Strona 1 z 1
Katetsu
: 14 mar 2019, o 23:36
autor: Katetsu
IMIĘ: Katetsu 嘉鉄
NAZWISKO: Hoshigaki
KLAN: Hoshigaki
PRZYNALEŻNOŚĆ: Hoshigaki, Cesarstwo Morskich Klifów
DATA URODZENIA: 370
WIEK: 22
PŁEĆ: Shinobi
WZROST | WAGA: 201cm | 87kg
RANGA: DOKO
WYGLĄD: Katetsu jest bardzo wysokim i muskularnym chłopakiem, co wyróżnia go na tle pozostałych. Z wyglądu przypomina rekina, szczególnie jeśli chodzi o kanciaste rysy twarzy, niebieski kolor skóry, niewielkie czarne oczy, skrzela oraz białe, ostre zęby, które potrafią przestraszyć niejednego napotkanego człowieka. Tym bardziej jeżeli takowy nigdy nie był na Kirisame, bądź w ogóle w Kantai. Jego spiczaste niebieskie włosy zaczesane są do tyłu. Ma bardzo wysuszoną skórę, przez dużą ilość czasu jaką spędził w wodzie. Dlatego nie lubi za długo spędzać czasu w gorących miejscach, bez dostępu do akwenu. Przeważnie wygląda jakby kogoś z drwił w trakcie rozmowy, ale to wina uzębienia. Skrzela które posiada on jak również każdy inny członek rodu Hoshigaki, mogą stworzyć wrażenie jakoby chłopak był pół człowiekiem a pół rybą. O takie stwierdzenie mógłby się śmiertelnie obrazić.
UBIÓR: Katetsu upodobał sobie kolor czarny, uznał że pasuje do jego charakteru oraz samotniczego trybu życia. Dlatego jego top jest właśnie czarny i ma powycinanie rękawy zaczynając od barków, co odkrywa jego długie niebieskie ręce. Przy okazji strój ten jest bardzo długi, sięga mu aż do ud. W dodatku został zaprojektowany tak by zasłaniać jego szyję. Na nim ma zawieszony szary pas wraz z pochwą z tyłu, w której znajduję wielki kunai. Ciemne spodnie z dwoma kieszeniami utrzymane są na skórzanym pasku pod bluzą. Na nogach nosi czarne krótkie buty, które w z łatwością może szybko zdjąć. Na pochwie przy miejscu na miecz są wyryte inicjały jego ojca „K.H.”
ZNAKI SZCZEGÓLNE: Niebieska skóra, skrzela, nienaturalne ostre zęby.
CHARAKTER: Mimo młodego wieku, wiele zdążyło się wydarzyć w życiu młodego Hoshigaki. Śmierć rodziców oraz wujka, który go szkolił wpłynęła na niego drastycznie. Nie lubi spędzać czasu z innymi jeżeli nie jest to konieczność. Nie stara się nikomu zaimponować, tym samym nie obchodzi go zdanie innych osób, których i tak traktuje jak zło konieczne. Zresztą przez to z jakiego klanu pochodzi i tak nikt nie traktuje poważnie jego słów. Przeważnie trzyma ręce w kieszeniach i patrzy w horyzont. Przywiązany jest do swojego domu, z którego nie miał jeszcze okazji się wyrwać. Co oczywiście chciałby zrobić. Najbardziej chciałby odwiedzić Midori, czyli miejsce w którym jego rodzice zostali zabici. Jednak boi się że zostanie zwyzywany od dziwadeł. Jest jednak bardzo słowny i sentymentalny. Kiedy obiecał wujkowi odnalezienie miecza swojego ojca, wiedział że musi stanąć na wysokości zadania i odzyskać go.
NAWYKI: Kończenie zdania na szyderczym uśmiechu.
NINDO:
HISTORIA:
- Ona nigdy nie będzie twoja - powiedział przez zęby mężczyzna, ścierając się ostrzem o ostrze przeciwnika.
- Nie Tobie o tym decydować, mieszańcu - odpowiedział oponent o niebieskim kolorze skóry. Zbliżył się on głową do złączonych mieczy, by po chwili uśmiechnąć się, pokazując swoje białe kły - Przegrałeś - jego usta rozszerzyły się tak, że teraz wyglądał bardziej jak wściekłe zwierzę niż człowiek.
- Co? - Zdziwił się białoskóry. Po chwili miał przebite ramię na wylot. Przestraszony patrzył na własną krew spływającą po ostrzu wystającego z jego barku. Zastanawiał jak to mogło się stać, wydawał się być skoncentrowany. Powolnym ruchem odwrócił głowę i zobaczył, że za nim stoi mężczyzna, który w tym samym czasie był również przed nim - Mizu bunshin? – zapytał – ale kiedy?
- Oh Roraito, zapomniałeś chyba że zawsze mam ze sobą dwa miecze. – odpowiedział niebieski – wiedziałem, że dasz się podejść jak dziecko. Nic czego nie mógłbym się spodziewać po mieszańcu
- Kirako, ty draniu – wymamrotał Roraito przez zęby.
- Obydwaj natychmiast macie przestać – krzyczała z daleka jakaś kobieta – jej skóra również była niebieska. Rzuciła się między chłopaków, odpychając Kirako od przebitego kataną Roraito. – Zachowujecie się jak dzieci. Ile razy w miesiącu macie zamiar o mnie walczyć? Nie jestem rzeczą, byście się o mnie bili. Od razu zajęła się skrzywdzonym chłopakiem – Po co z nim walczysz, skoro wiesz że nie wygrasz? – zapytała.
- To przez to, że twój chłopak cały czas nazywa mnie mieszańcem i bękartem – odpowiedział, a kobieta rzuciła wymowne spojrzenie na Kirako.
- Kiyoko, ale to on próbował udowodnić mi że mieszaniec, potrafi…
- Nie nazywaj go tak – warknęła dziewczyna
- Dobra już dobra, ale twój brat chciał mi pokazać, że nie jest gorszym członkiem klanu niż ja czy ty. To wszystko.
Dziewczyna zaczęła przywracać tkanki chłopaka do pierwotnego stanu, przy okazji tamując jego krew, by po wyciągnięciu, ta nagle nie zaczęła szybko się ulatniać z rany.
- Zawsze trzeba po was sprzątać – powiedziała szeptem, będąc zła na obydwu. – Przynajmniej umie celować. Wiedział, że zabiłabym go, gdyby zrobił coś mojemu bratu. Co za bezmózgi – pomyślała. Kirako w tym czasie anulował swojego klona. Ten zamienił się w wodę i zostawił po sobie kałuże oraz katanę swojego właściciela. Ten od razu do niej podszedł, podniósł i schował za pas. Na plecach miał jeszcze jedną pochwę, na miecz znajdujący się aktualnie w ramieniu jego przyszłego szwagra. Uznał, że jakiekolwiek słowo bardziej rozzłości jego kobietę więc usiadł na ziemi i przyglądał się chmurom.
- Teraz może zaboleć, zacznę Ci powoli wyciągać ostrze – stwierdziła Kiyoko. Chciała poprosić swojego ukochanego o pomoc, ale po przemyśleniu uznała, że ten tylko by przeszkadzał, bądź rzucił by jakimś głupim komentarzem. Gdy ostrze stawało się ciężkie na rękojeści, wiedziała że musi to zrobić szybko, inaczej mogłaby uszkodzić organy wewnętrzne swojego brata. Tak jak zamierzała zrobiła to. Roraito nawet nie pisnął, chciał udowodnić że nic nie czuje i taki ból nic mu nie robi. Kiyoko oczywiście to zauważyła, potrafiła rozpoznać takie sygnały – Jak dzieci… - skomentowała na koniec.
Te niesnaski trwały do momentu w którym Roraito uratował Kirako przed napastnikami na misji. Białoskóry chłopak wcześniej nie mógł brać udziału w misjach z innymi członkami klanu. Nikt nie chciał by Hoshigaki byli kojarzeni właśnie z nim. Tego dnia, postanowił śledzić siostrę i jej narzeczonego, bo misja którą dostali wydawała mu się dziwna. Jako jedyny wyczuł, że zlecający chce przyoszczędzić na tym. Nie pomylił się, zabił napastnika, który wyszedł z ukrycia za plecami Kirako, oraz pomógł rozprawić się z resztą. Za ten czyn nie został nagrodzony. Wręcz przeciwnie, został skarcony, pobity przez pobratymców oraz dostał zakaz opuszczania wyspy do odwołania. Wtedy dopiero Kirako zauważył, co całe życie przechodził chłopak. Wstawił się za nim, za co również mu się oberwało. Zrozumiał że jedyne co ma mu do zarzucenia to rzecz na którą Roraito nie miał najmniejszego wpływu. Kto by pomyślał, że matka jego narzeczonej zwiąże się z kimś poza klanu. Od tamtego momentu obydwaj traktowali się wzajemnie z szacunkiem. Niestety pół Hoshigaki, później nie był wysyłany na żadną misję. Dlatego też w momencie gdy jego szwagier i siostra wyruszali na przeróżne misje, on w tym czasie opiekował się ich synem.
- Tak bardzo dobrze, w końcu Ci się udało, brawo! – Wykrzyczał Roraito do swojego siostrzeńca, który po kilku tygodniach prób stworzył wodnego rekina – To technika naszego klanu. Powiązana jest z naszą krwią. Tych technik jest więcej. Sam będziesz w stanie się ich nauczyć w przyszłości. Tego dnia pierwszy raz od wielu lat poczuł się jak członek klanu Hoshigaki. Przekazał technikę klanową kolejnemu pokoleniu.
- Wujku, czy możemy poćwiczyć walkę na miecze? – zapytał Katetsu. Był bardzo zdeterminowany. Chciał załatwić wszystko przed kolejnym statkiem. Mieli rytuał, że po treningach zawsze przychodzili do portu. Młody Hoshigaki widział tam białych ludzi, którzy w pewien sposób przypominali mu wujka. Nigdy się nie pytał o różnice w wyglądzie wujka z innymi członkami klanu. Bał się skarcenia, lub urażenia uczuć najbliższej mu osoby.
- Jasne, przygotuj się – odpowiedział, wyciągając drewnianą broń zza pasa. Młody automatycznie powtórzył tę czynność, by mogli zacząć trening. Chłopak zapuścił trochę trening walki w zwarciu, skupiając się tylko na tej jednej technice. Chciał by wszyscy byli z niego dumni. Nie miał niestety okazji podzielić się tą wesołą informacją z rodzicami. Następnego cała trójka została wysłana do Midori. Nawet Roraito, który wcześniej był pomijany. Nie zdziwiło to Katetsu, ale jego rodziców już tak. Pożegnali się z synem, tak jak zawsze się z nim żegnali ruszając na misję i wyruszyli w podróż. Po kilku tygodniach do chłopca podszedł ktoś z klanu powiadamiając o śmierci rodziców. Coś co teraz wydaje się straszne dla chłopaka to, to że nigdy nie zrobiło mu się przykro przez utratę rodziców. Cały czas myślał o swoim wujku. Nikt nie chciał o nim rozmawiać. Nie zagłębiał się w tą sprawę i tak nikt by mu nic nie zdradził. Postanowił że w przyszłości, gdy będzie zdolny do samotnych podróży, uda się w miejsce gdzie zginęli jego rodzice. Chciał się po prostu czegoś więcej dowiedzieć, a przy okazji, odzyskać miecz ojca, który został w miejscu jego śmierci. Wiedział, że w tym celu musi udać się do Midori. Kolejne lata przebiegły tak samo jak poprzednie z tą różnicą, że były one samotne. Mimo to chłopak mocno się podszkolił. Wciąż po treningu przychodził do portu, czuł się wtedy jakby jego wujek był przy nim. Jego twarz pamiętał doskonale, czego nie mógł powiedzieć o swoich rodzicach. Nic dziwnego, rzadko ich widywał.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Wielki Kunai(na plecach)
Kabura na broń
Torba
Ukryty tekst
PIENIĄDZE: BANK
PH: Rozliczenia PH
MISJE: Dla klanu/inne
Ukryty tekst
PREZENT OD ADMINISTRACJI:
Ukryty tekst
Re: Katetsu (Gotowe do sprawdzenia)
: 19 mar 2019, o 09:38
autor: Vulpie
Re: Katetsu (Gotowe do sprawdzenia)
: 19 mar 2019, o 15:50
autor: Katetsu
Re: Katetsu (Gotowe do sprawdzenia)
: 19 mar 2019, o 23:37
autor: Vulpie