Strona 1 z 1
Pokój Daichi'ego
: 22 paź 2015, o 11:53
autor: Daichi
Daichi mieszka w tej gorszej dzielnicy Ryuuzaku no Taki, inaczej niż większość shinobim, którym przynależność do klanów zapewnia dostatnie życie. Mały pokoik 2x3 metry zapewnia mu minimalny standard życia. Poszarzałe ściany rozpadającego się budynku i popękany sufit, który jedynie cudem nie przecieka przez pokrywającą go pajęczynę pęknięć nie świadczą najlepiej o jego stanie. Jedyne dwie rzeczy jakie są tu względnie porządne to łóżko (jest nawet materac wypełniony w większości słomą!) i mała komoda na nogach, w której chłopak trzyma co ważniejsze dla niego rzeczy, by uchronić je w razie potrzeby przed zalaniem. Puste ściany i jedno duże okno okryte ciężką płachtą tak, by nie wlatywało przez nie zimne powietrze pokazują spartański charakter tego miejsca. Nierzadko słychać dziwne dźwięki lub kłótnie przez zamknięte drzwi, które trzymają się tu "na słowo honoru", wtedy lepiej nie wychodzić na zewnątrz. Praktyka pierwszych dni w tym miejscu pokazała, że po zmroku lepiej spędzić noc na ulicy niż wracać do domu drżąc o życie - nawet, jeśli jest się ninja. Z ulicy o każdej porze szczekają psy, prychają koty i krzyczą pijacy i co gorsi przemytnicy, chcący zamaskować wydawanym przez siebie hałasem szmuglerów skradających się po drugiej stronie ulicy.
... ... ...
Daichi obudził się o świcie. Wiedział, że jest świt, gdyż zawsze o świcie budziła się rodzina żyjąca nad nim w tej jednopiętrowej konstrukcji zwanej umownie "domem". Tupanie dwunastu stóp, śmiechy i przepychanie były na tyle głośne, że zawsze budziły Daichiego - może dlatego pokój ten był pusty, bo nie szło się tutaj porządnie wyspać?
Chłopak wstał jak gdyby nic się nie stało, w ziął parę głębokich wdechów, uśmiechnął się do siebie i powiedział na głos: "To będzie dobry dzień!". Spałaszował zakoszoną poprzedniego wieczora smażoną rybę (teraz już zimną) i ubrał się w swój zwykły strój, by rozpocząć nowy dzień. Wyszedł na słońce, by ogrzać się po chłodnej nocy i poobserwować tłoczących się na ulicach ludzi i drobnych rzezimieszków myślących, że w tłumie łatwiej jest okraść człowieka.
Re: Pokój Daichi'ego
: 22 paź 2015, o 15:42
autor: Kaien
Misja D 1/15
Daichi, chłopak będący Shinobim, czyli ninja najemnym. W tych czasach shinobi nie były armiami, jedyne armie to samurajowie i armie klanowe. W miastach ich rola ograniczała się do najemnej pracy i pomagania każdemu kto zaoferuje płace - I o ile jego zadanie nie wykracza poza moralność osoby którą prosi o pomoc. Często Shinobi dostawali zadania dobre, często zakrawające o przestępstwa.. A czasem i po prostu przestępstwami będące. Co spotka Daichiego to się dopiero okaże. Wyszedł na słońce, narzekając na tupanie rodziny nad nim, a już w tłumie mogł dostrzec młodego chłopaka który częścią tej rodziny był. Na widok Daichiego od razu zaczął machać łapą i wołać.
-Hej, Hej, Hej, Hej! - I tak, aż nie był w zasięgu słyszalności dobrej - Jesteś Shinobi, prawda? Mama potrzebuje Shinobiego! - Zakrzyknął od razu. Dziecko jak dziecko, dość młody blondynek, na oko lat dziesięć, o niebieskich oczach i jasnej karnacji, który najwidoczniej nie wie, co potrzebuje mama bo pewnie od razu z daleka by krzyczał. Chociaż, po tym wstępie o przestępstwach... Kto wie, czy dziecko NIE powinno wiedzieć może? Może bedzie to coś strasznego? Lepiej by dzieci nie mieszały się w sprawy dorosłych i nie wiedziały wszystkiego...
Re: Pokój Daichi'ego
: 24 paź 2015, o 10:19
autor: Daichi
Misja rangi D. 2 / 15
Chłopczyk od razu zwrócił uwagę Daichi'ego. Zachowywał się podejrzanie, ale nie wyglądało na to, żeby próbował kogoś okraść i uciec - z resztą ucieczka w tłumie była stosunkowo trudną sztuką. Po kilku minutach młody shinobi został zauważony. Chłopiec zaczął machać rękami, żeby zostać zauważonym, na co Daichi mógł zareagować jedynie wzdychając i podnosząc rękę do góry na znak, że usłyszał. Gdy tylko podszedł na tyle, by ninja mógł go usłyszeć, powiedział o co chodzi.
- Jak masz na imię? Ja nazywam się Daichi! Daj mi rękę - powiedział Daichi, chwytając dłoń chłopca - i prowadź, to się nie zgubimy w tłumie. Jeśli wiesz o co chodzi, powiedz mi po drodze, w innym przypadku prowadź prosto do twojej mamy.
W ten sposób razem z chłopcem ruszyli żwawym krokiem przed siebie.
Re: Pokój Daichi'ego
: 25 paź 2015, o 00:22
autor: Kaien
Misja D 3/15
Chłopczyk widząc wyciągniętą ręke bez najmniejszego, najdrobniejszego zawahania podbiegł do chłopaka. Wyciągnięta ręka oznaczała 'Jestem, słyszę', a nie 'Chodź tu to dam ci w po mordzie'. A przynajmniej taką nadzieje miał chlopiec, że ze strony Daichiego nie spotka go żadna przemoc. Tej... Cóż, niestety i tak miał za dużo we własnym domu.
Tak czy siak, kiedy był już przy chłopaku uśmiechnął się szeroko pokazując perełki co to mu za ząbki robiły.
-Daichi-San! Nie znasz mnie? Mieszkamy nad tobą, z Mama i rodzeństwem! O, tam! - I wskazał dom Daichiego, o którym to wspominał, że nad nim jest dość liczna rodzinka, a o której zbyt wiele nie wiedział na co najlepiej wskazuje jego brak znajomości dziecka, które wydawało się za to jego znać, a raczej o nim po prostu słyszeć. Pewnie od mamy.
-Nie wiem, mama prosiła spytac czy jestes shinobi i czy jej pomożesz bo potrzebuje pomocy prawdziwego bohatera. Tak powiedziała. Pójdziemy!? - Spytał mały z entuzjazmem.
Jak tak, to odpowiedz, ustosunkuj się... I możecie w sumie dojść 'pod drzwi' do rodzinki co mieszka nad tobą.
Re: Pokój Daichi'ego
: 26 paź 2015, o 09:14
autor: Daichi
Misja rangi D. 4 / 15
Po minie chłopaka Daichi zrozumiał, że nieco przestraszył się reakcji shinobiego, ale wyglądało na to, że niesienie pomocy mamie było ważniejsze niż uprzedzenia.
- To Ty jesteś jednym z tych szkrabów - powiedział, drapiąc się po głowie. Rzeczywiście, kojarzył chłopaczka z widzenia, ale sam nigdy nie był zbyt dobry w łączeniu faktów życia codziennego i nie zwracał uwagi na takie detale - inaczej już dawno z powodzeniem mógłby zostać wprawnym Dzieciak przywitał się z Daichim po imieniu i powiedział co mu lezy na wątrobie. W sumie to można było uznać, że chłopiec jest dobrym dzieckiem chcacym pomagać swoim rodzicom jak tylko potrafi. Nie było żadnej możliwości odmówienia pomocy osobie w potrzebie - szczególnie, że Deichi i tak nie miał nic innego do roboty. Wzrastanie w siłę było piękne, ale od dwóch tygodni chłopak nie robił nic, więc poczuł wewnętrzną potrzebę przysłużeniu się społeczeństwu.
- Jasne, ale przypomnij mi jak się nazywasz, szkrabie - powiedział, chwytając rękę chłopaka - Cóż, może mogę spróbować stać się prawdziwym bohaterem - zaśmiał się Daichi, prowadząc malca przed drzwi jego domu.
Re: Pokój Daichi'ego
: 26 paź 2015, o 14:13
autor: Kaien
Misja rangi D 5/15
Chłopak grzecznie stał przy Daichim, okazując jak tylko potrafił, dobre wychowanie. Bo Daichi-san jak go okreslił, był przecież starszy. I mama kazała po niego iść. I to zapewne nie bez powodu. Więc szacunek mu się nalezy. Kiedy Daichi pokazał, że jednak chłopca jako tako kojarzy, wywołał tym na jego małej dziecięcej buźce szeroki uśmiech.
-Tak! To ja! Ten sam, nie inny! - Nadpobudliwy troche dzieciak, ale naprawdę pocieszny jest, jak ktoś lubi dzieci.
-Inori, Daichi-san! - Odpowiedział na zadane pytanie i mocno się ukłonił, o mały włos nie przewracając z tej całej ekscytacji i rozmachu. Chciał by wyszło ładnie, a wyszlo troche komicznie. Ach te dzieciaki.
We dwóch poszli pod drzwi domu rodziny malca, czyli praktycznie Daichi wrócił skąd przyszedł. Rodzinka mieszakała piętro wyżej, więc shinobi minął własne mieszkanie. W domu nad nim oczywiście panował harmider, hałas, tupot i kilka przekrzykujących się głosów. Mały złapał za klamkę i otworzył drzwi wpuszczając chłopaka do środka - Niby czysto, niby wszystko jest, ale w artystycznym chaosie który najlepiej można opisać jako wszystko jest wszędzie na raz. Ale nie ma nic do czego na dłuższą mete można się przyczepic. Jest za to Mama, blondynka około późnej trzydziestki, nadal jednak jeszcze kobieca i ponętna, zajmująca się obiadem i biegająca jeszcze czwórka dzieci w wieku różnym.
Kobieta na widok chłopaka rzuciła co robiła i podeszła, wyciągając ręke na powitanie
-Daichi-kun, witaj! Nie pamietam, czy się zdążyliśmy poznać, jestem Nisa. I potrzebuje twojej... pomocy. - Mruknęła tracąc cały uśmiech z twarzy i pogodny ton.
Re: Pokój Daichi'ego
: 24 lis 2015, o 21:20
autor: Daichi
Misja rangi D. 6 / 15
Dom rodzinki wyglądał... cóż, trudno użyć innego określenia jak "uporządkowany chaos". Istny barokowy porządek - niby wszystko było poukładane, jednak mnogość przedmiotów naustawianych tu i ówdzie dawał pozór nie tyle przepychu, co zagracenia wszelkimi dobrami. A że przedmioty te nie były ani dziełami sztuki, ani tym bardziej kosztownościami zostawialo to wrażenie zastygłego tańca porządku z bałaganem, który trudno było ogarnąć.
Gromadka dzieci była - jak zawsze - głośna i ruchliwa, ale teraz hałasowała jeszcze bardziej. Wydawało się, że wielkie stadko słoni grasujących po szafach, skaczących z wieżowców mebli na podłogę wywoływało małe trzesięnia ziemii, a czym głośniejszy stawał się hałas po lądowaniu któregoś z urwisów, tym glośniejszym śmiechem wybuchała ferajna. Cóż, to chyba przez to, że nie ma między nami ściany - pomyślał Daichi, drapiąc się po głowie, gdy jego uwagę przykuła pani domu.
- Tak, już kiedyś się widzieliśmy... - powiedział, starając się nie odrywać wzroku z jej twarzy i nie sprowadzać spojrzenia na jej ponętne kształty, które były zaskakująco dobrze zachowane jak na osobę po tylu porodach - W czym mogę pomóc? Coś się stało? - spytał, widząc reakcję pani Nisy - Proszę się nie krępować, tylko zostawić wszystko mnie. To w czym mogę pomóc? - powiedział, z lekko wymuszonym uśmiechem.
Re: Pokój Daichi'ego
: 24 lis 2015, o 21:44
autor: Kaien
Misja D 7/15
Sąsiadka Nisa przywodziła na myśl pewną durną discopolową piosenkę 'Nie da ci tego...' no czy jak to tam leciało. Ogólnie byla to kobieta... Dość ładna jak na swój wiek, warto zauwazyć że dość liczne porody nie przyniosły widocznej szkody jej organizmowi ni figurze, nadal miała pięknie zarysowany sporawy biust i biodra. Może była posiadaczką legendarnych dziecionośnych bioder? Takiego typu budowy, że ciąża ciążą, ale poród trwa minute, dziecko wyskakuje i wszystko wraca w tydzień do normy?
Może warto takiej samotnej mamie pomóc, kto wie, czy nie będzie sobie może szukała ramienia do wypłakania się z trudów swego życia i przeciwności losowych. A jak mowi stare porzekadło rzecze - The shoulder to cry on becomes dick to ride on.
Ale nie uprzedzajmy faktów!
-Dzieci, dawno nie odwiedzałyście babci. Podobno dziś miała piec ciastka. Nie chcecie sprawdzić? - I za salwami 'ciastka ciastka' i wybuchem tupotu,biegu niczym na końskiej gonitwie dzieciaki wybyły z domu.
-Nie chciałam by słuchały. Dziś ich ojciec kończy swój wyrok za pobicie. Kolejny i kolejny. Do tej pory siedział przez sąsiadów zgłoszenia, tym razem dzięki mnie. Obiecał mi, że tego pożałuje. I ja... się boje. - Wyciągnęła do niego ręce, licząc na pomocne objęcie czy coś w ten deseń.
Re: Pokój Daichi'ego
: 2 gru 2015, o 11:30
autor: Daichi
Misja rangi D. 8/15
Daichi zająl się obserwacją domu. Rozrabiające dzieci ucichły, gdy mam zawołała ich do siebie i rozkazała łagodnie iść do babci. Chwilę później jednak znowu zaczęły rozrabiać, łobuzować, a ubieranie butów i kurtek mimo, że poszło im nadzwyczajnie szybko, niemalże przerodziło się w wielką bitwę zakończoną ofiarami w ludziach. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie swój dom rodzinny. Ten sam schemat: bijący ojciec i przerażona matka, która - gdyby nie zgłosiła tego wydarzenia - skończyła w rowie, albo w najlepszym wypadku kostnicy. Daichi wiedział doskonale, jak to jest, bac się każdego dnia czy ojciec przyjdzie do domu i co tym razem zrobi, co rozbije, z jakiego powodu wpadnie w niepohamowany szał...
- Zajmę się tym, wszystko będzie dobrze - powiedział, uśmiechając się lekko i przytulając kobietę. Na początku chciał ją pocieszyć tak, jak chciałby, by pocieszona została jego matka, ale przytulając się do kobiety o tak ponętnych kształtach szybko zapomniał o swoim pierwotnym celu, starając się za pomocą ćwiczeń oddechowych stonować napięcie. Tuląc kobietę włączył Tsuujitegana, skanując obszar wokół domu i starając się dowiedzieć czy ktoś się do niego nie zbliża.
Re: Pokój Daichi'ego
: 2 gru 2015, o 12:03
autor: Defrevin
Daichi , odsyłam do
tego tematu . Musisz zlożyć podanie o zmiane misjodawcy z tego względu, że Kaien został zbanowany i nie będzie mógł Ci dokończyć misji.
@Nikusui
Ok, nie wiedziałem.
Re: Pokój Daichi'ego
: 2 gru 2015, o 12:14
autor: Nikusui
Daichi o tym wie. Zdążyliśmy już się ugadać i ja dokończę mu misję.
Re: Pokój Daichi'ego
: 2 gru 2015, o 22:42
autor: Nikusui
Misja rangi D
9/15
W takiej sytuacji mamuśka nie myślała raczej o żadnych uciechach, bo strach był w niej zbyt duży. Dlatego uścisk Daichiego odebrała niczym ciepło przyjaciela, osoby, w której chociaż chwilowo mogłoby mieć oparcie i poczucie bezpieczeństwa, którego teraz tak potrzebowała. Biorąc głębszy oddech, naparła nieco mocniej swoimi atutami na tors młodzieńca, co zapewne odczuł, ale przez nią nie było to nawet zanotowane. Po krótkiej chwili uwolniła dziewiętnastolatka ze swojego uścisku, a na jej twarzy widoczny był już delikatny uśmiech, próbując przebić się przez smutne spojrzenie, które jeszcze się jej trzymało.
- Dziękuje ci bardzo, Daichi-kun. Może gdy zobaczy, że jest tu ktoś i nie pozwoli na jego samowolkę, to sobie odpuści. Nie wiem, muszę spróbować, bo inaczej się nie przekonam. - powiedziała nieco drżącym głosem, bo naprawdę nie wiedziała, co mogłaby zrobić. Ojciec dzieci nie zrobił jeszcze nic tak złego, by został w więzieniu dożywotnio, zakazu zbliżania się tez nie dostał, ale nawet to nie dałoby jej poczucia bezpieczeństwa. Nadal obawiałaby się jego powrotu, zupełnie jak teraz. Wioska przecież nie zapewniłaby jej całodobowej ochrony czy czegokolwiek podobnego. Musiałaby się chyba wynieść na drugi kraniec świata, a przecież to nie było takie łatwe. Dzieci były przyzwyczajone do Ryuzaku, miały tu też rówieśników, koleżanki i kolegów. Nie mogła im tego tak po prostu zabrać.
Po aktywowaniu swojego doujutsu Daichi mógł dostrzec, że blisko budynku mieszkalnego przewijają się jakieś osoby, jednak nikt nie zbliżał się do drzwi mieszkania. W momencie kiedy jednak kobieta odkleiła się do niego, ktoś ewidentnie zbliżał się do miejsca zamieszkania kobiety, a przynajmniej tak by się mogło zdawać. Pytanie tylko czy to aby na pewno ojciec dzieci? Szkraby wybiegły dosyć szybko i możliwe, że mężczyzna nie spotkał ich na swojej drodze, ale nigdy nie wiadomo. Wszystko zapewne zaraz się wyjaśni, bo właśnie rozległo się stanowcze pukanie do drzwi. Kobieta aż się wzdrygnęła i nie zapanowała nad drżącymi kolanami. Czyżby ten moment już nastał?