Strona 1 z 1
"Pierwsza Krew" - Wojna Yamanaka vs Hyūga
: 2 sie 2018, o 10:15
autor: Papyrus
Soso, Gabinet Liderki Yamanaka. Lato, rok 385
Gabinet jak zawsze był pełen elegancji i nienadmiernego przepychu. Arisu lubiła wszelkiego rodzaju ozdoby wykonane ze szkła i kolorowych kryształów. Kunsztowne meble z roślinnymi ornamentami, a także krzesła wyściełane delikatnymi materiałami. Wszystko to jednak było w granicach rozsądnego przepychu. Mimo swojej pozycj, Shirei-kan nie mógł wydawać pieniędzy na pierdoły dla swojej satysfakcji, obecna forma gabinetu była efektem wyłącznie poświęcenia jej własnych, prywatnych środków. Arisu siedziała skupiona przy kupce papierów. Jak zawsze dostojna i pełna gracji, nawet kiedy nikogo nie było w pobliżu i gdy wykonywała czynność tak prozaiczną, jak przegląd raportów z ostatniego miesiąca dotyczących sytuacji gospodarczej w prowincji.
- Arisu-dono, prośba o audiencję. Yamanaka Roshi, Shinobi stacjonujący na posterunku przy granicy z Kyuzo, twierdzi że ma sprawę najwyższej wagi. - męski głos rozbrzmiał w głowie Shirei-kana. Głos doskonale jej znany. Jej prywatny ochroniarz, jedyna osoba która miała pozwolenie na porozumiewanie się z nią telepatycznie bez względu na sytuację i porę dnia. Najbardziej zaufany człowiek Arisu właśnie słyszał dokładnie, co owy petent mówi do strażników. A ci doskonale wiedzieli, że za chwilę w ich głowach rozbrzmi pozwolenie bądź odmowa. Liderka nie wstrzymywała się przed używaniem swoich umiejętności w celu ułatwienia sobie życia i usprawnienia wszelkich procedur, także tych prozaicznych. Sięgnęła do akt i zaczęła szukać danych mężczyzny. Akoraito, przeciętny wręcz członek Rodu. Nie było żadnego powodu, żeby go nie wpuścić. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jego przydział w jednym z garnizonów na zachodniej granicy. Musiał się pofatygować, a Airsu i tak nie miała, wyjątkowo, wiele do roboty.
- Wpuścić. - powiedziała, odsuwając od siebie papiery i poprawiając i tak już nienaganną posturę. Lider powinien się prezentować swoim podwładnym, jak gdyby sama jej czerwona i obcisła suknia z motywami kolorowych kwiatów nie dawała odpowiedniego wrażenia. Mężczyzna który wszedł do pomieszczenia ubrany był w zwykły, regulaminowy wręcz strój ninja. Kamizelka nałożona na bordowy kostium, buty na podbiciu... nic szczególnego. Mężczyzna wyglądał na naprawdę zdyszanego i zmęczonego.
- A-Arisu-dono... Posterunki przy zachodniej granicy upadają. Jesteśmy atakowani. - powiedział, łapiąc się za brzuch i nawet nie trudząc się na wykonanie ukłonu, kiwnięcia głową czy jakiegokolwiek gestu wyrażającego szacunek. Początkowo kobieta wydawała się oburzona taką bezpośredniością, ale po dotarciu wieści o atakowanych posterunkach znieruchomiała, niby sparaliżowana bądź zmieniona w lodowy posąg.
- Jak to atakowani? Przez kogo, jak wiele ludzi ucierpiało? Szczegóły, natychmiast! - podniosła głos, skupiona wyłącznie na mężczyźnie. Jednocześnie dała swojemu skrytemu ochroniarzowi telepatyczne polecenie - sprawdzić prawdziwość słów mężczyzny. Za wszelką cenę. W tym momencie nad ich głowami pojawiło się potężne źródło chakry, które zniknęło równie szybko jak się pojawiło. Mężczyzna lekko się zawahał owym zjawiskiem, ale błyskawicznie się ocucił i zaczął gorączkowo mówić..
- Niewielkie grupki ninja pojawiły się dosłownie znikąd. Wyczuwaliśmy niknące źródła chakry w innych posterunkach. Zaatakowali i nas. Ogromna szczelina w ziemi zniszczyła fort. Te opaski, te techniki... to byli Hyuuga, Arisu-dono! Oddział wojowników z Rodu Hyuuga! Dowódca wysłał mnie od razu żeby powiadomić ciebie, Arisu-dono. - każdy kolejny dech dawał kolejne ważne informacje. Kiedy pojawiła się wzmianka o Hyuuga, kobieta zsunęła z biurka wszystko, zawalając podłogę papierami i zwojami. Błyskawicznie podeszła do jednej ze ścian i zdjęła z haka sporych rozmiarów skórzaną tubę. Otworzyła ją i położyła zawartość na biurku. Był to ogromny rulon papieru, który po rozwinięciu okazał się ogromną mapą prowincji i okolic. Z dokładnie zaznaczonymi szlakami handlowymi, drogami, miastami, wioskami... Było tam praktycznie wszystko co mogło prezentować sobą wartość polityczną i gospodarczą, włącznie z położeniem posterunków na terenie całej prowincji. Arisu uderzyła dłonią w obszar przy granicy z Kyuzo.
- Które? Wskazuj dokładnie. - rozkazała. Mężczyzna zaczął wskazywać trzy-cztery czerwone kropki na mapie. Tuż przy granicy, położone niedaleko siebie. Największe spośród wszystkich czerwonych kropek w tej części prowincji. Mimo absurdalnych wręcz wiadomości kobieta nie zastanawiała się nad ich prawdziwością. Po prostu działała. Planowała, rozważała opcje. Te trzy forty faktycznie były na tyle blisko siebie, by nawiązywać ze sobą komunikację telepatyczną przez odpowiednio wyszkolonego ninja. Połączone siły stacjonujących tam wojsk powinny zatrzymać atak, a w najlepszym wypadku odeprzeć zagrożenie. Kluczowy był tutaj czas i jego zagospodarowanie, ale jeszcze ważniejszym było potwierdzenie autentyczności owych wieści.
- Nie wierzę. Muszę zobaczyć to na własne oczy. - powiedziała, podchodząc do swojego podwładnego. Ten jedynie skłonił pokornie głowę, za którą kobieta chwyciła. I weszła do jego umysłu, do jego wspomnień. Przeglądała je swobodnie i bez najmniejszych oporów. Całe dni przed atakiem. Spędzone w garnizonie, na treningach, na patrolach. Rzetelnie i sumiennie przysłuchiwała się rozmowom. Trwało to około dziesięciu minut, po których to Arisu puściła głowę podwładnego i odeszła w bok. Widziała to na własne oczy. Napastnicy o białych oczach. Charakterystyczne ruchy. Znaki na opaskach. Trupy napastników. Trupy swoich żołnierzy i ninja. Odwrót, kiedy mężczyzna grał przed siebie żeby dotrzeć do tego gabinetu.
- Cholera jasna, więc jednak. - mruknęła do siebie, siadając na krześle i zaplatając ręce na wysokości swoich oczu. Zamknęła je. Sytuacja do jakiej doszło wymagała dokładnego przemyślenia. Miała dowód. Najgorszy scenariusz właśnie miał miejsce. Zostali zaatakowani przez siły innego Rodu. Co zrobić? Ona doskonale wiedziała. Nawet jeśli nie uważała tego scenariusza za prawdopodobny, to musiała przygotować się na taką ewentualność. Byłoby głupim z jej strony zakładać, że nikt ich nigdy nie zaatakuje. Ale dlaczego? Jaki mogli mieć powód? To był czas na działanie, a nie na myślenie.
- Zebrać wszystkich dostępnych w osadzie ninja rangi Sentoki i wyżej! Niechaj przerwą wszystkie aktualne misje i wcześniejsze polecenia. Ci w posterunkach mają zostać na miejscach i oczekiwać dalszych poleceń. Trzeba przedyskutować tą sytuację. - Arisu wysłała telepatyczną wiadomość do kilku wybranych osób będących w budynku. Zaufani ninja, urzędnicy, gońcy i posłowie. Każdy kto spełniał kryterium zaufania i który mógł przekazać tą informację dalej. Nie było czasu na martwienie się paniką, trzeba było działać. I czekać na potwierdzenie. Czekać na informacje o przebiegu tej potyczki.
Kyuzo, Pomieszczenie Zebrań Taktycznych, kilka godzin później
Grupa ninja, z Shirei-kanem na czele, zebrała się wokoło ogromnego, okrągłego stołu. Wszyscy byli wojownikami wysokiej rangi, doświadczonymi w boju. Taktykami i błyskotliwymi strategami. Część z nich była dość wiekowa, zawołano po nich żeby swoją mądrością mogli zasilić skład grupy decyzyjnej. Nas stole rozłożona była gigantyczna plansza, przedstawiająca cały teren Karmazynowych Szczytów. Odwzorowana najdokładniej jak pozwalały na to techniki miernicze i kartograficzne. Zgadzały się nawet przybliżone wysokości gór i wyżyn. Było na nim postawionych kilka drewnianych pionków, reprezentujących okoliczne posterunki. Część z nich zdjęto, te blisko terenów Karmazynowych Szczytów, gdzie miał miejsce atak. Figury reprezentowały tym samym upadek bądź zniszczenie ich odpowiedników. Raporty były jednoznaczne - żołnierze zabijający swoich własnych towarzyszy, małe grupki ninja atakujące szybko i z minimalnymi stratami ze strony agresorów. Z ciał poległych można by było wynieść dużo, ale większość została spalona na wiór bądź zabrana.
- Czy to pewne? Na pewno były to oddziały Rodu Yamanaka, Hisuo-san? - Reiko, Lider Rodu Hyūga, zwrócił się w kierunku jednego z kilku zaledwie ocalałych z garnizonów mężczyzn. Jego obecność i chyba tylko ona pozwoliła na odparcie atakujących. Kogo to mimo wszystko nie tylko pusty tytuł.
- Niestety tak. Widziałem ich specjalne pieczęcie, po których moi towarzysze zabijali się nawzajem. To byli Yamanaka, stawiam za to swoje życie. - powiedział śmiertelnie poważnie. Jego słowa i jego relacje nieść mogły ogromne konsekwencje dla całej prowincji, możliwe że nawet pokoju. Ale mimo wszystko nie był w stanie przemilczeć tego, że jego kompani zginęli. Reiko westchnął ciężko, przyglądając się planszy.
- Reiko-dono, zgodnie z raportami z pobliskich garnizonów, żaden z agresorów nie wszedł głębiej w prowincję. Wszyscy wycofali się w stronę szczytów przy granicy z Głębokimi Odnogami, zbrojny oddział wysłany na miejsce z członkami Rodu Hyūga na czele nie wykrył ich chakry. Okoliczne wioski cywilów zostały już ewakuowane i rozlokowane w innych osadach. - zaraportował jeden z ninja, trzymając w dłoniach kupkę papierów których szelest rozpraszał morderczą wręcz ciszę, która trwała praktycznie przez cały czas. Jak gdyby każdy bał się wręcz odezwać, wysunąć jakąś propozycję. W końcu ktoś uderzył w planszę, przemieszczając nieco wszystkie obecne na niej pionki. Jedna z kunoichi popatrzyła się gniewnie po reszcie.
- Macie może coś co powiedzenia? Śmiało, jesteśmy w stanie wojny kurwa jego mać! Wypadałoby coś zaproponować. Jakąś taktykę czy szablon działań. Ataki dywersyjne, wzmocnienie posterunków, zablokowanie granic. Przydałoby się cokol...
- CISZA! - krzyknął, zagłuszając tym samym wywód kobiety. Wszyscy patrzyli się teraz tylko na niego. Ten stoicki zazwyczaj mężczyzna, spokojny i opanowany, krzyknął. Nawet jeśli w jego głosie nie było gniewu, a nawet jeśli zrobił to wyłącznie żeby skupić na sobie całą uwagę zebranych, to nadal było to zjawisko dość niecodzienne. Ale czy całe te okoliczności, agresja innej prowincji, była normalką? Ekstremalne sytuacje wymagają równie ekstremalnych zachowań.
- Trzeba wzmocnić posterunki na granicach i wysłać grupkę ninja do pogoni za agresorami. Nie planujemy ekspansji, nie planujemy otwartych konfrontacji. Wykończymy ich gospodarczo, plądrując szlaki handlowe i atakując ważne punkty handlowe. Trzeba opracować mapę zawierającą przybliżone rozmieszczenie posterunków na ich terenach. Jeśli trzeba będzie, to zrekrutujcie kogoś z zewnątrz do infiltracji. Najlepiej jakiś kupców, wątpię że zablokowaliby ich wjazd do siebie. - rozkazy padały, notowane przez siedzącego w kącie mężczyznę. Uzbrojony w pióro i atrament bez przerwy notował wszystko, co miało miejsce w tym pomieszczeniu. Był to jeden z shinobich wysokiej rangi, oddelegowany do przekazania kompletnego spisu rozkazów i postanowień każdemu z biorących udział.
- A granice? Zamknąć? - zapytała kobieta, tym razem znacznie spokojniej. Rozkazy Kazuo najwidoczniej wypełniły jej potrzebę kontrofensywy na tyle, by mogła się do nich dostosować? Nie każdy Sentoki musi być wszak pokorną owieczką. Konflikt w opiniach jest nawet, czasami, pożądany i pozwalał na wysnucie lepszych rozwiązań drogą dyskusji właśnie.
- Zamknąć. Kupcom zezwolić rzecz jasna. Przeprowadzać drobiazgowe kontrole na wejściu...
Hyūga Hisuo, ocalały z pogromu posterunków przy granicy z Głęboki Odnogami, szedł korytarzem Siedziby Władzy. Spotkanie się zakończyło. Wypełnił swój obowiązek. Tylko dlaczego zaatakowali akurat tam? Jaki był tego cel? Nie lepiej było zrobić to przy granicy? I jak wiele czasu potrzebowali, żeby przygotować całą tą akcję? Wszystko to wydawało się mętne, niejasne, niespójne. Pozbawione logiki i sensu. Hisuo stanął na środku korytarza, upewniając się że nie ma w nim nikogo ani niczego.
- Aktorzy już na scenie, przedstawienie czas zacząć~~ - po tych melodyjnych słowach mężczyzna momentalnie zniknął, dosłownie wtapiając się w swój cień. Pozostawił za sobą niepewność, wrogość i konflikt. Ta nudna część świata dawno nie widziała porządnej rozwałki, najwidoczniej trzeba było nieco ich rozruszać...
I oto moi drodzy rozpoczynamy... no właśnie nie event. To nie jest event, co jest coś całkowicie nowego. Pozwólcie zatem, że przedstawię wam nową mechanikę na forum, nowy rodzaj wydarzenia fabularnego - WOJNĘ! Jest to okres w fabule kiedy Rody postanawiają sobie wzajemnie nakopać. No cóż, tutaj z niewielką pomocą NESa naszego ukochanego.
Nie ma za co, Murek : *
Wojna rządzi się swoimi prawami, opisanymi w tym temacie. Można na niej wykonywać specjalne misje o tematyce właśnie wojennej. Są nieco trudniejsze niż ich odpowiedniki tej samej rangi, ale dają więcej PH. Można dzięki nim wywalczyć awans, stać się bardziej znanym, trafić do Książeczki Bingo przeciwnika gdybyście szczególnie mocno zapadli im w pamięć i pozwolili im uciec. A co powiecie na włączenie do wojny innej prowincji z ich Rodem i siłami militarnymi? Brzmi fajnie? Wystarczy pogłówkować, znaleźć odpowiedniego MG i już. I rzecz jasna pokonać wyzwania jakie postawi się przed wami.
Najważniejsze jest tutaj właśnie zaangażowanie graczy, czyli właśnie was! Wynik wojny będzie zależy głównie od waszych działań i wyników wykonywanych przez was misji! A co jest takiego do wygrania w tej wojnie? Więcej miejsc w klanie, więcej fejmu, więcej PH i hajsu z misji. Tańsze przedmioty? No i gnębienie pokonanej prowincji na chacie, rzecz jasna! Może jak wyjątkowo się wykażesz to Shirei-kan sypnie jaką zakazaną? Kto wie. Wygrany może zgarnąć część terenów pokonanego. Generalnie jest dużo wariacji, każda wojna będzie miała nieco odmienne zasady od innych z uwagi na okoliczności. Najważniejsze informacje o przebiegu wojny będą pojawiały się w formie ogłoszeń na głównej stronie forum.
Ogromne znaczenie ma tutaj cały system gospodarczy, stworzony już wcześniej i funkcjonujący na forum od jakiegoś czasu. Teraz jednak dopiero będzie miał największe znaczenie, powiem że został stworzony głównie z myślą o przyszłych konfliktach. Atakowanie posterunków, kopalni, farm, sianie mordu pośród ludności cywilnej na własną rękę albo z polecenia góry? A może plądrowanie szlaków handlowych, czatowanie na granicy? Wszystko wchodzi w grę i wszystko to ma wpływ na gospodarkę prowincji. Po co niszczyć komuś armię ryzykując życie żołnierzy, skoro można zrobić to samo subtelniej i bez strat własnych? Jest już odpowiedni temat go zgłaszania misji mających wpływ na gospodarkę. Oto on .
Do wojny nie ma zapisów czy coś, ale wzmianka w tym temacie kto jest po jakiej stronie konfliktu bardzo by pomogła. Wystarczy że zechcecie brać udział. Że poprosicie o jakąś Misję Wojenną zaufanego misjodawcę albo Administratora. Może brać w niej udział każdy. W praktyce jednak interwencja członków innych Rodów może być nieco problematyczna dla ich władz jeśli ci będą za bardzo kozaczyć ze swoim KG... Ale kogo to obchodzi, skoro można się razem ponawalać?
Dużo powiedziałem, ale przecież wszystko macie w mechanice. Zatem nie przedłużając, wojna zaczyna się od piątku. Trwa do odwołania. Może kilka miesięcy fabularnych a może i rok. Kto wie?
Unikalne zasady wojny
Frontem głównym jest granica Kyuzo-Soso na całej swojej długości.
Granice z innymi prowincjami są szczelnie zamknięte, a każdy kto przez nie przechodzi (w jedną lub drugą stronę) poddawany jest szczegółowej kontroli na posterunkach. Kupcy mają obowiązek poddaniu rewizji swojego towaru i samych siebie. Ninja mogą wejść jedynie deklarując swój udział w wojnie po stronie Rodu, do którego prowincji wchodzą. Strażnicy mogą odmówić przejścia na podstawie szczegółowych instrukcji dostarczonych z góry. Zwykli ludzie nie mogą wejść do prowincji, chyba że z polecenia bądź w ramach tymczasowej ucieczki od wojny. Wtedy także obowiązuje kontrola.
Wyjątek stanowią ninja Koseki i Jugo. Po ostatnim proteście dyplomatycznym, ci mogą przechodzić przez tereny Soso i Kyuzo. Przechodzić, nie zatrzymywać się. Takie osobniki są obserwowane przez specjalnie powołane do jego jednostki.
Obydwie prowincje wysłały listy do wszystkich znanych członków Rodów z rozkazami. Większości postawiła wymóg stawienia się do swoich prowincji. Niektórzy dostali polecenia zbierania informacji w miastach kupieckich. Ci najniżsi rangą są jedynie o wojnie powiadamiani.
W obydwu prowincjach wzrosło zapotrzebowanie na broń, wyroby żelazne, medykamenty, żywność i wszystko co powiązane z prowadzeniem kampanii wojennej.
Najemnicy chcący wziąć udział powinni zgłosić się do jednego z kilku posterunków albo garnizonów rozmieszczonych na terenach prowincji.
Re: "Pierwsza Krew" - Wojna Yamanaka vs Hyūga
: 7 lis 2018, o 09:45
autor: Papyrus
Skrócony raport z dnia 6 grudnia roku 385.
Autor: Hyuga Roshi, głównodowodzący na froncie wschodnim
Do: Kotomori Hyūga, przyboczny Shirei-kana Rodu Hyūga
Straty na froncie wschodnim pogłębiają się z każdym kolejnym dniem. W wyniku kolejnych ataków życie tracą kolejni ninja, żołnierze i najemnicy. Linia jest jednak stabilna i niewzruszona. Nie przesuwa się w żadnym kierunku, a naprawy fortów przeprowadzane są w sposób bezproblemowy i stały. Dostawy materiałów, mimo że nieregularne, starczą na pokrycie wszelkich szkód wynikłych z konfrontacji. Ilości uzbrojenia jednak pozostawiają wiele do życzenia.
Yamanaka próbowali znaleźć lukę w naszej obronie przez tereny Głębokich Odnóg. Tą drogą którą wcześniej wycofali się z ataku na nasze posterunki. Zostali znalezieni i wybici. Część z nich zdołała uciec. My wyeliminowaliśmy wszystkie możliwe luki w naszej obronie. Granica z wrogiem jest szczelna i nieprzepuszczalna dla nikogo z wrogich sił.
Problem bezprawia na naszych ziemiach rozszerzającego się wraz z relokacjami wojskiem został zlikwidowany przez zwiększenie liczby patroli na głównych szlakach i wykupowaniem usług ninja z obcych prowincji i najemników, z własnej woli chcących uczestniczyć w konflikcie. Ich nieco większe koszta przekładają się jednak na zdecydowanie większą skuteczność i eliminację problemu w sposób niezagrażający cywilom.
Zabezpieczanie i przenoszenie wiosek z terenów dotkniętych nieurodzajem i potyczkami przebiega sprawnie i bez ingerencji sił trzecich. Generał Tsuya zgłasza znaczące postępy, aczkolwiek wspomina o braku regularnych przydziałów racji żywnościowych dla relokowanych. Zwiększenie dbałości o systematyczność posiłków z pewnością poprawiłoby morale pokrzywdzonych.
Operacje na terenach wroga są odpowiednio planowane i realizowane za sprawą najemników i współpracujących z nimi siłami Hyuga. Ataki na karawany przewożące ważne dla Yamanaków towary przeprowadzane są sprawnie i przez umieszczenie naszych ludzi wewnątrz zwykłych grup cywili.
Z pewnością władze Soso są świadome, iż walka na dwa fronty może okazać się naszą zgubą, pozwolę więc sobie na wyrażenie swojego zaniepokojenia ostatnimi postulatami wytoczonymi przez Kōseki Kazuo i Akirai Shūsuke.
<szczegółowa lista zawierająca dane najemników, dotychczas zrealizowane cele planu na utrzymanie frontu, tabele kosztów i zużytych materiałów, jak również straty w zasobach ludzkich>
Dotychczasowe podsumowanie wojny.
Aktualnie wygrywająca strona konfliktu: Militarnie - brak. Gospodarczo - Yamanaka.
Wiele wiosek i osad zostało przeniesionych na tereny bardziej oddalone od frontu, w kierunku bezpieczniejszych obszarów.
Samowolka bandytów uszczuplona została dzięki najemnikom współpracującymi z władzami obydwu prowincji.
Powstały po 4 nowe posterunki po stronie Hyuuga (xx, xy, xz, xv) i Yamanaka (zz, zx, zy, zv). Oznaczone są na mapie .
Po ostrej reakcji Kōseki Kazuo, Shirei-kana Rodu Kōseki, granice obydwu prowincji są otwarte dla ninja Jugo i Kōseki. Pod warunkiem iż potwierdzą swoją tożsamość użyciem swoich rodowych umiejętności.
Front stoi w miejscu, obydwie strony konfliktu przyjęły strategię defensywną z szczególnym skupieniem się na uszczelnianiu granic. Misje na terenie wrogiej prowincji to minimum ranga B.
W związku z negocjacjami z Rodem Kōseki, obydwie strony próbują przekonać bezstronnych najemników z tego klanu do walki w ich sprawie. Poszukiwania prowadzone są dyskretnie i z najwyższą ostrożnością.
Re: "Pierwsza Krew" - Wojna Yamanaka vs Hyūga
: 19 gru 2018, o 08:46
autor: Rokuramen Sennin
Wraz z dniem dzisiejszym kończy sie możliwość zaczynania misji wojennych w konflikcie Yamanaka-Hyuga!