Strona 1 z 3
Posiadłość
: 14 kwie 2024, o 23:07
autor: Papyrus
[Tutaj też będzie opis]
Re: Posiadłość
: 15 kwie 2024, o 12:37
autor: Minako
Gdy Minako wreszcie udało się opuścić ciemności swojego umysłu, szybko zdała sobie sprawę, że ta ciemność wcale nie była taka zła w porównaniu z rzeczywistością, do której właśnie wróciła. Potworny ból głowy uderzył ją tak nagle, że mimowolnie się skrzywiła, zupełnie jakby miała tęgiego kaca po chlaniu z Malayą. Potrzebowała dłuższej chwili, aby wreszcie otworzyć oczy, gotowa zmierzyć się ze światłem dnia, ale okazało się, że przebywa w chłodnym półmroku. Zmarszczyła brwi, gdy następnym bodźcem, który zarejestrowała, były miękkie poduszki i delikatna pościel dużego łóżka, muskająca jej skórę. Zaraz, zaraz...skórę? Momentalnie zdała sobie sprawę, że pod kołdrą jest całkowicie naga.
Co jest, do cholery?!
Jeszcze raz spojrzała w sufit, a potem na boki, próbując ogarnąć wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowała i doszła do wniosku, że to na pewno nie może być szpital. Pomieszczenie było zbyt obszerne, tak jak samo łóżko, a zarys innych mebli wskazywał na dobrze urządzoną sypialnię. Kunoichi próbowała sobie przez chwilę przypomnieć, co się tak właściwie stało, a gdy z odmętów przytępionej pamięci, wyciągnęła wreszcie to, co potrzebowała, jeszcze mocniej zmarszczyła brwi. Była w Siedzibie Władzy i chciała złożyć raport, ale Rei zaczął szaleć i wybiegła, żeby stanąć w jego obronie, a potem ciemność. Najwyraźniej była mocniej wycieńczona, niż początkowo sądziła i ostatecznie wyczerpała swój limit. Cholera, Jou ją udusi za to. Tylko co się stało później i czy w Siedzibie było takie pomieszczenie z sypialnią? Chciała wysłać sondę i zbadać otoczenie, jednak nadal czuła się mocno słaba, łeb jej pękał, chciało jej się pić, jeść i spać jednocześnie, co skutecznie ją dekoncertowało. Postanowiła więc zmusić się do działania i powoli usiadła w pościeli, przytrzymując kołdrę na piersiach. Zawroty głowy spadły na nią tak nagle, że drugą ręką musiała się podeprzeć i wtedy usłyszała kobiecy głos. W jednej chwili spadła na nią fala informacji, które z bólem głowy zaczęła przetrawiać. Walcząc z mdłością od wirowania obrazu przed oczami, wreszcie się odezwała.
- Prawie całą? Było aż tak źle? - Ok, skoro się nie porzygała, a zawroty powoli ustępowały, to chyba zostanie w pozycji siedzącej póki co. - W takim razie chętnie przygarnę ten wzmacniający napój, bo pigułek wzięłam ostatnio zdecydowanie za dużo.
Słysząc, że jej ubrania trafiły do prania, spojrzała na jasnowłosą medyczkę. Czyli to ona się nią zajęła. Rozebrała, zbadała i zaopiekowała się. Ok, w porządku. W sumie to Minako też przydałoby się pranie, łącznie z myciem włosów, ale na obecną chwilę nie miała siły, żeby wstać. Czuła, jak jej ciało lekko się lepi po trudach ostatniej podróży, ale na to nie było teraz rady, więc skupiła się na czym innym, a mianowicie na tym, jak dziewczyna się do niej zwracała. Używała zwrotu, który Minako stosowała tylko w stosunku do Jou, okazując mu tym samym najwyższy szacunek. Czuła się naprawdę dziwnie, słysząc coś takiego w swoim kierunku.
- Dziękuję za Twoją opiekę. Mów mi po prostu Minako. - Skłoniła lekko głowę medyczce w podziękowaniu, po czym znów na nią spojrzała. - A teraz powiedz mi, jak Ci na imię i gdzie właściwie się znajduję, pomijając fakt, że w sypialni?
Jasnowłosa ją znała, dlatego miło by było, gdyby w drugą stronę też to zadziałało, chociaż zastanawiało ją, dlaczego medyczka, jest taka nerwowa. Czyżby z natury? A może było tak źle, że nie miała pewności, czy jej pacjentka się obudzi? No cóż, może przy dłuższym poznaniu dowie się czegoś więcej, ale na teraz chciała wiedzieć przede wszystkim co to za miejsce i czy powinna zacząć się martwić.
Re: Posiadłość
: 18 kwie 2024, o 21:08
autor: Papyrus
Post Fabularny
Minako
Lato 394
Kiedy wzrok Minako przyzwyczaił się do półmroku, mogła zarejestrować więcej szczegółów pomieszczenia, w którym się znajdowała. Była to obszerna, bardzo wygodna sypialnia urządzona w ciemnych czerwieniach i złocie. Każda przestrzeń w niej była zaprojektowana tak, aby każdy jej kawałek sprzyjał odpoczynkowi i relaksacji. Oczywiście, obszerne łóżko z baldachimem, kanapa pod ścianą, puchaty dywan i mnóstwo, całe mnóstwo poduszek, które leżały dosłownie wszędzie.
Przepych był właściwym słowem.
Medyczka podała Minako szklankę z napojem, który miał smak mleka z owocami oraz zgrzytającym w zębach proszkiem, który również zalegał na języku i podniebieniu. Był bardzo syty. Minako miała problem z wypiciem go na raz.
- Proszę wybaczyć, Minako-sama - wymamrotała medyczka, ale nie zmieniła sposobu odnoszenia się do kobiety. - Ja... Minako-sama została przyniesiona tutaj, bo Jou-sama prosił. Jeżeli Minako-sama nic nie jest, wolałabym pójść. To tylko zmęczenie. Proszę dużo spać i pić wody. I proszę zjeść coś pożywnego. Jeżeli Minako-sama będzie przez dłuższy czas czuła osłabienie, pomimo odpoczynku, proszę zgłosić się do szpitala. -
Medyczka nie odpowiedziała na pytanie o imię, wydawało się wprost, że chce jak najszybciej wydostać się z pomieszczenia, a może nawet domu. Na pewno nie chciała tutaj być. Dlatego też bardzo szybko pozbierała swoje rzeczy i wypadła z sypialni. Żeby ją złapać, Minako musiałaby wyskoczyć z łóżka i się obnażyć. A tak, została sama. Naga. Nie widziała też żadnych ubrań czy czegoś, co mogłaby włożyć. No, może pościel, którą już temu przyciskała do swojego ciała. Lub zasłonę, jeżeli ośmieliłaby się ją zerwać.
Wydawało się jej jednak, że w tym domu był ktoś jeszcze. Z innego pokoju, po tym jak medyczka wyszła, było słychać - chyba - że ktoś się porusza. Mogła być to służba, o której wspominała medyczka. Być może jednak to intruz.
Re: Posiadłość
: 19 kwie 2024, o 18:26
autor: Minako
Gdy dostała szklankę z napojem wzmacniającym, Minako niepewnie spojrzała na jej zawartość. Nigdy nie przepadała za tymi medycznymi specyfikami, zwłaszcza że większość była obrzydliwa w smaku. Jeśli jednak chciała szybko odzyskać siły, musiała się poświęcić, zwłaszcza że sama sobie była winna. Upiła łyk i ze zdumieniem przyznała, że jest całkiem niezły, a do tego sycący. Wypiła niemal większą część, cały czas słuchając i obserwując medyczkę. Zachowywała się naprawdę dziwnie, a co gorsze, nie powiedziała ani jak ma na imię, ani gdzie się właściwie znajdują. To, że jest tu na prośbę Jou, jakoś nie zdziwiło jej, zwłaszcza że miała niedokończoną rozmowę z nim, ale gdzie konkretnie była? Nim zdołała dopytać, medyczka po prostu spierdoliła z pomieszczenia, jakby miała zaraz narobić w gacie, zaś Minako patrzyła za nią w zdumieniu, trzymając szklankę w połowie drogi do ust.
- Co jest, kurwa... - Odezwała się skonsternowana. - Dziwne...
Skoro więc zostawiono ją na pastwę losu samą i kompletnie nagą, to będzie musiała poradzić sobie jakoś w pojedynkę. Zaczęła od dopicia napoju, a następnie wygramoliła się jakoś z wielkiego łóżka i odstawiła szklankę na stoliku. Nadal jeszcze czuła osłabienie, jednak było znacznie lepiej, niż się spodziewała, chociaż nogi nadal miała jak z waty. Owinęła sobie ciasno cienką kołdrę wokół ciała niczym ręcznik tak, żeby przytrzymywać materiał pod pachami i dodatkowo ręką na piersiach, dzięki czemu miała prowizoryczne okrycie, chociaż długie niczym suknia. Rozejrzała się dokładniej po bogato urządzonej sypialni, ale nigdzie nie było żadnego ubrania na zmianę, więc westchnęła z rezygnacją i podeszła nieco chwiejnie do zasłony, która musiała skrywać okno. Widok za nim od razu jej powiedział, że nie jest już w Siedzibie Władzy, a skoro tym bardziej nie był to szpital, to na prośbę Jou mogła się znaleźć tylko w jednym miejscu. W jego własnej Rezydencji, bo niby gdzie indziej.
A więc nadszedł czas zagrać w otwarte karty...
Jou ostatnio nie ukrywał swojego zainteresowania jej osobą, chociaż i tak był mocno powściągliwy, ale sprowadzając ją tutaj, dał jasno do zrozumienia, że ma wobec niej poważne plany. Wygląda na to, że Minako skończy jako nałożnica, bo na nic więcej zwykła przybłęda taka jak ona przecież nie zasługiwała. Westchnęła, żegnając się z awansem i karierą. Szanowała Jou i przez cały ten czas była szczerze oddana sprawie Sabaku, ale czy będzie w stanie znieść bycie zabawką? Zanim całkowicie ogarnęły ją czarne myśli, Kunoichi wzięła się w garść. To będzie trudna i szczera rozmowa, ale najpierw należą mu się przeprosiny. Siły powoli do niej wracały, choć nadal czuła się zwyczajnie śpiąca i trochę głodna, ale tym razem udało jej się skoncentrować na tyle, żeby wyczuć punkty chakry. Bez problemu odnalazła ten znajomy punkt, a także kilka innych. Jeszcze raz westchnęła i upewniając się, że ''sukienka'' nie zleci jej w dół, ruszyła do drzwi.
Wspomagając się swoim wrodzonym talentem, Minako opuści sypialnię i przemknie korytarzami tak, żeby nikt jej nie zobaczył. Będzie się kierować w stronę chakry Jou i unikać wszelkich innych nieznajomych. Nie wiedziała czy to służba, czy straż, czy kij wie kto jeszcze, więc lepiej nie pokazywać się w takim stroju innym. Tak czy inaczej, w byciu niewidzialną była naprawdę dobra, więc po chwili dotarła pod właściwe drzwi. Zapukała i szybko wparowała do środka, zamykając za sobą drzwi i opierając się o nie plecami. Ręką i pachami nadal przytrzymywała kołdrę na piersiach, żeby na pewno nic się nie zsunęło. Zanim jednak Jou miał możliwość dłużej się przyjrzeć, w jakim stanie tu wparowała, Minako już klęczała przed nim ze zwieszoną ze skruchą głową.
- Błagam o wybaczenie, Jou-sama. - Odezwała się drżącym głosem, wpatrując się w podłogę. - Doprowadziłam się na skraj wyczerpania i przysporzyłam Ci tylko kłopotu. Przysięgam, że to się nigdy więcej nie powtórzy...
Nie miała odwagi na niego spojrzeć. Nie chciała widzieć tego obojętnego wyrazu twarzy, zaprawionego delikatną nutą rozczarowania. To byłoby dla niej gorsze niż każda inna kara. Rozczarować go. Tkwiła więc tak skulona na podłodze i czekała na osąd, bo nic innego jej nie pozostało.
Re: Posiadłość
: 27 kwie 2024, o 00:18
autor: Papyrus
Post Fabularny
Minako
Lato 394
Minako, nasycona Huelem wzmacniającym koktajlem, chociaż nadal trochę głodna, trochę śpiąca, owinęła się szczelnie kołdrą i ruszyła na poszukiwanie mężczyzny, którego od razu wyczuła w domu. Był dość blisko, tak naprawdę musiała wyjść z sypialni, przejść kawałek przyciemnionego, ale przepięknie urządzonego korytarza i wejść do przestronnego salonu.
Salon również był luksusowy. Pełen puchatych poduszek, z ciepłym dywanem na podłodze, kanapą i drewnianą ławą na środku pokoju. Przez otwarte okna wpadał do środka lekki, ciepły wiaterek, delikatnie szeleszcząc rozłożonymi, dużymi zwojami na ławie z jakimiś planami. Na kanapie siedział Jou z książką w jednej ręce i kieliszkiem wina w drugiej. Powoli zapadał już zmrok.
Pierwszą rzeczą, która zrobiła Minako to było padnięcie na kolana przed mężczyzną i poproszenie o wybaczenie. Czuła się winna tego wszystkiego, co się stało i chciała, żeby Jou zrozumiał i odpuścił jej winy.
Jou jednak zaszczycił ją jedynie przelotnym spojrzeniem, po czym wrócił do czytania książki powoli sącząc wino ze swojego kieliszka. Przez fakt, że Jou nic nie mówił zrobiła się krępująca cisza, która wypełniła salon, przerywana jedynie szelestem papieru z rozwiniętych zwojów, oraz, okazjonalnie, przewracanej kartki w książce.
Jou się odezwał, jeżeli Minako, sama z siebie zdecydowała się wstać i już nie kulić się.
- Po prawej stronie jest dla ciebie strój. Ubierz się, nie będziesz tutaj paradować w mojej pościeli - stwierdził beznamiętnym tonem.
Kiedy Minako spojrzała tam, gdzie powiedział Jou, zobaczyła bardzo ładną, luźną szatę - zwiewną i delikatną. Była ona prosta i biała, niemal bez ozdób. Materiał wydawał się bardzo cieniutki, wyjątkowo miękki i delikatny.
Re: Posiadłość
: 27 kwie 2024, o 13:34
autor: Minako
W tym momencie rozgrywała się dla Minako najważniejsza chwila. Chwila, w której błagała o wybaczenie za swoje przewinienie ze skruchą i spuszczoną głową. Chwila, która zaczęła nieznośnie się przedłużać, ponieważ Jou kompletnie nie zareagował na jej słowa. Nie patrzyła na niego, ale słyszała szelest książki, którą miał w rękach, co wyraźnie wskazywało, że albo totalnie ją olał, albo specjalnie przedłuża jej niepewność, która w tym momencie była prawdziwą torturą. Był zły. Był na nią cholernie zły i w ten sposób właśnie ją karał. Przez ten czas Kunoichi nie ruszyła się z podłogi, czekają ze spuszczoną głową na osąd. Ten jednak nie nadszedł. Słowa, które wypowiedział w jej kierunku Jou, uderzyły jednak niczym sztylet w plecy i sprawiły, że Minako skamieniała. Raz, jej przyznanie się do winy i prośba o wybaczenie zostały całkowicie olane. Dwa, okazało się, że było dla niej przygotowane ubranie i została zmuszona, żeby po nie przyjść, a teraz dostaje opierdol, że paraduje w jego pościel. W tym momencie Kunoichi czuła się całkowicie upokorzona tym, jak została potraktowana. Chęć zerwania z siebie kołdry i rzucenia jej Jou prosto w twarz była doprawdy ogromna, jednak z całych sił stłumiła ją w sobie. Kto by przypuszczał, że szacunek, którym darzyła tego człowieka, tak mocno zostanie nadszarpnięty.
- Jak sobie życzysz... - Powiedziała pozbawionym emocji głosem.
Nadal nie patrząc na niego i kryjąc napływające do oczu łzy, Minako podniosła się z podłogi, uważając żeby nie nadepnąć na kołdrę i nie ściągnąć jej z siebie. Podeszła do szaty, która była przeznaczona dla niej, wzięła ją ostrożnie i ruszyła do drzwi, by po chwili opuścić salon. Raczej nikt się nie spodziewał i nie oczekiwał, że miałaby się przebierać w obecności Jou, poza tym czuła się już wystarczająco upokorzona, żeby jeszcze na to się godzić, więc wróciła do sypialni i zamknęła ze sobą drzwi. Nie pamiętała już, kiedy ostatnio czuła się tak podle, że z trudem hamowała płacz. Najchętniej rzuciłaby się teraz na ten stos poduszek i dała upust temu wszystkiemu, co ją dręczyło. Już dawno nie czuła się tak bardzo samotna i nieszczęśliwa...
Zbierając ostatnie strzępy własnej godności, Minako z trudem stłumiła łzy, po czym ściągnęła z siebie kołdrę i założyła białą szatę. Była naprawdę piękna, ale jakoś nie potrafiła się tym wcale cieszyć. Najważniejsze było to, że miała się w co ubrać. Kołdrę rozpostarła ponownie na łóżku i starannie je zaścieliła, chcąc zostawić po sobie chociaż względny porządek. Gdyby tylko mogła się jeszcze wykąpać, aby zmyć z siebie trudy podróży. Przeczesała palcami długie, brązowe włosy, żeby choć trochę doprowadzić je do porządku i rozejrzała się po sypialni. Bardzo chciała tutaj zostać i nie wracać do salonu. Po tym co się właśnie stało, nie miała ochoty rozmawiać z Jou. Były jednak niedokończone sprawy i nie miała zbytniego wyboru. Zacisnęła więc zęby i opuściła sypialnię, wracając ostatecznie do salonu. Nie odezwała się. Po prostu stała i czekała, ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Re: Posiadłość
: 28 kwie 2024, o 13:36
autor: Papyrus
Post Fabularny
Minako
Lato 394
Jou nie wydawał się zwracać uwagi, kiedy Minako wzięła ze sobą szatę i wyszła, aby się przebrać. Jego uwagę pochłaniało to, co właśnie czytał. Dopiero kiedy Minako, już przebrana, wróciła do salonu, mężczyzna zwrócił na nią uwagę.
- Wyglądasz wyjątkowo pięknie, Minako. Siadaj. Napijesz się wina, prawda?
Głos Jou był tak samo obojętny, jak zawsze, ale odłożył księgę i wstał ze swojego miejsca, by podejść do niewielkiego stolika. Tam stała butelka wina - z piwniczek Sakai, choć Minako nie mogła tego wiedzieć. Mężczyzna nalał do kieliszka czerwonego, słodkiego wina i podał je Minako, przyglądając się jej od stóp do głów i podziwiając jej sylwetkę.
- Służba za jakiś czas poda kolację, mam nadzieję, że zjesz ze mną i spędzisz tu trochę czasu, aż dojdziesz do siebie. Wolałbym, byś nie była sama, jeśli nie czujesz się najlepiej.
Wrócił na kanapę, na której usiadł, ale tym razem jego pełna uwaga była skierowana na Minako, kiedy upił łyk wina. Jego oczy ani na chwilę nie opuściły jej sylwetki i twarzy. Nawet przez moment wydawało się, że uśmiecha się z zadowoleniem.
- Chciałbym, żebyś spojrzała na plany na ławie i powiedziała mi, co o nich myślisz.
Zwoje na ławie były wykonane z delikatnego papieru i przedstawiały plany architektoniczne. Mimo że Minako przeglądała je, trudno było jej stwierdzić, co dokładnie przedstawiają. Były to plany pomieszczeń, ale czy coś więcej? Jako że nie była ani projektantem, ani budowniczym, nie mogła tego łatwo ocenić.
Re: Posiadłość
: 28 kwie 2024, o 21:12
autor: Minako
Słysząc komplement i propozycję napicia się wina, Minako uniosła zdumiony wzrok na Jou, który właśnie wstał z kanapy i podszedł do stolika z alkoholem, żeby napełnić jej kieliszek czerwonym trunkiem. Dopiero przed chwilą totalnie olał jej przyznanie się do winy i prośbę o wybaczenie, oraz zganił za paradowanie w pościeli, a teraz coś takiego. Czy ona coś źle zrozumiała, czy on po prostu ją testował? Okropnie mylił ją ten jego obojętny wyraz twarzy i takie same wypowiedzi, pozbawione wszelkich emocji. Bardzo ciężko było go rozszyfrować i to coraz mocniej ją frustrowało. A może wcale nie był na nią zły, tylko zwyczajnie uznał, że nie było tematu i nie ma czego wybaczać? No ale mógł chociaż coś powiedzieć, a nie tak ją zbyć. Cholera wie, co mu siedziało w tej głowie.
- Dziękuję. - Odpowiedziała wreszcie i przyjęła kieliszek.
No dobra, teraz wiedziała, co mu siedzi w głowie, bo wcale nie krył się z tym, jak taksował ją spojrzeniem z dołu do góry, podziwiając fakt, jak leży na niej materiał tej białej, zwiewnej szaty. Gdy dotarł wreszcie swoimi oczami na poziom jej twarzy, spotkał się z badawczym spojrzeniem jej błękitnych oczu. Minako nie okazywała ani zawstydzenia, ani przygany na tak bezpośrednie zlustrowanie, ot starała się ocenić coś, co najwyraźniej miało dla niej znaczenie. A potem padła propozycja wspólnej kolacji i nadzieja na to, żeby została, dopóki nie odzyska pełni sił. ''Wolałbym, byś nie była sama, jeśli nie czujesz się najlepiej.'' No tak, gdy była osłabiona, była bardziej podatna na ewentualne ataki. Tylko kto tu kogo miał chronić. Tak czy inaczej, ta wypowiedź powiedziała jej jedno. Troszczył się.
- Martwiłeś się o mnie. - To nie było pytanie, tylko stwierdzenie. - Jeszcze raz przepraszam. Bardzo ciężko jest doprowadzić mnie na skraj wyczerpania i nie spodziewałam się, że ta wyjątkowa technika, której uczyłam się w drodze powrotnej, tak mocno mnie sponiewiera. Zostanę, jeśli to Cię uspokoi. Dziękuję za troskę.
Głupia! Co Ty sobie wyobrażasz! Jesteś tylko zwykłym pionkiem, którego można łatwo zastąpić!
Upiła łyk wina i usiadła na kanapie obok Jou, zachowując taktowny odstęp. Kątem oka zobaczyła, że nie odrywa od niej wzroku, więc spojrzała na niego przeciągle, dając mu do zrozumienia, że wszystko widzi i mając przy tym nadzieję, że chociaż trochę się ogarnie. Kto by pomyślał, że przed chwilą była tu w samej pościeli i dostała zrypę, a teraz, mając na sobie białą szatę, nie potrafił nigdzie indziej podziać oczu. Już miała przejść do sedna sprawy, kiedy Jou poprosił ją o przejrzenie planów, które leżały na ławie. Zmarszczyła brwi w lekkiej konsternacji, nie bardzo wiedząc, co jej do tego, no ale posłusznie odstawiła kieliszek na bok i sięgnęła po pierwszy zwój. Obchodząc się delikatnie z każdym z dokumentów, przyjrzała się uważnie rysunkom pomieszczeń, ale niewiele jej to powiedziało.
- Na co właśnie patrzę? - Zapytała po chwili. - To plan nowego budynku, podziemnej krypty, czy czegoś jeszcze innego?
Nawet nie udawała, że się na tym zna. Owszem, widziała wyraźnie rozkład pomieszczeń, ale nigdzie nie było napisane, co to właściwie ma być, a tak się składało, że nie była jasnowidzem i nie wiedziała, co autor może mieć na myśli.
Re: Posiadłość
: 28 kwie 2024, o 22:57
autor: Papyrus
Post Fabularny
Minako
Lato 394
- Następnym razem przyjdź po tym, jak się wyśpisz i nie rób scen - rzucił obojętnie Jou, kiedy Minako uparła się na przepraszanie. Istotnie bardziej wydawało się, że mężczyzna uznał, że raczej nie było sprawy i nie było czego drążyć, ale jednak szpilę wbić potrafił. Z jednej strony ją przyciągał, z drugiej odpychał. Minako nie miała do końca pojęcia, co się dzieje ani czego spodziewać się za chwilę.
Sprawa przeszła jednak na plany, które Jou miał na ławie. Wydawało się, że mężczyzna nieco się ożywił, chociaż nadal było ciężko powiedzieć, bo nadal był taki beznamiętny, stoicki.
- Teraz, kiedy za chwilę Ichirou przejmie władzę nad klanem Sabaku, to przejmie mój stary gabinet oraz miejsce w Siedzibie Władzy. Bardzo słusznie, w końcu skoro ma zostać Shirei-kanem, potrzebuje nie tylko ludzi, ale i miejsca, z którego będzie rządził - wyjaśnił, następnie nachylił się i sięgnął po jeden ze zwojów. Rozsunął go i pokazał na nim szkic bogato wyglądającego frontu potężnego budynku. - Dlatego ja będę potrzebował swojego miejsca, aby zarządzać całą Unią. Dzisiaj dostarczono mi plany. W tym tygodniu rozpocznie się budowa.
Odwrócił się do niej i spojrzał w jej niebieskie oczy. Był blisko i nie wyglądał na swój wiek.
- Czy dasz radę zarządzać ochroną takiego pałacu?
Re: Posiadłość
: 29 kwie 2024, o 13:40
autor: Minako
Tym razem Minako spodziewała się przygany z jego strony, dlatego jego słowa o nie robieniu scen, już jej tak nie ubodły. Po ich ostatniej rozmowie zaczęła dostrzegać pewien mechanizm, który się powtarzał i mogła się przygotować na ewentualne szpile. Jou raz prawił jej komplementy, a w następnej uderzał z zupełnie innej strony i w inne emocje, dając jej taką huśtawkę nastroju, że powoli zaczęła się do tego przyzwyczajać i całe szczęście, bo chyba by zwariowała na dłużą metę. Tak więc tym razem przewróciła po prostu oczami na jego słowa.
Dobrze, już dobrze. Obiecuję. - Odpowiedziała i uśmiechnęła się łobuzersko.
Naprawdę się martwił, ale tak jak inne podstawowe emocje, szczelnie ukrywał to za nieprzeniknioną maską obojętności. Nawet we własnym domu był taki sam, jak w gabinecie. Kunoichi przez chwilę zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście tylko taki naprawdę potrafił być, czy gdzieś tam głębiej nie kryją się przypadkiem te prawdziwe, ludzkie odruchy i emocje, które da się wydobyć na zewnątrz w jakiś konkretny sposób. Nim jednak głębiej się nad tym zastanowiła, temat zszedł na leżące na ławie plany, które Jou dał jej do przejrzenia. Najwyraźniej temat go mocno ożywiał, bo mimo że twarz nadal była nieprzenikniona, to ruchy ciała wykazywały pewną dozę hamowanej ekscytacji. Minako skupiła się więc na planach, ale zdecydowanie potrzebowała pomocy w odgadnięciu, na co właściwie patrzy. Gdy Jou wyciągnął spod spodu zwój i rozwinął go, pokazując jej rysunek frontu okazałej budowli, Kunoichi mimowolnie przysunęła się bliżej, żeby lepiej widzieć. Z nieukrywanym zachwytem patrzyła na przepiękne zdobienia i dłonią musnęła rysunek w miejscu, gdzie najbardziej jej się podobał. Słuchała słów Jou odnośnie oddania Ichirou gabinetu w Siedzibie Władzy i powoli zaczynała rozumieć na co patrzy. A więc był już na tyle pewny, że ponownie zostanie wybrany na Władcę Unii, że postanowił zadbać o siedzibę swojego urzędu.
- Jest wspaniały. - Przyznała, nadal zachwycając się szkicem.
Przez myśl przeszło jej też coś innego. Na obecną chwilę panowała na Pustyni susza i to gorsza niż do tej pory się spotykało. Problemy z wodą i żywnością, coraz bardziej doskwierały zwykłym ludziom, na których nadal żerowali Oroboros. Gdy tylko ruszy budowa tego pałacu, nastroje wśród ludności znacznie się pogorszą. Będzie musiała koniecznie przyspieszyć temat wężów, którzy wyraźnie dążyli do buntu i przewrotu w Atsui, a postawa Jou w żadnym razie nie pomagała. I wtedy padło pytanie, które sprawiło, że Minako spojrzała na siedzącego obok mężczyznę. On naprawdę chciał jej powierzyć pieczę nad całą strażą pałacu, która ściśle odpowiadałaby za jego własne bezpieczeństwo. Tym samym spoczywałaby na niej ogromna odpowiedzialność, gdyby coś złego się wydarzyło.
- Dam radę. - Odpowiedziała po chwili. - Chciałabym osobiście nadzorować budowę, zaś selekcja przyszłych strażników pałacu musi być bardzo wnikliwa i rygorystyczna, żeby stworzyć ścisłą i niezachwianą elitę gotową oddać życie za Kotei'a.
Jeśli już miała zapewnić ochronę temu miejscu i urzędującemu tam władcy, będzie chciała poznać budowlę od podstaw i przypilnować, żeby na pewno nie powstały jakieś tajne korytarze, albo ukryte przejścia, o których nie będą wiedzieli, a które będą mogły posłużyć próbom zamachu. To samo tyczyło się straży. To muszą być najlepsi z najlepszych. Silni, oddani i lojalni, nie dający się w żaden sposób przekupić, wyłonieni po wnikliwym przesłuchaniu i przeszkoleni pod jej okiem.
Re: Posiadłość
: 3 maja 2024, o 23:22
autor: Papyrus
Post Fabularny
Minako
Lato 394
To, jak Minako oczy zaświeciły się na pomysł zarządzania ochroną pałacu, spowodowało, że Jou uśmiechnął się i patrzył na nią z satysfakcją. Minako bez problemu zauważyła to spojrzenie i to, że na beznamiętnej twarzy mężczyzny pojawiły się emocje. I to emocje bardzo pozytywne w stosunku do niej.
- Doskonale. Będziesz mogła to wszystko sobie zaplanować. Przyznam, że nieco mnie zdziwiło, że jesteś tak chętna na bycie strażnikiem, kiedy do tej pory chciałaś być zwiadowcą. Jednak ja nie narzekam. Przyjemnością będzie patrzenie na twoją piękną osobę, kiedy zostaniesz w Kinkotsu.
Jou upił trochę wina i pozwolił jej skończyć oglądanie planów. Siedział w ciszy, obserwując ją cały czas - jego spojrzenie w dość oczywisty sposób podziwiało jej młode ciało. A przynajmniej tak mogło się wydawać Minako.
Kiedy kobieta w końcu skończyła i chciała usiąść, rozległ się dzwonek, który zapraszał na kolację. Jou wstał ze swojego miejsca, zaoferował Minako ramię i zaprowadził ją do dużej jadalni, gdzie był niewielki stolik, bardzo ładnie nakryty. Posiłek był już przygotowany - ponownie bardzo dobre, nieco egzotyczne jedzenie. Minako była pewna, że Jou bardzo dobrze się odżywiał. Pewnie dlatego mimo wieku był w sile wieka. Odsunął jej krzesło, a kiedy usiadła, sam usiadł po drugiej stronie. Na jego twarzy był ten uśmiech, który był tak niezwykły dla niego.
- Smacznego, Minako. Może teraz wyjaśnisz mi, co miały znaczyć te zwoje, które przyniosłaś?
Re: Posiadłość
: 4 maja 2024, o 01:53
autor: Minako
Pojawienie się szczerego uśmiechu na twarzy Jou było tak niespodziewanym widokiem, że Minako aż zdumiała się, wpatrując się w niego. Już kilka razy udało jej się dostrzec subtelne zalążki tej emocji, ale nigdy tak wyraźnej i intensywnej, a teraz proszę, cieszył się jak dziecko, które właśnie dostało nową zabawkę. I wszystko przez to, że zgodziła się zostać strażnikiem. Jego słowa również dały jej wiele do zrozumienia, a im szybciej wyjaśnią sobie wszystko, tym będzie lepiej.
- Po naszej ostatniej rozmowie nie powinieneś być zdziwiony. Doskonale wiesz, że martwię się o Twoje bezpieczeństwo i mówiłam całkiem poważnie. Wiele Ci zawdzięczam, a ochrona Twojej osoby będzie dla mnie prawdziwym zaszczytem. - Tak, mówiła poważnie i w tym momencie Jou mógł dostrzec niepokój błąkający się po jej twarzy. - Pałac jest wspaniały i jak najbardziej potrzebny ze względu na urząd Kotei'a i administrację dotyczącą całej Unii. Problem w tym, że prości ludzie mogą to źle odebrać. Panuje susza, coraz mocniej odczuwany jest brak wody i żywności, a do tego Oroboros cały czas podburzają. Gdy ruszy budowa, nastroje mogą się jeszcze bardziej pogorszyć. Wiem, że jesteś temu przeciwny, ale musimy zadbać o ludność i dać im odczuć, że władza jednak nie zostawiła ich na pastwę losu...chociaż trochę, proszę.
Tak, tutaj już prosiła, żeby zgodził się na wsparcie ludności, aby zapobiec ewentualnym zamieszkom, które mogłyby mieć wpływ na budowę pałacu. Jeśli będzie trzeba, zajmie się tym osobiście, jeśli tylko dostanie odpowiednie środki i wsparcie w samym Jou. To on tutaj sprawował władzę i bez niego nic nie będzie w stanie zrobić. Dała mu więc chwilę na przemyślenie tego, co mu właśnie powiedziała, a sama dopiła wino z kieliszka i jeszcze raz przyjrzała się projektom, przeglądając uważnie rozkład pomieszczeń każdego piętra. Kątem oka widziała, że Jou jej się przygląda i nadal nie wiedziała, co powinna z tym zrobić. Była tylko nic nieznaczącą kunoichi, która w pewnej chwili zaczęła otrzymywać specjalne względy od przyszłego Władcy Unii. Była skołowana i niepewna tego, jakie właściwie miał zamiary wobec niej. Widać było wyraźnie, że troszczy się o nią, ale wątpiła, żeby było to coś więcej, niż zwyczajne zauroczenie. Nie mogło być, bo przecież nie wypadało. Różnica statusu społecznego między nimi była jak wielka przepaść bez dna.
Akurat odkładała plany, gdy rozległ się dzwonek. Był to tak zdumiewający i niespodziewany dźwięk, że Minako aż poderwała głowę, zupełnie zaskoczona. Widząc, jak Jou spokojnie wstaje i oferuje jej ramię, Kunoichi odgadła, że to musiało być wezwanie na kolację. Całe szczęście, bo jeszcze jeden kieliszek wina na pusty żołądek i mogłaby nie ręczyć za swoje głupie czyny. Przyjęła więc ramię Jou i dała się poprowadzić do jadalni. W porównaniu z jadalnią w Siedzibie Władzy, ten stół był znacznie mniejszy, ale równie ładnie nakryty. Przynajmniej nie będą ich dzielić metry drewnianego blatu i będzie można swobodnie ze sobą porozmawiać. Jou stał się w tym momencie naprawdę szarmancki, co trochę ją peszyło, bo to jemu powinni odsuwać krzesło, a nie on jej. Tak czy inaczej usiedli.
- Dziękuję, smacznego. - Gdy wszelkie uprzejmości zostały zachowane, czas było przejść do konkretów. Na pierwszy ogień poszedł temat zwojów, z którymi zjawiła się u niego w gabinecie. - Podczas mojej ostatniej misji, trafiłam na mężczyznę, który trudnił się fachem informatora. To on mi powiedział, kim tak naprawdę są Oroboros i że sprawa jest delikatniejsza, niż z początku mogło się wydawać. Skorzystałam z okazji, że mam przed sobą takiego człowieka i poprosiłam, żeby znalazł mi informacje o jutsu, które uczyni mnie silniejszą i bardziej skuteczną dla Klanu Sabaku.
Ukryty tekst
- Niedawno zgłosił się do mnie i przekazał dokładne namiary na ten konkretny zwój. - Wyjaśniła, starając się pogodzić jedzenie kolacji z raportem. - Zgodnie z jego wytycznymi trafiłam do walącej się rudery w biednej dzielnicy Ryuzaku no Taki. Było to jakieś podejrzane miejsce, bo oprócz tych czterech zwojów, które przyniosłam, był tam jeszcze zwój z zapieczętowanymi zwłokami pozbawionymi oczu, ale nie starczyło mi już na to pleców.
Pozwoliła Jou przetrawić te słowa, a sama wzięła kilka kęsów ze swojego talerza. Wiedziała, że zaraz dostanie za coś opierdziel, bo już za długo był dla niej miły. Należało więc w najbliżej chwili spodziewać się szpili i chyba była w stanie odgadnąć, z której strony może nadejść, zwłaszcza gdy powie mu ostatnią rzecz.
- Nikt mnie nie widział i nie powiąże Pustyni z tym zajściem. - Zapewniła i po chwili westchnęła bezradnie. - Chyba, że wyłoży okrągłą sumę na informatora, tak jak ja to wcześniej zrobiłam. Za pieniądze sprzedadzą każdego...Tak czy inaczej uznałam, że zwoje będą bezpieczniejsze u Ciebie, niż pod moim łóżkiem i mogą wzmocnić Klan Sabaku...
Tak, chciała dobrze. Widać było wyraźnie, że nie brała wszystkiego dla siebie, ale myślała przede wszystkim o tym, żeby jak najlepiej służyć Sabaku. Dlatego zdecydowała się na tą wyprawę i dlatego już w drodze powrotnej uczyła się tej techniki, na której tak bardzo jej zależało, a co ostatecznie sporo ją kosztowało. Teraz była gotowa przyjąć karę i naganę, jeśli Jou uzna, że zaszkodziło to im w jakimś stopniu.
Re: Posiadłość
: 4 maja 2024, o 14:53
autor: Papyrus
Post Fabularny
Minako
Lato 394
- Niedługo zacznie się pora deszczowa, kupi nam to trochę czasu - wyjaśnił Jou. - Miejmy nadzieję, że deszcze potrwają dłużej niż w poprzednich latach i przyjdą wcześniej.
To była prawda. Pora deszczowa w poprzednich latach przychodziła dość późno oraz trwała bardzo krótko, co powodowało, że w i tak ciężkim klimacie pustynnym, było jeszcze ciężej. Teraz z nadzieją czekano na opady - miały pojawić się lada chwila - niedługo miała rozpocząć się jesień.
- Poza tym, Minako, czy naprawdę wydaje ci się, że zostawiłem to wszystko samemu sobie? W dużej mierze to, jak ludzie są wspierani, zależy od liderów poszczególnych klanów. I boli mnie głęboko, że wydaje ci się, że nic nie robimy. Próbujemy importować więcej jedzenia przez Shigashi, a także finansujemy armię - ninja i naszych wojowników, żeby utrzymywać porządek. Dodatkowo nasi Ayatsuri pracują nad nowymi sposobami nawadniania w Tsurai. Saori zapewniła mnie w liście, że przeznaczyła grupę swoich inżynierów, żeby to robili. Radzenie sobie z suszą nie jest łatwe, bo nie da się po prostu stworzyć więcej wody. To skończony zasób i ludzie muszą sobie z tym radzić.
Jou spojrzał na nią uważnie.
- Normalnie nie tłumaczyłbym się przed byle kim, Minako. - Jego dłoń powędrowała do jej twarzy i palce lekko chwyciły za jej brodę, delikatnie skierował jej twarz, żeby spojrzała w jego oczy. - Rozumiesz, jak jesteś specjalna, prawda? Tylko ty możesz w taki sposób do mnie mówić.
W czasie kolacji, Minako opowiedziała o swojej przygodzie w Ryuzaku no Taki. Jou słuchał jej uważnie, nie przerywając. Jego twarz była, jak zawsze, nieprzenikniona. Spojrzenie było bardzo intensywne, a wcześniejszy uśmiech zniknął. Odezwał się ponownie dopiero wtedy, kiedy skończyła mówić i przemyślał sprawę.
- Jeżeli ciebie było stać na informatora, nie sądzę, żeby tak trudno było go zdobyć. I ten informator wie, czego szukałaś. Ichirou w Sogen pracował nad dobrymi stosunkami z Ryuzaku. Czy myślisz, że nikt cię nie widział uciekającej z czterema ogromnymi zwojami? Myślę, że potencjalnie narobiłaś trochę problemów Ichirou i będzie on musiał się nagłowić, co zrobić, jeżeli zostałaś zobaczona i samo Ryuzaku zażąda twojej głowy. Powinnaś była dowiedzieć się, co to była za rudera. To rada na przyszłość, nie nagana, moja droga. Zajmij się jednak infobrokerem, który cię pokierował. I to tak, żeby nikt nigdy się nie dowiedział, czego chciałaś i gdzie tego szukałaś. Ja mam nadzieję, że kiedy czas przyjdzie, pokażesz mi, co umiesz - dodał, a uśmiech ponownie wrócił na jego twarz.
- Za zwoje dziękuję. Są już ukryte w bezpiecznym miejscu.
Re: Posiadłość
: 4 maja 2024, o 18:17
autor: Minako
Gdy Jou wspomniał, że niedługo ma się rozpocząć pora deszczowa, a także jakie kroki zostały poczynione, żeby choć trochę złagodzić niedolę mieszkańców, Minako poczuła wstyd, że była taką ignorantką. Nic dziwnego, że go to ubodło i to do takiego stopnia, że szczegółowo wytłumaczył się z tego, co starał się załatwić. Była to zupełnie inna rozmowa, niż ta wcześniejsza, gdy nazwał ludzi niewdzięcznikami i zdawał się wcale nie przejmować ich losem, a do tego był skłonny surowo karać buntowników. Kunoichi zrobiła przygnębioną minę i przez moment skupiła się na tym, co miała na talerzu. Było jej wstyd, naprawdę.
- Wybacz mi proszę, Jou-sama. - Poprosiła zbolałym tonem. - Naprawdę nie chciałam Cię urazić. Jestem prostą Kunoichi i nie mam wglądu w politykę gospodarczą, po prostu codziennie chodzę ulicami miasta i widzę jak tym ludziom ciężko, nie mówiąc już o tych co mieszkają w biedniejszych osadach. Gdybym tylko miała predyspozycje do nauki Suitonu, bez wahania poświęciłabym się treningowi w tym kierunku, żeby chociaż pomóc w nawadnianiu upraw...
Wtedy Jou delikatnie ujął ją za podbródek i skierował jej twarz tak, żeby na niego spojrzała. Jego słowa sprawiły, że Minako mimowolnie szybciej zabiło serce, a jej błękitne oczy uważnie badały jego twarz. Tak, zdecydowanie miała u niego specjalne względy i to był moment, w którym mogła się dowiedzieć dlaczego tak właśnie jest i na ile było to poważne.
- Tak, rozumiem. - Nadal na niego patrząc, jakby chciała dostrzec te skrywane głęboko emocje. - Nie wiem tylko, dlaczego właśnie ja. Jestem tylko przybłędą, bez majątku i rodziny, za to z ciętym językiem, solidną pięścią i bez większej części ogłady. Nie jestem godna Twojej uwagi. Jako Władca Unii, zasługujesz na wspaniałą kobietę z dobrego rodu, która dumnie będzie stać u Twego boku, da Ci szczęście i rodzinę, a mimo to, to właśnie mnie darzysz specjalnymi względami. Dlaczego?
W tym momencie Minako wyraziła swoje wszelkie wątpliwości odnośnie całej sytuacji. Owszem, schlebiało jej zainteresowanie Jou, jednak nadal z tyłu głowy miała świadomość, że jest nic nieznaczącym pionkiem i nie miała prawa niczego oczekiwać od kogoś tak wysoko postawionego. Chciała tylko wiedzieć, dlaczego sam Lider Klanu i przyszły, ponowny Władca Unii, zainteresował się właśnie nią i na ile było to poważne z jego strony. Jeśli miałaby być tylko chwilową zabawką, to trudno, jakoś to przełknie, ale przynajmniej będzie wiedziała, że nie powinna się wtedy bardziej angażować, żeby potem zwyczajnie nie cierpieć. Byli dorośli, więc postawienie sprawy jasno i czysto było najbardziej uczciwą rzeczą wobec jednej, jak i drugiej strony.
Sprawa jej podróży do Ryuzaku no Taki i zwojów, które ze sobą przyniosła, przeszła łagodniej, niż się spodziewała. Nastawiała się na solidną naganę, że postąpiła zbyt lekkomyślnie, jednak ostatecznie skończyło się tylko na dobrej radzie na przyszłość. Minako była pewna, że z tą sprawą może ją powiązać tylko informator, jednak nie chciała go zabijać, skoro mógł się jeszcze nie raz przysłużyć. Bardziej była gotowa zawrzeć z nim umowę, że jeśli ktoś zacznie wypytywać o całą sprawę, zapłaci mu po prostu więcej za milczenie. No i nikt nie powiedział, że inni informatorzy nie będą w stanie dowiedzieć się tego i owego, albo że już nie była w ogólnych notatkach całej ich organizacji.
Jestem pewna, że nikt mnie nie widział i nie zwrócił na mnie uwagi. - Zapewniła Jou. - Gdy nie chcę, żeby ktoś mnie zauważył, po prostu unikam punktów chakry, które wyczuwam i przemykam niezauważona. Potem tylko wtopiłam się w poranny tłum w centrum i wyszłam spokojnie z miasta razem z wozami transportowymi. Shinobi często noszą zwoje na plecach, zwłaszcza Ci, którzy pieczętują ekwipunek, więc wątpię, żebym wzbudziła podejrzenia, zwłaszcza w tak wielkim ośrodku handlowym jak Ryuzaku no Taki.
Zdecydowanie samo Ryuzaku no Taki nie miało powodu się o nią upomnieć, bo pod tym względem nie była do wyśledzenia. Jedyną drogą był informator i cała jego organizacja, a że nie była w stanie wytropić wszystkich i wybić, będzie musiała zawrzeć układ i płacić za milczenie. Tak czy inaczej, osiągnęła swój cel i zdobyła technikę, dzięki której jej życie stanie się znacznie łatwiejsze, zwłaszcza życie strażniczki. Uśmiechnęła się jeszcze tylko, słysząc podziękowanie i fakt, że zwoje zostały już odpowiednio ukryte.
Re: Posiadłość
: 8 maja 2024, o 21:33
autor: Papyrus
Post Fabularny
Minako
Lato 394
Jou westchnął głęboko, kiedy Minako powiedziała o tym, że on zasługuje na kogoś lepszego niż ona. Przewrócił oczyma. Nie był przez chwilę stoicki, beznamiętny i wyrachowany. Przez chwilę był lekko poirytowany. Szczęśliwie - przynajmniej dla Minako - z łatwością się opanował i, kiedy jej odpowiadał, brzmiał po prostu na zmęczonego.
- Minako, rozejrzyj się dookoła. Czy dla kogoś pośledniego w moich oczach bym to wszystko organizował? Przyniosłaś dla mnie 4 nowe zwoje, nawet jeśli kosztować to może odrobinę kłopotów - nie mam wielu akoraito, którzy potrafią tego dokonać. Ale jeśli ty uważasz, że nie ma w tobie nic wyjątkowego, to cóż... kończą mi się sposoby, a także cierpliwość, aby to pokazać.
Zrobiło się trochę ciężko, mężczyzna nie był szczególnie zadowolony, ale też nie do końca ją skarcił, tak naprawdę. Może dał jej trochę do myślenia.
Resztę kolacji zjedli w spokoju. Jou przysłuchiwał się temu, jak Minako opowiada o swojej przygodzie w Ryuzaku, ale - jak wcześniej wspomniał - był zadowolony, że przyniosła mu zwoje, nawet jeżeli narobiła sobie przy tym trochę kłopotów. Zresztą, z jego poradą, miała się tym zająć.
- Zabiłaś kogoś, kto miał w miejscu, gdzie przebywał, kilka zwojów. Śmiem stwierdzić, że jeżeli nie byłaś niewidzialna, ktoś się zainteresował. Nawet jeżeli nie na tyle, żeby o tym mówić, to na tyle, żeby sobie przypomnieć, jeżeli ktoś będzie pytał. Po prostu uważaj na siebie.
Skończyli kolację, po czym Jou wstał i wlał jeszcze jeden kieliszek wina, podając go Minako.
- Kiedy już dojdziesz do siebie, jakie masz plany? Trochę czasu minie zanim przejmiesz obowiązki dowódcy straży. Wolałbym, żeby to miało miejsce dopiero po tym, jak Ichirou przejmie klan. Oczywiście, mianowanie dostaniesz wcześniej. Rozwiniesz się jeszcze trochę - stwierdził i wyciągnął dłoń, żeby delikatnie dotknąć pasma jej włosów i wkładając je jej za ucho.