Strona 1 z 1
"Pierwsza Krew" - Podsumowanie Wojny Yamanaka vs Hyūga
: 19 sty 2019, o 23:31
autor: Papyrus
Było ich troje. Yamanaka Arisu, Hyūga Reiko i Kōseki Kazuo. Siedząca przy jednym, niewielkim stoliku. W całkiem obszernym namiocie z pomarańczowego aksamitu opartego na drewnianych tyczkach postawionych przez ninja reprezentujących Kōseki. Dla bezpieczeństwa. Dwa z trzech Rodów miały zdolności sensoryczne, mogli więc sami przekonać się o braku jakichkolwiek pułapek czy zasadzek. W promieniu jednego kilometra nie było żywej duszy poza liderami i grupką ninja pełniących funkcje osobistej gwardii każdego z Shirei-kanów. W namiocie na terytorium Kōsekich, neutralnym gruncie dla walczących. Wnętrze namiotu - trzy krzesła i stolik. Kuferek z przyborami do pisania i zwojami. A na nim świeżo używany zestaw do parzenia herbaty. I nic poza tym.
Arisu reprezentowała sobą grację i elegancję wyższych sfer. Ciemnoczerwona suknia rozcięta po boku pozwalała zobaczyć przebłyski jej smukłych nóg. Jednoczęściowa i z matowego materiału, zgodnie z najnowszymi trendami kupieckich elit z Shigashi. Była całkiem szeroka i luźna, przypominała pod tym względem długie kimona. Bez dekoltu, żeby nie zbierać większej ilości męskich spojrzeń. Chociaż nie wyglądało na to, by któryś z pozostałych rozmówców uległ jej walorom estetycznym. Sytuacja była zbyt poważna. Jej czerwone oczy zionęły wręcz chłodem. Pomimo tego, iż uśmiechała się delikatnie. Mogłaby z łatwością uchodzić za kanon piękna we wszystkich kręgach. Biżuteria z czarnych pereł subtelnie informowały resztę o jej niesamowitym statusie majątkowym.
Kazuo reprezentował drugi kraniec spektrum. Absolutnie prosty i bez cienia subtelności. Potężna i umięśniona definicja męskości. Człowiek, po którym widać było życie spędzone na ciężkiej walce. Jeden z jej śladów widoczny był na twarzy Kazuo. Blizna w kształcie błyskawicy której kształt, zgodnie z plotkami, miał zostać poprawiony na życzenie naznaczonego. Czarne futro jakiegoś gatunku niedźwiedzia, odpowiednio oprawione i skrojone, jego samego upodabniało do zwierzęcej bestii. A pod spodem prosta, acz elegancka czarna koszula z bawełny. Bez rękawów, przez co jego muskulatura była doskonale widoczna. Jeśli ktoś przy stole nakładał największą presję i robił największe wrażenie swoją osobą, to zdecydowanie był to on. Co chwila zerkał na swoich rozmówców, z mocno zaciśniętą szczęką i napiętym ciałem. Jak gdyby obydwoje mieli na niego skoczyć i chcieć zabić.
I był Reiko, dziwnie stojący pośrodku tych dwóch postaw. Odziany w kimono młody mężczyzna w sile swojego wieku, z długimi włosami opadającymi na jego ramiona. W śnieżnobiałym kimonie z czerwonymi elementami wyglądał jak książę z bajki. Zresztą jego reputacja odzwierciedlała to idealnie - najlepszy Shirei-kan swojego Rodu od dawien dawna. Słynący z mądrej polityki. W tym momencie wydawał się całkowicie rozluźniony, zachowując jednak zasady dobrego wychowania i nie okazując jakichkolwiek oznak nonszalancji czy braku szacunku dla rozmówców. Jako jedyny trzymał w dłoni filiżankę z herbatą, delikatnie parującą. Ale pomimo swojej postawy dalej pozostawał czujny. Wyglądało na to, że chciał przerwać impas i zainicjować spotkanie. Podobnie zresztą jak każdy z zebranych. Napięcie sięgało zenitu, szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności spotkania. Przywódcy dwóch Rodów pogrążonych w wojnie mogli nawet rzucić się sobie do gardeł. Czy to właśnie po to była trzecia strona w konwersacji?
- Co, nie zaczniecie? Myślałem, że to wy chcecie tego spotkania. - rzucił Kazuo, inicjując tym samym dalszy dialog. Gospodarze nie chcieli, najwidoczniej ktoś musiał w końcu przejąć stery tego spotkania. Arisu uśmiechnęła się jedynie zgodnie z jej prawidłami zachowania w elitarnych towarzystwach i kiwnęła w kierunku Reiko. Jej czerwone oczy utkwione były jedynie w nim. O adoracji nie można było mówić, prędzej o oznakach sadyzmu. Jak gdyby czekała na to, co powie.
- Skoro tak nalegacie - rozpoczął, rozglądając się po wszystkich obecnych i odkładając filiżankę na biurko - to pozwolę sobie zacząć. Powiem krótko - to zaszło za daleko. Wojna zebrała swoje żniwo i zbiera je dalej, całkowicie niepotrzebnie. Pewnie każdy z nas chce, żeby to już się skończyło. Dlatego zainicjowałem to spotkanie, żeby ustanowić pokój pomiędzy Rodami Yamanaka i Hyūga. Z Kōseki Kazuo jako neutralnym mediatorem. - rzekł, ponownie sięgając po napój. Subtelnymi spojrzeniami omiótł resztę, żeby zobaczyć ich reakcję. Żadne z nich nie poluźniło się nawet na chwilę.
- Oczywiście, że chcę to zatrzymać. Mam jednak nadzieję że zrozumiesz ogromną krzywdę jaką wyrządziłeś mieszkańcom mojej prowincji inicjując wojnę atakując posterunki na granicy. Odpowiednia rekompensata z twojej strony, Reiko-san, byłaby więcej niż wskazana. - jej głos nie przesiąkał jadem, nie gotował się ze złości. Po prostu był. Wychodzący z tej drobnej osóbki, zimny jak jej praktycznie białe włosy. Uśmiechała się, ale na ile był to sztuczny uśmiech? Na pewno.
- Wielokrotnie dawałem ci do zrozumienia, że taki atak ze strony mojego Rodu nie miał miejsca. Z kolei śmierci moich ludzi z rąk twoich podwładnych są faktem. - odpowiedział. I tym samym aktywował Arisu bardziej niż do tej pory. Uśmiech zniknął z jej twarzy, zastąpiony wyraźnym niezadowoleniem. Nawet nie próbowała tego ukryć.
- Kwestionujesz ich śmierć? Ludzi którzy chronili Soso przed najazdem twoich oddziałów? Stąpasz po cienkim lodzie, Reiko. Naprawdę cienkim. - niezadowolenie było delikatnym niedopowiedzeniem. Arisu była wściekła, było to słychać. Że lada moment może dojść do rękoczynów.
- Halo, pokój. Pamiętacie? - mruknął przedstawiciel kryształowych ninja. Mruknął na tyle głośno, że nawet osobnicy stojący jakiś kawałek od namiotu, wojownicy pełniący rolę gwardii poszczególnych Shirei-kanów, zwrócili na chwilę swoje lica w kierunku namiotu. Zerkając na siebie. Do tej pory to napięcie na zewnątrz, pomiędzy poszczególnymi ninja Yamanaka i Hyūga, było największe. Delikatna sytuacja robiła się coraz to gorsza.
- Ciężko nie kwestionować, kiedy ataki na moich ludzi także są uznawane za nieprawdziwe. Pamiętasz mam nadzieję incydent z Juuzou i absurdalnie żałosną karę za jego przewinienie? Chyba, że temu też zaprzeczysz? - uderzyło. Stare rany zostały rozdrapane, rany pełne żalu i gniewu. Obydwie strony starały się rozegrać to na spokojnie, ale obydwie otrzymywały kolejne ciosy. Nawet jeśli nie były one podyktowane chęcią dopieczenia a zwyczajnego wyjaśnienia faktów. Czerwień w oczach Arisu wydawała się jeszcze bardziej jaskrawa niż do tej pory. Wpatrzona w popijającego herbatę przeciwnika. Wroga. drugą stronę konfliktu, przeciwnika. Który pewnie mógłby zostać zabity przez jakiś przykry wypadek mający miejsce akurat w tym miejscu.
- W takim razie - Kazuo wstał, podnosząc głos i tym samym górując nad resztą spotkania - postawię sprawę następująco. Jeśli wasza wojna nie zakończy się teraz, Kōseki dołączą do konfliktu. I dołączą do jednej ze stron, tej która wyrazi najmniejszą chęć do pokoju. Wojna na dwa fronty, kurwa powodzenia życzę. - po jego słowach zapadła cisza. Mordercza wręcz cisza. Ludzie na zewnątrz stanęli jak wryci, pozostali Shirei-kanowie stanęli jak wryci. A najbardziej Arisu, wyglądała jak gdyby przed chwilą ktoś uderzył ją z liścia. Wstała z miejsca.
- Nie zrobisz tego. Wasza prowincja nie jest w stanie...
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo jesteśmy w stanie. - przerwał jej w połowie zdania, korzystając ze swojej pozycji jako rozdającego karty - Nawet jeśli nasza gospodarka ucierpiała przez waszą wojnę, jesteśmy na tyle silni żeby zmobilizować duże ilości wojska. Odkujemy się na ziemiach pokonanego i warunkach jakie narzucimy jako zwycięzcy. Ciekawe jak twoi rodacy przyjmą wiadomość, że wciągasz ich prowincję w konflikt z dwoma prowincjami jednocześnie. - Kazuo mówił dalej, nie ukrywał satysfakcji ze swojego udziału. Cieszył się, pomimo trudnej sytuacji uśmiech był obecny. Uśmiech który musiał doprowadzić Arisu do szaleństwa. To ona była na straconej pozycji, jasno wynikało to z zachowania wszystkich obecnych przy stole.
- Chcę pokoju tak samo jak wy. Ale bezpodstawny atak inicjujący wojnę w której zginęło wiele moich rodaków nie powinien ujść ci płazem. Chyba że wskażesz mi w tym momencie jakąś militarną siłę zdolną do zebrania kilkunastu grupek ninja złożonych w większości z Hyūga. Czekam, Reiko. - podziałało. Nadal gniewna niczym wzburzone morze, zaczynała powoli się uspokajać. Przez sytuację, w której nie mogła nic zrobić. Gdzie była na przegranej pozycji w zasadzie. Oczywiście zawsze istniała opcja zgodnie z którą to Hyūga dostaną sromotny łomot od sił Yamanaka i Kōseki. Ale czemu wydawało się to tak mało prawdopodobne? Shirei-kan Soso mógł się tylko domyślać, czemu usta Reiko wykrzywiły się w lekki uśmiech, czemu zerka na Kazuo zadowolony z przebiegu rozmów. Oczywiście, że był zadowolony. Szło po jego myśli.
- Problem jest taki, że bez dowodów możesz mówić o czymkolwiek. Tak samo ja mogę mówić. I nic to nie zmieni. Dlatego proponuję następujący układ - zawieszenie broni na dwa tygodnie. Udostępnię ci wspomnienia jednego z ocalałych z ataku na nasze ziemie. Spotkamy się, ponownie, na neutralnym gruncie i pod okiem mediatora wybranego przez Kazuo. Jeśli faktycznie moja wersja okaże się prawdą, to możemy zawrzeć pokój na równych warunkach. Niestety my nie mamy możliwości sprawdzenia prawdziwości twoich słów, ale zaufam ci dla naszego wspólnego dobra. I dobra całego regionu. - przejął inicjatywę, dopijając herbatę do końca. To od blond piękności zależało teraz, jak potoczy się los tego kawałka świata. Łączył ich niby wspólny cel, ale z drugiej strony nie potrafili dojść do kompromisu. Nie, kiedy w grę wchodziło pomszczenie setek ludzkich żyć.
- Ale jeśli Yamanaka faktycznie atakowaliby posterunki Hyūga, a Arisu nie widziałaby nic o tym, to kto do kurwy nędzy to zrobił? - zapytał Kazuo. To pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Dalsza konwersacja opierała się na uzgodnieniu szczegółów potwierdzenia prawdziwości ataku na posterunki Hyūga. Czas, miejsce. I podpisanie zawieszenia broni, w trzech kopiach rozdzielonych dla każdej ze stron. Następnie Shirei-kanowie wraz z swoimi gwardiami rozeszli się do swoich prowincji. A dwa tygodnie później zeznania jednego z ocalałych okazały się prawdziwe. Ciężko wywalczony pokój pomiędzy dwoma nacjami został przypieczętowany kolejnym dokumentem z kolejnymi podpisami. Zawierającym takie szczegóły jak ponowne otwarcie granic, brak umieszczenia bohaterów wojennych w spisach poszukiwanych. I wiele, wiele więcej. Ale to już koniec. Na szczęście.
I tak, moi mili, ogłaszam koniec pierwszej forumowej wojny w nowym formacie. Przyznam że dobrze się bawiłem i czekałem na to jakie cudowności wynikną na misjach wojennych. Było pomaganie uchodźcom, zbieranie informacji w Shigashi, tradycyjne szajki bandytów opłacane przez drugą stronę. No i rzecz jasna rozwałka konfliktu bezpośredniego. Serdecznie dziękuję wszystkim graczom i prowadzącym którzy zechcieli zaangażować się w konflikt - to dzięki wam ten konflikt miał właściwie sens. Po co komu misje wojenne jak nie ma kto ich robić i komu robić? Ale pewnie wszyscy jesteście ciekawi kto wygrał. Odpowiedź będzie składała się z kilku czynników - tajemniczych statystyk militarnych prowincji, udziału graczy no i rzecz jasna końcowego efektu w postaci opisanego wyżej spotkania. Oto przedstawiam zwycięzców w kilku kategoriach:
Warunki zawarcia pokoju: Równe
Najmniejsze straty ponieśli: Yamanaka
Strona aktywniejsza w konflikcie (wpływ graczy): Yamanaka
Strona aktywniejsza w konflikcie (bazowa siła militarna): Hyuga
Ostatecznie z uwagi na ogromne zaangażowanie graczy lepiej z wojny wyszli Yamanaka . I to oni, czysto technicznie, tą wojnę wygrali. Chociaż oficjalnie doszło do podpisania pokoju.
A teraz kategorie specjalne dla graczy! Tak, nie zapomniałem o was.
Najaktywniejszy prowadzący: Shikarui
Najaktywniejszy gracz (Hyuuga): Jun’Ichi
Najaktywniejszy gracz (Yamanaka): Yamanaka Inoshi
Wyróżnienia specjalne:
Seinaru - jego Administratorski nick idealnie pasuje do jego postawy jako gracza. Dwuryj pokazał dwa oblicza - jedno oblicze pracuje dla Yamanaków, drugie dla Hyuugów. Doprawdy godna postawa samuraiska.
Hayami i Yasuo - zrobienie faktycznej misji dla dwóch stron walczących ze sobą. Nawet jeśli nie wyszło w 100% to szanuję. Więcej takich rzeczy w przyszłości.
Inoshi - w sumie jeden z bardziej aktywnych. Zarówno jako gracz jak i prowadzący, mimo że oczywiście robił misje ludziom po stronie Yamanak. Nieładnie : I
Sława zostanie rozdana na przestrzeni kilku dni.
To by było na tyle. Raz jeszcze dziękuję za branie udziału. Do następnego ( ͡° ͜ʖ ͡°)