- Niech uciekają. Nie są za wiele warci. - rzucił udając obojętność. Tak na prawdę chciał, żeby tamci przeżyli, aby mogli opowiedzieć o nim to i owo. Jeśli stanie się słynny to pieniądze same zaczną prosić, żeby je przyjął. Piękna wizja. Swobodnie zaczął schodzić w dół używając odpowiedniej techniki. Musiał pozbierać to i owo. Przede wszystkim swój miecz jednosieczny, którego użył jako broni miotanej. Był warty zbyt wiele i nie mógł go tak po prostu tutaj zostawić. O ile znajdzie jakieś kunai, to też chętnie je odzyska. Miał tez nadzieje na odzyskanie shurikena, który wcześniej dziabnął Nakamurę. Gdzieś w tle słyszał marudzących kompanów. No tak, tamta dwójka po złej stronie muru nie zrobiła za wiele, ale tez widać, iż wcale nie byli tacy potrzebni. Porównując straty Aburame i Nara jawnie wygrywali. Kilku najemników za rozbity oddział oraz stratega? Nie to, ze się cieszył. W końcu to tak na prawdę nie jest jego wygrana. Kompletnie się wyłączył na marudzenie o pięknych kobietach podczas wojny. Ze skupieniem oglądał miecz, który pozwolił dotoniarzowi uciec. Trzeba przyznać, ze chłopak miał wole przeżycia. Z takim uporem na pewno przetrwa do końca walk. Zwłaszcza, iż chyba cała impreza się już kończyła. To i tak był bardzo długi konflikt, ale tym razem przynajmniej zdążył. Wrócił do reszty w momencie, gdy usłyszał, ze wracają do domu.
- Mogło pójść lepiej, ale mogło pójść dużo gorzej. Wyciągnąłem z tej bitwy trochę doświadczenia. Następnym razem rozegram to o wiele lepiej. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Dopiero teraz przychodziły mu do głowy strategie na rozpoczęcie walki i ich szybsze zakończenie. Słynący z intelektu Nara w poprzedniej misji zastawiali na niego pułapki i przemykali obok przemienieni w jelenie. Mógł chociażby używać ich własnych sztuczek. Tych najprostszych, ale wykorzystanych do granic efektywności. Mimo wcześniejszej krytycznej oceny wobec przeciwników, teraz zaczynał rozumieć, ze jak na tak wątłe trzciny, dali z siebie 120%. Nie był to klan, na który postawiłby oszczędności życia. Nie sprzymierzyłby się z nimi, ale wyciągnął od nich pewną lekcje i to się liczy.
- Dam sobie już spokój z tą wojną, a przyszłość jest niepewna. Następnym razem możemy spotkać się po dwóch rożnych stronach. Nauczyłaś się czegoś ciekawego? - rzucił dla podtrzymania rozmowy.
Ukryty tekst