Strona 1 z 5
Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 20 lut 2023, o 01:13
autor: Zankoku
Siedziba Watanabe Minashigo-in
Stary, mocno zniszczony budynek na skraju ubogiej części północnej części Shigashi. Przez wiele lat był pustostanem zajmowanym przez bezdomnych. Jakiś czas temu członkowie Watanabe Minashigo-in przegonili koczujących tutaj ludzi i sami zajęli ten przybytek na swoje własne potrzeby. Z zewnątrz budynek nie wygląda najładniej. Zabite deskami okna, walające się w jego okolicy śmieci, czy też dziura w części dachu. Wnętrze także nie wygląda lepiej, sporo z pomieszczeń dalej jest nieposprzątanych czy też nieużytecznych. Prace nad jego rewitalizacją dalej trwają. To jednakże nie przeszkadza sierotom, które upatrzyły go sobie na swój tymczasowy dom. Ruina jest duża i ma sporo pokoi, dzięki czemu idealnie pasuje na ich potrzeby. Dodatkowo to, że nie wygląda najlepiej powoduje, że nie mają zbyt często gości. We wnętrzu znajduje się jedno pomieszczenie w którym znajduje się kuchnia połączona z jadalnią oraz całkiem duża, wspólna łazienka. Każdy z mieszkańców ma także swój pokój. Nie są one ogromne, jednakże na potrzeby noclegowe wystarczą. Budynek jest zawsze pilnowany przez kogoś z członków rodziny, kto akurat aktualnie nie wykonuje jakiegoś zadania albo nie jest też zajęty innymi pilnymi sprawami.
Powiązana Organizacja - Watanabe Minashigo-in
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 16 mar 2023, o 17:21
autor: Zankoku
Wiosna 393 roku
fabułka
Poprzedni Temat : Shigashi no Kibu - Sklep z wyposażeniem
Droga od sklepu spożywczego do ich domku nie była daleka, ale nie było to też mrugnięcie okiem. Trzeba było kawałeczek przejść, no ale co to znaczyły w obliczu tego co dzisiaj przeszli. Była to jedynie wisienka na ich torcie dzisiejszego dnia. Szczególnie, że szli w tak dobrym towarzystwie. To nie mogła być nieprzyjemna przeprawa. Zankoku niósł swoje zakupy, przy okazji rozglądając się po okolicy. Mimo wszystko musieli być trochę czujniejsi niż zwykle, nawet nie wspominając o powrocie doktorka, to teraz czynnie brali udział w życiu rodziny, co znaczyło, że mogą zostać wzięci na celownik przez innych. Co prawda teraz byli jedynie płotkami, ale z biegiem czasu mogło się to zmienić.
- Jasne, pomogę Ci, to nie będzie tak trudne jak się tobie wydaje. Lepienie pierożków jest prawie jak haftowanie. - nie był pewien tego porównania, ale jak patrzył jak Misaki wyszywała różne wzory i z jaką łatwością jej to przychodziło, to znaczyło, że nie może to być trudne. A nawet jeśli, to przecież jej pomoże i wytłumaczy, oczywiście, jeśli chodzi o pierożki, a nie o wyszywanie.
- Tooo jest dobre pytanie... Niestety, sami nie znamy jakie możliwości mają nasze odziedziczone zdolności. Doktorek niewiele nam o nich opowiadał. Myślę, że powinnaś skupić się na rozwijaniu swoich zdolności. Wygląda na bardzo potężne umiejętności. Mogę Ci pomóc z treningiem siłowym, żebyśmy popracowali nad kondycją, zwinnością twoich ruchów. Mogę spróbować nauczyć cię też jak walczy się wręcz. - kontynuował swoją opowieść, zastanawiając się w jaki sposób powinna Misaki się rozwijać jako Shinobi. Niewiele wiedział o jej umiejętnościach ani o tym jaki drzemie w nich potencjał, ale na pewno w tym mieście jest ktoś, kto może posiadać taką wiedzę.
Wiem! Może zapytaj Noritake-senpai, Akiyama jest duża, więc może jest ktoś, kto posiada takie same umiejętności jak ty i będzie w stanie cię pokierować, może nauczyć czegoś więcej. - tak, to był dobry pomysł. Jeśli ktoś miał im pomóc, to rodzina Akiyama, w końcu im najbardziej zależało, żeby młode Łuski dorastały i stawały się coraz twardsze i silniejsze.
- Nie przejmuj się... Doktorek nikomu nie mówił zbyt wiele, a jak już coś mówił, to przeważnie kłamał. - uśmiechnął się do siostry, chcąc poprawić jej humor. Nie planował, że po wspomnieniu o Watanabe tak spochmurnieje. Trzeba było przyspieszyć kroku, na pewno pierożki poprawią jej humor.
- Nie wiem czy nam uwierzą, ale nie wykluczam takiej opcji. Może jest jakimś przestępcą albo uciekinierem i będą chcieli z nim wyrównać rachunki. W końcu, z jakiegoś powodu ukrywał się i prowadził badania tutaj a nie u siebie. - Zankoku tylko gdybał. Nikt nie znał prawdziwej motywacji doktorka oraz tego kim był przed założeniem sierocińca.
- Póki co i tak jesteśmy za słabi, żeby stawić mu czoła. Musimy w spokoju się rozwinąć w tym mieście, może przy okazji wpadnie nam jakaś okazja do poznania sojuszników. Los potrafi być przewrotny. Nie musimy też jechać wszyscy, zawsze można wysłać kruka z wiadomością. - opcji było wiele. Choć tak na prawdę póki co nie wiadomo na co powinni się zdecydować. Przyszłość dopiero nadejdzie...
W końcu dotarli do miejsca, które aktualnie było ich domem. Mimo tego, że dalej wyglądało jak ruina, w środku było trochę urządzone. Nie idealnie, ale wystarczająco, żeby dało się tutaj mieszkać. Wiele czasu musieli jeszcze poświęcić, aby to miejsce lśniło, no ale nie od razu Shigashi zbudowano, czy jakoś tak... Po wejściu do domu Zan zdjął swój płaszcz oraz buty, w końcu pewne zasady trzeba było zachować. Następnie wziął swoje torby z zakupami i od razu skierował się w stronę miejsca, które było ich kuchnią. Było to najczystsze pomieszczenie, głównie z tego powodu, że było najczęściej używane. Zarówno Zan jak i Rushi gotowali tutaj, więc trzeba było mieć warunki. Kuchnia była wyposażona w podstawowe sprzęty kuchenne, duże palenisko oraz stalową płytę do smażenia, pod którą także było miejsce na ogień.
- Nooo, już myślałem, że mnie wszyscy zostawiliście!! - odezwał się dobrze znany wszystkim głos Murai'a. Pięcioletni, czarnoskóry chłopczyk wstał z podłogi na której siedział i podbiegł do Misaki, której wtulił się nogę. Chyba się stęsknił, no ale co się dziwić, po ostatnich wydarzeniach pewnie nikt nie miał ochoty wracać do domu, każdy wolał to przetrawić na swój sposób.
- Tak mi się nudziło, że poukładałem drewno pod paleniskami. - pociągnął Misaki za rękę, chcąc pokazać jej jak dobrą robotę zrobił. Wtedy też po pomieszczeniu rozniosło się głośne burczenie. Chłopczyk był bardzo głodny, ten sygnał był jednoznaczny. Zaprowadził Misaki do starego piecyka a następnie kucnął, wyciągając swoją rączkę i wskazując na lekko krzywy stożek z patyczków, papieru i drewienek.
- Dobra robota, słyszę, że jesteś głodny, tak więc od razy bierzemy się za gotowanie. - Zan poinformował chłopaka, a następnie zabrał się za rozkładanie produktów na blacie. Musiał najpierw ogarnąć wzrokiem wszystko co kupili, aby przygotować odpowiednią kolację.
- Misaki-chan, Murai-kun, zajmijcie się proszę gorącą wodą. Potrzebna będzie do przygotowania ciasta na pierożki. - Zankoku powoli wpadał w swój wir gotowania. Wiedział już co ma do przygotowania, więc mógł zabrać się za szykowanie. To będzie długie starcie ale miał nadzieję, że wyjdzie z niego zwycięsko i że wszystkim poprawi to humor. Tylko dlaczego nie ma ich jeszcze w domu??
Zankoku
Murai
Murai
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 17 mar 2023, o 10:09
autor: Misaki
Zan dobrze wiedział jak poprawić dziewczynie nastrój. Nie miała za bardzo umiejętności kucharskich, ale z nim przy swoim boku było pewne, że na pewno się wszystko uda. Nie miala co do tego żadnych wątpliwości. Ufała mu. Jakby nie było to jego heroiczny czyn sprawił, że nadal tam była, że wciąż mogła być perfekcyjnym monumentem, na który nie zasługiwał ten świat.
Przyłożyła do twarzy dłoń, w geście głębokiej zadumy. Nie sądziła, że temat treningu okaże się być tak skomplikowany. Skinęła mu głową na propozycję wspólnych treningów siłowych. Co prawda nie wiedziała jak miałyby wyglądać, ale przecież Zan, nie będzie kazał jej się za bardzo spocić, prawda? Znaczy, nie żeby dziewczę się pociło - tak idealne twory nie miały czegoś takiego jak gruczoły potowe, więc ewentualne krople spływające po jej skroni były mniej niż możliwe, jednak lepiej było być gotowym.
-Myślisz, że jest ktoś posiadający takie same zdolności jak ja? - zapytała co najmniej zdziwiona -Myślałam, że nasze umiejętności są unikatowe. Nie spotkałam nikogo innego, kto umiał by to samo, co którekolwiek z nas - odparła zaskoczona jego sugestią. Do tej pory zakładała, że profesorek wybrał ich, bo byli wyjątkowi, bo trafili się jako jedno dziecko na milion, ale najwyraźniej Zan poddawał tę możliwość pod wątpliwość. Bez sensu. Po co by mu byli, jeżeli na świecie było pełno innych, którzy znaliby takie tajemne techniki. Nie trzymało się to kupy.
-W takim razie na pewno muszę przyłożyć się do tych treningów - skoro miał tak ambitne plany co do nich w przyszłości, nie miała wyboru, musiała skupić się na rozwoju, nawet jeżeli nie miała pojęcia w którą stronę powinien pójść. Nie zamierzała kontynuować wątku o Watanabe. Wiedzieli, że żył, ale planowanie jakiś daleko idących kroków w tym momencie nie miało żadnego sensu. Jedynie Azu z nich wszystkich posiadał ogromne umiejętności bojowe, reszta była dalej dziećmi. Musieli skupić się na tym co było teraz, by nie zginąć na tym trudnym świecie i nie podpaść za bardzo mafią - i tej, w której pracowali i tym, które były jej przeciwne. Ten tok myślenia sprawił, że kunoichi pojęła jedno. Zaczęła zdawać sobie sprawę, dlaczego Zan co jakiś czas rozgląda się na boki, choć z wielkimi torbami zakupów musiało być to dla niego niewygodne. Zatrzymała się na chwilę, zatrzymując chłopaka delikatnym, ale wyczuwalnym chwytem za ramię. Gdy się zatrzymał odezwała się
-Dziękuję Zan-kun - zaczęła wpatrując się intensywnie swoimi niebieskimi oczami w jego - Zawsze o nas myślisz, planujesz kilka kroków w przód. Bez ciebie i Ruushi-chan nie mielibyśmy szans w tym wielkim świecie - ku zaskoczeniu dopiero po chwili zdała sobie sprawe ze swojej bezpośredniości, więc tylko pociągnęła go za ramię by ruszyli już przed siebie.
Droga minęł im szybko, gdy dotarli na miejsce przywitał ich najmłodszy z nich. Misaki nieco zaskoczona, ale dala się przytulić. Pogłaskała chłopczyka po głowie. Murai musiał się naprawdę bardzo stęsknić.
-To był długi dzień, a wczorajszy wcale nie był lepszy - wyjaśniła by był świadomy, że wcale dobrze się nie bawili, a z drugiej strony nie chciała go za bardzo straszyć co robili, więc opisowo liczyła, że nie będzie zadawał pytań. Zamiast tego podeszła z nim by zobaczyć przygotowany przez niego stos. Daleko było mu do perfekcji i jej dusza krzyczała, ale rozum wiedział, że gdyby sama miala to zrobić wcale lepiej by ten stos nie wyglądał, albo by ustawiała go do teraz by jakoś wyglądał.
-I to się nazywa porządny stos! - skomplementowała. Skinęła po tem glową Zanowi i posłała spojrzenie młodzieńcowi. Od razu ruszyła zabrać się za wskazaną część. Trzeba było rozpalić ogień, napełnić wieli gar wodą i wstawić go na palenisko. Nie było to bardzo skomplikowane, a dzieląc się zadaniami z Muraiem na pewno zrobią to szybko.
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 17 mar 2023, o 18:50
autor: Zankoku
Wiosna 393 roku
fabułka
Kiedy Misaki zbliżyła swoją twarz do twarzy Zankoku i spojrzała mu w oczy, ten nie do końca wiedział o co jej chodzi, dopiero kiedy pochwaliła go i jego chęć ochrony rodziny, ten delikatnie się zarumienił. Nie było to częste zjawisko w jego przypadku, no ale też nie często był chwalony, nie częste też miał możliwość otrzymania tak bezinteresownych podziękowań.
- Nie ma za co dziękować. Nie robię nic specjalnego... Jestem najstarszy, więc ktoś musiał wszystkich przypilnować. Z resztą, poradzilibyście sobie beze mnie. - odwrócił na chwilę wzrok, chcąc schować przed Misaki jego delikatny rumieniec. Robił coś, co każdy zrobiłby na jego miejscu, a przynajmniej powinien. Nie był też święty, przecież chwilę temu spuścił łomot młodemu chłopakowi. No, ale zrobiło mu się miło. Uśmiechnął się na koniec do swojej siostry i zaczął iść dalej. W końcu trzeba było gotować!
Praca w kuchni zaczynała się coraz bardziej rozkręcać. Murai i Misaki zabrali się za szykowanie ognia i grzanie wody, a w tym czasie Zankoku ułożył w głowie kulinarny plan. Wiedział już co i dla kogo chce przyrządzić, a więc zabrał się podstawę. Powinien on zacząć od ciasta, w końcu potrzebuje ono trochę czasu w spokoju po wyrobieniu, aby odpocząć i nabrać odpowiedniej faktury, jednakże woda jeszcze nie była gorąca, a właśnie takiej potrzebował. Dlatego też zabrał się za obieranie i krojenie warzyw. Trzeba mieć wszystkie składniki gotowe kiedy już kuchnia nabierze temperatury.
Ukryty tekst
W trakcie gdy Zankoku walczył z warzywami, Misaki miała okazje wraz z młodszym bratem przygotować ogień. Mimo tego, że stos nie był perfekcyjny, to spełnił swoje zadanie. Najpierw odpaliły się papierowe ścinki, później niewielkie, drewniane wiórki a później trochę większe szczapki. Ogień bardzo ładnie zapłonął i można było się zająć się napełnianiem garnków i czajników wodą, w końcu herbatę też trzeba było zrobić!
Misaki-san, wszystko w porządku? Wyglądasz na lekko zmartwioną.. Coś się stało?? - zapytał młodszy braciszek, niosąc w raz z siostrą garnek, trzymając go za jedno ucho. Spojrzał na nią, tak jak by delikatnie się martwił. Szybko jednak jego mina się zmieniła, gdyż w skupieniu pomagał siostrze napełnić garnek wodą. Kiedy wszystko było już gotowe i ustawione na palenisku, Murai przykucnął sobie i zaczął patrzeć się w tańczące w palenisku ogniki.
-Misaki-chan, choć, nauczę Cię jak się kroi, to bardzo ważna umiejętność jeśli będziesz chciała coś przygotować do jedzenia. - Zankoku właśnie skończył swoją część, więc mógł pokazać siostrze jak się operuje ostrzem na przykładzie odłożonego na bok ogórka. Zaczął od podania jej noża, najpierw jednak delikatnie przejeżdżając palcem po ostrzu, aby pokazać dziewczynie, że to nie są przelewki. Następnie pomógł jej chwycić porządnie nóż, poprawiając jej dłoń na rękojeści, a później pomógł jej umieścić drugą rękę w bezpieczny sposób na ogórku, tak aby przypadkiem nie ucięła sobie palców. Nie było Rushi w pobliżu, więc każda rana mogłaby być problemem w takiej sytuacji.
- No, i teraz na spokojnie, powoli. Naciśnij nożem na ogórka, przeciągając nóż do siebie. Pod naciskiem powinien Ci się nóż zagłębić. Staraj się, żeby ruch był jednostajny, może być powolny, ale go nie przerywaj. No i ciach! Pierwszy plasterek jest twój. - uśmiechnął się do siostry, bardzo delikatnie prowadząc ją z kolejnym cięciem. Po kilku plasterkach, kiedy już Misaki powinna nabrać trochę wyczucia w tym co robi, chciał jej dać trochę swobody, tak aby sama spróbowała. Oczywiście cały czas ją przy tym asekurując.
- Ogóóóóreeeeeek!! - krzyknął Murai, który wstał od paleniska i podbiegł do blatu przy którym kroili a następnie ukradł sobie kilka plasterków ogórka, które zaczął zajadać. Został jednak przy blacie i przyglądał się jak Misaki uczy się kroić.
-Zankoku-san!! Mnie też!! Nauczysz mnie też?!?! - zapytał starszego brata, wpatrując się w niego swoimi maślanymi oczkami. Zan na chwilę oderwał wzrok od siostry i podszedł do młodzieńca, a następnie stuknął go dwoma palcami w czoło.
- Jeszcze nie Murai, za młody jesteś. Zrobiłbyś sobie krzywdę tak ostrym nożem. Ale spokojnie, niedługo nauczę Cię kilku sztuczek, żeby mógł nam pomagać w kuchni. - poczochrał chłopaka po jego białych włosach, a następnie wrócił do Misaki spojrzeć jak jej idzie i czy zaszły jakieś postępy.
Zankoku
Murai
Murai
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 18 mar 2023, o 11:28
autor: Misaki
Misaki nie dostrzegła zawstydzenia na twarzy brata. Był zbyt zajęta swoim skrępowaniem, a dodatkowo ten dobrze sobie radził z ukrywaniem go. Wolała skupić się na powrocie do domu, gdzie będą mogli coś zjeść. Od śniadania, które zjedli przed rozpoczęciem zadania, nie mieli szansy niczego wszamać.
Misaki od razu zabrała się do pracy z Murai’em. Młodzieniec był niezwykle chętny do pomocy i pracowity jak na swój wiek. Wszyscy w tej ich małej społeczności chcieli się starać i dbać i pozostałych. Trzeba było jeszcze zadbać o dom, w którym mieszkali. Przydałby mu się porządny remont. Estetyczna dusza kunoichi krwawiła za każdym razem, gdy wychodziła na części wspólne. Dla kogoś, komu wpojone było od samego początku, że piękno i perfekcja jest najważniejszą wartością w życiu człowieka, ciężko było przywyknąć do tego chaosu i bałaganu. Niestety to wymagało nie tylko ogromnego nakładu pracy, ale również pieniędzy. Pieniądze. Wymysł szatana. Misaki nie rozumiała sensu tworzenia czegoś takiego.
Zwróciła swoje błękitne oczęta na najmłodszego brata, z którym dźwigała i napełniała gar wody.
-Musimy przygotować dużo wody, bo będzie wielka kolacja - zapowiedziała. Liczyła, że tym rozpali jeszcze bardziej zapał chłopczyka. Sama czuła ogromną ekscytację, z pierwszego prawdziwego swojego gotowania, trudno było się nią nie dzielić. Pytanie Muraia zaskoczyło Misaki. Nie spodziewała się, że zwróci uwagę na jej zmieszanie. Początkowo nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie chciała martwić go ich zadaniami, które do bezpiecznych nie należały. Spojrzała pod nogi. Dostrzegła wybawienie. Uratował ją odgłos bosych stóp na drewnianej podłodze. Jej własnych stóp.
-Straciłam ulubione skarpetki! Wszystko przez ten deszcz i błoto! - zaczęła narzekać załamana. Było jej szczerze przykro z tego powodu, z emocji tego dnia zdążyła o wszystkim zapomnieć. Liczyła też, że taka odpowiedź Muraiowi wystarczy i nie będzie już zachodził w głowę co działo się jeszcze.
Przygotowali palenisko, które pięknie się zajęło ogniem i już po chwili postawiony został nad nim gar wypełniony niemal po brzegi wodą. Kunoichi była z nich naprawdę dumna. Powiodła spojrzeniem za wołającym ją Zanem, dookoła którego piętrzył się już stos pokrojonych warzyw. Miał niesamowite tempo.
-Już idę! Przypilnuj proszę palenisko - krzyknęła, po czym zwróciła prośbę do najmłodszego. Od razu wyprostowała się i podeszła na stanowisko przy desce. Obserwowała jak brat prezentuje jej, że ostrze jest ostre. Ani przez chwilę w to nie wątpiła. Chwyciła nóż. Ustawiła się i… zamarła. Poczuła na swojej dłoni, zaciskającą się dłoń Zana, który pomaga jej prawidłowo chwycić nóż. Momentalnie jej twarz została zalana wściekle czerwonym rumieńcem. Wbiła wzrok w deskę. Złapał jej drugą dłoń, która spoczywała na ogórku. Serce biło jej jak oszalałe. Tak głośno dudniło w jej uszach, że niemal nie słyszała tego co do niej mówił. Dobrze, że prowadził ją w każdym kroku, bo prawdopodobnie sama zaraz ucięłaby sobie palec. Czy to palenisko naprawdę było tak duże? Czuła ogromne uderzenia gorąca. Dopiero gdy puścił ją, była w stanie wziąć głębszy oddech, a ucisk w klatce piersiowej osłabł.
Dopiero gdy puścił jej dłonie, mogła sama zabrać się za krojenie. Gdy przestał ją prowadzić przez chwilę była niczym dziecko we mgle. Nie wiedziała co ma ze sobą robić. Nawet nie słyszała o czym rozmawia z Murai’em. Ukroiła jeden plasterek, a po jej skroni z tego skupienia niemal kropla potu spłyneła… no pewnie by spłynęła gdyby mogła. Potem ukroiła kolejny… i kolejny! Z każdym następnym uciętym kawałkiem nabierała coraz lepszego tempa. Była tak dumna z siebie i pełna zapału, że nie przeszkadzały jej krzywo ucięte kawałki. Jakie było jej zdziwienie gdy nagle zabrakło jej warzywa do pracy.
-Zan-kun! Daj mi jeszcze coś do krojenia! - zawołała a jej głos przepełniony był zapałem. Dla kogoś kto raczej nie jest ekspresywny w emocjie, bo te nie bywają zbyt piękne, było to coś wyjątkowego.
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 18 mar 2023, o 12:22
autor: Zankoku
Wiosna 393 roku
fabułka
Murai spojrzał na bose stopy swojej siostry a następnie na chwilę gdzieś pobiegł. Skierował się w stronę części z pokojami, gdzie każdy miał swój. Słychać było jak przez ułamek sekundy gdzieś buszuje, przewalając rzeczy w swoim pokoju. Jednakże szybko przybiegł, zaciskając coś w swoich piąstkach. Podszedł do Misaki i złapał za kawałek jej kimona, po czym wyciągnął w jej kierunku swoje chłopięce dłonie. Odsłonił też to co w nich skrywał, a były to białe skarpetki.
- Proszę! Weź moje, inaczej będzie ci zimno! - z poważną miną oddał jej część swojej garderoby, chcąc chociaż trochę odwdzięczyć się za to, że wszyscy się tutaj nim opiekują. Kiedy tylko dziewczyna odebrała od niego prezent, ten wrócił do pilnowania paleniska. W końcu miał takie zadanie, więc traktował je poważnie. Skoro miała być wielka uczta, to potrzeba było dużo wody!
W trakcie gdy Murai zajmował się patrzeniem na ogień, Misaki stawiała pierwsze kroki jako krajalnica. Pod czujnym okiem Zankoku pierwsze plasterki ogórka odczepiały się od podłużnego oryginału, stając się osobnymi bytami. Zan przyglądał się jak siostra robi kolejne postępy, szło jej zaskakująco dobrze, mimo tego, że pierwsze plasterki miała nierówną grubość, czasami były niedocięte do końca, no ale z każdym kolejnym było lepiej. Zankoku doskonale pamiętał jak wiele musiał on pokonać warzyw i owoców nim nauczył się kroić jak zawodowi kucharze. Nie mówiąc już o mięsie i innych trudnych składnikach. Dobrze, że Zan i tak planował zrobić jakąś sałatkę, gdyż inaczej ciężko byłoby wykorzystać taką ilość ogórków, no ale skoro sprawiało to Misaki frajdę, to nie mógł jej tego odebrać. Podał jej jeszcze kilka ogórków, które także mogła pokroić, aby wprawić się w tym zadaniu. Chwilę później sięgnął do kolejnej torby z zakupami, skąd wyciągnął inne, trudniejsze warzywo. Była nim marchewka. Przez to, że jest twardsza, trzeba było trochę bardziej uważać, jednakże miała prosty kształt, więc także nie powinno to być zbyt trudne wyzwanie dla dziewczyny.
- Super, poradziłaś sobie z ogórkiem, teraz trudniejsze zadanie. Marchewka, też musisz pokroić ją w plasterki. Tylko uważaj, marchewka jest twardsza, więc jak nie będziesz kroić z równomierną siłą, to może ci zjechać ostrze. Dlatego bardzo ważne jest odpowiednie trzymanie warzywa. - po raz kolejny chwycił za jej dłoń, tak aby pokazać jej w jaki sposób powinna ułożyć palce na marchewce tak, aby się nie zaciąć. Wykonał też wtedy kilka cięć nożem w powietrzu, tak aby pokazać jej, że ostrze zsuwa się po palcach.
- Widzisz, jak będziesz tak trzymać, to nawet jak nóż ci się zsunie, to nie zatniesz się w palca tylko po prostu uderzysz o deskę do krojenia. Nie spiesz się i krój sobie powoli, musisz nabrać wprawy i pewności zanim zaczniesz kroić szybciej. Ja uczyłem się miesiącami. - uśmiechnął się do siostry, po czym pokroił jedną marchewkę błyskawicznie szybko, chcąc zaimponować jej do jakiej wprawy doszedł. Idealne, równiutkie, bardzo cienkie plasterki. No perfekcja.
- Spokojnie, twoje nie muszą być takie cienkie, to bardzo trudne. - powiedział do siostry, po czym zrobił krok w bok, dając jej przestrzeń do pracy. Na początku z uwagą się przyglądał jak kroi aż w końcu przesunął się na swoje stanowisko pracy, gdzie zabrał się za szykowanie bulionu. Trzeba było oczyścić i poporcjować mięso, przygotować warzywa na wywar. Roboty było sporo, więc trzeba było się sprężać. Oczywiście w między czasie Zan zerkał co jakiś czas na pozostałych, pilnując czy aby na pewno radzą sobie ze swoimi zadaniami. Murai pilnował w tym czasie ognia, co jakiś czas podbiegając do Misaki i kradnąc jej ogórka albo też marchewkę. Choć ogórki zdecydowanie smakowały mu dużo bardziej. No i tak też leciał czas naszym bohaterom. Nie wiadomo kiedy zjawią się pozostali, więc składniki na obiad musiały być gotowe, tak żeby jak wszyscy przyjdą tylko wrzucić pierożki na gorący wywar i je ugotować. Muszą być świeże i soczyste, wtedy są najsmaczniejsze!
Zankoku
Murai
Murai
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 18 mar 2023, o 23:34
autor: Misaki
Misaki nie sądziła, że jej narzekanie na zagubione skarpetki może przynieść taki efekt. Już po chwili stał przy niej Murai i trzymał w rękach swoje własne skarpeteczki. Ktoś kiedyś powiedział, zasłyszała w tłumie, jak o dobrej osobie ktoś mówił, że oddałaby ostatnią parę skarpetek… a może było to majtek? Nie ważne. Dokładnie to skojarzyło się jej z najmłodszym z nich. Bez zastanowienia pobiegł i oddał jej swoje skarpetki, aby nie było jej zimno. Uśmiechnęła się, przyjmując podarunek.
-Dziękuję. Teraz na pewno nie zmarznę - odparła z wdzięcznością w głosie. Na chwilę odeszła na bok. Ktoś postronny pewnie by zapytał jakim cudem udało jej się ubrać skarpetki chłopca? Ot był to wyjątkowo ciekawy wątek, ponieważ stópki kunoichi były wyjątkowo malutkie i drobne, a materiał na tyle współpracował, że udało jej się zakończyć wszystko sukcesem. Skąd takie piękne stópki? Długa historia, o której wiedziały tylko dwie osoby.
Po uzupełnieniu garderoby, Misaki wróciła do krojenia. Naprawdę zaczynała odnajdywać się w tej roli. Nic dziwnego, że Zan i Ruushi spędzali tyle czasu ma gotowaniu. Naprawdę można było czerpać z tego satysfakcję. Było to nowy świat dla Misaki i jeszcze nawet nie zdawała sobie sprawy jak wiele może ją zaskoczyć. Na ten moment, zaskakiwało ją jak wiele może się nauczyć na zwykłym krojeniu ogórków. Zan nie żałował siostrze warzyw i regularnie uzupełniał jej materiał do ćwiczeń. Aż nastał moment na kolejne wyzwanie. Marchewka. Nie wyglądała specjalnie imponująco, ogórek z tej dwójki był bardziej godny podziwu. Szczęśliwie instruktaż Zana wyjaśnił dziewczynie, że nie należy osądzać książki po okładce, ani warzywa po pierwszym rzucie okiem. Pomarańczowy oponent miał okazać się przeciwnikiem ciężkim i podchwytliwym. Od razu skupiła się na instruktażu. Wolała nie stracić palców, bo nie było nikogo, kto mógłby jej w tym momencie pomóc. Sama umiała szyć, ale nie wierzyła, by było to podobne do doszywania brakującej kończyny.
Ponownie tego dnia, dłoń chłopaka zamknęła się na delikatnych palcach kunoichi i poprowadził ją po pierwszych krokach ciętych plasterków. Misaki poczuła kolejne uderzenie gorąca. Serce jej waliło, a skóra, gdyby mogła zaczęłaby się pewnie pocić… tak zakładała, bo już od dawna nie pamiętała jak to jest. Młoda Watanabe nie była w stanie zrozumieć skąd ten dziwny stan. Szczęśliwie uwagę odwrócił jej sam Zan, robiąc istnie mistrzowski pokaz operowania nożem. Aż dziewczyna otworzyła usta w pełnym podziwu wyrazie.
-Niesamowite! - zawyrokowała jego pokazowi. Wiedziała, że jest najlepszym kucharzem, ale nigdy nie spodziewała się z jakimi umiejętnościami się to wiązało. W sumie, to nigdy się nie zastanawiała jak działa gotowanie. Gdy była głodna dostawała pełną porcję ciepłego posiłku, nigdy nie musiała się zastanawiać skąd się to bierze i ile pracy trzeba w nie włożyć. Coraz bardziej doceniała to co wcześniej wspomniana dwójka dla nich robiła.
Gdy Zan wrócił do swoich obowiązków Misaki na chwilę oddaliła się, by coś sprawdzić. Podeszła do młodszego braciszka. Uśmiechnęła się delikatnie do niego, po czym po prostu chwyciła go za dłoń. Tak po prostu. Odczekała chwilę ze skupioną miną nie przejmując się jak jej zachowanie może być odebrane, po czym puściła go niezadowolona z efektu badań,
-Nic nie rozumiem… - burknęła do siebie pod nosem, wracając do krojenia. Nie umiała znaleźć wyjaśnienia. Dlaczego to Zan trzymający ją za dłoń sprawiał, że zaczynała czuć się chora. Temperatura jej rosła, a puls przyspieszał. Czemu inni nie prowokowali reakcji organizmu w taki sam sposób. Była całkowicie skonfundowana. Jedyne co jej zostało to ćwiczyć krojenie. Tak też zrobiła. Wróciła do swojego stanowiska zmierzyć się z nowym przeciwnikiem. Nic, że Zan w tym czasie kończył obiad. Ona miała swoje zadanie i zamierzała się z niego wywiązać. Krojenie faktycznie okazało się być trudniejsze niż myślała. Marchewka jej uciekała, a nóż parokrotnie wbił się tylko częściowo w warzywo i musiała się z nim naszarpać, aby doprowadzić cięcie do końca. Przekładało się to na kilka bardzo krzywo pociętych plasterków, które z walcem nie miało zbyt wiele wspólnego. Dopiero druga czy tam trzecia marchewka była jako tako pokrojona równo. Czasu straciła na tym naprawdę bardzo dużo, ale chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Wolała pracować wolno, ale dokładnie, by choć tak otrzeć się o wyśrubowane standardy. Wtedy przypomniała sobie o ostatnim, ważnym wątku.
-Kiedy będziemy doprawiać? - nie wiedziała czy robi się to na początku, na końcu, czy może w środku. Wiedziała, że trzeba to robić, bo Zan często krzyczał do Ruushi gdy kłócili się o gotowanie, że ta w ogóle nie doprawia posiłków. Musiało być to w takim razie coś bardzo bardzo ważnego.
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 19 mar 2023, o 19:22
autor: Zankoku
Wiosna 393 roku
fabułka
Czas powoli płynął, Zankoku głównie skupiał się na gotowaniu, tak aby wyrobić się ze wszystkim do wieczora. Nawet jeśli pozostali się nie pojawią, to będą mogli w spokoju zjeść sobie kolację, a następnie pójść spać. Ci którzy zagoszczą w domu później, zawsze będą mogli sobie odgrzać pierożki na parze, wszystko było przemyślane! Dlatego też chłopak jedynie zerkał, kiedy jego siostra kręciła się po kuchni i sprawdzała przeróżne rzeczy. Sam nie do końca rozumiał jej zachowanie, więc wolał jedynie przyglądać się z boku. Od takich dziwnych sytuacji była Rushi i to jej wolał zostawić to zadanie. Liczył, że niedługo się pojawi, choć wtedy też będzie chciała skontrolować co gotuje i będzie narzekać na zbyt małą ilość zdrowych składników. Przecież on gotuje pierożki z warzywami, nie da się zdrowiej! No chyba, że ktoś nie chce czuć smaku jedzenia, no ale jaka przyjemność z tego? Oj to był wieczny kulinarny konflikt, Rushi gotowała zdrowo a Zankoku smacznie i każdy stał przy swojej stronie, na szczęście kuchnia była duża, jak się ją posprząta to bez problemu zmieszczą się dwaj kucharze. No chyba, że kiedyś nadejdzie ten dzień, w którym się pogodzą. A może wymyślą jakieś danie, które jednocześnie jest smaczne i zdrowe? No ale przecież tak się nie da...
- Będziemy przyprawiać kilka razy. Teraz wrzuciłem do wywaru przyprawy wymagające długiego gotowania, przyprawy korzenne oddadzą mu powoli swój smak, podobnie jak suszone mięso, kości i kawałki drobiu. Z tego powstanie bardzo esencjonalny i gęsty wywar, taki bardzo skondensowany. Później będziemy go trochę osłabiać rozrabiając z wodą. Później dodamy lżejsze przyprawy jak na przykład liście, czy też sproszkowane przyprawy. Na sam koniec pójdą te płynne, bo one wystarczy, że rozmieszają się w zupie. W międzyczasie jeszcze przygotuję olej aromatyczny, taki do dodania już bezpośrednio do miski, jak ktoś będzie miał ochotę na intensywniejsze smaki. No ale musimy pamiętać, że to pierożki mają być gwiazdą, więc nie będziemy przesadzać ze smakami. - Zankoku przedstawił swojej siostrze plan, kiedy tylko zapytała o przyprawianie. To była bardzo ważna część, gdyż to dzięki niej potrawy smakowały tak dobrze. To kiedy i czym doprawisz jest kluczowe w gotowaniu. Na początku swojej kariery chłopak nauczył się, że wiele można uratować dobrym przyprawieniem, nauczył się także, że wiele można spieprzyć. Oczywiście nasz heros w trakcie opowiadania wykonywał kolejne kroki. Wywar był już przygotowany, miał teraz jedynie pogotować się z dwie godziny. W tym czasie można było zabrać się za szykowanie przeróżnych farszów do pierożków. A było ich trochę! Krewetki dla Manjiro, warzywa dla Rushi, na słodko z kawałkami Mango, z grzybami, z rybą, z marynowanym kurczakiem... Pomysłów było jeszcze więcej, jednakże trzeba było je trochę ograniczyć, dlatego też na początku wybrał tylko te. No ale jak w trakcie kolacji ktoś jeszcze coś wymyśli, to zawsze będzie można dorobić. Jak już ciasto jest gotowe to przyrządzenie pierożków to szybka sprawa. No właśnie! Zankoku właśnie olśniło, wpadł na pomysł, z którego był bardziej niż dumny.
- Misaki-chan, a co byś powiedziała, żebyśmy zrobili tak. Przygotujemy ciasto i farsze. Powykrawamy kółeczka na pierożki i ułożymy tak, żeby nie wyschły. Albo lepiej! Rozwałkujemy ciasto na świeżo jak wszyscy przyjdą. I każdy będzie mógł zrobić swoje własne pierożki. Farsze będą gotowe, więc każdy tylko wykroi sobie tak duże kółka jak chce, włoży do środka na co ma ochotę i wrzuci nad parujący bulion. Co myślisz? Wtedy będziemy mieli taką rodzinną atrakcję. - Zankoku był zaskoczony samym sobą. Przecież nie był on rodzinnym typem, no ale ostatnie chwile mocno pokazały mu, że przecież muszą się trzymać razem. A nic tak nie poprawia humoru i nie jednoczy ludzi jak wspólna zabawa przy jedzeniu. Zankoku wiedział to aż zbyt dobrze, choć nie koniecznie w takim sensie o jaki chodziło teraz. No ale cóż, to były stare czasy, był młodszy, bardziej szalony....
Dumny ze swojego pomysłu Zankoku od razu przeszedł do realizacji. Zupka się powoli gotowała, więc zabrał się za farsze, tak jak planował. Korzystając ze swoim umiejętności krojenia, zaczął siekać wszystko co trzeba było i mieszać w miseczkach, dodając odpowiednie przyprawy czy sosy. Każdy farsz miał być przygotowany w innym stylu, tak aby każdy mieszkaniec mógł odnaleźć coś dla siebie. A że Zankoku od lat gotował dla nich wszystkich, to doskonale wiedział co każdy z nich lubi. No może poza Azu, gdyż z tym delikwentem sprawa była trochę bardziej skomplikowana.
- Chodź Misaki, skosztuj. Te pierożki powinny posmakować Rushi. Drobno posiekane warzywa na parze wymieszane z lekkim sosem, powinny być delikatne w smaku, za to interesujące w fakturze przez różne wielkości i twardości warzyw. Nie dałem też dużo przypraw, chciałem wyciągnąć naturalny smak warzyw i tylko delikatnie go podbić, więc powinno być zdrowo. Co myślisz? - zapytał siostrę, podając jej łyżkę na której było załadowane sporo nadzienia przygotowanego do warzywnych pierożków. Zan raczej ufał swojemu przeczuciu kulinarnemu, no ale lepiej jak toś obok niego sprawdzi czy nie trzeba przypadkiem czegoś dołożyć. Oczywiście w cieście z pierożka będzie to smakowało trochę inaczej, no ale sam farsz też powinien smakować dobrze. No i tak też ten czas leciał. Gotowanie, szykowanie a przy okazji pokazywanie Misaki coraz to nowszych sztuczek kulinarnych. W końcu gotowanie to nie tylko krojenie. Zankoku po raz pierwszy od dawna czuł się w kuchni jak za dawnych czasów, kiedy to w podobny sposób wprowadzał Umi w świat kulinariów. Oj jakie to piękne czasy były...
Zankoku
Murai
Murai
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 19 mar 2023, o 23:40
autor: Misaki
To wszystko było strasznie skomplikowane. Misaki myślała, że gotowanie to kwestia wrzucenia warzyw, dodania jakiegoś liścia i pieprzu i obiad gotowy, kiedy jednak Zan o tym wszystkim opowiadał… to była śmieszna mieszanka, bo z jednej strony wszystko bylo niesamowicie skomplikowane, zasady kiedy i co dodawać, jak przygotowywać i gotować, a z drugiej bardzo dobrze słuchało się jak opowiadał o wszystkim z taką pasją. Z oddaniem. Naprawdę wiedział co robi.
-To brzmi naprawdę niesamowicie! Jesteś prawdziwym specjalistą w gotowaniu - nie mogła ukryć podziwu jakim darzyła starszego brata. Wiedziała, że jak byli w sierocińcu poświęcał bardzo dużo czasu na gotowanie, ale nigdy by nie przyszło jej do głowy, że to coś tak niezwykłego. Równie dobrze zamiast być teraz z nimi w tej obdartej norze, mógł być szefem kuchni w jakiejś knajpie w Shigashi, nie martwić się o pieniądze i sprawy mafijne. Widziałaby go w takiej roli. Na pewno odnalazłby się, wymyślając kolejne i kolejne potrawy, które zadowoliłyby nawet najbardziej wymagających gości. Pomyśleć, że rezygnował z tego wszystkiego by być z nimi, gotować dla nich i pilnować, by nic złego im się nie stało. Mieli swojego stróża. Nie chciała go ponownie tego dnia pytać dlaczego to robił, już odpowiedział na to pytanie. Po prostu patrzyła na niego z podziwem, kiwając potakująco głowo na kolejne informacje.
Pomysł co do przygotowania jedzenia zmienił się z czasem i nabrał jeszcze ciekawszego zamysłu.
-Ucieszą się, nie pamiętam kiedy ostatni raz robiliśmy coś razem… ostatniego wspólnego wyjścia nie liczę bo skończyło się szybciej niż wszyscy się najedli. Dobrze będzie spędzić czas razem i trochę się pobawić. Sądzę, że nawet Yachiru zmięknie i dołączy do robienia pierożków. - ostatnia kolacja okazała się być katastrofa. Każdy rozszedł się w swoją stroną, a o nadużywaniu alkoholu nie bylo co wspominać. Nie przez wszystkich, ale przez istotną część… w sumie przez tą, która piła najczęściej. Dobrze by było coś z tym później zrobić.
Misaki na tyle na ile potrafiła pomagała Zanowi w gotowaniu, chłonęła wszystko. Starała się zapamiętać jak najwięcej informacji. Nie było to takie proste, bo braciszek, był istną skarbnicą wiedzy, lecz dziewczynie nie brakowało zapału.
Przyjęła łyżkę, by spróbować farszu dedykowanego dla Ruushi. Z apetytem zjadła porcję kiwając potwierdzająco głową.
-Bardzo delikatne! Ale nie przypomina jedzenia, które szykuje zazwyczaj. Naprawdę może jej się bardzo spodobać. Może uda wam się w końcu dogadać? Jakiś wspólny przepis, który połączy dwa światy? - zapytała z nadzieją w głosie. Zaczynała rozumieć dlaczego Zan tak bardzo spełniał się siedząc w kuchni. Można było się naprawdę dobrze bawić. Odkrywać tyle rzeczy na nowo i nowo.
-Mam pomysł! - zerwała się w pewnym momencie, gdy kończyli szykować wszystkie półprodukty. Po krótkiej chwili wróciła ze swojego pokoju trzymając swoje ukochane skrzypce, które odłożyła przy jednej z szafek -Lepiej się je przy muzyce - zagadnęła zadowolona ze swojego przepisu. Chciała dodać nieco więcej od siebie i chociaż nie umiała tylu rzeczy co brat, chciała sprawić radość najbliższym tym co potrafiła najlepiej. Szycie nikomu się na nic nie zda w tym momencie, ale kojące dźwięki potrafiły ukoić każdą duszę.
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 20 mar 2023, o 11:56
autor: Ruushi Fea
Po zakończeniu wątpliwej wagi zlecenia rozdzieliłam się z Manjiro, który wybąkał coś pod nosem, jednak nie udało mi się tego rozszyfrować po czym podreptał... Dokądś. Widząc że braciszek nie jest w humorze ruszyłam więc dalej, kierując się w stronę budynku w którym mieścił się nasz rodzinny domek. Po drodze jeszcze zahaczyłam o bazarek gdzie kupiłam nieco owoców i warzyw a w drodze zastanawiałam się nad tym co takiego dzisiaj ugotuję dla reszty rodzeństwa, starając sobie przypomnieć składniki jakie powinny znajdować się już w domu i jak to wszystko połączyć w zdrową i pożywną całość, tak żeby reszta nie narzekała zbytnio na walory smakowe, czy może raczej ich brak.
W miarę jak zbliżałam się do budynku, poczułam w końcu smakowity zapach rozchodzący się po okolicy a także przyjemne dla ucha dźwięki skrzypiec. Z początku po prostu czerpałam przyjemność z doznań zapachowych i dźwiękowych, jednak kiedy stanęłam przed drzwiami wejściowymi, zauważyłam że to właśnie ze środka dobiega zarówno zapach jak i dźwięk. Wpadłam szybko do środka, zrzucając przy wejściu buty i pobiegłam do kuchni, jednak okazało się że się spóźniłam. Załamana osunęłam się na ziemię.
- O nieeee! Jak tooo! Czemu już jesteście z powrotem w domu? Nie powinniście jeszcze się czymś zajmować czy.. czy coś? - zapytałam spoglądając na Zankoku, który przygotowywał właśnie coś do jedzenia i Misaki, która brzdąkała na instrumencie. - Przecież dzisiaj ja miałam gotować, nawet zrobiłam zakupy. Znowu będziemy jedli jakieś nie... Niezdrowe potrawy? - powiedziałam, przez moment wahając się kiedy miałam powiedzieć że niedobre jedzenie, jednak wszyscy dobrze wiedzieliśmy że jeżeli chodziło o smak to moje gotowanie nie miało absolutnie startu do potraw Zana.
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 20 mar 2023, o 17:26
autor: Zankoku
Wiosna 393 roku
fabułka
Czas leciał a kolejne elementy kolacji się pojawiały na blacie. W końcu poza pierożkami i zupą trzeba było przygotować przystawki, dodatki, no i jeszcze obiecane Misaki kluseczki na słodko. Tyle roboty a czasu coraz mniej. Dlatego Zankoku mniej zwracał uwagę na to co robi jego siostra oraz Murai, dawał im w miarę proste zadania, z którymi powinni sobie poradzić, samemu bacznie nad wszystkim czuwając. Cieszyło go, że wszyscy dobrze bawią się w kuchni. Potrzebowali takiego luźnego dnia i zapomnienia o tym wszystkim co ostatnio się wydarzyło. Trzeba było odłożyć te wszystkie niesnaski na później i po prostu odpocząć.
- Może się uda, chociaż wiesz jak to jest, różnie bywa. Starałem się jak mogłem, żeby zaspokoić jej zdrowotne potrzeby, no ale bez przesady, to dalej jedzenie, musi smakować. Jakby to nie miało znaczenia, to jedlibyśmy papki będące mieszanką wszystkiego co nam potrzebne. Jedzenie musi być estetycznie podane, pachnące, takie, że od samego patrzenia człowiek robi się głodny. - Zankoku miał swój pogląd na jedzenie, niestety, nie zbiegał się on z tym, który reprezentowała Rushi, no ale tak to już było w rodzinie, nie mogli się dogadywać we wszystkim. Nikt nie był idealny. Na szczęście jakoś wychodziło im życie razem. Jak w rodzinie, może nie najlepiej, ale za to stabilnie. Czasami się kłócili, nie zawsze wszystko wychodziło tak idealnie jak powinno, ale razem szli przez ten nieprzyjemny świat starając się stawić mu opór.
Kiedy Misaki pobiegła po swój instrument, Zankoku na chwilę przerwał pracę. Zastanawiał się co takiego wymyśliła jego siostra. Gdy tylko zbiegła, uśmiechnął się do niej i skinął głową. To był bardzo dobry pomysł, będzie jeszcze przyjemniejsza atmosfera, co powinno jeszcze bardziej załagodzić zszargane nerwy wszystkich domowników.
- Świetny pomysł, tylko powiedz mi, jak chcesz jednocześnie jeść i grać, może Ci braknąć rąk do tego. - Zan zaśmiał się delikatnie, po czym wrócił do gotowania.
Nagle do kuchni wparowała Rushi. Zankoku oderwał wzrok od garów i spojrzał na siostrę, jednakże nie był pierwszym, który zareagował na jej przebycie. Był nim oczywiście Murai, który od razu rzucił to co robił i pobiegł w jej kierunku, wtulając się na chwilę w jej nogi. Młodzieniec traktował ją trochę jak matkę, nie ma się co dziwić, w końcu była najbardziej opiekuńcza ze wszystkich.
-Ruuuushiii!!! Dobrze, że jesteś, z Misaki i Zankoku szykujemy jedzenie. Sam przygotowałem palenisko, choć zobacz jak dobrze się pali. - złapał ją za rękę i bez słowa zaprowadził w miejsce, gdzie palił się dosyć duży ogień. Mimo, że teraz nie było widać jego starannie ułożonego stosiku patyczków i drewienek, po skali ognia widać było, że ktoś tutaj dba o ognisko domowe.
-Teraz nie widać, ale Misaki potwierdzi, było duże i ładne. Prawda Misaki-san? - spojrzał w stronę siostry z lekko proszącym wzrokiem. Widać było, że zależało mu na tej pochwale. Ciężko powiedzieć dlaczego, czy aż tak chciał poczuć się przydatnym? A może to właśnie w oczach Rushi chciał zyskać względy? Nigdy nie wiadomo o co chodzi pięciolatkom...
- Wróciliśmy z Misaki z nocnej zmiany to pomyśleliśmy, że przygotujemy coś dla wszystkich na poprawę humoru. Będą pierożki na parze, więc tak jak lubisz - zdrowo. Specjalnie dla Ciebie nawet przygotowałem nadzienie z warzywami na parze. Prawie tak jak lubisz, czyli z niewielką ilością smaku. - uśmiechnął się do siostry delikatnie się z niej podśmiewając. To nie tak, że nie szanował jej kuchni, to że miał inne zdanie nie znaczyło, że Rushi robiła źle. W końcu nic nie stawiało na nogi po ciężkim treningu tak dobrze jak regeneracyjny wywar Rushi. Gdyby tylko dodać do niego trochę soli i może sosu rybnego, to już w ogóle byłaby z tego cudowna zupa.
- Pomysł jest taki, że przygotujemy wszystko, ciasto już sobie odpoczywa, nadzienia powoli dochodzą do siebie, teraz robię przystawki i inne dodatki, a wieczorem, jak się wszyscy zbiorą, to każdy będzie mógł zrobić swoje własne pierożki i ugotować je tak jak będzie chciał. - tak jak rozmawiał z siostrą, aktywność, która zbliży ich po ostatniej bardzo trudnej nocy. Plan gotowania powoli się wypełniał, więc teraz trzeba było jedynie czekać, głównie na przybycie pozostałych.
- Tak w ogóle wiesz gdzie są pozostali? Azu, Manjiro, Goro, Yachiru? Myślałem, że będą w domu, ale wszyscy gdzieś przepadli. Jak przyszliśmy to był tylko Murai. Kto miał dzisiaj dyżur w pilnowaniu domu? Goro? - Zankoku zaczął zastanawiać się, w sumie to nie widział brata od dawna, jeszcze zanim wszyscy spotkali się w restauracji, w sumie, tam też go przecież nie było. Gdzie on się w takim razie podziewał?
- Powiem Ci, że ostatnio goręcej jeżeli chodzi o pracę. Zostaliśmy zaatakowani w trakcie transportu, prawdopodobnie przez kogoś z innej mafii. Wydaje mi się, że sytuacja się zaognia coraz bardziej. Musimy być gotowi, jak to wszystkie się zacznie to na pewno Akiyama będzie chciała nas wysłać do walki. Nie jestem pewien, czy wszyscy jesteśmy na to gotowi. - powiedział do Rushi. Wiedział, że ona dosyć mocno stąpa po świecie i podobnie jak on jest świadoma zagrożeń jakie na nich czekają. W końcu to ona przygotowała większość planu rozróby w sierocińcu. Jeżeli napięcia na linii trzech rodzin będą narastać, młodzi Watanabe staną przed kolejnym problemem. Czy są gotowi po raz kolejny stanąć do walki, tym razem jednak w nie swojej wojnie?
Zankoku
Murai
Murai
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 21 mar 2023, o 18:53
autor: Misaki
Misaki wierzyła, że kiedyś znajdzie Zan i Ruushi wspólny język. Dzięki temu jedzenie byłoby bardzo zdrowe i smakowało wyśmienicie. Trudno było o lepsze połączenie. A jako, że rodzina teoretycznie powinno pójść sprawnie. Teoretycznie.
Misaki pobiegła po swoje erhu. To była jedna z niewielu prawdziwych przyjemności w jej życiu, nawet jeżeli gry została nauczona by przypodobać się gustom Watanabe. Powoli wszystko zaczynało ewoluować. Ona również. Szkoda tylko, że Zan tak szybko podburzył jej plan zadając… sensowne pytania. Misaki nadymała policzki. Była taka dumna z siebie, a teraz nie do końca wiedziała co powinna odpowiedzieć. Zadumała się chwilkę.
-Hm… to po jedzeniu. Jak przyjdzie Yachiru na pewno będziecie chcieli się czegoś napić. - brzmiało to całkiem sensownie. Nawet jeżeli nie od początku taki był jej zamiar, to mogło zadziałać. Ona nigdy nie piła jeszcze alkoholu, ale wiedziała, że część rodzeństwa nie stroniła od tych używek. Dziwne, że Ruushi jeszcze nie postawiła ich do pionu z niezdrowym nawykiem.
A skoro o Ruushi mowa, dosłownie po chwili pojawiła się w domu i weszła do kuchni, będąc zdumionym świadkiem całego wesołego kuchennego zamieszania. Chyba nie tak planowała to popołudnie.
-Dobrze cię widzieć - przywitała siostrę uśmiechając się do niej. Z białowłosą czuła się najpewniej, ta zawsze była wobec nich dobra i opiekuńcza. Trochę jak matka, o której kunoichi czytała w tekstach, które dawał jej Watanabe, a której nigdy sama nie posiadała.
Murai nie posiadał się ze szczęścia, a różowowłosa dziewczyna nie mogła mu nie przytaknąć.
-To prawda - przyznała gdy zachwalał swój stos. Misaki nie wiedziała czy sama zrobiłaby lepszy, więc czemu nie pochwalić małego za jego starania. Palił się do teraz i nie zanosiło się na szybką zmianę. Kiedy Najstarszy próbował przekonać siostrę, że przygotowane przez nich jedzenie powinno jej odpowiadać, Misaki skinęła głową uśmiechając się z dumą i drobnym rumieńcem wymalowanym na twarzy.
-Naprawdę się postaraliśmy… głównie Zan-kun, ale my też trochę - wcześniej nie mogła pochwalić się takimi osiągnięciami więc tym bardziej był to dzień warty zapamiętania.
Podeszła do siostry, złapała ją za ramię i wciągnęła w głąb kuchni by stanęła przy przygotowanych półproduktach. Temat też niestety zszedł na wątek minionych kilku godzin, co spotkało się ze smutnym pomrukiem Misaki.
-Ruushi-chan… to były ciężkie dwa dni - powiedziała jej z bardzo smutną miną.
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 23 mar 2023, o 11:21
autor: Ruushi Fea
Po może nieco przedramatyzowanej reakcji na odkrycie że dwójka z rodzeństwa zdążyła wrócić do domu przede mną, opanowałam się i podniosłam z podłogi. Akurat na czas kiedy to Murai do mnie dobiegł, więc z rozpędu go podniosłam do góry i zrobiłam obrót po którym trzymałam go przytulonego na rękach, przesuniętego nieco na lewo tak aby oprzeć go na biodrze co umożliwiło mi raczej bezproblemowe trzymanie go jedną ręką. Promieniejąc szczęściem podeszłam dalej, stając w kuchni aby przyjrzeć się ognisku, które rozpalił najmłodszy z naszej rodzinki.
- Ajajaj! Rzeczywiście, pali się jak ta lala, musiałeś się postarać, Murai-chan. - powiedziałam do niego po czym odstawiłam go aby również odłożyć na miejsce zakupione jedzenie. Dzisiaj może Zan był pierwszy ale jutro miałam w planach aby zająć się tym osobiście. - No dobrze, dzisiaj ci się upiekło ale jutro to ja gotuję obiad! - powiedziałam zdeterminowana i błysnęłam uśmiechem do czterorękiego brata. - Reszta... Cóż, Yachiru się obraziła i chciała być sama a z Manjiro pomogliśmy jakimś mnichom ale później on chciał coś tam jeszcze porobić, więc wróciłam do domu sama. Szczerze mówiąc, spodziewałam się że chociaż jedno z nich będzie do tego czasu już w domu... Mam nadzieję że nic im nie jest. - powiedziałam nieco zatroskana. - Wydaje mi się, że coś dużego się kroi w Shigashi. Będziemy musieli trzymać się razem żeby przez to wszystko przejść. Nie mam zamiaru żegnać się z kolejnymi członkami rodziny. -
dodałam na koniec a moja twarz spochmurniała. Kiedy jednak Misaki do mnie podeszła, na powrót się rozpromieniłam i dałam się jej zaciągnąć głębiej do kuchni.
- Ahhhh... Wymęczona jestem strasznie... Myślicie że reszta niebawem wróci? - powiedziałam do rodzeństwa, chcąc zejść na nieco przyjemniejszy temat.
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 24 mar 2023, o 17:59
autor: Zankoku
Wiosna 393 roku
fabułka
Rodzinka się powoli schodziła. Pojawiła się Rushi, więc zapewne niedługo przybędą pozostali. Dobrze, bo jedzenie powoli nabierało formy i niedługo będą potrzebni wszyscy aby zjeść to wszystko co przygotował Zankoku wraz z Misaki. Jedzenia było sporo, podobnie jak dodatków i przystawek, brakowało jedynie napojów, ale to już trzeba będzie zrobić na świeżo. Oczywiście w kulinarnych zapasach znalazło się też kilka butelek czegoś mocniejszego, no ale to już jak wieczór przejdzie do tego późniejszego elementu. W końcu, trzeba było po raz kolejny pokazać Yachiru kto tutaj rządzi i ograć ją po raz kolejny w jakąś grę. No ale najpierw to ona musiałaby wrócić do domu, a póki co nie widać jej było nigdzie. Ostatnim razem Zan powstrzymał się od picia, gdyż miał bardzo ważną wiadomość do przekazania, teraz jednak nie musiał. Mógł zrobić to co czasami lubił, czyli po prostu trochę się napić i zresetować swój umysł. A przy okazji trochę ogra siostrunię. Należało jej się za ten ostatni bunt!
Kolejne etapy gotowania, kolejne rzeczy do zrobienia. Tym razem przyszła pora na zagniatanie ciasta. Zankoku rozsypał na blacie sporo mąki i zaczął mieszać ją ze składnikami, a następnie dosyć intensywnie ugniatać, aby powstał z tego duży kawałek lekkiego, pierożkowego ciasta. Wyrabianie zajęło mu trochę czasu, ciasto musiało być sprężyste, aby smakowało dobrze a przy okazji było delikatne jak chmurka. Dlatego też siostry miały chwilę dla siebie aby w spokoju porozmawiać. Na szczęście nasz bohater był wręcz stworzony do wyrabiania, niczym mikser planetarny, dlatego też wszystko było gotowe bardzo szybko i mogło wylądować w misce przykrytej ściereczką, aby sobie odpocząć i jeszcze bardziej zmięknąć.
- No też mam takie odczucia. Musimy być gotowi. Niestety to chyba pora aby każdy z nas zabrał się za treningi, nie wiadomo co przyniesie przyszłość. A nie chciałbym aby doszło do takiej tragedii jak w sierocińcu. To nie pora na kolejne zawalenie życia na głowy. - Odpowiedział Rushi, spoglądając też na Misaki, która stała obok. Niestety, musieli zacząć się zbroić i uczyć walczyć. Wszyscy... Nawet jeśli nie będzie to wystarczające na nadchodzące zagrożenia, to lepiej tak niż stać w miejscu.
- Po drodze ze sklepu rozmawiałem z Misaki o tym, że tak na prawdę niewiele wiemy o swoich umiejętnościach. Niektórzy z nas otrzymali je od doktorka, niektórzy chyba mają je od urodzenia, tak jak zrozumiałem rozmowy z nim. Być może na świecie jest ktoś o takich samych albo podobnych informacjach i pomoże nam się uczyć. Wspomniałem Misaki, że powinniśmy pogadać o tym z Noritake-san. Jeżeli jest ktoś taki w okolicy, albo też jest członkiem Akiyamy, to na pewno będzie on o nim wiedział albo będzie wiedział gdzie szukać dalej. No a im na pewno zależy na tym, żebyśmy rośli w siłę. W końcu nie z rekrutowali by nas w swoje szeregi. - Może to nie było wspaniałe wyjście, ale chyba najlepsze jakie mieli. Nie znali nikogo innego kto mógłby im pomóc ze światem shinobi i nauką ich umiejętności. Doktorek nie zostawił nigdzie adresów ich prawdziwych rodziców, więc no, trzeba było działać w ten sposób. Z resztą, część umiejętności była na pewno uniwersalna, tak jak władanie nad żywiołem, używanie broni czy też walka wręcz. To wszystko widzieli już u innych gangsterów, więc na pewno są to dosyć popularne umiejętności.
- Dobra, słuchajcie, ja skończyłem. Reszta do zrobienia jak już przyjdą wszyscy, jak chcesz Rushi dorobić coś jeszcze to droga wolna. Tyyyylko musisz sobie posprzątać, ja póki co nie mam siły na takie zabawy. - uśmiechnął się do starszej siostry a następnie usiadł sobie na jednym z krzeseł i wziął głębszy wdech. Gotowanie było męczące, ale to było dobre zmęczenie. W końcu robił to aby wszystkim im było później przyjemniej i aby mogli spędzić razem miły wieczór. Teraz tylko czekać aż pozostałe gagatki wrócą do domu...
Zankoku
Murai
Murai
Re: Siedziba Watanabe Minashigo-in
: 25 mar 2023, o 17:13
autor: Misaki
Było miło. BYło bardzo rodzinnie, bo chyba tak mogła nazwać tą atmosferę. Spotkali się, śmiali, szykowali jedzenie. Dopiero uczyła się życia w grupie prawie rówieśniczej, ale było to najbliższe jej sercu i mogła nazwać to rodzinnym popołudniem, bo innej rodzinnej atmosfery nie znała. Taki los pozbawionej ludzi, z którymi łączą ją więzy krwi osóbki.
-Wrócą, potrzebują tylko czasu - chciała pocieszyć Ruushi, która ostatecznie przyjęła, że ten wyścig w gotowaniu przegrała i lepiej przenieść energię na kolejne.
Mimo tej wcześniej wspomnianej rodzinnej atmosfery, coś było nie tak jak powinno. Dlaczego zamiast rozmawiać o gotowaniu pierożków schodzili na takie tematy. Czemu musieli sugerować, że ich bezpieczeństwo nie było wcale takie pewne. Mieli przecież zaznać tutaj trochę spokoju, mieli czuć się pewnie.
Misaki spojrzała to na jedno, to na drugie szukając znaków, że jednak zagalopowali się ze swoimi domysłami
-Nie mówcie tak… - poprosiła. Nie chciała aby w Shigashi cokolwiek się szykowało. Mieli żyć wszyscy razem radośnie w tej ich trochę patologicznej rodzinie. Czy oni naprawdę musieli psuć nastrój, przez jeden wieczór nie mogło być miło i swobodnie? I jeszcze zan wracający do rozmowy o innych posiadaczach zdolności takich co oni. Było to okropne uczucie
-To by znaczyło, że nie jesteśmy tak wyjątkowi jak nas przedstawiał - powiedziała zwieszonym głosem. Zostawiła Ruushi przy blacie i sięgnęła po odstawione ehru. Miała ochotę pójść do swojego pokoju i przesiedzieć w nim, aż skończą rozmowy. Nie wiedziała jeszcze, że tak wygląda dorosłe życie. Nie wiedziała czym ono w ogóle jest. To brzmiało jak zaklęte kłamstwo przyszłych dni.
Nastało szczęśliwie wybawienie od trosk. Zan oznajmił, że koniec z gotowaniem, mogła na chwilę usiąść. Usiadła przy palenisku w seiza. Posadziła na udzie instrument i na chwilę przymknęła oczy. Przesunęła z wolna smyczkiem po strunach pozwalając by otoczenie wypełnił przyjemny dla ucha dźwięk, po którym popłynął kolejny i kolejny tworząc piękną melodię. Struny tańczyły pod jej palcami łącząc się w pełną emocji melodię, której smutny klimat był w stanie poruszyć każde serce. Nie podnosiła powiek. W towarzystwie strzelającego drwa wypełniła cały dom muzyką. Grała tą melodię, gdy Watanabe chciał w zebrać myśli i nad czymś pomyśleć. Gdy miał wieczór, w którym brał szklanicę mocno pachnącą ziołowym trunkiem i siedział układając w głowie kolejne kroki swojego planu. Nie wiedziała czemu wybrała akurat tą, a jednak było ona bliska sercu Misaki, pierwszy raz tak mocno poruszając ją samą. Do głębi.