Wioska Rolników
Re: Wioska Rolników
Ruszył, bez wahania, wyrwał mapę i.. ruszył, no bo co mu pozostało? Szedł prosto do tej cholernej wioski, czyżby w ów wioseczce miała się przelać krew? Nie chciał tego, może ludzie będą posłuszni? Oby. W jego głowie panował chaos. Wojna uczuć, jak zwał tak zwał. Niemniej jednak balansował na granicy obłąkania. Może by uciec? Może by oszukać ich? Co mam zrobić? Nie wiedział nic, bo co mógł wiedzieć? Chciał tylko odzyskać swą siostrzyczkę, czy to dużo? Niektórzy gwałcą, zabijają, a nawet gorsze rzeczy robią, a on chce odzyskać swą malutką Nutsi. Eh, życie to życie.
Ciemność go opanowała, nie tyle co w przenośni, co dosłownie. Była późna noc, a na dodatek on szedł jakimś mrocznym laskiem. Wszędzie niebezpieczeństwa, ale nieustraszony Raye brnął naprzód! Jednakże, nie jest bogiem, jeszcze, i nie widzi w ciemnościach. Czyżby znowu musiał użyć swego Byakugana? Coś często ostatnio to robi, ale co poradzić? Jak trzeba to trzeba.
- Byakugan. Wyszeptał po czym stała się jasność. Kocha to uczucie, kto by nie kochał? W sumie zapomniał jak to jest. Mniejsza z tym. Powoli powinien dochodzić do tego całego miasteczka. Ma nadzieję, że nic mu w tym nie przeszkodzi. Gdy dotrze na takie jakby "obrzeża", staje na chwilkę i patrzy w niebo.
- Co ja do cholery mam zrobić? Trudne życie ma ta chłopczyna, coraz to nowe przeciwności losu. No nic nie poradzisz, nie? Po chwili namysłu, wbija do wioski, patrząc przy tym na mapkę. Oby ludzie współpracowali..
Ciemność go opanowała, nie tyle co w przenośni, co dosłownie. Była późna noc, a na dodatek on szedł jakimś mrocznym laskiem. Wszędzie niebezpieczeństwa, ale nieustraszony Raye brnął naprzód! Jednakże, nie jest bogiem, jeszcze, i nie widzi w ciemnościach. Czyżby znowu musiał użyć swego Byakugana? Coś często ostatnio to robi, ale co poradzić? Jak trzeba to trzeba.
- Byakugan. Wyszeptał po czym stała się jasność. Kocha to uczucie, kto by nie kochał? W sumie zapomniał jak to jest. Mniejsza z tym. Powoli powinien dochodzić do tego całego miasteczka. Ma nadzieję, że nic mu w tym nie przeszkodzi. Gdy dotrze na takie jakby "obrzeża", staje na chwilkę i patrzy w niebo.
- Co ja do cholery mam zrobić? Trudne życie ma ta chłopczyna, coraz to nowe przeciwności losu. No nic nie poradzisz, nie? Po chwili namysłu, wbija do wioski, patrząc przy tym na mapkę. Oby ludzie współpracowali..
0 x
Re: Wioska Rolników
Wojna w jego głowie dobiegała końca.. Lecz nie! Ostateczne starcie! Stał chwilę nad obrzeżami wioski, a jego oczom ukazał się, jakże ubogi, widok. Parę domków i wielkie pole uprawne. Lecz, czy mógł się spodziewać czegoś więcej? Przecież to tylko prości wieśniacy. Mało zarabiają, ciężko pracują. Na domiar, teraz, właśnie o tej pierwszej w nocy, po tej malutkiej wioseczce miała przejść plaga. A nazywała się Raye. Może by tak uciec? Ale co by się stało z tymi wieśniakami, przecież Ci kolesie wybili by ich w pień.. Lepsze mniejsze zło, niż to większe, nie? Nie spodziewał się, że znowu będzie musiał robić te niefajne rzeczy. Przecież żył sobie w spokoju i harmonii, a tu taki szajs mu się przydarzył. Eh, życie to życie, jak to mówią.
Chyba czas ruszać, jednak musi to przemyśleć.. Wjedzie tak po prostu do domu i powie "Proszę pieniądze."? Na pewno się uda! Tak na serio to trzeba coś wymyślić. Spokojnym krokiem wszedł na "plac" wioski, a jego wzrok zaczął szukać jakiegoś domku. Było ich aż sześć.. Wybrał pierwszy lepszy i stanął przed drzwiami. Wybaczcie mi to, proszę.. Hm.. Dlaczego on to robi? Przecież jest dobrym i miłym człowiekiem, co z nim nie tak? Ano, siostra. Tyle w temacie..
Stanął przed drzwiami, podniósł prawą nogę i z całej siły uderzył w te liche drewienko. Powinny łatwo puścić, a także narobić troszkę hałasu. Gdy drzwi już pożegnały się z zawiasami, Raye wbija do środka, no i szuka jakiegoś mężczyzny. Gdy takie znajdzie, ściąga cylinder i podkłada mu tuż pod nos..
- Pieniądze albo niemiłe rzeczy.. Proszę, wybierz pieniądze.. Widocznie miał jeszcze w sobie troszkę sumienia, ogólnie, rozumu. Nie chciał nikomu robić krzywdy, ale siostra! Jeśli koleś wrzucił złoto do cylindra, chłopak wychodzi i idzie do kolejnego domu, jeśli zaś nie. No cóż. Ma prawie dwa metry, więc, łapie wieśniaczka za szyje, rzuca na ziemię, a jego pięści idą w ruch. Znaczy w ruch, w sensie prosto na twarz. Nie chciał, nie musiał, a chyba to zrobił.. Na początku parę ciosów, do krwi z nosa i podbitego oka, może zmieni zdanie?
Chyba czas ruszać, jednak musi to przemyśleć.. Wjedzie tak po prostu do domu i powie "Proszę pieniądze."? Na pewno się uda! Tak na serio to trzeba coś wymyślić. Spokojnym krokiem wszedł na "plac" wioski, a jego wzrok zaczął szukać jakiegoś domku. Było ich aż sześć.. Wybrał pierwszy lepszy i stanął przed drzwiami. Wybaczcie mi to, proszę.. Hm.. Dlaczego on to robi? Przecież jest dobrym i miłym człowiekiem, co z nim nie tak? Ano, siostra. Tyle w temacie..
Stanął przed drzwiami, podniósł prawą nogę i z całej siły uderzył w te liche drewienko. Powinny łatwo puścić, a także narobić troszkę hałasu. Gdy drzwi już pożegnały się z zawiasami, Raye wbija do środka, no i szuka jakiegoś mężczyzny. Gdy takie znajdzie, ściąga cylinder i podkłada mu tuż pod nos..
- Pieniądze albo niemiłe rzeczy.. Proszę, wybierz pieniądze.. Widocznie miał jeszcze w sobie troszkę sumienia, ogólnie, rozumu. Nie chciał nikomu robić krzywdy, ale siostra! Jeśli koleś wrzucił złoto do cylindra, chłopak wychodzi i idzie do kolejnego domu, jeśli zaś nie. No cóż. Ma prawie dwa metry, więc, łapie wieśniaczka za szyje, rzuca na ziemię, a jego pięści idą w ruch. Znaczy w ruch, w sensie prosto na twarz. Nie chciał, nie musiał, a chyba to zrobił.. Na początku parę ciosów, do krwi z nosa i podbitego oka, może zmieni zdanie?
0 x
Re: Wioska Rolników
Jak planował, tak zrobił. Drzwi nie postawiły żadnego oporu i szybciutko padły na ziemię. Co ujrzał w środku? Mężczyznę, kobietę i.. małą dziewczynkę? Nie wiem, w wieku siedmiu lat. W chłopaku coś pękło, jakby bańka mydlana. Jego siostra.. Prawie identyczna. Może to ona? NIe.. Wszystkie myśli, uczucia, wszystko Raye wylał.. Na tego biednego mężczyznę, bóg wie komu jest winien, nie miał pieniędzy, nie miał nic. I co? Zaślepiony, obłąkany i chyba już pół martwy, Raye powoli go zabijał. Cios, po ciosie. Krew tryskała, krzyk się rozległ niczym wiatr podczas wichru, w sumie logiczne. Zły pomysł? Cała wioska już wiedziała o obecności ich nowego "kolegi", a on był tego świadom. Przecież nie był idiotą. Gdy rolnik powoli konał, Raye wstał, otrzepał się z kurzu i wzniósł rękę do góry.. - Kirigakure no Jutsu. Wyszeptał, po czym znikąd pojawiła się mgła.
Te wieśniaki nie dorównywali mu niczym. Był szybszy, silniejszy, mądrzejszy. Jednak nie chciał już krzywdzić, a może chciał? Dał upust swemu szaleństwu, to teraz ma! Gdy technika Hyuugi praktycznie "zalała" cały domek i jakiś obszar przed nim, on aktywował swe Dou, i wybiegł na zewnątrz. Miał pewien plan, ale czy jego mózg funkcjonuje tak jak trzeba? Mniejsza z tym. Skorzystał on ze swych umiejętności, dzięki którym szybciutko wskoczył na jakichś budynek. Stanął na dachu odwracając się w stronę spłoszonej ludności, no i zaczął.
- Witajcie! Krótka piłka, pieniądze.. Chłopak zaczął wyginać swą szyję w taki sposób, że ta ledwo wytrzymując zaczęła wydawać przerozmaite dźwięki i odgłosy łamanych kości. Blask białej kuli rzucany na jego, mieniącą się kolorami szkarłatu i bieli, maskę sprawiał, że ten wyglądał jak żywy upiór.. Popatrzył chwilkę na księżyc po czym rzekł. - Albo śmierć. Czy był wstanie zabić ich wszystkich? Może tak, może nie. Niemniej jednak, powinni być wystraszeni i spłoszeni, przecież jest pierwsza w nocy, ich kolega został zmasakrowany, a na dachu stoi jakiś pojebaniec. Co oni na to? Jeśli postanowili oddać pieniążki, Raye rzuca jednoznacznie cylinder na ziemię, co chciał przez to powiedzieć? "Wrzucajcie tutaj". Jeśli zaś się sprzeciwili. Siada po turecku na dachu, wyciąga rękę przed siebie i zaczyna jeździć palcem bo "widowni". Na kogo wypadnie, na tego bęc!
Te wieśniaki nie dorównywali mu niczym. Był szybszy, silniejszy, mądrzejszy. Jednak nie chciał już krzywdzić, a może chciał? Dał upust swemu szaleństwu, to teraz ma! Gdy technika Hyuugi praktycznie "zalała" cały domek i jakiś obszar przed nim, on aktywował swe Dou, i wybiegł na zewnątrz. Miał pewien plan, ale czy jego mózg funkcjonuje tak jak trzeba? Mniejsza z tym. Skorzystał on ze swych umiejętności, dzięki którym szybciutko wskoczył na jakichś budynek. Stanął na dachu odwracając się w stronę spłoszonej ludności, no i zaczął.
- Witajcie! Krótka piłka, pieniądze.. Chłopak zaczął wyginać swą szyję w taki sposób, że ta ledwo wytrzymując zaczęła wydawać przerozmaite dźwięki i odgłosy łamanych kości. Blask białej kuli rzucany na jego, mieniącą się kolorami szkarłatu i bieli, maskę sprawiał, że ten wyglądał jak żywy upiór.. Popatrzył chwilkę na księżyc po czym rzekł. - Albo śmierć. Czy był wstanie zabić ich wszystkich? Może tak, może nie. Niemniej jednak, powinni być wystraszeni i spłoszeni, przecież jest pierwsza w nocy, ich kolega został zmasakrowany, a na dachu stoi jakiś pojebaniec. Co oni na to? Jeśli postanowili oddać pieniążki, Raye rzuca jednoznacznie cylinder na ziemię, co chciał przez to powiedzieć? "Wrzucajcie tutaj". Jeśli zaś się sprzeciwili. Siada po turecku na dachu, wyciąga rękę przed siebie i zaczyna jeździć palcem bo "widowni". Na kogo wypadnie, na tego bęc!
Nie wiem czy to potrzebne, jak nie to nie zwracaj na to uwagi. :x
Nazwa
Suiton: Kirigakure no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg Max.
35 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% za podtrzymywanie)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Ciekawa technika Suitonu, pozwalająca użytkownikowi na wytworzenie bardzo gęstej mgły, przez którą właściwie nikt (oprócz niego samego) nic nie widzi. Shinobi staje w specjalnej pozycji (prawa ręka składa połowę pieczęci Barana, drugą zaś podnosi się nad głowę) i zaczyna wydzielać z siebie chakrę Wody. Im wyższa ranga danego shinobi, tym dłużej można utrzymać mgłę. Trzeba też zaznaczyć, że wytworzona zasłona nie jest w stanie oszukać doujutsu takich, jak Byakugan lub Tsujitegan. Sharingan jednak zostanie w niej zmylony.
100-12=88%Suiton: Kirigakure no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg Max.
35 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% za podtrzymywanie)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Ciekawa technika Suitonu, pozwalająca użytkownikowi na wytworzenie bardzo gęstej mgły, przez którą właściwie nikt (oprócz niego samego) nic nie widzi. Shinobi staje w specjalnej pozycji (prawa ręka składa połowę pieczęci Barana, drugą zaś podnosi się nad głowę) i zaczyna wydzielać z siebie chakrę Wody. Im wyższa ranga danego shinobi, tym dłużej można utrzymać mgłę. Trzeba też zaznaczyć, że wytworzona zasłona nie jest w stanie oszukać doujutsu takich, jak Byakugan lub Tsujitegan. Sharingan jednak zostanie w niej zmylony.
0 x
Re: Wioska Rolników
Widzieć wszystko, podczas gdy inni nie widzą nic. Wspaniałe uczucie. Za każdym razem gdy jego krew sięgała limitu, chłopak wpadał w zachwyt. Dopiero wtedy mógł zauważyć jaki ten świat jest piękny. Jednakże nie miał czau na poezje. Mgła rozeszła się po domku, umożliwiając mu swobodną ucieczkę. Przebiegł między wieśniakami i wleciał na dach. Może przesadził? Może oszalał? Był normalny, dlaczego nie jest? Trudne pytania, nie każdy na nie odpowie, bynajmniej nie teraz. Miał tyle wyjść, a wybrał to najgorsze. Przecież sam ma jakieś pieniądze, mógł zapłacić za życie tych wieśniaków! Dlaczego o tym nie pomyślał.. Teraz chyba już za późno. Musiał szybko coś wymyślić, rolnicy stawiali opór, kto by się spodziewał? Zadziwił go ich hart ducha, ogólnie ta odwaga. Zwykli rolnicy, przeciwko wyszkolonemu Hyuudze, który zapewne by ich zabił, może nie musi?
- Eh, kurwa, dlaczego nie współpracujecie? Chcę to rozegrać pokojowo, oni was zmasakrują, nie rozumiecie tego? Staram się wam pomóc, ale nie. Chyba najdłuższe zdanie jakie dotąd wypowiedział. Powinien dostać jakąś nagrodę za to. Niestety, trzeba przejść do działania.
Raye zeskoczył z dachu i ruszył w stronę "uzbrojonych" wieśniaków. W trakcie zaczął składać pieczęcie, w kolejności : Baran>Wąż>Tygrys, potrzebne do techniki - Bunshin no Jutsu Po wyklepaniu tego szajsu, koło niego powinny pojawić się klony, znaczy iluzje, dokładnie dwa/dwie. Ów "Hyuudzy" pobiegli łukiem na grupkę rolników, jeden od prawej, drugi od lewej. W między czasie ten prawdziwy uniósł rękę do góry i zrobił to co wcześniej - Kirigakure no Jutsu. Mgła powinna się rozchodzić, a niby psychopata przeszedł do tej prawdziwej ofensywy. Ci fałszywi + mgła pewnie narobili niezłego zamieszania, co znacznie ułatwia sprawę. Po prostu, jego Limit Krwi oraz jego szybkość dawały mu ogromną przewagę. Zaczął atakować, bo co mu pozostaje? Każdemu wieśniakowi postanowił zaserwować parę ciosów, z dziesięć, może nawet pięć. Oczywiście każdy w układ chakry. Robił to z finezją, skakał między nimi, ślizgał się i te inne. Na wszystkie ataki i tego typu rzeczy starał się odpowiadać unikiem, bądź jeśli to konieczne, blokiem. Jeśli zrobił to co zaplanował znowu wbiega na dach, jeśli został ranny to wybiega z tej grupki i odskakuje na paręnaście metrów.. Może nie umrze.
- Eh, kurwa, dlaczego nie współpracujecie? Chcę to rozegrać pokojowo, oni was zmasakrują, nie rozumiecie tego? Staram się wam pomóc, ale nie. Chyba najdłuższe zdanie jakie dotąd wypowiedział. Powinien dostać jakąś nagrodę za to. Niestety, trzeba przejść do działania.
Raye zeskoczył z dachu i ruszył w stronę "uzbrojonych" wieśniaków. W trakcie zaczął składać pieczęcie, w kolejności : Baran>Wąż>Tygrys, potrzebne do techniki - Bunshin no Jutsu Po wyklepaniu tego szajsu, koło niego powinny pojawić się klony, znaczy iluzje, dokładnie dwa/dwie. Ów "Hyuudzy" pobiegli łukiem na grupkę rolników, jeden od prawej, drugi od lewej. W między czasie ten prawdziwy uniósł rękę do góry i zrobił to co wcześniej - Kirigakure no Jutsu. Mgła powinna się rozchodzić, a niby psychopata przeszedł do tej prawdziwej ofensywy. Ci fałszywi + mgła pewnie narobili niezłego zamieszania, co znacznie ułatwia sprawę. Po prostu, jego Limit Krwi oraz jego szybkość dawały mu ogromną przewagę. Zaczął atakować, bo co mu pozostaje? Każdemu wieśniakowi postanowił zaserwować parę ciosów, z dziesięć, może nawet pięć. Oczywiście każdy w układ chakry. Robił to z finezją, skakał między nimi, ślizgał się i te inne. Na wszystkie ataki i tego typu rzeczy starał się odpowiadać unikiem, bądź jeśli to konieczne, blokiem. Jeśli zrobił to co zaplanował znowu wbiega na dach, jeśli został ranny to wybiega z tej grupki i odskakuje na paręnaście metrów.. Może nie umrze.
0 x
Re: Wioska Rolników
Dziwne, że każdy człowiek to tak jakby dwie osobowości. Dajmy takiego Raye. Na co dzień miły, opanowany i spokojny, a teraz? Przecież on się ledwo kontrolował. Czyżby te pokłady gniewu, które gromadził w sobie przez te lata cierpień, wreszcie się uwolniły? Może nawet lepiej.. Niestety, na tym jego szaleństwie ucierpiały niewinne istotki. Padali jak muchy, w sumie logiczne. Bo co mogła taka grupka prostych wieśniaków, przeciwko Hyuudze, który swoje Kekkei Genkai opanował w stopniu bynajmniej dobrym? Nie mogli nic, choć się starali, chcieli po prostu bronić swe dzieci, nie dali rady. Podczas gdy chłopak kładł coraz to większą ilość rolników, jedna dziewczynka postanowiła uciec, gdzieś w las.. Raye to zauważył, coś się w nim poruszyło, znowu.. Jednakże nie miał czasu się tym zajmować, walczył wciąż, a na domiar złego został ranny.
Była już późna noc, biała istota świeciła wysoko na niebie. Pewien zwykły chłopiec zrobił coś, czego nie powinien. Bynajmniej nie chciał. Skończył. Rolnicy zostali "pokonani", a on krwawił, może nie była to rana na równi śmierci, jednakże rana to rana. Musiał coś z tym zrobić. Ale.. Gdy zobaczył co zrobił, gdy zobaczył te niewinne ciała, z jego ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Ciągnął się i ciągnął, krzyk rozpaczy, bólu, zła. Przecież nie musiał, nie chciał, a to zrobił. Chęć odzyskania siostry zaślepiła jego wszystko widzące oczy. Niezły paradoks, nie? Stał pośród tego bajzlu, ale po coś tu przyszedł. Mimo wojny, która panowała w jego myślach, ruszył do pobliskiego domku i zaczął szukać tych cholernych pieniędzy. Jak je znalazł to pakuje do kieszeni, jak nie to idzie do kolejnego domu. Oby coś znalazł.
Przeszukał wszystkie budynki, więc miał czas ogarnąć ranę. Zerwał kawałek materiału z ubrania jakiejś sieroty i mocno obwiązał swe ramię..
Powoli odzyskiwał zmysły, jego szaleństwo ustąpiło miejsca harmonii. Mimo iż w głowię wciąż miał ostanie wydarzenia, był w stanie nieco poskładać ten syf. I nagle sobie przypomniał o tej dziewczynce, przejaw sumienia? Może tak.. Cholera. Pomyślał i ostatni raz spojrzał na to wszystko. - Wybaczcie.. Rzekł, a zaraz po tym ruszył w stronę lasu.
Jednakże, ciągle drażniła go myśl. Co by pomyślała Nutsi? Nie chciała by tego..
Była już późna noc, biała istota świeciła wysoko na niebie. Pewien zwykły chłopiec zrobił coś, czego nie powinien. Bynajmniej nie chciał. Skończył. Rolnicy zostali "pokonani", a on krwawił, może nie była to rana na równi śmierci, jednakże rana to rana. Musiał coś z tym zrobić. Ale.. Gdy zobaczył co zrobił, gdy zobaczył te niewinne ciała, z jego ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Ciągnął się i ciągnął, krzyk rozpaczy, bólu, zła. Przecież nie musiał, nie chciał, a to zrobił. Chęć odzyskania siostry zaślepiła jego wszystko widzące oczy. Niezły paradoks, nie? Stał pośród tego bajzlu, ale po coś tu przyszedł. Mimo wojny, która panowała w jego myślach, ruszył do pobliskiego domku i zaczął szukać tych cholernych pieniędzy. Jak je znalazł to pakuje do kieszeni, jak nie to idzie do kolejnego domu. Oby coś znalazł.
Przeszukał wszystkie budynki, więc miał czas ogarnąć ranę. Zerwał kawałek materiału z ubrania jakiejś sieroty i mocno obwiązał swe ramię..
Powoli odzyskiwał zmysły, jego szaleństwo ustąpiło miejsca harmonii. Mimo iż w głowię wciąż miał ostanie wydarzenia, był w stanie nieco poskładać ten syf. I nagle sobie przypomniał o tej dziewczynce, przejaw sumienia? Może tak.. Cholera. Pomyślał i ostatni raz spojrzał na to wszystko. - Wybaczcie.. Rzekł, a zaraz po tym ruszył w stronę lasu.
Jednakże, ciągle drażniła go myśl. Co by pomyślała Nutsi? Nie chciała by tego..
0 x
Re: Wioska Rolników
Wszystko szło jak po maśle. Znaczy może nie, ale źle nie było! Raye przeszukiwał kolejne to domy, niestety, pustka. Może rolnicy mieli rację? Nie mieli nic? Jednak! Spryciarze poukrywali swe oszczędności, niby malutkie sumki.. Właśnie, czy to nie za mało? Może nie wystarczyć, eh. To wszystko to jedna, wielka pomyłka. Mógł temu zapobiec, przecież nie jest idiotą, na pewno by coś wykombinował. Było tyle wyjść, a on wybrał to najgorsze. Niestety, co się stało, się nie odstanie. Jak to mówią. Splądrował każdy budynek pozostawiając za sobą ból i cierpienie. Mógł się pocieszać tym, że odzyska siostrę, a przecież to było jego "motorem napędowym". Dla niej zrobiłby wszystko, nawet umarł, byleby ujrzeć te słodziutkie oczęta.
Już odchodził, pewnie tutaj nie wróci, oby. Raczej dłuugo będą wspominać zamaskowanego psychopatę. Gorzej będzie jak miasto się o tym dowie, jego wygląd jest dość charakterystyczny i trudno go przeoczyć. Niemniej jednak, martwił się czymś innym. Czy to na pewno wystarczy? Lepiej, żeby wystarczyło. Powoli zmierzając ku wyjściu, dezaktywował swoje oczęta, które i tak już mu pomogły niezmiernie. Jednak! Tuż przed wyjściem, na jego drodze stanęła dziewczynka ze łzami w oczach. Po jej słowach, w chłopaku znowu coś pękło. Po jego policzku przeleciała jedna, mała łezka, czyżby nawrót sumienia? Lepiej teraz, niż wcale. Nie, on tak tego nie zostawi. Podszedł do dziewczynki, złapał ją za barki i zaczął.
- Słuchaj! Wiem, że to co zrobiłem, to najgorsza rzecz w twoim życiu, wiem, że nie powinienem i wiem, że nie zasłużyliście na to. Jednak! Oni by was pozabijali, a ja tylko obiłem. Wyzdrowieją do jutra. A te pieniądze? Kiedyś tutaj wrócę i wam wszystko oddam.. Popatrzył chwilkę po okolicy i wrócił do monologu.
- Musisz mi tylko powiedzieć.. Kim są Ci ludzie co Was nachodzą? Skąd są? Po co tutaj przychodzą? Powiedz mi to, błagam.. Znajdę ich, może nie teraz, może nie jutro, ale znajdę i zapłacą za swe grzechy. Musisz mi to wyjawić.. Błagam, zabiję ich. Jego oczy wręcz zaczęły przewiercać dziewczynkę, chciał wiedzieć wszystko. W jego sercu zapalił się ognik, ognik zemsty. Wciąż byłby wstanie zabić tą dziewczynkę, aby odzyskać siostrę.. Jednakże, Raye zmienny jest, zaczął myśleć. Kto wie? Może i Ci co wyrządzili mu tą krzywdę, zapłacą za to. Wszystko zależy od tej, małej osóbki.
Już odchodził, pewnie tutaj nie wróci, oby. Raczej dłuugo będą wspominać zamaskowanego psychopatę. Gorzej będzie jak miasto się o tym dowie, jego wygląd jest dość charakterystyczny i trudno go przeoczyć. Niemniej jednak, martwił się czymś innym. Czy to na pewno wystarczy? Lepiej, żeby wystarczyło. Powoli zmierzając ku wyjściu, dezaktywował swoje oczęta, które i tak już mu pomogły niezmiernie. Jednak! Tuż przed wyjściem, na jego drodze stanęła dziewczynka ze łzami w oczach. Po jej słowach, w chłopaku znowu coś pękło. Po jego policzku przeleciała jedna, mała łezka, czyżby nawrót sumienia? Lepiej teraz, niż wcale. Nie, on tak tego nie zostawi. Podszedł do dziewczynki, złapał ją za barki i zaczął.
- Słuchaj! Wiem, że to co zrobiłem, to najgorsza rzecz w twoim życiu, wiem, że nie powinienem i wiem, że nie zasłużyliście na to. Jednak! Oni by was pozabijali, a ja tylko obiłem. Wyzdrowieją do jutra. A te pieniądze? Kiedyś tutaj wrócę i wam wszystko oddam.. Popatrzył chwilkę po okolicy i wrócił do monologu.
- Musisz mi tylko powiedzieć.. Kim są Ci ludzie co Was nachodzą? Skąd są? Po co tutaj przychodzą? Powiedz mi to, błagam.. Znajdę ich, może nie teraz, może nie jutro, ale znajdę i zapłacą za swe grzechy. Musisz mi to wyjawić.. Błagam, zabiję ich. Jego oczy wręcz zaczęły przewiercać dziewczynkę, chciał wiedzieć wszystko. W jego sercu zapalił się ognik, ognik zemsty. Wciąż byłby wstanie zabić tą dziewczynkę, aby odzyskać siostrę.. Jednakże, Raye zmienny jest, zaczął myśleć. Kto wie? Może i Ci co wyrządzili mu tą krzywdę, zapłacą za to. Wszystko zależy od tej, małej osóbki.
0 x
Re: Wioska Rolników
Raye chciał to jakoś odkręcić, naprawić czy cokolwiek. WIedział, że to co zrobił było niegodne, a nawet przyniosło mu hańbę. Niedługo pewnie całe miasto będzie wiedzieć o zamaskowanym przestępcy, który w środku nocy napadł na malutką wioskę wieśniaków, poturbował ich wszystkich i ograbił. Czyn wręcz wykluczający ze społeczeństwa, ku chwale boga, trochę minie zanim dotrze to do jego miejsca zamieszkania, a przecież może nikt o tym nie będzie pamiętał. Oby tak było.
Co do tej dziewczynki. Chłopak liczył na jej współprace, ale lekko się zawiódł. Zawiódł, ha! Po tym co przed chwilą zrobił, nikt by mu nie zaufał. Obiecała mu zemstę, śmierć i jeszcze gorsze rzeczy. Co on ze sobą zrobił? Ze zwykłego człowieczka w potwora. Ah, może kiedyś wyjdzie z tego snu. Mała osóbka uciekła, nic mu nie powiedziała, bynajmniej nic konkretnego. On sam nie miał wyjścia. Musiał ruszyć, pewnie czekają, a jak to będzie za mało? Zobaczy się. Jednakże to go nie martwiło. Toczył walkę z samym sobą. Nie mógł pozwolić na utratę tej harmonii, spokoju, były to dla niego strasznie ważna wartości. W sumie, bez nich jego życie stało by się gorsze niż jest. Dzięki nim, nie zatracił się w rozpaczy po stracie rodziny, a jego umysłu nie zagarnęło szaleństwo czy obłąkanie. Chciał żyć normalnie, ale coś mu na to nie pozwalało. Tylko co?
Maszerował spokojne ów ciemnym laskiem. Powoli wracał do normalności, jeśli tak to można nazwać. Zrozumiał, że to co zrobił chyba było konieczne. Ba, nie było! Ale dla jego siostry wszystko, a przecież nie wyrządził większych szkód wieśniakom, rano będą zdrowi, gorzej z tymi pieniędzmi. Kiedyś im odda. Najgorszym w tym wszystkim, była ta dziewczynka. Jeśli mówiła prawdę, może kiedyś wróci i zrobi to co zamierzyła? Eh, zniszczyć komuś życie. To dręczyło jego serce najbardziej. Dobrze wie jak to jest stracić coś co się kocha ponad życie, więc dlaczego to wszystko się wydarzyło? Niestety, co się stało, to się nie odstanie. Pieniądze władował do kieszeni i kontynuował wyprawę na polankę.
Co do tej dziewczynki. Chłopak liczył na jej współprace, ale lekko się zawiódł. Zawiódł, ha! Po tym co przed chwilą zrobił, nikt by mu nie zaufał. Obiecała mu zemstę, śmierć i jeszcze gorsze rzeczy. Co on ze sobą zrobił? Ze zwykłego człowieczka w potwora. Ah, może kiedyś wyjdzie z tego snu. Mała osóbka uciekła, nic mu nie powiedziała, bynajmniej nic konkretnego. On sam nie miał wyjścia. Musiał ruszyć, pewnie czekają, a jak to będzie za mało? Zobaczy się. Jednakże to go nie martwiło. Toczył walkę z samym sobą. Nie mógł pozwolić na utratę tej harmonii, spokoju, były to dla niego strasznie ważna wartości. W sumie, bez nich jego życie stało by się gorsze niż jest. Dzięki nim, nie zatracił się w rozpaczy po stracie rodziny, a jego umysłu nie zagarnęło szaleństwo czy obłąkanie. Chciał żyć normalnie, ale coś mu na to nie pozwalało. Tylko co?
Maszerował spokojne ów ciemnym laskiem. Powoli wracał do normalności, jeśli tak to można nazwać. Zrozumiał, że to co zrobił chyba było konieczne. Ba, nie było! Ale dla jego siostry wszystko, a przecież nie wyrządził większych szkód wieśniakom, rano będą zdrowi, gorzej z tymi pieniędzmi. Kiedyś im odda. Najgorszym w tym wszystkim, była ta dziewczynka. Jeśli mówiła prawdę, może kiedyś wróci i zrobi to co zamierzyła? Eh, zniszczyć komuś życie. To dręczyło jego serce najbardziej. Dobrze wie jak to jest stracić coś co się kocha ponad życie, więc dlaczego to wszystko się wydarzyło? Niestety, co się stało, to się nie odstanie. Pieniądze władował do kieszeni i kontynuował wyprawę na polankę.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości