Wioska Nagano

Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina. Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki.
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1208
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wioska Nagano

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbankbrudnopis

Obrazek
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 329
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: Wioska Nagano

Post autor: Shigemi »


Obrazek

Stałem naprzeciw kilkudziesięciu par oczu, każda z nich z innego tworzywa – twarde jak krzemień, miękkie jak świeży mech, puste z bezsilności, gorące z nadziei. Kiedyś uważałem, że potrzebna jest tylko siła, by wygrać. Teraz, patrząc na tę zbieraninę mieszkańców Nagano, zrozumiałem, że najpierw muszę im dać sens. Wziąłem głęboki oddech, czując jak zapach drewna, dymu i świeżego potu miesza się z wilgocią ziemi. Moje słowa musiały trafić nie tylko do ich uszu – musiały wrosnąć w ich kręgosłupy.
– Nie jesteście ninja. Nie macie chakry. Nie potraficie skakać po dachach ani rzucać ognistymi technikami. Ale to nie znaczy, że nie możecie walczyć. Bo domy, które za wami stoją – to wasze domy. Rodziny, które śpią teraz za ścianą – to wasi bliscy. A ja nie zamierzam pozwolić, żeby ktoś odebrał wam to wszystko. Spojrzałem na myśliwego, który wcześniej się odezwał, i wskazałem ręką.
– Ty i twoi ludzie zajmiecie się obserwacją i sygnalizacją. Zbudujcie cztery stanowiska na obrzeżach wioski – jedno od lasu, jedno przy rzece, jedno na jedno przy południowej bramie, jedno po zachodniej stronie. W każdym z oddziałów ma być co najmniej jeden myśliwy z rogiem jeśli ktoś się zbliży dajecie sygnały, o których wcześniej wspominałem. Musicie wytrwać na posterunku nawet wtedy, gdy będziecie myśleli, że nikt was nie słucha. Bo będę was słuchał ja. Zwróciłem się do reszty.
– Ci z was, którzy potrafią posługiwać się bronią – weźcie kije, łopaty, narzędzia rolnicze. Zgrupujcie się po cztery osoby i dobierzcie tak, by każda grupa miała choć jednego doświadczonego. Każda taka grupa odpowiada za wybrany sektor osady – ale nie stawiacie czoła wrogowi samodzielnie. Macie za zadanie spowalniać, zająć ich uwagę i dać nam czas na reakcję. Spojrzałem na starca przy kaplicy.
– Kobiety i dzieci ukryjemy w kaplicy, spichlerz jest zbyt łatwopalnym i oczywistym celem do zniszczenia. Ktokolwiek niezdolny do walki, zajmie się zabezpieczaniem rannych, wynoszeniem ludzi z niebezpiecznych stref, podawaniem informacji. - Zawiesiłem głos na chwilę. Wszyscy patrzyli.
Wasza siła nie tkwi w walce. Ona tkwi w tym, że jesteście razem. Każdy, kto stanie do tej obrony, będzie miał za sobą nie tylko mnie i Koneko, ale i wszystkich tu zebranych. A dopóki ja stoję – dopóty nikt nie wejdzie do tej wioski bez walki. Nie krzyczałem. Nie musiałem. Wystarczyło, że słuchali. Patrzyli. I że w ich spojrzeniach pojawiło się coś, co było większe niż strach. Zaufanie.[
Stałem pod tym cholernym dębem, otoczony dziesiątkami ludzi, którzy patrzyli na mnie tak, jakby naprawdę wierzyli, że potrafię ich uratować. I właśnie to było najgorsze. Ta wiara. Nie moja, nie ich – ta, która zderza się z rzeczywistością, kiedy wszystko idzie nie tak. W głowie miałem setki pytań. Czy wybrałem dobre sektory? Czy sygnały z rogów będą słyszalne przy wietrze z gór? Czy spichlerz i kaplica wytrzymają, jeśli ktoś postanowi rzucić w nie ognistym jutsu? Czy ci ludzie – rolnicy, handlarze, dzieciaki z procami – naprawdę wytrzymają, kiedy wróg stanie im twarzą w twarz? Nie bałem się walki. Bałem się odpowiedzialności. Że jeśli coś pójdzie nie tak, to nie ja zginę pierwszy. Zginie ten dzieciak, który właśnie trzyma w ręku motykę jak broń. Ta kobieta, która powiedziała, że potrafi zrobić opatrunek, ale nigdy nie widziała prawdziwej rany. Starzec, który już ledwo chodzi, ale uparł się, że będzie przy drzwiach kaplicy, by pilnować dzieci. Oni wszyscy nie powinni być częścią żadnej bitwy. A już na pewno nie mojej. Czułem napięcie w karku, jakby każda decyzja wbijała mi kolejne kolce pod skórę. Ciężar odpowiedzialności nie objawia się głośnym krzykiem – objawia się ciszą tuż po nim. Tym, co zostaje, kiedy opadnie echo. I była jeszcze Koneko. Patrzyła na mnie tak, jakby wierzyła, że mam plan. Że mam wszystko pod kontrolą. Ale ja wiedziałem, że nic nie jest pewne. To wszystko to iluzja – plany, podziały, schematy. Wojna nie zna reguł. Zawsze znajdzie sposób, by zrobić coś, czego nie przewidziałeś. Może dlatego się bałem. Bo po raz pierwszy od dawna nie walczyłem tylko za siebie.
Chakra: 96%
Nazwa
Sharingan: Ni Tomoe
Na poziomie dwóch łezek możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
  • Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
  • Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
  • Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
Wymagania Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu (w przypadku misji minimum B), dziedzina klanowa D
Koszt E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) (koszt x3 jeśli dziedzina klanowa nie jest rozwinięta na rangę C)
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 154
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Wioska Nagano

Post autor: Koneko »

ObrazekGNie wtrącałam się ani jednym słowem, jedynie chłonęłam to, co działo się wokół. Ciepło i potężna siła wspólnoty zaczęły pulsować w powietrzu, a w mojej klatce piersiowej czułam jakby drganie tego rytmu, który nadawała zbierająca się wokół nas społeczność. Przechodnie zmieniali się w ochotników. Twarze, wcześniej nieznajome i obojętne, zaczynały nabierać wyrazu i znaczenia. Każda para oczu, która spoglądała w naszą stronę, niosła w sobie pytania, ale też gotowość. Byli tu, bo chcieli ocalić to, co kochali. Kiedy wspomniano o rogach, serce mi zadrżało. Proste rozwiązanie, ale skuteczne. Idealne. Zwyczajne narzędzie przetrwania mogło teraz stać się czymś więcej, częścią obrony. Spojrzałam w stronę mężczyzny, który zaproponował ten pomysł, a potem na ojca Narumi – dumnego, stojącego wśród swojego ludu jak kotwica, wokół której wiruje całe to morze niepokoju. Nie poruszyłam się, nawet kiedy padły słowa o kobietach i dzieciach. Czułam ciężar tej odpowiedzialności na barkach, ale pozwoliłam innym mówić. Wysłuchałam głosu kapłana i zadrżałam w środku, gdy wspomniał o modlitwie. Nie z powodu religii – ale z powodu ich wiary. Ich nadziei. Przypomniałam sobie Narumi. Leżała teraz wyczerpana, oddała wszystko, by tu dotrzeć, by ich ostrzec. Jej wiara w to miejsce, w tych ludzi, była niezłomna. I teraz stawała się zaraźliwa. Nie reagowałam także, gdy padło ostatnie pytanie. Co mają robić? Czego się od nich oczekuje? To było pytanie skierowane do Shigemiego. Do tego, który zawsze wie, co dalej. Ale każde z tych słów wnikało we mnie, jakby pytały też mnie. Jakby wszyscy ci ludzie szukali w naszych twarzach czegoś więcej niż tylko ochrony. Szukali sensu. Szukali pewności.
- Koło kaplicy zbuduję dodatkowe pomieszczenie, które pomoże nam pomieścić wszystkich. Oblejcie wodą dokładnie kaplicę oraz budynek, Shigemi proszę pomóż mi. . - spojrzałam na Shigemiego, a następnie podałam mu na ucho sekwencję pieczęci, wykonaliśmy je razem i obok kaplicy powstał mały budynek, który mógł pomóc pomieścić niezdolnych do walki. Następnie podeszłam do podzielonych na grupy wieśniaków: -Trzymajcie to i rozrzućcie póki jeszcze jest bezpiecznie, rozrzućcie to wokół wioski. Pomoże nam zlokalizować zagrożenie, ALE pod żadnym pozorem nie upuście ich we wiosce, ani na nie nie nadepnijcie, bo będziecie mnie mylić! - powiedziałam i wykonałam technikę Mokuton: Chakra Shizu. Następnie zaczęłam solidnie dyszeć, te dwie techniki solidnie nadszarpnęły moje zasoby chakry. To było męczacę, spojrzałam na Shigemiego i uśmiechnęłam się szeroko, tak mogłam pomóc!
Obrazek
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1208
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wioska Nagano

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbankbrudnopis

Obrazek
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 154
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Wioska Nagano

Post autor: Koneko »

ObrazekPrzytaknęłam cicho, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia, której moje ciało bardzo potrzebowało. Cały dzień spędzony na przygotowaniach, instruowaniu, tworzeniu i koordynacji... zostawił we mnie napięcie. Ale nie takie, które ciąży, tylko takie, które pulsuje głęboko w żyłach, dając siłę do trwania. Spojrzałam na Narumi, ucieszona, że znów z nami była. Jej twarz nadal była zmęczona, ale w oczach palił się żar – inny niż wcześniej. Już nie desperacja, ale determinacja. I wdzięczność. Oparłam się plecami o jeden z grubych korzeni dębu rosnącego przy kaplicy i złożyłam ręce na kolanach. W oddali widać było rozstawione posterunki, sylwetki strażników jak nieruchome cienie na tle ciepłego blasku kaganków. Słychać było cykanie owadów, cichy szum wiatru sunącego pośród liści i odległy szmer wody w rzece. Wszystko razem brzmiało jak tętno tego miejsca. Prawdziwe, żywe, gotowe walczyć. Czułam ogromną dumę. Ci ludzie nie byli wojownikami. Nie mieli chakry, nie posługiwali się jutsu, ale ich serca były gotowe rzucić się w ogień dla bliskich. Pokazali więcej odwagi niż niejedna armia. Każdy wbity palik, każda lina, każde sidło, każde jedno słowo wypowiedziane z drżeniem głosu i mimo to – z przekonaniem... To wszystko miało znaczenie. Spojrzałam na Shigemiego kątem oka. Nawet jeśli nie mówiłam nic, czułam, że on też to widzi. Może nie okazuje tego tak, jak ja. Może nie rozmawia z emocjami tak bezpośrednio, jak ja to robię. Ale był tu. Został. I robił więcej niż się spodziewałam. I to miało znaczenie. Narumi znów podniosła głos, powtarzając sygnały. Kiwnęłam głową z uznaniem, nie musząc nawet słownie potwierdzać. Wiedziała, co robi. Wzięła odpowiedzialność nie tylko za swoje życie, ale za wszystkich wokół. Miałam dla niej nieskończony szacunek. Zamknęłam na chwilę oczy. Nie na długo. Czuwałam. Jak każda cząstka tej wioski.
- Potrzebuję jednej osoby, która będzie koło mnie i mi pomoże składać pieczęci, jak przyjdzie moment to brak mojej ręki może dać się we znaki. - pokazałam połowę pieczęci węża i rozejrzałam się za ochotnikiem, będę dzięki temu wsparciem dla wioski i Shigemiego.
Obrazek
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 329
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: Wioska Nagano

Post autor: Shigemi »


Obrazek

Stałem Właściwie... wciąż nie wiem, czy to było coś budującego, czy właśnie rozdzierającego serce. Stałem na skraju placu, patrząc, jak ta cała machina ruszyła – nie z przymusu, nie z paniki, ale z potrzeby. Z potrzeby przetrwania. I czułem, jak coś ściska mnie w klatce piersiowej. Z jednej strony byłem dumny. Dumny, że potrafiłem złożyć ten plan do kupy, zmobilizować ich, wskazać kierunek, który dał ludziom cel. Z drugiej… miałem cholernie gorzką świadomość, że to w ogóle nie powinno mieć miejsca. Że to wszystko nie powinno się wydarzyć. I że my – shinobi, wojownicy, żołnierze – znów naprawiamy coś, co powinno być pod opieką systemu, kraju, struktur. A nie grupy prostych ludzi z motykami i strachem w oczach. Nie zapomnę spojrzenia tego młodego chłopaka, który ledwo trzymał w dłoni zaostrzony kij, ale patrzył na mnie z taką wiarą, że ledwie mogłem wytrzymać to spojrzenie. Jakby wystarczyło, że powiem "damy radę", i on w to naprawdę uwierzy. Albo kobiety, które z zaciętością wiązały bandaże i przekazywały torby z jedzeniem. Albo myśliwy, który z niepokojem rozglądał się po wieżach strażniczych, jakby nagle zamiast zwierzyny miał wypatrywać demonów. To nie był plan wojenny. To była desperacka struktura złożona z fragmentów odwagi, resztek wiary i ludzi, którzy nie mieli innego wyboru niż stanąć do walki. I tak, wiem, że bez tego planu nie mieliby szans. Że gdyby nie to wszystko – gdyby nie Narumi, gdyby nie Koneko, gdyby nie mój zimny umysł – już dawno zostałaby z tej osady tylko kupa popiołu i rozpaczy. Ale mimo to... czuję się jak ktoś, kto buduje tamę z drewna w samym środku huraganu. Czuję na sobie ciężar tej nadziei. Nie chcę go. Nigdy nie chciałem. Ale mam go. I jeśli coś pójdzie nie tak, jeśli zawiodę... nie będę miał dokąd uciec przed tym spojrzeniem chłopaka z kijem. Bo to nie tylko plan. To odpowiedzialność. I cholera, nikt nie powiedział, że aż tak boli.
Skinąłem głową w milczeniu, słuchając Narumi, jak upewnia się co do ustalonych sygnałów. Mimo że była wyczerpana, próbowała nadrabiać zaległości. Widać było, że ta dziewczyna nie potrafi odpoczywać, nawet kiedy wszystko wskazuje na to, że już zrobiła wystarczająco. Ale rozumiałem to aż za dobrze. Czasem człowiek trzyma się działania tylko dlatego, że jeśli przystanie choć na chwilę, to rozsypie się jak źle złożony zwój. Wszyscy zrobili, co trzeba. Pułapki zastawione, zasieki gotowe, patrole rozstawione. Cywile – którzy jeszcze dzień temu nie potrafili odróżnić kunai od motyki – teraz pełnili wartę, jakby robili to od lat. Koneko dała z siebie wszystko, jej drewniane struktury wtopiły się w obronę wioski jak naturalna część krajobrazu. Gdyby nie jej chłodna logika i szybkie myślenie, nie byłbym w stanie tego ogarnąć sam. Ale teraz, gdy nastała noc, cisza zaczęła działać jak lampa punktowa, świecąca prosto w każdą moją wątpliwość. Każdy krok, każda decyzja, każda sugestia – nie było już marginesu na błąd. Jeśli coś pójdzie nie tak, to nie będą to ich błędy. To będą moje. Spojrzałem w ciemne niebo, gdzie księżyc leniwie prześlizgiwał się po horyzoncie. Nie było słychać nic poza wiatrem i łagodnym szelestem liści. Jeszcze. W takich momentach człowiek czuje, jak ciężka potrafi być odpowiedzialność. Nie jak głaz. Raczej jak coś, co powoli zaciska się wokół klatki piersiowej. Narumi na nowo poświęcała się wiosce, mimo ledwo zaleczonych ran. Koneko nie spała, mimo że miała za sobą wyczerpujące dni. A ja? Ja czułem się tak, jakbym nie miał prawa odpoczywać. To nie była kwestia dumy. Po prostu nie potrafiłem zasnąć z myślą, że coś mogłem przeoczyć. Jeszcze nie czas na odpoczynek. Jeszcze nie. Dopiero wtedy, gdy usłyszę, że te rogi milczą o świcie. Dopiero wtedy pozwolę sobie zamknąć oczy. Choćby na chwilę. Spojrzałem jeszcze na Koneko i Narumi:
-Proszę, po jednej dla Was, jak będziecie opadać z sił czy będzie brakować chakry zażyjcie to, pomoże Wam trochę, uważajcie na siebie. - powiedziałem i podałem im po pigułce. A następnie powiedziałem:
-Spróbujmy się wyspać, czy w tej Twojej chacie znajdzie się miejsce, aby przymrużyć oko? - powiedziałem i jeśli było to miejsce to poszukałem go i poszedłem spać, nic nie potrafi bardziej pomóc na mózg niż cokolwiek innego. Jeśli nie w domku Koneko to szukam innego miejsca.
Chakra: 96%
Nazwa
Sharingan: Ni Tomoe
Na poziomie dwóch łezek możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
  • Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
  • Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
  • Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
Wymagania Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu (w przypadku misji minimum B), dziedzina klanowa D
Koszt E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) (koszt x3 jeśli dziedzina klanowa nie jest rozwinięta na rangę C)
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1208
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wioska Nagano

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbankbrudnopis

Obrazek
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 154
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Wioska Nagano

Post autor: Koneko »

ObrazekGCisza i ciemność rzeczywiście nas osaczyły. Wpełzły do umysłów, do najcieńszych zakamarków myśli, osiadły w sercach i nie chciały zejść. Siedziałam przy drzewie jak duch leśny, niemal zrośnięta z korą, z gałęziami, z oddechem ziemi. Nie spałam, ale też nie czuwałam w pełni. Dryfowałam gdzieś pomiędzy. Między światłem a cieniem. Między światem żywym, a tym utkanym z cieni strachu. Choushirou był blisko. Nawet nie pytał, czy może. Po prostu był. Jakby czuł, że jego obecność nie drażni. Wręcz przeciwnie. Kiedy moje powieki opadały, a ciało rozluźniało się odrobinę, on trwał. Obserwował. Oddychał powoli, jakby próbował nauczyć się mojego rytmu. Nie potrzebował słów. Wystarczyło, że rozumiał. Narumi... kiedy widziałam ją po raz ostatni tej nocy, jej krok był jeszcze chwiejny, ale spojrzenie – mocne. Może za bardzo chciała być niezłomna, ale tego jej nie wypominałam. Też kiedyś chciałam być wilczycą. Też kiedyś nie wiedziałam, że nawet las potrzebuje odpoczynku. A Shigemi... Cóż. On zasnął. Głęboko, choć pewnie z cieniem w kącie ust i niepokojem w dłoni, gotowym sięgnąć po broń. Potrzebował tego snu. Zrobił wiele. Więcej niż większość wojowników, których spotykałam. Ludzie słuchali go, a to oznaczało, że zdołał przebić się przez mury ich obaw. Ja... nie miałam jego siły przywództwa. Miałam tylko empatię, spokój i... drzewo. Kiedy nastał świt, a ciszę rozdarło pianie koguta, poczułam jak moje ciało instynktownie się napina. Ręka niemal drgnęła, gotowa do działania. Ale to nie był alarm. Nie był to róg. To było życie. Naturalny, ciepły dźwięk świata, który mimo wszystkiego – trwał. Otworzyłam oczy. Chłodne światło poranka rozlewało się po placu, ostro przecinając cienie. Odetchnęłam głęboko. Nie było jeszcze krwi, nie było jeszcze walki. Tylko oddechy. Ciche, wyczerpane, drżące. Trzeba było pomóc. I dopiąć ostatnie szczegóły. Wstałam powoli, otrzepując dłonie z liści. Choushirou milczał, ale jego spojrzenie pytało: "Co teraz?". Nie odpowiedziałam. Zamiast tego ruszyłam ku centralnej części placu. Czułam, że wszyscy zaczynają się budzić. Należało wyjść im naprzeciw. Uspokoić. Pokazać, że nie jesteśmy tylko obrońcami – ale też częścią ich nadziei. Nie wróciliśmy do snu, więc teraz czas, by dać innym chwilę oddechu. Zanim znów zapadnie cisza. I zanim znów wróci ciemność.
-Będzie dobrze..., - spojrzała na chłopaka, ale chyba nie do końca wierzyłam w to co mówię, zwątpiłam trochę w to wszystko, ale po chwili się otrząsnęłam, to nie był moment, tutaj trzeba będzie walczyć i to walczyć twardo:
-Umiesz się trochę bić? Może być moment, że będzie dosyć dynamicznie. - zdałam to pytanie, a następnie dodałam -Tylko pamiętaj, jesteś moją pomocą, a nie tarczą, przeciwnicy raczej atakują ze strony, gdzie nie mam ręki, z tej strony też chciałbym, żebyś był, wtedy oni spróbują Cię ominąć lub poturbować, nie ryzykuj życiem dla mnie, ja sobie poradzę, masz po co i dla kogo żyć. - uśmiechnęłam się, a następnie sprawdziłam czy wszystko jest na swoim miejscu, zwój , który nosiłam, ewidentnie będzie mi zawadzał, nie było tam nic drogiego, więc położyłam go na środku, być może uda się zrobić z niego przynętę. Wielki zwój na środku wioski, która szykowała się do obrony mógł być podejrzany i o to chodziło.
Obrazek
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 329
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: Wioska Nagano

Post autor: Shigemi »


Obrazek

Nie lubię ciszy, która nie ma końca. Nie tej prawdziwej, spokojnej jak poranek nad jeziorem, ale tej ciężkiej, jakby świat zapomniał oddychać. Noc nad Nagano właśnie taka była. Cisza gęsta jak dym, klejąca się do skóry, wciskająca się w każdą szczelinę świadomości. Nawet wiatr zdawał się przystanąć. Nawet strumień nie szumiał. Nawet cykady ucichły. Tylko ciemność została i ta z kolei mówiła wiele. Tysiące niepotrzebnych słów szeptanych tuż przy uchu. Zgubne myśli, paranoiczne obrazy, wyolbrzymione zagrożenia. Ktoś tam stoi. Coś się poruszyło. Czy to tylko cień. Nie spałem zbyt dużo. Leżałem z zamkniętymi oczami, ale umysł pracował jak maszyna bez wyłącznika. Obrazy mieszkańców przewijały się raz za razem. Chłopak z widłami, które trzymał z całej siły, jakby to był jedyny sposób na pozostanie przy życiu. Myśliwy, który ściskał róg tak mocno, że aż zbielały mu knykcie. Matka z niemowlęciem, które zasnęło mimo wszystko, zupełnie nieświadome, że świat wisi na włosku. To oni byli teraz na moich barkach. Nie pytali mnie o zgodę. Ale też nie mieli nikogo innego. Plan, który im dałem, nie był już tylko strategią. Stał się ich jedynym punktem zaczepienia. Ich nadzieją. Ich parasolem w deszczu, który jeszcze nie nadszedł Prawda była jednak inna. Nie wiedziałem, czy ten plan wystarczy. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Rozstawiłem ich, podzieliłem, pouczyłem. Ale czy to było dość Byli tylko ludźmi. W większości nigdy nie stali w obliczu walki. Ich ręce znały jedynie pracę, nie broń. Ich umysły znały rytm życia, nie rytm bitwy. A jednak zaufali. Stanęli do obrony swojego domu. I teraz wszystko zależało od tego, czy moje kalkulacje okażą się czymś więcej niż tylko chłodnym rozumowaniem Nastał świt. Nie obudził nas ryk rogu. Nie było krzyków ani zgiełku. Po prostu pianie koguta. Tak zwyczajne, że aż surrealistyczne. Jakby wszystko to, co działo się wczoraj, było tylko złym snem. Ale nie było. Każdy z nas to wiedział. Mieliśmy tylko więcej czasu. Kilka chwil więcej, by się upewnić, że nie zawiedziemy. By spojrzeć ludziom w oczy i powiedzieć im, że ich wiara w nas nie pójdzie na marne. Wstałem bez słowa. Spojrzałem w stronę Narumi i Koneko. Wszyscy byli zmęczeni, ale czujni. I tak jak ja wiedzieli, że dziś może nie być tylko dniem oczekiwania. Być może dziś przyjdzie dzień próby. Skoro już postawiono mnie w roli tego, który ma stanąć między nimi a śmiercią, to stanę. I nie cofnę się nawet na krok.
Nie było zbroi do założenia, nie było ceremonialnego rytuału, żadnych fanfar. Była tylko przestrzeń. Chwila ciszy, której potrzebowałem, żeby poukładać myśli. Stanąłem kilkanaście kroków od głównego placu, tam gdzie cień wielkiego dębu stykał się ze słońcem. Zamknąłem oczy. Wziąłem powolny wdech, aż do przepony, jak uczono mnie lata temu. Przez chwilę liczyłem bicie serca. Rytm. Kontrola. Oddech. Równowaga. Gdybym tego nie zrobił, myśli rozeszłyby się jak ogień w suchym lesie. Miałem być tym, który trzyma wszystkich w pionie. Tym, który nie pęka. Ale przecież nie jestem z kamienia. Tłumiłem w sobie lęk, żeby nikt go nie zobaczył. Nie chodziło tylko o zwycięstwo. Chodziło o to, żeby ci ludzie przeżyli. Żeby dzieci się nie bały. Żeby matki nie musiały chować się ze łzami w oczach, tylko dlatego że nikt nie przyszedł im pomóc. Zrobiłem kilka płynnych ruchów ciała. Otworzyłem biodra, rozruszałem ramiona, rozciągnąłem kark. Prosty zestaw, który miał przypomnieć mojemu ciału, że nie jesteśmy tu tylko po to, by patrzeć. Że będziemy działać. Może już niedługo. Wewnętrzna gimnastyka była jednak znacznie trudniejsza. Uspokoić myśli. Oddzielić emocje. Przypomnieć sobie wszystko, co wiem. Wizualizowałem ścieżki ruchu. Pozycje przeciwnika. Pojedyncze dźwięki, które mogą coś zwiastować. Wrogie sylwetki wyłaniające się z cienia. Ustawienie obrońców. Sygnalizacje. Róg. Krzyk. Bieg. Kontakt. W myślach powtarzałem jedno: jeśli zawiodę, nie będzie odwrotu. Dlatego nie mogłem zawieść. Stałem przez chwilę w miejscu, pozwalając słońcu osuszyć chłód nocy z ramion. Gdy znów otworzyłem oczy, byłem gotowy. Nie w pełni spokojny, ale z wystarczająco mocnym sercem, żeby stawić czoła temu, co miało nadejść. No chodźcie już kurwa! - pomyślałem.


Nazwa
Sharingan: Ni Tomoe
Na poziomie dwóch łezek możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
  • Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
  • Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
  • Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
Wymagania Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu (w przypadku misji minimum B), dziedzina klanowa D
Koszt E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) (koszt x3 jeśli dziedzina klanowa nie jest rozwinięta na rangę C)
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1208
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wioska Nagano

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbankbrudnopis

Obrazek
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 329
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: Wioska Nagano

Post autor: Shigemi »


Obrazek

Krótki, pojedynczy dźwięk rogu wdarł się w powietrze jak sztylet, rozcinając je z taką siłą, że przez chwilę miałem wrażenie, że wszystko inne przestało istnieć. W jednej chwili poranne gwarne życie Nagano zamarło. Cisza, która nastała po sygnale, była niemal fizyczna, gęsta jak mgła i ciężka jak kamień. Nie była to już ta sama cisza co nocą. Tamta szeptała niepewnością, ta natomiast krzyczała prawdą. Nadszedł ten moment. Z północy, od strony lasu, wróg nadchodził. Zamarłem pod dębem, a cień drzewa objął mnie jak peleryna, ukrywając przed spojrzeniami mieszkańców. Czułem, jak moje serce uderza nieco szybciej, ale nie pozwoliłem, by emocje zdominowały mój osąd. Każdy oddech był teraz ważny, każda sekunda stanowiła początek decyzji, która mogła mieć konsekwencje dla wszystkich tych ludzi, którzy jeszcze nie wiedzieli, czy przeżyją ten dzień. Wzrokiem objąłem plac. Koneko była w pobliżu, Narumi również. Choć znajdowaliśmy się w zasięgu głosu, nikt z nas nie odezwał się ani słowem. Wiedzieliśmy, że ta cisza należy do mnie. Że to ja, stojąc tutaj, muszę teraz zdecydować, czy był to właściwy moment na działanie. Nikt nie rzucił się w stronę lasu, nikt nie podniósł broni w panice. Czułem, że ich wzrok jest na mnie. Nie tylko moich towarzyszy, ale też tych, którzy trzymali w rękach motyki, pochodnie i prowizoryczne włócznie z zaostrzonych kijów. Ludzie czekali. Czekali, bo im coś obiecałem. Obiecałem, że ich przygotuję, że nie zostawię ich samych, że będzie plan. Że nie zostaną pożarci przez chaos. Ten róg... miał teraz zadecydować o tym, czy moje słowa coś znaczyły. Czułem ciężar ich zaufania, ważący więcej niż jakiekolwiek uzbrojenie. W tych spojrzeniach była nie tylko nadzieja. Był też strach. Była niepewność. Było oczekiwanie.
Wziąłem głęboki oddech. Powietrze nie pachniało jeszcze ogniem ani krwią. Tylko rosą, mokrą ziemią, wilgotnym drewnem i zapachem mokrych liści, które wiatr przyniósł prosto z północnej ściany lasu. Ten las był ich drogą. Drogą, którą wybrali, by zaatakować. Nie wiedzieli jednak, że dziś napotkają opór. Być może nie spodziewali się, że ktoś ich tu wyczeka. Może byli zbyt pewni siebie. A może właśnie liczyli na to, że będziemy zdezorientowani i zlęknieni. I pewnie mieliby rację, gdyby nie ta wioska, która mimo wszystkiego zebrała się i podjęła walkę. Patrzyłem w dal, jakby chciał dostrzec przez gałęzie i mgłę sylwetki, które potwierdzą zagrożenie, ale jeszcze nie ruszyłem. To była tylko awangarda. Nie znałem ich liczby, nie znałem ich taktyki. Nie mogłem więc rzucić wszystkiego w tamtym kierunku. Nie, jeszcze nie. Nie musiałem się odzywać. Narumi spojrzała na mnie z pytaniem w oczach. Chciała wiedzieć, czy to czas, by działać. Czy mają wyjść z cienia. Czy mają się pokazać. Ale ja wiedziałem, że emocje wciąż wiszą zbyt nisko nad ziemią, że jeszcze nie nadeszła ta fala. Nie było kolejnych sygnałów. Nie było zamieszania. Wieśniacy mieli siłę, ale nie doświadczenie. Nie mogli rzucić się bez planu, bo wtedy wszystko, co zbudowaliśmy przez ostatnie dni, rozpadłoby się jak domek z kart. Nie miałem zamiaru popełnić takiego błędu. Moja rola nie kończyła się na tym, że pokazałem im jak walczyć. Musiałem również nauczyć ich, kiedy tego nie robić. Odwróciłem się tylko na moment. Spojrzałem w stronę dębu, a potem ponownie w las. W mojej głowie krążyły pytania, które powtarzałem sobie od kilku dni. Czy zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy? Czy nikt nie zostanie zapomniany? Czy ludzie, którzy po raz pierwszy w życiu trzymają broń w rękach, wytrzymają? I wreszcie to najważniejsze: czy ja sam wytrzymam? Moje ciało było gotowe. Mój umysł przeanalizował każdy scenariusz. Ale serce, mimo dyscypliny i chłodnej kalkulacji, wciąż miało w sobie cień niepokoju. Ten cień, który przypominał mi, że każda decyzja pociąga za sobą czyjeś życie. Dlatego musiałem działać precyzyjnie. Dlatego nie mogłem się pomylić. Brak innych sygnałów mógł oznaczać, że grupa lub osobnik zbliżający się do posterunku jest jeden, na pewno jest w mniejszości, a skoro jest w mniejszości to albo chce przekazać wiadomość albo jest pewny siebie, musiałem to sprawdzić, nie spodziewałem się takiej wersji wydarzeń:
-Zostajecie tutaj, i poruszacie się w trójkę jako jeden zespół, jeśli coś pójdzie bardzo nie tak ze mną to wyrzucę w górę kunai z bombką wybuchową lub dymną, to jest sygnał, że potrzebuję pomocy. - powiedziałem i ruszyłem biegiem w stronę posterunku, z którego nadszedł sygnał. W oczach już jarzył się Sharingan.

115%-2%=113%
Nazwa
Sharingan: Ni Tomoe
Na poziomie dwóch łezek możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
  • Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
  • Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
  • Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
Wymagania Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu (w przypadku misji minimum B), dziedzina klanowa D
Koszt E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) (koszt x3 jeśli dziedzina klanowa nie jest rozwinięta na rangę C)
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 154
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Wioska Nagano

Post autor: Koneko »

ObrazekGdy rozległ się ten dźwięk – pojedynczy, krótki, przeszywający – moje ciało zareagowało natychmiast, zanim jeszcze serce zdążyło zrozumieć, co się stało. Zerwałam się na równe nogi, jakby odgłos był komendą, której mój umysł nie śmiał zakwestionować. Róg. Pierwszy sygnał. Nadciągali. Dźwięk zdawał się nie kończyć w uszach, choć ucichł już dawno. Zatrzymał chwilę, zawiesił ją między oddechem a kolejnym krokiem, między ostrzem a myślą. Ale to było tylko pierwsze uderzenie fali. Z północy. Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Gęsty cień drzew był jeszcze daleko, ale już wyobraźnia rysowała obrazy: sylwetki wybiegające z zarośli, broń lśniąca w słońcu, krzyki ludzi. Ludzi, których znałam zaledwie od wczoraj. Ale to nie miało już znaczenia. Nie byłam tu dla siebie. Ramię Choushirou drgnęło przy moim. Poczułam, jak jego dłoń ściska coś przy pasie – może nóż, może kij. Jego twarz pobladła, ale wzrok był skupiony. Usta zacisnął w wąską linię. Narumi stała dalej, nie ruszała się, ale patrzyła na Shigemiego. To on był tym, którego słuchali. On był ogniwem, które utrzymywało to wszystko w ryzach. Rozumiałam to. Nie rzucałam się do biegu, nie dlatego, że nie chciałam, ale dlatego, że jego plan zakładał coś więcej niż tylko chaos i instynkt. Ale to nie znaczyło, że zamierzałam bezczynnie stać. Zaczęłam aktywować chakrę. Cicho. Dyskretnie. Drewno w moich żyłach drżało już, gotowe wyrastać spod ziemi. Przypomniałam sobie wszystkie rozmowy z myśliwym. Wiedziałam, gdzie zaczyna się droga prowadząca do północnej wieży. Wiedziałam, które drzewa są najbardziej wytrzymałe. Wiedziałam, jak poprowadzić barierę, jeśli trzeba będzie. Obserwowałam. Shigemi, Narumi, Choushirou, ludzi dookoła. A potem północ. Mój wzrok przeczesał przestrzeń, a dusza wyciągnęła się niczym kocie wibrysy – nie chciałam tylko widzieć. Chciałam czuć. Jeśli Uchiha ruszy, ja też ruszę. Jeśli nakaże czekać, ukryję chakrę i przekażę instrukcje Choushirou. Ale w sercu miałam gotowość. Nie do ataku. Do ochrony. Zaciągnęłam rękaw kimona, naciągnęłam kaptur na głowę, a dłoń powoli spoczęła na ziemi. Mokra, chłodna, pachnąca mchem. Dotyk matki. Dotyk życia. Nie byłam stworzona do dowodzenia. Nie jak Shigemi. Ale gdyby trzeba było... mogłam stać się murem. Pniem. Korzeniem. Czekałam na jego ruch. Ale moje ciało już cicho prosiło ziemię, by była gotowa. Na wypadek, gdyby nadeszło więcej niż tylko hałas.
-Dobrze, obiecuję, że nie będę się wydurniać! - spojrzała, uśmiechnęłam się, patrząc jak ruszył, aby pomóc wiosce zapomnianej przez świat, a my czekałyśmy na drugi sygnał, ten który sprawi, że to my musimy ruszyć do działania.

Obrazek
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1208
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wioska Nagano

Post autor: Takashi »


  Ukryty tekst


0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbankbrudnopis

Obrazek
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 329
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: Wioska Nagano

Post autor: Shigemi »


Obrazek

Stałem Widziałem to w jej oczach. Nie musiała nic mówić. Ten wzrok Narumi, kiedy tylko usłyszała pierwszy sygnał, był tak przenikliwy, że niemal czułem na sobie ciężar jej zaufania. Zaufania i strachu zarazem. To nie była już tylko troska o wioskę, to był lęk o rodzinę, o dzieci wybiegające o poranku na plac, o tych wszystkich, którzy patrzyli w moją stronę z nadzieją, jakby wiedzieli, że teraz wszystko zależy ode mnie. I może rzeczywiście zależało. Ten pierwszy dźwięk wypełnił mnie zimnem. Choć dzień był ciepły, choć w powietrzu unosił się zapach mokrego drewna i świeżo rozoranej ziemi, miałem wrażenie, że coś mnie przeszywa. Jakby ten róg wydobył na powierzchnię wszystkie moje obawy. Przez krótką chwilę coś się we mnie zatrzymało, cały świat zamarł. Dopiero kiedy spojrzałem w stronę lasu, dostrzegłem ruch. Bieg, pęd, zamieszanie. Kilkanaście sylwetek, może więcej. Zbliżali się jak fala błota, ciemna i nieregularna, rozlewająca się po zasiekach. To nie byli shinobi. To byli ludzie nauczeni walczyć nie według żadnych szkół, tylko według instynktu. Brudni, chaotyczni, nieprzewidywalni. W oczach niektórych błyskało coś więcej niż tylko żądza zysku. Błyskało przetrwanie, desperacja, może i głód. Ale pułapki działały. Przynajmniej przez moment. Zatrzymywali się, przeklinali, potykali się o wystające konary i sidła, przeskakiwali prowizoryczne doły. Widziałem, jak kilku z nich znika wśród drzew. Nie trzeba było geniusza, by domyślić się, co robią. Przekazują informacje. Ktoś w tym lesie czekał. Obserwował. I teraz wiedział więcej, niż powinien. Wtedy drugi róg. Dwa krótkie dźwięki, jasne i surowe. Nie trzeba było tłumaczyć. Sytuacja się pogarszała. Stałem już pośród walczących, ale zamiast krzyknąć, zamiast rzucić się w wir walki, obserwowałem. Nie tylko przeciwników, ale też tych, którzy walczyli u mojego boku. Mężczyźni i chłopcy, którzy jeszcze wczoraj nie potrafili patrzeć na broń bez drżenia rąk, dziś stali i trzymali się pozycji. Nie wszyscy, nie w pełni, ale starali się. Z całych sił. Ich strach był ludzki, szczery, niemal wzruszający. Ich determinacja bolała. Bo wiedziałem, że ktoś z nich może nie przetrwać. I wtedy kolejny dźwięk. Jeden. Krótki. Tym razem ze wschodu. Rzeka. Drugi front. W moim umyśle pojawiło się tylko jedno słowo. Sprawdzają nas. Szukają słabych punktów. Może atak z północy był tylko testem, czymś na pokaz, co miało odwrócić naszą uwagę. Może prawdziwe uderzenie miało dopiero nadejść. Poczułem, jak każda komórka mojego ciała się napina, jak wszystkie myśli zwężają się do jednej linii. Narumi ruszyła. Nie musiałem jej zatrzymywać. Wiedziałem, że nie mogę jej powstrzymać, że w tym spojrzeniu, które wymieniła z Koneko, było coś, co nie pozwalało jej zostać na miejscu. A ja? Ja czułem, jak grunt pod stopami przestaje być stabilny. Jak każda decyzja z minionych dni zaczyna ciążyć, przygniatać do ziemi. Nie mogłem ich wszystkich ochronić. Wiedziałem to. Ale też nie mogłem pozwolić, by którykolwiek z nich zginął przez mój błąd. Więc patrzyłem dalej. Słuchałem. I szykowałem się. Bo jeśli to był dopiero początek, to musiałem być gotowy. Na wszystko.

-WYCOFAĆ SIĘ WSZYSCY ZA MNIE! - ryknąłem i powtórzyłem, jeśli było trzeba, a następnie wykonuję sekwencję pięczęci, przy każdym z bandytów, jaki się znajdował jeszcze przed lasem zmaterializowałem jednego klona mojej osoby, miał go zatrzymać, a ja w międzyczasie wyciągam trójkunai i ruszam w kierunku najbliższego oponenta. Jestem świadomy tego co się dzieje, więc szukam, czy nie leci na mnie jakiś atak dystansowy lub coś innego, co mogłoby mi zagrozić. Biegnę na pełnej szybkości, aby dorwać najbliższego oponenta, pierwszy ruch miał za zadanie wytrącić przeciwnika z równowagi za pomocą uderzenia pięścią w okolicy mostka, czy ogólnie torsu, jednocześnie unikając jego ataku, a następnie wyprowadzam cięcie w tętnicę szyjną lub ramienną, a następnie uderzam w skroń przeciwnika ostrzem kunaia. To miała być szybka egzekucja, jeśli to było możliwe.



Chakra: 113%-1% -(3%xilość klonów, które stworzyłem)=112-x
Nazwa
Sharingan: Ni Tomoe
Na poziomie dwóch łezek możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
  • Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
  • Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
  • Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
Wymagania Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu (w przypadku misji minimum B), dziedzina klanowa D
Koszt E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) (koszt x3 jeśli dziedzina klanowa nie jest rozwinięta na rangę C)
Nazwa
Kasumi Jusha no Jutsu
Ranga
D
Pieczęci
Pies → Tygrys
Zasięg
Klony nie mogą oddalić się o więcej niż 15m od użytkownika
Cel
Genjutsu obszarowe - zostaje rzucone na widziane cele w zasięgu 15m
Koszt
E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za dwa klony)
Czas trwania
2 tury (+1 tura za każde 40 Psychiki przewagi)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań.
Opis Jedna z prostszych technik genjutsu, która polega na wytworzeniu iluzji będących idealnym odzwierciedleniem naszego wyglądu. Iluzje te pojawiają się w okolicy - wychodzą zza drzew, skał lub innych elementów otoczenia, a następnie przepuszczają atak na przeciwnika. Technika oddziałuje jedynie na zmysł wzroku, a replikacje nie są w stanie wyrządzić żadnej krzywdy. Do zniszczenia fałszywego klona wystarczy lekki cios.
  • Jeżeli Psychika większa o 40 od Konsekwencji: klon po zniszczeniu rozpada się na dwie replikacje.
Nazwa
Dokugiri
Ranga
A
Pieczęci
Tygrys → Baran → Małpa → Szczur
Zasięg
15 metrów
Wielkość
[/tmax]
Koszt
Statystyki
Dodatkowe
Wymagana znajomość trucizn na odpowiednim poziomie i Kontrola Chakry A.
Opis Użytkownik wytwarza w swoich płucach trujący gaz. Następnie wypuszcza go na zewnątrz, a ten szybko się rozprzestrzenia pokrywając sporych rozmiarów obszar. Wystarczy sama styczność z chmurą, aby trucizna rozpoczęła swoje działanie. Sam użytkownik jest odporny na działanie swojej techniki, a chmura utrzymuje się przez okres 2 tur po wypuszczeniu (pierwsza to ta w której używamy techniki), po czym rozprasza się i jej właściwości znikają. Samo działanie trucizny "odnawia się" tak długo jak oponent przebywa w chmurze resetując licznik tur (poza śmiertelną).
Stworzonej trucizny nie można przechowywać "na później"
Możliwe jest stworzenie trucizny o jednej z następujących właściwości:
Śmiertelna Trucizna zadaje obrażenia w zależności od poziomu znajomości trucizn. Po upływie 2 tur (rozpoczynając odliczanie od kolejnej) ofiara otrzymuje obrażenia wynikające z mechaniki obrażeń. Dłuższy kontakt z chmurą zwiększa dawkę toksyn przyjętą przez organizm wzmacniając siłę trucizny o 40 za każdą kolejną turę.
Siła
Paraliżująca Nakładany jest efekt Paraliżu, który rozpoczyna swoje działanie od następnej tury obniżając Szybkości i Percepcję
Siła efektu
Osłabiająca Nakładany jest efekt Osłabienia, który rozpoczyna swoje działanie od następnej tury obniżając Siłę i Wytrzymałość
Siła efektu
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 154
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Wioska Nagano

Post autor: Koneko »

ObrazekWszystko stało się naraz. Jeden dźwięk, potem kolejny, a jeszcze następny rozdarł powietrze jak pazur. Jakby sama ziemia chciała zasygnalizować, że nadszedł jej koniec. Drugi sygnał z północy zabrzmiał wtedy, gdy Shigemi był już na miejscu. Wiedziałam, że będzie walczył. Że wytrzyma. Że da z siebie wszystko. Ale potem… potem przyszedł dźwięk ze wschodu. Krótki, pojedynczy, jak oddech urwany w pół zdania. Spojrzałam na Narumi i widziałam to, czego nie potrzebowałam słów, by zrozumieć – panikę, przeczucie, ból. Ona podbiegła do mnie, a ja ledwie zdążyłam się odwrócić. Jej oczy mówiły więcej niż usta. Nie musiała wyjaśniać, ale to zrobiła. Jej głos był jak drżenie liści przed burzą. Powiedziała, że ostatnio stamtąd nadeszli ninja. Że nie możemy zostawić ich samych. Oczywiście, że miała rację. A potem południe. Główny wjazd do osady. Kolejny krótki, pojedynczy sygnał. Jeden za drugim. Trzy strony. Trzy kierunki. Trzy możliwe tragedie. Czułam, jak napięcie oplata mi kark, jakby ktoś założył na mnie pętlę z cierni. Nie ruszyłam się jeszcze. Jeszcze nie. Czekałam. Na własny instynkt. Na ciszę między uderzeniami serca. Na decyzję, która zapadnie nie z rozkazu, ale z potrzeby. Wiedziałam, że Shigemi poradzi sobie na północy. Wiedziałam, że Narumi gotowa była biec nad rzekę, nawet jeśli miała się pod tym ciężarem złamać. I wiedziałam, że ja nie mogę ich zostawić samych. Choushirou był przy mnie. Czekał. Jego dłonie zadrżały, ale nie odsunął się. Patrzył na mnie. Młody, ale nie bez ducha. Znał moje spojrzenie, kiedy padają decyzje. I ono właśnie teraz zawisło na nim. Nie mogłam zignorować wschodu. Nie mogłam zignorować Narumi. I nie mogłam dopuścić, by Choushirou poszedł tam sam. Potem odwróciłam się do Narumi. Widziałam w niej determinację. Ale też zmęczenie. Ujmujące, ludzkie zmęczenie. To, którego nie da się ukryć pod słowami. Nie powiedziałam nic. Tylko skinęłam głową. W moim spojrzeniu nie było rozkazu. Była zgoda. I z tą cichą zgodą ruszyłam w kierunku wschodu, po śladach strumienia, po śladach strachu. Nie z krzykiem, nie z hukiem. Z uważnością. Z obecnością. Z chakrą w palcach i sercem po stronie tych, którzy nie wiedzieli, czy dożyją końca dnia.
Ruszamy nad rzekę! - krzyknęłam i ruszyłam - Chou-san pamiętaj o ustaleniach, będzie gorąco, ale damy radę!

Obrazek
Chciałam stworzyć kilkanaście i dać każdemu po równo z posterunków, aby je rozrzucili przed ich posterunkami.
  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości