Posiadłość Takawazy
- Yami
- Posty: 2964
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Posiadłość Takawazy
Czyli ostatecznie zostali przyjęci. Jednak nie było tak trudno, jak mogłoby się wydawać, hm? Ukog puścił już mimo uszu te wszystkie wyjaśnienia, ważne dla niego było teraz tylko to aby dotrwać jakoś do tego poranka, a potem skoro świt spiknąć się z Yosuke i zacząć w końcu działać.
- Nie-e-e... to chyba nie będzie konieczne... - Jakaś Pani miała się nim zajmować? Przy jego marnym doświadczeniu, nawet zwykła rozmowa z taką osóbką płci przeciwnej przyprawiała go o rumieniec.
- Ja świetnie poradzę sobie sam... - Wydukał jeszcze na koniec, a potem zwrócił się do Yosiaka.
- To w takim razie spotykamy się jutro rano, tak? Chyba że chcesz... - Zaprzyjaźnić się? Spędzić trochę czasu przed wspólnym wypadem na spotkanie śmierci? Na obecną chwilę zadanie nie wydawało się groźne, więc nie trzeba było się żegnać, a na lepsze poznanie czas mógł przyjść jeszcze później, jeśli tylko tamten zechce. Póki co jednak Ukog czmychnął z pokoju feudała, aby w spokoju rozejrzeć sie po tym domostwie, choć bez przesadnej ciekawości. Przeszedł się po ogrodach, zażył kąpieli, lecz nie korzystał z żadnych uciech, ani masażu, ani rozmowy z przydzieloną dwórką. Po prostu lenistwo, błogie i regenerujące, które gwarantowało bycie wypoczętym następnego dnia. Położył się wcześniej niż zwykle, aby czas do rozpoczęcia zadania nie dłużył się tak nieznośnie.
- Nie-e-e... to chyba nie będzie konieczne... - Jakaś Pani miała się nim zajmować? Przy jego marnym doświadczeniu, nawet zwykła rozmowa z taką osóbką płci przeciwnej przyprawiała go o rumieniec.
- Ja świetnie poradzę sobie sam... - Wydukał jeszcze na koniec, a potem zwrócił się do Yosiaka.
- To w takim razie spotykamy się jutro rano, tak? Chyba że chcesz... - Zaprzyjaźnić się? Spędzić trochę czasu przed wspólnym wypadem na spotkanie śmierci? Na obecną chwilę zadanie nie wydawało się groźne, więc nie trzeba było się żegnać, a na lepsze poznanie czas mógł przyjść jeszcze później, jeśli tylko tamten zechce. Póki co jednak Ukog czmychnął z pokoju feudała, aby w spokoju rozejrzeć sie po tym domostwie, choć bez przesadnej ciekawości. Przeszedł się po ogrodach, zażył kąpieli, lecz nie korzystał z żadnych uciech, ani masażu, ani rozmowy z przydzieloną dwórką. Po prostu lenistwo, błogie i regenerujące, które gwarantowało bycie wypoczętym następnego dnia. Położył się wcześniej niż zwykle, aby czas do rozpoczęcia zadania nie dłużył się tak nieznośnie.
0 x
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
Re: Posiadłość Takawazy
Nieco zdziwiło go to, że przydzielił im służki. Przecież byli tylko jego najemnikami. Nie było potrzeby, żeby ktokolwiek im usługiwał. Nie musiał aż tak się nimi zajmować, mieli tylko wykonać zlecenie i miło się pożegnać, udając się każdy w swoją stronę. Ale z drugiej strony… Chyba czasami warto dbać o swoją służbę, co nie? Im są szczęśliwsi, tym lepiej wykonują nadane im zadanie. Morale to bardzo ważna rzecz.
- Dziękuję, Panie Takazawa - chłopak skłonił się, wstając od stołu. Musiał się nieco przespać po podróży, żeby być w pełni sił, aby bez problemu móc wykonać powierzone mu zadania. Ciekaw tylko był, co tak naprawdę spotkają na swojej drodze. Bandytów. To z całą pewnością. Ale czy bardzo groźnych? Czy może tylko tępych wieśniaków, szukających zarobku w nieuczciwy sposób? Nieważne, kim by nie byli, i tak spotka ich jeden, i ten sam los. Przynajmniej miał taką nadzieję, bo może być różnie… Oby tylko oboje wyszli z tego w jednym kawałku.
Gdy tylko Takazawa dał znak, że mogą udać się, gdzie tylko chcą, Yosuke skłonił się ponownie i udał się za przydzieloną mu kobietą. Po wyjściu z pokoju, poinformował Ukoga, że uda się teraz do łaźni, choć na chwilkę. Jeśli będzie chciał to oczywiście do niego dołączy, bo co to za problem? Prowadziła go ta… Dosyć urodziwa, czarnowłosa Panna. A może by tak z nią porozmawiać? Tak z czystej ciekawości.
- Wybacz, że pytam… Ale co tak właściwie tutaj robisz? W sensie… No skądś musisz pochodzić, czy coś. Tylko nie mów, że jesteś sierotą, którą Pan Takazawa uratował z jakichś dziwnych tarapatów, czy może wykradałaś mu coś w dzieciństwie, a teraz odpracowujesz dług, bo tym bardziej pomyślę, że to jakaś bajka, czy dziwaczna technika w której ktoś uwięził mnie bez powodu, od tak dla frajdy - zagadał do niej, bo co mu było szkoda? I tak wybywa stąd niedługo po zakończeniu misji, więc nie miał problemu, jeśli się zbłaźni przed jakąś służką. I tak prawdopodobnie już nigdy jej nie zobaczy, więc co mu szkodzi? Być może dowie się więcej o swoim zleceniodawcy. Wprawdzie cała ta łaźnia była tylko pretekstem, aby porozmawiać z tymi kobietami i być może dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat tego wszystkiego, co dzieje się wokół nich.
- Dziękuję, Panie Takazawa - chłopak skłonił się, wstając od stołu. Musiał się nieco przespać po podróży, żeby być w pełni sił, aby bez problemu móc wykonać powierzone mu zadania. Ciekaw tylko był, co tak naprawdę spotkają na swojej drodze. Bandytów. To z całą pewnością. Ale czy bardzo groźnych? Czy może tylko tępych wieśniaków, szukających zarobku w nieuczciwy sposób? Nieważne, kim by nie byli, i tak spotka ich jeden, i ten sam los. Przynajmniej miał taką nadzieję, bo może być różnie… Oby tylko oboje wyszli z tego w jednym kawałku.
Gdy tylko Takazawa dał znak, że mogą udać się, gdzie tylko chcą, Yosuke skłonił się ponownie i udał się za przydzieloną mu kobietą. Po wyjściu z pokoju, poinformował Ukoga, że uda się teraz do łaźni, choć na chwilkę. Jeśli będzie chciał to oczywiście do niego dołączy, bo co to za problem? Prowadziła go ta… Dosyć urodziwa, czarnowłosa Panna. A może by tak z nią porozmawiać? Tak z czystej ciekawości.
- Wybacz, że pytam… Ale co tak właściwie tutaj robisz? W sensie… No skądś musisz pochodzić, czy coś. Tylko nie mów, że jesteś sierotą, którą Pan Takazawa uratował z jakichś dziwnych tarapatów, czy może wykradałaś mu coś w dzieciństwie, a teraz odpracowujesz dług, bo tym bardziej pomyślę, że to jakaś bajka, czy dziwaczna technika w której ktoś uwięził mnie bez powodu, od tak dla frajdy - zagadał do niej, bo co mu było szkoda? I tak wybywa stąd niedługo po zakończeniu misji, więc nie miał problemu, jeśli się zbłaźni przed jakąś służką. I tak prawdopodobnie już nigdy jej nie zobaczy, więc co mu szkodzi? Być może dowie się więcej o swoim zleceniodawcy. Wprawdzie cała ta łaźnia była tylko pretekstem, aby porozmawiać z tymi kobietami i być może dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat tego wszystkiego, co dzieje się wokół nich.
0 x
- Yami
- Posty: 2964
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
Re: Posiadłość Takawazy
Yosuke widział lekkie zawahanie na twarzy dziewczyny. Mimika twarzy zdradzała wszystko w człowieku, znaleźć w niej można było dosłownie wszystko, co mogłoby jakkolwiek pomóc w rozmowie, czy rozgryzieniu danej osoby. Wszyscy byli tu tacy ułożeni, aż do bólu. Nadal coś mu tutaj nie pasowało, było takie dziwne… Ten feudal był ciekawą osobą, ale i równie podejrzaną. Chłopak skinął tylko głową na słowa dziewczyny. Standardowa sytuacja, gdzie rodzina nie ma się, jak wypłacić, więc oddaje jedno z dzieci do służby u bogacza, aby uwolnić się od widma łapy, która odbiera wszystko, co zarobimy. Biorąc pod uwagę zarobki takiego shinobi, który niekiedy zarabia na jednej misji tyle, co jakiś wieśniak przez cały rok, żaden z profesjonalnych ninja nie wie, jak ciężkie może być takie życie.
- Każda z Was tak tutaj wylądowała? - zapytał jeszcze z ciekawości. Łatwy pomysł na biznes. Nie bez powodu koleś jest tak bogaty, skoro słudzy pracują u niego za darmo, a do tego zbiera jakieś podatki od wieśniaków. Pytanie tylko, jakie miał plany wobec chłopaków? Ukog zapewne już poszedł spać, aby móc wypocząć, ale ciekawość ludzi, którą miał w sobie Yosuke nie pozwalała mu jeszcze zasnąć. Chciał przynajmniej wiedzieć dla kogo pracuje, bo prawda była taka, że nic o tej osobie nie wiedział, a czerwonowłosy należał do osób, które nie odpuszczały, gdy miały okazję zdobyć choć kawałek informacji na temat otaczającego go świata.
- Wybacz, że pytam, ale ile tak naprawdę wynosi wasz cały dług? To aż taka duża liczba, że jesteś poniekąd w niewoli? - znowuż ciekawość wygrała, ale co on poradzi, że ma choć chwilę czasu na relaks, więc i zdejmował maskę gnidy, zimnego głazu, czy jak by tego tam nie nazwać.
Gdy dziewczyna dała znak, że kąpiel za niedługo będzie gotowa, Yosuke poszedł w miejsce, które możnaby nazwać przebieralnią, po czym zdjął cały swój rynsztunek i odział się w yukatę, która była już przygotowana specjalnie dla jego osoby. Sam nie wiedział, czy ma kąpać się nago… No bo w końcu płeć przeciwna będzie stać obok niego, nie? Czy może nie będzie stać? Sam nie wiedział, nigdy nie był w takiej sytuacji, w końcu pochodził z dość biednej rodziny, a u staruszka nie mógł liczyć na towarzystwo służby, toteż ubrany w yukatę wyszedł z “przebieralni” i stanął naprzeciw bali z wodą.
- Hm… To co? Mogę już? Wybacz, jestem tylko tępym shinobim, który nie wie, co mu wypada, a co nie, więc musisz mnie poinstruować. I błagam Cię, mów mi Yosuke. Tytuł Pana nie dość, że nie pasuje mi ani trochę, tak jeszcze nienawidzę tego określenia - uśmiechnął się do niej, stojąc tak nadal, czekając na instrukcję - Tak właściwie to… Dobrze Was tu traktują? Wiesz. Z zewnątrz wszystko wygląda pięknie, ale nigdy nie wiadomo, co dzieje się w środku. Jesteś piękną dziewczyną, to samo można powiedzieć o tej drugiej, więc nie zdziwiłbym się, gdyby działo się tutaj coś o wiele gorszego niż tylko patrzenie się - chyba temat, który teraz “zaproponował” nie należał do najlżejszych, ale coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że wszystko jest zbyt piękne, aby faktycznie mogło takie być. Nigdzie nie może być idealnie.
- Każda z Was tak tutaj wylądowała? - zapytał jeszcze z ciekawości. Łatwy pomysł na biznes. Nie bez powodu koleś jest tak bogaty, skoro słudzy pracują u niego za darmo, a do tego zbiera jakieś podatki od wieśniaków. Pytanie tylko, jakie miał plany wobec chłopaków? Ukog zapewne już poszedł spać, aby móc wypocząć, ale ciekawość ludzi, którą miał w sobie Yosuke nie pozwalała mu jeszcze zasnąć. Chciał przynajmniej wiedzieć dla kogo pracuje, bo prawda była taka, że nic o tej osobie nie wiedział, a czerwonowłosy należał do osób, które nie odpuszczały, gdy miały okazję zdobyć choć kawałek informacji na temat otaczającego go świata.
- Wybacz, że pytam, ale ile tak naprawdę wynosi wasz cały dług? To aż taka duża liczba, że jesteś poniekąd w niewoli? - znowuż ciekawość wygrała, ale co on poradzi, że ma choć chwilę czasu na relaks, więc i zdejmował maskę gnidy, zimnego głazu, czy jak by tego tam nie nazwać.
Gdy dziewczyna dała znak, że kąpiel za niedługo będzie gotowa, Yosuke poszedł w miejsce, które możnaby nazwać przebieralnią, po czym zdjął cały swój rynsztunek i odział się w yukatę, która była już przygotowana specjalnie dla jego osoby. Sam nie wiedział, czy ma kąpać się nago… No bo w końcu płeć przeciwna będzie stać obok niego, nie? Czy może nie będzie stać? Sam nie wiedział, nigdy nie był w takiej sytuacji, w końcu pochodził z dość biednej rodziny, a u staruszka nie mógł liczyć na towarzystwo służby, toteż ubrany w yukatę wyszedł z “przebieralni” i stanął naprzeciw bali z wodą.
- Hm… To co? Mogę już? Wybacz, jestem tylko tępym shinobim, który nie wie, co mu wypada, a co nie, więc musisz mnie poinstruować. I błagam Cię, mów mi Yosuke. Tytuł Pana nie dość, że nie pasuje mi ani trochę, tak jeszcze nienawidzę tego określenia - uśmiechnął się do niej, stojąc tak nadal, czekając na instrukcję - Tak właściwie to… Dobrze Was tu traktują? Wiesz. Z zewnątrz wszystko wygląda pięknie, ale nigdy nie wiadomo, co dzieje się w środku. Jesteś piękną dziewczyną, to samo można powiedzieć o tej drugiej, więc nie zdziwiłbym się, gdyby działo się tutaj coś o wiele gorszego niż tylko patrzenie się - chyba temat, który teraz “zaproponował” nie należał do najlżejszych, ale coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że wszystko jest zbyt piękne, aby faktycznie mogło takie być. Nigdzie nie może być idealnie.
0 x
- Yami
- Posty: 2964
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
Re: Posiadłość Takawazy
W zasadzie to spodziewał się innej odpowiedzi od dziewczyny. Coś w stylu “ten Takazawa jest taki zły i w ogóle, tylko nas męczy, porywa i inne takie”, a tymczasem usłyszał coś takiego. Cóż. Być może naczytał się za dużo książek, choć jego podejrzliwość trzymała się go nadal, chłopak nie chciał już więcej męczyć dziewczyny pytaniami, czy czymkolwiek. Chciał jak najszybciej udać się na spoczynek, żeby być w miarę wypoczętym przed zleconym mu zadaniem. Doskonale wiedział, że nie może zawieść, w końcu sam mówił, że podoła zadaniu i jest dobrym człowiekiem na to miejsce. Z całą pewnością nikogo nie zawiedzie, nie ma tego we krwi.
Gdy tylko skończył kąpiel, która nie trwała za długo, zrobił wszystko, co było potrzebne, aby założyć cały rynsztunek z powrotem, po czym wyszedł z łaźni. W zasadzie to przez to, że nie usatysfakcjonowała go odpowiedź, jego ciekawość świata została tak ugaszona, że nie miał ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Być może odpowiedziałby, gdyby dziewczyna cokolwiek spróbowała do niego powiedzieć, zacząć jakąś ciekawszą konwersację, w co wątpił oczywiście.
- Idę do swojego pokoju, nie potrzebuję twojej pomocy, dzięki - powiedział tylko, choć w sumie nieco nieprzemyślanie, bo nie wiedział, gdzie tak naprawdę jest jego pokój, co potem sam zweryfikował w swojej myśli i dopowiedział - Jednak potrzebuję, bo nie wiem gdzie jest. Mogłabyś mnie zaprowadzić? - spojrzał jeszcze na nią, czekając na odpowiedź, czy sygnał, że ma za nią iść w celu znalezienia pokoju. Jeśli dziewczyna doprowadziła go w końcu do pokoju bez żadnych problemów, chłopak udał się na spoczynek.
Gdy tylko skończył kąpiel, która nie trwała za długo, zrobił wszystko, co było potrzebne, aby założyć cały rynsztunek z powrotem, po czym wyszedł z łaźni. W zasadzie to przez to, że nie usatysfakcjonowała go odpowiedź, jego ciekawość świata została tak ugaszona, że nie miał ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Być może odpowiedziałby, gdyby dziewczyna cokolwiek spróbowała do niego powiedzieć, zacząć jakąś ciekawszą konwersację, w co wątpił oczywiście.
- Idę do swojego pokoju, nie potrzebuję twojej pomocy, dzięki - powiedział tylko, choć w sumie nieco nieprzemyślanie, bo nie wiedział, gdzie tak naprawdę jest jego pokój, co potem sam zweryfikował w swojej myśli i dopowiedział - Jednak potrzebuję, bo nie wiem gdzie jest. Mogłabyś mnie zaprowadzić? - spojrzał jeszcze na nią, czekając na odpowiedź, czy sygnał, że ma za nią iść w celu znalezienia pokoju. Jeśli dziewczyna doprowadziła go w końcu do pokoju bez żadnych problemów, chłopak udał się na spoczynek.
0 x
- Yami
- Posty: 2964
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Posiadłość Takawazy
Uhhh... nie spodziewał się, że rezydencja Takawazy będzie taka duża, gdyby wcześniej znał jej gabaryty, pewnie zrezygnowałby z połowy wycieczki, choć liźnięcie tego bogactwa i przepychu dało mu przynajmniej pojęcie o tym, jak żyją zamożni ludzie. Dodatkowo własna służba, ludzie którzy spełniali jego zachcianki na każde zawołanie... to był chyba naprawdę ktoś z tutejszego szczytu. Ukogowi wydawało się, że jest w ogóle na innej planecie, nigdy wcześniej nie miał okazji zasmakować takiego życia. Zwiedzaniu kolejnych pomieszczeń towarzyszyły tylko ochy i achy wydobywające się z jego ust, choć zapewne mogło to rozśmieszyć nawet służącą, która mu towarzyszyła.
W końcu jednak długi obchód dobiegł do końca, a Ukog i "przydzielona" mu dziewczyna rozstali się przed drzwiami jego pokoju.
- Dzięki za wycieczkę! - Krzyknął za nią i pomachał na pożegnanie, a właściwie na dobranoc.
Pokoik był niewielki przytulny, urządzony tak, że chłopak szybko się w nim zadomowił, choć cała ta gościnność wydawała mu się naprawdę zbyt dużą łaskawością ze strony właściciela tej posiadłości. Równie dobrze mógł ich odesłać i kazać przyjść następnego ranka, a zamiast tego ugościł ich jak miłych mu przyjaciół. Kamehameha poczuł sympatię do tego mężczyzny za okazane serce, puszczając w niepamięć wszystkie gorzkie słowa i przyszpilenie Yosuke do stołu podczas ich pierwszej rozmowy. Widocznie takie panowały tutaj zwyczaje - słowo Pana było ostateczne. Ukog przyłożył w końcu główkę do podusi i spokojnie zasnął.
Rano obudziła go ta sama służąca, która oprowadzała go dzień wcześniej. Brunet szybko się zerwał, przekonany o tym, że jest już spóźniony, dopóki nie dotarło do niego, że w godzinę zdąży przecież jeszcze zjeść śniadanie!
- Nie, nie trzeba przypominać! A mogę wiedzieć gdzie tu jest stołówka? - Krzyknął do Hasane przez drzwi, powoli zakładając galoty i bluzkę, nie martwiąc się nawet o rozczochrane włosy. Walka z nimi już dawno była przegrana. Miał nadzieję, że po drodze spotka swojego nowego znajomego i przez tą godzinę omówią plan działania na nadchodzący dzień.
W końcu jednak długi obchód dobiegł do końca, a Ukog i "przydzielona" mu dziewczyna rozstali się przed drzwiami jego pokoju.
- Dzięki za wycieczkę! - Krzyknął za nią i pomachał na pożegnanie, a właściwie na dobranoc.
Pokoik był niewielki przytulny, urządzony tak, że chłopak szybko się w nim zadomowił, choć cała ta gościnność wydawała mu się naprawdę zbyt dużą łaskawością ze strony właściciela tej posiadłości. Równie dobrze mógł ich odesłać i kazać przyjść następnego ranka, a zamiast tego ugościł ich jak miłych mu przyjaciół. Kamehameha poczuł sympatię do tego mężczyzny za okazane serce, puszczając w niepamięć wszystkie gorzkie słowa i przyszpilenie Yosuke do stołu podczas ich pierwszej rozmowy. Widocznie takie panowały tutaj zwyczaje - słowo Pana było ostateczne. Ukog przyłożył w końcu główkę do podusi i spokojnie zasnął.
Rano obudziła go ta sama służąca, która oprowadzała go dzień wcześniej. Brunet szybko się zerwał, przekonany o tym, że jest już spóźniony, dopóki nie dotarło do niego, że w godzinę zdąży przecież jeszcze zjeść śniadanie!
- Nie, nie trzeba przypominać! A mogę wiedzieć gdzie tu jest stołówka? - Krzyknął do Hasane przez drzwi, powoli zakładając galoty i bluzkę, nie martwiąc się nawet o rozczochrane włosy. Walka z nimi już dawno była przegrana. Miał nadzieję, że po drodze spotka swojego nowego znajomego i przez tą godzinę omówią plan działania na nadchodzący dzień.
0 x
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
Re: Posiadłość Takawazy
Sen… Błogi sen, który pozwala odpocząć i odciąć się od wszelakich problemów choć na chwilkę. Tak krótką chwilkę, że budzisz się i jesteś zły, że tak szybko skończyło się to wszystko, co daje Ci ukojenie. W jednej chwili biegasz za ukochanymi osobami, a w drugiej “Yosuke-san…”.
Chłopak zerwał się od razu z łóżka. Nieco nerwowo, jakby coś męczyło go w myślach, że coś może być nie tak, że ktoś przyszedł, żeby go zamordować. Z całą pewnością było to kłamstwo, ale ten idiota zawsze tak myśli, zawsze coś podejrzewa. Popadnie w jaką nerwicę i dopiero będzie frajda, żeby trzymać go jakkolwiek w ryzach, żeby nie wykrzykiwał, jak Shiga wtedy, w tamtej knajpce, że nieznany im samuraj chce go zabić, a tamten biedak przecież najzwyczajniej w świecie nic nie zrobił nie? Tylko przykładał mu ostrze do szyi z zamiarem odcięcia głowy. no przecież. Choć w tamtym przypadku ten krzyk był bardzo… Ale to bardzo usprawiedliwiony! Przecież biedny Shiga bał się o swoje życie!
- Dziękuję, że mnie obudziłaś - powiedział, gdy dziewczyna zdążyła już zamknąć drzwi. Pewnie go usłyszała przez dosyć cienkie drzwi. Zostawiła mu śniadanie? Miło z jej strony. Choć pewnie robi to, bo musi, a nie dlatego, że chłopak budzi u niej jakąś sympatię, w końcu nawet się nie znają. Prawda była taka, że “mężczyźni” w jego wieku zaczynają już myśleć nieco inaczej na temat kobiet… Przynajmniej inaczej od takiego Ukoga, któremu pewnie bawienie się w kałuży czy czymś innym tylko w głowie. Tak, tak. Tak z całą pewnością było. Ukog to był dzieciak, a wielki Pan Yosiek był wielkim dorosłym. Dobre żarty.
Postanowił zatem, że spróbuje co takiego dobrego przygotowali dla swojego gościa. Z pewnością było to coś przepysznego. Ach! Tak. Ryż. No tak. Ryż. Mógł się tego spodziewać. W zasadzie to nie rozkoszował się jakoś tym wszystkim, tylko najzwyczajniej w świecie wciągnął wszystko tak szybko, jak to możliwe, żeby móc stawić się na miejscu zbiórki, aby dopytać się jeszcze paru rzeczy, które męczyły go w głowie.
Po chwili był już gotowy, ubrany w cały rynsztunek, co budziło zachwyt u Pań i zazdrość u Panów. Umięśniony, dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna w pełnej zbroi, czarnym płaszczu, do tego z kataną na plecach! No, no! Wyglądał na wojownika. Przynajmniej wyglądał, bo to czy nim był to już druga sprawa. Ponoć połową sukcesu jest już sam wygląd i to, co czuje przeciwnik, więc jeśli będą niepewni z powodu jego wyglądu to tylko same plusy, nie było na co narzekać. Tylko ile jeszcze ma tam czekać na wszystkich? Tak, z jednej strony to jego wina, że przyszedł tam tak szybko, ale oczekiwał po innych, że zrobią to samo. W końcu to nie byle misja, prawda?
Chłopak zerwał się od razu z łóżka. Nieco nerwowo, jakby coś męczyło go w myślach, że coś może być nie tak, że ktoś przyszedł, żeby go zamordować. Z całą pewnością było to kłamstwo, ale ten idiota zawsze tak myśli, zawsze coś podejrzewa. Popadnie w jaką nerwicę i dopiero będzie frajda, żeby trzymać go jakkolwiek w ryzach, żeby nie wykrzykiwał, jak Shiga wtedy, w tamtej knajpce, że nieznany im samuraj chce go zabić, a tamten biedak przecież najzwyczajniej w świecie nic nie zrobił nie? Tylko przykładał mu ostrze do szyi z zamiarem odcięcia głowy. no przecież. Choć w tamtym przypadku ten krzyk był bardzo… Ale to bardzo usprawiedliwiony! Przecież biedny Shiga bał się o swoje życie!
- Dziękuję, że mnie obudziłaś - powiedział, gdy dziewczyna zdążyła już zamknąć drzwi. Pewnie go usłyszała przez dosyć cienkie drzwi. Zostawiła mu śniadanie? Miło z jej strony. Choć pewnie robi to, bo musi, a nie dlatego, że chłopak budzi u niej jakąś sympatię, w końcu nawet się nie znają. Prawda była taka, że “mężczyźni” w jego wieku zaczynają już myśleć nieco inaczej na temat kobiet… Przynajmniej inaczej od takiego Ukoga, któremu pewnie bawienie się w kałuży czy czymś innym tylko w głowie. Tak, tak. Tak z całą pewnością było. Ukog to był dzieciak, a wielki Pan Yosiek był wielkim dorosłym. Dobre żarty.
Postanowił zatem, że spróbuje co takiego dobrego przygotowali dla swojego gościa. Z pewnością było to coś przepysznego. Ach! Tak. Ryż. No tak. Ryż. Mógł się tego spodziewać. W zasadzie to nie rozkoszował się jakoś tym wszystkim, tylko najzwyczajniej w świecie wciągnął wszystko tak szybko, jak to możliwe, żeby móc stawić się na miejscu zbiórki, aby dopytać się jeszcze paru rzeczy, które męczyły go w głowie.
Po chwili był już gotowy, ubrany w cały rynsztunek, co budziło zachwyt u Pań i zazdrość u Panów. Umięśniony, dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna w pełnej zbroi, czarnym płaszczu, do tego z kataną na plecach! No, no! Wyglądał na wojownika. Przynajmniej wyglądał, bo to czy nim był to już druga sprawa. Ponoć połową sukcesu jest już sam wygląd i to, co czuje przeciwnik, więc jeśli będą niepewni z powodu jego wyglądu to tylko same plusy, nie było na co narzekać. Tylko ile jeszcze ma tam czekać na wszystkich? Tak, z jednej strony to jego wina, że przyszedł tam tak szybko, ale oczekiwał po innych, że zrobią to samo. W końcu to nie byle misja, prawda?
0 x
- Yami
- Posty: 2964
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Posiadłość Takawazy
Ukog czuł wstyd. Jak nie mógł wyczuć śniadania, które podstawiono mu pod nos?
- Okej, nieważne, już znalazłem! - Krzyknął do służki gdy skończył się ubierać, a następnie zaczął pałaszować jedzonko. Ostatnie kęsy wepchnął sobie jednak do buzi po same brzegi, nie chcąc już tracić czasu na siedzenie przy stole. Napakowany jak chomik na zimę wyszedł z pokoju i dopiero na korytarzu zaczął mielić końcówkę posiłku, modląc się w duchu, aby zdążył przełknąć zanim dotrze na miejsce zbiórki. Powoli udawało mu się gryźć, kilka razy stracił oddech, dwa razy się zakrztusił, a jeden raz w ogóle odcięło mu tlen, ale w końcu udało się! Z głośnym GULP! przełknął ostatni kawałek gdy wychodził na zewnątrz posiadłości, gdzie kończono załadunek.
- Dzień doberek! - Machnął zgromadzonym, z miejsca interesując się przygotowywanym wozem. Nie wyglądał specjalnie efektownie ani bogato. Nic nie wskazywało na to, aby jacyś bandyci mogli się nim zainteresować. Dlatego Ukog poczuł dziwną ulgę. Walka zaraz po takim obfitym posiłku na pewno nie była dobrym pomysłem. Miał nadzieję, że jeśli jakaś konfrontacja w ogóle nastąpi, zdąży już strawić chociaż ułamek śniadania.
- Ah, to tylko zwykły wóz, kto by chciał okradać takie skrzynie. A tak przy okazji, to co w nich jest? - Zapytał beztrosko, w ogóle nie myśląc o tym, że nie powinien się tym interesować. Ale zainteresował się, przy okazji i bez złych intencji.
- Będziemy tylko my i woźnica? - Zapytał Takawazę wskazując palcem a Yosuke i siebie.
- O hejo tak przy okazji. - Uśmiechnął się do czerwonowłosego kolegi. Zauważył go.
- Bo ja to w sumie nie wiem czy sobie poradzimy z dziesiątką przeciwników. Możliwe że wczoraj trochę podkoloryzowałem... he he he... - Ich dwóch, las, cenny ładunek, zgraja bandytów. Co mogło pójść nie tak? Ukog poczuł się nieco niepewnie, ale chyba nie było już teraz odwrotu. Musieli wyruszać.
- Okej, nieważne, już znalazłem! - Krzyknął do służki gdy skończył się ubierać, a następnie zaczął pałaszować jedzonko. Ostatnie kęsy wepchnął sobie jednak do buzi po same brzegi, nie chcąc już tracić czasu na siedzenie przy stole. Napakowany jak chomik na zimę wyszedł z pokoju i dopiero na korytarzu zaczął mielić końcówkę posiłku, modląc się w duchu, aby zdążył przełknąć zanim dotrze na miejsce zbiórki. Powoli udawało mu się gryźć, kilka razy stracił oddech, dwa razy się zakrztusił, a jeden raz w ogóle odcięło mu tlen, ale w końcu udało się! Z głośnym GULP! przełknął ostatni kawałek gdy wychodził na zewnątrz posiadłości, gdzie kończono załadunek.
- Dzień doberek! - Machnął zgromadzonym, z miejsca interesując się przygotowywanym wozem. Nie wyglądał specjalnie efektownie ani bogato. Nic nie wskazywało na to, aby jacyś bandyci mogli się nim zainteresować. Dlatego Ukog poczuł dziwną ulgę. Walka zaraz po takim obfitym posiłku na pewno nie była dobrym pomysłem. Miał nadzieję, że jeśli jakaś konfrontacja w ogóle nastąpi, zdąży już strawić chociaż ułamek śniadania.
- Ah, to tylko zwykły wóz, kto by chciał okradać takie skrzynie. A tak przy okazji, to co w nich jest? - Zapytał beztrosko, w ogóle nie myśląc o tym, że nie powinien się tym interesować. Ale zainteresował się, przy okazji i bez złych intencji.
- Będziemy tylko my i woźnica? - Zapytał Takawazę wskazując palcem a Yosuke i siebie.
- O hejo tak przy okazji. - Uśmiechnął się do czerwonowłosego kolegi. Zauważył go.
- Bo ja to w sumie nie wiem czy sobie poradzimy z dziesiątką przeciwników. Możliwe że wczoraj trochę podkoloryzowałem... he he he... - Ich dwóch, las, cenny ładunek, zgraja bandytów. Co mogło pójść nie tak? Ukog poczuł się nieco niepewnie, ale chyba nie było już teraz odwrotu. Musieli wyruszać.
0 x
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
Re: Posiadłość Takawazy
Przywitał się ze wszystkimi skinięciem głowy. Nie spóźnił się. To najważniejsze. W zasadzie to miał parę pytań do Pana Takazawy. Choć były to pytania natury dość głupiej i niewiele wniosłyby do czegokolwiek. Najwyżej podniosłoby to morale i pozwoliło chłopakom czuć się choć odrobinę pewniej. Miał nadzieję, że w całym tym tłumie spraw do załatwienia przed wyjazdem chłopaków, zrozumieją się jakoś i bez problemu Pan Takazawa odpowie na wszystkie pytania gnębiące młodzieńca.
- Panie Takazawa, chciałbym się o coś zapytać. Czy ma Pan w posiadaniu... takie maski. Widziałem je niegdyś u niektórych shinobi. Były z drewna i przysłaniały pół twarzy, aby zachować ich anonimowość... No i do tego wyglądali groźnie przez kształt w jakim były. Wyglądały jak gęby demonów z najgorszych koszmarów - wytłumaczył czym prędzej, aby mężczyzna miał jeszcze czas na przemyślenie, przypomnienie sobie wszystkiego i wydanie poleceń - Bo jeśli tak to prosiłbym o choć jedną taką, najlepiej gdyby była w kolorze czarnym. Z pewnością pomoże nam to zdobyć przewagę psychiczną nad naszymi rywalami - jak zawsze w myśleniu czerwonowłosego, wszystko miało jakiś tam swój powód, wytłumaczenie. W końcu przewaga psychiczna potrafi czynić cuda na polach bitwy. A takowa maska w akompaniamencie ze zbroją i czerwonymi włosami chłopaka z całą pewnością wyglądałaby groźnie, co nadawałoby mu wyglądu demona.
- Witaj Ukog - przywitał się z nowym kolegą. Ciekaw był, jak mógł czuć się Ukog. Pewnie był lekko zestresowany tym wszystkim, w końcu to nie byle misja u byle wieśniaka. Mało to ma wspólnego z misjami pokroju ratowania kotka, czy szukania zaginionego dziecka. Niezłe zdzierstwo. Pięćset ryuo za odnalezienie jakiegoś gnojka? Kto to widział, że aż tyle to wszystko kosztuje tych biednych wieśniaków? Skąd w ogóle biorą na to pieniądze? No. Nieważne. Wróćmy do Ukoga, bo to o niego się tu rozchodzi. Na pewno była to pierwsza takiego rodzaju misja w jego życiu. Yosuke miał tylko nadzieję, że chłopak nie spanikuje w najważniejszym dla nich momencie i zachowa zimną krew, co z całą pewnością pozwoli im nie dość, że przeżyć to i zarobić.
- Panie Takazawa, chciałbym się o coś zapytać. Czy ma Pan w posiadaniu... takie maski. Widziałem je niegdyś u niektórych shinobi. Były z drewna i przysłaniały pół twarzy, aby zachować ich anonimowość... No i do tego wyglądali groźnie przez kształt w jakim były. Wyglądały jak gęby demonów z najgorszych koszmarów - wytłumaczył czym prędzej, aby mężczyzna miał jeszcze czas na przemyślenie, przypomnienie sobie wszystkiego i wydanie poleceń - Bo jeśli tak to prosiłbym o choć jedną taką, najlepiej gdyby była w kolorze czarnym. Z pewnością pomoże nam to zdobyć przewagę psychiczną nad naszymi rywalami - jak zawsze w myśleniu czerwonowłosego, wszystko miało jakiś tam swój powód, wytłumaczenie. W końcu przewaga psychiczna potrafi czynić cuda na polach bitwy. A takowa maska w akompaniamencie ze zbroją i czerwonymi włosami chłopaka z całą pewnością wyglądałaby groźnie, co nadawałoby mu wyglądu demona.
- Witaj Ukog - przywitał się z nowym kolegą. Ciekaw był, jak mógł czuć się Ukog. Pewnie był lekko zestresowany tym wszystkim, w końcu to nie byle misja u byle wieśniaka. Mało to ma wspólnego z misjami pokroju ratowania kotka, czy szukania zaginionego dziecka. Niezłe zdzierstwo. Pięćset ryuo za odnalezienie jakiegoś gnojka? Kto to widział, że aż tyle to wszystko kosztuje tych biednych wieśniaków? Skąd w ogóle biorą na to pieniądze? No. Nieważne. Wróćmy do Ukoga, bo to o niego się tu rozchodzi. Na pewno była to pierwsza takiego rodzaju misja w jego życiu. Yosuke miał tylko nadzieję, że chłopak nie spanikuje w najważniejszym dla nich momencie i zachowa zimną krew, co z całą pewnością pozwoli im nie dość, że przeżyć to i zarobić.
0 x
- Yami
- Posty: 2964
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
- Yami
- Posty: 2964
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4268
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości