Strona 1 z 3
Obrzeża osady
: 24 lip 2019, o 17:50
autor: Meijin
Obrzeża osady Yogan-ryu były typowe dla ówczesnego świata, mieszkała tutaj w dużej mierze najbiedniejsza część lokalnego społeczeństwa. Niosło to ze sobą konkretne konsekwencje. Zabudowa była nieregularna, składała się głównie z niewysokich i niewielkich domostw, wybudowanych z wszelkich dostępnych materiałów... W tej okolicy nic się nie marnowało. Weźmy na przykład taką zużytą sieć rybacką. Dla większości byłby to śmieć, dla miejscowych był to materiał idealny do wykonania z niego prowizorycznego ogrodzenia.
Za dnia życie płynęło tutaj raczej zwyczajnie, kobiety oporządzały dom i jego okolice, dzieci radośnie bawiły się i biegały, a mężczyźni albo pili, albo szukali pracy. Dopiero nocą okolica ta ukazywała swe mroczniejsze oblicze. Liczne pobicia, kradzieże czy nawet zabójstwa były czymś typowym dla tego rejonu osady. W kuguarach mówiło się nawet o toczącej się tutaj wojnie mafii, ale czy w ogóle one istniały, tego nikt nie wiedział.
Re: Obrzeża osady
: 24 lip 2019, o 19:04
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Jegomość z wyższych sfer "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=Lvn9apBXJY8 [/youtube]
- Któż go będzie pamiętał? Zawsze jest ten ktoś... - Westchnęła tylko spoglądając w jego kierunku, po tym poruszała ustami to w lewo to w prawo, ściskając to jeden kącik ust to drugi, tworząc bardzo specyficzną ekspresję na swojej twarzy. Nie było to ostatecznie coś na tyle dziwnego by od razu zwracało uwagę. Przytaknęła temu co powiedział odnośnie osady, nie miała nic więcej do powiedzenia w tym temacie, na tą chwilę. - Sądziłam, że nie jesteś stąd. Pierwszy raz Ciebie dzisiaj zobaczyłam... - A tak naprawdę nie była w wiosce po raz pierwszy, dlaczego wcześniej nie miała okazji spotkać kogoś takiego jak Shinjo? Yogan ryu nie była dużą osadą, była znacznie mniejsza w porównaniu do standardów takiego Saimin czy Kotei. Tym bardziej, że samego Hikariego kojarzył tutaj praktycznie każdy, z lepszym, lub też gorszym uczuciem. Spuściła głowę słysząc zapewnienia chłopaka, wiedział co robi i chyba tak musiało zostać, nie widziała potrzeby by się z nim kłócić, to on był prawem. - Dobrze, zaufam ci. Zobaczymy jak bardzo podziałam na korzyść tej sprawy. - Miał rację, jej obecność mogła zostać odebrana pozytywnie, albo chodziło mu o jego własny nastrój, być może chciał się napatrzeć na kimono. Kto go tam wie. Ona jednak widziała tą sprawę wyraźnie dwojako, dlaczego ludzie mieliby chcieć zwierzać się jej? Bo jest outsiderem którego tutejsze sprawy nie dotyczą? Bardzo możliwe, że ktoś zechce, ale jaka jest szansa na stosunek odwrotny? Niemal identyczna. A tak, mogłaby po dłuższej rozmowie pozbyć się przebrania i uzyskać ten sam efekt nie tracąc domniemanej protekcji symbolu klanowego.
- Czekałam tylko na Ciebie - Zobaczył ją siedzącą na krześle, zamyśloną, a o czym mógł tylko popuścić wodze swojej fantazji. Być może mógł to odczytać w jej zielonych oczach jeśli tylko by wiedział jak. Oczy zwierciadłem duszy... Czasem jednak trudno w nich dostrzec coś innego niż kolor lub własne odbicie, znacznie trudniej dobro niżeli mrok. - Właściwie to sądzę... Że mało kto dopytywałby się o to co się ze mną stało. Chyba tylko rodzice. No i Hikari. - Wtedy byli już w drodze, opuszczali ten schludny budyneczek pełen biur i urzędasów. Szli, pytanie było gdzie. W pierwszej chwili dała się pokierować swojemu tymczasowemu dowódcy, znała wioskę, wiedziała gdzie są te całe obrzeża, ale dalej nie miała wiedzy jaką posiadał on, o dokładnej lokalizacji domostw które mieli sprawdzić. - Skoro to rutynowa misja... To dlaczego do tej pory są to jedynie plotki? - Zapytała przejeżdżając zabandażowaną dłonią po swojej brodzie. Patrzyła w górę obserwując to jak dryfują chmur poruszane delikatnymi podmuchami powietrza. - Nie miałam wcześniej okazji zapytać, nie wiem czy powinnam zadawać takie pytania ale... Długo znasz, Yoichiro-sama? - Tak, zapytała o najważniejszego w wiosce. Samego przywódcę klanu Yogan który toczy wieczną wojnę z Sanjin. Miała swoje własne powody by dowiedzieć się jaki stosunek wobec niego ma ten śledczy. Skoro był wystarczająco zaufany by obejmować taką funkcję, musiał mieć albo sławę, plecy albo być tak dobrym w tym co robi, każdy wie, że zimny w sercu shinobi jest najskuteczniejszy. Czy to sprawiałoby, że wszystkie uczucia odnośnie Yogan którymi się podzielił nie były prawdziwe? Taka opcja mogła istnieć. Chłopak wydawał się otwarty, wystarczająco otwarty by móc zadawać mu nieco ciekawsze pytania. Sam chciał zrezygnować z grzeczności więc chyba nie było nic złego w wykonaniu kroku takiego jak ten.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Obrzeża osady
: 24 lip 2019, o 20:38
autor: Meijin
15/x
Pierwszy raz mnie zobaczyłaś? Hmmm. Chłopak tylko się uśmiechnął. W sumieeee bardzo często byłem wysyłany na misje poza granicami osady, możliwe, że to dlatego... Aczkolwiek nie jestem też osobą godną zapamiętania. W hierarchii naszej wioski, nade mną jest pewnie i z trzydzieści osób. Ja jestem swego rodzaju śledczym, zajmuję się prostymi zleceniami. W tym gabinecie siedzę tylko w przypadku dyżurów, takich jak dzisiaj... Tutaj Shinjo zrobił przerwę i nerwowo poprawił swoją grzywkę, jego własne słowa coś mu uświadomiły. Skupił się na krajobrazie znajdującym się za oknem i zaczął myśleć. Jego cała kariera nie ma sensu, poświęcił kilka lat na wykonywanie rozkazów, a teraz, w ramach nagrody trafiła mu się "ciepła" posadka. Szkoda tylko, że ciepła to ona była w wyjątkowych sytuacjach, kiedy reszta wyższych stopniem strażników miała wolne, czy też zajmowała się czymś poważniejszym. Shinjo wiedział już wcześniej, że jest nikim dla innych, teraz sobie uświadomił, że jest nikim również dla siebie; czyżby zatracił wszystkie swoje ideały w imię służby?Nastolatek przełknął ślinę i wyszeptał do siebie. -Moje pełne i prawdziwe życie, za dobre życie społeczeństwa... nikła cena. Po czym kiwnął sam do siebie głową. Takie życie ninja.
Z powodu swoich nieciekawych przemyśleń, chłopak tylko kiwnął Inoshi głową gdy ta zastanawiała się jak bardzo się przyda. Widać on w nią wierzył bardziej niż ona sama w siebie. Ale tego był uczony. Ludzie zawsze lepiej działają gdy jest się dla nich miłym i gdy się w nich wierzy. Nie powinni napotkać żadnych problemów na miejscu, oby.
Kiedy Shinjo wyszedł i zobaczył siedzącą na krześle Inoshi, ucieszył się, a gdy jeszcze mu powiedziała, że na niego czekała, to już w ogóle. Czuł się nie tylko jak pełnoprawny kapitan, ale też jak... yyy, no jak człowiek na którego ktoś czeka. Uderzyło go to, że dziewczyna myślała nad jego słowami. Otworzył szerzej oczy i wydukał. -Mm.. może od dzisiaj... może i my się sobą będziemy pppprzejmować. Chłopak zrobił przerwę na oddech po czym wrócił do rozmowy, tym razem wraz se swoim pewnym i flirciarskim tonem. -Jak już to wszystko załatwimy, to pójdę się pomodlić do Amaterasu o pomyślność dla ciebie.
Droga przez miasto mijała im na rozmowie, Inoshi zapytała o rutynowość tej misji. Oj głupiutka. Pomyślał sobie radośnie po czym zaczął tłumaczyć dlaczego użył akurat tego słowa. Cóż jest nierutynowego w sprawdzeniu czy faktycznie plotki są prawdziwe? Musimy po prostu pójść i porozmawiać. Dopiero jak się okaże, że dzieci zostały porwane, to zacznę się zastanawiać co zrobię dalej. Tym się już nie musisz martwić. Następnie temat przeszedł na lidera tego szczepu Terumi. Shinjo nic do niego nie miał. On był szefem, Shinjo robił to co szef kazał, proste. Postarał się jednak dokładnie wyjaśnić swoje spojrzenie na lidera-Siłą rzeczy znam go, jest w końcu moim szefem. Jest dobrym człowiekiem, ale tak naprawdę, to nie widuję go zbyt często... Ostatni raz spotkaliśmy się jak otrzymałem awans i nowe, czyli moje obecne, stanowisko. Ot niewielka ceremonia z udziałem kilku osób podczas, której szef straży mi powiedział, że jest dumny z posiadania tak wykwalifikowanego młodego ninja, który zawsze realizuje swoje misje... To chyba tyle.
Po dłuższej chwili dotarli w najbiedniejsze okolice osady. Widać było, że ludzie tutaj mieszkający nie mają łatwego żywota, ale pomimo swojej biedoty wydawali się oni szczęśliwi. I tak sobie szliście coraz to węższymi uliczkami aż trafiliście pod jakieś ledwo stojące domostwo. Shinjo zapukał, po czym wszedł do środka, pokazując ci abyś zrobiła dokładnie to samo. Kiedy znaleźli się w środku, Shinjo ukłonił się i powiedział. -Jestem Shinjo, przybyłem tutaj w sprawie państwa dziecka, ponoć zostało porwane. Czy mogliby mi państwo powiedzieć coś więcej?
W międzyczasie Inoshi mogła zauważyć, że wnętrze domu jest jeszcze biedniejsze niż zewnętrze. Kilka połamanych i zbutwiałych krzeseł, jedno wielkie, ale ledwo stojące łóżko, prozorzucane wszędzie szmaty, które zapewne były ciuchami, a wśród nich ciemny płaszcz, prawie, że identyczny jak ten który nosili mężczyźni, którzy odwiedzili dom Hikariego. Przy niewielkim palenisku krzątały się dwie osoby. Kobieta, najprawdopodobniej była w średnim wieku, ale wyglądała na zniszczoną życiem, wychudzona, zasmucona, ubrudzona, bez żadnej nadziei w oku. Mężczyzna natomiast miał w sobie więcej werwy, ale również widać było w jego działaniu bezsensowność istnienia. Na słowa Shinjego mężczyzna odpowiedział. -No porwali, córkę, kilka dni temu. Ot tak jakby w ogóle się nie przejmował... A może się przejmował i coś ukrywał?
Shinjo spojrzał na dziewczynę i dał znać, że jeśli chce, to może zapytać tego mężczyznę o cokolwiek, a on na razie poczeka.
-na pewno nie ichiro
-ten co mu dziecko porwali
Re: Obrzeża osady
: 24 lip 2019, o 23:36
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Drugi świat "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=LRsEWUdGw0Y [/youtube]
To, że się nie wydzieli można było bardzo łatwo wyjaśnić. - Mijali się. Ona wpadała, on wypadał. Takie rzeczy się zdarzają, a ile to razy nawet sąsiedzi mieszkający obok się nie znają, taka kolej rzeczy na tym świecie. - Skoro jesteś i wyruszasz na misję i zmieni ona kogoś... To myślę, że jesteś wart zapamiętania, chociaż przez tą osobę - Sama uważała, że każdy jest coś wart. Zwłaszcza osoby które są w stanie pomagać innym, może nie są nazywane bohaterami ale nawet jedna uratowana osoba, była dla niej świadectwem czyjegoś męstwa czy bohaterskości - W moim domu to wcale nie takie dziwne, moi... Są dumni mogąc wypowiedzieć się jak ty teraz, Shinjo - Jej usta wykrzywiły się w wyraz niezadowolenia, nie z tego, że się z nim nie zgadzała w jego myśli przewodniej odnośnie życia. Zwyczajnie potrafiła spojrzeć na to z kilku stron, sama również twierdziła, że nie jest to fair, tyle, że jej pobratymcy robili to bez wahania - W moich stronach... Mówiłam już, jak ktoś nie jest gotów poświęcić wszystkiego dla ogółu... Jest uznawany za gorszego. -
Trudno było komentować każdą kwestię Shinjo, a już tym bardziej prezentować jakąś szczegółową reakcję na jego wewnętrzne uniesienie oraz spełnienie tak prostymi słowami jak " czekałam na ciebie " W wielu innych sytuacjach mogłyby brzmieć bardziej... Ochoczo, romantycznie, albo nawet i zadziornie, ale nie dziś, nie w chwili w której oboje kierowali się do biednej dzielnicy osady pozbawionej perspektyw.
Inoshi miała swój powód w zadawaniu tak prostych, może nawet i typowo pasujących pytań do koloru jej włosów. Nie liczyło się same pytanie a odpowiedź. Mężczyzna wspominał wcześniej, że pojawiły się plotki, a samo pytanie tyczyło się tego " dlaczego " wciąż są to tylko plotki i właśnie oni, teraz je potwierdzają. Można stwierdzić, że odwrócił pytanie tak by mieć wygodną odpowiedź. To był pewnego rodzaju test zaangażowania, dlaczego dopiero teraz? Śledczy tak przejęty losami innych a jednak... Dopiero teraz wykonuje swoje zadanie - Dopiero teraz sprawdzamy te plotki, dlaczego nie wcześniej? - Pogrążyła się w myślach, nie oddalając się zbyt daleko od chłopaka, czyli tak jak jej polecił.
Informacje o Yoichiro udzielane przez równolatka były interesujące w pełnym tego słowa znaczeniu bowiem Yamanaka słyszała o nim całkowicie inne rzeczy, takie które pokrywały się również z tym co wypowiadał Shinjo, może to pewnego rodzaju paradoks ale tak właśnie było, może posiadała większą wiedzę od niego o tym wszystkim? Może nawet i o samym Yoichiro, albo to tylko brudne plotki rozsiewane przez Jashinistów. - Czyli tak jak uważa Hikari, dobry dla ludzi tutaj, zły dla świata - Westchnęła tylko po usłyszeniu tego o czym mówił. Mało kto wiedział, nikt nie miał prawa wiedzieć o " domniemanych " powiązaniach Yoichiro z Antykreatorem, tym samym który zniszczył Kami no Hikage i zabił wielu ludzi od początku swojego istnienia, ale kim naprawdę był ten cały Antoś... Co jeśli był taki sam i w swoim " destrukcyjnym " działaniu miał szczerze, dobre intencje, tyle, że nikt go nie zrozumiał? - Niee... Nieee, to złe myśli, ktoś taki bez skrupułów jest zły. - Potrząsnęła głową wyrzucając z głowy myśli, niemal tak jak robił to pies, tyle, że zrobiła to delikatniej, no i mniej piór latało w powietrzu.
Okolice domostwa nie wyglądały najlepiej, nie ma co ukrywać ale wparowała tutaj dość odstawiona, sam Shinjo też nie wyglądał najgorzej, jak to wszystko się prezentowało? - Nie sądzisz, że powinniśmy... Wyglądać trochę gorzej wchodząc tutaj? Spojrzą na nas z góry... Bogacze wkroczyli do ich domu i zamierzają się rządzić... - Druga część wypowiedzi była cichsza, zapewne w samej dzielnicy nie było grobowej ciszy ale nie przeszkadzało to jej w obniżeniu głosu. Ostatecznie dotarli do jednego z domostw, weszła tam i obserwowała pomieszczenie, mina na jej twarzy wyraźnie wyrażała to, że nie sprawiało jej to żadnej przyjemności. Patrzyła, zarówno na jednego człeka jak i drugiego, pozwalała mówić dowódcy jako pierwszemu, nadeszła jednak i jej kolej. - Gdzie państwo pracują? - Zapytała, prawdopodobnie było to źle zadane i sformułowane pytanie, no ale już trudno - Pytam z czystej troski, czy jest to możliwe, że wszyscy ich odtrącili? - Spojrzała na funkcjonariusza - Shinjo-dono, jest tutaj z powodu równości i docenienia wszystkich, bardzo bym prosiła byście państwo odpowiedzieli na jego pytanie - Ukłoniła się w kierunku tej dwójki. Zakładała, że dla nich nie będzie to znaczyło nic, dla niej również, ale zawsze dobry pokaz który w domu zostałby bardzo ciepło przyjęty. - Gdzie pana córka zniknęła... Zależy panu na niej? A może... Na Hikarim-dono? - Nie chciała zaczynać od bycia złym gliną. Miała jednak i inne asy w rękawie do wykorzystania. Liczyła też, że właśnie ten ruch, wywoła jakąś reakcję. Zmarszczyła wtedy brwi skupiając całą swoją uwagę właśnie na nim, jego ruchach, reakcji na całość wypowiedzi. Nie stała sztywno w miejscu, kręciła się, ale nie tak by na coś wejść. Dłonie trzymała z przodu, przed sobą, gotowe do działań w razie krytycznej sytuacji...
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Obrzeża osady
: 25 lip 2019, o 16:54
autor: Meijin
17/x
-Widzisz, mieszkamy tak niedaleko od siebie, tyle nas łączy, ale jeszcze więcej różni. Każda region, ba, każda osada, jest inna. Inne wartości, inni ludzie, inne cele i inne drogi. Nie mogę wypowiadać się za innych, ale czuję, że tak jest, że każdy jest inny, ale pomimo swojej inności i tak zasługuje na szacunek i uznanie, nawet jeśli nie poświęca siebie dla innych. Chłopak mógłby ciągnąć ten temat jeszcze przez długi czas, ale niestety nie spotkali się tutaj na spacerek, herbatkę i dysputy, mieli coś konkretnego do zrobienia, sprawdzenie plotek. Może i Shinjo mógłby się nimi zająć wcześniej, ale informację otrzymał niedawno, a konkretniej z samego rana. Nie mógł sam z siebie po prostu wyjść i porzucić swój "dyżur", dlatego też czekał, aż przytrafi mu się jakaś okazja na opuszczenie biura, taką okazją była Inoshi.
-Wyglądać gorzej? Po co? Dziwnie by to wyglądało, gdybym przychodził do nich w poszarpanym mundurze, lepiej wyglądać czysto, schludnie i poważnie. Poza tym jesteś tutaj ze mną, więc nic ci nie grozi, na prawdę, nie musisz się niczym przejmować... Powiedzmy, że mnie tutaj znają. Chłopak ostatnie zdanie wypowiedział ciszej. Widać miał coś do ukrycia, może jego historia byłaby ciekawa?
Co prawda tutejsi ludzie byli biedni, ale wiedzieli, że jakikolwiek atak na przedstawiciela władzy, albo "turystę" skończy się dla nich koszmarnymi reperkusjami, wszyscy oni byli zbyteczni, nikt by się nie przejął, gdyby połowa mieszkańców tego "getta" została za karę spacyfikowana, ot takie społeczeństwo. No ale dzięki temu mieli spokój, przez całą drogę nikt ich nie zaczepił.
Rozmowa z "zainteresowanymi" nie przebiegała najlepiej, Shinjo wiedział, że może się coś takiego wydarzyć, dlatego też chciał, aby to jego towarzyszka przejęła inicjatywę. Nie znał jej, ale widział w niej jakieś zdeterminowanie, czuł, że jest ona człowiekiem, który rozwiązuje swoje sprawy. Dlatego też nie mieszał się, po prostu stał i obserwował.
Pierwsze pytanie Inoshi zbiło mężczyznę z tropu. Pracuję? Zapytał wyraźnie zdziwiony. Gdzież ktoś taki jak on mógłby pracować. Ot czasem pójdzie do lasu i coś upoluje, czasem komuś pomoże coś przenieść, ale żeby stała praca? Spójrz na nas. Czy wyglądamy na ludzi, którzy pracują i mają pieniądze? W jego słowach można było wyczuć nutę żalu. Może było mu przykro, że istnieją takie nierówności społeczne? Że nikt nie daje mu szansy na rozwój osobisty?
Pyta z troski? Mężczyzna złapał się za czoło i uśmiechnął się. Dawno nie słyszał tego słowa. Poza jego żoną i dzieckiem nikt się o niego nie troszczył, dlaczego więc miałaby to zrobić jakaś młoda, ładnie ubrana siksa? Spojrzał na Inoshi, przerwał jej w połowie zdania i powiedział. -Wiem kim on jest, znałem jego starych... Nie wierzę w waszą troskę, nie chcę marnować swojego i waszego czasu. Przejdź do konkretów. Temat oczywiście przeszedł na porwanie, mężczyzna był gotowy znowu ich zbyć, ale wtedy ta blond suka dodała coś jeszcze. Zapytała, czy nie chodzi o Hikariego. Skąd ona wie!? Mężczyzna zbladł. Wiedział, że jest w koszmarnej sytuacji, oni muszą wiedzieć coś więcej. Kurwa, faktycznie. Gdyby nic nie wiedzieli, to by tu nie przyszli... Facet westchnął i zaczął mówić. -Zależy mi na córce, miałem tylko sprawdzić, czy ten cały Hikari jest w domu. Wielki bohater, jebany książę półkrwi... Mężczyzna pokiwal głową. Nigdy nic nie miał do tego całego Hikariego, ale to przez niego jego dziecko zostało porwane. W każdym razie. Porwali mi dziecko, przyszli jacyś zamaskowani ludzie, powiedzieli, że jak sprawdzę czy Hikari jest w domu, to mi dziecko zwrócą... No i nie zwrócili, a co zabawne oczekują ode mnie okupu, kilkunastu tysięcy ryo. Mężczyzna był tym trochę załamany.
W każdym razie ta historia jednocześnie miała i nie miala sensu. Z jednej strony porwali dziecko, kazali coś zrobić i mieli wypuścić, ale tego nie zrobili, no okej, typowi przestępcy, ale po co im okup? Czyżby byli jakąś zorganizowaną grupą przestępczą. I nagle odezwał się Shinjo. -Jeśli nas nie okłamujesz, to winni mogą być tylko jedni.
O kogo chodziło? Niebawem zapewne Inoshi się dowie.
-Dalej on, ten sam, nie inny
-Wiem, że i tak tu nie wejdziesz Inoshi. On zginie.
Re: Obrzeża osady
: 25 lip 2019, o 19:15
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Drugi świat "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=LRsEWUdGw0Y [/youtube]
Shinjo mógł mieć racje. Z drugiej strony nie do końca zrozumiał jej stwierdzenie. Nie musieli przecież prowadzić przesłuchania całkowicie oficjalnie jako przedstawiciele władz w lśniących ubrankach. Jako samozwańczy śledczy może również by coś ugrali, nie mniej w całym tym harmidrze miało się okazać, że jednak miał racje. Blondynka nie dopuszczała do siebie myśli, że ktoś tutaj może nie mieć pracy, nie było to dla niej normalne, zawsze ktoś musiał coś robić by przeżyć, nie było nikogo kto od tak sobie żył samopas i zwyczajnie był, pod radarem wszystkich. Widziała, że jej pytanie zbiło ich z pantałyku, kompletnie nie spodziewali się usłyszeć czegoś takiego, a już tym bardziej we własnym domu.
Wszyscy byli tutaj zaskoczeni, ona również nie dowierzała temu co słyszy, nie z tego powodu, że było to niemożliwe, a raczej dlaczego ktoś na to pozwala. Po słowach odnośnie troski obserwowała zachowanie rodzinki, co jak co ale skończyła to co mówiła, nawet jeśli jej przerywał. Nie przywykła do przerywania dialogu w takiej, bardzo oficjalnej sytuacji jak ta. - Mogłam spodziewać się takiej reakcji - To jak zareagowała głowa rodziny było do przewidzenia. To nic dziwnego, że chciał wziąć sprawy w swoje ręce ale czy w taki sposób? Czy to było rozwiązaniem problemu? Można powiedzieć, że na jego własną prośbę ale dziewczyna przeszłą do konkretów, konkretne pytania, konkretne odpowiedzi. Czego chcieć więcej? - Zbladł... A więc to prawda, to dobry dom... - Stwierdziła opuszczając delikatnie brwi, zmarszczyła je by wyglądać odrobinę groźniej, ale czy potrafiła być groźna wobec osoby która sama się nawet nie jest w stanie obronić? Siebie to jedno, ale nawet swojej rodziny.
Pozwoliła mu mówić, to była przecież jego złota chwila podczas której mógł, przynajmniej częściowo wyspowiadać się ze swoich grzechów i odkupić winy. Ten jednak zdawał się nie do końca wiedzieć w co został wciągnięty. Denerwowanie Hikariego, a już w ogóle wstępowanie mu na odcisk to nie był najmądrzejszy ruch, nie tylko dla niego, ale i dla tej osoby która stała za całym tym nikczemnym procederem. - Wyraźnie miał coś do Hikariego, oni... To tylko pionki w większej grze - Tak to rozumiała, mroczny jegomość stojący za tym na pewno nie zamierzał łatwo zrezygnować. - To naprawdę... Zabawne, zwłaszcza, że wiedzą, że nie jesteś w stanie im tych pieniędzy dać. Nigdy się z wami nie liczyli. Chcą kupić twoje milczenie? A może... Tak naprawdę to co zrobiliście nie miało żadnego znaczenia.... - Czasami potrafiła zabrzmieć jakby nie miała serca lub nie myślała o innych, jest to jednak efekt kalkulacji które przeprowadzała i starała się ustalić stan faktyczny, oraz kolejne ruchy osób powiązanych ze sprawą. Pokręciła głową rozglądając się po pomieszczeniu, zaraz zwróciła się w kierunku swojego towarzysza z nieco pomniejszonymi tęczówkami, właśnie zdała sobie z czegoś ważnego sprawę. Pozwoliła mu dokończyć ale miała co do tego własne przemyślenia. - Czyli wiesz o kogo może chodzić? - Przekrzywiła głowę jakby odpowiedź na te pytanie miała nagle zmienić wizerunek całej sprawy. Miała jednak swoją własną teorię. Hikari, był co prawda pół Yogańczykiem, pół Sanjinem, dla niej to żadna tajemnica ale wspominanie o nim, jego planach o dwa tony za głośno powodowało problemy których już raz zdarzyło się jej doświadczyć. - A co jeśli... Co jeśli ten cały okup... Co jeżeli oni oczekiwali, że ktoś zacznie prowadzić to śledztwo i dotrzemy tutaj? Pewnie dlatego nie oddali dzieci... Kilkanaście tysięcy ryo, nawet shinobi tyle nie zarabiają... Co jeśli chcieli by to Hikari zapłacił ten okup? - Zaczęła się kręcić po pomieszczeniu, zawsze to ułatwiało odrobinę myślenie. Co prawda nie czuła się tutaj jak u siebie to wykonywanie kilku kroków to w przód to w tył przychodziło jej z łatwością - Teraz mają nas jak na widelcu... - Ściszyła swój głos przychylając się w stronę Shinjo, oparła lekko dłonie na jego ramieniu i powiedziała znacznie ciszej... - Skoro jesteśmy tutaj we dwoje, Hikariego nie ma... A to znaczy... - Chciała sprawić by poczuł się niekomfortowo, albo nawet i bardziej z nią związany, tak naprawdę słowa mężczyzny rzuciły również dodatkowe spojrzenie na samego wojownika. Cofnęła się, na jej twarzy wyskoczył niezadowolony grymas. Sprawa stała się znacznie bardziej skomplikowana, ktoś, nawet jeśli Shinjo już wspomniał kogo miał na myśli, to dalej, ktoś mógł włamać się do posiadłości i ukraść ważne sekrety, teraz, albo później, pozostawała jeszcze opcja przechwycenia jej, może właśnie dlatego towarzyszenie temu służbiście nie było w ostateczności złym pomysłem?
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Obrzeża osady
: 25 lip 2019, o 20:10
autor: Meijin
19/x
Przesłuchania mogą mieć różny charakter, wszystko zależy od miejsca, w którym się odbywają, a także od nastawienia pytających. W końcu, gdybyście wisieli głową w dół w jakiejś rzeźni, a obok was staliby naprawdę mili panowie, to i tak byliście przerażeni. W drugą stronę to samo. Dlatego też wydaje mi się, że to, co miało miejsce w tej ruderze, można określić raczej podpytywaniem, szukaniem poszlak niż czymkolwiek poważniejszym.
Shinjo zdawał sobie sprawę z tego, że nie wyjaśni tutaj tego, co by chciał dlatego przybył tutaj z nastawieniem, aby zdobyć tylko jedną poszlakę, od której mógłby zacząć prawdziwe poszukiwania. Cała ta sprawa śmierdziała na kilometr. Porwali dziecko, wystosowali żądania, a potem jeszcze okup. To brzmi tak bezsensownie, że musi nam czegoś brakować, albo mamy do czynienia z całkowitymi idiotami... Wtedy Shinjo uświadomił sobie, dokąd to wszystko może zmierzać, musiał tylko wszystko sobie ułożyć w głowie.
Gdy chłopak układał myśli, Inoshi w tym czasie bawiła się w śledczego. Raz była dobrym gliną, a raz złym, w zależności od poruszanego tematu, a że temat dotyczył Hikariego, to raczej przyjmowała tą negatywną, bojową pozę. I może ta próba zastraszenia(?) zadziałałby na jakiegoś młokosa z dobrego domu, ale jednak mężczyzna, który dożył późnego wieku średniego pośród tych warunków, pozostawał na nią odporny. Szok i niedowierzanie.
Mężczyzna chwilę temu postanowił być z wami szery i tego się trzymał. Nie unikał odpowiedzi, można nawet powiedzieć, że się rozgadał. -No zajebiście zabawne. Pewnie potrzebują na coś hajsu i liczą, że jakoś go zdobędę. Musisz wiedzieć dziewczynko, że ludzie stąd są dumni, hardzi, ale przede wszystkim rodzinni. Rodzina jest dla nas najważniejsza, jesteśmy dla jej dobra gotowi na wszystko, rozumiesz? Nawet jakbym musiał się zapożyczyć u połowy świata albo kogoś zabić, to bym to zrobił. Dzieci są najważniejsze! Czy Inoshi była w stanie zrozumieć takie nastawienie? Pewnie nie do końca, najpierw musiałaby zostać matką, może wtedy mogłaby, chociaż troszkę utożsamić się z tymi ludźmi. Mężczyzna zrobił przerwę i spojrzał na swoją, prawdopodobnie, małżonkę(aczkolwiek może to też być konkubina), a potem znowu zwrócił się do Inoshi. -Więc proszę cię, zrozum, koło chuja mi lata ten cały Hikari, liczy się tylko dobro mojego dziecka. Jeśli ją znajdziecie, to super, jeśli nie, to sam to załatwię. Jakoś... To zdanie chyba całkowicie zamykało "przesłuchanie".
Shinjo słuchał teorii, jaką przedstawiła mu Inoshi, jednocześnie monitorując jej ruchy. Chyba jest pewna, że coś takiego mogło mieć miejsce, hmm. Chłopak nie wiedział, czy ją uspokajać, czy nie, nie znał jej na tyle dobrze, żeby wiedzieć jak do niej dotrzeć w najłatwiejszy sposób. Musiał robić to tak jak zawsze i liczyć, że się uda. Podszedł do niej, złapał ją delikatnie za ramiona, zwrócił jej twarz w stronę jego twarzy i spokojnie powiedział.-Spokojnie piękna, to jest tylko jedna z opcji, ale bardzo mało prawdopodobna. Zaraz ci wytłumaczę dlaczego. Puścił ją i uśmiechnął się najcieplej, jak tylko umiał. Następnie zwrócił się do mężczyzny i kobiety. Dziękuję za poświęcony czas. Myślę, że dowiedziałem się dość, postaramy się odnaleźć wasze dziecko, a także wszystkie inne, które zaginęły...I pamiętajcie, jutro znowu będę rozdawał jedzenie, tam, gdzie zawsze, przyjdźcie też. Potem wyciągnął cię na zewnątrz i powiedział tylko. -Poczekaj sekundkę. Po czym podszedł do jednej osoby stojącej przed domem i wziął od niej... kwiatek? Uśmiechnięty podszedł do Inoshi i wręczył go jej. -Kobiety lubią kwiatki, mam nadzieję, że cię uspokoi. Jest fioletowy, to chyba konwalia, ale innych nie mieli... W każdym razie sprawa wygląda następująco. W tej części osady działa pewna grupa "przestępcza" Shinjo rękami zrobił znak cudzysłowu, żeby dać znać co sądzi o tej gromadzie. -Tak naprawdę są to idioci specjalnej troski. Wydaje mi się, że wpadli na genialny plan, żeby porwać dzieci, potem sprawdzić, czy w domu jest Hikari, a więc osoba, która zawsze jak coś się dzieje, to przychodzi ludziom pomocą, bo gdyby był, to by je szybko zwrócili. Po prostu baliby się, że on ich spacyfikuje. Skoro go nie ma, to zażądali okupu... Wiem, jak to brzmi, mało prawdopodobnie, ale oni naprawdę nie grzeszą inteligencją. Gorzej będzie... Tutaj Shinjo zrobił przerwę i przełknął ślinę. -Gorzej będzie, jeśli pracują dla kogoś, ale cóż. Tak, czy siak musimy to sprawdzić... Na szczęście się tutaj wychowałem, więc wiem jak ich odnaleźć. To co idziemy? Shinjo zapytał, ale w sumie wiedział, że Inoshi nie odmówi, nie mogła tego zrobić, nie w takim momencie.
-Dalej on, ten sam, nie inny
-Wiem, że i tak tu nie wejdziesz Inoshi. On zginie.
Re: Obrzeża osady
: 25 lip 2019, o 21:44
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Drugi świat "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=LRsEWUdGw0Y [/youtube]
Przywykła do bardziej skomplikowanych, albo raczej... Mądrzejszych zagrań. Mężczyzna był rodzinny i nie można było go za to winić. Za przestępstwa jakie dokona w imię rodziny, już jednak można było. Duma jaka go rozpierała z powodu... Czego właściwie? Mogłaby się z nim o to kłócić, nie było tutaj powodów do dumy, aczkolwiek jej klan był taki sam. Dumny, napuszony swoim jestestwem, gotowy do największego poświęcenia jednostki dla dobra innych. - Nie tylko tutaj ludzie są dumni... Proszę pana. Zrobimy co będziemy w stanie - Zapewniła wciąż o swoich intencjach, co prawda zastanawiała się dlaczego nikt nie mówi o nich otwarcie, o tej grupie. Ani mężczyzna którego przesłuchują ani Shinjo. Z jednej strony czuła się zobowiązana dowiedzieć się więcej, ale czy Shinjo nie przekaże jej zwyczajnie więcej? - Jeżeli rzeczywiście zależy ci na jego dobru... Znajdziesz pracę... Pani też... Ostatecznie mogę porozmawiać z Hikarim, sądzę, że jest wystarczająco dużo zajęć w jego posiadłości... Zwłaszcza jak go nie ma... To zależy od tego czy chcecie coś zmienić. - Nie spoglądała wtedy na Shinjo, ale nie podobało się jej to, że mężczyzna jest w stanie zrobić dosłownie wszystko dla swojej pociechy. Rozumiała jakie to ważne, nie jako matka, ale jako przyjaciółka czy też córka. Dokonanie zbrodni... Nie było łatwe, nawet w szczytnym celu i być może on tego nie rozumiał. - A ty jak uważasz Shinjo. To uczciwa oferta? - Być może niezbyt kulturalnym było to co właśnie robiła. Pomijała Hikariego w decyzji która miała dotyczyć jego samego, ale jakie miała wyjście? Zignorować tych ludzi?
Inoshi wiedziała, że pomoc jednej rodzinie nie rozwiąże problemów osady, to była praca na dużo dłużej. Być może dla więcej niż jednej czy dwóch osób, ludzie mogli być zazdrośni ale lepsza pomoc taka niż żadna, idealne spełnienie przysłowia o rybaku i wędce. Zresztą, Terumi ze swoimi wpływami i pieniędzmi, gdyby chciał mógłby rzeczywiście pomóc tutejszym tworząc dla nich miejsca pracy. Sam nie byłby na tym stratny, wystarczyło przecież tylko wpaść na jakiś biznes. Wszystko zatwierdza przecież Yoichiro a dobro jego ludu na pewno jest mu na rękę. Ostateczne słowa przesłuchiwanego brzmiały jak groźba, taka której nie powinno się brać na poważnie, była prostym i łatwym materiałem na to by kogoś najzwyczajniej w świecie zamknąć w celi na długie tygodnie.
Czynności których podjął się śledczy były zbyteczne, aczkolwiek to dzięki nim Inoshi została wyrwana z natłoku myśli. Ten pełen nieprofesjonalizmu, albo odurzenia ton wydawał się czymś więcej niż tylko przypadkowym doborem słów. W obecnej chwili blondynka nie za bardzo wiedziała jak powinna na to reagować, o ile w ogóle powinna jeszcze zwracać na to uwagę. - Ja... Jestem spokojna. Nie chciałabym byś widział jak panikuję. - Odparła poprawiając zaraz lewą ręką wolne kosmyki włosów. Pozwoliła teraz jemu przejąć inicjatywę. Wyglądało na to, że dzielili się obowiązkami tak dobrze jak flip i flap. Może to przeznaczenie? Opuścili razem domostwo. - Rozdajesz jedzenie? - Zapytała z pewnego rodzaju przejęciem w oczach, to nie tak, że nagle stał się bohaterem, wielce książkowym w tej opowieści. Nie spodziewała się usłyszeć od niego czegoś takiego, ani tym bardziej po tym jak wyrażał się o jego przeszłości ten drugi, przesłuchiwany mężczyzna. - Dziękuję... - Odebrała przekazany kwiatek. To powoli zaczynało wyglądać jak randka, nie mniej zaczynała powoli dostrzegać, że powinna wykorzystać jak najwięcej dobrego z tej sytuacji. Zwłaszcza po tym co stało się ostatnio. Może tak właśnie miało być? Dzisiejszy dzień, miał on być odskocznią od problemów, pod pozorem rozwiązywania problemu. Los dobrze znał blondynkę i wiedział, że jeżeli nie zostanie puszczona z prądem pod jakimś pretekstem, to zwyczajnie będzie siedzieć i się martwić. - Pewna grupa? Zamierzasz powiedzieć mi więcej? Nie wydawali się zbyt... Rozgarnięci - Obróciła otrzymany przed chwilą kwiatek w palcach przyglądając mu się podczas jak wykonuje obrót to w lewo, to w prawo. - Wiesz... To mój ulubiony kolor - Uśmiechnęła się szczerze w jego kierunku nie ukrywając, że zrobiło się jej miło. - Powinieneś zobaczyć mój fioletowy płaszcz, ale... Nie mam go tutaj - Słysząc więcej o tej specyficznej grupie westchnęła tylko by zaraz rozejrzeć się po okolicy a drugą dłonią przetrzeć lekko oczy, i to lewe i to prawe. - Chcesz mi powiedzieć, że teraz powinniśmy pomóc tym głąbom nim komuś rzeczywiście się coś stanie? Sama bym tak zrobiła gdybym wiedziała to co ty... - Opierała się na tym co wiedziała, jej wiedza ograniczała się tylko do tego o czym wspomniał sam dlatego trzeba było jej wybaczyć wszelkie, możliwe pomyłki spowodowane brakiem większej ilości informacji. - Zobaczymy. Sam powiedziałeś, że nie grzeszą inteligencją, myślisz, że ktoś znacznie mądrzejszy ryzykowałby wynajęcie takiej grupy? Przecież musiałby kalkulować możliwość niepowodzenia a każda porażka może okazać się szczególnie niebezpieczna, zwłaszcza jeśli chodzi o Hikariego. To chyba jakiś wybryk... Ale, co chcesz z nimi zrobić? - Stanęła z nogami na w pół szeroko podpierając się dłonią o biodro, rzecz jasna po stronie wcięcia przy nodze. Gdzieś właśnie w tej okolicy dyndała sobie jej kusarigama, gotowa do użycia choć tak naprawdę wykorzystanie jej w boju byłoby ostatecznością.
Każda rozmowa odkrywała nowe karty z życia Shinjo przed Inoshi, cała ta sprawa wydawała się być... Jakby talią kart z życia tego młodego sentokiego, albo może i kogo? Pozostawało zadać sobie pytanie, kto i z jakiego powodu sprawiał, że tak łatwo przychodziło mu odkrywanie ich przed blondynką. - Może zechcesz napić się herbaty? Tak dla chwili spokoju -
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Obrzeża osady
: 25 lip 2019, o 22:56
autor: Meijin
21/x
Kiedy z ust dziewczyny padła propozycja pracy, mężczyzna aż się wyprostował. Nie chciał w to uwierzyć, taka dziewczynka mogłaby wpłynąć na tego dzianego chłoptasia? Nieprawdopodobne. Z drobną kpiną w głosie zapytał-A czemu miałby nas zatrudnić? Nie zna nas, nie zna naszej sytuacji, nie wie, kim jesteśmy i co potrafimy. O, siedzi sobie tam, bogacz jeden i nawet nie przyjdzie do prostych ludzi. Czemu miałby ich zapraszać do siebie i jeszcze im płacić!? Mężczyzna gotowy był wybuchnąć, ale wtem wkroczyła jego żona. -Uspokój się człowieku. Nic tylko kpisz i marudzisz. Dziewczyna daje nam nadzieję. Rozumiesz to!? Jeśli zwrócą nam Mai, a potem jeszcze dadzą pracę, to powinniśmy ich po stopach całować, a nie kpić, ty debilu, ty! Atak małżonki był zaskoczeniem, dlatego też mężczyzna skulił się na krześle i milczał, kobieta natomiast kontynuowała. -Przeproś teraz Panią i podziękuj. Kobieta ukłoniła się, a następnie wzięła miotłę i zaczęła delikatnie uderzać nią męża, chciała go zmusić do ukłonu. Facet w końcu wstał i wydukał. -Prze... przeperszam, przepraszam za moje zachowanie. I dziękuję za chęć pomocy. Obserwujący to wszystko Shinjo tylko się uśmiechnął. Kobiety często są twardsze i... mądrzejsze od mężczyzn. Chłopak, wiedział, że znaleźć idealną partnerkę będzie trudno, ale kto wie, może jest gdzieś w pobliżu. Niestety z tego przyjemnego zamyślenia, skoncentrowanego na poszukiwaniu towarzyszki, wyrwało go pytanie Inoshi. -Wydaje mi się, że uczciwa, ale powinniście ustalić szczegóły, jak już odnajdziemy dziecko, to nasz priorytet.
-Jesteś spokojna? To dobrze. Po prostu martwię się trochę o ciebie widząc jak martwisz się o bohatera Hikariego. Liczył, że kwiatek pozwoli jej, chociaż na chwilę się rozluźnić. Aczkolwiek kto czułby się dobrze w towarzystwie osoby, którą zna od maksymalnie kilku godzin, a która to obecnie stara się bardzo skrócić dzielący ich dystans? Chyba niewiele osób. Wracając jednak do poważnych tematów. -Tak, to moja samodzielna decyzja. Mam tym ludziom wiele do zawdzięczenia, chcę, aby mieli, chociaż troszkę lepsze życie. Co prawda wędki im nie daję, ale tutaj mało kto potrafiłby jej używać. Shinjo uśmiechnął się, ten żart mu się udał, tak ładnie nawiązał do wcześniejszych słów dziewczyny. Pomiędzy trudnymi tematami były jednak też te milsze, ot kwiatek i jego kolor. Inoshi wydawała się być bardzo zadowolona z tego podarunku, a więc i Shinjo był zadowolony. -Powinnaś go sobie wsadzić za ucho, chyba ładnie będzie kontrastował z twoimi oczami. Po tych słowach opuścił wzrok i udawał, że kopie jakiś kamyk na ziemi. W temacie fioletowego płaszcza wymamrotał cicho. -Z pewnością wyglądasz w nim zjawiskowo. Zapewne lepiej niż ja w tym mundurze.
Wróćmy do biznesu. Tak, członkowie tej grupy są głupi, ale jeśli mieliby konkretne rozkazy, to nawet oni byliby w stanie je wykonać. Jeśli więc ktoś kazał im uprowadzić dzieci, sprawdzić, czy jest Hikari, zażądać okupu i cokolwiek jeszcze, to mogli to zrobić... Naszym zadaniem nie byłoby pomaganie im, a sprawdzenie, czy są w to zamieszani, jeśli są, to cóż... Nasze prawo jest surowe. Jak to mówią: twarde prawo, ale prawo. Chłopak zrobił chwilę przerwy i poprawił kaburę na broń, następnie zaczął tłumaczyć dokładnie, czymże ta grupa jest. -Nie wiem czy chłopaki mają jakąś nazwę, ale jeszcze niedawno była ich piątka. Dwóch potrafi używać chakry, trzech to po prostu zwykłe gagatki. Zazwyczaj zajmowali się prostymi przestępstwami, wiesz pomagali ściągać haracze, pobili kogoś za pieniądze, czasem coś ukradli. Ot taka typowa grupka, która lubi poszaleć. Jedyne co ich charakteryzowało to głupota. Dlatego ktoś ze straży nadał im nazwę Banda Debili. Chłopak parsknął śmiechem. Ktoś, kto wymyślił tą nazwę, zasługiwał na nagrodę.
-Herbata? Zapytał zdziwiony. Nie spodziewał się takiej propozycji, myślał, że dziewczyna jest nastawiona strice na rozwiązanie całej tej sprawy, a nie na jakieś wyjścia. Czyżby miała się ona zadowolić tylko połowicznym wyjaśnieniem, tym, które udało im się zdobyć podczas rozmowy z mężczyzną? Mimo to chciałby z nią iść. Naprawdę by chciał. Jednak gdyby to zrobił, to równie dobrze mógłby odejść ze służby(Ichiro pewnie skacze z radości ). -Poszedłbym, bardzo chętnie, szczególnie w towarzystwie tak miłej damy, jednakowoż muszę doprowadzić tę sprawę do końca, albo chociaż do punktu, w którym będę wiedział, że zrobiłem co w mojej mocy! Możemy się więc umówić, jak już wszystko załatwimy, co ty na to? Wezmę cię do najlepszej herbaciarni! A potem pokażę najładniejsze miejsca w okolicy! Mam nadzieję, że nie widziałaś ich wraz ze swoim mistrzem... Chłopak uśmiechnął się nerwowo. To chyba przez to zaskoczenie, no nie spodziewał się takiego zaproszenia!
Chodź za mną, wejście do ich siedziby będzie niedaleko. I w tym też momencie chłopak poszedł przed siebie. Jeśli Inoshi za nim podąża, to po kilku minutkach znajdują się przed drzwiami kolejnej rudery. Blondynka może zaobserwować, że dotychczas spokojne oblicze Shinjo zaczyna stawać się coraz bardziej marsowe. Widać chłopak pogrążał się w skupieniu. Inoshi nie mogła tego wiedzieć, ale misja była dla niego święta, szczególnie dla tych biednych ludzi. Gdyby ktoś znał jego historię troszkę lepiej, to na pewno akceptowałby jego motywy, ale niestety, na potrzeby tej opowieści, musimy dochować tajemnicy...
Kiedy stali przed drzwiami, chłopak z całej siły w nie kopnął, a te wyleciały wraz z zawiasami. W środku nie było nikogo. I tak jak poprzednio, wystrój nie powalał. Ot w jednym pokoju, zapewne salonie, stało kilka starych krzeseł, dwa stoliki, przyrządy kuchenne i resztki jedzenia w miskach. W drugim pokoju, dużo mniejszym od pierwszego, znajdowało się tylko łóżko... oraz jakaś narzuta na ziemi.
Shinjo powiedział do Inoshi. -Musimy przeszukać to miejsce,ale zróbmy to ostrożnie.
-Prawdziwa amazonka, a nie jakiś podrabianiec
-Ile hikari płaci?
-Timtirimti, fęfęręfę.
Re: Obrzeża osady
: 26 lip 2019, o 01:21
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Drugi świat "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=LRsEWUdGw0Y [/youtube]
Nie trzeba było więcej komentować zaistniałej sytuacji w tym zubożałym domostwie. Ostatecznie rozmowa skończyła się dobrze. Padła propozycja do której trzeba będzie wrócić po zakończeniu sprawy. Ale czy rzeczywiście mówiła szczerze? Tak, w końcu spróbować zawsze mogli, osoby niewdzięczne i złodzieje, raczej nie ryzykowałyby swojego życia pracując u Terumiego który może zamienić ich w kamienny posążek przy pomocy swojej lawy za samo wtargnięcie na posesje. Wszystko więc było ustalone, do tej rozmowy jeszcze wrócą. Mogli więc powoli zacząć opuszczać domostwo i kierować się do rzeczywistego źródła problemu. Jądro ciemności było coraz bliżej naszej dwójki śledczych.
- Mam powody by się o niego martwić... Ale... Nie chcę o tym mówić, nie teraz, nie dziś. - Na samo wspomnienie wyraźnie posmutniała, wyraźnie wróciła do zmartwienia jakim wspólnie się z nim napytali, czyli całą nieszczęsną wizytą w Shigashi no Kibu na nielegalnych walkach. - Może... Usłyszysz o tym od Yoichiro jeżeli Hikari-sama wróci - Podświadomie ale jednak użyła słowa " jeżeli " tak jakby jej pewność co do jego powrotu nie była całkowita. Nie zwróciła na to większej uwagi, przynajmniej nie od razu, dopiero po chwili przemyślała to co powiedziała z wyraźnym grymasem na twarzy. Trudno było myśleć tylko pozytywnie i się nie martwić, musiał wrócić... Prawda? Kiedy? W jakim stanie? Wszystkie te pytania pozostawały aktualne i nie było nawet mowy by zastąpiły je jakieś inne, póki nie powróci.
- Nie jestem pewna, do takiej maiko dużo mi brakuje. Poza tym... Są inne, bardziej... Standardowe kanzashi - Co prawda miała już kwiaty we włosach, to było tamtego dnia na ślubie Shikaruia i Asaki. Musiała wyglądać zjawiskowo, tak też było. Musiała zwracać uwagę, ale nie odciągać jej od panny młodej. Co prawda nic na tym tamtego dnia nie zyskała, może i lepiej. - Nie pochlebiaj mi tak, za dużo tego... Shinjo. - Musiałą spróbować postawić go do pionu, komplement tu, komplement tam i jeszcze sobie coś zaraz pomyśli, tak naprawdę, nie widziała nic złego w jego słowach, były jednak trudne do przełknięcia, zwłaszcza jak był ich taki natłok. W przeciągu godziny, może dwóch musiała się już ich całkiem sporo nasłuchać. Ale czy było do czego je prawić? Blondynka nie czuła się szczególnie pewnie jako obiekt wychwalania, jeszcze wyższego rangą shinobi.
Ostatecznie kontynuowali swoją podróż, a super śledczy opowiadał o swoich przemyśleniach dotyczących tej tajemniczej grupy zwanej bandą debili. Wedle tego co mówił Inoshi łatwo wysunęła wnioski - To grupa niezbyt zorganizowanych głąbów. Z jednej strony źle się czuła wiedząc, że trzeba ich ukarać za występki, z drugiej natomiast wiedziała, że kary i tak nie unikną, będzie musiała się odbyć, czy to prędzej czy później. - A więc mają shinobich... - Tutaj ją zaskoczył, przeczuwała bandę zwykłych łotrów a tutaj proszę, dwóch samozwańczych ninja, jakby nie patrzeć poziom z jakim się mierzyli mógł ich dziś zaskoczyć. - Nie sądziłeś, że lepiej będzie o nich wspomnieć wcześniej? Jesteś pewien, że niczym Ciebie nie zaskoczą? - A więc shinobi. Tutaj już nie można było opuścić gardy, ci osobnicy na pewno mieli jakieś specjalne ruchy w swoich rękawach. Zaproszenie na herbate nie było niczym specjalnym, żadną ofertą, jakkolwiek by jej nie odebrać. Inoshi po prostu zachciało się pić i uznała, że byłoby miło napić się zwyczajnej parzonej herbaty. Nic w tym złego, Shinjo jednak miał racje. Zmiana kursu do innej części miasta straszliwie by ich opóźniła, kto wie co przez to by stracili. - Eee, właściwie to myślałam o zwykłej herbacie, o niczym więcej. J-jeśli chcesz... - Ostatnie dotyczyło tylko jego dalszej propozycji odnośnie spotkania po " pracy " Sama kiepsko widziała to spotkanie bo oczekiwała powrotu Hikariego. - Chociaż... Nie wiem czy nie będę oczekiwała Hikariego. Nie chciałabym by... Nie było nikogo gdy wróci. - Ostatecznie blondynka nie kontynuowała tematu potwierdzającego kim rzeczywiście dla Hikariego jest. To wszystko komplikowało sprawę, nie mogła zajmować się pierdołami, jeśli martwiła się o jego bezpieczny powrót.
Ruszyli razem do siedziby bandy głupiego i głupszego, jak ich przedstawiono. Yamanaka szła z tyłu, jako druga, to on znał okoliczne skrytki oraz inne, ciekawe miejsca w których kryć mógł się nie jeden sekret. Każdy miał swoje własne cele i postanowienia, Shinjo być może chciał pomagać tutejszym ludziom. Inoshi z kolei chciała ratować życie, nie ważne gdzie, wszystko dzięki Hanzo. Yamanaka rozejrzała się po wnętrzu tej rudery, wielkiej siedziby mafijnej rodzinki głupców. - Poczekaj. - Oczywiście, że nie mogła zignorować wcześniejszego ostrzeżenia, dwóch z nich to shinobi, już samo to powiększało możliwości jakie stały przed nimi otworem. Złożyła pieczęć sensoryczną i skupiła się na otoczeniu. Zależało jej na wykryciu źródeł czakry w pobliżu. Jedno, należało do Shinjo, pytanie czy wykryła dwa pozostałe większe ogniska. Chakra zdolnego albo szkolonego shinobi była zwyczajnie lepiej widoczna niżeli zwykłego człowieka bez przeszkolenia. Nie mniej szukała i zwykłych ludzi po okolicy, w towarzystwie shinobich. Za okolicę rozumie się pobliską, nie więcej jak kilkadziesiąt metrów.
Jeżeli ktoś się tutaj znalazł to nie zamierzała przerywać, poinformowała o tym Shinjo by mogli dalej ostrożnie działać, lub zmienić swoją własną lokalizacje. Ludzie to jedno, chakra skupiona w jakimś miejscu lub też jej ślady, również chciała takowe odnaleźć jeżeli tutaj były. Załóżmy chakra notki byłaby dobrym przykładem tego czego poszukiwała. Gdy skończyła mogli przejść do tradycyjnego przeszukania zaczynając od najbardziej oczywistych miejsc. Pierwszy pokój był stosunkowo pusty, nie było czego szukać. Drugi skrywał jednak jakąś tajemniczą narzutę, dlatego, jeżeli nie było tam notki po wykryciu, zadecydowała o zdjęciu jej, uprzednio jednak sprawdziła łóżko i to co było pod nim. Jeżeli narzuta mogła zostać zdjęta i ukazała jakieś przejcie, lub coś podobnego to zadecydowała, że zejdzie na dół jeśli wie, że najbliżsi ludzie nie stoją na jej drodze, wszystko to oczywiście jeśli Shinjo pozwolił. Nie chciała działać sama.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Obrzeża osady
: 26 lip 2019, o 16:45
autor: Meijin
23/x
Rodzina, a raczej kobieta, była ci wdzięczna za daną nadzieję. Mężczyzna siłą rzeczy podziękował i przeprosił, ale ile było w tym szczerości, a ile zachowania, które wyszło z "daj mi spokój kobieto". Reszta tego co się wydarzyło, została opisana wcześniej.
Wątek quasi-romantyczny w momencie, w którym Inoshi dała jasno do zrozumienia, że nie wypada tak jej prawić komplementów, zakończył się. Shinjo spojrzał na nią smutnym wzrokiem i powiedział. -Przepraszam jeśli cię jakoś uraziłem, taki mam już styl bycia. Po czym ukłonił się najniżej jak to było możliwe. I faktycznie miał on renomę kobieciarza, ale wynikała ona z braku zrozumienia, Shinjo po prostu lubił tymi komplementami czy dwuznacznymi wypowiedziami wprowadzać miłą, radosną, troszkę flirciarską atmosferę. Sam nigdy nie pozwoliłby sobie na przekroczenie pewnych granic...Temat herbatki i spaceru tym samym również został zamknięty.
Czy mógłby wspomnieć wcześniej? Oczywiście, że tak. Czy powinien to zrobić? Oczywiście, że tak. To dlaczego tego nie zrobił?-Bo widzisz, ja bym ci od razu o nich powiedział, ale nie połączyłem ich z tą sprawą. Dopiero mi coś zatrybiło kiedy rozmawialiśmy z tym facetem... Chłopak podrapał się po głowie i nerwowo uśmiechnął. -Nie powinni mnie niczym zaskoczyć. Wątpię, aby stali się teraz prawdziwie potężnymi ninja.. czy coś.
Chłopak pozwolił Inoshi zrobić to co chciała, nie miał zamiaru jej przeszkadzać, a nuż zrobi coś co oszędzi im czasu, prawda? No i w sumie oszczędziło. Nie dość, że dziewczyna wykryła jakieś sygnatury chakry, to również upewniła się, że nie ma porozstawianych pułapek, przynajmniej tych chakrowych, mogli spokojniej sobie sprawdzać ten dom. Shinjo powiedział z uznaniem. -Nieźle. Początkowo się rozdzielili, Scooby-doo i Kudł... znaczy Shinjo poszedł w jedną stronę, a Daph.. Inoshi w drugą. Tak sobie oglądali ten pokój i oglądali i nic nie znaleźli. W końcu jednak Inoshi stwierdziła, że czas sprawdzić co się znajduje w pomieszczeniu obok. Jej kobieca intuicja i tym razem jej nie zawiodła. Dziewczyna spojrzała na dziwny dywanik, czy cokolwiek to było i podniosła go. Jej oczom ukazała się klapa, najprawdopodobniej przejście do jakiegoś tunelu czy czegoś. Zaalarmowany przezeń Shinjo szybko przybiegł i powiedział. -No proszę. To chyba wiem gdzie pójdziemy. Ja idę przodem, okej? A następnie otworzył drzwi i zszedł na dół po prowizorycznej "drabinie". Po chwili stali w oświetlanym pochodniami kortyarzu. Miał on około 1,7m wysokości, tak więc trzeba było się troszeczkę przygarbić. Niezależnie od tego co robi Inoshi, Shinjo idzie pewnie przed siebie.
Po kilku metrach waszym oczom ukazała się sala, była całkiem spora, miała może 10 metrów kwadratowych i około 2 metry wysokości. Dzięki temu, że u wylotu korytarza było ciemno, mogli się oni zaznajomić z sytuacją, mając pewnośc, że nie zostaną od razu wykryci. Z prawej strony pomieszczenia Shinjo i Inoshi, jeśli z nim poszła, mogli zobaczyć dużą klatkę, w której siedziały jakieś dzieci, najpewniej porwane. Po środku pokoju, przy stoliczku siedziała piątka mężczyzn i w coś grała. To co do siebie mówili było całkowicie nieistotne, ich zdania składały się głównie z wulgaryzmów. Shinjo pokazał Inoshi, jeśli ona tam jest, żeby się cofnąć. Kiedy wrócili pod drabinę, powiedział szeptem. -Są w to zamieszani, teraz pytanie. Atakujemy ich bez słowa, czy chcemy to rozwiązać pokojowo? A może jakiś fortel? Pytam, bo chcę poznać twoje zdanie, jesteśmy w końcu partnerami... Oczekując odpowiedzi Shinjo poklepał się, sprawdzając czy wszystkie bronie są na miejscu.
-Shinjo
Re: Obrzeża osady
: 26 lip 2019, o 19:17
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Pokojowe rozwiązanie "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=LRsEWUdGw0Y [/youtube]
To zrozumiałe, że nie przyszedł mu do głowy wkład tej grupy kiepskich łotrzyków w dokonanie czegoś takiego. Wiedząc o chłopaku to i owo mogła spodziewać się nawet tego, że kiedyś się z nimi kręcił i jest ich starym funflem. - W porządku. - Odpowiedziała oschle na jego zapewnienia co do kręcących się trybików. Nie winiła go za to bowiem sama również mogła w innych sytuacjach nie wpaść na wiele oczywistych spraw.
Sensor, jak zawsze okazał się niezastąpiony w trasowaniu topografii pomieszczeń przy pomocy chakry innych ludzi. Wystarczyło czasem dostrzec kilka chakrowych ogników by dość szybko zrozumieć ich sposób poruszania się, a co idzie w tym w parze, rozkład pomieszczeń czy korytarzy. Tak i w tym przypadku. Udało się jej odkryć, że nie byli tutaj sami. Pięć sygnatur z czego dwie należące shinobi. Wierząc słowom Shinjo, nie byli oni wybitni a do elit im daleko. Wciąż to jednak ninja co sprawia, że należy zachować wszelką ostrożność. Pierwsze koty za płoty i z tą wiedzą mogli przejść do dalszego przeszukiwania tego miejsca na dobre. Kilka chwil i znaleźli swoją złotą kurę pod postacią tunelu prowadzącego w dół. Trudno mówić w tej sytuacji o kobiecej intuicji Inoshi bowiem i należące do Shinjiego, " męska " intuicja nie miałaby problemu ze znalezieniem tej " tajnej " kryjówki, jeśli byłaby w pokoju który mu przypadł przy podziale przeszukiwania. - Hai... - Odparła pozwalając mu przejąć prowadzenie. Jak schodzili w dół zaczęła się zastanawiać - Eh, może byłam dla niego zbyt ostra? Chciał być tylko miły... - Potrząsnęła głową jak już znaleźli się razem na dole. - Przepraszam, byłam trochę... Za ostra? To złe słowo, ale wiesz co chcę powiedzieć, Shinjo - Rozejrzała się po tunelu, nie był zbyt wysoki ale na swoje szczęście blondynka nie musiała za bardzo kombinować ze schylaniem się. Czasem bycie drobnym się opłaca. - Czasami myślę, że lepiej bym więcej nie urosła... - Wzięła oddech starając się nie przyśpieszać ponad tempo nadane przez śledczego, kroki stawiała ostrożnie, żadne z nich nie chciało przecież by wydali zbyt dużo hałasu podczas swojego szperania. - Dlaczego idzie tak pewnie? Znał ich, to już wiem ale... Czy to możliwe by był ich przyjacielem? - Stwierdziła Yamanaka obserwując plecy kierującego się do przodu ciemnowłosego Yogańczyka.
Dotarli do sali, wydawała się mieć przynajmniej kilkadziesiąt metrów. Było to nieprawdopodobne żeby takie miejsce znalazło się tutaj naturalnie. Zapewne których z tych ninja znał techniki uwolnienia ziemi, albo... To dziwny twór natury. Samo pomieszczenie... Nie sprawiało, że wodze fantazji popłyną daleko. Ot, wszystko było jasne, jest ich pięciu, siedzą przy stoliku a gdzieś dalej klatka z przesiadującymi tam dziećmi. Wszystko jak na tacy, to było... Zbyt łatwe. Po sugestii chłopaka wycofała się wraz z nim do samej drabinki gdzie mogli spokojnie przedyskutować plan. - Nie chciałabym robić im krzywdy ponad to co będzie konieczne... To w końcu twoi... Dawni znajomi, mylę się? - Przypatrywała się reakcji swojego rozmówcy na te słowa, w ostateczności to tylko stwierdzenie które mogła rzucić bez większej wiedzy, co prawda mogła to założyć na podstawie poznanych wcześniej informacji, musiał ją wyprowadzić z błędu. - Jest tam dość ciasno... Jesteś Yogańczykiem, prawda? Na pewno znasz się trochę na uwolnieniu ziemi... A co jakby postawić ścianę pomiędzy nimi a klatką oraz nimi a nami? Zostaną uwięzieni w środku i z ograniczonym powietrzem będą musieli z nami rozmawiać, dzieci w postaci karty przetargowej... Nie będą w zasięgu ich rąk... - Wtedy przeniosła dłoń za swoje plecy do swojej torby, również chwilę w niej pogrzebała aż wyciągnęła dwie pary dzwoneczków. - Przy pomocy tego jestem w stanie ich zdezorientować. Powinno wystarczyć byś postawił ściany - Nie musiały one być szczególnie duże, nie było takiej potrzeby, wystarczyłoby odciąć stolik... - Nie chcę ryzykować starcia, może nie są utalentowani jak mówisz ale... Wolę nie kusić losu, ani mojego ani twojego, Shinjo - Spojrzała wtedy na niego przekrzywiając lekko głowę w bok, zielone oczka wpatrywały się i wpatrywały. - Ostatecznie mogę w jednego rzucić swoim kijem jak oszczepem... To nie jest strasznie daleko a tak mogę zmniejszyć i tak niewielki dystans. - Powiedziała zaciskając dłoń na kiju-bo który miała ze sobą od samego początku, wyjścia z domu Hikariego. [ serio ] - Może nie jestem zbyt uzdolniona w walce nim ale... Przynajmniej do tego się przyda. - Podała wtedy Yogańczykowi jeden z zestawów dzwoneczków - Przypnij do swojej broni albo do paska, pozwól im zadzwonić dopiero jak będziemy na miejscu a... Ja zrobię resztę w razie czego. - Planów było wiele ale nim przejdą rzeczywiście do działania musiała wiedzieć czy może liczyć na jego wsparcie w taki sposób jaki założyli. - Chyba... Że masz lepszy pomysł. Na pewno musimy z nimi porozmawiać by upewnić się, że nie stoi za tym ktoś jeszcze - Zagryzła lekko wargę sprawdzając dłonią pozostałe przedmioty które znajdywały się w jej torbie a po chwili i kaburze. Musiała być pewna, że niczego nie brakuje i będą w stanie działać. - Są też bardziej konwencjonalne metody jak granat dymny... - Wyciągnęła wtedy jeden ze swojej torby. Tak naprawdę to była ich wspólna operacja i wolała by wspólnie zdecydowali się na jakiś plan który oboje będą mogli wykonać. - Chciałabym wiedzieć czego ode mnie byś oczekiwał podczas tej konfrontacji... Sądzisz, że daliby się po prostu przegadać? Masz tutaj jakiś autorytet... - To mogła być sprawna i szybka akcja w której nie będzie ofiar, albo katastrofa podczas której bardzo możliwe, że stanie się coś złego, zwłaszcza, że ta grupa nie słynie z mądrości.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Obrzeża osady
: 27 lip 2019, o 00:10
autor: Meijin
25/x
Shinjo doskonale rozumiał, o co chodziło Inoshi, z tego też powodu nie chował do niej urazy. Był na tyle dojrzały żeby wiedzieć, iż teraz należy odpuścić i skupić się na robocie. Żeby jednak nie trzymać blondynki w niepewności i jednocześnie mieć czyste sumienie odpowiedział. -Spokojnie, rozumiem, mamy inne rzeczy do zrobienia, a ty nie jesteś przyzwyczajona do mojego stylu bycia. Ot, cała filozofia. Swoją wypowiedź skwitował delikatnym uśmiechem. Miał nadzieję, że porozmawiają sobie po tej "wyprawie", wtedy będzie na pewno lepszy czas na miłe gesty i komplementy.
*Werble*Creme de la creme tej całej farsy miał właśnie nadejść, tak jak i wszystkie konkluzje tej historii. Dlatego też odrzućmy na moment didaskalia na bok i skupmy się na ich rozmowie. -Tak, znam ich, a oni znają mnie. Jednak nasze drogi rozeszły się już wiele lat temu... Szef tej bandy... a z resztą, sami pewnie wszystko powiedzą, a ty będziesz słuchać. Tutaj Shinjo zrobił dramatyczną pauzę, tak jakby chciał wzmóc atmosferę niepewności. -Oczywiście będą gadać tylko jeśli im na to pozwolimy.
Ustalanie taktyki zawsze jest najważniejsze przy tego typu działaniach, szczególnie jeśli pracuje się w duecie. Chłopak najpierw wysłuchał tego co zaproponowała Inoshi. Chciał odpowiedzieć raz, ale porządnie...-Masz rację, jestem Yogańczykiem, ale nie takim prawdziwym, jestem troszkę inny... Mogę używać zarówno technik fuutonu oraz yotonu. Jeśli się zastanawiałaś jak to możliwe, że tak szybko awansowałem, no to między innymi właśnie dlatego. Niestety doton jest u mnie słabo rozwinięty, bo stosunkowo późno odkryłem możliwość używania dwóch kekkei genkai, dlatego też zaproponuję ci coś innego... Pójdę tam sam, postaram się z nimi to wszystko przegadać, a ty zostaniesz tutaj i będziesz się przysłuchiwać. Jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, czyli no zaatakują nas, to po prostu zainterweniujesz w sposób jaki uznasz za najlepszy. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to konieczne. Shinjo zaczął się zastanawiać czy nie powinien wejść w jakieś szczegóły, czy powinien przekazać jej coś jeszcze? Ah, no tak, jeszcze jedno! Powiedział sobie w głowie, a następnie do Inoshi. -Mną się nie przejmuj, możesz we mnie uderzyć jakąkolwiek techniką czy notką, jakoś sobie z tym poradzę. No i pamiętaj, dzieci są najważniejsze. Po tych słowach chłopak pokazał Inoshi, aby poszła za nim i ustawiła się tak, aby wszystko widziała i słyszała. Jej rola była kluczowa, to ona decydowała, w którym momencie sytuacja wymyka się spod kontroli...
Shinjo dziarskim krokiem ruszył w stronę mężczyzn i powiedział. -Witam Panów. Mam nadzieję, że się dobrze bawicie, ale przerwijcie na chwilę, musiałbym wam zadać kilka pytań.
Kiedy tylko go usłyszeli, mężczyźni zerwali się na równe nogi, nerwowo odwracając się w jego stronę. Stali w takiej bojowej pozie, aż nagle jeden z nich, pewnie lider, powiedział. -Spokojnie Panowie, nie widzicie? Przecież to mój malutki braciszek, Shinjulek-bobulek. Dalej sikasz w nocy w spodnie bobulku? Mężczyźni zaczęli się śmiać. Inoshi nie mogła tego widzieć(ponieważ Shinjo stal do niej plecami), ale na twarzy Shinjo pojawił się grymas niezadowolenia. Z nutką irytacji odpowiedział. -Brata straciłem pięć lat temu podczas misji w Okami-den. Przybyłem tu..
Jednak "brat" Shinjo nie pozwolił mu dokończyć. -Tak? No proszę, tak łatwo rodzinę porzuciłeś? Tak łatwo o mnie zapomniałeś!? Nic tylko ta pierdolona wioska! Oni mają cię w dupie! Zrozum to! Ale nie... ty zawsze byłeś kurwa honorowy, jaśniepan pierdolony.
Shinjo nie dał się wyprowadzić z równowagi i odparł. -Jestem tutaj z powodu tych dzieci. Wskazał palcem na klatkę. -Wypuśćcie je, a rozejdziemy się w swoją stronę.
-Nie, nie zrobimy tego.
-Momy zbyt wożne zadanie. Powiedział jeden z pachołów.
"Brat" słysząc to, wziął kij, który dotychczas leżał na ziemi i uderzył nim towarzysza mówiąc-Ty kurwa debilu, już mu wyjawiłeś całą tajemnicę.
Pachoł jęknął i wydukał "p..ppp...prze..pra..szam".
-Miałeś szansę Shinjo, mogłeś zmienić zdanie, teraz nie zostanie ci nic innego jak zginąć. Za to wszystko w co wierzysz. Za ten cały fałsz, za ten sztuczny podział Terumich, za życie w nędzy i biedzie, bo jesteś inny od reszty! Za to umrzesz! Za te swoje ideały! GIŃ BRACISZKU! Mężczyzna zbliżył do siebie ręce, chyba chciał zacząć składać pieczęcie. Jeśli Inoshi czekała aż do tego momentu, to cóż, może poczeka jeszcze chwilę?
-Pachoł 1
-"Wielki" brat
-Shinjo
Re: Obrzeża osady
: 27 lip 2019, o 12:47
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Mądrość? "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=c2kJXRV ... &index=126 [/youtube]
Wszystko to może nie było szczególną tajemnicą do której Inoshi nie potrafiła się dokopać. Odkąd rozmawiali z podglądaczem dowiedziała się znacznie więcej o samym pochodzeniu Terumiego. Tak, Terumiego bo jak za chwilę miało się okazać też był księciem pół-krwi. Drobny konflikt pomiędzy partnerami został więc zażegnany, o ile w ogóle, rzeczywiście istniał. Od samego początku chłopak był pewien, że wszystko uda rozwiązać się przy pomocy rozmowy, sama chciałaby tak zrobić ale wiedziała, że ustawienie przeciwnika pod ścianą wymaga fortelu, otwarta rozmowa do najlepszych forteli nie należała.
Inoshi słuchała odpowiedzi jaką zaszczycił ją Terumi, co prawda niezbyt chciało się jej wierzyć w całą przedstawianą historię, to mimo wszystko była prawdopodobna. Gdzieś tam w jego linii płynęła w takim razie krew Sanjin, skoro potrafił to czego wielu yogańczyków nie. - A więc... Masz też korzenie u Sanjin? - Zapytała zaskoczona, liczyła na zwyczajnego służbistę Yogańczyka który wykazał się czymś ponad miarę. Okazuje się jednak, że wysokie urodzenie lub szczególne, ponadstandardowe zdolności są prostą drogą do nagród, stopni i innych zaszczytów. - A... A więc, wiedziałam, że zwykle potraficie albo to albo to... Jako członkowie gałęzi. - Nie chciała mówić więcej, zrobiła się troszkę zazdrosna bo każda z osób jakie napotykała miały coś czego jej brakowało. Hikari miał swoją wolę i potrafił działać nie zważając na wiele rzeczy. Seinaru był niezwykle utalentowany jak na dzikusa z kraju samurajów. Shikarui i Chise zostali przeklęci przez Hana... A Orito? On został Sakki w wieku szesnastu lat. Jakby dalej wertować spotkania blondynki z większymi personami na jakie natrafiła wyszłoby szybko, że ona blednie w porównaniu. Nie posiadała nic co by ją wyróżniało, ani pochodzenie, zasługi, stopień, ani szczególna siła... Nic, miała tylko jedną rzecz, przekonanie o ratowaniu życia jak radził Hanzo, przekonanie będące swoistą pułapką, potrafiącą doprowadzić do niechcianej śmierci, całkiem przypadkowej w imię czego? Dobra? Życia? Ratujesz życie niszcząc inne, kalkulacja dla boga śmierci pozostaje taka sama... Może to właśnie on, ten który zabiera dusze Shinigami, jest jednocześnie bogiem życia? Decyduje kto umrze i pozwala dobić targu.
Zapewnienia chłopaka odnośnie nie przejmowania się nim można było wsadzić między bajki, nawet i on musiał rozumieć, że nie jest to tak proste jak przedstawiał. Musiał rozumieć, że Inoshi również nie może tak zwyczajnie go zignorować. Może i był bardziej utalentowany, wyższy stopniem... Lepszy, z braku innego słowa... Tak naprawdę w tym wszystkim zastanawiało ją jedno. - Chce z nimi rozmawiać w taki sposób... Bo wie, że nic mu nie zrobią? Jest tego pewien? - Oczywiście zbliżyli się oboje i dopiero jak kazał jej zaczekać, to ta wykonała jego instrukcje. Pozwoliła mu iść przodem i rozpocząć dyskusję tak jak chciał. Blondynka była sceptyczna wobec tak lekkomyślnego działania.
Tak też zrobiła, udała się za nim i postarała się stanąć wedle jego polecenia, nie zwracać na siebie uwagi ale słyszeć i widzieć. Z początku słuchała, chciała mieć pełny obraz sytuacji, poza tym chciała, by i on pokazał to co potrafi. Rozmowa nawet nie weszła na temat o którym miała być prowadzona, wszystko zeszło na temat Shinjo i jego rodziny, nie było to wielkie zaskoczenie dla Yamanaki, spodziewała się usłyszeć coś w tym stylu po tym czego dowiedziała się wcześniej. Wymiana zdań trwała, wciąż prawdziwe intencje owych jegomościów nie były w pełni znane, mimo tego, że jeden z nich trochę się wygadał, to sprawiało, że wiedzieli więcej. To była chwila w której Inoshi zaczynała się obawiać, że rozmowa idzie w złym kierunku. Sięgnęła do pasa po kusarigamę i przypięła do niej dzwoneczek, ostrożnie by jeszcze nie zadzwonił przedwcześnie. - Jest źle... - Stwierdziła, w tym momencie wszystko zależało od jej widoczności, jeżeli widziała szefa wszystkich szefów to rozpoczęła składanie pieczęci do wykonania techniki, była jedna więc zebrała chakrę i złożyła pieczęć królika, braciszek Shinjo był jej celem. Sama technika nie była przesadnie skomplikowana ale wystarczająca do wywołania nie małego chaosu. Przecież Shinjo wcale nie musiał przyjść tutaj sam a jego przyjaciele... Mogli być wszędzie. W tej chwili trzymała kusarigamę w dłoni prawej a w lewej miała kij, tej silniejszej. Jeżeli sytuacja się nie uspokoi pod wpływem tajemniczego ostrza, to zamierzała ruszyć do pomieszczenia wyrzucając kijem, niczym oszczepem w jednego z przeciwników z tyłu. Po wykonaniu tej czynności przerzuciłaby kusarigamę do drugiej ręki, a raczej jej drugi koniec, bowiem wolała się ograniczyć do obijania łotrów niżeli robienia im większej krzywdy ostrzem broni, do której rękojeści dopięła uprzednio dzwoneczek. Podczas przekładania łańcuszka do ręki zamierzała przelać chakrę do dzwoneczków i pozwolić im działać.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Obrzeża osady
: 27 lip 2019, o 20:10
autor: Meijin
27/x
Cóż, Inoshi uważała, że nie ma w niej nic specjalnego, ale jednak dziewczyna musiałaby przyznać, że ma dom, rodzinę, klan, nawet specjalne umiejętności, ale przede wszystkim grono dobranych znajomych, wręcz przyjaciół... Na pewno miała więcej niż połowa shinobi jej pokolenia, ale ponoć doceniać zaczynamy dopiero jak coś stracimy. Mam nadzieję, że Inoshi otrzeźwieje wcześniej i uświadomi sobie, że w istocie jest potrzebną i silną kunoichi.
Wydaje mi się, że chęć, jakby to prosto powiedzieć, pilnowania, dbania o innych jest tylko jakąś wypadkową wewnętrznych przemyśleń, a nie podstawą działań Yamanaki.
Plan Inoshi, który zaczęła wcielać w życie był o wiele bardziej pragmatyczny, niż plan Shinjo. Próba rozproszenia mężczyzn zakończyła się sukcesem. Lider grupy przestępczej wydawał się być zbity z tropu, nie wiedział co się wkoło niego dzieje. Pośród grupki zapanował popłoch, ale poszczególne pachoły szybko go zażegnały i byłyby gotowe do zaatakowania, gdyby jednego z nich nie wyeliminował rzucony przez dziewczynę kij.
Drugi i trzeci został wyeliminowany celnymi atakami Shinjo. Chłopak nie marnował czasu i od razu kiedy zaczęło robić się jakieś zamieszanie, wyciągnął kunaie i rozpoczął mordowanie. Niestety, z zaskoczenia udało się wyeliminować tylko trzech przeciwników, Inoshi jeszcze nie wiedziała, że byli to ci, którzy nie potrafili używać chakry.
Brat Shinjo dalej był oszołomiony przez technikę, ale powoli zaczynał sobie uświadamiać, że to chyba jakaś mistyfikacja. Pozostało im niewiele czasu, aby wyeliminować czwartego przeciwnika, który zdawał się nie przejmować użytym genjutsu. Shinjo rzucił w niego kunaiami, a następnie zaczął składać pieczęci. Na nieszczęście dla chłopaka, jego przeciwnik nie zamierzał czekać i ruszył na Shinjo, wydobywając zza pleców swoje tanto. Wypadało znowu poratować swojego towarzysza.