Strona 1 z 1
Mieszkanie Nakagome
: 27 mar 2020, o 15:26
autor: Nakagome Tsukuyo
Domek należący do rodziny Nakagome, która otrzymała go od władz miasta - za lojalną służbę - jest dość niewielki i położony na obrzeżach osady, niedaleko wybrzeża, co ma swój niewątpliwy wpływ na otoczenie przy nim. Wybudowany tuż nad małym stawem, który zasilany opadami, które mimo swej ulotności, niemal codziennie nawiedzają tę okolicę, co zaowocowało utrzymywaniem przez niego stabilnego poziomu, a także bogactwem w rośliny lubiące takie miejsca... Widoczne jest, że obecna właścicielka nie poświęca wiele czasu, by z tym w jakikolwiek sposób walczyć - jedynie flora jest powstrzymywana od dotarcia do samego budynku. Dookoła samego tworu ludzkich rąk, znajdują się jedynie kamienie, które stoją niewzruszone od momentu postawienia, a także dziko i niedziko rosnące krzewy lub drzewa - dodające temu miejscu specyficzny klimat... Do samego mieszkania, prowadzi wydeptana już ścieżka ze żwiru, piasku i kamiennych płytek, w której jeszcze jakimś cudem nie zagnieździła się roślinność.
Sam dom jest niewielkich rozmiarów i zbudowany w klasycznym stylu, tak charakterystycznym na tych ziemiach. Z widocznym osadem na dachówkach i kurzem i piachem, na zewnętrznych sektorach - to jednak dalej wszystko to spełnia swoją rolę doskonale. Wewnątrz budynek składa się raptem jedynie z trzech pomieszczeń... Z salonu, zajmującego więcej niż połowę budynku, w którym znajduje się charakterystyczny, niski stół, parę szafek i półek z umieszczonymi na nich pamiątkami oraz mały ołtarzyk, ustawiony ku czci przodków - jednak widocznie zakurzony i zaniedbany. Kolejnym pomieszczeniem jest pokój sypialniany, połączony z kuchnią - jest stosunkowo niewielki, przede wszystkim wąski - mata zajmująca większość pomieszczenia, szafki i mała spiżarka, w której trzymane są jedynie długożywotne rzeczy zdatne do jedzenia. A na sam koniec łazienka, w której znajduje się stosunkowo spora balia - zajmująca niemalże połowę tego malutkiego pomieszczenia i wieszak na ręczniki.
Re: Mieszkanie Nakagome
: 4 kwie 2020, o 22:08
autor: Nakagome Tsukuyo
Uliczkami przedmieść Ryuzaku no Taki przemieszczała się dwójka osób... Nakagome w czasie drogi powrotnej do domu, z niechcianym towarzyszem, nie odezwała się ani razu od momentu rozpoczęcia drogi powrotnej. Nie miała po co... Idealną muzykę, jak i wystarczający dźwięk tej nocy wydawał tylko wiatr kołysający leniwie pobliskimi drzewami, krzakami, czy po prostu uderzający o domy, które rozmieszczone było co jakiś czas na tej drodze. Sama droga sprawiała wrażenie bardziej dróżki, której wykamieniowanie były szczątkowe, głównym jej budulcem była udeptana ziemia na którą czasami próbowała się wprosić tutejsza, dzika roślinność - na szczęście mieszkańcy tej części miasta dbali o to, by tak się nie stało... Do wiatru następnie doszły kolejne dźwięki, które upewniły Tsukuyo o zbliżaniu się do swojego ciepłego kątu. Świerszcze, które o tych godzinach i w tych miejscach dawały wyraźnie o sobie znać i silniejszy wiatr... Bryza, która agresywnie wiała, przynosząc orzeźwiające choć jednocześnie chłodne powietrze.
Ich mała podróż trochę jednak trwała, sama Tsuki-chan była już doskonale przyzwyczajona do trochę ponad godzinnej wędrówki od swojego domu do miejsca pracy. Oczywiście w obecnej chwili, taka zwłoka nie była jej na rękę. Jednak musiała przeboleć dodatkowy wysiłek, wystarczy się nieco sforsować... W końcu z pewnym zadowoleniem zauważyła w końcu płot swojego mieszkania, a także charakterystyczne dzikie krzaki, które rosły tuż przy wejściu. Nie odzywając się wiele przekroczyła próg swojego podwórka, by po raz kolejny przywitała ją tutejsza roślinność - zasadzona przez rodzinę i utrzymywana przez nią lub całkowicie nowi lokatorzy, którzy jednak swoją egzystencją niczym nie przeszkalani granatowłosej.
- Już możesz wracać do Siebie. - odezwała się już wyraźnie zmęczonym głosem, wynikającym z fizycznego jak i psychicznego zmęczenia dzisiejszym dniem. Marzyła teraz jedynie o śnie...
Re: Mieszkanie Nakagome
: 5 kwie 2020, o 12:27
autor: Daidoji Akira
– Hm? – wyrwany z zamyślenia ronin spojrzał się na swoją towarzyszkę, jakby zdziwiony jej obecnością. Ostatnią godzinę, zgodnie ze swoimi założeniami, spędził w milczeniu, wyciszając się całkowicie i pozwalając umysłowi w pełni chłonąć mijane obrazy i odgłosy. W pewnym momencie bruk głównej ulicy osady zmienił się chrzęszczący pod nogami żwir, a typowy nawet o tej porze gwar centralnej części osady został zastąpiony przez znacznie dziksze odgłosy – pohukiwania sów i cykanie świerszczy. Zielonowłosy przyjął te zmiany bez większych problemów. Nie spodziewał się, że będzie musiał przebyć z Nakagome taki kawał drogi, ale skoro raz postanowił dopilnować bezpieczeństwa granatowowłosej, to postanowienie trzeba było bezwarunkowo spełnić. Jego sposób obycia z kobietami pozostawiał zwykle wiele do życzenia, ale w chwilach tego wymagających wszelkie panny i panie mogły liczyć na honorowe traktowanie ze strony schowanej gdzieś głęboko samurajskiej duszy.
Gdy tylko strażniczka ruszyła już w stronę swojego małego, jak się domyślał ronin, domku, Akira oderwał szmaragd swoich oczu od jej drobnej sylwetki, po czym zaczął lustrować budynek wraz z otaczającą go roślinnością. Miejsce wydawało się chyba… dość przytulne? Już obserwując z zewnątrz był w stanie określić, że lokum musiało być przynajmniej nieco bardziej przestronne od jego samczej jaskini w „Ptasim Gnieździe”. Oczywiście pozostawała jeszcze kwestia tego, ile lokatorów mieściło małe mieszkanie, ale jej nie miał już zamiaru roztrząsać. Udało mu się odprowadzić dziewczynę bezpiecznie do miejsca jej spoczynku, pozostawała jedynie kwestia…
– Nie potrzebujesz pomocy w czymś jeszcze? Od czasu tamtego spotkania z oprychami nie wydajesz się być w pełni sił. Nie wiem, jak ta cała… chakra… – to słowo wypowiedział po chwili wahania, jakby wpierw musiał sobie przypomnieć, czy na pewno o nie chodzi – działa, ale twoje zmęczenie nie wydaje się naturalne. Poza tym w międzyczasie chyba dość mocno oberwałaś w tył głowy. Takie rany chyba wymagają dokładnych oględzin. Zajrzyj jutro z rana do szpitala, zamiast zajmować się od razu pracą. – tutaj przerwał wypowiedź już na dłużej, dając Nakagome czas na przetrawienie swoich słów i ewentualną odpowiedź. Nie miał zresztą wiele więcej do dodania. Jako osoba pozbawiona wiedzy na temat działania chakry, a tym bardziej podstawowych umiejętności medycznych, nie mógł zaoferować jej wiele ponad wyrażenie chęci wsparcia i trywialną poradę. Poza tym zakładał z góry, że jego słowa zostaną zbyte oschłym „Poradzę sobie. Idź już” .
Dlatego miał zamiar już się odwrócić i odejść w swoim kierunku, gdy nagle przypomniał sobie o jeszcze jednej sprawie. Złapał się za krawędź swojej bluzy i naciągnął ją, tak, żeby w blasku księżyca móc się lepiej jej przyjrzeć. Choć ledwo widoczne, ciemny materiał ubrania wciąż kalały ciemne plamy krwi. Westchnął cicho, po czym odwrócił się z powrotem w kierunku strażniczki. – W sumie to mi też przydałaby się drobna pomoc. Pożyczyłabyś ręcznik, tarkę do prania i najlepiej jakieś wiadro? Muszę się oczyścić w jakimś jeziorze, zanim wrócę do miasta, wolę nie zostawiać tego na później. Później zostawię to do przekazania tobie w karczmie, w której się spotkaliśmy, ewentualnie odniosę tutaj, jeśli będę miał czas.
Re: Mieszkanie Nakagome
: 5 kwie 2020, o 13:55
autor: Nakagome Tsukuyo
- Nie. Poradzę sobie. - sprawnie odpowiedziała na propozycję pomocy, nie odwracając nawet wzroku. O ile na samym początku była zmartwiona raną, która mogła powstać od uderzenia w głowę - to z biegiem czasu widząc, dotychczasowy, brak jakichkolwiek powikłań uspokoiła się, stwierdzając, że najpewniej sen wystarczy. Odchodząc w kierunku już swojego mieszkania, odwróciła się jeszcze na chwilę, obdarzając zielonowłosego swoim standardowym spojrzeniem. - Co do dzieciaka. Jak będzie miał ochotę, będę mogła mu pokazać standardowy dzień pracy w Straży Miejskiej. A teraz idź sobie. - kolejne słowa wypowiedziała ze swoim spokojem, który zazwyczaj towarzyszył jej tonowi. Gdy tylko, swoim zdaniem, wypowiedziała adekwatne odwdzięczenie się za dzisiejszą pomoc, skierowała się ponownie w kierunku swojego przyjemnego lokum. Właśnie doszła do swoich drzwi wejściowych, gdy usłyszała jeszcze jedno zdanie od samuraja... Nic nie odpowiadając, otworzyła drzwi i przekroczyła próg swojego niewielkiego, choć zadbanego mieszkania i znikła, gdy tylko skręciła w kierunku jednego pomieszczenia - nie zamykając drzwi.
- Masz. Odnieś tutaj, jak skończysz. - rzuciła nieco głośniej, by być słyszalną, niosąc wskazane rzeczy ze środka domu, kładąc je na ścieżce i po prostu odwracając się i znikając, za tym razem zamkniętymi drzwiami, by w końcu pójść spać i być wypoczętą do jutrzejszej pracy.
Re: Mieszkanie Nakagome
: 5 kwie 2020, o 15:30
autor: Daidoji Akira
Zielonowłosy patrzył jeszcze, jak dziewczyna odchodzi, po czym westchnął i schylił się po pozostawione przez nią przedmioty. Do wiadra obok otrzymanego różowego ręcznika zapakował swoją nową bluzę. Jedną ręką złapał za sznurek, służący jako uchwyt naczynia, drugą tarkę do prania i w końcu odszedł, tak jak stanowczym tonem zażyczyła sobie tego granatowowłosa.
– Chwila, coś mi się tutaj nie zgadza… – pomyślał i zajrzał jeszcze raz do wiadra, celem upewnienia się co do jednego. Jego zdziwienie okazało się słuszne. Na dnie leżał różowy ręcznik. Ronin uśmiechnął się tylko do siebie, rozbawiony lekko tym słodkim kolorystycznym akcentem, i nie przerywał już dalszej drogi do z góry upatrzonego miejsca.
Re: Mieszkanie Nakagome
: 5 kwie 2020, o 16:49
autor: Nakagome Tsukuyo
Poranek... Zgodnie z małym życzeniem Tsukuyo, długi odpoczynek zdziałał cuda... Czuła się o niebo lepiej w porównaniu do wczorajszego dnia, a właściwie dzisiejszej nocy. Choć może to kwestia świadomości tego, że dzisiaj będzie mogła w końcu zająć się pracą? Może i Akira sugerował nierobienie tego dzisiaj, jednak mimo wszystko... Jego opinia dalej nie znajdowała się wysoko na szczeblu priorytetów granatowowłosej. Umiał walczyć, zaskakująco dobrze, był to fakt, którego nie mogła mu odebrać. Szczerze, posuwała się do stwierdzenia, że o wiele lepiej od niej - szczęśliwie się składa, że nie jest żadnym rozbójnikiem... Ewentualnie po prostu Ona tego nie wie.
Nie myśląc długo, przebrała się w swój mundur, chwytając w zęby jadalne jeszcze pieczywo i od razu opuściła swoje lokum, zerkając czy pod drzwiami nie ma jeszcze przedmiotów, które miały dzisiaj wrócić. Z pewnym... Skrzywieniem zauważyła, że nie. Było południe, a mielojęzor jeszcze nie przyniósł? Żałosne. Potem się z nim rozmówi, teraz czas na pracę. I z tą myślą ruszyła do koszar, by poznać swoje dzisiejsze obowiązki.