Wioska Rolników
Re: Wioska Rolników
+18
- Co ty...? – zapytała zduszonym głosem Izanami, kiedy brat gwałtownie przycisnął ją do drzewa. Czuła chłód i szorstkość za swoimi plecami, chociaż chroniła ją warstwa odzieży, którą miała na sobie. Nie spodziewała się jednak odpowiedzi. Nie potrzebowała jej. Doskonale zdawala sobie sprawę z tego, czego chciał Izanagi. I, obojętnie jak bardzo by mu się opierała, nie było mowy o tym, żeby zrezygnował.
Izanami jednak nie chciała się opierać. Chętnie oplatała go ramionami i nogami, czujac jego pulsującą męskość na własnej kobiecości i niemal natychmiast chcąc, żeby w nią wszedł, wypełnił ją, spowodował, żeby się stali jednością, żeby było tak, jak być powinno. Tylko on i ona. Razem.
- Braciszku... Izanagi... – jęknęła mu do ucha, wbijajac paznokcie w jego plecy, kiedy wszedł w nią mocno. Była tak podniecona, że nie miał z tym najmniejszego problemu. Pozbawił ją dechu i nie potrafila zrobić w tym momencie niczego innego, poza oddawaniem sie mu. Lubiła to, kiedy była całkowicie w jego władzy i on to wiedział. I on to lubił.
- Izanagi...
Izanami jednak nie chciała się opierać. Chętnie oplatała go ramionami i nogami, czujac jego pulsującą męskość na własnej kobiecości i niemal natychmiast chcąc, żeby w nią wszedł, wypełnił ją, spowodował, żeby się stali jednością, żeby było tak, jak być powinno. Tylko on i ona. Razem.
- Braciszku... Izanagi... – jęknęła mu do ucha, wbijajac paznokcie w jego plecy, kiedy wszedł w nią mocno. Była tak podniecona, że nie miał z tym najmniejszego problemu. Pozbawił ją dechu i nie potrafila zrobić w tym momencie niczego innego, poza oddawaniem sie mu. Lubiła to, kiedy była całkowicie w jego władzy i on to wiedział. I on to lubił.
- Izanagi...
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Wioska Rolników
Podróż na szczęście minęła bez większych utrudnień. Przypuszczalnie dzięki temu, że Yuki i Hyohiro postanowili podróżować bocznymi trasami i dziczą, żeby uniknąć niepotrzebnych spotkań z kimkolwiek kto mógłby utrudnić przejazd. Tygrys potrafił poruszać się bardzo szybko i bez większego zmęczenia, dzięki czemu dość zauważalnie skrócili oczekiwanie, by w końcu ujrzeć granice Shigashi no Kibu. Natsume nigdy wcześniej nie był w tej okolicy - praktycznie zawsze trzymał się wyłącznie wschodniej części znanej ludziom mapy - jedynym wyjątkiem był czas Pustynnego Pogromu, kiedy to został wysłany przez ówczesną liderkę klanu do udziału w turnieju. Nie przepadał za tamtymi terenami - pustynia to zdecydowanie nie było miejsce do życia, zwłaszcza dla kogoś takiego jak on, który całe życie spędzał w chłodzie i to w nim się czuł najlepiej.
Kiedy zbliżali się do miasta (oczywiście, bocznymi trasami), Natsume podrapał Hyohiro po szyi.
-Dalej pójdę pieszo, Hyohiro - powiedział, schodząc z siodła.
Hyohiro spojrzał na Yukiego z podejrzliwością.
-Jaki masz plan?
Natsume odpiął od paska Hakuhyo, oraz zdjął wachlarz z pleców. Obie bronie położył obok Hyohiro.
-Przechowaj je dla mnie. Noszenie takiej zbrojowni nie pomoże mi w podejściu do przeciwnika. Zostawię sobie to co mam przy boku, i Shiroi Shi - z daleka i tak wygląda jak laska do chodzenia.
Hyohiro wyciągnął zwój, w którym i tak już przechowywał dwuręczny miecz Natsumego, i schował do środka obie podane bronie.
-Planuję udawać młodego dziedzica, okaleczonego i wykopanego z domu przez wuja. Taki strój nikogo nie zdziwi - jak wmówię im że jestem ciężko okaleczony, to normalnym jest że będę chciał to ukryć przed innymi.
Hyohiro kiwnął głową.
-... i wmawiając że chcesz wynająć kogoś by brutalnie zabił wuja, zbliżysz się do Rzeźnika - skoro na tablicy była notka o jakimś zabójstwie, to możliwe że faktycznie znajdziemy go tutaj.
Yuki mruknął z aprobatą. Hyohiro na tyle często podróżował z Yukim, że bardzo szybko załapywał jego sposób myślenia.
-Umiem być przekonujący. Powinienem dać sobie radę.
Hyohiro, po spakowaniu wyposażenia, pożegnał się z Natsumem i zniknął, wracając na Hyogashimę. Yuki zaś, udając że lekko kuleje i wspiera się na drewnianej lasce (w której znajdował się jego rodzinny miecz), ruszył spokojnym marszem w kierunku osady. W zamierzeniu planował po prostu przedostać się do miasta, znaleźć jakieś informacje na temat tego zabójstwa sprzed kilku dni, i popytać o kogoś kto potrafi "załatwić pewną sprawę". Kto będzie miał wiedzieć, ten będzie wiedział. A gdzie najłatwiej będzie poszukać? Gdzieś, gdzie kręcą się ludzie różnej maści - speluny wszelakie i ich okolice. Będzie jednak musiał zachować odpowiednią ostrożność - wiedział, że Shigashi nie jest najbezpieczniejszym miastem na świecie, i dlatego będzie musiał cały czas pilnować swoich pleców.
Gdyby zaś ktoś próbował go zatrzymać? Opowiada mu zmyśloną historię swojej tragicznej przeszłości, w której został zaatakowany przez własną rodzinę i okaleczony - w ramach dowodu może pokazać część klatki piersiowej i przedramion, pokrytych gęstą siatką blizn otrzymaną jeszcze za dzieciaka. Powinno wystarczyć.
Kiedy zbliżali się do miasta (oczywiście, bocznymi trasami), Natsume podrapał Hyohiro po szyi.
-Dalej pójdę pieszo, Hyohiro - powiedział, schodząc z siodła.
Hyohiro spojrzał na Yukiego z podejrzliwością.
-Jaki masz plan?
Natsume odpiął od paska Hakuhyo, oraz zdjął wachlarz z pleców. Obie bronie położył obok Hyohiro.
-Przechowaj je dla mnie. Noszenie takiej zbrojowni nie pomoże mi w podejściu do przeciwnika. Zostawię sobie to co mam przy boku, i Shiroi Shi - z daleka i tak wygląda jak laska do chodzenia.
Hyohiro wyciągnął zwój, w którym i tak już przechowywał dwuręczny miecz Natsumego, i schował do środka obie podane bronie.
-Planuję udawać młodego dziedzica, okaleczonego i wykopanego z domu przez wuja. Taki strój nikogo nie zdziwi - jak wmówię im że jestem ciężko okaleczony, to normalnym jest że będę chciał to ukryć przed innymi.
Hyohiro kiwnął głową.
-... i wmawiając że chcesz wynająć kogoś by brutalnie zabił wuja, zbliżysz się do Rzeźnika - skoro na tablicy była notka o jakimś zabójstwie, to możliwe że faktycznie znajdziemy go tutaj.
Yuki mruknął z aprobatą. Hyohiro na tyle często podróżował z Yukim, że bardzo szybko załapywał jego sposób myślenia.
-Umiem być przekonujący. Powinienem dać sobie radę.
Hyohiro, po spakowaniu wyposażenia, pożegnał się z Natsumem i zniknął, wracając na Hyogashimę. Yuki zaś, udając że lekko kuleje i wspiera się na drewnianej lasce (w której znajdował się jego rodzinny miecz), ruszył spokojnym marszem w kierunku osady. W zamierzeniu planował po prostu przedostać się do miasta, znaleźć jakieś informacje na temat tego zabójstwa sprzed kilku dni, i popytać o kogoś kto potrafi "załatwić pewną sprawę". Kto będzie miał wiedzieć, ten będzie wiedział. A gdzie najłatwiej będzie poszukać? Gdzieś, gdzie kręcą się ludzie różnej maści - speluny wszelakie i ich okolice. Będzie jednak musiał zachować odpowiednią ostrożność - wiedział, że Shigashi nie jest najbezpieczniejszym miastem na świecie, i dlatego będzie musiał cały czas pilnować swoich pleców.
Gdyby zaś ktoś próbował go zatrzymać? Opowiada mu zmyśloną historię swojej tragicznej przeszłości, w której został zaatakowany przez własną rodzinę i okaleczony - w ramach dowodu może pokazać część klatki piersiowej i przedramion, pokrytych gęstą siatką blizn otrzymaną jeszcze za dzieciaka. Powinno wystarczyć.
Ukryty tekst
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Wioska Rolników
Czy dziwił się temu, że wszyscy mieszkańcy wioski patrzyli na niego jak na raroga? By być szczerym - ani trochę. Mimo wszystko, wciąż był kimś zupełnie nieznajomym i przyodzianym w bóg wie jaki kostium mężczyzną, który szedł ich ulicami, utykając - a mimo uszkodzenia nogi, dalej wędrował, i to najwidoczniej z daleka. Teraz najprawdopodobniej nastąpi jeden z dwóch scenariuszy: albo zostanie zatrzymany przez jakichkolwiek strażników, jakich ta wioska potrafiła z siebie wyzuć, albo po prostu spotka się z niezmiernym zaciekawieniem ze strony wszystkich mieszkańców. Tak długo jak z obu przypadków będzie w stanie się wykaraskać bez niepotrzebnych kłopotów, nie miał przeciwko któremukolwiek z nich. W końcu miał odgrywać okaleczonego wędrowca, więc nie przybywał tutaj wszczynać burd.
Tak długo jak nie będzie to absolutna konieczność, spowodowana obecnością Rzeźnika. Ale nawet w tym przypadku miał nadzieję, że nie byłyby potrzebne żadne straty w niewinnych ludziach.
Zły wpływ na statystykę.
Powoli kroczył główną ulicą, co jakiś czas wyłapując tylko jakieś ciekawskie spojrzenie któregoś z mieszkańców lub mieszkanek. Starał się nie wytrącać się z roli - szedł niespiesznie, udając że utyka na lewą nogę (był to argument za tym, by trzymać kij w lewej dłoni - idealnie dla jego stylu walki), i tylko co jakiś czas uprzejmie skinął do kogoś głową w powitaniu. Nie musiał się odzywać tak długo, aż ktoś do niego nie podszedł, więc chociaż w taki sposób mógł okazać coś w stylu dobrej woli. W końcu ktoś kto pozwala sobie na uprzejmość wobec nieznajomych, raczej rzadko miewa wobec nich złe intencje, prawda?
Kiedy w końcu dotarł pod tablicę ogłoszeń, przyjrzał się jej ze skupieniem, wyłapując wszystkie skrawki informacji jakie tylko był w stanie. Nawet takie pierdółki jak informacje o strażach lub o nadchodzących wydarzeniach mogły się prędzej czy później przydać - zawsze były to strzępki, które mógł użyć przy ewentualnym planowaniu następnych ruchów. Najbardziej rzuciło mu się w oczy ogłoszenie o śmierci jakiegoś człowieka - zapewne miało to związek z tą pogłoską, która krążyła po okolicy. Powoli sięgnął po kartkę, ostrożnie ją odczepił, i przeczytał uważnie jeszcze raz.
-Takeru... - powtórzył, zapamiętując sobie imię denata. Zawsze można było tego użyć w celu zagajenia do kogoś kto byłby w temacie. Przyczepił ogłoszenie z powrotem do tablicy i rozejrzał się.
Tawerna. Idealnie.
Powoli, kuśtykając na lewą nogę, przeszedł obok domu sołtysa, samemu też spoglądając zza maski na ostatniego dzieciaka, który został przed sadybą i przyglądał się Yukiemu z fascynacją. Postanowił jednak nie podchodzić - jeszcze zostałby uznany za kogoś jeszcze bardziej podejrzanego niż już teraz. A na tym mu nie zależało. Dlatego też po prostu ruszył w kierunku tawerny, uprzednio również witając się z dzieciakiem skinieniem głowy. Nie spieszyło mu się - bo i do czego? Rzeźnik, choć żwawy, raczej nie zwieje mu w przeciągu tych kilku minut. Zwłaszcza, że nie wiedział że miał Yukiego na swojej głowie.
Po wejściu do tawerny, planował powoli podejść do szynku i uprzejmie przywitać się z właścicielem przybytku. Miłe zachowanie raczej nie szkodzi w kontaktach międzyludzkich.
Tak długo jak nie będzie to absolutna konieczność, spowodowana obecnością Rzeźnika. Ale nawet w tym przypadku miał nadzieję, że nie byłyby potrzebne żadne straty w niewinnych ludziach.
Zły wpływ na statystykę.
Powoli kroczył główną ulicą, co jakiś czas wyłapując tylko jakieś ciekawskie spojrzenie któregoś z mieszkańców lub mieszkanek. Starał się nie wytrącać się z roli - szedł niespiesznie, udając że utyka na lewą nogę (był to argument za tym, by trzymać kij w lewej dłoni - idealnie dla jego stylu walki), i tylko co jakiś czas uprzejmie skinął do kogoś głową w powitaniu. Nie musiał się odzywać tak długo, aż ktoś do niego nie podszedł, więc chociaż w taki sposób mógł okazać coś w stylu dobrej woli. W końcu ktoś kto pozwala sobie na uprzejmość wobec nieznajomych, raczej rzadko miewa wobec nich złe intencje, prawda?
Kiedy w końcu dotarł pod tablicę ogłoszeń, przyjrzał się jej ze skupieniem, wyłapując wszystkie skrawki informacji jakie tylko był w stanie. Nawet takie pierdółki jak informacje o strażach lub o nadchodzących wydarzeniach mogły się prędzej czy później przydać - zawsze były to strzępki, które mógł użyć przy ewentualnym planowaniu następnych ruchów. Najbardziej rzuciło mu się w oczy ogłoszenie o śmierci jakiegoś człowieka - zapewne miało to związek z tą pogłoską, która krążyła po okolicy. Powoli sięgnął po kartkę, ostrożnie ją odczepił, i przeczytał uważnie jeszcze raz.
-Takeru... - powtórzył, zapamiętując sobie imię denata. Zawsze można było tego użyć w celu zagajenia do kogoś kto byłby w temacie. Przyczepił ogłoszenie z powrotem do tablicy i rozejrzał się.
Tawerna. Idealnie.
Powoli, kuśtykając na lewą nogę, przeszedł obok domu sołtysa, samemu też spoglądając zza maski na ostatniego dzieciaka, który został przed sadybą i przyglądał się Yukiemu z fascynacją. Postanowił jednak nie podchodzić - jeszcze zostałby uznany za kogoś jeszcze bardziej podejrzanego niż już teraz. A na tym mu nie zależało. Dlatego też po prostu ruszył w kierunku tawerny, uprzednio również witając się z dzieciakiem skinieniem głowy. Nie spieszyło mu się - bo i do czego? Rzeźnik, choć żwawy, raczej nie zwieje mu w przeciągu tych kilku minut. Zwłaszcza, że nie wiedział że miał Yukiego na swojej głowie.
Po wejściu do tawerny, planował powoli podejść do szynku i uprzejmie przywitać się z właścicielem przybytku. Miłe zachowanie raczej nie szkodzi w kontaktach międzyludzkich.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Wioska Rolników
Czy ciągnęło go do karczm? Tak i nie. Nigdy nie uważał się za człowieka towarzyskiego, więc kontakt z innymi osobami nie był mu potrzebny do funkcjonowania, a i również nie był wielkim fanem napitków alkoholowych, zwłaszcza spożywanych w ilościach pozwalających wprowadzić się w stan uduchowiony (spiritus = duch, hehe). Dlaczego więc ten segment z "tak"? Z czystego pragmatyzmu - to właśnie tam ludzie najchętniej się zbierali, gadali na wszystkie możliwe tematy, i to tam najłatwiej było znaleźć jakiekolwiek informacje. Nieważne czy były one na temat który go interesował, czy nie - każda wiedza jest bardzo użyteczna, i można ją wykorzystać w razie potrzeby. Dlatego też, nawet mimo że osobiście nie był bywalcem takich przybytków jak ten, rozumiał ich wartość jako shinobi, i wizytę w tawernie uważał po prostu za przydatną.
Wchodząc do tawerny, od razu rozejrzał się po wnętrzu. Od razu było widać, że to tutaj nie była jakaś zwykła speluna w porcie, gdzie żeglarze po prostu przychodzili po to żeby szybko i tanio się napruć, tylko starano się zachować tutaj jakiś odpowiedni i przyjazny dla oka porządek. Cóż, tak to już wyglądało w mniejszych osadach i na wsiach - zamiast rynku, praktycznie całe wiejskie życie skupiało się na spotkaniach i odpoczynku właśnie w takich tawernach, dlatego też właściciel takiego przybytku zwykle był bardzo wpływową i dość bogatą osobą, mającą sporo do powiedzenia w wiosce. W końcu kto jak kto, ale on najlepiej znał wszystkich bywalców, i wiedział najwięcej o nich samych i o tym, czego potrzebowali. Praktycznie druga najważniejsza osoba po sołtysie.
Czy tutaj było tak samo, cholera wie. Po prostu tak wnioskował z poprzednich obserwacji.
Opierając się na "lasce", Yuki dokuśtykał do baru i przystanął obok. Oparł się o blat, udając że w ten sposób "odciąża uszkodzoną nogę", i oparł kij o boczną ściankę szynku.
-Witaj. Poprosiłbym trochę piwa, i jakiś obiad, w miarę możliwości. Trochę byłem w podróży, zdążyłem już zgłodnieć.
Na zagajenie, Yuki tylko pokiwał głową.
-Zmierzam w kierunku Shigashi no Kibu. Będę szukać kogoś, kto będzie mógł mi pomóc w prywatnej sprawie.
Teatralnie westchnął.
-Będę potrzebować pomocy w zemście przeciw memu wujowi. Drań wysłał do naszego domu bandziora, który zabił mojego ojca i paskudnie mnie okaleczył - dlatego ubieram się tak, a nie inaczej, by nikt nie musiał czuć obrzydzenia, patrząc na mój stan.
Podrapał się po potylicy.
-Aczkolwiek widziałem na tablicy ogłoszeń, że tragedie dzieją się nawet tutaj, czyż nie...
Wchodząc do tawerny, od razu rozejrzał się po wnętrzu. Od razu było widać, że to tutaj nie była jakaś zwykła speluna w porcie, gdzie żeglarze po prostu przychodzili po to żeby szybko i tanio się napruć, tylko starano się zachować tutaj jakiś odpowiedni i przyjazny dla oka porządek. Cóż, tak to już wyglądało w mniejszych osadach i na wsiach - zamiast rynku, praktycznie całe wiejskie życie skupiało się na spotkaniach i odpoczynku właśnie w takich tawernach, dlatego też właściciel takiego przybytku zwykle był bardzo wpływową i dość bogatą osobą, mającą sporo do powiedzenia w wiosce. W końcu kto jak kto, ale on najlepiej znał wszystkich bywalców, i wiedział najwięcej o nich samych i o tym, czego potrzebowali. Praktycznie druga najważniejsza osoba po sołtysie.
Czy tutaj było tak samo, cholera wie. Po prostu tak wnioskował z poprzednich obserwacji.
Opierając się na "lasce", Yuki dokuśtykał do baru i przystanął obok. Oparł się o blat, udając że w ten sposób "odciąża uszkodzoną nogę", i oparł kij o boczną ściankę szynku.
-Witaj. Poprosiłbym trochę piwa, i jakiś obiad, w miarę możliwości. Trochę byłem w podróży, zdążyłem już zgłodnieć.
Na zagajenie, Yuki tylko pokiwał głową.
-Zmierzam w kierunku Shigashi no Kibu. Będę szukać kogoś, kto będzie mógł mi pomóc w prywatnej sprawie.
Teatralnie westchnął.
-Będę potrzebować pomocy w zemście przeciw memu wujowi. Drań wysłał do naszego domu bandziora, który zabił mojego ojca i paskudnie mnie okaleczył - dlatego ubieram się tak, a nie inaczej, by nikt nie musiał czuć obrzydzenia, patrząc na mój stan.
Podrapał się po potylicy.
-Aczkolwiek widziałem na tablicy ogłoszeń, że tragedie dzieją się nawet tutaj, czyż nie...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości