Ogrody Kinkotsu
Re: Ogrody Kinkotsu
To, że jeszcze nic nie uległo pogorszeniu chłopak mógł chyba zawdzięczać szczęściu. Nie skupiał się na tyle nad sobą, co na wyczuciu odpowiedniego momentu. We wcześniejszych latach miał styczność z kilkoma dziećmi w różnym wieku. Zazwyczaj wystarczyło je nakarmić albo zbyć. W tym wypadku dłuższa korelacja gryzła się z poczuciem wyobcowania przez Tetsu. Niemniej musiał złagodzić irytujące swędzenie z tyłu głowy i przeć naprzód. Bez tego mogło okazać się, że nici z jego kariery shinobi. To jak poddanie w wątpliwość jego umiejętności, a przecież sztukę ninja opanował w całkiem przyzwoitym stopniu. Zdążył uporać się z myślami w trakcie, gdy dziewczynka wyrzuciła z siebie słowotok oraz zdołała naruszyć jego przestrzeń osobistą. Zdziwił go tak bezpośredni chwyt za rękę, lecz zdał sobie sprawę, że sam do tego dopuścił. Czyli można mieć jedno na myśli, a druga osoba co innego zrobić. Skoro w pewnym sensie udało się doprowadzić do tego samego rozwiązania, to nie było co się spierać sam ze sobą. Dał się poprowadzić i nie był już skory do odpowiedzi na jej wcześniejszą wypowiedź. Przyswoił jedynie imię, bo mogło być ważne dla dalszej sprawy. Operowanie samymi określeniami na dłuższa metę stawało się pozbawione odpowiedniego poświęcenia. Wiedział także, że nie powinien wtrącać się za bardzo w sprawy rodzinne, toteż postąpił słusznie według siebie.
Jako główny strateg tego zadania musiał wytężyć umysł, aby nie utknąć w martwym punkcie. Za chwilę miał dostać garść świeżych informacji. Lokalizacja, do której dotarł z Miyą nie była mu dotąd znana. Park przypominał przeciwieństwo tego, jak wyglądało wszystko dookoła niego. Labirynt ciasnych i brudnych uliczek były dniem powszednim. Wyrwanie się wydawało się niemożliwe. Dopiero od niedawna podjął decyzję o zmianie otoczenia. Oczywiście nie mógł dać po sobie znaku, że widok tętniącego życiem miejsca wzbudził w nim podziw. Zachował go gdzieś na dnie, a na zewnątrz przybrał prostą postawę i spokojny wyraz twarzy. Jak bardzo się pomylił podejrzewając, że zwierzak mógł być w najgorszym przypadku martwy. Jeśli zdołał gdzieś się ukryć, to chyba właśnie tutaj. Do głowy wpadła mu kolejna myśl, od której mogliby zacząć poszukiwania. Żeby nie wyglądało to błądzenia na oślep.
- Miya-chan, jakie odgłosy najczęściej wydaje Zu-zu? - odparł nagle i bardzo się tym zaciekawił, jak na siebie. W końcu była to dość prosta metoda na zgadnięcie jakiego rodzaju zwierzęciem mógł być jej pupil. Podejrzewał, że sześciolatka poradzi sobie z takim wyzwaniem. Pozwoli to też chłopakowi na samodzielne nasłuchiwanie zwierzaka. Poza tym, że mógł czaić się w zakamarkach ogrodów, to wyczucie Tetsu pomoże mu w odróżnieniu szmerów. Na to liczył w optymistycznym rozwiązaniu. Skłonny był wierzyć w coś pomiędzy, ale nastawiał się też na bezowocne trudy. Nie wiedział, jak na co dzień zachowywał się Zu-zu i czy teraz nie jest płochliwy z powodu ucieczki.
- Poszukajmy Zu-zu. Pewnie schował się gdzieś tutaj. Jak cię zobaczy, to może się pokaże. - dobrał optymistyczne tony i zachęcił dziewczynkę do działania. Oczywiście nic pochopnego, a raczej spokojne rozglądanie się. Niczym w zabawie w chowanego, gdzie szukający musiał wykazać się sprytem. Pokazał jej, żeby uważać, gdzie stawia kroki. Nie mogła też za bardzo szeleścić krzakami, a jeśli chodzi o drzewa to uważnie wypatrywać czy między liśćmi nic nie siedzi i nie przykuwa wzroku. Pewne podstawy dotyczyły każdego aspektu życia, lecz nie każdy był zdolny wykorzystywać je z należytym staraniem. Skoro wskazówki były dla dziewczynki jasne, to zdał się na swój instynkt i zarządził poszukiwania z lewa na prawo. Kwadrat po kwadracie przejrzeć cały park. W tym względzie chyba nie było innego wyjścia, skoro pupil mógł być wszędzie.
Jako główny strateg tego zadania musiał wytężyć umysł, aby nie utknąć w martwym punkcie. Za chwilę miał dostać garść świeżych informacji. Lokalizacja, do której dotarł z Miyą nie była mu dotąd znana. Park przypominał przeciwieństwo tego, jak wyglądało wszystko dookoła niego. Labirynt ciasnych i brudnych uliczek były dniem powszednim. Wyrwanie się wydawało się niemożliwe. Dopiero od niedawna podjął decyzję o zmianie otoczenia. Oczywiście nie mógł dać po sobie znaku, że widok tętniącego życiem miejsca wzbudził w nim podziw. Zachował go gdzieś na dnie, a na zewnątrz przybrał prostą postawę i spokojny wyraz twarzy. Jak bardzo się pomylił podejrzewając, że zwierzak mógł być w najgorszym przypadku martwy. Jeśli zdołał gdzieś się ukryć, to chyba właśnie tutaj. Do głowy wpadła mu kolejna myśl, od której mogliby zacząć poszukiwania. Żeby nie wyglądało to błądzenia na oślep.
- Miya-chan, jakie odgłosy najczęściej wydaje Zu-zu? - odparł nagle i bardzo się tym zaciekawił, jak na siebie. W końcu była to dość prosta metoda na zgadnięcie jakiego rodzaju zwierzęciem mógł być jej pupil. Podejrzewał, że sześciolatka poradzi sobie z takim wyzwaniem. Pozwoli to też chłopakowi na samodzielne nasłuchiwanie zwierzaka. Poza tym, że mógł czaić się w zakamarkach ogrodów, to wyczucie Tetsu pomoże mu w odróżnieniu szmerów. Na to liczył w optymistycznym rozwiązaniu. Skłonny był wierzyć w coś pomiędzy, ale nastawiał się też na bezowocne trudy. Nie wiedział, jak na co dzień zachowywał się Zu-zu i czy teraz nie jest płochliwy z powodu ucieczki.
- Poszukajmy Zu-zu. Pewnie schował się gdzieś tutaj. Jak cię zobaczy, to może się pokaże. - dobrał optymistyczne tony i zachęcił dziewczynkę do działania. Oczywiście nic pochopnego, a raczej spokojne rozglądanie się. Niczym w zabawie w chowanego, gdzie szukający musiał wykazać się sprytem. Pokazał jej, żeby uważać, gdzie stawia kroki. Nie mogła też za bardzo szeleścić krzakami, a jeśli chodzi o drzewa to uważnie wypatrywać czy między liśćmi nic nie siedzi i nie przykuwa wzroku. Pewne podstawy dotyczyły każdego aspektu życia, lecz nie każdy był zdolny wykorzystywać je z należytym staraniem. Skoro wskazówki były dla dziewczynki jasne, to zdał się na swój instynkt i zarządził poszukiwania z lewa na prawo. Kwadrat po kwadracie przejrzeć cały park. W tym względzie chyba nie było innego wyjścia, skoro pupil mógł być wszędzie.
0 x
- Uzumaki Hibana
- Gracz nieobecny
- Posty: 1068
- Rejestracja: 8 lip 2018, o 18:36
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Wysoka, czerwonowłosa, złotooka kobieta, z dużą blizną na twarzy.
Ubranie czarne z czerwonymi elementami. - Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie. Torba przy pasie. Dwa miecze przy biodrach.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 024#p92024
- GG/Discord: 66265515
Re: Ogrody Kinkotsu
0 x

Prowadzone misje: "Złota Amaterasu" - D; "Wojna i pokój" - C Towarzysz: Onna

Re: Ogrody Kinkotsu
Tetsu dążył do tego, aby wszystko szło po jego myśli. Nie robił sobie tym złudnej nadziei. Raczej odstraszał złe duchy, które swym jestestwem mogły przysporzyć mu dodatkowego pecha. W dostatecznym stopniu był niezdarny, żeby w pewnych momentach popaść w przygnębienie. I chociaż jego niezdarna natura nie uruchamia się zawsze, to lepiej dmuchać na zimne. To samo tyczyło się planowania. Skoro mógł wyobrazić sobie szczęśliwe zakończenie bez wpadki, to w jakimś stopniu był ze sobą szczery. Indywidualnie dochodził do osiągnięcia sukcesu, bo nikim innym nie mógł się wyręczyć. Zdawało mu się to oczywiste jak to, że każdy posiadał własne ciało, którym kontrolował dzięki wolnej woli. Mimo wrażeniu odosobnienia i lekkiemu introwertyzmowi zaczynał przyzwyczajać się do małej dziewczynki. Czuł się za nią odpowiedzialny, ale to nic dziwnego, bo byli na misji. Jako jego zleceniodawca Miya zapewniała mu potrzebną wiedzę na temat poszukiwanego zwierzaka. Piętnastolatek jak dotąd niewiele rozumiał z odpowiedzi dziewczynki. Musiał wierzyć, że w odpowiednim momencie skojarzy, o co mogło chodzić poprzez wydany dźwięk. Liczył, że będzie to dźwięk bliższy pospolitemu pupilowi. Niestety takowe zostały już wyeliminowane na samym początku. Nie mogła to być także małpka, która z pewnością wydawałaby zwyczajny dźwięk. Właściwie niewiele wiedział o tym, jakich pupili trzymali w domach ludzie. Nigdy nie zaznał takiej przyjemności ani obowiązku. Ciężko nazwać życie Tetsu normalnym, ale tu nie o nim. Przedłużające się poszukiwania był trudne dla nich obojga. Chłopak trudność widział raczej w tym, że dziewczynce zaczynało brakować sił i wątpiła w powodzenie. Nic dziwnego, skoro mało wiedziała jeszcze o świecie. Niestety na drugi akt dobroci nie potrafił się zdobyć. Postanowił być zmotywowany do szukania, ale to nie jemu natrafiła się okazja do wykrzyczenia ‘eureka’. Odszedł od krzaka, który był jego niedawnym obiektem i spojrzał w kierunku wskazanym przez Miye. Nadal nie znając postury jej pupila nie byłby w stanie stwierdzić, że wolał ukryć się wysoko w górze niż w gęstych zaroślach z dala od widoku drapieżników. W każdym razie cieszył się na ten przełom.
- Wespnę się i sprawdzę, czy to Zu-zu. - powiedział i zaradnie zakasał rękawy - metaforycznie, bo nie posiadał rękawów. Raczej nie miał żadnego, większego wstrętu do różnej maści stworzeń. Bardziej martwił się wysiłkiem fizycznym. Zmierzył jeszcze wzrokiem odległość, jaka dzieliła go do szczytu palmy. Potem złożył ręce w pieczęć, aby nałożyć chakrę na ręce oraz podeszwy butów. Użył prostej techniki ninjutsu, która umożliwi mu wspięcie się bez konieczności wysiłku mięśni. Przynajmniej nie takiego, na jaki musieliby narazić się zwykli ludzie. Podszedł do pnia palmy i zaczął wspinać się mozolnie niczym po szczeblach drabiny. Gdy już osiągnie odpowiedni pułap, wtedy będzie musiał skupić uwagę na rozejrzeniu się za zwierzęciem, które prawdopodobnie przesiaduje wśród liści. W tym celu odgarnia najbliższe z nich i sprawdza, czy go tam nie ma. Wytężenie pozostałych zmysłów również wolał utrzymać na odpowiednio wysokim poziomie. Tetsu chciał wykonać tą czynność raz a porządnie, bez zbędnego ryzyka i powtarzania. Miał nadzieję, że nie spłoszy to Zu-zu i że ten nie okaże się wrogo nastawiony do innych. Trzeba być przygotowanym na wszystko, dlatego warto mieć plan na ewentualną ucieczkę, unikając przy tym upadku. Zawsze mógł zawisnąć pod kątem dziewięćdziesięciu stopni względem podłoża, jak przystało na ninja i użytą w tym celu technikę.
- Wespnę się i sprawdzę, czy to Zu-zu. - powiedział i zaradnie zakasał rękawy - metaforycznie, bo nie posiadał rękawów. Raczej nie miał żadnego, większego wstrętu do różnej maści stworzeń. Bardziej martwił się wysiłkiem fizycznym. Zmierzył jeszcze wzrokiem odległość, jaka dzieliła go do szczytu palmy. Potem złożył ręce w pieczęć, aby nałożyć chakrę na ręce oraz podeszwy butów. Użył prostej techniki ninjutsu, która umożliwi mu wspięcie się bez konieczności wysiłku mięśni. Przynajmniej nie takiego, na jaki musieliby narazić się zwykli ludzie. Podszedł do pnia palmy i zaczął wspinać się mozolnie niczym po szczeblach drabiny. Gdy już osiągnie odpowiedni pułap, wtedy będzie musiał skupić uwagę na rozejrzeniu się za zwierzęciem, które prawdopodobnie przesiaduje wśród liści. W tym celu odgarnia najbliższe z nich i sprawdza, czy go tam nie ma. Wytężenie pozostałych zmysłów również wolał utrzymać na odpowiednio wysokim poziomie. Tetsu chciał wykonać tą czynność raz a porządnie, bez zbędnego ryzyka i powtarzania. Miał nadzieję, że nie spłoszy to Zu-zu i że ten nie okaże się wrogo nastawiony do innych. Trzeba być przygotowanym na wszystko, dlatego warto mieć plan na ewentualną ucieczkę, unikając przy tym upadku. Zawsze mógł zawisnąć pod kątem dziewięćdziesięciu stopni względem podłoża, jak przystało na ninja i użytą w tym celu technikę.
- Nazwa
- Kinobori no Waza
- Ranga
- E
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- Minimalny, nieodczuwalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.</span>
0 x
- Uzumaki Hibana
- Gracz nieobecny
- Posty: 1068
- Rejestracja: 8 lip 2018, o 18:36
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Wysoka, czerwonowłosa, złotooka kobieta, z dużą blizną na twarzy.
Ubranie czarne z czerwonymi elementami. - Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie. Torba przy pasie. Dwa miecze przy biodrach.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 024#p92024
- GG/Discord: 66265515
Re: Ogrody Kinkotsu
0 x

Prowadzone misje: "Złota Amaterasu" - D; "Wojna i pokój" - C Towarzysz: Onna

Re: Ogrody Kinkotsu
To pierwsza taka sytuacja, w której Tetsu stosował nauczoną podczas szkolenia technikę wspinaczki Kinobori no Waza. Ogólnie zakładała, aby nałożyć odpowiednią ilość chakry do utrzymania na danej powierzchni, co Tetsu szczególnie przyjął sobie do serca. Wspinaczka w stylu małpki wydawała mu się logiczna z punktu widzenia przedmiotu, na jaki zamierzał wejść. Owalna część pnia byłaby jak cienka deska, po której miałby przejść, gdyby odwrócić nieco płaszczyznę i zrównać czynność względem balansowania na linie. Dlatego wspinanie się jak ninja pionowo do góry zdawała się dlań dość ryzykowna. Dlatego zdał sobie sprawę, że mógł wykorzystać także ręce, aby na nich zastosować podobny zabieg. Jak widać opłaciło się. Poza wysiłkiem ramion i kolan chyba nic więcej mu nie dolegało. Zawieszony w znacznej odległości od ziemi mógł skupić się na poszukiwaniach poprzez gęstą koronę palmy. Całe drzewo wydawało się złowieszcze i nastawione na obronę zatem uważał, żeby nie skaleczyć się przypadkiem. Po pierwszej próbie przeszedł w kolejne miejsce, lekko na bok aż nie przytrafiła mu się zaskakująca sytuacja. Warto wspomnieć, że mimo błądzących myśli w głowie chłopaka o czyhającym zagrożenia nie w sposób było temu zaradzić. Nie odczuł typowego dla innych strachu z powodu widoku pająka czy innego robala. Oczywiście miał własne emocje, a tym co go naszło to było pełne zaskoczenie. Pochodzenie zwierzęcia Miyi było mu obce, tym większe okazało się zaskoczenie widząc egzotycznego żuka z ogromnym rogiem i żuwaczkami. Na swój sposób bardzo spodobał się Tetsu. Niemniej musiał zachować kontrolę nad obecnym położeniem. Akcja była krótka, ale w jej trakcie zacisnął odrobinę mocniej dłonie na drzewie, aby nie stracić równowagi. W innych okolicznościach byłby pewny, żeby wyciągnąć kunai i pozbyć się zagrożenia. Odczuł, jak robak przemyka mu po głowie i targa z niewielkim skutkiem włosy. Wprawdzie nie miał powodu przykładać ogromnej wagi fryzurą ani nie starał się specjalnie o nie dbać. Wyknywał codzienna higienę zgodnie ze zwyczajem, lecz jakoś tak pasowały do jego wizerunku. Były nieodłączną częścią jego samego, toteż lekko się zmartwił tą nieoczekiwaną ingerencją. Należał jednak do tego typu osób, które mogły o tym pomyśleć, ale nadal były skupieni na sprawie priorytetowej. Jeśli to było możliwe to chciał śledzić robala i jego tor lotu. To bardzo utrudniało dalsze poszukiwania, jeżeli cel potrafił tak doskonale umknąć z zasięgu myśliwego. Nie był jednak do końca pewny, co tak właściwie zaszło. Czy aby na pewno Miya znalazła swojego pupila na tym drzewie? Musiał to z nią skonsultować, aby potem podjąć kolejną próbę tym razem złapania owego chrabąszcza.
Zebrał się na odwagę i zsunął z niewygodnego pnia palmy. Zachował przy tym ostrożność i potrzebną nagłą potrzebę znalezienia się szybciej na dole. Po wszystkim otrzepał ręce i poprawił długie włosy, które przy każdym ruchu względem własnej osi i po przechyleniu środka ciężkości lubiły zaplątać się u dołu ciała niczym liana.
- Na górze był tylko duży żuk. - wspomniał, chociaż już się nauczył, że dziewczynce nic to nie powie. Nie znała tak złożonych nazw. Mimo to kontynuował.
- Czy Zu-zu ma taki wielki róg i skrzydła do latania? - postanowił zapytać i użył w tym celu nieco mimiki. Jakby komicznie to nie wyglądało, gdy pokazywał dziewczynce własne spostrzeżenia, to nie zważał na ocenę z zewnątrz. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Doszedł do wniosku, że mogło mu się poszczęścić, kiedy słyszał podobne ‘sz-sz-sz’ wydawane przez robaka. Nadal nie przybliżało go to do celu. Zu-zu mógł po prostu uciekać w nieskończoność, a on nie był znawcą zwierząt, który byłby w stanie w odpowiedni sposób urzec przedstawiciela żukowatych. Zatem czy przeciętny spryt chłopaka zdoła wystarczyć. Byli w ogrodzie, gdzie pełno drzew i ogólnej zieleni. To raj dla takiego zwierzęcia. Nic mu tu nie brakowało, więc wyeliminował fakt kuszenia jedzeniem. A jednak łudził się tym faktem.
- Czym karmisz Zu-zu? Może jest głodny i będzie chciał coś od ciebie zjeść. - pobudził w dziewczynce nadzieję i zachęcił do dalszej współpracy. Nie mogła teraz odpuścić. To tak, jakby już się znudziła zwierzątkiem i go nie chciała, lecz z dziwnego poczucia winy nie miał zamiaru zniechęcać dziecka. Rzecz w tym, że do samego przysmaku nie przyleci. Będzie musiał wziąć go trochę i znowu zaliczyć wspinaczkę na to drzewo, na które przeleciał. Pytanie tylko czy posiadał taką wiedzę, a jak nie to musieli z Miyą rozejrzeć się w pobliżu czy nic nie porusza się wśród liści, jak poprzednio dostrzegła to dziewczynka.
Zebrał się na odwagę i zsunął z niewygodnego pnia palmy. Zachował przy tym ostrożność i potrzebną nagłą potrzebę znalezienia się szybciej na dole. Po wszystkim otrzepał ręce i poprawił długie włosy, które przy każdym ruchu względem własnej osi i po przechyleniu środka ciężkości lubiły zaplątać się u dołu ciała niczym liana.
- Na górze był tylko duży żuk. - wspomniał, chociaż już się nauczył, że dziewczynce nic to nie powie. Nie znała tak złożonych nazw. Mimo to kontynuował.
- Czy Zu-zu ma taki wielki róg i skrzydła do latania? - postanowił zapytać i użył w tym celu nieco mimiki. Jakby komicznie to nie wyglądało, gdy pokazywał dziewczynce własne spostrzeżenia, to nie zważał na ocenę z zewnątrz. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Doszedł do wniosku, że mogło mu się poszczęścić, kiedy słyszał podobne ‘sz-sz-sz’ wydawane przez robaka. Nadal nie przybliżało go to do celu. Zu-zu mógł po prostu uciekać w nieskończoność, a on nie był znawcą zwierząt, który byłby w stanie w odpowiedni sposób urzec przedstawiciela żukowatych. Zatem czy przeciętny spryt chłopaka zdoła wystarczyć. Byli w ogrodzie, gdzie pełno drzew i ogólnej zieleni. To raj dla takiego zwierzęcia. Nic mu tu nie brakowało, więc wyeliminował fakt kuszenia jedzeniem. A jednak łudził się tym faktem.
- Czym karmisz Zu-zu? Może jest głodny i będzie chciał coś od ciebie zjeść. - pobudził w dziewczynce nadzieję i zachęcił do dalszej współpracy. Nie mogła teraz odpuścić. To tak, jakby już się znudziła zwierzątkiem i go nie chciała, lecz z dziwnego poczucia winy nie miał zamiaru zniechęcać dziecka. Rzecz w tym, że do samego przysmaku nie przyleci. Będzie musiał wziąć go trochę i znowu zaliczyć wspinaczkę na to drzewo, na które przeleciał. Pytanie tylko czy posiadał taką wiedzę, a jak nie to musieli z Miyą rozejrzeć się w pobliżu czy nic nie porusza się wśród liści, jak poprzednio dostrzegła to dziewczynka.
0 x
- Uzumaki Hibana
- Gracz nieobecny
- Posty: 1068
- Rejestracja: 8 lip 2018, o 18:36
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Wysoka, czerwonowłosa, złotooka kobieta, z dużą blizną na twarzy.
Ubranie czarne z czerwonymi elementami. - Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie. Torba przy pasie. Dwa miecze przy biodrach.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 024#p92024
- GG/Discord: 66265515
Re: Ogrody Kinkotsu
0 x

Prowadzone misje: "Złota Amaterasu" - D; "Wojna i pokój" - C Towarzysz: Onna

Re: Ogrody Kinkotsu
Akcja całego wydarzenia w pewien sposób zaczynała przytłaczać młodego Maji. Nie czuł fizycznego zmęczenie, bo to niczym rozgrzewka przed bieganiem dla shinobi, który ukończył szkolenie. Bardziej obawiał się wyczerpania psychicznego. Musiał mierzyć się z niezbyt doświadczoną osobą, do której za każdym razem ustalał nowe podejście. W dodatku ciągle czuł, jakby współpraca z kimkolwiek miała okazać się złym posunięciem. Przemógł się raz, potem drugi, a końca w tym rozwiązaniu nie było widać. Trochę go to irytowało i kusiło by odpuścić. W zasadzie żadna inna sytuacja nie pomogłaby mu zmienić kreowanego przez jego wyobraźnię obrazu. Chodząca kłopotliwość.
Posiadał zlepek informacji, które zaczynały przeistaczać się w klarowną całość. Niczym mętna woda powracała do stałej formy, w której wreszcie ukazywało się przejrzyste odbicie. Mowa tu oczywiście o znalezieniu pupila dziewczynki. Nie znał się na robactwie, a do głębszej analizy przydałby się jakiś atlas. Mimo to Tetsu wiedział mniej więcej czym był ów robak. Chrząszcz - przedstawiciel swojego gatunku - mógł należeć do pospolitych lub bardziej egzotycznych. Fakt ten rzucił mu się w oczy zważywszy na rozmiar i bogate uzbrojenie. Skorupa, czułki, żuwaczki czy róg - to wszystko sprawiało, że był fascynującym okazem. Wzbudził u Tetsu zainteresowanie, dlatego z pełną satysfakcją podszedł do dalszej rywalizacji i nie zamierzał dać za wygraną. To do niego zupełnie niepodobne, aby ulegać takim pokusom.
- W takim razie złapię go dla Ciebie. - wyraził podziw względem wyboru zwierzaka. Przemilczał kwestię tego, że być może Zu-zu będzie ciągle tak uciekał zważywszy na swoje usposobienie. Niemniej to mało wymagający pupil.
- Cała grupa takich jak Zu-zu nazywana jest jeszcze Chrząszczami. Inaczej to owad. - spróbował w prosty sposób podpowiedzieć dziewczynie, co miał na myśli. Grunt, że była spostrzegawcza i wiedziała, jak opisać Zu-zu. Praktycznie dogadali się w zadowalającym stopniu. I żeby było tego dość. Do głowy Tetsu wpadł pewien pomysł. Skoro Zu-zu miał tu pod dostatkiem owoców i liści, którymi się żywił, to tak szybko stąd nie odleci. Zdawał się był w ogromnym terrarium. Po pierwszej próbie szukania robaka w gąszczu liści było trudno. Tym razem faktycznie musiał mieć przynętę. Dlatego wytłumaczył Miyi, że potrzebne im będą owoce. Takie, które będzie mógł przekroić w pół lub jakiekolwiek mniejsze ziarenka. Sęk w tym, że chodziło bardziej o sok z tych owoców. Dzięki nim zamierzał zwabić Zu-zu do siebie. W końcu będzie miał niejako podane danie na tacy. Bez wkładania wysiłku w gryzienie czy rozłupywanie. Następnie wespnie się na drzewo, które upatrzył sobie Zu-zu i zacznie go kusić. W jednej dłoni trzymając ociekający sokiem owoc, a drugą odgarniając liście. W tym samym czasie Miya powinna mieć swoją część owoców i reagować, gdyby chrząszcz zamierzał odlecieć. Może upatrzy sobie zlecenie na dół, gdzie będzie na niego czekać właścicielka z przysmakiem. Jego obecność może znowu wypłoszyć malucha. Wolał nie ryzykować za bardzo, ale w ostateczności mógłby zareagować w szczytowej formie i spróbować chwycić Zu-zu, żeby ten więcej przed nim nie uciekł. Stanowczo acz z wyczuciem, coby nie stała mu się krzywda. Taki owad powinien mieć mimo wszystko twardą skorupę, w obronie przed innymi insektami. Polowanie czas rozstrzygnąć!
Posiadał zlepek informacji, które zaczynały przeistaczać się w klarowną całość. Niczym mętna woda powracała do stałej formy, w której wreszcie ukazywało się przejrzyste odbicie. Mowa tu oczywiście o znalezieniu pupila dziewczynki. Nie znał się na robactwie, a do głębszej analizy przydałby się jakiś atlas. Mimo to Tetsu wiedział mniej więcej czym był ów robak. Chrząszcz - przedstawiciel swojego gatunku - mógł należeć do pospolitych lub bardziej egzotycznych. Fakt ten rzucił mu się w oczy zważywszy na rozmiar i bogate uzbrojenie. Skorupa, czułki, żuwaczki czy róg - to wszystko sprawiało, że był fascynującym okazem. Wzbudził u Tetsu zainteresowanie, dlatego z pełną satysfakcją podszedł do dalszej rywalizacji i nie zamierzał dać za wygraną. To do niego zupełnie niepodobne, aby ulegać takim pokusom.
- W takim razie złapię go dla Ciebie. - wyraził podziw względem wyboru zwierzaka. Przemilczał kwestię tego, że być może Zu-zu będzie ciągle tak uciekał zważywszy na swoje usposobienie. Niemniej to mało wymagający pupil.
- Cała grupa takich jak Zu-zu nazywana jest jeszcze Chrząszczami. Inaczej to owad. - spróbował w prosty sposób podpowiedzieć dziewczynie, co miał na myśli. Grunt, że była spostrzegawcza i wiedziała, jak opisać Zu-zu. Praktycznie dogadali się w zadowalającym stopniu. I żeby było tego dość. Do głowy Tetsu wpadł pewien pomysł. Skoro Zu-zu miał tu pod dostatkiem owoców i liści, którymi się żywił, to tak szybko stąd nie odleci. Zdawał się był w ogromnym terrarium. Po pierwszej próbie szukania robaka w gąszczu liści było trudno. Tym razem faktycznie musiał mieć przynętę. Dlatego wytłumaczył Miyi, że potrzebne im będą owoce. Takie, które będzie mógł przekroić w pół lub jakiekolwiek mniejsze ziarenka. Sęk w tym, że chodziło bardziej o sok z tych owoców. Dzięki nim zamierzał zwabić Zu-zu do siebie. W końcu będzie miał niejako podane danie na tacy. Bez wkładania wysiłku w gryzienie czy rozłupywanie. Następnie wespnie się na drzewo, które upatrzył sobie Zu-zu i zacznie go kusić. W jednej dłoni trzymając ociekający sokiem owoc, a drugą odgarniając liście. W tym samym czasie Miya powinna mieć swoją część owoców i reagować, gdyby chrząszcz zamierzał odlecieć. Może upatrzy sobie zlecenie na dół, gdzie będzie na niego czekać właścicielka z przysmakiem. Jego obecność może znowu wypłoszyć malucha. Wolał nie ryzykować za bardzo, ale w ostateczności mógłby zareagować w szczytowej formie i spróbować chwycić Zu-zu, żeby ten więcej przed nim nie uciekł. Stanowczo acz z wyczuciem, coby nie stała mu się krzywda. Taki owad powinien mieć mimo wszystko twardą skorupę, w obronie przed innymi insektami. Polowanie czas rozstrzygnąć!
0 x
- Uzumaki Hibana
- Gracz nieobecny
- Posty: 1068
- Rejestracja: 8 lip 2018, o 18:36
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Wysoka, czerwonowłosa, złotooka kobieta, z dużą blizną na twarzy.
Ubranie czarne z czerwonymi elementami. - Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie. Torba przy pasie. Dwa miecze przy biodrach.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 024#p92024
- GG/Discord: 66265515
Re: Ogrody Kinkotsu
0 x

Prowadzone misje: "Złota Amaterasu" - D; "Wojna i pokój" - C Towarzysz: Onna

Re: Ogrody Kinkotsu
Poza momentami, w których Tetsu używał swoich indywidualnych umiejętności, dochodziło do coraz większej w skutkach porażki poznawczej. Na chwilę obecną kiepski byłby z niego nauczyciel. Tłumaczenie czegoś dziecku tym bardziej sprawiło, że chłopak się pogrążał. Gdyby ktoś to widział, zapewne spaliłby się ze wstydu. Mogłoby być też nieprzyjemnie, zważywszy na uwielbienie Maji do żelaza i broni. Miał na karku piętnaście wiosen, lecz mimo wszystko samemu nie poznał świata poza Kinkotsu. Dobre tyle, że zaznał odrobiny wykształcenia i znał pewne podstawy w: pisowni, rachowaniu, geografii oraz biologii. Dochodziło do tego całe szkolenie jakie przechodził shinobi, by stać się Doko. W gruncie rzeczy strasznie wymagające kilka lat życia, któremu nie każdy zdołał podołać. Dopiero teraz Tetsu zdał sobie sprawę, jak beztroskie potrafiło być dziecko w wieku sześciu lat. Zdane na opiekunów i gdyby ich zabrakło, to zostałoby pożarte przez wygłodniałe dzikie zwierzęta. Na szczęście nie o tym tutaj mowa.
Tetsu przybrał triumfalny uśmiech na lico. W skrajnych przypadkach potrafił okazać coś więcej niż puste spojrzenie. Poplamienie sobie rąk było warte sukcesu. Choćby wyglądało to niby zbrodnia z zabarwionymi na szkarłat dłońmi od soku. Bardziej peszył się obcowaniem z dziewczynką niż grzesznymi czynami. W każdym razie mógł na spokojnie obejrzeć trzymanego w dłoni insekta. Majestat chrząszcza okazał się być wielce satysfakcjonujący. Odrobinę odrażające, wielkie ciało - za to prezentował okazały, majestatyczny róg. Po chwili przyparł dłoń z Zu-zu do piersi i zaczął powoli schodzić, a metr przed podłożem pokusił się o zeskok. Po wylądowaniu prawie przeżył zawał, kiedy doszło do zachwiania. Niewielkie potknięcie niezdary mogło kosztować go tak wiele, a mimo to zaryzykował. Spiął się i utrzymał ciało w ryzach.
- U-udało się, proszę to twój Zu-zu. Tylko tym razem nie pozwól mu uciec. - powiedział do dziewczynki i wyciągnął w jej kierunku dłoń z pochwyconym zwierzątkiem. Nie miał zamiaru martwić się na zapas higieną. Nic groźnego za ten czas nie powinno się wydarzyć. Nie miał też ochoty drążyć tematu związanego z edukowaniem dziecka, więc przemilczał wszystko, co było upierdliwe i mało interesujące. Niemniej po takim zadaniu należała się już tylko upomnieć o wynagrodzenie.
- Skoro zadanie wykonane, to zasłużyłem na nagrodę. - odparł bez oporu. Domaganie się tego, co obiecywała w ogłoszeniu dziewczynka w żaden sposób mu nie przeszkadzało. Wręcz stanowiło kolejną rzecz, która motywowała go do działania. Doświadczenie i dobry wizerunek były jedną stroną medalu, ale korzyści materialne w pewien sposób odzwierciedlały to na czym bacznie skupiał się każdy szanujący się shinobi. Dał dziewczynce chwilę na zastanowienie i przywitanie pupila, lecz potem chciał, żeby zaprowadziła go do swojego domu lub wyciągnęła swoje pieniążki.
Tetsu przybrał triumfalny uśmiech na lico. W skrajnych przypadkach potrafił okazać coś więcej niż puste spojrzenie. Poplamienie sobie rąk było warte sukcesu. Choćby wyglądało to niby zbrodnia z zabarwionymi na szkarłat dłońmi od soku. Bardziej peszył się obcowaniem z dziewczynką niż grzesznymi czynami. W każdym razie mógł na spokojnie obejrzeć trzymanego w dłoni insekta. Majestat chrząszcza okazał się być wielce satysfakcjonujący. Odrobinę odrażające, wielkie ciało - za to prezentował okazały, majestatyczny róg. Po chwili przyparł dłoń z Zu-zu do piersi i zaczął powoli schodzić, a metr przed podłożem pokusił się o zeskok. Po wylądowaniu prawie przeżył zawał, kiedy doszło do zachwiania. Niewielkie potknięcie niezdary mogło kosztować go tak wiele, a mimo to zaryzykował. Spiął się i utrzymał ciało w ryzach.
- U-udało się, proszę to twój Zu-zu. Tylko tym razem nie pozwól mu uciec. - powiedział do dziewczynki i wyciągnął w jej kierunku dłoń z pochwyconym zwierzątkiem. Nie miał zamiaru martwić się na zapas higieną. Nic groźnego za ten czas nie powinno się wydarzyć. Nie miał też ochoty drążyć tematu związanego z edukowaniem dziecka, więc przemilczał wszystko, co było upierdliwe i mało interesujące. Niemniej po takim zadaniu należała się już tylko upomnieć o wynagrodzenie.
- Skoro zadanie wykonane, to zasłużyłem na nagrodę. - odparł bez oporu. Domaganie się tego, co obiecywała w ogłoszeniu dziewczynka w żaden sposób mu nie przeszkadzało. Wręcz stanowiło kolejną rzecz, która motywowała go do działania. Doświadczenie i dobry wizerunek były jedną stroną medalu, ale korzyści materialne w pewien sposób odzwierciedlały to na czym bacznie skupiał się każdy szanujący się shinobi. Dał dziewczynce chwilę na zastanowienie i przywitanie pupila, lecz potem chciał, żeby zaprowadziła go do swojego domu lub wyciągnęła swoje pieniążki.
0 x
- Uzumaki Hibana
- Gracz nieobecny
- Posty: 1068
- Rejestracja: 8 lip 2018, o 18:36
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Wysoka, czerwonowłosa, złotooka kobieta, z dużą blizną na twarzy.
Ubranie czarne z czerwonymi elementami. - Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie. Torba przy pasie. Dwa miecze przy biodrach.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 024#p92024
- GG/Discord: 66265515
Re: Ogrody Kinkotsu
0 x

Prowadzone misje: "Złota Amaterasu" - D; "Wojna i pokój" - C Towarzysz: Onna

Re: Ogrody Kinkotsu
Wzbogacające życie Tetsu zdarzenie właśnie miało dobiec końca. Z miłą satysfakcją spoglądał na radosne dziecko, które właśnie odzyskało swoje zwierzątko. Przez moment sam zastanawiał się, czy nie byłoby miło mieć takiego owada lub jakiegokolwiek innego pupila w domu. Byłoby raźniej. Po chwili myśli te rozwiał powiew zwyczajności, jakim zazwyczaj osłaniał się chłopak. Przenikliwy wyraz twarzy czekał już tylko na reakcję dziewczynki, aby samemu dostosować swoją kontreakcję. Na tym skupiał się cały mistycyzm relacji z innym człowiekiem. Odbijanie piłeczki niczym w grze tylko z tą różnicą, że ów rywalizacja polegała na wykonywaniu odpowiednich gestów i wypowiadaniu określonych słów, by podtrzymać tempo. Zaskakujące, jak łatwo przychodziło mu rozbijanie rzeczy na czynniki pierwsze. W końcu rozmowa była dlań czynnością mało lubianą. W każdym razie zlecenie było drobne i szybkie, dlatego dusza Tetsu nie ucierpiała, jakby to było coś poważniejszego. Pozwolił sobie na utrzymanie stanu zadowolenia do czasu, aż nie pożegna pociesznej istotki. I jak się okazało dziewczynka miała przy sobie zapłatę. Stwarzało to dobre udogodnienie i zrobiło na nim wrażenie. Zdążył przyzwyczaić się do dziecięcej niechlujności, dlatego pominął fakt w jakim zostały mu przekazane pieniądze. Wystawił dłoń po nagrodę i ze szczerą intrygą obejrzał zawartość. Wzrokiem obadał nominały, a potem z intrygującą ciekawością zastanowił się nad resztą drobiazgów. Nie zawracając sobie głowy taką błahostką, włożył pieniądze do kabury na biodrze. W niej wydzielił sobie odpowiednie miejsce na kosztowności, których posiadał jeszcze sporo. Zebrany majątek póki co mieścił się w kieszonce, ale kto wie co będzie za parę miesięcy. Niby czekały go sowite opłaty, bo życie nie było tanie. Mimo wszystko chciał wierzyć, że z bycia shinobi przyjdzie mu się również wzbogacić.
- Do zobaczenia. - rzucił na pożegnanie w stronę dziewczynki i już kierował się w zupełnie przeciwną stronę. Zamierzał jeszcze trochę pochodzić, zjeść coś i napić się zimnej wody. Potrzebował także obmyć strudzone pracą ręce. Niecodziennie wykorzystuje się owoc granatu do oblepienia sobie nim rąk. Takie rzeczy przytrafiają się zawsze raz. Potem chce się je za wszelką cenę unikać.
zt.
- Do zobaczenia. - rzucił na pożegnanie w stronę dziewczynki i już kierował się w zupełnie przeciwną stronę. Zamierzał jeszcze trochę pochodzić, zjeść coś i napić się zimnej wody. Potrzebował także obmyć strudzone pracą ręce. Niecodziennie wykorzystuje się owoc granatu do oblepienia sobie nim rąk. Takie rzeczy przytrafiają się zawsze raz. Potem chce się je za wszelką cenę unikać.
zt.
0 x
- Youmu Nanatsuki
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
- Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103822#p103822
- Multikonta: Airen Akamori
Re: Ogrody Kinkotsu
Nie było nowością, że wykonanie jednej misji zasługiwało przynajmniej na kilka tygodni odpoczynku. Czarnowłosa po turnieju, chociaż najpierw zmotywowana by zwiększyć przepaść między swoimi "rywalami", rozleniwiła się. Z czasem uznała, że jej zwycięstwo jest wystarczającym dowodem na jej siłę, której nikt o podobnym stażu nie mógł zagrozić. Misja dla Kirino była czymś, co musiała wykonać, by dalej cieszyć się spokojem. Kimogawa, jakkolwiek obrzydliwa by nie była, tak stanowiła całkiem przyjemne wspomnienie. Ktoś kiedyś powiedział pannie Nanatsuki, że ludzie najłatwiej zapamiętują jak się czuli, wszystko inne ucieka im z głów. Zgodnie z przewidywaniami, Youmu nie przyznała racji swemu rozmówcy, ale wzięła te słowa na uwagę. Z czasem przekonywała się, że może tkwiło w nich trochę prawdy. Ponad wszystko pamiętała jak się czuła w Kimogawie, a czuła się, cóż, wyśmienicie. Niczym surowa bogini, która zstąpiła ze swojego niebiańskiego piedestału, aby okruchem swej mocy ukarać niepokorny lud, dając im nauczkę, że pycha im nie przystoi. Nie w jej obecności.
Ten dzień wcale nie był szczególnie inny, niż poprzednie. Od ostatniej misji minęło trochę czasu. Youmu nie przejmowała się zbytnio liczeniem dni, bo na pustyni i tak nie miało to większego znaczenia. Zdecydowanie bardziej rozeznana w terminach była podczas swego zamieszkania w Ryuzaku no Taki, ale teraz? Teraz to było wręcz nieistotne. Plan działania był równie luźny, co zawsze. Po porannych obowiązkach wyruszyć na śniadanie, a następnie wrócić do siebie, by popracować nad kolejnymi kreacjami, które panienka Nanatsuki nazywała profesjonalnie "projektami". Kolejny krok to przesiadywanie w knajpie, racząc się obiadem i chłodnym trunkiem, gdy słońce było najsurowsze. Tę część dnia miała już za sobą, chociaż temperatura wciąż była wysoka. Kiedy tutaj nie była? Ah, tak, nocami.
Opuszczenie lokalu zostawiło Youmu bez większego pomysłu co dalej. Nie miała na ten moment ochoty oddawać się krawiectwu w dalszym ciągu, znów tutejsze lokale były dla niej już nużące. Ileż można było przesiadywać w tych samych dwóch przybytkach? Ileż dało się jeść, pić i słuchać muzyki? Czarnowłosa miała dosyć. Wino w plenerze również odpadało, bo zdawała sobie sprawę, że jest to rozrywka zbyt prosta i zbyt często przez nią wybierana. Samotność, spokój, przyjemne otoczeni i trunek. Kuszące połączenie, ale zbyt powtarzalne. Zatem wybór padł na odwiedzenie ogrodów osady Kinkotsu. Miejsce to budziło niewielki entuzjazm w Youmu, chociaż w przypadku czarnowłosej ciężko było mówić o tak mocnych emocjach. Mało co ją naprawdę denerwowało i mało co naprawdę cieszyło. Większość wpadała w spory, nijaki przedział, który miał tylko dwie kategorie - przyjemne i nieprzyjemne. I kierowała się tym, aby wszytko było przyjemne. Ogrody, cóż, zapamiętała jako nieprzyjemne, ponownie potwierdzając słowa nieznajomego mędrka. Miejsce popularne, często tłoczne i aż krzyczące, że przeznaczone dla plebsu, by mogli na moment urwać się od swego szarego życia, by mieć siły wrócić do wręcz bezwartościowej egzystencji. Youmu nie lubiła ani tłumów, ani zwykłych, szarych ludzi. Nie miała od czego uciekać, bo uważała swoje życie za wspaniałe. Osiągała co chciała, robiła co chciała, a wszystko czego się dotykała było sukcesem. Jej życie to było, poniekąd, pasmo samych sukcesów. Nie pasowała tutaj, a jednak tego dnia postanowiła przejść się dróżkami, obejrzeć miejsce, które bardzo słabo pamiętała.
Nie zwracała uwagę na ludzi, chociaż pewnie nie dało się tego samego powiedzieć na odwrót. W pełnym ekwipunku i swoim stroju przeznaczonym do codziennego życia, ale także zawodu kunoichi, przechadzała się zapewne ściągając uwagę niektórych. Miała całkiem dobry humor, nieco zaprawiony schłodzonym alkoholem, który spożywała do obiadu i po obiedzie. Daleko jej było jednak do upojenia, wszak ten stan wydawał jej się okropny. Wręcz definiujący ludzkie śmieci od wartościowych jednostek. Jak komuś mogło się to podobać? Tak czy inaczej, podczas spaceru oglądała roślinność, kierując się głównymi ścieżkami. Może i zapuszczenie się wgłąb oferowało więcej prywatności, ale nie miała powodu, by się gdziekolwiek zatrzymywać. Nie czuła też takiej ochoty na podziwianie flory, by gdzieś zbaczać, toteż szła za dróżkami, starając się obejść cały ogród, by zająć sobie tę część dnia.
Ten dzień wcale nie był szczególnie inny, niż poprzednie. Od ostatniej misji minęło trochę czasu. Youmu nie przejmowała się zbytnio liczeniem dni, bo na pustyni i tak nie miało to większego znaczenia. Zdecydowanie bardziej rozeznana w terminach była podczas swego zamieszkania w Ryuzaku no Taki, ale teraz? Teraz to było wręcz nieistotne. Plan działania był równie luźny, co zawsze. Po porannych obowiązkach wyruszyć na śniadanie, a następnie wrócić do siebie, by popracować nad kolejnymi kreacjami, które panienka Nanatsuki nazywała profesjonalnie "projektami". Kolejny krok to przesiadywanie w knajpie, racząc się obiadem i chłodnym trunkiem, gdy słońce było najsurowsze. Tę część dnia miała już za sobą, chociaż temperatura wciąż była wysoka. Kiedy tutaj nie była? Ah, tak, nocami.
Opuszczenie lokalu zostawiło Youmu bez większego pomysłu co dalej. Nie miała na ten moment ochoty oddawać się krawiectwu w dalszym ciągu, znów tutejsze lokale były dla niej już nużące. Ileż można było przesiadywać w tych samych dwóch przybytkach? Ileż dało się jeść, pić i słuchać muzyki? Czarnowłosa miała dosyć. Wino w plenerze również odpadało, bo zdawała sobie sprawę, że jest to rozrywka zbyt prosta i zbyt często przez nią wybierana. Samotność, spokój, przyjemne otoczeni i trunek. Kuszące połączenie, ale zbyt powtarzalne. Zatem wybór padł na odwiedzenie ogrodów osady Kinkotsu. Miejsce to budziło niewielki entuzjazm w Youmu, chociaż w przypadku czarnowłosej ciężko było mówić o tak mocnych emocjach. Mało co ją naprawdę denerwowało i mało co naprawdę cieszyło. Większość wpadała w spory, nijaki przedział, który miał tylko dwie kategorie - przyjemne i nieprzyjemne. I kierowała się tym, aby wszytko było przyjemne. Ogrody, cóż, zapamiętała jako nieprzyjemne, ponownie potwierdzając słowa nieznajomego mędrka. Miejsce popularne, często tłoczne i aż krzyczące, że przeznaczone dla plebsu, by mogli na moment urwać się od swego szarego życia, by mieć siły wrócić do wręcz bezwartościowej egzystencji. Youmu nie lubiła ani tłumów, ani zwykłych, szarych ludzi. Nie miała od czego uciekać, bo uważała swoje życie za wspaniałe. Osiągała co chciała, robiła co chciała, a wszystko czego się dotykała było sukcesem. Jej życie to było, poniekąd, pasmo samych sukcesów. Nie pasowała tutaj, a jednak tego dnia postanowiła przejść się dróżkami, obejrzeć miejsce, które bardzo słabo pamiętała.
Nie zwracała uwagę na ludzi, chociaż pewnie nie dało się tego samego powiedzieć na odwrót. W pełnym ekwipunku i swoim stroju przeznaczonym do codziennego życia, ale także zawodu kunoichi, przechadzała się zapewne ściągając uwagę niektórych. Miała całkiem dobry humor, nieco zaprawiony schłodzonym alkoholem, który spożywała do obiadu i po obiedzie. Daleko jej było jednak do upojenia, wszak ten stan wydawał jej się okropny. Wręcz definiujący ludzkie śmieci od wartościowych jednostek. Jak komuś mogło się to podobać? Tak czy inaczej, podczas spaceru oglądała roślinność, kierując się głównymi ścieżkami. Może i zapuszczenie się wgłąb oferowało więcej prywatności, ale nie miała powodu, by się gdziekolwiek zatrzymywać. Nie czuła też takiej ochoty na podziwianie flory, by gdzieś zbaczać, toteż szła za dróżkami, starając się obejść cały ogród, by zająć sobie tę część dnia.
0 x

☾ | Youmu Nanatsuki | ☽
Embrace | the | Perfection
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
- Youmu Nanatsuki
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
- Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103822#p103822
- Multikonta: Airen Akamori
Re: Ogrody Kinkotsu
Prawo i porządek? Te dwa tematy leżały poza kręgiem zainteresowań Youmu tak długo, jak jej za to nie płacono. Odpowiednie wynagrodzenie zmieniało postrzeganie, ale tylko na czas zadania. Panna Nanatsuki, gdyby werbalizowała wszystkie swoje myśli, najpewniej zostałaby uznana za zdrajczynię albo potencjalną zdrajczynię. Nie dbała o Unię, szczep czy Kinkotsu. Wystarczająco wysoka stawka bez problemu namówiłaby czarnowłosą, aby otwarcie zdradzić "swoich" i to w odpowiednich rękach była informacja niezwykle istotna. Ironicznie, wcale nie oznaczało to nielojalności młodej kunoichi. Wręcz przeciwnie, wyznaczało to wartość, którą należało stale przekraczać, by zachować Youmu z dala od pomysłu zdrady. Jednak, bądź co bądź, panienka Nanatsuki była jedynie arogancką smarkulą o niezwykle nadmuchanym ego i nikt się o jej umiejętności nie zabijał. Nie miała innych ofert, a też ciężko było przebić tą, którą wyznaczał szczep. I to zupełnie nieświadomie.
Głos, chociaż zaskakująco blisko, gdy wydawałoby się, że nikogo w pobliżu nie ma, to nie zaskoczył Youmu. Dla niejednego ninja czujność była drugą osobowością, nie pozwalali się zaskoczyć, chcieli obserwować otoczenie przez cały czas, jakby wiecznie byli w stanie wojny, a wróg czaił się za rogiem. Jednak czarnowłosa była zbyt dumna, aby w ogóle pomyśleć, że ktoś mógłby ośmieszyć się ją zaatakować. Była fatalnym przypadkiem, który nie uczył się na błędach. Ileż to razy już walczyła z ludźmi, których nazywała śmieciami? Ciągle się na nią porywali, a ona ciągle uważała, że tego nie zrobią. Ona przeceniała ich, a oni siebie. Na pierwsze słowa nie zareagowała, chociaż niecodziennym było usłyszeć ten pełen szacunku zwrot "dono". Chociaż to sugerowało, że są tego samego poziomu, a jednak nieznajomy ją respektował. Youmu niezbyt dbała o te wszystkie kulturalne słówka, które miały wyrażać szacunek, uniżenie czy cokolwiek innego. Dla niej były puste, nic nieznaczące. Słowa, o ile nie przenosiły informacji, były jedynie słowami. Wydmuszkami, które znaczyły prawie tyle co nic. Szacunek dało się wyrażać znacznie lepiej, niż prostym "dono". To było tylko grzecznością, złem koniecznym. I chociaż młodzieniec zuchwale porównał ich poziomami, to czarnowłosa nie czuła się urażona. Zwyczajnie nie dbała o słowa osób, które dla niej nic nie znaczyły.
Spojrzała na niego przez ramię, lustrując go znudzonym wzrokiem. Jasne szaty były zdecydowanie mądrym wyborem na pustynię i oprócz tej praktyczności niewiele więcej prezentowały. Monotonia barw, kroju i stylu. Jednak panna Nanatsuki nie wymagała od innych wyczucia estetyki na jej poziomie. Będąc nikim miało się nijakie myśli i nijaki styl. Kolejne słowa posłańca dopiero kupiły uwagę Youmu. Odwróciła się, splatając ręce na piersi, patrząc na chłopaka z góry, chociaż była przecież niziutka. Uniosła jedną brew nieco zaskoczona dwoma faktami. Otrzymywała misję, której zadanie było przekazywane słownie, a nie jak to zazwyczaj bywało - poprzez zwój z pieczątką i resztą formalności. Druga sprawa tyczyła się dosyć nieistotnej sprawy żywopłotu. Utrzymanie czegoś takiego w warunkach pustynnych musiało kosztować małą fortunę, więc bogacz nie mógł być po prostu pierwszym lepszym bogaczem. Domyślała się, że był to ktoś obrzydliwie bogaty. Takie misje dawały szansę zarobić podwójnie. Nie tylko otrzymywała standardowe wynagrodzenie, ale również zdobywała informacje oraz kontakty, które kiedyś mogła wykorzystać. Tak się składało, że biedna część mieszkańców jej nienawidziła, ale za to bogata... oni cenili sobie Youmu odkąd zapobiegła zarzynaniu ich niczym świnie. I tę sympatię zamierzała pielęgnować, wszak pojedynczy bogacz znaczył więcej, niż cała biedota Kinkotsu.
- A zwój z pieczęcią, żebym wiedziała, że nie pierdolisz głupot? - zapytała w zasadzie retorycznie, bo zaraz wystawiła dłoń, by otrzymać wspomniany przedmiot. Właściwie nie było to niezbędne, jednak wolała sama zapoznać się z treścią zadania, niż słuchać słów nieznajomego, które niczym nie były poparte. Jedynie odznaką Unii, która wcale do unikalnych nie należała. Przyjęcie zadania opierało się na naiwności albo zaufaniu, jakim darzyła tego ninja. Brakowało obu warunków. Nie znała nawet jego imienia i nazwiska, by wiedzieć kto mógł potencjalnie wprowadzić ją w błąd lub oszukać. I kto powinien ponieść za to karę.
- I przedstaw się. Imię, nazwisko, ranga. - nie była to prośba, był to rozkaz wychodzący z ust filigranowej osóbki, jaką była panna Nanatsuki. Może wyglądała komicznie tak śmiertelnie poważna i nie uznająca sprzeciwu, ale jej sława, bądź niesława, odradzała rozsądnym jednostkom potraktowanie tego jak żart. Słynęła przecież ze swojej bezwzględności i nie było to wcale zamierzonym działaniem. Było to właśnie efektem ubocznym lekceważenia jej, potraktowania niepoważnie, jakby naprawdę była tylko i wyłącznie drobną, zarozumiałą gówniarą. A przecież byłą drobną, zarozumiałą, zepsutą do szpiku gówniarą o sporych umiejętnościach.
Jeżeli młodzieniec dał jej zwój albo zwyczajnie zapewnił o swojej uczciwości w mniej lub bardziej wiarygodny sposób, to Youmu zamierzała ruszyć we wskazane miejsce. Sama szansa zarobienia i zdobycia kontaktów z bogaczem była wystarczająco zachęcająca dla czarnowłosej. Miała na tyle dobry humor, a dzień był na tyle nudny, że nawet ze szczyptą entuzjazmu przyjęła informacje, że jest dla niej zadanie i to inne, niż rozwiązywanie problemów biedoty. Miała pełen ekwipunek przy sobie i czas, więc nic ją nie powstrzymywało, żeby zająć się sprawą natychmiast. Brak precyzyjniejszych informacji sprawiał, że czarnowłosa właściwie nie miała żadnych oczekiwań. Problemy ludzi z wyższych sfer były zazwyczaj opłacalne do rozwiązywania, więc ich cel nie do końca miał znaczenie. Wystarczyła tylko odpowiednia stawka. Zatem Youmu miała zamiar spacerować bogatą dzielnicą, w poszukiwaniu domu z żywopłotem i czerwonym dachem, aby pomóc Ryutorze Genjiemu. Chciała jak najszybciej doprowadzić do rozmowy, w której wyjaśni się jej zadanie i zostanie podana suma, która jest nagrodą. Im szybciej do tego by doszło, tym szybciej miała klarowność czy traci czas, czy nie. I czy tamten ninja zachowa głowę na karku.
Głos, chociaż zaskakująco blisko, gdy wydawałoby się, że nikogo w pobliżu nie ma, to nie zaskoczył Youmu. Dla niejednego ninja czujność była drugą osobowością, nie pozwalali się zaskoczyć, chcieli obserwować otoczenie przez cały czas, jakby wiecznie byli w stanie wojny, a wróg czaił się za rogiem. Jednak czarnowłosa była zbyt dumna, aby w ogóle pomyśleć, że ktoś mógłby ośmieszyć się ją zaatakować. Była fatalnym przypadkiem, który nie uczył się na błędach. Ileż to razy już walczyła z ludźmi, których nazywała śmieciami? Ciągle się na nią porywali, a ona ciągle uważała, że tego nie zrobią. Ona przeceniała ich, a oni siebie. Na pierwsze słowa nie zareagowała, chociaż niecodziennym było usłyszeć ten pełen szacunku zwrot "dono". Chociaż to sugerowało, że są tego samego poziomu, a jednak nieznajomy ją respektował. Youmu niezbyt dbała o te wszystkie kulturalne słówka, które miały wyrażać szacunek, uniżenie czy cokolwiek innego. Dla niej były puste, nic nieznaczące. Słowa, o ile nie przenosiły informacji, były jedynie słowami. Wydmuszkami, które znaczyły prawie tyle co nic. Szacunek dało się wyrażać znacznie lepiej, niż prostym "dono". To było tylko grzecznością, złem koniecznym. I chociaż młodzieniec zuchwale porównał ich poziomami, to czarnowłosa nie czuła się urażona. Zwyczajnie nie dbała o słowa osób, które dla niej nic nie znaczyły.
Spojrzała na niego przez ramię, lustrując go znudzonym wzrokiem. Jasne szaty były zdecydowanie mądrym wyborem na pustynię i oprócz tej praktyczności niewiele więcej prezentowały. Monotonia barw, kroju i stylu. Jednak panna Nanatsuki nie wymagała od innych wyczucia estetyki na jej poziomie. Będąc nikim miało się nijakie myśli i nijaki styl. Kolejne słowa posłańca dopiero kupiły uwagę Youmu. Odwróciła się, splatając ręce na piersi, patrząc na chłopaka z góry, chociaż była przecież niziutka. Uniosła jedną brew nieco zaskoczona dwoma faktami. Otrzymywała misję, której zadanie było przekazywane słownie, a nie jak to zazwyczaj bywało - poprzez zwój z pieczątką i resztą formalności. Druga sprawa tyczyła się dosyć nieistotnej sprawy żywopłotu. Utrzymanie czegoś takiego w warunkach pustynnych musiało kosztować małą fortunę, więc bogacz nie mógł być po prostu pierwszym lepszym bogaczem. Domyślała się, że był to ktoś obrzydliwie bogaty. Takie misje dawały szansę zarobić podwójnie. Nie tylko otrzymywała standardowe wynagrodzenie, ale również zdobywała informacje oraz kontakty, które kiedyś mogła wykorzystać. Tak się składało, że biedna część mieszkańców jej nienawidziła, ale za to bogata... oni cenili sobie Youmu odkąd zapobiegła zarzynaniu ich niczym świnie. I tę sympatię zamierzała pielęgnować, wszak pojedynczy bogacz znaczył więcej, niż cała biedota Kinkotsu.
- A zwój z pieczęcią, żebym wiedziała, że nie pierdolisz głupot? - zapytała w zasadzie retorycznie, bo zaraz wystawiła dłoń, by otrzymać wspomniany przedmiot. Właściwie nie było to niezbędne, jednak wolała sama zapoznać się z treścią zadania, niż słuchać słów nieznajomego, które niczym nie były poparte. Jedynie odznaką Unii, która wcale do unikalnych nie należała. Przyjęcie zadania opierało się na naiwności albo zaufaniu, jakim darzyła tego ninja. Brakowało obu warunków. Nie znała nawet jego imienia i nazwiska, by wiedzieć kto mógł potencjalnie wprowadzić ją w błąd lub oszukać. I kto powinien ponieść za to karę.
- I przedstaw się. Imię, nazwisko, ranga. - nie była to prośba, był to rozkaz wychodzący z ust filigranowej osóbki, jaką była panna Nanatsuki. Może wyglądała komicznie tak śmiertelnie poważna i nie uznająca sprzeciwu, ale jej sława, bądź niesława, odradzała rozsądnym jednostkom potraktowanie tego jak żart. Słynęła przecież ze swojej bezwzględności i nie było to wcale zamierzonym działaniem. Było to właśnie efektem ubocznym lekceważenia jej, potraktowania niepoważnie, jakby naprawdę była tylko i wyłącznie drobną, zarozumiałą gówniarą. A przecież byłą drobną, zarozumiałą, zepsutą do szpiku gówniarą o sporych umiejętnościach.
Jeżeli młodzieniec dał jej zwój albo zwyczajnie zapewnił o swojej uczciwości w mniej lub bardziej wiarygodny sposób, to Youmu zamierzała ruszyć we wskazane miejsce. Sama szansa zarobienia i zdobycia kontaktów z bogaczem była wystarczająco zachęcająca dla czarnowłosej. Miała na tyle dobry humor, a dzień był na tyle nudny, że nawet ze szczyptą entuzjazmu przyjęła informacje, że jest dla niej zadanie i to inne, niż rozwiązywanie problemów biedoty. Miała pełen ekwipunek przy sobie i czas, więc nic ją nie powstrzymywało, żeby zająć się sprawą natychmiast. Brak precyzyjniejszych informacji sprawiał, że czarnowłosa właściwie nie miała żadnych oczekiwań. Problemy ludzi z wyższych sfer były zazwyczaj opłacalne do rozwiązywania, więc ich cel nie do końca miał znaczenie. Wystarczyła tylko odpowiednia stawka. Zatem Youmu miała zamiar spacerować bogatą dzielnicą, w poszukiwaniu domu z żywopłotem i czerwonym dachem, aby pomóc Ryutorze Genjiemu. Chciała jak najszybciej doprowadzić do rozmowy, w której wyjaśni się jej zadanie i zostanie podana suma, która jest nagrodą. Im szybciej do tego by doszło, tym szybciej miała klarowność czy traci czas, czy nie. I czy tamten ninja zachowa głowę na karku.
0 x

☾ | Youmu Nanatsuki | ☽
Embrace | the | Perfection
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości