Misja rangi D
7/22
Jak wspaniale, że Shikatsu podjęła się heroicznego czynu, wykazując się zainteresowaniem poszkodowaną dziewczyną. Nagle, z sumień wszystkich ludzi dookoła pospadały ewentualne balasty. Nikt już nie miał nawet najmniejszego dylematu, czy dziewczyna nie potrzebuje czasem pomocy, bo przecież tę pomoc właśnie otrzymała. Można było ze spokojnym duchem przyglądać się dalej lub po prostu odejść, co spora część widowni postanowiła lub miała postanowić w najbliższej przyszłości. Po prostu zrobiło się nudno , dramaturgia leciała na łeb na szyję, więc nie było czego oglądać dalej.
Najwyraźnie te cholerne meteory były potrzebne.
Powiedzieć w takiej sytuacji, by się nie mazać, to jak poprosić osobę w szale o uspokojenie się. O dziwno jednak na ziemię nie spłynęła fala łez. Dziewucha wcale nie ryczała, choć miała do tego absolutne prawo. Owszem, same oczy były zalane łzami, ale wynikały one bardziej z bólu niż z ogólnej histerii. Spojrzała to na stojącą nad nią dziewczynę, to na swoją złamaną rękę, a jej wyraz twarzy sugerował w tym czasie załamanie. Głos utknął w jej gardle i przez dobrą chwilę nie była w stanie niczego powiedzieć.
Mimo wszystko dobrze, że ktoś przejął się jej wypadkiem, bo przy obecnym stanie zarówno psychicznym jak i fizycznym sama za wiele zdziałać nie mogła. Była w kawałeczkach, zarówno dosłownie jak i w przenośni.
Przeniosła spojrzenie zaszklonych, brązowych oczu na nadchodzącą postać, na którą Shikatsu postanowiła przerzucić część swojej przykrej odpowiedzialności.
- Hisako... - poprawiła cicho na wpół złamanym głosem, chyba bez pewności, czy ma to w obecnym momencie jakikolwiek sens. Pociągnęła zasmarkanym nosem, a potem zmarszczone, przybrudzone ziemią czoło w momencie, gdy Inoyū podzieliła się wątpliwościami.
- J-ja... Ja nie wiem... Weszłam na dach, podeszłam do krawędzi i... i... - głos jej się łamał, aż w pewnym momencie znów utknął w gardle. Potrzebowała paru sekund na kolejne pociągnięcie nosem i przeanalizowanie wstrząsającej dla niej sytuacji.
- ...a-ale ja nie chciałam! Nie chciałam tam wchodzić! B-byłam jak we śnie - wyjaśniła przejęta, spoglądając na obie panie wielkimi, brązowymi oczyma, które miały szczerą nadzieję na to, że relacja ostatnich wydarzeń nie zostanie wyśmiana.
Na wzmiankę o pomocy nie odpowiedziała. Nie to, że nie chciała iść do szpitala, tylko w tym momencie jej obita głowa była zmącona zupełnie innymi myślami. Hideko dźwignęła się do wciąż siedzącej, ale bardziej wyprostowanej pozycji i przetarła tą sprawniejszą rączką mokre oczęta.
- Ale jak... Jak to mogło się stać? Co j-ja teraz zrobię? T-taka połamana, a wesele za miesiąc. Bgowie... - skomentowała zrozpaczona do siebie, kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem, jakby chcąc zaprzeczyć rzeczywistości. Zamknęła mocno oczy, próbując powstrzymać nową falę łez, która miała napłynąć do jej oczu.
[uhide=Inoyū,Shikatsu]dzsdn[/uhide]