Tajemniczy Las oddziela region Prastarego Lasu oraz regionu Samotnych Wydm. Miejsce to jest bardzo tajemnicze, gdyż niewielu ludziom udaje się z niego powrócić. A przynajmniej o zdrowych zmysłach. Ci jednak, którzy powrócili opowiadali, że w lesie napotkać można najróżniejsze stwory, które kilkakrotnie przewyższają rozmiarami znane nam zwierzęta. Jak się można więc domyślić ogromne pajęczaki lub też kilkunastu metrowe węże są spowszechniałymi mieszkańcami tej krainy.
Arii
Posty: 1932 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 19
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita -krótka bródka
Widoczny ekwipunek: * Dwie opaski z dziwnymi symbolami na nadgarstkach *Duża Torba *Manierka
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yuri
Post
autor: Arii » 18 lis 2025, o 15:40
Interwencja Fabularna Dogonić Jinchurikiego
M ogło się to komuś podobać lub nie, ale jednak stał przed nimi kolejny mężczyzna, który stał się ich zagrożeniem. Mimo swojego młodego wieku wiedzieli, że z nim nie będzie już żartów tak jak z całą rzeszą ich poprzednich utarczek w życiu. Mieli wprawionego wojownika, który kpił z nich w żywe oczy i nie robił tego z przesadnej pewności siebie. Wiedzieli, że na pewno będzie mógł poprzeć to swoimi umiejętnościami.
-Co jeżeli nie wrócicie? - udawał, że myśli nad odpowiedzią. Kilkanaście sekund później pstryknął palcami w kierunku Takashiego. -Po prostu was zabiję. - wyszczerzył się w jego kierunku. -Minamoto, wracaj do Formacji 0. Resztę zostaw na moich barkach.
M inamoto spojrzał się na swojego dowódcę i kiwnął głową. Przelotnie złapał wzrokiem jeszcze Takashiego i przymknął oczy. Zrobił wszystko co mógł w tej sytuacji, nie miał już na nic innego czasu. Wiedział, że to miejsce stanie się zaraz jednym, wielkim polem walki. Uskoczył do tyłu ginąć w gąszczu drzew i krzaków. Na czym mogła polegać Formacja 0? Tego nie wiedzieli, ale mogli być świadomi tego, że to oznacza, że są na nich przyszykowani towarzysze Minamoto, o których kilka razy wspomniał.
-Ja wystarczę na waszą dwójkę. - powiedział to uginając delikatnie kolana, napinając wszystkie mięśnie nóg. W tym samym momencie Rei zaczął formować swoje czarne kule, które unosiły się nad ich głowami a sam Takashi względem swoich słów wypuścił powłokę demona, która otuliła jego ciało tworząc na swój sposób pewien płaszcz przed otoczeniem. Jego cechy delikatnie się zmieniały, ale kiedy mrugnął a Rei wystrzelił kulami - Muramasa jednym skokiem znalazł się przy Takashim uderzając go spodem rękojeści w splot słoneczny. Takashi poczuł, jak siła tego uderzenia przelewa się po jego całym ciele jak potężna fala. Od razu opanował go przemożny ból. Nogi mu się prawie ugięły, ale nie miały podłoża. Uderzenie było tak silne, że przeleciał do tyłu przez krzaki, uderzając o ziemię fikołkami. Oddalił się od Reia i Muramasy na dobre 12 metrów. -Błąd nowicjusza. Nigdy nie zaczynaj na pół gwizdka, kiedy jesteś najsłabszym ogniwem. - i nagle zrobił prosty odskok do przodu, aby kolejna kula Demona wbiła się wprost w ziemię.
Ukryty tekst
R ei był wolniejszy. Chciał go trafić, ale trafiał o kilka sekund za późno a sam zabandażowany ślepiec był już w innym miejscu. Wszystko wyglądało, jakby był to dla niego spacerek. I nagle zwisał na gałęzi tuż za plecami chłopaka, cztery metry dalej, z parszywym uśmieszkiem na twarzy.
-Walczyłem z dwoma użytkownikami twojego Kekkei Genkai. Ciekawa umiejętność przy dobrym użytkowniku. Ale niestety... - odbił się na drugą gałąź stając wyprostowanym i wyciągając ku niemu bokken, wskazując go, jakby palcem. -Nie dorastasz im do pięt, chłopcze. - uskoczył na spokojnie kolejnej kuli, opadając na ziemie i zaczynając lawirowanie między drzewami, co znacznie utrudniało Reiowi celowanie w i tak szybki, ruchomy cel.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna
Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzu
Chakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skryta
PH
Bank
WT
Rei Uta
Posty: 863 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 20 lis 2025, o 00:03
Rei nie przejmował się śmiercią… Coś tak błahego nie mogło stanąć na jego drodze do spełnienia dziecięcych marzeń. Chłopak, który wciąż powinien uczyć się zasad od starszych towarzyszy z własnej wioski, biegał po świecie, zostawiając po sobie zawsze bardzo widoczne znaki. Takashi był przy nim pomimo wszelkich przeciwności, jednak nawet jego wola osłabła. W swej demonicznej formie dzieciak z Kinkotsu widział, jak mężczyzna z drewnianym mieczem w jednej chwili znalazł się przy Takashim, posyłając go daleko w przód. Cios wymierzony był perfekcyjnie, nie dając młodszemu z rodu szans na obronę. Rei poczuł strach w sercu… Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuł, że jego przeciwnik jest czymś, czego zwykła arogancja nie pokona. Przez chwilę wpatrywał się w Muramase, jak gdyby starał się zrozumieć, na czym polega siła tego człowieka. Jego aura nie była przypadkowa, ten gość potrafił zmieść ich z planszy nawet się nie przemęczając. Zrozumiał, dlaczego tamten odwołał Minamoto, co również nie było czczymi przechwałkami. Dzieciak z pustyni doskonale zdawał sobie sprawę również z tego, że to nie był czas nad zastanawianiem się czym była tamta formacja, do której należał nauczyciel Takashiego. Ciskając pociskami w ziemię starał się ubić przeciwnika, który tak bezczelnie przerwał ich przygody… Jednak tamten po prostu znikał, pojawiając się za chwilę w zupełnie innym miejscu. Rei mimo tego, że obecnie przypominał bardziej demona, wstrzymał oddech, gdy nagle za plecami usłyszał głos sennina z yokukage. Cała moc, jaką posiadał nie wystarczyła by pokonać tego przeciwnika… Maji przez chwilę zastanowił się, czy nie lepiej było uciec z tego miejsca, ratując siebie i Takshiego. Szczerze pragnął tego by przez krótką chwilę stać się kimś innym. Nie odwracał głowy, gdy tamten przemawiał, jednak słuchał dokładnie każdego słowa...
– Musiało ci się coś dziadku pomylić… Nie ma silniejszego Maji niż ja – Rei wrócił do swojego Reiowania zaraz po tym, jak Muramasa postanowił obrazić go w najgorszy sposób. Wszystko było dopuszczalne… Jednak nikt nie miał prawa mówić, że chłopak jest zerem, w chwili gdy przeżył więcej niż każdy inny członek jego klanu. Maji uśmiechnął się pod nosem, po czym naelektryzował wszystkie bronie, które miał w swej torbie. Ukryty tekst
– Zapamiętasz moje imię… A gdy sobie je przypomnisz za kilka lat zrozumiesz jak wielkim błędem było lekceważenie mnie – Rei odwrócił się w jednej chwili, nawet nie sięgając po przygotowany arsenał. Miał zamiar zaskoczyć przeciwnika, posyłając w jego stronę wszystko to, co podlegało naelektryzowaniu. Jeśli tamten posiadał coś w swych kieszeniach, to również było celem młodego. Sam pył miał stać się setkami igieł, które bezustannie miały atakować uciekającego sennina. Planem Reia było zasypanie go jak największą ilością ataków, aby tamten popełnił ten jeden drobny błąd. Takashi musiał wziąć się w garść, inaczej obaj przepadli. Uta doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że bez przyjaciela nie był w stanie pokonać tego przeciwnika. Zwłaszcza że Muramasa dysponował samą sprawnością kilka leveli wyższą niż obaj nukenini. To była walka na śmierć i życie… Najważniejsza walka w życiu Reia.
Ukryty tekst
0 x
Takashi
Posty: 1251 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 20 lis 2025, o 00:04
B rązowa powłoka z chakry skończyła się formować wokół ciała Takashiego w tym samym momencie, w którym Muramasa odpowiedział na ostatnie pytanie jinchurikiego. Zdradził swoje prawdziwe intencje i nie wahał się nawet zapewnić, że zabije chłopców, gdy ci nie będą chcieli współpracować. Atmosfera sięgnęła zenitu, a Minamoto odprowadził wzrokiem swojego byłego podopiecznego, opuszczając miejsce wspólnej posiadówki, bowiem za chwilę miało tam dojść do starcia, które było nieuniknione. Rozmowa była jedynie preludium do tego, co miało nadejść i choć Takashi chciałby z całego serca uniknąć starcia, to było to niemożliwe.
Każdy zaczął się więc przygotowywać, a pierwszy ruch wykonał Rei, posyłając w stronę obcego mężczyzny kilka czarnych pocisków. Jak się po chwili okazało, napastnik był na to gotowy i tak naprawdę to on zaatakował jako pierwszy. Najwidoczniej potrzebował mniej czasu na przygotowanie, jego atak nadszedł błyskawicznie i żaden z dwójki przyjaciół się go nie spodziewał. Wykonał cios jeszcze przed uderzeniem kuli utworzonej przez Kekkei Genkai Majiego, a ofiarą był młody Nara, który nie miał jakichkolwiek szans na reakcję. Najpierw poczuł on ogromny, przeszywający ból w klatce piersiowej, a potem duża ilość śliny mimowolnie wyleciała z jego ust, na zszokowanej twarzy szybko zagościł grymas sugerujący cierpienie. Impet uderzenia był na tyle duży, że bohater odleciał na parę metrów, zostawiając na moment dwójkę walczących. Chłopak potrzebował dosłownie paru sekund, żeby dojść do siebie, a ponieważ wiedział, że jego aktualna moc nie wystarczy do pokonania kogoś z tak wyskokim poziomem, otaczająca go chakra zaczęła gęstnieć i ściślej otulać jego skórę. Zmieniła też barwę na brunatną. Tym oto sposobem młodzieniec zmienił się w miniaturkę ogoniastej bestii przypominającą czworonożną istotę o sześciu ogonach. Na tym etapie nie przeszkadzał mu już nawet wcześniejszy ból, o którym szybko zapomniał. Ogień zwalczaj ogniem, a na siłę odpowiedz siłą - to powinno zadziałać, choć w zaistniałych okolicznościach czarnowłosy miał co do tego pewne wątpliwości. Musiał jednak spróbować, szczególnie, że jego najlepszy przyjaciel był teraz w tarapatach. Nawet z daleka i przez wszechobecne zarośla był w stanie dostrzec, że Muramasa bez problemów omija wszystkie czarne pociski wymierzone w jego stronę i choć kontrola Reia nad pyłem była na mistrzowskim poziomie, to jego przeciwnik nic sobie z tego nie robił. Ciekawe, czy tak samo sprawnie poradzi sobie dodatkowo z jinchurikim?
Czworonożna bestia błyskawicznie pojawiła się w centrum akcji. Ważnym było podejść do wszystkiego ze spokojem - już nawet nie tylko po to, żeby pokonać napastnika. Także po to, żeby udowodnić wszystkim Narom, że host panuje nad swoją mocą i nie potrzebuje stałej kontroli rodzicielskiej ze strony głupiej rady do samodoskonalenia oraz rozwoju. Rada Siedmiu jest w błędzie i to najlepsza okazja, by pokazać, jak bardzo się mylą.
- Prześledź spokojnie jego ruchy. Postaraj się przewidzieć następny krok. Wykorzystaj sytuację daną przez Reia i zaatakuj. - myślał, bacznie przyglądając się unikom wroga i atakom przyjaciela.
Wtedy pojawił się ten jeden moment, który dwudziestoparolatek uznał za stosowny. Odbił się od ziemi w górę i z ogromną prędkością starał się zbliżyć do ślepca na tyle blisko, by jego zdolność zadziałała. Gdy już wiedział, że będzie skuteczna, wypluł w jego stronę skoncentrowany strumień kwasu, który miał go porządnie zranić. To nie wszystko. Po wystrzeleniu strumienia odbił się raz jeszcze, tym razem frontalnie, by zmniejszyć odległość na minimum. Chciał zadrapać mężczyznę ostrymi pazurami utworzonymi z twardej chakry Rokubiego. Był przygotowany na kontratak. Jeśli ten miałby nastąpić i Muramasa zaatakowałby go, jego ciało spotkałoby się z ogromnym bólem. Kolor chakry zmieniłby się na granatowy, a kwas pokrywający wówczas ciało bohatera zadziałałby drażniąco, gibkie ciało nawet nie odniosłoby obrażeń. Nie mógł długo przebywać w tej formie, ale każdy ułamek sekundy liczył się w tej potyczce. Również każda zadana rana - nawet ta najmniejsza - przybliżały dwójkę kompanów do zwycięstwa.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Arii
Posty: 1932 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 19
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita -krótka bródka
Widoczny ekwipunek: * Dwie opaski z dziwnymi symbolami na nadgarstkach *Duża Torba *Manierka
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yuri
Post
autor: Arii » 20 lis 2025, o 17:28
Interwencja Fabularna Dogonić Jinchurikiego
VIDEO
P otyczka dla innych była śmiertelnym wyzwaniem, a dla niektórych była po prostu spacerem po piaszczystej plaży. Muramasa przyglądał się Reiowi wyciągającemu bronie i nazywającego go dziadkiem. Skrzywił się na to określenie delikatnie.
-Dziadku? Mam ledwo trzydzieści osiem lat! - oburzył się nie na żarty ostro przecinając powietrze drewnianym mieczem. I odskoczył jeszcze dalej widząc lecące w jego stronę shurikeny i kunaie, i żelazne kule z chakrowego pyłu Majiego. -A czy widziałeś kiedyś w akcji Shirei Kana swojego klanu? Dziecko, ty naprawdę nie jesteś nawet w połowie tak silny jak ktoś o tym tytule! A używasz Akuma no Kigo! - zaśmiał się unikając jak w zegarku wszystkich ataków Reia, który przy tak dużej ilości przedmiotów rozdrabniał się na najmniejsze ruchy wykonywane broniami. Nie trafiał niektórymi tam gdzie chciał, niektóre były blisko celu, widział gdzieś światełko, aby dosięgnąć mężczyznę latającego jak ptak po drzewach, unikającego jego ataków.
W międzyczasie Takashi starał się zebrać po potężnym ataku, którym dostał i przeleciał dwanaście metrów w tył. Wbił się w korę drzewa, zlatując na ziemię. Ciężko mu się oddychało. Mimo, że chciał się szybko zebrać z gleby, jego obrażenia były bardzo poważne. Podniósł jednak się i otulił mocniej, ciaśniej chakrą demona. Z tyłu uformowały się jego ogony. Przemienił się w demona i od razu zaczął działać. Jednak z aktualną szybkością trochę zajęło mu przemierzenie tych metrów, ale już z daleka widział latające bronie i żelazne kule miażdżące kolejne gałęzie, wbijające się w ziemię i robiące małe wgłębienia. Ale jedyne co widział od Seinina to jego powidoki. Nie widział, gdzie dokładnie był. Miał plan, nie głupi - według swojego intelektu Nary. Musiał zaufać swojemu instynktowi, aktualnie już bestii, wymierzył i skoczył wysoko w powietrze, mniej więcej 4 metry od Reia i 5 metrów na wschód od ostatniego powidoku Muramasy. Lepiej mu było nadążyć za bronią Reia, więc starał się wykorzystać to, aby jego atak zadziałał. Jeden wdech i nagle uleciała z niego pod sporym ciśnieniem wiązka kwasu. I wtedy zauważył, że na gałęzi stał Muramasa, ustawiony w kierunku Reia. Idealnie skomponowany atak, prawda?
W ystawił w stronę kwasu otwartą prawą dłoń, z której przerzucił do drugiej, wolnej bokken, który otulił chakrą i zaczął właśnie odbijać wszystkie wycelowane w niego bronie, kule po zderzeniu się z nim rozsypywały się na pył a sama broń była niszczona w ułamku sekundy a sam kwas zderzył się z jego dłonią, którą skierował wymachem w kierunku Rei'a. Kwas przeleciał przez jego jedno skrzydło. Stracił na sekundę skupienie i zaczął bardzo szybko opadać. Było to szybkie i zdecydowane. Rei poczuł pieczenie w skrzydle, ale też razem z Takashim zobaczyli jak kwas przekraczając swoją maksymalną odległość rozprasza się na mniejsze krople za nimi zamykając im chwilowo możliwość cofnięcia się tam. Takashi nie zamierzał się powstrzymywać i w chwili, kiedy Muramasa się nie poruszał odbił się od gałęzi, przy której się znajdował. Wystrzelił w jego kierunku ze swoimi pazurami, przeciął go nimi... Nie, to był jedynie powidok i zmiażdżył jedynie gałąź, na której tamten uprzednio stał.
Ukryty tekst
M ężczyzna stał na samym środku polanki twarzą zwróconą w kierunku spadającego Reia. Wszystko to trwało zaledwie dziesięć sekund. Uśmiechał się dalej. Jego bokken był poszarpany, ale widać było, że jeszcze trochę wytrzyma, wysunął go ku różowowłosemu.
-Pytanie do was, Dzieciaki! - słyszeli nadal w tym głosie kpinę skierowaną w ich stronę. -Chcecie, żebym zaczął bawić się na poważnie?
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna
Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzu
Chakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skryta
PH
Bank
WT
Rei Uta
Posty: 863 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 20 lis 2025, o 23:34
Rei wałczył z całych sił i nikt nie mógł mu teraz zarzucić, że nie wkłada całego serca w starcie z niewidomym użytkownikiem drewnianego miecza. Chłopak starał się wykorzystać wszelkie dostępne środki, jakie posiadał, jednak tamten jedynie szydził ze swego przeciwnika, znikając i pojawiając się w zupełnie innym miejscu. Mimo że oczy Majiego były w stanie prześledzić poczynania starszego użytkownika cienia, to jednak same umiejętności były zbyt wolne by dosięgnąć Muramase. Maji poczuł w powietrzu uderzenie chakry, a zaraz po nim na scenie pojawił się nie, kto inny jak sam Takashi w swej ciekawszej powłoce. Rei zdecydowanie potrzebował teraz pomocy, a jego jedyny przyjaciel nie mógł sobie wybrać lepszej pory by wrócić do gry. Cios za ciosem czarne twory Reia uderzały w ziemię, pozostawiając jedynie spustoszenie, którego można było po nim oczekiwać. W pewnej chwili chłopak z pustyni spojrzał na mężczyznę z rozbawieniem, mimo że tamten cały czas starał się ich zabić…
– W twoim wieku powinieneś już odchowywać kolejne dziecko, co ci padło na łeb, żeby uganiać się po ciemnym lesie… Jeszcze się przeziębisz – Krzyknął w stronę przeciwnika, który znowu zmienił swoją pozycję, uskakując przed atakiem chłopca z Kinkotsu. Maji czuł w żyłach ogień, gdy każdy mięsień jego ciała napinał się by wyprowadzić technikę prosto w cel. Mijające sekundy nie przynosiły rezultatu, jednak zaraz miało się to zmienić… Rei nawet nie był w stanie zauważyć ataku, który jego przyjaciel skierował w stronę przeciwnika. Tamten zręczniej, niż można było przypuszczać odbił kwasowy pocisk, posyłając go w stronę Uty. Dzieciak poczuł ból w skrzydle, które momentalnie zostało przedziurawione na wylot. Jego zdolność do szybowania została zakłócona, a sam poszkodowany odpadł na ziemię bez dalszej zdolności do lotu. Oczywistym było, że przeciwnik będzie chciał go tam sprowadzić, jednak nawet mimo tej wiedzy chłopak liczył, że jakoś mu się uda… Za późno było by myśleć nad konsekwencjami. Dzieciak z Kinkotsu wiedział, że jedynym wyjściem było pokonanie ich przeciwnika, który stanowił przeszkodę do drogi ku wolności. Musieli bardzo dokładnie przemyśleć swoje życie, w którym właściwie wciąż nie mieli racjonalnych celów do osiągnięcia. Maji zagryzł zęby ze złości, po czym spojrzał na Muramase kolejny raz śmiejącego się im prosto w twarz…
– Myślałem dziadku, że to już wszystko… Szkoda, że nie spotkałem cię wcześniej – Zaśmiał się cierpko, po czym wciąż przebywając w demonicznej postaci wyprostował się z dumą, unosząc głowę.
– Nie znam swojego Shirei-kana… Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek o mnie słyszał – Zaczął spokojnie, zanim wyciągnął swoją ostatnią kartę z rękawa.
– Nie wiem, czy faktycznie jestem taki słaby, czy ktoś, taki jak ty jest w stanie mnie ocenić… Miałem osiem lat, gdy trafiłem na pierwszą wojnę i śmierć nie jest dla mnie przeszkodą – Maji zaczął formować czarną chmurę, mimo drobnego bólu, który utrudniał skupienie. Chłopak zrezygnował całkowicie z namagnetyzowanych broni, skupiając się na jednej rzeczy…
– Wąż-Baran-Wąż – Maji stworzył trzy pieczęcie, mając nadzieję, że uda mu się, zanim tamten faktycznie zacznie walczyć na serio. Miał jednak przeczucie, że Mura masa będzie chciał poznać ich pełne możliwości, zanim nie zada swego ostatecznego ciosu. Ze stworzonych chmur pyłu, Rei miał zamiar przywołać swojego obrońcę przy pomocy, którego jeszcze nie tak dawno temu pożegnał pustynię. Golem pochłaniał całą moc chłopca, nie pozostawiając szans na kontrolę nawet jednej dodatkowej chmurki. Prawdziwy kolos, którym chciał zmieść swego przeciwnika z planszy. Jeśli jego plan się powiódł, ukrywając się na szczycie swej bestii, Rei miał zamiar uderzyć obiema pięściami potwora w ziemię. Wiedział, że objętość golema zwiększyła pole jego rażenia, dlatego przed samym atakiem krzyknął w stronę Takashiego.
– Uważaj głąbie, nie mam zamiaru się powstrzymywać – Możliwe, że Takashi również widział jego technikę pierwszy raz, zwłaszcza że nigdy wcześniej nie było potrzeby po nią sięgać. To było wszystko albo nic, Rei Uta tej nocy miał walczyć o swój dalszy los.
Ukryty tekst
0 x
Takashi
Posty: 1251 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 21 lis 2025, o 22:33
N ie dość, że był od nich tysiąc razy silniejszy, to jeszcze na dodatek miał irytujący charakter i grał na nerwach zarówno Takashiego, jak i Reia. Chociaż pierwszy z nich miał wysoki prób tolerancji, jeśli chodzi o tego typu zaczepki. Śmiało można było stwierdzić, że był na nie nawet odporny. Majiego z kolei łatwo było sprowokować, dlatego często jego odzywki i reakcje zgodne były z oczekiwaniami starca. Muramasa miał nad nimi ogromną przewagę i było to widać gołym okiem. Ich walka przypominała zabawę, w której dwie strony grały na zupełnie innych warunkach. Jedna ze stron czerpała z gry przyjemność i robiła ze swoimi przeciwnikami to, co chciała, z kolei druga strona za wszelką cenę starała się przezwyciężyć wszelkie przeszkody i dogonić pierwszą. Prześcignąć ją. Pokonać. Pierwszą stroną był oczywiście seinin Nara, z kolei drugą dwójka przyjaciół. Niestety, nic nie wskazywało na to, by miało im się udać. Nie oznaczało to mimo wszystko, że zamierzali odpuszczać.
Jinchuriki cały czas odczuwał nieprzyjemny ból po pierwszym uderzeniu. Niełatwo było mu się otrząsnąć, ale kiedy to zrobił i dołączył do pozostałych, spostrzegł negatywny efekt różnicy ich sile. Negatywny efekt ciosu, który otrzymał. Jego organizm był mocno osłabiony i obciążony. Nie nadążał już za wszystkim, co działo się wokół. Bohater w formie miniaturki starał się trafić starszego od siebie przeciwnika, choć skutki tego były nijakie. Żaden z jego ataków nie dotarł do celu. Kwas został bez problemów odbity - gołą ręką na dodatek - natomiast próba wbicia szponów w ciało skończyła się finalnie uderzeniem w pień zamiast we wroga. Różowowłosy także nie był w stanie dosięgnąć władającego bokkenem wojownika, który unikał zwinnie wszystkich pocisków i odbijał je za pomocą swojej broni. Chyba na każdym kroku starał się uzmysłowić dwójce młodzieńców dzielącą ich przepaść. W normalnych okolicznościach Takashi pewnie zacząłby odpuszczać, a jego morale znacząco by się obniżyły. Tak byłoby kiedyś. Nowa wersja Takashiego szukała już sposobu na to, by dowalić oponentowi czymś potężniejszym, by w końcu znaleźć na niego jakiś haczyk i dorwać go. I wtedy padło stwierdzenie o walce na poważnie.
Gdzieś z tyłu głowy czarnowłosemu przeszła myśl o tym, że cały czas się z nimi cacka, że cały czas nie pokazuje wszystkiego i pewnie ma w zanadrzu coś znacznie potężniejszego. W końcu od początku starcia nie pokazał niczego zjawiskowego poza niesamowitym wytrenowaniem swojego ciała praktycznie do perfekcji. Poruszał się z ogromną precyzją i każdy jego ruch był idealną kontrą na każde posunięcie chłopaków. Widać było, że dużo ćwiczył i ma za sobą bagaż doświadczeń, którym brakuje dwójce dzieciaków. Tylko jeśli miał wejść na kolejny poziom, to czy tamci to przeżyją? Co jeszcze krył w sobie ten mężczyzna?
Nie było czasu na przemyślenia i na szczęście Rei zaczął działać od razu. Skumulował ogromną ilość swojego czarnego pyłu, by stworzyć z niego ogromnego golema, skrył się na jego szczycie i zaczął atakować, uprzednio ostrzegając Takashiego. Ten nie zamierzał wchodzić w drogę gigantycznemu tworowi. Nie stał jednak bezczynnie jak kołek. Starał się przemieścić jak najbardziej za plecy Muramasy, by ten znalazł się między golemem, a miniaturką Rokubiego. Gdy już do tego doszło, potężna fala chakry eksplodowała z jego cielska na kilkanaście metrów od niego, tworząc falę uderzeniową o iście destrukcyjnej sile. Uważał na odległość, bo nie chciał zranić Majiego rykoszetem i uszkodzić jego golema, natomiast zależało mu na tym, by stary Nara oberwał i jeszcze stał się łatwiejszym celem dla jego przyjaciela. Nawet, jeśli seinin skupiony będzie na uniknięciu jednej techniki, czekać będzie na niego druga, bo nadchodziły praktycznie w jednym czasie. Być może coś takiego się uda.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Arii
Posty: 1932 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 19
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita -krótka bródka
Widoczny ekwipunek: * Dwie opaski z dziwnymi symbolami na nadgarstkach *Duża Torba *Manierka
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yuri
Post
autor: Arii » 24 lis 2025, o 15:03
Interwencja Fabularna Dogonić Jinchurikiego
VIDEO
C hłopcy wiedzieli, że przeciwnik nie wypuści ich całych. Tak naprawdę aktualnie bardziej starali się walczyć ze swoimi ambicjami, które ten deptał i wyśmiewał. Mimo, że miał zasłonięte oczy, idealnie unikał wszystkiego, bawił się z nimi w kotka i myszkę, jakby rozgrzewając się specjalnie dla nich. Dawał im szansę na wyciągnięcie wszystkiego, co posiadali w rękawach, aby mogli wybronić swoich racji.
D latego też postanowili się zsynchronizować w swoich działaniach, aby w końcu przyszpilić mężczyznę i go zmiażdżyć za wszystko co mówił. Rei w pełni swojego gniewu popłynął i wyciągnął najpotężniejszą technikę jaką posiadał w swoim arsenale. Żelaznego Golema, który właśnie zmiażdżył wszystkie drzewa w okolicy robiąc sobie miejsce, na jakiekolwiek ruchy. Sam Rei ukrył się w nim, tworząc świetną obronę i atak. Ale tym samym dał znać Takashiemu, żeby ten nie wchodził mu w drogę. Bezczelne słowa skierowane do Jinchurikiego, ale ten je zrozumiał bardzo dobrze. Teraz to różowowłosy Maji przejmował pałeczkę i zamierzał skonfrontować się z Seinienm na poważnie. I widział, że ten po prostu stoi nadal olewająco, z założonym bokkenem na ramieniu.
-Widzę, że w końcu zrozumiałeś... Wyciągnijcie wszystko co macie! - uśmiechnął się stojąc w miejscu. Takashi musiał współpracować i nie zamierzał nawet dać mu możliwości cofnięcia się do tyłu, mimo swojej powolności postanowił przebiec jak najwięcej, aby znaleźć się za Muramasą. Zaczął kumulować chakrę i widział, jak mężczyzna odwraca się do niego z szerokim uśmiechem na twarzy. Rozłożył ramiona na bok i zaprosił go do tańca. Potężna fala wystrzeliła w jego kierunku i trafiła prosto w niego wysyłając go w kolejną falę stworzoną przez pięści żelaznego tworu. Rei wiedział, że to albo wszystko, albo nic. Golem uniósł wysoko swoje pięści i opuścił je z hukiem ku ziemi zrywając całkowicie ziemię i wysyłając wszystko w postaci fali uderzeniowej w lecącego ku niemu mężczyznę, który swobodnie leciał po ataku Takashiego w jego kierunku, uśmiechnięty od ucha do ucha. Rei w ostatniej sekundzie przed wysłaniem mężczyzny w siną dal, zobaczył jak ten się uśmiecha, zadowolony i cieszący się jak dziecko, szepcący samemu do siebie: -Chcę to poczuć.
I fala nagle go dosięgnęła i wystrzeliła nim do tyłu. Dla samego Takashiego wszystkie te akcje były zbyt szybkie, ledwo udało mu się wpasować w tempo przed uderzeniem Rei'a ogromnym tworem, dzięki jego kontroli i wpasowaniu się w ten rytm, aby mógł go wesprzeć. Dlatego zobaczył tylko, jak Seinin przelatuje obok niego i leci dalej odbijając się od ziemi. Nie zaplanował żadnego uniku, nie spodziewał się, że obszar uderzenie będzie tak duży i wtedy poczuł, jak fala uderzeniowa zrywa go od ziemi i wysyła dokładnie w tym samym kierunku, co mężczyznę. Uderzał o ziemię i odbijał się od niej bezwładnie w formie Miniaturki, i leciał.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
w szystkie drzewa wokół wyrywały się przez siłę uderzenia z korzeniami w ziemię i opadały bezwładnie kilka metrów dalej. Krzaki, gleba... To przestawało istnieć, powstał jeden głęboki na około 8 metrów krater rozciągający się na najbliższe dwadzieścia metrów. Rei mógł wszystko obserwować ze szczytu swojego tworu. Kolejne dzieło spustoszenia, spustoszenia o wiele większego niż to, które zrobił z posiadłością radnego na Pustyni. W oddali widział wstającego z szerokim uśmiechem Muramasę. Z jego twarzy opadał poszarpany bandaż. Na jego ramionach nie było naramienników, strój na torsie praktycznie był skrawkiem materiału, spodnie miał wszędzie dziurawe. Jakieś sześć metrów za nim leżał Takashi. Tumany ziemi, które wysłał w powietrze uderzeniem zaczęły opadać na ziemię przed nim.
-I to był cios!!! - narazie widział to tylko Takashi, jeżeli się na niego spojrzał. Bandaż opadł na ziemię a sam Muramasa patrzył się... tak patrzył się przed siebie z szeroko otwartymi oczami. Przyglądał się Stworowi przed sobą. Nawet nie zwracał na niego uwagi. Jego strój był cały brudny, twarz umorusana była w ziemi, z wargi i ze skroni ciekły mu małe stróżki krwi. Ale stał nadal dumnie wyprostowany, ale już bez olewania... Rei'a. Patrzył się na niego z szerokim uśmiechem swoimi błękitnymi oczami i machnął bokkenem, który miał ułamane "ostrze" w połowie.
-Yare, Yare! To chyba oznacza, że teraz moja kolej, prawda?! - odbił się od ziemi, tworząc małe wgłębienie w miejscu, gdzie stał. Takashi musiał zakryć oczy od tego ruchu, ponieważ wzniósł dość sporo ziemi i stworzył małą falę uderzeniową. Dla Takashiego był to ruch, który sprawił, że ten całkowicie dla niego się rozpłynął w powietrzu. Rei jednak, coś widział, ale czuł, że szybkość jego przeciwnika wzrosła i nigdzie go nie widział. Ukrywał się? Planował zaatakować z zaskoczenia? A może właśnie zamierzał stworzyć jakąś potężną technikę, która miałaby go również zmieść z planszy? Nie mógł teraz tego wiedzieć.
J ednak zarówno on jak i Takashi właśnie usłyszał ryk . Ryk, którego jeszcze nie słyszeli w tym lesie. Oddalony od nich o kilka kilometrów. Brzmiał, jakby jakaś bestia właśnie się przebudziła.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna
Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzu
Chakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skryta
PH
Bank
WT
Rei Uta
Posty: 863 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 24 lis 2025, o 23:20
Czy Rei wierzył w swoje zwycięstwo?… Zawsze. Czy miał zamiar poddać się tylko dlatego, że przeciwnik był od niego o eony lat świetlnych lepszy?… Nigdy. Młody Maji nie przestawał nawet na sekundę, kumulując wokół siebie pokłady pyłu, które niemal zasłoniły niebo nad nimi. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy zrozumiał, z kim właściwie mają do czynienia. Po raz pierwszy w życiu Rei widział przed sobą potwora w ludzkiej skórze, który z pewnością zaliczał się do grona ludzi mogących mierzyć się z samym liderem Sabaku.
– Słyszałeś o Ichirou, moim celem jest stać się potężniejszym nawet niż on! – Rei krzyczał do swojego przeciwnika, nie mając problemu, z tym że właśnie zaczął unosić się na szkielecie, który tworzył się na oczach wszystkich. Wreszcie technika została zakończona, a Maji ukryty w swej „zabawce” zaczął atakować bez najmniejszego zastanowienia. Dał swojemu przyjacielowi czas na zrozumienie jego wcześniejszych słów, licząc, że Takashi da sobie radę. Obaj przechodzili test tego, co są w stanie osiągnąć, jeśli tylko przekroczą własne granice… Jeśli nie dajesz rady pokonać swego przeciwnika, to stań się po prostu silniejszy. Nie było czegoś takiego, jak droga na skróty, a ich przeciwnik nawet przekraczając wszelkie możliwości odczuje na sobie jak bardzo są pewni tego, że ich życie trwa po coś. Powodu nie poznali do tej pory, jednak za nic w świecie nie chcieli przegrać tego starcia. Rei wiedział, że jego czas w formie demona jest ograniczony… Z każdym oddechem pompującym krew w sercu, miał wrażenie, jakby coś coraz mocniej zaciskało na nim swoje długie palce. Wiedział, z czym wiązały się konsekwencje nadużywania zdolności, które pozyskał, jednak obecnie miał to głęboko w dupie. Tak jak powiedział Muramasa tu nie było miejsca na półśrodki. Rei zaatakował wszystkim co posiadał, przelewając swoją chakrę w ataki golema. Srebrne błyskawice wytwarzane przez aurę przeklętej pieczęci zlały się z czarny pył, tworząc niesamowity efekt przy uderzeniach w ziemię. Dzieciak z Kinkotsu nie był przeciętnym nastolatkiem i nawet jeśli wszyscy mówili, że było inaczej on nigdy nie zwątpił, że jeszcze świat o nim usłyszy. Miał swój cel przed oczami, widział, jak Seinin Narów umyka raz za razem po atakach… Musiał więc po prostu zwiększyć skalę. Maji atakował ziemię i skały, drzewa i zarośla, wszystko to, co mogło posłużyć za broń przeciwko Muramasie. Rei spoglądał ze swego miejsca, kontrolując Mecha-stwora przy pomocy własnych gestów. W pewnej chwili zauważył jak przeciwnik obrywa jednym z ataków, mimo wszystko dalej szczerząc swoje kły. Maji przerwał kolejny cios, spoglądając na ziemię pod swymi stopami, z trudnością, rozpoznając teren, który obecnie widział. W zasięgu rąk jego Mecha-stwora nie było niczego, co można było nazwać „odstającym elementem”.
– Jesteś piekielnie dobry dziadku – Powiedział do siebie, ukrywając się wciąż w swojej żelaznej twierdzy. Walka nadal trwała, a zanim Maji zdążył zorientować się co planuje jego przeciwnik, ten najzwyczajniej w świecie zniknął. Uta zaczął rozglądać się wokół, jednocześnie wzmacniając swoje miejsce w głowie golema. W każdej chwili mógł zmienić pył użyty do tworzenia przywołańca w coś innego, dlatego tak bardzo kochał swój klan. Umiejętności rodu Maji były na innym poziomie, nawet jeśli dzieciak nie dorósł w pełni by je posiadać. Takashi dawno już zniknął z jego pola widzenia, jednak Rei wiedział, że ten gamoń nie da sobie przegrać. Nawet jeśli Muramasa połamie mu wszystkie kości… Ich przyjaźń opierała się na wzajemnej chęci doskonalenia oraz wizji o świecie, w którym każdy będzie mógł żyć według wolnej woli. Prawo to jedno, jednak władza ponad prawem to coś, na co obaj się nie godzili… Rei szczerzył swoje kły w stronę unoszącego się kurzu po ostatnich uderzeniach, licząc, że jego przyjaciel wciąż go słyszy.
– Jak okaże się, że leżysz tam jak ostatnia ofiara, to wiesz, że nie dam ci o tym zapomnieć przez najbliższy rok… Nawet jeśli będziemy już po tamtej stronie – Mimo że obaj znajdowali się na granicy ze śmiercią, to nie było powodu by zapominać, że byli w tym razem... I nagle całym lasem wstrząsnął głośny ryk. A zaczynało robić się w miarę normalnie.
Ukryty tekst
0 x
Takashi
Posty: 1251 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 25 lis 2025, o 01:15
W spółpraca dwójki przyjaciół często odbywała się bez jakichkolwiek słów. Znali się już tak dobrze, że nie potrzebowali zbędnych elementów do porozumiewania się, niekiedy wystarczyło spojrzenie, a innym razem drobny gest, by dać drugiemu znać o własnych planach. Tutaj żadne z tych nie było potrzebne. Takashi od razu wiedział, co ma robić, po zobaczeniu gigantycznego golema stworzonego z czarnego pyłu. Nie znał tej zdolności wcześniej i najwidoczniej Maji trzymał ją skrytą w swoim rękawie aż do teraz, ale trzeba przyznać, że robiła ogromne wrażenie. Gigantyczny twór przewyższał rozmiarem wszystko w swojej okolicy i z pewnością posiadał destrukcyjną siłę zdolną do zmiany krajobrazu. Dlatego właśnie młody Nara instynktownie zaczął zwiększać dystans po wyrzuceniu ogromnych ilości chakry z własnego organizmu. Niestety był na tyle osłabiony, że nie zdążył uchronić się przed niszczycielską siłą Reia. Fala uderzeniowa powstała na skutek uderzenia golema była na tyle potężna, że zmiotła chłopca w formie miniaturki na kilkanaście metrów do tyłu. Najpierw oberwał Muramasa, który był znacznie bliżej miejsca ataku, potem dostało się dwudziestoparolatkowi. Ból był niewyobrażalny i chociaż ściśle przylegająca do ciała powłoka z brązowej chakry Rokubiego stale ochraniała cały organizm, to jednak uderzenia docierały nawet do organów wewnętrznych bohatera, dając o sobie znak. Był przeszywający, ostry i zdawał się dotykać bardziej, niż zwykle, ale mogło to być spowodowane korzystaniem z chakry ogoniastej bestii.
Po wszystkim shinobi mógł dostrzec, jak seinin z jego klanu cieszy się maniakalnie. Wyglądało na to, że był podekscytowany. Chociaż jego stan fizyczny nie był już tak doskonały, jak wcześniej, to jednak stał wyprostowany i cieszył się, a bijący od niego entuzjazm był aż zaraźliwy. I wtedy zniknął. Po prostu powiedział parę słów o tym, że to jego kolej, po czym rozpłynął się w powietrzu. Wokół nie było nawet śladów jego obecności, dlatego jinchuriki dezaktywował moc biju, podnosząc się z ziemi na równe nogi. W tym samym momencie ponownie poczuł dotkliwie ból przeszywający całe jego ciało. Syknął przy tym, po czym chwycił się za bolący tors. Wziął kilka głębszych wdechów, a następnie zaczął biec w stronę stworzonego przez Reia krateru, by pokazać mu się i dać znać o swojej obecności. W tym samym czasie usłyszał głośny ryk, który wypełnił całą okolicę. Z pewnością dobiegał z daleka, a to świadczyło tylko o tym, że coś przeraźliwego musiało być jego źródłem. Nara rozszerzył szeroko oczy przestraszony i od razu spojrzał w kierunku, z którego nadciągał dźwięk. Miał nadzieję, że jego kumpel pomoże mu wbić się na górę golema, gdzie będzie bezpieczniejszy. Słyszał jego wcześniejszą uwagę, żeby nie było, ale nie zamierzał teraz na nią odpowiadać.
- To nie czas na głupie docinki, debilu. - skwitował krótko. - Słyszałeś ten ryk?
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Arii
Posty: 1932 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 19
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita -krótka bródka
Widoczny ekwipunek: * Dwie opaski z dziwnymi symbolami na nadgarstkach *Duża Torba *Manierka
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yuri
Post
autor: Arii » wczoraj, o 12:48
Interwencja Fabularna Dogonić Jinchurikiego
VIDEO
T akashi zrozumiał, że jest już poza zasięgiem technik i Rei wraz z Muramasą będą walczyć między sobą. Mógł poczuć się bezpieczniej i odpuścić wszystkie swoje moce. Wszystko go bolało, jego ciało wysyłało mu sygnały z każdego centymetra. Był w opłakanym stanie, ale jeszcze żył i mógł się jakoś poruszać. Dopiero teraz czuł również pierwszy cios jaki zadał Muramasa. Jego klatka piersiowa ruszała się nie równo, nic się tam nie trzymało, dlatego ciężko mu się oddychało. Czy to był właśnie poziom Seininów? Czy każdy z nich był tak potężny?
C hciał ruszyć do ogromnego tworu Rei'a, wiedział, że tam znajdzie schronienie w tajemniczej technice swojego przyjaciela i nie będzie musiał już martwić się walką. Wydostaną się i będą mogli ukryć się przed jego klanem i zaplanować co dokładnie chcą zrobić. Zrobił ten jeden krok, ale nagle poczuł, że nie może wykonać następnego ruchu. Jego ciało nie chciało się go słuchać, było sparaliżowane i pod czyjąś kontrolą. I nagle przed nim zaczęły opadać bombki, które tak dobrze znał, jako shinobi. A on sam zaczął poruszać się w odwrotnym kierunku, niż chciał.
R ei nadal w oczekiwaniu na swojego przeciwnika wypatrywał swojego przyjaciela, ale jedyne co zobaczył ze schronu w Żelaznym Golemie to nagle unoszący się gęsty dym otaczający cały jego twór. Jakby się przyjrzeć dym wybuchnął na obrysie cyfry 0. Był gęsty, jakby conajmniej sto bombek dymnych zostało jednocześnie zrzuconych w jednym momencie. I to całkowicie zasłoniło mu widok na to, co działo się na ziemi. Dlatego rykiem musiał przejąć się samodzielnie. I przygotować się na to, co ich czekało. Czy był to kolejny Bijuu? Czy może jednak coś zupełnie innego? Czy Muramasa też posiadał, jakąś potężną umiejętność, która przemieniała go w coś? Jeżeli tak to wybrał sobie idealny moment wycieńczenia mocy Rei'a, który czuł w środku swojego ciała, że zbliża się do kresu swoich limitów.
N ieważne czym był ten dym i po co nie mógł tym się teraz zajmować, ponieważ zauważył ruch. Był za wolny, żeby jakoś od razu zareagować, nie wiedział, gdzie też to coś się zbliżało, jedyne co zobaczył to jak jedno z ramion Golema opada bezwładnie ku ziemi. -Za bardzo patrzysz na wszystko z góry, Dzieciaku. - usłyszał, gdzieś na głowie Golema, co przeniosło się wprost do jego uszu. Kiedy chciał zareagować pyłem nic nie trafił. I usłyszał nagle huk. Huk kilkudziesięciu notek - cała postawa jego golema zachwiała się - notki wybuchnęły tuż przy jego spodzie tworząc falę rozsypującą pył. Wszystko działo się w bardzo szybkim tempie i trwało zaledwie kilka sekund. I ponownie zobaczył, jak kolejne z ramion zostało zerwane brutalną siłą a sam Muramasa przenosi się w niewidoczne dla niego miejsce. Chociaż czy nie tak widoczne? Właśnie mógł go zaobserwować, jak unosi się po skoku tuż przed jego oczami z dwoma drewnianymi bokkenami w dłoniach. Dwa patyki obleczone były błękitną chakrą. Mężczyzna chyba nie zamierzał już z nim dyskutować. Rei mimo, że widział jego ruchy to nie tak sprawnie jak wcześniej. Seinin klanu Nara był od niego nadal o neony szybszy, co teraz odczuł, kiedy ten już wykonał ruch a Rei doświadczył uderzenia w ogromne zwały żelaza. Błękitna chakra pomknęła przez żelazo docierając do niego i załamując jego koncentrację. I nim się nie spostrzegł druga taka sama fala uderzyła go tym razem z pełną mocą wysyłając go poza żelazny twór trzy metry za. Sam mężczyzna obrócił się w powietrzu i zaczął lecieć jak strzała ku ziemi.
Ukryty tekst
R ei opadał powolnie ku ziemi. Nie mógł skupić się, żeby odtworzyć golema. Mimo posiadanej chakry, jego rany zaczęły robić się coraz poważniejsze. Wleciał w rozpadający się pył, który pozwolił mu się uchronić od zderzenia z ziemią. Na klatce piersiowej swojego z wyglądu kruchego ciała posiadał długie od prawego ramienia po lewe biodro cięcie, z którego sączyła się krew. Kiedy chciał wstać zobaczył przed sobą skórzane buty, dokładnie takie same, jak te, które nosił Muramasa. Nim zdążył zareagować jego twarz wbiła się w ziemię.
-Jeden ruch a zabiję ciebie w mniej niż sekundę. - mężczyzna przestał być tym wesołkiem, co to się z nich naśmiewał. Jego głos był ostry, agresywny i niczym u żądnej krwi bestii. -Dałem ci zadać sobie jeden cios. Twoja technika była naprawdę niezwykła. Nigdy takiej nie widziałem. Możesz być z siebie podwójnie dumny. - wokół nich nadal unosił się gęsty dym od bombek i wybuchów w podstawie jego techniki. Nic wokół nie było widoczne. Ruchy Rei'a również były już ograniczone. Czuł, że już nie dosięgnie mężczyzny. -A mówię, że podwójnie, ponieważ Formacja Zero została stworzona specjalnie dla Ciebie. A może inaczej... Przez ciebie. To będzie lepiej brzmiało. - westchnął głośno i splunął przy twarzy chłopaka. -Nie wiedziałem, jakie posiadasz zasięgi swojego Kekkei Genkai, dlatego dwie grupy, które tutaj dotarły miało jedno zadanie. Trzymać się jak najdalej od walki i wyliczyć odpowiedni moment, aby zakryć ci jak największą widoczność. Dzięki temu moglibyśmy odciąć Cię od Sakryfikanta... I bezpiecznie go przetransportować z dala od ciebie. Jesteś chodzącą bestią, więc tuż przed aktywowaniem tego stwora z żelaza od razu kazałeś trzymać się Takashiemu z daleka, bo mogłeś go w ciągnąć w ten atak. I rzeczywiście tak było... Chłopak jest naiwny i za mało doświadczony, więc dostał rykoszetem i to był idealny moment, aby wdrożyć prawdziwy cel tej walki. - mężczyzna ściągnął buta z jego głowy i zniknął. Jak Rei się podnosił zauważył, że ten stoi na przeciwko niego.
-Chcesz zginąć honorowo starając się jeszcze coś zdziałać? A może chcesz, żebym ukrócił twoje męki? - po wypowiedzeniu tych słów poprzedni ryk zagrzmiał trochę bliżej nich. Ale również inne ryki uniosły się w lesie. -Czas nam się kończy. Wasze umiejętności przebudziły coś z czym nie chciałbym się teraz mierzyć... - spojrzał się w bok, w stronę najbliższego ryku. Co ich umiejętności mogłyby przebudzić, aż do takiego stanu, że Las zachwiał się od ryków? O czymś nie wiedzieli?
T akashi w tym czasie bez kontroli nad swoim ciałem biegł cały czas przed siebie. Zauważył już, że jest podpięty do czyjegoś cienia. Całkowicie zapomnieli o umiejętnościach Narów w tym starciu i o tym, że byli przez nich prawdopodobnie otoczeni. Coraz częściej zauważał, że otaczali go w różnych odległościach zakapturzeni mężczyźni i kobiety. A tuż przed nim... Biegł Minamoto połączony swoim cieniem z nim.
-Uhuhu... Więc to ty jesteś Sakryfikatnem? Naprawdę warto było walczyć z Muramasą-dono? Przecież to potwór w ludzkiej postaci... - jedna z kobiet zbliżyła się do niego na długość jego ręki. Zsunęła kaptur z głowy ukazując dość ładną twarz i bardzo jasne włosy zaplecione w warkocze. Wszyscy nosili płaszcze, ale niereagowani, oprócz kolejnej postaci, która wyskoczyła tuż przed niego, od razu rozpoznał mężczyznę, który pozwolił mu i Rei'owi uciec ostatnim razem z Midori.
-Nie powinnaś się zbliżać. Skup się na dotarciu do celu. Trochę drogi nam zostało. Ten ryk... jeżeli to to o czym zebraliśmy informacje z kontynentu to lepiej się tutaj nie trzymać za długo. - i w tym samym momencie wszyscy unieśli głowy. Kilka ryków z różnych stron, które przypominały i łączyły się z poprzednim. Minamoto na to wykręcił w całkowicie innym kierunku wśród drzew. Nadal będąc w ciszy.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna
Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzu
Chakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skryta
PH
Bank
WT
Takashi
Posty: 1251 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » wczoraj, o 21:11
B ezradny w starciu z kimś tak potężnym, Takashi dezaktywował swoją moc i odetchnął głęboko. Mógłby wskórać coś więcej, mógłby postarać się jeszcze bardziej i pomachać którymś z sześciu ogonów, ale w zaistniałych okolicznościach odpuścił. Dezaktywował chakrę Rokubiego, zostawiając sobie jej resztki na później. Był w pełni świadomym nałożonych na siebie ograniczeń czasowych i nie zamierzał kusić losu, niepotrzebnie przedłużając zabawę. Dlatego właśnie brunatna energia miniaturki zaczęła się rozpadać, przekształcając z powrotem w brązową powłokę. Sylwetka chłopaka zaczęła się podnosić, aż stanął wyprostowany na równych nogach. Powłoka z kolei zaczęła powoli falować na wietrze do momentu, w którym zgasła jak płomień ogniska rozświetlającego ciemną noc. Jak płomień nadziei. Bohater zdecydował przy tym, że wskoczy na wysokiego golema z czarnego pyłu i pozostanie bliżej Reia, gdzie znów będzie bezpieczny. Nie lubił przebywać zbyt daleko od niego, szczególnie, gdy mieli do czynienia z tak potężnym napastnikiem, jakim był seinin jego własnego rodu. Odwrócił się nieszczególnie szybkim ruchem.
Gdy tylko chciał dać pierwszy krok w kierunku przyjaciela, całe jego ciało zamarło w bezruchu. Czarnowłosy początkowo myślał, że jest to spowodowane dotychczasową walką i poniesionymi obrażeniami. Oberwał niejeden raz i choć na jego skórze nie było widać żadnych ran, to jednak duża ilość siniaków świadczyła o porządnym poturbowaniu. Najgorszy był dyskomfort odczuwalny w klatce piersiowej, niemalże w tym samym miejscu, w którym znajdowała się jego pieczęć, którą uzyskał parę lat temu w Oniniwie. To ona tak piekła, czy może to przez cios Muramasy? Chłopak mógłby się nad tym zastanawiać, ale nie musiał, przecież doskonale znał odpowiedź. Jeszcze raz próbował podnieść nogę, by postawić krok. Próba była nieskuteczna. Każdy następny impuls wysłany do mózgu kończył się jedynie skurczem obolałych mięśni i niczym więcej, jego ciało nawet nie drgnęło.
- Kagemane no Jutsu. - pomyślał, spuszczając wzrok.
Nie pomylił się. Jego cień skrępowany był innym cieniem, który dobiegał zza jego pleców. On już dawno zapomniał o tym uczuciu. Nie pamiętał, jak to jest być skrępowanym zdolnością, którą sam posługiwał się od maleńkości, tą, która była ikoniczna dla jego rodu. Nie miał pojęcia, kto go pochwycił, ale na pewno nie mógł to być Muramasa. Uniósł wzrok i widział z daleka jego sylwetkę fruwającą między wielkim cielskiem czarnego golema. Odległość była niemała, ale nie na tyle, by uniemożliwić bohaterowi dostrzeżenie rozpoznawalnej facjaty. Już dawno zapamiętał dokładnie tę twarz, była to bowiem twarz ich oprawcy. Teraz nie mógł nic zrobić. Nie mógł pomóc Majiemu, wesprzeć go, teraz miał własnego oprawcę, który czaił się na niego gdzieś z tyłu. Nie mógł nawet go rozpoznać. Został zmuszony do odwrócenia się i zmiany kierunku, który chciał obrać. Zaczął biec. Szybciej, niż zapewne sam byłby w stanie biec. Poruszał się tempem narzuconym mu przez innego Narę, który teraz nim sterował, chociaż z tej perspektywy ciężko było go rozpoznać. Zostawił za sobą Reia, zostawił za sobą Muramasę, a wraz z nimi wybuchy światła i dźwięku, które wywoływały ciarki na całym jego ciele. Kątem oka widział opadające ramię golema i ogromne chmury dymu przysłaniające cały krajobraz. Co tam się musiało dziać?
W pewnym momencie obok hosta ogoniastej bestii pojawiła się zakapturzona postać. Okazała się nią być piękna kobieta o dość intrygującej posturze, miała mięśnie większe chyba od niego samego. Zdawała się też być od niego trochę większa. Na pewno nie brakowało jej urody i pewności siebie. Zagadała do dwudziestoparolatka, przestrzegając ją przed kolegą, który właśnie poniewierał swoją ofiarę. Po paru sekundach pojawiły się następne zakapturzone osoby, jedną z nich był Shikajimo, który parę dni temu pozwolił im opuścić okolice Yokukage. Teraz bohater spostrzegł również, że krępujący go dzień należał do nikogo innego, jak do samego Minamoto. Staruszek dobrał sobie doborowe towarzystwo, ale mimo wszystko cały czas milczał. I tym sposobem wesoła karawana z Takasiem po środku oddalała się od walczącej dwójki w akompaniamencie tajemniczych ryków, których źródłem było nie wiadomo co.
- Wystarczy. - cichy głos shinobiego ledwo co przebijał się przez wybuchy zza ich pleców i okoliczne odgłosy.
- Zatrzymajcie się, proszę. - powtórzył znacznie głośniej, by szczególnie pan "osobisty ochroniarz" go usłyszał. - Minamoto-senpai.
Następne kwestie chłopak wypowiadał bez względu na to, czy jednostka zatrzymała się, czy też nie.
- Możesz dezaktywować technikę, obiecuję, że nie będę próbował brudnych sztuczek. Masz moje słowo. - zwrócił się teraz bezpośrednio do nauczyciela, który doskonale go znał. Tamten znał ten podbity ton, znał ten beznadziejny nastrój i wiedział, że gdy jego uczeń odpuszcza - to naprawdę odpuszcza. Młody Nara był świadom swojego położenia i nie zamierzał pakować się w jeszcze większe kłopoty, a już na pewno nie zamierzał narażać życia przyjaciela z powodu własnych pobudek i błędów. Liczył więc na to, że Minamoto w końcu coś zrozumie. - Wszyscy je macie. - dodał jeszcze, nie zapominając o pozostałych z licznej gromady. - Przegraliśmy, poddajemy się. - dobitnie podkreślił, przechodząc do konkretów, nim jeszcze nie było za późno. O ile nie było za późno. - Proszę, powstrzymajcie Muramasę i oszczędźcie Majiego. Cała ta sytuacja to jedno wielkie nieporozumienie, za które odpowiadam wyłącznie ja. Wrócimy do Yokukage i stawimy się przed radą, ponosząc wszelką odpowiedzialność za dotychczasowe błędy. Nie mieliśmy złych intencji, naprawdę. - chociaż jego osobisty ochroniarz wiedział doskonale, że jinchuriki nie blefuje po samym jego zachowaniu i tonie, to jednak trzeba było to wyraźnie zaznaczyć dla pozostałych. Kwintesencja intencji musiała zostać jak najlepiej przekazana. Z tyłu panowała już cisza i jeśli Muramasa naprawdę był tak potężny, jak mówili jego towarzysze, to życie najlepszego przyjaciela Takashiego mogło być teraz zagrożone.
- Przerwijmy to. - na wypadek, gdyby te słowa nie poskutkowały, miał przygotowanego w rękawie jeszcze jednego asa, z którego mógł skorzystać.
Choć nie chciał. Być może próba dyplomatycznego załatwienia sprawy była ich jedyną możliwością od samego początku? A może ta cała Rada Siedmiu wcale nie jest taka zła, a wszystkie wyobrażenia o niej były nieprawdziwe? Może we wszystkich kwestiach da się tak naprawdę dogadać? [/quote
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Wykorzystane zdolności:
Nic
0 x
Rei Uta
Posty: 863 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » wczoraj, o 21:48
Rei walczył do samego końca, nie dając sobie nawet chwili na wytchnienie. Jego przeciwnik stanowił zagrożenie na zupełnie innym poziomie, niż wszystko, co do tej pory miał okazję oglądać. Chłopak starał się dostrzeg przeciwnika, który w jednej chwili zniknął z jego radarów. Maji zdawał sobie sprawę, że tamten czegoś próbuje, jednak nie miał pojęcia, co to mogło być… W kolejnej chwili dziki ryk stał się jeszcze głośniejszy, a niebo w jednej chwili pokryło się dymem. Zanim Maji zorientował się, co się właściwie stało, doszedł do niego kolejny atak Muramasy, który tym razem nie bawił się w półśrodki. Dzieciak, który żył wojną już od ósmego roku życia, wydawał się całkowicie bezradny, gdy kolejne ramiona golema po prostu odpadały. Nie potrafił skupić wzroku na przeciwniku, który w ciągu kolejnych kilku sekund tak po prostu przebił się przez jego ostateczną obronę, powalając go prosto na ziemię. Rei czuł, że to koniec, gdy z wysokości głowy przywołańca leciał wprost na spotkanie z ziemią… Jego ciało było dziwnie lekkie. Wzrokiem starał się zatrzymać na jednym punkcie, jednak co jakiś czas obraz rozmywał się, a całe ciało, promieniowało bólem. Rei nie wiedział, jakimi umiejętnościami posłużył się Muramasa, jednak z pewnością tamten posiadał więcej sztuczek w swej kieszeni. Wojownik z pustyni uderzył w ziemię, starając się jednocześnie amortyzować swój upadek przy pomocy czarnego pyłu. Gdy wreszcie spotkał się z zimną powierzchnią, z jego płuc uleciało całe powietrze. Chłopak nie miał nawet chwili odpoczynku, gdy nagle pojawił się nad nim jego przeciwnik, przyciskając głowę uciekiniera do ziemi. Rei nie był w stanie zrobić nic, pomimo tego, że wciąż krążyła w nim energia przeklętej pieczęci… Co się stało z Takashim, jak tamten poradzi sobie, jeśli on teraz przegra. Maji zacisnął zęby, starając się podnieść z ziemi, jednak jego przeciwnik postanowił go zostawić by oddalić się na kilka metrów. Rei starał się ponownie zabrać do wstawania, jednak wtedy przez jego ciało przeszły spazmy kaszlu, podczas którego wypluł z siebie sporo krwi... Czarnej w blasku nocy... Dzieciak, który nie powinien się tu znaleźć spojrzał na swoje brudne dłonie, którymi teraz starał się unieść swe wiotkie ciało. Nie miał siły, nie miał nawet odrobiny szans by zmienić ten parszywy los. Mroczna energia powoli zaczęła się wycofywać, a wojownik z pustyni wrócił do swej poprzedniej postaci. Całe jego ubranie przypominało brudną szmatę… Jego ciało brudne i zmęczone domagało się odpoczynku. Czuł, że ma kilka złamanych żeber, gdy z krzykiem dźwignął się wreszcie na równe nogi…
– Ni… Nie myślałem, że jestem taki sławny – Maji uśmiechnął się do przeciwnika, starając się brzmieć naturalnie.
– Szkoda, że nie spotkaliśmy się wcześniej… Zawsze chciałem znaleźć się na waszej półce – Rei splunął wyjątkowo brzydkim skrzepem, rozkładając ręce w stronę przeciwnika.
– Przegrałem, rób co chcesz… Ja wybrałem swoją drogę… Jeśli możesz przeproś Takashiego, że nie byłem dość silny – Powiedział na koniec, z zamkniętymi oczyma ostatni raz, uśmiechając się szeroko… To miał być finał opowieści o chłopcu z Kinkotsu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość