Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWO/KOŃCOWA EVENTU]

Shijima

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Shijima »

Nie chciał tak tego widzieć.
Czy oni kurwa nie rozumieli, że nie chciał tego widzieć?!
Seinaru się odwrócił, a Shijima opuścił spojrzenie - nie spoglądał ani na swojego przyjaciela, ani na dopiero co poznanego samuraja, dla którego pogwałceniem wszelkich zasad było zostawienie towarzysza na polu bitwy - oh, ale przecież honor nie był najważniejszy. Pomyśl o tym pozytywnie, wiem, że potrafisz - gdyby Seinaru wtedy interweniował, gdyby naprawdę mógł, być może nigdy nie spotkalibyście się, życie wciąż pozostałoby tak samo mdłe, oddalone od zasięgu palców, które powinny trzymać pędzel, nie miecz - tak jak dłonie Seinaru powinny trzymać kij pasterski, nie ten metalowy, którym z łatwością można zmiażdżyć ludzkie kości. Zabić. Urodzili się chyba w złym czasie, w niewłaściwych rodzinach - coś poszło nie tak w boskim planie i oto byli tu i teraz, zostawieni na łaskę tego, co już przeżyli i oceny samych siebie. Jak więc niby Shijima miałby go ocenić jako tego złego, skoro w tym wszystkim, całej pustce niepoukładanych, wałęsających się po odmętach umysłu myśli, tak bardzo mocno wierzył w coś, co przeczyło słowom Seinaru.
Na pewno dał z siebie wszystko.
- Co się z nim stało? Został pochowany? - Nie unosił spojrzenia. Stał tutaj spokojny, nawet jego głos nie brzmiał, jakby się przejął. Jak piękna, porcelanowa oprawka, która nie ma prawo się zmieniać, nie ważne, coby się działo - ślicznie pomalowana farbkami, ubrana w ładne ciuszki, te całkiem nowe, te szyte na zamówienie, w których po kieszeniach pochowano setki tajemni - a jeszcze więcej ich było we wnętrzu. Wszyscy mieli swoje tajemnice i demony mieszkające w kątach czterech ścian - tych czterech ścian noszonych na plecach, których nie dało się porzucić i zmienić - rosły i malały zgodnie z tym, co dane nam było przeżyć.
Brunet odetchnął i uniósł spojrzenie na Keia. Na te zielone, zieleniejące wiosną oczy - och, teraz były tak przerażająco smutne... Tak... intensywne. Ciągle do niego nie docierało do końca to, co zostało tutaj powiedziane. No co... jak to? Pechowa, bardzo pechowa Czwóreczka - cóż poradzić... przecież ci, którzy chcieli podjąć się zawodu bohatera, nigdy nie mogli liczyć na długie zatrudnienie. A Seinaru..? Ten człowiek, który tutaj przed tobą stał, który właśnie zadeklarował, że zginie za ciebie..? Och, bardzo mocne słowa... Słowa winnego człowieka, który chciał odkupić swoje winy. To odkupienie ciągnęło się za nim od waszego pierwszego spotkania i teraz chyba właśnie tego od ciebie oczekiwał, tego chciał - czegoś, co sprawi, że poczuje się lepiej. Tylko dlaczego miałbyś sprawiać, że on poczuje się teraz lepiej..? Czemu automatycznie myślałeś, co powiedzieć, żeby przestał spoglądać na ciebie tak intensywnie, żeby znów mógł myślami odlatywać do tych zielonych, zieleniejących wiosną łąk..? To taka ludzka myśl - takie głębokie pragnienie, by światło, które sprawiało, że było nam tak przyjemnie ciepło, nie dogasało. Tylko że Shijima nie był tak wspaniałomyślnym i dobrym człowiekiem. Ja też chcę się poczuć lepiej...
Więc kim właściwie teraz Seinaru Kei był?
- I to ma mnie pocieszyć..? - Och, to zabrzmiało tak okrutnie... - Śmierć nie jest taka straszna w obliczu tego, że można zostać na tym świecie samemu jak palec. - Bałeś się wielu rzeczy, naprawdę wielu... i nawet nie wiedziałeś, czy Seinaru zdawał sobie z tego sprawę. Była teraz jedna rzecz, która, o paradoksie, paraliżowała cię o wiele bardziej niż wieść o śmierci brata, która kręciła się gdzieś obok, ale ciągle nie trafiała w sedno. Myśl o tym, że mógłbyś zwątpić w tego człowieka, który przed tobą stał. Jak małe dziecko, które nie chciało pozwolić za żadną cenę, żeby zbudowany zamek z klocków rozpadł się na jego oczach. - Pamiętasz, jak mówiłeś, że nie czujesz, żeby tamten dom na Teiz należał do ciebie..? - Wyciągnąłeś z kabury zeszyt, a z niego kartkę, spoglądając na nią przez chwilę z mętnym uśmiechem. Tym całkiem ładnym. Tym samotnym. - Chyba zwariowałeś sądząc, że potrzebuję teraz zapewnienia, że jesteś tą samą osobą, którą poznałem. - Opowiem ci o moich grzechach, więc możesz już zacząć ostrzyć swój nóż. Wysunąłeś kartkę w stronę Keia.
Rysunek zrobiony ołówkiem przedstawiał Seinaru kucającego przed jego domem, z kijem, dwoma młodymi owieczkami - jedyne, co różniło ten dom od oryginału to brak trawska porastającego teren. Dom był odnowiony, a na drzwiach wisiała tabliczka z napisem Własność Seinaru Kei. Głupota, której nigdy nie zamierzał nawet pokazywać - dla niego coś bardzo ważnego, coś bardzo istotnego - i dlatego tak bardzo delikatnego i wstydliwego. Wcisnął rysunek w klatkę piersiową Keia, jakże delikatnie sugerując, żeby go zabrał. Porwał, potargał - zrobił, co chciał.
- Stało się. Płakanie nad tym nie zmieni teraźniejszości. - Zabrzmiało to tak sucho, tak... chłodno. Cóż... Shijima był również śmiertelnie poważny. - Myślisz, że nie widziałem cały czas, jakie nosisz piętno? To chyba i tak wystarczająco pokuta. - Ach, no i masz babo placek. Robisz to, robisz to! Ale tak bardzo chciałeś..!
Nie potrafił poradzić sobie z emocjami, więc wolał udawać, że nie istnieją.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3892
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Papyrus »


0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Rakan

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Rakan »

Rakan ucieszył się kiedy nareszcie usłyszał umówiony sygnał, poznał go pośrednio od jakiegoś najemnika, nawet z nim nie rozmawiając, a bardziej wychwytując to z rozmowy. Droga do odosobnionego miejsca nie przebiegła jakoś fascynująco chociaż chłopak poruszający się w tłumie przyglądał się co bardziej wyróżniającym się osobom, na pewno było tam paru użytkowników byakugana z białymi gałkami i zapewne paru sensorów.
Na miejscu Rakan stanął sobie wygodnie i czekać co będzie miała do powiedzenia jakaś dziwna kobieta. W sumie średnio obchodziły go jej słowa kiedy nagle obraz zaczął mu się rozmywać i przez moment miał wrażenie że zamiast uchichy widzi jakąś mroczną postać w płaszczu. Trwało to chwilę i otrząsnął się akurat żeby zobaczyć sharingan w oczach sowy, a następnie zaproszenie do pokazania swoich umiejętności, miał wrażenie jakby miał być pierwszy... Nie wiedział co nim do końca kierowało, może instynkt, może chęć pochwalenia się, a być może głupota...
Ziemia zatrzęsła się aby po chwili wydostały się z niej kaskady złotego piasku strzelające w powietrze i zbierające się w powietrzu na wysokości ok 70m nad ich głowami. Następnie gejzery piachu ucichły, a kula zaczęła się poszerzać formując kształt okręgu z trójkątem w środku, który rzucił cień na wszystkich obecnych. Rakan otrząsnął się nagle lekko i rozrzucił piach poza zasięg ludzi znajdujących się pod nim. Po chwili nie kontrolowany już piasek zaczął błyszczeć drobinkami od których odbijało się światło słoneczne przykrywając cały horyzont.
Nie skomentował w żaden sposób tego co sam zrobił.

ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Suna Kanri Kogane
NATURA CHAKRY: Fuuton
STYLE WALKI: Seido
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 25
    WYTRZYMAŁOŚĆ 25
    SZYBKOŚĆ 1
    PERCEPCJA 38
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 89
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY 102%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPO:
  • NINJUTSU E
    GENJUTSU
    STYLE WALKI
    • Seido E
    • ---
    • ---
    IRYoJUTSU
    FuINJUTSU
    ELEMENTARNE
    • KATON
      SUITON
      FUUTON D
      DOTON
      RAITON
    KLANOWE A
JUTSU:
- [E] Bunshin no Jutsu
- [E] Henge no Jutsu
- [E] Kai
- [E] Kawarimi no Jutsu
- [E] Kinobori no Waza
- [E] Suimen Hoko no Waza
- [E] Nawanuke no Jutsu
- [D] Suna Kanri: Reberu Di
- [D] Sabaku Fuyu
- [D] Sabaku Kawarimi
- [D] Daisan no Me
- [D] Futon: Ensho No Kaze
- [D] Futon: Gokuho
- [C] Suna Kanri: Reberu Shi
- [C] Suna Shuriken
- [C] Suna Bunshin no Jutsu
- [C] Saiko Zettai Kogeki: Shukaku no Hoko
- [C] Suna no Kanchi
- [C] Suna Shigure
- Suna Kanri: Reberu Bi
- Sabaku Kyū
- [A] Suna Kanri: Reberu Ei
- [A] Gokusa Maisō



EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Gurda na plecach
Płaszcz w kolorze bursztynu (tylko w specjalnych momentach)
Ochraniacz na czoło (pusty)
Rękawiczki bez palców z blaszką
Torba na lewym pośladku
spodnie i buty - viewtopic.php?f=38&t=3404
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Torba:
Bojowa pigułka żywnościowa
5 Shuriken
5 Kunai
2m bandaży
2 notki świetlne, 6 notek wybuchowych, 1 bomba dymna.

W bucie:
Sztylet bez ząbków z pochwą

Obrazek
Nazwa
Suna Kanri: Reberu Ei
Przedostatni poziom Suna Kanri. Piasek staje się idealnym narzędziem do obrony, a także ataku. Można przybierać nim praktycznie dowolne kształty. Prędkość zwiększa się ponownie, dzięki czemu piach staje się coraz bardziej morderczym narzędziem, a wytrzymałość naszych tworów stoi na naprawdę dużym poziomie. Możliwe staje się także opanowanie najbardziej brutalnych technik piasku. Wszystko to, zebrane razem do kupy, powoduje, że Sabaku jest maszyną do zabijania.
Teichi
Kogane
Zasięg Kontroli
Objętość Max.
Dodatkowe
Przy braku skupienia objętość wynosi 1/3 pierwotnej wartości
Koszt
D: 36% | C: 28% | B: 20% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (na turę)
Ch: 102% - 14% (stosunkowo mało piasku)= 88
0 x
Ren

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Ren »

Ren naszczęście dobrze się przysłuchała informacji podawanej przez kobietę z namiotu. Nie zabardzo lubiła słuchać, ale była świadoma tego jak bardzo istotna jest ta informacja. Więc gdy obudziło ją pojedyncze dmuchnięcie w róg, odrazu wiedziała co się święci. Może i nie była w środku obozowiska ale róg był na tyle głośny, że bez problemu mogła usłyszeć. Natychmiastowo wstała i zebrała swoje rzeczy. Nie miała ich za dużo. Miała świadomość tego, że im więcej będzie nosiła tym mniej przejdzie lub przebiegnie. I tak musiała zostawić sobie miejsce na ewentualne łupy. Racji też nie miała bardzo dużo.

Przez ten pośpiech zostawiła niedopitą sake koło drzewa. Ehh....Taki dobry trunek a tak zmarnowany. Może w sumie to i dobrze. Przecież chęć ewentualnej przerwy na picie bardzo by ją rozpraszała. Nie mówiąc już o promilach w jej krwi. Rozmyślając tak udała się na miejsce zbiórki. Ren była zadowolona z tego, że reszta jej "zespołu" zebrała się poza obozem i tłumami osób. Z każdym krokiem w stronę zbiórki upewniała się, że właśnie tą drogę powinna wybrać. Nie czuła by się dobrze w towarzystwie tych wszystkich osób, kiszących się na murze. Poza tym, na mur podążała cała chołota składająca się z bandytów i zwykłych wieśniaków. Czasem trafiały się tam utalentowane osoby, ale nie sposób było ich odróżnić od bandytów. Pogrążona w myślach o alkocholu i innych rzeczach, dotarła do małego błękitnego namiotu. Nie zmieściło by się w nim nawet dwadzieścia osób. Ren zobaczyła grupę ludzi w czarnych zbrojach. Wyglądały na nich świetnie. Sama chciała by mieć taką zbroję. Niestety musiała stać koło jakiś nieznanych jej ludzi w różnych dziwiacznych ubraniach. Z pomiędzy zbroji wyróżniała się zbroja jakieś kobiety. Kobieta nie przeciętniej urody. Po jej pochwie można było się domyśleć czym walczy. Nie dało się ocenić czy to odpowiednia broń do tej akcji, ale nawet nie wiedzieli z czym się zmierzą. Po chwili zaczeła gadać jakieś bzdury o posłuszeństwu. Potem kazała wyjawić swoje atuty i ograniczenia. Ren nie miała zamiaru być posłuszna stu procentach. Dla świętego spokoju postanowiła spełnić żądanie. Już widziała jak inni wyrywali się z tłumu, aby pochwalić się swojimi umiejętnościami przed ludźmi których nie znają. Nasza bohaterka uznała, że lepiej będzie po prostu poczekać na swoją kolej. Miała zamiar powiedzieć coś w stylu:Cześć jestem Ren. Posiadam umiejętności sęsoryczne i władam technikami suitonu. Walczę kusari-gamą. i tyle. Inni chcieli wygłosić monologi i pokazać co umią a Ren wystarczyło kilka zdań. Nie miała zamiaru wychodzić przed szereg. Chciała tylko aby ta wyprawa skończyła się tak szybko jak się zaczeła.
KEKKEI GENKAI:
NATURA CHAKRY: SUITON
STYLE WALKI: Mokuzai
UMIEJĘTNOŚCI:
Wrodzona Sensor
Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 23
WYTRZYMAŁOŚĆ 25
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 25
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%
Suma atrybutów fizycznych: 125
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E
GENJUTSU
TAIJUTSU
BUKIJUTSU
KYUJUTSU
KENJUTSU
SHURIKENJUTSU
KUSARIJUTSU
KIJUTSU D
IRYōJUTSU
STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
kijutsu
---
---
FūINJUTSU
ELEMENTARNE
KATON
SUITON C
FUUTON
DOTON
RAITON
KLANOWE
JUTSU:
Ninjutsu:
Ninijutsu:
-[E]Bunshin no Jutsu
-[E]Henge no Jutsu
-[E]Kai
-[E]Kawarimi no Jutsu
-[E]Kinobori no Waza
-[E]Suimen Hokō no Waza
-[E]Nawanuke no Jutsu
Suiton:
-[D]Suiton: Kirigakure no Jutsu
-[D]Suiton: Mizu Kawarimi
-[D]Suiton: Mizutetsu no Jutsu
-[C]Suiton: Mizu no Tatsumaki
Kijutsu:
-[D]Gairaishū Kaiatari
-[D]Yosakugiri
Ekwipunek
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Kusari-gama owinięte łańcuchem od barku prawego do biodra lewego.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
5 kunai i 5 shurikenów chwilowo w kieszeniach
Poziom kontroli chakry-D
102%
0 x
Hisui

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Hisui »

Z góry przepraszam za rozpisywanie się, ale jakoś dobrze mi się pisało ;-;
Zjadła część swoich dango, przyglądając się obozowi. Mnogość rożnego rodzaju symboli, klanów, uzbrojenia i wojsk mogła zawrócić w głowie, jednak Hisui skupiła się na wyszukiwaniu jakiś znajomych twarzy. Bo ktoś musiał być, prawda? Tsukune nie zdecydował się przyjść, ale mogli być inni znajomi. Jednak poza tym, że poznała kilka znaków na zbrojach które kompletnie nic dla niej nie znaczyły nie zauważyła nic ciekawego. Nie trafiła jednak entuzjazmu. Na pewno zdąży się na wszystko napatrzeć i posklejać nieco informacji.
Następnie zdecydowała się podejść do namiotu, który odwiedzał każdy przybyły i wysłuchała całej regułki. Ta musiała pewnie kobiecie zbrzydnąć do reszty albo całkowicie stracić dla niej sens po tym jak powtórzyła ją setki razy. Znacie to uczucie, prawda? Kiedy powtarza się słowo wystarczająco długo, aż w końcu przestaje brzmieć właściwie i staje się tylko niewygodną zbitką sylab, które już nawet nie brzmi poprawnie w twoich uszach. Hyuuga miała wrażenie, że coś takiego spotkało tą babkę w czerni. Jednak dzięki niej zdobyła najważniejszą informację, która najbardziej ją ciekawiła - to znaczy pokazała jej gdzie są przechowywane racje żywnościowe. Jednak inne komunikaty także do niej dotarły. Miała się stawić na terenie za obozem na jedno dmuchnięcie, na dwa przed namiotem, trzy zaś oznaczały atak i miała wtedy.. Hm.. Wziąć udział w napadzie. Tak to chyba szło.
Wiedząc gdzie przechowywany jest prowiant w myślach dokonała kilku kalkulacji. Ludzi była olbrzymia ilość, a ona sama nie rzucała się w oczy. Jedzenie było ważne, zwłaszcza, ze zamierzała wyruszyć na ekspedycje i nie będzie miała szansy uzupełnić ich braków po wyruszeniu. A na samym dango długo nie pociągnie. Do tego dodała jej apetyt.. I fakt, że szansa złapania, i tak niska, to nie wiodła ze sobą pewnie zbyt wielkich konsekwencji, ze względu na panujący chaos.. Postanowiła zwinąć dwie. Trzy, poprawiła się po chwili. Poszło zaskakująco łatwo. Zapasy leżały jak na wyciągnięcie ręki, wystarczyło trzy razy obrócić. Za trzecim razem po prawda wzrok facetów w czerni był już podejrzliwy, więc nie próbowała szczęścia kolejny raz, ale jej wewnętrzna cebulka i tak się cieszyła z nieco bardziej wybrzuszonej torby.
Po dłuższej chwili obijania się dostrzegła jednak coś ciekawego. Wystającą pod tłum głowę. To znaczy, nie samą głowę oczywiście, była przyczepiona do wysokiego ciała, jednak najważniejsza była głowa, a na niej twarz. Całkiem znajoma, Hisui nie miała problemu z rozpoznaniem tych rekinich ząbków. Szła za nim, aż ten usiadł gdzieś w kącie, jak ostatni nieboraczek. Hyuuga zgarnęła z ziemi garść kamyków i podrzuciła w dłoni. Początkowo zamierzała się zakraść i rzucać w niego tymi kamykami aż się nie zorientuje, ale w końcu uznała to za głupi pomysł. Zostawiła sobie tylko jeden kamyk, okrągły i gładki, nim rzuciła prosto w niego, celując w pierś. Odbił się od niego z brzdękiem. Dookoła kamyka zwinęła papier.
- Co robisz tak daleko od wody, rybko? - po wiadomości ruszyła do niego szybkim krokiem, by uściskać go na powitanie. Był niewygodny i zaskakująco twardy, a to przez całkiem nowiutką zbroję. Popukała w nią ze śmiesznym wyrazem twarzy.
- Teraz jesteś rybką w metalu. W sosie własnym. Ciekawe czy kiedyś wymyślą by tak pakować jedzenie - napisała rozbawiona, ale niewiele więcej poza tym udało się im dogadać. Przerwał im dźwięk rogu czy czegoś w tym rodzaju. Wyszczerzyła ząbki i złapała Takeshiego za rękę, ciągnąc ze sobą za obóz, gdzie była zbiórka. Chyba nie uważał, że jak już go znalazła to teraz pozwoli mu iść gdziekolwiek indziej niż ona?
Zbliżając się zauważyli niebieski namiot, mniejszy od tego w obozie. Mniej było też ludzi, ale to akurat dobrze, do takiego zadanie nie potrzeba było tłumu. Zaczęła przemawiać jedna z kobiet w czarni, ale nie była zgrzybiałą staruszką jak ta przed namiotem. Ta była w pełni sił i była Sową, cokolwiek to znaczy. Możne jakiś znak zodiaku albo totem? Nie znała się na zwyczajach straży. Słowa o posłuszeństwie i zaufaniu średnio do niej przemawiały, ale pokiwała głową potakująco. Przecież tylko idiota z góry zakładałby nieposłuszeństwo, prawda?
Po tym wstępnie kobieta wskazała, by pokazali swoje umiejętności i opowiedzieli o sobie. Hisui ciekawie wpatrywała się w jej oczy, w których coś mignęło, jakieś oczka i zrobiły się czerwone. Nigdy czegoś takiego nie widziała, ale domyślała się, że zapewne daje to jakieś możliwości, jak jej oczy. Szturchnęła Takashiego w bok, podając mu kartkę.
- Będziesz moim głosem? - taki układ sprawdzał się w misji, on mówił, a ona.. Cóż, nie mówiła. Zaraz po tym zapisała kolejną wiadomość, ale przerwała jej pierwsza demonstracja. Wokół nich wystrzeliło złoto i uformowało się na nimi w.. Coś. Najpierw była to po prostu kula, a następnie..
Hisui znała ten symbol. Zbladła nieco, zaciskając dłoń na przedramieniu ryboluda i rozglądając się za tym, który to zrobił.
Koło z trójkątem w środku. O tak, widziała już to. Wycięte na dłoni Kazumi, patrzyła jak nacięcia zrastają się na jej oczach. "To symbol mojego boga, a zarazem znak jego łaski", tak powiedziała. A więc wśród nich był Jashinista? Który posługiwał się piachem? Obstawiała bladego młokosa z gurdą. Nie był zbyt mądry przyznając się do tego tak otwarcie, w końcu mało kto ich lubił. A Hyuuga akurat lubiła, jednak to była przesada. Poza tym, takie marnotrawstwo czakry! Dłonie Rei same złożyły się do powolnych klasków, które dziwnie zabrzmiały po tym pokazie.
Obrazek

Po tym raczej nie mogła już stać bezczynnie. Podała Takeshiemu kartkę i pociągnęła go krok do przodu. Ukłoniła się lekko i czekała na to, co powie rybolud. Miała tylko nadzieje, że nie przyjdzie mu ochota na żarty, bo nie chciała źle wypaść. Jak coś odwali to oberwie, jak nic. Ograniczyła demonstracje.. Chyba, że Rybkowy zacznie stroić żarty, wtedy z ochotą pokaże jedną ze swoich klanowych technik.
"Nazywam się Hisui Komorebi. Posiadam Limit Krwi, Byakugan. Pozwala mi on widzieć na około 9 kilometrów w linii prostej przez przeszkody, dookoła siebie na mniej więcej 90 m. Walczę wręcz stylem miękkiej pieści i posługuje się również dotonem"

Słuchała również uważnie wypowiedzi innych. Zgromadziła się tu grupa ludzi o naprawdę zróżnicowanych możliwościach, więc zapowiadało się ciekawe! Nie mogła się doczekać zobaczenia ich w akcji. Podekscytowanie było widać na zaróżowionej buzi.


Technika, jeśli Takaś coś odwali
Nazwa
Hakke Kūshō
Pieczęci
Brak
Zasięg
Odrzut na 15 metrów
Koszt
E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
Dodatkowe Na czas używania techniki dostajemy +20 do percepcji
Opis Specyficzna technika, która pozwala na przeprowadzenie perfekcyjnie dokładnego ataku na niczego nieświadomym przeciwniku. Otóż użytkownik techniki skupia się bardzo dokładnie poprzez wykorzystanie Byakugana na punktach witalnych, a następnie posyła w ich stronę szybkim ruchem dłoni sprężone z chakrą powietrze, które odrzuca przeciwnika przy równoczesnych obrażeniach zewnętrznych.
KP
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 20
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50
    SZYBKOŚĆ 65
    PERCEPCJA 30 |+20 byakugan
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 30
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 165
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
MNOŻNIKI: -
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU
    GENJUTSU
    TAIJUTSU
    BUKIJUTSU
    • KYUJUTSU
      KENJUTSU
      SHURIKENJUTSU
      KUSARIJUTSU
      KIJUTSU
    IRYōJUTSU
    FūINJUTSU
    ELEMENTARNE
    • KATON
      SUITON
      FUUTON
      DOTON C
      RAITON
    KLANOWE B
JUTSU:

Ninjutsu E
- Bunshin no Jutsu
- Henge no Jutsu
- Kai
- Kawarimi no Jutsu
- Kinobori no Waza
- Suimen Hokō no Waza
- Nawanuke no Jutsu

Klanowa D
- Rirīsu
- Shōtei
- Mizu Hari

Klanowa C
- Hakke Kūshō
- Hakke Sanjūni Shō
- Jūkenpō Ichigekishin

Klanowa B
- Hakkeshō Kaiten
- Rokujūyon Shō
- Hakke Rokujūyon Shō

Doton D
- Doton no Jutsu
- Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu
- Doton: Doryūsō

Doton C
- Doton: Daichi Ganshō
- Doton: Doro Kōgeki
- Doton: Doro ōkami
Ekwipunek
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
2 kabury na broń, 1 torba, 2 kusze, 1 kołczan, 40 bełtów
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
1 kabura na broń, a w niej:
5 kunai
5 shurikenów
10 notek wybuchowych
2 granaty dymne
2 notka świetlna
1 bombka chili
1 Pigułka ze skrzepniętą krwią
3 "porcje" żyłki (9m)

1 torba, a w niej
Papierosy, zapasowe ubrania
1 kabura na broń a w nich
60 sebon

2 notatniki, 1 ołówek, w kieszeni
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Seinaru »

Na myśl o tym czy Mikoto został pochowany nie miał wątpliwości co odpowiedzieć.
- Pogrzeb w tamtym miejscu nie miał sensu. W pobliskim lesie Twój brat wypatrzył jeszcze kilka podobnych drapieżników. One żyją pod ziemią, sam rozumiesz... - Nie pochowali go, zostawili jego ciało tam gdzie wyzionęło ducha. Wsadzanie go do ziemi było jak podanie go innym pająkom na talerzu. Poza tym nie było wtedy na to czasu. Krew zwabiała ich jak magnes, a krwi było tam naprawdę dużo. Czy ta historia mogła wyglądać jeszcze gorzej? Kei naprawdę nie miał już słów, nie wiedział jak wyrazić wszystko co czuł, bo sam nie potrafił sprecyzować czym była mieszanka żalu, beznadziejności i poczucia winy, która teraz nim władała.
- Nie jesteś sam... - Szepnął tylko do niego, stojącego gdzieś z tyłu, ocierając pojedynczą łzę. Morderca jego brata oferował mu towarzystwo, ironia losu. Przez ten czas Shijima stał mu się naprawdę dziwnie bliski i Seinaru naprawdę był gotowy zrobić wszystko, aby oboje poczuli się lepiej. Dziwne było jednak to, że Shi nie do końca chyba wiedział, jak udźwignąć tą sytuację. Schował się więc zatem i obudował skorupą, której chyba żadna przykra informacja nie była teraz w stanie skruszyć.
Nagle poczuł na swojej klatce piersiowej jego dłoń. Nie zauważył nawet, kiedy tamten się zbliżył. Spojrzał na wciśniętą kartkę i zamilkł już na dobre. To było dla niego za dużo. Uśmiechnął się, poczuł ulgę. To był ten znak, na który czekał... już miał coś zrobić, odpowiedzieć, podziękować i rozpłakać się na dobre, gdy ze wzruszenia skutecznie wyrwał go dźwięk rogu. Złożył obrazek pieczołowicie i schował do torby.
- To chyba nasz sygnał. - W jednej chwili wróciły mu zmysły. Takie odrzucenie było teraz najlepszym sposobem na to, aby nie zabrnąć w swój żal zbyt daleko. Ruszył pierwszy, zapewne ciągnąc za sobą Shi i Akamiego.
Dotarli do placu szybko i niezbyt długo czekali, zanim przemówił najważniejszy tutaj człowiek, którym był... był... Kei nie znał go, ale z podszeptów dookoła dało się wywnioskować, że jest to dowódca organizacji, która broni Mur już od jakichś milionów lat. Dziwne w sumie, że nie przedstawił się na samym początku. Widocznie uważał się za na tyle znaną personę, że nie potrzebuje wprowadzeń ani zapowiedzi. Dlatego też od razu, konkretnie przeszedł do sedna sprawy, co zapewne podobało się większości zgromadzonych. Przemówienie było krótkie - połączenie szkolenia bhp i gadki motywacyjnej zapewne poruszyło niektóre serca, jednak nie rozwiało niepokoju w sercu samuraja. Wyglądało na to, że potrzeba na to nieco więcej, niż kilka stanowczych słów. Seinaru odczuwał coś w stylu tremy, stresu przed ważnym egzaminem w szkole, który decyduje o promocji do następnej klasy. Mimo że wpakowali się w to z własnej i nieprzymuszonej woli, a obok siebie miał znajomych, to jednak nie wystarczyło, aby zaciśnięta na kiju ręka nie drżała z ekscytacji pomieszanej ze strachem.
Zostali podzieleni na niewielkie oddziały, a los chciał, że on i Shijima trafili do jednej grupy. To jak błogosławieństwo. Mieć u swojego boku kogoś, komu możesz ufać to naprawdę baaaardzo dużo. Bo Seinaru był przekonany, że wciąż może mu ufać, świadczył o tym obrazek w torbie - teraz jego najcenniejszy skarb. Ich dwójeczka stała już obok siebie. Teraz pozostało jedynie poczekać na ich tymczasowego dowódcę oraz nieznaną (nieznanego) Yamiyo.
- Wygląda na to, że nie możemy się już wycofać... - Powiedział do Shijimy, gdy rozglądał się w poszukiwaniu reszty ich małego oddziału.

EDIT: statystyki i dziedziny :V
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Shijima

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Shijima »

Nie bardzo wiedział, w jakim miejscu się znajduje. Co robi. Co mówi. Chyba czegoś chciał, tylko czego właściwie..?
Chyba każdy czegoś chce.
Shijima uśmiechnął się, niby to z jakimś rozbawieniem, niby to z jakąś czułością - w ten swój typowy sposób, kiedy Seinaru zachowywał się w sposób, którego nie dało się inaczej skomentować, niż z uśmiechem. Nie to, żeby ten uśmiech był udawany, ale też nie był do końca taki, jaki być powinien - chyba głównie przez to, że cieniem przepłynął po jego twarzy i zniknął równie szybko, co się pojawił. Chyba nawet lepiej, że dźwięk rogu wszystko przerwał. Miał wrażenie, że brakuje mu energii, że każdy gest kosztuje zbyt wiele, tym bardziej każde następne wypowiedzenie jakichkolwiek słów. Właśnie - nie był sam. Nawet jeśli to wiedział, bo naiwnie wręcz wierzył w Seinaru, to usłyszenie takich słów przecież było miłe. I nie chciał zmieniać tego stanu rzeczy - nawet jeśli teraz, pomimo takiej ilości zebranych shinobich, strażników i samurajów, miał wrażenie, jakby był jedyną duszą w tym gwarze. Znał to uczucie. Było znane o wiele lepiej niż poczucie czyjejś bliskości, prezent od Matki Chrzestnej podarowany w jej pierwszym pocałunku, a darów, jak wiadomo, nie wypadało odrzucać. Przynajmniej to uczucie powinno być miłe. Tak to już działało, że kiedy bierzesz kota w worku to nie kupujesz samego worka - bierzesz go w całości - odsuwając się więc od emocji nie sposób było odsunąć się tylko od tych złych. Panikarz, heh... Uciekinier, co się zowie.
Ruszył od razu za Seinaru na miejsce zbiórki spoglądając na oficerów i dowódcę całego tego kabaretu - kto to jest właściwie..? Powinien zostać uznany za ważnego - człowiek, czy też: shinobi, który coś w życiu osiągnął - na tyle wiele, że zapragnął bronić w tym miejscu swojej ojczyzny... albo został do tego zmuszony. Bardzo mało to Shijimę interesowało. Uniósł rękę w górę, chociaż wcale nie miał tego ochoty robić - zrobił to z ociąganiem, tylko z uwagi na niechęć do późniejszych kłopotów - bo nie wątpił w to, że przyjdzie mu użyć kekkei genkai. Skoro już tutaj był, równie dobrze mógł sprzedać siebie całego. Bardzo dosłownie.
- Posiadam Limit Krwi Tsūjitegan. 360 stopni, przed sobą kilometr, wokół siebie 30 metrów. Przenikanie przez wszelkie tekstury.
Zaraz zostali podzieleni na grupy, kiedy już wszyscy, jak na spowiedzi, przyznali się do swoich specjalnych zdolności - Mokuren spojrzał na Hayamiego, który został oddelegowany do innej grupy i skinął mu głową na pożegnanie - albo raczej: na tymczasowe papa. Bez zbędnych czułości. Shijima naprawdę nie zamierzał tutaj umierać... Nawet jeśli chwilowo wszystko było mu obojętne. Chyba tylko to pozwalało mu zachować całkowity spokój.
Miał wrażenie, że oszaleje w tym nienaturalnym spokoju. W swojej własnej głowie.
- Twoje Teiz jest tego warte. - Sam zaczął rozglądać się za duszyczką, która została przydzielona do ich drużyny.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 15
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 31
PERCEPCJA 18
PSYCHIKA 34
KONSEKWENCJA 8
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 84
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%
MNOŻNIKI:
+5 do psychiki za genjutsu rangi C
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E
GENJUTSU C
STYLE WALKI
Chanbara D
---
---
IRYōJUTSU
FūINJUTSU
ELEMENTARNE
KATON C
SUITON
FUUTON
DOTON
RAITON
KLANOWED

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): 5 kunai (za pasem)
5 shuriken (w kieszeniach spdni - 3 w przednich, 2 w tylnich)
wakizashi za pasem ukryte pod kimonem

W torbie:
*2 Bojowa pigułka żywnościowa
*2 Pigułka ze skrzepniętą krwią
*2 Bombka Dymna
*Notka wybuchowa
*3 Bombka świetlna
*ołówek
*notes
0 x
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Kisho »

Mała liczebność oddziału ekspedycyjnego odrobinę zaszokowała Kisho. Chłopak sądził, że grupy będą w miarę podobne wielkościowo. Rozumiał, że mur rozciąga się przez cały tutejszy region i naprawdę potrzeba sporej ilości ludzi do jego obsadzenia i ufortyfikowania, ale żeby różnica była tak wielka? Przecież oba zadania były równie ważne. Co nie? Dlaczego więc wszystko wyglądało tak, a nie inaczej? Być może chodziło o szansę przeżycia. Jakby nie patrzeć oddział, do którego należał miał stosunkowo mniejsze szanse wyjścia z jakiejkolwiek opresji w całości, niźli shinobi skryci za murem. W przeciwieństwie do nich ekspedycja będzie działała na terenie wroga, gdzie utrata czujności, chociażby na parę sekund skutkować może śmiercią. Do tego dochodzi całkowita nieznajomość terenu, po którym przyjdzie im chodzić, a także brak możliwości wezwania wsparcia. Będą zdani na własną rękę. Nie, żeby chłopak od razu zarzucał tchórzostwo tym z drugiej grupy. Strach w tym przypadku był uzasadniony i sam też go odczuwał, więc bynajmniej nie mógł obmawiać reszty. Wybrali, być może z ich punktu widzenia, lepszą i korzystniejszą opcję. Miejmy jednak nadzieję, że za ich wyborem będą świadczyły czyny!
Dlaczego Kisho stał tutaj, na jakimś przybocznym placyku, a nie pośród grupy zapisanej na obronę? Ano, bo tak jak wszyscy miał wybór i swoje priorytety. Żeby nie było, od razu należy wspomnieć, iż rozważał wstąpienie w szereg straży pilnującej muru, ale widząc, że większość wybrała to rozwiązanie, stwierdził, iż należy wspomóc mniejszość. Szlachetnie? A jakże! Tak naprawdę kierował się tylko logiką. Gdziekolwiek by nie poszedł na coś i tak by się przecież przydał, a jako że ta jego para dodatkowych rąk akurat bardziej pomocna byłaby tym nielicznym, to wybór zdawał się prosty. Za dodatkowymi argumentami stał jego główny atut, czyli wzrokowy skaner, zapewne nieoceniony w takich warunkach i specyfikacja poboczna, jaką było zdolność wsparcia w postaci znajomości technik defensywnych i medycznych. Choć co do tych ostatnich to nie był do końca pewny. Trudno mu się dziwić. Był w stanie wyleczyć, jedynie co prostsze zranienia, a tam dokąd się uda, nikt nie dostanie taryfy ulgowe, czy trzech szans jak to bywa w grach. Jeśli oberwiesz, to giniesz na miejscu i to jest ta opcja chyba najbardziej optymistyczna. Jaka zdawała się najgorsza? Pewnie było to coś w stylu powolnego konania po wymyślnych torturach ze stron barbarzyńskich ludów.
Aż dostał lekkich drgawek na samą myśl o wylądowaniu w więzieniu przeciwnika i tym, co mogą mu zrobić, żeby zaczął śpiewać. Wyrywanie całych paznokci razem z mięsem lub wszystkich zębów, przekuwanie jakimiś zardzewiałymi gwoździami czy choćby podpalanie i znakowanie nagrzanym żelastwem. Technik tortur naprawdę było wiele, a każda gwarantowała skuteczność. Był to zdecydowanie najczarniejszy scenariusz, jaki tylko mógł wpaść mu do głowy.

Lekkimi uderzeniami w policzek z otwartych dłoni zdołał się przywołać do porządku i wrócić do świata rzeczywistego. A więc stał tutaj, pośród garstki chętnych na ekspedycję. Serce waliło mu jak młotem, ale nie była to zasługa ekscytacji, lecz strachu przed nieznanym. Całe szczęście mieli po swojej stronie kobietę, dość urodziwą trzeba wspomnieć, która mało tego, że nie raz była po drugiej stronie muru, to jeszcze gwarantowała im największą z możliwych szans powodzenia akcji i szczęśliwego powrotu. Nie, żeby Kisho od razu uwierzył, że wrócą w nienaruszonym stanie. Jakieś straty z pewnością już zawczasu zostały wliczone w ekspedycję, a ta cała Rokuro, jak i pewnie większość zebranych zdawała sobie z tego sprawę.
No nie wiem - pomyślał, pochylając nieco głowę w prawo z wyraźnie niezadowoloną miną, na wymagania Uchihy. Może i miała największe doświadczenie ze wszystkich obecnych, a także była najsilniejsza, ale żeby być w stosunku do niej w stu procentach posłusznym? Kisho mógłby spróbować i jeśli rozkazy będą rzeczywiście przemyślane, to nie będzie miał nic przeciwko i wykona, co tylko sobie zażyczy, ale niech nie liczy, że tak będzie przez cały czas. Z całym szacunkiem dla jej osoby, ale Kisho miał swój kodeks i własne sumienie i nie zrobi czegoś wbrew sobie. Jak na razie mógł się jednakowoż zgodzić, by nie robić awantury i scen. Kiwnął, więc głową dając do zrozumienia, że się zgadza. Co było później? Kolejny monolog członkini czarnych mundurów i pokaz umiejętności. Widząc w jej oku aż trzy łezki sharingana, aż nieświadomie otworzył usta ze zdziwienia. Pierwszy raz widział kogoś z Uchiha, kto doszedł tak daleko z rozwojem czerwonych oczu. Nie wiedział, jak dokładnie w ich przypadku przebiega cały proces podnoszenia poziomu Kekkei Genkai, ale słyszał, iż posiadanie choćby jednej łezki jest brane za ogromne osiągnięcie. Ona miała aż trzy! Może jednak zdoła poprowadzić grupę ekspedycyjną bez strat?

Co mógł powiedzieć o sobie i własnych umiejętnościach? Ano niewiele, praktycznie nic wartego uwagi. Wiedział, co potrafi, w czym jest lepszy, w czym gorszy i tym podobne. Uważał się za normalnego shinobi, takiego typowego szaraczka, który mimo posiadania jakiegoś doświadczenia to niespecjalnie wyróżnia się z tłumu pod względem umiejętności. No bo co, inni posiadali wysoko rozwinięte dziedziny a on? Jeśli już coś poznał, to nie miał kiedy, albo nie potrafił tego doszlifować i doprowadzić do należytego poziomu. Coś jednak musiał powiedzieć i jakoś się zaprezentować.
- Kisho Kyuzazame, posiadam Tsūjitegan, zapewniający pełen obraz w promieniu 360 stopni na odległość 70 metrów wokoło i 2 kilometrów w linii prostej, a także dający możliwość wyszukania życia w każdej postaci i usłyszenia szczątkowych dźwięków obserwowanych przedmiotów. Dodatkowo władam dotonem, głównie techniki defensywne i posiadam podstawowy poziom dziedziny Iryōjutsu - stworzył możliwie najkrótszą wersję przedstawienia się, by treściwie oddać to, co potrafi, bez zbędnego pitolenia na jadaczce. Rzecz jasna wszystko to powiedział dopiero, jak już został wskazany bądź przyszłą jego kolej. Nie był typem człowieka pchającym się do kolejki. Poczekał, powiedział, co miał, a oni niech robią z tą wiedzą, co się im podoba.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2703
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Obóz Najemników [LOKACJA STARTOWA EVENTU]

Post autor: Kyoushi »

  • Kolejna misja została wypełniona z wściekłością i dokładnością sztukasa. Idealnie określone, gdy tylko młodzieniec o czerwonych ślepiach spojrzał na list, który oznaczał tylko jedno – Shirei-kan pragnie jego obecności na murze i wypełnienia kolejnego zadania, które było niezwykle istotne dla przyszłości. Nie tylko jego osoby, ale także kolejnych wydarzeń, które miały mieć miejsce. Mając kolejne zadanie, nie czekał już dłużej. Zwinął list w rulon, obwiązał pierwszym lepszym sznurkiem i wrzucił do swojego pojemnika w mieszkaniu, w którym trzymał takowe zlecenia. Założywszy cały swój sprzęt, wraz z kataną, mieczem i wakizashi, pełną czarną zbroją na białym kimonie oraz czarny jak smoła płaszcz, który zasłaniał jego szlachetną, białą głowę – ruszył. Trzasnął tylko drzwiami za sobą i obrał kierunek, którym był Mur i wszelkie problemy, które mieli. Tempo było niebywale szybkie i żwawe. Nie ociągał się ni chwili, bo na to czasu nie było zupełnie. Zadanie było do wykonania w trybie natychmiastowym, a przepiękna głowa rodziny Uchiha czekać na niego nie będzie. Młody ‘Uchiha’ dotarł w końcu do stajni shinobich, którzy opiekowali się granicami z dzikimi krajami, które oddzielone od Sogen były tak zwanym murem. Legendarną budowlą, która wprawiała w osłupienie każdego nowopoznanego. Tak też było z młodzieńcem o wszechstronnych umiejętnościach. Zupełnie się tego nie spodziewał, widząc wielu, naprawdę bardzo wiele jednostek ludzkich, a także namiotów czy klanowiczów, którzy spotkali się tutaj w celu wykonania misji. On mógł i musiał ukrywać swoje zamiary. Nawet przed członkami własnego klanu, który przygarnął go już jakiś czas temu. Nikt, zupełnie nikt nie miał prawa spodziewać się tego co nadejdzie, a on miał być postacią, która dokona zapisania tego wszystkiego – najlepiej w pamięci.
    Dotarłszy, wysłuchał co miał do powiedzenia jeden z dowodzących, który wspominał coś o dmuchaniu w róg, co w ogóle go nie zainteresowało. Pamiętał tylko o grupie, która miała wybrać się w ekspedycję poza mur – to było zadanie dla niego. Te tereny jako niezbadane i prawdopodobnie najciekawsze miały trafić do jego zapisków. Białowłosy wziął się szybko za przemieszczanie, aż dotarł do grupy, która wyglądała na naprawdę ciekawą. Najemnicy tu i ówdzie, a także klanowicze… „Senju?” Zapytał sam siebie, wiedząc, ile zła wyrządził drewniakom, którzy… Gdyby tylko wiedzieli to i w tej chwili pozbawiliby go życia – a przynajmniej by spróbowali. Nagle wyłoniła się kolejna pięknotka, w białym płaszczu, która zaczęła przemawiać. Akurat z niej to nie chciał spuszczać wzroku. Cieszył się każdą chwilą, gdy otwierała usta, gdy wydawała dźwięk niczym skowronek o poranku… Członkini klanu Uchiha wydawał rozkazy z zapytań, które potwierdzali nowoprzybyli, Kyu jednak nie bardzo zamierzał. Miał swoje zadanie, a ta grupa miała po prostu posłużyć za jego ‘tarczę’ bądź wabik na wroga, która z nim się rozprawi. Wszystko było poniekąd zaplanowane. Idealna okazja by móc przedostać się dalej. Po chwilowej prezentacji umiejętności i interesującym Sharinganie, białowłosy wiedział, że musi dołączyć. Nie bał się przedstawienia swoich możliwości i umiejętności – Akolita wiedział, że nikt tego nie wykorzysta przeciwko niemu. Gdy tylko nadeszła jego kolej, wyłonił zza płaszcza dłonie, oplecione w bandaże, którymi odsłonił swój tors, przy którym widniały dwie katany.
    - Uchiha Kyu, posługuje się Ninjutsu, głównie Raiton. Lubuję się w walce pod osłoną nocy. – przyznał, odsłaniając swoje białe jak śnieg włosy, a także krwistoczerwone oczy. Nie skłamał ni razu, gdyż nie był w tym najlepszy. Mimo to, wszyscy mogli domyślić się w jaki sposób planuje walczyć shinobi, który ukrywał swoją fizyczność pod czarnym, długim płaszczem z kapturem. Dodatkowe miecze czy sztylety ukazywały potencjał bojowy na bliskim dystansie, a Ninjutsu wspomagało ataki dystansowe.
      Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek