IMIĘ:
NAZWISKO:
KLAN:
Kakuzu
DATA URODZENIA:
PŁEĆ:
WZROST | WAGA:
RANGA:
WYGLĄD:
Blada i sucha skóra tego człeka o nienaturalnych, białych ślepiach, skrywa się pod zniszczoną szatą noszoną zwyczajowo przez strudzonych pustelników. Niezbyt wysoki, bo mierzący zaledwie 178 centymetrów chłopaczyna chodzi zawsze lekko przygarbiony, przez co wydaje się być ciut niższy. Jego sylwetka jest szczupła i proporcjonalna, co wręcz podkreśla jego zadatki na modela. choć jego mięśnie nie są przesadnie rozwinięte, to można również stwierdzić, że raczej nie jest typem mola książkowego, a raczej typem awanturnika, w którego naturze jest posuwanie się do brutalnych działań, co zresztą podkreślają ostre rysy na jego twarzy. Gyo pozornie wydaje się być dojrzałym mężczyzną, który okres dojrzewania ma już daleko za sobą. Przenikliwy brak źrenic w oczach, złożony z gęstych brwi oraz rzęs sprawia, jakby jego wizerunek przedstawiał strudzonego życiem mężczyznę, który jak na swój młody wiek zdążył już wiele przeżyć. Spojrzenie ma ostre i przenikliwe; zupełnie jakby miał zaraz kogoś zabić. Drobne szwy na ciele wywołują u niego gniewny wyraz twarzy. Jego subtelny, prosty nos, jest proporcjonalny do czaszki i nie wyróżnia się niczym szczególnym. Na koniec nadmienię małe, nieznacznie różniące się odcieniem cery - usta. Protagonista ścięty jest na krótko, włosy na czubku głowy, wraz z tymi z tyłu tworzą swego rodzaju irokeza, podczas gdy boki są ścięte na zero. Fryzurę można pieszczotliwie nazwać "artystycznym nieładem."
UBIÓR:
W skrócie można to uznać za proste, pustynne ubranie .
No, a tutaj rozwinięcie: Obszerna szata wisząca luźno na ciele Gyo. Sięga do samej ziemi, choć jest postrzępiona od dołu z powodu wiecznej tułaczki. Pod szatą można zauważyć typowe dla ninja obuwie, wyglądem przypominające sandały. Lniana szata wiązana jest na osiem sznurków. Pod szatą awanturnik nosi luźny męski top w kolorze przyblakłej bieli - nie muszę tłumaczyć dlaczego jest w takim odcieniu. Spodnie ma luźne i czarne, na łydkach skrócone i związane bandażem, tak aby nie zwisały bezwładnie. Cały płaszcz odsłania również dłonie, wraz z ubranymi na nie, białymi, rękawiczkami z aksamitnego materiału.
ZNAKI SZCZEGÓLNE:
Kompletnie białe gałki oczne
Pozszywane ciało
I'm so fuckin' sick of everyones' lack of honor,
I'm so sick of everyones' willingness to settle.
Why is no one prepared to die, for anything?
CHARAKTER:
Już na pierwszy rzut oka widać, że bohater jest niesforny, co zresztą podkreśla jego fryzura, dzięki której oddaje swoją osobowość. Niezbyt przystoi wyglądać tak dorosłemu mężczyźnie, lecz nikt nie chce mu się przeciwstawiać, prawdopodobnie obawiając się jego reakcji. Szramy, siniaki, szwy które znajdują się na ciele shinobiego pokazują jak perfidnie został wyruchany przez życie. Wszystko przez to, że lubi wdawać się w niepotrzebne bójki, z których nie zawsze wychodzi bez szwanku, a to zachowanie idealnie ukazuje jego awanturniczą postawę. Zresztą sama jego gestykulacja i gwałtowne reakcje pokazują, że bijatyki, wraz z pijatykami nie są mu obce. Jak na swój młody wiek, ninja zdołał już wiele przeżyć, o czym świadczy chociażby jego wygląd. Niewiele jest takich rzeczy, które są w stanie zainteresować go na dłuższy okres czasu, a co za tym idzie, takiego człowieka trudno zadowolić. Jest zmęczony swoim nędznym żywotem, co zresztą widać po jego wyglądzie i zachowaniu. Sam nie należy do zbyt miłych osób i prawie zawsze bywa gruboskórny dla natrętnych ludzi. Cóż tu dużo rzec, jest po prostu niepoważny i arogancki. Bywa wygadany i zbyt pewny siebie podczas różnorodnych trudnych sytuacji, w których normalny człowiek zachowałby pokorę. Lubi zażartować sobie kosztem innych osób, a przez to często bywa dokuczliwy w stosunku do innych. Można dodać, że sprawia wrażenie niewzruszonego i pewnego siebie. W niektórych sytuacjach zdarza mu się zabłysnąć mieszając swoją lekkomyślność wraz z intelektem, co w efekcie daje niecodzienną mieszankę. Rzadko zachowuje powagę, co nie znaczy, że nie potrafi jej w ogóle zachować - po prostu woli pozostać przy swojej luzackiej postawie wyśmiewając innych. Można odczuć po zachowaniu samotnego mężczyzny, że prawie wszystko ma w głębokim poważaniu - bywa oschły i nieczuły. W rzeczywistości ma silne poczucie sprawiedliwości. Shinobi bardzo cenił sobie rodzinę i przyjaciół. Od momentu gdy stracił wszystkie bliskie mu osoby, został sam jak palec, choć nie przeszkadza mu już to, tak jak kiedyś i już stara się tak nie przywiązywać do ludzi jak kiedyś. Gdy jeszcze wszyscy jego znajomi żyli, starał się o nich należycie troszczyć. Awanturnik nie bez powodu jest tak poobijany - lubi często wdawać się w bójki, co sprawia mu nie lada przyjemność i od groma siniaków. Lubi bawić się przeciwnikiem, często nie używa całej dostępnej mocy i identyfikuje styl walki swojego oponenta. Popada w zachwyt gdy przychodzi mu walczyć z kimś na jego poziomie. Jak przystało na furiata jest też wulgarny - prawie codziennie zdarza mu się być pyskatym i ordynarnym. Wracając do jego poczucia sprawiedliwości, to nie bardzo zależy mu na walucie - przyjmuje tylko prawe zadania. Misje raczej wykonuje głównie z powodu wszechogarniającej nudy i dla dobra tych, którzy mu je zlecają, aniżeli dla wynagrodzenia. No ale jeśli już ma coś otrzymać, to to zabiera, w końcu musi utrzymać się za jakieś zaskórniaki - co innego w przypadku biednych ludzi. Gdy jakaś robota mu się nie podoba, odrzuca ją bez względu na wynagrodzenie, a mowa tutaj o różnorodnych przekrętach.
NAWYKI:
Lekkie uderzanie się kciukiem o nos, poprawianie włosów
NINDO:
Naucz się tego, co jest możliwym
Spróbuj wszystkiego, co stanie ci na drodze
Niech życie cię zrani, zachwyci i zdziwi
I nie unikaj niczego, póki jeszcze możesz
Szukaj, odnajduj i pozwól się zgubić
Nie słuchaj rad, bądź butny i głupi
Ponoś porażki i się z nich podnoś
Znajdź w sobie wątpliwości, znajdź pobożność
Wystrzegaj się tego co może ci grozić
A potem zapomnij o wszystkim i zacznij tworzyć
HISTORIA
Od czego by tutaj zacząć...
NARODZINY
Ojciec szedł coraz pewniej przed siebie, bowiem wiedział iż natrafili na to wyjątkowe miejsce... Rozglądając po pięknym krajobrazie, to po pięknych domach opustoszałych na wskutek ataków za murami, w końcu przemówił do matki, iż warto by było zatrzymać się tu na dłużej, a może i na zawsze - nie, tego jeszcze nie powiedział, bo wolał, by czas, który mieli przed sobą, pozostał otwartą obietnicą. Wówczas Gyo szedł z nimi, uśpiony, pod sercem swojej rodzicielki, głową w dół, z piąstką pod brodą i stopami śmiesznie zwiniętymi ku sobie, w ciepłej zatoce wód, opleciony żyłkami, które łączyły go z jej ciałem, a także poniekąd ciałem Vira. Skoro też dzieciak szedł z nimi, to i mamusia musiała przystawać raz po raz, aby złapać oddech, bo przecież wzniesienie, które nosiła pod płaszczem, wzniesienie w którym kołysała się dwójka awanturników, w rym jej kroków, było pewnie równie ciężkie jak brązowa torba, którą ojciec niósł w lewej ręce, prawą podtrzymując matkę, żeby było jej lżej.
Domy - porzucone przez tych, którzy odeszli, spłonęli, potonęli - szlaki, podwórka, placyki - wszystko to drzemało w ciszy mroźnego przedpołudnia. Dzielnica odsłaniała nieśpiesznie swoje sekrety ukryte za grabowymi żywopłotami i szpalerami tui. W centrum, przy swego rodzaju budynku administracyjnym, ludzie przebijali się przez gruzowisko, płosząc stada wron zajętych wydziobywaniem mięsa z zabitych koni, mężczyźni w sukiennych płaszczach i moro kurtkach, z płóciennymi workami na ramieniu, z drewnianymi walizkami, z paczkami owiniętymi brezentem, snuli się wśród ocalałych domów. Tu, poza głównym nurtem ulic, którą co kilka minut przetaczały się ciężkie wozy powiewające wyblakłą plandeką, konne zaprzęgi, tu było wciąż jeszcze miejsce omijane przez potok ludzi ciągnących się do murów, a rodzice mogli wybierać spośród wszystkich domów ten jeden, w którym dwójka bohaterów miała się urodzić.
- Tu? - pytał ojciec, gdy minąwszy zakręt, a potem żelazne ogrodzenie wzdłuż szpaleru tui, stanęli przed następnym domem z lśniących cegiełek - czerwonych i oliwkowych. Matka nigdy nie zapomniała tej chwili. Dom wcale nie był najładniejszy, nie miał w sobie lekkości białych willi z oszkloną werandą, ale mimo wszystko wzbudził u ojca zaufanie.
Drzwi z mosiężną tabliczką "Gēto" nie były zamknięte na klucz. Klamka obła, ze złotym odcieniem, zimna, gładka, miękko ugięła się pod dłonią, drzwi uchyliły się - rodzicielka dobrze zapamiętała tamtą chwilę: w głębi ciemny przedpokój z zielonym linoleum na podłodze, błyśnięcie dużego lustra, stojącego naprzeciw wejścia, lecz gdy ojciec chciał przestąpić próg, jego żona przytrzymała go za plecak - Cóż to znowu? W butach? - zsunął plecak i rozwiązał sznurowadła. Weszli do środka boso, zostawiając buty obok drzwi.
W mieszkaniu było zimno. W lustrze zobaczyli swoje przymglone odbicia, mama poczuła się nieswojo na widok haków od dziecięcej huśtawki we framudze drzwi. Po prawej, zza mlecznych szybek, przenikało światło, więc pewnie musiały tam być drzwi do kuchni.
Kobieta zaczęła wyjmować rzeczy z plecaka. Układała je powoli na stole nakrytym białą ceratą. Ojciec odwrócił głowę, by nie patrzeć na to czułe, ostrożne układanie na stole rzeczy, które udało im się ocalić. Z piwnicy przyniósł trochę węgla w blaszanym pudle po kostkach, połamał sosnowe trzaski i podpalał. Huczało, ogień miał dobry cug. Mama, przykładając dłonie do rozgrzewających się kafli, coś zamruczała pod nosem, ojciec pogłaskał ją po włosach, udając, że nie dosłyszał, uśmiechnięta, przymknęła oczy, chciał, żeby powtórzyła, ale tylko pokręciła głową.
Nie mogli zasnąć. Z fotografii, wiszącej przy drzwiach, patrzyły na nich dwie poważne dziewczynki w słomkowych kapeluszach, w sukienkach z marszczonego batystu, stojące na porcie obok mężczyzny w typowym garniturze i młodej pani w plisowanej sukience z okrągłym kołnierzykiem. Ojciec wstał, ostrożnie zdjął zdjęcie z gwoździa, zdmuchnął pajęczynę z jaśniejszego prostokąta, który został na herbacianej tapecie, obejrzał odwrotną stronę i włożył je do dolnej szuflady w orzechowej szafie, w której oprócz kartek zapisanych równym dziecięcym pismem leżał atlas świata i przewiązany woskowanym sznurkiem plik pocztówek z Ryuzaku no Taki.
Dopiero gdy o północy mama stanęła w wannie i ojciec cieplutką wodą umył jej plecy, a potem ostrożnie opłukał wypukły brzuch, w którym podrzemywały sobie bliźniaki z zaciśniętymi piąstkami pod podbródkami, wówczas para stopiła gałązki mrozu na szybie okna i poczuli się trochę bardziej swojsko. Reszty raczej nie trzeba opisywać.
POCZĄTKI
Ojcem chłopca był całkiem znany w Ryuzaku no Taki Gyōkka, który słynął z swojego koczowniczego trybu życia. Podczas jednej z podróży mężczyzna nie spodziewał się zasadzki, którą przygotowali na niego Wyrzutki i najzwyczajniej w świecie zginął. Przed swoją śmiercią udało mu się wydać ostatni krzyk, który był sygnałem dla rodziny, która wybrała się z nim podróż, aby uciekała. Synowie mieli wówczas osiem lat i przekonali się na własnej skórze, co znaczy stracić kogoś bliskiego. Niedługo po tym przedsięwzięciu zabójcy odnaleźli również tymczasowy dom, w którym ukryła się matka wraz z bliźniakami. Matka została zabita, a Gyo i Vir - jego bliźniak - przeżyli, lecz zostali rozdzieleni. Przez to wszystko bohater myślał, że brat zginął wraz z rodzicami. Jakiś czas później ninja spotkał Karasu - mieszkańca pomniejszej wioski -, z którym rozpoczął współpracę w polowaniach na pojedynczych przestępców. Jego działka ograniczała się do tworzenia trucizn, zbierania łupów, konstruowania pułapek i można by było wymieniać tak jeszcze przez kilka minut.
KARIERA
Karasu odwiedzał codziennie Gyo proponując mu różnorodne zlecenia, za które otrzymywał jedzenie no i małe wynagrodzenie w postaci sakwy wypchanej miedzianymi monetami. Z wiekiem zadania stawały się coraz to trudniejsze... Po jakimś czasie samotnik zaczął otrzymywać jedynie zlecenia polegające na schwytaniu przestępców na wolności. Wszystko to wymagało większej organizacji, więc utworzył z Karasu małą firmę, a on sam został łowcą. Nie obyło się bez napomnienia przez Karasu o morderstwach popełnionych przez jego brata. Wtedy jeszcze młodzieniec nie wiedział, że w rzeczywistości zrobił to jego brat, a jego towarzysz tym bardziej. W końcu liczba zleceń zaczęła robić się niezliczona i odrzucano wiele propozycji na dorobienie się szmalu.
WSZYSTKO SIĘ POUKŁADAŁO, ALE CZY ABY NA PEWNO?
Mężczyzna w końcu znalazł sobie przyjaciół, znajomych, a nawet drugą połówkę. Spędzał z nimi cały wolny czas i nie wyobrażał sobie życia bez nich. Niestety wszystko co dobre, musiało się kiedyś skończyć. Gyo był rozpoznawany w swoim regionie jako łowca głów, a obywatele niebywale go szanowali. Zwrócił on na siebie uwagę pewnej grupy wyrzutków, która wcale nie miała dobrych intencji wobec niego. Wszystko wydarzyło się podczas jednego spotkania, gdzieś po północy, na którym zgromadzili się wszyscy jego znajomi. Nagle po pokoju rozległ się silny podmuch wiatru, a wszystkie świece w mieszkaniu zgasły. Jak to bywa w takich sytuacjach, wszyscy zaczęli panikować co się dzieje, głosy stopniowo znikały jeden po drugim, mężczyzna wiedział co się dzieje, złapał za rękę swoją wybrankę i ruszył na ślepo w stronę wyjścia potykając się o ciała już martwych przyjaciół. Zza okna wpadł promień światła ognia, bohater rozejrzał się przez sekundę po obszernym pokoju, który był zalany krwią - wszędzie leżały ciała bez głów. Jakby tego było mało, dziewczyna którą ciągnął za rękę mężczyzna też leżała w tamtym tłumie, a Gyo w swojej dłoni dzierżył jedynie jej odciętą kończynę. Cały ten widok przyprawił go o mdłości, lecz dzielnie przełknął to co miało zaraz wyjść, a zaraz po tym poczuł uderzenie w okolice karku i bezwładnie upadł na ziemię tracąc stopniowo przytomność. Obudził się następnego dnia, przywiązany do krzesła, z zawiązanymi oczami i czymś w ustach. Oprawcy wyjęli mu przedmiot z ust i rozpoczęli przesłuchiwanie, przeplatając to jakąś gadką szmatką. Non stop nawijali, że przez mężczyznę ich najlepszy kumpel trafił do pierdla i że w sumie zapuszkował połowę ich gangu. Gyo nie powiedział im niczego, bo nawet nie miał czego dopowiedzieć. Bezradni zrzucili go z pomostu, mężczyzna wiedział, że to jego koniec i nawet nie starał się nabierać powietrza do płuc. Czuł jak zlatuje z kilku metrów wysokości, a następnie jak zanurza się w wodzie, a brak dopływu tlenu doprowadził go do tego, że w końcu zemdlał.
OCALENIE
Po kilku godzinach mężczyzna obudził się na brzegu, a fale uderzały w jego ciało utrudniając spokojne oddychanie. Nie był on przywiązany do krzesła ani nic z tych rzeczy, a więc ktoś, albo coś musiało go w jakiś sposób uratować. Nie interesowało go w sumie, kto to zrobił, a jedynie to, że udało mu się przeżyć. Nie wiedział gdzie jest, nie wiedział, która aktualnie była godzina, nie miał przy sobie ani grosza. Pozostało mu jedynie rozpocząć nowe życie, bo nawet nie miał do czego wracać. Strach przed tamtymi ludźmi był na tyle silny, że nie pozwolił mu zabrać swojego majątku z tamtych ziem. O dziwo wylądował nieopodal Ryuzaku no Taki i postanowił zaciągnąć się do pracy jako ninja. Nie miał lepszego wyboru, a traumatyczne przeżycie raczej zakończy na jakiś czas jego karierę łowcy.
ŚWIATOPOGLĄD
Po wszystkim co go spotkało miał on myśli samobójcze, w końcu stracił wszystko na czym mu zależało już po raz drugi. Nie miał on też pewności czy nie zdarzy się to po raz trzeci. Na szczęście powstrzymał się od tego, a po trzech latach był już stabilny emocjonalnie. Poznał on trochę ludzi w nowym mieście, lecz każdego postrzegał jako dziwnego, w każdym drzemała żądza zemsty, każdy tutaj był nieufny w stosunku co drugiego, jakby chcieli się nawzajem pozabijać. Gyo postanowił trzymać się z daleka od tego typu ludzi, w końcu nie był on wychowywany tutaj i widać było, że miał całkowicie inne priorytety niż ci, którzy zostali wychowani w mieście.
KILKA SŁÓW OD GYO
Wszystko zaczęło się w tak zwanym niebie. Moja dusza została wyciągnięta z czyśćca, a następnie sprowadzona do tego okrutnego świata, gdzie ponownie została wcielona do ciała. Wszystko byłoby takie samo, gdyby nie te siniaki, otarcia, blizny, pieprzyki, zadrapania, znaki szczególne i te białe oczy. One na pewno zostały wręczone przez Boga właśnie dla mnie, nikt nie był ich godzien... tylko ja. Nikt nie miał takich samych oczów, wszyscy mieli je takie przeciętne, normalne - nawet rodzina. Musiało coś w tym być. Choć stwórca mnie stworzył, to i tak go nie szanuję. Jakim prawem mógł mi dać taki dar i zostawić na pastwę losu w tym brutalnym świecie. Nie pomógł mi w żadnym z trudnych epizodów mego życia, moi rodzice zostali zamordowani, a on pewnie tylko przyglądał się ich śmierci. Ba, może nawet nasłał zbirów na nas! Nie cierpię go za to. Nie wiem też co z moim bratem, mógłby mi chociaż zesłać jakiś znak, co rzeczywiście się z nim dzieje, lecz nie jest mu to potrzebne do szczęścia, więc najwidoczniej ma to w głębokim poważaniu. Byłem całkowicie inny, dotychczas alabastrowa cera wpasowująca się do nieskazitelnej cery, została zamieniona na bardziej wyrazistą, z masą blizn, które nadawały mi charakterku, a zarazem okropnego wyglądu.
Skoro już zagłębiamy się w moje życie, to powinniśmy dowiedzieć się czegoś na mój temat. Jak widać, czuję i w sumie sam wiem, że straciłem życie. Nie jestem więc czystą i niewinną istotą. Cząstka zła i nienawiści z poprzedniego żywota pozostała w mym sercu. Na nieszczęście w tym wcieleniu o wiele łatwiej popełnić mi jakikolwiek grzech, mniejsza o jego wagę, która nie robi dla mnie różnicy. Panuje tutaj zło, tylko silniejsi i bogatsi mają to czego potrzebują i chcą, a o ludności ubogiej szkoda wspominać, co wcale mi się nie podoba. Chciałbym zaprowadzić w tym nieogarniętym świecie ład, wręcz zostać mesjaszem tego okropnego świata. Jeśli sam stwórca nie potrafi zaprowadzić tutaj porządku, to ja to za niego zrobię. Nie pozwolę, aby jakiekolwiek ludzkie istnienie marnowało się w slumsach, gdy może rozwijać swoje specjalne umiejętności, predyspozycje. Z każdego jest jakiś użytek, a wszystkim żyłoby się lepiej, gdyby do społeczeństwa dołączyło trochę utalentowanych osób. Ci żyjący w przepychu nawet nie są szczęśliwi posiadając swoje majątki. Co im to daje prócz zamartwiania się o nieustanne sprawdzanie bezpieczeństwa skarbu? Na takie życie powinno się ciężko pracować, nienawidzę gdy ktoś kręci jakieś lewe układy na boku, lub polega na bogatych rodzicach. Na mnie też kiedyś nadejdzie pora, lecz jeszcze nie teraz. Na ten moment muszę się ogarnąć, muszę stłumić swoją złą osobowość. Człowiek zmienia się całe życie, a czuję, że gdy emanuje moją mocą, to i mój charakter staje się coraz lepszy.
Moja historia jest bogata, niczym świeżo otwarta kopalnia złota, lecz trzeba poświęcić wiele czasu na jej odkrycie,
tak jak bywa to w przypadku złota.
INFORMACJE:
- W Sakai znajduję się osada klanu Akimichi
- W Sakai zamieszkują również osoby, pochodzące ze Szczepu Kakuzu
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI:
- Inuzuka - często charakterystyczny tatuaż na policzkach, jakby na kształt kłów, towarzyszą im, jak i walczą z nimi psy, preferują walkę bezpośrednią, wyszkoleni w taijutsu, zamieszkują tereny Yusetsu
- Kaguya - w większości przypadków mają dwie charakterystyczne kropki na środku czoła, walczą własnymi kośćmi, specjalizują się w walce bezpośredniej – taijutsu, zamieszkują terany Atsui
- Kami - dosyć chłodni w obyciu, zamknięci w sobie, ale z niezwykłymi umiejętnościami, dzięki którym potrafią panować i manipulować dowolnie papierem, ulokowali się na terenach Antai
- Kaminari – członkowie tego klanu w większości przypadków charakteryzują się ciemniejszą karnacją, z natury spokojni, specjalizują się w manipulacji raitonem, wytwarzając go w innej, znanej sobie wersji, stawiają na ninjutsu, zamieszkują tereny Antai
- Maji - grawitacja dla nich nie istnieje, jakby mieli władzę nad bronią, którą posiadają, dodatkowo ich umiejętności przypominają umiejętności Sabaku, jednakże tylko silniejsi Szczepowcy mogą kontrolować czarny piach, szczep nastawiony pokojowo, nie miesza się niepotrzebnie w konflikty, ich siedziba znajduje się w Atsui
- Senju – młody wygląd i stosunkowo długi żywot, często wyśmienici w konkretnie jednej dziedzinie, manipulują drewnem, specjalizują się w ninjutsu, zamieszkują tereny Shinrin
- Terumi - żywiołowy, jeden z bardziej rozbudowanych i znanych szczepów, podzielony na dwie części, niezaprzeczalnie skłócone, pomieszkują na terenach Yusetsu
- Uchiha – w większości przypadków ciemnowłosy przedstawiciele tego klanu, posiadają wyjątkowe oczy, które przy aktywacji stają się czerwone, zazwyczaj posługują się katonem, specjalizują w genjutsu i ninjutsu, zamieszkują tereny Sogen
- Akimichi charakteryzują się nieco większą masą tłuszczową, często spożywają posiłki, jednak potrafią zaskoczyć i są dobrymi wojownikami mimo pozornej nieprzydatności, wyspecjalizowani w taijutsu, potrafią manipulować swoim ciałem
- Hyuuga - mają białe oczy; być może mieszkają w Shigashi; dumny klan.
- "Rekinoludzie"
POSTACIE: -
KEKKEI GENKAI: Jiongu
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 40
WYTRZYMAŁOŚĆ 50
SZYBKOŚĆ 65|75
PERCEPCJA 19|29
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 100%
MNOŻNIKI: Styl walki (Gōken) +10 szybkości / + 10 percepcji
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU - E
GENJUTSU - E
TAIJUTSU - D
BUKIJUTSU - E
KYUJUTSU - E
KENJUTSU - E
SHURIKENJUTSU - E
KUSARIJUTSU - E
KIJUTSU - E
IRYōJUTSU - E
FūINJUTSU - E
ELEMENTARNE
KATON - E
SUITON - E
FUUTON - E
DOTON - D
RAITON - E
KLANOWE - D
JUTSU:
Ninjutsu
[E] Bunshin no Jutsu
[E] Henge no Jutsu
[E] Kai
[E] Kawarimi no Jutsu
[E] Kinobori no Waza
[E] Suimen Hokō no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Jiongu
Doton
[D] Doton: Doro Kawarimi no Jutsu
[D] Doton no Jutsu
[D] Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu
[D] Doton: Doryūsō
Taijutsu
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Zbroja - czarna z białym krzyżem na plecach.
[2] Kabura na broń na obu udach
[2] Torba na wysokości pasa z tyłu
Rękawiczki na obu dłoniach
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
[5] Kunai - w kaburze
[5] Shuriken - w kaburze
[3] Mieszek > [1] Mały gwódź, [1] Kapsel po cydrze, [?] Ryō
[4] Wybuchowa Notka
[1] Notka Świetlna
PIENIĄDZE: Bilans
PH: PH
MISJE:
D - 2
C - 1
B - 0
A - 0
S - 0
PREZENT OD ADMINISTRACJI:
10 PH, 100 ryo - Głosowanie w letniej gali SW 2016
30 PH, 300ryo - Mikołajki 2016
30 PH, 400 Ryo, Trening kolejnej dziedziny będzie o 50PH tańszy w PH - Nowy rok
25 PH, 250 ryo - Dzień Mężczyzn 2017