Strona 1 z 2
Plac Kochanka
: 9 maja 2024, o 20:55
autor: Papyrus
Plac Kochanka
W sercu Kinkotsu, niedaleko Siedziby Władzy, znajduje się plac, który tętni życiem jak żadne inne miejsce. Jest to miejsce, gdzie codziennie można spotkać zarówno sprzedawców oferujących misternie tkane dywany, jak i dzieci biegające po udeptanej ziemi i piaskowcu.
Centralnym punktem tego placu jest budowa monumentalnego pomnika – złotej figury, mającej przedstawiać Ichirou, legendarnego wojownika i pogromcy Antyreatora. Olśniewający blask złota kontrastuje z matowymi barwami okolicznych bazarów i budynków, przyciągając wzrok każdego, kto tylko zbliży się do placu. Wysoki na kilka metrów, kiedy zostanie skończony będzie jednym z cudów serca Pustyni, którym jest Kinkotsu.
Plac został nazwany na cześć Ichirou Placem Kochanka.
Re: Plac Kochanka
: 9 maja 2024, o 20:57
autor: Papyrus
Interwencja Fabularna
Lato 394
Na placu, pod nieskończonym złotym pomnikiem bohatera Pustyni - Ichirou, Kochanka, Zabójcy Antykreatora - i wielu innych przydomków, stało troje postaci. Każda z nich osłaniała się kapturem i płaszczem. Wpatrywali się w górę, w to co pozostało z dymiącej głowy pomnika po tym, jak umieszczono w niej glinę nasączoną chakrą i wywołano wybuch.
Plac był niemal pusty. Zazwyczaj tętniący życiem, teraz zdawał się porzucony. Mieszkańcy miasta teraz musieli pozostać w domach, ukrywając się przed nieoczekiwanym zamieszaniem i zrezygnować z cieszenia się deszczem po długiej suszy.
- Zdecydowanie lepiej to teraz wygląda - stwierdziła jedna z postaci, młoda kobieta o bystrym wzroku. - Tak właśnie powinno być. Zobacz, jak pięknie to teraz prezentuje się w deszczu.
- Pojebało cię - burknął starszy mężczyzna obok niej, potrząsając głową. - A ty co tam robisz? - zwrócił się do trzeciej osoby, która właśnie próbowała namalować coś farbą na pomniku.
- Ah, ten deszcz zmywa wszystko. Dlaczego musi padać akurat teraz? - zapytał młodzieniec, prostując się i próbując schować pędzel i pojemnik z czarną farbą. Farba rozlała się po piaskowcu i natychmiast została rozmyta przez deszcz. - Może powinieneś wysadzić jeszcze coś w powietrze?
- Może, jak poczekamy chwilę… oh, patrz. Nadlatuje.
Akiyoko szybowała w deszczu, trzymając się swojego dysku. Jej stopy były mocno przytwierdzone, a determinacja malowała się na jej przemoczonej twarzy, gdy spieszyła się znaleźć nad placem. Jej włosy i ubranie kleiło się do jej ciała, a ona sama zaciskała zęby, zastanawiając się, co się tak naprawdę stało i szukając winowajców zamieszania.
Jej wzrok spoczął na dymiącej głowie pomnika. Jej brwi natychmiast uniosły się do góry i nie mogła powstrzymać lekkiego skinienia głową w uznaniu. Precyzyjny atak na głowę Kochanka, tak, że została tam tylko dymiąca szyja - teraz już niemal całkowicie zalana - był imponującym widokiem i osobiście mogła nawet poprzeć tę estetykę. Niestety, metody poprzeć nie mogła, poza tym - złamano prawo.
Nie była jedyną osobą, która znalazła się na placu. Wybuch, z okolic Siedziby Władzy, przybył oddział żołnierzy unijnych - tych, którzy na zamieszanie odpowiadali pierwsi. Uzbrojeni w typowe dla nich bronie, ustawiali się przy skraju placu, patrząc na ludzi, który byli w jego środku, przy zniszczonym pomniku. Poza tym, w pierwszej odpowiedzi, znalazło się również dwóch młodych Shinobich - Amida z klany Maji i Reigen z klanu Sabaku. Spotkali się obaj po drodze z okolic Siedziby Władzy i znaleźli przy wyjściu z jednej uliczki, z bardzo dobrym widokiem na troje ludzi na środku placu.
I obaj widzieli, jak zakapturzona postać podnosiła do twarzy dłoń z wyciągniętymi dwoma palcami.
Oddział żołnierzy unijnych wyleciał w powietrze.
Gdzieś ponad nimi zagrzmiało.
Re: Plac Kochanka
: 10 maja 2024, o 22:19
autor: Reigen
Reigen pędził niczym wiatr szalejący po pustyni. Mijał przestraszonych ludzi, którzy potykali się o własne nogi chcąc jak najbardziej oddalić się od Placu Kochanka, miejsca spotkań, pomniku legendarnego Ichirou i jak się zdawało miejsca, w którym doszło do sytuacji, która wzbudziła ową panikę. Chłopak nie patrzył na to czy ktoś się przewrócił, czy kogoś zaraz stratuje tłum ludzi. Miejscami, wspomagał się budynkami aby wymijać większe fale ludzi, które zabrałyby go ze sobą. Korzystając z wielu sztuczek dotarł "błyskawicznie", czyli najszybciej jak tylko pozwalały mu na to siły, czyli w oczach bardziej doświadczonej osoby raczej tak średnio szybko, a w oczach takich osób jak Ichirou raczej mozolnie. Dotarł jednak w końcu gdzie dotrzeć miał. Nie był pierwszy, ani drugi, raczej z tyłu stawki ale był i to się liczyło. Szybko bowiem zrozumiał, że ostatni będą pierwszymi kiedy oddział żołnierzy przestał istnieć na jego własnych oczach w nowej eksplozji.
Był to dla niego szok na tyle mocny, że stracił kontrolę nad kumulowaną chakrą w nogach i wyjebał się na tyłek wpadając w kałużę, tak bardzo rzadką na pustyni. Legendarny Ichirou nie miał głowy, straż zniknęła w ułamku sekundy i dokładnie taki sam los mógł go czekać. Oparł dłonie o ziemie i w tym stanie drżał z przerażenia. Nie widział bowiem nigdy takiego okrucieństwa i ulotności życia, może kiedy miał rok kiedy miał miejsce pustynny pogrom. Drżał z przerażenia i ledwo wypowiedział jedno słowo "Kurwa"
W kąciku oczu dostrzegł znaną mu sylwetkę. Ku mordercom leciała Akiyoko Maji, Shirei Kan Maji. Była liderką drugiego pod względem siły klanu rządzącego na pustyni. Dla niej to będzie igraszka. Bez problemu zajmie się tymi, tymi zwyrodnialcami. Pojawienie się jej przywróciło część sił chłopakowi. Drżenie powoli ustawało ale wciąż było odczuwalne (ale przecież równie dobrze to mogły być dreszcze przez deszcz i obniżenie temperatury). Reigen podniósł się i rzucił się w kierunku oddziału żołnierzy mając nadzieję, że któryś z nich będzie żywy i będzie potrzebować pomocy. Patrząc na to co się działo doskonale wiedział, że nie musi wzywać medyków, na pewno przybędę szybko. To co się teraz liczyło to zabezpieczenie tych osób, które jeszcze mogły się z tego wykaraskać. Może odciągnięcie ich z tego miejsca ciut dalej do złoli? Cholera czemu nie miał bandaży, zawsze mógł zrobić je przy pomocy płaszcza i kunaia, choć patrząc w jakim miejscu się znalazł to nie miał czasu aby siedzieć teraz na oczach dużo silniejszych przeciwników, którzy nie kwapili się z wysadzeniem innych. Więc jeśli ktoś żył chciał wyciągnąć go z tych uliczek jak najdalej od nich. Jedyne co inni mogli słyszeć to powtarzające się
- Kurwa Kurwa Kurwa.
Re: Plac Kochanka
: 12 maja 2024, o 21:45
autor: Amida
Starałem się dotrzeć na miejsce jak najsprawniej się dało choć ostatnia dieta wysokoprocentowa ewidentnie nie pomagała w zachowaniu topowej formy. Może nawet nie koniecznie powinienem się udawać w miejsce w które się udawałem no ale było już po ptakach z takimi przemyśleniami gdy zjawiłem się na miejscu a tam? A tam pomnik bez głowy, co prawda wciąż prezentował się nieźle choć nie tak dobrze jak ja ale ciężko było nawet najwyższej klasie artystom odwzorować choćby namiastkę mojego ideału... może gdybym to ja robił za modela do tego dzieła... nie ważne.
Dużo ważniejsze były, a przynajmniej tak się tylko mówi, były trzy podjerzane persony pod pomnikiem, nadciągająca szefowa klanu oraz momentalne zniknięcie oddziału strażników. Był jeszcze jeden chłopaczek pewnie z niższych warstw społecznych wnioskując po jego języku ale on akurat nie wydawał się być tu specjalnie, a bardziej przez przypadek.
Chwyciłem więc za swoją torbę i zacząłem wyrzucać w powietrze całkiem pokaźną kolekcje shurikenów pozostawających w powietrzu przez ich namagnesowanie. Starałem się w pełni wykorzystać chwile w której uwaga innych nie była jeszcze tak bardzo skupiona na mnie jednak gdy już wszystko było przygotowane lub gdy zaczęto zwracać na mnie uwagę trzeba było przejść do akcji.
- Drodzy panowie, piękna panno będziecie tak łaskawi wyjaśnić kim jesteście i dlaczego to robicie?! - zawołałem kierując parę shurikenów w ich stronę tak aby zmusić ich do zwiększenia dystansu między nimi a znikniętą grupą straży i gościem co tam pobiegł.
Ukryty tekst
Re: Plac Kochanka
: 16 maja 2024, o 21:07
autor: Papyrus
Interwencja Fabularna
Lato 394
- Kurwa mać!
Żołnierze unijni wylecieli w powietrze. Wybuch nie był może szczególnie silny czy rozległy, ale wystarczająco silny, żeby naprawdę wylecieli w powietrze. Nawet w kawałkach. I Amina i Raigen widzieli, jak kilku było rozerwanych na strzępy, inni po prostu odrzuceni na wszystkie strony. Ci, co stali trochę dalej po prostu zostali odrzuceniu do tyłu siłą wybuchu.
Młodzieńcy zdawali sobie sprawę z tego, że jeżeli były podłożone ładunki wybuchowe w jednym miejscu, mogły być podłożone również gdzie indziej - wątpliwym było, że gdzie indziej plac nie był zaminowany. Jednak na razie trzymali się miejsca, gdzie wybuchy już nastąpiły i chyba było w miarę bezpiecznie.
Reigen, niesiony chęcią pomocy, pierwszy ruszył do wysadzonych żołnierzy, myśląc o tym, żeby im pomóc. Komukolwiek. Ktokolwiek żył. To wydawało się… trudne. Chłopak był młody. Przeszkolony, oczywiście, był w końcu shinobi klanu Sabaku. To coś znaczyło. Pewnego rodzaju znieczulica była naturalna. Jednak w tym wypadku, teraz…
Możliwe, że Reigenowi zrobiło sie wprost niedobrze, kiedy zobaczył rozrzucone flaki i krew, zmywają strugami deszczu. Nogi, ręce, ba, stanął nawet przy kawałku… mózgu. Mimo deszczu jego nozdrza uderzył zapach krwi i wnętrzności, treści żołądkowej i jelitowej.
Nie wszyscy jednak umarli. Reigen usłyszał kilku jeszcze jęczących z bólu. Jeden unosił rękę, ktoś inny krzyczał i wołał o pomoc. Rana w brzuchu, wyrwana noga, gdzie indziej kamień w czaszce. Przesuwanie ludzi tak rannych było bardzo niebezpieczne, ale Reigen chyba słusznie założył, że lepiej ich wyciągnąć jak najdalej. Podniósł takowo jednego z mężczyzn, który leżał przed nim i zaczął go ciągnąć dalej, w uliczkę, z dala… od tego wszystkiego. Nie było to łatwe bo… część wnętrzności próbowała z niego wypłynąć, a sam mężczyzna krzyczał z bólu.
Amida za to przygotował się do walki. Owszem, żołnierze zostali powaleni, ale 0ni byli zwykłymi ludźmi, a Amina… cóż, był shinobim. Nie takie rzeczy widział (był trochę dalej od powalonych ludzi, przez co nie widział, jak źle było). Wyciągnął bronie swoje i zaczął je magnesować, przygotowując się do walki i zadając pytanie.
- A ty jesteś kto? Serio, chcesz tutaj walczyć? - odpowiedziała kobieta i zrzuciła kaptur z głosy. Miała bardzo krótkie włosy, ostry makijaż i niewielki tatuaż z wężem zjadającym swój własny ogon. - Jesteście tutaj, żeby uratować główkę swojego bohatera? Coby mu włosek z głowy nie spadł? - zakpiła kobieta i lekko się wycofała, do najwyższego z nich mężczyzny, który wkładał ręce do torby przy boku i wyciągał z niej glinę, aby składać figurki.
Niższy mężczyzna, od malowania, teraz, kiedy już odrzucił kubełek z farbą, wyszczerzył się w stronę Amidy i ruszył na niego bardzo szybko, wyraźnie próbując użyć swoich dłoni, żeby go uderzyć, dotknąć. Zanim jednak to zrobił, żelazny piasek pojawił się zasłoną przed Amidą, a na górze, na dysku, była Akiyoko, która magnesowała swoja broń, w trakcie chronienia Amidy.
I dobrze, bo w momencie zetknięcia się dłoni mężczyzny z żelaznym piaskiem, nastąpił wybuch.
Haretsu. Douhito i Haretsu. I jeszcze ktoś.
Napaść z innej prowincji.
- Hej, Amida - zawołała do czerwonowłosego Akiyoko. - Będę cię osłaniać, ty mi ich rozpraszaj i pozbywaj się każdej figurki zanim do nas dotrze - zawołała. - Młody, ty zajmij się rannymi. Wołajcie, jakby co. Do kurwy, naprawdę, pierwszy jebany dzień w pracy…
Ukryty tekst
Re: Plac Kochanka
: 18 maja 2024, o 12:12
autor: Reigen
Widok jaki napotkał Reigen był groteskowy. Ściany, droga i spadające kropelki deszczu miały barwę szkarłatu. Określenie "ściany mają uszy" w tym konkretnym przypadku można uznać za dosłowny. Nadzieja na rozwiązanie problemu przez Akiyoko sprawiała, że chłopak podjął się działania, jednak nawet liderka może mieć problemy sama na trzech, gdyż będzie chciała ochronić również i tych którzy zostali dotkliwie zranieni. Pech chciał, że Reigen był zielony i szybko zrozumiał, że nie będzie mógł pomóc w walce. Miał nadzieję jednak, że w razie ataku Douhito zdąży wyssać chakrę z jego Tworu nim ten zdąży ją detonować, a jeśli nie zdąży to przynajmniej ubytek chakry w tworze zmniejszy siłę wybuchu.
Zabrał się chłopak do działania. Zbliżył się do rzeźni i od razu poczuł jak wiele go to będzie kosztowało sił i nerwów. Widok to jedno ale zapach to drugie. Wybuch rozerwał ciała ludzi a razem z nimi treści żołądkowe i jelitowe. Krew łączyła się z nieprzetrawionymi posiłkami lub już w znacznym stopniu przetworzonymi. Kwas Żołądkowy który wypływał z niektórych osób uderzył nozdrza chłopaka, który momentalnie się wstrzymał próbując nie zwrócić swojego porannego śniadania. Jedną ręką złapał za brzuch drugą za usta. Wiele sił wymagało go aby przełknął ślinę i mógł zabrać się do pracy. Podstawowe przeszkolenie medyczne posiadał jednak czym jest to wobec Iryonina.
Nie mógł pomóc wszystkim więc podjął najrozsądniejszą decyzję. Wybrał tych których oznaczyć mógł jako w trudnym stopniu ale do odratowania. Przytomnych z rozerwanymi trzewiami pozostawiał na śmierć aby pomóc tym, którzy mieli oderwane kończyny. Oni mieli jeszcze szansę na przeżycie jeśli odpowiednio zatrzyma się dopływ krwi. Jednego z nich wyciągnął jako pierwszego. Reigen czuł zimny pot, a może to efekt gwałtownej ulewy. Odciągając mężczyznę zaczął formować w głowie plan działania. Słyszał nawoływania liderki Maji, nawet jeśli nie uda mu się jakkolwiek zrobić krzywdę tak mógł odwrócić uwagę na chwilę, jednak musiał też uratować tych których los był ciężki.
Odstawił pierwszego. Sięgnął po kunai znajdujący się w Torbie i zdjął własną koszulę aby zrobić z niej kilka prowizorycznych bandaży. Wykorzystał pierwszy z nich aby odciąć dopływ krwi do oderwanej kończyny obwiązując i ściskając ciało kilka centymetrów nad kikutem.
- Ja pierdole gdzie Iryonini gdy są potrzebni.
Reigen nie schował kunaia i zostawił mężczyznę w widocznym miejscu dla osób, które będą biegły w stronę placu, niekoniecznie dla ludzi z samego placu. Chłopak wskoczył na jeden z budynków przy pomocy chakry. Miał nadzieję, że dostrzeże jednego z atakujących i rzuci w ich stronę kunaiem odwracając uwagę. Nim kunai doleci on już dawno będzie znajdował się na ziemi poza zasięgiem ich wzroku.
Re: Plac Kochanka
: 19 maja 2024, o 16:49
autor: Amida
Omal nie umarłem. Kac jak ręką odjąć, zwyczajnie zniknął. Niesamowite, a zarazem cholernie przerażające doświadczenie... zapewne w innej sytuacji nie byłbym zdolny do dalszego działania jednak szybkie rozkazy od liderki oderwały myśli od tego co miało miejsce przed chwilą. Nie było czasu na rozmyślanie nad tym wszystkim, musiałem działać.
- Jasne! - odparłem głośno i stanowczo jakby wcale niewzruszony tym że omal moje idealne lico zostało rozszarpane na strzępy - Jako shinobi Uni Samotnych Wydm moim obowiązkiem jest chronić obywateli którym wasza trójka zagraża! To ostatnie wezwanie do poddania się! Inaczej będę zmuszony użyć na was prawdziwej siły.
Oczywiście był to blef jednak co innego mogłem uczynić by skupić na sobie bardziej uwagę i choć w piersi moje serce waliło jak gdyby samo zamierzało wyskoczyć i rozprawić się z przeciwnikami to ruszylem się z miejsca. Mój plan bym biec po łuku jednocześnie utrzymując przy sobie dwadzieścia jeden shurikenów które służyć miały miejsce za pociski do neutralizowania ataków douhito. Dla pewności wysyłałem po trzy na figurkę aby móc za pomocą dwóch z nich wymuszać na figurkach konkretną zmianę toru lotu tak by trzeci mógł je neutralizować. Z kolei całą resztą miała latać nisko przy ziemi w kierunku przeciwnika. Nie miały one za cel zadawać poważnych obrażeń a jedynie wymuszać skupienie uwagi na nie i zmuszać do ciągłego ruszania się w obrębie niewielkiego pola trzech metrów kwadratowych.
Ukryty tekst
Re: Plac Kochanka
: 26 maja 2024, o 21:06
autor: Papyrus
Interwencja Fabularna
Lato 394
Iryoninów nie było. Nikt nie został wysłany do ratowania rannych, przynajmniej jeszcze nie. Czy to dlatego, że tak mało czasu minęło od ataku czy rozkaz jeszcze nie przyszedł? Dla Reigena jednocześnie minęła tylko chwilka, ale też wieczność. Tym bardziej, że musiał decydować o tym, kto ma przeżyć, a kto ma zginąć.
Jedną osobę uratował, obwiązał odciętą kończynę, żeby tak nie krwawiła, następnie jednak zdecydował się wskoczyć na dach i posłuchać tego, co powiedziała Akiyoko, chociaż ta nie mówiła do niego. Jego stopy poniosły go na dach i tam przygotował się do rzutu kunaiem.
W tym samym czasie Amida próbował, dumnie i z werwą wykonać swój rozkaz, dość dobrze maskując swoją niepewność i strach. Na pewno pomagała myśl, że była z nimi Akiyoko - może świeża liderka, ale postać raczej znana w klanie (nawet, jeżeli zwykle z biustu lub wiecznie niezadowolonej miny). Na pewno nie pozwoliłaby mu zginąć, prawda?
Przeciwnicy działali. Douhito wysłał stado figurek, które ruszyły na Akiyoko oraz na Amidę, zostawiając Reigena w spokoju, jako, że był on z tyłu. W tym samym czasie Haretsu, który przez chwile był oszołomiony tym, że jego wybuch trafił na ścianę z pyłu Maji. Szybko jednak odzyskał rezon i ruszył z nowym atakiem, ponownie w stronę Amidy.
Akiyoko była już wzbita w powietrze, kiedy to się działo. Kunaie, które przygotowały, z niesamowita prędkością ruszyły w stronę Haretsu, spowalniając jego bieg, przez to, że musiał ich unikać. Wydawał się jednak bardzo zdeterminowany, żeby Amidę dopaść.
Douhito istonie wypuścił stado małych ptaszków z gliny, które pomknęły w stronę Akiyoko, żeby jej przeszkadzać w ochronie i w ogóle, żeby wyeliminować ją, jako największe niebezpieczeństwo. Haretsu nie miał do niej podejścia, bo nie był wystarczająco skoczny, żeby dostać się do jej platformy. Żelastwo Amidy trochę się powymijało z nimi, ale udało mu się dosięgnąć niektórych, co spowodowało, że nastąpiło kilka wybuchów w powietrzu. Część jednak dotarła i poleciała do Akiyoko, która teraz musiała ich unikać. Jej żelastwo wciąż latało wokół Haretsu, ale ten wykorzystał sekundę, kiedy Akiyoko musiała uniknąć wybuchu i dobiegł do Amidy, który swoimi kunaiami właśnie starał się przeszkodzić.
Znów wyciągnięta została ręka ku Amidzie kiedy kunai rzucony przez Reigena trafił go w rękę i rozproszył, pozwalając Amidzie na unik.
I wtedy nastąpiła seria przytłumionych wybuchów, dobiegająca z okolicy więzienia w Kinkotsu.
Ukryty tekst
Re: Plac Kochanka
: 27 maja 2024, o 23:04
autor: Reigen
Eksplozje, latające figurki, piasek wirujący po niebie i napierający na przeciwników, wirujące shurikeny. To wszystko można było nazwać prawdziwą magią. Tym bardziej magiczne było to, że niepozorny kunai rzucony przez młodziaka imieniem Reigen był w stanie nie tylko zmylić przeciwnika ale również i bezpośrednio go trafić sprawiając, że walczący razem z Akiyoko Maji był w stanie uniknąć śmierci. Ktoś kiedyś powiedział, że to nie wielkie bitwy ale drobne akty uprzejmości potrafią zmieniać świat. Tak jak uprzejmością Reigena było sprawienie, że Amida nie była w kilku miejscach jednocześnie.
A potem nastąpiła kolejna eksplozja z okolic więzienia. Reigen przeklną pod nosem chowając się między uliczki aby gniew Haretsu go nie dosięgnął. Jeśli więźniowie zaatakują dojdzie w wiosce do niezłego rozpierdzielu. Tylko co on jeden będzie w stanie zrobić jeśli wciąż był tutaj gdzie znajdowali się potrzebujący, no i fakt, że byli jeszcze terroryści. Miał jeszcze 4 kunaie i 5 shurikenów. Walka na bliskim starciu nie wchodziła w grę. Dobitnie pokazał mu to ostatni pojedynek z Yasuo gdzie zebrał ostre bęcki. Nie pozostawało chłopakowi nic innego jak udać się po kolejną osobę z rannych i przetransportowanie jej w bezpieczne miejsce. W prawym ręku wciąż trzymał kunai, który miał polecieć w stronę Haretsu jeśli ponownie zbliży się do Amidy lub jednego z rannych.
Reigen jednak powoli wątpił w to, że coś jeszcze z nich zostało. Haretsu przecież wrąbał się bezpośrednio w nich i zaczął swoje eksplozje miedzy zwłokami. Jeśli ktoś jeszcze będzie żył... to chyba trzeba będzie złożyć datek do świątyni, mimo, że Reigen wcale taki bogobojny nie był.
Ukryty tekst
Re: Plac Kochanka
: 1 cze 2024, o 21:26
autor: Amida
Życie i śmierć są jak dzień i noc, możemy się bać ciemności jednak w końcu ona i tak nastąpi niezależnie od tego jak głośno będziemy protestować. Tak samo jest właśnie ze śmiercią. Człowiek nie jest w stanie się jej sprzeciwić gdy ta w końcu po nas przyjdzie możemy jedynie postarać się przyjąć ją z godnością. Choć raz zachować się tak jak należało... Taka właśnie naszła mnie myśl gdy starcie z chuliganami przemieniło się w coś na co zupełnie nie byłem gotów.
To oczywiście nie tak że zamierzałem dać się ot tak po prostu zabić! Starałem się tak kierować swoją bronią aby wykonać swoje zadanie polegające na zdejmowaniu bomb douhitio ale w chwili gdy zbliżył się do mnie po raz kolejny nie kolega ze zdolnościami Haretsu uznałem że muszę coś z tym zrobić skupiając "rozrzuconą" wszędzie broń właśnie na nim. Zaledwie kilka shurikenów pozostawiłem w powietrzu które miały utrudnić teraz sterowanie pociskami ziemia powietrze przedstawicielowi Douhito. Cała reszta około trzydziestu śmiercionośnych gwiazdek skierowała się w tego gnoja mając zamknąć go w czymś w rodzaju tornada które będzie się kurczyło zadając jednocześnie ataki z każdej strony.
Ja sam oczywiście korzystając z okazji stworzonej przez nieznanego mi sojusznika wykonałem unik dosłownie odrzucając się w tył i wykonując przewrót by zwiększyć potencjalnie odległość jaką byłem w ten sposób w stanie stworzyć. Co prawda fikołki i kac nie bardzo się łączyło jednak zdołałem powstrzymać wymioty całkowicie ignorując też wszystkie wybuchy dziejące się wokół. Wiedziałem że chwilą rozproszenia kosztować może mnie co najmniej życie.
Ukryty tekst
Re: Plac Kochanka
: 3 cze 2024, o 12:15
autor: Papyrus
Interwencja Fabularna
Lato 394
Seria wybuchów z oddali rozproszyła wszystkich. Reigen się schował w zaułku, mając nadzieję, że nie zostanie trafiony, wciąż z kunaiem w dłoni, żeby ewentualnie go rzucić i kogoś rozproszyć. Obserwował to, co się działało na placu i się cholernie bał. A do tego zdawał sobie sprawę z tego, co mogło się zdarzyć. Wybuchy dochodzące z więzienia i myśl o tym, że mogli z niego uciec więźniowie przerażała Reigena.
Amida wciąż próbował uniknąć ciosów i skupił się na unikaniu. Znów tylko cud uratował go od śmierci - rozproszenie Haretsu przez Reigena oraz wybuchy. Oczywiście, gdyby Amida nie rzucił się do tyłu, jego głowa by spotkała się z dłonią Haretsu. Młodzieniec mógł ocenić, że przeciwnicy byli o wiele silniejsi i o wiele bardziej doświadczeni, niż on sam.
- Cholera jasna - przeklnęła Akiyoko, ale nie tylko ona była zaskoczona.
- Kurwa mać, co ta suka zrobiła? - zapytał agresywnie Douhito, co mogli wszyscy usłyszeć, mimo deszczu.
- Nie wiem, powinni ją wysłać tutaj, a nie tam… kurwa mać.
- Spierdalamy.
- Ale… - odpowiedziała kobieta, niemal przerażona. - Taku…
- Spierdalamy! - Douhito uniósł dłoń do twarzy składając ją w pieczęć.
Akiyoko chciała wykorzystać moment, kiedy dwoje rozmawiali, a także, kiedy Haretsu był rozproszony i niemal rzuciła się do nich na swoim dysku ku przeciwnikom. Jej ostre bronie wyskoczyły przed nią i salwą trafiły w dwoje ninja pod pomnikiem bez głowy. Kobieta zdążyła się zasłonić ramionami, ale kunaie uderzyły ją potężnie w te ramiona, przejechały jej po skroni, z której wylała się krew i przejechały z drugiej strony po szyi, chyba trafiając w jakieś delikatne naczynie krwionośne, bo z niego też buchnęła krew. Akiyoko też chciała przeszkodzić Douhito i jej broń również trafiła w mężczyznę, ale ten, mimo ran, utrzymał pozycję, wypowiadając słowo powodujące wybuch.
Impuls chakry rozszedł się po całym placu. Ten był zaminowany figurkami Douhito.
Wybuch był ogłuszający. Reigen musiał zasłonić swoje uszy, żeby ochronić się przed ogłuszającym dźwiękiem wybuchy oraz skulić w pozycji płodowej, aby uchronić się przed odłamkami lecącymi we wszystkie strony. Poczuł przeszywający ból również, bo odłamki go trafiły, ale chłopak nie był w stanie powiedzieć, jeszcze, co mu się stało. Nawet nie zauważył, kiedy skończyły się wybuchy, bo był tak zdezorientowany i ogłuszony.
Amida nie był wcale w lepszej sytuacji. Ba, był w nawet gorszej. Reigen był schowany, a on był na placu. Tam, gdzie były figurki. Tam, gdzie był wybuch. Pierwszą falę uderzeniową wyczuł, czuł, jak rozrywa mu skórę na ręce, dźwięki go przeszyły, ogłuszyły jak Reigena.
Akiyoko jednak zdążyła go w ostatniej chwili otoczyć niewielką kopułą z żelaznego piasku, która powstrzymała falę uderzeniowa i odłamki, które na niego leciały. Nadal czuł, że go uderzają, trochę go poturbowały - piasek nie był w stanie pochłonąć siły każdego z uderzeń. Chyba jednak przeżył.
Wszystko wyciszyło się po jakimś czasie. Dym ciągle był nad zniszczonym placem, a żelazny piasek wokół Amidy opadł. Akiyoko była w powietrzu, zakrwawiona. Z daleka od fali uderzeniowej, ale narażona na odłamki. Klęczała na swoim dysku, oddychała głęboko i wciąż trzymała jedną kopułę, tuż przed Amidą. Dym powoli opadał, pokazując zniszczenia na placu - okrąg wokół niego był wysadzony w powietrze, struktura budynków naruszona. Pośrodku wciąż stał złoty pomnik bez głowy, a na plac wpadli strażnicy Kinkotsu. Jeden podniósł z ziemi Reigena, inny dopadł do Amidy.
Po dwójce na środku został rozmyta plama krwi.
- Nic… wam nie jest? - zapytała Akiyoko, kaszląc i opadając na ziemie, nie pozwalając żelaznemu piaskowi wrócić do jej grudy. - Szybko, odpowiadać - zażądała.
Ukryty tekst
Re: Plac Kochanka
: 4 cze 2024, o 20:21
autor: Reigen
Najważniejsze to przeżyć nawet jeśli musiał się upodlić ukrywaniem się. Reigen chciał działać ale realnie oceniał swoje szanse na niezbyt wysokie. Zastanawiając się nad tym co dalej dostrzegł jak napastnicy zaczynają się kłócić co wykorzystała liderka klanu Maji, a potem... Cud, że Kinkotsu jeszcze po tym wszystkim stało. Eksplozja była na tyle silne, że prawie doprowadziła do "wysadzenia" bębenków w uszach. Chłopak złapał się za głowę, próbując uciszyć dźwięk, który wdarł się do jego głowy, oczywiście na próżno. Zwykły odruch, który realnie nie był w stanie nic więcej zdziałać.
Do tej pory uratował jedną osobę, jednak teraz domyślał się, że była to jedyna osoba, która przeżyła. Kiedy w końcu chciał się podnieść aby dostrzec plamę krwi na swoim ciele. Musiał być to jeden z odłamków, które go trafiły. Zaklął przeraźliwie i zacisnął zęby. Podniósł się w końcu z kolan i złapał za zraniony bok. Próbował dotrzeć do zdewastowanego placu. Taki był jego plan jednak ktoś złapał go pod ramię. Dopiero po chwili zorientował się, że był to jeden z strażników.
Widząc, że pierwsze niebezpieczeństwo zostało zażegnane Reigen pozwolił sobie na żartobliwy dla niego ton, chociaż słychać było w jego głosie, że jednak dość wyraźnie odczuł efekt eksplozji.
- Niektóre treningi bywały cięższe... co teraz? Eksplozja w Więzieniu nie zwiastuje nic dobrego...
Chłopak syknął zwiększając ucisk w miejscu, które przeszył odłamek.
Re: Plac Kochanka
: 4 cze 2024, o 21:57
autor: Amida
- Właśnie! Uciekajcie póki możecie, nikczemnicy i żebym was tu więcej nie wi... - to były ostatnie słowa jakie zdołałem wykrzyczeć przed eksplozją ewidentnie zmordowany dość mocnym ubytkiem chakry lecz nie na tyle by jeszcze mdleć. Co to to nie. No, a przynajmniej nie przez chakre.
Szczerze mówiąc nie byłem pewny ci się stało. Poczułem ból w ręce jednocześnie tak zahuczało że zapomniałem jak się nazywam. Potem była ciemność. Tak ciemność. Co prawda nie taka że jak ciemno to przyjemno tylko taka że nie wiem co się wydarzyło. Gdy się ocknąłem wokół mnie znajdował się żelazny piach. Czyli żyje? Cholera dobrzy byli cie... poczułem ból na dłoni który promieniował niemal na całą rękę. Cholernie nieprzyjemne. Niestety nie były to odpowiednie warunki żeby się zwinąć w pozycje embrionalną i płakać. Trzeba było pokazać się z tej lepszej strony choć podejrzewałem że fryzura zniszczona, makijaż też, a o ubraniach to nawet nie chciałem myśleć więc zapewne nie uda się uwieść liderki. No trudno - innym razem.
- Bywało lepiej ale zawdzięczam życie, więc nie wypada mi chyba narzekać. - odpowiedziałem gramoląc się z ziemi na kolana trzymając za dłoń z lekkim uśmiechem choć jak można było się spodziewać była to dobra mina do złej gry.
- Chyba trzeba poinformować siły porządkowe i przeczesać miasto. Takich bombowych niespodzianek może być więcej w mieście. Cholera wie. - zwróciłem się do gościa który w sumie jako jeden z nielicznych pechowców trafił ze mną na tą imprezę i o istnieniu którego większość czasu nawet nie pamiętałem.
Re: Plac Kochanka
: 9 cze 2024, o 22:24
autor: Papyrus
Interwencja Fabularna
Lato 394
Po wybuchu, kiedy się pozbierali, na plac wbiegł zastęp żołnierzy Unii i strażników, zaczynając ewakuację ludzi z budynków, ratowanie tych, których się dało oraz szukało jakiejkolwiek pozostawionej gliny. Zrobił się ruch, a dymy szybko opadły, obciążane spadającym deszczem.
Akiyoko patrzyła na kopułę, którą cały czas trzymała, ale po chwili zwróciła uwagę na Reigena i jego luźne stwierdzenie, że treningi były cięższe. Odwróciła się do niego i podeszła i złapała za ramię. Trochę nim poniewierała, bo dość ostro go obróciła i obejrzała ze wszystkich stron, po czym westchnęła głęboko.
- Słuchaj, młody. Jak cię twój dowódca pyta, jak się czujesz, masz nie kłamać. Do opatrzenia jesteś - powiedziała i wzdychając głęboko. - Przepraszam, że nie ochroniłam cię. Potrzebujesz pomocy medycznej. - Uniosła dłoń i wezwała do siebie medyka, który niemal natychmiast zajął się ranami Reigena. Rana - dość boleśnie - została oczyszczona, następnie zielona chakra zaczęła ją zasklepiać.
- A ty… - zwróciła się do Amidy i podeszła, żeby też go obejrzeć, ale zatrzymała się tuż przed nim i skrzywiła się. - Śmierdzisz jak trzydniowy żul, jak tak możesz pokazywać się przed ludźmi. Wstyd. Odsuń się ode mnie, trzymasz się na nogach. I ogarnij się, klan reprezentujesz.
Amidy nie obejrzała z każdej strony, ale zwróciła się do kopuły, którą nadal trzymała.
- Mamy jednego z nich. Pozbawimy go przytomności i… do więzienia nie wrzucimy, ale zamknę pod Siedzibą Władzy, żeby go przesłuchać. Dacie radę iść do więzienia i tam pomóc? Nie wiem, co się tam stało, pewnie ten mi powie. Tak się zdenerwowali wybuchem tam, że powiedziałabym, że to akcja skoordynowana i chcieli ktoś wyciągnąć. Ale głowy nie dam. Zajmiecie się tym? Czy trzęsiecie portkami? Ja dotrę za chwilę, jak się zajmę tym tutaj.
Kopuła się zmniejszyła na ruch dłoni Akiyoko i przybrała kształt mężczyzny, który był w środku. Obaj widzieli, że część żelaznego piasku owija się wokół szyi mężczyzny i go ściska, żeby odciąć mu dopływ powietrza i doprowadzić do nieprzytomności. Dopiero potem go odsłoniła i przed nimi, w rozdartym płaszczu, nieprzytomny, leżał mężczyzna. Akiyoko sie do niego pochyliła i bezceremonialnie rozcięła jego płaszcz, żeby pokazać ramiona. Zmarszczyła brwi na widok tatuażu w kształcie węża zjadającego swój ogon.
- No to fantastycznie… - mruknęła do siebie.
Ukryty tekst
Re: Plac Kochanka
: 7 lip 2024, o 15:36
autor: Reigen
Kiedy tylko liderka Maji złapała Reigena za ramię i zaczęła się nim bawić ten syknął z bólu. Udawał twardego choć ból mu na to za bardzo nie pozwalała. Pozwolił jednak dokończyć oględziny czując, że łzy zaczynają mu napływać do oczu. Myślał w duchu aby tylko nie rozbeczeć się przy liderce, jakie by to dało o nim świadectwo. Musiał przecież pokazać się z jak najlepszej strony. Niestety patrząc na całokształt jego poczynań nic istotnego nie zrobił, ot był na miejscu. "Dlaczego przeciwnicy musieli być tak absurdalnie silni?" pomyślał w duchu chłopak kiedy w końcu został wyzwolony spod uścisku Akiyoko.
Nim odpowiedział na jej twierdzenie zaczął usilnie szukać najlepszej odpowiedzi, co chyba dało się zauważyć. Reigen spojrzał to w ziemię to w prawo aż w końcu podniósł wzrok aby spotkać się z Akiyoko.
- Czas jest teraz w cenie, nie warto tracić go nad zamartwianiem się.
Uśmiechnął się o tyle ile mógł a potem oddał się w ręce medyków. Skoro byli na miejscu aby mu pomóc głupcem byłby gdyby zrezygnował z ofiarowanej mu pomocy. Przed chwilą mówił o traceniu czasu więc nie chciał aby przybycie medyka okazało się być niepotrzebne.
Reigen podczas bycia opatrywanym spoglądał w kierunku liderki i jej klanowicza. Usłyszał część ich rozmowy i słysząc kwestię dotyczącą więzienia dostrzegł sposobność w pomocy choć jego stan wydawał się dość problematyczny.
- Mogę... mogę pozbawić go chakry. Jak się wybudzi będzie osłabiony z jej braku i nie będzie mógł jakkolwiek się wywinąć.
Słowa Reigena poniosły się po placu mając nadzieję, że liderka o nich usłyszy. W tym momencie jego zdolność mogła mieć kluczową rolę.