DANE PERSONALNE
IMIĘ: Madero
NAZWISKO: Daromo
KLAN: brak
PRZYNALEŻNOŚĆ: Shigashi no Kibu
WIEK [DATA URODZENIA]: 17 lat [371]
PŁEĆ: Shinobi
WZROST | WAGA: 183cm | 79kg
RANGA: Doko
APARYCJA
WYGLĄD: Wygląd nastolatka zmieniał się na przestrzeni lat. Można powiedzieć, że co trzy lata wyglądał nieco inaczej. Gdy był malutki, wyjątkowo niewinna twarz, bardzo słodka i dziecięca. Napompowane poliki, które były niesamowicie puszyste i tworzyły z niego prawdziwego pomidora. Na początku wziął kilka rzeczy po swojej mamie. Sucha skóra, gładka cera oraz wygląd twarzy, taki kobiecy i śliczny. Duże oczy czarne jak zachmurzona noc i oczywiście jej czarny kolor włosów. Większość z tych cech były zaletami jego matki, których nigdy się nie pozbył. Jednak z biegiem lat, szczególnie po ukończeniu siódmego roku życia jego twarz zaczęła przypominać tą, którą miał jego ojciec. Jego twarz wysmuklała, policzki niemal wklęsły do środka, pozostawiajac po sobie jedynie ślady w postaci dołeczków. Jego nos stał się zadarty w dół, ale nie był on wielki czy długi. Ot tak po prostu mały nosek, którego koniec zwracał się zawsze ku podłodze. Jego oczy nadal były duże i tego samego koloru, równomiernie rozłożone po obu stronach osi twarzy. Uszy małe, niezbyt odstające, jednak wyjątkowo niewidoczne spoza jego kruczoczarnych włosów. Same włosy ścinał na rózne sposoby na przestrzeni lat. Niekiedy miał je krótkie i porozrzucane na wszystkie sposoby, czasem długie i spięte w kitę. Gdy skończył siedemnaście lat, zdecydował, że na razie zostawi sobie średnią długość, by po pierwsze nie zasłaniały mu oczy gdy biega lub walczy, a po drugie nie będzie musiał ich tyle suszyć po każdej kąpieli. To zawsze było dla niego wielkim problemem, bo zwykle mu się wszędzie spieszyło. Jego tężyzna fizyczna nie była bardzo imponująca jak na shinobi. Chociaż też nie był totalnym mięczakiem. Często bił się ze swoimi rówieśnikami gdy był mały. Z biegiem lat lubił biegać po dachach i wspinać się po drzewach i górach. Gdy żył na pustyni potrafił podróżować wiele kilometrów po wodę i zapasy. To na pewno przyczyniło się do zbudowania nieco jego mięsni, które lubił od czasu do czasu pokazywać. Miał też umięśnione łydki od chodzenia po okolicznych szlakach. Jednak w starciu z kimś kto praktykował pół życia sztuki walki, nie miałby dużych szans. Owszem potrafił wyprowadzić ciosy, zarówno proste, jak i sierpy, trzymał dobrze gardę, jednak brakowało mu mocy, by znokautować kogoś jednym uderzeniem. Jednak uważał, że największą jego zaletą, było ninjutsu, które mógł wykorzystac, przeciwko takim właśnie wrogom.
UBIÓR: Ubrania Madero nigdy nie odbiegały od pewnego schematu. Wybierał kolory ciemne, a ciuchy zawsze miały służyć jednemu celowi- wygodzie. Więc często zauważymy u niego kolory takie jak czerń, szary, granat, fiolet, a nawet odcienie brązu czy zieleni, którym raczej daleko do jaksrawych. Jedynym innym kolorem, który mógłby dobrze kontrastować z tymi wszystkimi byłaby biel, którą często wybierał na koszulę. Lubił otwarty dekolt, chociaz niekiedy bywało za zimno na takie eskapady. Więc musiał mieć kilka różnych rodzajów. Posiadał dwie z krótkim rękawem i trzy z długim, oraz dwie z długim z otwartym dekoltem. Czasem, gdy na prawdę było mu zimno, nie omieszkał założyć podkoszulki, by sprawić, aby jego ciało nie wytraciło szybko ciepła. Posiadał też czarny płaszcz, oraz różnego rodzaju narzuty, które przypominały odzienie, jednak były po prostu kawałkami meteriału z powyszywanymi dziurami na ręce i głowę. Taka fanaberia jego matki, którą uwielbiał. Ta kobieta potrafiła zrobić coś z niczego, a po jej śmierci, postanowił kontynuować tradycję ubierania się w swoim własnym, pokręconym stylu. Nie pasował zbytnio do dresscodu powszechnej ludnośći, ale że kolory nie byly nigdy jaskrawe a stroje mało wyzywające, nikomu to nie przeszkadzało. No może czasami poza tym odkrytym dekoltem, ale to też tylko od święta. Jeśli już mowa o dniu poświecanym bóstwom, to zazwyczaj nie celebrował ich chucznie, toteż i nie miał na nie specjalnie wyszykowanych strojów. Miał jedno kimono na pogrzeby i święta i nie miał zamiaru stroić się niczym panieńki z wiosek, by kolorowo witać nadchądzący nowy rok, czy wygłaszać imiona wszystkich miłościwie im w niebiosach panujących, prosząc o błogosławieństwa. Wygoda grałą u niego sporą rolę, bo ubrania były po prostu praktyczne. Nie krępowały ruchów, nie powodowały żadnych otarć ani pechęrzy. Tam, gdzie potrzebował, zawsze owijał się bandażami, szczególnie na palcach rąk i stopach, gdzie często skóra stykała się z innymi materiałami. Buty shinobi, w kolorze czarnym, bo jakim innym. Skarpety tabi, lub po prostu bandaże to obowiązek by uniknąć kontuzji. Luźne spodnie, często jakiś pas, by przytrzymać ewentualną broń. Lubił też trzymać za pazuchą miecz, czy był to treningowy boken czy prawdziwa stal, czuł się z nią nieco pewniej. Sam nie posiadał własnego egzemplarza, ale jeszcze przyjdzie mu pewnie kupić coś porzadnego. Dużo słyszał o kantańskiej stali, która była niezrównanym stopem jeśli chodzi o oręż. Nie nosił kapeluszy, a na przykrycie głowy raczej wybierał kaptury, czy to z płaszczy czy narzut materiałowych matki.
ZNAKI SZCZEGÓLNE: Znamię na wewnętrznej stronie prawej ręki.
O takie:
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER: Żeby zrozumieć całkowicie charakter tego młodego mężczyzny, najpierw wypada zapoznać się z jego historią. Niekoniecznie całą, bo wiem, że jest długa i skomplikowana, ale weź sobie do serca etap od siódmego do dwunastego roku życia, które tak na prawdę ukształtowały jego dzisiejsze zachowania. Po pierwsze jest osobą skrytą i nie ufa wielu ludziom. Można powiedzieć, że jest samotnikiem i nigdy nie rzuca się do tłumów, by tam szukać poklasku. Nawet podczas misji nie udaje się do większych zgromadzeń po informacje. Zawsze wypatruje indywidua, które również trzymają się same. Było mu łatwiej nawiązać z nimi kontakt i nić porozumienia. Wiedział jak to jest, trochę nie pasować do innych. Mieć podobne problemy i nie zostawać do końca zrozumianym czy nawet akceptowanym przez społeczeństwo. Bo kto tak na prawdę chcial się użerać z jakimś dzieckiem, który został sierotą w tak młodym wieku, zapomniany przez każdego i pozostawiony na łaskę świata? W świecie, w którym najpotężniejszy zwycięża, większość zapomina o tych, którym szczęście nie dopisało w dzieciństwie. Jednak passa odwróciła się zaraz po tych ciężkich czasach dla młodego i nie musiał już polegać na innych. Nauczono go, jak liczyć zawsze na siebie i swoim umiejętnością. Wykorzystywać swoje mocne strony i przeciwstawiać się słabościom. Dobrze znał swoją wartość i nie miał zamiaru dawać się pomiatać. Nie mówił dużo, bo zawsze wolał by inni mówili pierwsi i pokazali mu z kim ma do czynienia. Czy są pełni gówna, czy też nie. Zawsze mówił zwięźle i na temat, trafiał do punktu swoich wypowiedzi szybko i chciał równie szybkich rozwiązań. Był skromny i nie chwalił się swoimi umiejętnościami, szczególnie przed niaznajomymi. Nigdy nie chciał odkrywać od razu wszystkich swoich kart, zalet czy wad dla innych, by mogli wykorzystać je przeciwko niemu. Lubił napić się czasami wina, lub sake, mimo iż był nieletni, na pustyni nikt na to nie patrzył. Jego ulubionym jedzeniem była ryba a z owoców uwielbiał arbuzy, które mógł pochłaniać tonami. Lubił zwierzęta, szczególnie koty, które lgnęły do niego często by dać się pogłaskać. Sam nie posiadał zwierząt, ale nigdy nie odmawiał nikomu pomocy, nawet czworonogom.
NAWYKI: Poprawianie włosów. Mrużenie oczu jak chce coś przeczytać lub zobaczyć z odległości. Mówienie do siebie, kiedy nikt nie jest wokół. Częste patrzenie sie w krajobraz danego terenu, nie ważne czy natura czy wioska.
NINDO: Gdyby mi powiedziano: "Jestem nieznajomym podróżującym ze wschodu i szukam tego co utracone", odpowiedziałbym: Jestem nieznajomym podróżującym z zachodu i to właśnie mnie szukasz."
HISTORIA: Historia Madero dzieli się na poszczególne akty. Jedne bardziej, drugie mniej ciekawe, lecz wszystkie łączą się zwięźle i wpływają jeden na drugi. Nie zachęcam byś zapoznawał się ze wszystkim, lecz poświęć chwilę by zrozumieć, dlaczego jest on takim człowiekiem, a nie innym.
Akt I "Dzieciństwo"
Urodzony w roku 371 w Dogakure. Kopalnia miedzi położona na północny zachód od Shigashi. Wioska była mała i właściwie wszyscy w niej mieszkający mieli jakieś powiązania z kopalnią. Byli tam górnicy, ich rodziny, właściciele kopalni oraz przedstawiciele mafii, którzy dbali o porządek i zbierali podatki. Shigashu no Kibu, kraj w którym główne skrzypce grali przestępcy. To bardzo dziwne, że ktokolwiek pozwolił panoszyć się tym zwyrodnialcom, ale w tym roku było już za późno. Mieli oni zbyt duże wpływy, zarówno u możnowładców jak i wielkich rodów, a zaplecze gospodarcze i siła w zasobie ludzkim dawała im władzę niczym cesarstwo. Jednak pod ich rządami ten mały kraj wyjątkowo dobrze się trzymał. Złote czasy, bogactwo i dobrobyt to częste hasła powtarzane przez ludność tego kraju. Poza tym bezpieczeństwo, bardzo mały procent zbrodni, bo kto chciałby się narażać członkom bezlitosnej mafii? Na pewno nie rodzina Daromo, ale nie zawsze wszystko układa się dobrze. Zacznijmy jednak od początku.
Madero jako dziecko rósł szybko i nic nie stało na przeszkodzie jego rozwojowi. Rodzice byli zadowoleni ze swojej pociechy i zawsze wypełniali dom miłością i pokojem. Gdy miał niecałe dziewięc miesięcy nauczył się chodzić, później przyszły pierwsze słowa oraz pełne zdania. Jako pierwszego nauczono go czytać i liczyć. Pierwsze lekcje odebrał od kochającej mamy, która poświęcała mu mnóstwo czasu. Sama nie pracowała, lecz często wyrabiała ubrania dla znajomych za niewielką opłatą. Lubiła to i ubrań w domu nie kupowani. Praktyczni ludzie. Ojciec młodego był pracownikiem w kopalni. Zajmował się wykopkami, lecz nie był tym, który trzymał kilof. Parał się głównie kontrolą swoich pracowników, bo miał pod sobą mało liczną, bo aż siedmiosobową drużynę. Sam odpowiadał kierownikowi kopalni i oczywiście mafiozom, którzy mogli zlecić mu dodatkowe zadania. Żyło im się całkiem dobrze, nie narzekali na nic, do czasu.
Pewnego dnia ogłoszono, że kopalnia będzie musiała zwalniać osoby o najkrótszym stażu, a większość osób, którzy pracowali dla ojca Madero nie byli zbyt doświadczeni. Gdy zapadł werdykt drużyny górników zostały wyrzucone z pracy, razem z jego ojcem i jego podwładnymi. Był to dość duży cios dla rodziny młodzieńca, szczególnie, że komfort życia mieli dość duży. Dom nie należał do nich i musieli spłacać miesięczne raty dla mafii. Jednak bez pracy, ojciec nie dawał rady ze wszystkim. Łapał się czego tylko mógł: zaczął wycinać drzewa, polować na zwierzęta, jednak żadna praca nie pozwoliła mu wyjść na prostą, wyprzedzić wydatki. A one po krótkiej chwili dogoniły go i zapłacił największą cenę.
Po paru miesiącach takiego życia, pewnego wieczoru do ich domu przybyli mężczyźni w czarnych strojach, każdy z kataną w ręku. Nie pukali, nie prosili, tylko wyważyli drzwi szybko i bez kłopotu. Matka szybko pobiegła do pokoju dużego z Madero i kazała mu schować się pod łóżkiem i nie wychodzić choćby nie wiem co usłyszał czy zobaczył. Mały miał niecałe siedem lat gdy to wszystko działo się prawie na jego oczach. Członkowie mafii przyszli po swoje pieniądze, odzyskać swoje inwestycje. Gdy jednak usłyszeli, że nie zobaczą dzisiaj ani jednego Ryo, nie byli już przyjaźni dla rodziny Daromo. Na poczatku chcieli ich tylko przestraszyć, jednak ich szef był innego zdania. Kazał na oczach jego ojca zgwałcić matkę Madero, na co ona sama nie pozwalała. Bito ją i poniżano, a ona walczyła jak lwica. Gdy jej mąż zobaczył, że jeden z mafiozów uderzył ją w twarz rzucił się na niego wyrywając mu katanę z ręki i wbijając ją prosto w jego brzuch. Kolejny członek gangu zrobił to samo z nim, po czym ojciec Madero padł na ziemię tak, by zobaczyć swojego syna leżącego pod łóżkiem. Ostatnimi siłami spoglądał na niego modląc się, by go nie znaleźli. Następnie wyzionął ducha, przy krzykach matki, która leżała na łóżku.
- Kurwę też zabijcie i spalcie te budę - powiedział szef mafiozów i wstał z fotela, by opuścić dom. Sprawa była załatwiona po kilku sekundach. Jego mamę przebiła katana, która wbiła się w łóżko, a jej ostrze wylądowało kilka centymetrów od oczu Madero. Widok, który zapamiętał do końca życia. A po chwili ciepła ciecz zaczęłą spływać mu po twarzy. To była krew jego rodzicielki. Mafiozi wyciągneli miecz i zaczęli polewać całe mieszkanie alkoholem, by potem podpalić je i zostawić młodego na pastwę losu.
Akt II "Pustynia"
Z płonącego domu wydostał się o własnych siłach, jednak po chwili sąsiedzi zadbali o to, by znalazł dach nad głową i ciepły posiłek. Został sam na świecie, bez rodziny, domu i jakichkolwiek środków. Mieszkał przez dwa najbliższe lata z jego sąsiadami, lecz strata bliskich mu osób dawała o sobie znać. Oni nie chcieli mieć na sobie takiego ciężaru, jednak zmuszali się zatrzymać małego. Nie mogli mu pomóc, nie znali żadnych ludzi którzy również byliby w stanie. Sytuacja w tym domu stawała się dla niego nieprzyjemna. Zostawał karany za to, że płakał, wspominał rodziców czy po prostu był smutny. Zaczął wyrządzać kłopoty, a sąsiedzi mieli już go dosyć. Gdy zbliżały się jego dziesiąte urodziny, postanowił uciec. Zaplanował wszystko, by dotrzeć jak najdalej od tego miejsca. Pod osłoną nocy wykradł zapasy ze spiżarki sąsiadów i spakował do torby. Wziął kilka butelek wody i ubranie na zmianę, by wymknąć się z ich domu, podczas gdy spali.
Ruszył na południe, nie wiedząc dokładnie gdzie go ten szlak poniesie. Nigdy nie podróżował poza swoją wioskę, a na pewno nie opuszczał kraju. Szedł długo i przez parę dni. Nocował głównie na drzewach, na które nie miał większego problemu się wspinać. Były one pełne gałęzi, a mały był dosć zwinny. Dotarł wreszcie do granicy pomiędzy krajami, a przed nim otworzyl się zupełnie nowy świat. Pustynia, jak daleko sięgał jego wzrok. Nie spodziewając się zagrożen, jakie skrywa w swoich piaskach, ruszył do przodu, bo wiedział, że za nim nie czeka go już nic. Szedł w ostrym słońu, bez osłony głowy i po kilku godzinach stawał się wyraźnie zmęczony. Wypił już prawie wszystkie zasoby wody, a i jedzenia było już bardzo mało. Odpoczywał dużo, jednak wyczerpujące działanie piasków dopadło go po kolejnych godzinach błąkania się po wydmach. Padł na twarz, tracąc przytomność, gdy słońce kręciło się jeszcze po nieboskłonie. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że przez ostatnie kilometry był obserwowany.
Otworzył oczy i zauważył, że leży w jaskini. Była mała i bardzo ciemna, bo słońca nie było można dostrzec, albo może była już noc. Sam nie był pewien, ale po chwili zauważył postać klęczącą obok niego, który odezwał się, ściągając ze swojej głowy nakrycie w postaci kaptura:
- Witaj młodzieńcze, nazywam się Akari. Powiedz, jak Ci na imię i czego szukałeś sam na pustyni? - zapytał
- Jestem Madero, ja... moi rodzice, zginęli, ja... - zatrzymał się chwilę bo nie wiedział dokładnie jak opisać sytuację w której się znajduje.
- Ja nie mam już życia, po prostu szedłem do przodu. - powiedział, a na twarzy jego wybawiciela pojawił się uśmiech.
- Oczywiście, że masz życie. Życie które właśnie uratowaliśmy, które należy do nas. - powiedział, a młodego ogarnął strach. Jak to jego życie należy do nich. Kim byli Ci oni i dlaczego to wszystko jest takie dziwne.
- Witaj w bractwie Tokkai, Madero. A teraz śpij, jutro zaczynasz trening.[/b] - powiedział i zniknął zostawiając go samego w jaskini. Miał mnóstwo pytań i zero odpowiedzi. Na razie nie wierzył, że to wszystko dzieje się na prawdę i myślał, że to wszystko mu się śni i zaraz się obudzi. Zasnął po kilkunastu minutach i spał do samego rana.
Pobudka nastąpiła szybko, a jego kolejny dzień nie należał do najprzyjemniejszych. Został wcielony do bractwa, w którym każdy z członków miał jakieś zadanie. Byli tam zwiadowcy, łowcy, zbieracze, budowniczy i masa innych profesji. Każdy z nich był wojownikiem, zaprzysiężonym by służyć ich celom i gotów oddać życie, by chronić ich sekretów. Całe stowarzyszenie odpowiadało za pomoc ludziom najbardziej potrzbującym, będącym gnębieni przez jednostki szerzące nienawiść. Polowali na złoczyńców i znikali w cieniu, by ponownie uderzyć w innym miejscu. Nikt nie wiedział o ich istnieniu, nikt nigdy nie był w stanie ich złapać. Nie atakowali również wielkich karteli czy organizacji, nie organizowali wywrotów politycznych. Po prostu nie zgadzali się na ucisk ludności przez indywidua, które ceniły pieniądze czy władze ponad wartość ludzkiego życia. Ponadto byli mieszkańcami pustyni, nomadami, którzy skrywali się w jaskiniach i grotach piaskowych, potrafiących przemieszczać się szybko między piaskami i równie szybko znikać.
Madero przez pierwszych parę miesięcy pracował jako sprzątacz, wynosząc wiadra z odchodami, zamiatając, przenoszac towary, zapasy, udając się do oazy po wodę. To była próba charakteru. Młody wykonywał wszystkie zadania bez gadania, a wieczorem padał na twarz zmęczony i spał do samego rana. Nie miał innego życia, niż to, więc nie narzekał. Zawsze miał pełny brzuch i szanowano go za jego czyny. Wartość jego życia miała dla nich sens. Przykładał się do swoich obowiązków i był ważną częścią całego systemu.
Nastał wieczór w jego dwunaste urodziny, gdy wszyscy zgromadzili się wokół ogniska pośrodku pustyni. Madero nigdy wcześniej nie widział tylu członków bractwa w jednym miejscu. Każdy siedział po turecku i patrzył na niego. Akari wstał jako jedyny i rozkazał to samo zrobić chłopcu. Ten wysłuchał go i podeszli razem do płomienia.
- Dzisiaj, witamy nowego członka w naszych szeregach. Jego oddanie przez ostatnie miesiące udowodniło, że jest godzien naszej pomocy. Jego przeszłość pozowliła nam zadecydować, że zostanie obrońcą ludzkiego życia póki nie odda swojego. Madero, gdziekolwiek się udasz, możesz zawsze liczyć na naszą pomoc i kiedykolwiek my jej potrzebujemy musisz jej udzielić. Jeśli kiedykolwiek spotkasz wędrowca powiedz mu: Gdybym ci powiedział: "Jestem nieznajomym podróżującym ze wschodu i szukam tego co utracone", a on odpowie: Jestem nieznajomym podróżującym z zachodu i to właśnie mnie szukasz" to znaczy, że masz do czynienia z kimś z bractwa. Nie mieszkamy wyłącznie na pustyni i możesz nas znaleźć wszędzie. Mamy ukryte kryjówki wszędzie na świecie, lecz nasz dom to pustynia. Teraz podaj mi swoją prawą rękę - powiedział i wystawił swoją dłoń. Madero nie był pewny co się za chwilę stanie, lecz to co przyszło w następnym momencie było na pewno najbardziej bolesnym przeżyciem w jego całym życiu. Akiro szybko wyciągnął z ognia metalowy drąg, na którego końcu widniał rozrzażony znak, który następnie przybił do wewnętrznej strony ramienia młodego człowieka. Ten zawył z bólu, a wszyscy członkowie podnieśli się z podłogi i zaczęli bić brawa.
Po całej ceremonii zaczęto świętować, jeść dobrą strawę i pić przeróżne trunki. Noc, pomimo strasznego przeżycia, nie należała do najgorszych w jego życiu, a po kilku latach zaczął dostrzegać jej zalety. Od tej chwili mógł już rozpoczać trening jako prawowity członek, mógł zostać wojownikiem.
Akt III "Przynależność"
- Nie można zostac shinobi na pustyni - powiedział mu jeden z członków bractwa. To była prawda. By zostać ninja jeden musiał udać się do którejś z wiosek, w którym panował dany klan, aby tam piąć się na szczyt kariery ninja. Kilka kolejnych lat spędzonych na pustyni poświęcił na treningi przetrwania. Jak radzić sobie, gdy nie ma jedzenia, gdzie szukać wody, prowiantu, jak polować. Nauczono go także pisać i czytać oraz wypowiadać się jak cywilzowani ludzie. Po spędzeniu tam wielu lat i przywiązaniu sie do tych ludzi, ciężko było ich opuszczać. Jednak nie miał innego wyboru. Miał zbyt duży talent do ninjutsu by go porzucić. Członkowie również namawiali go, by skorzystał z kolejnego daru, które dało mu życie. Poza tym będzie w stanie pomagać innym dzięki swoim umiejętnościom. Chciał odkryć więcej świata niż tylko pustynia, a poza tym bardzo pragnął zostać ninja, a miał do tego pewne przysposobienie. Potrafił kontrolować chakrę, dzięki której shinobi potrafili działać cuda.
Pożegnawszy się, lecz nie na zawsze udał się do jedynego miejsca, które wydawało mu się bliskie serca, oprócz pustyni. W wieku piętnastu lat wrócił do swojego kraju, Shigashi no Kibu. Kraju opanowanego przez mafię, rządzonego twardą ręką rzezimieszków, którzy zarabiali na krzywdzie ludzkiej, ciemnych interesach, prostytucji i hazardzie. Dotarł do osady Shigashi i tam postanowił rozpocząć trening. Po zaprezentowaniu swoich umiejętności w klanie Jugo został mu przyznany poziom Doko i mógł wreszcie nazywać się shinobi. Był gotowy podejmować się prac każdego, kto potrafił wynająć ninja. Będzie podejmował się różnych zadań chociaż wiedział, że niektóre będą niebezpieczne, lub moralnie sprzeczne z jego kodeksem. Nigdy nie będzie gnębił potrzebujących i odbierał życia niewinnym.
Zawsze pamiętał skąd pochodził, co w życiu przeszedł i komu tak na prawdę może ufać. Nie jest już sam na świecie i musi tą wiadomość powtarzać jak największej ilości ludzi. Każdy ma szanse na lepsze życie i tak jak jemu pomogli w przeszłości, on będzie pomagał ludziom.
CDN...
WIEDZA
INFORMACJE:
Wiedza o prowincjach:
Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI:
Wiedza o Hyūga – ich charakterystyczną cechą się niemal białe oczy bez źrenic, przeważnie posiadają ciemne, długie włosy, honorowi i oddani swojemu klanowi, specjalizują się w walce bezpośredniej, w której często wykorzystują moc swoich oczu, podczas ich aktywacji pojawiają się na skroniach wyraźne żyły, zamieszkują tereny Kyuzo
Wiedza o Inuzuka - często charakterystyczny tatuaż na policzkach, jakby na kształt kłów, towarzyszą im, jak i walczą z nimi psy, preferują walkę bezpośrednią, wyszkoleni w taijutsu, zamieszkują tereny Yusetsu
Wiedza o Kaguya - w większości przypadków mają dwie charakterystyczne kropki na środku czoła, walczą własnymi kośćmi, specjalizują się w walce bezpośredniej – taijutsu, zamieszkują tereny Sabishi
Wiedza o Maji - grawitacja dla nich nie istnieje, jakby mieli władzę nad bronią, którą posiadają, dodatkowo ich umiejętności przypominają umiejętności Sabaku, jednakże tylko silniejsi Szczepowcy mogą kontrolować czarny piach, szczep nastawiony pokojowo, nie miesza się niepotrzebnie w konflikty, ich siedziba znajduje się w Atsui
Wiedza o Yamanaka – członkowie klanu często posiadają długie, blond włosy i oczy pozbawione źrenic, słyną z bycia świetnymi mediatorami i politykami, potrafią wniknąć w myśli przeciwnika, mieszkają w Soso.
POSTACIE:
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: brak
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
Wrodzona - Farciarz
Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 39
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 39
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 118
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 102%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU
GENJUTSU
STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
IRYōJUTSU
FūINJUTSU
ELEMENTARNE
KATON [D]
SUITON
FUUTON
DOTON
RAITON
KLANOWE
JUTSU:
Ninjutsu
(E) Bunshin no Jutsu
(E) Henge no Jutsu
(E) Kai
(E) Kawarimi no Jutsu
(E) Kinobori no Waza
(E) Suimen Hoko no Waza
(E) Nawanuke no Jutsu
Fuuinjutsu
Katon
(D) Katon: Hōsenka no Jutsu
Chanbara
(D) Yōdō
(C) Mikazukigiri
(C) Omotegiri
(C) Ikioi
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Torba, na lewym pośladku.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): 5 shurikenów i 5 kunai, schowane w torbie
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 50#p144050
PH: http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 51#p144051
MISJE (dla klanu / inne):
WYPRAWY:
EVENTY:
PREZENT OD ADMINISTRACJI: