Szpital
- Khusara Hatakame
- Posty: 317
- Rejestracja: 28 sty 2018, o 14:29
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie czarne włosy częstą zawiązane w kucyk, dość wysoki i umięśniony, duży spokój i opanowanie.
- Widoczny ekwipunek: Torba zawieszone przy prawym udzie, tantō w pochwie po lewej stronie przy pasie i ostrze Okami no Kiba zawieszone po lewej stronie nad Tantō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4886
Re: Szpital
Przerwałem historię z bólu, ale wydawało się, że mężczyzna zrozumiał najważniejszą cześć jaką miałem mu do przekazania. Wstał on zaraz potem z krzesła i przeszedł na drugą stronę łóżka. Wyglądało na to, że przyglądając się w wazon z kwiatami odpłynął na chwilę, wyglądał na zamyślonego, jak gdyby przypomniałem sobie o czymś dość ważnym w tym wszystkim. Jak się później okazało nie trwało to długo, gdyż po chwili sięgnął po mieszek pełen monet oddając mi go z uśmiechem na twarzy. Powiedział on, że to prezent od kapitana za dotrzymanie wcześniej obiecanej umowy.
-''Czyli Kapitan już zdążył się o tym wszystkim dowiedzieć''-Pomyślałem w tym momencie.
Mężczyzna kładąc mieszek na szafce odszedł kilka kroków by ukłonić się w mą stronę i oznajmić, że na niego czas. Poinformował mnie dodatkowo, że najlepiej będzie jak przed opuszczeniem Shigashi no Kibu poinformuję Kapitana o całej sprawie, i wyjaśnię mu to szczegółowiej.
-O to się nie musisz martwić, na razie nigdzie się stąd nie ruszam-odpowiedziałem, a mężczyzna słysząc to wyszedł zaraz potem żwawym krokiem z pomieszczenia pozostawiając mnie na wyłączność mym coraz bardziej natarczywym myślom.
Pobyt w szpitalu może nie jest czymś na co chciałem poświęcić swój czas, ale zdecydowanie lepsze to, niż los tego kupca. Po za tym dostałem dość sowite wynagrodzenie za mój trud jaki włożyłem w tą sprawę, a rany mimo wielkich szkód zasklepiały się wystarczająco szybko bym nie zanudził się na śmierć w tym wypełnionym bielą i gdzie nie gdzie akwamarynem pokoju.
-''Czyli Kapitan już zdążył się o tym wszystkim dowiedzieć''-Pomyślałem w tym momencie.
Mężczyzna kładąc mieszek na szafce odszedł kilka kroków by ukłonić się w mą stronę i oznajmić, że na niego czas. Poinformował mnie dodatkowo, że najlepiej będzie jak przed opuszczeniem Shigashi no Kibu poinformuję Kapitana o całej sprawie, i wyjaśnię mu to szczegółowiej.
-O to się nie musisz martwić, na razie nigdzie się stąd nie ruszam-odpowiedziałem, a mężczyzna słysząc to wyszedł zaraz potem żwawym krokiem z pomieszczenia pozostawiając mnie na wyłączność mym coraz bardziej natarczywym myślom.
Pobyt w szpitalu może nie jest czymś na co chciałem poświęcić swój czas, ale zdecydowanie lepsze to, niż los tego kupca. Po za tym dostałem dość sowite wynagrodzenie za mój trud jaki włożyłem w tą sprawę, a rany mimo wielkich szkód zasklepiały się wystarczająco szybko bym nie zanudził się na śmierć w tym wypełnionym bielą i gdzie nie gdzie akwamarynem pokoju.
0 x

''Pozorna cisza, ale czy to słyszysz? Szum fal, krok po kroku zmienia się przypływ, a wraz z nim świat który znamy''
- Khusara Hatakame
- Posty: 317
- Rejestracja: 28 sty 2018, o 14:29
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie czarne włosy częstą zawiązane w kucyk, dość wysoki i umięśniony, duży spokój i opanowanie.
- Widoczny ekwipunek: Torba zawieszone przy prawym udzie, tantō w pochwie po lewej stronie przy pasie i ostrze Okami no Kiba zawieszone po lewej stronie nad Tantō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4886
Re: Szpital
Po pewnym czasie mimo towarzyszącego mi bólu w klatce piersiowej uznałem, że od chwili, gdy znalazłem się w szpitalu jego intensywność zmalała na tyle, bym mógł swobodnie wstać z łóżka i spakować swoje rzeczy. Wiedziałem też, że po tej misji przyda mi się wypoczynek, ale najpierw w grę wchodziły obowiązki. Podniosłem się z białej szpitalnej pościeli, by ubrać się następnie w czarne kimono. Podszedłem do wieszaka gdzie owe ubranie wisiało, ku memu zdziwieniu było czyste i schludnie przygotowane do nałożenia. Widocznie zadano sobie trud by wyczyścić ciężką do zmycia plamę po krwi, nie wiedziałem w tamtej chwili komu mam za to wyrazić mą dozgonną wdzięczność. Podszedłem następnie do szafki zabierając wszystkie me rzeczy wraz z dużym mieszkiem Ryo, który stał na półce. Wyszedłem po chwili z sali zostawiając pokój w nie nagannym stanie, starannie ścieląc łóżko i ugniatając poduszkę. Idąc korytarzem podszedłem do recepcji, gdzie stała młoda kobieta.
-Och widzę, że Hatakame-sama wrócił do pełni sił-powiedziała od razu na mój widok.
-Nie takie rzeczy w życiu już mnie obeszły-odpowiedziałem jej z lekkim uśmiechem--Chciałbym już dziś się wypisać, na własne życzenie-dodałem kierując wzrok na leżącą obok niej na biurku stertę dokumentów.
-Dobrze, ale niech pan tym razem uważa, i nie szaleje zbytnio, pana rany przez pewien okres po kuracji mogą dawać się we znaki-Popatrzyła na mnie opiekuńczym spojrzeniem.
-Dziękuje za troskę, i bez obaw-Odpowiedziałem z wdzięcznością po chwili wychodząc z budynku.
z/t
-Och widzę, że Hatakame-sama wrócił do pełni sił-powiedziała od razu na mój widok.
-Nie takie rzeczy w życiu już mnie obeszły-odpowiedziałem jej z lekkim uśmiechem--Chciałbym już dziś się wypisać, na własne życzenie-dodałem kierując wzrok na leżącą obok niej na biurku stertę dokumentów.
-Dobrze, ale niech pan tym razem uważa, i nie szaleje zbytnio, pana rany przez pewien okres po kuracji mogą dawać się we znaki-Popatrzyła na mnie opiekuńczym spojrzeniem.
-Dziękuje za troskę, i bez obaw-Odpowiedziałem z wdzięcznością po chwili wychodząc z budynku.
z/t
0 x

''Pozorna cisza, ale czy to słyszysz? Szum fal, krok po kroku zmienia się przypływ, a wraz z nim świat który znamy''
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Szpital
Ruszyli w drogę, w końcu mogli rozwiązać tę zagadkę, która robiła się coraz ciekawsza. Będąc w chmurach Kuma zastanawiał się co by było gdyby zawołał wtedy domniemaną macochę, gdyby po prostu wydał dziewczynkę. Jak potoczyłyby się jej losy? W sumie mógł ją zostawić w każdej chwili, nic go przy niej nie trzymało prócz tego, że nawet trochę zyskała jego sympatię. Nie narzucała się na tyle, by to było irytujące, to już coś. Często miewał ten problem, że unikał osób, które go najzwyczajniej w świecie irytowały i zostawiał je tak po prostu, jakby to nigdy nie miało miejsca. Podróż jednak nie była zbyt długa, ani tym bardziej wyczerpująca, więc niedługo później byli już na miejscu.
Szybkie lądowanie, wrzucenie chmurki z powrotem do gurdy i lawirowanie krętymi korytarzami szpitala. Czuł się trochę jak ślepy prowadzony przez kulawego, bo dziewczynka nie była chyba największym specem od rozkładów szpitali, a Kuma chodził po prostu wiedziony jej wytycznymi. Nie miał za bardzo nawet bladego pojęcia co zastanie na miejscu, a miał przecież jakoś pomóc. Gdzieś z tyłu głowy wiedział, że może ją zawieść, że nie wszystko skończy się po jego myśli i zostawi ją w jeszcze gorszej sytuacji, niż była na początku. Brak wiary w siebie, czy może jednak bycie realistą - co tutaj bardziej przemawiało przez staruszka? Przełknął ślinę, wszedł do środka próbując nie zbudzić śpiącej kobiety. Nie wyglądał najlepiej, za to najgorzej także nie. Można było odnieść mylne wrażenie, że po prostu musi się wyspać. Wtedy jednak nie znajdowałaby się w tym miejscu, Iryonini nie przetrzymywali ludzi bez sensu. Skoro nie potrzebowali opieki mogli już iść do domu. Rozejrzał się po pokoju, szukał jakichś papierów, może notatek o stanie zdrowia pacjentki. Niezależnie od wyników poszukiwań podszedł też do niej, by chociaż nawet pobieżnie zerknąć co może jej dolegać. Wolał jej nie wybudzać, bo organizm najwidoczniej potrzebował wypoczynku... chociaż może zapadła w śpiączkę? Może to nie był zwykły sen? Zerknął na małą, nie mówił jednak nic i trwał w ciszy. Nie chciał działać na ślepo, użycie techniki może i byłoby dobrym pomysłem, ale pewnie wielu już próbowało, a skutki tych działań były widoczne tuż przed nim. Byłoby dużo prościej, gdyby znał jej historię, pogadał z jakimś dorosłym, który zna kobietę i mógłby powiedzieć choć troszkę. Obecnie jednak był zdany tylko na siebie, bo dziewczynka raczej nie za wiele mogła mu pomóc.
Szybkie lądowanie, wrzucenie chmurki z powrotem do gurdy i lawirowanie krętymi korytarzami szpitala. Czuł się trochę jak ślepy prowadzony przez kulawego, bo dziewczynka nie była chyba największym specem od rozkładów szpitali, a Kuma chodził po prostu wiedziony jej wytycznymi. Nie miał za bardzo nawet bladego pojęcia co zastanie na miejscu, a miał przecież jakoś pomóc. Gdzieś z tyłu głowy wiedział, że może ją zawieść, że nie wszystko skończy się po jego myśli i zostawi ją w jeszcze gorszej sytuacji, niż była na początku. Brak wiary w siebie, czy może jednak bycie realistą - co tutaj bardziej przemawiało przez staruszka? Przełknął ślinę, wszedł do środka próbując nie zbudzić śpiącej kobiety. Nie wyglądał najlepiej, za to najgorzej także nie. Można było odnieść mylne wrażenie, że po prostu musi się wyspać. Wtedy jednak nie znajdowałaby się w tym miejscu, Iryonini nie przetrzymywali ludzi bez sensu. Skoro nie potrzebowali opieki mogli już iść do domu. Rozejrzał się po pokoju, szukał jakichś papierów, może notatek o stanie zdrowia pacjentki. Niezależnie od wyników poszukiwań podszedł też do niej, by chociaż nawet pobieżnie zerknąć co może jej dolegać. Wolał jej nie wybudzać, bo organizm najwidoczniej potrzebował wypoczynku... chociaż może zapadła w śpiączkę? Może to nie był zwykły sen? Zerknął na małą, nie mówił jednak nic i trwał w ciszy. Nie chciał działać na ślepo, użycie techniki może i byłoby dobrym pomysłem, ale pewnie wielu już próbowało, a skutki tych działań były widoczne tuż przed nim. Byłoby dużo prościej, gdyby znał jej historię, pogadał z jakimś dorosłym, który zna kobietę i mógłby powiedzieć choć troszkę. Obecnie jednak był zdany tylko na siebie, bo dziewczynka raczej nie za wiele mogła mu pomóc.
Ukryty tekst
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Szpital
Zrobił wielkie oczy widząc zapiski. Najstarsze pochodziły sprzed roku - to bardzo długo. Iryoninja potrafili radzić sobie z ranami bardzo szybko, nawet najbardziej skomplikowane dla mistrzów stanowiło ledwo kilka dni problemów, potem wystarczyła tylko rekonwalescencja. Nie pocieszało go to, bardzo go to denerwowało, bowiem ludzie poświęceni w pełni tej nauce nie wiedzieli co robić, a co tak mało doświadczony Kuma miał wiedzieć w tym temacie? Owszem swoją wiedzę miał, umiał rozpoznawać to i owo, ale bardziej wiedział co robić podczas walk, niż z pacjentem, który przychodził ze zwykłymi schorzeniami. Tutaj jednak nie było to coś zwykłego, mało kto mógł poradzić sobie z tym zadaniem. Kobieta była coraz słabsza, coraz gorzej radziła sobie z chorobą. Nie był zbyt dobrze nastawiony do tego zadania. Po raz pierwszy od dawna czuł, że może kogoś zawieść, że nie podoła powierzonemu mu zadaniu. Westchnął ciężko przeglądając notatki, była niczym warzywko, nie nadawała się do kontaktu z córką, a jednak ta uporczywie go pragnęła. Nic dziwnego, to była najbliższa osoba, opiekunka najbardziej czuwająca nad dobrem rodziny. Widział jak ta nadal próbuje, nadal traktuje ją jak żywą, jak obecną wśród żywych. Nie chciał niszczyć jej nadziei, ale nie wyglądało to najlepiej. Tyle czasu i robiło się coraz gorzej.
W końcu coś oderwało jego uwagę - powiązania rodzinne. Spojrzał na kobietę, na jej twarz, na zamarłą w jednym wyrazie, na brak jakiejkolwiek zmiany od prawdopodobnie wielu miesięcy. Plotki zawsze miały w sobie drugie dno, pewną zależność, która niby to nie była potwierdzona, lecz prawdziwa i każdy to wiedział. Tajemnica, którą każdy znał, ale oficjalnie postrzegana była jako sekret i nikt nie chciał potwierdzać na jej temat. W jego głowie pojawiła się jedna myśl - szukaj u źródła. Skoro jest powiązana z czymś grubszym, to ci muszą wiedzieć więcej. Informacje które zyskał na oględzinach niewiele mu dawały. Musiał zajrzeć głębiej. Już nie kierowała nim chęć pomocy dziewczynce. Oj nie, ta dawno już poszła w cholerę i pojawiła się inna motywacja. Ciekawość. Pierwszy stopień do piekła, a dla Kumy chyba nawet ostatni, bowiem wypełniał jego życie w całości.
-Jak długo ona tak leży? Jest bardzo chora, chociaż pewnie już o tym wiesz. Musimy jednak znaleźć pomoc, nie wiem czy sam sobie tutaj poradzę malutka. Zrobię jednak wszystko, by jej jakoś pomóc - a znany był z tego, że nie rzucał słów na wiatr. Oj nie, robił dosłownie wszystko, by dotrzymać obietnicy nawet, jeżeli to mogło się skończyć niezbyt dobrze dla niego samego. Tutaj właśnie dochodziła ta jedna rzecz. Ciekawość. Ciekawość, która kiedyś pewnie doprowadzi do jego zagłądy, do jego rychłego końca i tak już zbyt długiego życia.
W końcu coś oderwało jego uwagę - powiązania rodzinne. Spojrzał na kobietę, na jej twarz, na zamarłą w jednym wyrazie, na brak jakiejkolwiek zmiany od prawdopodobnie wielu miesięcy. Plotki zawsze miały w sobie drugie dno, pewną zależność, która niby to nie była potwierdzona, lecz prawdziwa i każdy to wiedział. Tajemnica, którą każdy znał, ale oficjalnie postrzegana była jako sekret i nikt nie chciał potwierdzać na jej temat. W jego głowie pojawiła się jedna myśl - szukaj u źródła. Skoro jest powiązana z czymś grubszym, to ci muszą wiedzieć więcej. Informacje które zyskał na oględzinach niewiele mu dawały. Musiał zajrzeć głębiej. Już nie kierowała nim chęć pomocy dziewczynce. Oj nie, ta dawno już poszła w cholerę i pojawiła się inna motywacja. Ciekawość. Pierwszy stopień do piekła, a dla Kumy chyba nawet ostatni, bowiem wypełniał jego życie w całości.
-Jak długo ona tak leży? Jest bardzo chora, chociaż pewnie już o tym wiesz. Musimy jednak znaleźć pomoc, nie wiem czy sam sobie tutaj poradzę malutka. Zrobię jednak wszystko, by jej jakoś pomóc - a znany był z tego, że nie rzucał słów na wiatr. Oj nie, robił dosłownie wszystko, by dotrzymać obietnicy nawet, jeżeli to mogło się skończyć niezbyt dobrze dla niego samego. Tutaj właśnie dochodziła ta jedna rzecz. Ciekawość. Ciekawość, która kiedyś pewnie doprowadzi do jego zagłądy, do jego rychłego końca i tak już zbyt długiego życia.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Szpital
Co tu dużo mówić, Kuroi nie za bardzo był obeznany z kryminalnym półświatkiem. Wiedział że istnieje, widział czasem jak działa, a ostatni przykład zagrabienia karczmy, czy też załatwieniu jej obrony przekonywał go tylko, że to miasto nie mogłoby istnieć bez opieki rodzin. Opieki, ale także i rywalizacji, która była środkiem napędowym dla rozwoju miasta kupieckiego. Zdawał sobie sprawę z tego, że większość ludzi była powiązana z rodzinami. Skoro prosty karczmarz był już tak głęboko, to może i plotki były prawdziwe?
-Mhm - mruknął sobie pod nosem słysząc słowa dziewczynki. Współczuł jej nieco, że więcej pamięta matkę w tym stanie. Popatrzył na nią kątem oka, widział nadzieję, ale i też smutek. Tak dwa niby sprzeczne stany emocjonalne, a tak bliskie sobie. Wtem weszła na salkę kolejna kobieta - chyba ma do nich ostatnio szczęście, czyż nie? - tym razem jednak pielęgniarka w wielką michą.
-Damy radę malutka, damy radę - rzucił do dziewczynki i puścił jej oczko. Odłożył kartę z danymi pacjentki na należne jej miejsce -Witam panią. Nie, nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. - uśmiechnął się do niej Sabaku z ogromną gurdą na plerach i z małą dziewczynką przy boku. Nic tutaj dziwnego, prawda? Zero podejrzeń, wszystko cacy. Może pracownicy szpitala byli po prostu przyzwyczajeni do dziwnych gości? Podszedł do niej ciut bliżej, tylko krok by skrócić dystans.
-Czy mogłaby mi Pani powiedzieć coś więcej na jej temat? Czemu jest tutaj tak długo, co jej dolega? Bardzo się martwimy
-Mhm - mruknął sobie pod nosem słysząc słowa dziewczynki. Współczuł jej nieco, że więcej pamięta matkę w tym stanie. Popatrzył na nią kątem oka, widział nadzieję, ale i też smutek. Tak dwa niby sprzeczne stany emocjonalne, a tak bliskie sobie. Wtem weszła na salkę kolejna kobieta - chyba ma do nich ostatnio szczęście, czyż nie? - tym razem jednak pielęgniarka w wielką michą.
-Damy radę malutka, damy radę - rzucił do dziewczynki i puścił jej oczko. Odłożył kartę z danymi pacjentki na należne jej miejsce -Witam panią. Nie, nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. - uśmiechnął się do niej Sabaku z ogromną gurdą na plerach i z małą dziewczynką przy boku. Nic tutaj dziwnego, prawda? Zero podejrzeń, wszystko cacy. Może pracownicy szpitala byli po prostu przyzwyczajeni do dziwnych gości? Podszedł do niej ciut bliżej, tylko krok by skrócić dystans.
-Czy mogłaby mi Pani powiedzieć coś więcej na jej temat? Czemu jest tutaj tak długo, co jej dolega? Bardzo się martwimy
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Szpital
Standardy? To w szpitalach były jakieś standardy kto ile miał leżeć? Chociaż fakt, medycy mieli trochę lepsze narzędzia niż zwykli ludzie i potrafili kogoś postawić na nogi bardzo szybko. Nie potrzebowali skomplikowanych operacji, często wystarczyło po prostu użyć chakry i bach! gotowe, jest pan zdrowy i może sobie iść, nie ma potrzeby dalej leżeć w łóżku.
Dalsze słowa pielęgniarki tylko utwierdziły Kumę w przekonaniu, że jest źle i to nie jest kwestia przypadku czy braku umiejętności. Może faktycznie rodzina miała tutaj swój udział, tylko skoro tak rzadko ją już odwiedzali, to pewnie i truciciel rzadziej zaglądał, więc powinna zdrowieć i kółko powinno się zataczać. No i medycy powinni wykryć truciznę w jej ciele, to nie mogło być aż tak trudne dla takich profesjonalistów. Kuma ułożył rękę na brodzie i zadumał się nieco nie robiąc sobie za bardzo nic z krzyków dziewczynki, z zamieszania pielęgniarki, z tej jakby nie patrzeć dosyć niemiłej sytuacji dla każdego z nich. To nie było łatwe, dla nikogo. Kobieta faktycznie mogła przestać walczyć, ale dziewczynka dalej o nią walczyła, może nawet nie była świadoma wysiłków dziewczynki. Nie... to nie może być tak proste - pomyślał Kuroi i zaraz sobie przytaknął. Jest w śpiączce przez ponad rok, ona nadal ma w sobie wolę walki. W przeciwnym razie już dawno wyzionęłaby ducha i po prostu odeszła zostawiając wszystkich bliskich. Babcia - utknęło mu w głowie. Słyszał o ojcu, o tym że macocha szukała malutkiej, lecz babcia nie. Nie zależało jej na wnuczce? Jedynym spadku po córce?
Pielęgniarka ich wyprosiła, Kuma gestem ręki wezwał dziewczynkę.
-Dziękujemy bardzo, za wszystko. Trzymam za nią kciuki. - rzucił staruszek do pielęgniarki i zamknął za sobą drzwi, ewentualnie wyprowadzając malutką jeżeli zaszła taka potrzeba. Był jednak w kropce. W martwym punkcie, z którego ciężko było iść w którąkolwiek ze stron. Matka była na tyle chora, że sam nie mógł jej pomóc. Rodzina pewnie już nie przejmowała się jej losem i spisała na straty. Pozostawały tylko powiązania, które były jedynym naprowadzeniem Kumy na trop. Schylił się do dziewczynki.
-Nie powinnaś tak mówić nawet do tej pani. Oni robią co mogą, tylko to jest bardzo trudne. Twoja mama dalej jest z nami, jeszcze walczy i my też musimy. Czy wiesz może, czy Twoja mama się z kimś spotykała? Z kimś, gdy nie mogłaś być w pobliżu? Może Twoja babcia będzie mogła nam pomóc? - zapytał malutkiej nadal błądząc jak dziecko we mgle, ale czy miał jakieś inne wyjście? Uparł się niczym osioł, jednak zamierzał jej pomóc i doprowadzić tę sprawę do happy endu. Nie będzie to proste, ba, nawet pewnie będzie cholernie ciężko, ale jeżeli nie spróbuje nie dowie się jaki ta historia może mieć koniec.
Dalsze słowa pielęgniarki tylko utwierdziły Kumę w przekonaniu, że jest źle i to nie jest kwestia przypadku czy braku umiejętności. Może faktycznie rodzina miała tutaj swój udział, tylko skoro tak rzadko ją już odwiedzali, to pewnie i truciciel rzadziej zaglądał, więc powinna zdrowieć i kółko powinno się zataczać. No i medycy powinni wykryć truciznę w jej ciele, to nie mogło być aż tak trudne dla takich profesjonalistów. Kuma ułożył rękę na brodzie i zadumał się nieco nie robiąc sobie za bardzo nic z krzyków dziewczynki, z zamieszania pielęgniarki, z tej jakby nie patrzeć dosyć niemiłej sytuacji dla każdego z nich. To nie było łatwe, dla nikogo. Kobieta faktycznie mogła przestać walczyć, ale dziewczynka dalej o nią walczyła, może nawet nie była świadoma wysiłków dziewczynki. Nie... to nie może być tak proste - pomyślał Kuroi i zaraz sobie przytaknął. Jest w śpiączce przez ponad rok, ona nadal ma w sobie wolę walki. W przeciwnym razie już dawno wyzionęłaby ducha i po prostu odeszła zostawiając wszystkich bliskich. Babcia - utknęło mu w głowie. Słyszał o ojcu, o tym że macocha szukała malutkiej, lecz babcia nie. Nie zależało jej na wnuczce? Jedynym spadku po córce?
Pielęgniarka ich wyprosiła, Kuma gestem ręki wezwał dziewczynkę.
-Dziękujemy bardzo, za wszystko. Trzymam za nią kciuki. - rzucił staruszek do pielęgniarki i zamknął za sobą drzwi, ewentualnie wyprowadzając malutką jeżeli zaszła taka potrzeba. Był jednak w kropce. W martwym punkcie, z którego ciężko było iść w którąkolwiek ze stron. Matka była na tyle chora, że sam nie mógł jej pomóc. Rodzina pewnie już nie przejmowała się jej losem i spisała na straty. Pozostawały tylko powiązania, które były jedynym naprowadzeniem Kumy na trop. Schylił się do dziewczynki.
-Nie powinnaś tak mówić nawet do tej pani. Oni robią co mogą, tylko to jest bardzo trudne. Twoja mama dalej jest z nami, jeszcze walczy i my też musimy. Czy wiesz może, czy Twoja mama się z kimś spotykała? Z kimś, gdy nie mogłaś być w pobliżu? Może Twoja babcia będzie mogła nam pomóc? - zapytał malutkiej nadal błądząc jak dziecko we mgle, ale czy miał jakieś inne wyjście? Uparł się niczym osioł, jednak zamierzał jej pomóc i doprowadzić tę sprawę do happy endu. Nie będzie to proste, ba, nawet pewnie będzie cholernie ciężko, ale jeżeli nie spróbuje nie dowie się jaki ta historia może mieć koniec.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Szpital
Mruknął dosyć głośno niezadowolony. Zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczynka za wiele mu nie pomoże, ale zawsze istniała szansa, że jakiś mały fragment rozmowy, choćby tyle, utkwił jej w pamięci. Malutka wskazówka, na którą liczył przepadła szybciej niżeli mógłby ktokolwiek przypuszczać. Poczochrał ją po głowie i uśmiechnął się. To nie była jej wina, w sumie to ona tutaj robiła wszystko, by to jakoś poskładać do kupy. Najwięcej tutaj zyskiwała i najwięcej także i traciła, gdyby Kumie nie udało się dotrwać do końca zadania.
-Damy sobie radę, hm? - rzucił jeszcze do niej na pocieszenie i wstał, wyprostował się i po raz pierwszy od dawna stwierdził, że jednak jest trochę wysoki. Zmierzył przechodzącą kobietę wzrokiem, lub po prostu odwdzięczył się tym samym. Zbadał ją od góry do dołu, nigdy nie widział jej na oczy, lub po prostu nigdy nie zwrócił na nią wcześniej uwagi. Miał już odchodzić z dziewczynką w poszukiwaniu w sumie sam nie wiedział czego, ale jego uszko coś usłyszało. Rozmowę wspomnianej wcześniej kobiety i kogoś jeszcze. Zatrzymał się odruchowo i pokazał dziewczynce, by nic nie mówiła. Wytężył słuch na tyle ile mógł i usłyszał słowo klucz, którego się bał. Mafia - czyli tak go tutaj kojarzą? Kuma skup się, tutaj nie chodzi o Ciebie! - opamiętał się z miejsca w myślach i przeszedł do analizowania tego... co ma tuż za ścianą. Czyżby matka dziewczynki faktycznie była jakoś powiązana z kryminalnym półświatkiem? Im dalej wsłuchiwał się w rozmowę tym bardziej zdawał sobie sprawę, że zabrnął głęboko w pewne szambo i ciężko będzie z niego już wyjść. Ojciec dziewczynki najwidoczniej był powiązany z jedną z rodzin, a jak i on to pewnie reszta została wciągnięta "rykoszetem". Rozmowa była coraz cichsza, coraz bardziej schodziła do poziomu szeptu, którego Kuma nie umiał już wychwycić. Zerknął na dziewczynkę, na wyjście. Miał w sumie dwie drogi - pierwsza to przesłuchać kobiety, druga zaś... udać się wprost do rodziny Akiyama i tam dowiedzieć się więcej. O ile to pierwsze wydawało się rozsądne, tak zdawał sobie sprawę, że większość z tego to będą plotki i pomówienia. Czort jeden wie ile z tego to prawda. Spotkanie z rodziną było jednak bardzo ryzykowne. Już raz dał im się we znaki, chociaż nie bezpośrednio. Zdał sobie sprawę, że jedna osoba może powiedzieć mu wiele - brat karczmarza, który znał się z mafią, tylko jakoś staruszek nie chciał go wciągać znowu w kontakty z inną rodziną, niżeli ta co ich chroniła. Pojawiło się jednak imię. Doktor Kaori? Kuroi uśmiechnął się podstępnie. Podszedł do miejsca, gdzie była jakaś pielęgniarka przyjmująca, lub ktoś zajmujący się petentami. Wcześniej zdjął płaszcz prezentując wakizashi przypięte przy boku, gurdę poprawił i chciał wyglądać jak shinobi, który ma misję do wykonania. W sumie niby miał.
-Witam, szukam doktora Kaori. Sprawa jest bardzo pilna i potrzebuję jego interwencji natychmiast. Mam polecenie służbowe
-Damy sobie radę, hm? - rzucił jeszcze do niej na pocieszenie i wstał, wyprostował się i po raz pierwszy od dawna stwierdził, że jednak jest trochę wysoki. Zmierzył przechodzącą kobietę wzrokiem, lub po prostu odwdzięczył się tym samym. Zbadał ją od góry do dołu, nigdy nie widział jej na oczy, lub po prostu nigdy nie zwrócił na nią wcześniej uwagi. Miał już odchodzić z dziewczynką w poszukiwaniu w sumie sam nie wiedział czego, ale jego uszko coś usłyszało. Rozmowę wspomnianej wcześniej kobiety i kogoś jeszcze. Zatrzymał się odruchowo i pokazał dziewczynce, by nic nie mówiła. Wytężył słuch na tyle ile mógł i usłyszał słowo klucz, którego się bał. Mafia - czyli tak go tutaj kojarzą? Kuma skup się, tutaj nie chodzi o Ciebie! - opamiętał się z miejsca w myślach i przeszedł do analizowania tego... co ma tuż za ścianą. Czyżby matka dziewczynki faktycznie była jakoś powiązana z kryminalnym półświatkiem? Im dalej wsłuchiwał się w rozmowę tym bardziej zdawał sobie sprawę, że zabrnął głęboko w pewne szambo i ciężko będzie z niego już wyjść. Ojciec dziewczynki najwidoczniej był powiązany z jedną z rodzin, a jak i on to pewnie reszta została wciągnięta "rykoszetem". Rozmowa była coraz cichsza, coraz bardziej schodziła do poziomu szeptu, którego Kuma nie umiał już wychwycić. Zerknął na dziewczynkę, na wyjście. Miał w sumie dwie drogi - pierwsza to przesłuchać kobiety, druga zaś... udać się wprost do rodziny Akiyama i tam dowiedzieć się więcej. O ile to pierwsze wydawało się rozsądne, tak zdawał sobie sprawę, że większość z tego to będą plotki i pomówienia. Czort jeden wie ile z tego to prawda. Spotkanie z rodziną było jednak bardzo ryzykowne. Już raz dał im się we znaki, chociaż nie bezpośrednio. Zdał sobie sprawę, że jedna osoba może powiedzieć mu wiele - brat karczmarza, który znał się z mafią, tylko jakoś staruszek nie chciał go wciągać znowu w kontakty z inną rodziną, niżeli ta co ich chroniła. Pojawiło się jednak imię. Doktor Kaori? Kuroi uśmiechnął się podstępnie. Podszedł do miejsca, gdzie była jakaś pielęgniarka przyjmująca, lub ktoś zajmujący się petentami. Wcześniej zdjął płaszcz prezentując wakizashi przypięte przy boku, gurdę poprawił i chciał wyglądać jak shinobi, który ma misję do wykonania. W sumie niby miał.
-Witam, szukam doktora Kaori. Sprawa jest bardzo pilna i potrzebuję jego interwencji natychmiast. Mam polecenie służbowe
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Szpital
Misterny plan, który knuł niczym łotrzyk zbliżający się do swej ofiary. Idealny, wszystko było dopracowane, dopięte na ostatni guzik, a w rzeczywistości guzik z tego wyszedł no i siemanko no i cześć. Kobieta nawet nie udawała, że jej przykro, że nie może pomóc Kumie. Nie ma gościa, nie pojawi się, nie wiadomo gdzie jest. Radź sobie sam, nawet jakbyś tutaj prezydenta na barkach przyniósł, to nic nie poradzimy idź Pan w cholerę.
Westchnął ciężko - niedługo pewnie od tego się zapowietrzy, ale każdy kolejny krok, który robił zdawał się być błądzeniem w kółko razem z dziewczynką. Nie pokazał nic, nie dawał sobie rady nawet z najprostszymi rzeczami. Nawet odnalezienie lekarza wspomnianego przez pielęgniarki było za trudne. Skinął głową niczym rasowy żołnierz, odwrócił się, wziął dziewczynkę za rękę (to już chyba mniej jak żołnierz) i ruszył przez drzwi do wyjścia
-To co zawsze maleńka. Próbujemy dalej. Do skutku. Nie będziemy się tak łatwo poddawać. Udamy się tam, gdzie Staruszek ostatnio musiał załatwić kilka spraw - odpowiedział cicho, lecz treściwie. Gdy owieczka nie pomaga, musisz sam wejść do jamy, zmierzyć się z najgorszym, popatrzyć mu głęboko w oczy, a chwilę później złapać go za gardło i przycisnąć do ziemi. Staruszek był zły. Zaczynał się irytować, że marnuje czas nie tylko swój, ale i innych. Jego nogi prowadziły go do przybytku, gdzie udał się uprzednio z bratem karczmarza. Tam bawiła się mafia, zapewne szukali kolejnego frajera, którego mogli wykiwać. Skoro pielęgniarki kojarzyły już osobę Kumy, to Akiyama także powinna wiedzieć czyich pachołów nauczył tego i owego. Wszedł przez drzwi do baru, nie zatrzymywał się, szedł do baru i tam też wskazał miejsce malutkiej, co by sobie usiadła na spokojnie. Wzrokiem szukał kobiety, która wcześniej sprzedawała mu ziele. Gdy (i o ile) ją wypatrzy wyszczerzy się do niej i przywoła do siebie. W końcu to kelnerka/barmanka, taka jej praca.
-Szukam Akiyamy. Jest dzisiaj? Musimy pogadać... - powiedział o ile oczywiście znalazł kobietkę. Jeżeli jednak nie było jej w pracy, lub zajmowała się sobą wspominając jednego przystojnego Sabaku, który niedawno ją odwiedził, to szukał swoich dawnych znajomych. Okularni, miecznik i ten duży. Czy może ktoś jeszcze?
z/t wiadomka gdzie :P
Westchnął ciężko - niedługo pewnie od tego się zapowietrzy, ale każdy kolejny krok, który robił zdawał się być błądzeniem w kółko razem z dziewczynką. Nie pokazał nic, nie dawał sobie rady nawet z najprostszymi rzeczami. Nawet odnalezienie lekarza wspomnianego przez pielęgniarki było za trudne. Skinął głową niczym rasowy żołnierz, odwrócił się, wziął dziewczynkę za rękę (to już chyba mniej jak żołnierz) i ruszył przez drzwi do wyjścia
-To co zawsze maleńka. Próbujemy dalej. Do skutku. Nie będziemy się tak łatwo poddawać. Udamy się tam, gdzie Staruszek ostatnio musiał załatwić kilka spraw - odpowiedział cicho, lecz treściwie. Gdy owieczka nie pomaga, musisz sam wejść do jamy, zmierzyć się z najgorszym, popatrzyć mu głęboko w oczy, a chwilę później złapać go za gardło i przycisnąć do ziemi. Staruszek był zły. Zaczynał się irytować, że marnuje czas nie tylko swój, ale i innych. Jego nogi prowadziły go do przybytku, gdzie udał się uprzednio z bratem karczmarza. Tam bawiła się mafia, zapewne szukali kolejnego frajera, którego mogli wykiwać. Skoro pielęgniarki kojarzyły już osobę Kumy, to Akiyama także powinna wiedzieć czyich pachołów nauczył tego i owego. Wszedł przez drzwi do baru, nie zatrzymywał się, szedł do baru i tam też wskazał miejsce malutkiej, co by sobie usiadła na spokojnie. Wzrokiem szukał kobiety, która wcześniej sprzedawała mu ziele. Gdy (i o ile) ją wypatrzy wyszczerzy się do niej i przywoła do siebie. W końcu to kelnerka/barmanka, taka jej praca.
-Szukam Akiyamy. Jest dzisiaj? Musimy pogadać... - powiedział o ile oczywiście znalazł kobietkę. Jeżeli jednak nie było jej w pracy, lub zajmowała się sobą wspominając jednego przystojnego Sabaku, który niedawno ją odwiedził, to szukał swoich dawnych znajomych. Okularni, miecznik i ten duży. Czy może ktoś jeszcze?
z/t wiadomka gdzie :P
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości