Dom Umi Hōzukiego

Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Umi

Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Umi »

Obrazek Dom Umi Hōzukiego Na wyspie Kantai, na wschodniej stronie tętni morskim życiem Osada rodu Hōzuki. To tutaj rybacy, podróżnicy i marynarze przepijają w barach najgorsze smutki,
a rośli i dzielni mężczyźni zaciągają się do koszar by stać się najemnikami lub ochroniarzami.
Nieopodal portu mieszkają zazwyczaj ci, którym udało się zaciągnąć do stoczni, samotne matki oczekujące swoich mężów i bogaci przedsiębiorcy. Zaś daleko za nimi wszystkimi, w głąb wyspy ulokowane są rodziny, które nie miały tyle szczęścia w życiu; są to biedniejsi rybacy, staruszkowie i niedobitki powojenne. Tu też usytuowany jest dom Umi Hōzukiego, 14-letniego chłoopca. Umi mieszka tutaj z matką Aniką i babcią.

Dom, a raczej mała chatka obita deskami, w niektórych miejscach już spróchniałymi. Niedbale pomalowana na biały kolor, by pozasłaniać brudy... lepiej nie wiedzieć czego. Dach pokryty strzechą i gałęziami. W deszczowe dni solidnie przecieka. Rodzinie Hōzuki to zbytnio nie przeszkadza, bo woda dla nich jest ważna jak powietrze. Lecz czasem ciągłe życie w zatopionym domu nawet dla nich jest utrapieniem. Przed domem mama Umi'a stara się wyhodować zioła i kwiaty, które mogła by sprzedać zielarkom w porcie. Lecz częsta mgła przysłania słońce i rośliny nie rosną tak szybko. Za domkiem rodzina ma małe jeziorko, które jest dla nich najcenniejsze. Koi praganienie, świetnie nawadnia ciało i często działa relaksująco.
Do portu mają spory kawałek drogi, a zza drzew mogą zobaczyć dach koszar, gdzie szkolą się adepci. Umi obiecał matce, że pomoże jej w odnowieniu domu, więc często biegnie do portu by różnymi sposobami dorwać się do paru groszy.
0 x
Umi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Umi »

-Mamo! Wróciłem.- krzyknął rozradowany Umi otwierając drzwi wejściowe.
Droga powrotna była lekka i przyjemna, bez żadnych nieprzyjemnych wydarzeń, więc chłopak zdążył wrócić przed zmrokiem. Mówi się, że do domu zawsze bliżej i tak się zdawało również Umiemu, kiedy radośnie przekroczył próg swojego domostwa.
Rozejrzał się po pokoju, który był kuchnio-jadalnią. Na środku mały drewniany stolik z trzema krzesłami, a z boku lady kuchenne z półkami na naczynia i pożywienie. Nie widział nigdzie swojej matki, więc Umi pomyślał, że położyła się już do łóżka. Babka na pewno już drzemie, więc wolał nie przeszkadzać bardziej i nie drzeć się więcej. Wyjął zarobione pieniądze z kieszeni kimona i rzucił je na stół. Następnie podszedł do półki, starając się robić przy tym najmniej hałasu. Było to trudne bo w tym domu nie było deski, która by porządnie nie zaskrzypiała. Umi wyciągnął jabłko i ugryzł spory kęs.
-Kiedy to się wraca do domu?!- Usłyszał nagle za swoimi plecami głos matki. Przełknął szybko owoc mało co się nie dusząc i odwrócił się zaskoczony. Matka stała w drzwiach wejściowych z koszem pełnym ubrań. Patrzyła się na niego ostrym, świdrującym wzrokiem, a jej tupanie nogą świadczyło o jej zdenerwowaniu.
-Ja tu posiwieję jak babka przy tobie. Gdzie ty się włóczysz? Już miałam do strażników iść.
Umi uśmiechnął się i pomyślał:
-Mama jak zawsze zatroskana. Ciekawe o czym by myślała gdyby nie ja.
Cicho się roześmiał i odłożył jabłko na ladę. Podszedł do kobiety i wziął od niej kosz.
-Mamcia na misji byłem. Przenoszenie rzeczy, ratowanie dzieci i takie tam. Na stole jest parę groszy, które zarobiłem.-
Odparł Umi i spostrzegł, że surowy wyraz twarzy matki trochę zelżał i pojawił się nawet cień uśmiechu.
Później rozmawiali długo przy stole, do czasu aż chłopak zaczął ziewać. Ucałował matkę na pożegnanie, przytulił jej kruche ciałko i poszedł po schodach na górę do swojej izdebki. Padł jak stał na łóżko i nie wiedział kiedy a zmorzył go sen.
0 x
Heiji

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Heiji »

1/15+
"Ogrom farby!"
Misja dla Umi'ego

Na zegarze wybiła godzina piętnasta zero zero, nasz młody bohater noszący imię Umi należał do klanu Hoozuki. Specjalizowali się oni głównie w technikach Suitonu... Kiedy to młodzieniec wyłożył się już na swe łóżko "plackiem" zdążyły mu się już przyśnić przeróżne sny. Począwszy od zwykłej szklanki z wodą, a skończywszy na całkiem dużych rozmiarów ryb pływających w jakimś stawie. Wszystko wydawało mu się być tak realistyczne, że gdyby nie fakt iż Umi jest jeszcze dzieckiem to mógł by z pewnością pomylić rzeczywistość ze snem... Tak czy inaczej spało mu się bardzo, ale to bardzo dobrze. Wszystko by było nawet okej, gdyby nie fakt, że zaraz ktoś zaczął pukać do drzwi... Głos ten rozbrzmiał w całym domku i można by powiedzieć, że zdarzyło się to równo o piętnastej. Gdzieś w oddali chłopak mógł doznać pewnego wrażenia jak pukanie ustaje, a sny powoli zaczynają brać górę nad młodzieńcem. Po pewnym czasie jednak wszystko co dobre musiało się skończyć. Tak... Rozmowa ciągnęła się dosyć długo, aż w pewnym momencie w całym budynku rozbrzmiał głos jego matki wołającej oczywiście nikogo innego jak Umi'ego. W chwili, w której to usłyszał mógł poczuć w swej głowie coś na wzór rozbijanego szkła, no bo przecież nie chciał wogóle wstawać właśnie w takiej chwili, kiedy było mu naprawdę ciepło, miło i przede wszystkim przyjemnie. No ale cóż można poradzić. Prawda? Głos matki przepełniał umysł chłopaka nie pozwalając mu dłużej spać, czyżby to było naprawdę ważne że musiała go budzić w tym momencie? Tak czy inaczej chłopak musiał wyjść ze swojego pokoju by móc dowiedzieć się czego chce jego matka. W końcu to jego matka i musi ją suchać. Prawda? Bądź co bądź decyzja należała w pełni do niego...
0 x
Umi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Umi »

Umi leżał na łóżku z otwartymi oczami i rękami założonymi za głowę. W tej wygodnej pozycji przyglądał się niewielkiej plamie powstałej pewnie przez nieszczelny dach. Pewnie za parę dni plama się powiększy, aż do momentu gdy krople wody będą kapać na jego czoło. Umi westchnął głośno i przetarł zaspane oczy, próbując zmusić się do pierwszych kroków wstania z łóżka. Od wołania jego matki minęło chyba z 10 minut i chłopak był pewien, że jeśli się nie zmusi do zejścia na dół dostanie niezłe kazanie. -Dlaczego te sny ulatują tak szybko, a nie trwają wiecznie jak ta plama wody nademną? Kurcze, a te ryby w śnie były naprawdę spore. Ciekawe czy takie naprawdę istnieją? Jeśli tak, to czy moje sny są realne?-
Poranne rozmyślania, nie mogły opuścić chłopaka, lecz po paru minutach chłopak otrząsnął głowę i nagle wyskoczył z łóżka. Chwycił się za boki i zaczął się śmiać z samego siebie.
-To mi się zebrało na filozofowanie. Haha... Gdyby tylko mamka znała moje myśli to by się nieźle popłakała ze śmiechu. Haha...- Powiedział Umi sam do siebie, pomiędzy chichotami.
Poprawił swoje kimono. Przygarnął włosy, które były w strasznym nieładzie. Później zaciągnął się dużym łykiem wody z butli. Sen dla Hoozukiego oznaczał duży czas bez wody <nie licząc tej w snach>, więc chciało mu się strasznie pić.
Po tych wszystkich porannych czynnościach Umi był gotowy z uśmiechem i cichym gwizdaniem zejść na dół, by zobaczyć czegoż to chce od niego mama. Może ma iść po jedzenie, albo znowu babkę trzeba nasmarować tymi ziołami.
No nic, wszystko okaże się na dole.
0 x
Heiji

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Heiji »

3/15+
"Ogrom farby!"
Misja dla Umi'ego

Jak każdy Umi również lubił dłużej leżeć na swym łóżku, by móc chwilę pozostawić dla siebie na przemyślenia. A to o życiu, a to o przedmiotach i tak w kółko zupełnie bez końca. Po dziesięciu minutach młodzieniec wstał, po czym ruszył by sprawdzić co jest grane. Kiedy schodził ze schodów ujrzał swą matkę stojącą obok pewnego mężczyzny. Nieznajomy wyglądał dosyć pospolicie, miał czarne włosy i był ubrany w strój roboczy koloru niebieskiego przeznaczony dla sprzątaczy... Wyglądał on na około czterdzieści pięć lat, no ale kogo by to interesowało. Prawda? Najważniejsze było to, że chłopak przyszedł, a zaraz po tym nieznajomy zaczął mówić do niego...
-Witaj młodzieńcze mam dla ciebie pewne zadanie...-mówił bardzo spokojnie zupełnie tak jak by nie była to sprawa wagi państwowej. Po tych kilku krótkich słowach nieznajomy zmierzył chłopaka wzrokiem zupełnie tak jak by sprawdzał czy się do czegoś nadaje, następnie po kilku sekundach ponownie przemówił równie spokojnym tonem głosu.
-Będzie ono dotyczyło malowania...-po tych słowach dał sobie chwilę przerwy, następnie dodał z uśmiechem na twarzy w stronę matki Umi'ego.
-Powinien wrócić przed wieczorem, więc proszę się nie denerwować...-gdy skoczył spojrzał w kierunku drzwi tym samym dodając kolejne zdanie.
-To jak możemy już iść? Po drodze opowiem ci wszystko, mamy mało czasu do zmroku więc pasowało by się pośpieszyć... Co?-kiedy skończył mówić ruszył w kierunku drzwi zupełnie tak jak by chciał już wyjść z młodym shinobim. Tylko co zrobi Umi? Bądź co bądź jego matka już wszystko wie, ponieważ jedynie co to się przez cały czas uśmiechała w kierunku naszego młodego bohatera. Chyba jedyne o czym myślała to o pieniądzach jakie to jej syn zarobi i nic więcej. Prawda? Nie ma to jak pasorzytnictwo... Tak czy inaczej decyzja końcowa należała do naszego młodego bohatera, tylko co będzie dalej?
0 x
Umi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Umi »

Więc wołania matki wcale nie był powodem udzielenia jej pomocy ani babce. Nie było to również przygotowane jedzenie, ani nowe czyste ciuchy. Powodem ambarasu był starszy facet ubrany po roboczemu i ogólnie cały wyglądał jak zapracowany człowiek, nie wiedzący co to zabawa. Nie dał nawet Umiemu się zorientować w sytuacji, a już bez zbędnych ceregieli zaczął mówić o pracy, do której był mu potrzebny. Chłopak nie spodziewał się czegoś takiego i stał tak drapiąc się po włosach z tyłu i przeciągając się co raz. Mężczyzna ogólnikowo podał informacje wspominając tylko coś o malowaniu, a nie podając najważniejszego czyli ile kasy za to dostanie. Bo jeśli to ma być charytatywne to chłopak podaruje sobie taką prace.
Gdy zobaczył, że starszy facet bierze się do wyjścia zapytał się z powagą:
-Spoko pójdę ale mam nadzieję, że coś odpalisz po robocie. Czekaj przed domem za 5 minut przyjdę.-
Umi nie mógł tak z biegu wyjść nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim. Chciał uzupełnić butle z wodą. Sprawdzić bronie i zabrać jakiś prowiant z szafki.
-To na razie mamka, będę jak zrobię.-
Powiedział młody Hoozuki na odchodnym, machając mamie przy wyjściu z chaty. Mama wyglądała na szczęśliwą, że Umi chwycił się jakieś pracy. W końcu nie mają lekko a każdy grosz się przyda. Zobaczymy co przyniesie ta zaskakująca i niewiadoma praca. Po drodze na pewno musi go wypytać o wszystko, bo chłopak nie chce zostać oszukany.
0 x
Heiji

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Heiji »

Jak by coś to w temacie obok znajduje się kolejny post http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=123&t=2558
0 x
Umi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Umi »

Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Niby tak, ale w tej sytuacji nie spodziewał się ciepłego przyjęcia powitalnego. Niemal , że przyszedł o późnej porze w poplamionej odzieży i z dwojgiem nieznajomych. Shiroim - tajemniczym albinosem i Shirogane, która wyglądała jak człowiek wojny. Umi przez całą drogę zajęty był zastanawianiem się co powiedzieć swojej rodzinie na taki powrót. W drodze powrotnej szedł pierwszy, by poprowadzić nowo poznanych. Nie starał się zbytnio zagadywać ich, bo na pewno byli zmęczeni i nie chciałoby im się prowadzić rozmów.
Kiedy przyszli w końcu do chaty Umiego, na ciele chłopaka pojawiły się krople potu. Chodź starał się zachowywać luźno i spokojnie, to czuł jak nogi zaczynają mu się telepać.
-Dajcie mi mówić, Mama nie lubi niespodzianek.- powiedział cichym, głosem do towarzyszy.
Najbardziej bał się, że otworzy matka, która zacznie jazgotać i denerwować się. Lecz na szczęście otworzyła babcia. Umi zabrał głęboko powietrze i patrząc się w oczy babki błagalnym głosem powiedział:
-Babciu potrzebujemy twojej pomocy. Jest tu dziewczynka, która potrzebuje największej opieki medycznej. Pomóż nam, proszę. -
Uśmiechnął się krzywo, bo czuł że stresuje się strasznie, a babcia jest jedyną szansą na pomoc Shirogane. Umi przeniósł oczy z babki na tył chaty i zobaczył cień. Pewnie to matka chodzi po domu cała nerwowa.
-Lepiej, żeby matka jej nie widziała. Trzeba działać szybko, bez zbędnych ceregieli i problemów. Tylko jak...-
0 x
Shiroi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Shiroi »

Droga z portu do domu Umiego trochę im zajęła. Cała wędrówka nie trwała specjalnie długo, ale dla białowłosego była dość... nudna. Dlatego pewnie w jego odczuciu przeszli całkiem spory kawał. Nic też dziwnego, gdy nic ciekawego się nie dzieje, to człowiekowi zdaje się, że czas jakby zwolnił. W jego przypadku właśnie tak było. Początkowo zapowiadało się dobrze - szedł z dziewczynką na plecach, udając jej konika, co jakiś czas lekko podskakując, tak by trochę ją rozbawić. Wszystko się skończyło, gdy ta zasnęła. By jej nie budzić, musiał iść spokojnie, a dodatkowo jeszcze uważać, by przypadkiem nie puściła się go i niespadła. Na swego towarzysza nie mógł za wiele liczyć. Niemal od początku zdawał się iść w jakimś zamyśleniu i wcale się nie odzywał. Wyglądał trochę tak, jakby szukał rozwiązania jakiegoś problemu lub, jak przyjął Shiroi, jest już na tyle zmęczony i śpiący, że nie ma nawet siły, by o czymkolwiek pogadać.
- Nareszcie - mruknął pod nosem, widząc, że dotarli do celu. Dom, a raczej chatka, w którym mieszkał Umi z rodziną nie był tym, czego się spodziewał. Co prawda w ciemnościach trudno było mu cokolwiek zobaczyć, ale stan mieszkania chłopaka był, jakby to tak delikatnie powiedzieć, nie najlepszy. Po dość ogólnym poznaniu niebieskowłosego, wyobraził sobie coś zupełnie lepszego niż cztery ścianę obite deskami i pokryte strzechą. Powiedzenie „Nie oceniaj książki po okładce” w tym wypadku jest jak najbardziej trafne.
Może nawet to i lepiej - pomyślał wpatrując się w Umiego. Nie wytrzymałbym z nim pewnie, gdyby nagle okazało się, że jest bogatym bufonem.

Zgodnie z poleceniem, Shiroi pozwolił mówić chłopakowi. Co jak co to jego teren i jego rodzina więc to raczej zrozumiałe, iż to on powinien wszystko wyjaśniać. Sam natomiast nieco się cofnął. Nie miał zamiaru cisnąć się na pierwszy plan. Zamiast tego postanowił okazjonalnie wkomponować się w tło i jedynie co to przytakiwać, jeśli zajdzie taka potrzeba i wypełniać prośby do niego skierowane takie jak np. „wejdź” lub „połóż małą tutaj".
0 x
Mei

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Mei »

Gdyby nie cel misji Shiroi jak i Misaki z pewnością ominęliby ten domek. Pokryty strzechą, wśród niewielkiej roślinności i gęstej mgły, wyglądał nieco strasznie. Nie takie już jak kiedyś drewno, do tego biała farba, która nie była pierwszej klasy. Ogólnie przybytek biedy, w którym mieszkali dużo lepsi i uczynni ludzie.
A wspominając już o domownikach, to pierwszą przeszkodą okazała się babcia. Starsza kobieta, wiedząca znacznie więcej, niż dwójka młokosów razem wziętych, miała w swoim ręku decydujący ruch. Mogła im pomóc, ukrywając całe przedstawienie przed Aniką lub zwyczajnie pozwolić jej wpaść w szał. Patrząc na nich wydawała się spokojna, nawet i w połowie zdecydowana.
- No dobrze, ale macie być cicho. Jedno piśnięcie, a wszyscy skończycie, naprawiając dach i to nie żartuję - powiedziała poważnie, a następnie zamknęła przed nimi drzwi. Chwilę później w środku dało się słyszeć jak dwa, całkowicie różne głosy prowadzą ze sobą zażartą dyskusję. Nie padły wulgaryzmy, również tony z cichych, nie zrobiły się głośne.
Nastała cisza, a dźwięk puszczającego zamka zdawał się być głośniejszy od bicia serca. Drzwi z powrotem się otworzyły, tym razem mogli wejść do środka. Babka poprowadziła ich w stronę niewielkiego pokoju, gdzie na przygotowanych kocach kazała ułożyć dziewczynkę.
- Umi, przynieś dużą miskę z ciepłą wodą, również weź ze sobą towarzysza niech przyniesie ręczniki - rozkazała, sprawdzając stan małej dziewczynki. Rękoma dotykała jej czoła oraz polików. Również zaczęła się orientować w ranach, jakie znajdowały się na jej drobnym ciele. Odkrywała stłuczenia, otarcia na udach oraz liczne siniaki umiejscowione na żebrach. Nie dość, że wychudzenie ją przestraszyło, to doszły kolejne ewenementy.
- Kim ona jest i gdzie ją znaleźliście? Biła się z kimś? - wysunęła swoje podejrzenia, podsuwając bliżej apteczkę, a chwilę później zajmując się ciepłymi ręcznikami oraz wodą. Moczyła cienką tkaninę, a następnie obmywała nią ciało poszkodowanej. Musiała ją najpierw obmyć z zabrudzeń, później zacznie dbać o właściwe rany.
- Połóżcie ręcznik na czole, drugim okryjcie jej nogi. Zabieram się za brzuch - poinstruowała ich, a gdy skończyła tą część, zajęła się kolejnymi, aż maleńka znalazła się pod ciepłym kocem. Cały czas spała, jakby nie mogąc się przebudzić ze swojego snu. Musiała wypocząć.
- Wiecie, że ona nie może u nas zostać? Taksamo jak i ty chłopcze - zwróciła się do Hozukiego, licząc, iż Ci zdają sobie z tego sprawę. Tylko, co będzie dalej? Tego kwestia została w ich rękach.
0 x
Umi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Umi »

Umi wiedział, że może liczyć na swoją babkę. Przeżyła już wiele i nauczyła się wiele od życia, dlatego Umi tak bardzo jej ufał. Starał się jej pomagać a w zamian ona pomagała mu. Tak było i teraz. Słuchał każdego jej słowa, przynosił co kazała by tylko pomóc tej dziewczynce. Przez chwilę, chłopak wahał się czy powiedzieć całą prawdę o tej małej osóbce. Dużo nie wiedział, a paru rzeczy się domyślał. Na razie zamierza powiedzieć babce o suchych faktach, pomijając jej ojca i jej dziwne zachowanie.
-Mówiła, że nazywa się Shirogane Misaki i ma 7 lat. Pojawiła się znikąd prosząc o parę groszy na jedzenia. Jej stan był straszny, więc zabraliśmy ją tu, bo tylko ty mogłaś jej pomóc.-
Umi uśmiechnął się delikatnie i usiadł na krześle obok łóżka i babki. Był już trochę zmęczony tym szalonym dniem, ale postanowił czuwać póki się mała nie obudzi.
Następne słowa, które usłyszał od babci zdziwiły chłopaka. Jak to nie mogli zostać? Przecież ledwo uciekli przed nocą, a dziewczyna musi dojść do siebie a nie znowu gdzieś się tułać. Z drugiej strony czuł w głębi duszy, że ciężko będzie wytłumaczyć obecność i Shiroiego i Miasaki. Umi złapał się za głowę, czując że ma kolejny problem do rozwiązania. Nie sądził, że przez jeden wieczór życie mu się tak strasznie skomplikuje i wywróci do góry nogami.
-Aaaach... Kochana moja babciu, poczekajmy do rana. Ona się wyśpi a shiroi jest shinobim jak ja i nie grozi nam nic z jego strony. Schowamy go w moim pokoju na strychu a ja zostanę z małą.-
Chłopak przenosił wzrok to z babki to na białowłosego. Czuł rozpacz z bezsilności danej chwili i zmęczenie z ciągłego podejmowania decyzji.
- Ej towarzyszu, może ty masz jakiś pomysł, co dalej. Bo ja nie zamierzam cię puścić jesienią na noc w Kantai. Wiesz dobrze, że to niebezpieczne.
Zwrócił się do chłopaka zatrzymując na nim wzrok.
0 x
Shiroi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Shiroi »

Staruszka w końcu wpuściła ich do środka. Co prawda najpierw zamknęła przed nimi drzwi i przeprowadziła jakąś rozmowę w środku sam na sam z jak podejrzewał matką Umiego, a dopiero później ponownie otworzyła i pozwoliła wejść.
Nie minęła chwila, a już zabierała się za małą. Fachowo oglądała jej ciało z każdej strony w poszukiwaniu najdrobniejszych urazów, a tych trzeba przyznać było dość sporo. Całe szczęście dziewczynka trafiła w dobre ręce i najpewniej szybko się wykaraska. Miał przynajmniej taką nadzieję. Jemu w podobnej sytuacji, czyli kilka lat temu nikt nie pomagał, musiał radzić sobie sam i wiedział, że nie jest to takie łatwe. Życie na kocią łapę, bez domu, bez chociażby małego wsparcia, sam jak palec... Trudno nazwać to w ogóle życiem. Bytowanie jest znacznie odpowiedniejszym określeniem.
Najpewniej właśnie dlatego tak bardzo chciał pomóc Misace. Nie chciałby, by to samo przytrafiło się jej. Nikt nie zasługuje na taki los, zwłaszcza dziecko.

- Hej hej! - zaprotestował podnosząc ręce do góry, gdy rozmowa przeszła na temat pobytu w domu. - Spokojnie. Wychowałem się na ulicach Kantai, dam sobie jakoś radę - poinformował zebranych z uśmiechem na ustach. - Po prostu zajmijcie się małą. - Miał nadzieję, że babcia Umiego, chociaż dziewczynce pozwoli zostać na noc w domu. Na zewnątrz mogłaby nie przeżyć, u niej natomiast ma szanse. - Nie ma nic bezpiecznego na tym świecie - odparł w stronę Umiego i starając się być przekonującym dodał: - Mam jeszcze małą sprawę do załatwienia w wiosce nieopodal, ale spokojnie, wrócę rano sprawdzić, jak się sprawy mają. - Kłamał. Część z powrotem była prawdą w stu procentach, ale cała reszta to tylko i wyłącznie pretekst stworzony po to, by został puszczony bez większych problemów.
0 x
Mei

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Mei »

Wraz z nowymi słowami czoło babki zdawało się być jeszcze bardziej pomarszczone. Mina na jej buzi, również nie wyrażała zadowolenia. Postawiono ją w dość krępującej sytuacji, gdzie musiała dobro pacjentki przełożyć na matkę Umiego. Jej wcześniejsze słowa, zdawały się być potwierdzeniem przyszłych zdarzeń. A jednym z nich miało być przyszłe wyproszenie obu gości. Dom zamknięty dla obcych, w tej rodzinie zdawał się mieć większe znaczenie, niż reszta.
- Umi, nie mam jak wam pozwolić. Dobrze znasz własną matkę. Za nim was wpuściłam z zainteresowaniem wypytywała o osobę, która zawędrowała w nasze skromne progi. Nie chcę wiedzieć, co się będzie działo w nocy! - powiedziała z widoczną frustracją, zwłaszcza, iż przy nich załamała ręce. Na jej buzi, zaś zagościł smutny wyraz, wskazujący na emocje, jakie w niej panowały.
Od czasu do czasu zerkała na dziewczynkę, ale tak naprawdę do nich był skierowana. Postawienie w szachu, tego oczekiwano, chociaż efekt był całkowicie odwrotny.
- Macie czas do północy, żeby ją przenieść w inne miejsce. Pomogłam tyle, co mogłam. Teraz to ona oczekuje od was, byście znaleźli nowe schronienie - powiedziała twardo, a następnie podniosła się. Zostawiła im ciepłe ręczniki oraz wiadra z jeszcze parującą wodą.
- Od czasu do czasu zmieniajcie jej ręcznik na czole. Mamy godzinę dwudziestą pierwszą. Spieszcie się, bo zegar tyka - dodała na odchodne i wyszła z pomieszczenia, zostawiając ich samych. Z pewnością mogła dopilnować tego, by przez trzy godziny nie mięli większych problemów z Aniką. Co za tym płynęło? Musieli obmyślić plan, dzięki któremu to biedactwo więcej nie ucierpi.
W tym samym czasie na zewnątrz zrobiło się ciemno. Mgła zakrywała przed ich oczami kolejne budynki oraz zarośla. A żeby było mało, dźwięk spadających na ziemię kropel zdawał się być coraz głośniejszy. Zaczynało padać, a tym samym i chmurzyć się. Kto wie, może to oznaka przyszłej burzy?
0 x
Umi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Umi »

Jeden problem został zażegnany, lecz pojawił się drugi. Jak lawina na głowę Umiego posypało się mnóstwo rzeczy, których biedny chłopak nie potrafił ogarnąć. Gdy babka wyszła zostawiając ich samych, poczuł lekką bezsilność i beznadzieję tej sytuacji. Chłopak wziął namoczony ręcznik i otarł czoło dziewczynce. Jej skóra była gładka i delikatna, więc obchodził się jak najostrożniej mógł. Taka krucha dziewczyna a tak dużo już wycierpiała. Umi nie mógł się pogodzić, że za mniej niż trzy godziny będą musieli stąd zniknąć. Umi wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju drapiąc się po głowie. Nagle stanął obok Shiroiego z mało radosną miną. Brwi ściągnięte, a usta wykrzywione w grymasie urazy do towarzysza.
-I co ty tu jeszcze robisz?! Zamiast pomóc to postanowiłeś sobie uciec i zostawić mnie z tą dziewczyną. Od początku tylko ja tu podejmuje decyzje i kombinuje jak jej pomóc.-
Umi zwrócił się do Hoozukiego ostrym, podniesionym głosem. Był zirytowany jego postawą i całą zaistniałą sytuacją. Lekko zniżył głos, by nie obudzić dziewczyny
-Teraz decyduj, albo znikasz stąd jak obiecywałeś, albo pomożesz mi ją przenieść w inne miejsce. Może jak się obudzi, powie gdzie mieszka, albo schowam ją gdzieś w pocie. Decyduj, bo jak nie to cię sam stąd wykopie.-
Umi wiercił oczami w towarzysza ze złością, nie zamierzając się ugiąć.
0 x
Shiroi

Re: Dom Umi Hōzukiego

Post autor: Shiroi »

Babcia Umiego była naprawdę uparta. Shiroi chciał się poświęcić i jedną noc spędzić na dworze tak by z dwójki dodatkowych gości zrobił się jeden. To jednak nic nie dało. Kobieta wciąż nie potrafiła przeboleć jednej małej istotki w domu. Na domiar złego jeszcze Umi, ni stąd ni zowąd, zaczął mieć pretensje do białowłosego.
- Myślałem, że jak mnie tu nie będzie to twoja babcia przemyśli zostawienie małej u was - odparł natychmiastowo z lekką irytacją. - O naszej dwójce nie było mowy od początku, ale ją samą mogłaby gdzieś upchać. - Starał się mówić w miarę spokojnie i cicho tak, by nie budzić dziewczynki, ale był za bardzo podenerwowany. Od początku chciał dobrze, ale wyszło, jak wyszło. Czy to jego wina, że wszystko się posypało? NIE!
Mogłeś wykombinować coś lepszego niż przyniesienie jej tutaj skoro i tak wiele to nie pomogło... - skomentował w myślach. Umi z minuty na minute był coraz bardziej wkurzający. Denerwował się niepotrzebnie, zwalał wszystko, co złe na Shiroiego i jeszcze chciał go wykopać. Z ciekawości chciałby mu na to pozwolić, zobaczyć jak sobie z tym wszystkim poradzi i czy nadal będzie taki mądry, ale nie mógł ryzykować życiem dziewczynki.
Wziął głęboki wdech, by ochłonąć.

- A może tak zabrać ją do szpitala? - palną po krótkim namyśle. Co jak co ale tam miałaby lepszą pomoc niż tutaj a dodatkowo stałą opiekę i najpewniej pozwolą jej zostać na noc. Chyba.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości