Shinobi War to gra PBF Naruto, gdzie akcja została osadzona w zamierzchłych czasach, w czasach gdzie światem rządziły klany. https://www.shinobiwar.pl/
Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 22 mar 2020, o 13:47
autor: Yasuo
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 23 mar 2020, o 15:02
autor: Ame
Na szczęście droga była tylko długa, ale bez niespodzianek. Na wojnie wszystko się mogło zdarzyć. Zbłąkany patrol Nara, zbłąkana notka sojuszników, obłąkani sojusznicy. Obłęd. Niestety nie znał żadnych teleportów ani latania, ani niczego. Mógł polegać tylko na sobie, czyli jak to już zostało zauważone, nie mógł dotrzeć za szybko. Zatrzymywał się w gospodach gdzie brał tylko posiłki, spał jak zawsze na drzewach albo pod drzewem, jak każdy szanujący się rekin drzewny, a że nic specjalnego go nie spotkało to i nie warto się nad tym rozczulać.
W końcu dotarł do ustalonego posterunku. Faktycznie to bardziej wyglądało na pole kempingowe dla znudzonych turystów, gdyż nie był on w żaden sposób ufortyfikowany. Ot, głównie namioty. Ame już z oddali zauważył, że największy namiot na środku zapewne jest namiotem dowódcy gdzie będzie musiał się docelowo skierować. W końcu jeżeli ktoś tutaj planuje skok na stratega Nara to wszystko wskazuje na to, że będzie musiał pogadać z kolejnym oficerem. Hozuki zwrócił też uwagę na drzewa. Jeśli chodzi o podejście do drzew to można wyróżnić dwa najbardziej popularne rozwiązania. Można je wyciąć, żeby przeciwnik nie mógł ich użyć jako infrastruktury ułatwiającej zaatakowanie obozu. Można też było działać przeciwnie. Samemu wystawić warty i ukrytych wojowników, mających za zadanie bronić obozu przed dywersantami. Jako, że drzewa stały, Ame był pewny, że ma do czynienia z drugą opcją. Wyjął z torby papiery i z rękami uniesionymi ku górze, na znak pokojowych intencji szedł spokojnym krokiem w kierunku strażników. Zakładał, że strażnicy znajdują się tam gdzie drzewa splatają się, tworząc naturalną bramę. Zamierzał zagadać do nich tekstem w stylu:
- Hozuki Ame. Przychodzę z polecenia oficera Wamu. Mam wszystkie papiery. - mówiąc to ostatnie potrząsnął lekko w dłoni papiery, które w niej trzymał cały czas mając łapki w górze.
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 24 mar 2020, o 18:47
autor: Yasuo
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 25 mar 2020, o 15:55
autor: Ame
Nawet jeżeli ktoś go śledził to byli raczej sojusznicy Aburame. Jeśli jakiś śmieszek Nara zdecydował się przeniknąć do prawie samej stolicy i nagle zawrócić idąc za samotnym najemnikiem to można mu życzyć tylko rychłego powrotu do zdrowia psychicznego. Ame prawdopodobnie mógł się jednocześnie zaliczyć do każdej z grup wojowników reagujących na stres. Silna psychika - niczym Jarosław Psikuta. Brak piątej klepki? Złośliwi powiedzieliby, że też. Olej w głowie? Mama zawsze wydawała się w niego wierzyć. Zresztą obcięcie kończyn Ame akurat nie grozi. Pewnie też dlatego się mniej boi. A może po prostu jego życie wydawało mu się bez znaczenia? A może po prostu nie miał innych opcji? A może a może a może. Po prostu gra się ostro albo się siedzi w domu. Ame w domu nie był, to też wyjścia innego nie było.
Powoli zbliżał się do obozu. Na szczęście nie było jakiś dziwnych szyn po drodze. Spodziewał się, że wezmą go za przeciwnika. W końcu byli w stanie wojny i każdy obcy wydawał się podejrzany. Dlatego właśnie podjął wszelkie możliwe środki, żeby nawet najbardziej podejrzliwy strażnik dał mu szansę na wytłumaczenie się ze swojej obecności. Dzięki swojej przezorności mógł dać im te papiery zanim stały się irrelewantne wraz z jego śmiercią. Hozuki oczywiście nie po to nimi machał, żeby im ich teraz nie dać i np krzyknąć, że nie dla psa to, dla pana to czy coś w tym rodzaju. Nie. Ame grzecznie i kulturalnie przekazał im dokumenty.
- Jestem tylko ja. - powiedział tonem, który wskazywał na to, że on również jest lekko rozczarowany. W jego głowie przeszła myśl, która mówiła "raczej AŻ ja", ale nie chciał grać im na nerwach bardziej niż powinien. Następnie niczym w każdym filmie o kosmitach, strażnicy zaprowadzili go do przywódcy.
Oczywiście trafił do największego namiotu. Nie zastał w nim niczego czego by się nie spodziewał. Pewnie dlatego, że wojskowi liczyli się z tym, że to co jest w namiocie jest w razie jakiejkolwiek pomyłki spisane na straty. Dziwne więc było to, że Wamu miał przy sobie mniej szpargałów mimo, że grzał dupsko w stolicy. Pewnie Aburame kiepsko płacili. To dla Ame nie jest najlepsza wiadomość. Przy wejściu usłyszał tylko swoja godność, funkcje i to, że strażnik ewidentnie umie porozumiewać się z dokumentami. W końcu się zgodziły. Hozuki mógł tylko czekać aż kobieta przeczyta te papiery, gdyż ona ewidentnie nie posiadała zdolności do rozmawiania z nimi. On chyba nie musiał się teraz odzywać. One i tak miały powiedzieć jej wszystko. O ile się dogadają.
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 30 mar 2020, o 22:25
autor: Yasuo
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 31 mar 2020, o 16:08
autor: Ame
Przecież Ame był potężny. Ilu ludzi mogło nosić taki wypasiony miecz i jeszcze nim machać, hmm? Sam antykreator by się nie powstydził takiego miecza, a swojego oddziału na Kami no Hikage trochę jednak mógł się wstydzić. 1:0 dla miecza. Zresztą wszyscy wiedzą, że surykatki chodzą w stadzie a skunks poluje samotnie. Czy jakoś tak. W każdym razie postara się być większym wsparciem niż tarcza antykryzysowa. Aburame nie wiedzieli po co przyszedł, mogli uznać, że z powodu jednego człowieka zrobiło się sporo zachodu. Nie wzięli pod uwagę faktu, że Ame raczej przybył z północnego-wschodu czyli bezsensu.
I chłopak sobie tak stał. Co prawda nie był sam, ale zarazem jakby go jeszcze nie było, gdyż pani kapitan rozmawiała najpierw z papierami, a potem ze strażnikiem. Tak sobie gaworzyli o swoich brakach kadrowych. Na upartego mogli próbować podejść do sprawy filozoficznie. Próbować stworzyć hipotezę o jednym Ame w trzech osobach. Widocznie brakowało im typowo ludzkiej inwencji kiedy przychodziło do rozwiązywania nieodgadnionych problemów. Przynajmniej zgodzili się w myślach, że Wamu tylko grzeje dupsko w stolicy. Na wzmiankę o tym uśmiechnął się nieznacznie. Oficer faktycznie nie sprawiał wrażenia najmądrzejszego dziecka w klanie. W zasadzie to wyglądał jakby dostał tę robotę po znajomości, a oficerem w stolicy jest ze względu na tradycję rodzinne, których nie powinien hańbić na froncie. Widocznie dowódca tutejszego posterunku miał tożsame przemyślenia, a fakt że nie chciała się już tym denerwować tylko bardziej popierał tę obserwacje. W końcu wszyscy wiedzą o istnieniu takich osób, ale nikomu nie chce kopać się z koniem. Wiadomo też, że gniew to kiepski doradca. Ame też nie zamierzał się denerwować. W końcu powiedział, że zabije stratega, ale tak na prawdę to powiedział tylko "daj spróbować". Być może jak mu się nie uda to Aburame się za bardzo nie zezłoszczą, bo przecież gniew to kiepski doradca.
- Hozuki Ame. Najemnik. - odpowiedział na pierwsze słowa, które ewidentnie wreszcie były skierowane do niego. Szkoda tylko, że dalej zaczęła mówić o piekle, a przecież on jest z wody.
- Zakładam, że nie porozmawiamy o szczegółach planu, gdyż zostanie ujawniony dopiero jutro rano. - powiedział, ale przez głowę prześlizgnęła się myśl - "o ile w ogóle jest jakiś plan", ale tego już na głos nie wyraził.
- Więc wszystko jasne. - podsumował kończąc tym samym wypowiedź. Jeżeli to faktycznie był koniec a plan był tajny to pójdzie poszukać namiotu dla siebie i nie rozstając się z bronią i ekwipunkiem, utnie sobie wojskową drzemkę, czekając na dzień sądu.
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 3 kwie 2020, o 22:35
autor: Yasuo
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 5 kwie 2020, o 10:06
autor: Ame
Nie spodziewał się wcale, że będzie tu jakoś specjalnie poważany, dlatego też nie zamierzał za bardzo się wychylać. Zrobić swoje. Odejść albo nie. Jeszcze nie wiedział, ale miał wrażenie, że wojna trwa już długo i raczej prędzej niż później ktoś się wreszcie podda, ewentualnie przegra. Kapitan najwyraźniej też zdawała się mieć podobne myśli, ale jednak za każdym razem gdy ktoś zaczynał od "Nie chce Cię urazić, ale..." można być pewny, że chce to zrobić, ale chce wyjść na mniejszego buca, albo nie chce dostać z marszu w mordę. Wyraz jego twarzy pozostał wiec kompletnie obojętny, bo było mu obojętne czy kapitan jest bucem czy nie, a wyrżnięcie komuś w mordę w obozie wojskowym też jest średnim pomysłem. Po prostu skinął głową, bo dyskusja nie miała żadnego sensu. Reakcja oficer była kompletnie nieproporcjonalna do wagi jego wcześniejszych słów, dlatego też uznał jak wyżej. Po co kopać się z koniem? Zwłaszcza, że ona tylko potwierdziła jego domysły, ale jednocześnie nie mogła powstrzymać się przed byciem zarozumiałym pajacem. Zapamiętał ją sobie dobrze. Jeżeli kiedyś jeszcze się spotkają to nie będzie mogła już liczyć na jego współpracę, a na kose w żebra jak najbardziej.
- W takim razie wszystko jasne. - odpowiedział, bo już wcześniej wywnioskował, że zadawanie pytań nie ma żadnego sensu. Odmaszerował w kierunku namiotu zastanawiając się czy kooperacja z kimś, kto zmieniał swoje nastawienie jak Włochy sojuszników w XXw ma jakiś sens. Definitywnie podczas misji nie obdarzy Aburame pełnym zaufaniem i będzie pilnował pleców bardziej niż zwykle. Odebrał w międzyczasie swoje posiłki i naturalnie też je zjadł. Z braku laku zapadł potem w płytki sen, który zakończył się z samego rana. Zamierzał wyjść na teren obozu i zapytać kogoś o miejsce odprawy, chociaż zakładał, że będzie to gdzieś koło namiotu kapitan. Następnie uda się tam jeżeli los pozwoli.
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 9 kwie 2020, o 22:18
autor: Yasuo
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 10 kwie 2020, o 23:24
autor: Ame
Stało się. Wyszła. Ame też wyszedł. Co miał tak sam stać. Wiadomo, liczył tylko inteligentne jednostki. Nie to, że Hozuki zamierzał ją teraz tępić z całą stanowczością. Póki co byli na siebie skazani, ale w innych okolicznościach kapitan Miyuki na pewno będzie w gorszej pozycji jeżeli przyjdzie do negocjacji. Nie było tu mowy o chęci zemsty. Zjadł posiłek, spał, zjadł posiłek i jakimś cudem nic się nie stało i nikt nie chciał go wysłać po sake do odpowiednika monopolowego. Po wszystkim poszedł tam gdzie założył, że będzie spotkanie z kapitan. Po drodze widział swoich potencjalnych towarzyszy, jednak nie był pewny tego, który z nich jedzie z nim na jednym wózku, a który tylko krząta się jako cześć garnizonu. Przynajmniej dopóki nie dojdą na miejsce. Nie musiał też długo czekać na kapitana. Pierwsze co usłyszał to "idziecie walczyć". Ame tylko pomyślał, że niekoniecznie, bo założenie jest chyba takie, żeby być mądrzejszy niż strateg i uderzyć wtedy kiedy najmniej się tego spodziewa. Jedno precyzyjne pierdolnięcie i odwrót. Dlatego też kapitan mogła sobie pozwolić na taką pajacerkę. Żaden z tutaj zgromadzonych nie będzie pilnował jej pleców. Jej strata, choć do króla zapewne było jej daleko. Dalej niebieskowłosy po prostu słuchał, gdyż każda informacja o tym co robią Nara i co mają robić oni wydawała się ważna. W myślach zanotował sobie krótkie punkty. Strateg przemieszcza się - niewielkie grupy. Regularne odstępy. Jest czujka. No i tu pojawiała się klasyczna dobra i zła wiadomość. Ame oczywiście chciał zacząć od dobrej i dobra brzmiała tak - najważniejsze, że jest czujka. Zła brzmiała - nie ma czujki. No i co Rekin miał z tym zrobić? On w przeciwieństwie do czujki nie był czujką. Nie miał pojęcia gdzie jest. Biorąc pod uwagę wcześniejsze odpały kapitan Miyuki, wyglądało na to, że nie ma sensu rzucać propozycji, skoro nie można nawet samodzielnie sytuacji podsumować. Żeby chociaż jego podsumowanie związane z przypuszczeniami się nie zgadzało to niech, ale tak ... Hozuki zakładał, że może to być akcja wroga. Kluczowe dla misji osoby nie giną tak po prostu. Coś tu śmierdzi. Na wszelki wypadek wyostrzył swoje zmysły koncentrując się na otoczeniu.
- Sprawdźmy jej namiot. Nie ma czasu. - oczywiście sam Ame nie kwapił się, żeby to on był tym, który wejdzie do podejrzanej piwnicy jak poboczny bohater w tanim horrorze.
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 11 kwie 2020, o 21:37
autor: Yasuo
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 13 kwie 2020, o 00:44
autor: Ame
Stratedzy są sprytni. Czasem też głupi. Jakby był taki sprytny to by się nie przemieszczał, siedział na dupie i wpierdzielał kartofle jak stonka. Czy tam ryż, ale kto wie co żeruje na ryżu po nocach. W każdym razie na pewno nie ułatwiałby im roboty. Ame liczył na to, że faktycznie trafi się jakieś okienko pogodowe, zaś samo pozbycie się stratega będzie szybkie i przyjemne. Dla stratega oczywiście tylko szybkie, chyba że nie za bardzo lubi życie. To by wyjaśniało po co się przemieszcza jak foton. Oby tylko wpadł im w oko. Szkoda tylko, że jego własna drużyna nie przedstawiała sobą dużych nadziei i prawdopodobnie ciężar misji spadnie na niebieskowłosego. Nie to, że się tego nie spodziewał. Jak można nie przyjść punktualnie na odprawę dotyczącej misji takiej rangi?
Chłopak oczywiście zaproponował przeszukanie jej namiotu, ale wtem pojawiła się ona. Dziewczyna, którą uratowali razem z kolegami nie tak dawno temu. Z wejścia go nazwała zboczuchem. Bez sensu, ale ta zniewaga krwi wymaga. Ewentualnie przynajmniej riposty.
- Zawinięta w płótno przez tamtych najemników nie byłaś taka sprytna. - odpowiedział jej Ame, żeby uświadomić jej, że ma jednak wobec niego jakiś dług wdzięczności. Zmierzył ją spojrzeniem takim jak się patrzy na szczeniaka, który bez powodu liżę ścianę o trzeciej w nocy. Niech robi co chcę póki ma jakąś wartość dla drużyny - pomyślał. Swój męski obowiązek przecież spełnił. Nie dał sobą pomiatać jakieś szczeniarze.
Ame słuchał Miyuki jednym uchem, bo doskonale wiedział z kim ma do czynienia. Jej samej też, bo wiedział, że posiada kluczowe informacje. Zdziwiło go tylko to Pikachu czy co ona tam miała do pomocy przy zlokalizowaniu stratega. Pewnie coś źle usłyszał. Zareagował tylko leniwym spojrzeniem i nie poświęcał tej nazwie już więcej czasu, zwłaszcza że wszyscy chyba wiedzieli o co chodzi, więc wolał milczeć nawet jeżeli wszyscy mają go za ignoranta, niż się teraz odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. Potem już z minimalnie większą atencją słuchał planu, który polegał na zlokalizowaniu celu i wolnej amerykance. Co mogło pójść nie tak? Miał wrażenie, że jak Aburame przegrają tę wojnę to nie będzie nawet odrobinę zdziwiony. O ile sam nie padnie ofiarą ich genialnego planowania i doczeka tego końca. Uwagę o przystawianiu się do kunoichi kompletnie zignorował. Miał już wcześniej okazję i nie świerzbiło go żeby skorzystać. Wyglądało na to, że wyruszają. Ame oczywiście zamierzał iść tam gdzie dziewczę poprowadzi. Jakie inne miał wyjście?
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 13 kwie 2020, o 16:35
autor: Yasuo
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]
: 14 kwie 2020, o 17:30
autor: Ame
Można długo dyskutować na temat tego czy strateg powinien się przemieszczać. Ostatecznie było jasne, że mózg operacji w danym regionie będzie najgrubszą rybą, a za najgrubszymi rybami idzie największa kasa. Prawdopodobnie każdy w regionie mógł się skusić i czyhać na jego życie. Wamu to kompletnie inna sprawa - ten siedział w stolicy, ale do ważniejszego dowódcy było mu daleko. No chyba, że jednak nim był, ale to tylko kolejna podpowiedź, które sugerowała, że Aburame tej wojny nie wygrają. Ale skoro strateg Nara zdecydował, że jego obecność jest potrzebna to znaczy, że nie może ufać większości ludzi w tym swoim zwiadowcą. To daje jakiś punkt zaczepienia co do planu działania, bo wybitne dowództwo robaczanych stwierdziło, że nastolatka, która już raz dała się pojmać jest w stanie opracować i wykonać plan. Ame cierpliwie czekał na koniec rozprawy snując te ponure rozważania. Quo vadis, Aburame?
I tak sobie stał, kiedy nagle Shiriko kogoś zawołała. Hozuki rozglądał się niepewnie nie wiedząc o co chodzi. Rozglądał się dopóki nie zrozumiał, że obok ciężko wskazać na kogoś innego i ewidentnie chodzi o niego. Najpierw nie wiedział o co chodzi, a teraz nie wiedział o co chodzi tym bardziej. Opcje były dwie. Albo podziękuje za ratunek albo podziękuje mu za udział w misji. Obie równie prawdopodobne i oczywiście poszedł za nią bo był ciekawy reakcji ich nieopierzonego dowódcy. Do jej namiotu. I kto tu jest zboczeńcem? Gdy dotarli jak gdyby nigdy nic zaczęła robić herbatkę. Widocznie aż tak się im nie spieszyło do wymarszu.
- Podziękuje. - niby jadł i pił już z nimi, ale w tym przypadku, nie wiedząc dokładnie w co się wpakował wolał nie ryzykować. Mimo wszystko postanowił jej wysłuchać. Milczał oczywiście bo do jej monologu trudno było coś dorzucić. Nawet za bardzo nie wiedział co powiedzieć. Dziewczyna wyjaśniła mu jak ona to widzi. Doskonale ją rozumiał. Nie mógł się sprzeczać. Od czasu do czasu potakiwał na znak, że słucha uważnie.
- Dałbym głowę, że nazwaliście je pikachu. - rzucił zgodnie z prawdą. Nie to, że Bikochu i Pikachu jakoś się specjalnie dla niego różniły. Nazwa i tak brzmiała jak bełkot.
- To dlatego nam się nie spieszy. Haha! - nawet go ta informacja ucieszyła. Przynajmniej w tym jednym Aburame wydają się być niezawodni. Mimo wszystko dziewczynie udało się trochę przełamać lody. Pocieszało go, że nie idą kompletnie bez planu. Lepsza jest połowa planu niż jego kompletny brak. Ponownie skinął jej głową na znak, że wszystko rozumie i poszedł za nią do reszty.
Re: Posterunek nr 7 [Lokalizacja wojenna: Aburame vs Nara]