Strona 1 z 1
Dom Toru
: 2 sie 2015, o 01:08
autor: Toru
Re: Dom Toru
: 2 sie 2015, o 01:53
autor: Jawa
Seks był bardzo przyjemny, wręcz nieziemski. Tak, Kobieta uległa, jednakże czy aby na pewno wszystko poszło tak jak chciałeś? Czy przypadkiem nie będziesz musiał zaprosić ją na śniadanie... Wkrótce? Czekaj na dalsze instrukcje. Może kiedyś ktoś Cię odwiedzi. Wszystko jest możliwe. Wszystko...
Re: Dom Toru
: 4 sie 2015, o 11:58
autor: Yuusuke
Po wypiciu trzech pełniutkich sakizuki malec zatoczył się i padł na podłogę karczmy „Pod uwędzonym dzikiem”. Wciąż był półprzytomny, ale nie dość trzeźwy by samotnie dotrzeć do swojego domu. Na szczęście był pod opieką osoby dorosłej. Na szczęście? Przecież to właśnie Toru doprowadził go do takiego stanu i bardziej obchodziły go jego potrzeby fizjologiczne niż bezpieczeństwo malucha. Mężczyzna miał w sobie jednak coś z człowieka, nie zostawił brzdąca na podłodze, znaczy na chwilę zostawił, ale wrócił z kelnereczką i zabrał go ze sobą. Chłopiec dał mu się nieść niczym worek kartofli, który raz po raz powtarzał tylko swoje „de gozaru”. Wiedział tylko tyle, że całkiem długo się włóczyli, słyszał fragmenty rozmów między Toru, a kelnerką. Toru był zestresowny? Panienka z karczmy musiała mu pomóc w ulżeniu sobie? Nad tym malec nie mógł się zastanawiać, bo półprzytomni nie zastanawiają się nad tak skomplikowanymi kwestiami. W zasadzie myślą tylko o tym, by zaraz nie zwymiotować. W końcu maluch został położony na wyrku i był pewny, że znajduje się już w swoim domu.
-
Dobranoc-sensei…-Rzucił swym słodkim, lekko zachrypniętym głosem, zamknął oczy i niemal natychmiast zasnął. Obudził się jakieś dwie godziny później. W nieznanym miejscu, z niesłychaną suszą w ustach i jeszcze te jęki dobiegające zza ściany. Pierwszą rzeczą, którą zrobił Hözuki było oczywiście opróżnienie bukłaka. Wlał w siebie całą jego zawartość nawet nie próbując się podnosić. Pustą tykwę rzucił na bok i zaczął zastanawiać się nad tym gdzie jest. Miał swój miecz, kaburę i cały sprzęt, więc od razu założył, że jest w bezpiecznym miejscu. Podczas krótkiej retrospekcji poprzedniego wieczora wywnioskował, że musi znajdować się w domu Toru. Dlaczego nie zabrał go do siebie zamiast odprowadzić? Chłopiec był pewien, że podał mistrzowi swój adres zamieszkania. Dziwne… No, ale nad tym też nie rozwodził się zbyt długo, bo pozostała jeszcze sprawa tajemniczych jęków. No, może nie takich tajemniczych, bo chłopiec słyszał już kiedyś podobne, a i po chwili udało mu się rozpoznać głos kelnerki z karczmy. Mógłby się skroplić i zapuścić żurawia do sąsiedniego pokoju celem wznowienia badań nad relacjami damsko-męskimi, ale był za młody by odczuwać taką potrzebę i zbyt zmęczony piciem, by chciało mu się wstawać. Ponownie zasnął i obudził się dopiero rano. Kapcia w buzi nie było, żadnego bólu głowy i miał nawet wszystkie wspomnienia z wieczora, pamiętał nawet jak był niesiony do domu. Całkiem sprawnie zgramolił się z łóżka i wziął z podłogi prezent od kochanej siostrzyczki i zabrał się za zwiedzanie hacjendy. Nie było w niej nic ciekawego, więc otworzył okno, wyrzucił przez nie kościany miecz i skoczył za nim jakby chciał złapać go w locie. No i oczywiście mu się nie udało, ale przynajmniej nie zrobił sobie żadnej krzywdy, w końcu był Hözuki. Tak jak jego nowy znajomy postanowił udać się na trening.
Chłopiec postanowił poszukać jakiegoś większego klifu, bo słyszał kiedyś o technice pozwalającej na wytworzenie wodospadu. Było to przydatne źródło wody do technik suitonu, a też posłużyć do wypełniania pustego bukłaka Yüsuke. Wybrał tę technikę raczej z pragnienia niż z chęci zwiększenia skuteczności w walce, ale technika z pewnością nie posłuży mu tylko do uzupełniania zapasów wody. Po krótkim spacerku udało mu się znaleźć odpowiedni zryw skalny w postaci małego klifu. Chłopiec wspiął się na niego, stanął na krawędzi złożył kilka pieczęci i… Nic. Absolutnie nic się nie stało. Już wtedy zrozumiał, że robi coś źle, ale nie zamierzał się poddawać. Ponownie zmieszał chakrę, złożył odpowiednie pieczęci i znowu nic się nie stało. Co pominął złoty dzieciak Hözuki? Nie wziął pod uwagę, że nie może stworzyć tak ogromnej ilości wody z niczego, ale musiało minąć sporo czasu zanim przyszło mu to do głowy. Chłopiec usiadł na ziemi i zaczął zastanawiać się nad natura tej techniki. Wytworzenie tak ogromnej ilości wody z samej chakry nie wchodziło w grę, wykorzystanie chmur także odpadało, bo i nawet nic o nich nie wiedział. Po około półgodzinie kontemplacji przyszło mu do głowy, że woda jest przecież w ziemi. Bingo! Zerwał się na równe nogi, świnia, pies, baran, trzy pieczęci zostały złożone błyskawicznie. Udało się, wody gruntowe zaczęły wydobywać się na powierzchnię i już po chwili wodospad powstał pod nogami chłopca. Chłopiec podniósł z ziemi swój kościany miecz nim woda zdążyła go porwać i stanął na powierzchni rwącego strumienia, który tuż przed nim gwałtownie spadał i z wielkim szumem uderzał o skały.
Nauka Suiton: Takitsubo no Jutsu czas 5h
Spotkali się przy wodospadzie, gdy obaj nauczyli się nowych technik. Maluch w rozwianym haori stał na jego szczycie dostojnie opierając się nurtowi, który chciał ściągnąć go na dół.
Re: Dom Toru
: 4 sie 2015, o 14:10
autor: Toru
- Tego wieczora na pewno ktoś się uwędził w karczmie, ale niekoniecznie był to dzik. Toru też chodził całkiem prosto. Hitsu nie piła, więc pozostało jedynie wskazać na małego Yuusuke, który alkoholu nie powinien widzieć na oczy, a pomimo tego nawet go zasmakował i to chyba za dużo, bo znowu nazwał go senseiem. Kaguya i nauczanie kogokolwiek? Chyba żartował. Blondyn nie miał ani czasu, ani chęci szkolenia jakiegoś małego chłopaka, który najprawdopodobniej uciekł z domu, bo nie dali mu ciepłego kakao. No bo jak inaczej postrzegać to białowłose dziecko, które zawędrowała do karczmy? O jego przeszłości nic nie wiedział, umiejętności nie znał, więc najrozsądniej było założyć, że zwyczajnie jest rozpieszczony i trzymany pod cieplutką kopułką rodziców,którzy chcą go chronić od wszelkiego zła tego świata. Pech chciał jednak, że ta bariera akurat przy Toru nie zadziałała.
- Huh? - mruknął pod nosem wytatuowany mężczyzna, kiedy do jego uszu dotarł dziwny szum. Z początku go zignorował i kontynuował swój trening, który teraz lekko się zmienił i zakładał wzmocnienie ciała, a nie naukę nowego jutsu. Z każdą chwilą dźwięk stawał się jednak dla niego coraz bardziej irytujący, aż w końcu nie wytrzymał i uderzył z całej siły w pień drzewa, którego kora lekko na tym ucierpiała. Sam Toru miał natomiast stalowe dłonie i bandaże na rękach, więc obrażenia zostały ograniczone do minimum. Nie zmienia to jednak faktu, że Kaguya był w bojowym nastroju. Specjalnie wziął ten domek, żeby mieszkać z dala od wszystkich i w razie potrzeby zawsze do niego trafić, a tu pojawił się ktoś, kto mu ten spokój zakłóca. Nie trzeba było też długo czekać, aż shinobi znalazł źródło tego całego zamieszania i to dosłownie... źródło! To jednak było już teraz na tyle duże, żeby wytworzyć wodospad, który z pewnością nigdy, przenigdy tutaj nie stał i musiał chyba wyrosnąć przez noc. Nie znalazł się tutaj jednak sam, bowiem towarzyszył mu białowłosy chłopak, który zamiast po obudzeniu się wrócić do siebie, postanowił zniszczyć ten krajobraz.
- Oy, oy, oy, gaki! - krzyknął w jego kierunku, od razu wchodząc na wodę i po chwili, za pomocą chakry, podchodząc do sprawcy całego zamieszania. Teraz Kaguya był pewien, że ten dzieciak nie jest tak normalny, jak na początku myślał. Jest shinobim, a na dodatek nie takim początkującym, skoro potrafił wytworzyć aż taką zmianę terenu. Może i jej siła nie była jakaś wielka, ale dostatecznie oddziaływała na Toru, któremu na skroni zaczęła pulsować żyłka - Może mi wyjaśnić co tutaj robi ten walony wodospad, skoro nie było go dzisiaj rano? - starał się zapytać o to spokojnie, ale kompletnie mu to nie wychodziło. W jego głosie dało wyczuć się delikatną chrypkę, która towarzyszyła mu zawsze, gdy ciśnienie lekko podskoczyło w skali. W końcu dla kogoś takiego jak on taka zmiana terenu miała wielkie znaczenie. Udało mu się nie gubić przez ostatnie dwa tygodnie, a tutaj jakiś gówniarz stawia mu niedaleko domu wodospad i to chyba tylko po to, żeby Toru po pijaku zaliczał nurkowanie na szczupaka do źródełka, żeby następnie spadać na dół jak wielka kłoda.
- Usuń mi to natychmiast! - rozkazał jeszcze chłopakowi, strzelając go niezbyt mocno otwartą dłonią w tył głowy. Kaguya wychodził bowiem z założenia, że jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć, to musi to dobrze zapamiętać. Ból za to pamięta się doskonale, więc jeśli jedno klepnięcie nie wystarczy, będzie miał w zanadrzu jeszcze kilkanaście innych, a wszystko to po to, żeby nieświadomie wychować chłopaczka.
Re: Dom Toru
: 5 sie 2015, o 17:15
autor: Yuusuke
-Ohayou!-Krzyknął z góry Yü, ale Toru najwidoczniej nie zamierzał się witać. Blondyn był wyraźnie zły na malca, podniesiony ton i dziwny grymas na twarzy aż nadto o tym świadczyły. Mimo to chłopiec zachowywał spokój, wciąż stał niewzruszony czekając, aż jego kolega do kielicha wejdzie na górę. To oczywiste, że wodospadu nie było jeszcze kilka godzin temu, oczywiste też było, że to Yüsuke musiał być jego Twórcą, więc białowłosy podrapał się po głowie patrząc na Kaguye jak na kretyna. –Płynie sobie.-powiedział zdecydowanym tonem-Zrobiłem go, bo zawsze chciałem się tego nauczyć de gozaru.-Wyjaśnienie chłopca z pewnością nie zadowoliło rozgniewanego wielkoluda, który zażądał usunięcia irytującego go tworu. Chciał, żeby Kałuża usunął wodospad, ale jak niby malec miał to zrobić? Posiadał naturę suiton, a nie doton. Szkoda, że jedenastolatek wcześniej o tym nie pomyślał, bo teraz mógł tylko bezradnie wyciągnąć ręce na boki. I tego nie zdążył zrobić, bo został uderzony przez senseia prawdziwego życia, a to spowodowało oczywiście, że berbeć popłynął. Nie, nie stracił przytomności. Dosłownie rozpłynął się i formie przezroczystej cieczy popłynął na dół wraz z prądem. O nie!-pomyślał sobie spadając wraz z innymi kroplami wody-Pozna moją tajemnicę, a przecież nawet on mówił mi, że nie wolno ich zdradzać.- Szybko wymyślił plan zmyłkę, który mógł poskutkować lub nie. Zmaterializował się wysuwając się na powierzchnie miniaturowego jeziorka utworzonego u podnóża wodospadu. –Mizu Kawarimi, podstawy podstaw w suitonie.-wytłumaczył się kłamstwem-Nie mogę nic zrobić z tym wodospadem, gomenasai de gozaru!-Przeprosiwszy nisko się ukłonił, bo naprawdę nie mógł nic zrobić. Pozostało mu tylko czekać na reakcję blondyna.
Re: Dom Toru
: 8 sie 2015, o 08:49
autor: Toru
- Ohayou? Ktoś tutaj był naprawdę beztroski pomimo tego, że właśnie zmierzał do niego dwumetrowy, wytatuowany olbrzym o wątpliwej aparycji, charakterze i zapewne kryminalnej przeszłości. Najwyraźniej jednak dzieciak nie zdawał sobie sprawy z tego, co może go spotkać w wielkim świecie, ale Toru nie zamierzał wnikać co takiego mogło mieć na to wpływ. Być może było to zwyczajnie odtrącenie, może nadopiekuńcza siostra albo wiele innych czynników, które zamiast zrobić z niego świadomego, małego faceta sprawiły, że nadal pozostał dzieciakiem pomimo świata dookoła niego. Może było to przyjemne i niezwykle wygodne, ale za to z pewnością Yuu obudzi się z ręką w nocniku w momencie, gdy doświadczy zła tego świata już jako całkiem dorosły człowiek. Wtedy kilkanaście lat jego życia okaże się jedynie słodką bajką, która nagle zniknęła mu sprzed oczu. Teraz jednak Kaguya miał większe zmartwienie, bowiem żyłka na jego skroni pulsowała już na tyle niebezpiecznie, że zaraz mógł nastąpić niemały krwotok. Hoozuki był zbyt beztroski jak na to, że właśnie zniszczył swojemu nauczycielowi życia posesję dookoła domu i ten z trudem będzie mógł do niego następnym razem trafić.
- Jak Ci zaraz nakopię do dupy, to też sobie nieźle popłyniesz. - warknął w jego kierunku, pokazując swoje białe, zdrowe zęby. Potem wszystko potoczyło się całkiem szybko, a sam Hoozuki spłynął w dół wodospadu. Jeśli jednak myślał, że w jakikolwiek sposób uspokoi to Toru, to najwyraźniej bardzo się pomylił. Blondyn za nic nie był zadowolony z tego, że gówniarz stara się jeszcze uniknąć kary za to, co zrobił. Chciał uciekać? Proszę bardzo! Kaguya nie ma nic przeciwko.
- Ja ci dam tutaj kawarimi. - powiedział pod nosem, kiedy był jeszcze na górze wodospadu, żeby zaraz podążyć ku jego podnóżu. Jego prawa dłoń uniosła się lekko do góry, a palce zacisnęły w pięść. Oczy miał za to lekko przymrużone, kiedy jego zęby zaciskały się dość mocno, a sam mężczyzna zbliżał się ponownie do Yuusuke - Ja Ci dam kawarimi, kiedy zasługujesz na karę! - krzyknął i po raz kolejny uderzył dzieciaka. Tym razem nie bawił się jednak w otwartą dłoń, a uderzył go zwyczajnie zaciśniętą pięścią, aby na jego głowie pojawił się piękny guz, który jest tak bardzo popularny w różnego rodzaju anime. Jeśli to nie pomoże, to Toru wymyśli coś innego, ale kara tego dzieciaka za żadne skarby nie ominie. Niech sobie nie myśli, że może zrobić wodospad, a później zwyczajnie się ukłonić. Nie - ma - mowy! I nie pomoże tutaj żadne tłumaczenie, przepraszanie czy odpokutowanie. Chociaż... To ostatnie może zdać egzamin w zależności od tego, do czego zobowiąże się białowłosy. W końcu Toru był człowiekiem otwartym na propozycje, ale może niekoniecznie w tej chwili. Hoozuki musiałby więc dobierać słowa niczym najwytworniejszy dyplomata jeśli chce, by cokolwiek z tego wszystkiego wyszło.
Re: Dom Toru
: 14 sie 2015, o 17:51
autor: Yuusuke
Malec faktycznie był beztroski, było to ostatnie co zostało z jego dzieciństwa, którego nijak nie dało się nazwać szczęśliwym. No bo gdzie szukać tego szczęścia? U rodziców, których mu odebrano? U opiekuna, który to właśnie ich odebrał? U przybranego brata, który zazwyczaj go ignorował? U siostry, która pojawiała się i znikała? Nie… Słodka buźka chłopca była tylko maską, za którą chowała się istota tonąca w goryczy. Istota ta chwytała każdy skrawek szczęścia, za wszelką cenę chciała opuścić wielką czarę łez, ale tych ciągle przybywało. Zapomniane smutki powracały i ciągnęły go na dno, by w końcu pogrążyć go w rozpaczy. Czy mógł doświadczyć jeszcze więcej zła w swym krótkim życiu? Oczywiście, że mógł, bo zawsze, po prostu zawsze może być jeszcze gorzej. Na tę chwilę Turkusowooki trzymał się jednak swojego skrawka normalności, którego doszukał się u nie do końca normalnego nauczyciela. Hözuki popłynie? Yüsuke mimowolnie uśmiechnął się, gdy usłyszał ten tekst z ust blondyna. Toru był silny, dobrze zbudowany, musiał być pewien swego, ale nie miał pojęcia, że chłopiec trafiony jego pięścią odpłynie w bardziej dosłownym znaczeniu. Ledwo pacnął siwą główkę malca, a ten zlał się z wodami wytworzonego wcześniej wodospadu, by już po chwili pojawić się na dole. Okłamał swój nowy wzór do naśladowania i przeprosił, ale nie przyniosło to zamierzonego efektu. Blondyn wyglądał na wściekłego, zwłaszcza wydzierał się na smarkacza, którego zaraz miał znowu dorwać. Nie mógł jednak wiedzieć, że ataki fizyczne nie dadzą żadnego efektu na chłopcu, którego ciało mogło zmieniać stan skupienia i robiło to nawet nie pytając go o zdanie. Twardy kułak mocno pieprznął jedenastolatka, który nawet nie próbował uniknąć ataku. Plaf! Zabrzmiało, gdy wielka pięść olbrzyma uderzyła o wodę. Kekkei genkai aktywowało się błyskawicznie, automatycznie, jak zawsze, a o guzie nie mogło być nawet mowy. Brzdąc chcąc nie chcąc musiał zrozumieć, że dalsze okłamywanie wielkoluda jest bezcelowe, bo ten nie zamierzał poddać się dopóki nie wyrządzi mu mniejszej lub większej krzywdy. Rozlewająca się woda niemal natychmiast zaczęła formować się na nowo, w ten sposób złoty bachor chciał pokazać, że nie jest to kawarimi.
-To bez sensu Toru. Nie da się mnie skrzywdzić atakiem fizycznym, tak działa mój limit krwi de gozaru. Dałbym Ci się uderzyć, ale nie kontroluje tego de gozaru.-Tak właśnie zdradził sekret swojego klanu Kaguyi, ale czy Kaguye to obchodziło? Przecież za wszelką cenę chciał ukarać gówniarza, któremu nikt nigdy nie pokazał bólu innego niż ból samotności i koloru jego własnej krwi.
Re: Dom Toru
: 20 sie 2015, o 23:19
autor: Toru
- Dzieciństwo? Toru myślał, że ten malec chce się stać mężczyzną, więc musi przestać być beztroskim. Owszem, to na pewno przydatne, ale nie przystoi facetowi. Ten, wedle widzi mi się Toru, miał być raczej zdecydowanym samcem, który był odpowiedzialny za wszystko dookoła. Oczywiście o ile tylko uznał to za coś ważnego. Pierdołami przecież blondyn nie będzie się bez powodu zajmował, bo i po co? Za to jako pierdoły na pewno nie mógł zakwalifikować tego, że Yuusuke po raz kolejny zamienił mu się w wodę. No ten gówniarz naprawdę miał tupet. Toru aż warknął pod nosem, kiedy zobaczył, że znowu nie udało mu się dać nauczki temu białowłosemu. Ale, ale! Gdyby czegoś nie wymyślił, to teraz nie nazywałby się Toru. Mężczyzna odgarnął grzywkę z oczu, żeby trochę lepiej widzieć swojego małego kompana, który zaraz pożałuje tego, że go zirytował. I jeszcze się wymądrzał! Czemu używa czegoś, czego nie potrafi kontrolować? Po co zamienia się w tę irytującą wodę? A Kaguya dał mu jeszcze kościany miecz. O nie, nie. Co to, to nie.
- Nie kontrolujesz, uh? - zapytał, w zasadzie tylko powtarzając jego słowa. W głowie za to układał sobie już plan, który miał dać nauczkę kurduplowi. Niech sobie nie myśli, że cała akcja ujdzie mu od tak sobie, na sucho. Toru bowiem położył dłoń na głowie chłopaka i delikatnie poczochrał jego włosy. I to był idealny moment na wykorzystanie swojej nowej techniki, której nauczył się jeszcze zanim powstał ten cholerny wodospad. Właśnie... Stali na wodospadzie. A ciul! Raz się żyje. Wyładowania w końcu nie były takie mocne, żeby miały jakiś poważniejszy wpływ na Toru, ale jeśli Yuusuke znów zamieni się w wodę, to przynajmniej dostanie za swoje. I, o! Po dłoni Kaguyi zaczeły przeskakiwać drobne wyładowania elektryczne, które niemal natychmiastowo przeskoczyły na małe i wątłe ciałko chłopaczka. Co zrobi teraz? Czy też zamieni się w wodę? A niech tylko spróbuje, to specjalnie dla niego blondyn nauczy się jeszcze lepszej techniki, po której tym razem nie podniesie się tak samo, jak po kilku czarkach sake w karczmie.
- Jak nie tak, to tak! - krzyknął zadowolony, przez moment nie puszczając głowy malucha. Dopiero po kilku sekundach odstawił rękę, żeby czasem nie przypalić mu resztek mózgu, które tam pewnie posiadał. W każdym razie Toru był zadowolony. Wreszcie dobrał się do skóry Yuusuke i może nie zrobił tego bezpośrednio, ale za to prąd pewnie już sie przebił przez warstwę wody. Nauczka otrzymana?
Re: Dom Toru
: 1 wrz 2015, o 09:06
autor: Yuusuke
Wyglądało na to, że nic nie zagrażało nietykalności malca, ale było to tylko złudne, pierwsze wrażenie. Już po chwili, gdy po dłoni blondyna zaczęły przeskakiwać migoczące iskry, chłopak domyślił się co się święci. Raiton, największy i właściwie jedyny wróg umiejętności rodu Hözuki. Chłopiec wiedział już, że tym razem się nie wywinie, zacisnął zęby i czekał na piorunującą karę. Brzdąc rażony prądem zmienił się w coś, co bardziej przypominało wielokolorowy kisiel z szeroko otwartą paszczą, niż standardową wodę. Chciał krzyczeć, ale skropił się na tyle, że nie był w stanie. Ból, przeszywał jego małe, wodniste ciało, a uczucie było nie do opisania, bo był to pierwszy raz, gdy Yüsuke poczuł konsekwencję swojego czynu na własnej skórze. „Zasłużyłeś sobie, znieś karę jak mężczyzna.”-Mówił głos w jego głowie, a drugi darł się w niebogłosy z bólu. Ostatecznie jedenastolatek chciał posłuchać tego pierwszego, chociaż nie bardzo było to widać, bo długo po ustaniu wstrząsów malec utrzymywał formę mało apetycznej brei. Płakał, płakał w formie, w której Toru nie mógł tego usłyszeć, więc maluch mógł przynajmniej zgrywać twardziela. Po minucie, może półtorej, znowu zaczął formować się z niej kształt chłopaka, na twarzy, którego nie było już śladu po płaczu. Dzieciak wstał na nogi, wyjął z wody kościany miecz, który do niej wpadł i ponownie ukłonił się przed Toru.
-Jeszcze raz przepraszam.-powiedział tonem skarconego dziecka, które zrozumiało swój błąd-Jeśli tylko wymyślę jak pozbyć się tego wodospadu, to z pewnością wrócę i go usunę sensei.-tu postarał się o miły uśmiech, ale ciężko jest się uśmiechać po czymś takim-Teraz powiedz mi… Którędy do centrum miasta de gozaru?-Pytanie dobre, bo przecież nie mógł zostać u Toru na zawsze. Nasuwa się jednak inne… Czy pozbawiony orientacji w terenie Kaguya będzie w stanie pomóc berbeciowi? Jeśli nie to ten sam znajdzie drogę do domu, nie ulega też wątpliwości, że wróci kiedyś do swego „nauczyciela” po kolejną lekcję życia.
[z/t]