Restauracja "Shinobi"
- Meijin
- Postać porzucona
- Posty: 93
- Rejestracja: 14 sie 2019, o 11:59
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Blady, niebieskie oczy, czarne włosy. Normalna waga i wzrost.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na prawym udzie. Torba po lewej stronie lędźwi.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=123776#p123776
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Restauracja "Shinobi"
-Ojej. - zasłoniła usta, gdy usłyszała o incydencie, który doprowadził do ruiny pierwsze podejście do restauracji "Shinobi". - to straszne.
-Wujek Benu zawsze mówił, że z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. - powiedziała z dumą. - kluczem jest dobra kontrola chakry. Mój sensei mówi, że może i nie mam tu - wskazała na swój cienki jak siki komara bicek. - ale tu.
Serce.
Potem Rika stanęła przed zadaniem z tacą. Postanowiła dołożyć trochę od siebie, ponieważ wiedziała, jak ważne w życiu są dodatkowe punkty za styl. Dlatego starała się ładnie ubierać i ładnie mówić, zwłaszcza mówić niekiedy trochę ładniej niż sama potrafiła. Gdy pokaz dobiegł końca otworzyła się na całą tę płynącą z pochwał serotoninkę.
-Tak, to jest genjutsu. Nie lubię wyrządzać krzywdy, dlatego specjalizuję się w iluzjach. Niestety... nie wiem jaka jest moja natura chakry. - posmutniała nieco. - nie znam technik katonu, dotonu, raitonu, suitonu ani fuutonu. Ale to co potrafię na pewno nie będzie groźne dla pana lokalu. - dodała, szukając w tym pozytywów.
Rika wyraziła zgodę i po chwili wraz z przedsiębiorcą szła w kierunku lokalu, w którym zaraz dokona się drugie podejście do stworzenia restauracji, w której motywem przewodnim będzie ninjowanie. Panienka Matsubari tworzyła w swej główce gros scenariuszy na to co mogłaby robić. Obawiała się tylko, czy aby nienamacalne sztuczki będą wystarczające dla szerokiej rzeszy klientów, której się spodziewała. Naprawdę nie mogła wyjść z ekscytacji. Była też zdziwiona, że nikt nie wpadł na to wcześniej.
-Sam pan wpadł na ten pomysł, czy jest już gdzieś podobna restauracja, gdzie potrawy przyrządza się za pomocą sztuk ninja?
-O, właśnie! Bo to też mnie interesuje. Dania powstają jedynie przy użyciu technik chakrowych, czy sztuki taijutsu i bukijutsu też są dopuszczalne? - oh, pytaniami mogła sypać cały dzień. Jeśli na to ostatnie odpowiedź będzie twierdząca, przed jednym nie będzie mogła się powstrzymać.
-...Macie Zanbato? - zapyta z uśmiechem od ucha do ucha.
-Wujek Benu zawsze mówił, że z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. - powiedziała z dumą. - kluczem jest dobra kontrola chakry. Mój sensei mówi, że może i nie mam tu - wskazała na swój cienki jak siki komara bicek. - ale tu.
Serce.
Potem Rika stanęła przed zadaniem z tacą. Postanowiła dołożyć trochę od siebie, ponieważ wiedziała, jak ważne w życiu są dodatkowe punkty za styl. Dlatego starała się ładnie ubierać i ładnie mówić, zwłaszcza mówić niekiedy trochę ładniej niż sama potrafiła. Gdy pokaz dobiegł końca otworzyła się na całą tę płynącą z pochwał serotoninkę.
-Tak, to jest genjutsu. Nie lubię wyrządzać krzywdy, dlatego specjalizuję się w iluzjach. Niestety... nie wiem jaka jest moja natura chakry. - posmutniała nieco. - nie znam technik katonu, dotonu, raitonu, suitonu ani fuutonu. Ale to co potrafię na pewno nie będzie groźne dla pana lokalu. - dodała, szukając w tym pozytywów.
Rika wyraziła zgodę i po chwili wraz z przedsiębiorcą szła w kierunku lokalu, w którym zaraz dokona się drugie podejście do stworzenia restauracji, w której motywem przewodnim będzie ninjowanie. Panienka Matsubari tworzyła w swej główce gros scenariuszy na to co mogłaby robić. Obawiała się tylko, czy aby nienamacalne sztuczki będą wystarczające dla szerokiej rzeszy klientów, której się spodziewała. Naprawdę nie mogła wyjść z ekscytacji. Była też zdziwiona, że nikt nie wpadł na to wcześniej.
-Sam pan wpadł na ten pomysł, czy jest już gdzieś podobna restauracja, gdzie potrawy przyrządza się za pomocą sztuk ninja?
-O, właśnie! Bo to też mnie interesuje. Dania powstają jedynie przy użyciu technik chakrowych, czy sztuki taijutsu i bukijutsu też są dopuszczalne? - oh, pytaniami mogła sypać cały dzień. Jeśli na to ostatnie odpowiedź będzie twierdząca, przed jednym nie będzie mogła się powstrzymać.
-...Macie Zanbato? - zapyta z uśmiechem od ucha do ucha.
0 x
- Meijin
- Postać porzucona
- Posty: 93
- Rejestracja: 14 sie 2019, o 11:59
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Blady, niebieskie oczy, czarne włosy. Normalna waga i wzrost.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na prawym udzie. Torba po lewej stronie lędźwi.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=123776#p123776
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Restauracja "Shinobi"
Zanbato, jakkolwiek potężne i nie dające przejść obok siebie obojętnie, spadło na dalszy plan. Rika przez chwilę wyobrażała sobie, jak fajnie byłoby obierać o takie ostrze ziemniaki. Pewnie byłyby ostre jak shurikeny! Żółte, śmiercionośne shurikeny na obiad! Ale taka wizja musiała ustąpić innym, które bardzo szybko przysłaniały poprzednie. Jedna za drugą, jedna za drugą...
Miejsce, do którego szli (a przynajmniej takie jakie sobie wyobrażała) pozwalało na puszczenie wodzy fantazji zupełnie jak fabryka czekolady. Teraz cała jej uwaga skupiona była na tym, jak mogłaby zabawić gości. Wszystko wskazywało bowiem na to, że wcale nie będzie mistrzynią kuchni. To byłoby superowe, ale właściwie jak miałaby tam pomóc? Spożywanie surowych, acz wyglądających na ugotowane pyrów raczej na dłuższą metę nie "kupi" restauracji "Shinobi" klientów.
-Stawka może być. - ucięła temat. Jasne, nie chciałaby pracować za darmo, ale ryo nie były najważniejsze w przypadku tak ekscytującego projektu! - Zabawiać...
-Na pewno byłby problem z zabawianiem na scenie. Ciężko powiedzieć, czy udałoby mi się złapać w iluzję wszystkich obserwujących. To zależy od rabina. - powiedziała, szybko potakując główką, na znak jakie to oczywiste. Rika podeszła do tematu bardzo profesjonalnie. Przecież, jak powiedział jej właściciel restauracji, ona może przydać się JESZCZE BARDZIEJ. Na jej kruchutkich barkach spoczywała więc spora odpowiedzialność.
-Myślę więc, że najlepiej jak będę podchodziła do różnych stolików i robiła jakieś popisowe numery. - zaproponowała, czekając na reakcję.
-Wpierw jednak goście muszą przyjść. Czasami jak się nudzę, to robię z włosów taką huśtawkę. Wiesz, taki szkielet i ta... bujawka. Bujam się wtedy i widzę, jak się ludzie fajnie patrzą. Mogłabym zrobić coś takiego i "postawić" przed wejściem. Dzieci na pewno przyjdą, a wtedy kilka rodzin na pewno wejdzie do środka!
Rika mogłaby też pobawić się z maluchami, ale wolała nie ryzykować, że któreś z rodziców będzie niezadowolone. Kiedyś jeden chłopczyk zaczepiał ją i prowokował, by pokazała co potrafi. Powiesiła go za nogę na gałęzi drzewa do góry nogami. Zaczął wrzeszczeć, a po chwili jego mama tak samo wrzeszczała na nią i na nic się zdały tłumaczenia, że sam tego chciał.
-W środku mogę poprzenosić trochę tac i zrobić kilka sztuczek. A jakich... może lepiej żeby pan też miał niespodziankę, jak zobaczy? Obiecuję, że będą absolutnie niewinne! - powiedziała kategorycznym tonem. I na pewno nic po nich nie spłonie...
Miejsce, do którego szli (a przynajmniej takie jakie sobie wyobrażała) pozwalało na puszczenie wodzy fantazji zupełnie jak fabryka czekolady. Teraz cała jej uwaga skupiona była na tym, jak mogłaby zabawić gości. Wszystko wskazywało bowiem na to, że wcale nie będzie mistrzynią kuchni. To byłoby superowe, ale właściwie jak miałaby tam pomóc? Spożywanie surowych, acz wyglądających na ugotowane pyrów raczej na dłuższą metę nie "kupi" restauracji "Shinobi" klientów.
-Stawka może być. - ucięła temat. Jasne, nie chciałaby pracować za darmo, ale ryo nie były najważniejsze w przypadku tak ekscytującego projektu! - Zabawiać...
-Na pewno byłby problem z zabawianiem na scenie. Ciężko powiedzieć, czy udałoby mi się złapać w iluzję wszystkich obserwujących. To zależy od rabina. - powiedziała, szybko potakując główką, na znak jakie to oczywiste. Rika podeszła do tematu bardzo profesjonalnie. Przecież, jak powiedział jej właściciel restauracji, ona może przydać się JESZCZE BARDZIEJ. Na jej kruchutkich barkach spoczywała więc spora odpowiedzialność.
-Myślę więc, że najlepiej jak będę podchodziła do różnych stolików i robiła jakieś popisowe numery. - zaproponowała, czekając na reakcję.
-Wpierw jednak goście muszą przyjść. Czasami jak się nudzę, to robię z włosów taką huśtawkę. Wiesz, taki szkielet i ta... bujawka. Bujam się wtedy i widzę, jak się ludzie fajnie patrzą. Mogłabym zrobić coś takiego i "postawić" przed wejściem. Dzieci na pewno przyjdą, a wtedy kilka rodzin na pewno wejdzie do środka!
Rika mogłaby też pobawić się z maluchami, ale wolała nie ryzykować, że któreś z rodziców będzie niezadowolone. Kiedyś jeden chłopczyk zaczepiał ją i prowokował, by pokazała co potrafi. Powiesiła go za nogę na gałęzi drzewa do góry nogami. Zaczął wrzeszczeć, a po chwili jego mama tak samo wrzeszczała na nią i na nic się zdały tłumaczenia, że sam tego chciał.
-W środku mogę poprzenosić trochę tac i zrobić kilka sztuczek. A jakich... może lepiej żeby pan też miał niespodziankę, jak zobaczy? Obiecuję, że będą absolutnie niewinne! - powiedziała kategorycznym tonem. I na pewno nic po nich nie spłonie...
0 x
- Meijin
- Postać porzucona
- Posty: 93
- Rejestracja: 14 sie 2019, o 11:59
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Blady, niebieskie oczy, czarne włosy. Normalna waga i wzrost.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na prawym udzie. Torba po lewej stronie lędźwi.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=123776#p123776
Re: Restauracja "Shinobi"
11/15
//Możesz teraz napisac, że wracasz, idziesz spać, regenerujesz się i że przychodzisz potem w dniu ponownego otwarcia. Chakra wraca do poprzednich pokładów. Możesz wziąć jakieś potrzebne rzeczy z domu/sklepu, pełna dowolność.//
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Restauracja "Shinobi"
Bicek panienki Matsubari zdawał się krzyczeć: mam siłę 1, mam siłę 1! Sama Rika zaś zupełnie jakby myślała, że może przenosić góry. Przedsiębiorca nie podzielał jej zdania i dlatego odciągał ją od pomysłu z użyciem Zanbato. Mała zawsze chciała spróbować swoich sił z tym orężem, co jednak chyba nikogo nie napawało optymizmem. Szybko jednak poprowadzono jej uwagę na inne tory i teraz skoncentrowana była na wymyślaniu nowych sposobów zadowolenia gości. Miała kilka pomysłów, podzieliła się ogólną koncepcją z właścicielem restauracji "Shinobi" a ten wstępnie zaakceptował jej wizję. Zaufał, że w wyniku jej "popisów" lokal nie zostanie doszczętnie zniszczony. Czy Rika była w stanie rozwalić budynek za pomocą iluzji? Trudno to sobie wyobrazić. Co prawda mała zapewniała o swoim rozsądku, to czy jednak dziewczynka chcąca zanbato mogła być w tym względzie wiarygodna?
Ichi, bo tak miał sięchwilę później przedstawić, postanowił przedstawić Rikę całej ekipie, z którą nazajutrz będzie współpracować. To było miłe. Chłonęła ich zainteresowanie i sama również była ciekawa tych ludzi. Każdy lubi przynależeć. A ona bardziej niż zwykle potrzebowała tego.
-Jestem Rika Matsubari! Lubię bawić się iluzją. Jutro będę zabawiać gości. - Nie chciała przedłużać, byłoby to przecież niegrzeczne. Dygnęła przed każdy z osobna w uroczystym przywitaniu i wysłuchała do końca Ichiego. Jutro o ósmej. Ale szybciej. Zrozumiano!
-Do zobaczenia!
***
Pobłąkała się nieco po mieście i wróciła do domu. Za próg, za którym smutek powracał. Wciąż był z nimi ten mały smród, który skradał jej całą uwagę. Wiedziała co narobiła, ale nie chciała się konfrontować. Tak bardzo chciała się pochwalić swoim nowym zajęciem, ale przemogła swą potrzebę i szybko czmychnęła do pokoju. Jutro idę zarobić, naprawię tę ścianę. Daj mi spokój.
Tyle.
***
Nazajutrz zbudziła się szybciej niż zwykle. Nie mogła spać, a sówka Fumo już baraszkowała po parapecie jej znajdującego się na piętrze pokoju. Wpuściła ją do środka i dała jakieś dziwne amciu.
-Pójdziesz dzisiaj ze mną? - zapytała retorycznie. Fumo była naprawdę śliczna. Nie potrafiła mówić, ale jej wielkie gały wręcz pochłaniały. Brunatna sowa skrywała tajemnica, których być może nikt nie miał nigdy poznać.
Tymczasem Rika przegryzła jakąś przekąskę. Nie zamierzała się upychać, szła przecież do restauracji. Przyszykowała się w standardową białą suknię, wpięła kwiatuszek we włosy i była gotowa. Wymknęła się przed siódmą i ku jej uciesze była niezauważona.
Gdy dotarła na miejsce było jakieś piętnaście po siódmej. Wpadła się przywitać i zapowiedziała, że bierze się za przygotowania. Ustawiła się jakieś dwa metry od wejścia i trochę z boku, aby nie było wątpliwości, że jej "stanowisko" jest częścią restauracji "Shinobi". Złożyła tę samą pieczęć co poprzedniego dnia i jej włosy zaczęły rosnąć. Tym razem gruba kępa włosów dotarła do podłoża i wybiła się pionowo do góry, następnie pod kątem prostym w bok i na dół, tworząc coś w rodzaju trzepaka. Następnie na powrót do góry tę samą drogą i tak aż do jednej trzeciej poprzeczki, gdzie zaczęły opadać i ponownie unosić się, zaczepiając na powrót na poprzeczce, tym samym tworząc całkiem wygodne siedzisko. Cała konstrukcja miała nie więcej niż dwa metry, a włoski wyciągnęły się mniej więcej na dziesięć. W taki sposób, stojąc z wiadomych powodów niemal w bezruchu wyczekiwała pierwszych zainteresowanych. Uzbrojona w szeroki uśmiech i sówkę na ramieniu. Obok włochatej huśtawki.
Nie wrzeszczała, nie wykrzykiwała żadnych haseł. Było na to stanowczo zbyt wcześnie. Jedynie zaczepiała wzrokiem przechodniów i czekała na swoje pierwsze, dziecięce ofiary. Ona sama by się skusiła, a one?
-Śmiało, spróbuj! Mnie nie będzie bolało. - zapewniała niezdecydowanych.
-Zapraszam już za chwilę na otwarcie restauracji "Shinobi"! Serwujemy tylko dania sporządzone z użyciem sztuk ninja. Smaczne i wyjątkowe!
-A potem pokazy magii! - dodawała tajemniczo, z trudem łapiąc oddech.
Ichi, bo tak miał sięchwilę później przedstawić, postanowił przedstawić Rikę całej ekipie, z którą nazajutrz będzie współpracować. To było miłe. Chłonęła ich zainteresowanie i sama również była ciekawa tych ludzi. Każdy lubi przynależeć. A ona bardziej niż zwykle potrzebowała tego.
-Jestem Rika Matsubari! Lubię bawić się iluzją. Jutro będę zabawiać gości. - Nie chciała przedłużać, byłoby to przecież niegrzeczne. Dygnęła przed każdy z osobna w uroczystym przywitaniu i wysłuchała do końca Ichiego. Jutro o ósmej. Ale szybciej. Zrozumiano!
-Do zobaczenia!
***
Pobłąkała się nieco po mieście i wróciła do domu. Za próg, za którym smutek powracał. Wciąż był z nimi ten mały smród, który skradał jej całą uwagę. Wiedziała co narobiła, ale nie chciała się konfrontować. Tak bardzo chciała się pochwalić swoim nowym zajęciem, ale przemogła swą potrzebę i szybko czmychnęła do pokoju. Jutro idę zarobić, naprawię tę ścianę. Daj mi spokój.
Tyle.
***
Nazajutrz zbudziła się szybciej niż zwykle. Nie mogła spać, a sówka Fumo już baraszkowała po parapecie jej znajdującego się na piętrze pokoju. Wpuściła ją do środka i dała jakieś dziwne amciu.
-Pójdziesz dzisiaj ze mną? - zapytała retorycznie. Fumo była naprawdę śliczna. Nie potrafiła mówić, ale jej wielkie gały wręcz pochłaniały. Brunatna sowa skrywała tajemnica, których być może nikt nie miał nigdy poznać.
Tymczasem Rika przegryzła jakąś przekąskę. Nie zamierzała się upychać, szła przecież do restauracji. Przyszykowała się w standardową białą suknię, wpięła kwiatuszek we włosy i była gotowa. Wymknęła się przed siódmą i ku jej uciesze była niezauważona.
Gdy dotarła na miejsce było jakieś piętnaście po siódmej. Wpadła się przywitać i zapowiedziała, że bierze się za przygotowania. Ustawiła się jakieś dwa metry od wejścia i trochę z boku, aby nie było wątpliwości, że jej "stanowisko" jest częścią restauracji "Shinobi". Złożyła tę samą pieczęć co poprzedniego dnia i jej włosy zaczęły rosnąć. Tym razem gruba kępa włosów dotarła do podłoża i wybiła się pionowo do góry, następnie pod kątem prostym w bok i na dół, tworząc coś w rodzaju trzepaka. Następnie na powrót do góry tę samą drogą i tak aż do jednej trzeciej poprzeczki, gdzie zaczęły opadać i ponownie unosić się, zaczepiając na powrót na poprzeczce, tym samym tworząc całkiem wygodne siedzisko. Cała konstrukcja miała nie więcej niż dwa metry, a włoski wyciągnęły się mniej więcej na dziesięć. W taki sposób, stojąc z wiadomych powodów niemal w bezruchu wyczekiwała pierwszych zainteresowanych. Uzbrojona w szeroki uśmiech i sówkę na ramieniu. Obok włochatej huśtawki.
Nie wrzeszczała, nie wykrzykiwała żadnych haseł. Było na to stanowczo zbyt wcześnie. Jedynie zaczepiała wzrokiem przechodniów i czekała na swoje pierwsze, dziecięce ofiary. Ona sama by się skusiła, a one?
-Śmiało, spróbuj! Mnie nie będzie bolało. - zapewniała niezdecydowanych.
-Zapraszam już za chwilę na otwarcie restauracji "Shinobi"! Serwujemy tylko dania sporządzone z użyciem sztuk ninja. Smaczne i wyjątkowe!
-A potem pokazy magii! - dodawała tajemniczo, z trudem łapiąc oddech.
Ukryty tekst
0 x
- Meijin
- Postać porzucona
- Posty: 93
- Rejestracja: 14 sie 2019, o 11:59
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Blady, niebieskie oczy, czarne włosy. Normalna waga i wzrost.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na prawym udzie. Torba po lewej stronie lędźwi.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=123776#p123776
Re: Restauracja "Shinobi"
13/15
/Twój post może być rozłożony na cały dzień(od tego momentu aż do zamknięcia). Jako pracownikowi przysługują ci przerwy, możesz je wykorzystać kappa //
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Restauracja "Shinobi"
Rika przyszła zdecydowanie za szybko. Widać słabo słuchała wczoraj Ichiego, a może najzwyczajniej za bardzo chciała. Ale nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie. Było jeszcze dosyć czasu, aby zbratać się z ekipą, która robiła wszystko, by Rika czuła się tam jak u siebie. I bardzo, bardzo jej to odpowiadało. Nie odmówiła szklaneczki wody, ani niczego do picia. Wiedziała jednak, że to nie ona ma się tutaj obżerać, a przybyli goście, których już widziała oczyma wyobraźni. Atmosfera w restauracji była wyśmienita. Czuł było to napięcie związane z realizacją czegoś, na co pracowano od dłuższego czasu. Do tego wszyscy byli tacy mili i pozytywnie nastawieni. Nie pozwalała sobie na szczególne dowcipy, mając z tyłu głowy to co powiedział jej Ichi o poprzednim zrujnowaniu restauracji. Udzielała się jednak w rozmowie i pomagała innym, gdy tylko uznała że może siędo czegoś przydać. Były to raczej małe rzeczy.
-Lubię dużo rozmawiać, ładne ubrania i być kunoichi. - odpowiadała na różne pytania. Nie wiedziała, czy podobna atmosfera będzie tu panowała zawsze, ale na ten moment bardzo, bardzo jej się podobało.
Gdy nadszedł czas wyszła na zewnątrz ze swoją huśtawką i zgodnie z oczekiwaniami cieszyła się sporą uwagą. Dzieciaki chętnie podchodziło i próbowały pobujać się... na jej włosach. Coś innego, fajna inicjatywa dla maluchów, nawet te które początkowo nieufnie podchodziły do tej "zabawki". Postała tak trochę, nacieszyła oczy małymi dzieciaczkami uhahanymi nową atrakcją, zamieniła kilka zdań ze starszymi. Godzina otwarcia restauracji zbliżała się wielkimi krokami i postanowiła zwinąć interes i czmychnąć do środka. Podziękowała sówce i powiedziała, że nie może wejść do środka.
-Możesz tu zostać, jeśli chcesz. A jak przeszkadza ci zgiełk, wróć do domu albo do Lasu Pamięci. - powiedziała intensywnie wpatrując się w Fumo, jakby wierzyła, że zwierzę chłonie każde jej słowo. Weszła do środka.
Przypatrując się z zewnątrz tym wszystkim ludziom przeżyła niemałe zaskoczenie. Ludzie walili do drzwi jak na promocję masła w Lidlu.
-Oni wszyscy do nas... - powiedziała ni to do siebie, ni do pozostałych.
Po oficjalnym otwarciu ludzie weszli do środka. Nie było jednak tej wszechobecnej pogoni za czasem. Nie było nerwów, przeciskania się. Każdy chciał spróbować czegoś nowego, pobyć w egzotycznym miejscu i tak po ludzku odpocząć. Rika przyglądała się temu stojąc w kącie, jakby nie chciała blokować przepływu ludności. Obserwowała kolejne grupki mieszkańców Ryuzaku. Wiele z twarzy była jej znajoma, choć nigdy nie zamieniła z nimi ani słowa.
-Zaraz zaczynam. - powiedziała właścicielowi. Chciała aby każdy zdążył zająć miejsce, złożyć zamówienie i się odprężyć.
Na pierwszy cel wybrała siedzącą przy oknie parę. Oboje na oko 28 lat. Rika widziała ich raz czy dwa jak trzymali się za rękę nad jednym z okolicznych jezior.
-Dzień dobry, jestem Rika. Czy mogę umilić wam czekanie na posiłek małą wróżbą? Tak? To wspaniale. Poproszę, aby każde z was podało mi swoją dłoń. - Rika złapała ich za ręce i patrzyła to na jedno, to na drugie, udając że wcale nie koncentruje się na sterowaniu swoimi włosami. To była banalnie prosta technika nie wymagająca szczególnych nakładów. Ichi poznał tę sztuczkę dzień wcześniej.
-Widzicie coś nad moją głową? - zapytała. Musieli widzieć. Utworzone z kosmyków jej włosów serduszko. Podziękowała grzecznie i poszła dalej.
Rozejrzała się wokół, szukając rodziny z jakimś dzieckiem, najlepiej około 4 lat.
-Cześć, jestem Rika. A ty jak się nazywasz? - zapytała tym nieznośnym tonem, jakim starsi zawsze mówią do dzieci, jednocześnie spoglądając pytająco na rodziców. Nie oponowali.
-Zagramy w grę, dobrze? Będziesz musiał wskazać... - mówiła, składając przy tym pieczęci. Nagle po obu jej stronach pojawiły się dwa rikobunshiny. - ... która jest prawdziwa. Póki co stoję na środku, ale za chwilę to się zmieni. Skup się, a jak trafisz, dostaniesz nagrodę. - powiedziała i wtem trzy identyczne osoby zaczęły tasować się między sobą, zmieniając kolejno miejsca.
-I co? Która jest prawdziwa? - zapytały wszystkie jednocześnie. Jeśli trafi od razu, pozostałe dwie pufną,a chłopiec dostanie jakiś mały gadżet z zaplecza. Jeśli nie uda mu się od razu, pufnie spudłowana Rika, a dziecko będzie miało kolejne próby.
-Doskonale! - powie, gdy gra dobiegnie końca. - poczekaj chwilkę. Zaraz ci coś przyniosę. - I tak też zrobi.
Następnie Rika wypatrzyła samotną starszą panią i wsunęła się bez pytania na miejsce po przeciwnej stronie.
-Dzień dobry, jestem Rika. - powtórzy formułkę, która tego dnia stanie się jej tradycyjną. - jaki jest pani ulubiony zapach? Lubi pani ananasy? A czy nie byłoby zabawnie, gdyby pani ugotowany na katonowym palenisku w suitonowej wodzie ryż zapachniał ananasem? - zapytała, złożywszy pod stołem odpowiednią pieczęć, "wodząc" za wydatny kinol starszą panią i intensyfikując zapach, ilekroć ta zbliży nos do swojego dania i osłabiając, gdy się oddali. Ukłoniła się na koniec dając znak, że przedstawienie dobiegło końca i poszła dalej do samotnej matki obok której siedział synek i córka, na oko po 6 lat.
-Dzień dobry, nazywam się Rika. - powiedziała, z trudem zwalczając monotonię w głosie. - mam dla was bardzo ważne zadanie. - powiedziała do dwójki dzieci, wyjmując z torebki dwie kartki i ołówek. - macie po jednej kartce. Jedno z was musi coś narysować. Może to być absolutnie wszystko! Drugie z was schowa swoją kartkę na kolana i mocno przyciśnie, tak aby nikt jej nie zabrał! - powiedziała, nadając powagę sytuacji. Do rysowania zabrała się dziewczynka. Narysowała rodzinę. Na malunku niestety nie pojawiła się postać tatusia.
-Znakomicie rysujesz! - pochwaliła naprawdę niebrzydki malunek. - czy nie byłoby wspaniale mieć dwa takie rysunki? - zapytała chłopczyka, dając mu znak, by podniósł swoją kartkę. Widniało na nim dokładnie to samo co narysowała jego siostrzyczka.
Gdy wstała z miejsca rozejrzała się po lokalu i zauważyła, że coraz więcej ludzi jej się przygląda. Istotnie, nie próżnowała wczoraj i starała się wymyślić coś naprawdę fajowego. Widząc, że jej nowa koleżanka zanosi komuś szklaneczki z wodą, poszła za nią i odczekała grzecznie, aż odejdzie od stolika pełnej, czteroosobowej rodziny.
-Czarować każdy może. - rozpoczęła. - jestem Rika i chętnie was tego nauczę.
Mała czarownica wyjęła z torebki... paletę farbek i postawiła na stole.
-Może tata jako pierwszy pokaże, jak to się robi. - wybrała pierwszego ochotnika. - Proszę wybrać dowolny kolor i dotknąć delikatnie farbki, tak by się za mocno nie pobrudzić. O tak, właśnie tak. A teraz tym palcem proszę dotknąć swoją szklankę. - poinstruowała, a mężczyzna bez problemu wykonywał te proste polecenia. Palec na zieloną farbkę, a następnie na przezroczyste szkło. Po zetknięciu palca z naczyniem Rika zmieniała kolor wody właśnie na wybraną farbkę. Numer ten powtórzyła ze wszystkimi czterema osobami, a następnie schowała rekwizyt i zmęczona poszła na zaplecze. W drugim rzucie, może za godzinkę, gdy w lokalu będą już inne osoby, powtórzy kilka ze swoich numerów. Naprawdę była z siebie zadowolona.
-Lubię dużo rozmawiać, ładne ubrania i być kunoichi. - odpowiadała na różne pytania. Nie wiedziała, czy podobna atmosfera będzie tu panowała zawsze, ale na ten moment bardzo, bardzo jej się podobało.
Gdy nadszedł czas wyszła na zewnątrz ze swoją huśtawką i zgodnie z oczekiwaniami cieszyła się sporą uwagą. Dzieciaki chętnie podchodziło i próbowały pobujać się... na jej włosach. Coś innego, fajna inicjatywa dla maluchów, nawet te które początkowo nieufnie podchodziły do tej "zabawki". Postała tak trochę, nacieszyła oczy małymi dzieciaczkami uhahanymi nową atrakcją, zamieniła kilka zdań ze starszymi. Godzina otwarcia restauracji zbliżała się wielkimi krokami i postanowiła zwinąć interes i czmychnąć do środka. Podziękowała sówce i powiedziała, że nie może wejść do środka.
-Możesz tu zostać, jeśli chcesz. A jak przeszkadza ci zgiełk, wróć do domu albo do Lasu Pamięci. - powiedziała intensywnie wpatrując się w Fumo, jakby wierzyła, że zwierzę chłonie każde jej słowo. Weszła do środka.
Przypatrując się z zewnątrz tym wszystkim ludziom przeżyła niemałe zaskoczenie. Ludzie walili do drzwi jak na promocję masła w Lidlu.
-Oni wszyscy do nas... - powiedziała ni to do siebie, ni do pozostałych.
Po oficjalnym otwarciu ludzie weszli do środka. Nie było jednak tej wszechobecnej pogoni za czasem. Nie było nerwów, przeciskania się. Każdy chciał spróbować czegoś nowego, pobyć w egzotycznym miejscu i tak po ludzku odpocząć. Rika przyglądała się temu stojąc w kącie, jakby nie chciała blokować przepływu ludności. Obserwowała kolejne grupki mieszkańców Ryuzaku. Wiele z twarzy była jej znajoma, choć nigdy nie zamieniła z nimi ani słowa.
-Zaraz zaczynam. - powiedziała właścicielowi. Chciała aby każdy zdążył zająć miejsce, złożyć zamówienie i się odprężyć.
Na pierwszy cel wybrała siedzącą przy oknie parę. Oboje na oko 28 lat. Rika widziała ich raz czy dwa jak trzymali się za rękę nad jednym z okolicznych jezior.
-Dzień dobry, jestem Rika. Czy mogę umilić wam czekanie na posiłek małą wróżbą? Tak? To wspaniale. Poproszę, aby każde z was podało mi swoją dłoń. - Rika złapała ich za ręce i patrzyła to na jedno, to na drugie, udając że wcale nie koncentruje się na sterowaniu swoimi włosami. To była banalnie prosta technika nie wymagająca szczególnych nakładów. Ichi poznał tę sztuczkę dzień wcześniej.
-Widzicie coś nad moją głową? - zapytała. Musieli widzieć. Utworzone z kosmyków jej włosów serduszko. Podziękowała grzecznie i poszła dalej.
Rozejrzała się wokół, szukając rodziny z jakimś dzieckiem, najlepiej około 4 lat.
-Cześć, jestem Rika. A ty jak się nazywasz? - zapytała tym nieznośnym tonem, jakim starsi zawsze mówią do dzieci, jednocześnie spoglądając pytająco na rodziców. Nie oponowali.
-Zagramy w grę, dobrze? Będziesz musiał wskazać... - mówiła, składając przy tym pieczęci. Nagle po obu jej stronach pojawiły się dwa rikobunshiny. - ... która jest prawdziwa. Póki co stoję na środku, ale za chwilę to się zmieni. Skup się, a jak trafisz, dostaniesz nagrodę. - powiedziała i wtem trzy identyczne osoby zaczęły tasować się między sobą, zmieniając kolejno miejsca.
-I co? Która jest prawdziwa? - zapytały wszystkie jednocześnie. Jeśli trafi od razu, pozostałe dwie pufną,a chłopiec dostanie jakiś mały gadżet z zaplecza. Jeśli nie uda mu się od razu, pufnie spudłowana Rika, a dziecko będzie miało kolejne próby.
-Doskonale! - powie, gdy gra dobiegnie końca. - poczekaj chwilkę. Zaraz ci coś przyniosę. - I tak też zrobi.
Następnie Rika wypatrzyła samotną starszą panią i wsunęła się bez pytania na miejsce po przeciwnej stronie.
-Dzień dobry, jestem Rika. - powtórzy formułkę, która tego dnia stanie się jej tradycyjną. - jaki jest pani ulubiony zapach? Lubi pani ananasy? A czy nie byłoby zabawnie, gdyby pani ugotowany na katonowym palenisku w suitonowej wodzie ryż zapachniał ananasem? - zapytała, złożywszy pod stołem odpowiednią pieczęć, "wodząc" za wydatny kinol starszą panią i intensyfikując zapach, ilekroć ta zbliży nos do swojego dania i osłabiając, gdy się oddali. Ukłoniła się na koniec dając znak, że przedstawienie dobiegło końca i poszła dalej do samotnej matki obok której siedział synek i córka, na oko po 6 lat.
-Dzień dobry, nazywam się Rika. - powiedziała, z trudem zwalczając monotonię w głosie. - mam dla was bardzo ważne zadanie. - powiedziała do dwójki dzieci, wyjmując z torebki dwie kartki i ołówek. - macie po jednej kartce. Jedno z was musi coś narysować. Może to być absolutnie wszystko! Drugie z was schowa swoją kartkę na kolana i mocno przyciśnie, tak aby nikt jej nie zabrał! - powiedziała, nadając powagę sytuacji. Do rysowania zabrała się dziewczynka. Narysowała rodzinę. Na malunku niestety nie pojawiła się postać tatusia.
-Znakomicie rysujesz! - pochwaliła naprawdę niebrzydki malunek. - czy nie byłoby wspaniale mieć dwa takie rysunki? - zapytała chłopczyka, dając mu znak, by podniósł swoją kartkę. Widniało na nim dokładnie to samo co narysowała jego siostrzyczka.
Gdy wstała z miejsca rozejrzała się po lokalu i zauważyła, że coraz więcej ludzi jej się przygląda. Istotnie, nie próżnowała wczoraj i starała się wymyślić coś naprawdę fajowego. Widząc, że jej nowa koleżanka zanosi komuś szklaneczki z wodą, poszła za nią i odczekała grzecznie, aż odejdzie od stolika pełnej, czteroosobowej rodziny.
-Czarować każdy może. - rozpoczęła. - jestem Rika i chętnie was tego nauczę.
Mała czarownica wyjęła z torebki... paletę farbek i postawiła na stole.
-Może tata jako pierwszy pokaże, jak to się robi. - wybrała pierwszego ochotnika. - Proszę wybrać dowolny kolor i dotknąć delikatnie farbki, tak by się za mocno nie pobrudzić. O tak, właśnie tak. A teraz tym palcem proszę dotknąć swoją szklankę. - poinstruowała, a mężczyzna bez problemu wykonywał te proste polecenia. Palec na zieloną farbkę, a następnie na przezroczyste szkło. Po zetknięciu palca z naczyniem Rika zmieniała kolor wody właśnie na wybraną farbkę. Numer ten powtórzyła ze wszystkimi czterema osobami, a następnie schowała rekwizyt i zmęczona poszła na zaplecze. W drugim rzucie, może za godzinkę, gdy w lokalu będą już inne osoby, powtórzy kilka ze swoich numerów. Naprawdę była z siebie zadowolona.
Ukryty tekst
0 x
- Meijin
- Postać porzucona
- Posty: 93
- Rejestracja: 14 sie 2019, o 11:59
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Blady, niebieskie oczy, czarne włosy. Normalna waga i wzrost.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na prawym udzie. Torba po lewej stronie lędźwi.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=123776#p123776
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Restauracja "Shinobi"
Była z siebie dumna jak z niejednej misji rangi C. Od samego dnia czuła się ważna. Poznała wielu ludzi, którzy byli dla niej mili. Wpierw wśród obsługi, a następnie także klienteli. Czuła, że jej wysiłek nie idzie na marne i są z niego wymierne korzyści. Do "Shinobi" przyszło szalenie dużo ludzi. Jasne, miała świadomość, że nie wszystko jest jej zasługą, ale i ona miała w tym swój udział i nie można jej było tego odbierać. Największą zapłatą był jednak zachwyty na buziach osób, którym pokazywała rozmaite sztuczki. Większość z nich, w jej mniemaniu była cudowna. Ichi również docenił jej kunszt, płacąc jakże hojnie za ten raptem jeden dzień pracy. Jej usługi oczywiście nie będą potrzebne codziennie, ale na pewno jest tu mile widziana - przynajmniej jako pomoc.
Wróciła do domu i nawet tam nie dała sobie zepsuć doskonałego humoru. Spojrzała na uszkodzoną ścianę i z wciąż podniesioną głową poszła do kuchni, gdzie siedziała Maya z Shiro. Taaa, zawsze ten Shiro. Próbowała się nie poddawać.
-Mamo, miałam cudowny dzień! Byłam magikiem w restauracji Shinobi i dostałam sporo pieniędzy na naprawę ściany... - widziała, że ta nie patrzy na nią tak jak dawniej i z trudem oderwała się od chłopczyka. - ale ty już nie chcesz mnie słuchać... - dodała łamiącym głosem i uciekła do pokoju, nie reagując na nawoływanie. Zamknęła się w nim na cztery spusty i ani myślała wychodzić.
z/t -> Domek Małej Księżniczki
Wróciła do domu i nawet tam nie dała sobie zepsuć doskonałego humoru. Spojrzała na uszkodzoną ścianę i z wciąż podniesioną głową poszła do kuchni, gdzie siedziała Maya z Shiro. Taaa, zawsze ten Shiro. Próbowała się nie poddawać.
-Mamo, miałam cudowny dzień! Byłam magikiem w restauracji Shinobi i dostałam sporo pieniędzy na naprawę ściany... - widziała, że ta nie patrzy na nią tak jak dawniej i z trudem oderwała się od chłopczyka. - ale ty już nie chcesz mnie słuchać... - dodała łamiącym głosem i uciekła do pokoju, nie reagując na nawoływanie. Zamknęła się w nim na cztery spusty i ani myślała wychodzić.
z/t -> Domek Małej Księżniczki
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Restauracja "Shinobi"
Rika dużo myśli, ale zanim pomyśli lubi zrobić. Być może nie przetrawiła jeszcze usłyszanych na drodze słów. Chciała od razu pędzić do Restauracji, jednak Blademu zajęło chwilę oswojenie się z tym, co się stało albo mogło się stać. Gdy się ocknął, zaproponował drogę na skróty i właśnie tamtędy popędzili zobaczyć, do czego doszło.
Z początku można było odzyskać cień nadziei. Nadziei na to, że padli jedynie ofiarą jakiegoś niewybrednego żartu. Oni i... wszyscy tamci ludzie, których zostawili Pod Uwędzonym Dzikiem. Wokół krzątało się sporo ludzi, jednak samo "Shinobi" z zewnątrz wyglądało zupełnie tak, jak dawniej. Oprócz cywili było tam też kilku stojących przed wejściem funkcjonariuszy. Rika była już niemal pewna, że coś tu nie gra. Nie chodziło tylko o całe to zamieszanie, o znajdujący się w nienaruszonym stanie budynek restauracji. Nie wątpiła w tragedię, a jednak odpychała ją gdzieś daleko. Przypomniała sobie, że pierwsze zamknięcie tego rewelacyjnego jej zdaniem pomysłu na biznes także wystąpiło w skutek pożaru. Pamiętała jak bardzo Ichi uczulał ją na pożar. Jak bardzo chciał temu zapobiec na wszelkie możliwe sposoby. Od ponownego otwarcia minęło ile? Raptem kilka dni. A tu co? Ponowny pożar.
Przedarli się przez grupkę gapiów. Wysłuchali mało wnoszącego komentarza na temat tego, co wydarzyło się w środku. Mało wnoszącego, bo nic jeszcze nie było pewne. Kucharz chciał czym prędzej porozmawiać z Ichim i wszedł do środka. Rika przypomniała sobie całą kadrę pracowniczą, która podczas jej jednodniowej pracy była bardzo miła i troszczyła się o jej dobry dzień. Nie była jeszcze gotowa zmierzyć się z tymi obrazami. Od blisko czterech lat była kunoichi i właściwie od samego początku mocno współpracowała ze strażą. Z biegiem czasu przyswajała ichni punkt widzenia. Łzy, które tak chętnie wylewała mogły pomóc tylko jej, ale nikomu więcej. Koniecznie chciała się tego dowiedzieć.
Jej pozytywne związki ze strażą były obustronne. Początkowa sympatia pojedynczych strażników już pewien czas temu przerodziła się w koleżeństwo i sympatię ogółu. Jej buzia nie była już anonimowa, przez co nawet wpleciony we włosy kolorowy kwiatek zdawał się być w tej scenerii mniej groteskowy, niż zwykle. Zostawiona przez Bladego rozejrzała się po stojącej za nią grupce ludzi. Omiotła wzrokiem ściany i okna budynku. Wreszcie podeszła od stróża spisującego raport. Przyglądała mu się badawczo przez kilka sekund, nie chcąc przerywać w ważnych czynnościach. Odezwie się dopiero po dłuższej, nieznośnie długiej chwili wyczekiwania bądź też gdy podniesie na nią wzrok.
-Pracowałam tu w dzień otwarcia. Właściciel z uporem uczulał wszystkich na niebezpieczeństwo pożaru. To drugi taki przypadek w ciągu miesiąca. To bardzo, bardzo, bardzo dziwne. - skwitowała z nieskrywaną złością.
-Na pewno coś już ustaliliście. - spróbuje podjąć temat, a następnie również uda się do środka. - tylko posłucham. - zapewni strażnika.
Rozejrzy się po lokalu i stanie gdzieś niedaleko kucharza, nie wchodząc im w słowo.
Z początku można było odzyskać cień nadziei. Nadziei na to, że padli jedynie ofiarą jakiegoś niewybrednego żartu. Oni i... wszyscy tamci ludzie, których zostawili Pod Uwędzonym Dzikiem. Wokół krzątało się sporo ludzi, jednak samo "Shinobi" z zewnątrz wyglądało zupełnie tak, jak dawniej. Oprócz cywili było tam też kilku stojących przed wejściem funkcjonariuszy. Rika była już niemal pewna, że coś tu nie gra. Nie chodziło tylko o całe to zamieszanie, o znajdujący się w nienaruszonym stanie budynek restauracji. Nie wątpiła w tragedię, a jednak odpychała ją gdzieś daleko. Przypomniała sobie, że pierwsze zamknięcie tego rewelacyjnego jej zdaniem pomysłu na biznes także wystąpiło w skutek pożaru. Pamiętała jak bardzo Ichi uczulał ją na pożar. Jak bardzo chciał temu zapobiec na wszelkie możliwe sposoby. Od ponownego otwarcia minęło ile? Raptem kilka dni. A tu co? Ponowny pożar.
Przedarli się przez grupkę gapiów. Wysłuchali mało wnoszącego komentarza na temat tego, co wydarzyło się w środku. Mało wnoszącego, bo nic jeszcze nie było pewne. Kucharz chciał czym prędzej porozmawiać z Ichim i wszedł do środka. Rika przypomniała sobie całą kadrę pracowniczą, która podczas jej jednodniowej pracy była bardzo miła i troszczyła się o jej dobry dzień. Nie była jeszcze gotowa zmierzyć się z tymi obrazami. Od blisko czterech lat była kunoichi i właściwie od samego początku mocno współpracowała ze strażą. Z biegiem czasu przyswajała ichni punkt widzenia. Łzy, które tak chętnie wylewała mogły pomóc tylko jej, ale nikomu więcej. Koniecznie chciała się tego dowiedzieć.
Jej pozytywne związki ze strażą były obustronne. Początkowa sympatia pojedynczych strażników już pewien czas temu przerodziła się w koleżeństwo i sympatię ogółu. Jej buzia nie była już anonimowa, przez co nawet wpleciony we włosy kolorowy kwiatek zdawał się być w tej scenerii mniej groteskowy, niż zwykle. Zostawiona przez Bladego rozejrzała się po stojącej za nią grupce ludzi. Omiotła wzrokiem ściany i okna budynku. Wreszcie podeszła od stróża spisującego raport. Przyglądała mu się badawczo przez kilka sekund, nie chcąc przerywać w ważnych czynnościach. Odezwie się dopiero po dłuższej, nieznośnie długiej chwili wyczekiwania bądź też gdy podniesie na nią wzrok.
-Pracowałam tu w dzień otwarcia. Właściciel z uporem uczulał wszystkich na niebezpieczeństwo pożaru. To drugi taki przypadek w ciągu miesiąca. To bardzo, bardzo, bardzo dziwne. - skwitowała z nieskrywaną złością.
-Na pewno coś już ustaliliście. - spróbuje podjąć temat, a następnie również uda się do środka. - tylko posłucham. - zapewni strażnika.
Rozejrzy się po lokalu i stanie gdzieś niedaleko kucharza, nie wchodząc im w słowo.
0 x
- Meijin
- Postać porzucona
- Posty: 93
- Rejestracja: 14 sie 2019, o 11:59
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Blady, niebieskie oczy, czarne włosy. Normalna waga i wzrost.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na prawym udzie. Torba po lewej stronie lędźwi.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=123776#p123776
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Restauracja "Shinobi"
Wyczekała cierpliwie aż strażnik odejdzie od swych obowiązków. Rika jest lokalną patriotką i głęboko wierzy, że Ryuzaku jest w dobrych rękach. To figlarna dziewczynka znająca konwencję i potrafiąca się zachować, gdy sytuacja tego wymaga. I tym razem jej cierpliwość została doceniona. Stróż był miły i zapytał nawet o to, co tam u niej. Normalnie zasypałaby go stertą opowieści o tym, jak jest superowo. Teraz wzruszyła jedynie ramionami na znak tego, że jej życie ma się nie lepiej niż Restauracja "Shinobi". Przeszli do konkretów. Wymienili się opiniami i Rika w skupieniu wysłuchała bardziej doświadczonego kolegi.
Po tym co usłyszała na drodze spodziewała się śmierci całego personelu. Odetchnęła z ulgą na wieść o tym, że w trakcie pożaru obecne był tam tylko dwie osoby i są szanse, że "tylko" został porwane albo w ogóle pobiegły po pomoc i odnajdą się całe i zdrowe. Miała głęboką nadzieję, że prawdą okaże się ostatnia z opcji. Ah, jak chętnie chwytamy się życzeniowego myślenia, gdy nic nam nie zostaje! Rika umówiła się ze stróżem na odwiedziny w dobrze jej znanej siedzibie, gdyby tylko udało jej się odnaleźć coś nowego. Pokiwała głową z powagą, jakiej wymagała sytuacja. Zupełnie jakby wykonywała rozkaz. To była zdrowa relacja, bo choć niewykluczone, że była wyższa rangą, odrobina talentu do używania chakry nie mogła równać się wieloletniemu doświadczeniu osób, które podziwiała.
Weszła do środka w grobową ciszę i tam kolejne zaskoczenie. Pomieszczenie było... w niemal nienaruszonym stanie. O co tutaj chodzi!? - zapytała samą siebie. Bynajmniej nie zyskała pewności siebie. Niepokój narastał z każdą chwilą. Dowiaduje się o pożarze w "Shinobi", ludzie przeżywają. Znajduje garstkę ludzi przed restauracją, która z zewnątrz wygląda jak wcześniej. Okazuje się, że nieprawdą jest śmierć całej kadry pracowniczej a teraz jeszcze to... w środku było dokładnie tak, jak zapamiętała. Bingo. Weszła do kuchni, to tam ożywił się dewastujący ogień. Ogień w jednym pomieszczeniu, zaginięcie dwojga ludzi. I głos Ichiego, mówiący by tam nie szperała. W jej głowie odbijały się słowa stróża mówiące o tym, że właściciel chyba nie mówi im wszystkiego. Zawahała się. Omiotła tylko przelotnie kuchnię i wyszła stamtąd. Strażnicy pewnie już tam byli, a jeśli Ichi rzeczywiście ma jej coś do powiedzenia, to chyba to jest ważniejsze. Słowa jej byłego pracodawcy były bardziej jak zachęcające. Podeszła więc, dopiero teraz witając się skinieniem głowy. Na reakcję kucharza miała ochotę wybuchnąć gniewem, ale zdusiła to w sobie. Była grzeczną dziewczynką i takie zachowania przeznaczone były tylko dla równych wiekiem. Zresztą tu nie chodziło o nią i choć obserwując ją czasem można pomyśleć inaczej, wcale nie jest skończoną egoistką... a Ichi i tak podjął już decyzję, co jej powie. Popatrzyła wpierw na kucharza, a następnie na pomysłowego właściciela Shinobi, na znak że mówi do nich obu.
-"Shinobi" nieprędko podniesie się z kolan, jeśli nie powiecie mi o co tutaj chodzi. - uderzyła w patetyczną nutę, stwierdzając fakt. Te groźne z pozoru słowa w jej ustach brzmiały jak rozpaczliwa prośba.
Po tym co usłyszała na drodze spodziewała się śmierci całego personelu. Odetchnęła z ulgą na wieść o tym, że w trakcie pożaru obecne był tam tylko dwie osoby i są szanse, że "tylko" został porwane albo w ogóle pobiegły po pomoc i odnajdą się całe i zdrowe. Miała głęboką nadzieję, że prawdą okaże się ostatnia z opcji. Ah, jak chętnie chwytamy się życzeniowego myślenia, gdy nic nam nie zostaje! Rika umówiła się ze stróżem na odwiedziny w dobrze jej znanej siedzibie, gdyby tylko udało jej się odnaleźć coś nowego. Pokiwała głową z powagą, jakiej wymagała sytuacja. Zupełnie jakby wykonywała rozkaz. To była zdrowa relacja, bo choć niewykluczone, że była wyższa rangą, odrobina talentu do używania chakry nie mogła równać się wieloletniemu doświadczeniu osób, które podziwiała.
Weszła do środka w grobową ciszę i tam kolejne zaskoczenie. Pomieszczenie było... w niemal nienaruszonym stanie. O co tutaj chodzi!? - zapytała samą siebie. Bynajmniej nie zyskała pewności siebie. Niepokój narastał z każdą chwilą. Dowiaduje się o pożarze w "Shinobi", ludzie przeżywają. Znajduje garstkę ludzi przed restauracją, która z zewnątrz wygląda jak wcześniej. Okazuje się, że nieprawdą jest śmierć całej kadry pracowniczej a teraz jeszcze to... w środku było dokładnie tak, jak zapamiętała. Bingo. Weszła do kuchni, to tam ożywił się dewastujący ogień. Ogień w jednym pomieszczeniu, zaginięcie dwojga ludzi. I głos Ichiego, mówiący by tam nie szperała. W jej głowie odbijały się słowa stróża mówiące o tym, że właściciel chyba nie mówi im wszystkiego. Zawahała się. Omiotła tylko przelotnie kuchnię i wyszła stamtąd. Strażnicy pewnie już tam byli, a jeśli Ichi rzeczywiście ma jej coś do powiedzenia, to chyba to jest ważniejsze. Słowa jej byłego pracodawcy były bardziej jak zachęcające. Podeszła więc, dopiero teraz witając się skinieniem głowy. Na reakcję kucharza miała ochotę wybuchnąć gniewem, ale zdusiła to w sobie. Była grzeczną dziewczynką i takie zachowania przeznaczone były tylko dla równych wiekiem. Zresztą tu nie chodziło o nią i choć obserwując ją czasem można pomyśleć inaczej, wcale nie jest skończoną egoistką... a Ichi i tak podjął już decyzję, co jej powie. Popatrzyła wpierw na kucharza, a następnie na pomysłowego właściciela Shinobi, na znak że mówi do nich obu.
-"Shinobi" nieprędko podniesie się z kolan, jeśli nie powiecie mi o co tutaj chodzi. - uderzyła w patetyczną nutę, stwierdzając fakt. Te groźne z pozoru słowa w jej ustach brzmiały jak rozpaczliwa prośba.
0 x
- Meijin
- Postać porzucona
- Posty: 93
- Rejestracja: 14 sie 2019, o 11:59
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Blady, niebieskie oczy, czarne włosy. Normalna waga i wzrost.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na prawym udzie. Torba po lewej stronie lędźwi.
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=123776#p123776
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Restauracja "Shinobi"
Trochę mu to zajmie...
Poczuła dreszczyk emocji związany z niepokojem. Zaraz miała się "wszystkiego dowiedzieć". Nie wyglądało to na zapowiedź historii o tym jak Ichi spalił sushi. Usiadła w dość niewygodnej pozie, ale takiej w której wyglądała poważnie i mogła go możliwie najlepiej widzieć i słyszeć. Zupełnie jak babcia w czerwonym kapturku.
Wsłuchiwała się w opowieść, która z samego początku mogła być także jej opowieścią. Młody, nieostrożny shinobi, który chcąc nie chcąc wpada w sidła mafii i pracuje dla niej. Rika nie odwracała kierunku, w jakim Ichi relacjonował zdarzenia. Z rzadka tylko zadała jakieś mało istotne pytanie, jak: to w Ryuzaku też mogą być mafie? - kiedy to zapytała stłumionym głosem, jakby mafia czaiła się tuż za drzwiami i w każdej chwili mogła ich nakryć na czymś niedobrym. W każdym razie Ichi postanowił wyrwać się z mafii i zrobił to w sposób nie dający złudzeń, że jeśli tylko będzie okazja, odegrają się na nim. Sama pewnie zrobiłaby podobnie, choć teraz dostrzegała wiele wad takiego rozwiązania. Kręciła się na swoim miejscu, co chwilę zmieniając pozycję, jakby właśnie czytała bardzo wciągający thriller, a opisane wydarzenia dotykały jej samej. Tylko głowa nie odrywała się od człowieka będącego przed nią. Nogi złączone, ręce blisko siebie. Nieuświadamiana pozycja obronna. Niejeden nosacz uprościłby to do robaków w dupie.
Panienka Matsubari przemówiła dopiero wtedy, gdy właściciel restauracji zakończył opowiadanie i podzielił się z nią swoimi podejrzeniami.
-Spodziewałeś... domyślałeś się tego już po pierwszym pożarze? - zapytała, wiedząc że nie musiało to być takie oczywiste jeszcze choćby wczoraj. Teraz jednak powstał spójny obraz, w którym niewiele było luk. Przemknęło jej przez myśl, że otwieranie własnej restauracji i to jeszcze tak wyróżniającej się niemal musiało sprowadzić na nich problemy. Z drugiej strony najwyraźniej czuli się już absolutnie bezpiecznie.
Utkwiła wzrok w martwym punkcie. Biła się z myślami. Był stróż i był Ichi. Zawsze wiernie służyła miasto i z rzadka omijała oficjalne ścieżki. Teraz jednak wyglądało to tak, że idąc do władz przedstawi jedynie podejrzenia. Ichi zapewne domyślał się, gdzie powinien szukać. Czy mógłby podzielić się tą wiedzą? Mógłby. Ale nie zrobi tego. Gdyby miał taki zamiar, już dawno rozmawiałby ze strażnikiem. Ale tutaj nie chodziło o zwykłych rabusiów, a o mafię! Na miłość boską, czy powinna się w to pakować? Nie powinna i gdyby w domu czekała wpatrzona w nią mamusia pewnie odmówiłaby. Ale tam znajdowały się same problemy z gówniakiem kradnącym jej uwagę na czele. Musi wykazać się jeszcze raz. Może w ten sposób znowu będzie coś warta. A poza tym... - To mafia powinna się mnie bać. Od czternastu lat czarne wołgobryczki zjeżdżają mi z drogi. - dodała sobie otuchy i poczuła, że musi wstać. Za dużo tych emocji.
-Wyruszymy już dziś. - powiedziała, by mieć to za sobą. To było swoiste "tak". Tak, pomogę. - tylko od czego mamy zacząć? Wiemy kogo szukamy? Czy ktoś z twoich dawnych znajomych władał tak sprytnym katonem, żeby se-lek-tyw-nie spalić kuchnię? - przesylabowała trudne, mądre słówko. Chciała wyglądać profesjonalnie. - a może znalazłeś coś w kuchni? Bywałeś tu codziennie, sam najlepiej wiesz czy coś zmieniło się inaczej niż powinno. Albo... - powiedziała to z przerażeniem, jakby podejrzewała coś strasznego. - ...albo sami pozostawili jakiś znak?
-Tak czy inaczej musimy wyjść oddzielnie i spotkać się gdzie indziej. Gdzieś na szlaku prowadzącym za granicę lub, jeśli będziemy szukali w Ryuzaku, w Lesie Pamięci. Mam tam swój tajny domek. - nie mogła się nie pochwalić.
-Możemy to zrobić! - próbowała dodać mu otuchy. - sensei mówi, że mam bardzo dużo chakry. - powiedziała w kierunku chodzącego po salonie kucharza, który miał mniej zaufania do jej zdolności. - dopóki nikt mnie nie złapie, mogę wiele. - dodała. Zupełnie nie widząc, że scharakteryzowała się na typowego szkolnego napinacza, który jest mocny w gębie, a potem ucieka. Oh, i właśnie tak zrobił z mafią swego czasu Ichi.
Poczuła dreszczyk emocji związany z niepokojem. Zaraz miała się "wszystkiego dowiedzieć". Nie wyglądało to na zapowiedź historii o tym jak Ichi spalił sushi. Usiadła w dość niewygodnej pozie, ale takiej w której wyglądała poważnie i mogła go możliwie najlepiej widzieć i słyszeć. Zupełnie jak babcia w czerwonym kapturku.
Wsłuchiwała się w opowieść, która z samego początku mogła być także jej opowieścią. Młody, nieostrożny shinobi, który chcąc nie chcąc wpada w sidła mafii i pracuje dla niej. Rika nie odwracała kierunku, w jakim Ichi relacjonował zdarzenia. Z rzadka tylko zadała jakieś mało istotne pytanie, jak: to w Ryuzaku też mogą być mafie? - kiedy to zapytała stłumionym głosem, jakby mafia czaiła się tuż za drzwiami i w każdej chwili mogła ich nakryć na czymś niedobrym. W każdym razie Ichi postanowił wyrwać się z mafii i zrobił to w sposób nie dający złudzeń, że jeśli tylko będzie okazja, odegrają się na nim. Sama pewnie zrobiłaby podobnie, choć teraz dostrzegała wiele wad takiego rozwiązania. Kręciła się na swoim miejscu, co chwilę zmieniając pozycję, jakby właśnie czytała bardzo wciągający thriller, a opisane wydarzenia dotykały jej samej. Tylko głowa nie odrywała się od człowieka będącego przed nią. Nogi złączone, ręce blisko siebie. Nieuświadamiana pozycja obronna. Niejeden nosacz uprościłby to do robaków w dupie.
Panienka Matsubari przemówiła dopiero wtedy, gdy właściciel restauracji zakończył opowiadanie i podzielił się z nią swoimi podejrzeniami.
-Spodziewałeś... domyślałeś się tego już po pierwszym pożarze? - zapytała, wiedząc że nie musiało to być takie oczywiste jeszcze choćby wczoraj. Teraz jednak powstał spójny obraz, w którym niewiele było luk. Przemknęło jej przez myśl, że otwieranie własnej restauracji i to jeszcze tak wyróżniającej się niemal musiało sprowadzić na nich problemy. Z drugiej strony najwyraźniej czuli się już absolutnie bezpiecznie.
Utkwiła wzrok w martwym punkcie. Biła się z myślami. Był stróż i był Ichi. Zawsze wiernie służyła miasto i z rzadka omijała oficjalne ścieżki. Teraz jednak wyglądało to tak, że idąc do władz przedstawi jedynie podejrzenia. Ichi zapewne domyślał się, gdzie powinien szukać. Czy mógłby podzielić się tą wiedzą? Mógłby. Ale nie zrobi tego. Gdyby miał taki zamiar, już dawno rozmawiałby ze strażnikiem. Ale tutaj nie chodziło o zwykłych rabusiów, a o mafię! Na miłość boską, czy powinna się w to pakować? Nie powinna i gdyby w domu czekała wpatrzona w nią mamusia pewnie odmówiłaby. Ale tam znajdowały się same problemy z gówniakiem kradnącym jej uwagę na czele. Musi wykazać się jeszcze raz. Może w ten sposób znowu będzie coś warta. A poza tym... - To mafia powinna się mnie bać. Od czternastu lat czarne wołgobryczki zjeżdżają mi z drogi. - dodała sobie otuchy i poczuła, że musi wstać. Za dużo tych emocji.
-Wyruszymy już dziś. - powiedziała, by mieć to za sobą. To było swoiste "tak". Tak, pomogę. - tylko od czego mamy zacząć? Wiemy kogo szukamy? Czy ktoś z twoich dawnych znajomych władał tak sprytnym katonem, żeby se-lek-tyw-nie spalić kuchnię? - przesylabowała trudne, mądre słówko. Chciała wyglądać profesjonalnie. - a może znalazłeś coś w kuchni? Bywałeś tu codziennie, sam najlepiej wiesz czy coś zmieniło się inaczej niż powinno. Albo... - powiedziała to z przerażeniem, jakby podejrzewała coś strasznego. - ...albo sami pozostawili jakiś znak?
-Tak czy inaczej musimy wyjść oddzielnie i spotkać się gdzie indziej. Gdzieś na szlaku prowadzącym za granicę lub, jeśli będziemy szukali w Ryuzaku, w Lesie Pamięci. Mam tam swój tajny domek. - nie mogła się nie pochwalić.
-Możemy to zrobić! - próbowała dodać mu otuchy. - sensei mówi, że mam bardzo dużo chakry. - powiedziała w kierunku chodzącego po salonie kucharza, który miał mniej zaufania do jej zdolności. - dopóki nikt mnie nie złapie, mogę wiele. - dodała. Zupełnie nie widząc, że scharakteryzowała się na typowego szkolnego napinacza, który jest mocny w gębie, a potem ucieka. Oh, i właśnie tak zrobił z mafią swego czasu Ichi.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość