Strona 1 z 1
Aizen
: 11 lis 2018, o 21:35
autor: Eiji
DANE PERSONALNE
IMIĘ:
Aizen. Po prostu Aizen.
NAZWISKO:
Możecie powiedzieć, że coś tutaj jest nie tak. Oczywiście na pierwszy rzut oka w tej metryce brakuje wpisanego nazwiska. Czy jest to błąd albo swoiste przeoczenie? Jasne, że nie. Po prostu wyrzekłam się rodu, z którego się wywodziłem. Nie chciałem mieć z nim nic wspólnego. Widnieję jako Aizen. Jestem Aizen i nic poza tym. Nie szukajmy dziury w całym.
KLAN:
Wyznawca Jashina.
WIEK [DATA URODZENIA]:
361 rok, 24lata
PŁEĆ:
To proste jak bułka z masłem. Jestem stu procentowym samcem alfa, który oprócz muskularnej sylwetki posiadam inne walory.
WZROST | WAGA:
Liczę sobie 175 centymetrów wzrostu. Można upatrzeć mnie w topowym przedziale wzrostu płci silniejszej i władczej. Ważę natomiast 75 kilogramów. Nie za dużo, ale także nie za mało. Zawsze dbałem o to, by moje ciało było odpowiednio zbudowane.
RANGA:
Dōkō
APARYCJA
WYGLĄD:
Czasy gdzie wygląd był, jest i będzie ważniejszy od charakteru nadal obowiązuje. Niestety, ale powiedzenie jak cię widzą tak cię piszą idealnie oddaje tenże sposób odbierania drugiej osoby. Możesz być osobą ciepłą i pozytywnie do innych nastawioną, jednakże wystarczy ubierać się odważniej od innych i już jesteś pomawiany o wieśniactwo czy nieprzyzwoitość. Plotki na twój temat szybko się rozchodzą, a ty nic z tym nie możesz zrobić. Czy ja się tym przejmowałem? Raczej nie. Powiedziałabym, że uwielbiałem swoim wyglądem wzbudzać reakcje otoczenia. Nie chciałem być taki jak inni. Wiecie widnieć jako szary przedstawiciel danego społeczeństwa czy grupy. Jak chciałem być kimś wyjątkowym, emanującym swoim stylem na tle tandety.
Ciemno-zielone, średniej długości włosy, które obiegały wokół mojej twarzy. Stylizowane przez wiatr, przez co nigdy nie musiałem się martwić o fryzjera czy innych zbędnych stylistów. Brwi także posiadałem tegoż samego odcienia, natomiast moje oczy były brązowe. Efekt mnie zadowalał. Moje rysy twarzy były bardzo wyraźne, ale i zarazem niewinne dzięki czemu sprawiałem pozę takiej tajemniczej ale i pewnej siebie macho. Twarz zawsze była zadbana, pozbawiona jakiegokolwiek zarostu.
UBIÓR:
Mój ubiór był również charakterystyczny jak wygląd. Otóż ubierałem się odmiennie od reszty mieszkańców Samotnych Wydm. Nosiłem szary podkoszulek z agresywnymi przekazami, na to narzucony czarny, skórzany płaszcz. Na nogach, długie i zarazem czarne spodnie oraz buty. Na dłoniach można dostrzec rękawiczki, a pod szyją coś na wzór maski z ćwiekami.
ZNAKI SZCZEGÓLNE:
Bardzo duża ilość tatuaży, które zdobią całe ciało oraz tunele w uszach.
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER: Niegdyś byłem radosnym i spełnionym życiowo mężczyzną, albowiem posiadałem cudowną rodzinę, a dokładnie rodziców. Byłem duszą towarzystwa. Każdy, kto spotkał mnie na swojej drodze uważał, iż byłem miłą, pogodną, radosną oraz przyjacielsko nastawionym do innych sąsiadem. Przypinali mi łatkę pracoholika, powiem przez charakter mej pracy rzadko bywałem w domu. Ci, którzy nie znali mnie osobiście postrzegali mnie jako idola, wręcz wzór do naśladowania. Miałem tysiące fanów, którzy traktowali mnie jak boga. Niestety, ale drastyczne wydarzenie diametralnie zmieniło mój charakter. Śmierć najbliższej rodziny rozbiła moje niegdyś ciepłe serce na miliony kawałeczków. Stałem się zimny w stosunku do innych, niewzruszony i niezainteresowany tym, co ludzie o mnie myślą, wybierając pozostawanie na uboczu. Moim jedynym celem w życiu stało się pomszczenie swojej rodziny. Za wszelką cenę pragnąłem pojmania zbrodniarzy, przez których utraciłem wszystko co najdroższe. Ta wyczerpująca gonitwa za zemsta wpędziła mnie w jeszcze większą samotność i izolację. Za każdym razem, gdy poznawałem nowych ludzi, natychmiast wykonywałem ocenę ich zdolności: tych, których uważałem za słabszych od siebie, ignorowałem lub traktowałem z arogancją, zwracając na nich tak mało uwagi, jak to tylko możliwe, aby nie tracili mojego cennego czasu. Z kolei tych, których postrzegałem za silniejszych, starałem się obserwować i prześcignąć ich. Wciąż miałem zwyczaj żartować i lekceważyć ludzi wokół siebie. Byłem doskonałym aktorem, przez co obserwator nie był wstanie odszyfrować tak zwanej maski jaką to miałem wówczas "założoną". Co jeszcze można powiedzieć? A może to, że byłem luźnym, wesołym, brutalnym człowiekiem który uwielbiał przemoc i chaos. Byłem bardzo inteligentny i logicznie myślący, posiadający smykałkę do kontrolowania i manipulowania ludźmi. Mocno przywiązany do wulgarnego języka i ofensywnych komentarzy, oraz posiadałem chore, perwersyjne poczucie humoru. Charyzmatyczna osobowość oraz despotyczne podejście pozwalały mi z łatwością zastraszyć zarówno przyjaciół jak i wrogów. Patrzyłem na siebie jak na architekta ludzkiej cywilizacji w bardzo ciężkich, skrajnych czasach. Podążałem za własną wizją porządku. A teraz jaka jestem? Niewątpliwie mój charakter się wzbogacił o wiele cech. Nie mnie oceniać czy były one pozytywne czy negatywne. Na bank jestem nieugięty w swoich przekonaniach. Ciężko pracuję i mam silną postawę moralną. Nie waham się w żadnym stopniu. Konsekwentnie dążę do wyznaczonych przez siebie celów. Gdy wszystko idzie po mojej myśli to nie ukrywam jestem pozytywnie nastawionym facetem. Niestety, gdy sytuacja wymyka mi się spod kontroli to zaczynam tracić nad sobą panowanie. Łatwo się złoszczę i irytuję.
NAWYKI:
Brak.
NINDO:
"Umiesz liczyć, licz na siebie. Twoje szczęście innych je***".
HISTORIA:
"Dzień, który zmienił me życie" - Nie chciałem was zanudzać faktami z wczesnego dzieciństwa czy okresu dojrzewania, ponieważ zapewne takie opisy mieliście przed oczyma miliony razy. Wspomnę jedynie, że byłem jedynym dzieckiem moich ukochanych rodziców oraz to, że byłem grzecznym i ułożonym synem. W szkole czy też w akademii radziłem sobie dobrze, ponieważ cały swój czas poświęcałam swojej pasji, czyli nauce walki wręcz i przy pomocy mieczy bądź czegoś na wzór kosy, która także bywała bardzo groźna. Jak się domyślacie, o wiele częściej można mnie było spotkać na amatorskiej siłowni, czy sali treningowej niż przy książkach. Rodzice nie potrafili zrozumieć i zaakceptować mojej życiowej pasji. Chcieli, abym został medycznym ninja, bądź nauczycielem, dzięki czemu zostałbym w przyszłości bogatym jegomościem. Ja jednak chciałem walczyć. Stąd w wieku osiemnastu lat wyruszyłam w trasę po Samotnych Wydmach.
Pierwsze występy odbywały się przed bardzo skromną publicznością. Kilkadziesiąt osób za marne grosze. To mnie jednak nie zniechęcało. Tłumaczyłem sobie to tym, że nie od razu zdobędę sławę i co za tym idzie popularność, która była motorem napędowym tego specyficznego biznesu. Sumiennie stawiałem się w wyznaczonych miejscach o konkretnych porach. Z czasem gale z moim udziałem cieszyły się większym zainteresowaniem. Dawałem z siebie wszystko, aby odbiorcy uwierzyli we mnie i w moje umiejętności. Ta szczera postawa musiała urzec sympatyków mordobicia, gdyż jako jeden z młodszych trafiłem do wiodącej organizacji zrzeszających walczących ninja. Tam właśnie moja kariera nabrała tempa. Umiejętności ringowe poparte doskonałym balansowaniem słowem nakręcały całkiem przyjemne sumy na moim koncie. Zaś mnie co raz bardziej wciągało w ten biznes. Nie miałem czasu dla rodziny i najbliższych. W trasie spędzałem siedem dni w tygodniu po parę godzin dziennie, w skutek czego miałem jedynie czas na lekki odpoczynek i sen. To nie tak, że nie chciałem widzieć rodziców. Powiem wam tak. Łatwo wdrapać się na szczyt, ale aby na nim pozostać to już trzeba dwukrotnej pracy.
Oczywiście, że nie zawsze bywało pięknie i kolorowo. Kontuzje skutecznie mnie unieruchomiły w kluczowym dla mnie momentach. Gdy mogłem zapisać się w historii musiałem odpuścić, przez co popadłem w łapska depresji. Byłem o krok od zrezygnowania z mojej życiowej roli. Dzięki wsparciu mamy udało się odbudować moją zachwianą wiarę w samego siebie. Wróciłem w ostatniej chwili. Udało mi się zdobyć to, co innym się nie udało. Potrafiłem wspomóc moich rodziców. Za moje zarobione pieniądze wyremontowałem ich dom, ponieważ w ten sposób mogłem się odwdzięczyć za wszystko. Gdybym jednak wiedział, jak to się skończy to nie zrobiłbym tego. Co takie się wydarzyło? Otóż rosnący dobytek nie umknął uwadze złodziejaszkom. Ci byli na tyle zachłanni, że potrafili zabić moich jedynych bliskich, by tylko się nachapać. To właśnie wywróciło mój dotąd poukładany świat. Kompletnie podupadłem na zdrowiu psychicznym. Rzuciłam w cholerę walkę, ponieważ obarczyłem ten biznes i cholerne pieniądze o śmierć rodziny. W końcu doszło do tego, że straciłem wszystko. Zostałem bezdomnym i dosłownie przez przypadek natrafiłem na Wyznawców boga Jashina. Wstąpiłem do nich i do 24 roku życia szkoliłem się pod ich okiem. Zemsta przejęła sens mego życia... Ryuzaku to mój dom!
WIEDZA
INFORMACJE:
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI:
POSTACIE:
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI:
NATURA CHAKRY: Raiton
STYLE WALKI: Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA
WYTRZYMAŁOŚĆ
SZYBKOŚĆ
PERCEPCJA
PSYCHIKA
KONSEKWENCJA
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH:
KONTROLA CHAKRY
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 100%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU
GENJUTSU
STYLE WALKI 0 (dziedzina E)
IRYōJUTSU
FūINJUTSU
ELEMENTARNE
KATON
SUITON
FUUTON
DOTON
RAITON
KLANOWE
JUTSU:
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE:
PH:
MISJE:
PREZENT OD ADMINISTRACJI:
Re: Aizen
: 28 lis 2018, o 21:50
autor: Ero Sennin
Konto usunięte, zgodnie z zapisem w Regulaminie. Brak dokończonej KP, a konto istnieje już od 17.06.