Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Drogi na pustyni były często niezauważalne pośród połaci pisków i kamieni, które były dosłownie wszędzie jak okiem sięgnąć. Wyjątkiem od tego były właśnie szlaki transportowe, które oznaczone były specjalnie usypanymi kamieniami, oraz były dość często użytkowane. Można było na nich spotkać co chwile wozy kupieckie, stada wielbłądów z towarami, czy zwykłych podróżnych. Żołnierze klanu Sabaku co rusz pojawiali się na drodze pilnując porządku, czasy po bitwie były bardzo niespokojne, gdyż niedobitki Kaguyów tylko szukali okazji do napadu. Ryuji odpowiadał delikatnym skinieniem głowy każdemu kto go rozpoznawał, musiał przyznać, że od czasów pustynnego pogromu jego rozpoznawalność w klanie znacznie wzrosła. Co do samych renegatów i bandytów był pewien, iż już niedługo znikną bo na karku siedział im nie kto inny jak Ichirou. Chłopak mógł użyć piaskowej chmurki, lecz czuł, że tradycyjna podróż na nogach to część jego przygody, swoje pierwsze kroki skierował do osady Ayatsuri w Sabishi.
Skąd: Atsui
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 13:21
Środek transportu: Pieszo
Skąd: Atsui
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 13:21
Środek transportu: Pieszo
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Szlak transportowy
Po wizycie w szpitalu u swojego przyjela nic więcej do zrobienia tutaj mu nie zostało. Może i mógłby odebrać nagrodę, ale po pierwsze nie wiedziałby się gdzie udać, a po drugie czy byłaby już ona gotowa. Nie warto marnować czasu na niepotrzebne rzeczy, a lepiej go efektywniej wykorzystać. Wojna pokazała mu wiele silniejszych od niego samego jednostek, a on ma zamiar je przerosnąć. Ambitne plany, ale możliwe do zrealizowania zapewne w przyszłości. W Atsui został obecnie jako ostatni z swojego szczepu jeszcze tutaj, nie licząc tych co musieli leżeć w tej samej placówce co Shinji. Zapewne paru z nich takich się znajdzie, chociaż chłopak dowie się o stanie faktycznym start dopiero w Yogan-Ryu czyli u celu swojej podróży. Chętnie wziąłby jakiegoś wierzchowca, aby szybciej wrócić do domu i odpocząć tylko po walce jeszcze nikt nie wznowił działalności w tej kwestii, a szkoda, bo trzeba samemu przebierać nogami. Żegnając pustynie Hikari żegnał też starego siebie, bo nie można zapomnieć o zmianach jakie zaszły w jego sposobie myślenia. Nie ma zamiaru latać już jak głupi pomagając wszystkim, nie boi się też podjąć decyzji z mniejszym złem, przecież to właśnie robił prawda? Najważniejszą jednak sprawą było dostrzeżenie własnej hipokryzji, to tworzyło w nim niechęć do własnego siebie, która uciszona czeka na kolejną okazję do odezwania się i zwiększenia.
Skąd: Atsui
Dokąd: Yusetsu
Czas podróży: 30min
Czas przybycia: 13:07
Środek transportu: Nogi nogi nogi...
Skąd: Atsui
Dokąd: Yusetsu
Czas podróży: 30min
Czas przybycia: 13:07
Środek transportu: Nogi nogi nogi...
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Szlak transportowy
Po odbytym treningu Shinji udał się pieszo w kierunku swojej rodzinnej prowincji. Był dobrze nawodniony, gdyż zdołał wcześniej zaspokoić pragnienie. Tak się składało, że swój trening odbył w pobliżu oazy, więc wszystko było przemyślane niczym w szwajcarskim zegarku. Czy coś go męczyło? Z pewnością sporo myślał, zarówno o tym jaki raport złoży oraz o tym jak dalej potoczy się jego życie. Przez swoją głupotę dokonał czegoś niezwykłego. W tak młodym wieku udało mu się przebudzić w pełni rozwiniętą wersje Sharingana. Naprawdę dało się zauważyć istotną różnicę. Oprócz tego, że ruchy oponentów wydawały się być jeszcze wolniejsze niż na poprzedniej formie. Zabierał on mniejsze ilości chakry, a przynajmniej takie wrażenie właśnie odniósł. Być może się mylił. Ciekawe co jeszcze się w nim kryło? Patrząc po tym co się działo na polu walki istniała jakaś technika, która pozwalała dosłownie uniknąć śmierci, ale z jakiegoś powodu traciło się wtedy oko. Oprócz tego wyglądało na to, że ta forma dojutsu pozwalała bardzo dobrze czytać wszelkiej maści ninjutsu. Naprawdę niezwykła sprawa. No ale wracając do meritum sprawy tak przez większość podróży rozmyślał nad wieloma pierdołami. Znalazło się tam nawet miejsce na kobiece kształty. Jak typowy mężczyzna po prostu myślał o tym kilka razy dziennie. Nic w tym wielce niezwykłego, a że miał przed sobą długą podróż. Tym bardziej pobudzało to jego wyobraźnię w tym zakresie.
Skąd: Atsui
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 1h
Czas przybycia: 15:59
Środek transportu: Własne nogi
Skąd: Atsui
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 1h
Czas przybycia: 15:59
Środek transportu: Własne nogi
0 x
Re: Szlak transportowy
Przez ostatni czas Kyoto łapał się wielu prac i zleceń, które pozwoliłyby mu stanąć finansowo na nogi. W dosyć brutalny sposób musiał dorosnąć ale nawet po takim czasie utrzymanie płynności finansowej stanowiło nie lada wyzwanie. Nie był przyzwyczajony do nadmiernie surowych warunków więc i za to musiał płacić. Od dłuższego czasu obiecywał sobie to zmienić ale czas poświęcony an dążenie do perfekcji był na tyle lwią częścią całości doby, tygodnia, miesiąca, że ciężko było regularnie chwytać za swego rodzaju źródła przychodu. Jedno ze wcześniej wspomnianych zleceń przygnało chłopaka do lokalu położonego tuż przy szlaku handlowym gdzie przewijały się wszelakiej maści elementy. Można tu było spotkać na prawdę wielu dziwaków, którzy zjawiali się raz i nigdy nie wracali a mona było też napotkać stałych bywalców. Kyoto wszedł przez drewniane drzwi obite, stalowymi elementami, jak można było zauważyć już nieraz owe drzwi musiały oddzielić się od trzymających je zawiasów a dodatkowe metalowe wstawki, sugerowały, że i sama ich struktura została wielokrotnie naruszona.
Wchodząc do środka, w nozdrza chłopaka uderzyła gama różnorakich zapachów, od jedzenia, po alkohol i kończąc na anjzwyklejszym, ludzkim pocie. Trochę trwało nim się można było do tego przyzwyczaić tak więc młody przedstawiciel Sabaku zajał miejsce przy stole, gdzie czekał na wczesniej złożone zamówienie. posiłek to była ważna rzecz bo nie ma przecież nic gorszego jak zajmować się powierzonym zadaniem na głodnego. Dopominający się żołądek może być największym wrogiem w takich przypadkach. Kedy tylko dostarczono zamówienie na blat stołu, nie trzeba było długo czekać by chłopak przeszedł do jego pałąszowania. Był wtedy na prawde zadowolony i potrafił docenić takie drobne przyjemności. Ten gastronomiczny ład nie panował zbyt długo, ponieważ w pewnym momencie d chłopaka przysiadł się jego mość w płaszczu. Wyraźnie zwrócił uwagę na opaskę znajdująca się an czole chłopaka lecz nadal milczał. Kyoto zdecydował się przełamać ten impas pytając:
- Czego chcesz?
Odpowiedz nadeszła nieoczekiwanie szybko:
- Tego czego w każdym z takich miejsc...
Po krótkiej pauzie widząc brak podjęcia tematu przez chłopaka, nieznajomy kontynuował:
- Często jest tak, że brak jest rak do pracy lub broni do walki, często potrzeba ta wynika w jednej chwili a ileż to potrzeba by doczekać się nowych rąk lub nowej broni, ileż potrzeba by samemu sprostać nadchodzącym wymaganiom. Jednak są też środki, które pośrednio są w stanie owy problem rozwiązać, tym środkiem niewątpliwie jest pieniądz...
Kyoto wpatrywał się w mężczyznę i dopiero teraz dostrzegł spod płaszcza i kaptura, ze był to przeciętnej postury człek o nieprzeciętnym zaroście, skrywającym większą część twarzy. Chcą się dowiedzieć o co konkretnie temu dziwakowi chodzi, chłopak wtrącił się w zdanie:
- Do rzeczy....
W tym momencie mężczyzna poprawił się na drewnianym zydlu i odpowiedział:
- Potrzeba ludzi, którzy są w stanie świadczyć swe usługi, potrzeba broni, która zbierze się w słusznej sprawie i zostanie słusznie wynagrodzona
- Za kilka dni rusza transport z okolic Sabashi drogą morską. Jeśłi portfel Ci nie ciązy zważ na moja propozycję...
Kyoto szybko zdecydował się na udzielenie odpowiedzi:
- Odejdź stąd i nie przeszkadzaj. Jeśli tak uzyskać chcesz pomoc to najpewniej marny będzie tego efekt.
Mężczyzna zrezygnował z dalszej dyskusji i jeszcze przez chwilę obserwował gniewny wzrok chłopaka po czym wstał i oddalił się, zostawiając młodego Sabaku na sam z posiłkiem i myślami.
Kyoto wrócił do jedzenia lecz nagle zaczął sam sobie zadawać pytania. Co tak właściwie robił przez ostatnie dni? Czy dostarczanie przesyłek i proste prace zleceniowe są w stanie mu jakkolwiek pomóc? Czy zawsze będzie świadkiem echa w jego portfelu? Z drugiej strony pojawiło się coś co jest w pewnym stopniu ciekawe a jednocześnie daje możliwość zarobku. Koniec końców zakończył te rozważania lecz nie na długo. W drugiej połowę dnia, znów naszły chłopaka wątpliwości aż w końcu sam przed sobą podjął decyzję dosyć niespodziewaną. Postanowił ruszyć w to miejsce. Mimo, ze miał świadomość, ze mogą to być zwykłe mrzonki to przecież będzie to nareszcie coś innego i pewnego rodzaju odskocznia od szarej codzienności i rutyny w jaką powoli wpadał.
Skąd: Atsui
Dokąd: Sabashi
Czas podróży: 0,5h
Czas przybycia: 10:10
Środek transportu: Pieszo
z/t
Wchodząc do środka, w nozdrza chłopaka uderzyła gama różnorakich zapachów, od jedzenia, po alkohol i kończąc na anjzwyklejszym, ludzkim pocie. Trochę trwało nim się można było do tego przyzwyczaić tak więc młody przedstawiciel Sabaku zajał miejsce przy stole, gdzie czekał na wczesniej złożone zamówienie. posiłek to była ważna rzecz bo nie ma przecież nic gorszego jak zajmować się powierzonym zadaniem na głodnego. Dopominający się żołądek może być największym wrogiem w takich przypadkach. Kedy tylko dostarczono zamówienie na blat stołu, nie trzeba było długo czekać by chłopak przeszedł do jego pałąszowania. Był wtedy na prawde zadowolony i potrafił docenić takie drobne przyjemności. Ten gastronomiczny ład nie panował zbyt długo, ponieważ w pewnym momencie d chłopaka przysiadł się jego mość w płaszczu. Wyraźnie zwrócił uwagę na opaskę znajdująca się an czole chłopaka lecz nadal milczał. Kyoto zdecydował się przełamać ten impas pytając:
- Czego chcesz?
Odpowiedz nadeszła nieoczekiwanie szybko:
- Tego czego w każdym z takich miejsc...
Po krótkiej pauzie widząc brak podjęcia tematu przez chłopaka, nieznajomy kontynuował:
- Często jest tak, że brak jest rak do pracy lub broni do walki, często potrzeba ta wynika w jednej chwili a ileż to potrzeba by doczekać się nowych rąk lub nowej broni, ileż potrzeba by samemu sprostać nadchodzącym wymaganiom. Jednak są też środki, które pośrednio są w stanie owy problem rozwiązać, tym środkiem niewątpliwie jest pieniądz...
Kyoto wpatrywał się w mężczyznę i dopiero teraz dostrzegł spod płaszcza i kaptura, ze był to przeciętnej postury człek o nieprzeciętnym zaroście, skrywającym większą część twarzy. Chcą się dowiedzieć o co konkretnie temu dziwakowi chodzi, chłopak wtrącił się w zdanie:
- Do rzeczy....
W tym momencie mężczyzna poprawił się na drewnianym zydlu i odpowiedział:
- Potrzeba ludzi, którzy są w stanie świadczyć swe usługi, potrzeba broni, która zbierze się w słusznej sprawie i zostanie słusznie wynagrodzona
- Za kilka dni rusza transport z okolic Sabashi drogą morską. Jeśłi portfel Ci nie ciązy zważ na moja propozycję...
Kyoto szybko zdecydował się na udzielenie odpowiedzi:
- Odejdź stąd i nie przeszkadzaj. Jeśli tak uzyskać chcesz pomoc to najpewniej marny będzie tego efekt.
Mężczyzna zrezygnował z dalszej dyskusji i jeszcze przez chwilę obserwował gniewny wzrok chłopaka po czym wstał i oddalił się, zostawiając młodego Sabaku na sam z posiłkiem i myślami.
Kyoto wrócił do jedzenia lecz nagle zaczął sam sobie zadawać pytania. Co tak właściwie robił przez ostatnie dni? Czy dostarczanie przesyłek i proste prace zleceniowe są w stanie mu jakkolwiek pomóc? Czy zawsze będzie świadkiem echa w jego portfelu? Z drugiej strony pojawiło się coś co jest w pewnym stopniu ciekawe a jednocześnie daje możliwość zarobku. Koniec końców zakończył te rozważania lecz nie na długo. W drugiej połowę dnia, znów naszły chłopaka wątpliwości aż w końcu sam przed sobą podjął decyzję dosyć niespodziewaną. Postanowił ruszyć w to miejsce. Mimo, ze miał świadomość, ze mogą to być zwykłe mrzonki to przecież będzie to nareszcie coś innego i pewnego rodzaju odskocznia od szarej codzienności i rutyny w jaką powoli wpadał.
Skąd: Atsui
Dokąd: Sabashi
Czas podróży: 0,5h
Czas przybycia: 10:10
Środek transportu: Pieszo
z/t
0 x
Re: Szlak transportowy
Po wyjściu z karczmy Murai natychmiast skierował się ku wyjściu z osady. Nie czekał, nie wybierał dróg naokoło. Trzymał się podjętej decyzji, w oparciu o wszystkie możliwości i argumenty za i przeciw. Uznał że będzie to dla niego korzystne i właśnie dlatego ma zamiar wziąć w tym udział. Nadal pozostawało zagadką jaki interes miałyby Kruki w pomaganiu jednej ze stron. Czy nie lepiej byłoby pozostawać neutralnymi, bądź oferować usługi obydwu stronom, jednocześnie utrzymując pozory że stoją z boku? Bez dokładnej znajomości ich motywacji, sposobu działania, struktury organizacji. Nic w związku z nią nie było pewne, a fakt że raz wpłynął pozytywnie na jej interesy o niczym nie świadczyło. Nie było czego się spodziewać z tamtej strony, jednak nieco dokładniejsze poznanie organizacji dawało minimalne chociaż szansę na wymierne korzyści. Tak samo wiedza niedostępna w każdym innym zakątku świata. Kakuzu pozwalając działać swojemu nietypowemu sposobowi myślenia i ruszył przed siebie, kierując się prosto do Kaigan, prowincji położonej najbliżej Hyuo. Stamtąd będzie musiał zorganizować transport drogą wodną.
z/t
Skąd: Atsui
Dokąd: Kaigan
Czas podróży: 1,5h
Czas przybycia: 18:43
Środek transportu: Nogi
z/t
Skąd: Atsui
Dokąd: Kaigan
Czas podróży: 1,5h
Czas przybycia: 18:43
Środek transportu: Nogi
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Gdy człowiek się spieszy, to diabeł się cieszy, prawda? Chociaż w sumie, teraz to powiedzenie mogło być trochę nietrafione, bo Ichirou od niedawna przez ludzi nazywany był właśnie diabłem. Tak czy inaczej, chodziło o to, że rwanie się na tak odważną wyprawę bez uprzedniego przygotowania było po prostu nierozważne. Sprawa nie była szczególnie pilna, można było więc do niej podejść po jednym lub dwóch dniach odpoczynku. Na szaleństwa czas już minął. Kierowanie się gniewem i piekielną determinacją miało swoje plusy, ale nie przez cały czas. Oczywiście, że Asahi wciąż traktował konflikt dość osobiście, ale wygranie wojny i wymierzenie odwetu pozwoliło ostudzić krew i nabrać nieco większego dystansu. Jeszcze wiele mu brakowało do zupełnie stoickiej oraz analitycznej postawy, jaką prezentował lider, ale i tak uczynił już dość spory progres.
Po kilku chwilach przemarszu przez ulice Kinkotsu wreszcie wyszedł poza mury osady. Obrał ten sam kierunek, co podczas swojej niezwykłej wyprawy do Tajemniczego Lasu. Ile to już było? Rok, może nawet bliżej dwóch lat. Czas upływał całkiem szybko, jednakże trudno było zapomnieć przygodę, która była zupełnie różna od wszystkich pozostałych. Wtedy cudem uszedł z życiem, choć bliski był wykrwawienia w środku dziczy. Teraz jednak, bogatszy o kolejne doświadczenia i silniejszy niż przedtem, nie zamierzał popełniać takich błędów. W razie ewentualnych problemów mógł liczyć na cenne wsparcie, którego reprezentantem był towarzyszący mu podczas wędrówki Kuro.
- Może zajrzysz przy okazji do Neko no Tani? Trochę cię tam już nie było, a powinniśmy być całkiem blisko - zasugerował w pewnym momencie czarny kocur.
- Hmm, nie jest to zły pomysł. No ale to dopiero po zajęciu się sprawą. W sumie to mógłbyś ogłosić mnie wcześniej. Zrobiłoby się jakąś imprezkę, czy coś. Cholera, gdybym o tym pomyślał przedtem, to zabrałbym ze sobą jakiś alkohol, a tak to przyjdę z pustymi rękami - stwierdził Asahi, wzdychając cicho na koniec.
- Może jakoś zdzierżymy ten nietakt - odpowiedział w żartobliwym tonie pocieszny kompan, a jego luźny dialog z brązowowłosym ciągnął się przez kolejne minuty marszu.
Wędrówka przez piaski pustyni nie była dla niego pierwszyzną. Wydmy były przecież jego domem, a klanowe umiejętności ściśle wiązały się z wszechobecnym tu surowcem. Sentoki nie zapominał, by po drodze uzupełniać płyny w organizmie. Zasobami życiodajnego płynu podzielił się rzecz jasna z Kuro. Swoją drogą, w tej kwestii całkiem dobrą opcją były właśnie popularne w tych rejonach cytrusy. Składały się przede wszystkim z wody i gwarantowały małą dozę orzeźwienia, co było miłym umileniem dość żmudnej i monotonnej tułaczki.
Po kilku chwilach przemarszu przez ulice Kinkotsu wreszcie wyszedł poza mury osady. Obrał ten sam kierunek, co podczas swojej niezwykłej wyprawy do Tajemniczego Lasu. Ile to już było? Rok, może nawet bliżej dwóch lat. Czas upływał całkiem szybko, jednakże trudno było zapomnieć przygodę, która była zupełnie różna od wszystkich pozostałych. Wtedy cudem uszedł z życiem, choć bliski był wykrwawienia w środku dziczy. Teraz jednak, bogatszy o kolejne doświadczenia i silniejszy niż przedtem, nie zamierzał popełniać takich błędów. W razie ewentualnych problemów mógł liczyć na cenne wsparcie, którego reprezentantem był towarzyszący mu podczas wędrówki Kuro.
- Może zajrzysz przy okazji do Neko no Tani? Trochę cię tam już nie było, a powinniśmy być całkiem blisko - zasugerował w pewnym momencie czarny kocur.
- Hmm, nie jest to zły pomysł. No ale to dopiero po zajęciu się sprawą. W sumie to mógłbyś ogłosić mnie wcześniej. Zrobiłoby się jakąś imprezkę, czy coś. Cholera, gdybym o tym pomyślał przedtem, to zabrałbym ze sobą jakiś alkohol, a tak to przyjdę z pustymi rękami - stwierdził Asahi, wzdychając cicho na koniec.
- Może jakoś zdzierżymy ten nietakt - odpowiedział w żartobliwym tonie pocieszny kompan, a jego luźny dialog z brązowowłosym ciągnął się przez kolejne minuty marszu.
Wędrówka przez piaski pustyni nie była dla niego pierwszyzną. Wydmy były przecież jego domem, a klanowe umiejętności ściśle wiązały się z wszechobecnym tu surowcem. Sentoki nie zapominał, by po drodze uzupełniać płyny w organizmie. Zasobami życiodajnego płynu podzielił się rzecz jasna z Kuro. Swoją drogą, w tej kwestii całkiem dobrą opcją były właśnie popularne w tych rejonach cytrusy. Składały się przede wszystkim z wody i gwarantowały małą dozę orzeźwienia, co było miłym umileniem dość żmudnej i monotonnej tułaczki.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Najgorętsza pora roku już przeminęła, ale warunki na Samotnych Wydmach i tak były mało przyjemne podczas dłuższej wędrówki. Słońce nie opuszczało podróżnych nawet na krótką chwilę i bez litości spiekało całą okolicę. Żar lał się nie tylko z nieba, bowiem rozgrzany z wierzchu piach również buchał wielkim ciepłem. Powietrze było bardziej suche niż najgorsze żarty, co przekładało się na mały komfort oddychania, ale z drugiej strony, przy większej wilgotności wysoka temperatura byłaby jeszcze bardziej odczuwalna. Owszem, brzmiało to niezbyt zachęcająco, ale urodzonego w tym regionie Sabaku nie była to żadna nowość. Nie raz i nie dwa przemierzał bezkresne pustynie nawet w bardziej skrajnych warunkach, więc obecną przeprawę mógł potraktować raczej jako rutynę niż jako wyjątkową przygodę. To on był panem tych terenów, więc przy zachowaniu minimum zdrowego rozumu powinien dotrzeć do wskazanego celu. No, chyba że miałoby stać się coś zupełnie niespodziewanego i nie wpisującego się w normę, ale na takie przypadki już nie było rady.
Poprawił na głowie chroniący go przed słońcem słomiany kapelusz, który jego zdaniem stanowił ciekawe przełamanie jego nieco bardziej wyszukanego stylu. Przekroczył wraz z kocim kompanem kolejną z wydm, za którą mógł dostrzec kupiecką karawanę. Gdy zbliżył się do niej, otrzymał propozycję wspólnej podróży. W sumie nie brzmiało to źle. Tempo nie było oszałamiające, ale kilka godzin w te czy we w te nie robiło znaczącej różnicy. Jakby się spieszył na złamanie karku, to mógłby przecież skorzystać ze swojej piaskowej chmurki, jednak tym razem odpuścił i postanowił zachować pokłady swojej energii na późniejsze wydarzenia. Nie mógł być pewien z jakim zagrożeniem przyjdzie mu walczyć, więc wolał być na nie w pełni przygotowany.
- Niech będzie. Macie szczęście, bo ze mną nic was nie ruszy - oznajmił, pozwalając sobie na drobną przechwałkę, która jednak miała swoje podstawy. Nie za często się zdarzało, żeby prezentujący wysoki poziom Sentoki eskortował najzwyklejszą w świecie karawanę. Ichirou zajął odpowiednie miejsce na wozie, a tuż obok niego położył się Kuro, który zdecydował się na krótką drzemkę.
- Jak wygląda sytuacja po zakończeniu wojny? Biznes już zdążył wrócić na właściwe tory? - zapytał w pewnym momencie, nie ukrywając zainteresowania odpowiedzią. Może i kiedyś takie sprawy zupełnie go nie interesowały, ale od pewnego czasu jego podejście uległo dość sporej zmianie. Nie to, żeby w jakiś szczególny sposób przejmował się pojedynczymi, szarymi ludźmi, którzy byli jedynie pionkami w wielkiej grze. Po prostu zależało mu na ogólnym interesie rodu Sabaku, do którego teraz podpinali się wszyscy mieszkańcy zdobytej prowincji. Teraz kwestie gospodarcze stały się po wielokroć istotniejsze w porównaniu do czasów, kiedy władcy piasku byli jedynie szczepem i rządzili pojedynczą wioską.
Poprawił na głowie chroniący go przed słońcem słomiany kapelusz, który jego zdaniem stanowił ciekawe przełamanie jego nieco bardziej wyszukanego stylu. Przekroczył wraz z kocim kompanem kolejną z wydm, za którą mógł dostrzec kupiecką karawanę. Gdy zbliżył się do niej, otrzymał propozycję wspólnej podróży. W sumie nie brzmiało to źle. Tempo nie było oszałamiające, ale kilka godzin w te czy we w te nie robiło znaczącej różnicy. Jakby się spieszył na złamanie karku, to mógłby przecież skorzystać ze swojej piaskowej chmurki, jednak tym razem odpuścił i postanowił zachować pokłady swojej energii na późniejsze wydarzenia. Nie mógł być pewien z jakim zagrożeniem przyjdzie mu walczyć, więc wolał być na nie w pełni przygotowany.
- Niech będzie. Macie szczęście, bo ze mną nic was nie ruszy - oznajmił, pozwalając sobie na drobną przechwałkę, która jednak miała swoje podstawy. Nie za często się zdarzało, żeby prezentujący wysoki poziom Sentoki eskortował najzwyklejszą w świecie karawanę. Ichirou zajął odpowiednie miejsce na wozie, a tuż obok niego położył się Kuro, który zdecydował się na krótką drzemkę.
- Jak wygląda sytuacja po zakończeniu wojny? Biznes już zdążył wrócić na właściwe tory? - zapytał w pewnym momencie, nie ukrywając zainteresowania odpowiedzią. Może i kiedyś takie sprawy zupełnie go nie interesowały, ale od pewnego czasu jego podejście uległo dość sporej zmianie. Nie to, żeby w jakiś szczególny sposób przejmował się pojedynczymi, szarymi ludźmi, którzy byli jedynie pionkami w wielkiej grze. Po prostu zależało mu na ogólnym interesie rodu Sabaku, do którego teraz podpinali się wszyscy mieszkańcy zdobytej prowincji. Teraz kwestie gospodarcze stały się po wielokroć istotniejsze w porównaniu do czasów, kiedy władcy piasku byli jedynie szczepem i rządzili pojedynczą wioską.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Mogli się krzywo uśmiechać, chichotać , czy nawet rzucać żartami, ale dla brązowowłosego tacy właśnie byli - bezbronni. Ta kwestia tak jak i wiele innych była względna, zależała od punktu obserwacyjnego. Może i dwójka mężczyzn wygrywała ze wszystkimi w karczmach w siłowaniu się na rękę lub potrafiła grabiami przepędzić grupkę bandytów, ale przy silnym i doświadczonym shinobi byli jedynie pyłkiem, którego ten mógł strzepać sobie z barku od niechcenia. Oczywiście, moc brązowowłosego Sabaku była przewymiarowana praktycznie w każdym przypadku dowolnej podróży zwykłej karawany i zapewne duet wędrowców poradziłby sobie sam, no ale nie to tu teraz przecież chodziło. Zresztą, Atsui nie było jeszcze w całkowitym porządku, pozwalającym na zupełnie spokojny sen. Po pustyniach, w najróżniejszych zakamarkach i norach prawdopodobnie wciąż chowali się niektórzy ludzie z kościanego rodu, wśród których można było doszukać się również shinobi. A ci stanowili już spore zagrożenie, z którym nawet wprawni w walce wędrowcy by sobie nie poradzili.
- Wcale nie tak głupio się do tego przyznawać. O to przecież chodzi w interesach, by wyłapywać okazję nawet tam, gdzie inni doznają szkody. Ktoś zyskuje, inny traci. Niestety nie wszyscy będą wygranymi - odrzekł na spokojnie, przedstawiając dość realistyczne spojrzenie na świat, które pozbawione było złudzeń. Altruizm zostawił dla innych bohaterów, wmawiającym sobie, że zmieniają świat na lepsze. Wszystko co robił, robił głównie dla siebie, a w ostatnich miesiącach także dla swego klanu. Przecież nie uczestniczył w wojnie, bo chciał obalić złych tyranów, tylko dlatego, że pragnął wymierzenia zemsty i zdobycia władzy przez Sabaku.
- Pożera tylko wtedy, gdy jest wściekły, więc na ten moment masz szczęście - odpowiedział równie poważnie, co pytający. Czarny kocur nie miał nic przeciwko w głaskaniu, byle nie pod włos rzecz jasna. Leżał sobie, drzemał, czasami ewentualnie się przebudzał, by posłuchać rozmów, ale właściwie to nic więcej. Zachował bierność i przede wszystkim milczenie z dość prostego powodu. Wiedział, że gdy przemówi ludzki głosem, ściągnie na siebie uwagę pozostałych, a za takimi sytuacjami niezbyt przepadał. W końcu gadające koty nie były czymś, co spotyka się na co dzień.
Podróż jak podróż. Tempo nie było zawrotne, lecz leniwie, ale przynajmniej nie trzeba było się męczyć. Siedzenie na dupie miało swoje zalety, a dodatkowe towarzystwo zawsze było jakąś odmianą od ciągnącej się w nieskończoność monotonii. Asahi miał w sobie pewne wyczucie piękna i w sumie mógłby doszukać się w pustynnych krajobrazach pewnego uroku, ale, do cholery, nie za setnym razem.
- Wcale nie tak głupio się do tego przyznawać. O to przecież chodzi w interesach, by wyłapywać okazję nawet tam, gdzie inni doznają szkody. Ktoś zyskuje, inny traci. Niestety nie wszyscy będą wygranymi - odrzekł na spokojnie, przedstawiając dość realistyczne spojrzenie na świat, które pozbawione było złudzeń. Altruizm zostawił dla innych bohaterów, wmawiającym sobie, że zmieniają świat na lepsze. Wszystko co robił, robił głównie dla siebie, a w ostatnich miesiącach także dla swego klanu. Przecież nie uczestniczył w wojnie, bo chciał obalić złych tyranów, tylko dlatego, że pragnął wymierzenia zemsty i zdobycia władzy przez Sabaku.
- Pożera tylko wtedy, gdy jest wściekły, więc na ten moment masz szczęście - odpowiedział równie poważnie, co pytający. Czarny kocur nie miał nic przeciwko w głaskaniu, byle nie pod włos rzecz jasna. Leżał sobie, drzemał, czasami ewentualnie się przebudzał, by posłuchać rozmów, ale właściwie to nic więcej. Zachował bierność i przede wszystkim milczenie z dość prostego powodu. Wiedział, że gdy przemówi ludzki głosem, ściągnie na siebie uwagę pozostałych, a za takimi sytuacjami niezbyt przepadał. W końcu gadające koty nie były czymś, co spotyka się na co dzień.
Podróż jak podróż. Tempo nie było zawrotne, lecz leniwie, ale przynajmniej nie trzeba było się męczyć. Siedzenie na dupie miało swoje zalety, a dodatkowe towarzystwo zawsze było jakąś odmianą od ciągnącej się w nieskończoność monotonii. Asahi miał w sobie pewne wyczucie piękna i w sumie mógłby doszukać się w pustynnych krajobrazach pewnego uroku, ale, do cholery, nie za setnym razem.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Dalsza podróż przemijała pod znakiem sielanki. Na szczęście na drodze nie pojawiły się jakiekolwiek problemy, więc grupa mogła się ślamazarnie posuwać naprzód. Czas, którego było dość sporo, zapełniały luźne rozmowy, w których Ichirou całkiem czynnie uczestniczył. Mimo młodego wieku wiele już widział i w wielu miejscach bywał, znał zatem różne historie, z którymi mógł się rzecz jasna podzielić. Choć momentami można było odnieść wrażenie, że pustynna tułaczka będzie ciągnąć się w nieskończoność, to jednak w pewnym momencie dobiegła końca. No, właściwie to nie do końca, a do rozdroża, gdzie mężczyźni musieli się rozdzielić. Ich wspólne trasy rozmijały się w tym momencie, toteż Asahi był zmuszony opuścić kupiecką karawanę i ruszyć w samodzielną podróż.
- Niech słońce Atsui będzie dla was łaskawe - odrzekł na koniec, korzystając z dość popularnego na Wydmach powiedzenia. Zaraz po tym ruszył w swoim kierunku, mając przy boku już jedynie pociesznego kota. Jako środek podróży wybrał najbardziej klasyczne rozwiązanie - własne nogi. Piaskowa chmura zapewne byłaby wygodniejsza, ale odbiłoby się to kosztem zasobów energii, której nie chciał w tym momencie marnować. Zresztą, dobrze było rozruszać kości po wielogodzinnym siedzeniu, któremu daleko było do komfortowych, obitych materiałami fotelów.
- Niech słońce Atsui będzie dla was łaskawe - odrzekł na koniec, korzystając z dość popularnego na Wydmach powiedzenia. Zaraz po tym ruszył w swoim kierunku, mając przy boku już jedynie pociesznego kota. Jako środek podróży wybrał najbardziej klasyczne rozwiązanie - własne nogi. Piaskowa chmura zapewne byłaby wygodniejsza, ale odbiłoby się to kosztem zasobów energii, której nie chciał w tym momencie marnować. Zresztą, dobrze było rozruszać kości po wielogodzinnym siedzeniu, któremu daleko było do komfortowych, obitych materiałami fotelów.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Marsz był miłą odmianą po wielogodzinnej jeździe, ale tylko przez kilka chwil. Potem przeprawa przez piaski pustyni znowu stała się przykrą, ale konieczną monotonią. Słońce ospale przemieszczało się na niebie i w dłuższej perspektywie czasu dało się zauważyć zmianę jego pozycji. Pozycji, która była coraz niżej i niżej, aż wkrótce miała zrównać się z linią horyzontu. Na Samotnych Wydmach pora dnia wiązała się ze sporymi konsekwencjami. Na tak rozległych, suchych połaciach terenu temperatura w ciągu dnia zmieniała się szybciej niż w przymorskich regionach. Chłód mimo wszystko nie był takim problemem. Ba, po takim gorący gwarantowałby zbawienną ulgę i nie byłby jakimś większym problemem podczas przemarszu. Gorzej z widocznością, którą miał niebawem ograniczyć rozpościerający się na niebie płaszcz mroku. No i w grę wchodziło jeszcze zmęczenie, bo przecież brązowowłosy cały dzień spędził na podróży. Nie był może całkowicie wyczerpany, jednak do Tajemniczego Lasu, w którym mogło jeszcze roić się od Kaguya, wolał wkraczać o pełnych siłach.
- Zatrzymamy się tutaj, ruszymy z samego świtu - wyjaśnił krótko, rozglądając się za dogodnym miejscem do rozbicia prowizorycznego obozu. Póki jeszcze było w miarę jasno, pozbierał trochę opału (w razie potrzeby stworzył sobie siekierkę z piasku), który zebrał potem w jednym miejscu. Poznosił tam też okoliczne kamienie i ułożył je w krąg otaczający docelowe ognisko. Jeżeli było już ciemno, to rozjaśnił sobie okolicę za pomocą Hikari no gijutsu-kyu. Co dalej? Zadbał o zabezpieczenie planowanego obozu. Wzniósł wokół siebie piaskowe ścianki wysokie na około półtorej metra. W ten sposób odgrodził się od świata zewnętrznego, chroniąc się przed niebezpiecznymi żyjątkami, które w nocy wychodziły na powierzchnię. Później rozpalił ognisko (w razie problemów użył w tym celu Katon: Hōsenka no Jutsu), które powinno się palić chociaż chwilę i nagrzać otaczające je kamienie. Rozgrzane głazy powinny później powoli oddawać ciepło na zewnątrz, co z pewnością było całkiem niezłym udogodnieniem. Asahi sięgnął po zwój z podróżnymi przyborami, z którego przyzwał zapieczętowany w nim prowiant, wodę oraz coś na posłanie. Po krótkiej konsumpcji, w której uczestniczył również Kuro, nie pozostało nic innego jak spróbować przeczekać noc. Położył się na plecach, tuż obok nagrzanych kamieni i zaczął wpatrywać się w ciemne niebo. Wytężył przy tym swój dość dobry słuch, za pomocą którego powinien wykryć ewentualne zagrożenie. Jeżeli wszystko szło spokojnie, to prawdopodobnie jakiś czas później zapadł w sens. Kuro leżał tuż obok i pewnie też zaczął drzemać.
- Zatrzymamy się tutaj, ruszymy z samego świtu - wyjaśnił krótko, rozglądając się za dogodnym miejscem do rozbicia prowizorycznego obozu. Póki jeszcze było w miarę jasno, pozbierał trochę opału (w razie potrzeby stworzył sobie siekierkę z piasku), który zebrał potem w jednym miejscu. Poznosił tam też okoliczne kamienie i ułożył je w krąg otaczający docelowe ognisko. Jeżeli było już ciemno, to rozjaśnił sobie okolicę za pomocą Hikari no gijutsu-kyu. Co dalej? Zadbał o zabezpieczenie planowanego obozu. Wzniósł wokół siebie piaskowe ścianki wysokie na około półtorej metra. W ten sposób odgrodził się od świata zewnętrznego, chroniąc się przed niebezpiecznymi żyjątkami, które w nocy wychodziły na powierzchnię. Później rozpalił ognisko (w razie problemów użył w tym celu Katon: Hōsenka no Jutsu), które powinno się palić chociaż chwilę i nagrzać otaczające je kamienie. Rozgrzane głazy powinny później powoli oddawać ciepło na zewnątrz, co z pewnością było całkiem niezłym udogodnieniem. Asahi sięgnął po zwój z podróżnymi przyborami, z którego przyzwał zapieczętowany w nim prowiant, wodę oraz coś na posłanie. Po krótkiej konsumpcji, w której uczestniczył również Kuro, nie pozostało nic innego jak spróbować przeczekać noc. Położył się na plecach, tuż obok nagrzanych kamieni i zaczął wpatrywać się w ciemne niebo. Wytężył przy tym swój dość dobry słuch, za pomocą którego powinien wykryć ewentualne zagrożenie. Jeżeli wszystko szło spokojnie, to prawdopodobnie jakiś czas później zapadł w sens. Kuro leżał tuż obok i pewnie też zaczął drzemać.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości