Ostrze katana znalazło drogę między skórą, mięśniami i kośćmi mężczyzny stając się ostrzem sprawiedliwości - była to kwintesencja całej filozofii, jaką kierował się w starciu Kakita - każda broń jest sprzeczna z drogą niebios, ale jeśli niszczy zło, staje się częścią tej drogi. Niebieskooki wyczekał, aż jego oponent wyzionie ducha, po czym przeniósł spojrzenie na Setsune, tak bardzo chciał, by nic się jej nie stało. Widząc, jak dziewczyna skutecznie radzi sobie z własnym nieprzyjacielem zganił się za tą myśl - białooka nie potrzebowała opiekuna, była dzielną kunoichi i wprawną wojowniczką. Podobnie szybko i bez wahania pozbawiła życia swojego oponenta, tak jak on to uczynił...
- Nie ma sprawiedliwości, uczciwości ani honoru. Nie ma też kami... - mówił do gasnącego trupa, wyjmując z jego ciała swoje ostrza, by następnie szmatką ostrożnie pozbyć się z niego krwi. Głos ma pozbawiony emocji, podobnie jak wzrok. To prawda, samurajowie nie mogą się przywiązywać, nie mogą też mieć pragnień. Wiedział to, a jednak... jednak ludzkie potrzeby i rządzę nie są im obce. Przykładu daleko szukać nie trzeba było, chociażby leżące nieopodal ciało młodszego szermierza.
W końcu upewniwszy się, że ostrze jest bez skazy, samuraj chowa swój miecz do saya i nabiera wdechu.
- Możesz rozbić świat na najmniejsze cząstki i przesiać przez najrzadsze sito. Nie znajdziesz ani jednej drobiny honoru, sprawiedliwości, ani miłości. To wszystko są kłamstwa, ale... - tutaj przerywa, przenosząc spojrzenie na panne Hyuuga, jego oczy są nagle dziwnie zmęczone, kiedy cytuje myśli wielkiego mistrza, którego spotkał podczas swoich podróży.
- Ale są potrzebne by w nie uwierzyć. Jeśli wierzymy w małe kłamstwa, wierzymy też w te większe i to dzięki nam, stają się rzeczywistością. Samuraj musi mieć czysty umysł, pozbawiony przywiązania, nie oznacza to jednak, że ma negować życie. Negacją życia zajmują się mnisi zen. Droga wojownika jest inna... kiedy mówi, dziewczyna podchodzi do niego, a on stara się rozpoznać jej myśli. Wymieniają porozumiewawcze spojrzenie, dalej rzeczy dzieją się szybko...
[***]
Theme
Wieczorem, w świątyni w celi, którą kiedyś zajmował będąc uczniem, niebieskooki myśli. Jego niewzruszony spokój został znów złamany, wydarzyło się wiele. Jego duch ucieszył się na wieść, że młodzieniec wyzdrowiał, ale jednocześnie zmartwił, bowiem czy zdoła znaleźć coś, co wypełni wyrwę w jego sercu po stracie? Zdaniem samuraja, powinien zostać, jednakże postanawia odejść.
"Strach prowadzi do bólu, Ból do gniewu, Gniew do Nienawiści..." - rozważa głęboko w swoim sercu słowa innego wielkiego mistrza. W co zmieni się chłopiec, który nie zazna spokoju? Czy podobnie jak oszalały z żalu mężczyzna wejdzie na ścieżkę zniszczenia, będzie niósł światu ból, aż w końcu będzie musiał znaleźć się ktoś, kto go powstrzyma?
Stary mistrz Omi. Jego serce nie wytrzymało i odszedł. To też jest lekcja dla samuraja, który chociaż swoim gestem nie zdradził się przed nim żalem, to jednak nie pogodził się z nim. Tak, Asagi miał mu za złe opieszałość i brak sił, teraz już nigdy się z nim nie pojedna, nie w tym wcieleniu – musi uważać, by ta myśl i żal nie zagnieździły się w jego sercu i nie wyrzucał sobie tego. To nie jest proste.
Satsuna… jego myśli orbitują wokół niej. Wszystko dzieje się szybko. Dziewczyna obdarowuje go pocałunkiem. To nie pierwszy raz w jego życiu, ale pierwszy raz w ten sposób. To coś więcej, to deklaracja i wybór. Czy on jest dobrym wyborem, czy to dobra droga, czy on tego chce? Pytania niczym błyskawice przeszywają jego umysł, a grom im towarzyszący rozdziera pustkę, którą tak starannie przygotowywał. On wie, czego chce, pytanie tylko, czy to dobre?
”Wczoraj to już historia, jutro to niewiadoma, a dzisiaj? Dzisiaj to dar losu” – słowa innego wielkiego mistrza sztuk walki przychodzą z pomocą. Jakże to… zabawne. Mając tak wiele wiedzy, tak bardzo nie wie co zrobić. Co oni o sobie wiedzą, nic. Nie, by było to dla niego niecodzienne, aranżowanie małżeństwa to sprawa normalna i liczył się z tym. Pytanie tylko, czy z tej nagłej fascynacji, może być coś więcej? Czy będzie? Z głową pełną pytań samuraj zasypia…
[***]
Theme
Kolejny dzień zaczyna się jeszcze przed świtem. Niebieskooki nie zna odpowiedzi, postanawia więc… pozwolić dziać się rzeczywistości. Odwiedza świątynie Amaterasu, gdzie spogląda w wielkie lustro, co w nim widzi? Co chce w nim widzieć? Jest sam, czy ktoś mu towarzyszy? Udaje się do dojo, które przez tyle lat było jego domem. Dobywa swojej broni. Prowadzi ostrze ze świstem, przecinając nieistniejących wrogów – manifestacje swoich wątpliwości. Krok do przodu, unik, zasłona i cięcie. Świst klingi, a po nim chiburi i przepełnione stanem zanshin noto… Kolejne dobycie. Ostrze mknie i trafia w cień. Cień wątpliwości. On już wie, czego się obawia. Obawia się, że nie jest dość dobry, że zawiedzie. Cień zatrzymuje jego klingę. Asagi marszczy brwi, cofa się o dwa kroki, przenosząc miecz wysoko nad głowę, po czym opuszcza w dół, kryjąc ją za sobą. Jego wzrok świdruje cień, który robi dokładnie to samo. Ruszają na siebie. Blask stali. Wymieniają ciosy…
I znów są przed domem, który przyniósł śmierć. I dzieje się coś… czego się nie spodziewał. Słysząc słowa dziewczyny, Asagi otwiera oczy szeroko, bardzo szeroko. Jego usta wypowiadają z niedowierzaniem jej imię, a on sam nie wierzy w rzeczywistość, jaka się dzieje. Nie rozumie, ale… nie musi rozumieć. Nie ucieka przed tym. Spada na niego odpowiedzialność. Jeszcze raz przenosi na nią spojrzenie, głęboko spogląda w jej białe oczy. Nie dostrzega w nich kłamstwa. Samuraj rozpromienia się pogodnie. Może taki jest rzeczy porządek? Czy to szaleństwo? Zdecydowanie tak. Czy to złe?
Na jej uścisk dłoni odpowiada własnym. Sprawy są poważne, trzeba je więc poważnie rozwiązać. Jeśli chce z nim żyć, musi pierw poznać jak on żyje, a on jak ona. Utrzymanie domu… dom. Asagi przenosi na chwilę myśli daleko stąd, w czasie i miejscu. Ma dom, wspaniały dom. Jego ojciec jest instruktorem szermierki i oficerem, sam również musi wkroczyć na tą ścieżkę. Niczego im nie zabranie, jest spadkobiercą szlachetnego rodu, podobnie z resztą jak ona.
- Przyjmuję twoją propozycję i warunki, Hyuuga-dono. Stawię się w wyznaczonym terminie. – odpowiada niebieskooki, z pewnością w głosie. Skoro tak ma być, niech tak będzie. To jasne, że shinobi chce go poznać, sprawdzić z jakiej gliny jest zrobiony, ale nie inaczej on sam, też chce się dowiedzieć, z kim ma do czynienia. Wyprawa na ryby z potencjalnym teściem, brzmi to sympatycznie, czyż nie? Taka, mała bitwa o wielką stawkę.
Na razie jednak wymienił z Setsuną i jej rodziną ukłony i udał na powrót do świątyni - musiał się przygotować i czekać na wezwanie od pana Hyuuga, jakie próby na niego czekały? To miała pokazać niedaleka przyszłość...
<ZT>