Strona 1 z 1
Rezydencja Rodu Kaguya (Harumi)
: 10 cze 2019, o 00:30
autor: Kana Yuki
Re: Rezydencja Rodu Harumi
: 10 cze 2019, o 00:55
autor: Papyrus
Harumi mogła od tego odwyknąć. Ciepło, miłość ludzi którym na niej zależało. Poczucie całkowitego bezpieczeństwa. Może też nie odwykła, a ponownie przywitanie takich wrażeń przyjęła całkowicie normalnie, jak każdy w jej sytuacji by przyjął? W jej kwestii należało rozprawienie się z tym wszystkim, w tym momencie to ona była główną gwiazdą. Nie tylko tej dobrej części ostatnich dni, ale też niezbyt przyjemnych.
Nie było potrzeby nic więcej mówić, słowa nie były potrzebne w jakimkolwiek stopniu. Wszyscy opuścili budynek, wszyscy którzy mogli. Oczywiście mowa była o rodzinie Harumi, jej samej i służce, każdy inny nie mógł skorzystać z przywileju posiadania majętnych krewnych. O ile Harumi nie zapomniała jeszcze jak idzie się do domu, to rodzice chętnie ją pokierowali. Cały czas trzymając blisko siebie, jak gdyby martwiąc się że gdy tylko ją zostawią, ta ucieknie. Znowu, szukać przygód i wolności. Ptak wrócił do klatki przez otwarte drzwiczki. Ptak potrzebował tej miękkiej ściółki i twardej, znajomej grzędy.
Do domu dotarli bardzo szybko. Gdy tylko weszli do środka, zostali przywitani zostali przez służbę, a przynajmniej przez jej część. Kilka kobiet ubranych niczym służki, w podobnym stylu do Akame. Kilku elegancko odzianych mężczyzn w różnym wieku, prawdopodobnie także część pracowników podległych rodzinie. Przywitali trójkę standardowo, z ukłonem i wyrazami szacunku. Standard w przypadku relacji służba-pan. Niezbędny standard.
- Pokój jest już gotowy, Jiro-dono. Czy Panience potrzeba czegoś jeszcze? - zapytał jeden ze sług, nie unosząc się ze swojej pokornej pozycji, nadal wykonując głęboki ukłon.
- Nie, to starczy. Sama da wam znać, gdy będzie czegoś potrzebować. - odpowiedział ojciec dziewczyny, natychmiast kierując się do jej pokoju. Odpowiednio już przygotowanego na jej przybycie. Mężczyzna musiał przewidywać taką opcję, może też nie był w stanie brać pod uwagę żadnej innej? W tym momencie ważnym było, że dziewczę mogło udać się do swojego gniazdka. Przebrać. Zaznać nieco upragnionego odpoczynku.
Re: Rezydencja Rodu Kaguya (Harumi)
: 26 cze 2019, o 13:31
autor: Kana Yuki
Trudy ostatniego roku mocno nadszarpnęły psychikę dziewczyny. Zresztą nie tylko ją, bowiem sam charakter Harumi zmienił się w znacznym stopniu. Gruboskórność w tych czasach była na wagę złota. I choć czuła ciężar wszystkich wydarzeń, które chcąc nie chcąc musiała nieść na swych barkach, to wiedziała, że jest to kolejny etap w kierunku wolności. Lekcja przetrwania, a w szczególności dobre słowa od Kumy, dobrze zrobiły jej samoocenie. Była pewniejsza swych umiejętności, a w szczególności tego, że nie musi być tłem w obrazie życia.
Harumi nieomal natychmiast natarła na miękkie posłanie. Zasnęła całkiem szybko, owijając się woalem snów. Początkowo była nicość i wielowymiarowe dźwięki nocnych zwierząt. Mózg dziewczyny czuwał, bowiem jej sen od dawien dawna bywał przerywany przez różne, często ostrzegawcze dźwięki. Organizm Kaguyi dawno przyzwyczaił się do podobnych zjawisk, toteż nic dziwnego, że potrafiła zarówno odpocząć, jak i zadbać o własne jestestwo. Im więcej godzin mijało, tym bardziej zatracała się w puchu projekcji przeszłości i przyszłości. Niektóre malowały się pięknymi, kolorowymi i jaskrawymi barwami, inne przelewały czerń i odcienie szarości w najgorszej możliwej postaci. Tych drugich, naturalnie, było znacznie więcej. Niemniej jednak poza paroma przekręceniami i losowymi kopnięciami w powietrze, nie stało się nic, co mogłoby wywołać jakiekolwiek zmartwienie. Ba, nawet nie chrapała.
Rankiem jej lico stało się tablicą, po której malowało słońce. Ot, paski, kropeczki i inne zabawne kształty, które zniekształcane były przez drzewa. Mózg wybudził się nieomal natychmiast, nasłuchując śpiewu ptaków. Ciało pozostało jednak w stanie spoczynku na następne parę minut, może godzin. Ona sama nie potrafiła określić, bowiem półsen jawił się swoimi własnymi prawami. Dopiero donośny głos postawił ją na nogi. Poderwała górną część tułowia tak, jakby od tego zależało jej życie; szybko i gwałtownie, choć na dobrą sprawę jedyne co widziała, to zamglone pole.
— Shiro? — powtórzył znajomy, melodyjny głos. — Późno ju...
Białowłosa przeciągnęła się powoli i przetarła zaropiałe kąciki oczu. Po tychże czynnościach spojrzała mętnym wzrokiem na postać przed oczyma, jakby składając do kupy wydarzenia poprzedniego dnia, wszak było tego doprawdy wiele.
— Wiem, wiem. Wstaję — wtrąciła, wpatrując się prosto w oczy matki, ale równie dobrze mogłaby spoglądać w dwa zielone lustra. Źrenice kobiety były chłodne i puste jak Kosmos. Zresztą, jak zawsze. Harumi przywykła do nikłej dawki emocji z jej strony. Choć dziwiło ją, że nawet po takim czasie nie jest w stanie wysilić się na coś więcej, niż niezbędne minimum.
Rodzicielka bez zająknięcia opuściła pomieszczenie. Najwidoczniej, taka jej rola. Zaś Kaguya zsunęła się z łoża i powoli podeszła do jednej z szafek. Pokój nie był zagracony zabawkami jak niegdyś, był... Surowy i bez wyrazu. Dawne wspomnienia nijak miały się do obecnego stanu. Otwierając jedną z szafek zaczęła szperać w morzu zbędnych bibelotów w poszukiwaniu jakichkolwiek znanych jej przedmiotów. Część z nich znała bardzo dobrze, choć jeden mocno odstawał. Pochwyciła go, odruchowo kierując przed źrenice. Znała go. Tylko... ską... Jin. To jego. Oczy dziewczyny rozszerzyły się w nieludzki sposób. W popłochu zebrała części odzienia, równie gwałtownie nasuwając je na swe ciało. Przedmiot został wepchnięty do czarnej dziury. Znaczy się torby.
Białowłosa wybiegła z pomieszczenia, niemalże zapominając o obuwiu. Szybko skorygowała ten mały, nieistotny błąd. Z jednej sprawy nagle zrobiły się dwie. Musiała znaleźć Bliznę, a przede wszystkim, zgodnie z tym co powiedzieli rodzice, udać się do liderki rodu. Nim ktokolwiek zdołał ją zatrzymać, drzwi już zamykały się z piskiem.