Dzielnica rzemieślnicza
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Kiba nie miał zamiaru załatwiać tego krwawo, ale jednak złodziejaszkowi trzeba było dać nauczkę. Miasto miało dużo pobocznych uliczek więc nasz bohater postanowił tam załatwić sprawę kradzieży. Chłopak wyrwał z ręki przeciwnika pieniądze i bez słowa złapał go za kaptur. Szarpnął złodziejem tak mocno, że prawie się przewrócił. Kiba ciągnął go do najbliższej bocznej uliczki, aby uniknąć spojrzeń przechodniów (a tym bardziej strażników). Uliczka ta była wąskim przejściem pomiędzy dwoma ruchliwymi drogami. Kiedy zaciągnął przeciwnika do bezpiecznego miejsca odezwał się. Chciałeś mnie oszukać a takich jak ja się nie oszukuje. Mówiąc to Kiba kopnął przeciwnika w brzuch. Teraz musisz ponieść karę. Chłopak uderzył przeciwnika pięścią w twarz. Jeśli jeszcze raz zobaczę twoją mordę w tym mieście to zginiesz. Nasz bohater odepchnął przeciwnika na ścianę, wziął psa na głowę i poszedł w stronę drugiego wyjścia z uliczki.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Targ w centrum Shigashi no Kibu niesamowicie zawiódł Ayame. Może to była kwestia pory roku, bo zima słabo sprzyjała handlowaniu różnym towarem i wystawiano tylko te najpotrzebniejsze rzeczy, w każdym wypadku kunoichi nie znalazła nic takiego, co zwróciłoby jej szczególną uwagę i mogłoby spodobać się ojcu w ramach urodzinowego prezentu. Westchnęła z rezygnacją. Mimo wszystko pokręciła się jeszcze po centrum i popytała, gdzie ewentualnie mogłaby kupić coś naprawdę specjalnego. Jedna z kobiet skierowała ją od razu do dzielnicy rzemieślników, gdzie różnych mistrzów miało swoje sklepy z naprawdę wspaniałym i różnorodnym towarem, poczynając od kowala, przez szewca, garncarza i rzeźbiarza, a kończąc na jubilerze i innych tego typu zdolnych ludziach. Cóż, warto było zajrzeć do takich miejsc, chociaż kowala z góry już przekreśliła. Ojciec nie potrzebował żadnej broni, tarczy, ani zbroi, zresztą nawet nie byłoby jej na to stać. Szewc też odpadał, ale resztę mogła jak najbardziej obejrzeć, bo co jej zostało, poddać się?
Jubiler miał naprawdę bogatą kolekcję różnorodnej biżuterii, z kolorowymi kamieniami szlachetnymi, jakich Ayame jeszcze nie widziała. Ceny jednak zwalały z nóg i nawet skromna bransoletka z talizmanem ochronnym, którą upatrzyła, była tak droga, że kunoichi sobie odpuściła. Takie błyskotki nie były obecnie na jej kieszeń, chyba że jakoś sobie dorobi kilkoma zleceniami. Postanowiła jednak pójść dalej i sprawdzić, czy inni rzemieślnicy będą mieli coś ciekawego i do tego w przystępnej cenie, a dopiero potem podejmie decyzję.
Garncarz posiadał naprawdę bogatą kolekcję różnorodnych naczyń i wazonów, które potem misternie rzeźbił w piękne wzorki. Była to naprawdę piękna robota, ale wazon, albo talerz z wizerunkiem smoka nie był tym, czego potrzebowała. To nie było na tyle wyjątkowe, żeby nadawało się na szczególny prezent. Poszła więc dalej.
Kiedy weszła do pracowni rzeźbiarza, już wiedziała, że trafiła we właściwe miejsce. Jego działa były tak realistyczne, że aż zapierało dech w piersi. Rzeźby zwierząt w różnych pozach były niesamowicie dokładne, nawet z takimi najdrobniejszymi detalami, jak zarys sierści. Ayame z zachwytem przyglądała się rzeźbom różnych wielkości, dopóki jej wzrok nie padł na figurkę pięknej kobiety z rozwianymi przez wiatr włosami i rękawami kimona, uwiecznioną w tanecznej pozie. Rysy twarzy figurki przywołały od razu na myśl portret, który wisiał w salonie. Jej matki, której nigdy nie poznała. Tak, to będzie idealny prezent, ponieważ ojciec kochał matkę nad życie i nigdy już nie spojrzał na inną kobietę. Ta figurka na pewno mu się spodoba.
Aż podskoczyła, gdy okazało się, że mistrz stoi obok niej i przygląda się z uśmiechem. Była tak zafascynowana figurką, że zapomniała o rzeczywistości. Starszy mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej i przyznał, że Ayame ma dobry gust, po czym podał cenę figurki. Kunoichi z ulgą przyjęła fakt, że stać ją na ten zakup, więc poprosiła o zapakowanie i już po chwili wyszła z pracowni rzeźbiarza, wyraźnie uradowana. Nie zdążyła jednak zarejestrować faktu, że właśnie ktoś tędy przechodził i zwyczajnie wpadła na mężczyznę w dziwnej masce, o mało się nie przewracając i nie upuszczając cennej figurki, starannie zawiniętej w papier. Naprawdę mało brakowało.
- Przepraszam. - Odezwała się z roztargnieniem. - To moja wina.
Jubiler miał naprawdę bogatą kolekcję różnorodnej biżuterii, z kolorowymi kamieniami szlachetnymi, jakich Ayame jeszcze nie widziała. Ceny jednak zwalały z nóg i nawet skromna bransoletka z talizmanem ochronnym, którą upatrzyła, była tak droga, że kunoichi sobie odpuściła. Takie błyskotki nie były obecnie na jej kieszeń, chyba że jakoś sobie dorobi kilkoma zleceniami. Postanowiła jednak pójść dalej i sprawdzić, czy inni rzemieślnicy będą mieli coś ciekawego i do tego w przystępnej cenie, a dopiero potem podejmie decyzję.
Garncarz posiadał naprawdę bogatą kolekcję różnorodnych naczyń i wazonów, które potem misternie rzeźbił w piękne wzorki. Była to naprawdę piękna robota, ale wazon, albo talerz z wizerunkiem smoka nie był tym, czego potrzebowała. To nie było na tyle wyjątkowe, żeby nadawało się na szczególny prezent. Poszła więc dalej.
Kiedy weszła do pracowni rzeźbiarza, już wiedziała, że trafiła we właściwe miejsce. Jego działa były tak realistyczne, że aż zapierało dech w piersi. Rzeźby zwierząt w różnych pozach były niesamowicie dokładne, nawet z takimi najdrobniejszymi detalami, jak zarys sierści. Ayame z zachwytem przyglądała się rzeźbom różnych wielkości, dopóki jej wzrok nie padł na figurkę pięknej kobiety z rozwianymi przez wiatr włosami i rękawami kimona, uwiecznioną w tanecznej pozie. Rysy twarzy figurki przywołały od razu na myśl portret, który wisiał w salonie. Jej matki, której nigdy nie poznała. Tak, to będzie idealny prezent, ponieważ ojciec kochał matkę nad życie i nigdy już nie spojrzał na inną kobietę. Ta figurka na pewno mu się spodoba.
Aż podskoczyła, gdy okazało się, że mistrz stoi obok niej i przygląda się z uśmiechem. Była tak zafascynowana figurką, że zapomniała o rzeczywistości. Starszy mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej i przyznał, że Ayame ma dobry gust, po czym podał cenę figurki. Kunoichi z ulgą przyjęła fakt, że stać ją na ten zakup, więc poprosiła o zapakowanie i już po chwili wyszła z pracowni rzeźbiarza, wyraźnie uradowana. Nie zdążyła jednak zarejestrować faktu, że właśnie ktoś tędy przechodził i zwyczajnie wpadła na mężczyznę w dziwnej masce, o mało się nie przewracając i nie upuszczając cennej figurki, starannie zawiniętej w papier. Naprawdę mało brakowało.
- Przepraszam. - Odezwała się z roztargnieniem. - To moja wina.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Shigashi no Kibu... Ojczyzna takich osobistości jak On. W takich miejscach szuka się najemników, duża populacja zdecydowała o tym. I było mu to na rękę, znalezienie pracodawcy nie mogło być trudną rzeczą w takim miejscu. Choć jedno musiał przyznać, czuł się przytłoczony po tym, jak ledwo co przybył z Wioski Kirisu, która takiej populacji nie miała... Różnica w tej liczbie jest zbyt duża, by nawet o niej myśleć. Mimo wszystko musiał się zaaklimatyzować, dlatego ruszył na targ zwany tutaj jako "Dzielnicą Rzemieślniczą". To właśnie w taki miejscu powinna być chmara ludzi i tu przyzwyczai się do dużej populacji tego miasta.
I się przeliczył... Ludzi było dużo, za dużo jak na jego. A sam targ... Mnogość możliwości aż przytłaczała umysł wyrzutka, jednak miało to swoje plusy. Obserwując wszystko co tu jest może wymyśli w głowie koncept swojej pierwszej marionetki? Jedno jest pewne, nie będzie to pierwsza lepsza zabawka. Wszystkie urządzenia tego typu muszą być dokładne i śmiercionośne na wiele sposobów. Kurusu zainteresował się szczególnie kowalem, co prawda było stać na niektóre rzeczy ale oszczędzał. A czemu kowalem? Musiał przyjrzeć się uzbrojeniu, by pomyśleć w co wyposażyć swoją lalkę. Miał pewne idee w swojej głowie, które koncentrowały się wokół postawienia na jakość. Im rzadziej będzie naprawiał swoją broń tym lepiej i jest to powszechnie wiadome. Co prawda niektórzy kuglarze stawiają na ilość, ale jest to banda głupców, która nie ma w sobie za grosz racjonalnego myślenia.
Gdy obejrzał to co go interesowało, był pewny jednego. Miał idealny koncept w głowie, musi tylko zarobić na części do swej marionetki i będzie wszystko gotowe. A to takie odległe nie było, bo z tego co widział niewiele już mu brakuje. A to sugerowało, że już niedługo... Kilka zleceń i jego maszyneria będzie jego! Jednak coś go wyrwało z jego zamyśleń... A raczej ktoś. Przechadzając się obok jakieś pracowni wpadł na kobietę, lub ona nie niego, trudno stwierdzić. Tak czy inaczej stracił równowagę i przez jakąś sekundę walczył z grawitacją, by nie runąć na ziemie.
- Nic się nie stało... - mruknął z bólem w głowie, maska mu się wbiła prosto w nos i nie było to przyjemne uczucie. Choć dalej jest w jednym kawałku i nic nie ciekło, to dobrze świadczyło o jego stanie. Zerknął na osobę z którą się zderzył... I cóż, była to urodziwa persona, trzeba było to przyznać. A oczy... Były niecodziennie. Nigdy takich nie widział, ciekawy kolor. - Wybacz, że wpadłem na Ciebie. Zamyśliłem się. - dodał usprawiedliwiając się od razu, jednak od razu zdał sobie sprawę z jednej rzeczy. Może ona nakieruje go do jakiegoś baru lub przynajmniej tablicy z ogłoszeniami?
- Mam pytanie. Jestem tu pierwszy raz, wie może Szanowna Pani, gdzie znajduje się jakaś najbliższa karczma? - zapytał siląc się na wykorzystanie zwrotów grzecznościowych.
I się przeliczył... Ludzi było dużo, za dużo jak na jego. A sam targ... Mnogość możliwości aż przytłaczała umysł wyrzutka, jednak miało to swoje plusy. Obserwując wszystko co tu jest może wymyśli w głowie koncept swojej pierwszej marionetki? Jedno jest pewne, nie będzie to pierwsza lepsza zabawka. Wszystkie urządzenia tego typu muszą być dokładne i śmiercionośne na wiele sposobów. Kurusu zainteresował się szczególnie kowalem, co prawda było stać na niektóre rzeczy ale oszczędzał. A czemu kowalem? Musiał przyjrzeć się uzbrojeniu, by pomyśleć w co wyposażyć swoją lalkę. Miał pewne idee w swojej głowie, które koncentrowały się wokół postawienia na jakość. Im rzadziej będzie naprawiał swoją broń tym lepiej i jest to powszechnie wiadome. Co prawda niektórzy kuglarze stawiają na ilość, ale jest to banda głupców, która nie ma w sobie za grosz racjonalnego myślenia.
Gdy obejrzał to co go interesowało, był pewny jednego. Miał idealny koncept w głowie, musi tylko zarobić na części do swej marionetki i będzie wszystko gotowe. A to takie odległe nie było, bo z tego co widział niewiele już mu brakuje. A to sugerowało, że już niedługo... Kilka zleceń i jego maszyneria będzie jego! Jednak coś go wyrwało z jego zamyśleń... A raczej ktoś. Przechadzając się obok jakieś pracowni wpadł na kobietę, lub ona nie niego, trudno stwierdzić. Tak czy inaczej stracił równowagę i przez jakąś sekundę walczył z grawitacją, by nie runąć na ziemie.
- Nic się nie stało... - mruknął z bólem w głowie, maska mu się wbiła prosto w nos i nie było to przyjemne uczucie. Choć dalej jest w jednym kawałku i nic nie ciekło, to dobrze świadczyło o jego stanie. Zerknął na osobę z którą się zderzył... I cóż, była to urodziwa persona, trzeba było to przyznać. A oczy... Były niecodziennie. Nigdy takich nie widział, ciekawy kolor. - Wybacz, że wpadłem na Ciebie. Zamyśliłem się. - dodał usprawiedliwiając się od razu, jednak od razu zdał sobie sprawę z jednej rzeczy. Może ona nakieruje go do jakiegoś baru lub przynajmniej tablicy z ogłoszeniami?
- Mam pytanie. Jestem tu pierwszy raz, wie może Szanowna Pani, gdzie znajduje się jakaś najbliższa karczma? - zapytał siląc się na wykorzystanie zwrotów grzecznościowych.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Widząc, że ten, na którego wpadła, z trudem łapie równowagę, chwyciła go jedną ręką za ubranie i przytrzymała, żeby się tylko nie przewalił. Było jej wstyd, że tak niespodziewanie wyskoczyła ze sklepu, nie patrząc przed siebie. Na szczęście mężczyzna zdołał utrzymać się na nogach i chyba nic mu się pod tą maską nie stało, więc kunoichi odetchnęła nieco z ulgą.
- Nie Ty wpadłeś na mnie, tylko ja na Ciebie. - Odpowiedziała z rozbawieniem. - No ale najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Jeszcze raz przepraszam za gapiostwo.
Poprawiła oparty o ramię pakunek i przyjrzała się uważniej masce. Była trochę upiorna, no ale może miała za zadanie coś ukrywać? Na przykład oszpeconą bliznami twarz? Różnie to było z ninja, którzy w końcu dorabiali się różnego rodzaju blizn i znamion. No bo facet zdecydowanie wyglądał na shinobi, sądząc po jego ubiorze, no i zwykli ludzie nie nosili takich masek.
- Tylko nie pani, proszę. - Zaśmiała się. - Jestem Ayame i tak, wiem. Akurat wybieram się do jednej z nich, bo trochę za zimno na tym śniegu i mrozie, więc mogę przy okazji Cię zaprowadzić.
Wyraźnie widziała przez szpary w masce, jak nieznajomy zatrzymuje na dłużej wzrok na jej białych oczach. Cóż. Wiele osób, widząc takie oczy, myśli sobie, że ma do czynienia ze ślepym. Nic bardziej mylnego, a przynajmniej w jej przypadku, zaś gapiostwo każdemu może się zdarzyć.
- Jestem w Shigashi po kilkunastoletniej przerwie, ale widzę, że od tamtej pory niewiele się zmieniło. - Stwierdziła, rozglądając się. - Najwięcej gospód jest w centrum, więc musimy wyjść na główną ulicę.
Tak więc ruszyła w odpowiednim kierunku i obejrzała się, czy zamaskowany podąża za nią. Była ciekawa, kim był i czy maska przypadkiem nie była po to, żeby ukrywać nie tyle twarz, co jego tożsamość. Oby tylko nie wplątała się w jakieś bagno. Zazwyczaj umiała wyczuć człowieka właśnie z twarzy, a tej tutaj nie widziała. Pozostało jej mieć nadzieję, że nie trafiła na jakiegoś podejrzanego typa, który zrobi jej krzywdę przy pierwszej, lepszej okazji.
//W swoim poście możesz dać ''zt'' dla siebie i dla mnie, a ja jutro napiszę w którejś knajpie. Tylko tak wieczorem, bo wcześniej jestem w pracy//
- Nie Ty wpadłeś na mnie, tylko ja na Ciebie. - Odpowiedziała z rozbawieniem. - No ale najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Jeszcze raz przepraszam za gapiostwo.
Poprawiła oparty o ramię pakunek i przyjrzała się uważniej masce. Była trochę upiorna, no ale może miała za zadanie coś ukrywać? Na przykład oszpeconą bliznami twarz? Różnie to było z ninja, którzy w końcu dorabiali się różnego rodzaju blizn i znamion. No bo facet zdecydowanie wyglądał na shinobi, sądząc po jego ubiorze, no i zwykli ludzie nie nosili takich masek.
- Tylko nie pani, proszę. - Zaśmiała się. - Jestem Ayame i tak, wiem. Akurat wybieram się do jednej z nich, bo trochę za zimno na tym śniegu i mrozie, więc mogę przy okazji Cię zaprowadzić.
Wyraźnie widziała przez szpary w masce, jak nieznajomy zatrzymuje na dłużej wzrok na jej białych oczach. Cóż. Wiele osób, widząc takie oczy, myśli sobie, że ma do czynienia ze ślepym. Nic bardziej mylnego, a przynajmniej w jej przypadku, zaś gapiostwo każdemu może się zdarzyć.
- Jestem w Shigashi po kilkunastoletniej przerwie, ale widzę, że od tamtej pory niewiele się zmieniło. - Stwierdziła, rozglądając się. - Najwięcej gospód jest w centrum, więc musimy wyjść na główną ulicę.
Tak więc ruszyła w odpowiednim kierunku i obejrzała się, czy zamaskowany podąża za nią. Była ciekawa, kim był i czy maska przypadkiem nie była po to, żeby ukrywać nie tyle twarz, co jego tożsamość. Oby tylko nie wplątała się w jakieś bagno. Zazwyczaj umiała wyczuć człowieka właśnie z twarzy, a tej tutaj nie widziała. Pozostało jej mieć nadzieję, że nie trafiła na jakiegoś podejrzanego typa, który zrobi jej krzywdę przy pierwszej, lepszej okazji.
//W swoim poście możesz dać ''zt'' dla siebie i dla mnie, a ja jutro napiszę w którejś knajpie. Tylko tak wieczorem, bo wcześniej jestem w pracy//
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Po krótkiej wymianie słów mężczyzna sięgnął ręką za maskę, by sprawdzić czy na pewno wszystko dobrze jest z jego nosem. Bolało jak diabli, niekiedy takie maski mają swoje wady... Na to jednak już nic nie poradzi. Nie pozbędzie się stałego dodatku do swego ubioru, ot tak. Jego wzrok znowu powędrował na kobietę przed nim, wyglądało na to, że trafił na kogoś z dystansem do siebie. To dobrze, nie czerpał żadnej przyjemności z rozmowy z "bucami", jak to się mówi. Chciał coś powiedzieć, ale nie zdobył okazji, w zamian jednak poznał jej imię. Ayame. Imię różniące się od tych, które można było napotkać na gorących piaskach pustyni...
- Jestem Kurusu. - odpowiedział kłaniając się nieznacznie, podał swoje prawdziwe imie tylko ze względu na to, że nie miał pomysłu co powiedzieć w zamian. Zresztą, co się może stać? Podczas całej swej wędrówki tak właściwie nie poczuł jednego, że jest chłodno. Co prawda był ubrany ciepło a płaszcz dodatkowo chronił go przed wiatrem i śniegiem, ale dopiero teraz poczuł nieznaczne zimno.
Gdy Ayame ruszyła, zamaskowany człowiek ruszył za nią. Czuł się trochę jak dziecko, bo musiał być prowadzony ale nie mógł poradzić na to, że jest tu pierwszy raz. I może nie ostatni. Wszystko tu różniło się od tego co spotkał, jednak możliwość zobaczenia innej architektury zawsze była przydatna, szczególnie w inspirowaniu się. A do tego jeszcze jedna rzecz była ciekawa, ślepa osoba wie jak się poruszać po tej osadzie od jego... Było to nieco upokarzające, ale niektórzy mają intrygujące umiejętności.
- Tu się wszystko różni od tego co znam... Klimat, architektura, nawet ilość ludzi na ulicach... Zgubiłbym się w tym wszystkim po minucie albo dwóch. - rzucił chcąc podtrzymać rozmowę, w sumie uważał, że tego typu tematy zawsze służą do tego celu. Ewentualnie także komentowanie pogody. - Swoją drogą, jeśli mogę spytać bo zdaje sobie sprawę, że takie pytanie trochę nie wypada, ale skąd jesteś? - dodał zadając bardziej ryzykowne pytanie, przy okazji szukając wzrokiem jakieś karczmy, czy czegoś.
z/t ---> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=5 ... 6fe#p50486
//Zeedytuje "z/t", jak już będzie określone do której knajpy się kierujemy.
- Jestem Kurusu. - odpowiedział kłaniając się nieznacznie, podał swoje prawdziwe imie tylko ze względu na to, że nie miał pomysłu co powiedzieć w zamian. Zresztą, co się może stać? Podczas całej swej wędrówki tak właściwie nie poczuł jednego, że jest chłodno. Co prawda był ubrany ciepło a płaszcz dodatkowo chronił go przed wiatrem i śniegiem, ale dopiero teraz poczuł nieznaczne zimno.
Gdy Ayame ruszyła, zamaskowany człowiek ruszył za nią. Czuł się trochę jak dziecko, bo musiał być prowadzony ale nie mógł poradzić na to, że jest tu pierwszy raz. I może nie ostatni. Wszystko tu różniło się od tego co spotkał, jednak możliwość zobaczenia innej architektury zawsze była przydatna, szczególnie w inspirowaniu się. A do tego jeszcze jedna rzecz była ciekawa, ślepa osoba wie jak się poruszać po tej osadzie od jego... Było to nieco upokarzające, ale niektórzy mają intrygujące umiejętności.
- Tu się wszystko różni od tego co znam... Klimat, architektura, nawet ilość ludzi na ulicach... Zgubiłbym się w tym wszystkim po minucie albo dwóch. - rzucił chcąc podtrzymać rozmowę, w sumie uważał, że tego typu tematy zawsze służą do tego celu. Ewentualnie także komentowanie pogody. - Swoją drogą, jeśli mogę spytać bo zdaje sobie sprawę, że takie pytanie trochę nie wypada, ale skąd jesteś? - dodał zadając bardziej ryzykowne pytanie, przy okazji szukając wzrokiem jakieś karczmy, czy czegoś.
z/t ---> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=5 ... 6fe#p50486
//Zeedytuje "z/t", jak już będzie określone do której knajpy się kierujemy.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości