Strona 1 z 1
Kyoraku
: 21 wrz 2017, o 13:13
autor: Kyoraku
DANE PERSONALNE
IMIĘ: Kyoraku
NAZWISKO: Dōhito
KLAN: Dōhito
WIEK [DATA URODZENIA]: 19
PŁEĆ: Shinobi
WZROST | WAGA: 184cm|77kg
RANGA: Akoraito
APARYCJA
WYGLĄD:
Fenomen wyglądu chłopaka opiera się głównie na srebrnych włosach – nietypowych dla rodziny, z której Kyo się wywodzi. Po narodzinach chłopca spekulowano nawet, że jest podrzutkiem, jednak otwory gębowe na jego dłoniach i klatce piersiowej rozwiewały wszelakie wątpliwości, przynajmniej na jakiś czas. Na szczęście odziedziczył również błękitne oczy, choć nieco mniej wyraziste, niż te, należące do innych członków szczepu. Duże źrenice sprawiają jednak, że jest w nich coś tajemniczego i zarazem przyciągającego. Pewna ukryta głębia, która nadaje postaci niezwykłą aparycję.
Młodzieniec jest dość wysoki i nieźle zbudowany - efekt regularnych treningów ogólnorozwojowych. Ma delikatne rysy twarzy, przez co może sprawiać wrażenie młodszego, niż w rzeczywistości jest. Do tego nieduży nosek i schowane uszy, które zgrabnie dekorują przystojną twarz. Buzia nieco kontrastuje z naturalnie niskim (jednak umiejętnie modulowanym) głosem.
UBIÓR:
Kyoraku nosi czarno-białe (w większości czarne, z białymi elementami przy długich rękawach i na plecach, na wysokości łopatek), ucięte od pasa w dół kimono, lekko odsłaniające jego dekolt, na którym od czasu do czasu widnieje naszyjnik ze złotym wisiorkiem, przedstawiającym słońce. Shinobi z klanu Dōhito nosi również rękawiczki o różnych kolorach – lewa jest biała, prawa zaś czarna. Z oczywistych powodów rozstaje się z nimi tylko na czas walki. W miejscu, gdzie szata młodzieńca została ucięta, znajduje się pas, łączący górę ubioru ze zwykłymi, ciemnymi spodniami jakie najczęściej noszą shinobi. Do nich doczepiona jest kabura z ekwipunkiem – dokładnie przy prawym udzie – a także nietypowa torba, w której Kyoraku nosi swoje "skarby". Umiejscowiona jest przy pasie, bliżej zasięgu lewej ręki. Czarne, materiałowe buty zamykają garderobę chłopaka. Czerń i biel – dwa ulubione kolory nastolatka stanowią podstawę jego wizerunku. Jedynym wyjątkiem, na który mógł, a nawet musiał, sobie pozwolić jest jego ukochany, złoty medalion.
ZNAKI SZCZEGÓLNE: srebrne włosy, złoty wisiorek
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER:
Trudno jednoznacznie określić osobowość Kyoraku. Chłopak nieco wyróżnia się wyglądem, jednak jego charakter ginie w tłumie. Często przybiera cechy otaczających go ludzi, dzięki czemu łatwo znajduje sobie towarzystwo. Jego zachowanie determinowane jest przez otoczenie. Jeśli trzeba dużo rozmawiać, potrafi gadać bez końca. Gdy należy zachować powagę, nie ma problemu. Młody Dōhito jest na tyle inteligentny oraz elokwentny, że może wcielić się w każdą rolę. Jego rodzice żartowali nawet, mówiąc, iż pomylił powołania. Powinien zostać aktorem, a nie shinobi. Słowem – jest spokojny, stonowany, szybko absorbuje potrzeby i warunki otoczenia, ma także poczucie humoru. Brak w nim również (przynajmniej na razie) samozachwytu i pychy, czyli cech charakterystycznych, dla pozostałych członków szczepu.
W czasie walki sprawa wygląda inaczej. Kyo posiada nieprawdopodobny zmysł bojowy, który można tłumaczyć jako wrodzoną intuicję, swoisty instynkt, bardzo pomagający mu w pojedynkach. Wchodząc w konfrontację z silnym przeciwnikiem, Dōhito staje się nadzwyczaj skoncentrowany i uważny. Jego wzrok często błądzi po otoczeniu, analizując jego fragmenty. Wertuje przeciwnika od stóp do głowy, szukając na nim wszelkich słabych punktów, mankamentów, jakie może wychwycić ludzkie oko. Ten rodzaj zachowania jest typowy dla srebrnowłosego młodzieńca.
NAWYKI: "Strzelanie" palcami, poprawianie grzywki
NINDO: Walczę na chwałę swojego imienia
HISTORIA:
- GWAAAAAAAAAAAH – kolejny, przeraźliwy krzyk rozniósł się echem po ciemnej jaskini. Z każdym następnym wrzaskiem kobiety, pozostali zgromadzeni mieli wrażenie, że grota za moment runie, że potężne decybele skruszą skalną konstrukcję i pogrzebią ich wszystkich żywcem. Na zawsze.
- Wytrzymaj Mitsumi, musisz wytrzymać... - powiedział jedyny z obserwatorów, którego zupełnie nie obchodziły trzęsące się ściany i drobne odłamki kamieni, sypiące się ze sklepienia. Jego wzrok wbity był we wrzeszczącą kobietę, a niebieskie oczy zaszły łzami (być może z powodu paznokci Mitsumi, które od prawie dwudziestu minut wbijały się w jego dłoń).
- Jeszcze chwila...jeszcze moment... - powtarzał, uspokajając zarówno żonę, jak i siebie samego.
Widzę główkę, jeszcze trochę Mitsumi, dasz radę! - zaskrzeczała starsza kobieta, która trzymała ręce między nogami rodzącej kunoichi. Za nią stały dwie, znacznie młodsze panny, jednak sprawiały wrażenie, jakby prędzej miały umrzeć na zawał, niż w jakikolwiek sposób pomóc.
- AAAAAAAAAA – ostatni ryk Mitsumi zmieszał się z płaczem dziecka, które przyszło na świat. W ciemnej, zimnej jaskini. W okresie krwawych walk i buntów. W tajemnicy, gdyż nigdy nie miało prawa się urodzić. Ale przyszło na świat całe i zdrowe. I niezależnie od okoliczności, jego rodziców rozpierała wielka radość.
- To nasz syn...nasz syn... - wybełkotała wyczerpana matka, kiedy staruszka przyniosła jej różowiutkiego, owiniętego w szarą pieluchę noworodka. Ojciec, Shibari Douhito, wpatrywał się w dzidziusia. Nie był w stanie wydukać nawet pojedynczej sylaby. Łzy z jego oczu spływały już ciurkiem, rozbijając się o chłodną posadzkę jaskini. Matka, Mitsumi Hozuki, była zbyt zmęczona by płakać. Objęła synka ramieniem i przysunęła do niego opuchniętą od płaczu twarz.
- Mój...syn... - mamrotała – mój kochany...
Shibari wpatrywał się w dziecko z błogim uśmiechem. Po chwili jednak spoważniał. Wstał, jakby przypomniał sobie o czymś ważnym. Nie. O czymś kluczowym. Czymś, co mogło zaważyć o życiu jego i jego nowej rodziny.
Musimy stąd uciekać. On tu przyjdzie, nie odpuści, ta śmieszna bariera go nie powstrzyma – powiedział Douhito.
- Ależ paniczu Shibari, panienka Mitsumi nie może teraz iść. Nie w takim stanie. Proszę się nie martwić, naszej bariery nikt nie zdoła sforsować. Nawet pański wuj. To jedna z technik, której kiedyś użyto by powstrzymać Antykreatora, nie ma powodu do.... - urwała, gdyż w tym momencie po przeciwnej stronie jaskini rozległ się przeraźliwy huk. Zachodnia ściana eksplodowała, tworząc olbrzymią wyrwę. Potężny hałas sprawił, że obie, towarzyszące staruszce, kobiety upadły na ziemię niczym rażone gromem. Shibari rzucił się desperacko by ochronić żonę i dziecko przed nadlatującymi odłamkami skał. Miał szczęście, gdyż większość z nich przeleciało obok, nie raniąc członka klanu Douhito.
- Myśleliście że zdołacie mi uciec? Ta bariera była całkiem niezła, ale zdaje się, że mnie nie doceniasz, kobieto – do jaskini wkroczył Ekiken Douhito, okrutny i bezwzględny lider szczepu, znany przede wszystkim z sabotażu, zwanego Pustynnym Pogromem. - a więc to jest ta dziwka znad morza? Zawiodłem się na Tobie bratanku. Myślałem, że skoro zdecydowałeś się porzucić honor, zrobiłeś do dla kogoś wyjątkowego.
- Posłuchaj wuju! Odejdę, wyrzeknę się dziedzictwa szczepu. Obiecuję, że już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Tylko nie krzywdź jej...nie krzywdź ich... - krzyknął Shibari, kładąc dłoń na zawiniątku, które ściskała Mitsumi.
Ekiken spojrzał w tamtym kierunku i zamarł. Na jego twarzy pojawił się grymas nieopisanej wściekłości.
- Chyba żartujesz...więc po to tu przyszliście? Spłodziłeś jej dzieciaka? A teraz masz czelność prosić mnie o łaskę?! - ryknął, ruszając biegiem w stronę swojego bratanka. Z otworów na jego dłoniach wyleciały dwa gliniane ptaki, które wyprzedziły biegnącego lidera i pomknęły prosto w kierunku dziecka.
- Gińcie! - nastąpił potężny wybuch, a skalny podest, na którym leżała Mitsumi obrócił się w gruz. Jaskinia ponownie zadrżała niebezpiecznie. Wszystkie trzy kobiety asekurujące poród zostały odrzucone z potężną siłą. Przeleciały kilkanaście metrów po to, by następnie wbić się w kamienną ścianę i osunąć półprzytomne na ziemię.
Ekiken usłyszał trzepot skrzydeł. Kiedy podniósł głowę, dostrzegł glinianego ptaka, który oplatał ogonem Mitsumi, kurczowo trzymającą syna. Jej wzrok sugerował całkowity brak sił i rychłą utratę przytomności. Na grzbiecie stworzenia klęczał ciężko oddychający Shibari. Na jego twarzy nie było już łez, a strugi krwi. Prawa ręka mężczyzny była całkowicie zmiażdżona.
- Weź mnie, zrób ze mną co chcesz...ale daj im żyć...bła... - Shibari nie dokończył. Ze sklepienia jaskini wyłoniła się długa, kamienna włócznia, która przeszyła serce rannego Douhito. Ptak wylądował na ziemi, a ciało jego twórcy osunęło się bezwładnie na posadzkę. Jego martwe spojrzenie wciąż wpatrywało się w Ekikena. Wciąż było pełne strachu i zdawało się błagać. Błagać o litość dla żony oraz dziecka.
- Jesteś głupcem, jeśli myślałeś, że cokolwiek wynegocjujesz – Ekiken kopnął truchło Shibariego na bok, podchodząc do Mitsumi. Wydobył nóż z kabury i stanął nad kobietą.
Dopiąłeś...swego... - srebrnowłosa z trudem wyrzucała z siebie kolejne słowa. Wiedziała, że jest na skraju wyczerpania. Zawsze miała problemy ze zdrowiem, a ten poród był niezwykle obciążający dla jej słabego organizmu. Zdawała sobie sprawę, że umarłaby, nawet bez udziału okrutnego stryja.
Milcz. Nie ma już dla Ciebie ratunku – warknął Ekiken i uniósł nóż.
- Dla mnie...nie...ale to dziecko...to dziecko przeżyje...spójrz... - wyszeptała, resztką sił odsłaniając ciało noworodka. Na jego klatce piersiowej i maleńkich dłoniach znajdowały się podłużne szpary. Nieukształtowane jeszcze otwory gębowe.
- To niemożliwe... - Ekiken zamarł, wpatrując się w chłopca – po połączeniu dwóch więzów krwi, jakim cudem?! - warknął, a jego źrenice rozszerzyły się niebezpiecznie.
- Chyba...nie zabijesz...dziecka, które...posiada Twoje Kekkei Genkai...w przyszłości może być potrzebny...przydatny... - kontynuowała kobieta, podejmując kolejne, coraz bardziej desperackie próby ratowania syna. Ekiken wyrwał zawiniątko z rąk Mitsumi, patrząc na nie z niedowierzaniem, ale i ukrytą ciekawością. Zbliżył ostrze kunai do szyi noworodka i naciął ją lekko. Z maleńkiej rany popłynęła krew, a bobas zaczął płakać. Dla mężczyzny wszystko stało się jasne. Dziecko posiadło cechy jego klanu, nie rodu Hozuki (przynajmniej jego zdaniem).
- Masz rację...on tak. Ty już nie – odparł spokojnie przywódca Douhito, po czym nie racząc kobiety nawet pojedynczym spojrzeniem, zatopił nóż w jej klatce piersiowej. Hozuki była osłabiona, jednak częściowa przemiana w wodę zamortyzowała uderzenie i zmniejszyła obrażenia. Mimo to, Mitsumi jęknęła z bólu i wypluła przed siebie trochę krwi.
Ekiken zabrał dziecko i spokojnym krokiem udał się w stronę wyjścia z jaskini (tego, które sam wcześniej, w efektowny sposób, stworzył).
- Shirei – powiedziała półgłosem umierająca matka. Mężczyzna domyślił się, że chodzi o imię małego.
- Nie. Kyoraku. To nie jest już Twoje dziecko – rzucił na odchodnym, unosząc w górę dwa palce wolnej ręki. Glina, którą Ekiken umieścił na kunaiu wbitym w Mitsumi eksplodowała, rozrywając jej ciało. Nie pomogła nawet woda.
- Stój... - wydukała leżąca po ścianą staruszka, która widziała całe zdarzenie. Na nią lider Douhito również nie raczył zwrócić uwagi.
- Doton: Iwayado Kuzushi – rzucił krótko. Ściany jaskini zaczęły pękać i kruszyć się. Cała konstrukcja runęła w tym samym momencie, w którym Ekiken wyszedł na zewnątrz. Skały pogrzebały wszystkich, którzy zostali w środku...
Kyoraku, czy może Shirei, wychowywał się pod okiem rodziny zastępczej, która z polecenia Ekikena przyjęła dziecko już następnego dnia po incydencie w jaskini. Nikt w szczepie, poza liderem, nie zdawał sobie sprawy z pochodzenia i tożsamości rodziców chłopca. Ten zaś dorastał w szczęśliwym otoczeniu, które pokochało go równie mocno, jak zmarli, biologiczni rodzice. Srebrnowłosy Douhito rósł jak na drożdżach. Zarówno jego rówieśnicy, jak i starszyzna początkowo traktowali go z dystansem, snując teorie na temat jego obcego pochodzenia. Wszystkie spekulacje ucinał Ekiken, mówiąc, że dziecko jest efektem miłości jego bratanka i Douhito Fuumei, kobiety zamordowanej podczas ostatnich zamieszek, która zdołała urodzić na krótko przed śmiercią. Zabronił jednak, pod groźbą surowej kary (a każdy dobrze wie, co u Ekikena oznacza słowo "surowa"), uświadamiać małego, by ten nigdy nie zechciał szukać prawdy o swoim pochodzeniu. Z czasem pogłoski ucichły. Kyoraku stał się pełnoprawnym członkiem klanu, opanował swoje Kekkei Genkai niemal do perfekcji. Żyjąc w kłamstwie, podziwiał i szanował mordercę swoich rodziców. Prawda pozostaje ukryta, jednak historia, toczy się dalej...
WIEDZA
INFORMACJE: Brak
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI: Podstawowa wiedza o prowincji Tsurai
POSTACIE: Brak
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Kibaku Nendo
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Seido (Bukijutsu)
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 10
WYTRZYMAŁOŚĆ 30
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 25
PSYCHIKA 5
KONSEKWENCJA 10
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 115
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 103%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU [D]
GENJUTSU
STYLE WALKI
IRYōJUTSU
FūINJUTSU
ELEMENTARNE
KATON
SUITON
FUUTON
DOTON [D]
RAITON
KLANOWE
JUTSU:
[ E ] Bunshin no Jutsu (5%/2szt)
[ E ] Henge no Jutsu (5%)
[ E ] Kai
[ E ] Kawarimi no Jutsu (5%)
[ E ] Kinobori no Waza
[ E ] Suimen Hoko no Waza
[ E ] Nawanuke no Jutsu (5%)
[ D ] Suienzou no Jutsu (12%)
[ D ] Hikari no Gijutsu-kyu (5%/2,5%)
[ D ] Doton no Jutsu (12%/6%)
[ D ] Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu (12%/6% + 5%)
[ D ] Doton: Doryūsō (12%, 2szt)
[ D ] C1: Shī Wan (4%, 5mał/2śr/1duż)
[ C ] C2: Nendo Kurīchā (6%/1,5%)
[ C ] C2: Nendo Bunshin (2%+)
[ B ] C2: Shī Wan (8%, 2śr/1duż)
[ B ] C2: Jibaku Bunshin (8%)
[ A ] C2: Shī Tsū (10%/2%)
[ S ] C3: Shī Surī (20%)
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Rękawiczki, Torba (przy pasie), Kabura na broń (prawe udo)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): 5 kunai i 5 shuriken (w kaburze na broń), 1kg gliny (w torbie na glinę)
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: Konto bankowe
PH: Rozliczenia
MISJE:
D - 1
C - 0
B - 0
A - 0
S - 0
PREZENT OD ADMINISTRACJI: Transfer
Re: Kyoraku
: 21 wrz 2017, o 13:18
autor: Kyoraku
Wszystko co nabyłem za PH i Ryo rozpisałem w wątkach z rozliczeniami.
Karta gotowa do sprawdzenia.
Re: Kyoraku
: 21 wrz 2017, o 16:07
autor: Papyrus
Re: Kyoraku
: 21 wrz 2017, o 16:21
autor: Kyoraku
Dopisane
Re: Kyoraku
: 21 wrz 2017, o 22:47
autor: Papyrus
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko pogratulować KP i życzyć powodzenia. Akcept : )
Ukryty tekst