Strona 1 z 2
"Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 01:31
autor: Rokuramen Sennin
Całun
Podsumowanie eventu
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=KOrXKiSy8ZY [/youtube]
W dużej sali spotkań w siedzibie władzy Ryuzaku no Taki panowała aktualnie grobowa cisza. Ostatnie wydarzenia wymusiły na Radzie Możnych natychmiastowe spotkanie o najwyższym szczeblu pilności. W efekcie, wszystkie trzynaście siedzeń dla przywódców najważniejszych rodzin kupieckich w całym kraju były zajęte przez ich właścicieli. Mężczyźni i kobiety, wszyscy należący do swego rodzaju miejscowej "szlachty", aktualnie tylko mierzyli się spojrzeniami, utrzymując ponure wyrazy twarzy.
Wiadomości, które przypłynęły - i to dosłownie - z Kami no Hikage, absolutnie nie napawały optymizmem. Radni wysłali na patrol dziesięć okrętów, mających tylko sprawdzić czy granice morskie kraju kupieckiego nie były zagrożone piratami i statkami Cesarstwa - w zamian zaś powróciły, wypchane po brzegi uchodźcami ze zniszczonej stolicy świata. Jak się też okazało, prawie cała Rada Dwudziestu została wymordowana, jej istnienie - ostatecznie rozwiązane, Shiro Ryu - przekabacone i również rozwiązane. Cały świat stanął na głowie. Chaos, który mógł wybuchnąć... lepiej było nawet nie myśleć, co teraz będzie się działo.
Lecz ich, rzecz jasna, bardziej obchodziło to co się stanie z samym Ryuzaku no Taki.
-Cóż... co teraz robimy? - zaczął jeden z Radnych, pięćdziesięcioletni mężczyzna o nazwisku Amano. - W porcie mamy multum uchodźców, mieszkańcy Ryuzaku zaczynają panikować... Będziemy musieli wymyślić jakiś sposób, żeby wprowadzić porządek.
-Mamy trochę wolnych domów rozsianych po mieście, te co mieliśmy zbudowane żeby przyjmować shinobi z klanów z rozporządzenia - odparła Radna imieniem Tatsumi. - Możemy ich rozlokować tutaj, jeżeli nie chcą udać się w dalszą drogę. Mamy jakieś fundusze, żeby pomóc tym którym poszczęściło się najmniej?
-Nasz budżet, obawiam się, nie jest nieskończony - mruknął zajmujący się centralnymi sprawami finansowymi Radny z rodu Shimura. - Będą musieli sobie poradzić na początku. W końcu teraz będziemy mieli inne zmartwienia.
Kilku Radnych spojrzało na Shimurę z widocznym zapytaniem w oczach, co spotkało się tylko z parsknięciem dezaprobującego śmiechu.
-W razie gdybyście nie zauważyli, Rada już nie istnieje! W praktyce oznacza to tyle, że zarówno Ryuzaku no Taki, jak i Shigashi no Kibu, straciły swój immunitet i status "elizjów"! Teraz cholera wie, kiedy jakieś diabły spróbują podbić nasz kraj tylko po to, by zgarnąć jak najwięcej bogactw! W końcu kraj kupiecki jest cholernie dużo warty! Naprawdę tego nie zauważyliście?
Sądząc po twarzach niektórych z nich - faktycznie wcześniej nie wzięli tego wszystkiego pod uwagę. A była to najprawdziwsza prawda - skoro nie byli już chronieni autorytetem Kami no Hikage, nic nie powstrzymywało klanów shinobi by zaatakowali i spróbowali zagarnąć surowce, bogactwa i materiały dostępne w kraju kupieckim dla siebie. Aburame, Uchiha, Cesarstwo, ba, być może nawet Nara - każdy z sąsiadów był teraz potencjalnym zagrożeniem. A czy kraj był na to gotowy?
W małej skali - może. W dużej - wątpliwe.
-Co więc planujesz? - spytał Amano, opierając brodę na zaciśniętej pięści i wpatrując się przenikliwie w Shimurę.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
-Musimy powiększyć armię, zająć się obserwacją i ściślejszymi kontrolami granic, zatrudnić więcej shinobi. Musimy zacząć myśleć jak oddzielne państwo, a nie jak "gałąź" większej organizacji.
-To może być trudne - burknęła Tatsumi.
Shimura uśmiechnął się.
-Dlatego właśnie możemy potrzebować pomocy. Kogoś, kto będzie się znał na polityce i zarządzaniu. Jak się okazuje, mamy kogoś takiego. Pochodzi z Ryuzaku no Taki. Z Rodu Takasu. Z jego pomocą będzie zdecydowanie łatwiej.
Radni zamilkli i zwrócili głowy najpierw na przemawiającego kompana, a później na drzwi, które właśnie otworzył jeden ze strażników.
Do środka wkroczył dość młody mężczyzna o długich, białych włosach, delikatnej twarzy i dość dobrze zarysowanym umięśnieniu. Nosił na sobie zwykłe ubranie, noszone przez członków możnych Rodów z Ryuzaku. Aktualnie też chodził o lasce, krzywiąc się nieco przy każdym kroku.
Była głowa Rady Dwudziestu, Takasu Tsuyo.
-Takasu-sama... - zaczął Amano, wstając i kłaniając się głęboko. - Zaszczycasz nas, chcąc z nami współpracować... Ale... co z Radą? I czy nie potrzebujesz trochę odpoczynku?
-Nie lubię siedzieć w szpitalach - stwierdził Tsuyo, ostrożnie siadając na jednym z krzeseł. - Najlepiej odpoczywam przy pracy. Zwłaszcza zważając na to, jak wygląda aktualna sytuacja, i to co się wydarzyło w Kami no Hikage. Otrzymaliśmy potworny cios - nie tylko my jako Rada Dwudziestu, ale i cały świat shinobi. I teraz będziemy musieli zrobić co w naszej mocy, by chociaż trochę to odkręcić.
Poprawił się na siedzisku, by oparcie nie uwierało go we wciąż niezagojony bok.
-Hassum udał się na pustynię, chciał wrócić do swoich. Ayame ma serdecznie dość, wróciła do Sogen. Reszta nie przeżyła. Shiro Ryu nie istnieje, a Saisei nie odpowiada przed nikim.
Westchnął ciężko. Na jego twarzy było widać zmęczenie. Co bardziej wprawni byli jednak w stanie zauważyć coś w rodzaju determinacji.
-Teraz trzeba będzie mieć wszystko na uwadze. Oto, co powinniśmy zrobić...
Na przejściu między dzielnicą portową i Białym Dystryktem w Hanamurze...
Do portu w końcu zawinęły okręty wysłane na zwiad po morzach w okolicach Cesarstwa. Jednak żadna wyobraźnia nie byłaby w stanie przepowiedzieć zaskoczenia wszystkich obecnych w dokach, gdy zobaczyli że z pokładów okrętów zaczął napływać istny tumult setek ludzi, wśród których mieszały się wszystkie możliwe nacje, narodowości, kultury i wyzwania. Dodatkowym szczegółem zwiększającym szok był fakt, że większość z nich wyglądała albo jakby wyszła świeżo z jakiegoś pobojowiska, albo byli mniej lub bardziej ranni. Jak gdyby co najmniej byli świadkami jakiejś wielkiej bitwy.
Tylko gdzie coś takiego mogłoby się wydarzyć?
Uchodźcy zaczęli się rozchodzić, i pod dyrektywą wojskowych i marynarzy z tychże samych okrętów zaczęli się rozsadzać w różnych częściach dzielnicy portowej. Zanim będą mogli zrobić cokolwiek więcej, będzie trzeba to omówić z samymi władzami miasta.
Te na szczęście przyszły na miejsce dosyć szybko.
-Co tu się, w pizdę palec, wyprawia? - dało się usłyszeć głośny, żądający odpowiedzi głos, należący do Mayumi Hoozuki, liderki swojego Klanu. Kobieta przybyła na miejsce wraz z Hoshigaki Yusemim, który z mieszaniną zdumienia i podejrzliwości zaczął uważnie obserwować całą tę zbieraninę ludzi.
Chwilę później doskoczył do nich kapitan okrętu i zasalutował po cesarsku.
-Melduję, że ci ludzie są uchodźcami z Kami no Hikage. Przepływaliśmy niedaleko wyspy i zauważyliśmy nad nim gęste obłoki dymu, niczym cholerny całun ciemności. Chcieliśmy tylko zaobserwować co się dzieje, ale otrzymaliśmy błagania o pomoc. No to cóż, pomogliśmy.
Yusemi i Mayumi spojrzeli po sobie, zaskoczeni.
-Czekaj... co masz na myśli, że nad miastem były obłoki dymu? Co tam się wydarzyło!?
Kapitan zawahał się.
-Wygląda na to, że Shiro Ryu się zbuntowali i rozpętali imprezę jak Novum Ordo u nas. Pałac Rady w kawałkach, podobnie jak sami Radni. Przeżyła może trójka. Zakonnicy wyprani z mózgów, miasto w ruinie, generalnie, przepraszam za potoczne wyrażenie, chujnia jak stąd do Hyuo trasą przez Kyuzo.
Ilość strażników i gapiów znacząco wzrosła, jako że w głąb miasta gruchęła już fama o przybyciu okrętów z tajemniczymi uchodźcami. Żołnierze i straż miejska zaczęła kontrolować ruch na ulicach, jak również pokazywali gdzie kto może przycupnąć. Co bardziej rannych zaś zabierano w kierunku szpitala. Kapitan powrócił do swoich ludzi, by razem z nimi nadzorować sytuację.
Chwilę później do Mayumi i Yusemiego dołączył też Satoshi Waneko, Shirei-kan klanu Ranmaru i naczelny archiwista vel szef szpiegów Cesarstwa. Mężczyzna bardzo szybko ruszył w kierunku cywili, pragnąć zebrać trochę informacji.
I niewiele później pojawił się również sam Shimakage, Yuki Natsume. Czarnowłosy mężczyzna przybliżył się do pozostałych liderów i stanął przy nich, patrząc na tłum pytająco.
-No doooobra... na co właśnie patrzę?
-Też byśmy chcieli to wiedzieć - burknął Yusemi. - Podobno jakieś solidniejsze gówno rąbnęło w Kami no Hikage. Szczegółów jednak nie jesteśmy w stu procentach pewni, będziemy musieli posłuchać raportów. Może ktoś z obecnych będzie wiedzieć coś więcej.
Natsume westchnął ciężko.
-Ech, do diabła. Tylko czegoś takiego tutaj jeszcze brakowało...
Mężczyzna stanął nieco bliżej, przy schodach prowadzących na doki. Reszta liderów podeszła za nim.
-Na razie jednak nie będziemy mogli tego tak pozostawić. Przecież nie będziemy mogli przetrzymywać uchodźców w porcie... - Spojrzał na Yusemiego. - Zorganizujcie im jakieś jedzenie, a rannym przynieście medykamenty. Później tylko zależy od nich. Przygotujcie kilka okrętów z flagą dyplomatyczną, żeby przetransportować na kontynent tych co chcą się przerzucić do Ryuzaku. Jeśli zaś będą chcieli albo musieli zostać, niech pozwolą na rewizję i obiecają respektować nasze prawa. W mieście powinno być trochę wolnych domów, w końcu nie bez powodu Zangetsu zrobił Hanamurę tak pojemną.
Yusemi kiwnął głową, po czym huknął donośnym głosem, tak by wszyscy przybyli mogli zauważyć trójkę liderów i usłyszeć jego słowa.
-W imię Cesarza i Senatu - prosimy o zachowanie spokoju! Jesteście w Hanamurze, stolicy Cesarstwa Morskich Klifów, i tak długo jak nie będziecie wzbudzać zamieszania, tak długo nic wam nie będzie grozić! Uchodźcy otrzymają pomoc medyczną i żywność, przydział będzie się odbywać przy wejściu do portu! Później będziecie mogli albo wziąć statek na kontynent, albo pozwolić na poddanie się rewizji - wtedy będziemy mogli przydzielić wam schronienia w Szarym Dystrykcie i dzielnicach mieszkalnych!
Natsume opuścił lekko głowę i pokręcił nią z rezygnacją.
-Czemu odnoszę wrażenie, że ten rydwan śmieszności dopiero się rozpędza?
Kilka dni później, w siedzibie rodu Senju.
Do zgromadzenia Rodu przyszła zaskakująca wiadomość - jakoby sam lider, Senju Kazuo, pragnął zwołać natychmiastowe spotkanie. Niektórzy przeczuwali, że coś takiego prędzej czy później będzie musiało nadejść, ale nawet oni byli zaskoczeni trybem instant, który został zastosowany przez ich przywódcę. Musiało to być faktycznie coś poważniejszego...
Zgromadzenie, zaproszone przez strażników, w końcu wkroczyło do biura Lidera. I trzeba było przyznać, że dawno nie wyglądał tak tragicznie, jak wyglądał teraz. Blady, zapadnięty, wyglądał jakby nie spał od wielu dni. Siedział na fotelu, przekrzywiony, i spoglądał przez okno w głębokim zamyśleniu.
-Wzywałeś nas, Kazuo-sama? - zaczął jeden z bardziej doświadczonych wojowników Rodu, Senju Akihiko.
Kazuo odpowiedział dopiero po chwili.
-Ano, wzywałem. Jest to sprawa niecierpiąca zwłoki.
Spojrzał ciężkim wzrokiem na wszystkich obecnych. Wyglądał jak wrak. Głównie dlatego nikt się nie odzywał - dało się wyczuć, że coś poważnego wisi w powietrzu.
-Wiecie... nie mam już sił. Chyba już czas, żebym odwiesił opaskę na kołek.
Klanowicze zamarli.
-Ale, Kazuo-sama... - zaczęła inna doświadczona Sentoki Rodu, Senju Miho, lecz Kazuo przerwał jej gwałtownym uderzeniem pięścią w stół. Widać było, że ledwo kontrolował emocje.
-Nie próbujcie na mnie wymuszać zmiany zdania! Zadecydowałem - dzisiejszego dnia oficjalnie abdykuję. Od teraz niech kto inny rządzi Rodem!
Zapadła głucha, napięta cisza. Kazuo wstał i stanął przed oknem.
-To życie... odcisnęło na mnie za duże piętno. Dało mi trochę, lecz odebrało znacznie więcej. Za dużo. - Opuścił głowę, oddychając ciężko. - Byłem świadkiem śmierci mojego najlepszego przyjaciela, Isoshiego, i to ja musiałem wydać polecenie dobicia go. Prawie straciłem życie w Kami no Hikage, a rany z tego wydarzenia odczuwam nawet teraz. Oraz... straciłem syna na rzecz obowiązku shinobi. Posłałem go na misję, na śmierć...
Nie płakał. Był chyba zbyt zmęczony nawet na to.
-Zostałem wybrany na lidera nawet mimo tego, że na to nie zasłużyłem. I nigdy tego nie chciałem. Zgodziłem się dlatego, że potrzebowaliście kogoś, komu ufacie. Kogoś, na kogo będziecie mogli spojrzeć i zaufać, że będzie waszą podporą. A ja... nie jestem w stanie tego zapewnić. To jest rola dla człowieka czynu. A ja nie jestem bohaterem. Nie jestem z kamienia.
Mężczyzna obrócił się w kierunku swoich pobratymców i uśmiechnął się gorzko.
-Chcę z tym skończyć. Nie tylko z tytułem Shirei-kana. Pragnę porzucić żywot shinobi. Niech odnajdę odrobinę spokoju chociaż teraz, na starość. Odejdę gdzieś poza Shinrin, zaszyję się gdzieś i będę żył jako zwykły mieszkaniec. Tego potrzebuję.
Akihiko wyszedł do przodu.
-Kazuo-sama... rozumiemy Twój punkt widzenia, ale nie będziemy mogli się na to zgodzić. Jako Shirei-kan wiesz większość sekretów naszego Rodu. Nie możemy po prostu pozwolić ci odejść z prowincji...
-O tym też pomyślałem.
Otworzył usta. Na jego języku dało się zobaczyć duży, czarny symbol - pieczęć Fuuinjutsu.
-Jeżeli kiedykolwiek ktoś spróbuje ze mnie wyciągnąć jakieś informacje - zostanę sparaliżowany. W ten sposób sekrety pozostaną bezpieczne, niezależnie od tego co się wydarzy.
Senju spojrzeli po sobie, zaskoczeni.
Po czym kiwnęli głowami, przyjmując do wiadomości decyzję Kazuo.
Teraz pozostało tylko znaleźć nowego przywódcę.
Kinkotsu. Stolica Rodu Sabaku.
W gabinecie lidera panowała aktualnie cisza. No, prawie - jeśli nie liczyć stukotu stóp od miarowego maszerowania na lewo i prawo. Za biurkiem, wzdłuż okna, przechadzał się lider Rodu Sabaku, Jou. Mężczyzna wyglądał na poły na zaniepokojonego, na poły - na wściekłego. Dawno nie było możliwości zobaczenia go w takim stanie - rudowłosy był znany z tego, że niezależnie od sytuacji zachowywał pokerową twarz i nigdy nie okazywał zbędnych emocji. A teraz było widać, że te praktycznie go roznoszą. Wystarczyłoby zapewne tylko krzywe spojrzenie, żeby skoczył komuś do gardła.
Głównie dlatego jego przyboczna, młoda medyczka imieniem Hisako, aktualnie tylko siedziała cicho na swoim krześle i obserwowała swojego przywódcę z widoczną konsternacją.
-Panie Jou, jestem pewna że... - zaczęła w końcu, przerywając ciszę. Spojrzenie jedynego oka Jou spoczęło na niej, a wyraz twarzy mężczyzny sprawił, że jego przyboczna się zawahała. - ... jestem pewna, że nie stało się nic poważnego.
-Co do tego, poczekam jednak na decyzję medyków - odparł Jou, wzdychając ciężko. Przynajmniej tyle, że początek konwersacji pozwolił mu na zatrzymanie się w miejscu i zajęcie miejsca na swoim krześle. Chociaż stwierdzenie "ciężkie klapnięcie" pasowałoby tu bardziej. - Gdybym nie zostawił Kirino, nie zostałaby zaatakowana. I wtedy... może nie byłoby ryzyka, że te skurwysyny ją tknęły.
Zacisnął dłoń protezy na krawędzi blatu stołu. Tak mocno, że fragment deski pozostał między jego palcami.
-Haretsu teraz przegięli. Zamordowanie Ekikena, tak uwłaczający akt i atak na Kirino... skurwysyny nie są już nawet ludźmi. To są pieprzone zwierzęta. Zwierzęta! Upewnię się, że każdy pierdolony wybuchowiec skończy ze zgniecioną czaszką. KAŻDY!
Rzucił urwanym fragmentem stołu o ścianę, po czym oklapł jeszcze mocniej. Oddychał głęboko, jak gdyby starał się uspokoić.
-Rozumiem Twoją wściekłość, Jou-sama - powiedziała ostrożnie Hisako, kiwając głową. - Nie możemy jednak pozwolić, by emocje wzięły górę. Pomyślmy ostrożniej.
Jou spojrzał na Hisako krzywo, a ta uśmiechnęła się przyjaźnie.
-To Twoje słowa. Wielokrotnie mi je powtarzałeś... prawda?
Jou sarknął. Na jego twarzy jednak pojawił się jakiś cień ponurego uśmiechu.
-... masz rację. Ja... sam nie wiem, co we mnie wstąpiło.
-W każdego to wstępuje. Zwłaszcza, gdy...
Hisako uśmiechnęła się.
-Zwłaszcza, gdy walczysz za kogoś ważnego dla Ciebie.
Jou znów parsknął śmiechem. Lecz tym razem już nie hamował uśmiechu.
-Więc to tak, huh...
Pokręcił w końcu głową, delikatnie pacając się po twarzy, jak gdyby dla otrzeźwienia. Jego twarz znów spoważniała, a jego jedyne oko spoczęło na Hisako.
-Nie zmienia to jednak mojego zdania.
Hisako westchnęła ciężko.
-A więc planujemy kolejną wojnę, huh...
Zapadła długa cisza.
A Jou tylko kiwnął głową.
-... a więc tak to się prezentuje, huh.
Lord Han siedział na tronie w kajucie kapitana na pozostawionym przez pozostałych Shiro Ryu tekkousenie, kręcąc khakkarą między palcami. Pozostała trójka Jeźdźców - Wojna, Zaraza i Śmierć, siedzieli na ławkach wokół, obserwując na zmianę mnie i jego.
Mój ukłon pogłębił się, o ile w ogóle było to jeszcze fizycznie możliwe.
-Tak, lordzie Han. Rody się rozpierzchły, a choć ci którzy byli w Kami no Hikage znaleźli jakąś nić porozumienia, fama o zniszczeniu Rady gruchnęła już na świat. I niesnaski się pogłębiają.
Han pokiwał głową.
-Dobra robota, Shinnichiro. I tak nawiasem - tę pozostałą trójkę Radnych uratowałeś w jaki sposób? Kamui?
Kiwnąłem głową.
-Tak jak przypuszczałeś, teraz wierzą że uratowałem im życia, i wierzą mi znacznie bardziej. Zwierzają mi się z niektórych przemyśleń. Ta wiedza może się nam przydać w planowaniu następnych ruchów.
-Faktycznie, dobre posunięcie - stwierdził wesoło Akuryo, kiwając głową. - Gdzie w takim razie ruszyli pozostali Radni?
Skłoniłem się.
-Takasu Tsuyo dołączył do Rady Możnych Ryuzaku no Taki. Uchiha Ayame powróciła do Sogen, gdzie pragnie zająć się pomocą swojej liderce. Hassum zaś ruszył na pustynię, chcąc "poszukać sposobu na zjednoczenie Rodów". Chyba ma nadzieję, że taki zwykły nomada jak on da radę coś zrobić w tej kwestii.
Iwaru, Wojna, parsknęła śmiechem.
-Czyli chce skombinować kolejne "Cesarstwo", hę? Dobre sobie.
Han podniósł dłoń, uciszając Iwaru. Chyba o coś się posprzeczali, bo było widać między nimi jakąś niezgodę.
-A co z pozostałymi Shiro Ryu?
-Postanowili pozostać razem, tworząc nową organizację. Saisei. Chcą zgromadzić więcej adeptów i razem stworzyć zakon w stylu Shiro Ryu, lecz tym razem - mając na celu odnalezienie Ciebie i powstrzymanie Twoich planów.
Han pokiwał głową.
-A więc po prostu poczekamy. Saisei nie będzie dla nas zagrożeniem, jeśli nie będą wiedzieli co planujemy.
-Cóż, może ich zbić z tropu fakt że wysłałem mojego nowego "koleżkę", Dio, żeby stworzył własny kult. Mając więcej bezmózgów, będziemy mieli łatwiejszy dostęp do mięsa armatniego.
Kiwnąłem głową. NES, w całym swym szaleństwie, miewał jednak czasem niezwykle dobre pomysły. Nawet Lord Han wyraził aprobatę.
-Dobrze więc - powiedział w końcu Antykreator, uśmiechając się. - To teraz poczekamy, aż nasze siewy stworzą żniwa niezgody między klanami. Jak będzie dostatecznie dużo chaosu, wykonamy następny ruch.
Nagle wyciągnął przed siebie dłoń. I uśmiechnął się upiornie.
-A właśnie, przecież mogę pomóc losowi. W końcu mam w Sabishi dalej zamkniętego Jednoogoniastego... A przynajmniej...
Odetchnął.
-... do teraz.
Pstryk.
I w ten sposób minął kolejny event! W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować wszystkim uczestnikom, którzy odpisywali często, gęsto i z dobrą jakością postów - naprawdę, akcji działo się naprawdę sporo, wasze decyzje były zwykle dobrze przemyślane, i czytanie postów było samą przyjemnością. Czasem nawet się przyłapywałem na tym, że byłem zirytowany że "nikt jeszcze nie odpisał, a poczytałbym se coś". A to już coś mówi Wiem że czasem trzeba było poświęcić trochę cierpliwości, za co przepraszam - mam jednak nadzieję, że ogół akcji jakoś wam wynagradzał czas oczekiwania.
Chciałbym też przeprosić. Za co? Za to, że czasami zdarzało mi się zachowywać nerwowo - prowadzenie eventu jest wbrew pozorom wyczerpujące psychicznie, i czasem po prostu nie dawałem rady. Na dodatek wykształciłem chroniczną alergię na "śmieszków". Oh well.
Chciałbym też bardzo podziękować Koali i Exodii, którzy zgodzili się pomóc mi w prowadzeniu eventu poprzez przejęcie części z was do swoich grup. Bez ich pomocy poprowadzenie tego eventu byłoby jeszcze trudniejsze - naprawdę uratowali mi tyłek. Naprawdę, dzięki. Jesteście wielcy <3
No, ale nie przedłużając! Tak wygląda wycena PH za udział!
Grupa Exodii:
Shikarui - 140 + Akuma no Kigo (rozpisz ją wedle rozpiski i wrzuć do oceny do działu Wspomagaczy)
Aka - 140
Kenshi - 130
Inoshi - 150
Megumi - 120
Kei - 130
Grupa Koali:
Kisho - 110 (byłoby więcej, ale przez ostatnie kilka tur był nieobecny z urlopem - generalnie dostaje bardzo dobrą ocenę)
Saburo - 140, +200 ryo
Mokuzu - 140
Izanagi - 140
Kaito - 150
Ame - 150
Moja grupa:
Numa - 130
Shiga - 150 + do połowy sierpnia/wbicia Fumetsu A kara -50% na statystyki fizyczne. Bo dwie piguły. Ale żyjesz.
Chise - 140 + Akuma no Kigo (rozpisz ją wedle rozpiski i wrzuć do oceny do działu Wspomagaczy)
Murai - 140
Yuji - 140 + wpis do Bingo Booku krajów kupieckich.
Shigemi - 130
Akarui - 150 (PotG) + marionetka Kabuto-Ningyō Kyūkyoku: Sayuri
Nikusui - 140
Ukryty tekst
Jeszcze raz - wielkie dzięki za udział! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie okazja się spotkać na jakimś evencie lub misji!
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 01:39
autor: Shikarui
Ocirowi bym napisała: obyś zdechł, więc tobie też kappa
Dzięki za event, pościgi, wybuchy, robienie assasins creeda i randkę z Hanem oraz Iwaru, bawiłam się przednio. <4head>
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 01:46
autor: Murai
Event fajny, ale nie w moim guście. Niespecjalnie przepadam za ogromną plejadą NPCów wszelakich, których trza spamiętać. Wydaje mi się też że byłeś kilka razy zbyt pobłażliwy dla graczy. Ale samo wykonanie i konsekwencje dla świata - miodzio.
Odbieram co moje i dziękuję za fajną przygodę.
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 01:49
autor: Aka
9/10, najlepszy event na jakim byłem. Byłaby dycha, no ale formuła 36h+24h to dla mnie zbyt duży ból :P Nie mogę się doczekać następnego <3
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 02:51
autor: Shigemi
Świetna zabawa, poziom prowadzenia i Koronacji i tego eventu wręcz napędzał do pisania, mimo że nieraz brakowało zarówno czasu jak i samozaparcia, dzięki że Ci oraz Wam się chciało
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 07:18
autor: Yuji Saga
Sława! To na co czekałem! Boski Dio nadchodzi dziecinki! Odbieram wasze ofiary!
event był bardzo fajny, mi się podobało co się działo u nas oraz jak i u innych. Czuje, że wziąłem udział w czymś co na serio zmieni fabułę forum, więc bardzo się ciesze. Jedynie smutno było, jak czasami się przedłużało.;/ Ale takto czekam na kolejny event i odrazu na niego idę!
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 11:08
autor: Numa
Event ciekawy, choć zdarzały się potknięcia i momenty dziwne których nie potrafię wytłumaczyć. 7/10
Tylko została jakaś taka dziura niedosytu. Ale to się czymś wypcha chyba.
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 11:41
autor: Kei
Event całkiem interesujący i przyjemny. Fajnie czasem wziąć udział w czymś co ma wpływ na fabułę forum, choć moja osoba była tam raczej niewiele znaczącą XD
Cóż dzięki i odbieram nagrodę.
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 11:53
autor: Saburō Hokusai
Event jak dla mnie byłby świetny gdyby nie to, ile czasu trzeba było czekać na kolejny post. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń. Event poprowadzona strasznie ciekawie, jako gracz mogłem uczestniczyć w wydarzeniu które od teraz zmienia całą fabułę forum. Motyw świetny, ciekawe smaczki i dobre walki. Jak dla mnie bomba!
Dziękuję administracji za spędzony miły czas i odbieram nagrodę
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 15:32
autor: Yamanaka Inoshi
Dzięki wielkie za event. Było naprawdę fajnie. Stanęli na wysokości zadania, zwłaszcza Nats jak ogarniał tyle osób na raz, ale nie ujmuję nic Koali, [murai, gdzie mój zwój?]
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 20:39
autor: Kenshi
Sądziłem, że moja postać lepiej spisała się na evencie, ale wystawiony rachunek pokazuje inaczej. Nie wszystko mi się do końca podobało, ale nie chcę burzyć zadowolenia innych, dlatego po prostu dziękuje za sprawne przeprowadzenie tak wielkiego zdarzenia. Biorąc pod uwagę ilość użytkowników, a także czas, jestem na prawdę zadowolony z tempa. Drobne obsuwy są w takim przedziale czasowym nieuniknione i jak najbardziej zrozumiałe, więc tego proszę do siebie kompletnie nie brać.
Natsu, Koalko oraz Exodia, dziękuje raz jeszcze.
PS. Odbieram swoje PH.
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 21:09
autor: Megumi Ishida
Odbieram i ślicznie dziękuje :V Cud chciał że to przeżyłem bo było gorąco. Super event i to w każdej ze ścieżek. Najlepszy jaki był chyba. Jeszcze raz dzięki za niego.
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 21:41
autor: Akarui
Ukryty tekst
Gratuluję samego pomysłu na tą historię i ogarniania tego tłumu. Dziękuję za 150PH i prezent.
Jeśli dobrze rozszyfrowałem skrót "PotG" to serdecznie dziękuję za uznanie moich starań
A jeśli źle i mnie obrażasz, to niech Cię! ;P
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 23:23
autor: Chise
Wielkie podziękowania dla prowadzących, a przede wszystkim dla Natsu, który ogarniał całość i oprócz swojej grupy musiał jeszcze prowadzić naszą drużynę wyrzutków palcowych :3 Moim zdaniem event był miodny, 10/10. Najlepszy na którym byłam (wybacz Venus <3)
Odbieram co dla mnie i do zobaczenia na fabule :3
Re: "Całun". Podsumowanie eventu
: 2 lip 2018, o 23:32
autor: Ame
Mogę śmiało powiedzieć, ze to najlepszy event na jakim bylem. Nie ma znaczenia, ze to jedyny, na prawdę! Oczywiście odbieram nagrodę, fajnie było!