Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Ryu
Post
autor: Ryu » 1 wrz 2015, o 19:44
Ryu uznał, że nabrał już wystarczająco dużo praktyki opanowując techniki z niższych poziomów, by wskoczyć na wyższy poziom w rozwoju władania Makutonem. Doskonale, bowiem Białowłosy wiedział, iż poziom ten daje dużo większe możliwości niż ten, na którym znajdował się obecnie. Poziom, na który Senju chce wskoczyć daje, bowiem znaczną płynność w tworzeniu tworów, zwiększając również zasięg, na jakim użytkownik może władać tym przepotężnym Kekkei Genkai. Przede wszystkim na tym poziomie Ryu będzie miał ogromny atut w postaci kontrolowania istniejących już drzew, – które będą mogły pętać, zmagać i unieruchamiać niczego nieświadomych wrogów. Był to ogromny atut, i podczas wykonywania jakiegoś zadania to własnie opierając się na tego typu zdolnościach można osiągnąć maksymalne efekty przy minimalnym ryzyku i kosztach, co na początkowym etapie życia Shinobi, który to nie włada jeszcze zabójczymi jutsu, posiadając przy tym dużo chakry – jest absolutnie kluczowe.
Atak z zaskoczenia na dystansie to zdecydowanie najlepsza broń ninja, lubującego się w takim stylu walki. Ryu był przezorny, ostrożny i nielubiący podejmować ryzyka stąd też właśnie taki styl walki preferował. Nic dziwnego, zatem, że wstał wcześniej niż planował, pobudzony samą myślą, co wyższy rozwój Kekkei Genkai mu zaoferuje. Na szybkości zjadł, choć najchętniej ruszyłby trenować nad jezioro bez jakiegokolwiek śniadania, co by nie tracić czasu. Posiadając więcej niż podstawy we władaniu drewnem, opanowanie szeregu nowych zdolności jak i powiększeniem zasięgu to tylko kwestia czasu, koncentracji i notorycznej praktyki. Zacznę od kontroli nad żywymi drzewami, ponieważ to będzie najbardziej wymagające… – po czym skoncentrował się, pracując na pojedynczych okazach na bliskim dystansie, starając się z każdą kolejną próbą oddalać, zwiększać liczbę roślin pod kontrolą i pracując nad samymi tworami poprzez płynność i skrupulatność ich wytwarzania i działania. Zwiększenie zasięgu było kolejnym problemem z jakim musiał zmagać się Białowłosy - tutaj potrzeba było znacznie więcej koncentracji i nieco większych - w początkowych etapach treningu - pokładów chakry, które minimalnie odnawiały się w krótkich przerwach. Było kwestią czasu na ustalenie maksymalnej odległości działania w pełnym skupieniu i przy jego braku. Płynność to już była zabawa przy jak największym szacowaniu energii, by jak najbardziej uplastycznić Makuton dając się porwać wyobraźni... Trening był wyczerpujący, długotrwały i niejedna przerwa była potrzebna aczkolwiek finalnie cel został osiągnięty i Senju wskoczył na wyższy poziom kontroli nad Makutonem.
Ryu otwiera dziedzinę klanową na randze B + automatycznie zdobywa Mokuton no Jutsu: Reberu Bi (trening od 19;43 do 3;43)
0 x
Ryu
Post
autor: Ryu » 2 wrz 2015, o 09:06
Przyszedł czas na opanowanie prawdziwej petardy wśród technik z arsenału Kekkei Genkai klanu Senju. Moku Bunshin no Jutsu to absolutna perełka, technika dająca tak ogromny wachlarz możliwości, że tylko skończony idiota mógłby sobie odpuścić opanowanie tego jutsu. Odpowiednio użyte klony dają liczebną przewagę, element zaskoczenia…, Co więcej klony te to zwiadowcy idealni mogący pójść wszędzie tam, gdzie żywy ninja bałby się o własne życie. Ponadto mogący szarżować na wroga, odwracać jego uwagę, wciągać w pułapkę… Ryu analizował w głowie te wszystkie plusy nie dostrzegając minusów tejże techniki, co jest niezwykle rzadkie. Było to technika w swojej kategorii kompletna i Senju doskonale zdawał sobie z tego sprawę, stąd też tylko czekał aż odpowiednio się zregeneruje, by móc przejść do opanowywania jej. Narzucił sobie niesamowite tempo w ostatnich dniach i powoli zmęczenie zaczynało mu dokuczać, niemniej wiedział, iż musi nadrobić stracony czas w Antai. Przygoda ta dała mu, bowiem przegląd tego, co nieuchronnie się zbliża i by przetrwać oraz zapewnić przetrwanie innym – trzeba zbierać doświadczenie i stawać się coraz potężniejszym. Także, gdy nachodziły chłopaka chwile zwątpienia – natychmiast przypominał sobie rozmowy z dziadkiem i zasady oraz cele, jakie były przez staruszka wbijane do głowy Białowłosemu.
Czas na odpoczynek przyjdzie w swoim czasie – i tak zwyczajnie nie mógłby relaksować się i wypoczywać myśląc o tym, jak wiele pracy i jutsu zostało mu do opanowania. Nie miał zamiaru oczywiście wszystkich technik opanować na raz, bo był zwyczajnie stanowczo za słaby na większość zabójczych kombinacji Makutonem. Niemniej te, które jest w stanie wytrenować, będąc na poziomie, na jakim się znajduje – z pewnością musi odhaczyć, jako wyuczone. Samo wykonanie techniki poprawnie było kwestią czasu oraz praktyki metodą prób i błędów. Na każde jutsu Makuton przepis był podobny z tym, że proporcje składników nieco inaczej się łączyły. W każdym razie po ewentualnym opanowaniu techniki, Senju może przetestować różne warianty walki i zwiadu – szczególnie przekazywania informacji poprzez dotyk. W zasadzie samo wykonanie techniki nie było problemem – problemem było wypieszczenie wszystkich wariantów, jakie Moku Bunshin no Jutsu po prostu dawał.
Prawdziwym testem było posłanie klona do miasta po zakupy, – jeśli nikt się nie pozna, co Ryu będzie wiedział po dotyku, i faktycznie owe przekazanie informacji podziała, to opanowanie techniki można uznać za zamknięte. Przy okazji zostanie potwierdzona teza o dowolnym zasięgu działania techniki. Wszystko to było niezwykle ważne, by w ważnym momencie na misji wszystko poszło sprawnie i zadziałało jak trzeba – taki perfekcjonista jak Ryu musiał każdy szczegół dopieścić.
Ryu opanowuje Moku Bunshin no Jutsu (trening od 09;05 do 17;05)
0 x
Ryu
Post
autor: Ryu » 2 wrz 2015, o 18:00
Ryu w zasadzie po opanowaniu Moku Bunshin no Jutsu posiadał w swoim arsenale techniki gwarantujące mu bezpieczeństwo i alibi w każdej sytuacji jak Makuton: Kawarimi no jutsu , techniki wywiadowcze i uniwersalne jak właśnie Moku Bunshin no Jutsu , jak i techniki obezwładniające jak Makuton: Kouskou , co w połączeniu z ogólnymi zdolnościami pasywnymi wynikającymi z panowania nad tym jakie zabójczym Kekkei Genkai tworzyły solidną mieszankę uniwersalności połączonej z siłą jutsu. Brakowało jednak w jego arsenale techniki stricte ofensywnej, bezpośredniej, z czego doskonale zdawał sobie sprawę Białowłosy.
Obrał więc na cel opanowanie Mokuton: Daijurin no Jutsu czyli techniki ofensywnej, mającej na celu bezpośrednio zaatakować i zranić rywala. Niemniej nie wystawia ona użytkownika, bowiem dzięki manipulacji drewnem, w każdej chwili technika ta będzie mogła rozrosnąć się i osłonić Ryu przed zagrożeniem. To jest właśnie potęga klanu Senju – każda technika jest tak niesamowicie wszechstronna, tak mocno uniwersalna i plastyczna, iż może zostać użyta na wielorakie sposoby. Białowłosy doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak od momentu powrotu z Antai stał się silny, doceniając i będąc niesamowicie dumnym z tego, że urodził się w tak potężnym rodzie.
Doceniał przy tym aspekt pozytywny tego, iż Mei z nim nie wróciła – gdyby tu była, i mieszkała z pewnością Białowłosy nie poświęciłby tyle czasu na rozwój i trening. A tak znacznie podniósł swoje zdolności i właśnie szedł nad jezioro opanować kolejną zdolność. Tym razem stanął na krawędzi lasu i jeziora, starając się najpierw na sucho opanować Mokuton: Daijurin no Jutsu – zasięg, plastyczność i elastyczność oraz szybkość reakcji. Gdy już w miarę sprawnie jutsu mu wychodziło, postanowił do dalszej części treningu wykonać Moku Bunshin no Jutsu i przeprowadzić symulację różnych ataków. Dzięki temu mógł popracować nad atakiem swojej nowej techniki, jednoczesną obroną dodatkowo jest w stanie sprawdzić możliwości i wytrzymałość Moku Bunshin no Jutsu – same superlatywy w tym były. Jak postanowił tak zrobił i trenował wiele kompilacji ataków i symulacji - co jakiś czas oczywiście musiał wziąć przerwę na odpoczynek. I tak prawdziwym sprawdzianem będą warunki bojowe, aczkolwiek tego typu poligon doświadczalny w ramach treningu to dobra praktyka.
Ryu opanowuje Mokuton: Daijurin no Jutsu (od 18 do 2 w nocy)
0 x
Ryu
Post
autor: Ryu » 4 wrz 2015, o 12:49
Doton: Moguragakure no Jutsu to kolejna technika jaką postanowił opanować Senju, który w ostatnim czasie poszedł ostro w naukę jutsu z dziedziny Makuton, zapominając jednocześnie o tym, że przecież włada dwoma pobocznymi żywiołami, a żywioły te nawet na niskich rangach mają techniki niezwykle przydatne. No i dochodzi jeszcze jeden element, – jeżeli wróg zobaczy, że Białowłosy posługuje się trzema żywiołami chakry, nabierze respektu i niewykluczone, że zwyczajnie w świecie zgłupieje na polu bitwy. Niemniej akurat to w analizie przydatności techniki, jaką Senju przeprowadzał sobie w głowie, konsumując śniadanie – miało najmniejsze znaczenie. Doskonale wiedział, że jest to kolejna technika defensywna w jego arsenale aczkolwiek awaryjnych wyjść z sytuacji nigdy zbyt wiele, ponieważ starcia wygrywa się przede wszystkim defensywą… ”Możesz mieć multum technik zabijających wroga, ale co Ci po nich przyjdzie, gdy będziesz leżał i wykrwawiał się, ponieważ nie umiałeś wyjść obronną ręką z zagrożenia..?” – przypomniał sobie w myślach jedną z maksym swego dziadka, który to faszerował nimi Ryu przez całe dzieciństwo, aczkolwiek były to bardzo cenne mądrości, które zapewnie nie raz pozwolą Białowłosemu podjąć prawidłową decyzję w życiu. Jeszcze kilka takich stwierdzeń ukształtowało światopogląd chłopaka. Niemniej póki, co miał zamiar skoncentrować się nie ma maksymach a na opanowaniu nowej techniki Doton. Tradycyjnie już nad jeziorem starał się - w oparciu o poprzednie jutsu z kategorii „zapadanie pod ziemię” jakie opanował – wypracować Doton: Moguragakure no Jutsu . Kluczowa była koncentracja chakry w stopach, i rozluźnienie ziemi. Potem sprawdzał możliwości techniki, jak „zasypanie dziury”, szybkość poruszania, szybkość wychodzenia – wszystko to musiało być wypieszczone i dopracowane do maksimum, by technika była w 100% użyteczna.
Ryu opanowuje Doton: Moguragakure no Jutsu (od godziny 12;50 do godziny 17;50)
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 4 wrz 2015, o 16:36
Misja rangi C
1/30
Słońce kilka chwil temu zniknęło za horyzontem. Na niebie zrobiła się już szarówka, wkrótce płaszcz nocy miał na dobre rozpostrzeć się nad głowami mieszkańców osady. Wieczór jak wieczór, dla jednych był absolutnie zwyczajny, identyczny jak pozostałe, natomiast dla innych niekoniecznie. Pewien przedstawiciel klanu Senju przemierzał ulice Ryuzaku no Taki w poszukiwaniu drugiego członka swojego rodu. Miał dość istotny interes, ofertę, zadanie... Trudno nazwać, ale wkrótce wszystko miało zostać wyjaśnione. Najpierw musiał odnaleźć młodzieńca. Na szczęście posiadał wystarczające informacje, by dotrzeć do jego domostwa. Nie bawił się w pukanie i inne grzeczności. Po prostu wszedł do środka, a jeśli drzwi były zamknięte, to otworzył je za pomocą prędko stworzonego, drewnianego klucza. Poruszał się dość cicho, z zainteresowaniem oglądając po wnętrzu budynku. Był ciekaw, w jaki sposób białowłosy żyje. Nie znał go jeszcze na tyle dobrze, a chciał się przekonać, czy dokonał dobrego wyboru w kwestii przyszłego wspólnika.
Prędzej czy później musiał zastać Ryu, który był gdzieś w środku lub w okolicy. Gospodarz mógł więc przyjrzeć się nieproszonemu gościu, którego osobę mógł nawet kilka razy widzieć gdzieś na terenach jego klanu. Był to osobnik starszy od niego, na oko miał około trzydzieści lat. Wysoki, dobrze zbudowany, o niewzruszonym, srogim obliczu. W jego oczach można było dostrzec spokój, ale również siłę i pewność siebie. Odziany był w ciemnogranatowy płaszcz. Twarz miał pociągłą, a na jego czoło opadały pojedyncze kosmyki czarnych jak noc, zaczesanych do tyłu włosów.
- Całkiem dobrze ci się tu żyje. Aż za dobrze, biorąc pod uwagę twoje osiągnięcia - wycedził w pierwszej chwili spotkania, zupełnie bez pardonu, chłodnym i stonowanym tonem głosu. Najwyraźniej nie był typem człowieka, któremu kurtuazja była bliska.
0 x
Ryu
Post
autor: Ryu » 5 wrz 2015, o 10:56
2/30
Dobra, opanowane… – odrzekł sam do siebie pod nosem, łapiąc duże hausty powietrza i ocierając czoło z potu… Na dzisiaj wystarczy. Trzeba coś zjeść i wziąć gorącą kąpiel – relaks i odpoczynek to coś, na co zasłużyłem po ostatnim tygodniu. Z takim oto nastawieniem mentalnym wędrował przez las pod górkę na wzniesieniu, na którym to znajdował się jego dom. Zajęło mu to jakieś pięć minut, które to mógł poświęcić na całkowity reset myśli, i słuchanie śpiewu ptaków oraz zaciąganiu się rześkim, niosącym zapach drzew powietrzem.
Nie miał teraz ochoty ani na zadanie, ani na rozmowy stąd też nie był jakoś przesadnie zachwycony tym, co, lub w zasadzie, kogo zastał w swoim domu. W każdym innym dniu i porze pewnie byłby zadowolony z wizyty członka klanu, aczkolwiek po treningu jego entuzjazm nie był, aż tak rozbudzony. Niemniej zawsze jakąś tam przyjemność sprawiają odwiedziny krewnych stąd też z wyjątkowo pogodnym - jak na siebie – wyrazem twarzy powitał gościa, odpowiadając na uszczypliwe słowa z dozą humoru... Gdyby moje osiągnięcia brali pod uwagę, szukając mi lokum to mieszkałbym w oborze albo w namiocie, jak jakiś wyrzutek. Na szczęście jednak klan Senju dba o swoich krewnych. Czy aby na pewno wypada tak bezpośrednio odzywać się do starszego i lepszego Shinobi? Może i nie wypada, aczkolwiek Ryu jakoś nie mogła przejść przez gardło bardziej oficjalna forma, skoro jego gość był starszy raptem o jakieś 10 lat, no i należał do rodu, więc te relacje wyglądały zawsze nieco inaczej. Białowłosy dodał po sekundzie wcielając się w rolę gospodarza… W każdym razie odłóżmy to na bok i powiedz co Cię sprowadza w me jakże nieskromne progi… Napijesz się czegoś? Zjesz? – zapytał z grzeczności, siedząc vis a vis swojego rozmówcy. Ryu znał z widzenia swego gościa – może ze dwa, trzy razy brał bierny udział w rozmowie, w której to jego tata lub dziadek rozmawiali z tym potężnym Shinobi nie tylko w zakresie umiejętności, ale i postury. Widząc przedstawiciela rodu Senju, widać było, iż dziadek wiedział, co mówi, określając mężczyzn w rodzie, jako postawnych, dymnych, z klasą i potężnie zbudowanych, którzy w zestawieniu z małymi, wątłymi, przykurczonymi i wiecznie przykulonymi Uchiha - wyglądali zwyczajnie, mężniej. No, ale skoro Uchiha dostawali sromotne lanie od „drewniaków” przez kilkaset lat historii, to też poczucie niższości z pewnością się w nich zakorzeniło i przełożyło na wygląd fizyczny. Co prawda Białowłosy żadnego Uchihy nigdy nie widział, lecz patrząc na przedstawicieli swojego rodu – mógł się spodziewa, że dużo prawdy w słowach dziadka jest.
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 5 wrz 2015, o 15:37
Misja rangi C
3/30
Wciąż stał niewzruszony, lodowym spojrzeniem obdarowywał młodzieńca, z uwagą przysłuchując się jego słowom. Nie przyszedł tu w celach towarzyskich, kierował się konkretnymi pobudkami. Nie znał dostatecznie dobrze Ryu, więc chciał się przekonać, czy wybrał dobrą osobę.
- Nie wątpię - mruknął na jego komentarz o zasłużonym, a raczej niezasłużonym lokum. Na całe szczęście chłopak nie chciał się spierać, więc nie trzeba było mu udowadniać, jak w obecnym momencie niewiele znaczy. Kiedy ten zaproponował zmianę tematu i przejście do sedna, skinął nieznacznie głową.
- Podziękuję - odpowiedział, po czym usiadł na najbliższym miejscu, krześle, taborecie, ławce, sofie, czymkolwiek. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza, z której wyjął papierosy. Wziął jednego szluga do ust, niespiesznie zapalił go. Zaciągnął się dymem i dopiero po jego wypuszczeniu przerwał chwile milczenia.
- Szukam kogoś... partnera, wspólnika... - zaczął bardzo powoli, jakby ważąc każde słowo. Nim przeszedł dalej, zaciągnął się papierosem raz jeszcze. - Dzisiaj trudno o lojalność, ale chyba właśnie w obrębie klanu najłatwiej jest ją znaleźć. Stąd moje przybycie. Ale nie wiem, czy dobrze trafiłem. Zanim cokolwiek zaoferuję, muszę się choć trochę upewnić. Co cię motywuje? Pieniądze, sława, potęga, dupy, a może dobro? Jesteś Senju, musisz mieć jakieś aspiracje. Chyba, że się przeliczyłem i życie w bogatym domostwie opłaconym cudzymi pieniędzmi to szczyt twoich ambicji. - Początek znajomości był bardzo cierpki i chłodny, ale czarnowłosy już taki trochę był. Zresztą, musiał w jakiś sposób wybadać młodzieńca.
0 x
Ryu
Post
autor: Ryu » 6 wrz 2015, o 12:18
4/30 Cóż… Jak widać nie każdy Senju był ciepły i przyjazny tak jak ojciec Ryu. Ci bardziej zaprawieni w bojach, szczycący się osiągnięciami i potęgą, to ludzie dużo bardziej oschli, oziębli… Typowi służbiści kochający szacunek względem siebie, hierarchiczne podporządkowanie i pewnego rodzaju savoir vivre. Białowłosy doskonale rozumiał taką postawę, ponieważ świat ten był bardzo konserwatywny, i godził się z takim porządkiem globalnym, uważając, że tego typu „sztywność” jest czymś dobrym. W związku z tym nie tolerował chamstwa, przeklinania, i zachowania, jakie nie przystoi Shinobi – stąd też, choćby przez słownictwo, zwyczajnie nie zyskał sympatii w jego oczach Kaien czy szef straży w Antai, którym to z miejsca, Senju przypiął notkę podpisaną „ktoś bez klasy, przynoszący wstyd Shinobi – nie warty zapamiętania”.
Niemniej jednak to nie był odpowiedni czas na wspominanie wydarzeń z Antai, i poszczególnych kmiotów związanych z tym jakże barwne wątkiem w życiu Białowłosego. Ogólnie to, co tam zobaczył, uświadomiło mu, że jest jednym z nielicznych wśród swych rówieśników, który myśli, analizuje oraz ma jakąkolwiek hierarchię wartości i celów. W zasadzie był pewny tego, iż spośród tych "młodych", chętnych do pomocy w strażnicy - Białowłosy miał więcej rozsądku i inteligencji niż cała reszta, razem wzięta. W tym myśleniu nie było zadufania, lecz proste stwierdzenie faktów - wynikających z obserwacji i słuchania tych głupot przepełnionych irracjonalnym myśleniem. Nawet Mei swoją naiwnością straciła w oczach Białowłosego.
Niemniej wracając do Gościa, to widać było, że facet twardo stąpa po ziemi i wie, czego chce. Może nie był zbyt wylewny, ale niewątpliwie biła od niego duma i klasa. Ryu zignorował docinkę: „nie wątpię” , ponieważ jakakolwiek odpowiedź, po pierwsze: nie miała w żadnych stopniu znaczenia, po drugie: nie wnosiła nic do dyskusji, a po trzecie: chłopak sam - patrząc obiektywnie z perspektywy Przybysza - wiedział jak ta sytuacja musi wyglądać oczami zasłużonego Ninja. Zainteresowała go natomiast niezmiernie przyczyna wizyty, która zaczęła się powoli krystalizować zdaniem: ” Szukam kogoś... partnera, wspólnika...” Całe życie pracował na to, by służyć klanowi, i by być na tyle silnym, aby chronić swoich krewnych - spłacając tym samym dług wdzięczności, jaki „zaciągnął” w momencie urodzenia, pod postacią daru władania Makutonem. Stąd też mocno w Ryu uderzyła kolejna – nieco dłuższa – wypowiedź kończąca się zapytaniem: ”(…)Co cię motywuje? Pieniądze, sława, potęga, dupy, a może dobro? Jesteś Senju, musisz mieć jakieś aspiracje. Chyba, że się przeliczyłem i życie w bogatym domostwie opłaconym cudzymi pieniędzmi to szczyt twoich ambicji.” – Białowłosy nie rozumiał, jak w ogóle ktoś w Klanie może mieć jakiekolwiek wątpliwości, co do postępowania swoich członków, którym od dziecka wpaja się wartości podstawowe i cele nadrzędne.
Nie miał zamiaru jednak się unosić... Ryu należał do tych zimnych drani, – umiał zamrozić i zdusić wszelkie impulsywne reakcje i emocje. Raz, że się taki urodził, a dwa, że zwyczajnie latami pracował nad tym by nie dać się wyprowadzić z równowagi, i nie działać pod wpływem impulsu oraz emocji - ponieważ to jest rzecz najgorsza z możliwych. Charakteryzowało go czyste, wyrachowane, wyliczone skrupulatnie, racjonalne myślenie godne wytwornego szachisty. Wymierzył zatem w starszego przedstawiciela Senju lodowate spojrzenie, skomponowane z grobowym, beznamiętnym wyrazem twarzy. I tak patrzył mu w oczy, na tyle przeszywająco, by wbić... wwiercić mu głęboko w głowę to, co teraz z ust Ryu usłyszy. Poważnym - nasyconym szczerością – tonem, odpowiedział swojemu rozmówcy, rozwiewając wszelkie, najmniejsze nawet wątpliwości… Aspiracje? Ród Senju to wszystko, co mam... Mogę ufać tylko i wyłącznie jego członkom... Poświęcać się tylko i wyłącznie dla niego. Moim celem zaś, jest być po prostu silnym na tyle, by móc ochronić swoich bliskich... Takie oto są moje cele i aspiracje. Mógłbym wygłosić tu monolog pełen patosu, aczkolwiek jestem konkretny, Ty zapewne też, więc to co mówię powinno być wystarczające. Dobrze trafiłeś. - zakończył równie przekonująco jak zaczął, a to, czy przybysz uzna jego słowa za wartościowe czy nie - nie miało dla chłopaka znaczenia, ponieważ on jasno wiedział czego chce w życiu i co czuje. Lepiej jednak, by przybysz negatywnie się do nich nie odniósł, zarzucając obłudę, ponieważ w takim wypadku Ryu przestanie być taki beznamiętny i zwyczajnie zakończy dyskusję. Słowo chłopaka było świętością - pomijając te sytuacje w których musiał kłamać by zrealizować konkretny cele - i jeśli ktoś tego nie uszanuje, to Białowłosy nie będzie się "szarpał" na dowody, tylko najnormalniej w świecie zakończy rozmowę bez względu na status gościa. Nie będzie z pewnością rozmawiać z kimś, kto nie przejawia szacunku względem jego osoby - traktując jego słowa jako fałszywe. Nawet jeżeli tym kimś jest znamienity członek klanu. Dodał jednak po chwili nieco bardziej humorystycznie, co by nieco rozluźnić tę dyskusję... A wracając do tych "dup"... Nie będę ukrywał, że moje samcze zapędy mocno wymierzone są w piękne i inteligentne kobiety. Taka mała słabość. - zakończył z lekko szarmanckim uśmiechem widniejącym na twarzy, wywołanym w głowie obrazem tychże Dam, jakie to miał okazję poznać w przeszłości. Choć nie było wiele Tych godnych uwagi, co wryły się w jego pamięć - w zasadzie można było je policzyć na palcach jednej ręki bez trzech placów... Niemniej, żarty żartami, ale Ryu chciałby już usłyszeć konkrety - "gadki szmatki" nie były w jego stylu. Poprawił więc nieco swą pozycję, rozsiadając się wygodnie w sofie. Oczekiwał bowiem na przejście do meritum swego Gościa, który póki co jest dosyć... mało wylewny i konkretny.
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 7 wrz 2015, o 11:26
Misja rangi C
5/30
Białowłosy nie był w stu procentach celny, jeśli chodzi o ocenę przybysza. Czarnowłosy Senju w żadnym wypadku nie był tym z majestatycznych przedstawicieli swojego klanu. Owszem, wyrobił sobie pewną pozycję i renomę, jednak nie był typem popularnego osobnika, który ciągnął za sobą tłumy. Prędzej mu było do kogoś, kto trzymał się na uboczu. Chlebem powszednim były zadania, w których człowiek brudził sobie ręce albo nawet cały zatapiał się w bagnie. Ryu jednak nie mógł jeszcze o tym wiedzieć, że współpraca ze starszym Senju wcale nie była wytyczona światłą ścieżką.
Czarnowłosy wciąż zachowywał swoją niewzruszoną postawę. Niespiesznie, flegmatycznie wręcz palił papierosa i obojętnym spojrzeniem przyglądał się młodzieńcowi, który cokolwiek by nie powiedział, to i tak nie otrzymałby szczególnie burzliwej reakcji. Słowa Ucznia były dumne i trochę wzniosłe. Prawdę mówiąc, otrzymana odpowiedź nie była dokładnie tym, na co liczył starszy osobnik. Jednak nie było tak źle i wiele wskazywało na to, że mimo wszystko razem dojdą do porozumienia.
- Powinieneś skupić się też na sobie. Nie jesteś już dzieckiem, najwyższy czas coś osiągnąć. Od razu mówię, że nie wyciągnę cię na piedestał, ale dokonasz wreszcie czegoś, co ma znaczenie. Prócz wmieszania się w jakieś bagno w Antai nie zrobiłeś nic. Tak, odrobiłem lekcje i wiem już trochę o tobie. Wymagam lojalności, ale nie będę trzymał cię za rączkę i dam ci swobodę w twojej robocie. Mam pewne plany, które zrozumiesz niebawem. Nim jednak wyznaczę ci pierwsze zadanie do wykonania już na teraz, muszę się upewnić, czy wchodzisz w to. Potem nie będzie odwrotu - skończył dość tajemniczo, wciągając w swoje płuca po raz kolejny dym papierosowy. Wszystko to brzmiało jak najbardziej poważnie, a przed Ryu stała dość istotna decyzja do podjęcia. Mógł wejść w ciemno i spróbować swojej szansy, ale nie wiedział przecież, jakie czarnowłosy ma zamiary. Kto wie, jakie snuł z nim plany.
0 x
Ryu
Post
autor: Ryu » 7 wrz 2015, o 15:02
6/30
”(…)Od razu mówię, że nie wyciągnę cię na piedestał…” – wbrew pozorom Ryu nie miał zamiaru być „wisienką na torcie” w klanie Senju. Nie chciał zaszczytów i bycia na szczycie. Jego osobowość wręcz stworzona była do tego, by pozostawać w cieniu… być na swój sposób niedocenianym, co pozwoli mu działać i żyć po cichu. Chciał być kimś, kto dostaje zadanie i je wykonuje – nic więcej. Póki, co przynajmniej żadne większe ambicje w jego głowie się nie tliły. Chciał jedynie zyskać zaufanie kogoś z Klanu, by w końcu dokonywać tego „czegoś”, co ma znaczenie i sens. Od momentu przybycia do Ryuzaku no Taki jedyne, co udało mu się zrobić, to ochronić drzewo jakiegoś starca przed łobuzami, pomóc bibliotekarzowi, poznać Mei i dać wmieszać się w syf, jaki miał miejsce w Antai. Trening był jedną, naprawdę wartościową rzeczą spośród tych wyżej wymienionych. No i może jeszcze zdobycie sporej ilości wartościowych informacji. Niemniej umówmy się… Od blisko dwudziestoletniego Senju, władającego Makutonem, wymaga się znacznie więcej, i tego typu osiągnięcia są niczym, w porównaniu z tym, co mógłby już robić za sprawą swojego niemalże nieograniczonego potencjału.
„(…) nie będę trzymał cię za rączkę i dam ci swobodę w twojej robocie… Takiej właśnie współpracy Białowłosy oczekiwał, i na taką współpracę liczył. „Dostać zadanie -> wykonać” – bez zbędnych ceregieli. Ratowaniem świata niech się zajmą inni Shinobi tego świata… Ryu nie jest z pewnością gościem z poczuciem misji pomocy biednym, bezbronnym i uciśnionym. Może i nie jest to godne pochwały, aczkolwiek to dla chłopaka było kompletnie nie istotne. Dostać zadanie i mieć wolną rękę co do tego, jak ono będzie wykonane – na żadnych bliższych więziach i spoufalaniu się, Ryu nie zależało.
Lekko uderzyła natomiast w ego Białowłosego uwaga dotycząca jego biernej postawy: „(…)Prócz wmieszania się w jakieś bagno w Antai nie zrobiłeś nic” Ryu nie upatrywał najmniejszej nawet winy w swej bierności i nie miał sobie nic do zarzucenia. Został wysłany do Ryuzaku no Taki bez jakichkolwiek wytycznych i celów. Działanie na własną rękę w grę nie wchodziło, ponieważ należał do Rodu Senju, a należąc do Klanu, nie można działać na własną rękę, tylko dostawać wytyczne i cele „z góry”. Tak przynajmniej uważał Białowłosy, wierząc w hierarchiczne podporządkowanie. Gdyby każdy robił, co chce, mógłby zagrozić interesom Klanu i jego bezpieczeństwu, a to jest absolutnie niedopuszczalne. Najodpowiedniejsze wydawało się, zatem zbieranie informacji, a w tym Ryu był świetny. Z Antai wywiózł kilka bardzo ważnych informacji na temat swoich rówieśników. Dorwał też notatnik z informacjami o klanie Sabaku – jakże silnym i tajemniczym. Nie miał jednak zamiaru bronić swej osoby, wybielając swej postawy. Tak naprawdę nie interesowało go, co Gość o nim sądzi… W zasadzie to miał głęboko gdzieś, co reszta świata o nim sądzi. Interesowało go tylko to, by dostać zadanie, wykonać i nie zawieść, ponieważ właśnie tego się od Shinobi wymaga.
Ogólnie wszystkie te emocje, jakie Białowłosy odczuwał, słuchając słów rozmówcy, mimo, że w niego uderzały bezpośrednio – najzwyczajniej w świecie nie miały znaczenia. Nie odpowiadał na nie, i nie miał zamiaru wdawać się w dyskusję. Czekał wyłącznie na końcówkę wypowiedzi, by nie wchodzić Przybyszowi w słowo. Tak więc usłyszawszy magiczne:”(…) Nim jednak wyznaczę ci pierwsze zadanie do wykonania już na teraz, muszę się upewnić, czy wchodzisz w to. Potem nie będzie odwrotu” , Ryu uśmiechnął się lekko pod nosem, po czym odrzekł natychmiast, nie trzymając Ciemnowłosego w niepewności – oczywiście w cale nie wyglądał na kogoś, kto mógłby się niecierpliwić… no ale tak się mówi… Wchodzę w to. Odrzekł krótko, z bijącą od niego pewnością siebie, i tonem potwierdzającym ową pewność, co do słuszność podjętej decyzji. Mógł wieść sielskie życie w Ryuzaku no Taki, z dala od niebezpieczeństw, oddając się ściąganiem kotów z drzew i notorycznych treningów. Ale to by było największe marnotrawstwo świata. Ryu, bowiem, doskonale wiedział, że ma potencjał do tego by robić rzeczy wielkie… by kreować świat… by zmieniać jego losy na korzyść klanu Senju. Gdyby nie przyjął propozycji współpracy, patrzyłby na siebie jak na tchórza, dla którego liczy się jedynie domowe ciepełko i święty spokój. Święty spokój go jednak nie kręcił, bowiem w jego żyłach płynęła krew wojownika, a jego geny zbudowane były na podwalinach pół bitew, walk i zabijania. Czas zacząć robić coś, co naprawdę ma znaczenie…
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 8 wrz 2015, o 01:02
Misja rangi C
7/30
Najwyraźniej czarnowłosy w swojej ocenie nie mylił się tak bardzo. Charakter planowanych zadań wymagał pewnych cech od kandydata i Ryu chyba je właśnie posiadał. Owszem, wszystko zweryfikuje czas i młodzieniec poprzez czyny udowodni swoje kompetencje lub ich brak, ale mężczyzna nie mógł sobie pozwolić na nadmierne eksperymentowanie. Większe fiasko nowicjusza może okazać się bardzo kosztowne. Tak czy inaczej, oboje na swój sposób podejmowali pewne ryzyko. Kiedy gospodarz krótko, ale stanowczo poinformował wejście w biznes , ciemnowłosy skinął głową i dopalił papierosa. Zgasił go o popielniczkę, o ile takowa była pod ręką, w innym przypadku o blat stołu lub powierzchnię dowolnego mebla.
- Senju Saburo, chyba zapomniałem się przedstawić - powiedział, właśnie co przypominając sobie o grzecznościach. Szybko jednak wrócił do sedna sprawy. - Dobrze. Mam właściwie już na teraz pierwsze zlecenie, które będzie jednym z zalążków czegoś trochę większego. Nie zdradzę ci jednak w tej chwili moich zamiarów, musisz mnie zaufać. Nie znam jeszcze twoich umiejętności, więc w razie ewentualnego fiaska nie sprzedasz istotnych informacji. Poza tym, będzie to przy okazji test oddania dla sprawy. Nie potrzebujesz wiedzy co, jak i dlaczego. Po prostu wykonasz swoje. - Zrobił krótką przerwę po wstępie, a potem kontynuował. - W najbliższym czasie jednym z traktów do miasta będzie jechać pewna, konkretna karawana. Zwyczajny transport najróżniejszych rzeczy, przy czym zależy nam na dokładnie jednym, raczej niewielkim pakunku, którego adresatem jest medyk z osady. Różne specyfiki, wywary. Najlepiej weź całość, w ostateczności tylko dwie fioki - granatową i błękitną. Istotne jest to, że nikt nie ma się połapać, co było celem napadu. Dlatego musisz upozorować bardziej klasyczny rabunek. Ot, chęć zarobku. Nie wiem, co zrobisz z ewentualnymi świadkami i obstawą karawany, to już twoja decyzja. Nikt jednak nie ma prawa się połapać, czym był tak naprawdę cel twoich działań. Jasne? zapytał, obserwując uważnie młodzieńca. Zadanie z pewnością nie należało do tych szlachetnych.
0 x
Ryu
Post
autor: Ryu » 8 wrz 2015, o 14:07
8/30
Ryu – odpowiedział krótko, również przedstawiając się. Oczywiście jego rozmówca wiedział, z kim rozmawia, aczkolwiek względy formalne i ten cały savoir vivre wymagała tego. Przedstawienie się Saburo, było dla Białowłosego czymś w rodzaju przypieczętowania tego, o czym dotychczas rozmawiali. Traktował to, jako taki przysłowiowy stempel na umowie, ponieważ jako takie zobowiązanie słowne nastąpiło.
Chłopak zamienił się w słuch, bowiem Saburo przechodził do konkretów. „(…) Nie zdradzę ci jednak w tej chwili moich zamiarów (…) Nie znam jeszcze twoich umiejętności, więc w razie ewentualnego fiaska nie sprzedasz istotnych informacji (…)Nie potrzebujesz wiedzy co, jak i dlaczego. Po prostu wykonasz swoje..” – Ryu doskonale to rozumiał. Ma wykonać zadanie i nie pytać bez sensu: ”Co? Jak? Dlaczego?”. Im mniej wiedział tym lepiej. Żołnierzowi nie są potrzebne powody i idee, jakie kierowały zleceniodawcą, lecz konkrety dotyczące zadania i niebudzące wątpliwości pod względem etycznym. Oczywiście takim zaufaniem Ryu mógł obdarzyć tylko i wyłącznie członka własnego Klanu. Z nikim innym nie zawarłby takiej umowy. Niemniej osobom ze swego Rodu mógł, a wręcz musiał ufać, ponieważ jeśli nie im… to komu? Taki układ pasował Ryu – nie miał zamiaru dociekać przesłanek, jakimi kierował się Saburo, ponieważ im człowiek mniej wie, tym mniej myśli o tym „czy trzeba? Czy należy” . Dostaje zadanie, skupia się wyłącznie na jego wykonaniu, wykonuje go i koniec tematu. Nie wracamy do niego, nie roztrząsamy i nie patrzymy w przeszłość, ponieważ ta z pewnością nie będzie usłana różami i chwalebnymi czynami, Stąd też ku potwierdzeniu, iż w pełni rozumie takie ani inne zachowanie starszego przedstawiciela Rodu, odrzekł - potwierdzając krótko, ale jakże wymownie... Jasna sprawa.
Po chwili Saburo przeszedł do omawiania zadania, jakie to miał wykonać Ryu…”(…) . Różne specyfiki, wywary. Najlepiej weź całość, w ostateczności tylko dwie fioki - granatową i błękitną. Istotne jest to, że nikt nie ma się połapać, co było celem napadu. (…)Nie wiem, co zrobisz z ewentualnymi świadkami i obstawą karawany, to już twoja decyzja. Nikt jednak nie ma prawa się połapać, czym był tak naprawdę cel twoich działań…” Cóż… Z pewnością zadanie to nie należało do tych szlachetnych, napawających do dumy, aczkolwiek ktoś musiał i takie cele realizować. Ryu właśnie chciał być kimś takim – gościem od brudnej roboty, pozostającym w cieniu. Oczywiście jak trzeba będzie zrobić coś „dobrego” i „nieskazitelnego” dla jego biografii, to z pewnością zadanie takie wykona z satysfakcją i uśmiechem na ustach, niemniej… chyba lepiej czułby się w roli uniwersalnego Shinobi, który wykona każde zadanie – nawet najbardziej podłe i uwłaczające. O takich ludzi trudno, i tacy ludzie są cenieni najbardziej, bowiem dobry czyn może każdy zrobić. Ale pobrudzić sobie ręce, pozostając przy tym lojalnym… niewielu stać na kroczenie, po tak ciernistej drodze Shinobi. Ryu z pewnością posiadał na tyle mocny charakter i psychikę, iż był właśnie tym, którego na takie poświęcenia stać. Stąd też po tym, jak skończył mówić Saburo, odpowiedział z bijącą od niego pewnością… Jasne. Białowłosy doskonale wiedział, jak zrobić to po cichu, bez świadków i rozlewu krwi. Jedynym mankamentem było to, czy dostanie potrzebne materiały w sklepie z wyposażeniem (kwestia decyzji w kuźni). Jeśli ich nie dostanie, to najzwyczajniej świecie obierze inną strategię – nieco bardziej ryzykowną.
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 8 wrz 2015, o 22:47
Misja rangi C
9/30
Dotychczasowe wyjaśnienia przypadły do gustu jasnowłosemu, który nie miał problemów z pełnieniem roli swego rodzaju narzędzia. I dobrze, właśnie kogoś takiego potrzebował Saburo. Podważanie sensowności, celu, czy moralności wyznaczonych zadań było nie na miejscu. Ryu po prostu wykona swoje i tyle. Dostanie zapłatę, być może dobro słowo w szeregach klanu, szacunek starszego wspólnika, który być może w przyszłości bardziej wtajemniczy go w sedno sprawy. Wszystko jednak po kolei. Uczeń musiał udowodnić, że zasługuje na zaufanie i jest wartościowym kompanem. Dalsza współpraca dwójki Senju zależała zatem od rezultatów pierwszego zlecenia.
- Dobra. Sposób, w jaki to osiągniesz jest nieistotny. Ważne, żebyś trzymał się głównych założeń. Zdobądź konkretną przesyłkę, nie wskazując, że to właśnie o nią chodziło. Wystarczy zrobić pozory ogólnej kradzieży, napaści, narobić trochę zamieszania, żeby nikt nie poznał twojego prawdziwego celu. Zdobyłem informację, że karawana będzie dzisiaj kierowała się południowym szlakiem do Ryuzaku. Ja mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, więc spotkajmy się tutaj za... dobę. Tyle ci wystarczy? Jeszcze jakieś pytania? - Poczekał spokojnie na reakcję i odpowiedź Ryu, będąc gotowym do rozwiania wszelkich jego wątpliwości.
0 x
Ryu
Post
autor: Ryu » 9 wrz 2015, o 16:34
10/30
Ryu uważnie słuchał tego, co Saburo ma do powiedzenia, uwypuklając w głowie główne cele i zalecenia. Doskonale wiedział, że musi to zrobić bez zwracania na siebie uwagi i taki też miał zamiar. Zadanie wydawało się jasne, proste, i miało przejrzyste cele stąd też Senju nie zakładał jakichkolwiek komplikacji, mogących zmusić go do użycia swojego Kekkei Genkai. Niemniej zarówno pierwsza misja jak i pobyt w Antai pokazały, iż nie można być w zasadzie niczego pewnym na tym świecie i zwyczajnie trzeba zakładać, iż coś może pójść nie po naszej myśli. Wiedział też, że jeśli użyje Makuton, to nie będzie mógł zostawić nikogo przy życiu, by nie było świadków, co równać się będzie najpewniej z ich śmiercią. Dlatego też będzie chciał zrobić wszystko, by tym razem nie używać swego Kekkei Genkai.
Wszystko jest jasne, choć w zasadzie… Mam jedno pytanie. Załóżmy, że coś pójdzie nie tak – minimalne ryzyko, ale istnieje takowe i w ostateczności będę musiał użyć Makuton… Rozumiem, że mam nie zostawiać w takim wypadku żadnych świadków? Tylko tyle chcę wiedzieć i mogę ruszać - dobra mi wystarczy. Tak… chciał to usłyszeć, mimo iż spodziewał się, że to jest oczywiste. Było to pytanie nie tylko dotyczące tej misji, ale również przyszłych zleceń i działań Ryu - chciał, wiedzieć jakie "zdanie i wytyczne" ma Klan względem korzystanie z Makutonu.... Chciał po prostu dostać zielone światło na ewentualne zabicie, gdyby nie daj Boże coś poszło nie tak, i musiałby się uciec do ostateczności. Słowa te wypowiedział jednak bez jakiejkolwiek reakcji emocjonalnej, żadnych wątpliwości - dając mimowolnie do zrozumienia, iż nie zawaha się, jeśli tego wymaga dobro klanu. Czuć było jedynie zimną pewność siebie, że zadanie to wykona, bez względu na „koszty”. Oczywiście nie ma zamiaru szarżować, załatwiając wszystko w białych rękawiczkach. Miał już nawet w głowie kilka wariantów czy schematów jak może to rozegrać bez rozlewu krwi. Niemniej wiedział, że to był świat Shinobi, i zawsze trzeba być przygotowanym na to, że „coś może pójść nie tak”. Na taką właśnie ewentualność, Ryu chce usłyszeć, iż może posunąć się do ostateczności, zacierając wszelkie ślady… Rozumiem, ze nie masz pojęcia jakiego koloru jest pudełko i na jaką liczbę ludzi mogę się natknąć przy karawanie? - dosyć szczegółowe i skrupulatne pytania zadawał Ryu, aczkolwiek był to Shinobi "analityk". A co za tym idzie każda, nawet najmniejsza informacja - nawet niepotwierdzona - jest dla niego cenna.
Jako że zadanie wymagało „dyskrecji”, Ryu nie miał zamiaru afiszować się, wyruszając w swoim szkarłatnym płaszczu, i bujnymi śnieżnobiałymi włosami, które pozwalają na identyfikację jego osoby z daleka. Miał do tego typu zadań idealny strój w swojej szafie – na co dzień trenował w identycznym, gdyż był stworzony do ćwiczeń fizycznych. Ubiór ten był idealny do bycia „cichym, niezauważonym i nie do zidentyfikowania”… Strój ten odsłaniaj jedynie oczy - reszta była całkowicie czarna, więc Senju był w zasadzie nie do rozpoznania, co było niezwykle ważne. W końcu żył w Ryuzaku póki co, i wolał by nie przypięto mu łatki przestępcy napadającego na karawany. Raz - że miałby zszargane imię, dwa - że czekałyby go przykre konsekwencje, a trzy - jeśli nie zostanie zidentyfikowany, to zwyczajnie będzie mógł działać dalej w tym regionie.
STRÓJ -
0 x
Ichirou
Posty: 4033 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 9 wrz 2015, o 23:25
Misja rangi C
11/30
Białowłosy pozytywnie przyjął wszystkie fakty i nie przedstawił żadnych wątpliwości. Po prostu zaakceptował nakreślony stan rzeczy, dostosował się do wytycznych. Bardzo dobrze, właśnie kogoś takiego szukał starszy z Senju. Przekazane dotychczas informacje okazały się wystarczające dla młodzieńca, nie licząc jednej, drobnej rzeczy. Ryu rozumiał istotność sprawy, dlatego też zadał dość konkretne pytanie w sprawie traktowania ewentualnych świadków jego klanowej zdolności.- Dobrze, że pytasz, bo nie jest to tak prosta sprawa. Ogólnie rzecz biorąc, wcale nie zależy mi na zabijaniu ludzi i jeśli byłoby to możliwe, uniknąłbym przypadkowych, niepotrzebnych ofiar. Swój cel stawiam jako najważniejszą kwestię, jednak nie czuję potrzeby usypania trupami swojej ścieżki. W tym, konkretnym przypadku nie możemy sobie jednak pozwolić na świadków, którzy mogliby wskazać ród Senju jako ten powiązany z napadem. Nie możemy ryzykować, a jakiekolwiek poszlaki prowadzące do nas pokrzyżują wszystkie dalsze plany. Co do reszty, to nie mam aż tak szczegółowych okazji. Pakunek może być nieduży, dobrze schowany, ale na pewno będzie wyglądał całkiem bogato. Można się spodziewać pewnie kilkuosobowej obstawy uzbrojonych mężczyzn o przeciętnym doświadczeniu w boju. - O ile wszystko zostało już wyjaśnione, mężczyzna oschłym tonem pożegnał się i przypomniał, że wróci tutaj za równą dobę. Ryu natomiast rozpoczął już przygotowania i niebawem mógł opuścić swoje domostwo.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości