Strona 1 z 2
Targowisko Saimin
: 12 lut 2024, o 21:01
autor: Uchiha Tsuyoshi
Soso jest prowincją o silnych więzach handlowych łączących je z resztą kontynentu, co nie może przecież pozostawać bez wpływu na Saimin, które jest jego stolicą. W centrum osady, od strony portu, znajduje się główne targowisko Saimin. Jest ono ulokowane na placu, który jednak nie ma kształtu zbliżonego do kwadratu, jak to się utarło w świadomości wielu ludzi. Targowisko to jest bowiem znacznie poszerzoną, długą ulicą. Po obu jej stronach znajdują się kramy, są one jednak w takiej odległości od siebie, że między nimi mogą się bez problemu minąć dwa wozy (oczywiście uwzględniając to, że jest tu często znaczne nagromadzenie pieszych). Wyżej od stanowisk kupieckich pną się stromo do góry ściany i dachy budynków, w których ulokowane są sklepy, siedziby władz, karczmy oraz mieszkania. Są tu zarówno powszechnie dostępne miejsca, w których można tanio zjeść i wypić, ale i ekskluzywne hotele z wybornym jedzeniem i widokiem na imponującą panoramę miasta i okolic. Z górnych pięter roztacza się bowiem imponujący widok nie tylko na rzekę ludzi przepływającą przez ulicę, ale i majaczące w tle góry Soso, pokryte do pewnej wysokości roślinnością leśną. Samo targowisko jest znakomicie zaopatrzone i można tu otrzymać wiele towarów, w tym sprowadzanych z innych części kontynentu.
Re: Targowisko Saimin
: 17 lut 2024, o 10:10
autor: Uchiha Hiromi
Uchiha Hiromi
Rok 394
- Tak, jestem kunoichi. Zobaczymy, co da się zrobić - stwierdziła Hiromi. - Rozglądaj się proszę, patrz czy nie spadła ci gdzieś sakiewka lub nie zostawiłeś jej przy którymś stoisku. Powiedz mi jeszcze - jak ona wyglądała? Ta sakiewka. Będzie mi łatwiej ją wypatrzeć, jeżeli będę wiedzieć, jak ona wygląda.
Hiromi, wiedząc, że to się przyda, uruchomiła sharingan, żeby się rozglądać po targu.
- Idź tak, jak szedłeś tutaj, ale powoli, bo musimy założyć margines błędu. Że ktoś ją kopnął. Pomyśl też, czy sięgałeś do kieszeni lub byłeś w jakimś zamieszaniu. Wiesz, w tłumie, ktoś cię potrącił czy coś. Raczej nie znajdziemy jej, jeżeli ktoś ci te pieniądze ukradł, to też się zdarza, ale no, tez mogłeś ją zgubić, prawda?
Patrzyła dokładnie pod nogi, tuż przed siebie, rozglądając się nieco. Była pół kroku za chłopcem, chcąc mieć pewność, że idzie tam, gdzie powinna iść. Oczywiście, założyła, że chłopiec nie do końca będzie dokładnie znał drogę, którą przebył. Dlatego starała się patrzeć na tyle szeroko, na ile się dało.
Re: Targowisko Saimin
: 18 lut 2024, o 13:56
autor: Uchiha Tsuyoshi
Zaginione pieniądze
Uchiha Hiromi: Misja rangi D
7/14 Hiromi podeszła do misji metodycznie, w sposób logiczny i uporządkowany. Chłopak miał iść przed nią, idealnie tą trasą, którą przebył wcześniej. To pozwoliłoby tej dwójce, a w szczególności użytkowniczce sharingana na odnalezienie sakiewki, jeśli znajdowała się jeszcze gdzieś w pobliżu.
- Bardzo ci dziękuję. Jestem Umemoto - odpowiedział tylko, wyciągnął rękę w geście przywitania i zaczął prowadzić kunoichi o czarnych włosach i dużych oczach dokładnie w te miejsca, w których był.
Szybko okazało się, że droga prowadzi prosto przez główne targowisko Saimin. Targowisko to – upraszczając – było po prostu poszerzoną ulicą z pnącymi się do góry po obu stronach budynkami. Widok całkiem ładny i wart zapamiętania, ale Uchiha była skupiona przede wszystkim na pieniądzach. Tłum zaczynał jednak coraz bardziej gęstnieć i coraz trudniej było zakładać, że po pierwsze sakiewka ostałaby się jeszcze gdzieś na ziemi (gdyby wypadła) albo że w ogóle dałoby radę ją dostrzec nawet z sharinganem. Trzeba było jednak próbować, w końcu zobowiązała się pomóc.
W pewnym momencie Hiromi dostrzegła sharinganem w tym gąszczu ludzi twarz młodej dziewczyny, na oko w wieku Umemoto. Znajdowała się ona z boku, na wylocie jakiejś bocznej uliczki, jakieś piętnaście-dwadzieścia metrów od nich. Miała krótkie, brązowe włosy i poza tym niczym się nie wyróżniała z tłumu, zupełnie jak chłopak, któremu pomagała. Dlaczego więc mogła ona przykuć jej uwagę? Bo ze wszystkich ludzi wokół ona patrzyła prosto na Hiromi i Umemoto, z pewnym zaskoczeniem wyrysowanym na twarzy.
- O, Miyuri! – powiedział jej towarzysz i już zrobił krok w kierunku, gdy ta niespodziewanie obróciła się na pięcie i zaczęła uciekać, wprawiając w konsternację Umemoto.
Re: Targowisko Saimin
: 27 lut 2024, o 10:13
autor: Uchiha Hiromi
Uchiha Hiromi
Rok 394
- Miło mi cię poznać, Umemoto-kun. Ja jestem Hiromi z klanu Uchiha. Jestem tutaj w gościach, wysłana przez swój klan, ale w zamian za pomoc klanu Yamanaka dla Sogen w trudnych chwilach związanych z upadkiem Muru… - dziewczyna lekko przygryzła wargę, czując, że wciąż jest niesamowicie zestresowana tym, co się działo w jej (nowym) domu. Pewnie dlatego też wdała się w bójkę na ciągnięcie się za włosy z inną kunoichi. Musiała bardziej nad sobą panować. - Co ja…? A tak, ja i mój ochroniarz chcieliśmy trochę pomóc tutaj. Zwykle pracuję w szpitalu, ale dzisiaj wychodzi, że pomagam na ulicach. No dobra, skupmy się.
Jej oczy skanowały okolicę, wyszukując najmniejszego ruchu, którego nikt by się nie spodziewał (cóż, ona, jako Uchiha, raczej się spodziewała - jej oczy były tak dobre w łapaniu szczegółów, a ciało samo odpowiadało na to). Nadal było ciężko. Było tak wiele osób, tyle wszystkiego wokół, że aż mogło zakręcić się w jej głowie, a próbowała się skupić. Założyła, że problem był w tym, że sakiewka wypadła - to zawsze lepsze niż złodziej.
Niestety, okazało się, że chyba chodziło jednak o złodzieja. Kiedy Umemoto rzucił imię swojej przyjaciółki, a Hiromi zauważyła dziwczynę. Nigdy by w życiu nie zwróciła na nią uwagi, gdyby nie to, że zauważyła, że dziewczyna na nią patrzy i była zaskoczona tym, co widzi.
No i nie zaczęła uciekać.
- To nie jest rozsądne - mruknęła Hiromi i rzuciła się za dziewczyną, zręcznie omijając przechodniów - przebiegając między nimi, pod ich ramionami, starając się ewentualnie wskoczyć na dachy, jeżeli było za trudno. Żeby nie robić zbytniego zamieszania, ale również złapać dziewczynę za kołnierz i odciągnąć na bok, żeby sobie z nią porozmawiać.
Re: Targowisko Saimin
: 27 lut 2024, o 12:22
autor: Uchiha Tsuyoshi
Zaginione pieniądze
Uchiha Hiromi: Misja rangi D
9/14
Chłopak z uwagą wsłuchiwał się w każde słowo Hiromi. Można było dostrzec u niego wyraźne zaciekawienie, rosnące szczególnie po tym, gdy kunoichi przyznała się, że nie jest stąd. Wielu zareagowałoby podejrzliwie (a może nawet wrogo), ale ten chłopak był po prostu ciekawy. Wychodziło z niego też chyba dość introwertyczne, a przy tym niezdarne usposobienie, bo oprócz przytaknięć i ukradkowych spojrzeń miał trudności z tym, żeby zagadać. A chyba bardzo by tego chciał, bo przecież przybysz z dalekich krain (i to jeszcze kunoichi z innego klanu!) to zawsze okazja do usłyszenia wielu arcyciekawych opowieści. Z pewnością więc miał świadomość, że pomaga mu ktoś nietuzinkowy i że dzisiejszy dzień nie będzie należał do tych zwykłych i nudnych.
Wróćmy jednak do tego, co aktualnie działo się na Targowisku Saimin. Uchiha była maksymalnie skupiona na tym, żeby znaleźć sakiewkę. I chyba właśnie to się stało, mimo że samej sakiewki (jeszcze?) nie zauważyła. Osoba, która wcześniej biednemu Umemtoto raczej nie jawiła się w kręgu podejrzanych, właśnie uciekała przed naszą dwójką z szybkością i zapałem, który nie mógł być przypadkowy. Oczywiście Hiromi rzuciła się w pościg zaraz za nią, zgrabnie wymijając stragany, wózki z towarami, rozłożone na ziemi produkty i oczywiście samych ludzi. Nie musiała przy tym uciekać się do jakichś nadzwyczajnych sposobów ani nawet wyciągać ze swoich nóg maksymalnego wysiłku, bo ścigana w przeciwieństwie do niej nie była kunoichi. Dystans szybko się skracał.
Chwilę jednak zajęło, żeby zbliżyć się do Miyuri na bezpośrednią odległość, bo tamta najwyraźniej dobrze znała zakamarki Targowiska Saimin i okolic. W końcu jednak doszło do nieuniknionego. Miyuri dobiegła do krawędzi jakiegoś kończącego się nagle pod kątem prostym w dół chodnika (i to dobrych kilkanaście metrów) na ulicę. W innym miejscu niż Saimin scena taka nie miałaby prawa się wydarzyć, bo główne place są ulokowane raczej na płaskim terenie, tu jednak...
- Ani kroku, bo skoczę! - powiedziała z pewną desperacją w głosie dziewczyna, stojąc na krawędzi ślepej uliczki. Od skoku faktycznie dzieliła ją tylko jakaś stara, rozwalająca się barierka. (Swoją drogą, brak ludzi dookoła, stojąca obok ławeczka i przyjemny dla oka widok sugerowały, że mogło to być miejsce jakichś schadzek dla zakochanych par). Na dole, na ulicy, Hiromi dostrzegła wcześniej ustawiony jakiś stragan z rozpostartym nad nim materiałem chroniącym przed słońcem i deszczem, który mógłby zamortyzować upadek, ale po pierwsze: nie było gwarancji, że jest on na tyle solidny, po drugie: trzeba było jeszcze w niego "trafić". Była to zatem ryzykowna gra.
- Odejdź stąd i daj mi odejść albo skoczę i jak mi się coś stanie to wszyscy będą wiedzieć że to przez ciebie! - dodała z narastającą desperacją. Po policzku pociekła jej łza, którą szybko wytarła i zacisnęła zęby.
Stojąc teraz dosłownie kilka kroków od Miyuri, Hiromi musiała zadecydować. Albo zacznie negocjować - o ile tu było jakiekolwiek pole do negocjacji - albo spróbuje ją złapać i siłą sprowadzić do parteru. Niestety żadne z rozwiązań nie mogło wykluczyć tego, że dziewczyna pod wpływem silnych emocji po prostu zdąży skoczyć w dół, podejmując ostatnią, desperacką próbę ucieczki.
Co do Umemoto natomiast, to jeszcze był gdzieś daleko w tyle, o ile w ogóle nie zgubił kobiet.
Re: Targowisko Saimin
: 27 lut 2024, o 21:00
autor: Uchiha Hiromi
Uchiha Hiromi
Rok 394
Hiromi była z Sakai. Była ekspresyjną, wesołą dziewczyną, która bardzo miała na uwadze dobro i szczęście innych - tak samo, jak i swoje własne. Wychowanie w Sakai zachęcało ją właśnie to pozytywnego spojrzenia na świat.
Hiromi była też z klanu Uchiha. Emocje nie były jej obce. Tak jak i impulsywne działanie pod ich wpływem. Hiromi też nie zawsze wiedziała, jak sobie poradzić z niektórymi emocjami innych ludzi. Kiedy Ori-senpai nie czuł się dobrze po bitwie w szpitalu, przygotowała jedzenie i go nakarmiła. Azumę by przytuliła… i chyba też nakarmiła. Brat raczej próbował karmić ją, bo tak rzadko się widywali, a on niezdarnie próbował się nią opiekować.
Nie miała pojęcia, co zrobić z dziewczyną, która próbowała zmanipulować Hiromi i zagrać jej na emocjach. Z jakiegoś powodu nawet nie przyszło jej do głowy, żeby negocjować, zwolnić, dowiedzieć się co i jak. Dlaczego okradła przyjaciela, dlaczego to wszystko miało miejsce.
Absolutnie się nie zatrzymała. Wprost przeciwnie. Doskoczyła do dziewczyny na pełnym pędzie, złapała ją mocno w ramiona (dość intensywnie ostatnio trenowała) i… zeskoczyła. Oczywiście w taki sposób, że stopami przejechała po tej ścianie - kamiennej czy ziemnej i użyła techniki, żeby się przykleić do tej ściany i praktycznie zbiec po niej pionowo w dół.
Dziewczyna pewnie poczuła się, jakby spadała, bo dla zwykłego człowieka Hiromi była dość szybka, jednak sama uważała, że było to na tyle bezpieczne, żeby dziewczynę naprawdę wystraszyć. Może straumatyzować. Ale kiedy wylądowały, Hiromi ją odstawiła i powiedziała:
- Nie jest to takie fajne, co? Nie rób tego więcej, zwykle rozmyślasz się w połowie - powiedziała jej poważnie i położyła dłonie na ramionach. - Teraz porozmawiamy, dobrze?
Re: Targowisko Saimin
: 28 lut 2024, o 18:39
autor: Uchiha Tsuyoshi
Zaginione pieniądze
Uchiha Hiromi: Misja rangi D
11/14 Hiromi postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce - i to dosłownie. Nie chciała prowadzić (prawdopodobnie nieskutecznych) negocjacji z dziewczyną i nie wahając się ani przez moment doskoczyła do koleżanki Umemoto, natychmiast łapiąc ją w silnym i pewnym uścisku. Na tym jednak nie poprzestała i praktycznie nie wyhamowując, korzystając ze swoich zdolności wynikających z umiejętności mieszania chakry, zjechała w dół po pionowej ścianie, lądując obok straganu. Celem tego popisu było przestraszenie Miyuri i patrząc po jej reakcji - chyba się to udało.
Przez moment nie mówiła nic i oszołomiona usiadła tyłkiem na kamiennej drodze, wyraźnie zastanawiając się co się właśnie wydarzyło. Szybko jednak doszło do niej, że sytuacja jest bez wyjścia, nie ma co więcej uciekać, mataczyć albo ukrywać, o co chodzi.
- Ja... - pokręciła głową i zaraz potem ukryła twarz w dłoniach - przepraszam, że okradłam Umemoto. Znamy się od dawna i czasami chodzimy na lody albo nad morze, ale jak zobaczyłam że ma te pieniądze... moja mama jest bardzo chora i brakuje nam na lekarstwa. Myślałam, że dzięki temu kupię jej zapas leków na trzy miesiące i... nagle zjawił się z tobą, wiedziałam że teraz będą kłopoty - wyjaśniła, po czym wyciągnęła sakiewkę i położyła obok siebie, na ziemi.
Krótko potem dobiegł do Was sam Umemoto, bardzo zdyszany. Gdy zauważył sakiewkę, przystanął w pół kroku, wyraźnie zasmucony. Był przygotowany na to, co zobaczy, ale chyba mimo to uderzył go ten widok.
- Serio, Miyuri? Wszystkich bym podejrzewał, ale nie ciebie. Myślałem, że się lubimy... - powiedział z rezygnacją w głosie, gdy wziął z powrotem swoją zgubę. Hiromi natomiast jako wrażliwa osoba mogła wyczuć, że pod słowem "lubimy" kryje się chyba coś więcej. Tak czy inaczej, mogła teraz spróbować zrobić coś, mediować, wpaść na jakiś genialny pomysł albo po prostu zignorować tę nastoletnią dramę.
Re: Targowisko Saimin
: 4 mar 2024, o 08:44
autor: Uchiha Hiromi
Uchiha Hiromi
Rok 394
- Ale kradzież to nie jest rozwiązanie. Już na pewno nie w miejscu, gdzie na każdym kroku masz ninja, który mogą cię za ucho złapać. Wiadomo, większość pracuje za pieniądze, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże z dobroci serca, bez tego. Szczególnie, jeżeli nie zajmie to wiele czasu - Hiromi wyjaśniła Miyuri i przyklęknęła przy niej. - Jeżeli nie potrafisz mieszać chakry, kradzież, nawet z desperacji, jest bardzo, bardzo nierozsądna.
Kiedy Umemoto się zjawił i od razu (słusznie) oskarżył swoją koleżankę, Hiromi podniosła się, łapiąc za sakiewkę i podają mu ją.
- Miyuri-chan znalazła twoją sakiewkę, kiedy ci wypadła - skłamała płynnie. - Po prostu wystraszyła się, że masz ze sobą kunoichi i, że zaraz ją oskarżymy, odetniemy jej ręce czy coś. Zapewniłam ją, że tak się nie stanie. - Podała chłopcu sakiewkę. - Schowaj ją proszę głęboko za pazuchę i nie zgub już więcej, dobrze. Natychmiast idź oddać te pieniądze tam, gdzie oddać miałeś, dobrze? I bądź bardzo ostrożny. Ja muszę jeszcze porozmawiać z twoją koleżanką.
Głos Hiromi nie znosił sprzeciwu, kiedy odsyłała młodzieńca, sama zostając z dziewczyną. Ta część zadania została wykonana, a ona nie potrzebowała ani podziękowań ani zapłaty za tak proste zadanie. Teraz był czas na trudniejsze zadanie.
- Więc… jestem medykiem. Chętnie spojrzę na twoją mamę, nie wiem czy chakra coś pomoże, ale upewnię się też, że będziesz miała leki, dobrze? Przynajmniej na jakiś czas. Spróbujmy też ustalić co takiego możesz robić, żeby zapewnić pieniądze rodzinie bez uciekania się do kradzieży. Jak już mówiłam, pomijając oczywisty aspekt tego, że jest to nielegalne, to jeszcze jako nie-ninja narażasz się na niesamowite niebezpieczeństwo.
- Hmm… A może Momo-kun ? - zastanowiła się przez chwilę. Miała zalążek planu.
Re: Targowisko Saimin
: 4 mar 2024, o 22:56
autor: Uchiha Tsuyoshi
Zaginione pieniądze
Uchiha Hiromi: Misja rangi D
13/14 Spokojne podejście Hiromi zdecydowanie poskutkowało. Miyuri uspokoiła się i zaczęła słuchać tego, co miała do powiedzenia starsza od niej i zdecydowanie bardziej doświadczona dziewczyna.
- Łatwo ci tak mówić - odpowiedziała, choć w jej głosie nie było chęci konfrontacji ani złośliwości, raczej bezsilność - na ulicy nikt nie da mi takiej kwoty, a sama nie zarobię za dużo... Wiem, że to bardzo źle i nie powinnam tak myśleć, ale tato Umemoto dobrze sobie radzi w biznesie i wiem, że te pieniądze nie są dla niego tyle warte, co dla nas - wyjaśniła. Cóż, mimo że nie można w ten sposób usprawiedliwiać kradzieży to jakaś logika za tym stała. Położenie tej rodziny musiało być bardzo trudne. Uchiha słusznie wytłumaczyła jej, że mogłaby w ten sposób tylko pogorszyć swoje problemy. I to nawet bardzo.
Później jednak stało się coś, czego nie spodziewała się ani Miyuri ani narrator. Hiromi podeszła do zagadnienia bardzo sprytnie, zachowując przytomność umysłu. Przedstawiła ona Umemoto (który - przypomnijmy - dopiero nadszedł) sprawę tak, jak gdyby Miyuri była niewinna i tak naprawdę wcale nie ukradła tych pieniędzy. Pozwoliło to nie tylko na uniknięcie potencjalnych negatywnych konsekwencji niedoszłej złodziejce (w końcu nie wiadomo, co zrobiłby ojciec Umemoto, gdyby dowiedział się o tym incydencie), ale i na uratowanie poprawnych relacji między tą dwójką.
- Naprawdę? - zapytał chłopak, podnosząc brwi w wyrazie zaskoczenia - ale ulga! Dzięki Miyuri i przepraszam, że tak pomyślałem! - jego niewinność i prostota były godne pozazdroszczenia, ale na pewno miał w tym swój udział podziw, jakim darzył Hiromi jako kunoichi i to jeszcze z innego klanu, niż ten panujący w Soso. Wyglądało to trochę tak, jak gdyby autorytet Hiromi automatycznie przestawiał jego myślenie na inne tory.
- Dobra - odpowiedział jeszcze Umemoto, zabierając sakiewkę - bo tato mnie naprawdę zabije, jak się dowie że jeszcze tego nie oddałem. I nie mówcie mu proszę, że mi to wypadło, bo już nigdy nie da mi żadnego zadania - wyjaśnił, po czym dodał nieco zasmucony - szkoda, że nie mogę cię popytać o Uchiha. Słyszałem że żyją w krainie o nazwie Sogen. Podobno są waleczni, a dziadek mi mówił, że pilnujecie takiego muru, który jest wielki jak góra. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Cześć - przedstawił swój stan wiedzy na temat najwspanialszego klanu pod Słońcem i z wdzięcznością, choć z trudem opuścił dwie przedstawicielki płci pięknej. Zostały teraz same.
- Ja... dziękuję ci bardzo - powiedziała Miyuri, gdy Umemoto już się oddalił - i przepraszam, wiem że źle zrobiłam. Już więcej tego nie zrobię. Co do mojej mamy... choruje na coś z płucami, od bardzo dawna. Przez to jest słaba i rzadko wychodzi z domu, tylko trochę pomaga tacie i utrzymuje dom. Bierze takie leki, zioła, które się podpala i ona to później wdycha. To pomaga, ale chyba tylko w tym, że nie jest gorzej... - powiedziała, a każde słowo sprawiało jej duży trud. Widać było, że martwiła się o los swojej rodzicielki - tato pracuje, ale jest ciężko. Mamę odwiedziło już wielu lekarzy przez ostatnie lata, ale niestety nikt nie pomógł za bardzo. Wszyscy tylko kazali wdychać te zioła... - podsumowała, po czym odgarnęła włosy i wstała z ziemi, spoglądając na Hiromi. W jej oczach zaczęła się chyba jednak tlić jakaś iskierka nadziei.
- Wy kunoichi możecie więcej niż zwykli ludzie. Nie wiem jak pomóc mamie, ale może ten aptekarz, który sprzedaje zioła dla mamy będzie coś wiedział. Zna mamę, sprowadza zioła specjalnie dla niej. Sprzedaje na rogu, w tamtą stronę - pokazała palcem - obok tego ryokanu z głową smoka. Na pewno go poznasz. Gdybyś jednak chciała nas odwiedzić to mieszkamy tam gdzie inni, w Dzielnicy Mieszkalnej, w domu z dwoma drzewami rosnącymi przy drzwiach, też poznasz. Jeśli myślisz, że mogłabyś nam pomóc, to proszę - powiedziała z wyczuwalnym smutkiem w głosie - muszę wracać do rodziców, pomóc im w pracy. Mam nadzieję, że... - słowa utkwiły jej w gardle, więc odwróciła się i odeszła. Jeśli jednak Hiromi chciała jej powiedzieć jeszcze coś na odchodne, to Miyuri z pewnością wysłucha przed odejściem.
Cóż, zadanie dla Umemoto było wykonane. Hiromi była wolna, musiała jednak zadecydować co zamierza zrobić w dalszej kolejności.
Po kolejnym poście Hiromi misja będzie zakończona powodzeniem.
Re: Targowisko Saimin
: 9 mar 2024, o 00:02
autor: Uchiha Hiromi
Uchiha Hiromi
Rok 394
Kiedy Umemoto sobie poszedł, Hiromi przysiadła przy Miyuri i wysłuchała jej. Nie chciała mówić za dużo - nie była bardzo doświadczonym medykiem, nie miała pojęcia o ziołach i o tym, co mówią lekarze i znachorzy. Zawsze jednak mogła zajrzeć do dziewczyny i zobaczyć czy chakra by coś zdziałała.
Trochę żałowała, że nie umie więcej.
- Do zobaczenia, Miyuri-chan. Pewnie się zobaczymy - stwierdziła i miała wielkie postanowienie, że pomoże tej dziewczynie i jej rodzinie. Nie mogła tak naprawdę pomóc wszystkim, ale mogła pomóc komuś.
Przynajmniej nie myślała o Murze ani o walce, jaka miała odbywać się w Sogen, w Kotei. Ani o tym, że Azumy nie było. Tęskniła za nim. Nie spała też za dobrze, kiedy nie było go obok. Czuła się trochę winna z tego powodu - strasznie na niego liczyła, może nie powinna aż tak.
Potrząsnęła głową i sprawdziła, czy ma swoją sakiewkę schowana za obi swojego kimona. Tak, wszystko było na miejscu. Zdecydowała się zakupić zioła dla matki dziewczyny. A potem pomyśleć, jak mogłaby dziewczynie pomóc, żeby tą było stać na dalsze leki. Musiało to być dla dziewczyny straszne - strata matki i dla Hiromi bylaby straszna, gdyby nastąpiła, lub potencjalnie miała nastąpić. Oczywiście, mama była kunoichi, zawsze była w niebezpieczeństwie, ale nie w takim.
Ruszyła do zielarza, aby dowiedzieć się i zakupić zioła dla kobiety. Na kilka miesięcy.
Re: Targowisko Saimin
: 9 mar 2024, o 10:29
autor: Uchiha Tsuyoshi
Brakujący element
Uchiha Hiromi: Misja rangi D
1/14 Sprawa z Umemoto była chyba (na razie zamknięta), a Miyuri po pożegnaniu oddaliła się w kierunku swojego domu. Była więc teraz pora na chwilę przerwy i – na przykład – zjedzenie czegoś. I tak pewnie postąpiłaby większość ludzi na jej miejscu, ale kunoichi zachowała się inaczej. Była o tym mowa wcześniej, ale trzeba to powtórzyć: Hiromi była wrażliwą i emocjonalnie rozwiniętą kunoichi - jak na Uchihę przystało. Dlatego też nie wahała się ani chwili i postanowiła, że Miyuri i jej matka, a przez to cała rodzina zasługuje na pomoc. Nie miała też wątpliwości co do tego, od czego zacząć żeby pomoc była szybka i skuteczna. Od razu bowiem skierowała się do zielarza, o którym dopiero co powiedziała jej dziewczyna.
I faktycznie, nie było problemu żeby znaleźć sprzedawcę, który siedział przy niedużym wózeczku z prowizorycznym zadaszeniem. Na wózeczku tym miał porozkładane różne papierowe torby i torebki (oczywiście z zawartością). Po pierwsze, ryokan z głową smoka był naprawdę dobrym punktem orientacyjnym, a po drugie mimo panującego tu tłoku pozostający na uboczu kupiec zdecydowanie zwracał na siebie uwagę. Był to chyba najbardziej pomarszczony staruszek, jakiego Hiromi widziała w życiu. W zasadzie można było odnieść wrażenie, że bogowie tworząc go przez pomyłkę nawlekli na niego nie jedną ludzką skórę, a dwie. Miał od tego ciemną karnację i był całkowicie łysy, a przy tym niższy od niej. Sprawiał jednak wrażenie całkiem sprawnego, a to dlatego, że gdy co jakiś czas ktoś do niego podchodził żeby coś kupić, obsługiwał go bardzo sprawnie.
Gdy Uchiha podeszła bliżej, do jej nozdrzy doszedł charakterystyczny zapach różnego rodzaju ziół, który tworzył wokół wózeczka całkiem miłą woń. Nie można było przy tym powiedzieć co z tej mieszanki pachniało najbardziej, ale niektóre zapachy przebijały się momentami mocniej od innych. Czarnowłosa mogła więc rozróżnić słodką nutkę szałwii, coś na kształt orzechów - a więc kozieradkę, ale też przyjemny zapach lawendy. Sprawiało to, że chciało się tu zostać na dłużej, bo miejsce to stanowiło przyjemną odmianę w stosunku do innych części targowiska, w których w zależności od miejsca dominowały zapachy serów, ryb czy mniej przyjemnych rzeczy.
- Dzień dobry, kogo my tu mamy! Potrzeba czegoś żeby doprawić mięso? A może załagodzić ból? Zapraszam, zapraszam – usłyszała od właściciela tego małego kramu, gdy przystanęła obok. Staruszek skierował na nią swój wzrok i dziewczyna mogła zauważyć, jak spod pofałdowanego czoła spogląda na nią ciepłym, przyjaznym spojrzeniem para brązowych oczu.
Re: Targowisko Saimin
: 9 mar 2024, o 19:52
autor: Uchiha Hiromi
Uchiha Hiromi
Rok 394
Hiromi miała już plan i postanowienie. Dotarcie do kramiku zielarza nie było problemem i od razu zwróciła uwagę na wiele najróżniejszych rzeczy i jej nos uderzył zapach ziół. Przypomniał jej się list od Ori-senpaia i ziół, które jej podesłał, więc uśmiechnęła się do siebie, przyglądając się temu, co staruszek miał na straganie. Trochę skojarzyło jej się to z przyprawami, które były dostępne w Sakai, trochę z ziołami z zielarskiej apteczki. Wiedziała, że powinna się poduczyć na ich temat.
Kiedy mężczyzna się do niej zagadał, uśmiechnęła się. Przez chwilę zastanowił się, skąd mężczyzna może być. Może z Antai i jest spokrewiony z tamtymi ludźmi? Może z pustyni? Nie miała pojęcia i trochę była zaciekawiona.
Troszeczkę ją uderzyło i poczuła się urażona (chociaż nie pokazała tego po sobie), że od razu pomyślał o tym, że chciałaby czymś przyprawić mięsko, ale wiedziała, że i tutaj, wśród pięknych blond kobiet wyróżniała się swoją pączkowatością. No ale nie musiał jej atakować słownie od razu.
- Niesamowicie pachnie, proszę pana! - powiedziała z sympatią. - Dzień dobry. Może faktycznie kupię coś, co mogłabym dodać do obiadu, kiedy Azuma-san wróci, ale najpierw to mam sprawę, proszę pana. Chodzi o zioła, które znachorzy polecali mamie Miyuri, która ma chore płuca. Chciałabym kupić zapas… Może opłacić dostawę na kilka miesięcy, żeby dziewczyna mogła coś ogarnąć. Czy pan kojarzy? - zapytała, opisała wygląd dziewczyny. - Też chciałabym zrozumieć jak działają i w ogóle… chyba wołam o bardzo dużo, co? - roześmiała się nerwowo.
Re: Targowisko Saimin
: 9 mar 2024, o 20:49
autor: Uchiha Tsuyoshi
Brakujący element
Uchiha Hiromi: Misja rangi D
3/14 Mężczyzna nie przerywając Hiromi wsłuchiwał się w każde jej słowo, co jakiś czas kiwając głową.
- Oh... przychodzisz od państwa Sasaki? Zawsze przychodziła tutaj ta dziewczynka, Miyuri, albo jej tato żeby kupić te zioła dla mamy. Znam ich bardzo dobrze, bo muszą to kupować już od jakiegoś czasu i tylko ja to mam, a przy tym dostają to ode mnie prawie po kosztach... - trochę spoważniał, a jego twarz przybrała nieco smutniejszy wyraz - to smutna historia, widywałem panią Mizuki na targu, czasem przychodziła do mnie po jakieś zioła przed świętami. Później się pochorowała i chyba musi bidulka siedzieć w domu... - westchnął i popatrzył gdzieś w bok, jak gdyby przypominał sobie, jak wygląda kobieta i w jakich okolicznościach ostatnio ją widział - Miyuri sporo mi opowiadała o jej chorobie, jak już do mnie przychodziła kupować te zioła. Nie jestem medykiem, ale orientuję się trochę w tych lekarstwach. Z tego co wiem, kazali je podgrzewać albo nawet podpalać, a później wdychać. No i to faktycznie pomaga, ale jest drogie i raczej utrzymuje ją przy życiu, niż leczy. To smutne, bo Mizuki jest młodą kobietą i... ciężko się słucha o takich rzeczach. Sama wiesz, moje dziecko - wyjaśnił, po czym wyciągnął chusteczkę, wysmarkał się, powycierał i znowu podjął temat. Jak do tej pory nie przekazał nic, czego Uchiha by już nie wiedziała, ale być może wiedział coś więcej. Póki co jednak dziewczyna mogła stwierdzić, że z jego słów bije troska o kobietę (której przecież dobrze nie znał) i że ma raczej czyste intencje.
- Wiesz... wyglądasz mi na kunoichi, a wy zawsze potraficie więcej. Nie wiem, chyba nie jesteś też stąd, jeśli mogę tak powiedzieć, to... może będziesz mogła pomóc - po tych słowach rozglądnął się dookoła. W najbliższej odległości nie było nikogo, kto mógłby się przysłuchiwać rozmowie, więc kontynuował:
- Rozmawiałem kiedyś z jednym lekarzem, który odwiedzał panią Mizuki, bo sam czasem u mnie kupuje. I wiesz co? Istnieje jeden rodzaj zioła, które dodawane do tych lekarstw może znacząco poprawić stan chorej. Tak, tak! I wiem nawet gdzie one są. Na samym skraju Saimin mieszka wiedźma, która je ma. Nie mam pojęcia skąd je bierze, bo w Soso one naturalnie nie występują. Albo je przywlokła czarami z dalekich krain albo hoduje je gdzieś za swoją chatą. Ale na pewno je ma. Wysyłałem już do niej Miyuri i jej tatę, ale starucha nie chce pomóc, bo twierdzi że nie będzie pomagać ludziom, którzy ode mnie kupują. Stare dzieje, nie ma co wracać czemu tak gada. Gdybyś do niej poszła i jakoś ją przekonała, żeby dała ich nasiona albo przynajmniej raz na jakiś czas je sprzedawała... to mogłoby pomóc mamie Miyuri. Jak tylko powiesz że chodzi ci o zioła dla pani Mizuki, to będzie wiedziała o które chodzi. Ale przygotuj się na trzaśnięcie drzwiami przed nosem. Jest pomylona.
Re: Targowisko Saimin
: 9 mar 2024, o 21:34
autor: Uchiha Hiromi
Uchiha Hiromi
Rok 394
Hiromi wysłuchała mężczyzny i zanotowała w głosie nazwisko oraz imię kobiety - Sasaki Mizuki. Nie dowiedziała się jednak za dużo o chorobie, jedynie, że zioła ją kontrolują w jakiś sposób. Cóż, będzie musiała spróbować się dowiedzieć czegoś więcej, no ale no - sytuacja okazała się o wiele bardziej… interesująca? Może niekoniecznie, po prostu była szansa na znalezienie bardziej permanentnego rozwiązania niż to.
- Wiedźma, mówi pan? Na skraju miasta? - zapytała, ale bardziej mówiła do siebie niż do niego. Nie mogła być straszniejsza niż Wiedźmy z Siedziby Władzy. Lubiła Radne, ale były to ostre babki raczej. Nie przerażała ją rozmowa z jakąś wiedźmą.
Trochę zastanawiające było to, że chociaż chodziła w dość eleganckim kimonie, jako gość w mieście, wszyscy widzieli, że była kunoichi. Co się tutaj działo? Wszyscy czytali jej w myślach? Znaczy, nie byłoby to aż takie nieprawdopodobne.
Postanowiła o to nie pytać. I miała nadzieje, że nie wszystkie jej myśli były czytane. Bardzo tęskniła za Azumą.
- W takim razie wiedźma. Jak pani ma na imię, bo wolałabym się nie zwracać do niej w taki sposób - przyznała. - Nie jestem stąd, jak pan zauważył, to potrzebowałabym dobrych wskazówek jak tam dotrzeć. I wie pan… cokolwiek się zdarzyło za starych dziejów, może dobrze byłoby przeprosić. Bo jeżeli trzyma się urazę od lat, to musiało to być coś poważnego. Mój ojciec zawsze powtarza, że pewne rzeczy, kiedy już człowiek się uspokoi, lepiej sobie wyjaśnić i oczyścić atmosferę, inaczej są problemy. Ba, nawet o to wojny są - dodała. - Niemniej, może lepiej jakbym wiedziała, dlaczego ona jest zła. Szczególnie, że nie chce pan mówić, a namówienie tej pani, żeby pomogła wspomoże pana interes, nawet jeżeli naszym głównym celem jest pomoc pani Mizuki. Potrzebuję informacji.
Re: Targowisko Saimin
: 9 mar 2024, o 22:04
autor: Uchiha Tsuyoshi
Brakujący element
Uchiha Hiromi: Misja rangi D
5/14 - Mhm - przytaknął mężczyzna, po czym zaczął odpowiadać na pytania Hiromi, choć nie bez pewnej niechęci w głosie - jak ona się nazywała... nie pamiętam... Saiko? Chyba tak. Przepraszać? Oh, drogie dziecko, nie mam za co. Sprawa wygląda tak, że ta baba przyrządza jakieś wywary czy inne specyfiki, którymi odurzają się różni ludzie. No i dawno temu mój wnuk... no, razem ze swoimi koleżkami skorzystał z jej usług, ale dała im jakąś tam mało groźną truciznę zamiast tego na co się umawiali, bo rzekomo źle się zachowywali. No i Sebeku wrócił tam i chciał jej spuścić łomot... ale była tam jakaś dziewczyna, która ją uratowała, ale ja nie wiem. Wiem, że potem gdzieś przypadkiem się dowiedziała, że to mój wnuk i nie chce mnie już znać za nic w świecie. Taka jest wściekła że odbija się to nawet na postronnych - wzruszył ramionami i odwrócił wzrok. Widać było, że nie jest dumny z postępowania swojego wnuka i z tego, od czego ten cały konflikt się zaczął, ale nie poczuwał się też do odpowiedzialności za wychodzenie z inicjatywą. Typowy impas, który raczej nie zostanie przełamany.
- Żeby znaleźć tę chatę musisz iść w tamtą stronę - pokazał ręką - główną ulicą, aż do końca. Później za szpitalem w prawo i prosto, prosto, prosto. Droga się skończy, zacznie się ścieżka pod górkę i gdzieś tam powinna być ta chata. Tak mi się wydaje, bo nigdy tam nie byłem, raz tylko przez przypadek trafiłem tam niedaleko - wyjaśnił.