Strona 1 z 1
Zetsumei [Gotowa]
: 22 cze 2019, o 16:56
autor: Zetsumei
DANE PERSONALNE
IMIĘ: Mei (絶命) [Nieużywa]
NAZWISKO: Kaneko (金子) [Nieużywa]
PSEUDONIM: Zetsumei (絶命)
KLAN/UW: -- | Lecząca Chakra
PRZYNALEŻNOŚĆ: --
WIEK [DATA URODZENIA]: 19 [ur. 368]
PŁEĆ: Kobieta ♥
WZROST | WAGA: 168cm | 55KG
RANGA: Wyrzutek D
APARYCJA
WYGLĄD:
Zacznijmy od ogólnych cech fizycznych Kaneko. Jest ona średniego wzrostu, gdyż sięga 168 cm wzwyż. Nie można jej nazwać małą, gdyż w wioskach można znaleźć ludzi o mniejszych wymiarach od niej. Jednak do bardzo wysokich ludzi też nie można jej zaliczyć, ponieważ często musi unosić głowę, aby ujrzeć twarz swojego rozmówcy. Wróćmy jednak do tematu budowy ciała dziewczyny – nie jest ani za chuda, ani za gruba, a lata treningów owocowały w lekko wyrzeźbione mięśnie.
Skupmy się teraz na to, na co zawsze zwraca się uwagę jako pierwsze – twarz. Jest ona raczej lekko trójkątna, choć przez okrągłe policzki dziewczyny wydaje się być owalna. Kaneko posiada jasną karnację, lecz nie wygląda przy tym jak umarlak. Głowę dziewczyny okalają pasma włosów o smolistym odcieniu, sięgając jej zaledwie do ramion. Tę samą barwę możemy dostrzec na jej brwiach i licznych rzęsach, tworzących gęste wachlarzyki. Spod drobnych włosków, okrywających powieki Mei, widać wyraźnie głębię koloru jej tęczówek. Choć zazwyczaj wydają się być po prostu szare, ich naturalnym odcieniem jest kolor szkarłatny. Niżej oczu, rysuje się mały, smukły nosek. Jednak równie mocno jak oczy, widocznym elementem twarzy Kaneko są jej usta – pełne, lekko zaróżowione. Kiedy się denerwuje, mają bardziej malinowy odcień.
Przejdźmy teraz do niższych partii ciała. Ramiona dziewczyny są raczej węższe, ręce proporcjonalne w stosunku do reszty ciała, a dłonie należą raczej do małych. Jeżeli przytknie się dłonie Mei do dłoni dwunastolatka, okaże się, że są niewiele większe od rąk dziecka. Paznokcie dziewczyna pozostawia naturalne. Delikatna płytka lekko lśni, oznaczając, że jest w pełni zdrowa i wolna od toksyn tych sztucznych barwników. Paznokcie mają średnią długość – na tyle długie, by móc zadrapać przeciwnika, na tyle krótkie, by nie przeszkadzać w codziennych czynnościach. Przejdźmy teraz do korpusu dziewczyny – stanowią go średniej wielkości piersi oraz płaski brzuszek, a także dość spore biodra. Niżej widnieją średniej długości nogi, w miarę smukłe, które wpasowują się w resztę ciała, nie zaburzając jego proporcji. Stopy dziewczyny są dość małe, jednak nie są jakoś specjalnie rzucające się w oczy swoją wielkością. Na szyi ciągnie się dość spora blizna, która na szczęście nie wyróżnia się za bardzo swoim odcieniem.
UBIÓR:
Strój Bojowy/Codzienny: Click
Jak można zobaczyć na powyższym obrazku dziewczyna lubi ubierać się dość wyzywająco, pomimo że jest strój bojowy, to kto powiedział, że nie może być on seksowny? Głównym elementem stroju bojowego Zetsumei jest gorset, który połączony jest z spódnicą grubymi szwami, więc nie ma mowy o oddzieleniu go tych dwóch części od siebie. Dominującym kolorem jest kolor czarny, zaś czerwony oraz biały uzupełniającym. Spódnica sięga do połowy uda dziewczyny. Gorset jest pozostałością po poprzednim życiu dziewczyny, polubiła go dość mocno, więc postanowiła z niego korzystać w trakcie walki. Wykonany jest on z całkiem grubej skóry, lecz jest także przewiewny, więc w żaden sposób nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu. Gorset idealnie eksponuje walory dziewczyny, którymi może się pochwalić. Białe rękawy wykonane z całkiem dobrego materiału, gdzie na końcu wykonane z czarnej skóry mankiety zapinane na metalowe zapięcia. Całość gorsetu dopełniają skórzane zapięcia. Wokół tali dziewczyny, możemy zobaczyć pasek, który pozwala na spersonalizowanie sprzętu kunoichi noszącego przy sobie. Na nogach dziewczyny można zobaczyć typowe buty ninja. Uzupełnieniem tego stroju są czarne zakolanówki, wykonane z elastycznego materiału. Oczywiście pod gorsetem dziewczyna nosi podkoszulek, a także standardową bieliznę. Dodatkiem do takiego stroju może być czarny płaszcz zapinany na metalową klamrę. Często można ją spotkać z "Kominem"o kolorze czerwonym.
Strój Oficjalny: Click
Dziewczyna zarówno w swoim codziennym stroju jak i tym oficjalnym stawia przede wszystkim na minimalizm, lecz jak w poprzednim stroju oddaje on kobiecość dziewczyny w stu procentach, pomimo że strój nie jest wyzywający, ze względu na okoliczności w jakich jest zakładany. Oficjalnym strojem dziewczyny jest czarne klasyczne kimono. Kolorami uzupełniającymi ten strój, są tak jak w poprzednim przypadku biały oraz czarny. Proste ubranie mające okazywać szacunek oraz podniosłość sytuacji w których jest ubierana. Dziewczyna nosi na nogach typowe japońskie buty w stylu Geta o kolorze czerwonym, a uzupełnieniem stroju jest czerwona wstążka we włosach oraz czerwony pas.
ZNAKI SZCZEGÓLNE:
Szkarłatne oczy, które mogą łudząco przypominać Doujutsu.
Blizna, ciągnąca się od szyi aż po biust dziewczyny.
Blizny po ugryzieniach, ze względu na swoje niecodzienne umiejętności.
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER:
Zetsumei to osoba trudna do opisania, gdyż jej charakter całkowicie zależy od humoru, jaki obecnie posiada. Warto zacząć od tego, że ma problem z utrzymaniem jednego stanu przez bardzo długo. Przeszłość odcisnęła na jej psychice duże piętro, przez to ma pewnego rodzaju zaburzenia psychiczne. Objawiają się one właśnie w taki sposób. Nastrój dziewczyny potrafi w kilka sekund zmienić się nie do poznania – ze szczęśliwej na przygnębioną, bądź też z radosnej na wściekłą. Wszystko dzieje się wywołane przez małą, z pozoru nic nie znaczącą rzecz. Z reguły jest osobą łaknącą kontaktu z innymi ludźmi. Choć czasem lubi z nimi porozmawiać, jest typem introwertyka, co zamyka jej furtkę w wielu dziedzinach bycia kunoichi. Kiedy jest w samotności, lubi pójść na łono natury, by tam wypocząć i przemyśleć sobie swoje sprawy. W taki sposób tworzą się jej pomysły na nowe techniki, jak i różnego rodzaju tezy, które potem potwierdza lub obala. Właśnie tak narodziła się w niej miłość do medycyny. Ze swoimi zdolnościami jest w stanie zajść bardzo daleko w tym zakresie, a co lepsze doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Tak zwany typ myśliciela, lubiący zaplanować sobie wiele spraw oraz porozmyślać o różnych możliwościach danej sytuacji. Jest to oczywiście dużym plusem, bo z tej cechy korzysta również w walce, starając się wymierzać odpowiednie ataki. Ludzi w oczach Zetsumei są raczej zepsuci i niegodni uwagi. Przez to jej zaufanie bardzo trudno zdobyć, choć pozory mówią zupełnie co innego. Kiedy dojdzie już do jakiegoś kontaktu, zwykle bywa po prostu obojętna. Nie wyjdzie z inicjatywą uczuciową, dopóki nie zrobi tego rozmówca. Może nie odwzajemni uśmiechu, aczkolwiek może być miła oraz pomocna. Zarazem, jeżeli zajdzie jej ktoś za skórę, nie odpowie mu tym samym, bo nie należy do mściwych. Brunetka należy raczej do spokojnych oraz małomównych. Mimo tego nie da sobie wejść na głowę i w aktach kłótni pokazuje swój skrywany temperament. W momencie, gdy da się poznać nieco lepiej, dostrzega się, że w rzeczywistości jest zupełnie innym człowiekiem. Wcześniejsza skorupa to tylko ochrona przed światem, która zapewnia jej spokój oraz samotność. Wesoła Mei nigdy nie podejdzie pierwsza do człowieka, jednak jest bardzo otwarta na poznawanie nowych osób. Potrafi bez problemu wyciągnąć pomocną dłoń oraz być w miarę towarzyska. Mimo wszystko nigdy nie obdarzy za szybko kogoś zaufaniem. Na ten trzeba bardzo długo pracować. Zły nastrój Zetsumei sprawia, że staje się ona bezwzględna i nieskora do rozmowy z jakimkolwiek stworzeniem. Jej miła powłoka całkowicie się ulatnia, a cięty język daje o sobie znać. Jeżeli chodzi o bliższe kontakty międzyludzkie, Mei jest bardzo wstydliwa, co często ukazują jej zarumienione policzki. Przez to wpada często w żenujące, dwuznaczne sytuację, z których potem trudno wyjść. Stara sobie nie stronić od używek wszelkiego rodzaju. Zdarza jej się sięgnąć mimo niepełnoletności po alkohol lub papierosy, bo twierdzi, że wszystko jest dla ludzi, lecz z umiarem. Stara się nikogo nie oceniać po pozorach, zaś jeśli już to zrobi, swoją opinię zachowuje dla siebie. Zet nie patrzy na ludzi przez pryzmat wyglądu, bowiem ten nie jest ważny. Liczy się dla niej kto co ma w sercu oraz jakimi wartościami się w życiu kieruje. Bardzo ceni sobie spokój oraz nie lubi, kiedy jej ktoś rozkazuje. Woli mieć wolną rękę do popisu oraz zrobić coś po swojemu. Pomaga jej to zachować większą koncentrację i osiągnąć lepszy efekt. Przebywając wśród fauny i flory, stwierdziła, że są to najpiękniejsze rzeczy jakie widziała w życiu. Woli spędzić noc pod gołym niebem, aniżeli w domu. Właśnie z tego względu bardzo lubi podróżować i poznawać nowe kultury oraz miejsca. Dzięki częstym zmianom lokacji nie zwraca na swoją osobę zbyt wielkiej uwagi, co ją wręcz raduje.
NAWYKI:
W sytuacjach stresujących często krzyżuje dłonie, kręci nogami. Oblewa się rumieńcem, a także potrafi zemdleć.
Ma dość podzielną uwagę, więc potrafi wykonywać wiele rzeczy na raz.
Nienawidzi wszelkich konfliktów dlatego praktycznie za każdym razem szuka rozwiązania problemu, jednocześnie samemu pakując się w kłopoty.
NINDO:
"Nawet najpiękniejsza róża ma kolce"
HISTORIA:
Narodziny:
Dzień jak każdy inny. Nic nadzwyczajnego. Szpital jak zawsze pełen coraz to nowych pacjentów, skarżących się na bóle głowy czy brzucha. Raz na jakiś czas zdarzały się nieco poważniejsze wypadki polegające na złamaniu przez kogoś nogi, czy też nagłym zawale. Była to jednak rzadkość, bo przychodnia nie obfitowała nigdy w sprzęt medyczny. Pielęgniarka uśmiechając się słodko, przytakiwała pacjentom i bazgrała coś w swoim notatniku. Prawdopodobnie była to lista zakupów. W pewnym momencie do holu wniesiono na noszach rodzącą kobietę - również codzienny widok. Chyba jednak coś w tym obrazku nie do końca pasowało... Dziewczyna była młoda, jej rude włosy posklejały się na czole od potu, a ona sama wydawała z siebie zduszone okrzyki, inne niż większość przedstawicielek płci pięknej na porodówce. Szybko zaniesiono ją na stół operacyjny, pielęgniarka błyskawicznie wyskoczyła zza lady, kierując się właśnie w tamtą stronę. Na miejscu przyjrzała się uważnie wzdętemu brzuchowi przyszłej matki, a jej badawczy wzrok zatrzymał się na krwiaku nieco poniżej pępka.
- Samo się nie wydostanie! Tniemy. - doszedł do niej krótki rozkaz lekarza.
Coś zdecydowanie nie pasowało. Był to bowiem bardzo nietypowy krwiak, zwiększający się z każdą sekundą. I nim ktokolwiek zdążył się zorientować, kobieta wydała z siebie ostatni jęk, wołający o pomstę do nieba i padła w pośmiertnych drgawkach. Wszyscy na sali ucichli, wręcz zamarli w bezruchu, a do ich uszu doszedł cichutki dźwięki. - Dziecko, jeszcze żyje, tniemy! Lekarz postanowił ratować dziecko, szybkim sprawnym cięciem, a także dokładnym cięciem skalpela przeciął nabrzmiały brzuch kobiety. Wtem można było usłyszeć krzyk, było to wołanie o pomoc. Matka nie przeżyła, ale dziecko, a może uda się uratować. Mężczyzna operujący kobietę spotkał się naprawdę z dziwną rzeczą, a mianowicie dwójka bliźniaków miała na ciele całą masę dziwnych popatrzeń. Kompletnie nie naturalnych jak dla porodu. Mężczyzna próbując wyciągnąć tą dwójkę, poparzył swe dłonie dziwną substancją. Dwójka noworodków była naprawdę w złym stanie zdrowotnym, więc lekarze walczyli o życie tej dwójki. Przyglądając się ciału kobiety, można było zobaczyć że po krótkim czasie od wyjęcia tej dwójki, wszystkie organy wewnętrzne zostały kompletnie zniszczone, tak jakby ktoś wpuścił do ciała kobiety żrący kwas. Większość osób będących przy stole operacyjnym zamarła z przerażenia i tkwiła niczym kamienne posągi na swoich miejscach. Praktycznie żaden z lekarzy nie chciał dotykać dzieci, bojąc się o własne zdrowie. Gdyby ktokolwiek miał informacje o rodzącej, zaraz domyślili by się, że noworodek przejął jedynie umiejętności po matce. Nie zdawali sobie jednak z tego sprawy, bo i nie mieli skąd..Dopiero ojciec tej dwójki wpadający na salę zabiegową zobaczył martwą żonę oraz dwójkę dzieci. Widok ten zszokował go na początku.. lecz był ojcem tej dwójki. Wyjaśnił on lekarzom że matka noworodków miała ogromne problemy z kontrolowaniem swojej natury chakry, a to co miało miejsce podczas porodu było kompletnie nie kontrolowane przez nią. Dwójce noworodków udało się przeżyć.
Dziewczynka harowała w pocie czoła. Za każdym razem, gdy trenowano ją właśnie w ten paskudny sposób, zaklinała się, że nigdy więcej nie będzie ćwiczyć żadnych Taijutsu. Nic z tego jednak nie wynikało, bo za każdym razem zostawała do tego zmuszana za pomocą wyzwisk, kopniaków i groźnych dla zdrowia uderzeń. Ojciec Zetsumei znęcanie się nad słabszymi zawsze napawało nieokreślonym szczęściem. Dlatego też ona, pomimo młodego wieku, nigdy nie dawała mu tej satysfakcji, zawsze wstawała, niezależnie od tego ile razy została zbita. Ojciec był co prawda okrutny, ale dzięki niemu zrozumiała czym jest czakra i w jaki sposób nią kierować, by mieć z tego korzyści. Załamał się on psychicznie w momencie w którym jego żona zmarła, a ten został obarczony wychowaniem dwójki dzieci. Nie mógł liczyć na pomoc nikogo, więc samotnie wychowywał swe dzieci, na kompletnym pustkowiu, gdzie te nie miały kontaktu z niczym innym jak nim oraz przemocą jaką oferował w zamian. W każdym bądź razie chcę teraz opisać jeden z bardzo wielu, codziennych treningów Zetsumei..
Kolejny raz upadła na ziemię pod ciężarem zadanego ciosu. Kolejny raz podniosła się z powrotem na chwiejących niebezpiecznie nogach. Wytarła z brody strużkę krwi, która wypłynęła wprost z jej ust i gotowała się na przyjęcie następnego ataku.
- Jakie są twoje marzenia?! - wykrzyknął złowrogo mężczyzna, a ona dobrze zdawała sobie sprawę z tego jaką powinna udzielić odpowiedź.
Nie potrafiła się jednak powstrzymać, by nie odpowiedzieć szczerze na owe pytanie.
- Chcę zostać wielką Kunoichi, chcę być znana na cały świat Ninja, ale nie jako tyranka, lecz jako prawdziwe uosobienie pokoju! Ch... - wściekłe uderzenie zbiło ją z nóg.
Poczuła jak porcja metalicznej substancji napływa jej do ust. Jak jej oczy napełniają się łzami. Łzami smutku, rozpaczy, przegranej. Nie, to nie mogło się tak skończyć, miała jeszcze siły, wystarczająco sił, by jeszcze raz się podnieść i powtórzyć głośniej, donośniej jakie jest jej marzenie.
- Więc... Jaki jest twój cel w życiu?! - miało się wrażenie, że potwór, zaczął się pienić, a w każdym razie kilka razy zakrztusił się własną śliną.
- Chcę zostać wi-wielką Kunoichi, chcę sprawować władzę bez wyrządzania komukolwiek krzywdy, chcę pokoju. - wyjąkała, zdeterminowanym głosem.
- Ty uparta suko! - ojciec rzucił się na nią, zadając jej kilka celnych ciosów, po czym podniósł ją z ziemi za umorusaną koszulkę - Myślisz, że jesteś silna? Zaraz się okaże! - warknął złośliwie i zaniósł na wpół żywą dziewczynkę w miejsce, do którego zabroniono jej wchodzić pod karą bolesnej i męczącej śmierci.
Miejsce to okazało się być tunelem, przejściem do kolejnej części budynku o którym nie miała zupełnie pojęcia.Dziecko niewiele z tego widziało, bo cały czas przed jego oczami pokazywały się czarne plamki o najróżniejszych kształtach. Ból przesłonił wszystko, jak zawsze zresztą. Po chwili znaleźli się w wszechstronnym pomieszczeniu, pośrodku którego tkwił jej brat, jej brat bliźniak, tak jakby czekał na nią w tym że miejscu. Młodzieniec przerażał samą swoją postawą, jakby pogodził się z tym co tu się wyprawia. Co więcej! Jakby mu to odpowiadało. Na jego oblicze wstąpił posępny uśmiech, uśmiech powodujący, że ciarki przebiegły po plecach szkarłatnookiej.
- Zaraz zobaczymy czy zasłużyłaś sobie na swoje imię! - zaśmiał się perfidnie, puszczając dziewczynę..
Gdy tylko dotknęła nogami podłoża, jej brat bliźniak natychmiast rzucił się w jej stronę. Zet broniła się jak mogła, ale jej brat zdawał się być dużo szybszy i zręczniejszy, jakby nie robił nic innego poza codziennym harowaniem. W ciągu kilku sekund walka była już przesądzona. Nasza bohaterka nie miała najmniejszych szans w zetknięciu z tym śmiercionośnym dzieckiem. Uniki zdawały się na nic, a ciosy przeciwniczka zadawane były szybko i precyzyjnie tak, że po chwili Mei leżała nieprzytomna na posadzce. Kuroi rzucił się wesoło by dokończyć swoje dzieło, jednak ojciec dwójki dzieci zatrzymał go, uderzając delikatnie w brzuch.
- Dobrze się spisałeś , ale na tym koniec. Kiedy indziej przyjdzie wam walczyć na śmierć i życie. - żachnął się chwytając twardo śpiącą czarnowłosą jak worek kartofli.
Zaniósł ją do jej komnaty, jeśli tak właśnie można nazwać wilgotną grotę z kamienną pryczą i kilkoma deskami zamiast drzwi. Dziewczynka spała bardzo długo, odpoczywając po nieudanych treningach. Tymczasem tymczasem ojciec wyruszył by napaść kolejną karawanę.. przecież jakoś trzeba żyć.. Dziewczynka jak się przebudziła, myślała dlaczego ojciec robi jej i jej bratu taką krzywdę, lecz nie była w stanie znaleźć odpowiedzi na to pytanie. W międzyczasie podczas kolejnych treningów w kryjówce zaczęło pojawiać się to coraz więcej nowych zupełnie obcych osób. Nie wiedziała kim są, bo większość czasu spędzała w kamiennej grocie w zupełnej ciemności. Jedyny kontakt z kimkolwiek miała to gdy dostawała resztki jedzenia oraz łomot od ojca.
Sen był jedynym, który przynosił jej jako takie ukojenie. Śniąc mogła zapomnieć o tym, co się stanie kiedy się obudzi. Zaś jej sny były zawsze piękne i kolorowe, jakby miały za zadanie dołować ją jeszcze bardziej, przez pokazywanie co traci, tkwiąc w tej cholernej norze. Najgorsze było to, że po śnie następowała brutalna pobudka i powrót do szarej rzeczywistości. Zawsze marzyła o tym, by zasnąć i już się nie obudzić, by śnić bez końca o tym co by się stało, gdyby wychowywała się w normalnej rodzinie. Natomiast metody wychowawcze stosowane przez jej ojca oraz jego wspólników skrupulatnie wybijały jej z głowy takie dyrdymały. Ona jednak marzyła dalej, bo człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać. W każdym bądź razie jej dzisiejszy sen był dość nietypowy, ponieważ przedstawiał ich kryjówkę. A w samej kryjówce znajdowało się kilku, zupełnie nieznanych jej ludzi i pies. Ciekawe, bo huk oraz wszystkie dźwięki towarzyszące im w przedostawaniu się przez pułapki, zdawały się być tak realne, tak bliskie... Wszyscy jej oprawcy wyruszyli na rzeź niewiniątek do pobliskiej wioski. Była właściwie sama, pomijając kilku, których zostało na straży. Wracając do snu... Shinobi z psem szybko rozprawili się z pułapkami oraz strażnikami, teraz wędrowali wręcz bezszelestnie przez zupełnie pusty i ciemny korytarz. Mijali coraz to nowe drzwi, ale żadne ich nie interesowały, pies węszył zajadle, jakby interesował go tylko i wyłącznie jeden zapach... Jej zapach. Każdy krok przybliżał ich do celu, widziała już "drzwi" od swej groty, gdy nagle...
Sen urwał się jak zepsuta taśma, a czarnowłosa, zalana potem, podniosła się raptownie na pryczy. Wzrok szkarłatnookiej utkwił na drewnianych deskach, służących za wejście i uspokoiła się dopiero wtedy, gdy nie dostrzegła w szczelinach pomiędzy nimi żadnego ruchu. Gdy już chciała z powrotem opaść na poduszkę, serce podskoczyło jej do gardła... Kroki. Siedziała tak sparaliżowana, zdając sobie sprawę z tego, że w tej grocie nie ma żadnej drogi ucieczki. Więc to koniec. Zazwyczaj nikt nie pojawiał się w towarzystwie, w jej grocie. Przymknęła powieki, gotując się na śmierć. Nie chciała widzieć twarzy jej przyszłych zabójców, jednak zachowała w pewnym stopniu nawet teraz swą ciekawską naturę i uchyliła powieki. A może śmierć nie jest taka zła? Może wcale nie czeka tam na nią nic strasznego? Gdyby ktokolwiek wspomniał jej choć raz o Bogu, zapewne pomodliła by się do Niego. Gdyby ktokolwiek nauczył jej jakiejś pieśni pochwalnej, zaśpiewałaby ją z łzami w oczach. Nikt jednak tego nie zrobił, zapewne dlatego, że sam ojciec oraz jego bandyci nie mieli o Bogu zielonego pojęcia. Kroki ucichły tuż pod jej drzwiami, widziała teraz zarysy kilku osób oraz psi nos czarny jak węgiel, wciskający się w szczelinę między deskami. Wstrzymała oddech, zaciskając drobne piąstki. Deski zaskrzypiały cicho, a wraz z trójką ludzi do komnaty wkroczyło chłodne, wieczorne powietrze. Pomimo półmroku panującego w tym miejscu, Zetsumei dostrzegła, że jeden z mężczyzn ma równie czarne jak smoła włosy, zupełnie jak ona. Spoglądał na nią z odrazą i wstrętem, natomiast reszta zdawała się nie przejawiać żadnych uczuć. Nie wiedziała czy jej się to śni, czy była to prawda?
- Wiesz kim jestem?! - wykrzyknął groźnie mężczyzna.
Dziewczynka nie zdołała się odezwać, bo ślina zaschła jej w gardle, więc tylko poruszyła przecząco głową. Pies nastroszył sierść na karku, powarkując cicho i gapił się w sufit jak sroka w gnat. Shinobi spojrzeli po sobie i natychmiast odskoczyli w tył. Dobrze zrobili, bo w miejsce, gdzie przed chwilą stali zwalił się sufit. Siła z jaką gruz spadł na kamienną posadzkę, zatrzęsła całym pokojem. Pył rozproszył się po całym pokoju, uniemożliwiając zachowanie widoczności. Jedynym co dziewczynka mogła teraz dojrzeć był księżyc, piękny, okrągły i dziurawy jak ser, wyglądający przez dziurę w dachu. Po chwili przysłoniło go coś znajomego i jeszcze ten trzepot skrzydeł... Ach, tak! Ptak przyzywany przez jej ojca. To zwierze zdawało się rozumieć więcej niż niejeden z tych obszczymurków. Tylko co tu robiło... I to same. Obcy z łatwością przeskoczyli nad gruzami i ponownie stanęli w bliskiej odległości od skostniałej ze strachu dziewczynki. Mężczyzna podniósł ją za koszulkę, robiono to już wiele razy, więc nie przestraszyła się tego gestu. Bała się za to jego oczu. Przepełnionych nienawiścią, życzących jej jak najgorzej, pozbawionych jakiejkolwiek barwy.
- Jestem twoim ojcem! A raczej byłem przed twoim narodzeniem. Wiesz, że zabiłaś swoją matkę, prawda?! Umarła przez ciebie w straszliwych mękach. Wyżarłaś ją od środka! Nie jesteś dzieckiem, jesteś potworem! Przybyłem więc by cię zlikwidować! Sprawić ci takie samo cierpienie, jakie ty uczyniłaś mojej ukochanej! Pochodzisz zapewne z samej czeluści piekieł, zesłano cię tu, żeby odebrać mi jedyną osobę jaką kochałem. Szukałem cię tyle lat, aż w końcu dopełni się moja zemsta. Zet zaprzestała wierzgania, bo słowa, które przed chwilą do niej dotarły, zapewne zbiłyby ją z nóg, gdyby nie była trzymana. To nie mogła być prawda! Nie mogła zabić własnej matki, przecież tak bardzo ją kocha, a może... Może ona wcale nie wie co to znaczy kochać? Przecież nikt nigdy jej nie kochał, nigdy nie uświadczyła prawdziwego dzieciństwa. Co jeśli naprawdę jest potworem? Potworem nie znającym żadnych uczuć? Łzy napłynęły jej do oczu, zamazując cały ten obraz nędzy i rozpaczy.
- Nie jestem potworem! Jestem normalną dziewczynką! Nie zabiłam mojej mamy, nie jesteś moim tatą, to wszystko to kłamstwo! Łżesz! Mój tata nigdy nie próbowałby mnie zabić, on mnie kocha! Słyszysz? Kocha mnie! - wykrzyczała na jednym oddechu, dławiąc się słoną cieczą, spływającą ciurkiem po jej ustach. Dziewczyna wypowiedziała te słowa zupełnie serio. Śmiało można było powiedzieć, że dziewczyna doznała syndromu sztokholmski'ego.- Żal mi zabić to ścierwo... A myślałem, że przyjdzie mi to z łatwością... Myliłem się. Koda, zrób to za mnie! - warknął w stronę właściciela psa.
W tej jednak chwili ptak zaskrzeczał wściekle, a przez dziurę w suficie wskoczył do sali, powracający z udanej napaści, nie kto inny jak tylko ojciec Zetsumei wraz z jej bratem.. Zasłonił sobą zdruzgotane dziecko i wyciągnął przed siebie swą Katanę, która rozjarzyła się jasnoniebieską czakrą Fuutonu.
- Słyszałem wszystko kochanie. Zwrócił się do Zetsumei jej wybawiciel. Ciężko było pomyśleć, że osoba która przez tyle lat była katem dla dziewczyny, kiedykolwiek uratuje ją.. Tak przynajmniej myślała.. Nie trudno było się domyśleć że dziewczynka była w błędzie i to zupełnym..
Mężczyzna który podawał się za ojca Zetsumei, próbował jakoś się wytłumaczyć, lecz nie dano mu dojść do słowa. Został przecięty w pół a jego towarzysze oraz pies zostali równie brutalnie zamordowani. Szkarłatna krew lała się po całym pomieszczeniu. Dziewczynka leżała na ziemi i nie wiedziała zupełnie co ma myśleć o tej sytuacji. W głowie pojawiło jej się wiele myśli.. - A co jeśli faktycznie to był mój ojciec.. Powiedziała sama do siebie, leżąc w kałuży krwi. Została szybko wyprowadzona z tego błędu.. Choć jeszcze jej ojciec musiał się nad nią trochę poznęcać.
- Kochana, opowiesz mi jak to jest wyrzec się własnego ojca dla obcej osoby? Zapytał głosem pełnym ironii.
- Kochanie, jestem z Ciebie dumny. Cieszę się że mnie kochasz. Ciesz się mocno. Pierwszy raz na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech, co więcej był on naprawdę szczery. Dziewczyna przeżywała w głowie straszny horror.. Słowa które wypowiadał jej ojciec kompletnie do niej nie dochodziły, jej mózg kompletnie został wyprany. Jak można tak mocno wejść na człowieka, zniszczyć go.. Mei nie chciała żyć.
- Muszę o czymś Ci powiedzieć.. Ten mężczyzna oraz jego towarzysze, nie mieli nic z Tobą wspólnego. Zostali wynajęci, aby napadli tą kryjówkę. To wszystko zostało wyreżyserowane tylko i wyłącznie dla Ciebie. Opowiadał ojciec swoje córce, ale przecież nie mogło tak być, ona zupełnie nie dopuszczała takiego rozwiązania.
- Chciałem abyś nabrała pełni życia.. lecz te ofiary spieprzyły całą robotę.. z tymi słowami oraz ogromną plamą krwi, mężczyzna zostawił dziewczynę która leżała na zimnej ziemi kompletnie sparaliżowana.
Dziecko od dłuższego czasu właściwie nie wychodziło z komnaty. Nikt nie zabierał jej na treningi, nikt nie budził jej o nieludzkiej porze. Skoro tak się sprawy miały, siadała na łóżku i godzinami wpatrywała się w plamę krwi na kamiennej posadzce. Plamę krwi jej mężczyzn który mógłby być jej ojcecm.. Dlaczego postąpił tak lekkomyślnie? Nie miał już nic do stracenia, czy może był aż tak bardzo zaślepiony nienawiścią? Skoro tak bardzo jej nienawidził, dlaczego nie mogła, ot tak, przestać zaprzątać sobie nim głowy? Zetsumei kompletnie nie dopuszczała do siebie prawdy, że ta scena została ustawiona. Dlaczego od jakiegoś czasu non stop śniła jej się scena, w której połyskujące w świetle księżyca ostrze, przebija się przez ubranie, skórę, aż w końcu serce czarnowłosego mężczyzny... Znienawidziła księżyc, szczególnie podczas pełni. Uznała go za zdrajcę, szpiega, który z takim zainteresowaniem oglądał tą przerażającą scenę. Najbardziej ugodziło ją to, że nikt się nie przejął śmiercią jej tych ninja. Wszyscy zachowywali się jak zawsze, poza tym, że zachowywali wobec niej większy dystans i... Faworyzowali Kuroi'a Nie dziwiła im się, w końcu jej brat spełniała wszelkie wymogi, by stać się w przyszłości wielkim Nukkeninem. Jednak ukłucie zazdrości w jej sercu, sprawiało, że chciała więcej trenować. Dobrze wiedziała, że jeśli chce mu dorównać musi ćwiczyć dzień i noc, nie zaprzestając nawet, gdy jej organizm będzie na skraju wyczerpania. Niekiedy widywała trenującego Kuroi'a wraz z ojcem i cholernie jej zazdrościła gracji, delikatności z jaką walczy, wygrywa. W miarę jak ćwiczył, zaczynała dostrzegać coraz więcej błędów swej rywala, dlatego też postanowiła wykorzystać je przeciwko niemu. Jej brat wcale nie był taki świetna, jak to się jej z początku wydawało. Wystarczyło kilka tajemnych treningów, by go dogonić. W końcu nadszedł ten wielki, wyczekiwany przez Zetsumei dzień. Dzień ich kolejnego pojedynku. "Tym razem będzie inaczej" - obiecała sobie w myślach. Ponownie stanęli naprzeciw siebie, tym razem w pełni sił, gotowe stawić sobie czoła. Ruszyły ku sobie z rozwagą, zataczając ostrożnie kręgi. I wtedy właśnie Zet zdała sobie sprawę z tego, jak wielki błąd popełniła! Jak się okazało Kuroi świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że szkarłatnooka go obserwuje i nie wykorzystywał wszystkich swoich umiejętności. Walczył na średnim poziomie, tymczasem teraz zachowywał się jak prawdziwy drapieźnik, nie było mowy o tym by nasza bohaterka dała sobie radę! Przez pierwsze kilka minut Mei nadążała z blokami, a nawet kilkakrotnie sama wykonała sekwencję, dość skomplikowanych ciosów. To nie wystarczyło, bo już po chwili padła, powalona na ziemię ciosem w brzuch.
- Nie dorastasz mi do pięt... - wydusił z siebie rozbawiony Kuroi.
Dziewczynka pogodziła się po jakimś czasie ze swoim losem, zawsze będzie gorsza niż jej rywalka, nigdy nie dorówna jej w walce wręcz. Ale... Przecież może wyprzedzić ją w czymś innym. Wieczorami, przed położeniem się spać, medytowała by skupić czakrę w żołądku i pokierować nią jak tylko chciała. Wydawało się to zabawne i bardzo proste, jakby kontrolowanie swej energii wewnętrznej miała we krwi. Po pojedynku była poobijana strasznie, nie czuła swoich organów wewnętrznych więc postanowiła ugryźć się w dłoń, aby sprawdzić sobie ból. Ból miał sprawić że zapomni o innych bólach, lecz efekt był dość zaskakujący, ponieważ wszystkie rany dziewczyny zostały uleczone.. Poznała siebie trochę, więc miała także broń którą mogła wykorzystać przeciwko swojemu bratu.
Jak zawsze większość bandytów wyruszyła na plądrowanie, ale co dziwne... Nie wrócił żaden, pomimo tego, że minęła już umówiona ilość godzin. Strażnicy postanowili ruszyć na odsiecz, zostawiając dziewczynę samą... Jak zawsze. Nie była już zresztą taka mała. Ostatnimi czasy polubiła całkiem przechadzki wśród gołej skały i kiedy tak sobie spokojnie wędrowała na tle pochmurnego nieba, coś do niej dotarło. To była jej szansa, jej chwila! Żadnego strażnika, nikogo kto zasłoniłby jej drogę do wolności. Radosnym krokiem wbiegła do zatęchłej jaskini, lecz po chwili stanęła jak wryta, marszcząc czoło. A co jeśli będą jej szukać? Dokąd ma się udać, by nie mieli odwagi za nią podążyć? A może w ogóle nie wrócą? Dobrze by było gdyby ktoś zatłukł tych cholernych oprawców... Nie będzie czasem za nimi tęsknić? Zamyśliła się przez chwilę, po czym na jej oblicze wstąpił grymas. Co ją to obchodzi! Mogą za nią wysłać setki i tysiące do niczego nie przydatnych ludzi. Nie boi się ich... A może jednak? Jej oczy przepełniły się przez chwilę strachem. Po chwili otrząsnęła się i twierdząc, że "już dosyć tych dyrdymałów, będzie co ma być" ruszyła na poszukiwania mapy, plecaka i prowiantu na kolejnych kilka dni. Znalazła zaledwie poszarpaną i niepełną mapkę, plecak niezdatny do użytku i dwa bochenki chleba. Cóż, lepsze to niż nic. Plecak wyrzuciła po dokładnych oględzinach, a chleb spakowała do worka. Co do mapy, to obejrzała ją uważnie. Już miała wychodzić z kryjówki, lecz drogę przecięła jej dobrze znana osoba, a mianowicie jej brat..
- A ty gdzie się wybierasz? Zapytał, a na jego twarzy pojawił się sarkastyczny uśmiech. Wiedziała że jej brat nie wypuści ją bez walki.. A ojciec ukaże go gdyby to zrobił..
- Mam dość.. Mam dość takiego życia ! Odchodzę.. Odpowiedziała odważnym głosem, w stronę swojego brata bliźniaka. Ku zaskoczeniu dziewczyny, brat nie miał zamiaru jej zatrzymywać w żaden sposób.
- Wiesz że nasz ojciec Cię odnajdzie ? Zapytał tylko retorycznie dziewczynę a następnie spokojnym krokiem nie czekając na odpowiedź, poszedł w stronę swojej cieli. Dziewczyna zastanawiała się dlaczego ten godzi się na to wszystko, mógł również uciec wraz z Zet, lecz ten wolał pozostać w kryjówce. Dziewczyna miała chwilę zawahania czy opuszczać kryjówkę, lecz jeśli by nie spróbowała, zmarnowała by swoje życie.. Wybiegła z kryjówki pędząc przed siebie, jak najdalej, przed siebie.
Minęło wiele dni od momentu w którym opuściła kryjówkę w której była trzymana przez wiele lat. Musiała się zaadoptować do nowego świata. Nie wiedziała kompletnie jak ten świat funkcjonuje, więc kradła jedzenie a także spała na drzewach i w innych dziwnych miejscach. Pomimo że jej życie nie wiodło się zbyt kolorowo, to cały czas oddawała się treningom. Nauczona była trenować, więc codzienny trening był dla niej czymś normalnym. Kiedyś podróżując przez pustkowia, dziewczyna nie miała już kompletnie sił by iść dalej.. najbliższa jakakolwiek osada znajdowała się kilkanaście kilometrów.. Dziewczyna myślała że już dokona tutaj żywota.. Oczy zaczęły jej się zamykać, zaczęła odpływać od odwodnienia organizmu.. - Czy to właśnie jest śmierć? Zadała sobie retoryczne pytanie, tuż przed zamknięciem oczu, przed jej twarzą pojawił się biały kolor,
a dokładnie białe kosmyki włosów.. a także twarz.. Następnie dziewczyna zasnęła.. Spała naprawdę długo. Kompletnie nie wiedziała co się z nią działo. Obudziła się w niewielkiej oazie, pod drzewem. Zauważyła że wokół niej znajduję się prowiant a także manierka z świeżą wodą. Nie miała pojęcia kto jej pomógł i dlaczego.. Następnie wyruszyła i podróżuje tak do dziś.
WIEDZA INFORMACJE:
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI:
Uchiha - członkowie tego klanu, oprócz wiedzy o charakterystycznych cechach przypisanych każdemu Uchiha, posiadają również informacje o umiejętnościach klanowych Osoby niezwiązane z klanem wiedzą, iż Uchiha są w większości przypadków ciemnowłosy przedstawiciele tego klanu, posiadają wyjątkowe oczy, które przy aktywacji stają się czerwone, zazwyczaj posługują się katonem, specjalizują w genjutsu i ninjutsu.
Yuki- W tej prowincji znajduję się osada klanu Yuki - członkowie tego klanu, oprócz wiedzy o charakterystycznych cechach przypisanych każdemu Yuki, posiadają również informacje o umiejętnościach klanowych
Osoby niezwiązane z klanem Yuki wiedzą, iż to ród samotników, izoluje się od reszty klanów, nie wtrąca w nie swoje sprawy, członek tego klanu to często cichy, ale skuteczny zabójca, potrafią manipulować lodem
POSTACIE:
RELACJE Godność: Nieznajomy (Shiga)
Typ relacji: Pozytywna
Opis: Nieznajomy mężczyzna, który pomógł dziewczynie podczas jednej z jej podróży. Dostarczył jej potrzebny prowiant a także uleczył wszystkie rany. Mei nie miała okazji porozmawiać z swoim wybawcą. Jedyne co pamięta to twarz, a także śnieżnobiałe włosy.
ZDOLNOŚCI KEKKEI GENKAI/UW: Lecząca Chakra
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Rakanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT: --
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 11
WYTRZYMAŁOŚĆ 70
SZYBKOŚĆ 40
PERCEPCJA 30
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 151
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Normalne | Następne
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU: E
GENJUTSU: --
STYLE WALKI:
ELEMENTARNE:
IRYōJUTSU: --
FūINJUTSU: E
KLANOWE --
JUTSU:
NINJUTSU
Bunshin no Jutsu (E)
Henge no Jutsu (E)
Kai (E)
Kawarimi no Jutsu (E)
Kinobori no Waza (E)
Suimen Hoko no Waza (E)
Nawanuke no Jutsu (E)
FūINJUTSU
Katon:
Katon: Gōkakyū no Jutsu (C)
Katon: Kasumi Enbu no Jutsu (C)
Katon: Endan (C)
Katon: Kaen Senpū (C)
Taijutsu:
Asshō (C)
Gangeki (C)
Hōshō (C)
Shōgekishō (C)
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Kabura no Udo (Lewe udo) - Kunai
Kabura no Udo (Prawe udo) - Kunai
Torba (Przymocowana do paska, z przodu)
Duża Torba (Przymocowana do paska na wysokości lędźwi, z tyłu)
Rękawiczki z blaszkami (Obie dłonie)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Torba: (Przymocowana do paska, z przodu) 3 metrów stalowej żyłki 5 Shurikenów 3 kunai 2x Kastety
Duża torba: (Przymocowana do paska na wysokości lędźwi, z tyłu) Notatki 1x Ołówek 3 kunai Krzesiwo I hubka Manierka
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: Klik!
PH: Klik!
MISJE:
D - Brak
C - Brak
B - Brak
A - Brak
S - Brak
PREZENT OD ADMINISTRACJI: Transfer [/quote]
Re: Zetsumei [Gotowa]
: 23 cze 2019, o 22:39
autor: Papyrus
Re: Zetsumei [Gotowa]
: 24 cze 2019, o 14:27
autor: Sans