Plaża
Re: Plaża
- Zmieniłam zdanie - rzuciłam tylko. Koleś sam się prosił o to, by być dla niego niemiłą. Najpierw mnie zaczepił, a później zapytał czy mi przeszkadza? Jeśli podejrzewał, że może tak być, to po co to w ogóle robił? No, a ja mu odpowiedziałam i jednocześnie dałam do zrozumienia, że nie będę dla niego niemiła. To znaczyło mniej więcej tyle co "cieszę się, że do mnie zagadałeś". A ten koleś był chyba niezbyt ogarnięty intelektualnie i nie wiedział takich prostych rzeczy. Dlatego dużo bardziej wolałam kobiety. Były inteligentniejsze i miały fajniejsze sutki. Ale to nie był czas na rozmyślanie o cyckach Iwaru. Zadano mi pytanie, które chcąc nie chcąc wymagało udzielenia odpowiedzi:
- To zależy.
Oczywiście, że to zależało. Tylko zależało od czego? Tego chyba nie mógł się domyślić. Kobieta by mogła, ale to był tylko mężczyzna. Nie byłam uprzedzona i to nie tak, że czułam się niekomfortowo w towarzystwie mężczyzn, jednak towarzystwo kobiet dużo bardziej mi odpowiadało. Postanowiłam jednak mu trochę wyjaśnić i pomóc zrozumieć.
- Jeśli masz zamiar stać i się tak na mnie tylko gapić, to możesz po prostu wypierdalać, bo tlen mi marnujesz! - wykrzyczałam, pokazując to jaka byłam na prawdę. Wredna, irytująca, niegrzeczna i niekulturalna. To była tylko część moich negatywnych cech i przymiotników, którymi można mnie opisać i to za razem była część tego co najbardziej lubiłam w swoim charakterze i czego w żadnym wypadku nie uważałam za coś złego. Stara "ja" na moment wróciła i przekazała proste przesłanie. Albo coś zrobisz albo lepiej, żebyś sobie poszedł.
- Jeśli chcesz mi poderżnąć gardło, droga wolna. Zrób to szybko i w miarę bezboleśnie. Pomożesz mi uciec od moich trosk i zmartwień.
Masochistyczne i pełne rozpaczy słowa zastąpiły jad wredności. Słowa osoby, która za wszelką cenę pragnie uciec i nie potrafi przestać myśleć o tym co ją spotkało i o tym co ją spotka. Z jednej strony bałam się śmierci. Z drugiej strony pragnęłam jej. Być może chodząc po Ryuzaku no Taki nie szukałam miejsc, gdzie nie ma Czerwonowłosego tylko po prostu szukałam Czerwonowłosego, chcąc go niejako poprosić, by dokończył dzieła, a go nigdzie nie było. Nie wiedziałam jak to interpretować.
- Jeśli chcesz mnie torturować albo zgwałcić, to od razu sobie odpuść. Odetnę ci głowę, ręce, nogi i fiutka.
Stara "ja" na chwilę powróciła, jednak po chwili pojawiła się trzecia wersja mojego charakteru. Proste zdanie:
- Jeśli masz ochotę na rozmowę, to usiądź obok mnie.
Powiedziałam to naturalnym, oczywiście ciągle trochę smutnym głosem. Jednak nie było w nim ukrytej treści, sarkazmu czy jadu, który tak często płynął z moich ust, co jest w sumie zastanawiające. Z natury byłam małomówna, a przez ostatnie godziny wypowiedziałam chyba więcej słów niż przez całe moje poprzednie życie. Bardzo dziwne. Niemniej jednak to zdanie brzmiało trochę jak rozkaz. Poprawiłam się więc szybko, dodając:
- Chyba, że wolisz postać. Mnie to nie przeszkadza. Albo poleżeć? Też ok.
Mógł też biegać, latać, skakać, masturbować się (chociaż wtedy bym zwyczajnie nie patrzyła) i robić różne inne rzeczy, byleby ze mną zwyczajnie po ludzku porozmawiał. Tego właśnie wtedy potrzebowałam.
- To zależy.
Oczywiście, że to zależało. Tylko zależało od czego? Tego chyba nie mógł się domyślić. Kobieta by mogła, ale to był tylko mężczyzna. Nie byłam uprzedzona i to nie tak, że czułam się niekomfortowo w towarzystwie mężczyzn, jednak towarzystwo kobiet dużo bardziej mi odpowiadało. Postanowiłam jednak mu trochę wyjaśnić i pomóc zrozumieć.
- Jeśli masz zamiar stać i się tak na mnie tylko gapić, to możesz po prostu wypierdalać, bo tlen mi marnujesz! - wykrzyczałam, pokazując to jaka byłam na prawdę. Wredna, irytująca, niegrzeczna i niekulturalna. To była tylko część moich negatywnych cech i przymiotników, którymi można mnie opisać i to za razem była część tego co najbardziej lubiłam w swoim charakterze i czego w żadnym wypadku nie uważałam za coś złego. Stara "ja" na moment wróciła i przekazała proste przesłanie. Albo coś zrobisz albo lepiej, żebyś sobie poszedł.
- Jeśli chcesz mi poderżnąć gardło, droga wolna. Zrób to szybko i w miarę bezboleśnie. Pomożesz mi uciec od moich trosk i zmartwień.
Masochistyczne i pełne rozpaczy słowa zastąpiły jad wredności. Słowa osoby, która za wszelką cenę pragnie uciec i nie potrafi przestać myśleć o tym co ją spotkało i o tym co ją spotka. Z jednej strony bałam się śmierci. Z drugiej strony pragnęłam jej. Być może chodząc po Ryuzaku no Taki nie szukałam miejsc, gdzie nie ma Czerwonowłosego tylko po prostu szukałam Czerwonowłosego, chcąc go niejako poprosić, by dokończył dzieła, a go nigdzie nie było. Nie wiedziałam jak to interpretować.
- Jeśli chcesz mnie torturować albo zgwałcić, to od razu sobie odpuść. Odetnę ci głowę, ręce, nogi i fiutka.
Stara "ja" na chwilę powróciła, jednak po chwili pojawiła się trzecia wersja mojego charakteru. Proste zdanie:
- Jeśli masz ochotę na rozmowę, to usiądź obok mnie.
Powiedziałam to naturalnym, oczywiście ciągle trochę smutnym głosem. Jednak nie było w nim ukrytej treści, sarkazmu czy jadu, który tak często płynął z moich ust, co jest w sumie zastanawiające. Z natury byłam małomówna, a przez ostatnie godziny wypowiedziałam chyba więcej słów niż przez całe moje poprzednie życie. Bardzo dziwne. Niemniej jednak to zdanie brzmiało trochę jak rozkaz. Poprawiłam się więc szybko, dodając:
- Chyba, że wolisz postać. Mnie to nie przeszkadza. Albo poleżeć? Też ok.
Mógł też biegać, latać, skakać, masturbować się (chociaż wtedy bym zwyczajnie nie patrzyła) i robić różne inne rzeczy, byleby ze mną zwyczajnie po ludzku porozmawiał. Tego właśnie wtedy potrzebowałam.
0 x
Re: Plaża
Lato. Pora roku, która jest zdecydowanie moją ulubioną. Ciepło, które tak trudno było zaznać w Hyuo. Częste zmiany pogody, a szczególnie burze. Uwielbiałem je. Spacerowanie w czasie deszczu było naprawdę przyjemną czynnością. Oglądanie wtedy surowego morza, które buntowało się przeciwko człowiekowi i naturze, należało do moich ulubionych zajęć. Widok fal, uderzających raz za razem w klify, osuwających się ścian skalnych wraz z wodą, budził we mnie nagłą tęsknotę. Lubiłem wodę. Dawała mi uczucie kontroli, opanowania. Spokoju. Trudno jest zmienić stan wody, jednak gdy już się do tego doprowadzi, należy liczyć się z konsekwencjami. Zamrożona sadzawka zawsze obniża temperaturę otoczenia. Nagrzana woda odwdzięcza się naturze i potrafi oddawać ciepło pobliskiej ziemi nawet w ciągu srogich zim. Podgrzanie czy oziębienie jeziora to zajęcie proste tylko dla niektórych klanów i przyrody. Poza tym nie wiem ile trzeba włożyć chakry w tak dziwny i niebanalny czyn.
Woda daje życie. Uczy nas przetrwania. Trzeba być jak ona. Spokojnym, opanowanym, oddawać to, co ciepłe i zimne, w odpowiednich proporcjach. Można przyjąć coś i przetrzymywać długo, ale należy to zwrócić, bo nigdy nie było nasze. Tak stoickich cech charakteru, obecnych we mnie, brakowało najwidoczniej tej panience. Rozdygotana siedziała tutaj. Szukała spokoju ducha. Moje zjawienie chyba nie pomogło jej - wyglądała na jeszcze bardziej niepewną. Starała się to ukryć. Przynajmniej to świadczy o obecnej w niej świadomości. To dobrze.
Odpowiedziała. Zmieniła zdanie. Czemu? Cóż, zaraz miałem się przekonać. Nagle dostrzegłem iskry w jej oczach. Czyżbym ją obraził? Niby czym? Niewiasta już po chwili zaczęła mi wygrażać i instruować, co mogę robić w jej obecności. O ile pierwsza porada bardziej mnie zaskoczyła niż obraziła, to wszystkie następne wywołały u mnie wybuch śmiechu. Marnowanie tlenu w ustach tej dziewczynki brzmiało wyjątkowo zabawnie, a wszystkie inne teksty jedynie podkręciły moją reakcję. Kiedy Narubi skończyła już mnie pouczać, odezwałem się.
- Wybacz, ale jesteś niespójna w swoich instrukcjach. W przypadku stania mam w końcu wypierdalać czy nie? - powiedziałem i ponownie się zaśmiałem. - Powiedzmy, że kapituluję.
Usiadłem i spojrzałem dziewczynie prosto w oczy. Bawiła mnie niezmiernie.
Woda daje życie. Uczy nas przetrwania. Trzeba być jak ona. Spokojnym, opanowanym, oddawać to, co ciepłe i zimne, w odpowiednich proporcjach. Można przyjąć coś i przetrzymywać długo, ale należy to zwrócić, bo nigdy nie było nasze. Tak stoickich cech charakteru, obecnych we mnie, brakowało najwidoczniej tej panience. Rozdygotana siedziała tutaj. Szukała spokoju ducha. Moje zjawienie chyba nie pomogło jej - wyglądała na jeszcze bardziej niepewną. Starała się to ukryć. Przynajmniej to świadczy o obecnej w niej świadomości. To dobrze.
Odpowiedziała. Zmieniła zdanie. Czemu? Cóż, zaraz miałem się przekonać. Nagle dostrzegłem iskry w jej oczach. Czyżbym ją obraził? Niby czym? Niewiasta już po chwili zaczęła mi wygrażać i instruować, co mogę robić w jej obecności. O ile pierwsza porada bardziej mnie zaskoczyła niż obraziła, to wszystkie następne wywołały u mnie wybuch śmiechu. Marnowanie tlenu w ustach tej dziewczynki brzmiało wyjątkowo zabawnie, a wszystkie inne teksty jedynie podkręciły moją reakcję. Kiedy Narubi skończyła już mnie pouczać, odezwałem się.
- Wybacz, ale jesteś niespójna w swoich instrukcjach. W przypadku stania mam w końcu wypierdalać czy nie? - powiedziałem i ponownie się zaśmiałem. - Powiedzmy, że kapituluję.
Usiadłem i spojrzałem dziewczynie prosto w oczy. Bawiła mnie niezmiernie.
0 x
Re: Plaża
Nie wiedzieć czemu, ale gdy ja starałam się być jak najbardziej poważna, ten typ śmiał się w najlepsze. Czyżby pastwił się nade mną? Być może tak. Ale czy robił to świadomie? Nie wyglądał na takiego, który by mi źle życzył. Ciężko było go rozgryźć. Gdy wypowiedział swoją kwestię, trochę zrozumiałam jego tok myślenia i przyznałam, że rzeczywiście był trochę zabawny. Co ja plotę? Był bardzo zabawny. Zasłoniłam rękę dłonią i na siłę, jak to miałam w zwyczaju, próbowałam opanować reakcję zwrotną. To jednak było silniejsze ode mnie. Zaczęłam się śmiać, w chwili, gdy on patrzył mi w oczy. Dłonią ciągle przykrywałam usta, mając nadzieję, że przez tą dłoń nie przedostanie się więcej fal śmiechu niż jakby jej nie było. Cała ta sytuacja była niezmiernie komiczna i zaczął mnie boleć brzuch, jednak udało mi się powstrzymać ten śmiech przed dostaniem jakichś dziwnych drgawek czy wstrząsów. Mógłby bowiem wtedy pomyśleć, że jestem na coś chora, a w rzeczywistości oprócz problemów z żołądkiem nic mi nie dolegało. A pośmiać się jest czasem fajnie, nie? To rzeczywiście bardzo odpręża. Uciekłam wzrokiem, tak by on nie mógł mi patrzyć w oczy. Jednak jakoś niespecjalnie mi to przeszkadzało. Po prostu stwierdziłam, że fajnie będzie się położyć na piasku, no i się położyłam obok mężczyzny. Piasek od razu zadomowił się w moich włosach, ale przecież zawsze mogłam się wykąpać czy to w morzu czy to w normalnej wodzie. Normalna woda była lepsza, bo nie zawierała soli. Uspakajałam się. Chłopak dobrze przypuszczał. Byłam niespokojna i dobry humor wywołany nagłym napadem śmiechu mieszał się z niepewnością o własną przyszłość. Oddychałam dość nierówno, co mógł zaobserwować po ruchach mojej klatki piersiowej - jej unoszeniu się w górę i opadaniu w dół. Oczywiście nie patrzył wtedy na swoją ulubioną część mojego ciała, ale to też było coś. Na bardzo dużo mu już pozwoliłam. Być może na za dużo.
- Hej - powiedziałam raz jeszcze - Czy miałbyś chęć, by mnie wysłuchać? Opowiem Ci w skrócie co mi się przydarzyło w życiu.
Miałam nadzieję, że trochę to chłopaka zainteresuje. Nie podobał mi się, jednak czułam jakąś dziwną chęć pogadania z nim. Być może dlatego, że był tutaj jedyną osobą, która się do mnie odezwała. Może go polubię? Kto wie? Kto wie? A może będzie miał bardzo znaczący wpływ na moje życie w przyszłości? Tego jeszcze nie mogłam wiedzieć, ale coś czułam, że to nie jest nasze jedyne spotkanie. Może tym razem moja intuicja mnie zawodziła, a może wręcz przeciwnie? Przepowiadała przyszłość?
- Hej - powiedziałam raz jeszcze - Czy miałbyś chęć, by mnie wysłuchać? Opowiem Ci w skrócie co mi się przydarzyło w życiu.
Miałam nadzieję, że trochę to chłopaka zainteresuje. Nie podobał mi się, jednak czułam jakąś dziwną chęć pogadania z nim. Być może dlatego, że był tutaj jedyną osobą, która się do mnie odezwała. Może go polubię? Kto wie? Kto wie? A może będzie miał bardzo znaczący wpływ na moje życie w przyszłości? Tego jeszcze nie mogłam wiedzieć, ale coś czułam, że to nie jest nasze jedyne spotkanie. Może tym razem moja intuicja mnie zawodziła, a może wręcz przeciwnie? Przepowiadała przyszłość?
0 x
Re: Plaża
Kobieta zmienną jest, jak mawiał mędrzec. Dziewczyna siedząca przede mną była chyba idealnym odzwierciedleniem słów mistrza. Początkowo nieśmiała, dość szybko przeszła do agresywnej pozy, a gdy zauważyła, że jedynie mnie rozbawiła, postanowiła mi zawtórować. Jej śmiech był całkiem melodyjny i przyjemnie go słuchałem. Podczas swojej reakcji łańcuchowej zasłoniła twarz dłonią, jakby robiła coś niestosownego. Wywołało to u mnie nieco szerszy uśmiech, który po parunastu sekundach wrócił do wyjściowego. Nieznajoma sprawiła mi tyle radości, że zapomniałem już o grzebaniu w piaskowych zamkach. Tamto nudne zajęcie wydawało się być odległe o dni, a nie niespełna godzinę. Narubi działała na mnie kojąco.
Równie ciekawa była jej dalsza zmiana zachowania. Powstrzymała w końcu rechot i zadała mi poważne pytanie. Rozbroiła mnie tym, przez co musiałem zastanowić się kilka sekund. Opowieść o jej życiu? Ale nawet jej nie znałem. Nie wiedziałem jak ma na imię. Jednak jeśli dziewczyna czuła się rozochocona do takich opowieści, czy mogłem jej przeszkadzać? Ja, strudzony wędrowiec bez dachu nad głową? Mogłem wynająć sobie pokój gdzie chciałem, ale nie czułem czegoś takiego jak dom. Było mi dobrze w siedzibie mego ojca, ale czy naprawdę to domostwo i miejsce, gdzie da się spocząć? Fizycznie na pewno. Emocjonalnie też. Duchowo? Sam nie wiem. Spędziłem tam całe życie, ale czułem jakąś pustkę. Może powinienem przelać to uczucie na papier?
- Oczywiście. Będę słuchał cierpliwie. A tak przy okazji, jestem Kin'yu. - powiedziałem spokojnie i ciepło. Nieznajoma zdawała się być dobrą duszyczką. Chociaż prawie mnie zwyzywała bez żadnych podstaw, nie czułem do niej urazy. Każdy ma gorszy dzień i zachowuje się nieracjonalnie. Może ona miała takie częściej? Albo to te dni? Cholera wie. Byłem zbyt pokojowo nastawiony do tej przyjemnej dziewczyny, abym miał się na nią gniewać. Szczególnie, że jak na razie dostarczyła mi tylko uciechy i zdrowej przyjemności psychicznej. - Słucham.
Uśmiechnąłem się i czekałem na opowieść dziewczyny.
Równie ciekawa była jej dalsza zmiana zachowania. Powstrzymała w końcu rechot i zadała mi poważne pytanie. Rozbroiła mnie tym, przez co musiałem zastanowić się kilka sekund. Opowieść o jej życiu? Ale nawet jej nie znałem. Nie wiedziałem jak ma na imię. Jednak jeśli dziewczyna czuła się rozochocona do takich opowieści, czy mogłem jej przeszkadzać? Ja, strudzony wędrowiec bez dachu nad głową? Mogłem wynająć sobie pokój gdzie chciałem, ale nie czułem czegoś takiego jak dom. Było mi dobrze w siedzibie mego ojca, ale czy naprawdę to domostwo i miejsce, gdzie da się spocząć? Fizycznie na pewno. Emocjonalnie też. Duchowo? Sam nie wiem. Spędziłem tam całe życie, ale czułem jakąś pustkę. Może powinienem przelać to uczucie na papier?
- Oczywiście. Będę słuchał cierpliwie. A tak przy okazji, jestem Kin'yu. - powiedziałem spokojnie i ciepło. Nieznajoma zdawała się być dobrą duszyczką. Chociaż prawie mnie zwyzywała bez żadnych podstaw, nie czułem do niej urazy. Każdy ma gorszy dzień i zachowuje się nieracjonalnie. Może ona miała takie częściej? Albo to te dni? Cholera wie. Byłem zbyt pokojowo nastawiony do tej przyjemnej dziewczyny, abym miał się na nią gniewać. Szczególnie, że jak na razie dostarczyła mi tylko uciechy i zdrowej przyjemności psychicznej. - Słucham.
Uśmiechnąłem się i czekałem na opowieść dziewczyny.
0 x
Re: Plaża
Przedstawił się. Nie musiałam podsłuchiwać, by wyciągnąć z niego te informacje. Miło było po prostu tak sobie pogawędzić czasem. Przejść od razu do sedna sprawy. Odwdzięczyłam się więc tym samym:
- Narubi Namida - przedstawiłam się - Pochodzę z Kantai. To gdzieś tam, chyba ...
Byliśmy nad morzem, więc to pewnie stąd można było dopłynąć do tych wysp. Pokazałam kierunek, który moim zdaniem był właściwy. Oczywiście nie miałam co do tego pewności i nie zdziwiłabym się jakby mężczyzna mnie poprawił. Chociaż skąd mogłam wiedzieć, że on też pochodzi z jakiejś wyspy? Ja natomiast byłam w takim stanie psychicznym, że po prostu ciężko mi się myślało. Pewnie na trzeźwo dałabym radę wskazać odpowiedni kierunek bez najmniejszego problemu i wątpliwości.
- Mieszkałam tam sobie spokojnie i uczęszczałam do szkółki ninja, jak się możesz domyślać. Miałam tam przyjaciółkę, imieniem Iwaru. Moja kochana ...
Zamknęłam oczy, marząc. Wyobrażałam sobie Iwaru-sama nago. Te piersi, chociaż piersi to głównie tłuszcz. Te łono przepiękne. Nogi i cudowne usta. Po prostu marzyłam, by móc tego dotknąć i by ona dotknęła moich. Ta krótka fantazja erotyczna została jednak przerwana przez pewien sygnał w mojej głowie. Trzeba było dokończyć opowieść.
- Rok temu około miał miejsce Turniej Piaskowych Filarów w osadzie Sachū no Senjō. Nie uczestniczyłam w tych wydarzeniach, ale moi rodzice tak. Niestety zostali zabici.
Westchnęłam, ciągle leżąc na piasku. To nie było miłe przypomnieć sobie bolesną prawdę i na nowo przeżywać tą stratę. Teraz jednak nie płakałam, bowiem oduczyłam się płakać.
- Chciałam być jak najdalej od wszystkiego co przypominało mi rodziców, więc jakiś czas temu przeniosłam się do Shigashi no Kibu. Iwaru natomiast od jakiś dwóch lat mieszka tutaj, w Ryuzaku no Taki. Przybyłam tutaj po informacje, bowiem za niedługo Iwaru-sama ma urodziny, a ja nawet nie wiem gdzie mieszka i jak ja mogłabym jej zrobić niespodziankę?
Ponownie westchnęłam, przechodząc do wydarzeń dnia dzisiejszego. Kontynuowałam:
- Właśnie dzisiaj przybyłam do Ryuzaku no Taki i od razu niemalże udałam się do jednej karczmy. Tam spotkałam dwóch gości. Białowłosego i Czerwonowłosego. Umówiliśmy się na sparing w pobliskiej arenie. Oczywiście obowiązywał tam całkowity zakaz zabijania i sędzia czuwał nad bezpieczeństwem walczących.
To niby było jasne i zapewne gdybym nie powiedziała o co chodzi dokładnie, to mój rozmówca by nigdy tego nie zgadł.
- Niemniej jednak, już na samym początku Białowłosy chciał mi z zaskoczenia wbić sztylet i skasować mnie przed oficjalnym rozpoczęciem walki. Sędzia go powstrzymał. Jednak najgorszy był ten Czerwonowłosy. Użył, o ile się nie mylę, bardzo potężnej techniki iluzji ...
Przerwałam, wstając i podwijając swoje ubranie tak, by Kin'yu widział mój nagi brzuch. Ale tylko to. Dotknęłam skóry, która była bardzo miła w dotyku, nie powiem.
- Tutaj wbił mi katanę. Czy widzisz jakąś bliznę czy ranę czy cokolwiek? W jednej sekundzie stał sobie 20 metrów ode mnie, a w drugiej w moim brzuchu widniała jego katana. Krew i flaki latały w powietrzu, a ból był tak okropny, że z miejsca praktycznie straciłam przytomność. Białowłosy też oberwał i Czerwonowłosy wygrał walkę. Jednak na tym się nie skończyło. Sędzia przekazał mi wiadomość od Czerwonowłosego. Brzmiało to mniej więcej tak "Następnym razem może skończyć się to inaczej". To była groźba. O ile na arenie nie można było zabijać, tak poza nią ...
Usiadłam, skrzyżowałam nogi i oparłam na nich ręce. Drżałam bardziej ze strachu niż z podniecenia.
- Jak go spotkam ... a spotkam na pewno ... to on mnie zwyczajnie zabije. Pstryknie palcami i po okropnych torturach w końcu będę martwa. Jestem kunoichi, to prawda, ale nie mam ani zbyt dużego doświadczenia ... swoją pierwszą walkę odbyłam jakiś czas temu ... nie wiem ... miesiąc - mój głos się załamywał, jednak ciągle nie płakałam. Nie potrafiłam już płakać - może tydzień temu ... czterech bandytów zaatakowało ośrodek, w którym wynajmuję pokój. Zabiło Pana Osamu, współwłaściciela i męża właścicielki. Udało mi się ich uśmiercić, jednak sama prawie umarłam, a w porównaniu z Czerwonowłosym byli niczym.
Odsłoniłam bujną grzywkę i pokazałam chłopakowi bliznę, którą mi zrobił herszt tej całej szajki. Najpotężniejszy z nich, ale już martwy.
- To mi zostało. Bardzo niebezpieczny uraz głowy, ale na szczęście już opanowany, a także kłopoty z żołądkiem. Wiem, że mogę być silniejsza i jako shinobi nie powinnam bać się śmierci. Niemniej jednak ciągle jest we mnie bardzo dużo z normalnego człowieka i po prostu zwyczajnie po ludzki boję się.
Skończyłam swoją historię. Trochę przydługą, to prawda, ale i tak opowiedzianą w wielkim skrócie. Spojrzałam na Kin'yu. Chciałam się upewnić, że jeszcze nie zasnął.
- Narubi Namida - przedstawiłam się - Pochodzę z Kantai. To gdzieś tam, chyba ...
Byliśmy nad morzem, więc to pewnie stąd można było dopłynąć do tych wysp. Pokazałam kierunek, który moim zdaniem był właściwy. Oczywiście nie miałam co do tego pewności i nie zdziwiłabym się jakby mężczyzna mnie poprawił. Chociaż skąd mogłam wiedzieć, że on też pochodzi z jakiejś wyspy? Ja natomiast byłam w takim stanie psychicznym, że po prostu ciężko mi się myślało. Pewnie na trzeźwo dałabym radę wskazać odpowiedni kierunek bez najmniejszego problemu i wątpliwości.
- Mieszkałam tam sobie spokojnie i uczęszczałam do szkółki ninja, jak się możesz domyślać. Miałam tam przyjaciółkę, imieniem Iwaru. Moja kochana ...
Zamknęłam oczy, marząc. Wyobrażałam sobie Iwaru-sama nago. Te piersi, chociaż piersi to głównie tłuszcz. Te łono przepiękne. Nogi i cudowne usta. Po prostu marzyłam, by móc tego dotknąć i by ona dotknęła moich. Ta krótka fantazja erotyczna została jednak przerwana przez pewien sygnał w mojej głowie. Trzeba było dokończyć opowieść.
- Rok temu około miał miejsce Turniej Piaskowych Filarów w osadzie Sachū no Senjō. Nie uczestniczyłam w tych wydarzeniach, ale moi rodzice tak. Niestety zostali zabici.
Westchnęłam, ciągle leżąc na piasku. To nie było miłe przypomnieć sobie bolesną prawdę i na nowo przeżywać tą stratę. Teraz jednak nie płakałam, bowiem oduczyłam się płakać.
- Chciałam być jak najdalej od wszystkiego co przypominało mi rodziców, więc jakiś czas temu przeniosłam się do Shigashi no Kibu. Iwaru natomiast od jakiś dwóch lat mieszka tutaj, w Ryuzaku no Taki. Przybyłam tutaj po informacje, bowiem za niedługo Iwaru-sama ma urodziny, a ja nawet nie wiem gdzie mieszka i jak ja mogłabym jej zrobić niespodziankę?
Ponownie westchnęłam, przechodząc do wydarzeń dnia dzisiejszego. Kontynuowałam:
- Właśnie dzisiaj przybyłam do Ryuzaku no Taki i od razu niemalże udałam się do jednej karczmy. Tam spotkałam dwóch gości. Białowłosego i Czerwonowłosego. Umówiliśmy się na sparing w pobliskiej arenie. Oczywiście obowiązywał tam całkowity zakaz zabijania i sędzia czuwał nad bezpieczeństwem walczących.
To niby było jasne i zapewne gdybym nie powiedziała o co chodzi dokładnie, to mój rozmówca by nigdy tego nie zgadł.
- Niemniej jednak, już na samym początku Białowłosy chciał mi z zaskoczenia wbić sztylet i skasować mnie przed oficjalnym rozpoczęciem walki. Sędzia go powstrzymał. Jednak najgorszy był ten Czerwonowłosy. Użył, o ile się nie mylę, bardzo potężnej techniki iluzji ...
Przerwałam, wstając i podwijając swoje ubranie tak, by Kin'yu widział mój nagi brzuch. Ale tylko to. Dotknęłam skóry, która była bardzo miła w dotyku, nie powiem.
- Tutaj wbił mi katanę. Czy widzisz jakąś bliznę czy ranę czy cokolwiek? W jednej sekundzie stał sobie 20 metrów ode mnie, a w drugiej w moim brzuchu widniała jego katana. Krew i flaki latały w powietrzu, a ból był tak okropny, że z miejsca praktycznie straciłam przytomność. Białowłosy też oberwał i Czerwonowłosy wygrał walkę. Jednak na tym się nie skończyło. Sędzia przekazał mi wiadomość od Czerwonowłosego. Brzmiało to mniej więcej tak "Następnym razem może skończyć się to inaczej". To była groźba. O ile na arenie nie można było zabijać, tak poza nią ...
Usiadłam, skrzyżowałam nogi i oparłam na nich ręce. Drżałam bardziej ze strachu niż z podniecenia.
- Jak go spotkam ... a spotkam na pewno ... to on mnie zwyczajnie zabije. Pstryknie palcami i po okropnych torturach w końcu będę martwa. Jestem kunoichi, to prawda, ale nie mam ani zbyt dużego doświadczenia ... swoją pierwszą walkę odbyłam jakiś czas temu ... nie wiem ... miesiąc - mój głos się załamywał, jednak ciągle nie płakałam. Nie potrafiłam już płakać - może tydzień temu ... czterech bandytów zaatakowało ośrodek, w którym wynajmuję pokój. Zabiło Pana Osamu, współwłaściciela i męża właścicielki. Udało mi się ich uśmiercić, jednak sama prawie umarłam, a w porównaniu z Czerwonowłosym byli niczym.
Odsłoniłam bujną grzywkę i pokazałam chłopakowi bliznę, którą mi zrobił herszt tej całej szajki. Najpotężniejszy z nich, ale już martwy.
- To mi zostało. Bardzo niebezpieczny uraz głowy, ale na szczęście już opanowany, a także kłopoty z żołądkiem. Wiem, że mogę być silniejsza i jako shinobi nie powinnam bać się śmierci. Niemniej jednak ciągle jest we mnie bardzo dużo z normalnego człowieka i po prostu zwyczajnie po ludzki boję się.
Skończyłam swoją historię. Trochę przydługą, to prawda, ale i tak opowiedzianą w wielkim skrócie. Spojrzałam na Kin'yu. Chciałam się upewnić, że jeszcze nie zasnął.
0 x
Re: Plaża
Nigdy nie spotkałem się z taką osobą. Chociaż żyłem na dworze, gdzie widziałem mnóstwo mniej lub bardziej tajemniczych person, nieznajoma naprawdę była interesująca. Zmiany charakteru, różne uczucia, które z pewnością do mnie odczuwała, a teraz przedstawienie niechlubnych elementów swojego życia. To tak jakbym ja znikąd zaczął opowiadać o moich problemach związanych z edukacją i wygnaniem. Byłem bękartem i na dobrą sprawę nie miałem szansę na zostanie szlachcicem. Bądź co bądź urodziłem się arystokratą, ale tylko w połowie. Czy to pech? Sam nie wiem. Setki mieszczuchów i wieśniaków zdawało się żyć dobrze bez tytułu nadanego przez przypadkowego władcę krainy. Czy byli ludźmi lepszymi, albo gorszymi ode mnie? Skąd miałem wiedzieć?
Słuchałem wyznań dziewczyny. Zaczęła od przedstawienia siebie, a następnie podała miejsce, gdzie się wychowała. Kantai. Skupisko wysp nie tak daleko od Hyuo. No, na pewno bliżej niż Ryuzaku no Taki. Byliśmy więc w pewnym stopniu sąsiadami. Zważywszy, że nosiła przy sobie wyposażenie i sama przyznała się do edukowania w szkole ninja... Może należała do jakiegoś klanu? Nie mogłem tego orzec, ale dopuszczałem i taką wersję. Mało to dzieciaków z klanów w krajach kupieckich? W czasie wojny można tu było znaleźć względny spokój. Chyba każdemu pasował taki układ.
Opowieść Narubi była chaotyczna. Zmieniała ton i motyw kilkukrotnie, prawie jak swoje emocje. Począwszy od radosnego początku byłem zafascynowany. Lubiłem słuchać biografii innych. Ninja mieli ciekawe życie, nawet tak młodzi jak ta kunoichi. Dziewczyna pochodziła z wysp, a zwiedziła już przynajmniej trzy krainy. Ryuzaku no Taki, Shigashi no Kibu i Kantai. Nieźle. Ja dopiero co znalazłem się na stałym lądzie i czułem, że mnie kupił.
O ile dzieciństwo i przyjaciółka dziewczyny niespecjalnie mnie interesowały, to wydarzenia tragiczne już tak. Nie ma co mówić - ludzie kupują żal i problemy. Dzięki nim mogą uwolnić się od własnych demonów, towarzyszących im na co dzień. Turniej Piaskowych Filarów nie mówił mi niczego, poza faktem zamieszek. To akurat słyszałem. Śmierć ludzka z daleka zawsze wydaje się być obojętna. Kiedy jednak spotyka się ofiary, bezpośrednie lub pośrednie, nabiera smaku. Wydaje się być rzeczywista. Zgon w słowach zawsze brzmi dobrze. Na żywo jest jednak bezlitośnie... prawdziwy.
Wątek o rodzinie Narubi zrobił na mnie największe wrażenie. Panna wyprowadziła się, a tam przeżyła kolejny kryzys. Przeżyła, ale miała bliznę. Nie zauważyłem jej za sprawą dłuższej grzywki. Kobiety zawsze chowały swoje blizny, w przeciwieństwie do mężczyzn. Panowie lubili się chełpić swoimi obrażeniami. Jakby mówiły o ich trudzie i odwadze. Nonsens, to tylko ślady po ranach, i tyle.
- Nie masz żadnych śladów. - mruknąłem neutralnie, gdy pokazała mi swój pępek. Z opowieści Narubi wywnioskowałem, że jej przeciwnik w iluzji nie obchodził się z nią delikatnie. Walka z obcym należała chyba do najgłupszych czynności jakie można wykonać w nowym mieście, ale nie znalazłem się tu, by sądzić. Słuchałem i myślałem. Te dwie czynności podobno odróżniają ludzi od ninja. - Groźba jest bez pokrycia. W Ryuzaku no Taki jest azyl i jeśli podniesie na ciebie rękę, zginie. Po prostu chciał zasiać w tobie strach.
I mu się to udało. Dziewczyna zdawała się ogarniać jedynie dlatego, że byłem obok. Mogła się na mnie skupić, przelać swoje emocje, opierdolić jak burą sukę, albo pochwalić i pogłaskać. Człowiek to stworzenie stadne i nawet najsamotniejsi ninja potrzebują raz na jakiś czas towarzystwa. Taka już nasza natura. Kierując się dobrem Narubi wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej dłoni. Nie robiłem tego szybko, lecz powoli. Tak, by widziała wszystkie moje ruchy i mogła zareagować. Nie chciałem przecież jej przestraszyć.
- Też jestem ninja. I szczerze mówiąc, nie wybrałem sobie tego fachu. Los bywa niejednokrotnie kapryśny i objawia to w swoich działaniach. - powiedziałem. Uśmiechnąłem się, spojrzałem jej w oczy, co musiało wymagać ode mnie przemieszczenia. Panienka w końcu leżała na plecach. - Dlaczego chciałaś mi to powiedzieć?
Słuchałem wyznań dziewczyny. Zaczęła od przedstawienia siebie, a następnie podała miejsce, gdzie się wychowała. Kantai. Skupisko wysp nie tak daleko od Hyuo. No, na pewno bliżej niż Ryuzaku no Taki. Byliśmy więc w pewnym stopniu sąsiadami. Zważywszy, że nosiła przy sobie wyposażenie i sama przyznała się do edukowania w szkole ninja... Może należała do jakiegoś klanu? Nie mogłem tego orzec, ale dopuszczałem i taką wersję. Mało to dzieciaków z klanów w krajach kupieckich? W czasie wojny można tu było znaleźć względny spokój. Chyba każdemu pasował taki układ.
Opowieść Narubi była chaotyczna. Zmieniała ton i motyw kilkukrotnie, prawie jak swoje emocje. Począwszy od radosnego początku byłem zafascynowany. Lubiłem słuchać biografii innych. Ninja mieli ciekawe życie, nawet tak młodzi jak ta kunoichi. Dziewczyna pochodziła z wysp, a zwiedziła już przynajmniej trzy krainy. Ryuzaku no Taki, Shigashi no Kibu i Kantai. Nieźle. Ja dopiero co znalazłem się na stałym lądzie i czułem, że mnie kupił.
O ile dzieciństwo i przyjaciółka dziewczyny niespecjalnie mnie interesowały, to wydarzenia tragiczne już tak. Nie ma co mówić - ludzie kupują żal i problemy. Dzięki nim mogą uwolnić się od własnych demonów, towarzyszących im na co dzień. Turniej Piaskowych Filarów nie mówił mi niczego, poza faktem zamieszek. To akurat słyszałem. Śmierć ludzka z daleka zawsze wydaje się być obojętna. Kiedy jednak spotyka się ofiary, bezpośrednie lub pośrednie, nabiera smaku. Wydaje się być rzeczywista. Zgon w słowach zawsze brzmi dobrze. Na żywo jest jednak bezlitośnie... prawdziwy.
Wątek o rodzinie Narubi zrobił na mnie największe wrażenie. Panna wyprowadziła się, a tam przeżyła kolejny kryzys. Przeżyła, ale miała bliznę. Nie zauważyłem jej za sprawą dłuższej grzywki. Kobiety zawsze chowały swoje blizny, w przeciwieństwie do mężczyzn. Panowie lubili się chełpić swoimi obrażeniami. Jakby mówiły o ich trudzie i odwadze. Nonsens, to tylko ślady po ranach, i tyle.
- Nie masz żadnych śladów. - mruknąłem neutralnie, gdy pokazała mi swój pępek. Z opowieści Narubi wywnioskowałem, że jej przeciwnik w iluzji nie obchodził się z nią delikatnie. Walka z obcym należała chyba do najgłupszych czynności jakie można wykonać w nowym mieście, ale nie znalazłem się tu, by sądzić. Słuchałem i myślałem. Te dwie czynności podobno odróżniają ludzi od ninja. - Groźba jest bez pokrycia. W Ryuzaku no Taki jest azyl i jeśli podniesie na ciebie rękę, zginie. Po prostu chciał zasiać w tobie strach.
I mu się to udało. Dziewczyna zdawała się ogarniać jedynie dlatego, że byłem obok. Mogła się na mnie skupić, przelać swoje emocje, opierdolić jak burą sukę, albo pochwalić i pogłaskać. Człowiek to stworzenie stadne i nawet najsamotniejsi ninja potrzebują raz na jakiś czas towarzystwa. Taka już nasza natura. Kierując się dobrem Narubi wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej dłoni. Nie robiłem tego szybko, lecz powoli. Tak, by widziała wszystkie moje ruchy i mogła zareagować. Nie chciałem przecież jej przestraszyć.
- Też jestem ninja. I szczerze mówiąc, nie wybrałem sobie tego fachu. Los bywa niejednokrotnie kapryśny i objawia to w swoich działaniach. - powiedziałem. Uśmiechnąłem się, spojrzałem jej w oczy, co musiało wymagać ode mnie przemieszczenia. Panienka w końcu leżała na plecach. - Dlaczego chciałaś mi to powiedzieć?
0 x
Re: Plaża
Moja postać nie leżała na plecach XD
Niemniej jednak, taka opcja dużo bardziej mi odpowiada :3.
Każda czynność tego młodzieńca, bo niewątpliwie był młodzieńcem chociaż mężczyzną, wywoływała we mnie falę emocji, przemyśleń i uczuć. Każdy gest. Każde słowo. Nie mogłam niczego olać i na wszystko musiałam odpowiedzieć. To było niesłychanie dziwne uczucie. Po pierwsze powiedział o moim bezpieczeństwie. Zapewniał mnie, że władze wioski zagwarantują mi bezpieczeństwo. Totalnie durne gadanie. Prychnęłam tylko. Po czymś takim nie szczędziłam mu słów:- Łatwo ci mówić, idioto! - wykrzyczałam w jego stronę, ciągle siedząc. Było to wredne i obraźliwe, jednak trochę się powstrzymywałam. Przecież mogłam mu nagadać dużo bardziej dosadnie i dobitnie i tak go obrazić, że łzy same by mu poleciały po policzkach. Jednak zdobył część mojej sympatii, więc go oszczędziłam - Zabiją go albo i nie zabiją. Zawsze może im uciec albo ich zabić. Poza tym zanim strażnicy przyjdą mi z odsieczą to ja już będę martwa. Zwłaszcza jak na niego wpadnę poza wioską!
Chociaż nie byłam długo w Ryuzaku no Taki, to wiedziałam, że wkrótce będę musiała wracać do siebie. Tam, w Shigashi no Kibu, był bowiem mój dom. To znaczy wynajmowany pokój, ale mój wynajmowany pokój. Miejsce do którego mogłam zawsze wrócić. Czekała mnie więc droga powrotna i naprawdę nie chciałam się podczas niej natknąć na Czerwonowłosego. To byłaby ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu. Ostatni błąd. Albo zbyt szybkie wyjście albo zbyt późne, w każdym bądź razie poczynione w nieodpowiednim czasie. To się nazywało być w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. Położyłam się ponownie na piasku. Leżałam na plecach. Chłopak wyznał, że też jest ninja. Ciekawe. Nie wybrał sobie tego fachu.
- Ja sama wybrałam zostanie shinobi. Moi rodzice byli wielkimi wojownikami, jednak zostali zabici. Ich wola walki zawsze we mnie płonęła. Opowiedz jak zostałeś ninja.
I wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Zorientowałam się dopiero po chwili, że chłopak od jakiegoś czasu, no dobra, to było raptem parę sekund, trzymał mnie już za rękę. Spojrzał mi także w oczy, a ja leżałam na plecach. Z mojej perspektywy wyglądało to bardzo, ale to bardzo dwuznacznie.
- Wiesz co? Zanim jednak powiesz mi coś o sobie, to wiedz jedno. Wydaje mi się, że będę Cię doskonale słyszeć z odległości 20 metrów - przekaz był jasny. Facet był za blisko. Uśmiechnęłam się jednak przyjacielsko - Słaby sposób, żeby mnie poderwać, wiesz? Żeby tego dokonać musiałbyś być kobietą i mieć cycki i być Iwaru. Bo widzisz ... ja ją kocham.
Kurcze. Za dużo mu mówiłam. Naprawdę za dużo. Aż sam o to wypytywał. Chyba nie przypuszczał, że nowo poznana osoba będzie mu mówić o takich szczegółach. Wyjaśniłam więc:
- Musiałam Ci wyjawić niektóre szczegóły z mojej historii, żebyś lepiej zrozumiał. Gdybym powiedziała, że mieszkałam na Kantai i przeniosłam się do Shigashi no Kibu to byś mnie wziął za idiotkę, bowiem Ryuzaku no Taki było znacznie bliżej.
Tak jakby powiedzenie mu o Kantai było w jakiś sposób przydatne. Nie było. Nie miało to żadnego związku. Mieszkałam w Shigashi no Kibu i chciałam zrobić przyjaciółce niespodziankę urodzinową. Przyjaciółka mieszkała w Ryuzaku no Taki, więc dlatego tutaj przybyłam. Wspomnienie Kantai było czystym impulsem. Kontynuowałam:
- Boję się. Naprawdę! Pomyślałam, że poczuję się lepiej jeśli wyrzucę z siebie to co mnie męczy. Chyba to działa.
0 x
Re: Plaża
Co by tu nie mówić, rozmowa się kleiła. Jedna strona interesowała drugą i właśnie ta ciekawość zbudowała całą sytuację. Narubi, prawie nieznajoma, w ciągu kilku minut opowiedziała mi o najważniejszych wydarzeniach ze swojego życia. Nie miałem pewności czy to prawda. Równie dobrze mogła chcieć mnie oszukać. Łgarstwa, wbrew pozorom, wcale nie tak łatwo odszukać w konwersacji. Jeśli dodać do tego fakt, że widzieliśmy się po raz pierwszy i moja wiedza o kunoichi ograniczała się do tego co teraz... No tak, nie znałem jej w ogóle.
- Jeśli wolisz wierzyć w jego słowa, miast moje, nic na to nie poradzę. Przykro mi, Narubi-chan. - powiedziałem. Chwilkę później, równie uprzejmie dodałem następne zdanie. Tym razem już bez uśmiechu i nieco wolniej. - Wolałbym, żebyś mnie nie obrażała.
Jej rozpaczanie było dla mnie niezrozumiałe. Już bardziej prawdopodobne, że spotka niedźwiedzia czy innego leśnego stwora, który w ramach wyjątku ją zaatakuje. Ponowna walka z tym samym ninja, który mógł już dawno odejść z Ryuzaku no Taki... Cóż za bzdet, który siedział w głowie tej dziewczyny. Nie wyglądała jakby znajdowała się pod wpływem Genjutsu, jednak technika, której użył jej przeciwnik musiała być silna. Narubi zachowywała się jak wariatka, gdy o nim opowiadała. Przesadna gestykulacja, piskliwy ton, wyrzucanie z siebie potoku słów. Tymczasem czerwonowłosy już dawno odszedł. Dziwne.
Zaciekawiło ją moje stwierdzenie. Poprosiła o opowieść z mojej strony, jednak nim zdążyłem otworzyć usta, skarciła mnie. Wyrzuciła jakiś podryw, następnie oznajmiła, że jest homo i zarzuciła mi brak cycków. Chwila, co takiego?
Równie wolno jak przed chwilą, puściłem jej dłoń. Następnie oparłem się palcami o piasek nad jej głową i pchnąłem podłoże. Siła manewru spowodowała wyprost mojego ciała. Stałem teraz nad leżąca panienką i mogłem podziwiać ją w pełnej krasie. Nie robiłem tego. Patrzyłem na jej twarz, miast na ciało, po czym się odezwałem.
- Jeśli dobre słowo i intencje utożsamiasz z tak dennym zachowaniem, może nie powinienem okazywać ci ciepła. - głos był chłodny, zawierający dozę wyrzutu. Uśmiech już przed chwilą zniknął z mojej twarzy, a wesołe oko przestało się świecić. Byłem zawiedziony i zły. - Oddalam się, na twoją prośbę.
Powoli obróciłem się i ruszyłem w stronę wioski. Po pokonaniu dwudziestu metrów, które miały być żartem, odwróciłem głowę w jej stronę. Stałem bokiem i milczałem. Jeśli chce, niech mnie zatrzyma.
- Jeśli wolisz wierzyć w jego słowa, miast moje, nic na to nie poradzę. Przykro mi, Narubi-chan. - powiedziałem. Chwilkę później, równie uprzejmie dodałem następne zdanie. Tym razem już bez uśmiechu i nieco wolniej. - Wolałbym, żebyś mnie nie obrażała.
Jej rozpaczanie było dla mnie niezrozumiałe. Już bardziej prawdopodobne, że spotka niedźwiedzia czy innego leśnego stwora, który w ramach wyjątku ją zaatakuje. Ponowna walka z tym samym ninja, który mógł już dawno odejść z Ryuzaku no Taki... Cóż za bzdet, który siedział w głowie tej dziewczyny. Nie wyglądała jakby znajdowała się pod wpływem Genjutsu, jednak technika, której użył jej przeciwnik musiała być silna. Narubi zachowywała się jak wariatka, gdy o nim opowiadała. Przesadna gestykulacja, piskliwy ton, wyrzucanie z siebie potoku słów. Tymczasem czerwonowłosy już dawno odszedł. Dziwne.
Zaciekawiło ją moje stwierdzenie. Poprosiła o opowieść z mojej strony, jednak nim zdążyłem otworzyć usta, skarciła mnie. Wyrzuciła jakiś podryw, następnie oznajmiła, że jest homo i zarzuciła mi brak cycków. Chwila, co takiego?
Równie wolno jak przed chwilą, puściłem jej dłoń. Następnie oparłem się palcami o piasek nad jej głową i pchnąłem podłoże. Siła manewru spowodowała wyprost mojego ciała. Stałem teraz nad leżąca panienką i mogłem podziwiać ją w pełnej krasie. Nie robiłem tego. Patrzyłem na jej twarz, miast na ciało, po czym się odezwałem.
- Jeśli dobre słowo i intencje utożsamiasz z tak dennym zachowaniem, może nie powinienem okazywać ci ciepła. - głos był chłodny, zawierający dozę wyrzutu. Uśmiech już przed chwilą zniknął z mojej twarzy, a wesołe oko przestało się świecić. Byłem zawiedziony i zły. - Oddalam się, na twoją prośbę.
Powoli obróciłem się i ruszyłem w stronę wioski. Po pokonaniu dwudziestu metrów, które miały być żartem, odwróciłem głowę w jej stronę. Stałem bokiem i milczałem. Jeśli chce, niech mnie zatrzyma.
0 x
Re: Plaża
Wstałam, odwróciłam się w jego stronę i spuściłam głowę. Trochę niefortunnie wyszło. Pomyliłam się. Trudno. Trzeba było to naprawić. Zawołałam więc, ciągle mając spuszczoną głowę:
- Przepraszam! Czekaj!
Po tych słowach dobiegłam do niego i łapiąc oddech, bo jednak 20 metrów w moim stanie równało się gwarantowanej zadyszce, powiedziałam:
- Możesz mi wierzyć albo nie, ale po tym co mnie w życiu spotkało zwyczajnie nie potrafię być miła dla ludzi. Nie potrafię też płakać. Kocham bycie wredną, wulgarną suką i dlatego na samym początku przeprosiłam Cię i oznajmiłam, że jest "dzień dobroci dla zwierząt" ... to znaczy ... przepraszam, ludzi - szybko się poprawiłam, bo jednak żart ten nie był na miejscu. Niemniej jednak sam cisnął się człowiekowi na usta - Paradoksalnie nie chcę, żebyś odchodził. Sama nie wiem dlaczego.
Wyciągnęłam do niego rękę na zgodę, chcąc w ten sposób przeprosić i się pogodzić. Gdy tylko ją uścisnął poczułam jak ciepło przepływa między naszymi dłońmi i pośrednio między naszymi ciałami. To było dziwne uczucie. Bardzo. Dotykać tak mężczyznę i czerpać z tego jeszcze przyjemność. Oczywiście to nie był taki dotyk i taka przyjemność jak podczas stosunku, ale pewna namiastka w tym prostym geście była jednak wyczuwalna. Postanowiłam złożyć mu propozycję:
- Chciałabym wierzyć w Twoje słowa. Naprawdę. Ale to trudne ... Czerwonowłosy aż kipiał od potęgi. Nie spotkałeś go. Czy mógłbyś coś dla mnie zrobić? - zapytałam - Czy mógłbyś udowodnić swoje słowa i odprowadzić mnie bezpiecznie do Shigashi no Kibu? Nie mam dużo pieniędzy, ale co mam to dam ...
Wyciągnęłam mieszek z pieniędzmi i zaczęłam liczyć swoje Ryo. Nie było tego dużo, ale tak właśnie wyglądało wynajmowanie ochroniarza, a przynajmniej tak to odbierałam.
- Obiecuję, że będę dla Ciebie miła. Naprawdę! Teraz nie kłamię! - oczy mi się świeciły, gdy to mówiłam - W Shigashi no Kibu wynajmuję pokój u takiej miłej starszej Pani Ayumi. Jeśli mnie odprowadzisz to odstąpię Ci łóżko, żebyś mógł zregenerować siły. Odstąpię Ci też swoją porcję jedzenia.
Stary chwyt marketingowy. Ludzie wiele rzeczy mogliby zrobić w zamian za jedzenie. Jedzenie to trzecia najpotężniejsza władza na świecie zaraz za pieniądzem i technikami manipulującymi umysłami.
- Łóżko jest co prawda dwuosobowe, ale wątpię, byś chciał ze mną spać - dla mnie to by było jeszcze bardziej krępujące, ale tego już wolałam nie dodawać - A jeśli chodzi o jedzenie ... to nie mogę, po prostu nie mogę, bo potem mam sraczkę.
- Przepraszam! Czekaj!
Po tych słowach dobiegłam do niego i łapiąc oddech, bo jednak 20 metrów w moim stanie równało się gwarantowanej zadyszce, powiedziałam:
- Możesz mi wierzyć albo nie, ale po tym co mnie w życiu spotkało zwyczajnie nie potrafię być miła dla ludzi. Nie potrafię też płakać. Kocham bycie wredną, wulgarną suką i dlatego na samym początku przeprosiłam Cię i oznajmiłam, że jest "dzień dobroci dla zwierząt" ... to znaczy ... przepraszam, ludzi - szybko się poprawiłam, bo jednak żart ten nie był na miejscu. Niemniej jednak sam cisnął się człowiekowi na usta - Paradoksalnie nie chcę, żebyś odchodził. Sama nie wiem dlaczego.
Wyciągnęłam do niego rękę na zgodę, chcąc w ten sposób przeprosić i się pogodzić. Gdy tylko ją uścisnął poczułam jak ciepło przepływa między naszymi dłońmi i pośrednio między naszymi ciałami. To było dziwne uczucie. Bardzo. Dotykać tak mężczyznę i czerpać z tego jeszcze przyjemność. Oczywiście to nie był taki dotyk i taka przyjemność jak podczas stosunku, ale pewna namiastka w tym prostym geście była jednak wyczuwalna. Postanowiłam złożyć mu propozycję:
- Chciałabym wierzyć w Twoje słowa. Naprawdę. Ale to trudne ... Czerwonowłosy aż kipiał od potęgi. Nie spotkałeś go. Czy mógłbyś coś dla mnie zrobić? - zapytałam - Czy mógłbyś udowodnić swoje słowa i odprowadzić mnie bezpiecznie do Shigashi no Kibu? Nie mam dużo pieniędzy, ale co mam to dam ...
Wyciągnęłam mieszek z pieniędzmi i zaczęłam liczyć swoje Ryo. Nie było tego dużo, ale tak właśnie wyglądało wynajmowanie ochroniarza, a przynajmniej tak to odbierałam.
- Obiecuję, że będę dla Ciebie miła. Naprawdę! Teraz nie kłamię! - oczy mi się świeciły, gdy to mówiłam - W Shigashi no Kibu wynajmuję pokój u takiej miłej starszej Pani Ayumi. Jeśli mnie odprowadzisz to odstąpię Ci łóżko, żebyś mógł zregenerować siły. Odstąpię Ci też swoją porcję jedzenia.
Stary chwyt marketingowy. Ludzie wiele rzeczy mogliby zrobić w zamian za jedzenie. Jedzenie to trzecia najpotężniejsza władza na świecie zaraz za pieniądzem i technikami manipulującymi umysłami.
- Łóżko jest co prawda dwuosobowe, ale wątpię, byś chciał ze mną spać - dla mnie to by było jeszcze bardziej krępujące, ale tego już wolałam nie dodawać - A jeśli chodzi o jedzenie ... to nie mogę, po prostu nie mogę, bo potem mam sraczkę.
0 x
Re: Plaża
Nie oczekiwałem od dziewczyny, że się poderwie i będzie chciała mi zadośćuczynić. W zasadzie nie wymagane od niej niczego. Narubi zachowała się niestosownie i miała szansę na naprawienie tego. Odwróciłem się w jej stronę i ze zdziwienia aż otworzyłem szerzej oko. Zawołała. Jak wspomniałem wcześniej, nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Wystarczyła sekunda, aby z surowego wyrazu twarzy wrócić do normalnego. Wystarczyło jedno słowo, abym przestał się na nią gniewać. Narubi-chan, jesteś jak wszystkie kobiety. Słodkie i powabne, potraficie przemawiać do serc i duszy z gracją i bez problemu. Tego właśnie brakuje mężczyznom. Łatwości w nawiązywaniu kontaktów z innymi, a zwłaszcza na tym poziomie.
Zbliżała się. Biegła. Skupiłem spojrzenie na jej sylwetce. Gdy już znalazła się obok, widziałem jej zmęczenie. Wcześniejsza walka, a teraz bieg. Nic dziwnego, że sapała. Mimo swojego wycieńczenia zaczęła się tłumaczyć. Widziałem to przejęcie w jej oczach. To, które skłoniło ją do morderczego wręcz wysiłku. Narubi, jesteś dziwna. Nie zasługujesz jednak na tak smutną historię.
- Cśśś. Oddetchnij trzy razy, a potem mów dalej. - powiedziałem zanim zdążyła się odezwać. Aby nie zrobiła mi na przekór, położyłem jej palec wskazujący lewej dłoni między wargami. Prostopadle. Jakbym sam chciał ucieszyć siebie, tylko pomylił się i wykonał popularny gest na jej twarzy. Po wspomnianych trzech wdechach i wydechach zabrałem dłoń. Na mojej buzi nie widać było oznak złości. Bardziej neutralności. Miałem delikatny uśmiech, jednak był on bezbarwny.
Wysłuchałem ją, a dłoń ścisnąłem. Zrobiłem to dość lekko. Nie chciałem wywołać u niej syku. W końcu i beze mnie wyglądała jak siedem nieszczęść, była w końcu wyczerpana. Gdy nasze oczy ponownie się spotkały, na mojej twarzy nie widniał już sztuczny uśmiech.
- Przeprosiny przyjęte. - mruknąłem. Następnie puściłem jej dłoń. Nie wiedziałem czy chce kontaktu fizycznego ze mną, czy dalej się go boi. W końcu ostatnie spotkanie naszych dłoni ją rozzłościło.
Dalej jednak milczałem. Dziewczyna z każdą sekundą zaskakiwała mnie bardziej. Poprosiła o udowodnienie moich słów. Jakich? Chyba pomyliła moje wypowiedzi. Następnie rzuciła najbardziej niedorzeczną propozycję jaką mogła. Ja jako eskorta...
-Moment. Powiedziałem, że tu jesteś bezpieczna. Na szlaku zawsze czai się jakaś groźba. Ale czy tamten czerwonowłosy? Wątpię. - rzuciłem. Następnie dalej słuchałem. Każdy jej argument B dla mnie tak dziwny, że nie mogłem znaleźć na niego słów. Będzie miła, co nie wychodziło jej do tej pory. Da mi pieniądze, jedzenie i nocleg, tylko po to, abym odprowadził ją do domu...
-Co? - prychnąłem, gdy usłyszałem ostatnie zdanie. Zacząłem się śmiać. Po kilkunastu sekundach otarłem oko i z szerokim uśmiechem odpowiedziałem jej pytaniem. - Kiedy chcesz wyruszyć?
Zbliżała się. Biegła. Skupiłem spojrzenie na jej sylwetce. Gdy już znalazła się obok, widziałem jej zmęczenie. Wcześniejsza walka, a teraz bieg. Nic dziwnego, że sapała. Mimo swojego wycieńczenia zaczęła się tłumaczyć. Widziałem to przejęcie w jej oczach. To, które skłoniło ją do morderczego wręcz wysiłku. Narubi, jesteś dziwna. Nie zasługujesz jednak na tak smutną historię.
- Cśśś. Oddetchnij trzy razy, a potem mów dalej. - powiedziałem zanim zdążyła się odezwać. Aby nie zrobiła mi na przekór, położyłem jej palec wskazujący lewej dłoni między wargami. Prostopadle. Jakbym sam chciał ucieszyć siebie, tylko pomylił się i wykonał popularny gest na jej twarzy. Po wspomnianych trzech wdechach i wydechach zabrałem dłoń. Na mojej buzi nie widać było oznak złości. Bardziej neutralności. Miałem delikatny uśmiech, jednak był on bezbarwny.
Wysłuchałem ją, a dłoń ścisnąłem. Zrobiłem to dość lekko. Nie chciałem wywołać u niej syku. W końcu i beze mnie wyglądała jak siedem nieszczęść, była w końcu wyczerpana. Gdy nasze oczy ponownie się spotkały, na mojej twarzy nie widniał już sztuczny uśmiech.
- Przeprosiny przyjęte. - mruknąłem. Następnie puściłem jej dłoń. Nie wiedziałem czy chce kontaktu fizycznego ze mną, czy dalej się go boi. W końcu ostatnie spotkanie naszych dłoni ją rozzłościło.
Dalej jednak milczałem. Dziewczyna z każdą sekundą zaskakiwała mnie bardziej. Poprosiła o udowodnienie moich słów. Jakich? Chyba pomyliła moje wypowiedzi. Następnie rzuciła najbardziej niedorzeczną propozycję jaką mogła. Ja jako eskorta...
-Moment. Powiedziałem, że tu jesteś bezpieczna. Na szlaku zawsze czai się jakaś groźba. Ale czy tamten czerwonowłosy? Wątpię. - rzuciłem. Następnie dalej słuchałem. Każdy jej argument B dla mnie tak dziwny, że nie mogłem znaleźć na niego słów. Będzie miła, co nie wychodziło jej do tej pory. Da mi pieniądze, jedzenie i nocleg, tylko po to, abym odprowadził ją do domu...
-Co? - prychnąłem, gdy usłyszałem ostatnie zdanie. Zacząłem się śmiać. Po kilkunastu sekundach otarłem oko i z szerokim uśmiechem odpowiedziałem jej pytaniem. - Kiedy chcesz wyruszyć?
0 x
Re: Plaża
Gdy tylko chciałam się odezwać jego palce spoczęły na moich wargach. Dostałam też jasne instrukcje co do tego co powinnam zrobić. Wzięłam więc wspomniane trzy wdechy i trzy wydechy. Nie zrobiłam tego dlatego, że go słuchałam. Zrobiłam to dlatego, że po prostu stwierdziłam, że tak będzie lepiej i mi to pomoże jakoś. Poczułam ciepło jego palców, delikatność jeśli można to tak nazwać jego skóry na swoich ustach, jednak po chwili wziął palce, wysłuchał mnie i uścisnął moją dłoń, którą po chwili puścił. Oznajmił, że przyjmuje moje przeprosiny , coś tam powiedział, a następnie gdy powiedziałam o swojej dolegliwości żołądkowej to zwyczajnie się roześmiał. Mnie nie było jednak do śmiechu. Gdyby jego żołądek tak się zachowywał, to zapewne by się z tego nie śmiał. Jednak Kin'yu był co prawda mężczyzną, ale całkiem uroczym mężczyzną, więc nie mogłam się na niego gniewać.
- Tak. Od jakiegoś czasu za każdym razem jak coś zjem lub się czegoś napiję, to tak mnie boli żołądek, że zwyczajnie kończy się to sraczką. Jestem chora, ale to chyba nie jest zaraźliwe.
Odsunęłam się od niego na jakieś 5 metrów, modląc się w duchu, żeby to jednak nie było zaraźliwe. Nie chciałam go zarazić i utrzymując ten dystans chciałam zmniejszyć to ryzyko. Rzuciłam tylko:
- Wyruszymy kiedy będziesz chciał. Mi się nie spieszy ...
Oprócz słów rzuciłam w jego stronę coś jeszcze. Zawiązany mieszek z pieniędzmi. To miało być wynagrodzenie za dotrzymywanie mi towarzystwa. To były co prawda moje ostatnie oszczędności, ale nie miałam skrupułów, by mu je dać. To zaledwie wynagrodzenie za jedną misję i szybko to nadrobię. W woreczku było 120 Ryo i mężczyzna przekonał się o tym, gdy tylko go otworzył. W sumie wrobiłam go w dość niebezpieczną misję w zamian za tak liche pieniądze. Trochę źle się z tym czułam. Na usta cisnęło mi się jedno pytanie:
- Kin'yu, powiedz szczerze ... jak ty to robisz, że nawet taką dziewczynę jak ja udaje Ci się oczarować? Korzystasz z technik genjutsu i manipulujesz moim umysłem?
- Tak. Od jakiegoś czasu za każdym razem jak coś zjem lub się czegoś napiję, to tak mnie boli żołądek, że zwyczajnie kończy się to sraczką. Jestem chora, ale to chyba nie jest zaraźliwe.
Odsunęłam się od niego na jakieś 5 metrów, modląc się w duchu, żeby to jednak nie było zaraźliwe. Nie chciałam go zarazić i utrzymując ten dystans chciałam zmniejszyć to ryzyko. Rzuciłam tylko:
- Wyruszymy kiedy będziesz chciał. Mi się nie spieszy ...
Oprócz słów rzuciłam w jego stronę coś jeszcze. Zawiązany mieszek z pieniędzmi. To miało być wynagrodzenie za dotrzymywanie mi towarzystwa. To były co prawda moje ostatnie oszczędności, ale nie miałam skrupułów, by mu je dać. To zaledwie wynagrodzenie za jedną misję i szybko to nadrobię. W woreczku było 120 Ryo i mężczyzna przekonał się o tym, gdy tylko go otworzył. W sumie wrobiłam go w dość niebezpieczną misję w zamian za tak liche pieniądze. Trochę źle się z tym czułam. Na usta cisnęło mi się jedno pytanie:
- Kin'yu, powiedz szczerze ... jak ty to robisz, że nawet taką dziewczynę jak ja udaje Ci się oczarować? Korzystasz z technik genjutsu i manipulujesz moim umysłem?
0 x
Re: Plaża
Młoda kunoichi zechciała mnie pouczyć. Faktycznie, jakaś dopadł ją jakiś wirus, który powodował te niefortunne zjawisko. Trudno. Byliśmy tylko ludźmi i jedzenie, które spożywaliśmy, musieliśmy również wydalić. Nie byłem typowym mężczyzną, o ile takowy w ogóle istnieje, natomiast tutaj miałem podobne zdanie, co reszta mych pobratymców. Wszyscy używamy szaletów, dlaczego mielibyśmy traktować to jako tabu? Temat faktycznie mało interesujący, ale gdy już wypłynie na powierzchnię debaty nie winien wywoływać niczego prócz śmiechu.
- Bez obaw. Nie jestem głodomorem. - powiedziałem krótko, wesoło. Lubiłem jeść, ale tylko wytrawne potrawy. Zwyczajne porcje, do których na dobrą sprawę nie byłem przyzwyczajony, pochłaniałem powoli i beznamiętnie. Jak wspominałem, wszyscy żyjemy i musimy ograniczyć się do tak podstawowych czynności. Jednak żeby od razu się nimi zachwycać, albo denerwować z tak prozaicznych przyczyn? Takie czynniki są niestety częścią życia każdego z nas i nie mamy na nie wpływu. - A jeśli mnie zarazisz, nie będę miał nawet czego wydalić.
Odsunęła się. Przybrałem wyraz twarzy nieco litościwy, ale i rozbawiony. Naprawdę obawiała się tylko czegoś takiego? Rozśmieszyło mnie to, natomiast nie na tyle, abym znowu wybuchnął śmiechem. Dziewka rzuciła mi jednak kiesę. Fortuny faktycznie tam nie miała, ale zawsze coś. Przyjąłem dar bez zbędnego gadania. Jeśli chciała mnie wynagrodzić za wspólną podróż, to wystarczyło. I tak bym ją obronił, nawet gdyby zaatakował nas ktoś w tym momencie. Krocie to nie były, ale jeszcze nikt nie płacił mi za moje towarzystwo. Może pora to zmienić? Zostanie męską gejszą, to by było ciekawe...
- Nie chcesz odwiedzić Iwaru? - w moim tonie dało się usłyszeć ciekawość. Skoro Narubi przebyła kawał drogi do Ryuzaku no Taki w celu zobaczenia się z ukochaną, miała odejść tak nagle? Bez pożegnania? Chociaż w sumie, może doszło do czegoś między nimi i chciała opuścić te rejony bez zawiadomienia swojej cycatej koleżanki. Jak to ona powiedziała: "musiałbym mieć cycki jak Iwaru". Zabawne. - Mnie tutaj nic nie trzyma. Możemy ruszać teraz, albo i za tydzień.
Skoro ona chciała dostać się do Shigashi no Kibu i płaciła mi za towarzystwo, niech sama zadecyduje. Jeśli wyruszymy prędko, nie zwiedzę Ryuzaku no Taki, ale przecież mi na tym nie zależało. Poza tym, druga kraina kupiecka mogła być równie ciekawym miejscem. A zważywszy na trwające napięcia i konflikt zbrojny, z pewnością dorabiała się teraz kroci. W końcu każda wojna tworzyła swojego rodzaju "boom" dla gospodarki.
- Dlaczego miałbym wkradać się do twojego umysłu? Fałszywe więzi są nic nie warte, Narubi-chan. Poza tym, mówiąc szczerze, nie znam się na technikach iluzji. - powiedziałem beznamiętnie. Znałem jakieś podstawy, ale musiałbym faktycznie władać nimi doskonale, aby zmieniać innym uczucia. Co to, to nie. Mistrzem Genjutsu nie byłem i prawdopodobnie nie będę.
- Bez obaw. Nie jestem głodomorem. - powiedziałem krótko, wesoło. Lubiłem jeść, ale tylko wytrawne potrawy. Zwyczajne porcje, do których na dobrą sprawę nie byłem przyzwyczajony, pochłaniałem powoli i beznamiętnie. Jak wspominałem, wszyscy żyjemy i musimy ograniczyć się do tak podstawowych czynności. Jednak żeby od razu się nimi zachwycać, albo denerwować z tak prozaicznych przyczyn? Takie czynniki są niestety częścią życia każdego z nas i nie mamy na nie wpływu. - A jeśli mnie zarazisz, nie będę miał nawet czego wydalić.
Odsunęła się. Przybrałem wyraz twarzy nieco litościwy, ale i rozbawiony. Naprawdę obawiała się tylko czegoś takiego? Rozśmieszyło mnie to, natomiast nie na tyle, abym znowu wybuchnął śmiechem. Dziewka rzuciła mi jednak kiesę. Fortuny faktycznie tam nie miała, ale zawsze coś. Przyjąłem dar bez zbędnego gadania. Jeśli chciała mnie wynagrodzić za wspólną podróż, to wystarczyło. I tak bym ją obronił, nawet gdyby zaatakował nas ktoś w tym momencie. Krocie to nie były, ale jeszcze nikt nie płacił mi za moje towarzystwo. Może pora to zmienić? Zostanie męską gejszą, to by było ciekawe...
- Nie chcesz odwiedzić Iwaru? - w moim tonie dało się usłyszeć ciekawość. Skoro Narubi przebyła kawał drogi do Ryuzaku no Taki w celu zobaczenia się z ukochaną, miała odejść tak nagle? Bez pożegnania? Chociaż w sumie, może doszło do czegoś między nimi i chciała opuścić te rejony bez zawiadomienia swojej cycatej koleżanki. Jak to ona powiedziała: "musiałbym mieć cycki jak Iwaru". Zabawne. - Mnie tutaj nic nie trzyma. Możemy ruszać teraz, albo i za tydzień.
Skoro ona chciała dostać się do Shigashi no Kibu i płaciła mi za towarzystwo, niech sama zadecyduje. Jeśli wyruszymy prędko, nie zwiedzę Ryuzaku no Taki, ale przecież mi na tym nie zależało. Poza tym, druga kraina kupiecka mogła być równie ciekawym miejscem. A zważywszy na trwające napięcia i konflikt zbrojny, z pewnością dorabiała się teraz kroci. W końcu każda wojna tworzyła swojego rodzaju "boom" dla gospodarki.
- Dlaczego miałbym wkradać się do twojego umysłu? Fałszywe więzi są nic nie warte, Narubi-chan. Poza tym, mówiąc szczerze, nie znam się na technikach iluzji. - powiedziałem beznamiętnie. Znałem jakieś podstawy, ale musiałbym faktycznie władać nimi doskonale, aby zmieniać innym uczucia. Co to, to nie. Mistrzem Genjutsu nie byłem i prawdopodobnie nie będę.
0 x
Re: Plaża
Kiwnęłam przecząco głową. Iwaru-sama była cudowna, jednak obecnie nie zależało mi na odwiedzinach. Miałam ku temu parę powodów, które to postanowiłam wyjawić Kin'yu:
- Nie. Iwaru-sama może poczekać. Po prawdzie zamierzałam jej zrobić niespodziankę i moje plany szlag by strzelił, gdybym się na nią natknęła. Ona pewnie nie pamięta o moim istnieniu. Mój cel był prosty. Odszukać po kryjomu jej dom, a w obecnym stanie ... po prostu nie jestem w stanie ...
Bałam się Czerwonowłosego. Kin'yu natomiast nawet bez technik iluzji, bo jak się dowiedziałam nawet ich nie znał, potrafił całkowicie zmanipulować mój umysł. A nie był nawet kobietą i nie miał cycków jak Iwaru. To nie był dobry moment, żeby przypadkowo wpaść na Czarnowłosą. To nie był dobry moment na poszukiwania. W tej osadzie mieszkało tysiące ludzi i zawsze panował tłok. Nawet nie wiedziałabym od której strony zacząć poszukiwania. No i ciągle istniało ryzyko, że jednak wpadnę na Czerwonowłosego. Jednak sakiewka została już przekazana. Opłata uiszczona. Trzeba było ruszać. Nawiasem mówiąc przebyłam dość spory kawałem drogi, tak na prawdę na próżno. Oczywiście nie licząc znajomości z Kin'yu, bo to jednak było coś. Jeszcze nie wiedziałam co, ale na pewno ta osoba trochę pobędzie i namiesza w historii mojego życia. Kto wie? Kto wie?
- Możemy ruszać choćby zaraz - powiedziałam - Ale po drodze trzeba będzie wstąpić do najbliższej karczmy. Jestem trochę zmęczona i chętnie bym odpoczęła, ale to jeszcze nie teraz. Jak już opuścimy Ryuzaku no Taki. Dobrze?
Oczywiście jedzenie, picie i kibelek też były dla mnie ważne, jednak nie chciałam zdradzać takich szczegółów. Młodzieniec powinien wiedzieć, że nie powinno się podróżować nocą. A ta niechybnie zastałaby nas w drodze. Dlatego właśnie udanie się do karczmy było tak potrzebne. Ja jednak chciałam opuścić Ryuzaku no Taki jak najszybciej się dało i dlatego najlepszą opcją był nocleg w karczmie znajdującej się poza granicami tego kupieckiego kraju.
- Nie. Iwaru-sama może poczekać. Po prawdzie zamierzałam jej zrobić niespodziankę i moje plany szlag by strzelił, gdybym się na nią natknęła. Ona pewnie nie pamięta o moim istnieniu. Mój cel był prosty. Odszukać po kryjomu jej dom, a w obecnym stanie ... po prostu nie jestem w stanie ...
Bałam się Czerwonowłosego. Kin'yu natomiast nawet bez technik iluzji, bo jak się dowiedziałam nawet ich nie znał, potrafił całkowicie zmanipulować mój umysł. A nie był nawet kobietą i nie miał cycków jak Iwaru. To nie był dobry moment, żeby przypadkowo wpaść na Czarnowłosą. To nie był dobry moment na poszukiwania. W tej osadzie mieszkało tysiące ludzi i zawsze panował tłok. Nawet nie wiedziałabym od której strony zacząć poszukiwania. No i ciągle istniało ryzyko, że jednak wpadnę na Czerwonowłosego. Jednak sakiewka została już przekazana. Opłata uiszczona. Trzeba było ruszać. Nawiasem mówiąc przebyłam dość spory kawałem drogi, tak na prawdę na próżno. Oczywiście nie licząc znajomości z Kin'yu, bo to jednak było coś. Jeszcze nie wiedziałam co, ale na pewno ta osoba trochę pobędzie i namiesza w historii mojego życia. Kto wie? Kto wie?
- Możemy ruszać choćby zaraz - powiedziałam - Ale po drodze trzeba będzie wstąpić do najbliższej karczmy. Jestem trochę zmęczona i chętnie bym odpoczęła, ale to jeszcze nie teraz. Jak już opuścimy Ryuzaku no Taki. Dobrze?
Oczywiście jedzenie, picie i kibelek też były dla mnie ważne, jednak nie chciałam zdradzać takich szczegółów. Młodzieniec powinien wiedzieć, że nie powinno się podróżować nocą. A ta niechybnie zastałaby nas w drodze. Dlatego właśnie udanie się do karczmy było tak potrzebne. Ja jednak chciałam opuścić Ryuzaku no Taki jak najszybciej się dało i dlatego najlepszą opcją był nocleg w karczmie znajdującej się poza granicami tego kupieckiego kraju.
0 x
Re: Plaża
Narubi nie chciała się spotkać z ukochaną, co było dla mnie dziwne. Nie komentowałem tego. Skoro dziewczyna uznała, że Iwaru może poczekać, zaaprobowałem to. Teraz już nic nie trzymało nas w Ryuzaku no Taki. Mogliśmy bez problemu wyruszyć i chyba to był największy plus całej tej sytuacji. Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem przyczyny postępowania dziewczyny, a następnie słuchałem dalej. Już znajoma stwierdziła, że możemy ruszać natychmiast, co było potwierdzeniem moich myśli. Doskonale, im wcześniej wyruszymy, tym prędzej dotrzemy do naszej destynacji. Cel podróży zawsze był łatwo osiągalny, jeśli tylko nie robiono sobie niepotrzebnych problemów. A jednym z nich było odkładanie pierwszych kroków.
- Chodźmy na główny trakt. - powiedziałem. Słowa Narubi były całkiem sensowne. Faktycznie, odpoczynek będzie wskazany, ale póki mamy odpowiednią ilość sił, przedostańmy się chociaż do najbliższej prowincji. Sogen, który miał być naszym pierwszym miejscem, które zwiedzimy w czasie wędrówki, z pewnością obfitował w karczmy i tawerny. Z niego bliżej było do muru, a więc to właśnie tam kończyła się cywilizacja. - Nie mam przeciwwskazań, Narubi-chan. Możemy wyruszać.
Ponieważ oboje staliśmy, nie musieliśmy prostować ciał. Dla pewności jednak otrzepałem płaszcz z resztek piasku. Granatowa tkanina nie pochłonęła ziarenek ani wilgoci, mogłem więc odetchnąć z ulgą. Uwielbiałem swój strój, zafundowany mi przez bogatego ojca. Shinsaku, ty stary draniu, dlaczego musiałeś wypuścić mnie w świat tak późno? Z tego co widzę, jest on o wiele ciekawszy niż stateczne życie w Hyuo.
[Z tematu [oboje]: Szlak transportowy]
- Chodźmy na główny trakt. - powiedziałem. Słowa Narubi były całkiem sensowne. Faktycznie, odpoczynek będzie wskazany, ale póki mamy odpowiednią ilość sił, przedostańmy się chociaż do najbliższej prowincji. Sogen, który miał być naszym pierwszym miejscem, które zwiedzimy w czasie wędrówki, z pewnością obfitował w karczmy i tawerny. Z niego bliżej było do muru, a więc to właśnie tam kończyła się cywilizacja. - Nie mam przeciwwskazań, Narubi-chan. Możemy wyruszać.
Ponieważ oboje staliśmy, nie musieliśmy prostować ciał. Dla pewności jednak otrzepałem płaszcz z resztek piasku. Granatowa tkanina nie pochłonęła ziarenek ani wilgoci, mogłem więc odetchnąć z ulgą. Uwielbiałem swój strój, zafundowany mi przez bogatego ojca. Shinsaku, ty stary draniu, dlaczego musiałeś wypuścić mnie w świat tak późno? Z tego co widzę, jest on o wiele ciekawszy niż stateczne życie w Hyuo.
[Z tematu [oboje]: Szlak transportowy]
0 x
Re: Plaża
Dobrze jest wrócić. Gdziekolwiek. Odwiedzić ponownie miejsce, w którym już się wcześniej znalazło. Odświeżyć wspomnienia, zresetować umysł. Ponieść się fali emocji, która zawsze objawia się w podobnych sytuacjach. Odnaleźć swoje miejsce, odległe o kilka dni wstecz. Plaża. Byłem tu niespełna tydzień temu. I wróciłem. Miejsce magiczne, pogodne i przyjazne dla wszystkich. To tu zaczęła się moja przygoda na kontynencie. W tym miejscu spotkałem kobietę, a następnie Narubi. Stąd ruszyłem do Sogen, malowniczej prowincji, pięknej i rozległej. Wybrzeże Ryuzaku no Taki pozostało w mojej pamięci mimo upływu dni i cieszyłem się, że znowu do niego dotrę. Widok morza, bryza, a także ta pustka. Nikt mi nie przeszkadzał, nie widziałem nigdzie żywego ducha.
Zrzuciłem ubrania. Jest za ciepło, żeby odmówić sobie kąpieli. Ułożyłem je starannie na brzegu, wręcz ukryłem. A i tak będąc w wodzie chciałem mieć je na oku. Toteż w końcu znalazłem odpowiednie miejsce i wszedłem do zbiornika wodnego.
Po wszystkim znajdowała się już na brzegu. Ubrany siedziałem i patrzyłem na horyzont. Wędrówka słońca po niebie kusiła moje oko. Gwiazda codziennie toczyła walkę z ciemności. Musiała ją rozproszyć. Dać ludzkości widok i blask. Tak jak ja, gdy walczyłem ze swoimi słabościami.
Zrzuciłem ubrania. Jest za ciepło, żeby odmówić sobie kąpieli. Ułożyłem je starannie na brzegu, wręcz ukryłem. A i tak będąc w wodzie chciałem mieć je na oku. Toteż w końcu znalazłem odpowiednie miejsce i wszedłem do zbiornika wodnego.
Rozwinięcie Suitonu z D na C - 10 linijek
Gdy byłem już w wodzie, poczułem przyjemne uczucie lekkości. Żywioł ten faktycznie zmniejszał ciężar. Dzięki temu grubaski mogły zachowywać się jak chuchra. Ja, od zawsze wyjątkowo chudy, mogłem sobie pozwolić na dryf. W końcu moja waga wcale tu nie przeszkadzała, a siły miałem na tyle, żeby bez problemu zapanować nad swoim ciałem. Ba, dodajmy so tego zdolność władania chakrą. Ta ułatwiała robotę znacznie. No ale nieważne. Poczułem relaks, a następnie zamknąłem oczy. Stałem po pas w wodzie, próbując coś wyczuć. A gdyby tak... Potrenować? Z Suitonem nie miałem do czynienia od nauk wuja. Szczerze, tamten stary pryk był beznadziejnym nauczycielem. Mimo wszystko czułem się bliski z tą naturą. Poza tym, podczas pobytu w Shigashi no Kibu zdecydowanie odczułem pociąg do rozwoju tej natury. Dlatego zacząłem skupiać chakrę. Energia musiała opanować całe moje ciało i powoli z niego wychodzić. Chciałem medytować w wodzie. Dzięki temu moja zdolność kontrolowania jej miała wzrosnąć. Zajęty tą czynnością, nie zauważyłem upływu czasu. Dopiero kilka godzin później otworzyłem oczy, wyszedłem na brzeg i wysuszyłem się. Ubrany i zadbany mogłem stwierdzić, że coś ze mną jest nie tak. Wystarczy mi jedynie krótki trening, aby wejść na wyższy poziom. A nauki od wuja miałem daleko i głęboko. Zadziwiające. No, grunt, że wkroczyłem na wyższy poziom.
Gdy byłem już w wodzie, poczułem przyjemne uczucie lekkości. Żywioł ten faktycznie zmniejszał ciężar. Dzięki temu grubaski mogły zachowywać się jak chuchra. Ja, od zawsze wyjątkowo chudy, mogłem sobie pozwolić na dryf. W końcu moja waga wcale tu nie przeszkadzała, a siły miałem na tyle, żeby bez problemu zapanować nad swoim ciałem. Ba, dodajmy so tego zdolność władania chakrą. Ta ułatwiała robotę znacznie. No ale nieważne. Poczułem relaks, a następnie zamknąłem oczy. Stałem po pas w wodzie, próbując coś wyczuć. A gdyby tak... Potrenować? Z Suitonem nie miałem do czynienia od nauk wuja. Szczerze, tamten stary pryk był beznadziejnym nauczycielem. Mimo wszystko czułem się bliski z tą naturą. Poza tym, podczas pobytu w Shigashi no Kibu zdecydowanie odczułem pociąg do rozwoju tej natury. Dlatego zacząłem skupiać chakrę. Energia musiała opanować całe moje ciało i powoli z niego wychodzić. Chciałem medytować w wodzie. Dzięki temu moja zdolność kontrolowania jej miała wzrosnąć. Zajęty tą czynnością, nie zauważyłem upływu czasu. Dopiero kilka godzin później otworzyłem oczy, wyszedłem na brzeg i wysuszyłem się. Ubrany i zadbany mogłem stwierdzić, że coś ze mną jest nie tak. Wystarczy mi jedynie krótki trening, aby wejść na wyższy poziom. A nauki od wuja miałem daleko i głęboko. Zadziwiające. No, grunt, że wkroczyłem na wyższy poziom.
Po wszystkim znajdowała się już na brzegu. Ubrany siedziałem i patrzyłem na horyzont. Wędrówka słońca po niebie kusiła moje oko. Gwiazda codziennie toczyła walkę z ciemności. Musiała ją rozproszyć. Dać ludzkości widok i blask. Tak jak ja, gdy walczyłem ze swoimi słabościami.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość