Ścieżka w lesie

Druga co do wielkości prowincja Karmazynowych Szczytów od wieków znajduje się pod opieką słynnego Rodu Hyūga, który bardzo dokładnie dba o rozwój wewnątrz swego kraju, a także o bezpieczeństwo granic - zważając na sąsiedztwo z niezbadaną powierzchnią lądową (znaną pod nazwą Głębokich Odnóg) na południowym zachodzie. Podobnie jak w pozostałych prowincjach Karmazynowych Szczytów, dominuje tutaj krajobraz górzysty i roślinność wysokogórska, lecz Kyuzo może pochwalić się bogatszą fauną - wiele zwierząt chętnie poszukuje kryjówek w głębokich jaskiniach prowincji, chroniąc się przed dość kapryśną pogodą.
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 118
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
GG/Discord: venus_sayuri

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Sayuri »

Rozmowa szła płynnie, padało dużo sugestii czy pytań, dlatego z każdą chwilą do Sayuri docierały nowe fakty. Serio, była niczym dziecko we mgle, kiedy docierały do niej kolejne wiadomości, ale starała się w tym wszystkim odnaleźć i jakoś poukładać.
- Tak jak mówisz, możliwości jest wiele. Organizacja niekoniecznie musiała być powodem, ale w obecnej sytuacji może być jednym z punktów, które tam poruszą. - powiedziała, również głeboko nad tym rozmyślając.
- Ah... - westchnęła pod nosem jakby z lekką rezygnacją. - Będzie zżerać mnie ciekawość, o czym będą rozmawiać na tym zlocie. I ile osób tam będzie? Czy potem będzie jakieś oficjalne ogłoszenie ustaleń? Nie no... Pewnie tak, ale na pewno będzie coś, co zostawią w gronie ściśle wtajemniczonych. - zastanawiała się głośno, rzucając pytania raczej w eter, bo to oczywiście, że Shirako nie będzie w stanie odpowiedzieć jej na te pytania. Tak po prawdzie, to pewnie każde pytanie będzie rodzić kolejne pytanie i kolejne i kolejne i może jeszcze kolejne! Ajaj, ten świat był pełen pytań. A na pewno było ich znacznie więcej niż odpowiedzi.
Niespodziewanie do rozmowy właczyła się Emi. I zdawało się, że coś tam wie. Jednak było w tym wszystkim coś takiego... niepokojącego? Tak. Tak to właśnie odebrała czerwonowłosa kunoichi. Z jednej strony mogła zrozumieć tę nakręcają się spiralę nienawiści i to, z czego ona się bierze, ale trzeba było umieć powiedzieć stop. Wszyscy byliśmy ludźmi.Mamy prawo do błędów, ale gdzieś musimy znaleźć porozumienie. Bo gdzieś może czaić się coś, co w pojednykę może być niemożliwe do pokonania. Coś, co będzie wymagało zjednoczenia. Poza tym, nie warto było tracić życia, wypełniając je nienawiścią, urazą czy niechęcią. Dar wybaczania był trudny, niezwykle trudny, ale cudowny. Być może Emi kogoś straciła z rąk członka klanu Yamanaka, tylko kogo? Czy powinna o to pytać? Nie mógł to być ani syn, ani mąż. To już było jakiś czas temu, a żal wciąż tlił się na tyle mocno, że przerodził się w nienawiść.
- Emi-san, w ten sposób niemalże większość klanów czy szczepów powinna być ze sobą zwaśniona. Każdy ma jakąś historię, niestety często krwawą. Jednak jestem zdania, że jeśli są możliwości i chęci, należy budować pokój i dobre relacje, zwłaszcza z najbliższymi sąsiadami. - zaczęła mówić, kierując swoje słowa do kobiety. Spojrzała jeszcze na mała Anshi i uśmiechnęła się do niej szeroko. - Warto to zrobić, by inni mieli lepszą przyszłość. Bezpieczniejszą. - dodała, mając na myśli właśnie takie brzdące jak ta dziewczynka. Oczywiście były to dość surrealistyczne marzenia, ale trzeba było w coś wierzyć. Do czegoś dążyć. Budować wspólnie lepszą przyszłość dla następnych pokoleń.
- Może to naiwne, nie wiem, ale myślę, że jeśli Liderzy Klanów i Szczepów się dogadują i jeżeli naprawdę jest się ninja z krwi i kości, to nawet ta tląca się nienawiść nie może przyćmić rozumu, bo konsekwencje nie byłyby warte złamania rozejmu. - młoda kobieta wysunęła dość chyba odważną teorię, ale dzięki temu przedstawiała swoje spojrzenie na świat. I nieważne, co mówią inni. Ona będze w to wierzyć i do tego dążyć. Była głęboko przekonana, że nawet jeśli w jakiś Yamanakach czy Hyuuga tli się gdzieś choćby pierwiastek nienawiści do drugiego klanu, to będzie on stłumiony, a nawet i pokonany! Niestety, ciężko byłoby mówić o jakiejś siprawiedliwości, bo skoro byli w trakcie konfliktu, a ktoś zginął, to po zawarciu pokoju nie można było wyciągać konsekwencji i karać tych, którzy pozbawili życia naszych bliskich. Na pewno nie takie byłyby warunki ugody, bo to działałoby w obie strony.
Całe wyobrażenie spotkania z tą organizacją było dość odmienne niż to, co przedstawił jej Shirako. Ale czy mogła go za to winić? Oczywiście, że nie! To przecież ona sama zaczeła myśleć o jakiejś walce, zaciętym pojedynku i tym podobne. Widziała, że chłopak był nieco może zawstydzony tłumaczeniem się, więc nie chciała wpędzac go dalej w zakłopotanie.
- W takim razie mocną masz głowę i jesteś niesamowicie lojalny, Shirako-kun! - podsumowała wesoło, chcąc go jakoś podnieś na duchu, chociaż nie było to zbyt wysokich lotów. Jednak cóż więcej mogła powiedzieć? Przecież mógł zginąć, a jednak przeżył, mimo tak silnego ataku. Uznajmy więc, że był nader wytrzymały. I lojalny, tak jak wspomniała, bo przecież nie chciał oddać zwoju, mimo, że mógł być na straconej pozycji. To na pewno cecha, którą należy cenić.
Wszyscy tu gadu gadu, a podróż trwała i dawała się we znaki. W pewnym momencie czerwonowłosa czuła się trochę jak na jakimś odludziu, ale na całe szczeście miała towarzystwo. I nagle, w tym wszystkim, w chłodzie, wietrze i zmęczeniu, pojawiła się chatka. Nie jakaś nadzwyczajna, ale osamotniona. I wyłoniła się z niej kobieta. Naprawdę bardzo ładna. Nie wygladała na jakąś chłopkę. Prowadziła zajazd? Ale tutaj?
- Czy mijałaś ten zajazd kiedyś, Emi-san? - czerwonowłosa kunoichi zapytała kobietę. W końcu odwiedzała cmentarz, chodziła tą drogą, więc na pewno wie. Mimo wszystko Sayuri wolała być ostrożna. To wszystko brzmiało tak pięknie. I jeszcze uczta! Na pewno każdy z nich coś by zjadł.
W międzyczasie Sayuri rozglądała się z jakimiś innymi osobami, które mogłyby przebywać w okolicy bądź w środku. Jakikolwiek ruch, ale jeszcze nie aktywowała swojego byakugana by się przyjrzeć. Nie chciała by od razu uznano jej działania za jakąś formę ataku, bo przecież jeszcze nic się nie dzieje.
- Jak się w ogóle czujecie? Czy chcecie iść dalej? - zapytała jeszcze swoich towarzyszy, chociaż sądziła, że Anshi mogła już być zmęczona podróżą. Tak czy siak, nie ustalali wcześniej żadnego przestoju. Nie chciałaby też niepotrzebnie przedłużać tej podróży, bo cel mieli jasny. I nie było to ucztowanie. - Witamy serdecznie! Zastanowimy się chwilkę, proszę pani. Trochę nagli nas czas. - zakomunikowała głośniej do nieznanej kobiety, uśmiechając się lekko do niej. Mimo wszystko lekko szturchnęła Shirako łokciem, jakby chciała mu dać do zrozumienia, by miał się na baczności.
0 x
Obrazek
You were more than just somebody I was destined to meet.
Awatar użytkownika
Zakata
Posty: 660
Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Zakata »

0 x
<catkeyboard>Piosenka do odpałki <catbongorage> Mowa | Pitos | PH | KP
Kajtek - Zlecenie A
Gosia - Misja A
Jurek - Wyprawa B
Sayuri - Wyprawa C
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 118
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
GG/Discord: venus_sayuri

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Sayuri »

Chyba temat zlotu mogli już spokojnie zakończyć. Czerwonowłosa kunoichi czuła, że wyczerpali temat na tyle, na ile się dało. Shirako też nie był przecież w centrum tych wydarzeń, ale co mógł, to jej przekazał. Obstawa, która również miała uczestniczyć w tym zlocie, mówiła jasno o tym, że jednak sytuacja była poważna. Pytanie tylko, poważna dlatego, bo mają wspólny, dość duży interes do pokonania. Czy może poważna, bo któryś klan bądź szczep z tego zlotu zaczął działać na niekorzyść pozostałych i trzeba to zdusić jak najszybciej. Tak czy siak, na to pytanie nie mogli już sobie odpowiedzieć. Chociaż Sayuri na pewno wiele by dała, by w takim spotkaniu uczestniczyć. To na pewno byłoby jakieś wyróżnienie i możliwość obycia się wśród osób o takiej silne, randze i renomie. To na pewno byłoby cenne doświadczenie, bo nie chodziło o żadne uznanie wobec jej osoby, w końcu daleko, oj bardzo daleko jej było do tych najważniejszych person w osadach.
- Może jak wrócimy to się zgłoszę, Emi-san. - powiedziała z entuzjazmem do kobiety i uśmiechnęła się szeroko. W sumie, nie zaszkodzi, prawda? Najwyżej będzie nosić herbatkę.
Na pewno w tym świecie, w tych zasadach, była jedynie płotką. Płotką z minimalną wiedzą i naiwnością być może wiekszą, niż Anshi. To, co mówiła kobieta, naprawdę nią poruszyło. Rozumiała to, że ten ból, żal, że te niewyobrażalne straty nie tylko łamały jej serce, ale sprawiały, że patrzyła krytycznie na ten świat. Być może to ciepło, które kiedyś z niej emanowało, gdzieś uleciało i zostało jedynie dla córki. Pewnie ostatniego, co może trzymać ją przy życiu.
Czerwonowłosa kunoichi nie oponowała, kiedy złapała ją za ubranie. Rozumiała emocje, to musiało znajdować swój upust. Chociaż to pewnie i tak nic, bo takich ran nie dało się od tak ukoić. Może było się z nimi po jakimś czasie pogodzić, ale nie zapomnieć. One wciąż gdzieś musiałi świdrować dziurę w jej duszy i sercu.
- Masz rację, Emi-san. - szepnęła smutno, spojrzenie jej jasnych oczu również jakby na chwilę zgasło. Ten świat był brutalny, ale czy muszą się temu poddawać? - Dlatego musimy zacząć od nas samych. Jeśli my nie będziemy próbowali zapoczątkować zmian, to kolejne pokolenia będzie trawić ta sama nienawiść. Wciąż i wciąż narastająca. - dodała, spoglądając w niebo. Jej wyraz twarzy był wyjątkowo spokojny, może troszkę melancholijny, ale była w tym wszystkim całkowicie poważna. - Ja się temu nie poddam! Będę z tym walczyć tyle, ile trzeba będzie! - zakomunikowała nagle i to z taką werwa, że brakowało tylko uniesionej pięsci w górze na znak zwycięstwa. Mimo, że żadnego przecież nie osiągnęła. Bynajmniej nie teraz, ale jednego była pewna - miała swoje postanowienia i mimo że co jakiś czas przypominano jej o tym, jaki ten świat jest niesprawiedliwy, krwawy, brudny i nienawistny, to ona się w to nie wpisywała. Szła własną ścieżką. Być może przypłaci to kiedyś swoim życiem, ale czy to nie jest wpisane w żywot każdego ninja? Jeśli tylko dzięki temu uratuje istnieje chociażby jeden duszy, będzie to dla niej wystarczające.
Udało się pocieszyć Shirako, więc zadanie wykonane. Chłopak nawet dorzucił coś od siebie, ale zanim zdążyła z nim wejść w dalsza dyskusję, na ich drodze pojawił się ten dziwny zajazd. Niestety wyglądało na to, że Emi też podzielała jej obawy. Budynek był, ale opustoszały. Dlaczego więc teraz ktoś postanowił zrobił tu zajazd? Zwłaszcza, że ostatnio mówiło się o tych całych yokai, a tutaj po prostu aż warunki krzyczały, że mogłoby się zadziać coś niedobrego.
- Wolałabym ni... - nie dokończyła, bo dwójka towarzyszy tej podróży, Shirako i Anshi, w sumie zdecydowali za nich. Byli głodni, normalnie idealna okazja, żeby zwabić ich w to miejsce. Młoda Hyuuga wstchnęła cicho i nie pozostało jej nic innego, jak podążyć za tłumem. Starała się jednak zachowywać naturalnie i pogodnie, żeby przypadkiem nie wzbudzić podejrzeń, że sama jest bardzo podejrzliwa. Jeśli coś rzeczywiście jest nie tak, to chyba lepiej, żeby myśleli, że niczego się nie spodziewa, no nie?
Skineła do Emi głową w potwierdzeniu, że będzie uważać i zachowa czujność. Na jej jeszcze nieco dziecinnej buźce pojawił się delikatny uśmiech, jakby rzeczywiście rozmyślała nad tym, by coś tu zamówić. Jednak gdzieś zbyt ściskało ją w żołądku, żeby mogła cokolwiek przełknąć. Opustoszenie tego miejsca wcale nie pomogało.
- Aj, muszę dbać o figurę! Zjadłam już obfity posiłek przed podróżą, także podziękuję. - odpowiedziała nieznajomej, mając nadzieję, że to zakończy temat. Jednocześnie czekała na moment, kiedy kobieta albo odejdzie, odwróci się, cokolwiek, by mogła spokojnie aktywować byakugana i prześwietlić to miejsce, tę kobietę i wyhaczyć wszystko, co tylko wydałoby się podejrzane. Nie chciała tego robić na jej oczach, żeby nie poczuła się zagrożona. Bo jakby wszystko było ok, to przecież nie byłoby to zbyt kulturalne zachowanie ze strony Sayuri.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
You were more than just somebody I was destined to meet.
Awatar użytkownika
Zakata
Posty: 660
Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Zakata »

0 x
<catkeyboard>Piosenka do odpałki <catbongorage> Mowa | Pitos | PH | KP
Kajtek - Zlecenie A
Gosia - Misja A
Jurek - Wyprawa B
Sayuri - Wyprawa C
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 118
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
GG/Discord: venus_sayuri

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Sayuri »

Rozwój wiązał się z nieustającymi niespodziankami. Niespodziankami w różnym wydaniu. Jak na przykład ta niepozorna wyprawa, zakładająca jedynie pomoc w dotarciu na cmentarz. I pewnie by tak było, gdyby nie ten podejrzany zajazd, niemniej podejrzana kobieta i wszystko, co było w środku. Szczerze powiedziawszy... Gdyby poszli dalej, to czy mogliby uniknąć zagrożenia? Być może. Jednak pewności nigdy nie było. Jeśli coś ma się tutaj wydarzyć, mogłoby się wydarzyć również przy próbie ich ucieczki. A może to właśnie los chciał, by się tutaj znalazła? Jakiekolwiek plany miał dla niej ten wczechświat, chyba musiała się temu poddać. Czy będzie to miły posiłek, śmierć lub zwycięstwo. To się okaże.
Emi wspomniała jej wcześniej, że zajazd to było raczej opuszczone miejsce. Przynajmniej do dzisiaj. Mogło to tłumaczyć te pajęczyny. Niezbyt to było zachęcające dla podróżych, ale jak człowiek głodny, to czy zwraca uwagę na coś takiego? A no Sayuri zwróciła uwagę. Nie podobało jej się tu i nie chodziło o odczucia względem wystroju. Czuła wewnętrzny niepokój, który nie pozwalał jej tracić czujności. Nic więcej dziwnego, że próbowała prześwietlić byakuganem to miejsce. I to wcale nie pomogło. Pewnie odetchnęłaby z lekką ulgą, gdyby na kuchni zobaczyła gromadkę ludzi, którzy wesoło gotują. Nic z tych rzeczy. Jakby... Nie było tu żywej duszy. Za to kobieta wyglądała dość dziwne, bo miała wręcz nienaturalne pośladki. Mimo, że czerwonowłosa kunoichi nie gustowała w kobietach, to jednak nie dało się tego nie zauważyć. Nawet dość karykaturalnie to wyglądało, ale nie powinno się od tak kogoś oceniać, dopóki nie ma się dowodów, że coś tu jest naprawdę mocno nie na rzeczy.
Pusto, dziwnie zachowująca się kobieta z nienaturalnym tyłkiem i jeszcze dziwniejsze nici w kuchni. Czy to może się skończyć dobrze? Czy właśnie nie weszli w jakąś dziwną, lepiącą pułapkę?
Sayuri z niepokojem obserwowała powrót nieznajomej, którzy przyniosła jedzenie. W tym momencie dziewczyna czuła niemal gule w gardle, która nie pozwoliłaby jej nic przełknąć. W przciwieństwie do Anshi i Shirako, którzy jakby mogli pewnie zjedliby to razem z talerzem. Nim jednak mogła powstrzymać to szaleństwo, stało się. Teraz już obie wiedziały, co się święci. Przynamniej po częsci. Dobrze, że Emi powstrzymała się z jedzeniem i nie skosztowała niczego, bo byłyby tu trzy bezwładne ciała. I do tego jedna przytomna Sayuri. I kobieta pająk. Pająk. Że co?!
Czerwonowłosa kunoichi wstała gwałtownie na nogi, od razu przyjmując pozycję gotową do ataku. Teraz doskonale widziała te pajęcze odnóżka, a gigantyczna pupa prziestoczyła się w odwłok. Czyż to nie było aż nader oczywiste?
Emi była mocno poruszona. Nic dziwnego, w końcu jej córka została sparaliżona, z zamiarem zostania skomsumowaną. Shirako także. A to szkoda, bo mógłby ją teraz wspomóc. Przydałyby się jakikolwiek umiejętności. Matka Anshi wiedziała dużo, może jednak jeszcze ją zaskoczony jakąś zagrywką, być może nie jest tylko zwykłym cywilem. Nim jednak czerwonowłosa kunoichi się o tym przekonała, zostały zastosowane. Ona uniknęła nici, ale Emi estety nie i tymczasowo została unieruchomiona. Sayuri zmarszczyła brwi, kątem oka zerkając jak kobieta została przyklejona do stołu, bez możliwości ruszenia się. Najwidoczniej to właśnie Hyuuga miała teraz zapewnić pajęczej kobiecie rozrywkę. Albo być jej przystawką. Jak zwał tak zwał. W każdym razie, na pewno miała duży problem! Równie duży jak ten odwłok, albo i większy.
Dużym minusem było to, że znajdowali się w pomieszczeniu. Ruchy były ograniczone, poza tym w pobliżu znajdowały się osoby, które się jednak nie obronią, bo nie mają takiej możliwości. No i tutaj ta pajęczyca była na swoim terenie. Trzeba było uważać na każdą nić, która mogłaby być lepiąca pułapką.
- Niezbyt ona zabawna. - podsumowała jedynie tę całą zabawę z krzywym uśmiechem. Dzieliło je jakieś pięć metrów. Nie była to odległośc nie do pokonania, mogłaby coś tu zadziałać, ale każde użycie jutsu to koszta chakry, które wcale nie są niskie. Poza tym, nie chciała od razu odsłaniać wszystkich swoich kart, bo potem mogłoby być ciężko z ich użyciem. Tak czy siak, musiała się zbliżyć. Jej byakugana był aktywny, pochyliła się lekko do przodu, przyjęła pozycję gotową do walki i ruszyła. Jej atrybutem była walka bezpośrednia. Za to pajęczyca na pewno dobrze czuła się w walce na dystans. Dlatego trzeba było go zmniejszyć jak najbardziej się dało. Sayuri w pierwszej kolejności chciała stylem walki Juken zaatakować przy pomocy jutsu Shōtei. Przeciwnik był nieco od niej szybszy, więc każde spowolnienie będzie na wagę złota. Zamierzała zaatkować, uderzając tam, gdzie normalnie byłaby klatka piersiowa. W zanadrzu miała równiez w swojej torbie kunai z notką wybuchową. Dlatego po uderzeniu, niezależnie czy się udało czy nie, zamierzała wbić/wyrzucić kunai w odwłok pajęczycy, a po odskoczeniu na bezpieczną odległość, aktywować notkę. Oczywiście to wszystko pod warunkiem, że promień rażenia nie narazi jej obezwładnionych towarzyszy. Odskoczenie też miało kolejny motyw - chciała by to coś za nią podążyło, o ile będzie w stanie. Dobrze byłoby się stąd ulotnić. Może wybuch też zrobi jakąś dziurę w ścianie, żeby wyjść na zewnątrz. Nie było to nikogo podejrzanego oprócz pajęczycy, więc pozostali powinni być bezpieczni dopóki jej nie pokona. Albo wszyscy będą jej śniadaniem, obiadem, kolacją, przystawką czy deserem. Czymś na pewno. Jeśli jednak jej działania się nie powiodą, trzeba będzie się bronić. Przez pajęczyną zapewne najlepiej zadziała albo unik albo ostatecznie Rirīsu, gdyby jednak została uwięziona. Oby jednak nie było takiej potrzeby.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
You were more than just somebody I was destined to meet.
Awatar użytkownika
Zakata
Posty: 660
Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Zakata »

0 x
<catkeyboard>Piosenka do odpałki <catbongorage> Mowa | Pitos | PH | KP
Kajtek - Zlecenie A
Gosia - Misja A
Jurek - Wyprawa B
Sayuri - Wyprawa C
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 118
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
GG/Discord: venus_sayuri

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Sayuri »

Sytuacja była bardzo dynamiczna. Sayuri jakoś czuła, że rozmowa niezbyt wiele tu zdziała, dlatego postanowiła przejść do ataku. Zresztą, cóż innego jej pozostało, skoro każdy z jej towarzyszy był unieruchomiony? Chyba nie było czasu na półśrodki. Jednak pojawił się problem. Przecież nie tylko ona zamierzała zaatkować. Jej pajęcza przeciwniczka raczej nie zamierzała tak sobie stać i przyglądać się jej poczynaniom. I do tego może jeszcze podnieść odnóża w geście poddania się? Wykluczone.
Jej atak się nie powiódł. Czerownowłosa w moment, tuż po złożeniu kilku pieczęci przez pajęczyce, poczuła jakby palił ją żywy ogień. Okrutny ból, który trawił całe jej ciało. Kawałek po kawałku, centymetr po centymetrze, miała wrażenie, jakby ciało żarzyło się na taką samą czerwień, w jakim kolorze miała włosy. I jakby miała zaraz odpadać, małymi cząstkami. Ciężko było utrzymać się w ryzach, jej twarz była wykrzywiona w bólu, którego jeszcze do tej pory nigdy nie czuła. Czy krzyczała z bólu? W pierwszej chwili na pewno. Był on tak niespodziewany, nagły i przeszywający, że nie dało się tego powstrzymać. Zwłaszcza, że to była dla dziewczyny pierwszyzna. I czyżby to miało być ostatnie, co poczuła na tym świecie?
Podczas tych spazm, uczucia bezsilności i rozpadania się, aktywowała notkę, która nie przyniosła oczekiwanego efektu. Przynajmniej tak na ten moment wydawało się Sayuri, ale ciężko było cokolwiek dostrzec, kiedy oczy mimowolnie były zamknięte, jakby to miało pomóc w poradzeniu sobie z tym straszliwym bólem. Oddech dziewczyny był bardzo szybki i płytki. Jakby bała się wziąć głebszy oddech, bo mogłby tylko zwiększyć odczuwany ból. Kurcze, nie sądziła, że to aż tak szybko i tak źle będzie się kończyć. Straszne i smutne zarazem. Przecież dopiero, co chciała budować siebie na nowo. Dopiero, co wzięła się za porządny trening, żeby móc pomagać innym, a nawet nie potrafiła bezpiecznie doprowadzić Emi i Anshi na cmentarz. Żałosne, no nie?
Walczyła ze sobą. Z każdym oddechem, z tą agonią, która nią zapanowała, z myślami, że już nic więcej nie może zrobić, a jej droga chyba dobiega końca. Bardzo gorącego, palącego końca. Miedzy tymi wszystkimi myślami, cierpieniem, z którym się mierzyła i czuła, jakby przegrywała tę walkę, udało jej się otworzyć nieco jedno oko, jakby chciała jeszcze ocenić sytuację. Czy jest naprawdę aż tak źle, jak to Sayuri czuje?

Gdy oczy miała zamknięte, wszystko wydawało się skończone. Teraz, chociaż lekkie otwarcie jednego oko sprawiło, że dostrzegła coś dziwnego. Coś, co tchnęło w nią trochę nadziei i dało kopa do działania. Przecież znała siebie, swój układ chakry. Wiedziała, jak to wszystko wygląda, bo niejeden raz miała aktywnego byakugana. Tym razem było w tym wszystkim coś niepokojącego. Nie licząc faktu, że tarzanie się po podłodze z bólu również nie było codziennością. Ta gehenna nie ułatwiała działania, ale coś trzeba było zróbić. Póki nie straciła przytomności. I nie została zakąską pajęczycy. Czyżby to dlatego chciała ją ugrilować?
Zaburzony przepływ chakry przyniósł jej na myśl genjutsu. Tylko kiedy? Niestety, młoda Hyuuga nie była dobra w tym temacie, więc zdawała sobie sprawę, że mogła zostać złapana w każdym momencie. I chyba teraz nie było to ważne, kiedy to się stało, a że się stało i że trzeba się z tego wydostać, o ile to to. Bo jeśli nie, to następny taki atak będzie jej kulą do trumny. O ile będzie co zbierać do trumny i nie zostanie sam proch.
Z ogromnym trudem, czując wciąż rozdzierający, palący ból, złożyła pieczęć barana, chcąc wykonać Kai. Jedyna szansa, bo mimo wszystko cieżko jej było przyswoić myśl, że ten układ chakry wygląda tak nienaturalnie przez akurat atak kuli. Jeśli jednak nie trafiła, to ma konkretnie przewalone. Przecież w tym bólu nie było nawet jak się bronić.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
You were more than just somebody I was destined to meet.
Awatar użytkownika
Zakata
Posty: 660
Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Zakata »

0 x
<catkeyboard>Piosenka do odpałki <catbongorage> Mowa | Pitos | PH | KP
Kajtek - Zlecenie A
Gosia - Misja A
Jurek - Wyprawa B
Sayuri - Wyprawa C
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 118
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
GG/Discord: venus_sayuri

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Sayuri »

Jedna pieczęć, jedno Kai i nagle jakby wszystko, co do tej pory doświadczyła, po prostu zniknęło. Cały, niewyobrażalny ból, który nie chciał jej opuścić, który trawił całe jej ciało, że jeszcze chwila i po prostu nie miałaby siły nawet krzyczeć... zniknął. Od tak, po prostu. Rozpłynął się w sekundę i wszelkie rany, których doznała, nie istniały. Jednak ból był na tyle realny, że w momencie, kiedy się od niego uwolniła, to i tak przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Może dlatego, że gdzieś podświadomie czuła, iż jeszcze chwila i naprawdę mogłaby skończyć żywot.
Tak czy siak, nie był to moment na rozmyślaniem nad być albo nie być. Skoro to wszystko okazało się być genjutsu i Sayuri była jeszcze w pełni sprawna, musiała szybko ocenić sytuację. Jej przeciwniczka odniosła pewne rany. Odwłok był znacznie uszkodzony i brakowało jednego odnóża. Mogło to sprawić, że poruszała się wolniej, ale nie musiało. Przecież tych odnóż było jednak trochę więcej.
Czerwonowłosa kunoichi nigdy nie rozumiała chęci znęcania się nad innymi. Chęci atakowania, zadawania bólu, czerpania przyjemnści z czyjegoś cierpienia. Dlatego słowa tej pajęczycy wzdrygnęły nią. Nie można było powiedzieć, że napawały jakimś obrzydzeniem, bo to byłoby za dużo powiedziane. Jednak czuła jakąś niechęć i ścisk w żołądku po takich słowach.
- Do kitu są te twoje gry! - zakomunikowała, niczym małe, zbuntowane dziecko, które gdzieś tam przecież w niej było. I Sayuri nie chciała się go pozbywać, bo po prostu taka była. W tym samym czasie pajęczyca złożyła kolejne pieczęci, więc mimowolnie ciało czerwonowłosej kunoichi się spięło. Nie chciała spuszczać z niej wzroku, bo kolejny fałszywy ruch i rzeczywiście obejmie ją kula ognia i zostanie sam popiół. Starała się też zapamiętać sekwencje pieczęci, żeby, być może na przyszłość, wiedzieć z czym może się mierzyć. I tym razem nie była to kula ognia, a dym. Dym, który jak szybko się okazało między innymi dzięki Emi, był łatwopalny.
Kurka. Przeszło jej przez myśl, wiedząc, że musi działać szybko. Tutaj liczyła się każda sekunda. Zwłaszcza, że pajęczyca zaczęła uciekać. Nie można się było temu dziwić, przecież nie zostałaby w ewentualym polu rażenia. Szybko zaczęła kierować się w stronę kuchni, gdzie dziewczyna mogła dostrzec wyjście. O nie, tak to nie będzie!
I wtedy dobiegły do niej kolejne słowa Emi. Błagała ją, żeby uratowała jej córkę. Sayuri poczuła, jakby jej serce na moment stanęło. Przecież od zawsze chciała ratować ludzi, a nie skazywać ich na śmierć. Mimo tego, że powinna być świadoma, że kiedyś może zostać postawiona przed wyborem, kogo ratować, nie potrafiłaby się z tym pogodzić. Kim byłaby, gdyby postawiła swoje czy nawet czyjeś życie nad życie kogoś innego? Czy zabawa w boga, to było coś, z czym mogłaby się zmierzyć? Ta decyzja mogłaby ją zniszczyć. Nie mówiąc już tylko o tym, czy zaryzykowałaby wziąć dwójkę, zostawiając Emi na śmierć. Po prostu młoda kunoichi mogłaby nie znieść cieżaru tej decyzji, poczucia winy, które na pewno zaczęłoby ją coraz mocniej przytłaczać. Była osobą, która zdecydowanie sama wolałaby zginąć, niż skazać na śmierć kogoś niewinnego. A cała trójka taka była.
Był wybór, było ogromne ryzyko. Chyba cokolwiek by nie zrobiła, musiała liczyć się z konsekwencjami. Jednak pierwsze, co przyszło jej na myśl, to spróbowac odgonić trochę ten łatwopalny dym, nim pajęczyca ucieknie z budynku. W tym celu użyła Hakke Kūshō. Jeżeli była możliwość jeszcze zbliżyć się do pajęczycy, by ją również objął atak, zamierzała to zrobić przed atakiem. Wystarczyło tylko pięć metrów, by mogła ją dosiegnąć. Atak miałby dwa zadania - uderzyć w pajęczyce i atak zatrzyma ją w tym miejscu, bo może uderzy w coś i na chwilę padnie doznając jakichkolwiek obrażeń, odbijając się od ściany albo przebije ścianę swoim pajęczym cielskiem, więc oddali się od tej przeklętej karczmy. Przy okazji jutsu powinno rozwiać dym, pchnąć go w stronę pajęczycy. Tak przynajmniej myślała czerwonowłosa. Miała raczej zerowe szanse na wydostanie stąd całej trójki, więc najlepiej byłoby trochę pokiereszować to wnętrze, żeby dym znalazł ujście w każdej możliwej dziurze. Zniszczyć okna, drzwi, ściany w słabszych miejscach. Być może użyte jutsu też zrobiło swoje i co nieco stąd wywaliło. I tym sposobem Sayuri wybrała inną ścieżke - atak, a nie ucieczkę. W końcu gdyby udało jej się pokonać to coś, lub chociaż unieszkodliwić na czas pozbycia się dymu, reszta była bezpieczna, chociażby na jakiś czas.
Po użyciu techniki, dziewczyna szybko ruszyła z miejsca, żeby dotrzeć do pajęczycy. Jeśli Emi była "po drodze", to czerwonowłosa chciała wykorzystać umiejętność klanową, Rirīsu, żeby w locie wyswobodzić kobietę z pajęczej pułapki. Dzięki temu mogłaby zająć się pozostała dwójką, a ona przeciwniczką. Jeśli jednak był to odwrotny kierunek niż do pajęczycy, bądź też zabrałoby to za dużo czasu, Sayuri zamierzała użyć Mizu Hari, by wyrzucić chakrą igłę, bądź dwie, które przecięłyby pajęczynę i pozwoliłyby wyswobodzić się Emi. Jednak tylko w sytuacji, gdy dziewczyna miałaby pewność, że nie skrzywdzić przy tym kobiety.
- Wybacz, Emi-san. - rzuciła jeszcze do kobiety, dając jej do zrozumienia, że musi obrać inną drogę. Taką, która uratuje ich wszystkich, a nie tylko jedno życie. I niezależnie od tego czy atak objął pajęczyce, a jeśli tak, to czy pozostała w kuchni, czy też wywiało ją na zewnątrz, młoda Hyuuga zaczęła szybko biec w jej stronę. Zmniejszyć dystans na tyle, by ponownie mogła zaatakować. Wiedziała, że przeciwnika preferuje raczej walkę na dystans, dlatego nie mogła pozwolić do kolejnego ataku na nią czy kogokolwiek, z kim była. Dlatego najlepsze byłoby tu ponowne użycie Hakke Kūshō, żeby dosięgnąć to coś. Zadać jakiekolwiek, kolejne obrażenia. Nie dopuścić, nie pozwolić na atak z jej strony. Spowolić, zrobić cokolwiek, by ją dosięgnąć. Jej arsenał technik nie był zbyt rozbudowany, ale starała się radzić sobie tym, co ma. Gdyby tylko udało jej się dostać do tej pajęczej kobiety niewiadomego pochodzenia, to od razu próbowałaby ataku Hakke Jūroku Shō. Tutaj liczyła się każda sekunda.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
You were more than just somebody I was destined to meet.
Awatar użytkownika
Zakata
Posty: 660
Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Zakata »

0 x
<catkeyboard>Piosenka do odpałki <catbongorage> Mowa | Pitos | PH | KP
Kajtek - Zlecenie A
Gosia - Misja A
Jurek - Wyprawa B
Sayuri - Wyprawa C
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 118
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
GG/Discord: venus_sayuri

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Sayuri »

Część planu udało się zrealizować. Z jednej strony to, że budynek nie był duży, pozwalało szybko zimniejszych dystans i zaatakować. Z drugiej strony jego mały gabaryty sprawiały, że stawał się niebezpieczną pułapką, gdzie łatwopalny gaz szybko mógł wypełnić każde pomieszczenie i stwarzało to niewyobrażalne zagrożenie. Na razie czerwonowłosej udawało się je odsunąć w czasie, ale to były raptem sekundy. Czy obierała dobrą ścieżkę? Nie wiedziała tego. Dopóki wszyscy żyli, mogła sądzić, że tak. Wszystko się jednak w kolejnych sekundach mogło diametralnie zmienić. W końcu niczego nie można było być pewnym, prawda?
Udało się atakiem dosięgnąć pajęczyce, która ewidentnie nie była z tego powodu zadowolona. Wypluła ze swoich ust nawet parę kąśliwych słów. Serio? Poczwaro?
No chyba się nie widziałaś w lustrze. Przeszło przez myśl czerownowłosej kunoichi, gdy patrzyła jak jej przeciwnika się zbiera i kontynuuje ucieczkę. Sayuri w tym czasie nie próżnowała, bo udało się uwolnić Emi. Niestety nie miała aktualnie możliwości pozbycia się stąd tego dymu, który już zaczął podrażniać ich gardła. Emi też to odczuwała, bo zakasłała, nim rzuciła do niej propozycją. I tu pojawił się dylemat. Mogła biec za pajęczycą, zostawając tu kobietę, która będzie musiała wynieść stąd dwie osoby. Nie zrobi tego jednocześnie. Gdyby miała co do tego możliwość, pewnie by jej powiedziała. Najpierw zapewne wyniesie córkę, a potem może wróci po Shirako, o ile będzie taka sposobność. I tu byłyby trzy zakończenia tej sytuacji. Emi wynosi stąd Emi, potem Shirako i są bezpieczni. O ile ewentualna eksplozja nie byłaby zbyt duża. Najlepiej pewnie byłoby maksymalnie oddalić się od budynku. Ta wersja oczywiście byłaby nader optymistyczna. W drugiej opcji, Emi wynosi Anshi i niezdąży wrócić po Shirako, bo budynek eksploduje. Jedna ofiara, dwoje ocalałych. Trzecia wersja zakłada, że wraca po Shirako i następuje wybuch. Mamy jedną ocalałą i co najmniej dwa prochy. Tych opcji pewnie można byłoby jeszcze tworzyć kilka, w zalezności czy sama Sayuri wydostanie się z budynku, czy pajęczyca też to zrobi. Tak czy siak, byli w pułapce.
Sayuri na pewno chciałaby unieszkodliwić pajęczyce. Nie wpuszczała do swoich myśli, że mogłaby ją zabić, jeszcze nigdy tego nie zrobiła, ale zawsze chciała sądzić, że istnieje jakiś posób, bo coś lub kogoś zatrzymać, bez zabierania mu życia. Chociaż... właśnie. To już nie był człowiek. Czy powinna tak na to patrzeć?
Teraz sekundy zamieniały się w godziny, kiedy myśli chaotycznie przeplatały się ze sobą. Jednocześnie wszystko gnało tak szybko, że nie można było się zastanawiać. Każda kolejna sekunda tutaj, przybliżała ich do śmierci. Być może szybkiej, ale czy koniecznej? Wszystko tu działało na ich niekorzyść. A skoro nie udało jej się pozbyć tego dymu, musiała ich ratować. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby chociaż jedno z nich zginęło, a ona akurat biegłaby w innym kierunku. Skoro pajęczyca ucieka, powinni mieć chwilę. W końcu ona też chce się stąd oddalić, żeby być bezpieczna. Czerwonowłosa musi to wykorzystać. Jeśli była mozliwość, że kunai z notką świetlą doleci do pajęczycy, wbijając się w ścianę, tak żeby znalazła się jak najbliżej rażenia, to Sayuri zamierzała wyrzucić broń i chwilowo pozbawić widzenia przeciwniczkę.
- Emi-san, zamknij oczy! - wykrzyczy, o ile ten plan miał szansę do ralizację. Nie chciała przecież, żeby Emi również została oślepiona. Tym samym równiez i Sayuri musiał deaktywować swojego byakugana na czas aktywacji notki, bo inaczej sama narobiłaby sobie problemów. W każdym razie, czy kunai z notką zostanie wyrzucony czy też nie, bo nie dotarłby do pajęczycy i nie miałby możliwości jej oślepienia, Sayuri nie zamierzała ruszyć za nią.
- Weź Anshi, ja zabiorę Shirako. - zakomunikowała do kobiety, wiedząc, że będzie jej na pewno łatwiej dźwignąć ten mały, słodki ciężar, niż rosłego chłopa. Podobno matki uwalaniają niesamowitą siłę, kiedy chodzi o ratowanie własnego dziecka. Może młoda Hyuuga będzie właśnie tego świadkiem? Sama zaś złapała młodego Hyuugę za jedną rekę, narzucając ją na siebie i obejmując go w pasie. Trochę jak worek treningowy zarzucony lekko na plecy, ale nie miała wyjścia. Musiała go jakoś dostarczyć na zewnątrz, nawet jeśli jego nogi ciągnęły się po ziemi. Ajć, bezwładne ciało wydawało się zdecydowanie cięższe niż normalnie! I czy oni długo jeszcze będą spali?! - Przodem, szybko! - starała się pośpieszyć kobiete, żeby wzięła swoją córkę i szybko popędziła do wyjścia. - Jak najdalej! - dodała, chcąc dać jej do zrozumienia, że muszą stąd uciekać. I nie przed ten pajęczy domek, ale jeszcze dalej. Jeśli się da, schować się za drzewami, skałami, czymkolwiek, by ewentualny wybuch zbytnio ich nie dosięgnął. To była ich szansa, bo pajęczyca nie powinna widzieć, czy udało im się uciec czy nie. Wtedy czerwownowłosa, już po wybuchu, mogłaby spróbować ją odnaleźć i podjąć dalszą walkę. Była już ranna, też nie powinna uciec daleko.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
You were more than just somebody I was destined to meet.
Awatar użytkownika
Zakata
Posty: 660
Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi

Re: Ścieżka w lesie

Post autor: Zakata »

0 x
<catkeyboard>Piosenka do odpałki <catbongorage> Mowa | Pitos | PH | KP
Kajtek - Zlecenie A
Gosia - Misja A
Jurek - Wyprawa B
Sayuri - Wyprawa C
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kyuzo”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość