Wioska Dogakure
Re: Wioska Dogakure
Wygląda na to, że moja cena tutaj wzrasta. W końcu na próbę wystawiana jest moja lojalność, w takich sytuacjach niezależnie, czy się zdradzi, czy dochowa wierności, otrzymuje się większą nagrodę przez sam fakt dokonania jakiegokolwiek wyboru. Warto więc rozważyć obie opcje. Jasnym jest, że zwycięży ta strona, którą wspomogę. Jest to oczywiste z tego względu, jak wybitnym wojownikiem jestem oraz samym fakcie, że kunoichi próbuje mnie przeciągnąć na swoją stronę. Wie, że za jednym zamachem udało mi się ją wybić z rytmu i ocalić sztygara oraz uszkodzić jej klona. W dodatku to o niej mam więcej informacji jako przeciwniczce. Wiem, że jest stosunkowo silną użytkowniczką dotonu i jest silna, ale za to niezbyt szybka. O Gouzaburou wiem tylko, że używa jak na razie stosunkowo słabego żywiołu katonu, a więc walka z nim mogłaby się skończyć długim ciągiem nieustannych zaskoczeń. Wychodzi więc na to, że nie opłaca się zmieniać stron.
Mając nadzieję, że sztygar w jakiś sposób zajmie oryginał, atakuje klona za pomocą Dainamikku Akushyon i żywiołu bakutonu gdy już uda mi się go trafić. W przypadku, gdybym został zepchnięty do defensywy bronię się za pomocą Raiton: Hiraishin.
Mając nadzieję, że sztygar w jakiś sposób zajmie oryginał, atakuje klona za pomocą Dainamikku Akushyon i żywiołu bakutonu gdy już uda mi się go trafić. W przypadku, gdybym został zepchnięty do defensywy bronię się za pomocą Raiton: Hiraishin.
- Nazwa
- Dainamikku Akushyon
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Podczas wykonywania techniki: +10 Szybkości.
- Opis Bardzo prosta technika TaiJutsu, polegająca na zaatakowaniu przeciwnika gradem ciosów i kopnięć. W zasadzie nie byłoby to Jutsu, ale kwalifikuje je się jako takowe, ponieważ poza zwyczajnym atakiem dodaje się do niego obrót przed rozpoczęciem ataku, który utrudnia trochę obronę.
- Nazwa
- Raiton: Hiraishin
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jedna z pierwszych technik z natury Raiton. Jest stosunkowo prosta, gdyż działa na podobnej zasadzie co Dendō Hando. Gromadzimy chakre w naszej dłoni (ta musi być uniesiona nad głowę), przeobrażając ją następnie identycznie co przy Dendo, pioruny następnie otaczają naszą kończynę, by to zaraz udać się wzdłuż organizmu tworząc swego rodzaju barierę przy ciele wykonaną z Raitonu. Od palców u dłoni, po te u stóp rozchodzi się Hiraishin. Technika jest stosunkowo szybka i użyteczna w walce przeciw użytkownikom którzy preferują walkę Taijutsu. Kontakt z techniką kończy się niemałym bólem, jaki i nawet oparzeniami czy chwilowym paraliżem.
- Nazwa
- Bakuton no Jutsu: Reberu Di
- Początkowy poziom Bakutonu. To tutaj użytkownik odkrywa, jak tworzy się jego żywioł, bazując na dwóch innych. Chociaż aktualnie Bakuton nie jest najsilniejszy, to z pewnością jego możliwości są już zadowalające. Wybuchy prawie dorównują tym tworzonym przez notki, przez co są bardzo niebezpieczne. W rękach wprawnego shinobiego jest w stanie nawet zranić, i to dość poważnie - jeżeli uda się odpowiednio trafić, co jest trudne w przypadku szybszych od nas celów. Podczas wybuchu użytkownik czuje lekki ból, jednak nie przeszkadza on zbytnio w efektywnym korzystaniu ze swoich umiejętności. Jesteśmy w stanie tworzyć wybuch na jednej, konkretnej części ciała - ręka, szyja, głowa, stopa, itd.
- Zasięg Wybuchu
- Dotykowy
- Siła Wybuchu
- Słabsza od notki wybuchowej.
- Koszt Chakry E: 6% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (na turę)
0 x
Re: Wioska Dogakure
No to klona mam już z głowy. Muszę przyznać, że to naprawdę przydatna technika. Będę musiał ją w przyszłości opanować, bo słyszałem, że wcale nie jest taka trudna, dla kogoś, kto zna się chociaż trochę na żywiole dotonu. Znając tę technikę można natomiast przeciwnikowi sporo krwi napsuć. Świetnie też się sprawdza, jeśli przeciwnik ma przewagę liczebną. Spokojnie można zająć wtedy walką wszystkich oponentów, a samemu zająć się naszym głównym celem. Tak właśnie uczyniła nasza przeciwniczka i wygląda na to, że dopięła swego. Ja marnowałem czas na klona, a ona zajęła się sztygarem. Muszę więc działać szybko, bo jeszcze okaże się, ze po wygranej walce nie będzie miał mi kto zapłacić za to wszystko.
Szybko sięgam do torby, wyjmując z niej 3 shurikeny i rzucam nimi w kunichi. W trakcie rzutu ładuję je żywiołem raitonu za pomocą Raiton: Dendō Hando. Następnie jak najszybciej biegnę w stronę przeciwniczki i sprawdzoną metodą atakuję ją dzięki Dainamikku Akushyon, używając żywiołu wybuchu, gdy tylko uda mi się ją trafić.
Szybko sięgam do torby, wyjmując z niej 3 shurikeny i rzucam nimi w kunichi. W trakcie rzutu ładuję je żywiołem raitonu za pomocą Raiton: Dendō Hando. Następnie jak najszybciej biegnę w stronę przeciwniczki i sprawdzoną metodą atakuję ją dzięki Dainamikku Akushyon, używając żywiołu wybuchu, gdy tylko uda mi się ją trafić.
- Nazwa
- Raiton: Dendō Hando
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za cios)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Podstawowa technika Raitonu, idealna dla shinobi którzy dodatkowo specjalizują się w Taijutsu. Użytkownik przesyła chakrę Raitonu do swoich pięści lub nóg, a następnie uwalnia ją. Efektem tego jest wzmocnienie za pomocą błyskawic kończyn użytkownika, dzięki czemu podczas walki wręcz zadaje się obrażenia nie tylko fizyczne, ale również elektryczne. Bardzo niebezpieczne przeciwko użytkownikom Suitonu. Za pomocą tej techniki można również naładować elektrycznie trzymane przez siebie przedmioty (o ile są przewodnikami).
- Nazwa
- Dainamikku Akushyon
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Podczas wykonywania techniki: +10 Szybkości.
- Opis Bardzo prosta technika TaiJutsu, polegająca na zaatakowaniu przeciwnika gradem ciosów i kopnięć. W zasadzie nie byłoby to Jutsu, ale kwalifikuje je się jako takowe, ponieważ poza zwyczajnym atakiem dodaje się do niego obrót przed rozpoczęciem ataku, który utrudnia trochę obronę.
- Nazwa
- Bakuton no Jutsu: Reberu Di
- Początkowy poziom Bakutonu. To tutaj użytkownik odkrywa, jak tworzy się jego żywioł, bazując na dwóch innych. Chociaż aktualnie Bakuton nie jest najsilniejszy, to z pewnością jego możliwości są już zadowalające. Wybuchy prawie dorównują tym tworzonym przez notki, przez co są bardzo niebezpieczne. W rękach wprawnego shinobiego jest w stanie nawet zranić, i to dość poważnie - jeżeli uda się odpowiednio trafić, co jest trudne w przypadku szybszych od nas celów. Podczas wybuchu użytkownik czuje lekki ból, jednak nie przeszkadza on zbytnio w efektywnym korzystaniu ze swoich umiejętności. Jesteśmy w stanie tworzyć wybuch na jednej, konkretnej części ciała - ręka, szyja, głowa, stopa, itd.
- Zasięg Wybuchu
- Dotykowy
- Siła Wybuchu
- Słabsza od notki wybuchowej.
- Koszt Chakry E: 6% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (na turę)
0 x
Re: Wioska Dogakure
Widząc te ogromne, ogniste kule jestem już pewien, że dokonałem dobrego wyboru nie zmieniając stron. Gouzaburou może i na początku wydawał się być zwykłym górnikiem, jednak okazuje się, ze była to jedynie przykrywka. Niczym najlepszy shinobi doskonale ukrył swoją tożsamość po to, aby z zaskoczenia zaatakować przeciwnika i go zniszczyć. Szkoda tylko, że najprawdopodobniej to ostatnie mu się nie udało. Ta kunoichi wie jak wykorzystywać żywioł ziemi do własnej obrony i wątpię, aby ogniste techniki sztygara mogły jej teraz zagrozić. Zawalenie kopalni za to powinno ją uśmiercić, lub przynajmniej zatrzymać na tak długo, abyśmy mogli odpocząć i przygotować się do jej kolejnego ataku.
- Uspokój się, tymi atakami nic jej nie zrobisz! - krzyczę do Gouzaburou, mając nadzieję, że jego ataki ustaną. Niezależnie od tego, czy tak się stanie. Jak najszybciej, ewentualnie unikając kul ognia, biegnę do sztygara, zarzucam go na swoje barki, po czym biegnę do wyjścia kopalni.
- Uspokój się, tymi atakami nic jej nie zrobisz! - krzyczę do Gouzaburou, mając nadzieję, że jego ataki ustaną. Niezależnie od tego, czy tak się stanie. Jak najszybciej, ewentualnie unikając kul ognia, biegnę do sztygara, zarzucam go na swoje barki, po czym biegnę do wyjścia kopalni.
0 x
Re: Wioska Dogakure
Nasza przeciwniczka uciekła. No cóż tak bywa i nie ukrywajmy, nieco spodziewałem się, że tak będzie. W końcu zakopanie pod ziemią użytkownika dotonu jest średnim pomysłem. Nie słyszałem o nikim, kto władałby tym żywiołem i nie znałby techniki, dzięki której może zakopać się i podróżować pod ziemią. Dobrze jednak mimo wszystko oglądać znów słońce. Jasne, może i misja nie zakończyła się tak, jakby ktokolwiek się spodziewał i generalnie to zamiast kogokolwiek ratować z zasypanych górników, to uratowałem jedynie siebie i sztygara, ale odnoszę wrażenie, że zrobiłem wszystko co się dało. No chyba, że zaraz odbędzie się druga runda walki z tą kunoichi, wtedy możliwe, że uda mi się to wszystko z miejsca zakończyć.
- Tak, to ja. Nic mi nie jest, trochę w boku mnie rwie, ale to szczegóły. To, że wasi górnicy zostali przysypani, to nie był przypadek. Natknęliśmy się na kunoichi, która za tym stała i to ona zabiła waszych ludzi. Niestety wszystko wskazuje na to, że udało jej się uciec. - odpowiadam.
- Tak, to ja. Nic mi nie jest, trochę w boku mnie rwie, ale to szczegóły. To, że wasi górnicy zostali przysypani, to nie był przypadek. Natknęliśmy się na kunoichi, która za tym stała i to ona zabiła waszych ludzi. Niestety wszystko wskazuje na to, że udało jej się uciec. - odpowiadam.
0 x
Re: Wioska Dogakure
Co za życie, znów władowałem się w cudze kłopoty. Znów również dzięki tym kłopotom oberwałem. Co prawda oberwałem słabiej niż ostatnio od strażników, ale fakt jest faktem. Tym razem dałem radę wyjść z walki o własnych siłach, a nawet kogoś przy okazji uratować, ale wciąż mój przeciwnik wyglądał jakby był w znacznie lepszym stanie niż ja. Niby powinienem się cieszyć, że uratowałem chociaż tego sztygara, ale skoro on też jest shinobi i to z tego, co widziałem nie najgorszym, to nie ma sensu się ekscytować. We dwóch jedyne co udało nam się osiągnąć, to ocalić własne skóry. Ta wioska jest jednak jakaś dziwna. Sztygarem tutaj jest shinobi, inżynierem zdrajca i alkoholik, a jakby tego było mało wygląda, że bratankiem Gouzaburou jest jakiś Senju, bo z jakiego innego powodu miałby używać drewnianych shurikenów? Nie ma sensu tu siedzieć. Na razie chyba jestem trochę za slaby na starcie z tą kunichi. Wrócę tu, jak już będę silniejszy.
Wyleczywszy dokładnie swoje rany, żegnam się ze sztygarem i opuszczam wioskę, udając w stronę horyzontu
z/t
Wyleczywszy dokładnie swoje rany, żegnam się ze sztygarem i opuszczam wioskę, udając w stronę horyzontu
z/t
Trening Bakuton no Jutsu: Reberu Shi
Siłę każdego członka klanu Hartesu określa się na podstawie jego wybuchów. Sam zauważyłem, że w trakcie walki w kopalni z kunoichi moje wybuchy były moją najskuteczniejszą bronią. Wciąż jednak widzę, jak wiele braków ma moje opanowanie żywiołu, który przez swoją elitarność jest moim najwybitniejszym atutem. Wciąż muszę czegoś dotknąć, aby spowodować wyraźne obrażenia, z czego wynika, że moje ataki mają zbyt krótki zasięg. Jasne, pewnie nigdy nie będę umiał atakować na duże odległości, tak jak to robią Dohito, ale wiem, ze nieco bardziej doświadczeni i silniejsi Haretsu potrafią zwiększać obszar swoich wybuchów. W dodatku moje eksplozje są za słabe. Nigdy tego nie porównywałem, ale wydaje mi się, że jestem nieco słabszy od notek wybuchowcy, a przecież bywają tacy wojownicy, którzy potrafią przetrwać wybuch takiej notki. Krótko mówiąc, potrzebuje więc, aby moje wybuchy były większe i silniejsze. Brzmi łatwo i banalnie, ale jak tego dokonać? Wybuch to połączenie żywiołów raitonu i dotonu. Być może używam czakry tych żywiołów w złych proporcjach? Najlepiej sprawdzić wszystko w praktyce. Schodzę więc z drogi na sporych rozmiarów polanę i staram się w wybuch włożyć trochę więcej żywiołu elektryczności, niż to mam w zwyczaju. Efekt okazał się być niesatysfakcjonujący. Wyszedł słabiutki i mały wybuch, który jedynie mieszał się z wyładowaniami elektrycznymi. Gdy spróbowałem odwrócić proporcje i użyć więcej dotonu, eksplozja również była gorsza niż zwykle i jedynie skostniały mi dłonie. W końcu po kilkunastu próbach osiągnąłem swój cel. Rozwiązanie było równie banalne, jak założony cel. Wystarczyło po prostu użyć skumulowanej i większej ilość obu żywiołów w równych ilościach i moje wybuchy osiągały nawet pół metra i wyglądało jakby dorównały notkom wybuchowym.
Siłę każdego członka klanu Hartesu określa się na podstawie jego wybuchów. Sam zauważyłem, że w trakcie walki w kopalni z kunoichi moje wybuchy były moją najskuteczniejszą bronią. Wciąż jednak widzę, jak wiele braków ma moje opanowanie żywiołu, który przez swoją elitarność jest moim najwybitniejszym atutem. Wciąż muszę czegoś dotknąć, aby spowodować wyraźne obrażenia, z czego wynika, że moje ataki mają zbyt krótki zasięg. Jasne, pewnie nigdy nie będę umiał atakować na duże odległości, tak jak to robią Dohito, ale wiem, ze nieco bardziej doświadczeni i silniejsi Haretsu potrafią zwiększać obszar swoich wybuchów. W dodatku moje eksplozje są za słabe. Nigdy tego nie porównywałem, ale wydaje mi się, że jestem nieco słabszy od notek wybuchowcy, a przecież bywają tacy wojownicy, którzy potrafią przetrwać wybuch takiej notki. Krótko mówiąc, potrzebuje więc, aby moje wybuchy były większe i silniejsze. Brzmi łatwo i banalnie, ale jak tego dokonać? Wybuch to połączenie żywiołów raitonu i dotonu. Być może używam czakry tych żywiołów w złych proporcjach? Najlepiej sprawdzić wszystko w praktyce. Schodzę więc z drogi na sporych rozmiarów polanę i staram się w wybuch włożyć trochę więcej żywiołu elektryczności, niż to mam w zwyczaju. Efekt okazał się być niesatysfakcjonujący. Wyszedł słabiutki i mały wybuch, który jedynie mieszał się z wyładowaniami elektrycznymi. Gdy spróbowałem odwrócić proporcje i użyć więcej dotonu, eksplozja również była gorsza niż zwykle i jedynie skostniały mi dłonie. W końcu po kilkunastu próbach osiągnąłem swój cel. Rozwiązanie było równie banalne, jak założony cel. Wystarczyło po prostu użyć skumulowanej i większej ilość obu żywiołów w równych ilościach i moje wybuchy osiągały nawet pół metra i wyglądało jakby dorównały notkom wybuchowym.
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Wioska Dogakure
Nuda. Choć początek przygód zielonej drużyny był naprawdę obiecujący, bardzo szybko okazało się, że nie zawsze poszczęści im się ze znalezieniem odpowiedniej pracy. Zleceń w teorii nie brakowało, niektóre wydawały się jednak dość podejrzane a potencjalni klienci mówili dziwnie, jakoś tak "obok", jakby szyfrem. Inne zaś prowadziłyby ich z powrotem na pustynię i choć do tych naprawdę bardzo chcieli ich wynająć, to jednak dziewczyna miała wciąż w uszach opowieść o wiedźmie z Sogen i bardzo pragnęła tam skierować swe kolejne kroki. Arashi niewiele mówił, wiedziała jednak, że i on oczekiwał czegoś więcej po ich wielkiej przygodzie, a i Tetsu powoli zapalał się do ich planów. Choć niby nie był zielony.
Nie mając nic lepszego do roboty, Suzia szwendała się po okolicy, poznając Shigashi i przylegające do niego tereny. Tego dnia ruszyła wraz z rzeką, skrycie oczarowana bogactwem otaczającego ją życia. Pierwszy raz zeszła z pustyni i jak dziecko potrafiła dziwić się rzeczami i zachwycać. Fascynujące, ile stworzeń było dookoła, wciąż też nie mogła się nadziwić, że w większości żyją tak obok siebie, nie próbując się nawzajem pożreć. Na pustyni to mieli jedną wielką walkę o przetrwanie, nawet rośliny wykształciły kolce i pancerz dla obrony.
Dużo czasu spędziła, spacerując tak wzdłuż koryta rzeki, w końcu zaś dostrzegła z daleka wioseczkę, którą obrała sobie za kres wędrówki. Wszystko składało się wręcz idealnie - przywita się, siądzie w jakiejś gospodzie czy cokolwiek tam mają, zje obiad dla zregenerowania sił i powróci tą samą trasą, może nawet na chmurce by nie tracić czasu na znajome już widoczki. Plan prosty, ale nie ma co sobie życia komplikować. Trzeba tutaj zaznaczyć, że Suza absolutnie nie planowała szukać problemów. I choć ubrana była w swój zwyczajowy, niekoniecznie skromny sposób, to okręcona sprytnie wokół ramion i brzucha chusta "ugrzeczniała" nieco całokształt, a przy tym grzała przyzwyczajoną do cieplejszych dni dziewczynę. Na plecach oczywiście miała swoją gurdę, zaś przy szarfie u pasa zwoje i kaburę z przyborami shinobi. Nie kryła się z niczym, ale też nie starała na siłę rzucać się w oczy.
Po dotarciu do wioski zaczęła przechadzać się uliczkami, podpytując ludzi o kierunek do karczmy. Wioska była nieduża, gdzieś jednak z pewnością mieszkańcy musieli się wieczorami spotykać, by przy trzasku ognia wznosić w górę drewniane kubki z gorzałką.
Nie mając nic lepszego do roboty, Suzia szwendała się po okolicy, poznając Shigashi i przylegające do niego tereny. Tego dnia ruszyła wraz z rzeką, skrycie oczarowana bogactwem otaczającego ją życia. Pierwszy raz zeszła z pustyni i jak dziecko potrafiła dziwić się rzeczami i zachwycać. Fascynujące, ile stworzeń było dookoła, wciąż też nie mogła się nadziwić, że w większości żyją tak obok siebie, nie próbując się nawzajem pożreć. Na pustyni to mieli jedną wielką walkę o przetrwanie, nawet rośliny wykształciły kolce i pancerz dla obrony.
Dużo czasu spędziła, spacerując tak wzdłuż koryta rzeki, w końcu zaś dostrzegła z daleka wioseczkę, którą obrała sobie za kres wędrówki. Wszystko składało się wręcz idealnie - przywita się, siądzie w jakiejś gospodzie czy cokolwiek tam mają, zje obiad dla zregenerowania sił i powróci tą samą trasą, może nawet na chmurce by nie tracić czasu na znajome już widoczki. Plan prosty, ale nie ma co sobie życia komplikować. Trzeba tutaj zaznaczyć, że Suza absolutnie nie planowała szukać problemów. I choć ubrana była w swój zwyczajowy, niekoniecznie skromny sposób, to okręcona sprytnie wokół ramion i brzucha chusta "ugrzeczniała" nieco całokształt, a przy tym grzała przyzwyczajoną do cieplejszych dni dziewczynę. Na plecach oczywiście miała swoją gurdę, zaś przy szarfie u pasa zwoje i kaburę z przyborami shinobi. Nie kryła się z niczym, ale też nie starała na siłę rzucać się w oczy.
Po dotarciu do wioski zaczęła przechadzać się uliczkami, podpytując ludzi o kierunek do karczmy. Wioska była nieduża, gdzieś jednak z pewnością mieszkańcy musieli się wieczorami spotykać, by przy trzasku ognia wznosić w górę drewniane kubki z gorzałką.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
Re: Wioska Dogakure
Satori wylądował glinianym tworem tuż po przekroczeniu granicy z Shigashi na Kabi, nie chcąc za bardzo zwracać na siebie uwagi miejscowych, tak jak to było w Ningyo-shi. Wolał uprzedzać pewne fakty i iść z nurtem, pozostając niezauważonym. Było to rozwiązanie tak wygodne, jak i przezorne. Zminimalizował twór i zabrał surowiec, nie chcąc go marnować. Dalszą drogę więc przeszedł pieszo, podziwiając przy tym coraz bardziej zmieniający się krajobraz. Z początku przypominał on suchy step, by po pewnym czasie stawać się bardziej zalesionym. Dało się także odczuć spadającą temperaturę, która Dohito wydała się dużo bardziej umiarkowana i przystępna do życia. Chłopak zaczął się zastanawiać skąd wzięło się przywiązanie ludzi do mało życiodajnej pustyni. Mogli przecież zawędrować nieco w głąb kontynentu i odnaleźć o wiele żyźniejsze i przyjaźniejsze tereny. Satori czuł się silnie przywiązany do ojczyzny, a i owszem, ale nie rozumiał dlaczego przodkowie tak utrudnili życie sobie i przyszłym pokoleniom, które poszły w ich ślad.
W każdym razie srebrnooki po drodze uznał, że nie pójdzie bezpośrednio do miasta, a jeszcze trochę pozwiedza, idąc drogą okrężną. I tak kierując na północny zachód trafił na raczej niedużą wioskę, której nazwy nawet nie znał, a która nie zaszczyciła go nawet ,,Witaj, przybyszu'', co zresztą było mocno w smak złotowłosemu Dohito. Nie chciał się z nimi zadawać, nie chciał niczego, a nawet jeśli będzie czegoś potrzebował, to zajdzie do miejscowej karczmy, o ile to sioło takową posiada. No, coś musi tutaj pełnić funkcję spotkań miejscowych tubylców. Tymczasem Satori przysiadł gdzieś z boku i zaczął się przyglądać miejscowemu życiu. Gdzieś mu tam mignęła zielonowłosa postać, ale nie przykuła ona uwagi złotowłosego na tyle, by miał zerwać się z miejsca i się zainteresować...
W każdym razie srebrnooki po drodze uznał, że nie pójdzie bezpośrednio do miasta, a jeszcze trochę pozwiedza, idąc drogą okrężną. I tak kierując na północny zachód trafił na raczej niedużą wioskę, której nazwy nawet nie znał, a która nie zaszczyciła go nawet ,,Witaj, przybyszu'', co zresztą było mocno w smak złotowłosemu Dohito. Nie chciał się z nimi zadawać, nie chciał niczego, a nawet jeśli będzie czegoś potrzebował, to zajdzie do miejscowej karczmy, o ile to sioło takową posiada. No, coś musi tutaj pełnić funkcję spotkań miejscowych tubylców. Tymczasem Satori przysiadł gdzieś z boku i zaczął się przyglądać miejscowemu życiu. Gdzieś mu tam mignęła zielonowłosa postać, ale nie przykuła ona uwagi złotowłosego na tyle, by miał zerwać się z miejsca i się zainteresować...
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Wioska Dogakure
Czy wspomniałam, że Suzu jak nikt potrafiła zachwycać się tym, co dla innych nudne i oczywiste? Rybki. Ich skrzące się pod powierzchnią wody, ruchliwe postacie kompletnie zaabsorbowały dziewczynę na dłuższy czas, skruszyła nawet jedno ze swych niesławnych, niemal kamiennych ciastek, podejmując próbę ich nakarmienia. Szkoda, że na pustyni nie było rzek z rybkami. Myśl ta towarzyszyła jej później, niemal do samej wioski, która to przywitała kunoichi zupełnie obojętnie. Mijała kolejne chaty z lekkim, beztroskim uśmiechem na twarzy, nie zważając się wcale brakiem szyldów czy jakichkolwiek oznakowań. Cóż pozostało? Koniec języka za przewodnika.
Nim jednak zdążyła kogoś zaczepić - a wcale nie miałaby z tym problemu - ktoś inny zwrócił na nią swą uwagę. Dziewczyna obróciła głowę, spoglądając w wielkie oczy chłopca. Zielone, przemknęło jej od razu przez myśl. Urok osobisty dzieciaka zupełnie nie miał na Suzu żadnego wpływu - od zjawisk uroczych zawsze bardziej preferowała to, co intrygujące i ciekawe. Albo zielone. Tutaj mu się udało, normalnie wygrał życie.
- Szukam, ale to nic pilnego. - przyznała, uśmiechając się do chłopca przyjaźnie - Więc mogę z tobą pójść, Liu. Na imię mam Suzu, a to moja garnek do rozwiązywania problemów wszelakich - klepnęła gurdę na swych plecach, po czym zasmuciła się na chwilę - Tylko gotować się w nim nie da i mam nadzieję, że ta pomoc to nie z gotowaniem związana. To co będziemy robić? - zaciekawiona, zaplotła ramiona za karkiem i zrelaksowanym krokiem ruszyła za chłopcem.
Nie spodziewała się tu jakichś większych tarapatów, ale po całym dniu spędzonym tylko na wędrówce i oglądaniu krajobrazów chętnie zajęłaby się czymś stanowiącym choć minimalne wyzwanie. I oby to nie była pomoc w kuchni, bo jej kulinarny antytalent potrafił niestety zepsuć nawet najprostszy posiłek. Wspominając to, uśmiechnęła się krzywo i odpieczętowała ze zwoju na pasie dwa patyczki z zielonymi dango, których zapas umieścił tam Arashi. Jeden podała od razu Liu.
- Trzymaj, to łakocie z moich stron. Nie rozwiązują problemów, ale od razu lepiej się z nimi mierzyć - poinformowała go z uśmiechem i zdjęła ze swego patyczka pierwszą kulkę.
Nim jednak zdążyła kogoś zaczepić - a wcale nie miałaby z tym problemu - ktoś inny zwrócił na nią swą uwagę. Dziewczyna obróciła głowę, spoglądając w wielkie oczy chłopca. Zielone, przemknęło jej od razu przez myśl. Urok osobisty dzieciaka zupełnie nie miał na Suzu żadnego wpływu - od zjawisk uroczych zawsze bardziej preferowała to, co intrygujące i ciekawe. Albo zielone. Tutaj mu się udało, normalnie wygrał życie.
- Szukam, ale to nic pilnego. - przyznała, uśmiechając się do chłopca przyjaźnie - Więc mogę z tobą pójść, Liu. Na imię mam Suzu, a to moja garnek do rozwiązywania problemów wszelakich - klepnęła gurdę na swych plecach, po czym zasmuciła się na chwilę - Tylko gotować się w nim nie da i mam nadzieję, że ta pomoc to nie z gotowaniem związana. To co będziemy robić? - zaciekawiona, zaplotła ramiona za karkiem i zrelaksowanym krokiem ruszyła za chłopcem.
Nie spodziewała się tu jakichś większych tarapatów, ale po całym dniu spędzonym tylko na wędrówce i oglądaniu krajobrazów chętnie zajęłaby się czymś stanowiącym choć minimalne wyzwanie. I oby to nie była pomoc w kuchni, bo jej kulinarny antytalent potrafił niestety zepsuć nawet najprostszy posiłek. Wspominając to, uśmiechnęła się krzywo i odpieczętowała ze zwoju na pasie dwa patyczki z zielonymi dango, których zapas umieścił tam Arashi. Jeden podała od razu Liu.
- Trzymaj, to łakocie z moich stron. Nie rozwiązują problemów, ale od razu lepiej się z nimi mierzyć - poinformowała go z uśmiechem i zdjęła ze swego patyczka pierwszą kulkę.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
Re: Wioska Dogakure
Oj tak, ładnie tu, przyjemnie. Satori oparł się o zacienione drzewo gdzieś na uboczu, skąd też miał dobry widok i zaczął trochę obserwować, by już po kilku chwilach zacząć nieco przysypiać. Chłopak co prawda nie był wyczerpany, ale wszechobecna sielanka działała kojąco na umysł i ciało Satoriego, który nie przywykł do podobnych warunków do życia na pustyni. Zdecydowanie ludzie stref umiarkowanych żyli swobodniej, aniżeli ludzie pustyni i lodu - dwóch skrajności. Ot, taki złoty środek.
Złotowłosemu nie dane było jednak poleżeć zbyt długo, właściwie, to tuż po tym jak zamknął oczy został zaczepiony przez miejscowego chłopca. Satori podniósł się na równe nogi i z nietegą miną spojrzał na chłopca, od którego aż biło jakieś dobre uczucie i słodycz. Może Satori też kiedyś tak wyglądał jako chłopiec - ze swoimi jasnymi kudłami i srebrnymi oczami wyróżniał się nie mniej jak Miu stojący przed nim. Ale to dawne czasy, Satoriemu się wyrosło i tamtego słodkiego dzieciaka zastąpił ponury, ale i przystojny człek.
- Prawda. Po prostu podróżuję, chłopcze. - utwierdził go w przekonaniu. Dohito miał nadzieję, że Miu sobie po tym pójdzie i da spokój, ale nadzieja matką głupich... Satori sapnął głęboko i kiwnął głową.
- Tak, tak, pomogę. Jestem Satori. W czym problem, Miu? - po głosie nie słychać było motywacji do działania. Chłopak był niechętny i niezainteresowany tym czego Miu od niego chciał. Może to się szybko zmienić oczywiście, ale na razie wyglądało to po prostu jak zawracanie gitary przejezdnemu...
Złotowłosemu nie dane było jednak poleżeć zbyt długo, właściwie, to tuż po tym jak zamknął oczy został zaczepiony przez miejscowego chłopca. Satori podniósł się na równe nogi i z nietegą miną spojrzał na chłopca, od którego aż biło jakieś dobre uczucie i słodycz. Może Satori też kiedyś tak wyglądał jako chłopiec - ze swoimi jasnymi kudłami i srebrnymi oczami wyróżniał się nie mniej jak Miu stojący przed nim. Ale to dawne czasy, Satoriemu się wyrosło i tamtego słodkiego dzieciaka zastąpił ponury, ale i przystojny człek.
- Prawda. Po prostu podróżuję, chłopcze. - utwierdził go w przekonaniu. Dohito miał nadzieję, że Miu sobie po tym pójdzie i da spokój, ale nadzieja matką głupich... Satori sapnął głęboko i kiwnął głową.
- Tak, tak, pomogę. Jestem Satori. W czym problem, Miu? - po głosie nie słychać było motywacji do działania. Chłopak był niechętny i niezainteresowany tym czego Miu od niego chciał. Może to się szybko zmienić oczywiście, ale na razie wyglądało to po prostu jak zawracanie gitary przejezdnemu...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości