Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Siedziba władzy

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume wkroczył ciężkim krokiem do budynku siedziby władzy. Budowla najwidoczniej nie miała żadnych uszkodzeń po bitwie, co było na swój sposób zaskakujące, szokujące... i na swój sposób dawało też trochę ulgi. Chociaż to cholerstwo się ostało, tak jakby nie mieli do odbudowywania dobre pół osady, o murach nie wspominając.
Przechodząc między strażnikami, zauważył kątem oka że obaj się przed nim kłaniają, jako gest szacunku dla nowego lidera. Młodzieniec skrzywił się z niezadowoleniem. W głębi ducha wciąż był zwykłym wojownikiem, który nie cierpiał gdy ktoś się przed nim płaszczył, nawet jeśli tylko chciał w ten sposób okazać respekt. Wychodził z założenia, że nie wykazał się on niczym na tyle ważnym, by teraz ludzie się przed nim kłaniali. Był standardowym shinobi. I wątpił, żeby kiedykolwiek przyzwyczaił się do myśli, że teraz cały klan jest w jego gestii.
Dość szybko jednak powstrzymał się przed niepotrzebnym okazywaniem emocji i odwzajemniał gesty i pozdrowienia. Musiał pokazać, że jest wdzięczny za wiarę jaką pokładają w nim ludzie.
W końcu wkroczył do gabinetu i zamknął za sobą drzwi.
Duże, prostokątne pomieszczenie, z różnego rodzaju gablotkami, szafkami, stojakami na przedmioty i broń, no i rzecz jasna - szeroki stół razem z wygodnym fotelem, ustawione niedaleko okna.
-No tak... to teraz mój gabinet, huh...
Powoli zbliżył się do stołu, ocierając opuszki palców o blat. Nie było na nim śladu kurzu. W sumie, ciężko było się spodziewać czegoś innego, skoro poprzednia liderka zmarła całkiem niedawno...
A pogrzeb już miał miejsce. Podobnie jak setki innych, dla wszystkich którzy zginęli w bitwie.
Usiadł na fotelu i rozparł się na nim, patrząc gdzieś w bliżej nieokreśloną przestrzeń. To było cholernie dziwne uczucie. Teraz od jego słów mogły zależeć losy całych wysp...
Sięgnął po zwitki dokumentów, które leżały na stole. Było trochę spraw do załatwienia, poza tym - musiał zajrzeć do rejestrów shinobi, by dowiedzieć się ilu aktywnych klanowiczów wciąż będzie miał do dyspozycji. Może będzie mógł im przydzielić jakieś misje, żeby pomogli w odbudowie osady. A trzeba będzie też załatwić kilka nowych ustaw, pomyśleć co zrobić z Pax Glacia, inne takie pierdolety...
Ech. * * * Kilka godzin później, zakończywszy przeglądanie dokumentów, młodzieniec z ciężkim westchnięciem odwrócił się od stołu i stanął przy oknie. Prace przy odbudowie osady szły w miarę sprawnie, więc chociaż tyle mniej problemów będzie mieć na głowie...
Usłyszał za sobą jakiś szelest. Był to jeden z członków Sakki rodu Yuki.
-Lordzie Natsume - powiedział bezbarwnym tonem, jak na członka sił specjalnych przystało. - Poprzedni lider prosi o krótką rozmowę. Spotka się z Tobą w Twoim domu.
U niego?
-Dziękuję - odparł spokojnie, kiwając głową.
Cóż, lepiej nie dać Garekiemu czekać zbyt długo.

z/t
0 x
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

Pojawienie się dziwnej dziewczyny o zielonych oczach, które zapadły w pamięci jak każdy kwiat na morzu bieli, którym Hyuo było, nie wprawiło Shijimy w lepszy nastrój, wręcz przeciwnie - nawet jeśli nie przepadał za tutejszymi ludźmi, trzymał się z boku i po prostu wegetował przez wzgląd na swoją matkę, to była ona zagrożeniem dla obecnego tutaj spokoju. On ten spokój lubił. Opuścił karczmę i skierował się po śladach krwi, jakie zostawiła dziewczyna na ziemi, ale w pewnym momencie był to już martwy punkt... chociaż może wystarczyło trochę bardziej poszukać, wrzucić coś od siebie? Tylko po co? Zobacz, jesteś na ulicy, którą już zadeptały buty gawiedzi, niewiasta w karczmie pewnie już uciekła z miasta - niech ucieka, przecież możesz udawać, że nigdy o tym nie wiedziałeś - aach, kłamstwo... ma bardzo krótkie nogi i jak dotąd nie splamiło dużą ilością listy twoich grzechów, może największa pora to zmienić? Wiedziałeś, dokąd podąża, jak wygląda, jak się nazywa - wszystkie potrzebne informacje, żeby zacisnąć palce na jej szyi... gdybyś tylko był wystarczającym dupkiem, to zrobiłbyś to, co chciałeś zrobić na samym początku - zatargał ją tutaj i niech osoby kompetentne użerają się z nią i jej problemem. Więc czy żałujesz? Chyba nie bardzo.
Shijima skierował się do siedziby władzy zamierzając zgłosić ten incydent - jeśli wypłynie on sam z siebie w tej dzielnicy, a jego imię pojawi się wraz z plotkami, to pewnie zostałby nagabywany, a im mniej problemów tym lepiej. Wygodniej. Chociaż może prowadziła go czysta przyzwoitość? Może miał w sobie jednak chociaż minimum jakiejkolwiek powinności... heh, nie ukrywam, że był w tym jeden miligram zwykłej ciekawości. Jasne, mógł po prostu wypytać Zofi o wszystko, męczyć ją aż wyjawiłaby wszystkie tajemnice, albo po prostu mile z nią pogawędzić - heh, zawsze spoko opcja, no nie? Zwłaszcza, że niewiasta naprawdę była ładna.
Brunet przekroczył próg siedziby władzy i podszedł do recepcji.
- Chciałbym zgłosić napad na członka szczepu Ranmaru prawdopodobnie powiązany z Jashinem. - Oparł lekko palce na blacie spoglądając z góry na recepcjonistkę, wypowiadając te słowa z całkowitym spokojem, jakby zapraszał ją właśnie na filiżankę herbaty. Tylko jego spojrzenie wcale nie było łagodne i lekkie. Przeszywało na wskroś, grzebiąc w najgłębszych tajemnicach umysłu.
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Siedziba władzy

Post autor: Akashi »

0 x
Obrazek
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

Och, oczywiście. To nie mogło być proste, łatwe i przyjemne. Najłatwiej byłoby wyjechać na wypizdowo dolne i zapomnieć, że kiedykolwiek się tutaj było i że w ogóle widział tamtą dziewczynę - niestety najłatwiejsze tylko na tą daną chwilę, a chwile, jak wiadomo, mijają bardzo szybko i potem przychodziło zderzyć się z przyszłością, o której nie myśleliśmy zaledwie parę minut temu. Każda akcja ma swoją reakcję, jakoś tak to było. Przynajmniej nie musiałeś mierzyć się z jakąś dziewczyną, która by ci powiedziała, żebyś stuknął ci głowę, a potem nastąpiłoby zamrażające następny. Gdybyś nie miał całego rękawa wypełnionego czystą kurtuazja i cierpliwością, pewnie już dałbyś się zbić z tropu szorstkim głosem kobiety, która zmierzyła cię spojrzeniem średnio przyjemnym - nic dziwnego, ciekawe ilu ludzi jej gderało nad uchem i ile babć przychodziło z problemami, że jej kot siedzi na drzewie i nie może zejść. Wyrozumiałość, moi drodzy, wyrozumiałość! Jeśli tylko się ją posiadało to o wiele łatwiej było żyć z innymi... i gdyby jeszcze inni ją posiadali to bylibyśmy już w ogóle w niebie.
- Przedstawiła się jako Zofi, miała czarne włosy i zielone oczy. - Może zacznijmy od rysopisu? Przede wszystkim Shijima był ciekaw, czy go nie okłamała i rzeczywiście z Ranmaru (czy też Yuki) pochodziła, czy może jednak został najzwyczajniej w świecie wrobiony - wtedy już nie byłoby tak miło... zaraz, zaraz, a w ogóle miło było? - Zemdlała w północnej części miasta przy lokalnej knajpie. Zaniosłem ją do środka, miała głęboką ranę w ramieniu, która zagoiła się na moich oczach. Są inni świadkowie. - Szanujmy się, posiadanie kogoś, kto potwierdzi twoje słowa, to chyba podstawa, prawda? Przynajmniej podstawa do tego, żeby wypaść bardziej wiarygodnie. - Była wycieńczona, więc zostawiłem ją w karczmie. - W końcu żadnego przestępstwa nie popełniła, była pokrzywdzoną, więc targanie ją tutaj siłą byłoby wręcz niewskazane, prawda? - Wypytałem ją o to, co się wydarzyło, ale niczego nie pamiętała.
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Siedziba władzy

Post autor: Akashi »

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

Najwyraźniej trafiłeś na jakiegoś pedanta, wszystko tutaj było ułożone w idealnym porządku, wszystko równo, wszystko miało swoje miejsce - wystarczy dotknąć jeden przedmiot i właściciel będzie już wiedział, że miał wizytę niezapowiedzianego gościa, bo przesunie się przez czysty przypadek o milimetr. Lepiej uważnie stawiać kroki i to też robił Shijima, tutaj bieganie i pośpiech były nie wskazane, przynajmniej nie do tego stopnia, w którym coś mógłby przy okazji potrącić, bo im szybciej się stąd wyniesie tym lepiej, nie wiadomo kiedy wróci właściciel, zresztą nie byłoby dziwne też, gdyby sąsiad widząc, że wraca, poinformował, że ktoś go szukał i widział, że ktoś obcy wchodzi do jego domu.
Kufry na pewno zainteresowałyby każdego potencjalnego złodzieja z tym, że Shijima do złodziei nie należał i bynajmniej nie wodziło go na pokuszenie przeszukanie ich zawartości - wystarczyła sama szafa, do której prowadziła krew, jedyna skaza na idealnym porządku tego miejsca. I też skazą było to, co się w niej znajdowało. Czarnowłosy aż cofnął się o krok, marszcząc nos i odwracając automatycznie twarz od widoku, który w niego uderzył, albo raczej od smrodu - bo widok jak widok, odrażający, ale nie na tyle, żeby jakoś mocniej nim poruszyć. O ile odcięta ręka mogła nie poruszać. Zamknął drzwi od szafy nie dotykając ręki, odczytał tylko wiadomość, która była zapisana na zakrwawionej karteczce. Spotkanie? Dzisiaj? Chyba dzisiaj, albo już się odbyło? Ta krew do najświeższych nie należała... zresztą gdzie za miastem? Musieli mieć jakieś umówione miejsce spotkań... oni to znaczy kto? Może krawiec nie był winnym a właśnie bohaterem, który próbował uratować dziewczynę? Wszelkie rozważania na ten temat zostały przerwane. Głosy zza drzwi sprawiły, że oczy Ranmaru zalały się znów czerwienią i skierował on czujne spojrzenie na drzwi. Zamknął cicho drzwi szafy tak jak były i skierował się do okna, które wcześniej przygotował, by je jak najciszej otworzyć i wyjść na zewnątrz, przymykając je za sobą, ale nie do końca. Przylgnął do ściany obok okna, chcąc usłyszeć jeszcze parę rzeczy. O ile będzie to możliwe. Zabrał coś suce? Czyli komu? Tamtej zielonookiej? I jaki skarb? Nie zamierzał zbyt długo tkwić pod tym oknem i kusić losu. Biegiem skierował się do siedziby władzy, by przedstawić wszystkie zdobyte informacje kobiecie, która mu tą misję zleciła. Co do najmniejszego szczególiku.
- Melduję raport. - Ot, grunt to na temat, no nie? - Dziewczyna trafiła do [tu wstaw imię i nazwisko lub numer domostwa z ulicą w przypadku braku poznania imienia i nazwiska]. W jego domu znalazłem ślady krwi i odciętą rękę. Nie wiem czyją. W palcach zwiniętą miała karteczkę z napisem "o zachodzie w jaskini za miastem". W posiadaniu krawca były trzy szpikulce, przypominały broń, jednego brakowało. Zaatakowana panienka miała ranę kłutą, która odpowiadałaby takiej broni. Nie zdążyłem przeprowadzić dokładniejszego śledztwa, bo zjawiło się [tutaj wstaw ilość mężczyzn, którą zobaczył za pomocą swoich oczu Shi]. Znali krawca. Jeden z nich mówił, że pozwolili zbiec dziewczynie i nie zabrali jej skarbu. Niestety nie wiem, o jaki skarb chodzi. - Oj było o czym opowiadać, prawda? Nie musiał chyba strugać głupich sugestii typu: no chyba ten krawiec jest podejrzany i przydałoby się go pojmać. On był tylko od formalności jako shinobi, to oni tutaj mieli decydować, co warto a czego nie warto robić.
[/b]
Kontrola chakry: C
97% - 4% = 93% Obrazek
Nazwa
Tsūjitegan: Reberu Di
Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie Doujutsu klanowego. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju poświatę. Pozwala to na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, potrafimy odróżnić na dystans ciężkość otrzymanej rany, ale jeżeli ktoś jest w stanie śmierci klinicznej, nie odróżnimy go od martwego.
Zasięg
Koszt Chakry
E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
Bonusy
+20 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Siedziba władzy

Post autor: Akashi »

Misja Zakończona.
0 x
Obrazek
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

Grupa? Więc coś o nich wiedzieli. Jakieś podejrzenia musiały krążyć panience po głowie, skoro powiedziała takie, a nie inne słowa. Czyżby prawdą było to, że mieli coś wspólnego z Jashinem? Shijima wiele o nich nie wiedział - o nich i ich religii, prócz tego, że natychmiastowo się regenerują - i najwyraźniej wcale nie musieli być świadomi tego, co się z nimi działo, chociaż może tylko ta dziewczyna taka była? Widok jej zrastającej się rany ciągle chodziła mu po głowie, była jak detoks codzienności wpraszający się czymś nowym, bolesnym i jednocześnie mającym przywrócić wszelaką normalność - ten ból to tylko chwilowy, niczym się nie martw, zaraz wszystko zniknie i zostanie tylko spokój. Zaraz. Jak tylko ci podejrzani znikną z wioski. Trzeba zebrać wszystkie informacje na ich temat, wszystkie przypadki i przede wszystkim - chyba trzeba raz jeszcze złożyć wizytę panu krawcowi.
Pamiętasz jeszcze, bohaterze z przypadku? Pamiętasz, że zawód bohater to zawód o bardzo krótkim stażu?
Skinąłeś głową w odpowiedzi na akceptację tego zlecenia.
- Prosiłbym o przygotowanie wszystkich informacji na ten temat. - Bo każdy najmniejszy szczególik mógł tutaj zaważyć na tym, kto będzie martwy.
Ty, czy oni?
[z/t]
0 x
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

Niektóre bronie wytwarzane przez kowali były jak dzieła sztuki. Katany, ninjato, wakizashi - wszystkie były smukłe, delikatne i wydawały się nic nie ważyć, dopóki nie wziąłeś ich do dłoni i nie przekonałeś się, że nie są tylko pięknymi wystawami, rzeźbami, których jedynym przykazaniem jest trwać w bezruchu, niedotykane, by nikt nie zepsuł ich struktury i nie starł połysku z ich stali. Druga faza samoświadomości nadchodziła kiedy przychodziło do rozlewu krwi. Niektórzy nie byli stworzeni do tego, by życie odbierać - co innego zabić sarnę, którą potem wyżywisz rodzinę, a zupełnie co innego zabić drugiego człowieka, który też kiedyś na sarny polował i który też pewnie miał swoją rodzinę - nie ważne, jak druga strona była zła. Widok gasnącego życia w czyichś oczach był zatrważający. Poeci mogli prawić o tym, że Śmierć była łagodna, że kiedy nadchodziła to człowiek przypominał sobie całe życie i mógł spokojnie obejrzeć każdy z momentów, wdychając chłodne powietrze. Bzdura. Śmierć najczęściej przychodziła, kiedy najmniej się jej spodziewaliśmy i nie mieliśmy żadnego czasu na wspominanie życia. Zazwyczaj nawet nie było czasu na to, żeby zadać to pytanie dlaczego, które mętnie wędrowały gładkimi falami po umyśle Shijimy. W końcu to nie tak, że był on psychopatycznym mordercą, dla którego pięknem było rozczłonkowywanie ludzi - nie. Najzwyczajniej w świecie wiedział, że są pewne konieczności, w których nie ma się przywileju łagodzenia sporów i trzeba sięgnąć po broń - wtedy ta może się okazać twoją jedyną przyjaciółką.
Szkoda tylko, że tnąc czyjeś ciało cięła również psychikę.
Shijima nie mówił już niczego przy tej krótkiej wędrówce. Tak, rozumiał ten stan jak najbardziej i nie należał do tych osób, które odczuwały potrzebę gadania dla samego gadania. Przez chwilę spoglądał na Seinaru - jego rozkojarzenie rosło z każdą chwilą, może to tylko wymysł wyobraźni, ale delikatne napięcie, może nie koniecznie zdenerwowanie, ale jakiś jego rodzaj zaczął się rozpierzchać po otoczeniu. Ponoć istniało coś takiego jak aura i chyba każdy człowiek ją miał. Może to była właśnie jej robota? To napięcie nie było denerwujące, raczej wsuwało człowieka w ten stan, w którym uświadamiałeś sobie, że chyba powinieneś się skupić inaczej możesz nie wrócić do obiecanego, wygodnego łoża. Shijima nawet przez moment o tym nie zapomniał. Pamiętał o tym, kiedy zabierał tamtą dziewczynę z ulicy i kiedy szedł pierwszy raz zdać raport do siedziby władzy.
- Dla człowieka zdeterminowanego nie ma rzeczy niemożliwej do zrobienia. - Wsunął wakizashi schowane w pochwie za pas, nakrywając je kimonem. I znów był nieuzbrojonym, miłym gościem, który oprowadzał po okolicy. - Zresztą nieszczęścia rzadko okazują się tak straszne, jak je sobie wyobrażaliśmy. - Miał spokojny głos, przyjemny dla ucha. Nie wiedział, czym zamartwia się Seinaru i co chodzi po jego głowie, ale czy nie było to dość oczywiste? To nie spacerek czekał przed nimi, a misja, która mogła sprawić, że nie będzie już do czego wracać. Że po nich nie będzie miał kto wracać. Nie spoglądał już na towarzysza broni, a przed siebie, gdy weszli do siedziby władzy. - Przyszedłem po informacje dotyczące misji. To Seinaru Kei, samuraj, który podejmie się razem ze mną zlecenia.
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

Z tamtego spaceru najlepiej zapamiętam skrzypienie śniegu za każdym razem, gdy podpierał się kijem. Pomimo tego, że Seinaru wciąż był młodym mężczyzną, w pełni sprawnym, taka forma podróży pozwalała nieco odciążyć mięśnie i pielgrzymować dłużej i dalej bez odpoczynku. Teraz jednak kawałek drewna pełnił również rolę zegara. Skrzyp... skrzyp... każdy miarowy krok był słyszalny równie wyraźnie w tym przejrzystym powietrzu, jak wskazówka odmierzająca czas do startu. Tylko że... Kei nie wiedział już, czy chce zaczynać. Myśl o rozlewie krwi, czy nawet o samej walce nie napawała go podnieceniem jak każdego samuraja. Adrenalina nie uderzała mu do głowy, jego samurajski honor nie nakazywał mu pojedynkować się ze wszystkim co się rusza. Czego tak naprawdę chciał? Jeszcze tego nie sprecyzował. Wiedział natomiast, że nie chce już oglądać, jak ktoś w jego drużynie umiera. Za pierwszym razem, na ostatniej misji myślał, że go to nie ruszy. Siedział na gałęzi i jadł, gdy inni się wykrwawiali. Wystarczyło jednak kilka sennych koszmarów z Mumią i Czarnym w roli głównej, aby Seinaru zaczął inaczej patrzeć na to, co się stało.
- Wydajesz się miły... podczas mojego ostatniego zlecenia dwóch członków mojej drużyny poległo w walce... - Nie dodawał, że ponosił za to bierną odpowiedzialność. Poza tym, teraz był nieco innym człowiekiem, więc nie było sensu przywoływać do życia przeszłego siebie.
- To chyba normalne, że teraz jestem trochę zdenerwowany, prawda? - Zapytał wprost, szczerze, chcąc żeby ktoś go uspokoił i powiedział, że teraz na pewno nikt nie zginie.
- Nie wiem czy jestem zdeterminowany... - Dodał po chwili. Na pewno nosił w sobie jakąś prośbę o odkupienie tamtego zachowania. Czy jest jednak zdeterminowany?
- Jest mi po prostu... chyba jest mi smutno... - Powiedział niepewnie, gdy wchodzili do siedziby władcy, aby zgłosić, że wyruszają razem na misję. Okazało się, że Shijima był już z tym procesem zaznajomiony. Nie zdziwiło to Seinaru, jego informacje, wakizashi... można się było już tego domyślić. Gdy go przedstawiono skinął głową na potwierdzenie, wciąż jakby nieobecny, choć skupiał się na tym, aby sprawiać wrażenie bardziej doświadczonego i mniej zdenerwowanego, niż w rzeczywistości jest.
- Postaram się o pomyślne zakończenie. - Mówiąc to miał na myśli, że tym razem przynajmniej nikt nie umrze.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Siedziba władzy

Post autor: Akashi »

Po tym wstępie zapraszam was do przygody, która odbędzie się częściowo tutaj.Powodzenia!
Parę Informacji.
Kolejność postów Shijima, Seinaru i Ja. Mamy do napisania 45postów.
Nie róbcie nic głupiego to przeżyjecie. Gdy dojdzie do walki podajecie mi swoje statystyki fizyczne, kontrolę chakry oraz jej poziom w unhide. Tak samo robicie jeżeli postanowicie użyć jakiegoś jutsu.
0 x
Obrazek
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

Kiedy właściwie człowiek zawodzi jako istota ludzka, a kiedy jako shinobi? Kto o tym decyduje? CO o tym decyduje? Te wszystkie zasady, które mówiły, co shinoboi przystoi, a co nie? Ta wierność ponad wszystko wobec swojego rodu i Wola Ognia, którą w sobie nosimy? Zabicie tych tutaj było w porządku, ponieważ chcieli chronić życie człowieka, którego nawet nie znali, czy może właśnie było największym błędem, skoro wchodzić w konflikt mieli tylko w razie wyjątkowej sytuacji? Gwar walki, który huczał w uszach, podnosił ciśnienie krwi i sprawiał, że serce uderzało tak mocno o klatkę piersiową jakby miało wybić żebra, chociaż stukot ten nie bolał ani trochę - wojownikowi chyba przystaje czuć się cudownie w takiej chwili, w momencie glorii, w której wrogowie klęczą przed swoim oprawcom i uznają swoją niższość. Gloria? Co to za gloria w morzu krwi, którą przesiąknęło powietrze mieszając się z panującym tu smrodem, robiło się aż niedobrze, mdło, żółć podchodziła do gardła, a ciało i tak trwało w chwilowym bezruchu, dopiero teraz zwalniając. Zwalniając... I zwalniało tylko w twoich oczach, bo w oczach tego człowieka, który stał przed tobą i prosił o śmierć wszystko nadal było tak samo szybkie, widzisz to dokładnie, ten strach w jego oczach i ostateczność pchającą go w ramiona Śmierci już teraz, tego dnia.
Tylko dlaczego niby miałby mieć serce dla zbrodniarzy?
Świat nigdy nie był czarno-biały. Podobno nie istnieli ludzie źli - istnieli tylko ci, których zło dotknęło bardziej od innych. Jakiekolwiek myśli i odczucia względem tych ludzi tutaj kręciły się we wnętrzu Shijimy nie miały większego przebicia - w tych pięknych słowach, że niby to jest wiele odcieni szarości, tutaj wyrok był prosty - oni byli ci czarni. Shijima i Seinaru ci biali.
Długowłosy jednym ruchem cofnął swoje wakizashi i strzepnął z jego ostrza krew, by wsunąć je do pochwy. Podszedł do ołtarza, ale mężczyzna na nim stracił już za dużo krwi. Kto wie, gdyby zareagowali wcześniej... Gdybyś tylko nie drżał tak z obawy o własne życie i stał prawdziwym bohaterem - wtedy może jeszcze jedna osoba stąpałaby po tym świecie. Unosisz spojrzenie na towarzysza broni. Gdzie ten smak zwycięstwa i dobrze wykonanego zadania? No gdzie? Usta jedynie mogłyby się ułożyć w słowo przepraszam, ale nawet nie zaczęły się do niego składać myśli, jak więc mogłyby wargi? Pokręciłeś tylko lekko głową po sprawdzeniu oddechu leżącego na stole, dając znać Seinaru, że dla tej duszy nie było już ratunku. Ten ze złamaną nogą nigdzie raczej nie ucieknie, jeśli siedziba wyśle szybko strażników, to wszystkie dowody zostaną błyskawicznie zabezpieczone, chyba że tamta dwójka wciąż czaiła się w pobliżu i zamierzali posprzątać, kiedy oni z jaskini wyjdą. Wątpliwe. Zresztą i tak mieli jednego świadka.
Nie było to już nic więcej do roboty.
Litość, heh... Chyba właśnie dlatego Shijima wolał już trwać w swoim marazmie.
Wzięli mężczyznę z ranną ręką, jeśli się rzucał, to został ogłuszony i zatargany na worek ziemniaków style, i opuścili jaskinię, kierując się do siedziby władzy, żeby tam oddać im świadka i złożyć cały raport. Chociaż wcale nie miał na to ochoty. Chociaż milczenie było teraz o wiele bardziej wygodne.
- Melduję, że misja została zakończona sukcesem. - Zatrzymał się przed blatem, za którym siedziała panienka (oni tu naprawdę mieli czynne 24 na dobę?), zostawiając chwilowo pana X pod opieką Seinaru. - Przyprowadziliśmy świadka, jeszcze jeden wraz z pozostałymi dowodami znajduje się w jednej z jaskiń, która wymaga natychmiastowego zabezpieczenia. [Tutaj podaj ewentualną drogę do jaskini na prośbę paniusi od raportów.] Szóstka mężczyzn, prowadzili krwawy rytuał z wykorzystaniem cywila wiążący się z odcinaniem kończyn i okaleczaniem ofiary. Niestety nie udało się go uratować mimo próby, wykrwawił się, nim zdążyliśmy spacyfikować oponentów. - Głos i spojrzenie Shijimy były bardzo spokojne, tak samo spokojne jak za pierwszym razem, gdy przyszedł tutaj złożyć raport. - Było ich sześciu, jeden z nich był użytkownikiem dotonu. W jaskini znajduje się parę pokrojonych zwłok ludzkich, większość już w dużym stopniu rozkładu. Prawdopodobnie mordowali w imieniu swojego boga od dłuższego czasu. - Boga, taak... cokolwiek robili już i tak robić tego nie będą. - Wśród ofiar jest żona zamordowanego dzisiejszej nocy mężczyzny, był z nimi ściśle powiązany, ich dowódca twierdził, że jest to jego kara za niesubordynację. - Niech sobie już resztę zlepią w śledztwie, jeśli im się chce. Teraz do miasta należało zadanie oczyszczenia tej jaskini i identyfikacja zwłok. - Ofiarą był wspomniany przeze mnie wcześniej krawiec. - Tak dla uściślenia. - Po drodze do jaskiń napotkaliśmy na dwóch podejrzanych mężczyzn, zamordowali dwóch niewinnych ludzi. Byli zbyt silni, żebyśmy ingerowali w tą walkę. Działali na zlecenie. Ich motyw jest dla nas nieznany. Nie byli jednak związani z sektą. To wszystko.
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Siedziba władzy

Post autor: Seinaru »

Yup. Walka nareszcie się zakończyła. Seinaru i Shi nie mieli problemów z tym, aby pokonać zwykłych cywilów, lecz przecież nie o to tutaj chodziło. Oboje wiedzieli, że śmierć lub życie kilku zagubionych dusz nie miała tak naprawdę znaczenia. Krew powoli odpływała z głowy samuraja. Jej miejsce powoli zastępował smród jaskini. Wszystko to było jak pokaz slajdów. Jeszcze kilka godzin temu spotkali się na ławce przed barem, gdzie Shijima pił ciepłą sake w pewien mroźny wieczór. Teraz stoją we krwi, otoczeni świeżymi i zgniłymi trupami. Trzeba przyznać, że niedoświadczony chłopak był tym oszołomiony i dopiero teraz, powoli docierało do niego, że właśnie otarli się o coś potwornego. Wytarł swój kij i nie martwił się o los błagającego o śmierć. Znał już Shi na tyle dobrze, że spodziewał się co zrobi. Na wieść o konającym na ołtarzu mężczyźnie, Kei zasmucił się. Po cichu i w skupieniu rozważał, do czego tutaj w ogóle doszło. Cały ten rytuał, okrucieństwo i agresja wydawały mu się takie pozbawione sensu i absurdalne, że miał wrażenie, że to tylko jakaś inscenizacja. Stanowczo i gniewnie podniósł razem z Shijimą rannego, aby odprowadzić go jako więźnia do Osady. Jedyny świadek i ocalały sprawca tego przedsięwzięcia. Nie licząc tego z połamaną nogą, którego Kei przed wyjściem bezpiecznie ogłuszył.
Dotarli do siedziby. Na szczęście inicjatywę tutaj przejął jego towarzysz. Seinaru... Seinaru był kompletnie nieobecny. Trzymał jedynie kurczowo w jednej ręce kij, a w drugiej pojmanego kultystę. Zwrócił uwagę na słowa czarnowłosego dopiero wtedy, gdy tamten kończył. Długo tutaj stali? Oczy mu się zamykały, był otumaniony krzykami, smrodem, krwią, adrenaliną. Chciał położyć się spać... w tej małej uroczej knajpce, którą wcześniej pokazał mu Shi. Najpierw jednak musi zmyć z siebie smród. Jego ciemny płaszcz był przesiąknięty przemocą.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Siedziba władzy

Post autor: Akashi »

Misja zakończona. Polecam się na przyszłość
0 x
Obrazek
Shijima

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shijima »

Niewiasta mogła się wyginać na wszystkie sposoby, rozbierać, tańczyć i zalecać. Mogła robić wszystko, tak jak wszystko mógł robić ten strażnik, ich jeniec i cały świat.
Aktualnie Shijima naprawdę miał to w dupie.
Złapał za dwie sakiewki i rzucił jedną w kierunku Seinaru. Uśmiech tej kobiety, taki miły, kiwnięcie głową tamtego strażnika - taak, jedno życie najwyraźniej uratowane, pewnie i wiele żyć następnych, które padłyby ofiarą tamtej dziwnej sekty. No i co? Gdzie jest z tego jakaś satysfakcja?
Obróciłeś się plecami do tego miejsca i nie zamierzałeś oglądać za siebie.
Chłód powietrza był teraz o wiele bardziej orzeźwiający niż po opuszczeniu jaskini. Skierowane na ciche uliczki oczy wzniosły się z ospałego miasta na niebo usłane milionem gwiazd, których nie przysłaniały chmury ani smog, jaki w przyszłości na pewno zadusi wiele ludzkich miast i pomimo świeżego powietrza Ranmaru nie mógł pozbyć się wrażenia, że wciąż czuje smród tamtego miejsca. Przynajmniej czysta, nieskażona biel śniegu działała jak balsam.
To była naprawdę długa noc.
[z/t]
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fuyuhana (Osada Rodu Ranmaru)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości