Osada portowa Shimo
- Ario
- Posty: 2469
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
- Kaito Mizukane
- Martwa postać
- Posty: 499
- Rejestracja: 28 maja 2025, o 13:05
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Stalowe oczy
- Kucyk
- Atletyczna budowa ciała
- Brązowo-bordowa tunika
- Dopasowane spodnie shinobi
- Czarny pas
- Bose stopy - Widoczny ekwipunek: - Duża torba
- Płaszcz
- Plecak
- Złożony Namiot - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=224239#p224239
- Multikonta: Tapion
Re: Osada portowa Shimo
-Jak to jakimi rewolucjonistami ? O co jej chodzi tm razem ? - zbiła mnie z pantałyku tym pytaniem, wydawało mi się raczej oczywiste o jakich rewolucjonistach możemy rozmawiać, na cesarskich ziemiach.
Poczułem jak kładzie swoją dłoń na mojej głowie
- Dlaczego ma tak delikatną skórę na rękach ? Czy nie powinna mieć bardziej chropowatej skoro służy na statku ?- pomyślałem, gdy złapała mnie za głowę, zastanawiając się co ona wyprawia najlepszego
Sekundkę później dostałem swoją odpowiedź, kiedy przekręciła moją głowę w stronę statku, z początku, myślałem, że stara mi się coś pokazać o wiele mniejszego, jednak bardzo się pomyliłem, gdyż był to ten statek przede mną co wyglądał na transportowiec. Następnie Dosugi Arizomi zaczęła pytać się mnie gdzie są jej głowy
- Pani pierwsza oficer wybaczy, ale głowy rewolucjonistów zostały zmiażdżone przez moje techniki
Następnie jeszcze wysłuchałem ile to ja jej głów nie jestem winien. Wydawało mi się, że w swoim uwielbieniu do pieniędzy mogłem czasem przesadzać, jednak po spotkaniu z Dosugi Arizomi, śmiało mogę powiedzieć, że moja pasja jest jak najbardziej w porządku. Jednak niestety, jeżeli chciałem awansować to musiałem przynieść jej pięćdziesiąt głów rewolucjonistów, co właściwie było niemożliwe patrząc na mój wachlarz technik aby dostarczyć je nietknięte, te trofea z moich bitew. Odprawiła mnie, chciałem ponownie spytać się o leczenie, ale niestety pozbawiono mnie tego przywileju. Lekko zszokowany oraz niezadowolony ruszyłem przed siebie aby zająć odpowiednie kojo. Znalazłem wolne łóżko po stosunkowo krótkich poszukiwaniach, zanim je zająłem to przejrzałem je najpierw czy ktoś już na nim nie miał swoich rzeczy osobistych. Powiedziałem sobie w duchu, że jeżeli niczego nie znajdę to już będzie moje miejsce odpoczynku pomiędzy wykonywaniem rozkazów.
Wyszedłem na zewnątrz i rozpocząłem od obowiązku, który polegał na przeniesieniu rzeczy z punktu A do punktu B. Kule armatnie, które przenosiłem były akurat cholernie ciężkie jak dla mnie. Jednakże bardziej od powiedzenia "Pierdolę nie robię" ceniłem swoje życie. Czułem, że w tm miejscu zabawa skończyła się. Po kolejnych bardzo długich sekundach, kiedy już nie było co pakować na statek, idąc za tłumem ustawiłem się w dwu szeregu zbiórka. Bez trudu jak na właściwego złodzieja przystało znalazłem sobie parę błyskawicznie. Stojąc w ciszy, czekałem jak reszta na to samo
- Ciekawe co ty razem trzeba będzie zrobić ?
Myśl ta znalazła się w mojej głowie, bardzo przejęty całą sytuacją po z chwili na chwilę coraz gorzej dookoła mnie się działo, pomimo przeżycia niektórych wydarzeń z dnia dzisiejszego.
0 x
- Ario
- Posty: 2469
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Osada portowa Shimo
Kampania Cesarstwa
Kaito
Gdy powiedziałeś, że ich rozgniotłeś technikami, kobieta już Cię nie słuchała. Straciła Tobą zainteresowanie i dobrym pytaniem było, czy pamiętała o tym, co Ci w ogóle zleciła. W każdym razie, po ciężkiej pracy, ale też nie aż tak katorniczej, ustawiłeś się w rzędzie. Bez problemu znalazłeś sobie miejsce i widziałeś, że część załogi wygląda tak jak Ty - nie wie za bardzo co się dzieje. Po prostu wykonywała pierwsze przydzielone rozkazy.
Zastanawiałeś się, gdzie Ty kurwa tak naprawdę trafiłeś. Jeżeli myślałeś, że trafisz do idealnej floty i będziesz mógł grabić i łupić, a jeszcze i pochlać - to obecne miejsce zdecydowanie tak nie wyglądało. Przynajmniej na ten moment.
W pewnej chwili na wejście do pokładu zwróciły się wszystkie oczy. Dosugi weszła po schodach, po czym stanęła przed wami. Zaczęła Was chyba liczyć, po czym nagle, obok niej, zeskoczyła - chyba z masztu - jakaś postać. Kobieta, z długimi dwukolorowymi włosami, ubrana w jakiś dziwny czerwony kombinezon. Wyglądała przerażająco, wręcz jakby uciekła z jakiegoś więzienia. Położyła rękę na barku Dosugi.
- Aye, siorka. Co tam, gotowi? - zapytała.
Dosugi spojrzała na nią.
- Ostatni kapitan statku umarł, Admirał nie wybrała zastępstwa na Pechówkę. - stwierdziła i ponownie zaczęła lustrować ludzi w rzędzie. Nowoprzybyła cicho westchnęła.
- Dobra, ja z nimi popłynę. - powiedziała, jakby od niechcenia.
Na te słowa Dosugi uniosła brew.
- Ty?
- No a co, źle? Chyba nie chcesz zajmować czasu Admirał takimi pierdołami. Ty jesteś pierwsza oficer, więc powinnaś radzić sobie sama z takimi zadaniami. Poszukujesz zastępstwa, a więc jestem.
- A co z Twoim statkiem? - kobieta uniosła brew. Wyjęła patyczek od lizaka, który był już zjedzony i wyrzuciła przez burtę.
- Znudził mi się. Poza tym potrzebujesz kogoś kto przeszkoli świeżaków. Jak mają przeżyć, jak wjebałaś na pokład większość ludzi, którzy nigdy nie brali udział w bitwie morskiej.
- Druga oficer na Pechóweczce? Admirał nie będzie zadowolona.
- A to akurat Twoje zadanie, by była. Dobra, ja se tu poradzę, idź dalej. - powiedziała, po czym wsadziła palec do ucha i zaczęła grzebać. Wyjęła na palcu kawałek miodu, po czym strzeliła przed siebie. Miód upadł na środek pokładu. - Na której pozycji pływała Pechówka? Szpica Trójka czy inna?
- Chcesz płynąć na szpicy i nie pamiętasz rozstawienia? - Dosugi obejrzała się z dozą lekkiego przerażenia.
- A co to za różnica. I tak pierwsi dostaniemy.
- Eh...dobra, tu był taki...gdzie on jest...o, ten.
No i kurwa kobieta centralnie wskazała na Ciebie palcem. Poczułeś dosłownie, jak wszystkie oczy zwracają się na Ciebie.
- Ten ziomek wisi mi 50 łbów rewolucjonistów. Dopóki tego nie wypełni, będzie tyrał za dwóch. - Dosugi jednak o Tobie pamiętała.
- O? A co zrobił nasz ptaszek?
- Miał spotkanie z rewolucjonistami i nie przyniósł trofeum.
Kobiety pochyliły się do siebie i patrzyły we dwie w Twoim kierunku. Nagle spojrzały na siebie.
- Jak chcesz. Ty tu rządzisz, siorka. - wyciągnęła rękę w jej stronę, trzymając zaciśniętą pieść. Dosugi odwzajemniła ten gest i przybiła żółwika.
- Dobra, spadam dalej. Trzym sie.
I Dosugi zniknęła.
Kobieta w czerwonym kombinezonie wsadziła rękę do kieszeni i wyjęła coś w rodzaju skręta, po czym rozpaliła. Zaciągnęła się i trzymała dym w płucach, nim go wypuściła. Podskoczyła i tyłkiem wylądowała na ściance burty. Siedziała do was przodem.
- Nazywam się Rihara Arizomi i jestem druga oficer Leśnej Admirał. Nasza admirał jest najmłodsza stażem, ale powinniście być dumni, bo jest uważana za jedną z największym potencjałem. Osobiście została niedawno mianowana przez samą Panią Wieczną Admirał. - zaciągnęła się fajkiem. - Patrzę na Was i przypominacie mi bandę przegrywów i przegrywek, które nie wiedzą co tutaj robią. Na szczęście macie mnie, a ja zrobię z Was prawdziwych ninja, z naciskiem na specjalizacja morska. Lekcja pierwsza. - strzepała kiepa na pokład.
I mimo tego, że na początku zostałeś wywołany i mogłeś mieć lekką tremę, ale Rihara sprawiła, że momentalnie poczuliście się wszyscy równi wobec siebie w związku z zadaniami, które przed Wami stawiała. Miała psychologiczne podejście.
- U mnie się zapierdala. Kto u mnie nie zapierdala, ten nie żre. Micha jest wydawana tylko dla ninja, którzy zasłużą. Lekcja druga. - zaciągnęła się fajkiem i strzepała ponownie kiepa na środek pokładu. - Ten statek to jest Wasz dom. W domu ma być porządek. Jeżeli znajdę w ciągu dnia, albo nocy...albo w ogóle kiedykolwiek jakiekolwiek ślady brudu, paprochów, a tym bardziej popiołu z skrętów, to nie żre cała ekipa. - ponownie się zaciągnęła i strzepneła popiół przed siebie. Na pokład. - Po trzecie, raz dziennie i raz w nocy będziecie na zmianę dokonywać przeglądu wyposażenia. W tym, armat i kul armatnich. Jeżeli ktoś zawiedzie podczas przeglądu, lub dopuści zaniechania - nie będzie wtedy traktowany jako członek załogi. Kto nie jest członkiem załogi, nie może przebywać na pokładzie. A więc inaczej mówiąc, "wfsik" - kobieta wydała dziwny dźwięk i wskazała dłonią poza pokład - na wodę. Czyli kto dał dupy, tego miała zamiar utopić. - Nikt nie ma prawa opuścić pokładu bez mojej zgody. A tym bardziej nikt nie ma prawa tym bardziej opuścić pokładu i wejść na inny statek, niż z Naszej floty. A TYM bardziej nikt nawet nie ma prawa pomyśleć, by wejść na pokład innej floty. - wypaliła wszystko i wyrzuciła niedopałek na środek pokładu.
- Wyznaczeni kucharze nie muszą sprzątać pokładu. Za godzinę robię pierwszy przegląd. Czy ktoś ma jakieś pytania, lub czy chce coś zgłosić?
========
Dosugi Arizomi - Klik
Rihara Arizomi - Klik
0 x
- Kaito Mizukane
- Martwa postać
- Posty: 499
- Rejestracja: 28 maja 2025, o 13:05
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Stalowe oczy
- Kucyk
- Atletyczna budowa ciała
- Brązowo-bordowa tunika
- Dopasowane spodnie shinobi
- Czarny pas
- Bose stopy - Widoczny ekwipunek: - Duża torba
- Płaszcz
- Plecak
- Złożony Namiot - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=224239#p224239
- Multikonta: Tapion
Re: Osada portowa Shimo
Wskazała na mnie poczułem jak serce podskakuje mi do gardła. Jako złodziej powinienem być niewidzialny, skryty pod osłoną. Jednak teraz wszyscy na mnie wlepiali swoje oczęta, co gorsza w takich okolicznościach, że z pewnością o mnie nie zapomną. W praktyce oznaczało to jedno, nikogo nie skroje na statku, dobitnie to sobie powiedzialem. Z tego powodu posmutniałem, jednak nic nie byłem w stanie w związku z tym uczynić. Pogodzilem sie ze swoim losem, który warto podkreślić nie był łatwy do zaakceptowania.
Poznałem również drugą oficer, leśnej admirał, swoją drogą, kto jej nadał ten pseudonim ? Dziewczyna nie była dla mnie atrakcyjna, nie podobała mi się, wręcz miała odrzucającą od siebie aurę. Chichot losu zechciał, że to właśnie ona miała zostać moim dowódcą.
Kiedy pierwsza oficer znikła, to właśnie druga wyjaśniła nam co należy robić przy okazji wytłuszczając nam zasady, które panują na statku pod jej dowództwem. W momencie kiedy wydała rozkazy, podszedłem do niej schylając odpowiednio nisko głowę:
- Pani druga oficer, melduję, że podczas przybycia tutaj natrafiłem na oddział rewolucjonistów, któremu udało się mnie zranić. Potrzebowałbym skorzystać z pomocy medyka. - Pytanie zagadka, ile jeszcze razy muszę użyć tego zwrotu, aby zostać uleczonym ?
Zabrałem się za sprzątanie pokładu, gdyby wcześniej tego nikt nie zrobił. W dalszym etapie, zabieram się za czyszczenie pokładu rozpoczynając od uprzątnięcia brudu po papierosie drugiej
0 x
- Ario
- Posty: 2469
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Osada portowa Shimo
Kampania Cesarstwa
Kaito
W ramach przedstawienia Wam zadań, kobieta siedziała cały czas na burcie statku i z założonymi nogami opierała brodę o rękę. Gdy padło hasło, czy ktoś ma pytania, lub jakieś inne rzeczy do zgłoszenia. Co najlepsze, ponownie - Ty wychyliłeś się, jakby mało było Ci uwagi. Nie mniej, reszta osób rozeszła się do pracy i co najlepsze - nie Ty jedyny chciałeś się rzucić do czyszczenia pokładu.
Służba we flocie admirała było jednym z najwyższych honorów wsród ninja cesarstwa, a tym bardziej nie łatwo było się na taki statek dostać. Słyszałeś, że czasami po walkach, gdy flota admirałów potrzebowała być uzupełniona to prowadzone były jakieś rekrutacje, ale na taką skalę jak teraz - odbywało się to pierwszy raz. Za fasadą tych zwyczajów stała jeszcze inna prawda, ale jeszcze jej nie znałeś. W związku z tym, wszyscy czuli się, jakby chwycili Pana Cesarza za nogę i starali się jak najlepiej wypaść. Tym bardziej, że z tego co usłyszałeś, można było w jakiś sposób awansować. Pytanie na kogo? Inni Twoi współtowarzysze też to wyczuli i dlatego nie czekając na nic więcej, zaczęli po pierwsze rozglądać się na środkami czystości, a gdy ktoś krzyknął, że są tutaj - czyli na dole w magazynie - ludzie jak jeden mąż zbiegli się na dół, wybrali sprzęt i ruszyli na pokład.
Ty zaś w tym czasie podszedłeś z wyrazem szacunku, ukłaniając sie przed Riharą. Ta zerknęła na Ciebie siedząc cały czas w swojej pozie.
- Co tam chcesz? ... a, to Ty. - powiedziała, jakby była trochę znużona. Następnie przekazałeś informację, a raczej rozbudowałeś swoją historię o dodatkowe punkty. Teraz Rihara wiedziała już nie tylko, nie przyniosłeś trofeum, ale... - To nie dość, że nie przyniosłeś ich łbów, to jeszcze dałeś się obić? - zapytała lekko zszokowana, po czym głęboko westchnęła. - Jak ja mam z Was zrobić ludzi, powiedz mi. - powiedziała trochę załamana, po czym pokiwała głową. - Przypomnij się przed capsztykiem, to dam Ci jakieś maści, ale chłopie, przecież takie rany to...się nie zgłasza. Co Ty pizda jesteś? Jakby Ci rękę wyrwało to rozumiem. Ehh...jak Ty się w ogóle nazywasz? - powiedziała, po czym zeskoczyła z burty. - Dobra stój tu bo potem zapomnę. - powiedziała i poszła gdzieś w kierunku kajuty kapitańskiej. Poruszała się dziwnie - była pochyla do przodu, lekko zgarbiona, ręce trzymała w kieszeni.
Po chwili wróciła i przyniosła Ci jakiś balsam, czy krem w pojemniku. Mogło to wyglądać równie dobrze na jakiś smar do zawiasów, ale Rihara wręczyła Ci to, po czym ponownie schowała rękę do kieszeni.
- Masz, nic innego nie znalazłam. - zerknęła na boki, widząc, jak ludzie się zbierają do sprzątania. - Jednak na ten moment te zadrapiania czy tam rozcięcia to Twój najmniejszy problem, bo z obchód zaczynam za 45 minut, a jesteście w dupie z robotą. Jutro nie będziecie nic żarli jak się nie pośpieszycie. - powiedziała, po czym schowała ręce do kieszeni i gdzieś ruszyła.
Nagle z daleka usłyszałeś dźwięk syreny. Dziwny, jakby ktoś gwizdał przez jakiś flet. Rihara odwróciła się w tamtą stronę, lecz nic nie było widać, bo zasłaniał widok Wasz statek na to, co sie dzieje na morzu. Rihara uniosła rękę i gwizdnęła.
- Wypływamy, szykować się! - krzyknęła, ale chyba nie do Was. W sumie to nie wiadomo do kogo krzyknęła, ale kilka osób rzuciło się do pracy - wciągnęli deskę, po której wchodziło się na pokład i zaczęli wciągać kotwicę.
Przygoda miała się właśnie rozpocząć.
Nieznane miejsce
15 minut temu W pokoju panowała ciemność. Jedynym źródłem światła było żyrandol, na którym paliło się 8 świeczek. Nie wiadomo, jak wielki był pokój, bo nigdzie nie było nic widać gdzie się kończy i zaczyna. Jedyne co było widać, to tak naprawdę owy stół, 7 krzeseł i wielką dziurę w północnej części stołu. Na owej części był tron, który miał dziwne lejki ze wszystkich stron, prowadzące wyżłobienia po stole i mające swój koniec przed każdym z siedzeń. Gdyby ktoś z tronu spuścił jakąś ciecz, każdy z siedzących mógłby się napić, o ile by się nachylił.
Pomieszczenie trzeszczało. Napewno nie było nowe. Podłoga była wyłożona surowymi deskami. Wszystkie 7 miejsc było zajęte, przez dziwne czarne postacie. Nawet nie tyle postacie, co ich projekcie astralne, które co jakiś czas potrafiły powodować zakłócenia.
Jedyną osobą realną, była osoba siedząca na samej górze. Miała na sobie biały płaszcz z kapturem, a jej czarne, długie włosy opadały wzdłuż jej klatki piersiowej. Wydawała się opierać jedną stroną, lecz nie było widać jej twarzy. Tylko kawałek ust, które na ten moment były zamknięte.
- Dziś wybił piętnasty dzień pańskiego wielbienia w okresie żalu i bólu. - jej usta poruszyły się bardzo powoli, jakby to co wypowiada chciała, by było usłyszane bardzo dokładnie. - Wierni i skruszeni poddani jedynego lorda panującego na tym świecie, jego sludzy kroczący doliną pustki, pochłonięci w smutku, muszą odpokutować brak swojej wiary, brak zaufania, brak miłości do jedynego bytu, który swoją miłością obdarował swoje nieposłuszne dzieci.
Nikt z siedzących się nie odzywal, oprócz melodyjnego głosu pochodzącego z tronu.
- Dziś więc wyruszam na pielgrzymkę, odpokutować Wasze winy, a także i swoje, dla Lorda Jashina, tego, który był, jest i bedzie. - kobieta przysunęła się dosłownie o kilka centymetrów do przodu. - Podczas mojej nieobecności nie chciałabym słyszec od naszego Wielce Możnego Cesarza, naznaczonego przez Lorda Jashina prawem łaski, prawem mocy i tworzenia, a także odbierania darów o tym, że Admirałowie nie wykonali powierzonych im zadań. - machnęła dłonią. - Możecie odejść. Zostaje tylko Leśna Admirał i Portowy Admirał.
Wtedy wszystkie astralne projekcje zniknęły. Zostały dwie osoby, które siedziały mniej więcej na przeciwko siebie. Ze względu na wygląd projekcji, nie bardzo było wiadome, kim są dane postacie. Raczej dało się rozpoznać, że jedna z nich to kobieta, a druga to mężczyzna, ale nic więcej.
- Cesarz Waneko zapragnął, by odbyć negocjację z Dzikimi. Czas więc, byś zapracował na swoje miejsce i ponownie przysłużył się Cesarstwu. Wysyłam Cię więc z delegacją do Dzikich, o których szczegółach powiem Ci osobiście. - powiedziała, odwracając głowę w kierunku mężczyzny. Ten skłonił głowę i tak ją pozostawił.
- Zgodnie z wolą, Pani.
Kobieta odwróciła głowę w drugą stronę.
- Co do Ciebie zaś, chciałabym, żebyś zrobiła dwie rzeczy. Najpierw popłyniesz na blokadę przy Kaigan. Podobno dochodzi tam dziwnych zjawisk i nie potrafią sobie z nimi poradzić. Nasz wielce łaskawy Cesarz Waneko uznał, ze wyśle tam jednego z Admirałów, by pokazac Kaigańczykom, że sojusz z nimi traktuje bardzo poważnie. - zrobiła przerwę. - Wypowiadając te słowa, na usta ciśnie mi się imię Ayako, ale dopóki Cesarz uznaje jej rady, jego wola pozostaje naszą wolą. - dodała. Mężczyzna cały czas trzymał pochyloną głowę. - Jak uporasz się z tym zadaniem, przeniesiesz swoją flotę na nowy szlak, na północ od Kami no Hikage i będziesz ubezpieczać negocjacje Portowego Admirała.
Kobieta wykonała ten sam ruch co mężczyzna. Pochyliła głowę do przodu.
- Zgodnie z wolą, Pani.
- Jeszcze jedno. Bardzo możliwe, że Kodari wykona ruch i będzie chciał odbić tereny na których będziecie się poruszać.
- Pani, jeśli wolno. - zaczął mężczyzna. - Rozumiem jego legendę i słabość do niego, ale we dwójkę powinniś...
- Słabość? - zapytała kobieta, prostując się. - Od kiedy miłość do swoich dzieci jest słabością? Czy byłam Ci złą matką?
- Nie, Pani.
- Czy kiedykolwiek zabrakło Ci czegoś? Czy kiedykolwiek nie miłowałam Cię mniej, jak inne moje dzieci?
- Nigdy, Pani.
- To czemu ranisz moje serce?
- Pani, chciałem, żebyś była z nas dumna. Nie chcę, by...opuszczenie Cię przez Twojego syna sprawiało Ci przykrość, stąd moja propozycja, by go pochwycić.
Kobieta wydawała się zamrzeć na chwilę.
- Nie ma na ten moment Admirała, który da sobie z nim radę. Przekazałam mu więcej miłości, aniżeli bym chciała. Macie zająć się wyznaczonymi działanami, a Kodariego nie ruszać. - kobieta ponownie wsunęła się w krzesło. - Sama go pochwycę, kiedy nadejdzie czas. Zresztą, nie będę musiała. Sam wróci. Wszyscy wracacie, jak każde dziecko do swojej matki. - po czym spojrzała na kobietę siedzącą z pochyloną głową. - Możesz wyruszać, Leśna Admirał.
I wtedy projekcja Leśnej Admirał zniknęła.
========
Dosugi Arizomi - Klik
Rihara Arizomi - Klik
0 x
- Kaito Mizukane
- Martwa postać
- Posty: 499
- Rejestracja: 28 maja 2025, o 13:05
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Stalowe oczy
- Kucyk
- Atletyczna budowa ciała
- Brązowo-bordowa tunika
- Dopasowane spodnie shinobi
- Czarny pas
- Bose stopy - Widoczny ekwipunek: - Duża torba
- Płaszcz
- Plecak
- Złożony Namiot - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=224239#p224239
- Multikonta: Tapion
Re: Osada portowa Shimo
Tak czułem, że to się tak skończy obśmiany, poniżony, płaszczący się, jednak najważniejsze było dla mnie, aby spróbować być w pełni sił przed wypłynięciem.
- Tak, tak ciesz się póki możesz pizdo. - skwitowałem w myślach wszystkie przytyki drugiej na ten moich ran.
Zwłaszcza, że to ja walczyłem, a z pewnością drugi jak i zresztą pierwsza mogły mi co najwyżej buty czyścić. Jednak aktualnie nie byłem w pozycji do rozpychania się w hierarchi.
- Mizukane Kaito. Bardzo pani dziękuję, pani druga oficer. Już zabieram się za sprzątanie.
Bez reszty poświęciłem porządkom, jeżeli bym przyuważyłem, że ktoś leci w kulki z porządkami na statku to planowałem taką osobę porządnie zrugać. Nie planowałem głodować, jedzenie co prawda nie miała wysokiego miejsca w mojej hierarchi ważności. Jednak jego brak z pewnością by mi doskwierał. Dlatego zamierzałem wykonać wszystkie zadania
0 x
- Ario
- Posty: 2469
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Osada portowa Shimo
Kampania Cesarstwa
Kaito
Chociaż na początku wydawało się, że nic złego się nie zapowiada, od pewnego momentu zerwał się wiatr. W koło zaczęły dzwonić jakieś przyrządy, oznaczające moment wypłynięcia z portu.
Mogłeś być świadkiem, jak kilkanaście statków zaczęło się obkręcać i kierować dziobem w kierunku otwartego morza. Czas przygody nadchodził.
Nie bardzo podobało Ci się, jak druga oficer się z Ciebie podśmiewała, ale finalnie dostałeś jakąś maść więc byłeś na przez chwilę ukontentowany. Zabrałeś się więc do pracy i tym samym znalazłeś sobie kawałek ścierki i zacząłeś wycierać głównie tam, gdzie oficer naśmieciła.
Obserwowałeś, czy ktokolwiek z Twoich współtowarzyszy się opierdziela, ale nie znalazłeś takiej osoby. Niewerbalnie podzieliliście się na strefy i każdy coś miał do pracy. Nawet nie wiedziałeś, jak długo Ci to zeszło, bo starałeś się zapracować na michę, zgodnie z tym co mówiła oficer i jednocześnie kapitan Pechóweczki.
W pewnej chwili uniosłeś głowę i zobaczyłeś, jak flota ustawia się w formację trójkąta, gdzie Wy byliście z prawej strony, dosłownie za tylko jednym statkiem. Nagle gdzieś z prawej strony zaczął wypływać dużo większy statek. Największy z Was wszystkich. Pechóweczka przy nadciągającym gigancie była może w 1/3 jej wielkości. Cały okręt był porośnięty jakimś mechem, a na środku maszt wydawał się być wtopiony w wielki dąb, na samym środku. Żagle wymieszane były z jakimiś dziwnymi pnączami, a na boku statku z korzeni widać było wielki numer "8".
Statek ustawił się do Was bokiem. Wszystkie otwory na armaty miał zablokowane, ale naliczyłeś przynajmniej 8 w jednym rzędzie. Nagle jakaś postać pojawiła się daleko i wyszła ze statku. To co widziałeś, to fakt, że ktokolwiek to jest...lewituje w powietrzu i idzie w kierunku pierwszego statku. Wszyscy byli tak w szoku, że przez chwilę oderwali się od pracy i obserwowali co się dzieje.
Rihara to zauważyła, więc podeszła do Was, bo dosłownie po jakichś pięciu minutach, postać ponownie się pojawiła i zaczęła...iść w kierunku waszego statku. Wiatr był tak silny, że wydawać się mogło, że postać poleci gdzieś w kierunku morza, jednak nic takiego się nie działo. Rihara gwizdnęła na palcach.
- Załoga w dwuszeregu zbiórka, baczność! - kobieta machnęła ręką, a wszyscy zebrali to czym czyścili pokład i ruszyli w miejsce, gdzie zwykle stawali. Powstał dwuszereg. - Pani Admirał przeprowadza inspekcję okrętów! - dała komendę, po czym sama stanęła na dziobie w wyprostowanej pozycji.
Wszyscy członkowie statku, oprócz niej, upadli na kolana i schylili głowę tak, że prawie dotykali czołem ziemi. Niektórzy jednak podnosili głowę ciekawi, jak wyglądała Leśna Admirał.
Ze względu na swoją percepcję mogłeś dostrzec, że Admirał wcale nie lewituje w powietrzu, ale za to idąc do przodu...spod jej nóg zaczyna wyrastać jakiś drewniany pomost, po którym się poruszała. Kobieta szła wyprostowana, dostojnie, z gracją.
Dopiero gdy dotarła na Wasz okręt i stanęła, Rihara zasalutowała.
- Pani Admirał, Druga Oficer Rihara Arizomi i kapitan 3 szpicy, zgłasza gotowość okrętu do działania. - Rihara jak meldowała, nie patrzyła w kierunku Admirał, która stanęła obok niej, tylko przed siebie.
Nie wytrzymałeś i uniosłeś po cichu wzrok. Widziałeś kobietę idealną. Ani za chuda, ani za gruba, ani za niska, ani za wysoka. Była wręcz idealna. Jej charakterystyczne różowe włosy opadały na jej plecy, a sama ubrana była w jasne, niebieskie kimono. Przy pasie miała dziwną broń, ni to katana, bardziej coś w rodzaju rapiera, z bardzo cienkim ostrzem. Jej twarz wydawała się być poważna, ale też i dziwnie smutna.
- Dziękuję Riharo, za Twoją służbę. Słyszałam, że zgłosiłaś się, by przejąć ten okręt. - powiedziała spokojnym, stonowanym, ale i kojącym głosem.
- To dla mnie zaszczyt pływać w Twojej flocie, Pani. - odparła Rihara, schylając głowę.
Wtedy Admirał minęła Riharę i zaczęła iść po pokładzie. Wydawało się, że skupia się dużo bardziej, na samym statku, niż na Was. W pewnej chwili kucnęła, położyła rękę na pokładzie i zamknęła oczy. Jej usta delikatnie się rozszerzyły i wydawała się skupiać. Po chwili wstała i odwróciła się w Waszym kierunku.
- Nazywam się Sayuri Kōgetsu i jestem 8 Admirał Floty Cesarskiej. Niektórzy określają mnie też mianem Leśnej Admirał. - powiedziała dość donośnie, jak na swoją budowę. - Statek, na którym przebywacie, ma w sobie wiele blizn. Nie ma jednak takiej rany, której nie da się zaleczyć. Dbajcie o mój dom, a ja zadbam i o Was.
Po tych słowach odwróciła się do Rihary.
- Pozwól ze mną, proszę.
- Hai. - zasalutowała, po czym podbiegła do Admirał, z którą przeszły na drugą część pokładu.
Wydawało się, że Leśna coś objaśnia Riharze, która jedyne co robiła, to potakiwała głową. W pewnej chwili Rihara ponownie zasalutowała, po czym Sayuri zaczęła kierować się do burty. Nagle z burty zaczął wyrastać most, a ona sama na niego weszła i zaczęła iść do następnego statku.
========
Dosugi Arizomi - Klik
Rihara Arizomi - Klik
Sayuri Kōgetsu - Klik
0 x
- Kaito Mizukane
- Martwa postać
- Posty: 499
- Rejestracja: 28 maja 2025, o 13:05
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Stalowe oczy
- Kucyk
- Atletyczna budowa ciała
- Brązowo-bordowa tunika
- Dopasowane spodnie shinobi
- Czarny pas
- Bose stopy - Widoczny ekwipunek: - Duża torba
- Płaszcz
- Plecak
- Złożony Namiot - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=224239#p224239
- Multikonta: Tapion
Re: Osada portowa Shimo
Wziąłem wiadro z wodą, ścierę i jechałem po pokładzie, że aż miło, cały czas obserwując drugą oficer, gdzie ta ropuszka paskudzi na statku. Nie było to wdzięczne zadanie, ale nie zamierzałem chodzić głodny. Przy dalszych moich pracach można było mnie zauważyć głównie przy rufie, z tego miejsca można było dostrzec absolutnie wszystko. Co prawda narażałem się na kolejne podśmiechujki w moją stronę, jednak uznałem to za poświęcenie na które byłem gotów. Przy dowódccy można było się zawsze więcej dowiedzieć, skryć i utrwalić w pamięci. To ostatnie było mieczem obusiecznym, ale pogodzą z minusami tej opcji, uparcie stałem przy swoim. Sama praca nie była dla mnie miła i przyjemna, ale zaciskałem zęby przypominając sobie po co to robię.
W pewnym momencie wiatr zebrał się i mocniej zaczął dąć w żagle, icek śmiał się do nas wskazując z którego kierunku wieje wiatr. Ktoś rzucił
- Szoty grota wybieraj !!!
Ktoś inny podbiegł i zaczął wybierać jedną z lin, które znajdowały się na pokładzie, aby zrobić potrzebował pomocy kilku ludzi i kabestanu. Po kilku mocniejszych pociągnięciach, żagiel był wyciągnięty niczym spokojna tafla morza, zwiększył tym samym swoją powierzchnię na którą oddziałowywał wiatr. Znacznie przyspieszyliśmy jednak nie na tyle, aby nie zostać dogonionym przez ogromny statek, który jak się okazało musiał należeć do aktualnej admirał pod którą służyłem. Miałem ten fart bądź niefart, gdyż admirał chciała wizytować naszą łajbę.
Kiedy znalazła się już na pokładzie wszyscy dookoła mnie padli na kolana
- A tak, na kolana... Myślałem, że to taki żart, jak pysznie
Uklęknąłem na jedno kolano schylając swoją głowę w stronę podłoża, pozwoliłem sobie wtedy na sekundowy kpiący uśmieszek. Admirał przeszła się po statku, uklękła coś tam pogadała, a ja w międzyczasie szukałem okazji, aby na nią spojrzeć. Udało się wyczekałem odpowiedniej chwili i spojrzałem na nią ukradkiem, nie mój typ, jednak przyznałem, że wzbudza respekt. Gdy skończyła mówić do załogi wzięła drugą oficer na bok, starałem się ocenić sytuację i jeżeli było to możliwe chciałem spróbować przekraść się bliżej, aby usłyszeć co dokładnie Sayuri ma do powiedzenia Riharze. Jednak nie planowałem ryzykować, oceniałem sytuację czy jestem w stanie to zrobić, planowałem odpuścić w każdym momencie w którym poczułbym, że ryzyko wykrycia jest zbyt duże.
Byłem pod wielkim wrażeniem samej admirał i jej zdolności, które zachwycały i były wręcz idealne dla kogoś kto dzierży pod swoim rozkazami całą armadę. Mój podziw dla tych zdolności był tym większy im więcej miałem czasu na przyjrzenie się sposobu przemieszczania się różowowłosej przywódczyni.
Głos ze statku
0 x
- Ario
- Posty: 2469
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Osada portowa Shimo
Kampania Cesarstwa
Kaito
Spotkanie z Leśną Admirał sprawiło, że nie tylko Ty pozostałeś pod wrażeniem. Cała załoga niemalże wyprostowała się i patrzyła z otwartymi ustami jak kobieta tworząc sobie kładkę z drewna, zaczyna przechodzić między Waszym statkiem, a kolejnym. Rihara widząc to, klasnęła w dłonie, zwracając Waszą uwagę.
- Dobra, załoga, czas na organizację zadań. - powiedziała. - Dziś macie wolne, więc zostają tylko wyznaczeni dyżurujący. Będziecie podzieleni na grupy po 3 osoby, w których będziecie pełnić warty i zajmować się różnymi zadaniami. Oprócz tego, podczas kolejnych dni, będę osobiście szkolić Was z żeglugi i nawigacji, abyście w razie mojej śmierci, byli w stanie, kurwa, dopłynąć do brzegu. Każdy z Was musi opanować minimum umiejętności, by być w stanie przetrwać samodzielnie na łodzi.
Rihara popatrzyła na pokład. Kucnęła i pociągnęła palcem w miejscu, w którym wcześniej strzepała popiół. Następnie wsadziła palec do ust i posmakowała. Podniosła się i wyjęła kolejnego skręta.
- Jest czysto, a więc na ten moment wszyscy jedzą. Tak ma być non stop. - kobieta odpaliła i zaciągnęła się skrętem. Tym razem jednak strzepała popiół poza burtę, do wody. W ramach dyżurów wchodzą następujące stanowiska - gnizado. - kobieta wskazała palcem na górę. Na szczycie masztu było miejsce na jedną osobę, ale żeby tam wejść, trzeba było wspiąć się po linach, albo wskoczyć, albo jakkolwiek. - To najważniejsza funkcja. Nasz statek jest na szpicy, co oznacza, że wraz z dwoma innymi statkami jesteśmy przede wszystkim od wypatrywania ruchu na wodzie. Na górze jest luneta, która zostaje tam za każdym razem, jak zostaje zmieniony dyżur. Na górze jest też róg, w który dmuchacie, jak zobaczycie jakikolwiek kontakt z innymi łajbami. Oprócz tego, jest jeszcze system znaków, który przekazujecie sobie z innymi gniazdowymi, ale to nauczę Was tego później. - Rihara ponownie zaciągnęła się i strzepnęła popiół poza statek. -Drugie stanowisko to pokładowy. Polega na zabezpieczaniu i upewnianiu, że wszystkie liny są dobrze przywiązane, supły założone, że statek jest w stanie funkcjonować. Ta rola wydaje się najmniej istotna, ale zapewniam Was, że tak nie jest. Jeżeli pokładowy da dupy, to gdy Pechówka zostanie trafiona następnym razem, to z tego nie wyjdziemy. Nie muszę Wam mówić, co znaczy chyba utrata okrętu na środku morza. Oprócz tego, gdy jest kontakt, to pokładowy dba o to, by wszystkich obudzić i pomóc obstawić wszystkie stanowiska w trybie bojowym. O tym też Was dopiero będę uczyła. - zaciągnęła się skrętem. - Ostatnie stanowisko - magazynowy. Na tym miejscu upewniacie się, że wszystkie działa są w trybie gotowości. Sprawdzacie ich załadowanie, ułożenie kul, czy wszystkie klapy od dział są sprawne. Ponownie, brzmi niewinnie, ale nie chcecie, by któreś działo nie wypaliło podczas walki. Tym bardziej, że jesteśmy jak mówiłam na szpicy, a więc jak będzie walka, to my pierwsi będziemy na linii.
Wasza kapitan zerknęła na Was jeszcze raz.
- Dwa słowa o naszym statku. Pechóweczka jest to typ Sekibune, czyli średniego rozmiaru okręt. Jeszcze się nie orientujecie w nazwach i typach łodzi, ale wszystkiego się nauczycie. Nie jesteśmy statkiem czysto bitewnym, ale bardziej zwiadowczym, jednak to nie znaczy, że nie możemy się bronić czy atakować. W kolejnej linii za nami będzie płynąć rząd statków typu Kobaya - to te małe statki, które służbą do uzupełniania zapasów i transportu. Następnie w kolejny rzędzie płynie serce formacji, czyli Admirał Floty otoczona statkami typu Atakebune. To te duże statki, co wyglądają jak fortece. Kolejny rząd zamykają znowu statki typu Sekibune, głównie w celu ewentualnej ewakuacji, gdyby flota poniosła porażkę. - widząc zmieszanie na twarzach, Rihara podrapała się za uchem. - Co, za dużo? Dobra, podzielę Was teraz na drużyny. Każda z ekip ma swoje indywidualne oznakowanie. Zaczynamy od numeru Leśnej Admirał, czyli 8. My jako Pechóweczka, jesteśmy na 3 szpicy, czyli prawy róg trójkąta, a więc 3. I teraz Was jest 30 osób, więc będzie 10 zespołów. Czyli uproszczając - jak ktoś jest w drużynie 5, to jego numer to 8-3-5.
Następnie Rihara podzieliła Was na zespoły. Gdy doszła do Ciebie, wydawała się mieć w dupie poprzednie zatargi, czy to że zirytowałeś jej siostrę, bo zachowała się profesjonalnie i nie dawała Ci żadnych przytyków. Trafiła Ci się dziewczyna chyba w Twoim wieku, która miała blond włosy związane w dwa koko-kucyki, oraz zielonowłosy chłop z tatuażami. Dostaliście numer "4". Gdy odsunęliście się od reszty załogi jako grupa, Rihara jeszcze dzieliła resztę, a głos zabrał zielonowłosy.
- Fujimi Matatane. Widzę, że niezła załoga mi się trafiła. Ziomuś, co Ty odjebałeś, że tak wkurwiłeś pierwszą oficer? - zapytał zaciekawiony, jednak blond włosa dziewczyna patrzyła na kogoś...z innej grupy. Był to facet, który stał w czarnych szatach i wydawał się być zaabsorbowany rozmową z kimś innym.
- Tsk. Ten frajer zajebał mi koc, widziałam. Uduszę go jak będzie spał. - wysyczała.
Wybrzeże Terenów za Murem, Północ od Kami no Hikage
Około 140 lat temu W kajucie panował mrok. Deski skrzypiały, a każde uderzenie fal w statek powodowało, że ten był rzucany na boki jak szmaciana lalka. Był sztorm, a fakt, że zbliżali się do lądu, tylko potęgował ryzyko rozbicia się. Na środku było biurko wraz krzesłem wątpliwej jakości. Przy świeczce siedziała młoda dziewczyna, z czarnymi włosami, które opadały jej na plecy. Pochylała się nad mapą i z cyrklem w ręku obliczała jakieś odległości, przy czym wydawała się trochę znudzona. Nagle do kajuty wpadł młody mężczyzna.
- Kiyoko-san! Zaraz będziemy przy lądzie! Plan ten co zawsze? - zapytał, po czym zrobił kilka kroków. Kiyoko nie zwracała na niego zbytniej uwagi, jednak cicho westchnęła i uniosła głowę.
- Ten co zawsze. Schodzimy, grabimy, odpływamy. Nie prowokujcie żadnych walk.
- O, ciągle go szukasz? - zapytał, po czym zrobił kilka kroków do przodu. Na mapie były pozaznaczane kręgi, linie, wyliczenia.
- Tak. Jeżeli to prawda co o nim mówią, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że...chyba jednak to wszystko legenda.
Mężczyzna podrapał się po brodzie.
- Wiesz co, wydaje mi się, że jakby rzeczywiście istniał Statek Widmo, na którym są skarby zbierane przez dziesięciolecia, to prędzej czy później albo rozbiłby się o skały, albo by go już ktoś znalazł.
Kiyoko popatrzyła na mężczyznę, po czym postukała palcem w blat.
- Nie rozbił się, bo nie jest opuszczony. Żyją na nim Yokai.
- Yokai nie istnieją. - odparł.
Kiyoko wzięła głęboki wdech.
- Tak Ci się wydaje. Na tym świecie żyje dużo rzeczy, których nie rozumiesz, ani ja. Ale może, pewnego dnia, uda się zrozumieć. W każdym razie, odnajdę ten statek. - Kiyoko wstała i sięgnęła po włócznię, która stała obok jej biurka. - Chodźmy, czas zrabować kolejną osadę.
Drzwi do kajuty otworzyły się z hukiem, a zakrwawiona Kiyoko trzymała się za bark. Po jej ręku płynęła krew, a na twarzy był grymas bólu. Miała rozciętą głowę i całe poszarpane ubrania.
Nie tak to miało wyglądać. Nie tak.
Szybko dopadła do stolika i pchnęła go, zatrzaskując drzwi i zastawiając je meblem. Zdążyła odcumować łódź i ta zapewne zaraz odpłynie, byle tylko zdążyła wytrzymać w kajucie. Z jej załogi nie pozostał nikt. Jakim cudem, do tego doszło!? W jej oczach było prawdziwe przerażenie. Jeszcze nigdy nie znalazła się w takim miejscu. W takiej sytuacji. Czy...ona umrze?!
Kiyoko zamknęła oczy i ukleknęła, trzymając się bark, a drugą ręką za medalion na szyi. Zamknęła oczy.
- Lordzie Jashinie, ja, Twoja córka, nie wątpię ani chwili, bo Ty mnie prowadzisz. - czy aby napewno? Jej ręka na medalionie drżała. - Ułaskaw mnie grzesznicę, Twoim słowem i mocą, zstąp na mnie i pozwól mi, abym ten jed...
Nagle nastąpiło huknięcie. Zastawiony mebel jakim był stolik odleciał w powietrze i roztrzaskał się o kabinę, rozrzucając deski i gwoździe. Tak samo drzwi wypadły z zawiasów.
Postać, która weszła, aż musiała się schylić, by przejść przez próg. Była bardzo wysoka. Kiyoko odruchowo odskoczyła w róg ciągle trzymając się za medalion.
- A więc tak wyglądasz. - postać się wyprostowała. Była to kobieta - z czarnymi długimi włosami i pociągła twarzą. Jej barki i ramiona owijał długi, biały wąż, który na widok Kiyoko zasyczał w jej kierunku. - Myślałam, że moje ziemie terroryzuje jakiś prawdziwy pirat, a nie dziecko. - powiedziała, po czym zrobiła kilka kroków do przodu. W oczach Kiyoko było prawdziwe przerażenie i łzy.
- W-wynoś się z mojego statku! Nikt nie ma prawa wejść na mój okręt! - wykrzyczała, cały czas się trzęsąc.
Dziwna postać z wężem zacmokała ustami.
- Przez ostatnie miesiące napadałaś na moich poddanych. Myślisz, że nie słyszałam o Tobie? - zrobiła krok do przodu i pochyliła się, po czym oblizała usta. - Pofatygowałam się osobiście, by Cię pochwycić. Twoja załoga nie żyje, a Ty jesteś w moim rękach.
Wąż otworzył paszczę, jednak Kiyoko juz czuła jak jej ręka opada - wcześniejsze ugodzenie trucizną zaczynało działać. Wysoka kobieta popatrzyła na to i cicho się zaśmiała.
- Mówią o Was wyznawcy Jashina, to prawda? Podobno cechujecie się nieśmiertelnością. Bardzo dobrze, bardzo zacnie. - wyprostowała się. - Potrzebowałam obiektu badań nad nowymi truciznami. Taki, który nie umiera, bo jak dowiedzieć się, czy jedna trucizna była lepsza od drugiej, gdy obiekt testowy umiera? A Ty...Ty będziesz znała wszystkie jej rodzaje. Sprawię, że ból będzie Twoim domem.
I wąż rzucił się do ataku, wgryzając w szyję Kiyoko. Dziewczyna wydarła się, po czym próbowała jeszcze wyszarpnąć się spod uścisku bestii, jednak nagle w jej oczach zapadła ciemność, a ona sama osunęła się na ziemię.
========
Dosugi Arizomi - Klik
Rihara Arizomi - Klik
Sayuri Kōgetsu - Klik
Miragi Usago - Klik
Fujimi Matatane - Klik
0 x
- Kaito Mizukane
- Martwa postać
- Posty: 499
- Rejestracja: 28 maja 2025, o 13:05
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Stalowe oczy
- Kucyk
- Atletyczna budowa ciała
- Brązowo-bordowa tunika
- Dopasowane spodnie shinobi
- Czarny pas
- Bose stopy - Widoczny ekwipunek: - Duża torba
- Płaszcz
- Plecak
- Złożony Namiot - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=224239#p224239
- Multikonta: Tapion
Re: Osada portowa Shimo
Rihara naprodukowała się, wstępnie tłumacząc jak wygląda służba na statku. Słuchałem, starając się wszystko zapamiętać, co prawda nie zamierzałem długo zostać w służbie jej cesarskiej mości, ale chciałem jeść i dobrze zarobić.
- Gniazdo, pokładowy i magazynowy, wszystko jasne jak na ten moment. Pokładowy brzmi najbardziej przejebanie, oko się przymknie przy nocnej warcie i po ptokach, można samemu za burtę skoczyć. Chociaż pokładowy może po statku się poruszać, ten w gnieździe nawet tego nie może, ale z drugiej strony jest szansa na podejrzenie pozostałych statków jak to u nich wygląda. Możliwe, że nawet uda się zobaczyć panią Admirał w akcji, a może nawet mnie dostrzeże hmm... to raczej naiwne podejście i nierealne, ale kto wie, moja szczęśliwa gwiazda ma mocny blask. Magazynowy brzmi spoko, ale problem jest, że najłatwiej sabotować czyjąś pracę, komuś coś nie przypasi, a później siup za burtę. Nie dobrze, nie dobrze...
Nadszedł czas na podział na grupy dostałem przydział do 8-3-4, trafił się jeszcze jakiś goguś i dziewczyna, która mnie rozbawiła, choć sprawa z kocykiem trochę mnie zaniepokoiła. Jako dzieciak w złodziejskiej szajce pamiętam, że to ci najsilniejsi mogli spać bliżej ciepłych i suchych miejsc, mieli pierwszeństwo do wszystkiego nawet i chociażby do takiego głupiego koca. Nie mogłem pozwolić, abym był traktowany jako ten słaby, w sumie to już trochę czułem jakby ten statek należał do mnie, na przeszkodzie stała mi tylko Rihara, ale tym zamierzałem zająć się później.
- Kaito Mizukane, przed dotarciem tutaj rozkwasiłem kilku rewolucjonistów, nie przyniosłem pierwszej ich głów to dlatego... Od teraz każde odpowiada za każdego, więc bez większego odpierdalania. Co do koca, to wbrew pozorom jest to duży problem, który musimy rozwiązać. Ten jeden raz należy zrobić to głośno, aby czuli przed nami respekt i wiedzieli kto tu rządzi... Oczywiście po naszej kapitan, drugiej oficer. Można by poczekać do wieczora i spuścić wszystkim wpierdol, ale zrobimy to teraz. Bez zabijania bo nas wypierdolą za burtę. - możliwe, że się przeliczyłem, ale wszyscy wyglądali na podrzędnych loitków, którymi można potrząsnąć.
Upewniłem się, że Rihara jest oddalona i podszedłem do wskazanego gościa, zamachnąłem się nogą i przycelowałem prosto w przyrodzenie
- Zajebałeś mojej koleżance koc frajerze, oddasz z nawiązką albo będzie wpierdol. Do wieczora mamy mieć dwa koce...
Byłem gotowy do bójki zamierzałem nawet użyć techniki ziemistej zbroi, jak któryś by się sadził. Domyślałem się, że teraz nikt do mnie nie wyskoczy, ale wiedziałem że dzisiejszego wieczoru będzie rzeźnia.
Ukryty tekst
0 x
- Ario
- Posty: 2469
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Osada portowa Shimo
Kampania Cesarstwa
Kaito
Podzieleni w nowe drużyny, stanąłeś ze swoją ekipą i odrazu złapałeś kontakt z ziomkiem, który był Twoim nowym towarzyszem. Opowiedziałeś mu historię o tym, że nie przyniosłeś głów rewolucjonistów, na co on pokiwał głową ze zrozumieniem. Następnie zamierzałeś wstawić się za dziewczyną, więc pierwsze co zrobiłeś, to powiedziałeś, że teraz jest każdy za każdego. Ustaliłeś też plan, w którym nikt na nic nie czeka, tylko działa. Upewniłeś się, że Rihara gdzieś zniknęła, po czym ruszyłeś do stojącego gościa.
Z całej sił uderzyłeś go z kopa w jaja. Gościu tylko kwiknął, po czym jego oczy zeszły się w jeden punkt. Złapał się za krocze i osunął na ziemię. Nastała cisza.
Wrzuciłeś na siebie technikę Domu, a Twoja skóra pokryła się ciemną powłoką. Zacząłeś przemówienie o kocu, jednak gdy tylko powiedziałeś o dwóch kocach, nagle ktoś wypłacił Ci potężne uderze z boku - równie z partyzanta, jak Ty wcześniej.
Twoja zbroja została roztrzaskana na drobne kawałki, a Ty sam poleciałeś i uderzyłeś w burtę, łamiąc ją i w ostatniej chwili nie wypadając na zewnątrz. Tylko ze względu na to, że miałeś rzuconą technikę, nie otrzymałeś poważnych obrażeń, jednak byłeś pewny jednego - gość, który stał i patrzył w Twoim kierunku nie żartował.
- Co Ty tam pierdolisz leszczyku? - zapytał, po czym ruszył w Twoim kierunku. - Będziesz mi tu się panoszył, frajerze. - zamierzał Cie chyba skopać, bo wyglądał, jakby nie żartował.
Rihara stała na podwyższeniu i w ciszy opierała się o barierkę, obserwując całe zajście.
Wybrzeże Terenów za Murem, Północ od Kami no Hikage
Około 132 lat temu Młoda Kiyoko była przywiązana do krzesła. Ubrana jedynie w bandaże zasłaniające jej intymne części spała, albo raczej miała opuszczoną głowę. Jej włosy zdążyły urosnąć i teraz sięgały niemalże do ziemi.
Całe jej ciało było jedną wielką raną. Wszędzie miała ślady ugryzień węża, cięć, powyrywane paznokcie i inne rzeczy, które robi się torturując kogoś. Jej kostka była nienaturalnie wygięta - albo skręcona, albo źle zrośnięta.
Pomieszczenie w którym się znajdywała było chyba jakimś starym domem, bo oprócz niej w pokoju nikogo nie było. Ciemność otaczała kobietę, a jedynym źródłem światła, była jasność która wpadła do środka po tym, jak drzwi się otworzyły.
Do pomieszczenia weszła wysoka kobieta, która zostawiła otwarte drzwi.
- Jeszcze się nie obudziłaś? - zapytała, po czym podeszła i złapała kobietę za włosy. Uniosła jej głowę, ale Kiyoko nie spała. Miała otwarte oczy, aczkolwiek brakowało w nich życia. - Nie udawaj, Ciebie się nie da zabić. Próbowałam już wszystkiego. - zamachnęła się i otwartą dłonią uderzyła w twarz swojego więźnia. Głowa poleciała na bok, a podłoga ponownie została zaplamiona krwią.
Kiyoko powoli uniosła głowę i spojrzała na wężową kobietę.
- Nie złamiesz mej wiary. Lord Jashin prowadzi mnie i wystawia na próbę. Dla jego zadowolenia, złączyłam się z bólem w jedność. - wypluła krew, a gdy mówiła, okazało się, że nie miała połowy zębów. - Nie jesteś mnie w stanie więcej skrzywdzić.
Wężowa patrzyła z wyższością na obraz nędzy i rozpaczy, jaki miała przed sobą.
- Istotnie, przestałaś reagować na cokolwiek. Odebrałam Ci wszystko, co miałaś. - zrobiła krok do tyłu. - Odebrałam Ci Twoje człowieczeństwo. Nie ma już rzeczy, której Ci nie zrobiłam. - uniosła rękę i przeczesała delikatnie swoje włosy.
- Panie mój, ja Twoja służebnica jestem gotowa na Twoją łaskę. Moja wiara jest niezłomna, a ja sama niezwyciężona. Z Twoim imieniem na moich ustach przetrwam godzinę próby.
- Nie ważne. Nie mam czasu się więcej Tobą zajmować. O tym miejscu nie nikt nie wie. A nawet jak się dowiedzą, to jak Cię ktoś znajdzie to...w każdym razie nie da się Ciebie zabić, więc nie będę dalej próbować. Pomogłaś mi opracować wszystkie moje pomysły, które nazbierały mi się w głowie przez całe moje długie życie. Jeżeli stąd uciekniesz i kiedykolwiek się jeszcze spotkamy, to pamiętaj o tym kilku latach co tu byłaś. - uśmiechnęła się diabelsko. - Technologia pójdzie do przodu, ludzie się rozwiną, a ja znajdę kolejne pomysły, by się z Tobą zabawić. Żegnaj, Shi Kiyoko. - po czym wyszła, zostawiając przyszłą Wieczną Admirał samą.
Kiyoko zaczęła się śmiać jak psychopatka. Nagle jednak ucichła.
- Na każdą rybę, zawsze znajdzie się większa ryba. Do zobaczenia, Orochi.
========
Dosugi Arizomi - Klik
Rihara Arizomi - Klik
Sayuri Kōgetsu - Klik
Miragi Usago - Klik
Fujimi Matatane - Klik
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Kaito Mizukane
- Martwa postać
- Posty: 499
- Rejestracja: 28 maja 2025, o 13:05
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Stalowe oczy
- Kucyk
- Atletyczna budowa ciała
- Brązowo-bordowa tunika
- Dopasowane spodnie shinobi
- Czarny pas
- Bose stopy - Widoczny ekwipunek: - Duża torba
- Płaszcz
- Plecak
- Złożony Namiot - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=224239#p224239
- Multikonta: Tapion
Re: Osada portowa Shimo
- Łatwiutko z tymi frajerami, dokładnie tak jak to sobie wyobrażałem. Będą mi jedli z ręki albo srogo pożałują, że się urodzili.
Pomyślałem uśmiechając się do swoich myśli, tak wszystko toczyło się wedle mojego planu. Na co dzień i z reguły unikał tego typu konfrontacji, ale dla takich sytuacji zawsze robiłem wyjątek. Od czasu do czasu czułem silną potrzebę zareagowania w sposób, który ze złodziejstwem niewiele ma do czynienia. Mogłem sobie pozwolić w tym miejscu i czasie na tego typu działanie, ponieważ od momentu incydentu z pierwszą straciłem status nierozpoznawalnego, ginącego w tłumie ludzi.
W swojej głowie na wszystkie możliwe sposoby podałem sobie i swojemu ego rękę, gratulując sobie co chwila świetnego pomysłu i rozwiązania. Kiedy tak trwałem w swym zwycięstwie podszedł do mnie pierwszy buntownik mojego panowania. Nie zdążyłem zareagować, a już zdążyłem dostać w swoją ziemną zbroję i polecieć na burtę. Cieszyłem się, że pierwszy przeciwnik moich decyzji wyszedł już teraz, a nie po zmroku, próbując się na mnie zasadzić. Jeszcze w powietrzu próbowałem zawiązać pieczęć i wykonać technikę Doton: Doryū Taiga. Sztuka ta miała dać mi chwilę wytchnienia i przygotować podłoże pod kolejne techniki. Niestety, ale moje umiejętności nie do końca nadawały się na stosowanie ich w tym miejscu. Następnie planowałem zawiązać połowę pieczęci barana i wypluć mniejszą wersję golema, który dostał ode mnie proste zadanie, połamać nogi gagatkowi. Zamierzałem ustawiać się tak, aby pomiędzy mną, a moim przeciwnikiem zawsze był golem. Miałem nadzieję, że nasza szybkość, moja i mojego tworu wystarczy do jego pokonania. Gdyby było inaczej w zanadrzu planowałem ponownie pokryć się techniką Domu, aby zminimalizować otrzymane obrażenia i wyczekać nadarzającej się okazji, aby go pokonać.
Choć bardzo zależało mi na zwycięstwu wzbraniałem się przed możliwością przywołania jednej z ropuch. Te mniejsze mogłyby nic nie wskórać za to te olbrzymie momentalnie przerwały walkę, wszyscy dowiedzieliby się o moim asie w rękawie... Jednak każda postępująca sekunda coraz bardziej przekonywała mnie, że przywołanie ropuszki powinno być jednak wybieralną opcją, zwłaszcza jeżeli zmusi mnie do tego sytuacja. Na razie jednak nie czułem takiej potrzeby i dobrze bo z pewnością musiałbym się wytłumaczyć wielu osobom, że mam kontrakt z przywołańcami. A tego jednakowoż chciałem uniknąć, nie wiem jak zareagowałaby admirał na wieść, że ktoś jest panem, gadających ropuch.
Ario
Ukryty tekst
0 x
- Ario
- Posty: 2469
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Osada portowa Shimo
Kampania Cesarstwa
Kaito
Mimo tego, że przeleciałeś jak kukła przez okręt, nie zamierzałeś odpuścić i przyznać się do porażki. Byłeś typem shinobi, który prze do przodu, nie przejąć się żadnymi ewentualnymi stratami. Musiałeś osiągnąć cel i tyle.
W twojej głowie roztaczały się plany - używać paktu, czy nie używać? Pytań było więcej niż odpowiedzi, ale napewno wiedziałeś jedno - bitka była rozpoczęta i miałeś zamiar ją dokończyć na swoich zasadach.
Dostałeś na michę i świat zawirował, więc nie było mowy o tym, żebyś tworzył jakieś techniki w locie, bo nie bardzo wiedziałeś gdzie jesteś, dopóki nie rozbiłeś się o burtę. Jednak nie miałeś obrażeń, ze względu na swoją osłonę techniką domu, tak więc gdy tylko zorientowałeś się, co się stało, postanowiłeś potraktować go techniką błota - złożyłeś pieczęć tygrysa i wytworzyłeś potok błota pędzący w jego kierunku, jednak ten był przygotowany na to i przeskoczył nad błotem w Twoim kierunku. Błoto poleciało wprost w ludzi, którzy w większości zdążyli się rozbiec na boki, jednak dwie osoby zostały trafione i wyrzucone z pokładu.
Twój rywal wylądował nad Tobą, wbijając Ci buta w klatkę piersiową i przyciskając Cię do burty. Jego dłoń powędrowała na Twoją twarz i nagle wokół niej wytworzył się...wodny bąbel, który wyrósł dookoła Twojej głowy. Nagle zacząłeś tracić powietrze, a przez wodę Twój obraz stał się trochę zamazany.
Nie zamierzałeś jednak odpuścić i skupiłeś swoją chakrę, po czym uznałeś, że dobrym pomysłem jest wytworzenie golema na statku, który i tak był nieźle porozbijany. Najwidoczniej w dupie miałeś prośbę Leśnej Admirał, by dbać o jej okręty i rozpoczęcie walki pierwszego dnia było czymś, co po prostu musiało się stać.
Twój przeciwnik odwrócił się w kierunku powstającego tworu po czym przyłożył Ci palec do klatki piersiowej w formie pistoletu. Z jego czubka wystrzelił strumień wody, przebijając Ci na wylot bark. Krew trysknęła na boki, a Ty odruchowo wydarłes się, uwalniając bąbelki powietrza w środku. Zaczynałeś się poważnie dusić.
Ukryty tekst- Odwołaj golema, to może pozwolę Ci żyć, jak zostaniesz moją suką. - powiedział przeciwnik, nachylając się do Ciebie i szczerząc się. Przełożył palec do drugiego barku, gotowy ponowić technikę.
Rihara ciągle obserwowała sytuację, a ludzie zaczęli krzyczeć w Twoją stronę, po tym jak zrobiłeś w nich technikę błota. Chyba mieliście na statku nowego samca alfę, a Ty zostałeś zdegradowany do samego dołu.
Nieznane miejsce, gdzieś w basenie Morza, na wschód od Kami no Hikage
Około 117 lat temuMała łódka dobiła do brzegu. Kiyoko wyskoczyła z niej, trzymając w ręku linę. Był już wieczór, a ona od długiego już czasu podróżowała sama po wodach. Po całej akcji związanej z byciem torturowaną i masakrowaną, każdego dnia - dzień po dniu - przez dziwną, ale bardzo silną kobietą z rodu Orochi, Kiyoko nie była już tą samą osobą. Wcześniej, jako nieświadoma życia dziewczyna, młoda piratka mimo swojej wiary w Lorda Jashina wierzyła w to, że na świecie jest sprawiedliwość. Wystawiona jednak na taka próbę, zatraciła się swoim społeczeństwie. Błagała, krzyczała, prosiła...by ktokolwiek jej pomógł. Nikt jednak nie odpowiedział na jej wołania. Musiała przetrwać, bo nawet nie mogła umrzeć. Czuła każdą truciznę, każde wyrwanie zęba, każde złamanie, każde rozcięcie jak normalny człowiek. Wielokrotnie mdlała, jednak bólu nie było końca. Od jak dawna podczas wizyt Orochi Kiyoko przestała reagować? Nie wiedziała. Nawet nie wiedziała, ile czasu minęło od tamtego czasu. W głowie Kiyoko poprzestawiało się naprawdę wiele, ale finalnie mogła cieszyć się wolnością.
Jej cel się nie zmienił. Była piratką, jednak teraz dużo bardziej doświadczoną. Nie chciała mieć kontaktu z ludźmi, dlatego działała na własną rękę. Nie czuła bólu, nie mogła umrzeć. Wszystkie jej pojedynki wyglądały w bardzo podobny sposób. Nie mniej, jej legenda powstawała w inny sposób.
Wszyscy przeciwnicy, z którymi się mierzyła, jej rywale, którzy potrafili przeżyć spotkanie z Shi Kiyoko, po pewnym czasie stawali się starsi i jedyne co, to przekazywali legendę o tajemniczej dziewczynie, kobiecie z długimi czarnymi włosami, której charakterystyczną cechą było noszenie medaliona na szyi. Kobieta odprawiała rytuały, a jej walka przypominała mszę. Ludzie odchodzili, opowiadane przez nich legendy przejmowali ich potomkowie, by następnie szukać samotnie podróżującej po wodach dookoła kantai, kaigan i innych wysp otoczonych wodą. Ci następnie wyzywali kobietę do walki i kończyło się to albo śmiercią, albo ucieczką. Jeżeli ktoś dał radę, to znowu przedłużał legendę i tak dalej...jednak im dłużej Kiyoko żyła, tym mniej ludzi przeżywało z nią starcie.
W obecnym okresie była legendą opowiadaną przy ogniskach, by straszyć małe dzieci. Że zła kobieta czyha na nich nad wodą, by następnie ich porwać i zjeść. Prawda była jednak taka, że Kiyoko nie pokazywała się przy cywilizowanych miejscach. Nie chciała. Odbywała własną pielgrzymkę, do swojego serca i ku chwale Lorda Jashina, pragnęła znaleźć to, czego nie udało jej się wcześniej.
Pragnęła znaleźć skarb na statku, którego szukała.
Teraz jednak trop zaprowadził ją na wyspę. Podobno żyła tu kobieta, która odnalazła statek przed Kiyoko i ukradła cały skarb, chowając go na wyspie. Kiyoko zamierzała to zbadać.
Kobieta nim wyskoczyła z łodzi, to wyrzuciła na dno kotwicę, by statek jej nie odpłynął. Co prawda nie dało się jej utopić - Orochi już tego próbowała - więc od biedy, mogła iść nawet po dnie, ale nawet mimo tego, że Shi nie czuła bólu, miała rzeczy które lubiła i nie lubiła. Nie była totalnie odklejona, a jak to mówią, czas leczył rany.
Na wyspie było dużo dziwnej roślinności. Ni to lasy tropikalne, ni to iglaste, taki misz masz, ale jednak bardziej skierowany w jakieś busze. Były tu stare zabudowania, a raczej ich pozostałości. Kiyoko przybiła do brzegu akurat przed schodami, które prowadziły do wnętrza jakiejś pradawnej świątyni. Kobieta złapała ze sobą pochodnię i ruszyła w tym kierunku.
Gdy weszła do środka, jej oczom ukazała się sala, na której były różne malowidła. Przyjrzała im się przez chwilę, jednak bez słowa szła dalej. Eksplorowała to miejsce dość długo, poruszając się różnymi korytarzami, schodami - wchodząc raz w górę, raz w dół, wielokrotnie gubiąc się i odnajdując ponownie drogę, aż wreszcie dotarła do czegoś w rodzaju podwodnej komnaty. Wiedziała, że jest pod wodą, ale z jakiegoś powodu, w pomieszczeniu było powietrze. W sumie, było jej to obojętne. Ale średnio lubiła być mokra. Jak miała do wyboru, to wolała być sucha.
Wkońcu dojrzała jakąś postać. Daleko przed nią stała dziewczyna, a raczej już chyba kobieta. Ubrana była w szaty i na głowie miała duży okrągły kapelusz. Stała patrząc na zbliżającą się Kiyoko, unosząc wysoko podbródek.
- Jak tu dotarłaś? - zapytała krótko kobieta.
Kiyoko stanęła, mierząc wzrokiem nowo poznaną kobietę.
- Mój Pan poprowadził mnie do tego miejsca. Wyczuwam, że dobrze trafiłam...szukam skarbu, który należy się Lordowi Jashinowi. Przekaż go, a pozwolę Ci dostąpić Komunii i złączyć się z Panem w jedności. To szybka i bezbolesna śmierć, najłaskawsza.
Stojąca przed nią kobieta cmoknęła i pokiwała głowa na boki. Założyła ręce na biodra.
- Nie wiesz z kim masz do czynienia, prawda? Nie wiesz kim jestem? Słońce, mój demon jest panem wód. Wynoś się stąd, to moje ostatnie ostrzeżenie.
Kiyoko podniosła głowę do góry i złapała się za medalion.
- Panie mój, Twa służebnica, ta, która oddała Ci siebie i swoje życie, dziś złoży Ci w ofierze sakryfikanta. - opuściła głowę. Spojrzała na kobietę przed sobą. - Jesteś pierwszą z tego rodzaju. Nigdy nie oddałam swojemu Panu kogoś takiego. - Kiyoko sięgnęła za plecy po przewieszoną przez nie włócznię, a raczej włócznię przerobioną na halabardę. Uderzyła grotem w ziemię, tworząc hałas dookoła. - Raduj się, aczkolwiek dostąpisz jego mocy. Dostąpisz cudu! Przez ułamek sekundy, będziesz mogła spotkać się z Lordem...ale czymże jest sekunda, dla wieczności jego uwielbienia?!
Kobieta cicho westchnęła.
- Masz nasrane. I to zdrowo. W każdym razie...narazie musisz się zmierzyć ze strażnikami tego miejsca. - powiedziała, po czym jednym skokiem zniknęła gdzieś w ciemność...a Kiyoko mogła wyczuć, że coś się zbliża w jej kierunku. Coś zdecydowanie nieludzkiego.
========
Dosugi Arizomi - Klik
Rihara Arizomi - Klik
Sayuri Kōgetsu - Klik
Miragi Usago - Klik
Fujimi Matatane - Klik
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Kaito Mizukane
- Martwa postać
- Posty: 499
- Rejestracja: 28 maja 2025, o 13:05
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Stalowe oczy
- Kucyk
- Atletyczna budowa ciała
- Brązowo-bordowa tunika
- Dopasowane spodnie shinobi
- Czarny pas
- Bose stopy - Widoczny ekwipunek: - Duża torba
- Płaszcz
- Plecak
- Złożony Namiot - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=224239#p224239
- Multikonta: Tapion
Re: Osada portowa Shimo
Niestety z wykonaniem techniki w locie niewiele mi przyszło, także wykonałem ją dopiero z powodzeniem kiedy w końcu wylądowałem. Technika z błota potoku nie zadziałała, przeciwnik po prostu przeskoczył co w sumie nie było zaskoczeniem, jednak sądziłem, że mam więcej czasu na wytworzenie golema. Jak się okazało było to całkiem błędne założenie, które słono mnie kosztowało. Przeciwnik całkiem nieźle się ze mną obszedł, czułem, że w takim tempie mój koniec zbliża się nieuchronnie, jednak jeszcze nie zamierzałem składać broni. W tym momencie nie mogłem się poddać, nie mogłem go nawet pokonać, musiałem go zabić. Okazał się o wiele sprawniejszym użytkownikiem taijutsu plus był z klanu Hozuki co świadczyło, że w każdym innym momencie po prostu ze mną wygra. Jednak co mi pozostało ? Czułem, że za chwilę braknie mi powietrza, najgorsze, że faszerował mnie swoimi wodnymi pociskami. Uśmiechnąłem się do swoich myśli:
- Czyżby to był koniec uczciwego złodzieja Mizukane Kaito ? Nie, jeszcze muszę wygrać ostatnie dźwięki tej histori.
Jeżeli mogłem to podniosłem powoli ręce w geście poddania, próbowałem powiedzieć, że się poddaje. W wodzie to było bardzo utrudnione i z pewnością zabrało mi tylko dodatkową porcję tlenu, jednak liczyłem na to, że choć na ułamek sekundy mój wróg się rozluźni. Czy mój fortel wypalił czy też nie, plan miałem bardzo prosty, przesłałem impuls do swojego golema, który miał uderzyć w mojego oponenta z całych sił tak żeby go odrzucić, przerwać jego technikę i żebym mógł się odturlać w drugi bok. Kolejną akcją jaką miał wykonać golem to położyć się na mnie, tak abym mógł w niego wniknąć kolejną techniką w swój kamienny twór, mając ręce przy klatce piersiowej. Gdyby przeciwnik był o wiele szybszy i próbował dopaść mnie tuż przy moim golemie zanim rozpocząłby się proces wnikania albo widziałbym, że będę za wolny to spróbowałbym najpierw użyć techniki kolcy wykorzystując ciało mojego tworu, a dopiero później próbowałbym wniknąć. Jeżeli bym wniknął to spróbowałbym dalszej walki w tej formie, powoli wycofując się w stronę błota w między czasie będąc skrytym w kamiennym tworze. W międzyczasie chciałem jeszcze nałożyć na siebie po raz kolejny technikę Domu. Na biegu gorączkowo wymyśliłem jeszcze kilka ruchów, ale wszystko zależało od tego co się miało zaraz wydarzyć. Już raz przeliczyłem się w ocenie siły mojego oponenta, bałem się, że dokonam tego jeszcze raz. Rani mi bardzo doskwierały, jednak nie miałem pojęcia czy dam radę sięgnąć jeszcze po pigułkę ze skrzepniętą krwią oraz po pigułkę wzmacniającą, gdyby się udało to z pewnością skorzystałbym z okazji i połknął obie.
Ario
Ukryty tekst
0 x
- Ario
- Posty: 2469
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Osada portowa Shimo
Kampania Cesarstwa
Kaito
Mimo tego, że wiele rzeczy nie poszło po Twojej myśli, nie zamierzałeś odpuścić aż do końca. Początkowa próba siły wydawała się nawet owocna, bo gościu, który ciągle zwijał się z bólu, nadal nie wstał na nogi. Co z tego jednak, że zdjąłeś jednego gościa, jak na tym statku była ich cała masa. Co więcej, może byłoby Ci łatwiej, gdybyś nie oszukał na samym początku, że jesteś Sentokim, gdy tak naprawdę byłeś Doko.
Na tym statku byli sami Sentoki w górę, nie licząc Ciebie Doko. Jednak miałeś na tyle jaj, by rzucić im wszystkim wyzwanie i zostać samcem alfą w tym stadzie. Jako bękart Waneko, nawet miałeś do tego niezła podstawę w swojej psychice, ale nie przewidziałeś jednego. Że wkońcu ktoś kliknie sprawdzam przy Twoich ciągłych blefach.
Jednakże nie chciałeś pozostawić tego bez odzewu. Uniosłeś ręce w geście pokoju i wtedy też mężczyzna uśmiechnął się zadziornie, po czym oderwał rękę od Twojej głowy.
- No suczko, lepiej chujowo żyć, ale chujowo, niż nie żyć w ogóle. Także od teraz przejmujesz wszystkie nasze obowią... - jednakże nie zdążył dokończyć. Mimo tego, że darował Ci życie, golem z partyzanta zasadził mu potężne uderzenie w plecy...
...jakie było Twoje zdziwienie, gdy pięść przeszła przez jego ciało, rozchlapując wodę dookoła. Jego ciało zmieniło się w wodę, a golema ręka przeszła na wylot. Hozuki uniósł brew.
- O ty zdradziecka szujo. - po czym zasadził Ci potężne kopnięcie w twarz, ponownie przyciskając stopą do burty.
Ukryty tekstTo nie był jednak koniec. Twój golem ponownie starał się zaatakować Hozukiego, atakując go w tułów, a on sam rozproszył się i woda z jego ciała ochlapała statek dookoła.
- Tsk. Wy durnie się nigdy nie nauczycie.
Po czym wycelował w Ciebie obie dłonie w kształtu pistoletu i z jego czubków wystrzeliły dwa strumienie wody. Jeden w głowę, drugi w serce.
Ukryty tekst
Krew trysnęła na boki a głowa Kaito opadła na ziemię. Golem zastygł, jednak wtedy Rihara zeskoczyła i potężnym kopnięciem roztrzaskała kamienny twór na części. Kapitan statku spojrzała na tą całą scenę, po czym cicho westchnęła i wyjęła fajka. Zapaliła.
- Co bym nie powiedziała, zawsze hierarchie ustala się samemu. Dlatego teraz, gdy macie już pierwsze niesnaski wyjaśnione, możemy ruszać dalej. Takie zajście jak to jest akurat standardem na statkach, więc się nie przejmujcie. - zaciągnęła się fajkiem. - Jak będziemy mieli pecha, to wpadniemy kiedyś na flotę innego admirała. Wtedy zobaczycie, jak się buduje legendę.
Rihara odwróciła się.
- Wyrzuccie go do wody. Posprzątajcie pokład. Za godzinę robię obchód.
========Kaito Mizukane - śmierć postaci. Kampania Nieudana.
Dosugi Arizomi - Klik
Rihara Arizomi - Klik
Sayuri Kōgetsu - Klik
Miragi Usago - Klik
Fujimi Matatane - Klik
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość