Lokal Muraia

Kira

Re: Lokal Muraia

Post autor: Kira »

Najwyraźniej jej propozycja zainteresowała mężczyznę, bo zgodził się na nią przystać, ale nie do końca. Dziewczynka przewróciła oczami gdy usłyszała, że suma jaką podała, jest niewystarczająca i będzie musiała to dodatkowo odpracować. Co za zachłanny osobnik! No ale nie ma innego wyjścia i jeśli chce uzyskać pomoc, to będzie musiała zrobić coś więcej, niż tylko zapłacić sporą sumę. Trudno. Ma w zanadrzu parę sztuczek, więc może nie będzie tak źle.
- Niech będzie. - Dobiegł Muraia głos z koszyka.
A potem poczuł, jak dziewczynka wygodniej się układa i przez resztę drogi się nie odzywała, najwyraźniej korzystając z okazji i przesypiając ten czas, aby zregenerować chociaż część swoich sił. Będą jej potrzebne, żeby stanąć na własnych nogach i mieć pożytek z rąk. Od czasu do czasu oprócz spokojnego oddechu, słychać było jeszcze tylko burczenie brzucha. Nie ma co, ta dziewczynka musiała przejść przez piekło, doprowadzając się do takiego stanu i uciekając przed swoimi oprawcami, kimkolwiek oni byli. Może mu powie, jeśli Murai zapyta.
Nie miała pojęcia ile czasu minęło, bo całą drogę przespała, ale w końcu dotarli na miejsce, o czym poinformował ją gwałtowniejszy ruch koszyka, który mężczyzna najwyraźniej ściągał z pleców. Już po chwili nici uwolniły ją, zostawiając na podłodze i schowały się do ciała mężczyzny, co uważnie obserwowała z widoczną na twarzy fascynacją. Kiedy jednak spojrzała mu w oczy, dostrzegła ten sam, chłodny wzrok, który odwzajemniła z uprzejmym zainteresowaniem.
- Zamiast patrzeć na mnie takim wzrokiem, mógłbyś się przedstawić, wojowniku. - Zaproponowała, bo nadal nie wiedziała, jak się ma do niego zwracać.
Nim jednak usiadła przy stole, zdjęła z siebie ostrożnie pelerynę i przyjrzała się jej krytycznie. Tego już raczej nie da się sprać, więc pozostaje wyrzucić, albo spalić. Jednak to jej koszula nocna wyglądała najgorzej. Dwa razy większa plama krwi, do tego mocno przyschnięta i przyklejona do skóry dziewczynki, ale o tym na razie nie była w stanie myśleć. Zdjęła jeszcze tylko białe pantofelki i położyła je grzecznie na progu, bo tego wymagała kultura, a potem na boso ruszyła do stołu i grzecznie usadowiła się na krześle, kładąc obok siebie pelerynę, która na nic już się jej nie przyda. Skinęła tylko głową, gdy mężczyzna zakomunikował, że będzie jajecznica. Nie była wybredna i jadła wszystko bez grymaszenia, dlatego też cierpliwie czekała na posiłek, masując obolały żołądek, który coraz bardziej domagał się jedzenia. Cały czas jej krwistoczerwone oczy błądziły za Muraiem, obserwując go uważnie.
0 x
Murai

Re: Lokal Muraia

Post autor: Murai »

Postronny obserwator znający dość dobrze Muraia mógłby na widok tej sytuacji mocno się zdziwić. Morderca przestępców i kryminalistów, Shinobi który doszedł do półfinałów turnieju dla wojowników z całego świata, istota o dwóch sercach i o podejściu tak chłodnym, że lodowe kolce klanu Yuki byłby przy tym niczym lekki chłodny wietrzyk. Robi jajecznicę dla siedzącej przy stole dziewczynki, którą znalazł na pustyni. Murai szybko i łatwo adaptował się do nowych warunków, zmieniając swój sposób postępowania odpowiadający standardom, jednak nie wiedział jak powinien zachowywać się teraz. Mimo wszystko to ona była na jego własności, więc raczej nie powinien się dostosować do niej, tylko ona do niego. Genialne wnioski. Dolał trochę mleka na patelnię z prawie gotową jajecznicą. Wśród ogromnej ilości książek w jego kolekcji znajdowało się również kilka kucharskich, które wkuł na pamięć ale nie było mu to na tyle potrzebne, by regularnie powtarzał informacje w niej zawarte. Skupiony na gotowaniu i poruszaniu patelnią był dalej w stanie ukradkiem obserwować poczynania dziewczynki - nadal siedziała, czekając na posiłek.
- Na imię mam Murai. Samo Murai, bez niczego. - zdecydował się powiedzieć swoje imię. Dla takiego młodziaka mogło być dość ciekawym to, że nie miał nazwiska. Ale mogła uznać, że Murai nie był na tyle rozmowny, by je wyjawić. Szczerze mówiąc taka wersja by mu pasowała.

I wtedy od strony schodów wyleciała ogromna ilość nici. Niczym istna powódź macek, te rozlały się po podłodze i na korytarzu i w jadalni. W kuchni tak samo. O dziwo były one lekko wilgotne, jak gdyby zamoczone w wodzie. Po chwili do jadalni wszedł jeden ze wcześniej stworzonych klonów z którego te ogromne ilości nici wystrzeliły. Po kilku chwilach nie było powierzchni na podłodze nieoklejonej nićmi. W ciągu kolejnych chwil nici wspięły się na większość mebli - stół, krzesła, blaty, biblioteczki. Nici zbierały kurz z każdej możliwej powierzchni, za wyjątkiem tych aktualnie używanych. Klon Muraia przesuwał nićmi, dokładnie czyszcząc co tylko się dało. Patrząc na podłogę wyglądało to niczym wzburzona rzeka nici, wijąca się i wzburzająca. Po chwili wszystkie nici wycofały się do kopii, która to poszła czyścić inne pomieszczenia. Odkąd nauczył się tworzenia klonów mógł znacznie szybciej zajmować się wszelkimi problemami, od prozaicznych jak sprzątanie mieszkania, na całkiem poważnych kończąc. Przełożył jajecznicę na talerz, do szklanki nalał resztę mleka. Wraz z sztućcami położył zestaw przed dziewczynką.
- Smacznego. - powiedział, po czym wrócił do stanowiska gdzie przyrządzał posiłek i rozpoczął proces czyszczenia patelni. Im szybciej zajmie się priorytetami niższego rzędu, tym szybciej rozpocznie te poważniejsze. Miał w końcu dużo pracy przy szlifowaniu nowo odkrytego talentu. Nie znał nawet podstaw, limitów, technik... stanowczo za dużo roboty. Jedynym elementem którego zawczasu nie przewidział, była obecność prawie całkowicie obcej osoby w swoim domu.
0 x
Kira

Re: Lokal Muraia

Post autor: Kira »

Uśmiechnęła się lekko, gdy Murai postanowił wreszcie wyjawić swoje imię, a jej krwistoczerwone oczy zamigotały dziwnym blaskiem. Mimo to nadal grzecznie siedziała na krześle i próbowała opanować ślinotok z powodu zapachów, jakie zaczęły krążyć po kuchni. Co prawda pierwszy raz widziała, żeby facet stał przy piecu i robił jedzenie, ale bardziej interesowało ją to, czy ponownie wspomoże się swoimi umiejętnościami. Naprawdę był dziwny z tymi wszystkimi swoimi szwami, przez które wydobywały się nici. Czy on był w ogóle człowiekiem? Za wcześnie jednak, żeby pytać o takie sprawy, więc dziewczynka skupiła się na wielkim mopie, który właśnie zaczął ogarniać wszelkie powierzchnie w około. Zrobiła wielkie oczy gdy się okazało, że to kopia Muraia, a wielki mop, to jego nici. Aż rozdziała buzię ze zdumienia, przyglądając się temu wszystkiego z fascynacją i wyraźnym zainteresowaniem. Miała tylko nadzieję, że ona sama nie zostanie odkurzona.
- Fajnie, nie musisz wydawać na sprzątaczkę ani sam się męczyć. - Zwróciła się do oryginalnego Muraia, który nadal doglądał jajecznicy. - Co jeszcze możesz zrobić za pomocą tych nici?
W tym momencie Kakuzu postawił przed nią talerz z podwójną porcją jajecznicy z kiełbasą, oraz szklankę mleka, na co dziewczynka spojrzała lekko zmarszczonymi brwiami na swojego tymczasowego opiekuna i wzięła do ręki sztućce.
- Dziękuję... - Odpowiedziała, nadal przyglądając mu się uważnie. - A Ty nie jesz?
Może nie był głodny? W każdym razie Kira zaczęła w szybkim tempie pochłaniać ciepłą jajecznicę, napychając policzki zupełnie jak chomik. Widać wyraźnie, że była bardzo głodna i potrzeba pożywienia była w tym momencie silniejsza niż dobre maniery. Od czasu do czasu popijała posiłek mlekiem, a jajecznica bardzo szybko znikała z talerza. Mimo, że dostała podwójną porcję, to wszystko zniknęło w żołądku Kiry, która dopiła mleko i westchnęła z zadowoleniem. Przesunęła jednak szklankę w stronę Muraia.
- Było pyszne. Dziękuję. - Pochwaliła jego wysiłek. - Czy mogłabym dostać jeszcze szklankę wody?
Po przebywaniu na pustyni i z powodu braku wody, dziewczynka była trochę odwodniona, więc potrzebowała uzupełnić poziom wody w organizmie. Była uprzejma i stanowczo nie chciała się narzucać, jednak jej czerwone oczy dziwnie błyszczały i Murai nie miał zielonego pojęcia, co teraz sobie to dziecko myśli. Kiedy stanęła przed nią szklanka wody, Kira wypiła ją duszkiem i odstawiła naczynie na stół, po czym sięgnęła do pasa i odwiązała od niego mieszek, który postawiła na stole i popchnęła w kierunku Muraia. W środku mógł znaleźć całą obiecaną sumę.
- Płacę z góry, żebyś nie musiał się obawiać, że Cię oszukam. - Odpowiedziała na niezadane pytanie. - Naprawdę jestem wdzięczna za to, że zgodziłeś się mi pomóc...

-500 ryō
0 x
Murai

Re: Lokal Muraia

Post autor: Murai »

- Praktycznie wszystko, co zechcę. Nie ma niemalże żadnych ograniczeń. - odpowiedział na zadane mu pytanie. Dziewczynka była pod wrażeniem umiejętności Muraia i mnóstwa ich zastosowań. Żywy mop był zdecydowanie jedną z tych najbardziej prozaicznych, ale oszczędzał w ten sposób mnóstwo czasu. A teraz jeszcze więcej, kiedy nauczył się wytwarzać klony. Dla niego czas był jednym z najważniejszych zasobów. Im więcej czasu poświęcał na treningi i szlifowanie swoich umiejętności, tym bardziej przesuwał granicę swoich możliwości. Nie wiedział jak daleko chce ją przesunąć, ale od dnia opuszczenia swojego poprzedniego "domu" poczynił znaczące postępy. Nadal jednak znajdowali się osobnicy silniejsi od niego. Powinien uważać, by obsesja pogoni za siłą nie zgubiła go, zawsze powinien znać swoje możliwości.
Kiedy zajmował się zabrudzoną patelnia, dziewczynka zaczęła jeść przygotowany przez Muraia posiłek. Chyba nie miało tutaj znaczenia jak gotuje, wygłodzenie spowodowane podróżą zrobiło swoje. Zapytała się dlaczego nie dołączył do posiłku. Odpowiedź "nie mam żołądka" wolał zachować dla siebie, i tak pokazał jej wystarczająco dużo swoich umiejętności. Tego tylko brakowało, by wyjawiał każdy sekret swoich umiejętności i budowy organizmu. Dlatego odpowiedział, celując wypowiedzią w obszar całkowicie oczywisty i neutralny.
- Nie jestem głodny. - powiedział, po czym przyszła pora na pochwały ze strony dziewczynki. Głód był najlepszą przyprawą, jak to przeczytał w którejś z książek kucharskich. Może to dlatego Murai był taki wybredny i mało co mu smakowało? Poza zieloną herbatą oczywiście - mimo braku potrzeby zaspokajania pragnienia ten jeden napój pozostał trwałym przywyczajeniem do dziś dzień. Po umyciiu patelni powiesił ją na swoim miejscu, a Kira poprosiła o szklankę wody. Ech, znalazła sobie kamerdynera. Chociaż Murai z własnej woli przyjął propozycję i nie miał prawa narzekać. Szczególnie posiadając wiedzę o odwodnieniu, na które dziewczynka mogła być szczególnie narażona podczas swoich spacerów po pustyni. Wziął szklankę i napełnił ją krystalicznie czystą wodą. Podał ją dziewczynce, a ta błyskawicznie ją opróżniła. I przysunęła do niego mieszek z pieniędzmi. 500 Ryō. Obejrzał go, otworzył, po czym wsypał jego zawartość do swojego.
- Nie martwię się oszustwem. I tak jesteś w moim domu, na mojej łasce, więc mógłbym należność odzyskać na wiele sposobów zanim rany się wyleczą. - powiedział, lustrując ją od góry do dołu. Teraz nie wyglądała aż tak źle jak wtedy na pustyni, ale nadal miała na sobie tonę brudu i kurzu. Trzeci klon wrócił do Muraia i zmienił się w kłębek nici, które sznurkiem weszły do jego ciała od strony pleców, niewidocznej dla dzieciaka.
- Idź się umyj, klon już nagrzał wodę. - powiedział Murai, po czym wstał i zaprowadził dziewczynkę na górę, po schodach, aż do jednego z kilku pomieszczeń na górze. Łazienka nie była ogromna, ale wystarczająca. Przy ścianie stała duża bala z wodą podgrzewaną opałem, który w kluczowym momencie zgasił klon, pozostawiając drewnianą misę z ciepłą wodą. Całkowicie wodoszczelna podłoga, sam o nią zadbał. I unosząca się w powietrzu para. Niech się myje, jedyną częścią tego domu która nie była czysta została właśnie ona. I on, ale mu akurat się nie śpieszy.


+ 500 Ryō
0 x
Kira

Re: Lokal Muraia

Post autor: Kira »

Zastanowiła się nad odpowiedzią Muraia i skinęła głową, wyobrażając sobie jednocześnie, czego mógłby dokonać z tymi swoimi nićmi. Skoro mógł zrobić kosz, do którego ją wsadził na czas podróży, to taka huśtawka zwisająca z gałęzi drzewa też nie będzie dla niego problemem, albo hamak. A nawet jeśli sam miałby inne sprawy do załatwienia, to mógł jej to zapewnić klon. Ciekawa perspektywa i Kira zaczęła się zastanawiać, jak wykorzystać to na swoją korzyć. Murai coraz bardziej zaczynał jej się podobać jako towarzysz i opiekun, właśnie ze względu na tą swoją oschłość i wszechstronne umiejętności, no ale zanim spróbuje owinąć go sobie wokół palca, poobserwuje jeszcze, jak się dalej będzie zachowywać. Kto wie, może kiedyś pomoże jej się zemścić, a ona pomoże jemu w osiągnięciu jego celów? Kwestia dogadania się.
- Zazdroszczę. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Moje umiejętności nie są tak...elastyczne, ale też dają sporo możliwości. Muszę tylko jeszcze trochę się podszkolić.
Jego odpowiedź, że nie jest głody przyjęła ze skinieniem głową i bez dalszych pytań dokończyła posiłek, co jej żołądek przyjął z ulgą i zabrał się do swojej pracy. Szklaka wody zaś zaspokoiła pragnienie i nawodniła organizm i spękane wargi dziewczynki. Uważnie przypatrywała się Muraiowi, kiedy zabrał mieszek z pieniądzmi i przesypał jego zawartość do swojego, tym samym pieczętując ich nieformalną umowę. Uśmiechnęła się przewrotnie na jego słowa.
- Zawsze mogłabym się wykraść w nocy, podczas Twojego snu. - Stwierdziła, nadal się uśmiechając. - Nim byś się zorientował, byłabym już daleko.
Oczywiście nie miała takiego zamiaru, ale sprawdzała reakcje tego dziwnego mężczyzny i oceniała jego zachowanie oraz wypowiedzi, żeby ustalić, na ile będzie mogła sobie pozwolić. Oczywiście nie chciała go rozzłościć, nic z tych rzeczy. Po prostu była ciekawa, jak czujny się okaże podczas jej obecności tutaj. No i pozostawała jeszcze kwestia tego, że miała odpracować jako shinobi.
Aż się wzdrygnęła, kiedy Murai nakazał jej iść się umyć, ale posłusznie wstała od stołu, wzięła swoją pelerynę i ruszyła za nim do łaźni. Patrząc na balię z ciepłą wodą drżała i walczyła z samą sobą, zdając sobie sprawę z tego, że będzie to dość bolesne przeżycie. Spojrzała na swojego tymczasowego opiekuna, a w jej oczach był strach.
- Sama sobie nie poradzę z plecami... - Wyznała drżącym głosem. - Zawołam, gdy będę gotowa...
Po tych słowach weszła do łaźni i zaczekała, aż Murai zamknie za nią drzwi. Została sama. Odłożyła swoją pelerynę na bok, aby potem spróbować ją wyprać, po czym podeszła do balii i sprawdziła temperaturę wody. Była w sam raz, ale wiedziała, że jej plecy ciężko to zniosą. Nie było mowy o tym, żeby zdjęła koszulę nocną, nie zrywając razem z nią wszystkich strupów i na nowo otwierając rany, więc ściągnęła tylko bieliznę, którą odłożyła na pelerynę, aby też potem wyprać i weszła do wanny w ubraniu. Wstrzymała oddech i usiadła w balii, zanurzając się aż po barki w cieplutkiej wodzie, jednak mimo wszystko z jej gardła wyrwał się jęk bólu, a potem szloch. Piekło. Tak potwornie piekło, ale musiała wytrzymać. Musi być silna. Pozwoliła więc zaschniętej krwi namoknąć, a sama na początek zajęła się myciem włosów. Kiedy się z tym uporała, ostrożnie zaczęła unosić mokrą koszulę nocną i odklejać ją od ran na plecach. Zajęło jej to trochę czasu i kosztowało kolejną dawkę bólu i łez, ale ostatecznie udało jej się zdjąć ubranie przez głowę, wykręcić z wody i rzucić na stos swoich rzeczy. Teraz mogła się swobodnie umyć, uważając jednocześnie, żeby nie naciągnąć skóry na plecach, o ile miała jeszcze na plecach jakąś skórę. Kiedy skończyła doprowadzać się do porządku, dopilnowała, żeby mokre włosy zasłaniały jej klatkę piersiową i spojrzała na drzwi łaźni.
- Murai? - Zawołała niepewnie. - Pomożesz mi?
Wiedziała, że jej pomoże, ale wolała jeszcze uprzejmie zapytać, a kiedy wejdzie do łazienki, uklęknie w wannie, żeby woda sięgała jej powyżej pasa i odwróci się do niego plecami, ukazując cienkie rany nachodzące na siebie niczym sieć i jeszcze trochę zakrzepłej krwi, która nie spłynęła jeszcze z wodą. Widać było wyraźnie, że dziewczynka była strasznie maltretowana i to nie pierwszy raz, bo gdy tylko oczyści jej plecy, dostrzeże blizny po wcześniejszych ranach. Sama Kira zaś drżała lekko ze strachu i bólu, ale zacisnęła mocno drobne rączki na krawędzi balii i czekała na to, co nieuniknione. W ogóle cała była taka drobna i krucha, jakby niedożywiona, o czym świadczyły mocno zarysowane na skórze żebra. Czy rzeczywiście miała do zaoferowania coś cennego jako shinobi? Okaże się.
0 x
Murai

Re: Lokal Muraia

Post autor: Murai »

- Wątpię, mam słaby sen. Nie przekroczyłabyś progu pokoju, a już byłabyś związana i powieszona pod sufitem. - powiedział w odpowiedzi na jej dość zaczepliwą wzmiankę o możliwości ucieczki. Początkowe wrażenie opadło i teraz dziewczynka wydawała się być posiadaczką dość ciętego języka. Na dodatek informacje odnośnie jej umiejętności dających spore możliwości... traktować jako żart? Jak dotąd nie było żadnego dowodu, a Murai potrafi uwierzyć tylko w to, co widzi na własne oczy. Tak jakby nie ufał temu, co słyszy od innych, a wyłącznie swoim doświadczeniom. Kolejną dziwaczną reakcję zaprezentowała, kiedy Murai polecił jej wizytę w łazience w celu przemycia ciała. Nie było to tak intensywne jak w przypadku propozycji zabrania jej do szpitala, ale była podobna. Miała jakiś opór? Najwidoczniej, jednak posłusznie poszła z właścicielem przybytku na górę, do odpowiedniego pomieszczenia. Klon zajął się wszystkim - woda o idealnej temperaturze już czekała w bali. Efektem ubocznym było trochę unoszącej się w powietrzu pary. Kiedy byli na miejscu powiedziała o co chodzi,
Nie poradzi sobie z plecami? Czy nie była w stanie dosięgnąć? Nie, z pewnością nie o to chodziło, proporcje jej ciała raczej nie odstawały od normy i z pewnością mogła tam dosięgnąć. No tak, przecież ma poranione plecy. Nie wiedział w jakim stopniu, ale musiało być to poważnie skoro nie była w stanie samodzielnie tego zrobić. Murai był z takiego problemu zwolniony. Zechce umyć plecy to dosięgnie, a nawet jeśli w jakiś sposób nie będzie mógł, to odczepi skórę i ją umyje. Albo rozciągnie rękę. Albo posłuży się nićmi. Nadal nie był w stanie wyliczyć czynności w jakich pomóc mu mogą jego niesamowite umiejętności. Ninja - maszyna do zabijania w ludzkim ciele, z umiejętnościami pozwalającymi na dokonywanie niemożliwego, a można za ich pomocą umyć podłogę. Przez chwilę poczuł lekką dezorientację, że stoi przed łazienką i czeka na to, aż będzie mógł wejść i pomóc dziewczynce umyć plecy. Mimo wątpliwej przyjemności z przyszłej czynności chciał na własne oczy zobaczyć te blizny. Może będą w jakiś sposób niezwykłe, unikalne. Nigdy z bliska nie przyglądał się poranionym, to jego rolą było ranienie i odbieranie poprzez te rany życia.
Wszedł do środka. Od jej wejścia do nadania odpowiedniego sygnału trochę minęło, jakby miała problemy. Może bala była dla niej za głęboka i prawie się utopiła? Oczywiście nie. Była odwrócona do niego plecami, siedząc trochę powyżej pasa. Całe jej plecy pokryte były ogromną ilością cienkich ranek, niczym siatka. Prawdopodobnie od jakiś biczy bądź innych linopodobnych narzędzi. Rany były pokryte zakrzepłą krwią. Mimo dość sporego doświadczenia w dziedzinie krzywdzenia bliźnich nigdy nie widział tak zmaltretowanego kawałka skóry.
- Dla ciebie Murai-san. I kto zadał ci te rany? - zapytał się z lekkim niedowierzaniem w głosie. Kiedy namoczył gąbkę i w miarę delikatnie przejechał nią po plecach, zobaczył jeszcze inne rany, znacznie starsze. Niewolnica-Ninja? Albe taka, która sobie coś ubzdurała. Dała nogę przy nadarzającej się okazji. Brzmiało to całkiem sensownie. Raz za razem przejeżdżał morką gąbką, która powoli pokrywała się całym brudem i resztkami skrzepłej krwi. Wypłukał ją i ponownie używał. Rany pod ranami. Osoba bądź też grupa osób, które były autorami tego dzieła, z pewnością znali się na robocie. Wyglądało to na długotrwały proces. Tygodnie, jeśli nie całe miesiące.
0 x
Kira

Re: Lokal Muraia

Post autor: Kira »

- Murai-san... - Powtórzyła, jakby smakując ten zwrot. - Niech będzie i tak. To dobry układ.
Był w tym zarówno zwrot grzecznościowy, jak i okazywanie szacunku starszemu i bardziej doświadczonemu, więc Kira bez protestów zaakceptowała to, jak zażyczył sobie, żeby się do niego zwracała. Kiedy jednak zadał jej pytanie na temat ran, spojrzała na niego przez ramię, a jej czerwone oczy pałały taką nienawiścią i zimną furią, że każdy normalny człowiek cofnąłby się pod ścianę bojąc się, że ta dziewczynka zaraz rzuci mu się do gardła i rozszarpie tętnice.
- Moi rodzice... - Odpowiedziała zimno. - Mieli do tego taką specjalną, cienką rózgę, która bezlitośnie smagała skórę. Dostawałam za każdym razem, gdy coś im się z mojej strony nie podobało. Zapłacą mi za to, gdy przyjdzie odpowiednia pora...
A więc uciekła z domu, w którym była maltretowana i obecnie nie miała gdzie się podziać, dodatkowo obawiając się pościgu. Co więcej, pragnęła zemsty. Jęknęła i spięła mięśnie pleców, gdy tylko poczuła gąbkę na świeżych ranach, ale zacisnęła zęby i poddała się zabiegom Muraia, który właśnie próbował oczyścić jej plecy. Widać było wyraźnie, jak dziewczynka drży i ile ją to kosztuje, ale dzielnie znosiła mycie, bo miała świadomość, że zainfekowane rany są znacznie gorsze, niż obecna sytuacja. Zacisnęła mocniej palce na brzegu balii.
- Nienawidzili mnie, ponieważ nie byłam tym silnym, pierworodnym synem, który miał być dziedzicem ich majątku i którego tak bardzo pragnęli. - Wyjaśniła z goryczą. - Zamiast tego dostali kruchą dziewczynkę z albinizmem, której się wstydzili i która była odrzucana za każdym razem, kiedy szukała u nich miłości i akceptacji. Obrzydzał ich mój wygląd i traktowali mnie jak popychadło, które nie jest warte uwagi, dopóki nie zrobi czegoś niewłaściwego. Wtedy chwytali za rózgę...
Fakt, że postanowiła zwierzyć się z tego Muraiowi był dość zadziwiający, ale teraz Kakuzu miał szerszy obraz na to, co przeżyła dziewczynka i dlaczego zdecydowała się uciec z rodzinnego domu, który okazał się dla niej piekłem. Nic dziwnego, że pałała taką nienawiścią. Dowodem na to były jej poharatane plecy, które będą poznaczone licznymi bliznami, gdy tylko się zagoją.
- Nie byłam nawet warta tego, żeby uczyli mnie umiejętności naszego klanu, więc uczyłam się sama, po kryjomu. - Ciągnęła dalej, od czasu do czasu wzdrygając się, kiedy gąbka uraziła wrażliwe miejsce na plecach. - Kilka dni temu jeden z moich rówieśników stwierdził, że zabawnie będzie trochę pociągać mnie za włosy i za ubranie, żeby dokuczyć. Straciłam nad sobą panowanie i rozszarpałabym go na strzępy, gdyby w porę mnie nie powstrzymano. To, na co właśnie patrzysz, to kara za moje postępowanie. Dłużej już nie byłam w stanie tego znieść. Czułam tak ogromną wściekłość, że wymknęłam się w nocy i opuściłam rodzinną posiadłość, która nigdy nie była dla mnie domem...
Reszty już nie trzeba było dopowiadać, bo można było się domyślić, że dziewczynka tułała się przez te kilka dni, aż dotarła na pustynię, na której ją znalazł. Co teraz zrobi z tą wiedzą Murai? Nadal nie wiedział co dziewczynka potrafi, ani skąd dokładnie uciekła. Najwyraźniej nie ufała mu na tyle, żeby się z tego zwierzyć, ale przynajmniej nakreśliła mu swoją historię, jakby chciała, żeby zrozumiał jej motywy i postępowanie.
0 x
Murai

Re: Lokal Muraia

Post autor: Murai »

Nazywanie go po imieniu nie szkodziło mu aż tak bardzo, ostatecznie jako tako nie posiadał nazwiska. Jednak ze swoich licznych obserwacji społeczeństwa i długotrwałych lektur rozmaitych pozycji, po imieniu mówią sobie jedynie osoby bliskie. Nie był tego do końca pewien, jednak miał zamiar sprawdzić czy mu samemu zrobi to jakąś różnicę. Murai nie znał arkanów życia społecznego, jako że ograniczał je do absolutnego minimum, a nawet jeszcze mniej. Mimo tego obecność dziewczynki może być lekką pomocą w jego treningach swobodnej i długiej rozmowy, które były dla niego owiane całunem tajemnicy. Jego komunikaty zawsze były jasne i treściwe, krótkie i mające przekazać jak najwięcej informacji w jak najkrótszym czasie. A przynajmniej kiedyś, odkąd opuścił swój poprzedni dom, starał się wyćwiczyć ten element. W jednej z pozycji przeczytał, że "Cięta mowa i odpowiednio dobrane słowa są bronią silniejszą od niejednego ostrza". Jak dotąd to stwierdzenie nie podziałało w jego przypadku, ale może był za mało wyćwiczony w tej dziedzinie?
Tarcie pleców Kiry gąbką najwidoczniej wywoływało solidną dawkę negatywnych bodźców, w tym bólu. To było oczywiste, jednak nie zamierzał przestać tej czynności. Kolejne rany odsłaniały się ku niemu niczym przykryte kurzem ślady zwierząt. Uważnie przyglądał się zranieniom, będąc pod wrażeniem bezwzględności człowieka bądź ludzi, którzy byli autorami tej rzeźni. Kira popatrzyła się na niego wzrokiem tak morderczym, że pewnie każdy zwyczajny człowiek uciekłby z pomieszczenia, jeśli nie z całego Ryuzaku, albo skulił się pod ścianą i błagał o litość. Dla niego jednak stawienie czoła wzrokowi nieletniej nie było wyzwaniem i odpowiedział swoim wzrokiem, który dla odmiany nie wyrażał absolutnie nic - zero wrogości czy współczucia. Po prostu nic. Nawet wtedy, kiedy Kira postanowiła opowiedzieć mu jej historię. Murai w milczeniu słuchał o jej rodzicach i traktowaniu ją jak śmiecia. O nieprzebranej nienawiści do jej osoby i prawie udanym zabójstwie na rówieśniku. Kiedy skończyła, Murai nadal był w trakcie oczyszczania jej pleców z zakrzepłej krwi i brudu.
- Bardzo długo wytrzymałaś, każdy normalny człowiek pewnie by zwariował. - powiedział beznamiętnie do dziewczynki, nijako okazując jej chociaż kapkę podziwu dla jej uporu i siły woli. Czy z nim było podobnie? On też wytrzymywał okropieństwa dawkowane mu przez innych, a od dziecka był tak szkolony, by przyjmować je bez najmniejszego sprzeciwu. Szkolony, by nie przekładać uczuć na swoje czyny i patrzeć na wszystko chłodno i logicznie. Ostatecznie im się to udało, ale niespodziewanie wszystko się urwało. A teraz jest tutaj, myjąc plecy dziewczynce, której uratował życie za garść monet. I która przeżywała coś, co pod pewnymi względami było podobne do jego przeszłości.
- Ja nie mogłem tracić panowania. Każdy niewłaściwy czyn z mojej strony by mnie zabił. - powiedział Murai do siebie. Na tyle głośno, by dziewczynka mogła to usłyszeć, ale nie przejmował się teraz jej obecnością. Rozmyślał, jakby starał się coś przypomnieć. Jakby to właśnie teraz miał nastąpić moment, w którym otrzyma kolejny strzępek informacji. Nic takiego się nie stało. Opuścił gąbkę i wrzucił ją do bali z wodą. Spojrzał na jej plecy raz jeszcze. Rany były względnie czyste, podobnie jak całe jej plecy. Wstał na równe nogi.
- Już. Rtrzeba założyć opatrunek na plecy jak skończysz - powiedział, po czym podszedł do małej szafki naściennej. Wewnątrz były różnego rodzaju prowizoryczne środki pierwszej pomocy i jakieś leki. Nie liczył ich i nie sprawdzał do tej pory. Wyciągnął wszystko i zabrał, po czym wyszedł z łazienki. Klon wrócił do niego, wyczyściwszy cały dom i zmienił się w nici, które Murai wchłonął. Cierpliwie czekał na korytarzu aż dziewczynka skończy swoją kąpiel. Powinno być tam kilka ręczników, więc nie przewidywał większych komplikacji.
0 x
Kira

Re: Lokal Muraia

Post autor: Kira »

Kira sądziła, że Murai rzuci jej wyzwanie ponownym, chłodnym spojrzeniem, kiedy ta obdarzyła go wyrazem swojej morderczej furii, ale jego wzrok nie wyrażał kompletnie nic. Ani złości, ani nawet litości, co uspokoiło dziewczynkę. Nie chciała litości, potrzebowała tylko pomocy, żeby móc się odnaleźć w tym nowym świcie i jakoś sobie w nim poradzić. Tak więc opowiedziała Muraiowi swoją historię, który w milczeniu słuchał, nadal próbując oczyścić jej rany na plecach, a kiedy w końcu się odezwał i wyraził niejaki podziw dla jej wytrzymałości, ponownie spojrzała na niego przez ramię, ale tym razem na jej twarzy błąkał się upiorny uśmiech.
- Skąd wiesz, że nie zwariowałam? - Zapytała go z błyskiem w oczach. - Nie wiem, czy to szaleństwo, ale za każdym razem kiedy mnie krzywdzili, budziła się we mnie ogromna złość, a gdy rzuciłam się na tego chłopca, czułam przyjemność i satysfakcję, że sprawiam mu ból...
To mógł być sygnał dla Kakuzu, że maltretowanie dziewczynki jednak odcisnęło na niej swoje piętno i to z negatywnym skutkiem. Skłonności do przemocy i krzywdzenia innych były jak najbardziej złe, ale czy Murai to potępi? Ten, który sam zabija, aby zdobyć większą siłę, którą czerpie z wyrwanych serc swoich ofiar? A może będzie chciał w jakiś sposób wykorzystać jej furię do własnych celów? W końcu tak niewinnie wyglądająca dziewczynka może być świetną zabójczynią, jeśli tylko podszkoli się ją w odpowiednim kierunku.
Kira tymczasem spojrzała uważnie na Muraia, który powiedział coś do siebie, ale na tyle głośno, że bez problemu to usłyszała. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się przy tym, czy jej tymczasowy opiekun nie miał podobnego życia. Mimo to nie śmiała pytać o szczegóły. Jeszcze nie teraz.
Murai po chwili skończył i wstał na równe nogi, na co Kira skinęła mu głową w podziękowaniu i jednocześnie zgadzając się z opatrzeniem ran. Zanurzyła się ostatni raz w wodzie po samą szyję i gdy tylko Murai opuścił pomieszczenie z zawartością apteczki w ręce, dziewczynka wstała i wykręciła mokre włosy, po czym ostrożnie wyszła z balii, wyciągając jednocześnie korek i chwyciła za jeden z ręczników, którym delikatnie się owinęła, żeby nie urazić zranionych pleców. Zanim woda całkowicie zdołała spłynąć, dziewczynce udało się przeprać bieliznę i położyła ją przy palenisku, żeby szybciej wyschła. To jedyna garderoba, która jej ocalała i nadawała się do ponownego użytku, pomijając jej białe pantofelki, które stały w przedpokoju. Westchnęła i wykręciła mokre włosy w ręcznik. Nie miała grzebienia, więc musiała rozczesać białe kosmyki palcami, chyba że potem Murai coś jej skombinuje. Kiedy włosy nie ociekały już wodą, wytarła resztę ciała oprócz pleców, których nie chciała naciągać. Jeśli rany się na nową otworzą, znowu poleje się krew, dlatego też nawet się nie schylała. Kiedy skończyła, owinęła się ręcznikiem, zabrała swoje rzeczy i wyszła z łazienki, stając przed Muraiem. Podała mu zakrwawioną koszulę nocną i pelerynę, teraz ciasno zwinięte w tobołek, zaś swój mieszek z bronią shinobi zachowała.
- Tego nie da się już wyprać... - Powiedziała z żalem w głosie. - Nadaje się do wyrzucenia, albo spalenia.
Pozostanie jej już tylko podążyć na Muraiem, gdzie tam ją zaprowadzi, a potem grzecznie owinąć się ręcznikiem w pasie i poddać opatrywaniu pleców, trzymając przy tym włosy w górze i pozwalając się owinąć wkoło bandażem.
0 x
Murai

Re: Lokal Muraia

Post autor: Murai »

- Agresja w odpowiedzi na krzywdę jest normalną reakcją u większości ludzi. - odpowiedział dziewczynce, ale wolał się powstrzymać od oceniania jej szaleństwa bądź jego braku, z uwagi na niewystarczającą ilość informacji. Zachowywała się w miarę normalnie, jej nieliczne decyzje były racjonalne. Oczywiście Murai dostrzegł kilka rzeczy wyróżniających ją na tle jej rówieśników, jednak czy w takiej sytuacji jakikolwiek dziesięciolatek zachowałby się wesoło i pogodnie? Z niemalże poszatkowanymi plecami, wygłodzone prawie na śmierć i w krytycznym stanie dziecko z pewnością przejawiać będzie jakieś dziwne zachowania z uwagi na zniszczoną psychikę. A jeśli do tego dodać takie traktowanie praktycznie od początku życia, to można spodziewać się najgorszego. Trochę o tym czytał - skłonności do przemocy, stany maniakalne, choroby psychiczne. Jednak na takie opinie było stanowczo za wcześnie. Jak tylko stan ran się poprawi opuści ten dom i jego życie, nie będzie więc problemu z jej potencjalnym, postępującym wyniszczeniem psychiki.
Czekając na korytarzu Murai przeglądnął dokładnie zawartość apteczki. Nie było tego wiele. Podstawowe bandaże, plastry, jakieś odkażacze na rany, ziołowe maści i inne specyfiki, trochę wacików. Nie mógł tego nazwać kompletnym centrum medycznym, jednak z bardzo prostego powodu - on nie potrzebował żadnych leków. Choroby się go nie trzymały, w zranienia nie wdawały się zakażenia, nie potrzebował używać maści czy innych specyfików. Ale na nią powinno podziałać. Kira wyszła z łazienki, podając mu tobołek z jej ubrań. Wzmianka i ich spaleniu bądź wyrzuceniu była całkiem trafna i pewnie Murai ją przemyśli.
- Za mną. - powiedział, po czym poszedł do sypialni. Oczywiście nie swojej, a tej drugiej. Nieużywanej przez nikogo, stojącej sobie pusto odkąd tutaj zamieszkał. Było w niej pojedyncze łóżko, szafa i inne pomniejsze meble. Oczywiście biblioteczka wypełniona rozmaitymi pozycjami i jakieś małe, puste szafki. Mimo tego pokój był w idealnym stanie, świeżo wyczyszczony. W tym domu wszystko musiało być odpowiednio wysprzątane, nawet pomieszczenia nieużywane. Piwnicę i strych też byłyby na błysk, gdyby nie fakt, że takowych nie miał.
- Będzie bolało. Nie wyrywaj się, bo zwiąże. - powiedział i kucnął z tyłu dziewczynki. Nasączył kilka wacików odkażaczem na bazie mocnego alkoholu, po czym przejechał wacikami po powierzchni ran. Murai wiedział o tym, że proces odkażania ran jest bolesny, ale był konieczny by oczyścić te miejsca i zapobiec zakażeniu. Jeśli Kira wykazywałaby jakieś agresywne zachowania albo też po prostu chciała uciec/wierciła się, Murai bezwzględnie przytrzymał ją nićmi za ręce i dłonie. Kiedy proces odkażania został zakończony, przystąpiła pora na nałożenie maści. Zgodnie ze swoją wiedzą o tym wytworze miała ona łagodzić ból. Również nakładał ją ostrożnie, wacikiem. Jego wiedza o medycynie była bardzo nikła - Murai nie został nauczony leczenia ran, on je zadawał. Ostatnią rzeczą było założenie opatrunku na plecy. Kilka warstw gazy i obwiązanie bandażem powinno wystarczyć. Zawiązał bandaż w supeł, by nie rozwiązał się pod wpływem ruchu. Wstał na nogi, oceniając swoje wątpliwe dzieło sztuki medycznej.
- Tyle. - powiedział do dziewczynki. Co teraz? Może chce się przespać? Nie wiedział, zobaczy na podstawie jej reakcji. Może ją przywiąże do łóżka i wymusi sen? Chwilę później przyniósł jej jedną ze swoich bawełnianych koszul. W końcu w czymś musiała chodzić. Była biała, a dysproporcja wzrostu sprawiała, że noszona na dziewczynce pewnie będzie wyglądać bardziej na sukienkę.
0 x
Kira

Re: Lokal Muraia

Post autor: Kira »

Słowa na temat agresji, przyjęła tylko ze skinieniem głowy i nie powiedziała nic więcej. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to coś więcej, ale nie miała ochoty teraz nad tym myśleć. Najchętniej, to położyłaby się spać i miała na wszystko wywalone, aż do samego rana. Ten krótki sen podczas podróży nie dał jej odpoczynku, jakiego obecnie potrzebowała, dlatego też nie przedłużała czasu kąpieli i w końcu opuściła łazienkę, owinięta w ręcznik i z mokrymi włosami, opadającymi jej na klatkę piersiową i brzuch. Póki co lepiej nie odrzucać ich na plecy, zanim Murai nie założy jej opatrunku. Mężczyzna poprowadził ją do sypialni, a dziewczynka rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, które nawet jej się podobało. Położyła swój tobołek na szafce przy łóżku i podeszła do Muraia, który już czekał na nią z medykamentami. Westchnęła z rezygnacją i odwróciła się do niego plecami, jednocześnie opuszczając ręcznik do poziomu pasa.
- Dam radę. - Odpowiedziała na słowa o bólu. - Zrób, co trzeba.
Aż syknęła, gdy tylko poczuła na poranionej skórze środek do odkażania, ale mimo wszystko pozostała na miejscu i starała się nie ruszać, choć po kilku chwilach takiej dawki piekącego bólu, zaczęła niekontrolowanie drżeć na całym ciele i chicho szlochać. To było konieczne. Jeśli chce, żeby plecy się zagoiły, to musi to znieść. Ostatni raz, bo już nigdy więcej nie pozwoli, żeby ktoś doprowadził ją do takiego stanu. W końcu Murai przestał ją torturować odkażaczem i zaczął nakładać chłodną maść na jej plecy. Sądząc po zapachu, był to jakiś ziołowy specyfik, który miał uśmierzać ból i przyspieszać leczenie uszkodzonych tkanek. W każdym razie uczucie było znacznie bardziej przyjemne, niż to sprzed chwili. Potem pozostało już założyć opatrunek na posmarowane plecy i dać się wkoło obwiązać bandażem, który na końcu Murai zawiązał na solidny supeł. No i w sumie na tym koniec. Kiedy skończył i wyprostował się, Kira odwróciła się do niego i przyjrzała uważnie swoimi czerwonymi, lekko załzawionymi ślepiami.
- Dziękuję za pomoc. - Podziękowała szczerze. - Sama nie dałabym sobie z tym rady.
Z wdzięcznością przyjęła bawełnianą koszulę, tym większą, że była białego koloru i ostrożnie założyła ją na siebie, zapinając wszystkie guziki i przerzucając białe włosy na plecy. Pozostało już tylko sięgnąć pod koszulę i wyciągnąć ręcznik, którym wcześniej była owinięta w pasie, aby ostatecznie oddać go Muraiowi. Spojrzała tęsknie na łóżko, na potem na swojego tymczasowego opiekuna, jakby chciała poznać jego obecne myśli.
- Nie będę Ci się kręcić pod nogami. - Zapewniła i podeszła do łóżka. - Chętnie się położę i odpocznę, żeby zregenerować siły.
Po tych słowach wspięła się na posłanie i ułożyła ostrożnie na brzuchu, przykrywając się kołdrą. Spanie na plecach to nie był w tej chwili dobry pomysł.
- Murai-san? - Zawołała, zanim wyszedł z pokoju. - Jeszcze raz bardzo dziękuję...
Po tych słowach wtuliła policzek w poduszkę i zamknęła oczy, by po pewnym czasie zapaść w głęboki sen.
0 x
Murai

Re: Lokal Muraia

Post autor: Murai »

Kira zaczęła dygotać pod wpływem wacika nasączonego alkoholem. Oczywiście było to spowodowane ogromną dawką bólu. Jak dużą? Tego Murai nie wiedział, wielki ból w jego przypadku to stwierdzenie bardzo niespotykane. Ostatni raz większą dawkę bólu przyjął sam z siebie, szatkując brzuch w celu wydostania się z potencjalnego Genjutsu przeciwnika. A jeszcze wcześniej? Nawet nie pamiętał, z pewnością taka sytuacja miała miejsce. Jeśli już, to z pewnością w tym fragmencie pamięci, do którego nie miał dostępu. Zapomniał. Został wycięty. Obydwie opcje były równie prawdopodobne. Kira płakała, ale on kontynuował bolesny proces. Łzy nic nie zmienią w tej kwestii. Nie pomogą w agonii i nie przyniosą ukojenia, więc przelewanie ich jest całkowicie niepotrzebne. W końcu skończyła, kiedy Murai zaczął nakładać chłodną maść, która pewnie już od samego nałożenia podziałała kojąco na jej rany. Opatrunek zwieńczył wszystko. Murai otrzymał podziękowania od dziewczynki za udzieloną pomoc medyczną. Przemilczał to.
Murai oddał jej jedną ze swoich koszul i faktycznie wyglądała na niej prawie jak sukienka. Oczywiście jak na standardy społeczne wstyd byłoby się jej w czymś takim pokazać, jednak jako prowizoryczne odzienie wypadała dobrze. Kira wyraziła dość wyraźną ochotę na spędzenie najbliższego czasu w łóżku. Wydawało mu się, że przespała spoko czasu po drodze, w koszyku. Ale czy za sporo można uznać dwie godziny? Nie za bardzo. Murai kiwnął głową na słowa dziewczynki, po czym odprowadzał ją wzrokiem kiedy mościła się na łóżku. Ostatecznie wybrała pozycję na brzuchu, co było jedynym logicznym wyborem w sytuacji, gdy miała poranione plecy.
Murai już miał zamiar wychodzić, jednak Kira ponownie go zawołała, tym razem odpowiedniego zwrotu grzecznościowego. Przez chwilę miał zamiar ją zignorować - wszystkie jej potrzeby zostały zaspokojone i nie miał już żadnej roboty przy niej - jednak odwrócił się do niej. Bezbronne dziecko leżące na brzuchu, z poharatanymi plecami. Niby niewinna, jednak wiedział doskonale, że to co przeżyła z pewnością odcisnęło na niej piętno. Teraz pozostawało tylko je odkryć, by nie obudzić się przypadkiem z nożem w obydwu sercach.
- Nie ma sprawy. Lepiej już śpij, dużo przeszłaś. - powiedział Murai, po czym podszedł do jej łóżka i poklepał po głowie, jakby głaskał jakieś zwierzę. Podobno dzieci jeśli zrobią coś dobrze trzeba nagradzać. Nie miał pewności czy wpisuje się to w definicję nagrody. Odwrócił się i wyszedł, zamykając drzwi. Zszedł na dół i wyszedł z domu. Było słonecznie, nie aż tak jak na pustyni, gdzie słońce paliło skórę. To było to łagodniejsze ciepło. W końcu znalazł czas, żeby móc odpowiednio doszlifować nowozdobyte umiejętności.

Katon znany był ze swoich obszarowych, morderczych technik. Zanim wyszedł wziął ze sobą jedną z wielu książek, które znajdowały się w jego posiadaniu - kompendium większości technik niższej rangi, tych najbardziej popularnych. Od dawna ją sobie upatrzył - Katon: Ryūka no Jutsu. Poprowadzenie ognia przez żyłki bądź inny obiekt linopodobny. Na przykład jego nici. Poszedł za tyły domu, gdzie nikt go nie widział. Posłał swoje nici po ziemi i złożył pieczęci - ogień wystrzelił z jego ust bezpośrednio na nici, jednak nie poszedł po nich, tylko wszędzie wokoło. Prawie sam się spalił. Musi próbować - wszystko to kwestia praktyki i czasu. Kolejna próba wyszła jeszcze gorzej i ogień poszedł po niciach w drugą stronę, chcąc spalić jego samego. Ćwiczył nieprzerwanie przez kilka godzin, za każdym razem otrzymując nieco inny wynik i po kroku zbliżając się odo okiełznania techniki. Zaskoczyło go to, że mógł ot tak pluć ogniem bez nauki. Jego umiejętności były niesamowite. Któraś z rzędu próba - każda nitka w osobnym kierunku, pieczęcie, strumień ognia. Powędrował perfekcyjnie po niciach. Jednocześnie zmienił trochę nici. To było coś, na co czekał. Mało który Katon pasował do jego umiejętności tak bardzo, jak ten. Opanował technikę jak tylko się dało, potrzebował odpoczynku. Czasu na regenerację chakry. Usiadł pod ścianą swojego domu i przeglądał księgę, wybierając kolejne techniki do przyszłej nauki.

Nazwa techniki: Katon: Ryūka no Jutsu
Czas: 5h
Koniec treningu: 5:10
0 x
Murai

Re: Lokal Muraia

Post autor: Murai »

Pierwsza technika za nim. Tak jak się spodziewał, długotrwały trening technik tego żywiołu pozostawi go pozostawionego chakry. Murai powinien chyba w pierwszej kolejności zająć się poprawą tego aspektu, a już na pewno przed treningiem co silniejszych technik. Spędził trochę czasu na regenerację chakry, jednocześnie przeglądając księgę w poszukiwaniu nowych technik do opanowania. Wybór był całkiem spory, to trzeba było przyznać. Wszystkie polegały mniej więcej na tym samym, ale Katon to dość mało różnorodny żywioł. Albo wypluwasz płomień, albo wystrzeliwujesz z ust pociski. Okazjonalnie jakaś odmiana. Zerknął na jedno z okien na górze, gdzie był pokój w którym spała Kira. Nie wyglądało na to, by uciekła bądź miała taki zamiar. Od dawna spała, a z poranionymi plecami też zbyt daleko nie ucieknie. A nawet jeśli to za 500 Ryo się opłacało. Wstał, położył książkę na ziemię i odszedł kawałek, by przećwiczyć kolejne Jutsu.
Najsilniejszą i najprzydatniejszą techniką według Muraia którą był na pewno w stanie się nauczyć, był Katon: Endan. Stanowiła również bazę pod kolejne techniki wyższej rangi, więc był to wybór odpowiedni. Złożył dość długą sekwencję pieczęci, po których dmuchnął powietrzem, mając zamiar zamienić je w ogień. Nic z tego. Może trzeba było nasycić powietrze chakrą już w płucach? Jeśli na tym technika polega, to jest to mały problem. Po pierwszej godzinie stworzył niewielki płomień wystrzelony z ust. Daleko było temu do oczekiwanego rezultatu, jednak nie miał zamiaru się poddawać. Z każdą kolejną minutą treningu wyciągał nowe wnioski, eliminował fałszywe założenia i teorie co do poprawności i sposobu wykonania technik. Murai nie po to zdobył czyjeś serce i naraził się na potencjalny gniew całego klanu przeciwnika, by teraz nie potrafił użyć jednej z elementarnych technik tego żywiołu. Złożył pieczęcie, zmieszał powietrze w ustach z charą i wypluł nie powietrze, a potężny strumień ognia o dużym zasięgu. Z czymś takim stopienie lodowej ściany Natsume, czy jak mu było na imię, nie stanowiłoby żadnego problemu. Na szczęście to miejsce jest dość odosobnione, w przeciwnym wypadku jego "sąsiedzi" z pewnością mieliby do Muraia jakieś pretensje o generowanie potężnych ilości ognia w terenie gęsto zabudowanym. Murai wrócił na swoje miejsce - pod ścianę domu - i raz jeszcze zagłębił się w stronice księgi.

Nazwa techniki: Katon: Endan
Czas: 5h
Koniec treningu: 21:39
0 x
Murai

Re: Lokal Muraia

Post autor: Murai »

Co teraz? Było tego bardzo dużo - każda technika Katon była dość ciekawa, jednak niektóre bardzo podobne w swoim działaniu i mechanice. Czy powinien uczyć się każdej dostępnej? Miał też kilka pomysłów własnych, Murai był bardzo kreatywny kiedy było tego trzeba. Chociaż to niezbyt doprecyzowane określenie, on po prostu z własnej inicjatywy uzupełniał asortyment technik takimi, które nie były nigdzie zapisane a mogły odmienić losy walki. Przykładowo pośród całego natłoku obszarowych Katonów nie znalazł niczego o dużej precyzji. Będzie musiał to przemyśleć. Po krótkim odpoczynku odnalazł odpowiednią technikę, którąś z kolei. I tak długo trenował, więc to najpewniej będzie technika ostatnia. Chyba, że znajdzie siły na jeszcze jedną. I Kira niedługo się obudzi. Chyba. Murai nadal zastanawiał się, czy przyjęcie jej tymczasowo pod jego dach było odpowiednią decyzją, jeszcze sprowadzi na siebie kłopoty związane z jej potencjalnymi poszukiwaniami.
Wstał i natychmiastowo zabrał się do dzieła. Katon: Karyū Endan było jego wyborem z uwagi na to, że akurat tego brakowało mu najbardziej w asortymencie. Technika niszczycielska i na duży dystans. I obszarowa, co w większości sytuacji uniemożliwiało pojedynczemu celowi obronę. Co prawda posiadał nici, ale te bardziej skupiały się na precyzji. Gdyby wokoło domu Muraia było cokolwiek poza ogromnych pustych przestrzeni, to pewnie uległoby całkowitemu spaleniu podczas treningów. W teorii był to tylko mocniejszy Endan. Wstał i złożył całkowicie nową kombinację pieczęci. Płomień istotnie poleciał, jednak nie był taki, jak powinien. Słaby, mały zasięg. Gorszy od Endana. Z tym czeka go jeszcze więcej pracy. Ponownie spróbował - pieczęcie, nasycanie powietrza chakrą i wyplucie. I to samo. Cierpliwość i stopniowa poprawa błędów, na tym Murai będzie się opierał. Raz za razem, próba za próbą, kwadrans za kwadransem. Powoli szlifował intensywność płomienia, który zgodnie z informacjami w księdze powinien szaleć niczym najprawdziwsze Inferno. Kluczem mogła też być odpowiednia ilość chakry. Idąc za tym pomysłem Murai rozpoczął obserwowanie efektów w zależności od ilości chakry. Szybko udało mu się znaleźć Złoty Środek - ani za dużo, ani za mało. Idealna wartość. Używając jej płomień był najgorętszy i najbardziej jaskrawy, o czym było wspomniane w woluminie. Teraz tylko dopieszczenie zasięgu i odpowiedniego skupienia płomienia. Kolejne godziny upływały zaskakująco szybko, trening pochłaniał go bez reszty. Gdyby miał jeszcze trochę gorącej zielonej herbaty to byłby w raju. Ostatnia próba - pieczęcie, zmieszanie chakry, nasycenie powietrza w ciele i wyplucie. Ogień wystrzelił i objął ogromne połacie terenu. Płomień był jasny, o wiele jaśniejszy od jakiegokolwiek płomienia jaki widział. Gdyby był normalnym człowiekiem to pewnie żar wywołałby obfite pocenie. Murai anulował technikę i podziwiał swoje dzieło. Kawałek ziemi całkowicie wypalony z trawy. Czarna, spalona ziemia. Gdyby ktoś znalazłby się w polu rażenia jego techniki to najprawdopodobniej byłoby po nim. Murai poczuł nagłe zmęczenie wywołane najpewniej zbyt dużym zużyciem chakry. Usiadł na ziemi, sięgnął swoimi nićmi po książkę i leżąc zaczął ją przeglądać. Może jeszcze jedna technika?

Nazwa techniki: Katon: Karyū Endan
Czas: 8h
Koniec treningu: 7:04
0 x
Kira

Re: Lokal Muraia

Post autor: Kira »

Powoli słońce chyliło się ku zachodowi, gdy Kira wybudziła się z głębokiego snu i przetarła dłonią zaspane oczy. Ostrożnie usiadła na posłaniu, żeby nie nadwyrężyć poranionych pleców i rozejrzała się po pokoju. Z początku nie mogła ogarnąć, gdzie się znajduje, dopóki nie przypomniała sobie wszystkiego, co się stało. Westchnęła i zeszła z łóżka, które od razu po sobie zaścieliła. Nie była u siebie, więc nie chciała robić bałaganu, zresztą nigdy go nie robiła. Zawsze sprzątała po sobie, bo tak ją nauczono w domu, a poza tym Murai chyba lubił porządek, skoro jak tylko przyszli do domu, to wziął się za sprzątanie go. Ciekawe, gdzie był teraz...
Nadal ubrana w koszulę Muraia, przemierzała boso korytarz, zachodząc jeszcze tylko do łaźni, aby założyć wysuszoną bieliznę i zeszła na dół, żeby sprawdzić, czy nie ma go w kuchni, albo w salonie. Wszędzie jednak było pusto i Kira zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie wyszedł na chwilę do miasta. Niee...chyba by jej samej nie zostawił w domu. Nie ufał jej na tyle, żeby powierzyć jej opiece swój majątek. Jeszcze wysadzi w powietrze i co będzie? Przechodząc jednak obok okna, dostrzegła na zewnątrz pomarańczową łunę, a gdy podeszła bliżej, okazało się, że to ogień. Przez chwilę o mało nie wpadła w panikę, podejrzewając, że gdzieś blisko się pali i już miała zacząć krzyczeć i uciekać, kiedy dostrzegła sylwetkę Muraia. Nieco zdumiona ruszyła do drzwi, gdzie założyła swoje buty i wyszła na zewnątrz, obejmując się ramionami. Mimo że nadeszła wiosna, to wieczór był nadal zimny, więc cienki, bawełniany materiał nie bardzo chronił przed chłodem. Z resztą jakie to miało teraz znaczenie. Właśnie zdała sobie sprawę, że ogień, który widziała przez okno, wcale nie był zwyczajnym ogniem, a nasączonym chakrą Katonem, do tego był dziełem Muraia, który chyba właśnie trenował jakąś technikę. Nie zmierzała mu przeszkadzać, więc objęła się mocniej ramionami i przyglądała się uważnie. Może warto byłoby z nim porozmawiać i powiedzieć mu całą prawdę? W końcu nadal nie wiedziała, jak miałaby spłacić u niego dług jako shinobi. Pomóc mu kogoś zabić? Towarzyszyć w misji? Będzie trzeba się tego dowiedzieć. Jeśli ona okaże mu zaufanie, to może on odwdzięczy się tym samym? Dotknęła placami głowy w miejscu, gdzie pogłaskał ją, zanim zapadła w sen. Ten drobny gest był całkiem przyjemną odmianą krzyków i rózgi, które musiała znosić w domu. Czy miałaby szansę zasłużyć na przyjaźń Muraia? Westchnęła. Była jaka była i nic nie da się na to poradzić. Czy on będzie w stanie ją chociaż trochę polubić? Był przecież taki zimny i obojętny...
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości