Strona 1 z 1
Matsuno Michi [GOTOWA]
: 22 maja 2024, o 13:12
autor: Matsuno Michi
DANE PERSONALNE
IMIĘ: Michi
NAZWISKO: Matsuno
KLAN: Brak
PRZYNALEŻNOŚĆ: Brak
WIEK: 17
DATA URODZENIA: 12.03.378
PŁEĆ: Shinobi
WZROST | WAGA: 171/64
RANGA: Wyrzutek D
APARYCJA
WYGLĄD:
Michi nie różni się niczym od najzwyklejszego dzieciaka, jakiego można spotkać w pierwszej lepszej wiosce. Nie jest szczególnie przystojny, ale nie jest też nie odstrasza swoją twarzą, choć zawsze chowa ją pod maską. Kiedy Matsuno jest w swoim tradycyjnym stroju, niewiele można powiedzieć o jego wyglądzie. Jedyne, co wtedy faktycznie się wyróżnia, są jego średniej długości, proste, gładkie i czarne włosy, które na czubku głowy związane są w delikatny kok za pomocą czerwonego materiału. Gdyby jednak spojrzeć na to, co skrywa się pod niecodziennym ubiorem, z pewnością łatwo byłoby dostrzec delikatną twarz młodzieńca. Nieufną, zagubioną, a jednak niewinną. Jego brązowe oczy wydają się nie spoglądać na rozmówcę, a patrzeć poza niego, niczym zwierzyna, która nie jest pewna swego losu i rozgląda się za potencjalnym zagrożeniem. Blada cera młodzieńca pozwala stwierdzić, że Michi nie miał zbytnio do czynienia ze światem zewnętrznym lub zwyczajnie nie przebywał często na słońcu. Ciało młodego shinobi jest jednak spowite licznymi bliznami. Większe, mniejsze, czasami wyglądają bardziej jak otarcia i znajdują się głównie na przedramionach oraz plecach.
UBIÓR:
Ubiór jest z pewnością znakiem rozpoznawczym młodego Matsuno. Zanim jednak przejdę do wierzchniej części ubioru, czyli tej, która najbardziej rzuca się w oczy, zacznijmy od rzeczy najprostszych. Cała garderoba, co jest lekkim wyolbrzymieniem, biorąc pod uwagę, że Michi posiada tylko jedno ubranie, składa się z najprostszych materiałów, jakie są dostępne dla pospólstwa. Jedyne, co może ją delikatnie wyróżniać, to kolory. Najlepszym przykładem są spodnie. Wykonane z luźnego materiału, sięgające delikatnie ponad kostki, ale tylko dlatego, że zostały do nich dołączone sznurki powalające na zaciśnięcie nogawek. Co w nich takiego dziwnego? Są czerwone, czyli kolor, który niekoniecznie przynależy do biednej części społeczeństwa. Dalej mamy koszulkę z długimi rękawami w kolorze granatowym. Znajdują się na niej wymyślne okręgi, które są symbolem jakiejś bogatszej rodziny. A przynajmniej tak myśli Michi, bo cały ubiór został skradziony z trupa. Koszula nie posiada guzików, a w miejscu trzymana jest paskiem.
Normalny obserwator nie dojrzy jednak tych części ubioru, a to wszystko przez "pelerynę", która zasłania niemal całą sylwetkę chłopaka. Na pierwszy rzut oka przypomina ona sierść jakiegoś wielkiego zwierza, ale po bliższym przyjrzeniu się można odkryć prawdę. To nic innego jak len, który przepleciony jest papierem umoczonym w wosku. Czemu papierem? Gdzieniegdzie można na nim znaleźć symbole mające pieczętować złe moce. Symbole te są nijak związane z normalnie używanym pismem. Cała peleryna trzyma się w jednym kawałku za pomocą grubszego sznura znajdującego się na wysokości barków chłopaka. Jednak, aby całość nie była zbyt prosta, na sznurze znajdują się liczne, małe, drewniane maski przypominające tengu. Raz na jakiś czas znajdzie się między nimi kolejne amulety mające powstrzymywać złe duchy. Całość dopełniona jest maską większych rozmiarów, którą Michi zasłania swoją twarz. Dominującym motywem jest kolor czerwony, ale można również znaleźć biały i żółty. Najcharakterystyczniejszym elementem maski jest z pewnością szeroki, biały wąs, umiejscowiony zaraz nad rzędem ostrych zębów. Wszystko to sprawia, że Matsuno dostrzeżony w lesie przez niespodziewającego się przechodnia, może uchodzić za błąkającego się yokai.
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER:
Trudno określić charakter Michiego. I to nie z powodu jego wieku, a z powodu jego dotychczasowych doświadczeń. Z pewnością można stwierdzić, że Matsuno jest osobą cichą. Jeśli już jakimś cudem znajdzie się w towarzystwie, to z pewnością nie będzie duszą towarzystwa. Wcale nie ze względu na to, że jest introwertykiem, bo prawdę mówiąc, jest kompletnie inaczej. Michi jest po prostu osobą zagubioną socjalnie, nieufną i niepewną swoich kroków. Jego codzienne życie jest nieustanną walką pomiędzy jego wrodzoną ciekawością świata i chęcią poznania nieznanego, a jego przezorną naturą i brakiem zaufania do drugiego człowieka. Z powodu braku ogólnego obycia i nieznajomości zasad panujących w społeczeństwie, Michi może często uchodzić za dzikusa lub dziwaka. Ma tendencję do gapienia się na ludzi, czajenia się za rogiem (co on sam nazywa obserwowaniem) i dotykania wszystkiego, czego nie rozumie. Uwielbia za to próbować nowych rzeczy. Dosłownie i w przenośni. Podsumowując trochę jego skąpy, ale jednak charakter, można by powiedzieć, że Matsuno Michi jest w miarę dorosłym dzieckiem, posiadającym jednak duża dozę nieufności i dystansu do ludzi. I właśnie tak, jak dziecko, ten młody shinobi nie posiada również kręgosłupa moralnego, który jest normą dla wszystkich ludzi. Zwyczajnie nie miał mu go kto wpoić.
HISTORIA:
Dzieciństwo Michiego było całkowicie normalne. Przynajmniej dla niego. Narodził się bowiem w niezbyt zamożnej rodzinie, ale przynajmniej kompletnej. Można nawet powiedzieć, że był swoistym małym cudem, bo jego rodzice starali się o potomka już dobre kilkanaście lat i kiedy Matsuno pojawił się na świecie, jego staruszkowie byli już prawie dosłownie staruszkami. Właśnie z tego powodu był nieziemsko rozpieszczany za niemowlaka, o czym nie miał oczywiście pojęcia. Zresztą, niewiele pamięta ze swojego dzieciństwa, a już na pewno nie zna twarzy i imion swoich rodziców. Dlaczego? Wszystko to ze względu na klątwę z jaką się urodził. Tak naprawdę jest to jego umiejętność, ale w zacofanej, bardzo religijnej wiosce zostało to odczytane kompletnie inaczej.
Z początku zbieg nieszczęśliwych wypadków nie był przypisywany małemu dziecku. Ot jego matka była stara, więc to logiczne, że po porodzie traciła siły. Jednak czy powinno to postępować tak szybko? Sakiko, bo tak naprawdę się nazywała, z dnia na dzień stawała się coraz słabsza. Pomimo tego nie odpuszczała i cały czas opiekowała się swoim jedynym, ukochanym synkiem. Przytulała go, uspokajała i karmiła niezależnie od tego, jak się czuła. On za to za każdym razem, nieświadomie, ale jednak, dotykał jej skóry dłońmi. Wtedy jeszcze jego "dar" nie był jakoś silny, jednak miesiące ciągłego kontaktu odcisnęły swoje piętno na zdrowiu matki. Czara przelała się jednak pewnej spokojnej nocy. Sakiko położyła się do snu razem ze swoim synkiem, aby następnego ranka nie otworzyć już swoich oczu. Tak oto Michi stracił matkę, której na dobrą sprawę nigdy nie poznał. W ślad za nią, choć o dwa lata później, poszedł Satoru, czyli jego ojciec. On również czuł się cały czas osłabiony, nie posiadał energii i cierpiał na częste bóle głowy. To jednak nadal nie było podejrzane. Wszystkie te zrzucano bowiem na barki zaawansowanego wieku. Rodzice Michiego nie byli w końcu najmłodsi, więc ich śmierć nie była sama w sobie niczym dziwnym. Postrzeganie chłopca zaczęło się jednak z czasem znacznie zmieniać. Gdziekolwiek nie poszedł, z kimkolwiek by nie przebywał, osoby te odczuwały podobne objawy. Co prawda, nikt więcej przez niego nie zginął (na razie), ale znaki ewidentnie przemawiały za tym, że jest przeklęty lub rozsiewa jakąś zarazę. Dorośli, którzy z nim przebywali, skarżyli się na brak energii i dopadającą ich apatię, a dzieci stroniły od niego, bo przy każdej zabawie czuły jak Matsuno przyprawia je o ból głowy. W efekcie chłopczyk był coraz bardziej izolowany, aż do momentu, w którym nadarzyła się kolejna śmierć. Pani Sakako, która jako jedyna nie przejmowała się zbytnio tym, co mówi cała wioska i pomagała tym samym Michiemu, opadła nagle na ziemię i dokonała swego żywota. Pomimo tego, że chłopaka nie było nawet w jej pobliżu i nie widział jej od dwóch dni, mieszkańcy wioski już wydali wyrok. To właśnie młody Michi był winowajcą i musiał za to zapłacić. Jaką karę? Najsurowszą. Nikt w końcu nie przejmowałby się zniknięciem pięciolatka, który nie posiadał żadnej rodziny. A jeśli jeszcze cała wioska zmówi się w temacie jego zniknięcia? Wtedy byłoby zupełnie tak, jak gdyby nigdy nie istniał. Od pewnej śmierci uratował go jednak mąż Sakako. Pomimo tego, że również obwiniał Michiego za śmierć jego żony, nie chciał jego śmierci. Wiedział, że Sakako by mu tego nie wybaczyła. Zaapelował więc do oszalałego tłumu, grając na ich strachu. Stwierdził, że nie znają mocy małego demona i nie wiedzą czy jego śmierć nie spowoduje rozprzestrzenienia się klątwy po wszystkich mieszkańcach. Zamiast uśmiercenia go, zaproponował inne rozwiązanie - przymusowe odosobnienie. Od tej pory Matsuno miał mieszkać z dala od wioski i ludzi. Musiała mu wystarczyć mała chatka i jedzenie przynoszone przez "strażników". Miał nie przebywać z normalnymi ludźmi, miał ich więcej nie przeklinać i nie doprowadzać do nieszczęścia. Jednym zdaniem - zrobiono z niego złego ducha, który miał być trzymany z dala od wszystkich, ale który jednocześnie miał nie przekląć całej wioski w momencie swojej śmierci. Był niepożądaną jednostką, której jednak nie mogli się tak łatwo pozbyć ze strachu przez konsekwencjami.
Tak właśnie Matsuno spędzał swoje kolejne lata - samotnie, w ciszy, niemal całkowitym zapomnieniu i pod ciągłym, czujnym okiem wiejskich strażników. O ile z początku jedzenie było mu przynoszone w miarę regularnie, o tyle wraz z upływem czasu działo się to coraz rzadziej. Dwa razy dziennie, zamieniło się w raz na dzień, a raz na dzień zamienił się na dwa razy w tygodniu. Za każdym razem gdy młody Michi czuł jak głód doprowadza go powoli do skraju szaleństwa, próbował schodzić do wioski, żeby poprosić o dodatkowe racje. Za każdym razem był także zatrzymywany lub obrzucany kamieniami. Szybko zrozumiał, że nie jest częścią tego społeczeństwa. Nie mógł przebywać z normalnymi ludźmi, ale również za nic ich nie obwiniał. Wraz z upływem czasu i dorastaniem, zaczynał rozumieć swój dar. Tak, dar, a nie klątwę. Pomimo tego, że nie miał zbyt częstego kontaktu z człowiekiem, obcował ze zwierzyną. Zaprzyjaźnił się w szczególności z wiewiórkami i dwoma lisami. No... Z tymi, z których nieumyślnie nie wyssał sił witalnych. Zrozumiał bowiem, co tak naprawdę działo się dotychczas w jego życiu. Za każdym razem, gdy dotykał innych istot, nieświadomie zabierał cząstkę ich życia. Jego dotyk nie był niewinny i delikatny tak, jak wszystkich dookoła niego. Jego dotyk był oddechem śmierci na karku. Sukcesywnie, z każdym muśnięciem, nieświadomie przecinał linę zwaną życiem. Splot po splocie, nitkę po nitce, nadszarpywał delikatną strukturę. O ile nie robił tego zbyt często, struktura ta sama się naprawiała, ale jeśli nie posiadał umiaru, całość rozpadała się niczym jego pierwsze, nieudane szałasy. Jednak dzięki ciągłym ćwiczeniom nauczył się nad tym darem w miarę panować. Nadal nie ufał sobie na tyle, żeby dotykać wszystkich i wszystkiego jak popadnie, ale nauczył się przynajmniej wyczuwać kiedy zabiera komuś cząstkę życia. Dzięki temu zawarł właśnie swoje pierwsze przyjaźnie - wiewiórka Sakai i lis Kenji.
I tak Matsuno żył sobie w swojej dość pojemnej izolatce, aż pewnego czasu wydarzyło się coś niespodziewanego. Do jego skromnej, zbudowanej własnymi rękoma chatki, wpadła dwójka zakrwawionych i uzbrojonych ludzi. Michi instynktownie cofnął się do rogu swojego domostwa i zmierzył wzrokiem dwójkę przybyszów. Dopiero po chwili okazało się, że to nie są strażnicy. Znaczy... Jeden z nich strażnikiem był, co łatwo było ocenić po jego charakterystycznej masce i pelerynie odganiającej złe duchy, ale drugi był kimś zupełnie inny. Wysoki blondyn, ze starą blizną przecinającą całą jego twarz i jakimś długim nożem (kataną, ale Michi nigdy jej nie widział) w ręce. Co ta dwójka robiła razem w domku "demona"? Tego chłopa nie wiedział. Zdawał sobie sprawę jednak z tego, że ze sobą walczyli. Obaj mężczyźni byli pokryci posoką i dyszeli. Turlali się jeszcze chwilę po ziemi, szarpali się ze sobą i siłowali, aż w końcu blondyn zadał ostateczny cios. Przez maskę strażnika wydostała się krew zapewne wykaszlana z jego płuc, a następnie jego ciało padło bezwiednie na ziemię. Matsuno przez ten cały czas nie reagował. Nie czuł strachu, bo wielokrotnie widział w lesie jak jedno zwierze zabija drugie. Było to coś kompletnie naturalnego. Sam też zmuszony był polować na zwierzynę. Nieznajomy blondyn jednak zupełnie nie zauważył tego małego szczegółu. Myślał, że ma do czynienia z jakimś dzieciakiem w lesie, więc wyciągnął w jego stronę rękę.
- Pomóż mi. Pomóż mi albo ty będziesz następny. - warknął w kierunku Matsuno w groźnym tonie, zupełnie tak, jakby faktycznie miał tę groźbę wykonać. Jednakże już kolejne spojrzenie na nieznanego przybysza wystarczyło do tego, żeby stwierdzić iż nie był w stanie zrobić niczego. Jego ciało było poranione na skutek ostatniej walki, a krew wypływała z jego ran dość szybko. Michi jednak postanowił spełnić jego prośbę. Podszedł do niego i złapał za jego dłoń, niemal od razu korzystając ze swojego daru. Nie wiedział czemu, ale jego ciało krzyczało, że powinien go użyć. Powinien zabrać jego życie, co też zrobił. Blondyn jęknął i spojrzał zagubionym wzrokiem na twarz czarnowłosego, jakby chcąc zapytać co się dzieje. Gdy jednak jego ciało poczuło falę bólu, a siły zaczęły go opuszczać jeszcze bardziej, intruz złapał za katanę chcąc zamachnąć się na Matsuno. Był jednak na tyle osłabiony i zraniony, że chłopak bez problemu złapał za jego nadgarstek, potęgując tym samym swój dar. Po krótkiej chwili, której symfonią były jęki bólu, ciało blondyna opadło na ziemię bez życia. I to właśnie dopiero wtedy Michi zorientował się, że coś dzieje się w wiosce. Wyszedł przed swoją chatkę, żeby zobaczyć dym dochodzący z zabudowań i usłyszeć stłumione krzyki dochodzące z ich strony. Nie wiedział co dokładnie miało miejsce, ale nie miał też zamiaru się dowiadywać. Od dawna chciał uciec z tego miejsca, które tylko go ograniczało. Widział wielokrotnie jak Sakai i Kenji wychodzą poza granice jego więzienia, a on sam był tutaj trzymany siłą. Teraz, gdy mógł odwrócić ten los, nie zastanawiał się nad tym ani chwili. Wrócił do swojej chatki i zdarł odzienie ze strażnika. Symbol ludzi, którzy go tutaj więzili, stał się teraz jego normalnym ubiorem. Nie wziął jednak ze sobą niczego więcej, bo nie znał wartości przedmiotów. Zostawił więc katanę, mieszek z pieniędzmi, a także inne bronie, które mijał po drodze. Przy nieznajomym blondynie znalazł jednak książkę z dziwnymi symbolami. Choć nie umiał czytać, to same pieczęcie zainteresowały go na tyle, że zabrał całość ze sobą. Tak właśnie przeklęty demon z małej, zabitej dechami wiochy, wyruszył w świat, będąc kompletnie nieświadomym panujących w nim zasad. Pocieszał się jednak tym, że świat również nie wiedział nic o nim samym.
WIEDZA
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Maska na twarzy.
Ukryty tekst
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: Tutaj
PH: Tutaj
MISJE (dla klanu / inne):
D -
C -
B -
A -
S -
WYPRAWY:
C -
B -
A -
S -
EVENTY:
PREZENT OD ADMINISTRACJI:
Re: Matsuno Michi [GOTOWA]
: 22 maja 2024, o 13:15
autor: Matsuno Michi
Temat jest gotowy do sprawdzenia
Re: Matsuno Michi [GOTOWA]
: 23 maja 2024, o 09:31
autor: Sister
Re: Matsuno Michi [GOTOWA]
: 23 maja 2024, o 11:00
autor: Matsuno Michi
No to wszystko poprawione i dodane do poprzedniego posta w banku
Re: Matsuno Michi [GOTOWA]
: 24 maja 2024, o 09:46
autor: Sister
No i cyk.
Akcept
Ukryty tekst