W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Natsu pokiwał lekko głową, zastanawiając się nad słowami Venus. W sumie, gdyby tak na to spojrzeć, podawanie nieprawdziwych danych osobowych może być nieco bezpieczniejsze... Może i nie dawało to aż tyle satysfakcji, ale przynajmniej w razie gdyby było się przez kogoś poszukiwanym, można by było po prostu się wymigać (w końcu nikt nie wie, kogo tak naprawdę poszukiwać... no, chyba że oni też znają cię pod pseudonimem, wtedy traci to ten walor)... Zaraz, chwila moment. Na jakiego diabła tak się nad tym rozwodzisz, jakby to była co najmniej jakaś sprawa wagi państwowej? Nie chce przedstawić się swoim imieniem, to niech tego nie robi, po kiego grzyba drążysz temat. Westchnął lekko. Wtedy wysłuchał opowieści białowłosej na temat Antai. Dziewczyna stwierdziła, że są to łagodne terytoria o przyjaznym klimacie i dostępie do morza. Ha, czyli najprawdopodobniej przyjmowali również statki kupieckie z Hyuo. O ile dobrze mu świtało, wiele krajów znanego im świata uznawało takie towary z lodowej wyspy, jak futra, ryby czy sól, za prawdziwe unikaty i wytwory o najlepszej jakości. Możliwe że jakieś szlachcianki z Antai nosiły na co dzień bogate stroje ze zwierząt z ich krainy. Lecz co do wina... hm, intrygujące. Jak do tej pory nie miał zbytnio kontaktu z alkoholem, nie był pewien czym tak właściwie było wino. Brzmi interesująco. Następnie zwrócił się do Mei, która wykazywała swego rodzaju zaintrygowanie jego osobą. Czemu? Nigdy do tej pory nie spotykał się z taką sytuacją, by ktokolwiek zbytnio przejmował się jego jestestwem. Było to... nowe. I trochę krępujące. -Moja rodzina? Hem... - uśmiechnął się z zażenowaniem, drapiąc się lekko po potylicy. - Moi rodzice nie żyją od dobrych osiemnastu lat... Z tego, co opowiadał mi mój opiekun, bo niestety nikt z mojego rodu nie przeżył, zostali zabici podczas tsunami, z możliwością że doprowadziły do tego inne klany morskie - wzruszył ramionami. - Co w sumie nie jest dziwne. Jak to powiedział jeden mój znajomy - na wyspach nietykalny jesteś tylko, jeśli między Tobą i Twoim rozmówcą jest trzymany przez Ciebie miecz. Brutalne, ale prawdziwe. Nawet pomimo pokojowości rodu Yuki, oni też czasem mieli do czynienia z sąsiadami, którzy akurat wydają się zajadle kochać wojaczkę. Na szczęście nigdy twórcy lodu nie dali się sprowokować do wojny... -Zresztą, to było dawno temu. Nauczyłem się żyć z tym, że nie mam nikogo bliskiego na tym świecie. Może i to trochę boli, ale da się przetrwać. I człowiek może widzieć rzeczy, których normalnie się nie da przyuważyć. Jak chociażby związki między ludźmi, ich materialność, albo piękno natury, niosące ukojenie. Tak, życie w samotności otwiera oczy na wiele spraw. Nawet, jeśli to żywot cokolwiek depresyjny.
Raczej nie wtrącała się w losy innych osób, ale nie trudno było zauważyć, że Mei emocjonalnie reagowała na jakiekolwiek słowa Natsume związane z jego rodziną. Nie tyle, co się unosiła, ale wyraz jej twarzy oddawał naprawdę wiele. Jakby oczekiwała od niego zupełnie innych odpowiedzi niż te, które jej udzielał. Pozostawiała to jednak bez komentarza, bo nie czuła się odpowiednią osobą do podjęcia takiego tematu. Mało tego, w ogóle nie była w niego zamieszana, więc pozostawiła to tamtej dwójce do wyjaśnienia, nawet nie zastanawiając się czy Mei kojarzy Natsume czy może strzela czy może jeszcze go z kimś pomyliła i dalej drąży temat.
O wiele bardziej zaciekawiły ją kolejne słowa niebieskowłosej. Szczegóły tego wydarzenia i radzi odwiedzić rodzinę, bo mogło się coś stać? Nie, tego nie mówi się od tak, więc zmarszczyła brwi i wbiła uważne spojrzenie w dziewczynę. Tego tematu nie mogła odpuścić, bo już jej dotyczył i ich towarzyszka coś jej ewidentnie sugerowała. Przynajmniej w jej odczuciu, a jeżeli chodzi o matkę, była nader przezorna, bo zdawała sobie sprawę z tego, że nie miałby kto się nią tam zająć, ochronić w razie potrzeby.
- Może jednak wyjawisz mi te szczegóły, Mei? Jeżeli coś tam się wydarzyło to i tak to tutaj dojdzie, a wydaje się, jakbyś tam była i jednak coś widziała. - mruknęła, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. No musiała się dowiedzieć, a jak nie, to pewnie dosyć szybko opuści źródła i wyruszy do Antai, zobaczyć co też takiego się stało. Najwyżej po prostu odwiedzi swoją rodzicielkę. Albo znowu odbędzie walkę ze swoim przyrodnim bratem? Dawno nie walczyła, to nie byłby taki głupi pomysł. I jak o tym pomyślała, odezwała się do nich nieznajoma blondynka, którą przed chwilą zaczepiła, a do czego dołączy się również Mei. Nieco wycofana, może nawet nieco strachliwa i zawstydzona, jeszcze do nich nie dołączyła. Widać jednak było jej rumieńce, więc uśmiechnęła się na to szeroko, kiwając na dziewczynę głową.
- Nie przeszkadzasz. I tak jest nas tu dużo, chyba nie chcesz tak siedzieć sama, huh? - zapytała, dalej szczerząc się od ucha do ucha i czekając na jakąkolwiek reakcję blondynki. - Racja, ja dla kobiet jestem niegroźna. - dodała jeszcze po słowach Tsukune, z nutką zadziorności w głosie. Podkreśliła, że dla kobiet, ale nie zamierzała się z tego jakoś szczególnie tłumaczyć. Równie dobrze zgromadzeni tutaj panowie mogli nawet na to nie zwrócić uwagi, co i tak niewiele ją obchodziło.
- Komponowanie, powiadasz? Skoro tak, to może powinieneś zająć się tym zawodowo. Wiele osób lubi te... artystyczne... uh... rzeczy. - zwróciła się do Tsukune, chociaż tak naprawdę nie wiedziała jak mu to komponowanie idzie. Ale nie wiedziała też czy jest shinobi czy też nie, więc mógł się zajmować tysiącami różnych rzeczy. Mogła się jedynie spodziewać, że Mei i Natsume lubuję się w tej samej profesji co ona. W końcu byli klanowiczami, mieli do tego spore predyspozycje. Dlatego na słowa młodego mężczyzny kiwnęła delikatnie głową, zgadzając się z jego ostatnimi słowami. Samotność, brak zobowiązań i nie zamartwianie się o nikogo innego oprócz siebie, otwierało oczy na wiele spraw i pozwalało spojrzeń na niektóre rzeczy zupełnie inaczej. Chociaż posiadanie kogoś bliskiego też było formą jakiejś nieznanej, acz mocnej siły, która potrafiła zaskakiwać. We wszystkim są jakiś plusy i minusy.
0 x
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Na początku czekałam na słowa Natsu, który był mi bardzo bliski i pomimo, iż go nie znałam, to można by powiedzieć, że go darzyłam typowym, rodzinnym uczuciem. W sumie to zamierzałam mu wyjawić prawdę, ale w jaki sposób? Patrzyłam na niego ciągle, słuchając aż powie coś więcej. Dzięki temu dowiedziałam jak naprawdę zginęli nasi rodzice. Tsunami- wielka fala, która nie raz zabierała zdecydowanie za dużo istnień. Tym razem to właśnie ona porwała mi bliskich, tym samym sprawiając, że brązowowłosy poczuł się samotny. Myśląc, że nie ma nikogo na świecie oddał się mieczowi i stawił czoła świata, lecz ja, stając na uboczu wpatrywałam się, nie wiedząc zbytnio co powiedzieć. W moim wypadku słowa ,,Ale przecież masz mnie, swoją siostrę!" wydawały się słabe i pozbawione tej mocy. Nie znaliśmy się, więc co tu dużo mówić, wrażenia na nim by to nie zrobiło. Czyżbym miała schować znaczenie tych pięknych słów pod szatą smutku?
- Czyli uważasz, ze gdybyś miał bliską personę, to mogłaby Ci zasłaniać jakąś cześć świata? - zapytałam spokojnym głosem, pozbawionym jakichkolwiek emocji. Nie chciałam reagować i tym samym zdradzać swojej pozycji. Już i tak uniosłam się z emocjami. Jednakże, teraz wyglądałam na dość przejętą dziewczynę, zmartwioną o członka klanu. Postanowiłam nieco wyjść z ukrycia, ale nie bezpośrednio. Podpłynęłam do Natsume i usadowiłam się centralnie obok niego. Para była jeszcze bardziej gęsta, ale nie zwracałam na to uwagi. Położyłam mu rękę na ramieniu i nachyliłam się do jego ucha.
-
Natsu, co byś zrobił, gdyby się okazało, że masz siostrę, która tuła się po świecie w poszukiwaniu właśnie Ciebie?
- wyszeptałam mu do ucha, po czym posłałam pogodny uśmiech. Następnie nieco się odsunęłam, no chyba, że złapał mnie za rękę, która lekko dryfowała pod powierzchnią wody.
Swoje oczy natychmiastowo skierowałam do białowłosej, która domagała się informacji o Antai. Um? Czyżby, aż tak ją zainteresowały słowa na temat troszczenia się o bliskich? Cóż, miała tam matkę, więc nic dziwnego, że wolała by wiedzieć o wszystkich niebezpieczeństwach.
- Ujmę to w dwóch słowach - tragedia i rozpacz. To powinno Ci wystarczyć, no chyba, że chcesz konkretnych szczegółów - popatrzyłam na nią bez wyrazu, po czym zerknęłam na czarnowłosego, którego ostatnim razem nie usłyszałam. Nie wiem, czy ta burza myśli przysłoniła mi jego pytanie, ale zamierzałam odpowiedzieć. Chociażbym miała skłamać to wolałam go nie ignorować, w końcu zasługiwał na parę słów.
- Etto, co ja lubię robić... Chyba pisać w pamiętniku - podrapałam się po łebku, zamykając słodko oczka. Cóż, nie zbyt się chwaliłam swoim hobby, szczególnie, takim mało wyszukanym. Mogłam robić wszystko od trenowania do pisania wierszy, lecz ja wybrałam ,,gryzmolenie' w swoim notatniku.
Kolejną osobą, która znajduje się w centrum mojej uwagi była słodka blondynka, która nieśmiało spoglądała w naszą stronę. W dodatku z tymi rumieńcami wyglądała..
-Kawaii - złapałam się dłońmi za policzki, robiąc maślane oczka - Nie każ nam czekać i chodź tutaj. Razem jest weselej, prawda? - zagadałam ją ponownie, po czym oparłam się o brzeg gorących źródeł. Ech, długo chyba tak nie pociągnę i zdecydowanie, by nie przegrzać się, będę musiała odejść, szukając swojego miejsca na ziemi...
Ale... ale... - usiłowała zaprotestować w jakikolwiek sposób. Na próżno jednak szukała w myślach na tyle mocnego pretekstu dającego cień szansy na wybrnięcie z tej krępującej sytuacji. Szybko zdała sobie sprawę, że nic z tych przemyśleń nie wyniknie i będzie musiała przyłączyć się do czwórki nieznajomych. Słowa bezpieczeństwa względem płci wcale a wcale nie pomagały. Wręcz przeciwnie. Zmuszały ją do rozterki na jej temat: dlaczego to było dla nieznajomej takie ważne? Rozmawiała przecież z dwoma przedstawicielami płci przeciwnej. Czy to znaczyło że są w niebezpieczeństwie? A może zmuszała się do tej rozmowy? Nie rozumiała z tego nic. Niebiesko-włosa komentowała jej wygląd, co drażniło ją bo jak sama stwierdziła, nie jest już przecież dzieckiem. Wyprostowała się odrobinę tak by odsłonić trochę ręcznika, a woda dochodziła do połowy wysokości biustu. Niepewnie zbliżyła się dwoma kroczkami w stronę biało-włosej. Głowy nie spuściła całkowicie, a wzrok utkwiła w tafli wody. Shi... Shi... Shioya Miyokutsu - wydukała w końcu zerkając przy tym na niebiesko-włosą nieznajomą, starając ukryć sie zażenowanie poprzednik rumieńcem. Nie wnikała w prowadzoną przez nich rozmowę. Domyśliła się czego dotyczyła, ale nie chciała angażować się w to jeśli jej w tym kierunku nie popchnął. Odruchowo wyłamywała palce, aby ukryć ten fakt, założyła ręce za plecy i skryła je pod wodą. Milczała, obserwując cały czas dziewczynę. Było w jej wyglądzie coś miłego ale i niepokojącego. Miyo z twarzy była jak otwarta księga. Widać było w niej to pytanie o oczy. Sama jednak nie miała odwagi zadać pytania, mogło to być coś osobistego. Pominęła ten fakt nerwowo rozglądając się po pozostałych.
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska
-Mówisz powiedziałem gdy białowłosa stwierdziła że dla kobiet nie jest groźna -a ja mam miniaturową pandę i nie zawaham się użyć jej słodkości przeciw tobie dodałem pokazując ząbki w wrednym uśmieszku a panda uniosła przednią lewą łapkę jakby chciała wskazać że to o niej mowa -Mój zawód od urodzenia był inny czego nie wiedziałem do pewnego czasu powiedziałem spokojnie -Jak chcecie to jak wyjdziemy mogę wam coś zagrać wpierw swoje słowa skierowałem do Venus by ostatnie zdanie powiedzieć do wszystkich. -Pewien shinobi nauczył mnie sztuczki uwalniania się z więzów gdy z ciekawości obserwowałem jego trening. Stwierdził że to może kiedyś uratować mi życie...i w sumie miał co do tego rację powiedziałem i zerknąłem w górę w zamyśleniu -I było aż tak strasznie zapytałem blondynki gdy ta podeszłą i się nam przedstawiła -Tsukune przedstawiłem się dziewczynie kiwając do niej lekko głową. -Ciekawe stwierdziłem słysząc wypowiedź Mei na temat tego co lubi robić w wolnym czasie -Nietypowe ale chyba do ciebie to pasuje dodałem tak jak uważałem. Nie miało to na celu aby dziewczyna uznała iż się z niej nabijam czy coś podobnego. Jedynie stwierdziłem według mojej opinii iż do niej to pasuje i tyle.
Natsume tylko westchnął lekko, podnosząc głowę i spoglądając na ciemne, wieczorne niebo. Młodzieniec nie miał zielonego pojęcia co myśleć o tej dziwnej fascynacji młodej Mei jego osobą. W końcu przecież nie zrobił niczego dziwnego ani ekstraordynarnego, by sprawić że dziewczyna zacznie się tak żywo pytać zarówno o jego osobę, jak i jego rodzinę. No właśnie. Zwłaszcza te pytania o rodzinę były dla niego niezbyt zrozumiałe, a on sam jakoś niechętnie na nie odpowiadał... były to bardzo stare blizny, które zasklepiły się już n lat wcześniej. A teraz, kiedy musiał sobie ponownie to wszystko przypominać i wspominać o tym, czuł jakby wbił w te rany rozgrzany pręt i zaczął nim obracać. Chyba nie istnieje osoba, która chciałaby rozmawiać o osobistych tragediach. Tym bardziej, gdy życie wymaga od takiej osoby bycie twardym, dla samej idei przetrwania. Wzrok młodzieńca zasnuła mgła, a na twarz wystąpił wyraz zamyślenia połączonego ze smutkiem. *Właściwie, czemu ja o tym rozmawiam? Śmierć mojej rodziny i utrata większości sensu mojego istnienia nie jest czymś, co chciałbym wspominać. Przez tyle lat wypierałem tę myśl ze swojego umysłu... po prostu, by móc funkcjonować, a nie pogrążyć się w mroku. Tak, jak niegdyś* - powiedział do siebie w myślach. Faktycznie, przez naprawdę długi czas był on właściwie tylko duchem, który krążył po Hyuo i jedynie egzystował. Nie chciał do tego wrócić. Z zamyślenia wyrwała go dopiero dłoń Mei na jego ramieniu. Poczuł, że temperatura jej skóry jest równie niska jak jego, lecz było w tym coś jeszcze... coś, co sprawiło że zamarł. Nie miał pojęcia jednak, co to było... może pierwszy kontakt z czyjąkolwiek skórą od dłuższego czasu? W sumie, najczęściej to otrzymywał on po skórze stalą podczas walk i treningów, czego dowodem były blizny na ciele. Lecz... to chyba jednak nie było to. I wtedy otrzymał pytanie. Pytanie, które sprawiło, że kompletnie zdurniał... po prostu nie wiedział, jak powinien na to zareagować. Skąd... Spojrzał na nią swoimi złotymi oczyma z zupełnym zaskoczeniem.
Ukryty tekst
Czyżby po raz pierwszy odczuł wątpliwości? Złapał Mei za nadgarstek i spojrzał jej w oczy z poważną miną. Lub, by być dokładniejszym, jego twarz była spokojna (aż za spokojna), lecz oczy... złote spojrzenie zdawało się w nią wwiercać.
Zamiast upragnionego, długiego relaksu, miała krótki i to z nieciekawymi informacjami. Nie pozostało jej nic, jak opuścić to miejsce i udać się do Antai. A miała tam, cholera, zajrzeć jak wracała z Shigashi. To nie, bo po co. Przymknęła na moment oczy i westchnęła ciężko w duchu. Wysunęła rękę i złapała za ręcznik, który leżał przy brzegu, po czym bezceremonialnie wstała, jakoś nie przejmując się swoją nagością, bo gdyby tak było, to przecież by tu nie przyszła i dopiero po wstaniu na równe nogi, okryła mokre ciało ręcznikiem.
- Na mnie już pora. Miło było poznać, Mei, Natsume i Tsukune. Może kiedyś to powtórzymy. - powiedziała, uśmiechając się kącikiem ust dość zadziornie i tajemniczo. Niekoniecznie mówiła to całkowicie na poważnie, raczej ciężko byłoby im się wszystkim drugi raz przypadkiem spotkać w gorących źródłach.
- Ciebie również, chociaż bardzo krótko, Miyo-chan. Jestem Venus. - mruknęła w kierunku słodkiej i niewinnej blondynki, puszczając jej jeszcze oczko, po czym wyszła z wody i skierowała się w stronę damskiej przebieralni. Tam wytarła swoje ciało, odłożyła mokry ręcznik i ubrała się w swoje ubrania, pamiętając o swoim biczu, który ozdabiał jej bok. Będzie jeszcze musiała skoczyć do jakiegoś baru, albo gdziekolwiek, gdzie można zjeść, bo w jej mieszkaniu świeciło pustkami, a taka posiadówka w wodzie sprawiła, że jednej jej brzuch zaczął dawać o sobie nieubłaganie znać. Poza tym, trzeba było uzupełnić zapas energii przed samą podróżą, nie wiedziała co ją tam czeka, chociaż spodziewała się, że gdyby cokolwiek stało się z jej matką, to już by o tym wiedziała, ktoś by ją powiadomił, przecież władze Kaminari wiedziały, że przebywa w Ryuzaku, bo sami ją tam wysłali. Jednak musiała jeszcze sprawdzić, tak na zaś.
Upewniwszy się, że zebrała ze sobą wszystko, zaczesała jeszcze mokre kosmyki włosów do tyłu, by jej nie przeszkadzały, po czym opuścił teren gorących źródeł.
z/t
0 x
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Wspomnienie dnia z Antai chyba nie było za dobrym pomysłem. Dziewczyna mogła nabrać podejrzeń, otulić się niepewnością i zmartwieniem o bliskich. Cóż, jako, że pochodziła z tamtego miejsca to wypadało ją poinformować. Może nie o wszystkim, ale chociaż o odrobinie zamieszania, jakie tam zostało wywołane. W każdym razie wracając do sedna to w taki sposób białogłowa opuściła tereny źródeł. Oczywiście za nim do końca wyszła z wody, musiałam dodać jakiś koniec, który zakończyłby nasze spotkanie.
-Miło było Cię spotkać i wybacz jeśli natchnęłam Cię niepokojem - powiedziałam ze skruszoną miną, machając pare razy na pożegnanie. Następnie wróciłam do wcześniejszej pozycji, przyglądając się chłopakowi, który stwierdził, że moje hobby do mnie pasuje. Dość nietypowe, aczkolwiek jak to się naprawdę prezentowało oraz co on o mnie myślał? Machnęłam w myślach ręką, gdyż pomimo zaznaczenia swojej obecności na świecie, niezbyt się tym przejmowałam. Byłam sobą, a przynajmniej znaczną swoją częścią.
-Hmm, skąd stwierdzenie, że może to do mnie pasować? Na jakiej podstawie to wyraziłeś? -zapytałam wprost, będąc ciekawą jego odpowiedzi. W końcu musi być coś więcej. Przynajmniej jeden argument musiał mieć..
-Um i chciałam jeszcze zapytać, co będziesz robił po źródłach? - uśmiechnęłam się przyjaźnie, zerkając na blondwłosą, która przedstawiła się jako Miyokutsu. Dość nieznane dla mnie imię, ale dzięki temu wydało się takie wyjątkowe i pełne życia, czy chociażby kobiecej delikatności. Z resztą sama osóbka to prezentowała. Wyglądała niewinnie i uroczo, choć mogły to być tylko pozory..
W pewnym momencie niebieskooka spojrzałana mnie i przyglądała się mojej buzi. Odruchowo dotknęłam polików, sprawdzają czy po raz pierwszy wyszły mi rumieńce. Rezultat był taki, że wciąż pozostałam zimna, więc o co mogło chodzić? Namyśliłam się przez parę sekund i dostrzegłam u niej odbicie swych własnych oczu, które musiały zaśmiecać jej głowę.
-Jeśli chcesz uzyskać odpowiedź, to musisz najpierw zapytać i przy okazji jestem Mei - powiedziałam z nutką tajemniczości, po czym przyszła kolej na Natsume, któremu zaczęłam mieszać w życiu. Co prawda, mogłam tego nie robić, ale tylko jego miałam. Poza tym, słysząc o jego samotności zrobiło mi się smutno. Aż chciałam mu zdradzić całą sytuację, ale kim bym była gdybym to zrobiła, w pierwszej chwili.
-
Jeszcze nie rozumiesz?
-spytałam go najpierw niewinne, rozwijając to co zaraz miałam mu przekazać -
W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe, nawet spotkanie rodziny po latach..
Spojrzałam na swój nadgarstek, który otulało przyjemne zimno. Naprawdę był Yuki, a w dodatku tak miło było robić podchody, lecz dyskretna rozmowa musiała dojść do jakiegoś ważnego momentu, chociażby byłoby to wyznanie miłości.
-
Posłuchaj opowiem Ci historię o Twoim życiu. Paręnaście lat temu była szczęśliwa para, która spodziewała się pierwszego dziecka. Był nim brązowowłosy chłopak, którego nazwali Natsume. Parę lat później około dwóch spodziewali się również kolejnego dziecka, tym razem dziewczynki, która została bardzo wcześnie porwana, jednakże.. za nim to się stało, rodzice dali jej na imię Mei. Dalszą część historii dopisał los, jednakże on nie był za łaskawy. Dwójka małżonków została zgarnięta przez tsunami, które było początkiem osamotnienia złotookiego oraz cierpień niebieskowłosej, która po latach mogła się z Tobą spotkać
- dokończyłam myśl, po czym skupiłam swe oczęta na klanowiczu, który pewnie czegoś nie zrozumiał.
-
Natsume, jeśli masz wątpliwości, czy pytania to mów śmiało, ale potwierdzenie mych słów znajdziesz w siedzibie klanu.
- powiedziałam poważnie, cały czas mówiąc cichym głosem, by nikt nas nie usłyszał -
Um. Teraz pewnie rozumiesz reakcje czy ciekawość. Mam nadzieję, że mnie teraz nie odrzucisz, nie kiedy Cię odnalazłam, Onii-san.
Powiedziałam nieco smutniejszym głosem, czekając na natychmiastową reakcję, która miałam nadzieję, że nie skończy się wybuchem.
Natsu siedział kompletnie zszokowany tym, co Mei do niego powiedziała. Czyli z tego wszystkiego wychodziło, że całość jego poprzedniego jestestwa była praktycznie... pogonią za nieistniejącym? Żalem za czymś, co nie wszystek umarło? Jeżeli to wszystko, o czym mówiła, jest prawdziwe... Nie, przecież to nie jest możliwe... Nawet jego wuj zaprzeczał, jakoby ktokolwiek oprócz niego przeżył uderzenie fali na wyspę. Śmierć, jaką przyniósł ten potężny żywioł, przetoczyła się przez całe tereny Hyuo, zabierając kilka żyć - w tym całej jego rodziny. Tak mu mówiono. I już się z tym pogodził. A teraz podeszła do niego inna Yuki, której w życiu nie widział, i próbuje ożywić duchy. Duchy, które gnębiły go przez wiele lat. -To... przecież... - zdołał tylko z siebie wyrzucić, po czym zorientował się, że ścisnął nadgarstek dziewczyny nieco mocniej - nie przekroczył granicy bólu, lecz mogło to wywoływać lekki dyskomfort. Puścił ją więc i spojrzał pustym wzrokiem w górę, zaciskając dłonie w pięści tak mocno, że po chwili woda wokół lekko się zaróżowiła od krwi. Chłopak jednak nie zwrócił na to uwagi, wyglądając tak, jakby przed chwilą został przeszyty na wylot. Bo i w sumie tak się właśnie czuł - przypominał sobie każdy moment, który spędzał wśród lasów Hyuo, zamarzając i ucząc się kontroli nad swoim ciałem. Zatracając się w treningach tylko z jednego powodu - by zdławić w sobie ból, niewyobrażalny ból jaki odczuwał po utracie wszystkiego, co było dla niego ważne w życiu. Czuł się jak ścierwo, ale przynajmniej czuł cokolwiek. Wielokrotnie musiano mu ratować życie, bo on sam poszukiwał tylko i wyłącznie śmierci. Z czasem jednak odnalazł ukojenie... A teraz... cały ten mur spokoju, jaki wzniósł wokół siebie, ponownie runął.
Ukryty tekst
Podniósł dłonie i spojrzał na nie. Krew z rozcięć od razu zamarzła, tworząc szkarłatne bryłki lodu. Podniósł się i spojrzał na dziewczynę wiercącym spojrzeniem. Nawet bardziej wiercącym niż wcześniej, bo połączonym z... bezsilnością? -... Muszę zostać sam. Wybacz. Wyszedł z wody i skierował się do wyjścia. Ubrał się na szybko, przygotował całe wyposażenie i ruszył w mrok. Będzie teraz musiał udać się w odosobnienie... Lód się rozpuścił. Zarówno w nim, jak i na zewnątrz. Musiał odpocząć. A ciągnący się za nim ślad krwi pokazywał, gdzie poszedł.
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska
-Jednak pasuje jej ta ksywka usłyszałem w głowie głos swego alter ego na widok ciała Venus. Nawet nie zdążyłem nic pomyśleć...ale musiałem przyznać owemu głosowi rację. -Kiedyś cię dopadnę i zmuszę abyś wysłuchała jak gram powiedział do białowłosej gdy odchodziła -Trzymaj się dodałem i lekko machnąłem za nią dłonią na pożegnanie a następnie schowałem z powrotem do wody. -Chyba gołąbeczki się pokłóciły. Może wykorzystasz tą okazję i ją pocieszysz? -A może tak łaskawie zamkniesz się chociaż na pięć minut? Bo irytuje mnie twoje gadanie stwierdziłem w myślach. Dostrzegłem na dłoni Natsume krwawy lód -Czyżby to była umiejętność tego rodu pomyślałem ale nie dałem rady się zapytać bo chłopak wyszedł nagle jak burza. Ciekawe co takiego mu niebieskowłosa powiedziała że tak zareagował. -Drobna sprzeczka zapytałem zerkając na Mei od tak. Nie chciałem być nachalny tylko zapytałem o to od tak. W sumie byłem lekko ciekawy ale to nie było na tyle ważne i nie stracę przez to życia szukając na to odpowiedzi. Nie miałem nic innego do roboty więc zerkałem to na jedną dziewczynę to na drugą.
Strach przed tym, co najgorsze pogłębiał się coraz bardziej, aż straciłam pewną część siebie...
Przyglądałam się Natsume, który reagował coraz ,,lepiej i lepiej", aż stało się nieoczekiwane. Jego emocje z początku stabilne, a teraz zachwiane, jakby ktoś zburzył pewien ważny element, będący podporą dla całej reszty. Cofnęłam się o krok, nie mogąc wykrztusić z siebie, ani słowa. Zbyt bolało, cierpiałam, można by rzec, że nie miałam sił na kolejne wyjaśnienia, które opierałyby się na wcześniejszych. To co chciałam to powiedziałam, lecz on wciąż upierał się przy jednym fałszu.
Zaciskał pięści, pogrążał się w błędzie, lecz tego co mu przekazałam nie chciałam cofnąć. Złapałam go za dłoń i poczułam lód, coś ukuło moją rękę. Cofnęłam ją, przyglądając się szkarłatnej smudze i skrawku lodu, stworzonego przez niego. Patrzyłam na to coraz większymi oczyma, aż ukryłam dłoń w wodzie, która zaczęła barwić się na różowo. Chwile później dało się słyszeć chlupot wody, oznaczający zmniejszenie się ludności. Popatrzyłam nieco wyżej, na wychodzącego braciszka, który pożegnawszy się, zaczął się oddalać, zostawiając po sobie krwawe ślady.
- Natsume.. Wyszeptałam, po czym zerknęłam na Tsukune, który przejął inicjatywę i spytał, oto co się właśnie wydarzyło. Oni nie wiedzieli, nie słyszeli, lecz ja, wiedząca rzeczy, które nie powinnam, załamałam się. Po moim policzku spłynęła samotna łza, która na koniec zmieniła swój stan skupienia. Jako lodowa kropla wylądowała w wodzie, która przywróciła jej poprzednią formę.
- Nie, to nie była sprzeczka.. - wydukałam z siebie, patrząc nie na rozmówcę, lecz w wodę, która teraz z kolei denerwowała. Kojarzyła mi się z brązowowłosym, jednocześnie ciągle parząc moje ciało.
- Trafniej byłoby to nazwać konfrontacją kłamstwa z prawdą, która teraz ujrzała światło dzienne. - wyjaśniłam nieco bardziej ogólnie, nie wchodząc w zawiłe szczegóły - bezpośrednio połączone z moja przeszłością.
Powoli zaczęłam się podnosić. Mój czas dobiegł końca, więc mogłam uciec.. oddalić się od tego wszystkiego. Zaczynało mi się kręcić w głowie. Mroczki pojawiły się na horyzoncie, a ja sama bezsilna, chciałam gonić za swym przeznaczeniem.
Sięgnęłam po swój ręcznik i gdy tylko wyszłam, otarłam nim swoje ciało, nie przejmując się wzrokiem chłopaka. W końcu gdy mi się trochę udało to zakryłam ciało i związałam wysoko poskręcane włosy, które teraz były ułożone w artystycznym nieładzie. Popatrzyłam na dwójkę, biorąc swoją pidżamę w ręce.
- Mój czas dobiegł końca, ale jeszcze się spotkamy. W obecnej chwili Ryuzaku to mój dom, więc jak załatwię wszystkie sprawy to może was odnajdę.. - posłałam im smutny uśmiech, po czym zwróciłam się do dziewczyny, która wciąż myślała nad pytaniem - Innym razem może otrzymasz odpowiedź, Sayonara.
Machnęłam im na pożegnanie, po czym spojrzałam na krzaki, gdzie ostatnio widziałam swego kota.
- Cecil, wyjdź stamtąd, idziemy - powiedziałam zwykłym głosem, na co śnieżny zwierzak przybiegł czym prędzej do mnie, wiedząc, że opuszcza straszny mu teren.
Wspólnie udaliśmy się do szatni, gdzie ubrałam się w swoją pidżamę, a zaraz potem wzięłam jedną jeszcze ciepłą, słodką kanapkę. Ostrą jak i warzywną zostawiłam w recepcji, mówiąc że może ją dać Tsukune oraz Miyokutsu. Mi samej nie były potrzebne, poza tym śpieszyłam się, chcąc dogonić swego brata.
[z/t]
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska
Akcja w źródłach robiła się coraz bardziej gęsta i nie z powodu duchoty jaka tu panowała ale akcji jaką odwaliła? Chyba to dobre stwierdzenie choć niezbyt miłe ale aktualnie nie miałem głowy do myślenia nad czymś takim w końcu to i tak moje myśli. Wysłuchałem tego co Mei ma do powiedzenia i gdy wstała chwilę jej się przyglądałem by następnie zamknąć oczy aby dziewczyna się nie krępowała chociaż to było mało prawdopodobne ale kto wie. -No nie bądź żyłą i daj mi popatrzeć na te młodziutkie i ponętne ciałko. Nic tobie to nie przeszkodzi a dla mnie będzie ciekawą rozrywką znowu słyszałem ten upierdliwy głos -Zamknij się z łaski swojej pomyślałem w załamaniu. -Jak chcesz go odszukać to to zrób ale nie bądź zbyt nachalna. powiedziałem by następnie uśmiechnąć się wrednie pod nosem czego dziewczyna już nie widziała -A jeżeli to miłość to nie ma co się martwić. Jak kocha to wybaczy. Jak będzie zły to daj mu chwilę na ochłonięcie i wtedy z nim pogadaj. Powiedz mu co ty czujesz i powinno być wszystko dobrze dodałem -Ja na pewno z łatwością cię odnajdę zakończyłem swoją wypowiedź w dość tajemniczy sposób ale po co mam zdradzać wszystkie szczegóły prawda? Przez to nie byłoby zabawy.
Minęło kilka dobrych minut od tego jak wszyscy wyszli...no prawie bo blondynka albo przysnęła albo straciła przytomność z tego gorąca, jednak na to nie wyglądało. -No ja też będę się zbierał powiedziałem powoli się podnosząc by następnie ręczniki owinąć w pasie -Kiedyś się jeszcze zobaczymy dodałem i razem ze swoim zwierzakiem opuściłem gorące źródła wpierw oczywiście wycierając się i zakładając swoje ciuchy oraz ekwipunek jaki zamknąłem w szafie by następnie posadzić sobie swojego wysuszonego zwierzaka na głowie i tak wyjść i udać się do swojego domu.
Minęło kilka dni od mojego pojawienia się w Ryuzaku, karczma pod uwędzonym dzikiem służyła mi za schronienie. Co prawda musiałem płacić za pokój, nawet jeśli przez większość czasu mnie w nim nie było, ale co poradzić, takie są zasady. Nie spotkałem nikogo interesującego, Isei rozwiał się niczym dym na wietrze, a po ostatnich słowach dziadka Hiragiego mogłem wnioskować, że lepiej bym się tam nie pojawiał. Czasem nie warto zaglądać tam, gdzie nie ma się prawa. Włóczyłem się więc po tym wielkim, handlowym mieście, szukając jakiegoś zajęcia. Skończył się czas rozmyślań, zaczęła ciężka praca. Jak ciężka? Zależy od tego, co udało mi się złapać. Ściąganie przerażonych kotów z drzew, wszystko dla radości starszej pani. Pomoc przy roznoszeniu wypieków, zmywanie w restauracji... Wiele tego było, a dziś czekała na mnie kolejna, inna niż wszystkie. Co prawda nie mam pojęcia jakim cudem to właśnie mnie znalazł ten dzieciak, jaki bóg czy też przeznaczenie nim kierowało. W każdym razie odebrałem od niego list, dziękując skinieniem głowy. Należało to do jego obowiązków, trzeba uszanować trud wręczenia mi wiadomości. Przeczytałem, pomyślałem, postawiłem wniosek. Nie obawiałem się spisku, bo niby komu mogło zależeć na zabiciu mnie? Byłem jednym z wielu przechodniów w olbrzymim mieście, nie znaczącym wiele więcej niż inni. Chyba, że w grę wchodził byakugan, ale nikt tutaj o nim nie wiedział... Dlatego też przyjąłem zlecenie, choć podejrzewałem, że nie będzie się ono tym razem wiązało z podglądaniem dziewcząt w gorących źródłach. Chociaż, jeśli znajdę chwilę wolnego to i tym mógłbym się zająć... Rzecz jasna zupełnie nieodpłatnie. Zjawiłem się na miejscu przed południem, szukając kogoś z obsługi, by mógł wskazać mi, co konkretnie mam zrobić. Prawdę mówiąc nie interesowała mnie nawet nagroda, liczyło się samo wykonanie zadania. Ot, Shiroe pracuś, zamiast Shiroe myśliciela. Tylko czy ta zmiana okaże się słuszna?
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.