Przecież to nie jego wina, że oberwała; chciał ich wszystkich uratować, a swoją empatią jeszcze bardziej jej zaimponował - miła odmiana dla wczorajszego dnia. Być może właśnie wir misji, zdarzeń, pomoże jej w zapomnieniu?
Jednak w tej chwili martwiły ją - dobiegające zza drewnianego muru - dźwięki napieprzania bronią, rękoma i ogólnie wszystkim, czym można w coś naparzać. Uniosła brew.
- Jeśli się nie pośpieszymy, to wyjmą widły i ogień - zażartowała. Choć do śmiechu nie było jej wcale. Ot, można rozładować napięcie, przede wszystkim kupców. Bo ci już prawie leją pod siebie ze strachu.
Jeśli coś jest głupie, a działa, to głupie nie jest. Jak mówi stare porzekadło. Skonfundowana obserwowała całą sytuację. W sumie, co więcej mogli zrobić? Napieprzać w metal? Słaba opcja. A nóż widelec zadziała. Jakby tak głębiej nad tym pomyśleć... W tej sytuacji wszystkie możliwe drogi były idiotyczne. Już sama nazwa spółki wskazuje na podejście - jej właścicieli - do sprawy.
- Nie bądźmy tacy hej do przodu - uspokoiła mając nadzieję, wręcz modląc się o to, by drzwi jednak się otworzyły.
Nie ma sensu doszukiwać się jakiś szemranych taktyk. W końcu, tak czy tak, w teorii mogliby poradzić sobie z tłumem wieśniaków odznaczonych orderem virtutti cebulari. Tylko po co narażać swoje życie, kiedy nie jest to konieczne? No, tyczkabolec nie przestają zaskakiwać. Drzwi się uchylają, a cała ferajna zostaje zaproszona do środka, tzn. kupcy. Ci pośpiesznie - chyba motywowani coraz większymi odgłosami nadciągających neandertalczyków - wpełzli do pomieszczenia. Dziewczyna nie potrafiła wydusić z siebie słowa. A nim zebrała się sama w sobie, by zaprotestować - drzwi z hukiem zamknęły dostęp do środka.
- O co tu chodzi? - Spojrzała na Keizo. - Mam nadzieję, że to nie jest ich kolejna zagrywka...
Wtem, odgłosy stały się tak głośne, że szacując można było uznać, że są w odległości maksymalnie dwudziestu metrów.
- Lepiej, żeby nas tu nie zastali. Raczej nie będą zadowoleni - podrapała się po głowie. O tak, przebiliby ich wspomnianymi wcześniej widłami, a truchło podpalili. No, to raczej nie jest spełnieniem marzeń chłopaka.
Jedyny sposób, by uniknąć powyższego procederu, to zmienić się w kogoś, kto będzie dla - będących coraz bliżej - goryli neutralny. Toteż zmieniła swój wygląd na strażnika. Pamiętała z Ryuzaki No Taki jednego, konkretnego. Chwała mu.
Zużycie chakry: 7%
Poziom chakry: 75/103%