Północno - wschodnie wybrzeże
- Anzou
- Posty: 1087
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
To było wiadome - Anzou nie miał doświadczenia w prowadzeniu jednostek, zwłaszcza tych, które można były liczyć w setkach na polu bitwy. Zazwyczaj jego zadania były nieco inne, to on wykonywał rozkazy, które zazwyczaj toczyły się również w mniejszych liczbach. Chłopak walczył w trakcie jednej z największych w historii bitew na tym świecie, natomiast tam był tylko pionkiem, który na własne oczy widział jak lekceważenie rywala oraz nieodpowiednie dysponowanie zasobami prowadzi do katastrofy, która w konsekwencji doprowadziła Władcę Piorunów do obecnego miejsca. Kaminari uważnie słuchał swojego rozmówcy, notował w głowie jego każde słowo, które otwarcie trzeba przyznać - brzmiały sensownie.
- Jestem zatem dumny, że będziemy dzielić pole bitwy z elitarnym oddziałem klanu Kaminari. To wspaniałe uczucie walczyć ramie w ramie z ludźmi, którzy są w stanie poświęcić nie tylko swoje zdrowie, ale i życie dla klanu!
Odpowiedział nastolatek z dumą w głosie. Tak, był dumny, tak, czuł taką pozytywną energię, która biła nie tylko od przywódcy, ale również od samego oddziału. Aura była niesamowita. Sam fakt, że warunki atmosferyczne się zmieniają sprawia, że być może pogoda utrudni starcie. Pytanie tylko - dla kogo będzie to trudniejsze? Na pewno - odpowiednie reagowanie na polu bitwy oraz przede wszystkim komunikacja mogą zaważyć na finalny sukces.
- Nie zamierzam tutaj owijać w bawełnę. Ja sam zazwyczaj walczyłem. Nie prowadziłem oddziału, a tak licznego... nigdy. Niemniej - stoczyłem bitwę na Murze i niejedno starcie z wrogiem na wojnie. Znam swoją wartość. Musimy dopracować element komunikacji i dysponowania ludźmi. Chcę, żebyś mi w tym pomagał. Skoro nimi dowodzisz - znasz ich, wiesz co potrafią, wiesz do czego są zdolni. Wiesz też, jak walczyć w większych liczbach, więc Twoje doświadczenie będzie niezwykle pomocne. Masz jakiś pomysł na komunikacje? W jaki sposób będziemy informować o tym, że wróg jest bardziej skoncentrowany akurat w danym miejscu? Według tego, co zrozumiałem, naszym nadrzędnym celem jest odparcie wroga, który będzie prawdopodobnie składał się z oddziałów piechoty, nieco mniej licznego - przynajmniej według raportów. Największym zagrożeniem będą te Siostry Nocy. Ja, Kagada i pozostali musimy je jak najszybciej zlokalizować, wyeliminować, musimy zyskać przewagę. Wtedy eliminacja słabszych jednostek to będzie czysta formalność. Tak przynajmniej nam się wydaje. Nie możemy też wykluczyć, że któraś z Sióstr będzie wymieszana w typowych jednostkach, które będziemy odpierać... Jest tak wiele zależności...
- Jestem zatem dumny, że będziemy dzielić pole bitwy z elitarnym oddziałem klanu Kaminari. To wspaniałe uczucie walczyć ramie w ramie z ludźmi, którzy są w stanie poświęcić nie tylko swoje zdrowie, ale i życie dla klanu!
Odpowiedział nastolatek z dumą w głosie. Tak, był dumny, tak, czuł taką pozytywną energię, która biła nie tylko od przywódcy, ale również od samego oddziału. Aura była niesamowita. Sam fakt, że warunki atmosferyczne się zmieniają sprawia, że być może pogoda utrudni starcie. Pytanie tylko - dla kogo będzie to trudniejsze? Na pewno - odpowiednie reagowanie na polu bitwy oraz przede wszystkim komunikacja mogą zaważyć na finalny sukces.
- Nie zamierzam tutaj owijać w bawełnę. Ja sam zazwyczaj walczyłem. Nie prowadziłem oddziału, a tak licznego... nigdy. Niemniej - stoczyłem bitwę na Murze i niejedno starcie z wrogiem na wojnie. Znam swoją wartość. Musimy dopracować element komunikacji i dysponowania ludźmi. Chcę, żebyś mi w tym pomagał. Skoro nimi dowodzisz - znasz ich, wiesz co potrafią, wiesz do czego są zdolni. Wiesz też, jak walczyć w większych liczbach, więc Twoje doświadczenie będzie niezwykle pomocne. Masz jakiś pomysł na komunikacje? W jaki sposób będziemy informować o tym, że wróg jest bardziej skoncentrowany akurat w danym miejscu? Według tego, co zrozumiałem, naszym nadrzędnym celem jest odparcie wroga, który będzie prawdopodobnie składał się z oddziałów piechoty, nieco mniej licznego - przynajmniej według raportów. Największym zagrożeniem będą te Siostry Nocy. Ja, Kagada i pozostali musimy je jak najszybciej zlokalizować, wyeliminować, musimy zyskać przewagę. Wtedy eliminacja słabszych jednostek to będzie czysta formalność. Tak przynajmniej nam się wydaje. Nie możemy też wykluczyć, że któraś z Sióstr będzie wymieszana w typowych jednostkach, które będziemy odpierać... Jest tak wiele zależności...
0 x

- Ario
- Martwa postać
- Posty: 2603
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
- Anzou
- Posty: 1087
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Chłopak uważnie słuchał tego, co ma do przekazania jego rozmówca. Na całe szczęście, wydawał się konkretnym gościem, który mimo wszystko w jakiś sposób szanował Anzou. Pewnie w bezpośredniej walce Władca Piorunów zrobiłby z nim co chciał, ale on nie był wrogiem. Przeciwnik był zgoła inny, oddziały Pawia, wspierane przez jakiś elitarny oddział Sióstr Nocy. Nastolatek wiedział, że jego moment nadejdzie i będzie musiał się wykazać.
- Faktycznie, siedziba to najwyższy budynek, z którego mogę mieć ogląd na całą sytuacje, dawać też określone sygnały do innych, aby potem finalnie kierować ruchami wojsk. Zapewne będzie padać, widoczność może być ograniczone, natomiast... mogę wytworzyć elektryczne wiązki, zapewne je widziałeś, nasze typowe Reberu, dzięki czemu - jeżeli odpowiednio zakodujemy sygnały - będziemy wiedzieć co oznacza wiązka. Tak asekuracyjnie, gdyby te pochodnie finalnie też nie zadziałały. I co ważne - Ty też musisz jakoś się ze mną komunikować. Czy Twój oddział, ktoś z ludzi, kto będzie odczytywać moje sygnały zna już jakieś typowe ułożenie pochodni, coś, co sprawdziło się w boju? Nie ma co wynajdywać koła na nowo, lepiej wykorzystać jakieś sprawdzone metody.
Anzou mówił spokojnie, pomimo faktu, że w jego głowie był lekki chaos. Nie dawał po sobie poznać, ponieważ jego ciało stało pewnie, plecy były wyprostowane, a głowa lekko zadarta do góry. Tak, jak Kagada uczyła. Po chwili - nastolatek zamierzał kontynuować swój wywód patrząc prosto w oczy swojego rozmówcy.
- Tak, chcę z nimi walczyć. W ten sposób znacznie osłabimy siłę wroga. To właśnie one stanowią największe zagrożenie. Zapewne będzie z nimi ktoś o poziomie Seinina, może trochę odpowiedników Kogo... Nie będzie to łatwe starcie... Mimo całego szacunku do potęgi Kagady - tutaj musimy zagrać jako całość, jak jeden wielki i spójny organizm... w przeciwnym razie polegniemy, stracimy miasto, które wcale nie było łatwe do zdobycia. Co gorsza - moim dodatkowym zadaniem jest ewakuacja ludności tamtą bramą - w kierunku tuneli, które są na to gotowe. Nie możemy narażać cywilów. Jak widzisz... wiele tutaj zależności... Wracając - mogę dość swobodnie manipulować wiązkami. Mogę dawać nimi znaki do ataku, do przeniesienia sił czy też do szarży, wszystko jednak musimy ustalić tu i teraz. Tak, aby nie było zbędnych niedopowiedzeń. I co równie istotne - jakie Ty czy też inni mogą mi przesyłać komunikaty? I jak też pierwotnie możemy podzielić wojska, gdzie je ustawić? Masz na to jakiś plan czy też wizje?
- Faktycznie, siedziba to najwyższy budynek, z którego mogę mieć ogląd na całą sytuacje, dawać też określone sygnały do innych, aby potem finalnie kierować ruchami wojsk. Zapewne będzie padać, widoczność może być ograniczone, natomiast... mogę wytworzyć elektryczne wiązki, zapewne je widziałeś, nasze typowe Reberu, dzięki czemu - jeżeli odpowiednio zakodujemy sygnały - będziemy wiedzieć co oznacza wiązka. Tak asekuracyjnie, gdyby te pochodnie finalnie też nie zadziałały. I co ważne - Ty też musisz jakoś się ze mną komunikować. Czy Twój oddział, ktoś z ludzi, kto będzie odczytywać moje sygnały zna już jakieś typowe ułożenie pochodni, coś, co sprawdziło się w boju? Nie ma co wynajdywać koła na nowo, lepiej wykorzystać jakieś sprawdzone metody.
Anzou mówił spokojnie, pomimo faktu, że w jego głowie był lekki chaos. Nie dawał po sobie poznać, ponieważ jego ciało stało pewnie, plecy były wyprostowane, a głowa lekko zadarta do góry. Tak, jak Kagada uczyła. Po chwili - nastolatek zamierzał kontynuować swój wywód patrząc prosto w oczy swojego rozmówcy.
- Tak, chcę z nimi walczyć. W ten sposób znacznie osłabimy siłę wroga. To właśnie one stanowią największe zagrożenie. Zapewne będzie z nimi ktoś o poziomie Seinina, może trochę odpowiedników Kogo... Nie będzie to łatwe starcie... Mimo całego szacunku do potęgi Kagady - tutaj musimy zagrać jako całość, jak jeden wielki i spójny organizm... w przeciwnym razie polegniemy, stracimy miasto, które wcale nie było łatwe do zdobycia. Co gorsza - moim dodatkowym zadaniem jest ewakuacja ludności tamtą bramą - w kierunku tuneli, które są na to gotowe. Nie możemy narażać cywilów. Jak widzisz... wiele tutaj zależności... Wracając - mogę dość swobodnie manipulować wiązkami. Mogę dawać nimi znaki do ataku, do przeniesienia sił czy też do szarży, wszystko jednak musimy ustalić tu i teraz. Tak, aby nie było zbędnych niedopowiedzeń. I co równie istotne - jakie Ty czy też inni mogą mi przesyłać komunikaty? I jak też pierwotnie możemy podzielić wojska, gdzie je ustawić? Masz na to jakiś plan czy też wizje?
0 x

- Ario
- Martwa postać
- Posty: 2603
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Finał Wojny Kaminari vs Kujaku
Ostatnie Szlify
Sytuacja była ciężka. Nie znałeś się totalnie na dowodzeniem wojsk i dlatego zasypywałeś gradem informacji swojego nowego towarzysza. Chłop jednak słuchał w spokoju wszystkiego co do niego mówisz.
- Jeżeli przeciwnicy są tak silni jak mówisz, to raczej nie powinieneś marnować chakry na jakieś znaki. Ale...to już wtórna rzecz. W każdym razie, po kolei. Skoro wychodzimy z miasta, to przerzuciłbym wszystko na atak. Zrób tak: zaczynając od obrony, łuki rozstawimy równo dookoła miasta. W ataku będą przeszkadzać tylko, a tak to skupią się na strzelaniu w te latające kobiety. Będą przesuwać się tam, gdzie pojawi się zagrożenie. 20 łuków postawimy na południowej bramie z notkami i innymi wybuchowymi narzędziami. Teraz zostaje Ci 200 piechoty i 100 jazdy. Całą jazdę i połowę piechoty wyślij na atak. Powinni dać sobie radę. Przygotuj sobie dwa oddziały po 50 ludzi. Jeden niech czeka przy zachodniej bramie na jakieś ruchy. Będzie potrzeba obrony, to obronią. Uznasz, żeby atakowali, to zaatakują. A ostatnie 50 oddziałów zostawiłbym za punktem ewakuacyjnym na ewentualną flankę przeciwników. Trudno powiedzieć jak będzie wyglądała walka, ale dobrze mieć oddział gdzieś ukryty na czarną godzinę. - następnie wziął patyk i zaczął rysować na ziemi. - Znaki są dość proste. Masz oznaczenia kierunków: N od północy, S od południa, W od zachodu i E od wschodu. Czyli wszystkie oznaczenia bram i kierunków miasta. Teraz tak, strzałka do góry to ruch, strzałka w dół wycofanie się, strzałka w bok utrzymać pozycję. Ruch oznacza atak, wycofanie się obronę. Generalnie możesz to robić dwoma pochodniami, ale jak chcesz używać chakry, to też zadziała. To tak w dużym skrócie jakbym to widział. - powiedział, zostawiając narysowane znaki na ziemie.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1087
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Dialog trwał w najlepsze. Anzou chyba znalazł nić porozumienia i jakiś wspólny język ze swoim rozmówcą. Taki już był, potrafił się zaadaptować i dostosować swoje komunikaty w adekwatny sposób, dzięki czemu sama konwersacja mogła być owocna. Nastolatek dawał znać swoją postawą, że aktywnie słucha swojego towarzysza broni, który posiada zdecydowanie więcej doświadczenia w prowadzeniu oddziałów na polu bitwy. Pozostawienie oddziału do uderzenia z zaskoczenia, od flanki to całkiem sprytny pomysł, na który z uśmiechem zareagował nastolatek.
- Podoba mi się to, co mówisz. Wydaje się, że ma to sens, ufam Ci, wierzę w Twoje doświadczenie, natomiast należy pamiętać, że dla mnie, do obrony tych dwóch bram pozostaje połowa Twojego oddziału. Pozostałą ma przejąć Moshi, który kurwa nie wiem gdzie jest i co robi. W każdym razie, łucznicy powinni skupić się na latających celach, starać się ich likwidować, a w miarę możliwości - również reagować na potencjalne zrzucane bronie przez wroga. Nie wiemy, czym dysponują, jaki arsenał ekwipunku posiadają, musimy założyć najgorsze - że mają coś, co wybuchnie i to grubo. Sam wątpię, że będą atakować miasto, potencjalna odbudowa może ich wiele kosztować, więc... tutaj obawiałbym się jedynie o naszych ludzi w trakcie bitwy, chociaż z drugiej strony, jeżeli będzie to otwarte starcie, to w swoich nie uderzą... Ciężko kurwa cokolwiek przewidzieć...
Nastolatek starał się opanować swoje myśli, jakoś uspokoić, ale nie mógł. Wiedział, że to się zbliża. Ten moment, to całe starcie. Każdy, nawet najmniejszy błąd może przechylić szalę w jedną czy też drugą stronę. Klan Kaminari musi zrobić wszystko, absolutnie wszystko, aby wyjść z tego starcia na tarczy. Anzou spojrzał najpierw na Hasakiego, a potem na wojowników, którzy zajmowali się swoimi sprawami, rozmawiali, dywagowali, niektórzy się śmiali, inni zachowywali powagę. Każdy na swój sposób starał się przygotować i radzić z emocjami, które było czuć, a zapewne też i widać z odległości setek metrów.
- Masz też racje, energia i Chakra ma znaczenie, będę próbować ograniczyć jej zużycie. Rozstawmy tych łuczników na murze, wydajmy rozkazy, aby skupili się na latających Siostrach Nocy oraz potencjalnych zrzutach z ich strony. Mogę rozdać najlepszym notki wybuchowe oraz świetlne, aby nieco utrudnić im żywot. Połowę oddziału tak ustawmy tak jak wspomniałeś, musimy próbować utrzymać ich poza miastem, reagować, a oddział mobilny, ten z flanki najlepiej jakby był gotów również wesprzeć ludzi Moshiego. Pokaż mi jeszcze raz proszę te znaki. Chcę je dobrze zapamiętać. W trakcie walki różnie bywa. Ze swojej strony również będę robić podobnie jak łucznicy, spróbuję wciągnąć którąś z tych Sióstr do bezpośredniego starcia ze mną, a wtedy pokażę jej, co to znaczy prawdziwa siła Kaminari.
- Podoba mi się to, co mówisz. Wydaje się, że ma to sens, ufam Ci, wierzę w Twoje doświadczenie, natomiast należy pamiętać, że dla mnie, do obrony tych dwóch bram pozostaje połowa Twojego oddziału. Pozostałą ma przejąć Moshi, który kurwa nie wiem gdzie jest i co robi. W każdym razie, łucznicy powinni skupić się na latających celach, starać się ich likwidować, a w miarę możliwości - również reagować na potencjalne zrzucane bronie przez wroga. Nie wiemy, czym dysponują, jaki arsenał ekwipunku posiadają, musimy założyć najgorsze - że mają coś, co wybuchnie i to grubo. Sam wątpię, że będą atakować miasto, potencjalna odbudowa może ich wiele kosztować, więc... tutaj obawiałbym się jedynie o naszych ludzi w trakcie bitwy, chociaż z drugiej strony, jeżeli będzie to otwarte starcie, to w swoich nie uderzą... Ciężko kurwa cokolwiek przewidzieć...
Nastolatek starał się opanować swoje myśli, jakoś uspokoić, ale nie mógł. Wiedział, że to się zbliża. Ten moment, to całe starcie. Każdy, nawet najmniejszy błąd może przechylić szalę w jedną czy też drugą stronę. Klan Kaminari musi zrobić wszystko, absolutnie wszystko, aby wyjść z tego starcia na tarczy. Anzou spojrzał najpierw na Hasakiego, a potem na wojowników, którzy zajmowali się swoimi sprawami, rozmawiali, dywagowali, niektórzy się śmiali, inni zachowywali powagę. Każdy na swój sposób starał się przygotować i radzić z emocjami, które było czuć, a zapewne też i widać z odległości setek metrów.
- Masz też racje, energia i Chakra ma znaczenie, będę próbować ograniczyć jej zużycie. Rozstawmy tych łuczników na murze, wydajmy rozkazy, aby skupili się na latających Siostrach Nocy oraz potencjalnych zrzutach z ich strony. Mogę rozdać najlepszym notki wybuchowe oraz świetlne, aby nieco utrudnić im żywot. Połowę oddziału tak ustawmy tak jak wspomniałeś, musimy próbować utrzymać ich poza miastem, reagować, a oddział mobilny, ten z flanki najlepiej jakby był gotów również wesprzeć ludzi Moshiego. Pokaż mi jeszcze raz proszę te znaki. Chcę je dobrze zapamiętać. W trakcie walki różnie bywa. Ze swojej strony również będę robić podobnie jak łucznicy, spróbuję wciągnąć którąś z tych Sióstr do bezpośredniego starcia ze mną, a wtedy pokażę jej, co to znaczy prawdziwa siła Kaminari.
0 x

- Ario
- Martwa postać
- Posty: 2603
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Finał Wojny Kaminari vs Kujaku
Ostatnie Szlify
Wydawało się, że wraz z kolejnymi informacjami od Hasakiego, plan układał się w coraz lepszą całość.
- No mocno wróżę z fusów, bo też nie mam za dużo informacji. Lepiej by było, że ktoś...jakiś oficer czy generał bitwy rozdzielił zasoby niż ja. Zresztą, skoro Kagada ze swoją uczennicą gdzieś wybyła, ten Moshi się tutaj nie pojawił, to chyba...to chyba Ty jesteś głównodowodzącym podczas walki. Przynajmniej dla oddziałów.
I w sumie mogło to dać Ci do myślenia. Zaku był z flotą, Sanda z Kagadą miały zapolować na przeciwną seinin, a Ty z Moshim zostaliście wyznaczeni do dowodzenia armią...gdzie Moshi raczej nie nadawał się na nic innego, niż po prostu wysłaniu go na pierwszą linię z żołnierzami. A więc w ten sposób - zostałeś osobą odpowiedzialną nie za 100 czy 200 osób. Byłeś odpowiedzialny za 400 zbrojnych.
- To jeszcze raz. Kolejno oznaczenia: N, E, S, W. Strzałka do góry ruch. Strzałka w dół wycofanie. Strzałka w bok utrzymanie pozycji. Oddział atakujący to 100 jazdy i 100 piechoty. 50 piechoty rozstawione do obrony, 50 zakamuflowane na wzgórzach do wsparcia z flanki. Łuki rozstawiamy równo na murach. 20 łuków zostawiamy na południowej bramie z dodatkowym wyposażeniem. Ty stajesz na szczycie siedziby i dowodzisz bitwą...a kto miał iść na atak?
Nagle niczym wywołany jakąś magiczną sentencją, obok Was pojawił się Moshi. Zadowolony z siebie.
- No i jak tam, wszystko ustalone? - zapytał, drapiąc się po głowie. - Przestudiowałem cały plac bitwy. Mamy dużo nierówności tam, są doły ale i wzgórza. Jak ruszymy z wojskami to wiem, jak zrobić, by obrócić teren na naszą korzyść. Liczę Anzou, że zostawiłeś mi kilku zbrojnych i nie zagarnąłeś wszystkich dla siebie. - powiedział szczerząc się i jakby chyba nie przejmując zbytnio tym, że niedługo będziecie się napierdalać na dość poważnie.
- A Ty jesteś...?
- Moshi Kaminari. Poprowadzę atak na oddziały pawiów. - powiedział, po czym podał sobie dłoń z Hasakim. - Anzou jest sprytniejszy niż ja, to zostawiłem mu poradzenie sobie z rozmieszczeniem wojsk. Mam nadzieję, że macie już cały ustalony plan?
- Można tak powiedzieć.
- W każdym razie, Anzou. Kagada z Sandą wróciły. Wołają nas na odprawę. Klan Pawia wysłał wojska, dziś w nocy zaczynamy manewry, bo prawdopodobnie nas wtedy zaatakują. Wyprzedzimy ich ruch i zaatakujemy pierwsi. Przynajmniej z tego co ja zrozumiałem. Ale kurwa, stary...gdybyś widział Sandę. Jej wzrok...nie wiem co tam się odjebało, ale jest przerażająca teraz.
- Już dziś? Rozumiem, to w takim razie zaczynamy się rozstawiać. To szybciej niż się spodziewaliśmy.
- Co ja Ci powiem, lekko to już było. Dawaj Anzou, bo nie ma czasu. Nie chce dostać wpierdolu przed walką od Kagady. - powiedział, po czym skinął, by iść za nim.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1087
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Chłopak w najlepsze oddawał się w dialog z Hasakim, jego dywagacje na temat potencjalnej taktyki, znaków, rozmieszczenia wojsk... wszystko do cholery działo się tak szybko, nie było wystrczająco czasu na odpowiednie przygotowanie i wybranie najlepszego i najbardziej optymalnego rozwiązania. Wszystko było szyte grubymi nićmi, natomiast... nie można było robić inaczej. Takie były realia, kto się nie dostosuje - ginie szybko, kto próbuje się dostosować - może przetrwa. Anzou chciał należeć do grupy, która przetrwa, bez dwóch zdań.
- Hasaki, wierzę w Twoje doświadczenie i to, że podejmujemy tutaj odpowiednie decyzje, oparte na danych, które posiadamy. Wiadomo, nie da się przewidzieć przyszłości, kluczowe jest odpowiednio reagować i liczę, że będziemy w stanie walczyć jak przystało na Kaminari. Zaciekle, do końca i do finalnego zwycięstwa! Rozpierdolimy ten klan Pawia w proch. Pokażemy im, na co stać prawdziwych Kaminari! To jest nasz czas. To my tworzymy historie!
Anzou starał się przekazać wiele emocji tym komunikatem. Czuł napływającą energię, rozkręcał się, jego ciało przeszywało ciepło, delikatne podniecenie. Chyba nie dało się tutaj już inaczej. Po prostu emocje były tak ogromne, że musiał znaleźć jakieś ujście. Wtedy pojawił się cały na biało Moshi, który teoretycznie zrobił jakieś rozeznanie.
- Rychło w czas, Moshi. Tak, wstępnie ustaliliśmy podział, zapewne będę obserwować wszystko z góry i odpowiednio manewrować wojskami. Celem łuczników będzie napierdalanie ile wlezie w te Siostry Nocy, próba zestrzeliwania ich w powietrzu, utrudnianie ich działania. Ja również będę pewnie to robić, myślę, że czeka mnie jakieś osobiste starcie z jedną z nich. Wiesz przecież, że kto jak najszybciej uzyska przewagę i wyeliminuje elite - wygra. To my musimy je wyeliminować. Tak, aby nie były w stanie walczyć.
Władca Piorunów patrzył to na Moshiego to na Hasakiego. Kagada zwołuje obrady, wróciła z Sandą z treningu. Interesujące. Do tego jakiś tajemniczy wzrok? Czyżby Sanda stała się równie silna jak Kagada? Jakiś tajemniczy element, który zagwarantuje sukces? Ciekawe.
- Skoro Kagada wzywa, to nie ma żartów Hasaki. Trzeba jak najszybciej zapierdalać na miejsce, w przeciwnym razie... możemy nie doczekać bitwy. Tak to już jest. Bitwa się zbliża. Mobilizujemy się, motywujemy i wiemy co robić. Nie odpuszczamy. Na żaden krok. Masz - tutaj jest ekwipunek, który zakupiłem, przekaż go najlepszym łucznikom. My będziemy uciekać.Do zobaczenia. Ku chwale klanu!
- Hasaki, wierzę w Twoje doświadczenie i to, że podejmujemy tutaj odpowiednie decyzje, oparte na danych, które posiadamy. Wiadomo, nie da się przewidzieć przyszłości, kluczowe jest odpowiednio reagować i liczę, że będziemy w stanie walczyć jak przystało na Kaminari. Zaciekle, do końca i do finalnego zwycięstwa! Rozpierdolimy ten klan Pawia w proch. Pokażemy im, na co stać prawdziwych Kaminari! To jest nasz czas. To my tworzymy historie!
Anzou starał się przekazać wiele emocji tym komunikatem. Czuł napływającą energię, rozkręcał się, jego ciało przeszywało ciepło, delikatne podniecenie. Chyba nie dało się tutaj już inaczej. Po prostu emocje były tak ogromne, że musiał znaleźć jakieś ujście. Wtedy pojawił się cały na biało Moshi, który teoretycznie zrobił jakieś rozeznanie.
- Rychło w czas, Moshi. Tak, wstępnie ustaliliśmy podział, zapewne będę obserwować wszystko z góry i odpowiednio manewrować wojskami. Celem łuczników będzie napierdalanie ile wlezie w te Siostry Nocy, próba zestrzeliwania ich w powietrzu, utrudnianie ich działania. Ja również będę pewnie to robić, myślę, że czeka mnie jakieś osobiste starcie z jedną z nich. Wiesz przecież, że kto jak najszybciej uzyska przewagę i wyeliminuje elite - wygra. To my musimy je wyeliminować. Tak, aby nie były w stanie walczyć.
Władca Piorunów patrzył to na Moshiego to na Hasakiego. Kagada zwołuje obrady, wróciła z Sandą z treningu. Interesujące. Do tego jakiś tajemniczy wzrok? Czyżby Sanda stała się równie silna jak Kagada? Jakiś tajemniczy element, który zagwarantuje sukces? Ciekawe.
- Skoro Kagada wzywa, to nie ma żartów Hasaki. Trzeba jak najszybciej zapierdalać na miejsce, w przeciwnym razie... możemy nie doczekać bitwy. Tak to już jest. Bitwa się zbliża. Mobilizujemy się, motywujemy i wiemy co robić. Nie odpuszczamy. Na żaden krok. Masz - tutaj jest ekwipunek, który zakupiłem, przekaż go najlepszym łucznikom. My będziemy uciekać.Do zobaczenia. Ku chwale klanu!
Ukryty tekst
0 x

- Ario
- Martwa postać
- Posty: 2603
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Finał Wojny Kaminari vs Kujaku
Ostatnie Szlify
Wszystko było przygotowane. Polecenia wydane, na co Hasaki skinął głową i gwizdnął na palcach. Nie było już odwrotu. Widziałeś, jak żołnierze zaczęli się zbierać i przemieszczać w różnych kierunkach. Wojna miała nadejść jeszcze dziś w nocy.
Idąc za Moshim poczułeś pierwsze krople deszczu, które zaczęły spadać na Twoją łysą od poparzeń glacę. Czyli Hasaki nie mylił się i podczas manewrów będziecie walczyć podczas burzy... a raczej sztormu.
- O, burza będzie. To dobrze. - powiedział Moshi, patrząc w niebo. - Może będziemy mieć farta i Kagada wykurwi ze smoka. Raz w życiu to widziałem. - dodał, odwracając się zadowolony w Twoim kierunku. - Jak zobaczysz smoka Kagady, to spierdalaj ile sił. Nawet ona nie kontroluje tego zbyt dobrze. - podrapał się po głowie. - Tylko to już dawno było, to może od tamtego czasu lepiej jej idzie. Ale kurwa, mówię Ci, jak jebnęło to prawie zesrałem się w gacie. Błysk, huk i myślałem że już zdechłem. Na szczęście byłem z daleka, to nic się nie stało.
Weszliście do siedziby władzy i odrazu ruszyliście do pokoju odpraw. Tym razem byli tam wszyscy oprócz zarządcy. Kagada wyglądała tak jak zawsze, jednak Sanda... ona była cała inna. Miała na sobie mnóstwo różnych bandaży, a jej mimika pokazywała pełne skupienie. Gdy weszliście do pokoju, nawet na Was nie spojrzała.
- Jesteście już? To dobrze. Kagada-sama wróciła właśnie z Sandą i...
- Jest gotowa. Dziś w nocy uderzamy. Co ustaliliście pod moją nieobecność?
- Mamy trzy siatki, rozłożyłem je na murach. Nie wiem tylko jak nimi rzucić. Możemy spróbować wystrzelić je z armaty na statkach. Wojska rozstawiał Anzou z Moshim. Powiedzcie jak status.
Wszystkie oczy spojrzały na Was.
- Mówcie. Jak skończycie wyjaśnie Wam jaki jest plan... pozbycia się przeciwnej seinin.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1087
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
To był ten moment. Nie było już odwrotu, nie można było też skorygować planów, dywagować nad potencjalnymi sposobami kierowania wojskiem. Nie było na to zwyczajnie miejsca. Chłopak przekazał sprzęt Hasakiemu, sam od niego wziął pod pachę pochodnie i razem ze swoim spóźnialskim towarzyszem ruszył na ostateczną odprawę. Po drodze dwójka ucięła jeszcze sobie niemałą pogawędkę.
- Burza. Coś, co powinno w teorii nam sprzyjać. Kurwa, gdybym tylko potrafił wykorzystać te wyładowania atmosferyczne i w jakiś sposób kierować je na rywalki... Wtedy zwyczajnie w świecie byłoby prościej, taka naturalna, piękna i brutalna obrona. Nie było wystarczająco czasu... Niezależnie co się wydarzy Moshi - Musimy dać z siebie wszystko. Za dużo poświęciliśmy, za dużo nasz lud wycierpiał. To od nas, od naszych działań, od Twojego ataku, od mojej obrony - to właśnie od nas zależy też sukces. Nie możemy polegać tylko na sile Kagady. Co do Smoka - zapamiętam. Jak go zobaczę, będę spierdalał ile sił w nogach. A wiadomo, to spierdalanie całkiem dobrze nam wychodzi.
Nastolatek na koniec delikatnie uśmiechnął się do swojego rozmówcy nieco rozluźniając atmosferę. Czuł, że będzie dobrze. Oddział Kaminari to elita. Kagada i spółka, do której należał Anzou również. Nie było tutaj słabszych jednostek, a sam oddział uzupełniał się pod kątem umiejętności. Dwójka dość szybko dotarła na miejsce, gdzie zebrali się już wszyscy. Atmosfera była nieco inna niż zawsze, czuć było, że to nie jest ot takie zwykłe zadanie. Czuć i widać gołym okiem presje. Anzou przywitał się ze wszystkimi gestem, unosząc rękę i lekko się uśmiechając. Nie wypowiadał jednak żadnych słów, czekał na odpowiedni moment, czekał, aż zostanie wywołany do odpowiedzi. Sanda wyglądała nieco inaczej niż zawsze. To też było widoczne gołym okiem. Zapewne tak szybki i intensywny trening z Kagadą dał jej w gość, natomiast... biła od niej jakaś aura, coś tajemniczego. Czyżby nauczyła się jakiejś legendarnej techniki? Oby. Każdy wzrost siły ekipy to większa szansa na sukces. Anzou został standardowo wywołany do odpowiedzi.
- Tak jest. Połowę oddziału bierze Moshi do swojego ataku. Po konsultacji z Hasakim - ustaliliśmy odpowiednie znaki i strategię. Łucznicy zostaną rozstawieni na Murach, ich celem jest maksymalne utrudnianie życia Siostrom Nocy oraz celom w powietrzu. Zakładamy, że dobrze latają, stąd aby nieco im to utrudnić - zaopatrzyłem się u tego kupca, zostawiłem tam solidny kawał gotówki, ale łucznicy będą mieć dodatkową niespodziankę, która może nieco ułatwić nam zadanie. Ja sam będę na dachu siedziby, posiadam pochodnie, którymi mogę kierować ruchami wojsk. Jazda i piechota ruszy do ataku, zostawiamy też mały oddział, który będzie czekać na odpowiedni moment, aby uderzyć od flanki. Sam też opanowałem jedną z technik, która jeżeli będzie trzeba - raczej zatrzyma sporą liczbę jednostek na raz. Jeżeli chodzi o te siatki - za cholerę nie wiem jak je wystrzelić Yai, natomiast strzał z armat wydaje się sensowny. Pytanie tylko jak duże one są i czy faktycznie uda się złapać choć trochę te latające Siostry. Sam też będę starał się strącać wszelkie pociski i to, co będą zrzucać, bo dla mnie jest to niemalże pewne, że do takich ataków dojdzie. Nie widzę tego inaczej. Pogoda chyba gra na naszą korzyść.
- Burza. Coś, co powinno w teorii nam sprzyjać. Kurwa, gdybym tylko potrafił wykorzystać te wyładowania atmosferyczne i w jakiś sposób kierować je na rywalki... Wtedy zwyczajnie w świecie byłoby prościej, taka naturalna, piękna i brutalna obrona. Nie było wystarczająco czasu... Niezależnie co się wydarzy Moshi - Musimy dać z siebie wszystko. Za dużo poświęciliśmy, za dużo nasz lud wycierpiał. To od nas, od naszych działań, od Twojego ataku, od mojej obrony - to właśnie od nas zależy też sukces. Nie możemy polegać tylko na sile Kagady. Co do Smoka - zapamiętam. Jak go zobaczę, będę spierdalał ile sił w nogach. A wiadomo, to spierdalanie całkiem dobrze nam wychodzi.
Nastolatek na koniec delikatnie uśmiechnął się do swojego rozmówcy nieco rozluźniając atmosferę. Czuł, że będzie dobrze. Oddział Kaminari to elita. Kagada i spółka, do której należał Anzou również. Nie było tutaj słabszych jednostek, a sam oddział uzupełniał się pod kątem umiejętności. Dwójka dość szybko dotarła na miejsce, gdzie zebrali się już wszyscy. Atmosfera była nieco inna niż zawsze, czuć było, że to nie jest ot takie zwykłe zadanie. Czuć i widać gołym okiem presje. Anzou przywitał się ze wszystkimi gestem, unosząc rękę i lekko się uśmiechając. Nie wypowiadał jednak żadnych słów, czekał na odpowiedni moment, czekał, aż zostanie wywołany do odpowiedzi. Sanda wyglądała nieco inaczej niż zawsze. To też było widoczne gołym okiem. Zapewne tak szybki i intensywny trening z Kagadą dał jej w gość, natomiast... biła od niej jakaś aura, coś tajemniczego. Czyżby nauczyła się jakiejś legendarnej techniki? Oby. Każdy wzrost siły ekipy to większa szansa na sukces. Anzou został standardowo wywołany do odpowiedzi.
- Tak jest. Połowę oddziału bierze Moshi do swojego ataku. Po konsultacji z Hasakim - ustaliliśmy odpowiednie znaki i strategię. Łucznicy zostaną rozstawieni na Murach, ich celem jest maksymalne utrudnianie życia Siostrom Nocy oraz celom w powietrzu. Zakładamy, że dobrze latają, stąd aby nieco im to utrudnić - zaopatrzyłem się u tego kupca, zostawiłem tam solidny kawał gotówki, ale łucznicy będą mieć dodatkową niespodziankę, która może nieco ułatwić nam zadanie. Ja sam będę na dachu siedziby, posiadam pochodnie, którymi mogę kierować ruchami wojsk. Jazda i piechota ruszy do ataku, zostawiamy też mały oddział, który będzie czekać na odpowiedni moment, aby uderzyć od flanki. Sam też opanowałem jedną z technik, która jeżeli będzie trzeba - raczej zatrzyma sporą liczbę jednostek na raz. Jeżeli chodzi o te siatki - za cholerę nie wiem jak je wystrzelić Yai, natomiast strzał z armat wydaje się sensowny. Pytanie tylko jak duże one są i czy faktycznie uda się złapać choć trochę te latające Siostry. Sam też będę starał się strącać wszelkie pociski i to, co będą zrzucać, bo dla mnie jest to niemalże pewne, że do takich ataków dojdzie. Nie widzę tego inaczej. Pogoda chyba gra na naszą korzyść.
0 x

- Ario
- Martwa postać
- Posty: 2603
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Finał Wojny Kaminari vs Kujaku
Ostatnie Szlify
Podczas pobytu w sali odpraw, jako pierwszy miałeś okazję do tego, żeby podzielić się wynikami swojej pracy. Co więcej, w rytm tego jak mówiłeś... wyszło, że nawet nieźle Ci to wyszło. Nie dość, że udało Ci się ustalić wojska, ich rozmieszczenie, to jeszcze kupiłeś ekwipunek i podzieliłeś się nim z innymi. Stojący przy Tobie i głupkowato uśmiechający się Moshi tylko zwiększał rangę tego, co opowiadałeś. Nawet Kagada w pewnej chwili delikatnie, ale jednak nadal - skinęła głową.
- Nieźle. Wygląda, że masz to w miarę pod kontrolą. - powiedziała, po czym spojrzała na Moshiego. - A drugi głąb co ma do zaraportowania? Czym się zajmowałeś?
- Udało mi się ustalić, że teren jest nierówny. Wiem, gdzie powinniśmy walczyć, żeby zyskać przewagę. Jeżeli mam poprowadzić wojska, to przygotowałem się pod bycie na pierwszej linii. - powiedział zadowolony.
Wtedy wtrącił się Yai.
- Dobra robota Anzou! Sporo ustaliłeś. - powiedział zadowolony. - Trzy sieci w takim razie zamontujemy na statku u Zaku i będziemy starać się jakoś je strącić.
- Ehh. Dobra, słuchać mnie gamonie. To co powiem jest bardzo ważne. - zaczęła. - Ta walka polega tylko i wyłącznie na tym, kto pierwszy zabije przeciwnego seinina. Wojny na tym poziomie na tym polegają. Żeby zabić przeciwnego seinina, najpierw musimy go znaleźć. Wiemy od Yaia, że tamci zdążyli nas szpiegować, więc coś tam o nas wiedzą. Napewno wiedzą o moim Raiton no Yoroi, technice aury piornów którą użyłam na statku. Specjalnie im ją pokazałam, żeby w przyszłości zastawić na nich drobną pułapkę.
Kagada westchnęła.
- Przez ostatnie trzy dni udało nam się przejść trening u mojego dawnego znajomego, a raczej Sandzie nie mi. Sanda potrafi imitować moją aurę. Nie jest to ta sama technika, ale podobna. Z daleka napewno się nie połapią. Plan więc jest prosty. Moshi uderza na przeciwne wojska, po czym zaczyna się cofać. Będziesz musiał udawać, że przegrywacie.
- Jak to przegrywam... ? Ja?
- Zamknij mordę i słuchaj.
- Tak jest.
- Jak zaczniesz się wycofywać, wtedy wchodzi Sanda. Imituje aurę i idzie Ci pomóc. Wtedy zaczniecie przeć naprzód. Tutaj zaczyna się wtedy problem. Jak Sanda odpali aurę, wszystkie Siostry prawdopodobnie się na Was rzucą. Będziecie musieli w jakikolwiek sposób przeżyć. Starajcie się z nimi wszystkimi naraz nie walczyć, tylko wycofywać do obrony. W obronie będzie na Was czekać Anzou ze wsparciem. Prędzej czy później dowiemy się, która z nich to seinin. Zakładam, że ta, która po ujrzeniu Sandy ruszy pierwsza do ataku. Musicie spierdalać ile sił w nogach i nie dać się pokonać, aż dobiegniecie do Anzou. One będa wtedy za wszelką cene chciały Was dopaść i zaczną popełniać błędy. To będzie Twój znak Zaku, by wystrzelić w nie siatkami. Może którąś trafisz. Tak mniej więcej wygląda plan.
- A co Pani będzie wtedy robić?
Kagada cicho się zaśmiała. W sumie, chyba pierwszy raz słyszałeś, jak kobieta się śmieje.
- To chyba oczywiste. Zapoluję na wrogiego seinina.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1087
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Chłopak był gotowy. Jego dotychczasowe starania oraz umiejętności, którymi dysponował zapewniały mu stosunkowo wysokie szanse, przynajmniej w jego subiektywnej ocenie. Władca Piorunów, niedawny Białowłosy uważnie słuchał tego, co do przekazania ma Kagada. Atmosfera była już inna. Nie taka sama. Zachowanie oraz sposób wypowiedzi Kagady o tym świadczył.
- Względnie wszystko jest przygotowane. Myślę, że uda nam się odpowiednio reagować na to, co się dzieje. Dołożę wszelkich starań, aby dorwać którąś z tych Sióstr, gdy nadarzy się okazja. Nie spudłuje, nie popełnię błędu.
Odważna gwarancja, która świadczy o tym, jak Anzou zależy na tym, aby finalnie odeprzeć Siostry Nocy i nadać nowy, jeszcze lepszy bieg wydarzeń, z pozytywnym akcentem dla Kaminarich. Władca Piorunów słuchał tego, co ma do przekazania Kagada i jej plan, aby wykorzystać Sandę jako przynętę... był wielce imponujący. Te gnoje z Pawia widziały potężne pioruny, specyficzną aurę Kagady, więc w ten sposób zapewne rzucą się na Sandę, która będzie potrzebowała wsparcia innych. Wtedy Siostry się odsłonią.
- W momencie odsłonięcia - również użyję swoich technik, tych obszarowych, może pokieruję jakoś łukami. Też nieco trenowałem. Zaprezentuję pełnię mocy Klanu na polu bitwy. Taki jest mój plan. Nie mogę zawieźć. Najbardziej obawiam się jednak tych potencjalnych zrzutów. Na to za bardzo nie mamy rady. Mimo wszystko, jakoś będziemy działać. Złapanie którejś w siatkę byłoby czymś cudownym, wystawienie na zmasowany atak z naszej strony... Działajmy.
Nastolatek nie miał już nic więcej do dodania. Wiedział, jaki jest plan, wiedział, czego się oczekuje od niego, znał zadania innych, znał mniej więcej zarys tej bitwy. Każdy musiał zrobić to, co należy, aby osiągnąć sukces. Anzou stał wyprostowany, gotowy i zwarty. Po to, aby wygrać. Ku chwale klanu.
- Względnie wszystko jest przygotowane. Myślę, że uda nam się odpowiednio reagować na to, co się dzieje. Dołożę wszelkich starań, aby dorwać którąś z tych Sióstr, gdy nadarzy się okazja. Nie spudłuje, nie popełnię błędu.
Odważna gwarancja, która świadczy o tym, jak Anzou zależy na tym, aby finalnie odeprzeć Siostry Nocy i nadać nowy, jeszcze lepszy bieg wydarzeń, z pozytywnym akcentem dla Kaminarich. Władca Piorunów słuchał tego, co ma do przekazania Kagada i jej plan, aby wykorzystać Sandę jako przynętę... był wielce imponujący. Te gnoje z Pawia widziały potężne pioruny, specyficzną aurę Kagady, więc w ten sposób zapewne rzucą się na Sandę, która będzie potrzebowała wsparcia innych. Wtedy Siostry się odsłonią.
- W momencie odsłonięcia - również użyję swoich technik, tych obszarowych, może pokieruję jakoś łukami. Też nieco trenowałem. Zaprezentuję pełnię mocy Klanu na polu bitwy. Taki jest mój plan. Nie mogę zawieźć. Najbardziej obawiam się jednak tych potencjalnych zrzutów. Na to za bardzo nie mamy rady. Mimo wszystko, jakoś będziemy działać. Złapanie którejś w siatkę byłoby czymś cudownym, wystawienie na zmasowany atak z naszej strony... Działajmy.
Nastolatek nie miał już nic więcej do dodania. Wiedział, jaki jest plan, wiedział, czego się oczekuje od niego, znał zadania innych, znał mniej więcej zarys tej bitwy. Każdy musiał zrobić to, co należy, aby osiągnąć sukces. Anzou stał wyprostowany, gotowy i zwarty. Po to, aby wygrać. Ku chwale klanu.
0 x

- Ario
- Martwa postać
- Posty: 2603
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Wojna Kaminari z Kujaku była w większości nieporozumieniem. Zarówno jedna strona jak i druga została wplątana w konflikt między sobą, nie pragnąc tego. Przynajmniej, nie od samego początku. Wszystko zaczęło się od momentu wypchnięcia Kaminari z północnego wybrzeża Atarashi przez Kujaku. Działanie ich meteorytu sprawiało, że zmienia stawała się jałowa, flora zmieniała swoje dotychczasowe działanie przyjmując formę różnego rodzaju grzybów, a przedstawiciele lokalnej fauny zmieniali się nie do poznania - potrafiły wyrastać im dodatkowe kończyny czy niekiedy mutowali w totalnie innym kierunku. Z tego tez powodu, klan Pawia był niechcianym dzieckiem sojuszu 4 klanów dzikich: Mateki, Soma, Orochi i własnie Kujaku. To przez szkodliwe działanie meteorytu, ale również zdecydowanie inną tradycję niż inne klany, klan Kujaku trafił do sojuszu bardziej z musu niż chęci. Dlatego też po wojnie, to oni otrzymali tereny z dala od centrum nowo powstającej stolicy dzikich, tylko po to, by nie przeszkadzali rozwijającemu się nowemu państwu.
Dla Kujaku była to sytuacja jak najbardziej akceptowalna. Otrzymali spore tereny ziem na wyłączność, dzięki czemu nikt im się nie wtrącał i mogli dalej zajmować się tym, czym zajmowali się wcześniej. Rozwijaniem badań dotyczących działania meteorytu, jego wpływu na życie i na chakre. Wszyscy do tego momentu byli szczęśliwi. No, prawie wszyscy.
Klan Kaminari po przegranej wojnie stracił tereny na rzecz klanu pawia, a co więcej, stał się stroną w konflikcie trzech sił: Ryuzaku, Dzikich i Kaminari. Pierwsze dwa były zjednoczeniem się kilku klanów, zaś klan Kaminari od zawsze działał sam. Przez to Kaminari musieli walczyć na dwa fronty: zarówno z klanem Kujaku, który osiedlił się na wschodnim wybrzeżu Atarashi, jak i na południowym froncie, gdzie o ziemie sporne musieli rywalizować z Dzikimi i Ryuzaku. Dla klanu Kaminari, było to jak walka z dużo większym i silniejszym przeciwnikiem.
Użytkownicy technik piorunów mieli jeszcze jeden problem. Nowo mianowana Liderka, Chino Kaminari była najmłodsza Shirei-kan ze wszystkich na kontynencie. Dziewczyna była weteranem wojennym. Niestety, była też inwalidką. Podczas odwrotu z linii frontu, Chino poświęciła się by umożliwić Anzou Kaminari bezpieczną ucieczkę, z czego przypłaciła to okiem i utratą nogi. Oznaczało to, że nie dość, że wśród Kaminari liderką była młódka, to jeszcze nie do końca w pełni sił. Jak Kaminari mogli wygrać jakąkolwiek wojne, nie mając przy sobie lidera? Czy to znak dla Kujaku, że będzie to spacer po plaży?
Nic bardziej mylnego. Klan pawia zmagał się z własnymi problemami. Lider klanu pawia, Jirou był w odróżnieniu od Chino w pełni spraw, jednak był typem naukowca, nie wojownika. Co więcej, w klanie pawia od momentu śmierci trzeciej Liderki Sióstr Nocy - Chishiby Kujaku - matki obecnej liderki, Shiry, powstawał coraz większy front zjednoczenia przeciwko obecnej władzy. Seinin Kujaku, Musan Kujaku, zebrał wokół siebie większość wojsk Kujaku będąc generałem i jednocześnie okrzykniętym najsilniejszym shinobi wśród klanu Pawia. Otwarcie mówiło się, ze Musan szykuje się do przejęcia władzy w klanie i tym samym Jirou nie mógł pozwolić sobie na rozproszenie wojną z Kaminari, jak w każdej chwili widniała wizja wtargnięcia Musana do klanu i odebranie mu tytułów i pełni władzy. Co gorsza, Kaminari, które początkowo miało być skreślone z walk o cokolwiek, okazało się bardziej zadziorne niż ktokolwiek myślał. Jeszcze kilka miesięcy temu, nikt nie spodziewał się, że dojdzie do tego, co się miało zadziać. Wszystko jednak po kolei...
Jakiś czas temu Anzou Kaminari dostał misję by sprawdzić strategiczny posterunek przy południowej granicy, ponieważ klan stracił z nim kontakt. Po dostaniu się na miejsce, z przerażeniem zobaczył, że miejsce zostało zniszczone, a dodatkowo członkowie klanu zmasakrowani. W dalszym śledztwie zostało ustalone, że to klan Pawia, który zamiast po prostu zabijać wrogów, zaczęli ich rozczłonkowywać i mocować na ścianach, tworząc makabryczne mozaiki z ludzkich ciał. Wtedy jeszcze zarówno Chino jak i Jirou nie wiedzieli, że wszystkie te zaczepki były spowodowane armią Musana, która z dala od stolicy pozwalała sobie na coraz śmielsze ruchy.
Anzou po powrocie zdał raport i został odrazu przydzielony do wsparcia małej drużyny, która miała zając się przejmowaniem kolejnych punktów na wschodnim wybrzeżu. Po prawdzie, Anzou nie dostał większych wytycznych poza informacją, że zespołem ma dowodzić stara przyjaciółka Chino - Kagada Kaminari. Na tamten moment Anzou nie był totalnie świadomy faktu, że niedługo pozna nikogo innego jak Bestię z Atarashi, której siła była nie do opisania.
Gdy Anzou ruszał w trasę, po drugiej stronie Atarashi, Haruka Kujaku, młoda dwudziesto jedno letnia dziewczyna starała się ze wszystkich sił by w jakikolwiek wspomóc swój klan w wojnie z Kaminari. Nieświadoma jeszcze wewnętrznych zatargów, robiła to co potrafiła najlepiej. Pomagała. Tyle, na ile mogła. Tyle, na ile pozwalała jej własna siła. Pozbawiona oko po wojnie kunoichi zajmowała się wypełnianiem takich zadań jak rozbrajanie min, czy prowadzenie śledztw związanych z więzieniem. Co prawda nie brała udziału w otwartych bitwach, ale jej pomoc została zauważona. I to nie przez byle kogo. Jednak nim sama się o tym dowiedziała, jej ruchy były śledzone w ciszy.
Władca Piornów zaś spotkał się ze swoim nowym zespołem nad wybrzeżem. Pierwsze spotkanie z Kagadą Kaminari, seinin klanu Kaminari, Anzou przeprowadził w barze siłując się z nią na rękę. Niestety, gdy tylko złapali się za dłonie, Kagada przerzuciła chłopaka przez okno i próbowała zabić, uważając go za szpiega Kujaku, bo "w klanie kaminari napewno nie hoduje się takich pizdryków". Finalnie jednak udało mu się przekonać kobietę, że przyszedł tu na polecenie Chino. Jako weteran wojenny znał się trochę na możliwościach klanu Kujaku i został wcielony do zespołu. W ten sposób poznał swoich nowych przyjaciół: Sandę Kaminari, dziewczynę w jego wieku, która specjalizowała się w walce na pięści. Miała bokserski styl i zawsze przed walką wkładała ochraniacz na zęby. Była uważana za przywódczynię zespołu pod nieobecność Kagady, która to... miała jedno duże hobby. Uwielbiała chlać, często do nieprzytomności. Anzou w sumie częsciej widział Kagadę pijaną, niż trzeźwą. Dalej był Moshi - chłopak walczący czym miał pod ręką. Dosłownie, cokolwiek złapał tym walczył. Był wyluzowany i głupkowaty, a jego żart w stronę Kagady raz prawie zakończyły się eksterminacją całego zespołu. Oprócz Sandy i Moshiego był również Zaku - chłopak z poparzoną twarzą, który na ten moment był zagadką również dla Anzou, ponieważ nigdy nie widział w jaki sposób ten walczy. Na samym końcu był Yai - mózg operacyjny, który posiadał podstawowe wyszkolenie w iryojutsu, jednak jego główną cechą była organizacja i planowanie.
Pierwszą misją zespołu Kagady było przejęcie statku wojennego na morzu. Plan zakładał przedostanie się na okręt, przejęcie go, zatopienie statków transportowych lub handlowych i wycofanie się - z nową zdobyczą lub bez. Zespół wiedząc, że Kagada pije, udał się sam na misję. Wszystko szło dobrze. Drużyna wtopiła się w załogę aż do momentu, gdy Sanda została przyłapana i musieli wejść w otwartą bitwę. Pojawienie się admirała lub kapitana statku, szybko przechylił szansę na stronę Kujaku. Mężczyzna zlał wszystkich towarzyszy Anzou i gdy miał już ich wykończyć, na scenę wparowała Kagada, która pokazała pokaz umiejętności krzyżując pięści z mężczyzną, po czym go z łatwością zabiła. Historia skończyłaby się w tym momencie, gdyby nie pojawienie się Sanbiego - legendarnego demona trzech ogonów - który wyłonił się na środku morza obudzony odgłosami walk i zaczął wszystko niszczyć. Kagada zarządziła wtedy odwrót dla zespołu, po czym sama ruszyła kupić czas walcząc z wielką bestią.
Finalnie, wszyscy wrócili do domu. Tym razem... ponieważ Kagada zarządziła morderczy trening dla wszystkich, za to, że dali się zlać "jakiemuś leszczowi". Tym bardziej trening ten miał się przydać w kolejnym zadaniu, jakim było odbicie całego miasteczka portowego. Pononwnie, rozdzieleni na zadania, członkowie zespołu Kagady przeszli do akcji, zajmując już następny punkt w drodze do stolicy Kujaku. Pewnie w tym momencie szykowali się do kolejnego przejęcia i do kolejnego i do jeszcze jednego, jednak w tym przypadku, Jirou, Shirei-kan Kujaku musiał zareagować. Nie mógł pozwolić, by stracić kolejny punkt. Wiedział, że Chino dosyła wsparcie swojej seinin. Wojsk, których miała więcej niż on sam. Musiał zdecydować się na drastyczny ruch.
Jirou zwołał Siostry Nocy.
Siostry nocy to legendarny oddział z ponad stuletnią tradycją. Powołany przez babkę Jirou, Chocho Kujaku jako zespół do zabijania Harpich Wiedźm - unikatowych Yokai, które potrafiły rzucać bardzo skuteczne genjutsu na mężczyzn. Zespół ten przez sto lat ewoluował do rangi największych osobistości, wręcz żyjących legend. Każda z dziesięciu Sióstr była gwiazdą w osadzie. Na ich plecach tatuowało się skrzydła, gdzie ilość piór na nich oznaczało ich rangę. Obecnie żyjąca Liderka Sióstr Nocy, Shira Kujaku, była świeżo mianowaną seinin przed wojną. Dziewczyna w odróżnieniu od Musana była miła, szczodra, udzielała się społecznie i budziła piekielny autorytet, w taki sposób, że chciało się za nią podążać. Każda z Sióstr była znana. Każda z Sióstr była rozpoznawalna. Gdy Siostry nie były zwołane, często pełniły rolę oficerów na różnych bitwach, lub po prostu podejmowały się najtrudniejszych misji.
Jakież było zdziwienie Haruki, gdy podczas jednej z jej własnych misji, drogę jej zagrodziła Fugata Kujaku - szóste pióro Sióstr Nocy, która zasłynęła na wojnie dekapitacją jednego z oficerów. Fugata poinformowała Harukę, że seinin Shira wzywa ją do siebie i ma natychmiast przerwać misję. Wtedy jeszcze Haruka nie była świadoma tego, co ją czeka. Jej życie w tamtym momencie zmieniło się, tylko ona jeszcze o tym nie wiedziała. Haruka bez problemu rozpoznała Fugate i była przekonana, że jej kuzynka - Misuno Kujaku - w randze Sakki została powołana do Sióstr Nocy i te chcą zrobić wywiad na jej temat.
Nic bardziej mylnego. Haruka poznała Shirę jako chodzący chaos. Kobieta łamała wszelkie granice i sprawiała, że łatwo było poczuć się przy niej swobodnie. Korzystając z okazji, spędziła prawie cały dzień z Haruką, opowiadając jej o genezie powstania Sióstr, a także co działo się w ramach tego oddziału. Haruka nie wiedząc kiedy, w jednej chwili jadła ramen, a w drugiej została awansowana do rangi Akoraito i została wcielona jako najmłodsza rekrutka w Siostrach Nocy. Tego samego dnia przeszła wstępne szkolenie z Fugatą - samurajką, o której plotki na temat jej ojca mroziły krew w żyłach, ale również i poznała inne dziewczyny. Hisamidę - dziewiąte pióro i matkę oddziału, najstarszą kobietę w zespole, która cechowała się doskonałym wyważeniem, między obowiązkami i zabawą. Muwarę - czwarte pióro i jedną z najlepszych medyczek w klanie, a przy tym bardzo miłą i sympatyczną dziewczynę. Yadasu - pierwsze pióro, a odkąd doszła Haruka to drugie. Ta z dziewczyn mówiła mało i widać było, że jako najmłodsza często na nią spadały różne dziwne obowiązki, oraz Nagome - szpiega, który miał potrzebę być w centrum uwagi. Zawsze i wszędzie.
Na treningu Haruka nauczyła się niekonwencjonalnego stylu walki Sióstr Nocy, a potem miała możliwość pożartować przy ognisku, które tak szybko jak się zaczęło, tak szybko się skończyło. Jej kuzynka osobiście przyniosła rozkazy. Wyruszają następnego dnia rano. Dziewczyny nie były zebrane w komplecie jednak nie mieli komfortu czekać. Musieli ruszać z tym co mieli.
Klan Kaminari zebrał wojska jako pierwszy i rusza do ataku. Nie ma chwili do stracenia.
W tym samym momencie, dwie armie - jedna pod wodzą seinin Kagady Kaminari w składzie: Sanda, Anzou, Moshi, Zaku i Yai, a także 400 zbrojnych mieli stoczyć finalną bitwę na wschodnim wybrzeżu Atarashi z Siostrami Nocy pod wodzą seinin Shiry Kujaku w składzie: Hisamida, Fugata, Nagome, Muwara, Yadasu i Haruka i 200 zbrojnych.
Było już późno, a dwie armie wyruszyły na siebie. Pech chciał, że tego akurat dnia padał mocny deszcz i był straszny wiatr. Nie raz słychać było walenie piorunami. Mówiło się, że to bogowie płaczą, gdy tyle żyć miało zostać zabranych.
W innych warunkach, oba pewnie te oddziały mogłyby zostać swoimi przyjacielami, towarzyszami. Sojusznikami. Jednak Bogowie lubili żartować i rzucać kośćmi losu, by zadowolić swoją własną nudę. Byli kapryśnymi bóstwami.
Chociaż zasady i warunki zwycięstwa były proste: dla Kaminari pokonanie wojsk Kujaku i ruszenie dalej, w najgorszym wypadku obronienie miasta, tak dla Kujaku chodziło o nastraszenie wroga, zastopowanie ich ekspansji i ograniczenie strat do minimum... to jednak zarówno zespół Kagady jak i Shiry wiedział doskonale, o co chodzi w tej wojnie.
Zarówno Kagada stojąca na odprawie przed swoim zespołem, jak i Shira stojąca w obozie przed zebranymi Siostrami. Obie kobiety zamknęły oczy. Obie chciały tej walki. Jedna i druga miała swoje pobudki, swoje marzenia, swoje cele. Jedna i druga, chociaż były tak bardzo różne, pod pewnymi względami były tak samo podobne.
Dwie twarze - Kagady i Shiry najechały na siebie, po czym przez środek przeleciał pasek. Lewa strona - pół twarzy Kagady. Prawa strona - pół twarzy Shiry. Jedna i druga otworzyła oczy. Była w nich ambicja, ale i determinacja. We dwie, powiedziały dokładnie to samo, w tym samym czasie do swoich ludzi. A prawda była oczywista.
- Wygra ten, kto pierwszy wyeliminuje przeciwnego seinina.
- Wygra ten, kto pierwszy wyeliminuje przeciwnego seinina.
Ścieżka Anzou
Po odprawie, każdy miał chwilę dla siebie. Wychodząc z sali widziałeś, jak Sanda skupiona trenuje walkę z cieniem, Moshi się rozciągał, Yai sprawdzał jeszcze ostatni raz położenie wojsk, a Zaku poprawiał cały sprzęt. Nawet Kagada złapała się za ramiona i pociągnęła na krzyż, sprawiając, że jej stawy charakterystycznie strzeliły. Kto jak kto, ale fakt, że nawet Wasza seinin podchodziła do tematu poważnie, podbudowywało atmosferę tej sytuacji.
Nagle drzwi się otworzyły i wpadł nikt inny, jak Hasaki. Starszy facet widząc Kagadę, odrazu skinął głową w ramach zrozumienia tego, kto tutaj rozdaje karty.
- Kagada-sama, wojska rozstawione. Bardziej gotowi nie będziemy.
- W porządku. Dobra głąby, czas spuścić wpierdol tym lalkom z klanu Pawia. Odrazu Wam zapowiadam, że jak którykolwiek z Was dostanie w pysk i będę go musiała ratować, to po walce wszyscy przejdziecie taki trening, że się posracie. Z Yaiem włącznie. - jakbyś usłyszał to pierwszy, to może byś się i zaśmiał, ale już raz przechodziłeś trening Kagady i wiedziałeś, że nie chcesz tego odbywać jeszcze raz. Wtedy do posrania mało brakowało. - Nie forsować się. Jak nie jesteście pewni, wycofać się. Współpracować. To nie jest już byle misja. Do dzieła.
Wszyscy wyszliście z pokoju i ruszyliście na swoje stanowiska. Bębny wojny miały zabić jeszcze raz.
Dotarłeś na szczyt siedziby władzy. Stanąłeś na dachu i zobaczyłeś to, co przywołało Ci wspomnienia. Wojna. Masa ludzi, stojących naprzeciw siebie. Dwie armie, Kaminari i Kujaku. Pech chciał, że w tym dniu, był deszcz, a raczej już prawie sztorm, ponieważ woda leciała z nieba wręcz strumieniami. Co jakiś czas w oddali słychać było pioruny, a ogólna widoczność była bardzo ograniczona. Normalnie, z tego punktu w słoneczny dzień bez problemu widziałbyś wszystkie wzgórza dookoła doliny, jednak akurat dziś, widziałeś może maksymalnie 1/4 tego. Z najwyższego punktu w osadzie byłeś w stanie dojrzeć początek armii i Moshiego, który stał na jej czele. Nagle chłopak machnął ręką i wydał z siebie okrzyk bojowy, po czym armia Kaminari ruszyła naprzód.
Ziemia się zatrzęsła od setek ludzi maszerujących naprzód i kolejno zaczęli znikać w ciemnościach. Nie miałeś pojęcia, co się wydarzy gdy te armie się spotkają, więc już na samym początku plan, który opracowałeś z Hasakim wydawał się być średni.
Kapitan wojsk stał obok Ciebie i patrzył również w tym kierunku.
- Źle to wygląda. Nie mamy kompletnie pojęcia, co się dzieje na placu boju. - skomentował mężczyzna.
Nawet, jeżeli nie widziałeś co się dzieje, to w pewnej chwili wojska musiały się zetrzeć, bo huk jaki powstał, przedarł się nawet przez spadające z nieba krople. Hasaki patrzył w tamtą stronę, jednak poświęcił też czas, by odwrócić Twoją uwagę i wskazać na mury.
- Łucznicy rozstawieni zgodnie z poleceniem. Ci na przodzie mają łuki z notkami. Jak tylko dostrzegą latające postacie, odrazu zaczną sypać. - tak też było. Widziałeś ludzi z łukami rozstawionych w równych odstępach na murach i fortyfikacjach wokół osady. - Statki wydają się też gotowe. - wskazał dłonią w drugą stronę - na morze. Tam były cztery statki, ktore przestawione bokami miały wycelowane harpuny i wyrzutnie w kierunku pola bitwy.
Wszystko wglądało dość imponująco jak na tak krótkie przygotowania.
- Martwi mnie coś innego. - powiedział. - Przy tej widoczności nie mamy pojęcia, co się dzieje na flance i na tyłach. Jakbym ja był po stronie klanu Pawia, to w tym przypadku wysłałbym oddział by nas flankować. Z wzgórz będą mieli łatwy dostęp do naszych pleców. Nie wiem, czy Ci łucznicy co mamy do obrony wystarczą. - spojrzał w Twoim kierunku. - To miejsce, w którym musimy się rozstać. Pójdę na flankę i ocenię, czy nie dzieje się nic złego. Mamy tam ukryte wojska, więc jeżeli napotkają na większą armię, mogą zostać zaskoczeni i wybici. Wzgórze od flanki jest kluczowe. Jeżeli spotkam duży opór, wtedy zatrąbię w róg i przyjdziesz nam pomóc. Jeżeli nie... to musisz się dostosować. Powodzenia, Anzou-san. Za Kaminari.
Po czym mężczyzna zeskoczył z siedziby władzy i widziałeś, jak ruszył w kierunku o którym Ci mówił. Zachodnia brama i wzgórza.
Ty zaś zostałeś sam sobie na szczycie wieży i z czułeś... że wojna się dzieje. Co miałeś robić? Czekać? Ruszyć do pomocy? Czekać na odwrót Sandy? Czekać na sygnał od Hasakiego?
Wojna była przerażająca.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
Ścieżka Haruki
Gdy podeszłaś do Muwary pytając, czy możesz pogłaskać Yeny, ta się zgodziła. Co prawda, nie był to przyjemny puch, ale skoro chciałaś, to widocznie kobieta nie zamierzała Ci jakoś ograniczać kontaktu. Tym bardziej, że w obecnie panującej atmosferze, czyli przepotężnej burzy z piorunami, akurat to wydawało się Yeny w jakiś sposób uspokajać.
Następnie poświęciłaś czas na dalsze rozmyślanie na temat znaków, a raczej całego języka migowego wśród Sióstr. Było tego tak sporo, że nawet podczas przerwy podeszłaś do Yadasu, pytając ile jej zajęło opanowanie tej sztuki - i czy w ogóle jej się udało. Dziewczyna podrapała się przy tym po głowie.
- Eee...żebym umiała czytać, rozpoznawać, rozumieć czy sama rozmawiać w znakach? - zapytała, po czym nie czekając, przeszła do odpowiedzi. - Czytać to tak ze dwa tygodnie, rozpoznawać miesiąc, a rozmawiać z trzy. A rozumieć wszystko to cały czas się uczę, bo czasem Hisamida czy Shira użyją jakichś archaicznych gestów, których nie znam i muszę się domyślać, co to znaczy. Albo Nagome, która spłaszcza wszystkie ruchy i też muszę się domyslać. - odparła. - Moją mentorką była Muwara i ona akurat jest bardzo dokładna w tym co robi, więc szybko się uczyłam, no i eee... Chishiba mnie lała jak nie ogarniałam, to miałam motywację by się uczyć szybciej. Ciebie Shira raczej nie zleje, więc musisz sama się dyscyplinować, by jak najszybciej to opanować. Eee... no i to jest fajne, jak możesz sobie w tym rozmawiać i nikt tego nie rozumie. Tylko uważaj, bo niektórzy ninja też to znają, szczególnie jacyś urzędnicy czy doświadczeni shinobi.
Jak sięgnęłaś pamięcią, to rzeczywiście - jak Shira była z Tobą siedzibie władzy, to mignęła coś do starszego urzędnika. Czyli z nim też...
- A jak to wygląda w praktyce? Mniej więcej tak. - dziewczyna odwróciła się do Ciebie plecami i wyprostowała dłoń, robiąc jakieś trzy szybkie gesty ręką.
Rozpoznałaś "Fugata" i "Ty" ale nie byłaś pewna, czy "Ty" to nie jest "Ja" bo te słowa były bardzo podobne. Yadasu się odwróciła.
- Fugata leci za Tobą. - powiedziała, tłumacząc co Ci pokazała. - Eee... ale to nie przejmuj się tym, pewnie i tak czymś dostaniesz w miarę szybko i rozbijesz się o ziemię, po czym jak się obudzisz to będzie już po walce. Ja tak miałam za pierwszym razem.
No, to Yadasu cię pocieszyła. Z plusów to chyba najważniejsze było to, że nikt wobec Ciebie nie miał za dużych oczekiwań, więc nawet jak coś schrzanisz to i tak nic się nie stanie. Przynajmniej w teorii.
Następnie chodziłaś i szukałaś opcji, by pójść z Shirą na stronę. Co prawda Fugata nie za bardzo Cię odstąpywała, ale jak już powiedziałaś dość wprost Shirze, że chcesz z nią porozmawiać sam na sam, ta skinęła głową do Fugaty i miałaś okazję przekazać swoje obawy Liderce. Shira patrzyła Ci w twarz przez cały czas, gdy do niej mówiaś. Na koniec, kącik jej ust wykrzywił się.
- O matko... i Ty przez cały ten czas się tym przejmowałaś? - zapytała się unosząc brew. - Jak Cię to tak trapiło, to było przyjść odrazu. - Shira patrzyła na Ciebie, po położyła Ci dłoń na głowie i potragała. - Zdejmuję w takim razie ten rozkaz. Chcesz, to możesz powiedzieć komu chcesz. Tylko przestań się tym teraz przejmować. Skup się na tym by przeżyć, bo zaczynam zastanawiać się czy sama dobrze zrobiłam, biorąc Cię tutaj. Nie umrzyj mi na pierwszej misji. To Twój najważniejszy rozkaz w tym momencie. A drugi to nie denerwuj Fugaty, bo ona już i tak ledwo się trzyma ze względu na Ciebie. A co do tego, co o mnie usłyszałaś i Musanie, to z chęcią posłucham, ale to już po wojnie na ognisku. Sama jestem ciekawa, co wiesz. - powiedziała, po czym odeszła.
Było to trochę zaskakujące z jej strony. Z jednej strony wydawało się, że zbagatelizowała w całości sprawę z Asaro i Musanem, ale z drugiej może już ochłonęła i przemyślała na spokojnie całą sprawę? Zresztą, Asaro zapraszał wszystkie Siostry, nie tylko Shirę. W każdym razie, jeden problem z głowy.
W jednej chwili pojawiła się za Tobą Hisamida, która wyłoniła się niewiadomo skąd. Nie byłaś pewna, czy Was podsłuchiwała czy nie, ale zrównała się z Tobą na moment i spojrzała.
- O tę historię ostatniego sparingu z Chishibą zapytaj Muwarę. Ona wtedy była i opowie Ci to z najlepszej perspektywy. - powiedziała krótko, po czym również gdzieś odeszła.
Na samym końcu miałaś jeszcze chwilę z Muwarą - byłaś zdziwiona, że Shira tak szybko zadziałała w tym temacie i że w ogóle coś takiego da się zrobić.
- Da się, ale to nie jest proste. Na szczęście rozmawiasz z Siostrą Nocy, która się na tym zna, więc po wojnie coś z tym zrobimy.
Muwara skinęła głową i ... Shira was zawezwała ostatni raz. Czas ruszać na bitwę.
Wojska Kujaku wyruszyły na pole bitwy, Wy zaś ruszyłyście za Shirą na wzgórza. Wszystkie szłyście w ciszy. Co jakiś czas słychać było głosniejsze klapnięcie wody, gdy którąś z Was wdepnęła w jakąś większą kałużę. Obserwowałaś, jak Wasze wojska znikają w ciemności spowodowanej przez burzę i noc. Mogło Cię to przerazić. Wcześniej miałaś okazję ćwiczyć w pogodny dzień, gdzie wszystko widziałaś. Teraz? Deszcz, mgła Yadasu, strzelanie w waszym kierunku przez wszystkich. Możliwość strącenia. Taktyka Sióstr Nocy była istotnie mocno niekonwencjonalna, ale i skuteczna. Przynajmniej w opowieściach. Teraz miałaś przekonać się, jak było naprawdę. Yeny została w bazie pilnowana przez kilku strażników. Mieli prosty przykaz - gdyby coś się stało, mieli spuścić ją do walki, a tak to pilnować dwóch bomb oznaczonych B29S.
W pewnej chwili dotarłyście do klifu, gdzie widać było, gdzie zaczynała się ziemia, jednak nie widziałaś w żaden sposób, gdzie walczą wojska. Pogoda była więc korzystna i niekorzystna dla obu stron.
Wszystkie Siostry ułożyły się w formacji: Yadasu - Ty - Fugata z Nagome - Muwara z Hisamidą. Shira podeszła jednak na sam przód i... ukleknęła przed przepaścią.
Przyłożyła ucho do ziemi i wydawała się nasłuchiwać. Widziałaś, jak zamknęła oczy i zaczęła cicho oddech. Wszystkie zamarłyście w pozycji gotowej do lotu.
I nagle ledwo bo ledwo, ziemia zadrżała. Jakby z daleka było słychać jakieś krzyki czy po prostu odgłosy walk, ale było to bardzo zniekształcone przez deszcz. Shira jednak nadal przysłuchiwała się temu. Nagle otworzyła oczy i podniosła się, po czym ruszyła na koniec.
- Teraz. Ruszamy. Maski na głowę.
W ostatniej chwili poczułaś rękę na barku. Była to Fugata.
- Licz do trzech i wznoś się. Nigdy nie czekaj do czwartej sekundy. - zapewne chodziło jej o moment pikowania w dół.
Nie było jednak na to czasu. Wszystkie przekreciły filtry i założyły na twarz maski. Nagle Yadasu wystartowała do przodu i skoczyła w przepaść, a za nią i Ty. Widziałaś, jak składa pieczęć i wokół niej wyrastają skrzydła. Jej wersja przypominała zwykłą technikę klanową, z tą różnicą, że miała jakby wstęgi z chakry dookoła piór. Nie miałaś możliwości zachwycać się tym, bo dziewczyna pruła w powietrzu jak szalona i musiałaś za nią nadążyć. Fugata ewidentnie dawała Ci trochę fory na treningu, tutaj jednak Yadasu nie zamierzała spowalniać ani trochę. Najgorsze, że nie miałaś jak się obejrzeć, bo musiałaś uważać, by Cię nie zostawiła w tyle. Gdy spojrzałaś w dół widziałaś... pustkę. Ciemność. Nie wiedziałaś nawet ile masz do ziemi. Wiedziałaś natomiast to, że z każdym ruchem skrzydeł, kolejne krople deszczu rozbijają Ci się o ciało, a wiatr szarpie Twoje ciało na boki. Z plusów - kombinezon był fantastyczny. Nie umiałaś tego określić, ale leciało Ci się zdecydowanie łatwiej, niż normalnie. Wiatr opływał Twoje ciało, a dodatkowe płachty ułatwiały sterowanie.
Nie miałaś jedna możliwości się tym zbytnio nacieszyć. Słyszałaś, że pod Tobą trwa odgłos walk. Nagle Yadasu zrobiła obrót w powietrzu i wyłączyła skrzydła.
To był ten moment.
Yadasu sięgnęła po dwie bomby - jednego i drugiego rodzaju, po czym skierowała się głową pionowo w dół.
"Nie czekaj do czterech sekund".
To był Twój najważniejszy test.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klikUkryty tekst
1 x
- Kujaku Haruka
- Posty: 513
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 17#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Z zadowoleniem stwierdziła, że Yeny pozytywnie zareagowała na nią. I nawet jeśli w dotyku nie przypominała puchatego futra jakiegoś kota, Haruce to zdecydowanie nie przeszkadzało i dalej ją traktowała jak jakiegoś kota. Niestety, nie było czasu na zbyt duże spoufalanie się, dlatego szybko musiała znowu skupić się na znakach, o których zamieniła dwa słowa z Yadasu, która szybko jej uświadomiła, że nauki jest... mnóstwo, ale jednak jest to wszystko osiągalne. Wiedziała, że nadchodzące miesiące będą dla niej ogromnym wyzwaniem. To jednak tylko dolało oliwy do ognia i jej chęci przetrwania pierwszego zadania.
- Jak się rozbiję, to zawalę chyba pierwszy i jedyny rozkaz... Ale jeśli ze sobą rozmawiamy, to chyba znaczy, że no... da się przeżyć. Dzięki, Yadasu. - uśmiechnęła się do najmłodszej - poza nią samą - Siostry.
Kiedy potem porozmawiała z Shirą, ta... zdjęła kamień z jej serca. Rzeczywiście, ta sprawa ciążyła jej mocno, chociaż odkąd napisała list - miała poczucie, że nie aż tak bardzo. Nawet gdyby zginęła, ktoś powinien go przeczytać i zadbać o to, zeby ich liderka nie zrobiła czegoś głupiego.
- Dziękuję, Shira-sam... san. - ukłoniła się z wdzięcznością, po czym pokiwała kilka razy głową, z powagą na twarzy. - Nie zamierzam jej denerwować więcej. Wiem, że przeze mnie ma co najmniej dwa razy więcej pracy w trakcie misji. - stwierdziła, na koniec migając jeden znak, który zapamiętała jako pierwszy "Potwierdzam/zrozumiałam". Miała wrażenie, że było to słowo, które od ostatnich trzech dni powtórzyła częściej, niż przez ostatnie pół roku... ale co poradzić. Na razie musiała się uczyć - czas na bycie samemu jakąkolwiek liderką czy mentorką przyjdzie o wiele później. O ile przyjdzie.
Kiedy z kolei Hisamida nagle pojawiła się obok niej i zasugerowała, żeby spytać o ostatni sparing Muwarę, skinęła powoli głową. Była ciekawa tej historii - tak samo, jak w sumie wszystkich historii, o których była mowa przy ognisku - ale rzeczywiście, ta była chyba tą, którą chciała poznać w następnej kolejności. Może po bitwie.
Bitwie, która właśnie się rozpoczynała.
Warunki były... zatrważające. Widoczność koszmarna, co działało na korzyść i niekorzyść obu stron... chociaż mogła mieć nadzieję, że najbardziej na niekorzyść Kaminari. W końcu blask z ich skrzydeł miał szansę nieco stopić się z blaskiem burzy, a co więcej - kiedy już przejdą do właściwego nalotu, ciemności powinny już je chronić bardziej, niż masy wojsk Gromowładnych. A przecież wojsko, zasianie paniki oraz zredukowanie liczebnej przewagi było ich pierwszym celem.
Stała w formacji, czekając na rozkaz do startu, czując, jak żołądek podchodzi jej do gardła, a jednocześnie czując zastrzyk adrenaliny i euforię. Była na misji z Siostrami Nocy. Sama będąc jedną z nich. Cokolwiek by się nie działo... była szczęśliwa, podekscytowana i... drapieżna? Z zaskoczeniem poczuła, że gdzieś z tyłu jej umysłu odezwała się część, której do tej pory nie znała, albo... taka, której istnienia nie chciała do siebie dopuścić.
Ta, która pragnęła ujrzeć padające ciała przeciwników, z wybałuszonymi, zakrwawionymi oczami i spuchniętymi językami, niezdolne zaczerpnąć oddechu po ich bombardowaniu.
Nie odrzuciła tej cząstki siebie. Zamiast tego pozwoliła jej stanąć w szeregu, obok pozostałych emocji. Niech będzie gotowa do działania, ale tylko jeśli będzie to naprawdę potrzebne.
Teraz nadszedł czas pełnego skupienia.
- Do trzech i wznosić się. Jasne. - potwierdziła mentorce, po czym przekręciła sama filtr i założyła maskę i... już biegła i skakała w przepaść, by po sekundzie sama złożyć pieczęć, tworząc skrzydła i wznosząc się za pierwszą z Sióstr w formacji. Nie mając innego punktu odniesienia, szybko skupiła się na tym, by utrzymać tempo i - kiedy tylko sama Yadasu zgasiła skrzydła - ona zrobiła podobnie, pikując.
Jeden.
Bomby - te same, co Siostra - miała już w dłoni. Sięgnięcie po nie było zaskakująco łatwe.
Dwa.
Zamach, przygotowanie do rzutu.
Trzy.
Rzut i natychmiastowe poderwanie się z powrotem do góry.
Odkryta dopiero co drapieżna, mroczna część jej psychiki rwała się, by zobaczyć skutki, jednak reszta świadomości ujęła ją w karby, tak samo jak Fugata nie tak dawno zmusiła ją samą do posłuszeństwa. Nie czekała do czterech. Wiedziała, czym to grozi i wiedziała, że jej głównym zadaniem jest nie dać się strącić.
Jeśli to się udało i dalej była w powietrzu... pierwszy nalot był za nią.
Przygotowała się do kolejnego.
Ukryty tekst
0 x
- Anzou
- Posty: 1087
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Dyskusja, rozmowy, rozkmina wszystkiego. Od momentu zdobycia osady i otrzymaniu informacji, że dojdzie do takowego starcia - chłopak robił praktycznie wszystko co mógł, aby zwiększyć szansę na sukces i przechylić szalę zwycięstwa w kierunku Kaminarich. Owszem, nie było to łatwe, wróg nie próżnował i co gorsza - dysponował różnymi umiejętnościami, których Władca Piorunów nie do końca rozumiał. Niemniej - jego oddział był gotowy, każdy miał jakiś zakres obowiązków, swoje pole do ogarnięcia. Czy to, co miał zrobić Anzou było skomplikowane? W pewnym stopniu na pewno. Ogarnianie dwóch bram i manewrowanie wojskiem, ewentualne odpieranie ataków... wiele rzeczy tutaj mogło się po drodze zwyczajnie wywalić na pysk. Do tego młody Kaminari nie mógł dopuścić. Posiadał już pewne doświadczenie, odpowiednią moc, ale czy aby na pewno wystarczającą? Czy może teraz rzuca się na zbyt głęboką wodę, a presja zwyczajnie i oczekiwania względem jego są zbyt wysokie? Ciężko to stwierdzić. Anzou spojrzał na pozostałych członków ekipy wpierdol Kaminari. Każdy był zdeterminowany. Każdy wiedział, co do niego należy. To dodało chłopakowi nieco otuchy. Pokrzepiło jego serce i wlało nieco wiary w sukces. Nastolatek był pewny jednego - mógł na nich liczyć. Mógł w pełni zaufać każdemu w oddziale.
- Bez obrywania w pysk. Bez treningu do posrania po starciu. Szkoda Yai'a. Moshi. Możesz na mnie liczyć. W trakcie odwrotu będę Ciebie próbował osłaniać, zwłaszcza, jeżeli ruszą na nas te jebane Siostry. Powodzenia.
Ostatnie słowa, ostatnie wymiany spojrzeń. Teraz pozostała już tylko akcja. Nic więcej. Trzeba przejść do konkretów i dalszych działań. Chłopak opuścił siedzibę władzy i udał się na jej szczyt. Miejsce, w którym miał pogląd na sytuacje, która jest dookoła. Przynajmniej w teorii tak powinno być. Sama z siebie aura, pogoda nie ułatwiała orientacji w terenie. Mimo wszystko - udawało się dostrzec nieco ludzi, a przede wszystkim ich słyszeć. Ten widok i cała otoczka sprawiły, że do Anzou dotarły wspomnienia, wspomnienia, które nie były zbyt przyjemne, te, z momentu walki na Murze jako Zjednoczone SIły Shinobi. Dumna nazwa, jednak z tego wielkiego zjednoczenia wyszła wielka porażka. Oby tym razem było inaczej. Wojska ruszyły do ataku, machina ruszyła, trybiki zostały przekręcone. Kaminari przełknął ślinę bacznie obserwując i jednocześnie wysłuchując otoczenia. Za cholerę nie wiedział co tam się dzieje. Tam gdzieś byli jego ludzie. Towarzysze broni. On... stał tutaj, wraz z Hasakim.
- To samo mnie martwi. Za cholerę nie wiemy jak idzie bezpośrednie starcie, a co gorsza... nie widzimy powietrza, mamy ograniczone ruchy. Poza tym wszystko, przynajmniej tu na Murze i statki wydają się w porządku. To pokrzepiające, Hasaki. Jeżeli tak mówisz - to udaj się tam. Będę nasłuchiwać rogu. Na wzgórzach też mogli ustawić swoje wojska... tak mi się przynajmniej wydaje. Fakt, że jesteśmy w dolinie nie ułatwia. Kurwa!
W głosie Władcy Piorunów dało się wyczuć lekkie zdenerwowanie i napięcie. Emocje sięgały zenitu, zwłaszcza, że nie wiedział co się dzieje. To było w tym wszystkim najgorsze. Pewnego rodzaju niepewność, uczucie, które trawiło go od środka. To on wolał nadawać bieg historii, podejmować decyzje - te lepsze i te gorsze, ale mimo wszystko mieć pewnego rodzaju sprawczość, kontrolę. Tutaj tak za cholerę nie było. Kaminari pożegnał Kapitana i dalej bacznie wypatrywał tego co dzieje się na polu bitwy, aby odpowiednio pokierować wojskami czy też wesprzeć łuczników w ataku latających celów. Kątem oka Anzou chciał również widzieć potencjalny odwrót u Moshiego. To tam zadzieje się akcja i zapewne dojdzie do jednego z największych i najtrudniejszych starć, jakie w swoim życiu stoczy Władca Piorunów. Skupienie? Maksymalne. Czujność? Wzmożona. Nerwy? Ogromne. To jest wojna. Wojna, w którą wplątało się Kaminari i która nie do końca ma jakiś sens. Mimo to, ludzie muszą podejmować działania, aby przetrwać i to zamierza zrobić Anzou. Władca Piorunów kontynuował na razie obserwacje i był gotowy do podjęcia działań. Wiedział, jakimi siłami dysponuje. Był świadomy tego, co do niego należy. Trzymanie się planu to klucz do sukcesu.
- Bez obrywania w pysk. Bez treningu do posrania po starciu. Szkoda Yai'a. Moshi. Możesz na mnie liczyć. W trakcie odwrotu będę Ciebie próbował osłaniać, zwłaszcza, jeżeli ruszą na nas te jebane Siostry. Powodzenia.
Ostatnie słowa, ostatnie wymiany spojrzeń. Teraz pozostała już tylko akcja. Nic więcej. Trzeba przejść do konkretów i dalszych działań. Chłopak opuścił siedzibę władzy i udał się na jej szczyt. Miejsce, w którym miał pogląd na sytuacje, która jest dookoła. Przynajmniej w teorii tak powinno być. Sama z siebie aura, pogoda nie ułatwiała orientacji w terenie. Mimo wszystko - udawało się dostrzec nieco ludzi, a przede wszystkim ich słyszeć. Ten widok i cała otoczka sprawiły, że do Anzou dotarły wspomnienia, wspomnienia, które nie były zbyt przyjemne, te, z momentu walki na Murze jako Zjednoczone SIły Shinobi. Dumna nazwa, jednak z tego wielkiego zjednoczenia wyszła wielka porażka. Oby tym razem było inaczej. Wojska ruszyły do ataku, machina ruszyła, trybiki zostały przekręcone. Kaminari przełknął ślinę bacznie obserwując i jednocześnie wysłuchując otoczenia. Za cholerę nie wiedział co tam się dzieje. Tam gdzieś byli jego ludzie. Towarzysze broni. On... stał tutaj, wraz z Hasakim.
- To samo mnie martwi. Za cholerę nie wiemy jak idzie bezpośrednie starcie, a co gorsza... nie widzimy powietrza, mamy ograniczone ruchy. Poza tym wszystko, przynajmniej tu na Murze i statki wydają się w porządku. To pokrzepiające, Hasaki. Jeżeli tak mówisz - to udaj się tam. Będę nasłuchiwać rogu. Na wzgórzach też mogli ustawić swoje wojska... tak mi się przynajmniej wydaje. Fakt, że jesteśmy w dolinie nie ułatwia. Kurwa!
W głosie Władcy Piorunów dało się wyczuć lekkie zdenerwowanie i napięcie. Emocje sięgały zenitu, zwłaszcza, że nie wiedział co się dzieje. To było w tym wszystkim najgorsze. Pewnego rodzaju niepewność, uczucie, które trawiło go od środka. To on wolał nadawać bieg historii, podejmować decyzje - te lepsze i te gorsze, ale mimo wszystko mieć pewnego rodzaju sprawczość, kontrolę. Tutaj tak za cholerę nie było. Kaminari pożegnał Kapitana i dalej bacznie wypatrywał tego co dzieje się na polu bitwy, aby odpowiednio pokierować wojskami czy też wesprzeć łuczników w ataku latających celów. Kątem oka Anzou chciał również widzieć potencjalny odwrót u Moshiego. To tam zadzieje się akcja i zapewne dojdzie do jednego z największych i najtrudniejszych starć, jakie w swoim życiu stoczy Władca Piorunów. Skupienie? Maksymalne. Czujność? Wzmożona. Nerwy? Ogromne. To jest wojna. Wojna, w którą wplątało się Kaminari i która nie do końca ma jakiś sens. Mimo to, ludzie muszą podejmować działania, aby przetrwać i to zamierza zrobić Anzou. Władca Piorunów kontynuował na razie obserwacje i był gotowy do podjęcia działań. Wiedział, jakimi siłami dysponuje. Był świadomy tego, co do niego należy. Trzymanie się planu to klucz do sukcesu.
Ukryty tekst
0 x

- Ario
- Martwa postać
- Posty: 2603
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Z perpektywy Moshiego, który stał dosłownie jako pierwsza osoba na froncie, widać było najwięcej. Chłopak gdy dał sygnał do ataku, armia ruszyła naprzód, aż nagle zza mgły przed nim wyłoniła się przeciwna armia Kujaku. Chłopak nie potrzebował zbytnio dodatkowych bodźców, bo gdy tylko ich ujrzał, wyskoczył do przodu i wpadł z buta na twarz pierwszemu napotkanemu wrogowi. Przeciwnik padł na ziemię, a Moshi wydarł mu miecz przy pasie, atakując kolejnego wroga i śmiertelnie go raniąc. Kilka ostrzy mignęło mu obok ciała, jednak gdy obie armie na siebie wpadły, nastąpił momentalnie gigantyczny chaos.
Bycie shinobim nadawało bardzo dużo plusów podczas takiej walki. Przewaga, jaką robił Moshi na placu bitwy była ogromna. Chłopak raz po raz atakował najbliższego wroga, wyrywając im ekwipunek i wykorzystując do dalszej bitki, lub nawet zdejmując hełmy i rzucając w kogoś. Wokół Moshiego zrobił się krąg trupów i coraz mniej wojowników klanu Kujaku chciało do niego podejść. Chłopak tak bardzo wczuł się w walkę, że zapomniał o tym, że miał udawać przegrywanie. W sumie to uznał, że skoro tak dobrze mu idzie, to zaraz wyeliminuje całe wojsko i będzie można się rozejść. Do czasu...
Nagle zza plecami Moshiego nastąpiła seria wybuchów. Było to tak bardzo niespodziewane, że chłopak odwrócił się i stał z otwartymi ustami patrząc, jak chmura fioletowego obłoku zaczyna pochłaniać część armii. Co więcej - dostrzegł sylwetki Sióstr Nocy, które po udanym bombardowaniu ponownie zaczęły wznosić się w powietrze. Moshi miał ewidentnie za daleko, by sięgnąć którąś Sióstr, poza tym, zrobiły to tak szybko, że jak Moshi się zorientował, one już ponownie wzbijały się w powietrze.
Nawet nie zorientował się, że stoi jak kołek i nagle na jego twarzy wylądowała jakaś pięść. Moshi upadł na ziemię obudzony tym ciosem, po czym wstał i zaczął machać rękami.
- ODWRÓT! ODWRÓÓÓÓÓT!!!! - krzyczał chłopak, ale nikt go nie słyszał, bo w tym momencie, nastała wrzała z bólu i płaczu żołnierzy, którzy weszli w zasięg bomb i pyłu. Ludzie, którzy stali w purpurowym dymie zaczęli krwawić z oczu i nosa, padali na ziemię w agonii i wręcz wyli. - OMIJAĆ DYM! OMIJAĆ DYMMMM!!!!
Ci, którzy żyli, zaczęli się cofać. Pierwsze bombardowanie Sióstr Nocy wybiło z rytmu udany start Kaminari, jednak nadal, był to dopiero początek.
Ścieżka Haruki
Zapikowałaś w dół. Lecąc za Yadasu, dostałaś momentalnie przyśpieszenia, jednak byłaś na to gotowa. No, prawie. Tym razem totalnie nie widziałaś gdzie lecisz. Deszcz, ciemność i wszystko dookoła sprawiało, że masz wrażenie, że po prostu spadasz w jakąś bliżej nieopisaną otchłań. To co przeszłaś na szkoleniu było niczym w porównaniu do tego, jak się teraz czułaś.
Rozłożyłaś ręce na boki z bombami w dłoniach i czułaś, jak dzięki kombinezonowi możesz dużo sprawniej i łatwiej manewrować spadając. Czułaś lekkość, ale i adrenalina rozsadzała Twoje ciało. Tym bardziej, że uczucie miało trwać jedynie trzy sekundy. Nie umiałaś jednak jeszcze dostosować dobrze prędkości, a bałaś się, że Yadasu zniknie Ci z oczu, więc przyśpieszyłaś, dotykając nagle jej stopy twarzą. Gdy Yadasu zorientowała się, że podleciałaś do niej za blisko, zrobiła manewr odchodzący na bok. Gdy Yadasu zniknęła Ci sprzed oczu... zobaczyłaś bitwę. Kurwa, gigantyczną bitwę dwóch armii. W jednej chwili ciemność, a w drugiej dwie ścierające się armie.
Odruchowo zamachnęłaś się i rzuciłaś bombami pod siebie, po czym wystawiłaś dłonie na boki i używając kombinezonu, wyprostowałaś lot by nie spadać. Złożyłaś pieczęć i na Twoich plecach wyrosły skrzydła, pozwalające Ci ponownie wznieść się w powietrze. Widziałaś jak Yadasu przed Tobą nie przejęła się chyba tym, że na nią wpadłaś i leciała dalej w górę.
Słyszałaś dźwięk bombardowania za Tobą. Nagle z boku pojawiła się Shira, która wyglądała, jakby ścieła lot tylko po to by wyjść naprzód. Skrzydła Shiry przypominały gigantycznego motyla, a ona sama gdy wyszła na prowadzenie wystawiła dłonie i zaczęła coś machać.
Znaki.
"Ty. Zejdź. Ogień. Uwaga. Skrzydła? Ser?" - kurwa, nie miałaś pojęcia, co ona pokazuje.
I wtedy stało się coś niespodziewanego. Kątem oka zobaczyłaś, jak w waszym kierunku, a raczej Yadasu leci gigantyczny harpun. Jako, że leciałaś teraz jako trzecia, widziałaś to doskonale, bo akurat harpun był na Twojej wysokości. Nie mniej, był w ślepym punkcie Yadasu i dziewczyna nie miała szans go ominąć, tym bardziej, że Shira zagrodziła jej drogę i nie mogła lecieć szybciej.
Byłaś za wolna, by ocalić swoją towarzyszkę. Dotarła do Ciebie przerażająca rzecz. Wielki harpun zaraz przebije na wylot Yadasu.
I gdy miało stać się to co nieuniknione, Shira zachowała się tak, jakby zatrzymała się w powietrzu. Wyglądało to jakby czas się zatrzymał. Shira po prostu zawisnęła w powietrzu i zamachnęła się nogą. Yadasu miała wpaść na Liderkę, jednak otrzymała od Shiry kopnięcie i zmieniła trajektornie lotu. Yadasu wytrąciła się z lotu i poleciała gdzieś obok. Harpun przeciął powietrze, a Shira zrobiła dziwny piruet w miejscu. Harpun przeciął jedno jej skrzydło, roztrzaskując chakrę na boki. Shira koziołkowała w powietrzu z jednym skrzydłem, a Ty nie miałaś wyboru, jak ominąć Shirę i Yadasu, które gdzieś zostały za Tobą.
Teraz byłaś pierwsza. Nie miałaś kurwa pojęcia, co robić. Nie miałaś totalnie orientacji, gdzie lecieć, jak lecieć i gdzie rzucać jakimiś bombami. Skąd miałaś jednak mieć? Na treningu wydawało się to wszystko dużo prostsze. No i widać było ziemię.
Dotarłaś do momentu, gdzie wyżej już nie polecisz i nagle zobaczyłaś, jak Nagome równa się z Tobą na pełnej wysokości. Kobieta złapała Cię za fraki i przyciągnęła do siebie.
- NIE WYŁĄCZAJ SKRZYDEŁ I SPIERDALAJ JAK NAJSZYBCIEJ! - wydarła się, po czym puściła Cię i zapikowała w dół.
Tym razem jednak, Nagome nie wyłączyła skrzydeł. Wystrzeliła w dół na pełnej prędkości. Teraz jednak nie miałyście spadać, tylko dosłownie lecieć pionowo w dół. W ostatniej chwili dostrzegłaś, że za Tobą leci Fugata, Hisamida i Muwara. Nie widziałaś nigdzie ani Shiry ani Yadasu, ale nie miałaś czasu się nad tym zastanawiać.
Nie było czasu na nic. Drugi nalot.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Ścieżka Anzou
Bierne obserwowanie tego co się działo mogło być dla Ciebie najgorsze. Chciałeś pomóc, chciałeś walczyć. Chciałeś być na pierwszej linii z Moshim, chciałeś sprawdzić się z jakąś Siostrą Nocy. Jednak stałeś tu gdzie stałeś. Na szczycie. Hasaki gdzieś zniknął, a Ty poczułeś jak odruchowo zaciskasz pięści. Czułeś niemoc.
Jednak musiałeś się uspokoić. To, co Kagada mówiła. To co teraz się działo, miało nie być istotne. Mieliście polować konkretnie na jedną osobę. Tylko, że na ten moment nie wiedzieliście nic. To znaczy inni nie widzieli, bo nagle odkryłeś coś szokującego.
Podczas gdy inni byli zajęci walką, Ty, a raczej Twój wzrok... pomału zaczął się dostosowywać. Nagle granica, która była na 1/4 rozszerzyła się, a niebo wydawało się nie być tak nisko. Dlatego też doskonale widziałeś jak z nieba zapikowało 7 postaci, które zrzuciły bomby. Fioletowy puch otulił część wojsk Kaminari i zaczęły się jęki i krzyki. Miałeś chwilę, by przyjrzeć się temu co robiły Siostry Nocy. Jak rzucają bomby, jak używają skrzydeł, by ponownie znieść się w powietrze. Atak nastąpił tak szybko, że łucznicy nie zdążyli nawet wystrzelić z łuków, ale ewidentnie też zauważyli Siostry.
Ten kto czekał, zyskiwał przewagę. Jakże prostą, ale jakże skuteczną. Była to dla Ciebie lekcja, która mogła zaważyć na wszystkim.
Tym bardziej, że nagle jedna z Sióstr... ta ostatnia, zmieniła formację i wysunęła się naprzód. Ta jedna z nich poruszała się zdecydowanie lepiej niż reszta. Wydawała się wręcz biegać w powietrzu i kontrolowac swój lot o wiele lepiej niż inne. To był ten moment, w którym byłeś pewny.
Znalazłeś Liderkę Sióstr Nocy. Wiedziałeś, która to jest. Kurwa, jako pierwszy odkryłeś gdzie jest przeciwna seinin. Tylko, jak miałeś teraz komukolwiek o tym powiedzieć? To, że znalazłeś liderkę to jedno, a to, że nie wiedziałeś, gdzie jest Kagada, Sanda, Moshi i Yai to drugie. Byłeś tylko Ty, Twoje wojska i Twoi łucznicy.
I nagle zobaczyłeś, że nie tylko Ty byłeś wkurwiony. Z jednego statku na brzegu wystrzelił potężny harpun, który poszybował w kierunku Sióstr. Zaku musiał zdecydować się o ataku, bo gigantyczny pocisk poszybował z prędkością godną podziwu w kierunku grupy kobiet. Co więcej, byłeś pewny że zaraz trafi! Nawet nie czułeś jak przestałeś oddychać czekać na moment zderzenia.
I wtedy ta pierwsza z Sióstr, Liderka, zatrzymała się w powietrzu i kopnęła kobietę za nią, zmieniając jej lot. Harpun trafił skrzydło liderki, a jej chakra rozprysnęła się na boki. Wtedy we dwie zniknęły gdzieś w mroku, a reszta kobiet poleciała w górę.
Zaku był dosłownie o krok od trafienia jednej z nich. Dla Ciebie był to znak.
Da się je strącić. Czułeś to.
Ale nie miałeś czasu się nad tym zastanawiać.
Na Twojej flance, gdzieś daleko usłyszałeś umówiony znak sygnał.
Hasaki zadął w róg.
Musiałeś podjąć decyzję, co zrobić. Walić w Siostry? Iść na odsiecz Moshiemu? Czekać na odwrót Sandy? Czy ratować Hasakiego?
Wojna była okrutna.
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
Hasaki - klik
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

