Północno - wschodnie wybrzeże

Ziemie klanu Kaminari, zajęte przez Klan Kujaku, który obrał je sobie na siedzibę.
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1026
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Ludzie czasami są skłonni porozumieć się bez słów. Chłopak miał dość dobre kontakty z Sandą i rozumiał to, co do niego mówi, czuł, że dwójka jest całkiem dobrze zgrana. Anzou wraz z dziewczyną przemieścił się do szpitala, aby skupić się na młodym, który ucierpiał w ataku. Dziewczyna wydała polecenie po dotarciu na miejsce - na całe szczęście - szczęśliwym dotarciu, aby ktoś zajął się dzieciakiem, który został praktycznie od razu przejęty przez osobę, której kompetencje w zakresie medycyny z całą pewnością przekraczają te, którymi dysponuje Anzou, a przynajmniej na chwilę obecną.
- Liczę, że wyjdzie z tego. Jebany Paw, jak zawsze bez honoru wykorzystał go w perfidny sposób i jeszcze się nim ochronił, jak jakąś tarczą... Ci ludzie... oni nie szanują nikogo, życie dla nich jest niczym. Musimy ich pogonić, przepędzić i uchronić ludzi przed tą zarazą.
Powiedział Anzou do Sandy. Mówił to, co czuł, Anzou zawsze skłaniał się ku ludności cywilnej, lubił spędzać czas w ich otoczeniu, obserwować ich obyczaje, czasami nawet uczyć się czegoś. To właśnie społeczeństwo to piękno tego świata. Przynajmniej czasami. Młodzieniec chciał odpowiadać już Sandzie, że rusza do punkty ewakuacyjnego, natomiast jego wypowiedź, a w zasadzie intencja wypowiedzi została przerwana przez Moshiego, który pędził z innymi, co wyglądało trzeba to otwarcie przyznać imponująco. Grupa robiła obchód, a to, co słyszał Anzou sprawiło, że ten się delikatnie uśmiechnął.
- Wychodzi na to, że się udało. Gratulacje! Nie ma co, pędzę do punktu ewakuacyjnego.
Białowłosy pożegnał się z Sandą i ruszył czym prędzej do ludzi, którzy zostali w punkcie. Miasto wydaje się być zdobyte, ludzie z Pawia, ci którzy przeżyli - pojmani. Taki zasób może okazać się istotny, zapewne gdzieś tam - dalej inni Kaminari są porwani, więc może jakaś potencjalna wymiana jeńców? Kto wie. Nastolatek pędzi do punktu, aby przekazać informacje ludziom, oraz matce dziecka. Stale skupiony.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2469
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Ario »


Wszystko wydawało się pod kontrolą, dlatego gdy tylko Sanda powiedziała Ci, żebyś cofnął się i zaczął wracać z ludźmi, tak też zrobiłeś. Gdy dotarłeś na miejsce, matka dziecka, która wcześniej obiecała Ci zadbać o wszystko, dobiegła do Ciebie i zaczęła wypytywać o syna. Na szczęście wywiązała się z umowy, tak jak i Ty, więc to co zastałeś to ładnie pogrupowani ludzie gotowi do powrotu do miasta.

Tak też się zadziało. Poinformowałeś ludzi, że mogą wracać, na co Ci ewidentnie się uspokoili. Oczywiście, nim wszystkich odeskortowałeś to chwilę trwało. Przy okazji, parę razy widziałeś patrolujące straże. Ludzie zaczęli rozchodzić się do domów i mogłeś wreszcie pójść w kierunku siedziby.

Na ulicach były ślady walk. Rzeczywiście, w niektórych miejscach były ślady po wybuchach, ale miasto nie było aż tak zdewastowane. Przed siedzibą czekała na Ciebie Sanda, Zaku i Moshi. Gdy dotarłeś do nich jako ostatni, Sanda machnęła dłonią.
- O, jest. To, co wszyscy gotowi? - zapytała, po czym Moshi z Yaiem skinęli głową. Ruszyliście więc do siedziby władzy, który był okrągłym budynkiem w samym centrum miasta. Co interesujące - w środku nie widzieliście żadnych ślad walki. Sanda pozostawała jednak czujna, więc skinęła tylko głową, by ruszyć na wyższe piętro. Dotarliście przed drzwi, zza których, słychać było...jakieś dziwne...głosy...ktoś się kłócił? Nie, to nie to. Wasza liderka podeszła i pchnęła drzwi do środka. Wewnątrz to co zobaczyliście mogło Was niemało zdziwić.

Przy podłużnym stole na środku siedziała Kagada, jakiś mężczyzna chyba w jej wieku, oraz jakaś kobieta. Rozstawione mieli butelki Sake i już nawet sporo wypili, bo Kagada bujała się na boki pijana, dziewczyna ledwo siedziała, a ten mężczyzna też uśmiechał się ewidentnie od procentów.
- O! Są wreszcie! Ile czasu żeście się obijali, co?! - powiedziała, po czym wskazała na Was ręką. - Oto moi uczniowie. Przypatrz się dobrze, bo teraz takich ninja to już nie znajdziesz! hic! a więc po kolei, ten w masce to Zaku. Bardzo dobrze radzi się w ninjutsu. Moshi, mój wychowanek od walki bronią...hic...improwizowaną. Ten chudy to Anzou, ulubieniec mojej przyjaciółki Chino ze stolicy, przysłała mi go na przeszkolenie. No, a w środku moja wychowanka - Sanda - liderka tej zgrai. No i co, mówiłam Ci, że się wyrobią. Dawaj hajs, przejebałeś.
Mężczyzna patrzył na Was przymrużonymi oczami.
- Cholera, w tak krótkim czasie poradzili sobie ze wszystkim?! Przecież to niemożliwe! Oszukujesz, napewno jest ich więcej.
- Mówię Ci, że są tylko oni. Jak w mieście mieliście tylko kilku sentokich i jednego Kogo, to prawdziwi Kaminari nie potrzebują wojsk do przejmowania takich punktów.
Facet był ewidentnie zaskoczony, jednak skinął głową.
- Nie stawialiśmy oporu i współpracowaliśmy z pawiami, tak więc nie mieli potrzeby by stacjonowały tu większe garnizony. Tym bardziej, że pojawiliście się znikąd. Nie mniej, duże szkody zrobiliście?
- My to nie, ale pawie mieli trochę notek i zaczęli bombardować nas z powietrza, to w niektórych miejscach są ślady.
Mężczyzna podrapał się po brodzie.
- A...a chuj tam, odbuduje się. Dobrze, że wróciliście. Te pawie to ich nie lubiłem za bardzo, my od zawsze byliśmy za Tobą, Kagado.
- No ja myślę. Mój dziadek przecież przyjaźnił się z Twoim. Takich więzi się nie traci. Polej jeszcze po jednym.
Mężczyzna nachylił się do Seinin.
- Ale ja musze potem do ludzi wyjść przemowę zrobić.
Kagada machnęła lekceważąco ręką.
- Weź się pierdołami nie przejmuj. Sanda ogarnie. Sando! - Kagada się odwróciła. - Weź zapanuj nad tłumem.
Dziewczyna skinęła głową, po czym wskazała odruchowo głową w Twoim kierunku.
- Anzou się tym zajmie. On już ma doświadczenie w panowaniu nad tłumem. - dziewczyna odwróciła się do Ciebie i uśmiechnęła się, a po jej skroni poleciała kropla potu.
- O! I widzisz? Załatwione.
- Ehh, no dobra. Młody, tylko tam nie napierdol jakichś głupot, nie?
- Dobra, dawaj kończymy tą butelkę. Masz więcej w razie co? Bo mi smaka narobiłeś.
- Dawniej tyle nie piłaś. - skomentował.
- Bo dawniej byłam młoda i piękna, a teraz jestem...tylko młoda i piękna! - para zaczęła się śmiać. Kagada spojrzała na Was. - Dobra, ogarnijcie sytuację w mieście. Moshi, Zaku - wy możecie wrócić po Yaia i powiedzieć mu, by przyszedł tutaj z całym sprzetem. Od teraz tutaj będziemy mieć naszą bazę. Zarządca Kikaru w swojej łaskawości zezwolił nam na przejęcie jednego z budynków.
Mężczyzna popatrzył zdziwiony.
- Zezwoliłem?
Kagada odwróciła się do niego i spojrzała na niego takim wzrokiem, z którym się nie negocjuje.
- Dokładnie tak powiedziałeś.
Facet podrapał się po twarzy.
- No, skoro tak, to weźcie po pawiach budynek przy południowym wejściu.
Kagada klasnęła w dłonie.
- Dogadane! Załoga, odmaszerować, bo my tutaj z Kikaru musimy omówić stare dobre czasy jeszcze.

Po tych słowach wyszliście, a Sanda stanęła i westchnęła.
- Dobra, kto potrzebuje się ogarnąć czy odpocząć, to spotkamy się w bazie. Anzou, ja ogarnę już tych ludzi, Ty idz z chłopakami czy gdzie tam chcesz. W każdym razie, dobra robota wszyscy. Udało nam się. - po czym wszyscy poklepaliście się po plecach.
============================

Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1026
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Post autor: Anzou »

Anzou jak tylko mógł to ruszył do ludzi, których pozostawił samych sobie pod opieką matki Yamato w punkcie ewakuacyjnym. Ta decyzja była z jednej strony ryzykowna, ale z drugiej - aby zdobyć zaufanie ludzi czy też pokazać im, że Kaminari faktycznie zależy też na ludności cywilnej - było to jedyne słuszne rozwiązanie. Ku uciesze nastolatka już z daleka można było dostrzec uporządkowany tłum ludzi, bez krwawej masakry, co może oznaczać, że kobieta zdała egzamin. Widocznie cieszyła się popularnością w osadzie, może była wpływowa albo zwyczajnie - ludzie jej ufali.
- Yamato jest pod opieką medyków, odnieśliśmy go do szpitala. Prawdopodobnie pigułka ze skrzepniętą krwią uratowała jego życie. Bardzo przepraszam, że to tak wyszło... Dorwę jeszcze tego człowieka, postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, aby odpowiedział za to, co zrobił.
Anzou zapamiętał tego Pawiana. Wiedział, jak wygląda, wiedział też jakimi zdolnościami dysponuje, następnym razem nie ucieknie i nie wyrwie się spod potężnego Władcy Piorunów. Nastolatek dalej rozpoczął przemieszczać ludzi do miasta, które przeżyło swoje, ucierpiało na przejęciu, ale powoli po tym całym zamieszaniu opadał kurz. Kaminari dotarł dalej pod siedzibę, miejsce, w którym dostrzegł swoich pozostałych towarzyszy broni, na całe szczęście - cali i zdrowi. Anzou z daleka im machnął i cieszył się, że ich widzi.
- Dobrze Was widzieć. Gratuluję, ekipo.
Skwitował z uśmiechem nastolatek. W ten dalej grupa ruszyła do środka, gdzie przy podłużnym stole była ona, potężna, silna i zarazem intrygująca Kagada. Kobieta, z którą lepiej nie zadzierać, o ile się chce ujść z życiem rzecz jasna. Gołym okiem można było wyczuć alkoholową atmosferę w środku. Czyżby Kagada pijąc dogadywała przejęcie miasta, gdzie reszta walczyła o życie? W tym przypadku jest to możliwe. Anzou wraz z pozostałymi wysłuchiwał tego, co ma do powiedzenia, zarówno Kagada jak i przedstawiciele miasta. Wychodzi na to, że Kagady dziadek miał tutaj jakieś znajomości, pewnie przez to negocjowanie było nieco łatwiejsze.
- Ja, przemowę? Ah...
Anzou nie zamierzał pyskować. Nie chciał ryzykować. Jakieś tam stosunki z tymi ludźmi miał, Anzou wraz pozostałymi finalnie wyszedł na zewnątrz i o ile znajdował się tam jakiś tłum - przekazał im informacje, krótką i rzeczową, poinformował ich, że Kaminari wrócili tutaj i od dziś miasto jest wolne od Pawia. Poinstruował o tym, że jeżeli ktoś potrzebuje - niech uda się do medyków, jeżeli ktoś potrzebuje też pomocy z odbudową zniszczonego mienia - żeby również się odzywał. Ot taki dobry człowiek.
- Trochę odpoczynku, a potem treningu się przyda. Gratulacje.
Anzou odmaszerował, przynajmniej na chwile mógł odsapnąć, a jeżeli ktoś będzie potrzebował jego pomocy z podstawowymi pracami - postara się to zrobić. Taki już jest. Przy ludziach, obok, praca u podstaw.
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny Sporne - Półwysep Antai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości