Zagajnik z niewielką polanką przy osadzie rodu Uchiha
: 20 sty 2017, o 19:24
Po solidnym odpoczynku w szpitalu Kisho miał mnóstwo energii i siły. Zawdzięczał to głównie pielęgniarce i jej medycznym specyfikom. Nie miał jednak możliwości spożytkowania kotłującego się w nim wigoru. Jasne, mógł zacząć jakąś misję, niewielkie zlecenie bądź ruszyć w dalszą drogę i zwiedzać kolejne miejsca, ale przypomniawszy sobie wypadek na trakcie, tracił wszelką wiarę w siebie. Dodatkowo w oczach miał widok zmasakrowanego ciała jednego z Uchiha widzianego w szpitalu, co też nie napawało go optymistycznie. Z drugiej jednak strony zaskoczył sam siebie, współczuł bowiem, tak prawdziwie komuś z rodu czerwonookich, a przecież jeszcze kilka dni temu sam zaciskał pięści na myśl o tych, którzy zabili mu rodziców.
Ostatnie zdarzenia wprowadziły w życiu Kisho mnóstwo zwątpienia. Głównie w samego siebie, swe umiejętności i zdolności niesienia pomocy innym. Za jego sprawą zginęła przecież kobieta! Mało tego, z jej śmiercią osierocił także dwójkę dzieci. Sam dobrze wiedział, jak ciężko jest żyć bez rodziców, bo taki los go spotkał, więc potrafił zrozumieć ich ból i tęsknotę. Świadomość, że doprowadził do czegoś takiego, dała mu się we znaki. Spacerował poza wioską i ciągle myślał o tym, co mógł zrobić lepiej, czego mógł nie robić i co mógł byle by tylko ocalić to jedno życie. Rozwiązania nie mógł jednak znaleźć. Nie miało to nawet sensu, gdyż mleko się już rozlało, a czasu nie cofnie i nie naprawi swych błędów. Ale gdyby tylko mógł... Zrobiłby wiele, nie tylko dla siebie ratując rodziców, ale także dla każdego napotkanego człowieka w potrzebie. Cóż więc ma zrobić? Do głowy przychodził mu jedynie trening. Było to jedyne słuszne wyjście w jego sytuacji. Gospodarował już nieco lepiej swoją chakrą, czego doświadczył na ostatnim starciu z bandytami, rzucając dość pokaźną ilość technik, ale czasem ilość nie wystarcza. Dlatego postanowił tym razem postawić na jakość.
To, czym chciał się zająć, należało do dziedziny Dotonu i przypadała temu ranga C, czyli coś z nieco wyższej półki. Stąd też wzięło się zaznaczenie jakości. Drugim odwołaniem może być wygląd techniki. Potężna ściana o niemałej grubości wykonana z ziemi. Dostępna praktycznie od zaraz, a zważywszy na rodzaj pochodzenia i tworzywa, dostępna praktycznie wszędzie.
Ostatnie zdarzenia wprowadziły w życiu Kisho mnóstwo zwątpienia. Głównie w samego siebie, swe umiejętności i zdolności niesienia pomocy innym. Za jego sprawą zginęła przecież kobieta! Mało tego, z jej śmiercią osierocił także dwójkę dzieci. Sam dobrze wiedział, jak ciężko jest żyć bez rodziców, bo taki los go spotkał, więc potrafił zrozumieć ich ból i tęsknotę. Świadomość, że doprowadził do czegoś takiego, dała mu się we znaki. Spacerował poza wioską i ciągle myślał o tym, co mógł zrobić lepiej, czego mógł nie robić i co mógł byle by tylko ocalić to jedno życie. Rozwiązania nie mógł jednak znaleźć. Nie miało to nawet sensu, gdyż mleko się już rozlało, a czasu nie cofnie i nie naprawi swych błędów. Ale gdyby tylko mógł... Zrobiłby wiele, nie tylko dla siebie ratując rodziców, ale także dla każdego napotkanego człowieka w potrzebie. Cóż więc ma zrobić? Do głowy przychodził mu jedynie trening. Było to jedyne słuszne wyjście w jego sytuacji. Gospodarował już nieco lepiej swoją chakrą, czego doświadczył na ostatnim starciu z bandytami, rzucając dość pokaźną ilość technik, ale czasem ilość nie wystarcza. Dlatego postanowił tym razem postawić na jakość.
To, czym chciał się zająć, należało do dziedziny Dotonu i przypadała temu ranga C, czyli coś z nieco wyższej półki. Stąd też wzięło się zaznaczenie jakości. Drugim odwołaniem może być wygląd techniki. Potężna ściana o niemałej grubości wykonana z ziemi. Dostępna praktycznie od zaraz, a zważywszy na rodzaj pochodzenia i tworzywa, dostępna praktycznie wszędzie.
Ukryty tekst
- Nareszcie - Wyczerpany acz z uśmiechem na twarzy, zsunął się na trawę i jedynie podziwiał „dzieło". Zastanawiał się, czy za jego pomocą zdoła kogoś obronić bądź też uratować. Kto wie. Może nawet jego ojczulek jest z niego dumny, gdzieś tam w niebie.