoshigaki wyszedł z morza w celu zjadania ludzi na wyspie. To stwierdzenie rozśmieszyło również Akarui'ego, który lekko zaśmiał się pod nosem i powiedział: - Haha, spokojnie Ryujin-kun. Nawet jakby to był prawdziwy potwór, Twoja mama nie pozwoliłaby mu Ciebie zjeść!
Nie stawiała się. Przyłożyła dłoń medyka do swojej głowy, a ta szczelnie przykryła czoło. Było lekko rozgrzane, czego mężczyzna się spodziewał. I mimo, że wiedział już wszystko, nie oderwał od niej ręki. Dziewczyna na chwilę przymknęła oczy a Tozawa pozwolił jej się o niego oprzeć. Oboje jakoś podświadomie nie chcieli, by ten kontakt został przerwany, jednak do stołu podeszła obsługa z zamówionym przez nich jedzeniem. Na stole wylądowała rybka dla Ryujina, dwie spore miski z ramen, wypchane dodatkami po same brzegi, talerz z dango na deser i... Jeszcze coś. Medyk spojrzał na Sagisę z przymrużeniem jednej brwi i spytał dość cicho: - Nie zamawiałem tego. To Ty? Buteleczka sake i dwie czarki. Czy alkohol był dobrym pomysłem? Cóż, od jednej buteleczki jeszcze nikt nie umarł. Były jednak pewne zastrzeżenia. Małe dziecko pod opieką, niezbyt dobry stan zdrowia Sagisy... A Akarui musiał jeszcze wrócić do wynajętego przez siebie pokoju w innej części Watarimono.
Cóż, na razie trzeba zająć się jedzeniem. Razem z Płomiennowłosa i jej synkiem złożył dłonie do krótkiej modlitwy i rozerwał swoje pałeczki by móc zaczerpnąć gorącego makaronu. Spojrzał na chłopca, który rozrywał płaty mięsa rybki i pałaszował z uśmiechem na ustach, wpychając kolejne kawałki do buzi. Wtedy też wyciągnął dłoń, by poczochrać chłopaka po głowie i rzekł dość wesoło: - Ryujin-kun, tylko uważaj na ości! Powinien tak się zachować? Spojrzał ciut niepewnie na Sagisę. Takie teksty były raczej przeznaczone dla osób bliższych czterolatkowi? Czyżby wyszedł ciut przed szereg? Może jednak nie, wnioskując po jej odwzajemnionym uśmiechu.
Po tym można poznać prawdziwe uczucie syna do jego mamy. Na pewno spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, skoro chłopak był w stanie zauważyć różne typy uśmiechu swojej mamy. Widział, kiedy była naprawdę szczęśliwa, a kiedy nie. Ale żeby nawet przy swoich rodzicach i znajomych nie mogła zaznać jakiejś radości? Informacja, że jej oczy "błyszczą się" na widok Akarui'ego było bardzo miłe. Ciepłe. na pewno sam się uśmiechnął, ciut szerzej niż do tej pory. Czyżby kolejny rodzaj tego grymasu? Czy Ryujin też go rozpozna? Szybko jednak i on spełzł z twarzy, na wspomnienie Tensy. Żałoba związana ze stratą tak bliskiej osoby powinna długo trwać. Ale minęły już cztery lata. Czy nie pora ruszyć dalej?
Sprawa z panem Rekinem dość szybko się rozwiązała. Lekki żart sytuacyjny przerodził się w cichy i przyjemny chichot Sagisy, z którego zrodziło się krótkie wyjaśnienie. Tajemniczy człowiek ryba okazał się członkiem klanu Hoshigaki, pierwszym ze swojej wyspiarskiej rodziny, którego poznał mały Ryujin. Wygląd obcego mógł być mocno kojarzony z tymi podwodnymi zwierzętami. Szara bądź niebieska skóra przypominająca łuski, ostre zęby, skrzela na szyi, nieludzkie, puste oczy. Chłopczyk pewnie przy pierwszym spotkaniu się wystraszył, skoro aż sam spytał, czy Hoshigaki wyszedł z morza w celu zjadania ludzi na wyspie. To stwierdzenie rozśmieszyło również Akarui'ego, który lekko zaśmiał się pod nosem i powiedział: - Haha, spokojnie Ryujin-kun. Nawet jakby to był prawdziwy potwór, Twoja mama nie pozwoliłaby mu Ciebie zjeść!
Nie stawiała się. Przyłożyła dłoń medyka do swojej głowy, a ta szczelnie przykryła czoło. Było lekko rozgrzane, czego mężczyzna się spodziewał. I mimo, że wiedział już wszystko, nie oderwał od niej ręki. Dziewczyna na chwilę przymknęła oczy a Tozawa pozwolił jej się o niego oprzeć. Oboje jakoś podświadomie nie chcieli, by ten kontakt został przerwany, jednak do stołu podeszła obsługa z zamówionym przez nich jedzeniem. Na stole wylądowała rybka dla Ryujina, dwie spore miski z ramen, wypchane dodatkami po same brzegi, talerz z dango na deser i... Jeszcze coś. Medyk spojrzał na Sagisę z przymrużeniem jednej brwi i spytał dość cicho: - Nie zamawiałem tego. To Ty? Buteleczka sake i dwie czarki. Czy alkohol był dobrym pomysłem? Cóż, od jednej buteleczki jeszcze nikt nie umarł. Były jednak pewne zastrzeżenia. Małe dziecko pod opieką, niezbyt dobry stan zdrowia Sagisy... A Akarui musiał jeszcze wrócić do wynajętego przez siebie pokoju w innej części Watarimono.
Cóż, na razie trzeba zająć się jedzeniem. Razem z Płomiennowłosa i jej synkiem złożył dłonie do krótkiej modlitwy i rozerwał swoje pałeczki by móc zaczerpnąć gorącego makaronu. Spojrzał na chłopca, który rozrywał płaty mięsa rybki i pałaszował z uśmiechem na ustach, wpychając kolejne kawałki do buzi. Wtedy też wyciągnął dłoń, by poczochrać chłopaka po głowie i rzekł dość wesoło: - Ryujin-kun, tylko uważaj na ości! Powinien tak się zachować? Spojrzał ciut niepewnie na Sagisę. Takie teksty były raczej przeznaczone dla osób bliższych czterolatkowi? Czyżby wyszedł ciut przed szereg? Może jednak nie, wnioskując po jej odwzajemnionym uśmiechu.
0 x
MOWA
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Ryokan Shiro Usagi
Jakoś tak nagle powiało chłodem... Czujesz?
Zaistniała sytuacja z buteleczką sake nagle zmieniła do tej pory spokojny, lekko idylliczny krajobraz tego spotkania. Pytanie, które miało być lekko zaczepne, z którego medyk chciał uzyskać prostą odpowiedź, spadło niczym bomba i wybuchło, niszcząc okolicę, zostawiając zgliszcza. Widać było jak na dłoni, że Sagisa żałuje tego zamówienia. Sytuację zauważył również Ryujin, który zauważył, jak jego mama lekko zamarła. Chłopiec zaczął biegać wzrokiem między dwojgiem dorosłych przy stole, aż w końcu nachylił się do Tozawy, zasłonił twarz od strony płomiennowłosej i spytał, czy wszystko dobrze z jego rodzicielką. Chłopak zaskakiwał swoją empatią i inteligencją na tyle, że medyk sam się zaśmiał pod nosem. Nachylił się tak samo do chłopca i mimo, że również zasłonił usta, powiedział już ciut głośniej, by i dziewczyna mogła słyszeć:- Nie martw się, wszystko w porządku.
Wyprostował się i spojrzał na dziewczynę, widocznie zakłopotaną. Chwilę się zastanawiał nad kolejnym ruchem. Znów pojawiały się myśli typu "czy to przystoi?" albo "czy nie posuwa się za daleko?", jednak znów zareagował dość instynktownie, bez odpowiedzi na zadane w głowie pytania. Pochylił się w kierunku stalowookiej i wyciągnął do niej rękę, chwytając lekko dłonią jej podbródek, by unieść głowę do wysokości swojego wzroku. Cała sytuacja była dla niego łagodnie zabawna, więc Sagisa mogła dostrzec naturalny uśmiech, nie wymuszony żadnym spięciem mięśni twarzy i iskrę rozbawienia w oku mężczyzny, gdy ten powiedział: - Hej, Saga-chan... Zupka Ci stygnie. Jedz, póki gorąca, dobrze? Po czym dając dobry przykład sam uniósł miskę do twarzy, chwycił kolejną porcję makaronu głośno siorbiąc, przygryzł soczystym mięskiem i rozpływającym się jajkiem, co chwila zerkając na dziewczynę. A tym razem jego brwi co chwilę unosiły się w górę i opadały a uszy same ruszały się lekko w przód i w tył. Widok dość komiczny, ale miał w tym swój cel. Chciał wywołać uśmiech, przynajmniej u chłopca.
Po kilku kolejnych przełknięciach gorącego bulionu odstawił miskę z głośnym wypuszczeniem oddechu, a z jego ust uniosła się para spowodowana nagrzaniem całej buzi. Odłożył pałeczki i sam chwycił za butelkę z sake. Rozstawił czarki sobie i Sagisie, po czym nalał do obu trochę alkoholu, mówiąc: - Szczerze mówiąc, to mam ochotę... Chyba rok nie piłem dobrego sake. Po jednej buteleczce nic nam nie powinno się stać, prawda? Domyślał się, jakie myśli mogły teraz krążyć po jej głowie. Ta niepewność, jak teraz wygląda w oczach Akarui'ego. Samotna matka zamawiająca sake. Młoda kobieta stawiająca na stół alkohol przed starszego od siebie mężczyznę. I teraz całe to zakłopotanie, może trochę wstydu. Nie, ona nie może tak źle o sobie myśleć. Dodał więc: - Należy Ci się chwila relaksu, Saga-chan. Podniósł swoją czarkę i zbliżył ją do dziewczyny w geście, który miał wskazywać na chęć wzniesienia wspólnego toastu. Z nadzieją, że Ona zrobi to samo, coś powie. Może w końcu się uśmiechnie? - Nie daj się prosić. Skoro już stoi, to szkoda, by się zmarnowało. Chyba ta jedna buteleczka na nas dwoje nie wywoła jakiejś apokalipsy. Chociaż... Masz raczje mocną czy słabą głowę? Zaśmiał się przy ostatnim, przechylając zawartość czarki do ust, szybko przełykając ciepławy alkohol i biorąc się za dalsze opróżnianie swojej miski.
Zaistniała sytuacja z buteleczką sake nagle zmieniła do tej pory spokojny, lekko idylliczny krajobraz tego spotkania. Pytanie, które miało być lekko zaczepne, z którego medyk chciał uzyskać prostą odpowiedź, spadło niczym bomba i wybuchło, niszcząc okolicę, zostawiając zgliszcza. Widać było jak na dłoni, że Sagisa żałuje tego zamówienia. Sytuację zauważył również Ryujin, który zauważył, jak jego mama lekko zamarła. Chłopiec zaczął biegać wzrokiem między dwojgiem dorosłych przy stole, aż w końcu nachylił się do Tozawy, zasłonił twarz od strony płomiennowłosej i spytał, czy wszystko dobrze z jego rodzicielką. Chłopak zaskakiwał swoją empatią i inteligencją na tyle, że medyk sam się zaśmiał pod nosem. Nachylił się tak samo do chłopca i mimo, że również zasłonił usta, powiedział już ciut głośniej, by i dziewczyna mogła słyszeć:- Nie martw się, wszystko w porządku.
Wyprostował się i spojrzał na dziewczynę, widocznie zakłopotaną. Chwilę się zastanawiał nad kolejnym ruchem. Znów pojawiały się myśli typu "czy to przystoi?" albo "czy nie posuwa się za daleko?", jednak znów zareagował dość instynktownie, bez odpowiedzi na zadane w głowie pytania. Pochylił się w kierunku stalowookiej i wyciągnął do niej rękę, chwytając lekko dłonią jej podbródek, by unieść głowę do wysokości swojego wzroku. Cała sytuacja była dla niego łagodnie zabawna, więc Sagisa mogła dostrzec naturalny uśmiech, nie wymuszony żadnym spięciem mięśni twarzy i iskrę rozbawienia w oku mężczyzny, gdy ten powiedział: - Hej, Saga-chan... Zupka Ci stygnie. Jedz, póki gorąca, dobrze? Po czym dając dobry przykład sam uniósł miskę do twarzy, chwycił kolejną porcję makaronu głośno siorbiąc, przygryzł soczystym mięskiem i rozpływającym się jajkiem, co chwila zerkając na dziewczynę. A tym razem jego brwi co chwilę unosiły się w górę i opadały a uszy same ruszały się lekko w przód i w tył. Widok dość komiczny, ale miał w tym swój cel. Chciał wywołać uśmiech, przynajmniej u chłopca.
Po kilku kolejnych przełknięciach gorącego bulionu odstawił miskę z głośnym wypuszczeniem oddechu, a z jego ust uniosła się para spowodowana nagrzaniem całej buzi. Odłożył pałeczki i sam chwycił za butelkę z sake. Rozstawił czarki sobie i Sagisie, po czym nalał do obu trochę alkoholu, mówiąc: - Szczerze mówiąc, to mam ochotę... Chyba rok nie piłem dobrego sake. Po jednej buteleczce nic nam nie powinno się stać, prawda? Domyślał się, jakie myśli mogły teraz krążyć po jej głowie. Ta niepewność, jak teraz wygląda w oczach Akarui'ego. Samotna matka zamawiająca sake. Młoda kobieta stawiająca na stół alkohol przed starszego od siebie mężczyznę. I teraz całe to zakłopotanie, może trochę wstydu. Nie, ona nie może tak źle o sobie myśleć. Dodał więc: - Należy Ci się chwila relaksu, Saga-chan. Podniósł swoją czarkę i zbliżył ją do dziewczyny w geście, który miał wskazywać na chęć wzniesienia wspólnego toastu. Z nadzieją, że Ona zrobi to samo, coś powie. Może w końcu się uśmiechnie? - Nie daj się prosić. Skoro już stoi, to szkoda, by się zmarnowało. Chyba ta jedna buteleczka na nas dwoje nie wywoła jakiejś apokalipsy. Chociaż... Masz raczje mocną czy słabą głowę? Zaśmiał się przy ostatnim, przechylając zawartość czarki do ust, szybko przełykając ciepławy alkohol i biorąc się za dalsze opróżnianie swojej miski.
0 x
MOWA
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Ryokan Shiro Usagi
Brzdęk...!
Ludzka pamięć potrafi być fascynująca. Ta przeogromna baza danych zdolna jest zapamiętać różne, czasem wydawałoby się nic nie znaczące wspomnienia. Czasem również potrafi poplątać pewne fakty tak, iż ich posiadaczowi wydaje się coś innego, niż mówią karty historii. W innych przypadkach umysł ludzki będzie w stanie powiązać jedno wydarzenie, dawne, wyrzucone do podświadomości z pewną rzeczą, jaką można napotkać na każdym kroku, by nagle ta jedna opowieść zmąciła spokojne wody myśli i z ogromną siłą wypłynęła na powierzchnię, tworząc falę jak tsunami. W obecnej sytuacji była to czarka z sake.
Akarui nie widział tego zdarzenia. Naczynie wymsknęło się z rąk dziewczyny i uderzyło o stół, rozlewając swoją zawartość i dopiero ten dźwięk uderzenia czarki o blat zaalarmował mężczyznę. Odstawił swoją i spojrzał na Sagisę. Bez uśmiechu, bez oceny. Z pytaniami wypisanymi w oczach. Z zatroskaniem i chęcią zrozumienia. Smak sake pozostały w ustach dał tym razem niemiłe uczucie. Czy to może ta sytuacja? Do stolika podeszła szybko starsza pani z obsługi z pytaniem, czy nic się nie stało. Medyk podniósł się do niej i zmuszając się do nałożenia na twarz lekkiego uśmiechu odrzekł: - Nie, nie, wszystko w porządku. Przepraszamy bardzo. Sam posprzątam. Zabrał kobiecie szmatkę i usiadł na swoje miejsce, wycierając rozlany alkohol, w ciszy. Słuchał tylko tego, jak kobieta przez zaciśnięte gardło próbowała się tłumaczyć, a jej syn spytał, kim jest ten wspomniany Kazuo. Coś może i medykowi świtało, ale nie wiedział w którym kościele. Pamięć. Fascynujące.
Medyk skończył sprzątać rozlany trunek i w momencie, gdy Sagisa przepraszała go i proponowała samotne picie, obok ich stolika przechodziła ta sama pani z obsługi. Oddał jej szmatkę i szybko podał jej obie czarki i buteleczkę. Problem z głowy. Uśmiechnął się do dziewczyny, dumny ze swojego rozwiązania oparł brodę o splecione dłonie i odrzekł: - Eeee, nie. Nie lubię pić sam. I nie muszę. Mam coś lepszego. Podniósł czajnik z jeszcze gorącym naparem z zielonej herbaty i zwrócił się wprost do Ryujina: - Oho, ktoś tu kończy rybkę! Prrrroszę bardzo, herbatka dla pana, żeby szybciej przełknąć i brać się za deserek, co nie? Uzupełnił braki w kubeczku chłopaka, Płomiennowłosej i swoim. Potem dopił resztę bulionu i odstawił miskę na bok. Zerknął kątem oka, czy Ryujin na niego patrzy, a gdy tak będzie, obliże wargi w geście łakomstwa patrząc na stojące pośrodku stołu dango i zatrze ręce, mówiąc: - Ojojoj, chłopaku... Zdążysz z tą rybką? Bo mam taką chęć na dangoooo... I nie wiem czy starczy dla wszystkich...
Ot, taki był Akarui. Jego zamiarem było odwrócenie uwagi od tej niezbyt miłej sceny, rozpoczęcie nowej, bardziej komicznej, wywołującej śmiech przynajmniej u tego najmniejszego przy stole. By przywrócić spokój i sielskość, podzielić się swoją pogodą ducha. Na zwierzenia, przeprosiny, wytłumaczenia i udzielanie wsparcia jeszcze przyjdzie czas. Teraz medyk nie pytał. Nie drążył. Nie potrzebował tego. Jasnym było, że coś z przeszłości uderzyło w dziewczynę jak rozpędzony wóz z sianem. Tozawa w tej sytuacji nie pytał, czemu stała na drodze, chciał tylko pomóc się podnieść i od niej odsunąć.
Ludzka pamięć potrafi być fascynująca. Ta przeogromna baza danych zdolna jest zapamiętać różne, czasem wydawałoby się nic nie znaczące wspomnienia. Czasem również potrafi poplątać pewne fakty tak, iż ich posiadaczowi wydaje się coś innego, niż mówią karty historii. W innych przypadkach umysł ludzki będzie w stanie powiązać jedno wydarzenie, dawne, wyrzucone do podświadomości z pewną rzeczą, jaką można napotkać na każdym kroku, by nagle ta jedna opowieść zmąciła spokojne wody myśli i z ogromną siłą wypłynęła na powierzchnię, tworząc falę jak tsunami. W obecnej sytuacji była to czarka z sake.
Akarui nie widział tego zdarzenia. Naczynie wymsknęło się z rąk dziewczyny i uderzyło o stół, rozlewając swoją zawartość i dopiero ten dźwięk uderzenia czarki o blat zaalarmował mężczyznę. Odstawił swoją i spojrzał na Sagisę. Bez uśmiechu, bez oceny. Z pytaniami wypisanymi w oczach. Z zatroskaniem i chęcią zrozumienia. Smak sake pozostały w ustach dał tym razem niemiłe uczucie. Czy to może ta sytuacja? Do stolika podeszła szybko starsza pani z obsługi z pytaniem, czy nic się nie stało. Medyk podniósł się do niej i zmuszając się do nałożenia na twarz lekkiego uśmiechu odrzekł: - Nie, nie, wszystko w porządku. Przepraszamy bardzo. Sam posprzątam. Zabrał kobiecie szmatkę i usiadł na swoje miejsce, wycierając rozlany alkohol, w ciszy. Słuchał tylko tego, jak kobieta przez zaciśnięte gardło próbowała się tłumaczyć, a jej syn spytał, kim jest ten wspomniany Kazuo. Coś może i medykowi świtało, ale nie wiedział w którym kościele. Pamięć. Fascynujące.
Medyk skończył sprzątać rozlany trunek i w momencie, gdy Sagisa przepraszała go i proponowała samotne picie, obok ich stolika przechodziła ta sama pani z obsługi. Oddał jej szmatkę i szybko podał jej obie czarki i buteleczkę. Problem z głowy. Uśmiechnął się do dziewczyny, dumny ze swojego rozwiązania oparł brodę o splecione dłonie i odrzekł: - Eeee, nie. Nie lubię pić sam. I nie muszę. Mam coś lepszego. Podniósł czajnik z jeszcze gorącym naparem z zielonej herbaty i zwrócił się wprost do Ryujina: - Oho, ktoś tu kończy rybkę! Prrrroszę bardzo, herbatka dla pana, żeby szybciej przełknąć i brać się za deserek, co nie? Uzupełnił braki w kubeczku chłopaka, Płomiennowłosej i swoim. Potem dopił resztę bulionu i odstawił miskę na bok. Zerknął kątem oka, czy Ryujin na niego patrzy, a gdy tak będzie, obliże wargi w geście łakomstwa patrząc na stojące pośrodku stołu dango i zatrze ręce, mówiąc: - Ojojoj, chłopaku... Zdążysz z tą rybką? Bo mam taką chęć na dangoooo... I nie wiem czy starczy dla wszystkich...
Ot, taki był Akarui. Jego zamiarem było odwrócenie uwagi od tej niezbyt miłej sceny, rozpoczęcie nowej, bardziej komicznej, wywołującej śmiech przynajmniej u tego najmniejszego przy stole. By przywrócić spokój i sielskość, podzielić się swoją pogodą ducha. Na zwierzenia, przeprosiny, wytłumaczenia i udzielanie wsparcia jeszcze przyjdzie czas. Teraz medyk nie pytał. Nie drążył. Nie potrzebował tego. Jasnym było, że coś z przeszłości uderzyło w dziewczynę jak rozpędzony wóz z sianem. Tozawa w tej sytuacji nie pytał, czemu stała na drodze, chciał tylko pomóc się podnieść i od niej odsunąć.
0 x
MOWA
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Ryokan Shiro Usagi
Krótki post o wujkowaniu.
Chwila ciszy przerodziła się w chwile uśmiechu, zabawy i żartu. Właśnie o taki rezultat chodziło Tozawie, czyli misja spełniona! Chłopiec szybko zareagował na wygłupy mężczyzny w ten sam moment kończąc swoją rybkę, popijając ciepłą herbatką i wyprzedzając marionetkarza w pogoni za słodkim dango. Oczywiście wygrał tylko dlatego, bo niezbadana i niepojęta siła zwolniła wszystkie ruchy Akarui'ego, poruszał się jak w gęstej cieczy i odzyskał pełną sprawność dopiero, gdy chłopiec zakrzyknął wesoło "moja!". Cała scenka była taka dziecięca, komiczna, wesoła. Nic wiec dziwnego, że wszystkim przy stole wrócił dobry humor, nawet tej, która przez chwilę zaczynała tonąć w rozpaczy własnych myśli.
Cóż. Niezbadane są ścieżki, którymi wędrują dziecięce myśli. Akarui jeszcze zbyt krótko znał Ryujina. Nie wiedział, czego można się spodziewać po tym chłopcu. Choć szczerze mówiąc, czy dałoby się do takich pytań i tekstów przyzwyczaić? Wątpliwe. Medyk akurat popijał ciepły napar, gdy chłopiec wymówił jego imię. Wiedząc, że zaraz może wylądować jakaś bomba, odstawił naczynie i przełknął cały napój, zerkając na Sagisę. Na pewno zauważyła jego przygotowania, były z jednej strony przewidujące, z drugiej jednak nadal utrzymane w tym komicznym duchu.
Wtedy tez padła bomba. I mimo przygotowań jakaś malutka kropla śliny nagle ugrzęzła tam, gdzie nie powinna, powodując napad kaszlu. Przez załzawione oczy dostrzegł, że ten sam los spotkał matkę chłopca. Gdy oboje się wykasłali i ich spojrzenia się spotkały, oboje czerwoni jak buraki o oboje bez pomysłu, co malcowi odpowiedzieć, medyk postanowił dość niepewnie przerwać tą ciszę: - Jjaa.. Ja... Ekhem... Ryujin-kun, wiesz... Ja się bardziej nadaję na Twojego... Wujka! O! Zdawało się to na ten moment dobrym pomysłem, takim na szybko wypracowanym kompromisem. Spojrzał na Sagisę, czy takie rozwiązanie jej by pasowało? Jeśli by nie usłyszał protestu, to szybko doda z uśmiechem na ustach schylając się w kierunku małego i wyciągając rękę do uścisku: - Ryujin-kun, mogę być Twoim Oji-san?
Chwila ciszy przerodziła się w chwile uśmiechu, zabawy i żartu. Właśnie o taki rezultat chodziło Tozawie, czyli misja spełniona! Chłopiec szybko zareagował na wygłupy mężczyzny w ten sam moment kończąc swoją rybkę, popijając ciepłą herbatką i wyprzedzając marionetkarza w pogoni za słodkim dango. Oczywiście wygrał tylko dlatego, bo niezbadana i niepojęta siła zwolniła wszystkie ruchy Akarui'ego, poruszał się jak w gęstej cieczy i odzyskał pełną sprawność dopiero, gdy chłopiec zakrzyknął wesoło "moja!". Cała scenka była taka dziecięca, komiczna, wesoła. Nic wiec dziwnego, że wszystkim przy stole wrócił dobry humor, nawet tej, która przez chwilę zaczynała tonąć w rozpaczy własnych myśli.
Cóż. Niezbadane są ścieżki, którymi wędrują dziecięce myśli. Akarui jeszcze zbyt krótko znał Ryujina. Nie wiedział, czego można się spodziewać po tym chłopcu. Choć szczerze mówiąc, czy dałoby się do takich pytań i tekstów przyzwyczaić? Wątpliwe. Medyk akurat popijał ciepły napar, gdy chłopiec wymówił jego imię. Wiedząc, że zaraz może wylądować jakaś bomba, odstawił naczynie i przełknął cały napój, zerkając na Sagisę. Na pewno zauważyła jego przygotowania, były z jednej strony przewidujące, z drugiej jednak nadal utrzymane w tym komicznym duchu.
Wtedy tez padła bomba. I mimo przygotowań jakaś malutka kropla śliny nagle ugrzęzła tam, gdzie nie powinna, powodując napad kaszlu. Przez załzawione oczy dostrzegł, że ten sam los spotkał matkę chłopca. Gdy oboje się wykasłali i ich spojrzenia się spotkały, oboje czerwoni jak buraki o oboje bez pomysłu, co malcowi odpowiedzieć, medyk postanowił dość niepewnie przerwać tą ciszę: - Jjaa.. Ja... Ekhem... Ryujin-kun, wiesz... Ja się bardziej nadaję na Twojego... Wujka! O! Zdawało się to na ten moment dobrym pomysłem, takim na szybko wypracowanym kompromisem. Spojrzał na Sagisę, czy takie rozwiązanie jej by pasowało? Jeśli by nie usłyszał protestu, to szybko doda z uśmiechem na ustach schylając się w kierunku małego i wyciągając rękę do uścisku: - Ryujin-kun, mogę być Twoim Oji-san?
0 x
MOWA
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości