Mieszkanie Iseia

Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Isei

Re: Mieszkanie Iseia

Post autor: Isei »

Można było się spodziewać, że dzieci zareagują tak, a nie inaczej. Instynkt stadny działał jedynie wtedy, kiedy przeciwnik był słabszy, równy lub nieco silniejszy, ale prawie dorosły, uzbrojony mężczyzna i jego repliki? O ile dało się zachować skórę całą, a wystarczyło poświęcić jednego ze swoich, to szybka kalkulacja młodych kumpli dała prosty wniosek - uciekamy. I tak też rozbiegli się jakby Isei był rzeczywiście tak niebezpieczny. Oczywiście, że był, ale nie z wyglądu. Jeszcze jako trzynastolatek mordował znacznie młodszych od siebie jeżeli tego wymagało powierzone mu zadanie, więc przeszłość nie dodawała mu łagodności. Teraz mógłby mieć z tym problemy, ale po odpowiedniej dawce gniewu, braku samokontroli zapewne zakończyłby krótkie życie bez zawahania.
Właśnie mając takie przeżycia wiedział, że nawet najdrobniejszego smarkacza nie należy lekceważyć. To on zazwyczaj był lekceważony przez innych, a to kończyło się tragicznie dla innych, więc był całkowicie świadom, iż powinien zachować pełną ostrożność. Dodatkowo, jeżeli jego teoria była poprawna, a samuraj twierdził, że była, to młody posługiwał się zdolnościami rodu Yamanaka, które z pewnością mogły być niebezpieczne. Wszelkie sztuki ninpou były dla niego ryzykowne, gdyż przez cały ten czas szkolił się w walkach w zwarciu, w których to miał ogromne doświadczenie, ale kiedy w grę wchodziły jutsu... sprawa się komplikowała.
- Dobrze, już schodzę. - powiedział po czym podniósł się i przeszedł wzdłuż dachu, by zeskoczyć za rogiem. - Sprzedawca fajerwerków, którego rano odwiedziłeś opowiedział mi o dziwnym wydarzeniu, które sprawiło, że cały jego stragan spłonął. Powiedz mi o tym. - mówił donośnie, będąc za rogiem, dalej ukrytym przez tą króciutką chwilę, bowiem sam nie wyszedł do dzieciaka, a użył swojej iluzorycznej repliki, która powolnym krokiem zmierzyła w tamtą stronę. Takie tempo miało uchronić klona od ujawnienia, że jest niematerialny, a zacieniona uliczka była odpowiednim ukryciem dla faktu, że ten nie rzuca cienia. Sam Isei zawiązał w ukryciu trzy pieczęcie, by skorzystać ze zmiany własnego wyglądu w jednego z przypadkowych przechodniów. Idealne odwzorowanie nie było konieczne, gdyż zwyczajnie nie chciał wyglądać jak on, a nawet chciał pozostawić swój głos. Stanął sobie na wejściu do uliczki tak, by słyszeć co w niej jest, a jednocześnie nie wyglądać podejrzanie oraz mieć lekki wgląd na to co się tam dzieje. Jaki był plan? Dzieciak pewnie nie będzie chciał mówić i możliwe, że skorzysta ze swoich umiejętności. Jeżeli tylko to zrobi i zostanie lekko zdezorientowany, że replika znikła, to samuraj natychmiast rusza w jego stronę starając się uniknąć wszelkich rzeczy jakie zobaczy, a następnie szybkim ruchem wyciągnie Mugen, by móc przyłożyć go do szyi młodego. Wtedy wyszeptałby mu, że jeden jakikolwiek ruch zakończy jego życie, a później? Później już się zobaczy. Najlepiej będzie go przyprowadzić do Kiry i tam pogadać z małym - by kupiec był świadkiem rozmowy.
Henge no Jutsu - Chakra: 90%
0 x
Shiroe

Re: Mieszkanie Iseia

Post autor: Shiroe »

Ruchomy stragan Kiry [15/15]
0 x
Isei

Re: Mieszkanie Iseia

Post autor: Isei »

Kto by pomyślał, że dzieciaki potrafią być tak szybkie? Isei zaraz po zniknięciu swojej repliki wychylił się, by kontynuować swój plan i nawet przebiegł kawałek zacienionej uliczki, by po chwili zrozumieć, że jest nieco zbyt wolny. Nie było to nic zaskakującego, bo o ile jego ręka potrafiła wyprowadzać zaskakująco szybkie ataki, tak nogi nie poruszały się, aż tak błyskawicznie, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że był całkowicie przeciętny w tej sprawie. No, może lepszy od zwykłego przechodnia, ale to nic nadzwyczajnego. Pomysły w głowie natychmiast się pojawiły jak skutecznie dorwać małego. Wystarczyło teraz krzyknąć, że to złodziej, a ktoś, by go chwycił za fraki w tym tłumie ludzi. Ewentualnie można było zabiec mu drogę poruszając się dachami. Kolejna opcja to zwyczajne śledzenie go z odległości, a wtedy pojmanie, lecz co więcej mógłby się dowiedzieć? Jego zgoda do rozmowy, ucieczka, a także sposób zniszczenia iluzorycznej repliki potwierdziły słowa kupca - winnym zapewne był dzieciak, chociaż czy na pewno on sam? Samuraj jako gówniarz również dopuszczał się różnych czynów, ale czy były z jego woli? Później tak, ale początkowo oczywiście nie. Pracował - jak to się mówiło - dla szerszych, więc był gościem od czarnej roboty. Skąd taki wniosek? Skoro najpierw rozmawiał z kupcem, a później wrócił z tamtym mięśniakiem, to najprawdopodobniej mieli coś wspólnego.
- Cholera. Skończę to piekło. - syknął do siebie i uderzył pięścią w ścianę. Co go tak wkurzyło? Myśl, że jakiś dzieciak, którego spotkał może przechodzić równe okropieństwa co sam Isei kiedyś. Łatwo było sprowokować młodzieńca, a szczególnie łatwo denerwował się na tą myśl. Nawet na własną rękę rozwiąże tą sprawę. Rozluźnił się po chwili, a Henge przestało działać. Lekko zdezorientowany co powinien zrobić pogładził się po karku, aż w końcu wrócił do miejsca, w którym siedziała grupka dzieciaków. Po co? Chciał zobaczyć czy czegoś nie zostawili albo nie narysowali jakiegoś znaku. Na pierwszych akcjach samuraj starał się zostawiać jakieś wskazówki żeby ktoś mógł go uratować. Przy zwłokach pisał swoje imię albo rysował znak organizacji, by wszystko mogli powiązać i znaleźć siedzibę, w której był przetrzymywany. Może i ten malec robił coś podobnego? Po przeszukaniu całej alejki samuraj postanowił wrócić do Kiry. Wiedział, że ten nie będzie zadowolony, iż kara jeszcze nie została wymierzona, ale miał na to wytłumaczenie. Nie musiał zrobić tego teraz, bo aktualnie chodziło mu jedynie o potwierdzenie kupcowi jego teorii, która w dziewięćdziesięciu procentach była pewna. Zawsze zostawało trochę niepewności. To kiedy rozwiąże całą sprawę i kiedy wyrówna rachunki z podpalaczami, to już inna sprawa. I tak nie wymagał za to zapłaty, a robił to z czystej dobroci, więc liczył, że Kira nie będzie zbyt wymagający. Z taką myślą ruszył.
0 x
Shiroe

Re: Mieszkanie Iseia

Post autor: Shiroe »

Ruchomy stragan Kiry [17/15]
Sprawa pieniędzy i karteczki:
  • Możesz zrobić co tylko zechcesz z tym, co znalazłeś, pamiętaj jednak, że każdy wybór niesie konsekwencje.
0 x
Isei

Re: Mieszkanie Iseia

Post autor: Isei »

Niezależnie od tego czy dzieciak był zmuszany do pracy, a może robił to z własnej woli, to jedno było pewne - kroczy tą samą destrukcyjną ściezką, którą niegdyś stąpał Isei. Istniało wiele możliwości, z których samuraj wybrał najgorszą jako tą, w którą chciał wierzyć. Nieświadoma decyzja, a jednak liczył na to, że ten mały również jest niewolnikiem skazanym na posłuszeństwo. Dlaczego? Siedemnastolatek zupełnie nie zdawał sobie sprawy, iż podświadomie pragnął, by na świecie istniał ktoś jeszcze kto przeżył coś podobnego do niego, by wreszcie w pełni został zrozumiany. Ichika zdawała się być taką osobą, lecz w rzeczywistości nie potrafiła sobie wyobrazić psychicznego cierpienia jakie przeszedł Isei. Do dzisiaj na słowo "bawialnia" zaczynają mu drżeć ręce. Cztery lata spokoju i wychodzenia z fobii, ale trauma nadal pozostawała. Jednocześnie samuraj chciał sam stać się kimś jak Ichika, gdyż traktował ją za ideał, wzór do naśladowania. Poprzez uratowanie tamtego chłopaka byłby właśnie kimś podobnym, bohaterem w oczach dzieciaka. Druga opcja mniej mu się podobała, co było całkowitym przejawem nieświadomego egoizmu. Mały poprzez brudzenie sobie rąk dla kogoś większego mógł mieć co jeść, mógł przeżyć, a ulica tego nie gwarantowała.
Miejsce, w którym siedziała grupka dzieciaków przyniosło więcej informacji niż samuraj spodziewałby się. Zaskakujące, że w popłochu zostawili, aż czterysta ryo wyglądając na takich, którzy nie mają przy sobie nawet pięciu. Widocznie samo zastraszenie było wystarczające. Skąd tak duży strach? Może ktoś na nich polował? Może ryzyko było większe niż się zdawało? Isei nie miał pojęcia, ale za to miał szczęście natrafić na kartkę, która sugerowała, że zawartość mieszków miała trafić do kogoś oznaczonego symbolem. Dwa połączone trójkąty. Jeżeli biorąc doświadczenie za coś pewnego, to mogła być to głowa jakiejś szajki o takim znaku lub ewentualnie ktoś oznaczany takim symbolem. Może również nosił go na sobie w postaci tatuażu albo wyszycia na części ubrania? Należało się lepiej rozglądać. Wtem dotarło coś do młodzieńca. Coś oczywistego, ale co mu umknęło. Zęby zacisnęły się, podobnie pięści, a z ust chciało wyrwać się siarczyste przekleństwo, jednak jakimś cudem zatrzymał je w sobie. Ciężko wypuścił z siebie powietrze zdając sobie sprawę, że błędem było założenie, iż tylko tamten chłopak z kucykiem jest zamieszany we współpracę z czymś większym - oni wszyscy w tym tkwili. Nie bez powodu było kilka mieszków i nie bez powodu siedzieli wszyscy razem z tymi pieniędzmi oraz karteczką na wierzchu. Sprawa się komplikowała, ale to jedynie zmotywowało Iseia do działania. Chciał już wcisnąć woreczki z pieniędzmi do kieszeni kiedy się opamiętał. Złość mu przeszła, więc pomyślał trzeźwo. Zabierając te mieszki sprawiłby, że banda dzieciaków byłaby dłużna, aż czterysta ryo co zapewne w ich przypadku mogłoby być równe śmierci. Prawdopodobnie wiązałoby się to z karą. Zgładzenie? Tortury? Możliwe. Istniała też szansa, że poprzez swój dług musieliby jeszcze dłużej i ciężej pracować. Żadna z tych opcji nie zadowalała samuraja, który zostawił pieniądze jak leżały. Wziął jednak leżący kamyk i przepisał na ziemi wiadomość z kartki, by móc ją zabrać ze sobą jako dowód i cenną informację. Jako smarkacz zdarzało mu się zapominać co i jak miał wykonać, więc wolał, by ta grupka wykonała swoje zadanie należycie, bo przynajmniej to przedłużało ich życie. Zwyczajnie bezpieczniejsza opcja. Złożył notkę i schował ją do doszytych kieszeni w kimonie.
Wychodząc z alejki natychmiast poczuł na sobie czyjś wzrok. Nie zareagował jednak w żaden sposób. Nie spojrzał się, nie mrugnął nawet okiem niepotrzebnie, a ruszył dalej. Nie raz i nie dwa był już śledzony, a także śledził innych co sprawiło, że miał na ten temat nieco pojęcia. Jeżeli dałby znak, że wie, iż jest obserwowany, to ktoś mógłby poprawić swoje ukrycie dezorientując Iseia, jednak teraz kiedy udawał, że nic nie wie, ale czyjeś oczy nadal za nim podążają, to miał chociaż świadomość bycia śledzonym. Co to dawało? Mógł się przygotować do ewentualnej walki. W tym momencie nie musiał zniechęcać kogokolwiek poprzez ujawnienie, iż ten nie jest wystarczająco ukryty, gdyż nikt nie mógł przypuścić ataku na zatłoczonej ulicy Ryuzaku no Taki. Przynajmniej nikt o zdrowych zmysłach. Dopiero na odosobnionych uliczkach mógł dać ten znak, by nie zostać zaskoczonym. On nie zamierzał powiadamiać szpiega, że wie o jego prezencji. Konfrontacja mogła przynieść kolejne cenne informacje. Jednak szybko uczucie obserwowania znikło, a on spokojnie wrócił do Kiry, który nawet go zrozumiał. Widocznie rzeczywiście nie oczekiwał wiele od Iseia, który starał się.
- Może być pan pewien, że zajmę się tą sprawą, a ludzi którzy rzeczywiście przyczynili się do pańskiej straty spotka kara. W tym wszystkim odkryłem osobisty wątek, więc może pan liczyć na gorliwość z mojej strony. - powiedział tak, aby mężczyzna wiedział, że ten zrobi co trzeba w odpowiednim momencie. Po tym wszystkim wrócił do domu, zaryglował drzwi, upewnił się, że wszystko jest pozamykane. Skoro ktoś go obserwował, to znaczy, że mógł zostać niedługo odwiedzony w domu przez nieznaną osobę. Wolał jednak utrudnić tą czynność chociaż i tak wiedział, że tej nocy nie zmruży oka. Strach? Poniekąd, ale przede wszystkim złość. Nadal nie był w pełni spokojny po zdaniu sobie sprawy, że cała ta grupka dzieciaków może przeżywać piekło podobne do tego jakie on zniósł. Ich śmiechy były beztroskie, lecz czy rzeczywiście miały takie życie? Isei w to wątpił.
0 x
Shiroe

Re: Mieszkanie Iseia

Post autor: Shiroe »

Ruchomy stragan Kiry [19/15]
Epilog.

Misja zakończona:
  • Pieniądze zostały na miejscu.
  • Prowizoryczna notatka.
  • Nikt (Kira/Straż) nie został poinformowany o szczegółach.
Zarobek:
  • 0 ryo
  • 20PH
0 x
Isei

Re: Mieszkanie Iseia

Post autor: Isei »

Wbrew pozorom dzień mijał spokojnie. Isei spodziewał się najścia w domu z powodu jego nowej wiedzy, która z pewnością była komuś nie na rękę. Niestety lub na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, a on spokojnie spędzał kolejne godziny siedząc i myśląc, starając się uspokoić. Teraz kiedy był samotny wszystko wydawało się trudniejsze. Cztery lata, do których ciągle wraca pamięcią, zdążyły go rozpieścić. Ichika zawsze potrafiła sprawić, że negatywne emocje znikały. Wpływała na niego kojąco, a teraz w pustym mieszkaniu cała gama niepotrzebnych odczuć zdawała się wyjątkowo powoli wygasać - jakby echem odbijały się od ścian i wracały delikatnie osłabione do samuraja.
Godzina była jeszcze wczesna, ale nie zamierzał wychodzić na zewnątrz. Nie tego dnia. Wystarczająco mocno zwrócił na siebie uwagę w ciągu tej doby. Ciągle chciał zajmować się czyszczeniem swojej katany, lecz wtedy odpowiadał sobie, że przecież nie rozłoży jej na części skoro może zostać zaatakowany. To byłoby nierozsądne. Siedział zatem spokojnie, aż przed zmrokiem postanowił zrobić sobie coś do jedzenia. Posiłek nieco uspokoił go, pozwolił sobie na rozluźnienie. Napił się herbaty i nawet bez obawy zaznał kąpieli, by o dosyć wczesnej godzinie pójść spać. Tej nocy nie odłożył ostrza na stojak, Mugen leżał zaraz obok niego, by w razie czego Isei miał natychmiastowy dostęp do swojej ukochanej katany.
Kolejny dzień i znów pobudka o wyjątkowo wczesnej godzinie. Rutyna codzienna - podobnie jak ćwiczenia, które odbył oraz poranną toaletę, o której nigdy nie zapominał. Zjadł śniadanie i postanowił napić się herbaty. Ku jego zaskoczeniu ta właśnie się skończyła. Westchnął lekko, lecz w gruncie rzeczy był zadowolony, że pójdzie do herbaciarni. Zakupi świeżą, która zawsze lepiej smakuje oraz będzie miał pretekst do wyjścia na zewnątrz. Niedługo będzie musiał i tak zacząć działać coś w swojej sprawie, chociaż ta mogła go wciąż przerastać. Trening z Ichiką może i był potężnym rozwojem, ale nadal jej nie dorównywał, chociaż ta stwierdziła, że niczego więcej nie może go nauczyć. Potrzebował znacznie więcej siły, charakteru, duszy i umiejętności, aby sprostać postawionemu przed sobą zadaniu. Cierpliwość to cnota, nie powinien się śpieszyć. Zabrał swoje ostrze, ubrał waraji na stopy i wyszedł z mieszkania zamykając je za sobą. Nie posiadał tam niczego cennego, ale była to strefa prywatna, w której nie życzył sobie nikogo podczas jego nieobecności. Spokojnym krokiem ruszył ulicami Ryuzaku no Taki. Wczesna godzina sprzyjała przechadzkom, gdyż drogi nie były jeszcze zatłoczone oraz wciąż unosił się przyjemny chłód poranka - zgoła różny od ciepłych południ, które dodatkowo podsycane są ilością ludzi. Yinzin przyzwyczaiło go do znacznie niższych temperatur, które wielokrotnie bardziej mu odpowiadały niż tutejsze. No cóż, nie narzekał jednak, gdyż to nie przystawało samurajowi.

Z/t
0 x
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości