DANE PERSONALNE
IMIĘ: Mito
NAZWISKO: Uchiha
KLAN: Uchiha
PRZYNALEŻNOŚĆ: Uchiha
WIEK [DATA URODZENIA]: 12 lat urodzony 24 Lipca
PŁEĆ: Shinobi
WZROST | WAGA: 145cm 35kg
RANGA: Dōkō
APARYCJA
WYGLĄD:
Młody chłopak, którego włosy poprzez traumatyczne przeżycia, zmieniły swój kolor. Przez co jego klan patrzy na niego z góry. Ma białe jasne niczym śnieg włosy i ciemne brązowe oczy. Jedynie na tyle jego głowy ostało się czarne pasemko włosów. W samym centrum dokładniej ujmując. Na całym ciele, znajduje się wiele blizn po torturach, przez które chłopak przechodził. Jest szczupły, jednak z dobrze zbudowanym ciałem. Bardzo mała tkanka tłuszczowa. Pod lewym okiem ma pozostałości po Fujinjutsy, które miało stłumić Sharingana po przebudzeniu. Jednak okazało się tylko, że mimo aktywacji przez pewien czas Sharingan został ponownie uśpiony. Wygląda to jak kod kreskowy.
UBIÓR: Jego głównym odzieniem jest kimono męskie dwuczęściowe Jimbei koloru granatowego. Górna część posiada za długie rękawy, które zasłaniają mu dłonie. Przewinięta jest ona jednym czarnym Omi, jak to w ich klanie bywa. Na plecach znajduje się znak klanu ucicha. Pod kimonem nie nosi żadnej bluzki. Spodnie wykonane z lekkiego materiału koloru czarnego posiadające dwie kieszenie w których pomieścił by zwój. Na stopach nosi typowe sandały z przepaską montowaną do piszczelu, żeby w czasie walki mu nie spadły. Jest również możliwość zamontowana pancerza do tej przepaski, tak jak u większości ninja. Do snu posiada białą bluzkę i białe spodnie. Również nosi ciemny długi szal zasłaniający mu usta, aby nie zdradzać jego emocji. Na plecach widnieje logo klanu.(w późniejszym czasie pojawi się pewnie opis pancerza jak tylko jakiś posiądę)
ZNAKI SZCZEGÓLNE: Kod kreskowy pod lewym okiem. Białe włosy(przecie uchiha więc to dziwne). Blizny na całym ciele.
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER: Skryty w sobie pełen nienawiści do świata. Zazwyczaj kieruje się analitycznym spojrzeniem. Przez co na jego twarzy w czasie mówienia o każdej sprawie nie przejawia emocji. Jednak w środku jest rozerwany pomiędzy miłością do klanu a jego nienawiścią. Jak również pała tym samym ogniem do większości klanów. Uważa, że wojna prowadzi niechybnej zagłady a jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zabijanie. Wyplenienie wszystkich, którzy pałają nienawiścią i czekają na cudze życie. Pragnie pokoju, nawet jeśli na końcu tego będzie musiał sam siebie zabić. Jednakże przejawia też miłosierdzie wobec cierpiących, jak i potrafi kochać. Mimo tego, że próbuje to ukrywać. Nie potrafił by swojego towarzysza lub rodziny zostawić w okolicznościach zagrażającym życiu. Wie, że przyjaźni jest jedną z najważniejszych rzeczy w tym okrutnym świecie i bardzo ją szanuje.
NAWYKI: Kiedy próbuje ukryć swoje prawdziwe uczucia pod słowami zaczyna drapać wskazującym palcem o kciuka.(Prawa ręka) Kiedy jest znudzony sytuacją podrzuca kunai, który wykonuje jeden obrót.
NINDO: Wrogi ogień zwalczać ogniem. A kwiat przyjaźni podlewać wodą
HISTORIA: Urodziłem się 10 lat temu na obrzeżach Sogen, gdzie wychowywał mnie samotnie ojciec. Matka w czasie jednej z walk straciła życie, dlatego nigdy jej nie poznałem. Byłem wtedy za młody aby w mojej pamięci pozostały chociaż jej rysy twarzy. Razem z kilkoma innymi dzieciakami sąsiadów lubiliśmy się bawić w lesie, który nie był wcale tak daleko od mojego domostwa. Tam również natrafiłem na dzieciaki, z dziwnego klanu jednak za dzieciaka się tym nie przejmowałem. Był to mój wielki błąd. Pewnego poranka gdy miałem 6 lat razem z grupą innych towarzysz w sumie 6 osób. Postanowiliśmy zapuścić się w głąb lasu. Gdzieś po 2h skakania między drzewami i zabawy po drodze natrafiliśmy na jaskinie pod drzewem. Jak to dzieci ciekawość zwyciężyła nad strachem. Zeszliśmy w dół groty, która okalana była dziwną świecącą mazią. Błąkaliśmy przez kilkanaście minut po tej jaskini, aż dotarło do mnie, że się zgubiliśmy. Zawołałem najstarszego chłopaka w naszej grupie, aby został z dzieciakami. Ja byłem dość szybki więc sądziłem, że biegając korytarzami znajdę jakąś drogę wyjścia. Od teraz przy każdym zakręcie na ścianie za pomocą kunaia, którego dostałem od ojca oznaczałem miejsca prowadzące z powrotem. Nagle dotarłem do wielkiego kompleksu budynków.”Coś takiego pod ziemią niesamowite muszę innym powiedzieć.” Z uśmiechem na ustach pobiegłem po śladach, które sobie pozostawiłem. Nagle usłyszałem krzyk jednej z dziewczynek nam towarzyszący. Głos ten był niedaleko jeszcze dwa zakręty i tam dotrę. Co sił w nogach zacząłem pędzić. Nie oglądając się za siebie, najważniejsze było aby pomóc towarzyszą. Może się przewróciła albo jakieś dzikie zwierze się pojawiło. Gdy wyskoczyłem za zakrętu zobaczyłem na ziemi ciała 1 dziewczyna była już martwa. Najstarszy chłopak z jego bratem leżeli w kałuży krwi. Nad nimi stali wojownicy nieznanego mi klanu, na dodatek nie mieli oni żadnych symboli. Przerażony spoglądałem na miejsce zdarzenia z moich oczu uroniły się łzy. Nie miałem ani chwili do stracenia. Szybko ruszyłem na mężczyznę który szarpał za włosy jedną z mych przyjaciółek. W czasie biegu rzuciłem kunaia w stronę przeciwnika. I skoczyłem z ziemi. Niestety oponent zauważył lecący w jego stronę obiekt. I się przed nim uchylił ale nie miał już czasu, aby zareagować na mojego buta, który wylądował mu na środku twarzy wraz z masa mojego ciała. Zobaczyłem, że pościł on włosy dziewczynki ale nie przejmowałem się tym bo następnie przekierowałem mój środek ciężkości w taki sposób, żeby uderzyć w twarz drugiego oponenta. Co zakończyło się fiaskiem i runąłem na ziemię, przy okazji krzycząc. - Uciekaj stąd.-
Dziewczyna zaczęła biec w kierunku w którym jej wskazałem. Większy mężczyzna, którego mógłbym nazwać gorylem złapał mnie za kark podnosząc do góry. Przez chwilę jeszcze się szarpałem, ale uścisk był zbyt mocny. Koniec końców opadłem z sił ostatnią rzeczą, którą widziałem był sufit. Obudziłem się w pomieszczeniu gdzie oprócz mnie znajdowały się jeszcze 3 osoby. Jedna była to moja przyjaciółka Yuki z którą tu przybyłem. Widocznie nie udało jej się uciec pewnie zgubiła się w tym labiryncie. Była skulona w kącie zalana łzami. Poczułem straszny ból w mojej klatce piersiowej. „Gdybym był silniejszy nie doszło by do tego.” Wyzuty sumienia zaczęły mnie zjadać a zarazem pojawił się strach. „Zostaliśmy porwani, czy ktoś z klanu się o tym dowie. Czy uda im się przybyć nam na ratunek.” Tysiące pytań przelatywało mi przez głowę. Jednak nie mogłem znieść tego jak moja przyjaciółka płacze przede mną. Wstałem i podszedłem do niej nie zwracając na razie uwagi na innych towarzyszy niedoli. Otworzyłem usta jednak nie wiedziałem co powiedzieć bałem się cokolwiek mówić. Moja słabość przebijała się na wylot co w takiej sytuacji zrobił by wojownik z klanu. Nie miałem pojęcia byłem zaledwie dzieckiem, którego głupie wybryki doprowadziły nasz do takiego miejsca. Zacisnąłem zęby delikatnie ocierając palec wskazujący o kciuka. Ukucnąłem przed dziewczyną i złapałem ją za dłonie.- Spokojnie Kiri i Tsunie na pewno udało się uciec. Zobaczysz za kilka godzin przybędą tu ludzie z naszego klanu.- Usłyszałem zgryźliwy śmiech za swoimi plecami. Odwróciłem się jeden z chłopaków widocznie uważał to za dobry kawał. Wnerwił mnie niemiłosiernie podszedłem do niego ten tylko prychnął gdy ustałem przed nim.- Co się lampisz dzieciaku, nawet po mnie członka najpotężniejszego klanu Senju. Słysząc te słowa uderzyłem go w twarz. Wiedziałem, że te bestie raczej nawet nie poczują mojej pięści. Jednak to o nich ojciec mówił. To członkowie ich klanu zabili moją matkę. Taras była pora na jego ruch zanim złapał mnie za rękę szybko odskoczyłem co go tylko pobudziło do zabawy. Zaczęła się się walka byłem szybszy od niego jednak o wiele słabszy jego ciosy to tak, że się skręcałem z bólu. Naszą walkę przerwali nasi znajomi jego przyjaciel i Yuki. Chociaż oni mieli na tyle rozsądku w głowie, żeby to zatrzymać. Usiedliśmy w przeciwnych rogach pomieszczenia, nie było tu nic goła podłoga i ściany. Jedyne światło jakie wpadało do środka było przez kraty w pomieszczeniu od palących się pochodni. Siedzieliśmy w milczeniu przez 3h gdy nagle do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna z dwoma olbrzymami. Wyglądał na stukniętego wariata. Spojrzałem na Yuki, która już miała zacząć płakać szybko objąłem ją ręką. Pan z długim nochalem zaczął wyliczać coś w powietrzu. I kazał gorylą złapać młodszego z tamtej dwójki. Gdy tylko odrobinę się oddalili pomyślałem, że to moja jedyna szansa na zrobienie czegoś. Zerwałem się z posadzki i ruszyłem na nochala. Jednak było to tylko zwykłe złudzenie. Jeszcze zanim moja pięść dotarła do jego twarzy leżałem na ziemi z wykręconą rękom. Poczułem przerażający ból i zacząłem wrzeszczeć wniebogłosy. Goryle się obróciły w naszą stronę.- Panowie temu chłopakowi się strasznie śpieszy niech, któryś z was go też weźmie.- Zostałem podniesiony z ziemi jednak już zaciskając zęby spostrzegłem, że Yuki chciała już coś krzyczeć ale szybko jej pokazałem żeby milczała i sprawdziła starszego brata. Bo był w o wiele gorszym stanie co ja. W czasie mojego wycia jeden z goryli bił go do czasu, aż ten nie stracił przytomności. Nabrałem do niego szacunku, bronił młodszego aż do końca. Zostaliśmy przeniesieni do pomieszczenia całego pokrytego tą świecącą się mazią. I obydwoje przywiązani do dwóch stołów. W pomieszczeniu stało kilka szafek, i innych rupieci. Nagle spostrzegłem, że na jednej z nich stoją pojemniki w których widziałem dziwne rzeczy. Po chwili gdy ujrzałem gałkę oczną zrozumiałem co to jest. Są to części ludzkich ciał, przerażony posikałem się w spodnie. Próbowałem się wyrwać z więzów ale nic nie skutkowało. Nochal podszedł do mnie z dziwnymi narzędziami spojrzał na moje spodnie i wypowiedział słowa, które zamroziły mi krew w żyłach trzymając przy tym mały nożyk.- Oj nieładnie hultaju a nawet jeszcze nie zacząłem cię ciąć a ty już tak wspaniale reagujesz.- Tortury trwały kilkanaście godzin praktycznie już na samym starcie straciłem przytomność. Obudziłem się znowu w tym pomieszczeniu jednak teraz leżałem na czymś miękkim i miałem zwilżoną lekko twarz. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą twarz Yuki. Ta zaczęła szlochać mimo tego nie mogła wydobyć z siebie ani jednej łzy. Nagle zaburczało mi w brzuchu przerywając tą dziwną chwile. Uśmiechnąłem się szeroko i powiedziałem.- Mam nadzieję, że chociaż dają tu jakiś posiłek bo nie podoba mi się pomysł polowania na szczury.- Zobaczyłem na jej twarzy teraz uśmiech i pomyślałem, że chociaż to spróbuję u niej zatrzymać. Nie pozwolę, aby moja koleżanka nie była w stanie się uśmiechać. Podniosłem się z jej mięciutkich kolan gdy nagle zauważyłem, że leci do mnie jakiś przedmiot. Jakimś cudem udało mi się go złapać. Była to dziwna jakby głąbiasta masa bez żadnego zapachu.- Przepraszam za wcześniej, dzięki twojej koleżance doszedłem do siebie o wiele szybciej. To jest moja porcja dzisiejszego posiłku. Tobie nic nie przynieśli bo myśleli, że już jesteś martwy.- Spojrzałem na niego zdziwiony za co on mnie przeprasza. „Za to, że zdradził nazwę swojego klanu tego samego, który zabił moją matkę. Przez co ja i mój ojciec zostaliśmy zmuszeni zamieszkać na uboczu. Bo rodzina ojca nie mogła się pogodzić, że wychowali takiego słabeusza co nawet żony obronić nie potrafił.” Nadal byłem na niego wściekły, że wywodzi się z tego klanu jednak nie było to teraz najważniejsze podniosłem się z ziemi. Sprawdziłem czy na moim ciele nie ma żadnych ran. Tak jak się obawiałem znalazłem bliznę na brzuchu doszyć szeroką. Spróbowałem bardziej miłe relacje z nim nawiązać. Widać, że siedzi tu dłużej i wie na pewno coś o tym co tu się dzieje. Dowiedziałem się, że co jakiś czas pojawiają się tu dzieciaki z różnych klanów. A potem są wykorzystywaniu do jakiś dziwnych badań. Tak samo jak ja widział pojemniki, jednak nigdy ich kolekcja się nie powiększała. Jedyne gdy dziecko nie wracało do celi pojawiał się jeden pojemnik. Nie rozumiałem co tu się dzieje, tną nas i wyrywają coś z naszego środka. Przez następne 3 lata nasza więź się utwardzała. A ja można powiedzieć chłopaków uznałem za przyjaciół. Codziennie przechodziliśmy piekielny tortury, nieraz wydawało mi się, że widzę ciemne kolory otaczające innych. Do pomieszczenia trafiały inne dzieciaki ale szybko znikały i więcej o nich nie było słychać. Jedynie nasza czwórka się ostawała. Uważałem w pewnym momencie, że coś jest po naszej stronie i próbuje nam pomóc. Jednak za każdym razem gdy zabierali Yuki zalewała mnie wściekłość. Próbowaliśmy uciekać niezliczoną ilość razy jednak nic z tego nie wyszło. Nawet najdłużej planowana próba zakończyła się fiaskiem. Pewnego dnia naszą czwórkę rozdzielili i zaczęli z osobna na nas przeprowadzać eksperymenty. W moim nowym pokoju miałem specjalne łańcuchy, którymi przykuwano mnie do ściany. Goryle lubili się nade mną wyżywać. Ciągnęło się tak do dnia moich dziesiątych urodzin. Legendarny, dzień w którym straciłem wszystko i się odrodziłem. Tego dnia do mojej celi przybył nochal wraz z chłopcem. Myślałem, że to kolejna osoba, którą porwali. Jednak on stał poza celą i normalnie rozmawiał z tym szaleńcem. Przyglądnąłem mu się dokładniej i do mnie dotarło. Znałem tą twarz dawno temu była to osoba, która jako pierwsza zaproponowała nam wyprawę do tego lasu. Tsuna Uchiha osoba, która zamieszkała obok nas dwa miesiące przed tym straszliwym wydarzeniem. Przez moje myśli przeleciało tysiące wyzwisk. Jednak nie powiedziałem ich tylko zadałem pytanie, które co dzień zadawałem.- Gdzie są pozostali?- Nie dostałem żadnej odpowiedzi tylko głuchą cieszę odwrócił się do mnie Tsuna z wielkim uśmiechem na twarzy.-Nie martw się pewnie z twoją dziewczyną zabawiają się teraz strażnicy.- Na te słowa wyrwałem się do przodu, jednak nic nie mogłem zrobić przykuty do ściany.-
Szyderczy śmieszek znowu zaczął się odżywać w gniewie zrozumiałem tylko tyle, że mają dla mnie prezent. Po chwili oczekiwania goryle wrzucili do mojej celi korpus mężczyzny. Nie wiedziałem o co im chodzi, byłem głodny i wykończony życiem tutaj. Mimo wszystko nie miałem zamiaru nawet go ruszyć. Kanibalem nie jestem i nigdy się nie stanę. Na jego plecach znajdował się symbol mojego klanu a na ręce blizna, która wydała mi się znajoma.-Ja ci się podoba twój tatuś bez głowy Mitosiu mój ty uroczy.- Odezwał się nochal, dopiero gdy spojrzałem się na niego i zobaczyłem twarz osoby, do której chciałem tak wrócić w jego rękach zrozumiałem co to znaczy. Moja ostatnia nadzieja na ucieczkę stąd był to mój ojciec. Nie dość, że Kiri najprawdopodobniej została zamordowana mimo tego, że ja dałem się porwać zamiast niej. To jeszcze dodatkowo za tym wszystkim stał Tsuna. Zacząłem wrzeszczeć na cały głos.- Zdrajca zabiję cię, nigdy ci nie wybaczę ********** ******.- Rwałem się niemiłosiernie, aż do momentu gdy mój stan psychiczny spowodował u mnie utratę nieprzytomności. W jednym momencie przed oczami ujrzałem wizję jak na moich oczach zginie reszta moich przyjaciół i moja najdroższa przyjaciółka. Po godzinie się przebudziłem i zobaczyłem nochala, który trzymał rozebraną do naga Yuki. Była cała w ranach i siniakach. Miała ich o wiele więcej niż ja sam. Z moich oczu uroniły się łzy gdy naglę usłyszałem nochala.-Nie wiem dlaczego osiwiałeś, nie taki miałem zamiar. Wygląda, żeby ci pomóc będę musiał poświęcić taką dobrą zabawkę. Jego dłoń została opleciona chakrą i w jednej sekundzie przybił on na wylot Yuki. Splunęła ona krwią a na twarzy miała uśmiech, poczułem jak łzy spływają mi po twarzy. W rękach nochala znajdowało się serce Yuki jeśli nic nie zrobię ona zginie. Powiem szczerze nie wiem co się stało. Wiem tyle, że mężczyzna nie żył a ja w swoich ramionach miałem konającą Yuki. Ostatnie słowa, które od nie usłyszałem kiedy pogładziła mój policzek było.- Twoje oczy wyglądają tak pięknie. Przepraszam, że nie dam rady z tobą zostać na zawsze.- Ostatnimi siłami usiłowała mnie w usta i odeszła. Wpadłem w szał z którego nic nie pamiętam. Następnie obudziłem się na środku polany nie wiedząc co się dzieje. Bez silny zacząłem płakać wniebogłosy. Nagle poczułem, że coś mnie polizało w policzek. Był to wilk pierwszy raz widziałem zwierze tak majestatyczne z oczami przepełnionymi miłością. Przez następne kilka godzin zbierałem w sobie siłę aby powstać udało mi się wdrapać na plecy wilka a dokładnie położyłem się na nim. Czułem radość i smutek jednocześnie. Straciłem wszystko co miałem a zarazem byłem przy stworzeniu, który napawał mnie uczuciem spokoju i ciepła. Wilk razem ze mną na swoim grzbiecie podróżował przez pewien czas naglę natrafiliśmy na wojowników z mojego klanu. Mężczyźni się zatrzymali nie wiedząc co się dzieje. Jednak w naszym kraju wilki są zwierzętami świętymi a widok dziecka na jego plecach uznali za symbol. Ostatkiem sił spadłem z zwierzęcia. Oni mnie zabrali i przyprowadzili do lidera klanu. Po rozmowie, ze mną lider zdecydował odesłać mnie do mojego wujostwa. Uważała, że przydarzyło mi się coś tragicznego jednak nie wierzyła w moje słowa odnośnie kompleksu budynków pod wielkim drzewem. Przez następne lata trenowałem pod okiem mojego wujka, który uważał razem z jego dziećmi, że jestem przeklęty. Miało na to wskazywać biały kolor moich oczu, jednocześnie się obawiał gniewu lidera jeśli pozbawi mnie życia. W końcu przyprowadziło mnie święte zwierzę, jednak nie zmieniało to jego podchodzenia do mnie. Codzienne brutalne treningi połączone z nienawiścią mojego kuzynostwa, które jak tylko mogły znęcały się nade mną. Jednak był to pikuś w porównaniu z wcześniejszymi wydarzeniami. Zacząłem rozumieć, że klan który tak kochałem jest pełen ludzi, którzy tak naprawdę pragną tylko wojny i nienawiści. Zatraceni w swoich przekonaniach nie potrafią przebaczyć innym. Swoje wady próbują przelać na brutalną siłę. W wieku 12 lat dostałem pozwolenie na wyprowadzenie się od wujka i zamieszkanie na swoją własną kieszeń. Od teraz zaczyna się moja historia. Co mnie czeka tego jeszcze nie wiem, ale na pewno wpłynie to na nasz świat.
WIEDZA
INFORMACJE:
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI: Wietrzne równiny(Członek klanu Uchiha)
POSTACIE:
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Sharingan
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Goken
UMIEJĘTNOŚCI:
[*]
Nabyta - [/*][/list]
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 6
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 40
PERCEPCJA 25
PSYCHIKA 15
KONSEKWENCJA 10
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH:90
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 120%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU D
GENJUTSU
STYLE WALKI 0 (dziedzina E)
IRYōJUTSU
FūINJUTSU
ELEMENTARNE
KATON
SUITON
FUUTON
DOTON
RAITON
KLANOWE
JUTSU:
Ninjutsu
[E]Bunshin no Jutsu
[E]Henge no Jutsu
[E]Kai
[E]Kawarimi no Jutsu
[E]Kinobori no Waza
[E]Suimen Hoko no Waza
[E]Nawanuke no Jutsu
Fujinjutsu
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura na broń prawe udo zasłonięta górną częścią kimona.
5kunai
5shurikenów
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=101&t=7193
PH: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=34&t=7195
MISJE:
PREZENT OD ADMINISTRACJI: